Dwie nieufne dusze

Rozdział 1 - OLIVER

1

OLIVER     

Idę w stronę bram piekła. I pobierają opłaty za wstęp. 

"Och, Oliver..." Christa Foreman wita mnie powolnym spojrzeniem, jej pastelowo-różowe usta wykrzywiają się w bezczelny grymas. Jej nazwisko jest trafne, ponieważ nasza przewodnicząca klasy maturalnej nie żartowała, jeśli chodzi o silną rękę i manipulowanie kolegami z klasy, aby uzyskać to, czego chciała. "Tak dobrze cię widzieć. Wow. To znaczy, widzę twoje zdjęcia w magazynach i na mediach społecznościowych od czasu do czasu, ponieważ śledzę cię, ale jesteś o wiele lepiej wyglądający osobiście, niż pamiętam z liceum." 

"Um. Dziękuję?" To wychodzi jako pytanie, moja głowa przechyla się w jej kierunku. 

"Jasne, nie ma problemu." Oblizuje swoje usta, jej długie, sztuczne rzęsy łopoczące szybciej niż skrzydła motyla na mnie. "Jesteś tu dziś sama?" Zachichotała, gdy rumieniec wkrada się na jej policzki. Ona jest mężatką. Czy możemy to po prostu powiedzieć? "Pytam tylko dlatego, że muszę wiedzieć, ile ci policzyć. Utknąłem zbierając pieniądze, dopóki koordynatorka imprezy nie pozbiera się do kupy." Ona huffs out flustered oddech, toczenia jej oczy drwiąco. "W każdym razie, to jest sto za osobę. Mam cię zapisać na jedną czy dwie?" 

I tu właśnie się waham. Nie nad pieniędzmi. Pieniądze nie są problemem. 

"Daj mi chwilę." 

Christa wpatruje się we mnie tęsknie, oblizując wargi. "Jasne, dam ci całą noc". 

"Racja." Bo nie mam pojęcia, co jeszcze można powiedzieć na to. Nie pamiętam, żeby Christa była tak jawnie zainteresowana mną, kiedy byliśmy w liceum. Wtedy znowu, to było dziesięć lat temu, a ja byłem najbardziej zdecydowanie zajęty. Co jest zarówno głównym powodem, dla którego nie chcę tu być, jak i głównym powodem, dla którego przyszedłem. Ale teraz zaczynam ponownie rozważać wszystko. 

Nie mam nic do udowodnienia będąc tutaj. 

Ani jej, ani jej dubeltowemu mężowi - mojemu byłemu przyjacielowi - ani nikomu innemu. 

Powinnam po prostu iść. Może spotkać się z Carterem, który już wiem, że idzie do naszego ulubionego baru, i zatracić się w nocy w zabawie. Nic w tym piekle nie będzie zabawne. I prawdę mówiąc, naprawdę przydałby mi się drink. Spokojnego. To był gówniany tydzień. Zbyt wielu pacjentów. Za mało czasu. A dowiadując się, że rak twojej mamy wrócił, zawsze wygrywasz. 

Wysuwam telefon z kieszeni i wystrzeliwuję SMS-a do mojej najlepszej przyjaciółki, Grace. 

Ja: Przepraszam, kochanie. Nie będę w stanie tego zrobić. 

Bąbelek z wiadomością natychmiast tańczy po moim ekranie. Grace: To nie jest wybór, kochanie. Wszyscy już pytają, kiedy przyjdziesz. Wszyscy. 

I natychmiast kusi mnie, żeby zapytać, czy ona pyta. W rzeczywistości moje kciuki, które zdają się mieć własny umysł, zaczynają pisać to właśnie pytanie, dopóki ich nie stłumię i nie zapanuje nad nimi. Oczywiście, że pyta. To właśnie robi. Nadal poluje na mnie z determinacją na poziomie terrorysty, nawet te wszystkie lata później. 

Prawdopodobnie jest oszołomiona perspektywą wytarcia swojego idealnego życia w moją twarz, nie przejmując się nawet tym, że jest ostatnią osobą na tej planecie, którą chciałbym zobaczyć dziś wieczorem, ani w żadną inną noc. Dlatego właśnie teraz jest idealny moment, żeby wyjść. 

Ja: Nie obchodzi mnie to. 

Grace: Tak, zależy. Chodź. Wiem, że jesteś już ubrana na wieczór. Carter wysłał mi SMS-a. 

Carter. Mój zdradziecki brat. 

Grace: Po prostu wejdź do hotelu. Podejdź do zjazdu. Napij się ze mną. Zobacz ludzi, których nie widziałeś od czasów liceum, którzy padną ci do stóp tak jak wtedy. Oh wait, they still do. 

Ja: Robisz gównianą robotę sprzedając to tam, sweetums. 

Grace: Wszyscy pomyślą, że jesteś cipą, jeśli nie przyjdziesz. 

Ja: Niezły rzut rękawicą. 

Grace: Tak myślałam. A teraz zabieraj tu swój tyłek! 

I growl out szereg przekleństw pod moim oddechem, wciąż poważnie rozważa ucieczkę dla dobra mojego zdrowia psychicznego, kiedy złapać widok krótki, curvy redhead w ciasnym, backless czarną sukienkę, wyższe niż wysokie obcasy, i fuck-me czerwone usta, które pasują do jej włosów podchodząc do Christa. Jest równie spóźniona jak ja i zanim zdaję sobie sprawę z tego, co robię, uśmiech pęka wyraźnie na mojej twarzy. 

Znam ją od razu. 

Nawet jeśli minęło dziesięć lat, odkąd ją widziałem. Facet nigdy nie zapomina dziewczyny, która dała mu pierwszego wzwoda. Pierwszy raz w klasie, mogę dodać. Mieliśmy po dwanaście lat, a ona schyliła się, żeby odzyskać swój upadły ołówek, kiedy mój wzrok przykuł błysk jej treningowego stanika. Natychmiastowa erekcja. 

Po tej chwili byłam całkiem rozkochana, jak możecie sobie wyobrazić. 

"Amelia," Christa wita ją, jej twarz teraz pozbawiona jest jakiegokolwiek ciepła, które miała, gdy rozmawiała ze mną. "Nie miałam pojęcia, że przyjdziesz". 

Co do kurwy nędzy? Można by pomyśleć, że w ciągu dziesięciu lat, odkąd ukończyłyśmy nasze irytująco prestiżowe przedszkole, bogate dziewczyny przebrnęłyby przez stworzone przez siebie, wredne dziewczęce bzdury, które miały ze stypendystami. 

Amelia czerwieni się bardziej niż jej włosy, a ona robi mały krok do tyłu przed wyprostowaniem jej ramki i squaring jej ramiona. "Cóż, jestem tutaj. Ukończyłam ten sam rok co ty. Otrzymałam nawet zaproszenie pocztą. Musiał to być błąd z twojej strony," kończy sarkastycznie. 

"Aha. To jest sto dolarów opłaty za wejście," Christa pstryka, biorąc zdecydowanie zbyt wiele przyjemności w ogłaszaniu tej sumy, jak ona zaciska usta z boku, dając Amelii nasty-girl powolny raz-over. 

"Sto dolarów?" Amelia pyta, choć to wychodzi w deflated, breathy szept. 

"Yup. Przykro mi", Christa szyderczo z sorry-not-sorry saccharine słodkim głosem. "Żadnych wyjątków. Nawet dla dzieci, które były na stypendium". 

I to wszystko. Zanim Christa może powiedzieć coś jeszcze, co sprawi, że będę chciał ją zdławić, podchodzę do Amelii, owijając rękę wokół jej talii. "Kochanie," wykrzykuję. "Udało ci się. Zaczynałam się martwić." 

Amelia drży w moich ramionach, jej oddech łapie wysoko w gardle, gdy przekręca się, by stanąć twarzą w twarz ze mną. Potem patrzy w górę i jeszcze trochę w górę, bo jest o stopę niższa ode mnie nawet w swoich obcasach. Nagle dwoje lśniących szarych oczu mruga do mnie gwałtownie, a moje serce zaczyna walić w czasie z trzepotem jej rzęs, moje usta są suche jakbym jadł piasek przez całą noc. 

"Przepraszam", mówi, zdezorientowany, jej parted wargi wiszące tylko trochę zbyt otwarte dla nas, abyśmy byli sprzedaży to. "Myślę, że musisz..." 

Pochylam się, mój nos szczotkując o jej jedwabiste czerwone włosy, które pachną jak wiciokrzew lub coś słodkiego, i oddycham do jej ucha, "Po prostu idź z tym." 

Przełyka słyszalnie, kiedy się wycofuję, wpatrując się w jej oczy i zastanawiając się, jak taki kolor jest w ogóle możliwy, kiedy ona się uśmiecha i pozbawia mnie oddechu. Whoa. To jest niespodziewane. 

"Nie chciałam cię martwić..." Potyka się, zagryzając w wargę, jakby szukała odpowiedniego określenia. A może mojego imienia? To chyba możliwe, że nie ma pojęcia, kim jestem. Nie biegaliśmy dokładnie w tych samych kręgach, a ja po prostu podszedłem do niej i owinąłem wokół niej ramię. "Oli," kończy, a ja wydmuchuję oddech, którego nawet nie zdawałem sobie sprawy, że trzymam. 

"Wszystko w porządku. Po prostu nie chciałem wchodzić bez najpiękniejszej kobiety na świecie na moim ramieniu." 

Amelia znów obdarza mnie tym oszałamiającym uśmiechem, tym razem z rumieńcem barwiącym jej policzki, a ja podziwiam, jak to sprawia, że jej oczy świecą się na dymny węgiel. Cholera, ona jest cholernie seksowna. 

"Czekaj," Christa przerywa. "Jesteś z nią?" Wskazuje na Amelię. 

"Na pewno jestem", oświadczam nie odrywając oczu od Amelii, bo te oczy, człowieku. Są po prostu zbyt piękne, żeby się nie gapić. "Jestem szczęśliwym draniem, prawda?" 

"Jesteś z nim?" Obraca ten palec na mnie. 

"Tak się wydaje", odpowiada Amelia, jej ton jest nieco zdumiony, choć jest tam też nutka rozbawienia. 

"Ale. jesteś. Ty. Nie. Jesteś Oliver Fritz," Christa sputters niesamowicie. "A ona jest Amelia-" Jej słowa ucina, gdy rzucam jej moje najbardziej groźne spojrzenie, już wiedząc dokładnie paskudne przezwisko, które ma zamiar wyrzucić. Dlaczego niektóre kobiety czują potrzebę poniżania i umniejszania innych kobiet, nigdy nie zrozumiem. 

Wysuwam z portfela dwa banknoty stumilowe i rzucam je w stronę Christy. "Miłej nocy" - mówię zamiast tego, co naprawdę myślę. Moje palce splatają się z palcami Amelii, a potem ciągnę ją za Christą, długim korytarzem z dywanem paisley i złotymi ścianami, w stronę sali balowej. 

Chyba mimo wszystko wybieram się na zjazd absolwentów szkoły średniej. 

W momencie, gdy jesteśmy poza zasięgiem wzroku Christy, Amelia wyrywa swoją rękę z mojej, zatrzymując się na środku korytarza i odwracając się, by spojrzeć na mnie. "Pamiętasz mnie?" pyta, a potem kręci głową, jakby nie to chciała powiedzieć. 

"Amelia Atkins. Byłaś w większości moich klas od czasu, gdy byliśmy w szóstej klasie, czy jakoś tak, dalej". 

"Racja. Chciałem powiedzieć, że dziękuję za wkroczenie tam z powrotem, ale to naprawdę nie było konieczne." 

"Może nie. Jestem pewien, że możesz sobie poradzić z kobietami takimi jak Christa. Ale czułem się źle stojąc tam i patrząc jak to się dzieje, nie robiąc nic. Nie mogę znieść kobiet, które czują potrzebę krzywdzenia innych tylko po to, żeby wyglądać i czuć się lepiej." 

Składa ręce na piersi, dając mi podniesioną brew. "A jednak umawiałeś się z kobietą, która robiła dokładnie to przez całe liceum". 

Touché. Szczeknięcie śmiechu wymyka się z moich płuc. "Nie można się z tym kłócić. Do diabła, umawiałem się z tą samą złośliwą kobietą również przez college. Błąd nastolatka. Co mogę powiedzieć?" 

Mimo to, na wzmiankę o tej konkretnej kobiecie, stara flara uderza mnie prosto w pierś. Moje palce znajdują kieszeń, bawiąc się dużym diamentowym pasjansem osadzonym w diamentowej i platynowej opasce, którą wetknąłem tam dzisiejszej nocy. To właśnie ten pierścionek. Ten, który prawie podarowałem wspomnianej kobiecie, która wkręcała się na mnie z moim przyjacielem, Robem. Lekcja zdrady, której nigdy nie zapomniałem. Dlatego przy niektórych okazjach noszę go przy sobie. 

Przypomnienie, żeby nigdy więcej nie zbliżyć się za bardzo. 

"Przepraszam", mówi Amelia, więdnąc na moich oczach. "To było szalenie niegrzeczne z mojej strony. Nawet nie wiem, dlaczego to powiedziałam. Christa sprawiła, że moje nerwy się podniosły, a ja po prostu wyładowałam je na tobie zamiast na niej, tak jak powinnam. Cholera, niektóre kobiety naprawdę są do dupy, prawda?". Nie mogę powstrzymać mojego chuckle, choć myślę, że była poważna. Wpatruje się w dywan, przesuwając swoją postawę, aż oprze się o ścianę naprzeciwko zamkniętych drzwi, gdzie odbywa się zjazd. "Słuchaj, chciałbym, żebyś nie zapłacił za mnie. Pieniądze i ja nie są dokładnie na warunkach rozmowy w tej chwili. To zajmie mi trochę czasu, aby spłacić cię z powrotem. Ale oddam ci. Po prostu nie mam takich..." 

Moje palce zatrzaskują się na jej podbródku, odchylając jej głowę, aż nasze oczy się spotkają. "Nie zależy mi na pieniądzach. I nie chcę, żebyś mnie spłacała." Otwiera usta, jakby chciała się ze mną kłócić, a ja potrząsam głową, odcinając ją ponownie. "Mówię poważnie." 

Ona wydusza z siebie oddech. "Cóż, dziękuję. To bardzo hojne. Ale jeśli tak już zaczyna się ta noc, to myślę, że może powinnam po prostu odejść. Do diabła, nie powinnam była nawet przychodzić tutaj w pierwszej kolejności. Nie wiem, co sobie myślałam. Moja siostra namówiła mnie na to, a ja pomyślałam..." Potrząsnęła głową. "Nieważne. To głupie." 

Opieram się ramieniem o ścianę, więc jestem naprzeciwko niej, składając ręce i wpatrując się w nią, bo nie mogę się powstrzymać. "Dlaczego to jest głupie?" 

"Naprawdę chcesz wiedzieć?" 

"Naprawdę chcę wiedzieć." 

Te wielkie oczy prześlizgują się przeze mnie, lekko szkliste z emocji. "Ponieważ nikt tam nie chce mnie tam. Słyszałaś Christa. Oszukiwałem się, że mogę walc tutaj dziesięć lat później i wszyscy, którzy traktowali mnie jak śmieci dorastając, w końcu zobaczą mnie dla mnie. Że w końcu zrozumieją, że teraz, gdy skończyło się liceum, wszyscy mamy równe szanse. To miało być jak odłożenie na bok wszystkich moich starych koszmarów o znęcaniu się raz na zawsze. Tylko, że nic się nie zmieniło. Nadal jestem dziewczyną noszącą ubrania z przeceny, której nie stać było nawet na zapłacenie za wstęp." 

Wow. To jest... 

"Mogę ci coś powiedzieć?" Pytam. 

Jej ręce spotykają się z jej biodrami. "Masz na myśli coś, co rywalizuje ze zbyt osobistą słowną biegunką, którą właśnie wylałem na człowieka, którego nie widziałem od dekady?". 

Próbuje być odważna i silna, a nawet sarkastyczna. Ale jest smutna. Widzę to w jej oczach, które odbijają się od mojej twarzy, prawie jakby nie była pewna, czy chce wiedzieć, co zamierzam powiedzieć. Nikt nie chce być zatrzaśnięty z powrotem w swoim licealnym koszmarze. Ona chciała tam wejść i sprawić, że te wszystkie dupki zjedzą swoje słowa. 

Ja też tego chcę dla niej. 

Lubię Amelię. Zawsze lubiłem. Było w niej coś, co do mnie docierało na dziwnym poziomie, którego nigdy do końca nie rozumiałem. Była słodka, kujonowata, cicha i powściągliwa. Tak bardzo piękna. Jej włosy były dzikie, z czerwonymi lokami. Okulary były trochę za duże na jej twarz. Jej ciało było małe, z jej obfitymi krągłościami ukrytymi pod jej niedopasowanym mundurkiem. 

A patrząc na nią teraz, po usłyszeniu tego, co Christa jej powiedziała... 

Prawdę mówiąc, pamiętam, że ludzie byli tak paskudni. Choć teraz jestem przekonana, że było o wiele gorzej, niż wiedziałam, jeśli reakcja Christy na jej dzisiejszy wieczór jest czymkolwiek, by przejść. Słyszałam tylko komentarze tu i tam, na które nie zwracałam uwagi, ani nie zrobiłam nic, by je powstrzymać. Nawet jeśli nigdy nie przyczyniłam się do tego bezpośrednio, to nie powstrzymując tego, byłam częścią problemu. 

To jest na mnie. I to nie jest w porządku. Powinienem był zrobić więcej, by ją chronić. Powinienem był coś powiedzieć. 

"Coś w tym stylu. Powiedziałeś mi swoje. Teraz ja powiem ci moje." 

"W porządku." 

Wchodzę w nią, pochylając się, jakbym miał powiedzieć jej sekret, kiedy naprawdę, chcę być tylko bliżej niej. Pachnieć jej szamponem, który sprawia, że mój kogut skacze w moich spodniach. Czuć ciepło jej ciała, gdy zaczyna się rumienić od mojej bliskości. 

"Ja też nie chcę tu być. Zostałem namówiony do tego przez moją przyjaciółkę, Grace, a teraz jestem tutaj." 

Jej brwi zwijają się razem. "Dlaczego nie chciałabyś tu być? Jesteś lekarzem. Byłeś najpopularniejszym chłopakiem w naszej klasie. Kapitanem drużyny piłkarskiej. Wszyscy cię kochali. Nadal kochają, jeśli tabloidy mają coś do powiedzenia." 

Zasysam głęboki oddech, gotowa powiedzieć jej coś, co wie tylko moja rodzina i Grace. "Moja ex nie tylko jest tam ze swoim mężem, moim byłym przyjacielem, ale jest w ciąży. Prawdopodobnie zostanie dostarczona przez mojego brata lub mojego najlepszego przyjaciela, ponieważ szukała ich, aby być jej OB. Co powiesz na ironię?" Przewracam oczami. "Jedynym ratunkiem, jaki mam, jeśli chodzi o Norę, jest to, że nigdy nie wiedziała, że mam zamiar się oświadczyć. Miałem pierścionek w kieszeni, gotowy do upadku na jedno kolano, ale zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, powiedziała mi, że jest zakochana w Robie i że to koniec." 

Amelia wciąga pospiesznie powietrze, jej oczy błyskają. Jej ręka wystrzeliwuje w górę, zakrywając jej rozdziawione usta, gdy wpatruje się we mnie z połączeniem szoku i współczucia. "Boże. To okropne". 

"Prawdziwym kopniakiem tego wszystkiego jest to, że dokonałem dla niej wielu poświęceń. Dużo. Prawie wszystko, czego chciałem, oddałem dla niej, z wyjątkiem medycyny. Ale wybrałem NYU, żeby być z nią, zamiast grać w piłkę w Michigan. Skończyłem studia w trzy lata zamiast w cztery, bo powiedziała, że im szybciej ukończę szkołę medyczną i rezydenturę, tym lepiej. Potem, w tym pieprzonym dniu, kiedy dostałem się na Columbię na medycynę i byłem nastawiony na oświadczyny, poinformowała mnie, że zdradzała mnie przez lepszą połowę sześciu miesięcy." 

Szóstka. Kurwa. Miesięcy! 

"Jezu, Oliver. Tak mi przykro. Nigdy nic o tym nie słyszałem". 

"To dlatego, że nikt nie wie, więc jeśli nie miałbyś nic przeciwko zachowaniu tego dla siebie, byłbym wdzięczny. Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest to, żeby to trafiło do prasy jako następne." 

Wyciąga rękę, dotykając mojego ramienia i dając mi ścisk. "Oczywiście. Nigdy nikomu nie powiem. Nie winię cię za to, że nie chcesz tam wejść. Wygląda na to, że oboje czuliśmy, że mamy coś do udowodnienia pokazując się dziś wieczorem." 

To nie jest powód, dla którego przyszedłem dziś wieczorem. Ale Nora jest głównym powodem, dla którego nie chciałem tam wejść. Przez lata skutecznie unikałem spotkań z nią. Prawdę mówiąc, już od dawna mam ją za sobą, tylko nie za tym, co mi zrobiła. Większość mojej goryczy i pretensji jest na mnie. Nigdy nie powinienem był się dla niej tak poświęcać. 

Oddałem kawałki siebie, których nigdy nie odzyskam. 

Ale Amelia zasługuje na więcej. Zawsze zasługiwała, a nigdy tego nie dostała. Zasługuje na to, by ludzie patrzyli na nią i traktowali ją z szacunkiem, którego nigdy nie mieli. Są jej to winni. Do diabła, ja jestem jej to winien. Nie chcę, żeby wyszła dziś wieczorem taka, jaka jest teraz. 

"Chciałbym tylko, żeby to się lepiej dla nas skończyło", kontynuuje. "Ale myślę, że mój powóz oficjalnie zamienił się z powrotem w dynię i powinienem po prostu przeciąć moje straty i udać się do domu. Dzisiejsza noc nie może się skończyć tak, jak sobie to wyobrażałam." 

Jak bolt prądu przepływającego przez mnie, nagle jestem giddy z pomysłem, który jest całkiem możliwe, że najbardziej absurdalny pomysł w historii pomysłów. Christa prawie połknęła język, gdy pomyślała, że Amelia jest moją randką. Więc może wszyscy inni zareagują tak samo, jeśli to właśnie zobaczą. Bonus dla mnie - będę miał gorącą jak diabli kobietę na ramieniu i może Nora zostawi mnie w spokoju. 

Bardziej niż to, chcę tam wejść z Amelią. Chcę spędzić z nią więcej czasu dzisiejszej nocy. A jeśli im się to nie spodoba albo pomyślą o mnie mniej za to, cóż, mam to w dupie. 

Ale Amelia jako moja randka nie wystarczy. Nie z moją reputacją. Będą zakładać, że ją wykorzystuję, bo odkąd rozstałem się z Norą... jestem trochę graczem. Fakt, który media uwielbiają relacjonować. Do diabła, moja twarz jest rozrzucana po internecie co drugi tydzień, pokazując mnie z inną kobietą za każdym razem. Nie w ciągu ostatnich kilku miesięcy, ale to standard mojego życia od czasu Nory. Dzięki temu nie daję się znowu zranić. 

A media relacjonujące to wszystko? Cóż, to standard życia wszystkich moich braci. To się wiąże z byciem Fritzem i mieszkaniem w Bostonie. Jesteśmy właścicielami tego miasta. Jesteśmy królewską rodziną. Na dobre i na złe, tak właśnie jest. 

Ale jeśli Amelia i ja naprawdę chcemy mieć wpływ na dzisiejszy wieczór... jeśli naprawdę chcę sprawić, żeby te wszystkie dupki, które skrzywdziły Amelię, zaczęły się dusić, a Nora - która wciąż dzwoni do mnie, żeby przekazać mi wszystkie swoje "szczęśliwe" wiadomości - uświadomiła sobie, że w końcu i oficjalnie odszedłem od niej... to musi być coś więcej niż tylko ludzie myślący, że spotykam się z Amelią. 

Muszą wiedzieć, że ona jest czymś wyjątkowym. Uwierzyć, że jest dla mnie czymś wyjątkowym. 

Moje palce sięgają do kieszeni, znajdując obrączkę. Patrząc na nią... knując ten szalony pomysł... uderza mnie fakt, że wiem, iż to wszystko zmieni. Zarówno dla niej, jak i dla mnie. 

Przewrotny krzywy uśmiech wykrzywia się w kąciku moich ust. 

Tak. Mam pewien pomysł, w porządku. I myślę, że uda mi się namówić Amelię, żeby na niego poszła. To i tak tylko na kilka godzin. Co mogłoby pójść nie tak?




Rozdział 2 - AMELIA

2

AMELIA     

Nieważne, ile rzeczy sprawdziłam z mojej listy, nic nie mogło mnie przygotować na nadchodzącą noc. Ale w tamtym czasie dało mi to chwilę fałszywego bezpieczeństwa. 

Długie rude włosy spuszczone w gęste, błyszczące fale? Sprawdzone. 

Makijaż trochę za duży jak dla mnie, ale całkowicie nieskazitelny? Sprawdzone. 

Czarna sukienka, dużo za ciasna, trochę za krótka i nie ma żadnego tyłu? Sprawdzone. 

Seksowna, wyrafinowana, pewna siebie bogini? Sprawdzone. 

Cóż, przynajmniej byłam, dopóki Christa Foreman nie zatopiła we mnie swoich szponów. Wiedziała, gdzie uderzyć. Dokładnie jak mocno. Ona i jej stado sępów zawsze miały coś w sobie, by sprawić, że poczuję się jak trup. Zabierać mnie na dół, zwłaszcza w moim najbardziej wrażliwym stanie. W ciągu kilku sekund znów stałam się tą dziewczyną. Tej, którą byłam w liceum. 

Tej, która zawsze bała się mówić za siebie lub walczyć. 

Też jestem na siebie wkurzona za to. 

Nie miałam zamiaru przychodzić. Opuściłam Wilchester Prep 10 lat temu i nigdy nie oglądałam się za siebie. Praktycznie uciekłam z tego miejsca, gdy tylko dyplom znalazł się w moich rękach. Dwa lata później moje życie rozpadło się wokół mnie. 

Wszystko się zmieniło. 

Moje marzenia, odeszły. Moje serce złamane. Moje życie, na nowy plan. Nowa rzeczywistość. 

Ale kiedy pojawiło się zaproszenie na zjazd, moja czternastoletnia siostra niezbyt uprzejmie przypomniała mi, że od dawna nie spędziłam nocy poza domem. I mówimy tu o długim czasie. Jak tak długo, że nie byłabym zszokowana, gdyby moja wagina obrastała pajęczynami. 

"To jest nocne wyjście, Amelia. Musisz to wziąć. Pokaż tym wszystkim dupkom, którzy mówili, że jesteś zbyt biedna, by cokolwiek osiągnąć, czym stałaś się od czasów liceum. Gorącą kobietą. Kopiącą w dupę pielęgniarką. Pokaż im, że cię nie pokonali." 

Zaciągnęła mnie do sklepu z używanymi rzeczami i wydałyśmy pieniądze, których nie mam na tę sukienkę i te obcasy - niebotycznie wysokie, żeby zrekompensować moją posturę hobbita. Layla zrobiła mi włosy i makijaż do perfekcji. 

I kiedy weszłam tu wieczorem, czułam się dobrze. Jak naprawdę cholernie dobrze. Nie, czułam się kurewsko niesamowicie. 

Zacząłem pozwalać, by słowa Layli zapadły w pamięć. 

Weszłam w rolę, w której nie jestem wiecznym bimbrownikiem przyglądającym się z boku. Nie tonę w tak wielkim długu, że nie mogę nawet utrzymać głowy nad wodą. Gdzie nie jestem zasadniczo samotnym rodzicem, wychowującym nastolatka. Gdzie nie uprawiałam seksu tak dawno, że gdybym od czasu do czasu nie widziała penisów w pracy, zapomniałabym, jak wyglądają. 

Wtedy Christa Fucking Foreman musiała to wszystko zniszczyć w mgnieniu oka. 

Teraz jest tu Oliver Fritz, wpatrujący się we mnie tymi swoimi cudownymi zielonymi oczami, górujący nade mną swoim wysokim, doskonale zbudowanym ciałem i pachnący jak każdy kawałek seksownego boga, którym jest. 

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie było go na mojej głowie, kiedy zgodziłam się przyjść dziś wieczorem. Dziewczyna nigdy nie zapomina swojego pierwszego zauroczenia i tak jak wszyscy inni, z którymi chodziliśmy do szkoły, on był mój. Od około dwunastego roku życia. Ale to było zawsze z daleka. Znałam go prawie całe życie, nie znając go w ogóle. 

Przed dzisiejszym wieczorem powiedziałem do niego może dwa tuziny słów. Mieliśmy chwile. Krótkie przerywniki, które znaczyły dla mnie o wiele więcej niż dla niego, bez wątpienia. Raz nawet dotknął moich ramion. Wiem, prawda, totalne zauroczenie i kompletna żałosność. 

Prawdopodobnie dlatego wpatrywałam się w niego jak bezmyślny głupiec, tkwiąc w jakimś horrorze wypluwającym każde słowo i myśl, gdy tylko pojawią się w mojej głowie. Myślę, że to dlatego, że nie jestem w stanie ogarnąć tego, co dla mnie zrobił. To, że w ogóle o mnie pamiętał. Jak jego ręce czują się na moim ciele, kiedy mnie dotykają. 

Jak niewiarygodnie gorący jest, zwłaszcza z bliska. 

I kiedy wszedł tam z tyłu, przyznam, że miałam kilka fantazji o Kopciuszku. Kilka palpitacji serca, kiedy owinął swoje ramię wokół mojej talii. Tona motyli, gdy trzymał mnie za rękę. Ale słysząc jego historię o tym, co zrobiła mu Nora? 

Co za głupia, głupia kobieta, żeby pozwolić odejść komuś takiemu jak Oliver Fritz. 

Czy ona nie widziała jego uśmiechów? Takiego jak ten, którym mnie teraz obdarza. Jest trochę złośliwy, trochę sprośny i może trochę flirtujący? Nie wiem, co do tego ostatniego. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd mężczyzna flirtował ze mną inaczej niż mój szef, a to nie liczy się jako flirt. To raczej podchody z jawnie sugestywnym podtekstem. 

"Amelia, nie sądzę, że powinnaś iść do domu", stwierdza Oliver. "Myślę, że powinnaś zostać i pójść na zjazd". 

Już kręcę głową na niego, zanim zdąży skończyć. "Jeśli Christa z powrotem jest jakąkolwiek wskazówką, to nie będzie to dla mnie lepsze. Poważnie, ponowne przeżywanie gównianych wspomnień z liceum, podczas gdy banda kobiet szydzi ze mnie paskudne rzeczy, nie jest tym, jak chcę spędzić noc. Powinienem był wiedzieć, że tak będzie. To było głupie z mojej strony, że myślałem inaczej. Moje życie to nie film Johna Hughesa". 

"Ale co jeśli nie szyderczo rzucali podłe rzeczy pod twoim adresem? Co jeśli rzeczywiście patrzyli na ciebie i mówili do ciebie tak, jak zawsze powinni byli?". 

"Czy zamierzasz posypać ich antysukcesowym pyłem pixie czy coś w tym stylu? Bo inaczej nie widzę, jak coś takiego jest w ogóle możliwe. Nie chcę tam wchodzić, Oliver. Wolę po prostu wrócić do domu, wykąpać się i zjeść swoją wagę w czekoladzie". 

I teraz muszę się zamknąć. Jeszcze raz. Co jest ze mną nie tak? Jakby mój filtr mózg-usta po prostu wstał i zrezygnował na jego widok. 

Szokująco nie śmieje się ze mnie. Zamiast tego, po prostu przejeżdża ręką po swojej szczęce, wciąż uśmiechając się jakby maniakalnie. "A co jeśli nie weszłaś tam sama?" 

Przechylam głowę, składając ręce na piersi, żeby nie kusiło mnie, żeby go znowu dotknąć. Wciskam się bardziej z powrotem w ścianę. "Jak to masz na myśli? Jak wejść tam w tym samym czasie?" 

"Nie. Jak wejść tam razem. Jako para." 

"Um. Nie jestem pewien, czy rozumiem." 

Oliver robi krok do mnie, zatrzaskując moje zmysły z pysznym zapachem jego wody kolońskiej, jego ciepła, jego bliskości. Moja szyja się zgina, by spotkać jego zielone oczy, w których wiruje diabeł. Jego dłonie lądują na moich bicepsach, kciuki przesuwają się tam i z powrotem, a jego twarz opada w dół, przysuwając się jeszcze bliżej. Na mojej skórze pojawia się gęsia skórka, a iskry elektryczności przeskakują w górę kręgosłupa i przez klatkę piersiową, przyspieszając bicie serca. 

Oblizuje wargi, jakby też to czuł, zanim jego słowa wypłyną w pośpiechu. "Będziesz myśleć, że jestem szalony. Ale nie jestem. To ma taki dobry sens; nie masz pojęcia. To jest naprawdę genialne. Tak genialne, że absolutnie musimy to zrobić tylko po to, żebyśmy mogli zobaczyć wszystkie ich twarze." 

"Oliver, zaczynasz mnie przerażać". 

"Żadne z nas nie chce tam wchodzić samo, prawda? Więc co jeśli tego nie zrobimy? Co jeśli wejdziemy tam razem? Jako para. Ale nie byle jaka para..." Jedna ręka porzuca moje ramię, zagłębiając się w jego kieszeni, a sekundę później, wydobywa z niej wowzer diamentowy pierścionek, który trzyma w górze bezpośrednio przed moją twarzą. "Zaręczona para". 

"O mój Boże. Co się dzieje, do cholery? Skąd wziąłeś ten cholerny pierścionek z diamentem?!". 

"To ten, którego nigdy nie dałem Norze. Przyniosłem go dziś ze sobą jako przypomnienie." 

"Przypomnienie czego?" 

Potrząsa głową lekceważąco. "To nie jest ważne. Ale nie mogłoby być bardziej doskonałe, że mam go ze sobą. Zróbmy to, Amelio. Chcę to zrobić. Z tobą. Co ty na to? Chcesz być moją narzeczoną na noc?" 

"Jezu, Oliver. To już za dużo. Ledwo mnie znasz i zamierzasz założyć mi na palec tę masywną rzecz, która prawdopodobnie kosztuje więcej niż zarobię w ciągu całego życia? Dlaczego miałbyś to zrobić?" Pytam, moje oczy grają jakąś intensywną rundę ping-ponga, whipping tam i z powrotem między diamentem a jego oczami. 

Jego chwyt na moim ramieniu zacieśnia się, jego przystojne rysy stają się bardziej pilne. "Bo wtedy nic i nikt nie może cię dotknąć, Amelio. Czy nie widzisz? Będziesz niezwyciężona. Nikt nie odważy się powiedzieć ci nic przykrego, bo będziesz ze mną. Moja narzeczona. To tak jak mówiłaś, byłem najpopularniejszym chłopakiem w szkole. Uwielbiany przez wszystkich. Na dobre i na złe, wykorzystajmy to na naszą korzyść". 

"Oliver..." Jestem na przegranej pozycji. 

"Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie, to zrób to dla mnie. Jeśli będziesz ze mną, Nora nie będzie próbowała wcierać w życie faktu, że jest szczęśliwie zamężna i niedługo będzie miała dziecko." 

"Ona rzeczywiście to robi?" 

"Robi. Przez cały cholerny czas." 

"Wow. Ona jest naprawdę czymś." 

Uśmiech rozświetla jego twarz. "To jedno słowo dla niej. Lubi zostawiać długie wiadomości głosowe, ponieważ nie odbieram jej telefonów. Nawet ją zablokowałem, a ona zmieniła numery. Jaki psychiczny eks tak robi? Przy odrobinie szczęścia będzie mnie unikała jak zarazy, a ja będę mógł się wywinąć od zwykłego skinięcia głową czy czegoś w tym stylu, zamiast rozmawiać z nią i kutasem Robem McQueenem. Nie widzisz? Dla nas to wygrana-wygrana". 

"To kłamstwo, Oliverze. Wszystko." 

"Wiem." Kubkuje moją szczękę, jego oczy intensywne i skupione laserowo na moich. "Ale to tylko na dzisiejszy wieczór. Tylko na kilka godzin lub tak. Nadal jesteś sobą, Amelia. Piękna. Inteligentna. Zabawna. Jesteś całym pakietem. Zawsze byłaś i ja..." On wydmuchuje oddech, jego oczy trzepoczą na chwilę, zanim ponownie otworzą się z niezłomną determinacją. "Przykro mi, że ludzie byli dla ciebie tacy okrutni. To było złe. Prawdę mówiąc, jeśli nikt nie widział, jak niesamowity jesteś z powrotem w liceum, to jest na nich. To ich strata, nie twoja. I naprawdę, nie masz nic do udowodnienia nikomu. Ale chciałbym zobaczyć, jak ci, którzy kiedykolwiek byli dla ciebie niemili, połykają swoje języki. I tak się stanie. Wiesz, że to zrobią. Słyszałaś już wcześniej Christę. Tak też będzie." 

Wydaje mi się, że podszywam się pod złotą rybkę. Otwieram usta, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. 

"Poza tym, to może być zabawne," kontynuuje. "Nasz mały wewnętrzny żart i sekret. Dowcip, który robimy światu. Pyszna forma zemsty." 

"No nie wiem. To jest..." 

Kuszące. To kuszące, tak właśnie jest. Z wielu powodów. 

On ma rację. Nie muszę nikomu udowadniać swojej wartości. Bardzo prawdopodobne, że jestem lepszą osobą, bo nie mam tych kobiet jako przyjaciół lub w moim życiu. Ale jego słowa. Rzeczy, które Oliver właśnie mi powiedział. Jego chęć zrobienia tego dla mnie. Pomysł, by wejść tam na jego ramieniu. 

Nawet jeśli tylko na dzisiejszy wieczór... 

Dzisiejszą noc, w której miałam wyjść z mojej skorupy. Przypomnieć sobie, jak to jest się bawić. Przypomnieć sobie, choćby na krótką chwilę, że jestem jeszcze młoda i że w życiu jest coś więcej niż to, z czego obecnie składa się moje. 

"Powiedz tak, Amelia. Proszę, zrób to ze mną." 

Powiedz tak? Jak kobieta może mu odmówić? Zwłaszcza, gdy on tak się na nie gapi? 

Zanim mogę odpowiedzieć, Oliver upada na jedno kolano, ten ogromny diament wznosi się w powietrze. "Amelia, I-don't-know-your-middle-name Atkins, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na planecie i zgodzisz się być moją fałszywą narzeczoną?". 

Niedowierzający śmiech wybucha z mojej piersi, ale również - i wiem, że to głupie - zaczynam się dusić. Ponieważ nikt nigdy mi się nie oświadczył, fałszywy czy inny. I na pewno nie wpatrywali się w moje oczy tak, jak on wpatruje się w moje. Jakby mówił poważnie. Jakby to było w jakiś sposób szczere, nawet jeśli oboje wiemy, że jest inaczej. 

Moja ręka uderza w klatkę piersiową, gdy próbuję wciągnąć powietrze. Moja twarz nagrzewa się przez sekundę i coś o tym sprawia, że nieodparty uśmiech sprężynuje na ustach Olivera. 

"Boże, jesteś słodki", mówi. "Daj spokój. Nie zostawiaj człowieka wiszącego na jednym kolanie". 

Och, do diabła. To tylko na dzisiejszy wieczór. Tylko kilka godzin, jak powiedział. Co jest najgorsze, co może się stać? 

Moje zęby kopią w mój dół, jak staram się powstrzymać mój prawie giddy uśmiech. "Tak, Oliver. Będę twoją fałszywą narzeczoną." 

Jego oczy błyszczą, gdy wsuwa pierścionek na mój czwarty palec i wszystko, co mogę zrobić, to głupio gapić się na niego. Jest zimny, ciężki, obcy. Ale tak piękny, że wygląda jakby był stworzony tylko dla mnie. "Pasuje." 

"Idealnie, powiedziałbym." 

Wstaje, biorąc moją rękę i przyciągając moje knykcie do swoich ust. Ze swoimi oczami na moich, całuje każdy z nich, zatrzymując się na palcu trzymającym jego diament. Moje kolana prawie się załamują pod wpływem jego ust na mojej skórze, a ja nie mam pojęcia, co się tu dzieje. Nie jestem tą kobietą. Tą, która łamie wszystkie zasady i lata na siedząco, otrzymując fałszywe propozycje od wspaniałych playboyów miliarderów. 

To sprawia, że poważnie zastanawiam się, czy zemdlałam i uderzyłam się w głowę, a teraz jestem w śpiączce. Albo martwa, nawet. W obu przypadkach, w tej chwili, nie obchodzi mnie to. Przyjmę to. To jest bajkowe, fantastyczne gówno. Ale tak naprawdę, kto sugeruje coś tak głupiego jak fałszywe zaręczyny, żeby przetrwać zjazd? Oliver Fritz, najwyraźniej. Przysięgam, tylko on może coś takiego zrobić. Jego urok nie zna granic. 

Oliver bierze rękę, którą właśnie całował i zapętla ją przez łokieć, skręcając, aż znajdzie się obok mnie. "Czy jest pani gotowa na to, przyszła pani Fritz?" 

O Boże. Co ja do cholery robię? Nagły zryw nerwowych wątpliwości przeszywa mnie na wskroś. "Wszyscy będą wiedzieli, że to fałszywka." 

"Nie ma mowy. Tylko Grace i jej narzeczony będą, a oni nic nie powiedzą. Nie rozmawiam z nikim innym z liceum tak często." 

"Poza tym, że jesteś Oliverem Fritzem. Wszyscy cię znają. Media śledzą ciebie i twoją rodzinę, jakbyś był Kardashianem. Jestem pewien, że wszyscy tam śledzą cię na mediach społecznościowych. Twoja twarz i życie randkowe są bardzo publiczne i oczywiście nikt wcześniej nie sfotografował nas razem." 

Wzrusza ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. "Powiemy im po prostu, że trzymaliśmy się na uboczu. Że dopiero niedawno spotkaliśmy się ponownie, ale od razu wiedzieliśmy, że to właściwe." 

"Wszyscy pomyślą, że jestem złotą kobietą". 

"Nie. Będą wiedzieć, że jesteś zakochany we mnie po uszy". 

Dostaję mrugnięcie i zarozumiały uśmiech i tak po prostu, jestem poza czasem, jak rzuca drzwi do sali balowej organizującej nasz dziesięcioletni zjazd w szkole średniej otwarte. Dokładnie w momencie, kiedy jedna piosenka się kończy, a druga ma się zacząć, dźwięk ciężkich drzwi zamykających się za nami brzmi jak talerze rozbijające się po pokoju. 

Wszystkie oczy obracają się w naszym kierunku i jeśli wcześniej myślałam, że moje serce bije, to byłam w błędzie. Każda pojedyncza kobieta w tym miejscu patrzy na mnie i zaufaj mi, kiedy mówię, że to nie jest tylko moja wyobraźnia. 

"Czy widziałaś kiedyś film Carrie?" mruczę, starając się nie wiercić, nie zagryzać wargi ani, broń Boże, nie patrzeć w dół. "Znasz scenę balu?" 

Śmieje się. Ja nie. 

"Nikt nie oblewa cię krwią". 

Nie jestem tego taka pewna. 

"Jeśli to zrobią, masz moje pozwolenie, aby przejść wszystkie Carrie na ich dupy. Do diabła, nawet pomogę ci to zrobić." 

"Oliver-" 

"Po prostu się uśmiechnij. Wyglądasz cudownie. Więcej niż cudownie. Jesteś syreną w tym morzu nudy. Mamy to. Zabawa, pamiętasz? Spróbuj się zrelaksować i cieszyć tym, co jest." 

Racja. Zabawa. Odpręż się. Mogę to zrobić. Nigdy wcześniej nie miałem, ale jak trudne może być, gdy stoi przed pokojem pełnym ludzi, którzy kiedyś znęcali się nade mną? 

Oliver prowadzi nas przez pokój, który wygląda bardziej jak wesele niż zjazd ze sposobem, w jaki został udekorowany. Dużo kremu, srebra i czerwieni na tle blasku migoczących świateł i świec wotywnych. 

I ninja uchwycić ramię Olivera, podczas gdy on kiwa hellos i heys do ludzi, których mijamy bez zatrzymywania się, aby porozmawiać z nikim. Dochodzimy do baru, a on zamawia kieliszek szampana dla mnie i burbona dla siebie. Nie kłócę się z jego wyborem. Prawie nigdy nie piję, więc szampan jest nie tylko smakołykiem, ale też prawdopodobnie o niebo bezpieczniejszy od twardego alkoholu. 

"Trochę płynnej odwagi" - proponuje, podając mi flet wypełniony po brzegi złotym, bąbelkowym płynem. Trzyma w górze swoją szklankę. "Za noc pełną niespodziewanych zwrotów akcji". 

"Wypiję za to." 

"Dobrze. Bo oto nadchodzi cyrk."




Rozdział 3 - AMELIA

3

AMELIA     

Kiedy Oliver mówił o cyrku, nie żartował. Zanim skończyłam połowę mojego kieliszka szampana, byliśmy już prawie otoczeni. Każdy chciał mieć swoje ujęcie z Oliverem. Królem naszego liceum. Celebryta, jeśli nie z innego powodu niż bogactwo jego rodziny. Szybko przekomarzałam się z nim na temat bycia influencerem, a on po prostu przewracał oczami, ale to prawda. 

Jeśli któryś z Fritzów zostanie sfotografowany w czymś, pod koniec tygodnia każdy mężczyzna w mieście będzie miał to na sobie. Kobiety, z którymi się umawiają, dostają swoje piętnaście minut sławy i prawa do chwalenia się znajomym. To stan bostoński, ale wiem, że ich twarze osiągają status narodowy. Widziałam kiedyś najstarszego brata Olivera, Kaplana, w egzemplarzu People Magazine i jestem pewna, że sam Oliver też był w kilku krajowych tabloidach. 

Oliver nie pozwala mi się oddalić. Zamiast tego trzyma mnie blisko, przedstawiając mnie wszystkim, jakbym nigdy nie chodził z nimi do liceum, podczas gdy on bawi się gołą skórą moich pleców, wywołując niekontrolowane dreszcze i dreszcze z każdym przejściem. Spojrzenia, które otrzymuję, są czymś innym. Kobiety chcą ze mną rozmawiać, jakby w jakiś sposób Oliver miał zetrzeć się ze mną i z nimi. Chcą wiedzieć, skąd mam sukienkę. Kto zrobił mi włosy? 

Musiałam się roześmiać z obu tych pytań. 

Ale ich oczy są pełne zazdrości i podziwu i owszem, zdarzają się jeszcze jakieś szyderstwa, ale to nic w porównaniu z Christą. Nawet nie jest blisko. Jest cześć i szacunek, a podczas gdy to nigdy nie powinno pochodzić z bycia na ramieniu człowieka, w tej chwili, jestem jeszcze jazda mój who cares wysokie. Nie jestem postrzegana jako Amelia Bedelia. Jestem postrzegana jako ja, Amelia Atkins. Moje opinie są wysłuchiwane, moja obecność doceniana zamiast dokuczania. 

Wreszcie, po tym, co wydaje mi się godzinami, choć wiem, że było to tylko około jednej, jesteśmy tylko my z najlepszą przyjaciółką Olivera, Grace i jej narzeczonym Tonym. Grace Hammond i ja byliśmy razem matematykami. W liceum była akademickim kujonem, ale unosiła się we własnym świecie z mnóstwem przyjaciół, z których najlepszym był Oliver. Dziewczyny były o nią zazdrosne jak szalone z tego powodu. Jest mądra. Piękna. Zabawna. 

I miała oddaną uwagę Olivera. 

Nadal jest, jak się przytulają i od razu zaczynają się automatycznie przekomarzać. Jesteśmy przy barze, moim nowym ulubionym miejscu, ponieważ jestem teraz oficjalnie na moim drugim kieliszku szampana. Pierwszy minął tak szybko i tak gładko, że prawie nie zauważyłam. Grace jest wspaniała, tak wiele radości sprawia jej spotkanie. To jest, dopóki Oliver bierze moją rękę - jeden chwaląc pierścień - i całuje go, upewniając się, że Grace i jej narzeczony Tony zauważyć. 

Tony parsknął, pokrywając swój śmiech holy shit z fałszywym kaszlem i długim łykiem swojego drinka. 

Grace, z drugiej strony, wygląda jakby ktoś poraził ją prądem, z oczami wyłupiastymi z głowy. "Oliver?" 

To jest tak daleko, jak ona dostaje. 

Pozostali, którzy widzieli pierścionek, oohed i ahhed. Grace wygląda jakby miała zaraz zemdleć. W dobry sposób, myślę. 

"Jako moja najlepsza przyjaciółka, Grace, to znaczy dla mnie tak wiele, że ty i moja oszałamiająca narzeczona staliście się tak bliscy. Wiem, że w przeszłości moi znaczący inni próbowali zrzucić cię z piedestału, na którym cię trzymam, ale nie ten. Ona jest idealna, nie zgodzisz się?" 

Kolejny pocałunek na moich knykciach. 

Otwieram usta, żeby powiedzieć... coś, tylko po to, żeby zdać sobie sprawę, że nie mam absolutnie nic do powiedzenia. Wszystko co mogę zrobić to zaoferować jej niezręczny uśmiech i owcze półwzruszenie. To, co było tak szalone i spontaniczne na korytarzu i wśród tych wszystkich innych ludzi, teraz wydaje się śmieszne. 

Dla niej muszę wyglądać śmiesznie. 

Oczy Grace przesuwają się tam i z powrotem między nami, po czym zatrzymują spojrzenie Olivera na bardzo długie kilka chwil. Jakiś rodzaj niewerbalnej rozmowy przechodzi między nimi, zanim zachwycony uśmiech łamie się na jej twarzy, jej niebieskie oczy błyszczące. 

"Och, Oliver. Nie masz pojęcia, jak bardzo jestem szczęśliwa, odkąd zdecydowałeś się zamieszkać z Amelią. Masz rację, ona jest absolutnie idealna". 

"Um... ale..." 

Wtedy chwyta mnie, przyciągając do swojej piersi i sprawiając, że prawie rozlewam szampana po całej jej designerskiej sukience. "Nie martw się, kochanie," szepcze mi do ucha. "On jest zarozumiałym draniem, ale ma serce ze złota. Nie wiem, w jaką grę gra, ale uwielbiam to piekło". 

"Wiesz, że to fałszywe, prawda?". 

"Najlepszy przyjaciel może marzyć, Amelia. Nie niszczmy tego. Poza tym, fajnie będzie obserwować wyraz twarzy psycholożki Nory. Pytała o niego całą noc. I naprawdę, umieram z ciekawości, jak ten albatros, którego lubi trzymać na swojej szyi, ginie w oceanie "Znalazłam kogoś lepszego od ciebie". Fałszywy czy nie, to ty." Wycofuje się, mrugając do mnie. "Na zdrowie. A teraz wypij. Będziesz tego potrzebował, żeby przejść przez ten szajs." 

Czyż to nie prawda. Klinkamy szklanki i ja w dół resztę mojego drinka, kochając jak smak i bąbelki eksplodują w moich ustach. Pyszny mały buzz gra ze mną, przechylając leniwy uśmiech w górę moich ust. 

"Tutaj." Oliver podaje mi kolejną szklankę, a ja patrzę na nią wojowniczo przed zerknięciem na niego. 

"Próbujesz mnie upić," oskarżam. 

On chichocze. "Próbuję sprawić, żebyś opuściła gardę. Nadal jesteś bardzo sztywny." Jego oczy miękną, gdy biorą mnie w objęcia. "Nie musisz się martwić. Mam cię dziś wieczorem i nie pozwolę, żeby stało się coś złego. Obiecaj. Po prostu ciesz się sobą. Ciesz się byciem ze mną. To miała być zabawa." 

"Czy wiesz, że ja legit nie pamiętam ostatniego razu, kiedy się bawiłem? Jak prawdziwy, jestem tylko dwadzieścia osiem lat, zabawy?" 

"To jest szalenie tragiczne. Zmieniamy to w tej chwili. Pij i stawiaj kropki na mnie. To jest zabawa, prawda?" 

Śmieję się, już czując się trochę lżej. 

Jego kciuk przesuwa się po moim policzku, gdy wpatruję się w niego. Zachwycając się tym, jak jego prosty dotyk tchnie życie w miejsca, które były uśpione tak długo, że zastanawiałam się, czy wyginęły. Zielone oczy wpatrują się w moje, urzekający kalejdoskop odcieni, w którym przysięgam, że mogłabym się zgubić. I wiesz, Oliver ma rację. Dzisiejszy wieczór miał być dla mnie zabawą. To wszystko było. 

"Mam to teraz", mówię mu. Mogę też być trochę pijany, więc to pomaga. Biorę obfity łyk, kochając ciepłe mrowienie, gdy przepływają przez moje żyły, mój umysł rośnie lekki i oszałamiający z każdym uderzeniem mojego serca. 

"To jest moja dziewczyna. Co powiesz na to, żebyśmy poszli i-" 

"Oliver?" niecierpliwy głos kłapie za nami, przerywając mu. 

Grace mruczy coś pod nosem, czego nie łapię, a obok mnie Oliver sztywnieje. Zarówno on, jak i ja odwracamy się, stając twarzą w twarz z Norą, która stoi sama, wyglądając na wypolerowaną, wspaniałą i genialnie sfrustrowaną. Ramię Olivera obejmuje mnie w pasie, a jego dłoń zaciska się na moim biodrze. Oczy Nory skupiają się na akcji, trzymając się jego ręki, gdy jej policzki się rumienią, a usta zaciskają. 

Kładąc rękę na swoim małym, ale oczywiście okrągłym brzuchu, zmusza swoje spojrzenie z powrotem do jego. "Miło cię widzieć. Minęło tyle czasu." Rzuca mu przeciągające się spojrzenie. "Wyglądasz wspaniale. Lepiej niż kiedykolwiek." 

Oliver przewraca oczami, ale nie wyłapuję za tym żadnej złości. "Dzięki," mruczy sucho. 

Porusza się, aby odwrócić się z powrotem do Grace, kiedy Nora wydaje jakiś dźwięk klikania w tylnej części gardła, zatrzymując go. Jej oczy żrąco tańczą tam i z powrotem między nami, a następnie z powrotem w dół do jego ręki nadal na mojej talii. 

"Christa wysłała SMS-a, że jesteś tu z nią, ale nie uwierzyłam. Potem Trisha Jordan powiedziała, że jesteście zakochani, ale wiedziałam, że to nie może być prawda". Olśniewa mnie lodowo-błękitnymi oczami, zanim natychmiast wraca do Olivera. 

"Powinieneś był w to uwierzyć," Oliver stwierdza bez choćby odrobiny przewagi, choć subtelny uśmieszek odbija się w kąciku jego ust. "Z całą pewnością jestem tu z Amelią i tak, kocham ją". 

Popijając swojego drinka, przekręca się, by stanąć naprzeciwko mnie. Jego palce opuszczają moje biodro i odnajdują dłoń z pierścionkiem. Pierścień, który swego czasu był przeznaczony dla Nory. Oliver bawi się moim palcem, tocząc swój duży diament tam i z powrotem, ale nie mówiąc nic więcej, jak nadal uśmiechać się do mnie z bemused wyraz. 

"Czy ona wciąż tam jest, czy wyszła jeszcze?" szepcze do mnie z kącika ust, a ja nie mogę pomóc mój chichot. 

Nora gazuje kurczowo. Potem robią to również dwie inne osoby siedzące przy pobliskim stoliku. Zaczynają szeptać, a ja zamiast się denerwować czy bać tego, co mówią, uśmiecham się głupio do Olivera. 

"Ona wciąż tam jest," informuję go. 

"Cholera. Miałem nadzieję, że skorzysta z podpowiedzi i sobie pójdzie." 

"Oliver," syczy Nora. "Nie możesz być poważny." 

On wzrusza ramionami, ale przysięgam, że iskra uderza w jego oczy, gdy mówi: "Co mogę powiedzieć? Kiedy wiesz, to wiesz." 

Nora drwi z niego. Głośno i ostro. "Masz na myśli z charity case Amelia Bedelia? Nie możesz być poważny," powtarza, jej głos wznosi się, gdy trzaska ręką o blat stolika koktajlowego, grzechocząc kilkoma na wpół opróżnionymi szklankami porzuconymi na nim. "Spójrz na nią." Jej ręka wystrzeliwuje w moim kierunku, lekceważąco machając w górę i w dół. "Jest bałaganem w szmacianych ubraniach i kędzierzawych włosach ze zbyt dużą ilością piegów na twarzy. Nie widzisz, że ktoś taki jak ona wykorzystuje cię tylko dla twoich pieniędzy i sławy". 

Kręgosłup Olivera wyprostowuje się. Jego palce zaciskają się wokół moich, ściskając mnie, gdy wściekłość toruje sobie drogę przez jego twarz. Ale zanim zdąży werbalnie wypatroszyć Norę, ja to robię. 

Spotykam się ze spojrzeniem Nory. "Pomyślałabyś o tym, prawda? Że go wykorzystuję? To znaczy, dziewczyna, którą właśnie opisałeś, była dokładnie tym, kim ja byłam w liceum. Córka woźnego na stypendium nosząca używany mundurek. Cóż, sukienka nadal jest używana. Ale kto by pomyślał, że odrobina produktu do włosów może sprawić, że z kędzierzawych staniesz się bajeczna?" Mrugam do niej, co tylko wydaje się gotować jej krew dalej. "Będę z tobą szczery. Na początku nigdy nie myślałem, że Oliver i ja będziemy pracować. Nasze różnice są tak wielkie. Potem przespałam się z nim. Mimo że powiedziałam mu, że jesteśmy tylko przyjaciółmi i to była tylko jedna noc, mężczyzna ścigał mnie jak myśliwy ściga swoją ofiarę. Nieustannie." 

Mruży na mnie oczy, wyglądając jakby właśnie połknęła robaka. 

"Nie mogłam mu odmówić," kontynuuję. "Byłam tak samo szalona na jego punkcie, jak on na moim. A trzymanie rąk przy sobie, gdy chodziło o niego?" Potrząsam głową, śmiejąc się sardonicznie. "Pfft. Całkowicie niemożliwe. Ten człowiek naprawdę wie, co robi w łóżku, choć przypuszczam, że nie muszę ci tego mówić." 

Nora zgrzyta zębami, jej cera czerwieni się z minuty na minutę. Kurczowo trzyma się końca stołu, o który praktycznie się opiera. 

"W każdym razie nie minęło wiele czasu, gdy staliśmy się czymś o wiele większym i nie mogłam pozwolić mu odejść. Teraz jesteśmy od siebie uzależnieni. Całkowicie zakochani po uszy." Odwracam się, aby spotkać oczy Olivera, zauważając mały tłum wokół nas, gdy unosimy się przy barze. "Po prostu kliknęliśmy tak idealnie. Prawda, Oli?" 

"Zdecydowanie," Oliver zgadza się, jego ciemniejące oczy wędrują po mnie. "Całkowicie uzależniony. Tak zakochany. W rzeczywistości, w tej chwili, nie chciałbym niczego więcej niż wciągnąć twój wspaniały tyłek do jednego z pokoi na górze w tym hotelu i pokazać ci, jak bardzo jestem ci wdzięczny." 

Mój język gęstnieje w moich ustach, uniemożliwiając przełknięcie. 

Musi to przeczytać, bo szczerzy się, zanurzając się w mojej szyi i pytając moje ciało, "Później wtedy?". 

"Um. Jasne, później". Mój pusty rdzeń zaciska się w oszałamiającej niezgodzie na to, by nie przeskoczyć go tu i teraz, podczas gdy mój mózg przypomina mi, że on tylko gra rolę. Że nic z tego nie jest prawdziwe. 

Oliver szczerzy się, wciskając swoje usta w moją szyję, wędrując w górę wzdłuż mojej szczęki, aż znajduje kącik moich ust. Moje kolana uginają się jak na zawołanie, a ja wyraźnie wzdycham. Prawdę mówiąc, od ośmiu lat nie byłam dotykana przez mężczyznę, który wiedziałby, co to jest łechtaczka i gdzie się znajduje. Nawet nie zbliżył się do mojej cipki, ale jego głos i słowa z pewnością to zrobiły z zaskakującą precyzją. 

Oczyszczam gardło, odwracając się z powrotem do kobiety, która nie ma już koloru na twarzy. Uśmiecham się ujmująco. "Słyszałem, że jesteś żonaty z Robem. I spodziewa się. Gratulacje. Jakie to urocze." 

"Oh. Tak. Jestem." Szybko się pozbierała. Jej ręka pociera wzdłuż jej brzucha, jak ona zerka gdzieś tam w kieracie w kierunku jej męża, przypuszczam. "Zadzwoniłam do Olivera, żeby przekazać mu dobre wieści." Jej spojrzenie wraca do mojego. "Wiesz, żeby nie musiał słyszeć czegoś, co może być dla niego bolesne od kogokolwiek innego". 

Moje brwi stają się jednym, jak przechylam głowę w szyderczej kontemplacji. "To słodkie, że tak się o niego martwiłaś, ale jeśli pamięć mnie nie myli, zobaczył twój numer i uznał, że to spam". 

Nora sapie, jej ręka zaciska się na piersi. "Spam?" 

"Spam," potwierdzam jej przed patrząc z powrotem na Olivera, który jest naciśnięcie jego dolnej pleców do krawędzi baru, jak opiera się swobodnie przeciwko niemu, jak wszystko, czego brakuje teraz jest trochę popcornu, podczas gdy on ogląda show jestem umieszczając na. "Ale jestem pewien, że oddzwoniłbyś do niej z gratulacjami, gdybyś wysłuchał całej wiadomości przed jej skasowaniem?" 

Oliver wzrusza obojętnie ramionami. "Prawdopodobnie nie. Jak wiesz, ten statek odpłynął dawno temu". 

Grace parsknie, próbując zamaskować to jako kaszel, a Oliver wypuszcza z nim mały półgębek, oboje wymieniają spojrzenia, których nie mogę rozszyfrować. 

"Więc, to jest na poważnie?" Nora pyta, jej usta skręcone w niezadowoleniu. Ewentualnie odrobina zazdrości i bólu serca też. 

Oliver chwyta moją szczękę w swoją dłoń, przytrzymując moją twarz, tak że wpatrujemy się sobie w oczy. Przyciąga mnie bliżej do siebie, moje ciało opiera się o jego. Moje serce, które leniwie biło w mojej piersi dzięki szampanowi, kopie z powrotem na wysoki bieg. 

"Zdecydowanie prawdziwe." 

"Tak prawdziwe." 

On szczerzy się. "The realest." 

"To nie jest słowo." 

"Run with it, Red Hot." 

Moja głowa wystrzeliwuje do tyłu w śmiechu. "Red Hot?" 

"Sexy. Hot. Pikantna. Ognista pokusa. Czy czegoś mi tu brakuje?" 

"Oliver." Nora tupie swoim obcasem o czerwonej podeszwie, wbijając się w ten stół ponownie, tym razem udaje się przewrócić kilka szklanek, które na szczęście były puste. "Nie możesz tego z nią robić. To pierścień twojej prababki". 

O cholera. Pierścień jego prababki? 

Musi odczytać szok na mojej twarzy, bo nagle jego usta uderzyły w moje. Nie pocałunek. Nie do końca. Ale ucisk. Zdecydowane naciśnięcie. "Spokojnie. To nic takiego", mruczy do mojego ucha tak, że tylko ja słyszę. 

"Ale Oliver-" 

"Spokojnie", powtarza, i słusznie. Fałszywe. To nie tak, że faktycznie dał mi pierścionek swojej prababci na serio. "I pasuje do niej idealnie", mówi głośniej, żeby wszyscy słyszeli. To właśnie wtedy Nora odchodzi, prawie rozbijając się o stół ludzi, którzy jawnie słuchali, próbując jednocześnie udawać, że nie są bezpośrednio za nią. 

Ale do tej pory przyciągnęliśmy już większy tłum. Wszystkie oczy są umiejscowione dokładnie na nas i to dziwne, że nie wariuję z tego powodu. Szczególnie biorąc pod uwagę, że około osiemdziesiąt procent tych ludzi wyśmiewało się ze mnie, dorastając. Ale zamiast mieć atak paniki lub nawet martwić się potencjalnymi paskudnymi komentarzami, takimi jak te, które zrobiły Nora i Christa, czuję się dziwnie wzmocniona. Odważna. 

Jakbym miała jakieś doświadczenie poza ciałem. To przez ten pierścień, tak myślę. Jestem jak Zielona Latarnia z komiksów ze swoim magicznym pierścieniem. Zmieniam się w kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto nie martwi się o każdy drobiazg. Kogoś, kto nie stresuje się absolutnie wszystkim. 

Szampan też może w tym pomóc. 

Następna piosenka zaczyna się i Oliver mruży oczy w dół na mnie. "Zatańcz ze mną, piękna?" 

Nie daje mi wyboru. Oba nasze kieliszki są odstawione na barze, o który się opierał, a on bierze moją rękę, splatając nasze palce. Mruczy coś do Grace i Tony'ego, a potem prowadzi nas prosto na środek parkietu. 

Podnosząc nasze złączone dłonie nad głowę, obraca mnie w kółko, po czym osadza mnie przy swojej klatce piersiowej. Wplatam ręce w jego szyję, gdy jego dłonie znajdują linię między moimi nagimi plecami a sukienką - jego ulubionym miejscem zabaw przez większość nocy - i wszystko w tym wszystkim wydaje się być jak sen. Jak w każdej sekundzie, obudzę się i będę tak rozczarowany, że żadna z tego nie była prawdziwa. 

"Nie mam pojęcia, co właśnie powiedziałem tam z powrotem," mówię mu. 

Śmieje się lekko, przyciskając mnie bliżej. Tak blisko, że się dotykamy. Moje miękkie piersi do jego umięśnionej klatki piersiowej, a moje serce trzepocze z niecierpliwością na myśl o nas tak bez bariery naszych ubrań. 

"Byłeś genialny," mówi. "W zasadzie powiedziałeś Norze, że jestem bogiem seksu i że nie mogłeś trzymać rąk z dala ode mnie i że szalejemy za sobą. Połowa pokoju, jak sądzę, również cię słyszała. To zajęło wszystko we mnie, aby nie śmiać się z mojego tyłka." 

"O Boże." Moja twarz sadzi się w jego klatce piersiowej i kiedy stałem się wystarczająco wygodny z tym człowiekiem, aby zrobić wszystkie te rzeczy? Jego usta dotknęły moich. Jego ręce były całe na mnie. Jego oczy również. "Nawet nie wiem, kim teraz jestem". 

I to jest szczera prawda. 

"Jesteś powiewem świeżego powietrza, to właśnie ty. Muszę przyznać, że byłem zdenerwowany widząc Norę po raz pierwszy po tych wszystkich latach. Ale mając cię przy sobie, nie dbałem o nią ani o nikogo innego. Słuchanie, jak mówisz jej o tych wszystkich rzeczach, było... prawie zabawne. Samo patrzenie na ciebie było takie zabawne." 

"To była zabawa. Rodzaj szaleństwa i zdecydowanie poza charakterem dla mnie, ale zabawa. Jaką kobietą jestem teraz?" 

"Kobietą, która doprowadza mnie do szaleństwa tym, jak cię pragnę". Jego palce znajdują końce moich włosów i czuję, jak owija jeden z długich kosmyków wokół swojej pięści. "Uwielbiam twoje włosy." Pochyla się przy moim uchu, by szepnąć. "Zawsze tak było. Kolor, myślę, że jest tym, co po raz pierwszy zauważyłem w tobie. To jest jak ceglana czerwień. Głęboka i bogata i piękna jak diabli". 

"Oliver. Co ty-" 

Tylko moje słowa odcięte jak jego usta spotykają się z podstawą mojej szyi. Bierze głęboki wdech mojej skóry, jęcząc do mnie, śledząc aż do mojego ucha. Drżę w jego ramionach, moje zęby piłują ścieżkę zniszczenia na mojej dolnej wardze, więc nie jęczę. 

Połykając ciężko, chwytam jego ramiona, modląc się, żebym nie upadła tu na parkiecie. Co on u licha robi? Czy to jest prawdziwe, czy udawane? Nie mogę powiedzieć, po prostu wiem, jakie to uczucie. 

"Jesteśmy zakochani, pamiętasz?" mruczy do mnie. "Zaręczeni. Tak dzikie o siebie, że nie możemy utrzymać nasze ręce do siebie." 

O mój Boże. Co ja zrobiłam? 

I jak ja się pozbieram po ustach Olivera Fritza na mnie, kiedy dzisiejszy wieczór się skończy? Będę przechodził przez baterie jak szalony z całym samograjem, który będę musiał zrobić. Dobrze, że Costco sprzedaje je w hurtowych ilościach. 

Kolejny wdech, kolejny pocałunek, a ja po prostu tracę rozum. 

"Cholera," syczy do mnie. "Przyznam, że to z pewnością nie było tak, jak oczekiwałem, że ta noc pójdzie, ale zdecydowanie nie narzekam. Pachniesz jak słodkie cukierki i smakujesz jeszcze lepiej. Ciekawe, czy wszędzie jesteś taka słodka". 

Jezu. Moje oczy zwijają się z powrotem w mojej głowie. 

Odciąga się, intensywność w jego spojrzeniu sprawia, że mój żołądek flipuje z nerwów. Z podniecenia. Do diabła, z tak dużym podnieceniem, moje majtki są najbardziej zdecydowanie mokre. Drżące dłonie znajdują kark, moje palce wplatają się w końcówki jego włosów, gdy dalej kołyszemy się delikatnie do jakiejś wolnej piosenki, której nigdy wcześniej nie słyszałam. Jego oczy zamykają się na moich ustach, trzymając się tam. Moje robią to samo do jego, zdesperowany dla niego, aby zamknąć mały dystans między nami i pocałować mnie. 

Pocałuj mnie. 

Nie mogę z nim wrócić do domu. Mogę? Nigdy nie zostawiłem Layli samej na całą noc. Ma dopiero czternaście lat, ale spojrzenie w jego oczach mówi mi, że nawet jeśli nie tak spodziewał się, że ta noc się potoczy, ma bardzo realną wizję tego, jak chce, żeby się skończyła. 

Ze mną w jego łóżku. 

Oczy na moim, jego głowa wsuwa się do środka, zanurzając się w dół, coraz bliżej, testując mnie. Moje serce przyspiesza, gdy moje myśli się rozpraszają. 

To jest fantazja. 

Fantazja, z której mam zamiar się obudzić w każdej sekundzie. 

Zabarwiony burbonem oddech Olivera uderza w moje usta i tuż przed tym, jak poddaję się temu, gdziekolwiek ta noc nas zaprowadzi, alarm przeciwpożarowy rozbrzmiewa w pokoju, rozdzielając nas oboje i przywracając mnie do rzeczywistości. 

To chyba oznacza, że oficjalnie wybiła północ i bal się skończył.




Rozdział 4 - OLIVER

4

OLIVER     

Huk alarmu przeciwpożarowego sprawia niemal osobiste wrażenie. Jakby ktoś włączył go tylko po to, żeby powstrzymać mnie przed pocałowaniem Amelii. 

Górne światła gasną w momencie, gdy nad drzwiami wyjściowymi zapalają się lampy, tworząc niesamowitą poświatę w pomieszczeniu. Wokół nas ludzie zaczynają krzyczeć i biegać, próbując się wydostać, choć w pomieszczeniu nie ma żadnych widocznych oznak dymu czy ognia. Muzyka gwałtownie się urywa i przebija się głos DJ-a, który prosi wszystkich o szybkie i spokojne skierowanie się do wyjścia, akurat w momencie, gdy ciało Amelii zaczyna odsuwać się od mojego. 

Mój wzrok odrywa się od chaosu panującego w pomieszczeniu i kieruje na Amelię. Jej plecy są zwrócone do mnie, ręce przed jej ciałem, gdy się kręci, walcząc z czymś, czego nie mogę rozgryźć. 

Pętla moja ręka przez jej łokieć, obracam ją z powrotem wokół, aby spojrzeć mi w oczy. "Musimy się stąd wydostać". 

Ona wypuszcza beznadziejne westchnienie, jej ręce opadają na boki. "Myślę, że pierścień utknął". 

Potrząsam głową. "Możemy się o to martwić później. Chodź." 

Zanim może zaprotestować, ciągnę ją za sobą, aż jesteśmy lejkiem z sali balowej, przez budynek, który jest teraz przepełniony gośćmi hotelowymi, wszyscy patrzą oszołomieni i zaciekawieni, gdy wszystko wokół nas wydaje się w porządku. 

Zastanawiam się, czy ktoś włączył alarm przeciwpożarowy jako żart, czy coś innego i znów moje myśli przelatują do Amelii, do naszego niemalże pocałunku. 

Drzwi wejściowe rozstają się z mechanicznym szumem, a ja natychmiast maszeruję nas na stronę, gdzie faceci z valet stoją bezczynnie. "Hej, czy jeden z was może zdobyć dla mnie mój samochód?" 

Wymieniają spojrzenia, jakby nie byli pewni, co powinni zrobić. "Uh. Chyba możemy." 

Fantastycznie. Wręczam jednemu z nich niebieski kwitek, a on wpatruje się w niego przez sekundę, zanim wyciągnie moje kluczyki z haczyka. "Oh. Hej, stary. Trzymaliśmy twój samochód z przodu. Robimy tak z ładniejszymi samochodami. Sprawia, że miejsce wygląda dobrze, prawda?" Wskazuje za siebie w kierunku okrągłego napędu, gdzie znajduje się linia drogich samochodów. "Chcesz, żebym ci go załatwił?" 

Chwytam klucze i podaję mu stówkę. "Mam. Miłej nocy." 

"Tak. Tobie też. Wow, dzięki za cynk, stary". 

Amelia przez cały ten czas milczy, ale to nie znaczy, że jej umysł jest. Widzę to na całej jej twarzy. Nie znam Amelii aż tak dobrze, ale nie muszę wiedzieć, że jest nadmiernie ostrożna i, niestety na chwilę obecną, nadmiernie myśląca. Zwłaszcza, że otwieram dla niej drzwi od strony pasażera, a ona się waha. 

"Oliver, nie sądzę..." 

"Wróć ze mną do domu wieczorem," przerywam. 

Gapi się, bez wyrazu. Chyba nie spodziewała się, że tak po prostu to powiem, ale jeśli tego nie zrobię, ucieknie. Już próbowała, kiedy byliśmy na górze i włączył się alarm. Widziałem to. To dlatego była odwrócona do mnie plecami. Dlaczego próbowała zerwać obrączkę z palca. 

Nie mogę na to pozwolić. 

"Jak zamierzałaś wrócić do domu?" pytam, kiedy nie odpowiada, zmieniając taktykę, ponieważ nie ma mowy, żeby ta kobieta kończyła noc gdziekolwiek indziej niż w moim łóżku. 

Przesuwa się w swoich obcasach, wpatrując się w ciemną noc i z dala ode mnie. Kątem oka zauważam, że wprowadzają wszystkich z powrotem do środka, ale zjazd jest skończony, jeśli chodzi o mnie. Zrobiliśmy to, co zamierzaliśmy w spektakularnej formie. Ona zmierzyła się z dupkami ze swojej przeszłości, a ja z Norą. Czyn dokonany; możemy sprawdzić całe to gówno z naszej listy wrażeń. 

Przeszłość załatwiona. Check. 

"Autobus", odpowiada w końcu tak cicho, że muszę się wysilić, żeby ją usłyszeć. 

O, do diabła, nie. 

"Wróć ze mną do domu, Amelia", powtarzam. 

Ręce opadają na jej biodra, a ona potrząsa głową, wybuchając śmiechem bez poczucia humoru, który wydostaje się z jej płuc. Jej głowa opada do tyłu, jej długie włosy z nim, a ona wpatruje się w nocne niebo, jakby nie wiedziała, co powiedzieć lub co zrobić z moją drugą propozycją tej nocy. 

Moje serce boleśnie bije w piersi, gdy ją obserwuję, zdesperowany, by powiedziała "tak". Chcę mieć z nią więcej czasu. Prawdziwego czasu. Nie udawanego. Nawet jeśli dziś wieczorem nic się nie wydarzy, chcę, żeby wróciła ze mną do domu. Jeszcze z nią nie skończyłem. 

Chwytam klucze i podaję mu stówkę. "Mam. Miłej nocy." 

"Tak. Tobie też. Wow, dzięki za cynk, stary". 

Amelia przez cały ten czas milczy, ale to nie znaczy, że jej umysł jest. Widzę to na całej jej twarzy. Nie znam Amelii aż tak dobrze, ale nie muszę wiedzieć, że jest nadmiernie ostrożna i, niestety na chwilę obecną, nadmiernie myśląca. Zwłaszcza, że otwieram dla niej drzwi od strony pasażera, a ona się waha. 

"Oliver, nie sądzę..." 

"Wróć ze mną do domu wieczorem," przerywam. 

Gapi się, bez wyrazu. Chyba nie spodziewała się, że tak po prostu to powiem, ale jeśli tego nie zrobię, ucieknie. Już próbowała, kiedy byliśmy na górze i włączył się alarm. Widziałem to. To dlatego była odwrócona do mnie plecami. Dlaczego próbowała zerwać obrączkę z palca. 

Nie mogę na to pozwolić. 

"Jak zamierzałaś wrócić do domu?" pytam, kiedy nie odpowiada, zmieniając taktykę, ponieważ nie ma mowy, żeby ta kobieta kończyła noc gdziekolwiek indziej niż w moim łóżku. 

Przesuwa się w swoich obcasach, wpatrując się w ciemną noc i z dala ode mnie. Kątem oka zauważam, że wprowadzają wszystkich z powrotem do środka, ale zjazd jest skończony, jeśli chodzi o mnie. Zrobiliśmy to, co zamierzaliśmy w spektakularnej formie. Ona zmierzyła się z dupkami ze swojej przeszłości, a ja z Norą. Czyn dokonany; możemy sprawdzić całe to gówno z naszej listy wrażeń. 

Przeszłość załatwiona. Check. 

"Autobus", odpowiada w końcu tak cicho, że muszę się wysilić, żeby ją usłyszeć. 

O, do diabła, nie. 

"Wróć ze mną do domu, Amelia", powtarzam. 

Ręce opadają na jej biodra, a ona potrząsa głową, wybuchając śmiechem bez poczucia humoru, który wydostaje się z jej płuc. Jej głowa opada do tyłu, jej długie włosy z nim, a ona wpatruje się w nocne niebo, jakby nie wiedziała, co powiedzieć lub co zrobić z moją drugą propozycją tej nocy. 

Moje serce boleśnie bije w piersi, gdy ją obserwuję, zdesperowany, by powiedziała "tak". Chcę mieć z nią więcej czasu. Prawdziwego czasu. Nie udawanego. Nawet jeśli dziś wieczorem nic się nie wydarzy, chcę, żeby wróciła ze mną do domu. Jeszcze z nią nie skończyłem. 

Ona shudders przeciwko mnie, moje imię wypchnięte na oddechu zmuszając warczenie przeszukać moje usta tylko mieć mnie jarred od niej po raz drugi dziś wieczorem, kiedy jeszcze inny alarm idzie off. Ten należący do samochodu. 

Cholera! Czy człowiek nie może złapać przerwy? 

Dopiero po tym alarmie uświadamiam sobie, że nadal jesteśmy na parkingu, drzwi mojego samochodu są otwarte, czekając aż Amelia podejmie decyzję. Ciężko oddycha, jej usta są czerwone i spuchnięte, część jej szminki rozmazała się, najprawdopodobniej na mojej twarzy. 

Moje czoło spada do jej, mój kciuk wyciera smugę czerwieni z jej brody. "Chodź, wyjdźmy stąd". 

Ona przytakuje na zrezygnowanym oddechu. 

W mgnieniu oka chowam Amelię do mojego samochodu, zamykając za nią drzwi i ścigając się w moją stronę. Odpalając samochód, wyrywamy się z hotelu i wyjeżdżamy w bostońską noc. Powrót do mnie nie zajmuje dużo czasu, a ponieważ Amelia nie powiedziała ani słowa o tym, że mam ją odwieźć do domu, ani gdzie mieszka, ani o tym, że to oczywiste, że ja ją tu przywiozłem, biorę to za zielone światło i jadę z tym. 

Mimo to nie jestem pewien, jak się czuję z jej milczeniem, kiedy przez całą noc nie szczędziła słów, wypowiadając swoje zdanie na każdym kroku. 

"Dobry wieczór, dr Fritz." 

"Dobry wieczór, Gerald." 

Portier otwiera Amelii drzwi, pomagając jej wyjść. 

"Dziękuję", mówi demonstracyjnie. 

On uchyla przed nią kapelusza. "Bardzo mi miło. Miłego wieczoru, proszę pani." 

Chwytam ją za rękę, trzymając mocno. Była cicha podczas jazdy tutaj. Zbyt cicha. I po raz pierwszy nie wiedziałem, jak wypełnić tę ciszę. Wiedziałem, że rozważa wszystkie sposoby, w jakie to jest zły pomysł. Wiedziałem, że próbuje przekonać się do powrotu do domu ze mną. 

Jej twarz nie jest trudna do odczytania. 

I może część mnie miała nadzieję, że podjedziemy, a ona powie, wiesz co, nie ważne, po prostu zabierz mnie do domu. Ale nie zrobiła tego. Pozwoliła Geraldowi pomóc jej wyjść z mojego samochodu. Trzyma mnie teraz za rękę. Idziemy obok siebie w kierunku windy, która zaprowadzi nas do mojego mieszkania. 

"Mieszkasz w Ritzu." 

Jest tak deadpan, że pół-chuckle, wydmuchując oddech, że nie miałem pojęcia, że trzymałem. "Tak. To rezydencje, ale mamy hotelowe udogodnienia. Dlaczego, jesteś zainteresowany zabiegiem spa?" 

"Oliver, w całym moim życiu, nigdy nie miałem leczenia spa. Co ja tu robię?" 

Marszczę czoło, zanim zdołam to powstrzymać. Ta kobieta nigdy nie miała nic specjalnego, prawda? 

Napełnia mnie to najdziwniejszym z doznań. Rzeczy, których nie mogę zrozumieć, przepływają przez mój umysł. Chodziłem z dziesiątkami kobiet. I nigdy mnie to nie obchodziło. To znaczy, nie bardzo. Nie od czasu Nory. Upewniłem się co do tego. I nie znam dokładnie Amelii. Minęła dekada, odkąd ją widziałam i to nie jest tak, że byłyśmy wtedy przyjaciółkami. 

Więc dlaczego obchodzi mnie, że nigdy nie korzystała z zabiegów spa i czuje się u mnie nie na miejscu? Dlaczego obchodzi mnie to, że chcę, aby Noras i Christas tego świata widziały ją tak, jak ja ją widzę? Jak boginię. 

Nie znam jej. 

Po prostu jej pragnę. To wszystko, przekonuję sam siebie. 

Przyciskam jej ciało do ściany windy, pochylając się i unosząc się nad nią. "Jesteś tu, by być ze mną. Powiedz mi, jak sprawić ci przyjemność, a spędzę całą noc robiąc właśnie to". 

Jej oddech łapie. Mruczy, prawie jakby myślała, że żartuję. Nie żartuję. Nawet trochę. Chcę jeść jej cipkę, aż będzie mi kapać na brodę. Chcę, żeby jej ręce rwały się na moje włosy, kiedy będę to robił. Chcę ją pieprzyć, aż będzie krzyczeć moje imię i imię jakiegokolwiek boga, do którego się modli. Chcę jej oddechu. Jej krzyków. Jej słów. Jej przyjemności. 

Wszystko. Wszystko z niej. 

A gdy już to wszystko zrobię, chcę zrobić to jeszcze raz. Wolniej. Wpatrując się ewentualnie w jej oczy, bo ta szarość, człowieku. Powala mnie na kolana. Zwłaszcza z bliska, tak jak teraz. A jej włosy są takie czerwone. Naprawdę ładna czerwień. Czerwony, który chcę mieć owinięty wokół moich rąk i na całym moim łóżku. 

"Oliver." 

Znowu moje imię. Tylko tym razem, zamiast przepełnione pożądaniem, jest niezdecydowane. Jest niepewne. Ale to moje pieprzone imię na jej ustach i niczyje inne. 

"Czy chcesz, żebym przestał?" Oddycham przeciwko niej tylko po to, by w zamian otrzymać ciszę. "Jeśli chcesz, żebym przestał, musisz mi powiedzieć, Amelia. Nie będzie między nami żadnych nieporozumień. Powiedz mi, że rozumiesz." 

Ona przełyka grubo i przytakuje. 

"Czy chcesz, żebym przestał?" 

Tym razem uścisk głowy i to jest moje odejście. 

Wchodzę przed nią do tej windy, bo jest wolna jak cholera i po raz pierwszy w życiu, cieszę się z tego. Moja twarz nurkuje w jej szyi, wdychając głęboko. Ona sapie, robiąc jakiś rodzaj squawking noise, jak ona szarpnęła z powrotem do ściany. 

"Oliver." 

Znowu, z moim imieniem. Ten ma o wiele więcej nagany do niego. Na szczęście dla niej, to mnie kręci. Moja ręka wsuwa się w górę jej sukienki, wiążąc ją nad jej majtkami, biodrami i tyłkiem. Potem moje palce zagłębiają się w te miękkie kule, prowadząc ją do wyjścia z windy, gdy drzwi się rozdzielają. Ugniatam ją, wpatrując się w dół i obserwując swoją pracę. 

I kurwa, ona jest gorąca. To znaczy, ten tyłek jest po prostu idealny. 

Sprawia, że rozpinam jej sukienkę tutaj, w korytarzu, wiedząc, że nie ma kamer ani oczu, które by to oglądały. Zduszony łyk uderza w powietrze, gdy moje palce zsuwają ledwie cienkie ramiączka na jej ramionach, ale nie zdejmują ich. Nie ma stanika, więc moje ręce wędrują dookoła, znajdując jej pełne piersi i twarde sutki. Ale to nie wystarczy. Chcę widzieć to, co czują moje ręce. Chcę smakować to, co drażnią moje palce. 

Szepczę: "Czujesz się dobrze w moich rękach" w muszelkę jej ucha. 

"Ja tego nie robię." Jej głos drży z nerwów. 

"Wiem. Ale dziś wieczorem to zrobisz." 

Jęczy, jej tyłek wciska się w mojego naprężającego się kutasa, gdy odblokowuję dla nas drzwi, przez cały czas, gdy moje ręce chciwie badają jej ciało w granicach jej sukienki. Ale gdy tylko drzwi się za mną zamykają, kończę z byciem miłym. 

Obracając ją w moich rękach, zrywam top z jej ramion, padając na kolana i ssąc jej cycki, bo są tuż obok. Ona jest niska, a ja wysoki, i jest to kurewsko idealne w ten sposób. Moje ręce szaleją, nie mogąc się opanować, gdy ściskają i podnoszą, szczypią i żądają. Moje usta i język też. Jak na tak drobną kobietę, ma zaskakująco duże piersi i myślę, że chcę je zerżnąć. Nie dziś wieczorem. Następnym razem na pewno. 

Ale na razie... 

Obszycie jej sukienki przesuwa się coraz wyżej, idealna atrakcja peep show, gdy wiążę ją wokół jej talii, i nagle jestem twarzą w twarz z czarnymi majtkami. Moje ręce sięgają dookoła, chwytając jej tyłek, wbijając ją w moją twarz. Jej oddech uderza, palce gubią się w moich włosach. Zerkam w górę. W te oczy, które zabijają mnie za każdym cholernym razem. 

Obce uczucie ściska moją klatkę piersiową, utrudniając oddychanie i przez najdłuższą chwilę nie mogę zrobić nic innego, niż wpatrywać się w nią. 

Jej usta drgają. "Problem tam na dole? Strasznie mocno się gapisz." 

Oczyszczam swoje gardło, uczucie wraz z nim. "Po prostu cieszę się widokiem. To całkiem coś z miejsca, w którym klęczałem." 

Całuję jej kopiec przez jej majtki, a jej ciało szarpnęło się do przodu, prawie przewracając nas oboje, moje ręce jakoś zdołały ustabilizować jej biodra. 

"Wow," ona eksklamuje na oddychającym śmiechu. "Dobra, nie mogę tego zrobić na stojąco". 

W mgnieniu oka, jestem na nogach, scooping ją w moich ramionach bride style-bo ona jest nadal moja narzeczona dla co najmniej najbliższych kilku godzin-i potem maszeruję w dół korytarza w kierunku mojej sypialni. 

"Dzięki Bogu. Moje kolana mnie zabijały." 

Śmieje się i jest to najsłodszy dźwięk. Lekki i zabawny i... szczęśliwy. To ma mnie grinning od ucha do ucha w zamian jak triumfujący wojownik, podczas gdy ja wewnątrz pięści pompować powietrze. Nie tylko sprawiłem, że prawie się przewróciła, ledwo ją dotykając, ale też rozśmieszyłem ją. 

Jej pierwszy szczery śmiech tej nocy, jak sądzę. 

Położyłem ją na łóżku i natychmiast zdjąłem jej sukienkę. Następnie jej majtki. A kiedy jest już całkowicie naga przede mną, rozłożona, poświęcam chwilę, by docenić, jak kurewsko oszałamiająca jest w tym stanie. Jej włosy są dzikie i rozsypane na kołdrze. Jej pełne piękne piersi błagające o uwagę. Pasek rudych włosów kierujący mnie do raju między jej nogami. 

Może to było zbyt długo, odkąd byłem z kimś. Zwalniałem ilość, którą się nakręcałem. A może to tylko ona. Amelia. Bo nie mogę przestać się na nią gapić jak człowiek na granicy rozplątania. 

Nie zakrywa się, mimo że rumieniec objął jej piersi i twarz. Zamiast tego, spokojnie obserwuje mnie, jak się na nią gapię. Ciemny pożądliwy ogień w jej oczach bez wątpienia odpowiada mojemu własnemu. Wtedy coś przyciąga mój wzrok. Diament na jej dłoni. Mój diament. Dziwne, jak to nie sprawia, że chce mi się wymiotować. 

Dziwne, jak to tylko sprawia, że mój kutas staje się twardszy dla niej. 

Zanim mogę się nad tym zbyt głęboko zastanowić, wspinam się na łóżko, podchodzę do niej na czworakach, rozsuwam jej nogi, a potem nurkuję. Jej palce natychmiast odnajdują moje włosy, ciągnąc je i szarpiąc, gdy moje usta i język całują francuskie piekło jej cipki. Pożądanie rozbija się o mnie, gdy ją gwałcę, moje usta stają się coraz bardziej głodne i mokre, im głośniejsze są jej krzyki. 

"Oliver." 

O co chodzi z moim imieniem padającym z tych pięknych ust? 

"Tak. Powiedz to jeszcze raz", warkam w nią, zanim mogę to powstrzymać, mój język łaskocząc jej clit jak pompować dwa palce w niej. 

"Oliver." Tym razem jest to przeszywający krzyk, gdy ona wije się przeciwko mnie, rzucając się na łóżko. 

Ile czasu minęło, odkąd mężczyzna zrobił to dla niej? Delektował się nią? Pochłaniał ją? Dał jej przyjemność w ten sposób? To jest niechlujne i mokre, brudne, a ja kocham każdą sekundę tego. 

"Holy. I'm. Tak!" Ona przychodzi ciężko, wyrywając moje włosy i napędzając moją twarz głębiej w nią. Moje palce pompują ją przez jej orgazm, mój kogut wycieka z oczekiwaniem nad sposobem, w jaki jej cipka zaciska się wokół mnie. 

Przysięgam, nigdy w życiu nie byłem tak podniecony. 

Podążając z powrotem w górę jej ciała, skubię i liżę każdy centymetr słodkiej skóry, który mogę, całując i ssąc jej piersi i sutki, aż docieram do jej ust. Mój język wpycha się do środka, pozwalając jej smakować siebie na mnie, a potem wstaję, szybko się rozbierając i chwytając prezerwatywę z szafki nocnej. 

Obserwuje mnie przez cały czas, jej oczy są szerokie, a oddech poszarpany. 

"Nadal dobrze się z tym czujesz?" pytam. Nagle nie jestem pewien, czy ona jest. 

Oblizuje wargi i kiwa głową. Znowu te kiwnięcia. Wcześniej brałem to za "tak", ale teraz, z tym... 

"Amelia? Musisz mi powiedzieć, kochanie." 

"Ja... tak. Tak, chcę tego." 

Podnoszę brew, głaszcząc leniwie mojego kutasa. "Jesteś pewien?" 

"Pozytywnie. Tak. Tylko... jak już mówiłem, nie robię tego. Ale chcę. Chcę dziś wieczorem." 

Wieczorem. Marszczenie niechcący wykrzywia moje usta w dół, zanim równie szybko je strzepnę. Wspinam się na nią, całując ją, smakując jej usta, zanim nas zwijam. Chcę, żeby to ona miała kontrolę. Chcę, żeby to było na jej warunkach. Przynajmniej na początek. 

Rozsiadła się na moich udach i ze swoimi oczami na moich, a moimi rękami na jej biodrach, zagłębiła się we mnie. Chrząknięcie przeciska się przez moje usta, zanim mogę je powstrzymać, moja szyja wygina się do tyłu, napinając się. Cholera. Jest ciasna. I tak cholernie dobra. Moje ręce przesuwają się po jej gładkim brzuchu, obejmując jej cycki. 

Jest tyle szorstkiego pożądania wirującego między nami, że jestem już na haju, a ona jeszcze nawet nie zaczęła się ruszać. 

Powoli kołysze się do przodu, a potem do tyłu. Do przodu, a potem do tyłu. Zaraz stracę głowę i wtedy ona przesuwa się w górę i w dół. W górę i w dół. 

"Kurwa," syczy. Sensacja. Tempo. To mnie zabija. Jej ruchy. Kiedy chciałem, żeby miała kontrolę, nie sądziłem, że tak będzie. Tak bardzo kontrolowane. "Puść, Amelia." Siedząc, postawiłem nas twarzą w twarz. Moje dłonie oprawiające jej policzki, podczas gdy moje usta konsumujące jej. "Jesteś taka piękna. Spraw sobie przyjemność na mnie. Chcę sprawić, byś znów doszła. Chcę czuć, jak dochodzisz na mnie całym sobą. Obserwować, jak tracisz umysł z tym, jak dobrze to czuje." 

Jęczy do mnie, w końcu rozluźniając mięśnie i poruszając się. I kiedy mówię poruszanie, mam na myśli poruszanie. Ona odbija się w górę i w dół, używając mojego kutasa jak trampoliny, i święte piekło. Ta kobieta to pieprzona petarda. Jej dłonie spotykają się z moimi ramionami, jej paznokcie wbijają się w moje ciało, gdy całkowicie odpuszcza. Moje biodra podnoszą się, by spotkać się z jej. 

Głębokie, uderzające, potężne pchnięcia, które przyprawiają mnie o zawrót głowy. 

Moje ramiona oplatają ją, przyciskając jej miękkie piersi do mojej klatki piersiowej, gdy wspinam się na skosy, jej nogi na moje uda, a potem wbijam się w nią. Raz po raz biorę ją, gdy ona krzyczy, jej głowa odrzuca się do tyłu w ekstazie, wyrzucając swoje piersi w górę i na moją twarz. Ssę jej cycki - bo być może mam na ich punkcie obsesję - gdy się zatracamy. 

Spocona, głośna i tak cholernie dobra. 

Mój kciuk znajduje jej łechtaczkę i sekundy później, ona detonuje. Jej twarz na moim ramieniu, gdy przylega do mnie, ujeżdżając go z głębokimi, rezonującymi dreszczami. Podążam za nią przez krawędź, krzycząc jej imię, zanim zdołam powstrzymać drania przed uwolnieniem się. Uśmiech na mojej twarzy, taki, jakiego wiem, że nigdy wcześniej tam nie było. 

"Czy to była zabawa, której potrzebowałeś?" szepczę. 

Ona chichocze, zmuszając mój uśmiech do wzrostu z dźwiękiem tego. "Mmmm." 

"Biorę to za tak". Całuję jej nagie ramię, trzymając ją mocniej. 

Przez najdłuższą chwilę, po prostu siedzimy tak, oddychając ciężko, umysł wiruje, serce przyspiesza. I jedyne co mogę myśleć to... wow. Ta kobieta. Bo to było po prostu... absolutnie kurewsko niesamowite. Chcę to zrobić jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Więc, robimy. Biorę ją jeszcze raz, tym razem pod ścianą prysznica, zanim odejdziemy na noc, moje ramiona owinięte wokół jej ciała, gdzie zapadam w głęboki, błogi sen. 

Następnego ranka budzę się z nienasyconą erekcją, na której widnieje jej imię, tylko po to, by znaleźć moje łóżko zimne i puste. Pierścionek zaręczynowy mojej prababci siedzi na szczycie mojej szafki nocnej. Żadnej notatki. Żadnego numeru telefonu. Żadnych podziękowań za to, że ostatniej nocy był to najlepszy seks w moim życiu. 

Nic. Po prostu odszedł. 

Pierścień pozostawiony bez możliwości kontaktu z nią. 

I bez względu na to, ile razy mówię sobie, że powinienem odczuwać ulgę, jestem niczym innym. 

Cholera. To nie tak miało być.




Rozdział 5 - AMELIA

5

AMELIA     

Nie powinnam była tak wychodzić, a mieszane emocje związane z wczorajszym wieczorem potęgują moje zmęczenie. Z ziewnięciem sprawdzam spód naleśnika, szykując się do przerzucenia go, kiedy "Hej, wcześnie wstałaś" zaskakuje mnie tak bardzo, że szpatułka się szarpie, a naleśnik spada na podłogę. "Przepraszam" - mówi Layla, sięgając po ręczniki papierowe, zdejmując zbyt wiele arkuszy i kuląc je do tego stopnia, że grymaszę zarówno na myśl o odpadach dla naszej planety, jak i o kosztach nowych ręczników papierowych. "Nie chciałam cię tak zaskoczyć". 

"Jest w porządku," mówię jej, biorąc papier z jej ręki i sprzątając bałagan, który właśnie zrobiłem. "Po prostu nie słyszałem, jak weszłaś. Jak ci się spało?" 

Layla składa ręce nad swoją koszulką, która mówi: "wszystkie fajne dzieciaki czytają", jej brew uniesiona ostro w moim kierunku. "Niezła deflekcja. Jak było na zjeździe?" 

"Oh. Było dobrze. Wiesz, nic szalonego." 

"Uh-huh. Nie słyszałem, żebyś przyszedł wczoraj wieczorem. Musiało się skończyć późno. Tak późno, że nosisz swoją świętą koszulkę Red Sox na zewnątrz." 

Jestem? Spoglądam w dół. Cholera, ona ma rację. A ponieważ nie mogę teraz zapeszyć ich niesamowitej, czterogamowej passy zwycięstw, szybko zrzucam ją z głowy i poprawiam. 

"Musiałeś nie tylko dostać się późno, ale byłeś albo tak zmęczony i rozproszony, albo wiesz, świat eksplodował. Amelia, kiedy kiedykolwiek założyłaś cokolwiek Red Sox wewnątrz, chyba że jest to czapka rajdowa? Co się stało ostatniej nocy?" 

I teraz się rumienię. Bardzo. Bo nie ma nic takiego jak noc z niewiarygodnym seksem i wymykanie się, żeby zrobić spacer wstydu do domu w sukience, szpilkach, z potarganymi włosami, a następnie posiadanie portiera faceta, z którym właśnie się przespałaś, oferującego, że samochód z rezydencji zabierze cię do domu, a ty jesteś zbyt spłukana, żeby odmówić, bo Uber kosztowałby trzydzieści dolców, a potem musisz ukrywać to wszystko przed swoją dużo młodszą siostrą. 

Dlatego wracam do nalewania większej ilości ciasta na naleśniki na patelnię. Ponieważ naleśniki są ulubionym śniadaniem Layli, a ja czuję się trochę winny, że wyszedłem tak późno, a dużo zmieszany i skonfliktowany o ostatniej nocy z Oliverem. 

"Amelia?" 

"Huh? Oh, tak. Skończyło się późno." 

"To wszystko?" jęczy, zwisając z powrotem o ladę. "Jesteś zbyt nudny ze szczegółami. Daj mi coś dobrego. Coś soczystego." 

"Alarm przeciwpożarowy się włączył". 

"Amelia!" 

"Co?" Mruknęłam. "Tak." 

Jej oczy toczą się drwiąco przed zwężeniem jak ona idzie o wyciąganie talerzy i sztućców z szafek w naszej maleńkiej kuchni, ustawiając je na stole. 

"Jesteś taki nudny. Chcę szczegółów. Chcę wiedzieć, czy te hagi potknęły się o swoje Louboutiny, kiedy cię zobaczyły. Chcę wiedzieć, czy piliście drogiego szampana i jedliście kanapki. Chcę wiedzieć, czy z kimś tańczyłeś". 

Znowu rumieniec. Jestem jak robot z włącznikiem, w który Layla ciągle uderza. "Nikt nie potknął się o mnie w swoich obcasach. Z tymi dziewczynami było tak samo. Nic się z nimi nie zmieniło i to dobrze, bo i tak nie są to osoby, które chciałabym mieć w swoim życiu". Wypiłam trochę szampana. Żadnych kanapek, a alarm włączył się zanim taniec mógł się naprawdę rozkręcić." 

"Mimo to," westchnęła marzycielsko, "to była noc na zewnątrz. Miałam nadzieję, że wylądujesz z tym na gorącej randce." 

Zakrztusiłam się łykiem kawy, plując, gdy spływała mi po brodzie. Niesamowite. 

"Wszystko w porządku?" Poklepuje mnie po plecach, upewniając się, że nie mam zamiaru umrzeć. Macham jej daleko, dając jej uniwersalne I'm fine kciuki w górę. Otwiera lodówkę, a potem jęczy. "No OJ." 

Na szczęście Layla szybko przechodzi dalej. 

"Nie było go w sprzedaży w tym tygodniu". 

"Mleko?" 

"Mleko." 

I kawa. Jestem już na drugim kubku, bo po powrocie do domu około trzeciej rano, podrzucałem i obracałem się. Niespokojny. Oczywiście szalona, jeśli założyłam moją ukochaną koszulkę Sox na zewnątrz. Debatowałem i second-guessing mój ruch, aby wybiec na zewnątrz po tym, jak zasnął. Ale musiałem wrócić do domu, zanim Layla się obudziła, a ponieważ nie jest normalnym nastolatkiem, który lubi spać w, nie miałem wyboru. Doszedłem do wniosku, że oszczędziło nam to niezręcznego poranka po, ostatnia noc była fajna i może zobaczymy się kiedyś przy rozmowie. 

Nie sądzę, że mogłem spojrzeć w jego oczy, jak dał mi uniwersalną mowę pędzla-off wiedziałem nieuchronnie nadchodzi. 

To nie jest tak, że Oliver i ja mieliśmy zacząć się spotykać czy coś. On jest notorycznym graczem. Łamacz serc. Miliarder. Mężczyźni tacy jak on nie umawiają się na randki. A jeśli już, to na pewno nie z kobietami takimi jak ja. Oni łamią serca, a nie je zatrzymują, a ja nie mam luksusu przechodzenia przez coś takiego. 

Jestem zbyt cholernie zajęta próbą żonglowania życiem, w którym nie jestem zbyt dobra. 

Przyrządzam dwa duże naleśniki dla Layli i jeden dla siebie, ponieważ mój drugi już trafił na podłogę, a następnie dołączam do Layli, która jest dziwnie spokojna, wpatrując się w swój telefon przy stole. 

"Masz swoją rozmowę kwalifikacyjną w Wilchester za kilka tygodni. Nadal chcesz to zrobić?" 

"To najlepsza szansa, jaką mam na zdobycie stypendium na studia", mówi nieobecnie. 

Kiwam głową, biorąc kęs mojego naleśnika i zmuszając się do przeżuwania i połykania. Wiem, dlaczego Layla chce tam iść. Jest inteligentna. Uzdolniona nawet, i zasługuje na najlepszą szansę pójścia na studia, jakie chce. Jej obecna szkoła średnia nie jest dla niej odpowiednia. Potrzebuje stypendium, żeby dostać się do Wilchester, którego nie dają zbyt często i tylko częściowe, ale ponieważ jestem absolwentem i nasz tata tam pracował, są skłonni spotkać się z nią i podjąć decyzję. 

Trzymamy kciuki. Ona, że się dostanie. Ja, żeby miała tam lepsze doświadczenia niż ja. Aha, i żeby nagięli miliard zasad i dali jej pełne czesne, inaczej nie mam pojęcia, co zrobię. 

Staram się jak mogę. Dobrze zarabiam jako pielęgniarka pracująca dla wybitnego chirurga plastycznego - to dlatego wzięłam tę pracę zamiast pracować w szpitalu jako pielęgniarka na piętrze. Ale życie jest drogie. Życie w mieście jest drogie - nawet w niezbyt miłym mieszkaniu w niezbyt miłej dzielnicy. 

Do tego dochodzi sposób, w jaki przetrwaliśmy przez pierwsze dwa lata po śmierci moich rodziców. 

Na moich kredytach studenckich i kartach kredytowych. Dług tak gruby, że w tym tempie będę go spłacać aż do śmierci. Więc pod koniec miesiąca robi się ciaśniej niż jest. Oszczędzam co mogę na studia Layli, ale to prawie niemożliwe. 

To wszystko. 

Byłam na drugim roku studiów, kiedy moi rodzice zmarli i tak po prostu moje marzenia o szkole medycznej zniknęły. Facet, z którym byłem przez ponad rok - facet, w którym byłem nieskończenie zakochany i który myślałem, że jest we mnie zakochany - nie był. Przeniosłam się z powrotem tutaj, kończąc studia w community college, aby zostać pielęgniarką zamiast lekarzem, wdzięczna za to, że miałam wszystkie moje wymagania wstępne pod moim pasem. 

Zastanawiałam się nad całkowitym porzuceniem studiów i znalezieniem pracy, ale wiedziałam, że ukończenie studiów pielęgniarskich to moja najlepsza szansa na bezpieczeństwo pracy i godne życie dla nas, więc przebrnęłam przez to dla nas obojga. Te dwa lata, kiedy byłam na studiach w pełnym wymiarze godzin i nie mogłam pracować, były najtrudniejsze w moim życiu. 

Nie żałuję poświęceń, które musiałam ponieść po śmierci rodziców. 

Nie żałuję, że zrezygnowałam ze szkoły medycznej i zamiast tego zostałam pielęgniarką. 

Nie żałuję, że opiekowałam się moją siostrą, która miała zaledwie sześć lat, gdy moi rodzice zmarli - dzieckiem, które zawsze starali się mieć po mnie, które w końcu stało się ich cudem po wielu poronieniach. Nie, nie żałuję żadnej z tych rzeczy, nawet utraty faceta. 

Chciałabym tylko, żeby było łatwiej. 

Layla nadal macha przez jej telefon, jakoś udaje się scarf dół jej naleśniki jedną ręką. "Hej, myślałam, że skoro pogoda jest dziś ładna, to może moglibyśmy..." Zamarza w połowie zdania, widelec pełen naleśnika w jednej ręce, telefon w drugiej. "Um. Dlaczego jest tam zdjęcie ciebie z ramionami na szyi Olivera Fritza i on ma zamiar cię pocałować?" 

"Co?" Krzyczę. Nawet nie pytam, skąd ona wie, kim jest Oliver Fritz. Każdy w tym mieście wie. 

"To wszystko jest na Twitterze." Upuszcza widelec z brzękiem i zaczyna atakować swój telefon oboma kciukami. "Amelia, są tam jakieś dziesiątki zdjęć waszej dwójki". 

"Dziesiątki?!" O mój Boże. Mój żołądek flipuje. 

Ona nadal pracuje, a potem nagle zatrzymuje się na czymś, zanim krzyczy na szczycie płuc, "O mój Boże, jesteś z nim zaręczona!". 

Cholera. "To jest napisane?" 

"Tak! Spójrz!" 

Odwraca swój telefon dookoła, dokładnie w momencie, gdy wylatuję z mojego siedzenia, unosząc się nad nią. Oczywiście, jest zdjęcie mnie tańczącej z Oliverem, oboje wpatrzeni w oczy, uśmiechnięci. I właśnie tam, z przodu i w centrum, znajduje się diamentowy pierścionek jego prababci na mojej dłoni. Podpis brzmi: "Oliver Fritz, wybitny bostoński kawaler-miliarder nagle zniknął z rynku". 

Kolor wysącza się z mojej twarzy, gdy kolana zaczynają ustępować. Chyba zaraz zemdleję. Jak mogłem tego nie przewidzieć? Ludzie robiący zdjęcia. A one trafiają do internetu. 

Opadam z powrotem na krzesło, zakrywając twarz rękami. "O Boże. To nie może się dziać." 

"Amelia, ty się z nim obściskujesz w tym jednym. Co do cholery stało się wczorajszej nocy?" 

"Uważaj na słowa", mruczę przez moje ręce, mój żołądek chrzęści cały w moim ledwo strawionym naleśniku, który nagle grozi powrotem do góry. 

"Racja," prycha. "Dobra, jasne, będę uważał na swoje usta, kiedy zaczniesz mówić mi prawdę od siebie". 

Moje ręce opadają na kolana, mój umysł wiruje z tym, co powiedzieć mojej nastoletniej siostrze. "Dotarłem na zjazd i Christa Foreman była tam zbierając pieniądze. To było sto dolarów, które nie zdawałem sobie sprawy, a ona była nic, ale paskudny. Oliver wkroczył i powiedział Christie, że jest ze mną. Zapłacił za mnie, a następnie on i ja rozmawialiśmy. Powiedział mi parę rzeczy, a ja jemu parę rzeczy. Potem zaproponował, żebyśmy weszli razem jako fałszywa zaręczona para. To miał być nasz prywatny żart. Sposób na pokazanie ludziom, którzy skrzywdzili nas w przeszłości. To wszystko było udawane, Layla". Potrząsam głową, moje zęby przygryzają moją wargę tak mocno, że jestem w szoku, że nie rysuję krwi. "Nie miałam pojęcia, że ludzie robili nam zdjęcia". 

"Ale ty go całujesz," protestuje, odwracając swój telefon z powrotem, żebym mogła go zobaczyć. To my stoimy przy jego samochodzie maulując się nawzajem, ręce na całej długości, usta wciśnięte, języki w swoich ustach. Cudownie. To jeden krok poniżej porno, a moja siostra na to patrzy. 

Nie wiem, co powiedzieć. Nie mogę powiedzieć Layli, że wróciłam do jego mieszkania i uprawiałam z nim bezsensowny seks - nawet jeśli naprawdę wcale nie czułam się bezsensownie - a potem uciekłam. 

"To nie było prawdziwe", to jest to, co idę zamiast, bo to nie było, prawda? "Po prostu daliśmy się porwać chwili". Bo to wszystko było. Noc z make-believe, która wymknęła się spod kontroli. "Prawdopodobnie już nigdy nie zobaczę Olivera." 

Ale nawet jak wypowiadam te słowa, to one bolą. Wczoraj wieczorem dobrze się z nim bawiłam. Zbyt dobrze. Tak dobrze, że zaczęłam go lubić. Znowu. Głupie, wiem. 

"Ale. Więc..." Wpatruje się we mnie szerokimi, niezmrużonymi, lekko zdewastowanymi oczami. "Nie umawiasz się z nim, czy co? To znaczy, wiem, że nie jesteś faktycznie zaręczona, ale..." 

Czy wspominałam, że moja siostra uwielbia czytać powieści romantyczne, takie same jak ja? Nawet przeczytałyśmy razem serię Zmierzch w zeszłym roku. Sweet Valley High przed tym, i każdą inną serię romansów dla młodych dorosłych, którą może dostać w swoje ręce. Nawet w Harrym Potterze i Głodowych Igrzyskach, przysięgała nad romantycznym podtekstem. 

Już wiem, że nie pozwoli na to, żeby to się rozpadło. Na przykład: "Nie miałeś prawdziwej randki od lat". 

"Więc lubisz mi przypominać", mruczę. 

"Nie jestem już dzieckiem, Amelia. Możesz chodzić na randki. Nie możesz pozwolić, by to, co zrobiła ci ta kretyńska twarz w college'u, powstrzymało cię przed spotkaniem kogoś i daniem mu prawdziwej szansy." 

"Daję im prawdziwą szansę". 

Śmieje się. Właściwie to się śmieje. "Musiałabyś najpierw umówić się z kimś na randkę, żeby to się stało, a każdy, z kim kiedykolwiek wyszłaś, nigdy nie wyszedł poza drugą randkę". 

Wyduszam oddech, naprawdę, poważnie, desperacko nie chcąc się w to teraz wdawać po ostatniej nocy. "Nie mam czasu na randki i gdzie miałabym poznać faceta tak czy inaczej?" Takiego, który jest do kobieta z więcej długów niż ona może obsłużyć i jest opiekunem nastolatka. Mężczyźni to widzą i uciekają tak szybko, jak tylko mogą - zaufaj mi. 

Pracuję pięć dni w tygodniu, od 8 do 5. Wracam do domu, robię obiad, podczas gdy Layla odrabia lekcje. Potem oglądamy trochę telewizji lub czytamy przed snem, a gdzieś około dziesiątej zasypiam, tylko po to, żeby się obudzić i zrobić wszystko od nowa. Weekendy spędzam na praniu, sprzątaniu mieszkania i zakupach spożywczych. A kiedy nie robię tego wszystkiego, spędzamy czas z Laylą, bo żadna z nas nie ma tylu przyjaciół. 

Ja, ponieważ wszyscy inni w moim wieku albo żyją samotnym życiem w barach i na randkach, albo mają kogoś znaczącego. Nie mam pieniędzy na restauracje, kluby czy bary. Layla, bo nigdy nie nawiązała kontaktu z innymi dziewczynami w jej wieku. Ma nadzieję, że program honorowy w Wilchester to zmieni. I znowu, trzymam kciuki, żeby te dziewczyny były dla niej dobre i potrafiły spojrzeć poza stypendium, z którym przychodzi. To oczywiście nigdy nie działało dobrze dla mnie. 

"Mimo to, Oliver Fritz jest gorący. Jakby tak cholernie gorący. Amelia, pocałowałaś go!" 

Nucę coś z tyłu mojego gardła, gdy wstaję, by zacząć robić naczynia. Layla dołącza do mnie, pomagając mi wysuszyć wszystko przed odłożeniem i litościwie pozwalając, by temat Olivera Fritza opadł. 

"Co powiesz na to, abyśmy poszli zgubić się w Muzeum Nauki dzisiaj? Przynieś piknik tam, ponieważ jest ładny na zewnątrz, a następnie sprawdzić nowy eksponat Ciała." 

Najlepsza część, mój szef jest dożywotnim członkiem i ogromnym darczyńcą muzeum, więc dostajemy się do niego za darmo. Layla chce zostać lekarzem, tak jak ja. I piekło na ziemi, upewnię się, że osiągnie to marzenie. 

"Jasne", mówi. "To brzmi fajnie". 

"Dobrze." 

Ale czuję, że chce powiedzieć coś więcej o Oliverze. Punkt, który udowadnia, gdy pyta: "Czy był przynajmniej dobrym całuśnikiem?". Jej głos jest miękki, rodzaj smutny prawie. 

Zerkam na moją siostrę, która jest tak podobna do naszej mamy, że czasami zapiera mi dech w piersiach. Podczas gdy ja mam szare oczy mojego taty, ona ma jasne, niebieskie oczy naszej mamy. Ja mam rude włosy, a ona jest blondynką w kolorze plastra miodu. Jest też już wyższa ode mnie o kilka centymetrów, szczęściara. 

Uśmiecham się z tęsknotą. "Był niesamowitym całuśnikiem". 

Ona wzdycha, opierając się o ladę, mały, rozmarzony uśmiech na jej ustach. "Wygląda na to, że tak. Wiem, że mówisz, że to wszystko było udawane, ale kto wie, może przyjdzie cię szukać. Chce cię wyciągnąć na prawdę." 

Wyśmiewam się trochę na to, zanim mogę to powstrzymać, już wiedząc, że to się nigdy nie stanie. Oliver prawdopodobnie już zapomniał o mnie, chociaż muszę się zastanawiać, co, jeśli w ogóle, pomyśli o tych zdjęciach i nagłówkach z nami. 

"Nie sądzę. To się zdarza tylko w bajkach." A ja nie jestem Kopciuszkiem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Dwie nieufne dusze"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈