Najsłodsza Alpha

Rozdział pierwszy (1)

Rozdział pierwszy

"Wilkołaki - czy możemy z nimi pokojowo koegzystować, czy też głupio chowamy głowy w piasek? Są silniejsze, szybsze i bardziej zabójcze od nas. A jednak Koalicja Wilkołaków chciałaby, żebyśmy uwierzyli, że nic nam z ich strony nie grozi."

"Możesz uwierzyć w to gówno?" zapytał Ned, jeden z ich stałych bywalców, gestykulując na płaski ekran zamontowany na ścianie za ladą. "Nigdy nie sądziłem, że doczekam dnia, w którym ludzie będą pytać, czy dzikie zwierzę jest niebezpieczne".

"Trzeba uśpić całą ich masę" - mruknął Bernie. "Niech jeden z nich spróbuje postawić stopę na moim podwórku. Najpierw strzelam, a później zadaję pytania. Nic tylko zwierzęta. Wszystkie te bzdury o życiu obok siebie z bandą dzikusów...."

Halle Fielding sprawnie wytarła ladę, a potem osuszyła ręce. Napełniła filiżanki z kawą i wyłączyła zarówno restauracje, jak i telewizję. Przez ostatnie pół roku, odkąd populacja wilkołaków postanowiła dać znać o sobie reszcie świata, wiadomości były wypełnione wyłącznie wilkołakami. Wszelkie istotne informacje zostały przekazane w ciągu pierwszych dwóch tygodni. Od tego czasu wiadomości były wypełnione bezmyślnymi drobiazgami i dzikimi spekulacjami, co było oczywistym chwytem na oglądalność. Ostatnio jedynym celem tych doniesień było wzbudzanie strachu w widzach, a nie informowanie.

Nie chodziło o to, że Halle nie bała się tak samo jak wszyscy inni. Po prostu prawdopodobieństwo spotkania wilkołaka było nadzwyczaj mało prawdopodobne. Ich małe miasteczko u podnóża pasma górskiego byłoby idealne dla wilkołaka, ale w małym miasteczku nie było tajemnic. Większość mieszkańców była tu od pokoleń. Gdyby wśród nich był wilkołak, już by o tym wiedzieli.

Angie, jej współpracowniczka, trąciła ją obfitym biodrem. "Słyszałam, że wilkołaki bardzo cenią sobie kobiety o pełniejszej figurze" - szepnęła, ustawiając na ladzie rząd pustych i prawie pustych słoików po cukrze. "Mam przyjaciółkę, która zaczepiła jednego. Mówiła, że to było niesamowite."

Halle przytaknęła, ale nie skomentowała. Angie była wystarczająco miła, ale miała tendencję do kłamania lub przesadzania. Była też najgorszym rodzajem plotkarza. Przekręcała fakty, jeśli dzięki temu historia była bardziej zabawna dla słuchacza.

"Powinnaś spróbować," kontynuowała Angie, dokładnie oglądając krągłą sylwetkę Halle. Angie też była pulchna, ale ponieważ była mężatką i miała trójkę dzieci, lubiła deklarować, że zasłużyła na prawo do tego, by się wyluzować.

Halle na ogół ignorowała zaczepki Angie dotyczące jej figury i uważała je za przejaw czystej zazdrości. Chociaż ważyły tyle samo, dodatkowe kilogramy Halle ładnie układały się wokół jej piersi i bioder. Nie była modnie szczupła, ale była zadowolona ze swojej figury. Jasne, niektórzy faceci patrzyli na nią, jakby nie istniała, ale inni nie mogli oderwać oczu. Angie była kiedyś bardzo szczupła, ale po drugim dziecku zaczęła naprawdę przybierać na wadze. Jej niegdyś zgrabna sylwetka była teraz okrągła. Okrągłe policzki, okrągły brzuszek - miała kształt przerośniętej borówki. Halle nigdy nie patrzyła na Angie z góry za jej wagę, ani nawet o niej nie wspominała, ale ta druga kobieta nie odwzajemniała jej uprzejmości. Teraz, najwyraźniej, Angie uważała, że jest tak zdesperowana, że powinna być skłonna umawiać się z wilkołakiem-mordercą.

Rzucając wymowne spojrzenie na ekran telewizora, Halle potrząsnęła głową. "Nie, dziękuję".

Angie przewróciła oczami. "Nie możesz wierzyć w te bzdury".

"Nie wierzę. Ale nadal nie wątpię, że są niebezpieczni. Poza tym nie chcę faceta, który będzie wykopywał moje kwiaty i rozrzucał futro po całym domu." Halle rozejrzała się po porannym tłumie w Millie's Diner, żeby sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje więcej kawy. Widząc tylko pełne filiżanki, postawiła dzbanek z powrotem na palniku. Obejmowała ladę i kilka stolików ustawionych przy oknie. Millie's była jedyną restauracją w mieście, która serwowała prawdziwe śniadanie. Urocza kawiarnia po drugiej stronie ulicy miała tylko muffiny i podpłomyki. Mimo to w tygodniu w Millie's nie było wielkich tłumów. W dużej mierze seniorzy spotykali się, żeby poplotkować. W porze lunchu był niewielki ruch, głównie złożony z ludzi, którzy pracowali w mieście. Jej zmiana kończyłaby się wraz z godziną lunchu.

"Wszystko, co sugerowałem, to fling. Nie powiedziałem, że powinieneś sprowadzić jednego z nich do swojego domu."

Ta logika nie pasowała do Halle. Jeśli zamierzała się z kimś przespać, musiała być w stanie mu zaufać. Mając nadzieję na zakończenie tej rozmowy, powiedziała: "Nieważne. Gdzie ja bym znalazła wilkołaka?".

"Jest taki bar w..."

"Lillian zadzwoniła, że jest chora," przerwał Emmett, właściciel Millie's Diner, stając między nimi. Nazwał jadłodajnię po swojej zmarłej żonie. "Która z was, śliczne panie, jest gotowa na podwójne zamówienie?"

Angie błysnęła Emmettowi najsłodszym uśmiechem. Nikt, kto zobaczyłby ten niewinny uśmiech, nie wiedziałby, że właśnie próbowała przekonać Halle do jednonocnej przygody z wilkołakiem. "Przepraszam, nie mogę. Muszę być w domu z dziećmi. Emmett pracuje dziś do późna." Angie była również żoną Emmetta Jr. Nigdy nie brała podwójnej. Niektóre z pozostałych kelnerek również miały dzieci i mężów, ale musiały zatrudnić usługi opiekunki do dzieci, gdy zostały wezwane do pracy na podwójną zmianę.

Halle była niską kobietą na totemie. Nie miała dzieci, męża ani mężczyzny. Jej wieczory były wolne. Zwykle składały się z kolacji, oglądania telewizji podczas pikowania, a następnie czytania przed snem. Czasami doskwierała jej samotność, ale w większości była szczęśliwa. Kiedy była naprawdę samotna, myślała o tym, że może kupi sobie kota. Albo psa. Albo złotej rybki. Coś, co nie byłoby zbyt wymagające.

Była już na drodze związków. Zaraz po liceum zaręczyła się i przygotowała do przejścia do ołtarza. Tydzień po zaręczynach, znalazła swojego narzeczonego Lamara w jego ciężarówce z inną dziewczyną. Chodzili ze sobą od dziewiątej klasy, więc zdrada bardzo ją dotknęła. Od tamtej pory umawiała się z kilkoma mężczyznami, ale nic nie było tak poważne. Wszystkie jej związki zdawały się umierać tą samą śmiercią. Albo mężczyźni zostawiali ją dla innej kobiety, albo odchodzili, by znaleźć lepszą pracę w większym mieście. Mimo że kochała to małe miasto, miało ono swoje wady. Było tam niewiele lukratywnych miejsc pracy, a samotne kobiety przeważały nad mężczyznami trzy do jednego. To dawało mężczyźnie duży wybór i wielu z nich nie widziało potrzeby ograniczania się do jednej kobiety. Nawet nieatrakcyjni, bezrobotni mężczyźni w mieście mieli co najmniej dwie dziewczyny. Tak więc, jej opcją była przeprowadzka lub rezygnacja z randek. Halle wybrała to drugie.



Rozdział pierwszy (2)

Całując na pożegnanie swój spokojny wieczór z miską sałatki Cezar i bezmyślną telewizją, Halle powiedziała: "Zrobię to". Mogła wykorzystać dodatkowe pieniądze na swój fundusz życzeń. Nie miała zdecydowanych planów co do tych pieniędzy, ale dało jej to poczucie bezpieczeństwa i sprawiło, że poczuła, że ma opcje.

***

Kilka powiatów dalej...

Były chwile, kiedy naprawdę żałował, że nie jest alfą Stone Pack, zastanawiał się Dade Stone, obserwując Minę podchodzącą do stoiska, które zajmował z przyjaciółmi na tyłach Boyd's Tavern. Miał nadzieję, że nie szukała go, ale jej wzrok niemal natychmiast skupił się na nim. Ruszyła naprzód z zamiarem, ze zdecydowaną iskrą w swoich dużych niebieskich oczach. Wyglądała nie na miejscu w swoim drogim, designerskim ubraniu. Reszta patronów nosiła t-shirty i dżinsy. Mina miała na sobie prawdziwe futro nałożone na zgrabną pastelowo różową bluzkę i kremowe spodnie. Smukły obcas jej butów do kostek był seksowny, ale nie nadawał się do użytku w tych miejscach.

"Nadchodzą kłopoty" - mamrotał jego najlepszy przyjaciel Travis, wpychając sobie do ust frytkę.

"Ona nie jest taka zła," powiedział Jack. "Jest gorąca."

Travis przewrócił oczami. "Są inne kwalifikacje dla kobiety niż ładna rakieta".

"Mówi się, że ty" - zażartował Jack. Jack i Travis byli kuzynami. Ich rodzice byli bliźniakami, którzy pobrali się z bliźniakami, w wyniku czego powstali kuzyni, którzy byli tak podobni do siebie, że mogliby być rodzeństwem. Mieli takie same czarne włosy i ciemnobrązowe oczy. Każdy z nich miał rozszczepiony podbródek. Ale choć w wieku dzieliło ich zaledwie kilka miesięcy, mentalnie Travis był o lata świetlne przed Jackiem.

Mina oparła się o ich stolik, przekrzywiając biodra, by jak najlepiej wyeksponować swoje atuty. Była krągła we wszystkich właściwych miejscach. Jej długie, gęste włosy, ufarbowane w tym miesiącu na żywy czerwony kolor, zakręcały się nad jej smukłymi ramionami i pieściły dekolt odsłonięty przez głębokie V jej bluzki. "Cześć, Travis, Jack...Dade."

"Cześć, Mina." Jack praktycznie ślinił się, jego oczy przyklejone do cycków Miny.

Travis i Dade grzecznie skinęli głowami.

"Dade, zastanawiałem się, czy mógłbym zamienić z tobą słowo... sam na sam."

Dade zgrzytnął zębami. Wiedział dokładnie, czego chce Mina i nie miał ochoty tego słuchać. "Jemy, Mina." Wskazał na ich talerze piętrzące się wysoko z burgerami i frytkami.

"To zajmie tylko chwilę. Obiecuję." Złożyła ręce i podniosła je do bujnych ust pomalowanych na błyszczący róż, który pasował do jej idealnych paznokci. "Proszę?"

Dade wysunął się ze swojej strony budki, uznając, że szybciej będzie wysłuchać jej apelu, niż musieć dalej ignorować jej błagania. Potrafiła być strasznie uparta. Znali się od dziecka, ale nigdy nie byli przyjaciółmi. Jej rodzina należała kiedyś do ich watahy, ale krótko przed ukończeniem przez Minę szkoły średniej wyprowadziła się, by dołączyć do bardziej zamożnej watahy na zachodnim wybrzeżu. Jej rodzice byli adwokatami. Plotka głosiła, że założyli własną firmę w Kalifornii i że Mina została modelką w magazynach dla mężczyzn. Dade bardzo wątpił w to ostatnie. Nie dlatego, że Mina nie była wystarczająco ładna. Była. Ale aż do czasu, gdy dziewięć miesięcy temu jakieś idiotyczne nastolatki sfilmowały się komórkami i wrzuciły do internetu, wilkołaki trzymały się na uboczu. Pozwalały ludziom wierzyć, że są mitycznymi istotami. Każdy wilkołak na tyle głupi, by celowo zwrócić na siebie uwagę, spotykał się z karą. Kary mogły być tak drobne jak słowna reprymenda lub tak surowe jak wyciszenie lub śmierć. Te nastolatki i ich rodziny zostały odtrąbione. Nie było powrotu do dawnego życia w tajemnicy, ale to nie oznaczało, że żadna ze sfor nie chciała mieć tych potencjalnych rozrabiaków jako członków.

Mina wróciła samotnie w zeszłym roku, bardziej wytworna i wyniosła niż kiedykolwiek. Poprosiła o ponowne przyjęcie do stada, a on nie widział powodu, by jej odmówić. Była samotną, atrakcyjną samicą i niezaspokojone samce w ich stadzie zgotowałyby mu piekło, gdyby ją odrzucił.

Dade podążał za jej chwiejnym krokiem, gdy przechadzała się po korytarzu prowadzącym do toalet i tylnego wyjścia. Pchnęła podwójne drzwi, powodując, że zapach śmieci z pojemników unosił się nad nim. Gdy tylko wszedł w ciemny zaułek, oparła go o ceglaną ścianę i przycisnęła swoje usta do jego ust. Warknął, chwycił jej nadgarstki i trzymał ją z dala od siebie. "Mina, co jest kurwa!"

Zamiast zniechęcić się jego odmową, kołysała się w jego stronę, jej biodra ocierały się o niego. "Dade, chciałabym zaoferować się do rozważenia jako twój towarzysz".

"Nie."

"Nie?" Jej brwi uniosły się i uśmiechnęła się do niego. "Myślę, że jesteś zainteresowany." Pocierała w górę i w dół o jego kutasa. "Przynajmniej część ciebie jest."

Przewrócił oczami. "Nie jestem twardy."

"Więc co to wszystko jest?"

"Och, to jest mój kutas, którego szlifujesz, ale jest miękki". Jeśli jej rodzina kiedykolwiek deigned do udziału w którymkolwiek z biegów społeczności, wiedziałaby, jak wyglądał nagi. Nie żeby zachęcano do podglądania, ale były pewne rzeczy, których po prostu nie dało się nie zauważyć. "Wyciągnąłbym go, żeby ci to udowodnić, ale to byłoby po prostu cholernie niestosowne. Teraz, dlaczego nie zatrzymasz się i nie powiesz mi, o co tu, kurwa, chodzi? Nigdy nie byłeś mną zainteresowany."

Potrząsnęła głową, jej długie włosy latające o uderzyły go w twarz. "Mylisz się. Spójrz, Dade, jestem świadomy, że masz prawie trzydzieści lat i nie znalazłeś swojego partnera. Duży facet jak ty, wiem, że nie będziesz chciał iść bez seksu. Proponuję ci bycie twoją partnerką. Myślę, że byłoby nam dobrze razem. Zawsze zastanawiałam się-" Zakończyła na krzyku bólu, gdy jego ręce zacisnęły się na jej nadgarstkach i odrzucił ją od siebie.

Nienawidził kłamców i nie mógł znieść bycia okłamywanym. To była pieprzona strata jego czasu. Mina nie miała na niego ochoty. To, czego chciała, to być towarzyszką alfy. Gdyby go pragnęła, byłby w stanie wyczuć jej pożądanie. Zamiast tego, to co czuł to ostry smród nerwowego potu. "Przestań pieprzyć, Mina. Wiem dokładnie, co zamierzasz."

"Dobra, Dade, chcesz to powiedzieć wprost? Zaczyna się. Masz prawie trzydzieści lat. Oboje wiemy, co to oznacza. Jeśli nie znajdziesz partnera przed trzydziestką, jesteś w zasadzie wykastrowany, chyba że znajdziesz swojego prawdziwego partnera. Jestem gotów być twoim towarzyszem. Pomyśl o pięknych szczeniakach, które moglibyśmy razem stworzyć. Moglibyśmy się pieprzyć każdej nocy..."




Rozdział pierwszy (3)

Jego policzki wzdrygnęły się z połączenia złości i zażenowania. Nikt nie mówił tak otwarcie o tym, co dzieje się z mężczyznami po trzydziestce. Prawdą było, że w ciągu kilku tygodni będzie równie męski jak eunuch. Przez ostatni rok zauważył już spadek libido. To tłumaczyłoby częściowo powód, dla którego nie czuł przymusu przyjęcia oferty Miny. Minęło wiele miesięcy, odkąd się położył. Ostatni raz był na wakacjach. Wilczyca nie była subtelna w kwestii pożądania go. Zobowiązywał się bardziej z nudów niż z prawdziwego pożądania. Chociaż był w stanie wykonać, jego orgazm był trudny i zdecydowanie słaby. Nie warto było się trudzić, by zdjąć spodnie. Przed tym rokiem powiedziałby, że ma nienasycony apetyt na seks.

Innym powodem, dla którego nie skusił się nawet na przyjęcie oferty Miny, było to, że jej nie lubił. Miło było na nią popatrzeć, ale była płytką, samolubną, manipulującą kłamczuchą. Sam dźwięk jej głosu powodował u niego irytację. Jako nastolatek, odwracała jego głowę, a on za nią dyszał jak każdy inny napalony samiec wilkołaka na ich terytorium. Wyleczyła go z tego na dobre, zgadzając się pójść z nim na randkę. Ta randka nigdy się nie odbyła. Nie był w stanie przejść przesłuchania Miny. Chciał ją zabrać do kina, a potem może na lody. Szybko pozbawiła go tego pomysłu. Jego plany były zbyt pospolite. Chciała, żeby przyjechał po nią limuzyną i zabrał do eleganckiej restauracji, w której trzeba zrobić rezerwację. Kiedy odmówił, nazwała go nieokrzesanym i odwołała randkę. Nigdy więcej nie zaprosił jej na randkę.

"Nie będę cię kojarzył, Mina."

"Dlaczego nie? Byłabym doskonałą zabawką dla Alfy. Ja mam pieniądze, a ty masz władzę. Razem bylibyśmy parą nie do zatrzymania."

Potrząsnął głową. "Nie potrzebuję twoich pieniędzy, Mina." Jego rodzina miała pieniądze. Po prostu nie afiszowali się z nimi tak, jak robiła to Mina. Jego rodzice zawsze uczyli go, że mają szczęście, że są tak błogosławieni, ale że pieniądze nie są ważne. Mogły ułatwić życie i kupić rzeczy, ale nie mogły przynieść prawdziwej radości.

Złapała jego ręce i zacisnęła je na swoich piersiach. "W takim razie co z tym? Wiem, że to czujesz."

Dade oderwał swoje ręce, jakby został poparzony. Uwielbiał cycki, ale nie zamierzał pozwolić jej na wykorzystanie jego słabości. Byłby przeklęty, gdyby spędził resztę życia z towarzyszką, która jedynie tolerowała jego dotyk tylko dlatego, że pozwoliła mu złapać się za cycki. Nie umknęło mu spojrzenie niesmaku, jakim obdarzyła jego ubranie, gdy wstał z kabiny.

Brutalne poczucie uczciwości Dade'a rozciągało się na niego samego. Choć niektóre kobiety uważały go za atrakcyjnego, był duży i onieśmielający. Samce wilkołaków zwykle były duże, ale Alphy rosły jeszcze bardziej. Był pracownikiem budowlanym. Mieszkał w dżinsach i jeździł ciężarówką. Za dużo przeklinał i nie zadowalał się niczym bardziej wymyślnym niż różnorodne mięso i ziemniaki na obiad. Dla Miny musiał wydawać się jeszcze bardziej nieokrzesany niż jako nastolatek. Nie był w jej typie. "Miałaś swoją minutę, Mina." Zostawił ją tam w alejce bez kolejnego słowa. Nie martwił się o jej bezpieczeństwo. Mogła sobie poradzić sama.

Opadł z powrotem na swoje miejsce naprzeciwko Travisa. "Gdzie jest Jack?" Podniósł swojego burgera i wgryzł się w niego.

"Widziałem coś, co mu się podobało przy barze".

Dade zerknął na Jacka, który rozmawiał z drobną brunetką przy barze. Najprawdopodobniej człowiek, pomyślał Dade. Jack uwielbiał ludzi. Ostatnio w tawernie roiło się od ciekawskich wilkołaków, po tym jak ktoś rozgłosił, że jest to jedna z lokalnych knajp. Boyd musiał przegonić kilku reporterów za próby przeprowadzenia wywiadów z klientami i robienie z siebie kłopotu. Nie każdy chciał mieć swoje piętnaście minut sławy.

Dade trzymał się z dala od ludzkich kobiet. Wilk był w nim zbyt silny. Nigdy nie mógł ukryć tego, czym był. Jego kły były zbyt ostre. Choć niektóre wilki mają jasnobrązowe oczy, niebieskie lub zielone z domieszką złota lub żółci w środku, jego tęczówki były niesamowicie żółte. Kiedy był zły, warczał i kiełkował włosami. A jego niezwykłe rozmiary przerażały ludzi. A w łóżku.... Wątpił, by człowiek mógł go zaspokoić. Wilkołaki miały silne apetyty i lubiły ostry seks z dużą ilością gryzienia i drapania. Pod tym względem nie różnił się od reszty swoich braci.

"Czego chciała Mina?"

Wpychając frytki do ust, chrząknął. "Chciała, żebym ją krył".

Guffaw Travisa praktycznie miał jedzenie wylatujące z jego ust. "Naprawdę? Co do cholery?"

"To była moja myśl".

"Bez urazy, ale nigdy nie widziałbym cię jako jej typ. Ona zawsze umawia się z garniturami."

"Żaden nie został wzięty. Ona chce władzy. Nie ma zbyt wielu samotnych Alph w pobliżu."

"Myślisz, że to dlatego wróciła tutaj?"

Wzruszył ramionami. Teraz, gdy o tym pomyślał, ostatnio często się wokół niego kręciła. Czy próbowała przyciągnąć jego uwagę, a on po prostu tego nie zauważył? To było całkiem możliwe. Miał tendencję do ignorowania jej, ponieważ jedyną inną opcją było zgrzytanie zębami, aż jego siekacze straciły swoje ostre punkty.

"Rozumiem, że powiedziałeś jej nie?" Na jego skinienie, Travis kontynuował. "Wiesz, że ona nie zamierza się poddać, prawda? Potrafi być nieustępliwa."

Posiadanie pięknej kobiety ścigającej go dookoła, próbującej zaciągnąć go do łóżka, brzmiałoby jak fantazja, gdyby to była jakakolwiek inna kobieta. "Ona marnuje swój czas". Jego trzydzieste urodziny były za trzy miesiące. Nie był pewien, czy w ogóle ma już poranne drewno. Do diabła, nie walił konia od prawie dwóch tygodni. Jedyną rzeczą, która mogłaby go teraz uratować, było spotkanie prawdziwej partnerki. Miał przed oczami całe życie w celibacie i nie mógł się tym przejąć. Wiedział, że to nadejdzie. Czekał na właściwą kobietę. Chciał tego, co mieli jego rodzice i brat - połączenia z bratnią duszą. Jeśli nie mógł tego mieć, to wolał być sam.

"Ja to wiem i ty to wiesz", powiedział Travis, "ale ona nie. Będzie prawdziwym wrzodem na tyłku aż do twoich urodzin."




Rozdział drugi (1)

Rozdział drugi

Dwa miesiące później...

"Dwa w twojej sekcji, Halle" - powiedziała mimochodem Lizzy w drodze do kuchni.

Halle skinęła głową. Zbliżała się pora zamknięcia i spodziewała się ciepłej kąpieli i przytulnego łóżka po powrocie do domu. To było smutne, naprawdę, pomyślała sobie. Miała dopiero dwadzieścia cztery lata i jej wieczory nie różniły się tak bardzo od wieczorów jej babci. Właściwie jej babcia Annie wychodziła z domu częściej niż Halle, ponieważ była bardzo aktywna w Centrum Seniorów w mieście. Kalendarz towarzyski Halle był niestety pozbawiony wydarzeń. W większość nocy była po prostu zbyt zmęczona, by podjąć wysiłek. Weźmy na przykład dzisiejszy dzień. Znów miała podwójną pracę i pracowała od śniadania. Bolały ją stopy, a ramiona były napięte. Całe jej ciało było ciężkie z wyczerpania.

Wzięła kilka menu i udała się do swojej sekcji. Dziś wieczorem pracowała w rogu kabin przy oknach na lewo od wejścia. Menu nie było tak naprawdę potrzebne. Emmett nie zmienił menu, odkąd piętnaście lat temu zmarła Millie. Większość ludzi zamawiała burgera i frytki. To było to, co Millie robiła najlepiej.

Sąsiednia kabina zasłaniała jej widok na parę zajmującą jej kabinę, dopóki nie stanęła na wprost pierwszego siedzenia. "Hej, sexy", powiedział Lamar, gładko z oślizgłym grymasem. Halle opadł żołądek. Kiedyś uważała, że jego uśmiech jest gorący i mówiła mu to przy wielu okazjach. To było, zanim ujawnił, że jest słabym, oszukującym kłamcą. Teraz sam jego widok sprawiał, że miała ochotę zwymiotować.

Nie bywał często w Millie's Diner. Wyjechał na kilka lat, by uczęszczać do szkoły handlowej. A potem znalazł pracę w innym stanie. W zeszłym roku wrócił do domu. "Witaj, Lamar. Jak się miewa twoja żona?" zapytała ostro.

Lamar roześmiał się radośnie, jakby powiedziała najśmieszniejszą rzecz na świecie. "Amy nie jest moją żoną." Podniósł lewą rękę i obrócił ją, by wyeksponować brak obrączki. To była prawda. Nigdy nie wzięli ślubu. Ale mieszkali razem i mieli dwójkę dzieci. Plotka głosiła, że kolejne dziecko było w drodze. "W każdym razie, wyjechała z dziećmi z miasta. Zabrała je do swojej mamy." Pochylił się do przodu, jego spojrzenie opadło na jej piersi. "To oznacza, że mam dom dla siebie".

Wydała z siebie niezobowiązujący odgłos i podała jemu i jego przyjacielowi po menu. Temu ostatniemu zaoferowała przyjazny uśmiech. "Co mogę dla was podać tego wieczoru?"

Lamar złapał ją za nadgarstek, siłą odzyskując jej uwagę. Oblizał wargi. "To miejsce zamyka się za jakąś godzinę, prawda? Dlaczego nie wpadniesz wieczorem? Moglibyśmy wypić drinki i nadrobić zaległości".

"Nie," odpowiedziała chłodno. Próbowała odciągnąć rękę, ale on tylko mocniej zacisnął swój uchwyt. Lamar uparcie wierzył, że nigdy się z nim nie pogodziła. To prawda, że nie miała poważnego związku od czasu ich rozstania, ale nie dlatego, że nadal tęskniła za Lamarem. Prawdę mówiąc, uważała go za odpychającego i nie mogła sobie wyobrazić, co jej nastoletnie ja widziało w nim. Ale może była nieobiektywna z powodu bólu, który jej sprawił. Teraz nie lubiła nawet mężczyzn, którzy przypominali jej o nim.

"Daj spokój, Halle. Pamiętasz, kiedy my..."

Obejrzała się, żeby upewnić się, że nikt nie patrzy, zanim gwałtownie skręciła nadgarstek, wyrywając się z jego objęć. "Jeśli wkrótce nie złożę twojego zamówienia, kuchnia zostanie zamknięta".

"Nawet gdyby to zrobili, wróciłbyś tam i zrobiłbyś mi coś do jedzenia, prawda słodka Halle? Kiedyś lubiłaś piec dla-".

"Lamar, cięcie," jego towarzysz powiedział gruczo. Halle widziała go w pobliżu, ale nie znała jego imienia. "Jestem głodny. Poproszę hamburgera, frytki i colę. Chciałbym frytki i burgera z chili na wierzchu." Wręczył Halle swoje menu.

"Będę miał to samo," powiedział Lamar, zwracając swoje menu do Halle. Kiedy go wzięła, pogłaskał palcami po jej.

Halle walczyła, aby ukryć dreszcz obrzydzenia. Przytaknęła energicznie i pospieszyła do kuchni. Złożyła ich zamówienia i zrobiła im drinki.

"Tak mi przykro", szepnęła Lizzy, podchodząc do fontanny z napojami gazowanymi. "Nie wiedziałam kim on jest, kiedy poprosił o miejsce w twojej sekcji".

Halle zerknęła z Lizzy na Angelę, która porzucając wszelkie pretensje do pracy, siedziała w budce plotkując z przyjaciółką. Lizzy była stosunkowo nowa w mieście i prawdopodobnie jedyną osobą w całej knajpie, która nie wiedziała, że Lamar to jej były. To musiało przyprawić Angelę o dreszcze, gdy miała okazję opowiedzieć Lizzy o swojej historii z Lamarem. Halle miała szczęście, że był to jeden z rzadkich wieczorów, kiedy Angela nie zdołała wykręcić się od pracy na zmianie przy kolacji.

"Nie szkodzi, Lizzy."

"Jeśli chcesz, mogę podać ich jedzenie, jeśli jestem dostępna." Kiwnęła w kierunku szklanek z napojami gazowanymi. "Wyniosę te napoje na zewnątrz," zaproponowała.

Halle uśmiechnęła się. Lizzy była naprawdę słodka. "Dziękuję, Lizzy." Podała napoje gazowane. "Czy któryś z twoich stolików czegoś potrzebuje?"

"Pozostał mi tylko ten jeden. Zapłacili i piją kawę. Daj im kilka minut i sprawdź, czy potrzebują dolewek".

"Tak zrobię."

***

Dade nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo Mina się zapuściła, by nakłonić go do spotkania z nią. Zaczęła od małego - pojawiała się regularnie, gdy tylko wychodził. Więc ograniczył swoje wizyty w Boyd's Tavern. Wtedy zaczęły się "przypadkowe" spotkania. Widział ją w sklepie spożywczym lub na stacji benzynowej. Na targu sprawdzała jego wózek, widziała wszystkie obiady z mikrofalówki i mrożone pizze i proponowała mu zrobienie domowego posiłku. Chociaż prawdziwe jedzenie brzmiało dobrze, odrzucił jej ofertę. Był pewien, że nie potrafi gotować, a nawet gdyby potrafiła, to domowy obiad nie był tego wart, jeśli musiałby go jeść z Miną.

Poza tym, on potrafił gotować. Po prostu zdecydował się nie robić tego przez większość nocy. Po co miałby się męczyć, skoro miał tylko siebie do wykarmienia?

Wpadanie na Minę za każdym razem, gdy wychodził było cholernie irytujące, ale nie tak bardzo jak jej następny krok. Zaczęła pojawiać się w jego domu. Przynosiła mu śniadanie o piątej rano, kiedy był jeszcze półnagi i półprzytomny. Kiedy to nie działało, czekała na jego ganku z obiadem, kiedy wrócił z pracy. Chrząknął i przeszedł obok Miny i jej parującego garnka z gulaszem wołowym. Jego matka wychowała go, by nigdy nie był niegrzeczny i nie okazywał szacunku kobietom. Jego matka wstydziłaby się jego zachowania z ostatnich kilku tygodni. Dobrze, że nie było jej w mieście. Trzasnął drzwiami w twarz Miny, nawet gdy ta mówiła.




Rozdział drugi (2)

Wtedy ta szalona suka włamała się do jego domu. Wrócił do domu i zastał Minę leżącą nago, masturbującą się na środku jego łóżka. W normalnych warunkach zapach pobudzonej samicy doprowadziłby niezaspokojonego samca wilka do szaleństwa z pożądania. Zamiast tego, dostarczył więcej dowodów na to, jak daleko zaszedł. Jego kutas nawet nie drgnął. A ponieważ nie była jego partnerką, zapach jej podniecenia był dla niego obraźliwy i drażniący. Teraz była dla niego tylko jedna kobieta i nie była to Mina.

Wydostanie Miny z tego miejsca było koszmarem. Chciał wyrzucić jej tyłek na swój trawnik - nagi czy nie. Próbował się z nią dogadać. Kiedy to nie zadziałało, próbował sam ją ubrać. To spowodowało, że ona dokładnie go obmacywała. Kiedy stracił cierpliwość i obawiał się, że jest na granicy skręcenia jej karku, wrzucił ją do szafy, zablokował drzwi i wezwał Travisa na pomoc. Choć Travis prawie zemdlał ze śmiechu, przybył szybko wraz z kilkoma innymi członkami stada. Zarzucili na Minę prześcieradło i zabrali ją do domu.

Ostatnim powodem, dla którego siedział tutaj na tej kolacji, było to, że włamała się do jego domu po raz drugi. Wywęszył ją w szafie w sypialni. Przyszła uzbrojona w srebrne kajdanki. Użył ich, by ją zamknąć, podczas gdy on zwołał spotkanie ze stadem.

Jako Alfa, jego zadaniem było ją zdyscyplinować, ale nie było precedensu, żeby kobieta zmiennokształtna próbowała wymusić krycie. Samiec zostałby upomniany słownie i ewentualnie fizycznie, gdyby przewinienie było wystarczająco poważne. Choć Mina go denerwowała, Dade nie mógł się zmusić do uderzenia kobiety. Udzielił jej nagany i zagroził, że jeśli dojdzie do kolejnych incydentów, wyrzuci ją ze stada. Ta ostatnia groźba była ostatecznością i raczej nie miała prawa się spełnić. W ich stadzie brakowało kobiet, a niektóre z innych zmiennokształtnych wciąż były zainteresowane. Shifterzy lubili swoje kobiety przebojowe. W tym przypadku Dade uważał, że etykietowanie Miny jako "przebojowej" było życzliwością. On uważał, że jest pieprzoną prześladowczynią.

Travis zasugerował pracę na budowie poza miastem - głównie po to, by odsunąć go od sytuacji. Dade niechętnie się zgodził. To było jak ucieczka, a on nie uciekał przed żadną pieprzoną rzeczą. Wolał stawiać czoło swoim problemom. Ale widział w tym sensowność. Jego odejście wywołało najmniejsze fale w stadzie. Choć Mina została zbesztana, widział w jej oczach buntownicze iskierki. Nie miała zamiaru się poddać. A ponieważ słowna reprymenda była tak daleko idącą karą, jaką mógł wymierzyć jej bez wywoływania fal niezadowolenia, najlepszym wyjściem w tej chwili było usunięcie się z sytuacji. Za miesiąc, kiedy skończyłby trzydzieści lat, Mina by się poddała.

Więc teraz siedział w greasy spoon naprzeciwko Travisa w drodze do jakiegoś miasteczka w górach, żeby wyremontować kuchnię i łazienkę jakiejś bogatej kobiety. Jack miał jechać z nimi, ale miał randkę, której nie chciał odwoływać. Spotkałby się z nimi później. "Jestem gotowy do wyjazdu," powiedział Dade.

"Za chwilę." Travis oparł się o krawędź ich budki, wykrzywiając szyję. Ich kelnerka była uroczą, filigranową rudowłosą i Travisowi na jej widok zacisnął się język. Zawsze miał coś do gingerów.

Dade westchnął. "Wypiliśmy już kawę. Ona jest gotowa, żebyśmy wyszli. Jeśli chciałeś jej numer, powinieneś był zapytać o niego wcześniej".

"Buduję się do tego."

Dade chrząknął. "Czy chcesz, żebym zapytał o ciebie?". Przejeżdżali tylko przez to małe miasteczko, ale było wystarczająco blisko ich miasta, tylko kilka powiatów na południe. Technicznie rzecz biorąc, Dade był Alfą nad każdym wilkiem, który zdecydował się osiedlić w tej okolicy, chociaż żaden z jego watahy tego nie zrobił. Jego terytorium rozciągało się na pięć hrabstw.

"Nie, zrobię to, gdy wróci".

"Ona nie wróci. Słyszałem jak wymieniała stoliki z jedną z innych kelnerek." Celowo nie podsłuchiwał ich rozmowy, ale wilkołaki miały doskonały słuch. "Ma na imię Lizzy. Idź zapytaj o jej numer, żebyśmy mogli wyjść."

Travis skinął głową i wysunął się z kabiny. "Wróć za chwilę".

Dade osuszył swój kubek z kawą i poczuł gorycz naparu. Kelnerka nie żartowała mówiąc, że jedynym bezpiecznym wyborem są burgery i frytki. Myślał, że kawa będzie wystarczająco bezpieczna.

W jego peryferyjnej wizji pojawiła się ręka z dzbankiem do kawy. "Dolewka?"

Potrząsnął głową. I wtedy zamarł. Zanim zorientował się, co robi, złapał jej nadgarstek i przyłożył do nosa. Nuty kwiatów pomarańczy i wanilii. Zapach był jednocześnie świeży i ciepło zmysłowy i pobudzający. Bardzo podniecający. Krew napłynęła do jego dawno uśpionego kutasa. Dade warknął.

Kolego, jego umysł wył. Ta kobieta, ten człowiek, była jego towarzyszką. Dade spojrzał na nią. Oszołomione czekoladowo-brązowe tęczówki w słodkiej cynamonowej twarzy wpatrywały się w niego. Była dziewczęco ładna z odrobiną seksapilu. Jej oczy miały egzotyczne, kocie nachylenie w kącikach. Gęste czarne włosy spięła w koński ogon u nasady szyi. Uroczy nosek z guziczkami wieńczył usta stworzone do całowania. Jej usta nie były szerokie, ale to, czego brakowało w szerokości, nadrabiały puszystością. Nie był człowiekiem, który lubiłby się całować, ale nie mógł się doczekać, żeby posmakować jej ust. Smakować jej wszystkiego. Jego wzrok padł na tabliczkę, którą nosiła na dość pulchnych cyckach. Halle, było tam napisane.

Trzymając ją za nadgarstek, stał, górując nad nią. Ocenił ją jako średniego wzrostu, ale Alphy zwykle były ogromne i on nie był wyjątkiem. To, że była człowiekiem, było dla niego pewnym zaskoczeniem, ale pociąg do niej był tak silny, że nie obchodziło go to. Musiałby być z nią po prostu niezwykle delikatny.

"C-mógłbyś mnie puścić, proszę?" zapytała, alarm przesączający się do jej tonu i wyrazu twarzy.

"Ona ma chłopaka," powiedział Travis, podchodząc za nim.

"Cholera ma," warknął Dade, opierając Halle o najbliższą ścianę. "Ona jest moja."

Kawiarka, którą trzymała, spadła na podłogę, roztrzaskując się u ich stóp i ochlapując ich obu letnią kawą i odłamkami szkła.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Najsłodsza Alpha"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści