Zdobądź jej miłość

Prolog

==========

==========

Prolog

==========

----------

Sebastian

----------

"RUNNING AWAY WON't change anything".

"Nie uciekam".

Uciekam. Mama się nie myli. Jestem kilka miesięcy przed moimi trzydziestymi piątymi urodzinami, niezamężna i na skraju tego, że dzięki brytyjskiemu prawu zostanie zaaranżowane dla mnie małżeństwo.

Jestem następcą tronu.

Muszę się ożenić przed trzydziestką piątką, albo znajdzie się dla mnie odpowiednia żona.

To cholernie niedorzeczne.

"Sebastian, masz obowiązki -"

"Kocham cię, mamo. I uwierz mi, kiedy mówię, że jestem świadomy swoich obowiązków. To było wwiercane we mnie od kiedy byłem w pieluszkach. Nie uciekam, biorę urlop."

"Jak długo cię nie będzie?"

"Nie wiem."

"Sebastian."

Odwracam się, aby znaleźć dezaprobujące spojrzenie mojej matki na mnie. Jako królowa, moja matka jest surowa, królewska i formalna.

Ale prywatnie jest miła, szczęśliwa i jest wspaniałą mamą. Jej czwórka dzieci ją uwielbia.

"Twój ojciec będzie wściekły, jeśli opuścisz teraz kraj".

"Ojciec zazwyczaj jest o coś zły".

Sztywny, zdystansowany i imponujący, król jest siłą, z którą trzeba się liczyć; nie ma znaczenia, czy jesteś członkiem państwa, czy jego dzieckiem.

Szanuję go jako mojego króla, ale jako ojca... ledwo go znam.

"Powiedz mi przynajmniej, jakie masz plany" - mówi mama, kładąc rękę na moim ramieniu. "Powiedz mi, że będziesz w domu przed swoimi urodzinami".

"Będę", zapewniam ją. "I będę żonaty".

"Sebastian."

"Nie będę miał wybranej dla mnie żony. Nie obchodzi mnie, co mówi prawo".

"Jeśli poślubisz kogoś, kto nie jest obywatelem -"

"Będę musiał abdykować", kończę za nią. Jako najstarszy syn króla, byłem przygotowywany do przejęcia tronu. Ale ja go nie chcę.

Nigdy nie chciałem.

"Musimy to przedyskutować".

"Nie ma o czym dyskutować." Odkładam torbę na bok i kładę dłonie na jej ramionach, uśmiechając się do niej delikatnie. "Kocham cię, mamo. Wszystko będzie dobrze, obiecuję".

"Powiedz mi, gdzie idziesz".

"Montana."

Ona gapi się na mnie. "Stany Zjednoczone?"

"Tam właśnie jest Montana, tak".

"Dopiero co stamtąd wróciłaś".

"Kilka miesięcy temu", przypominam jej. "Zawsze byłem podróżnikiem z rodziny. To naprawdę nie jest dla mnie takie niezwykłe".

"Och, Sebastian. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz."

Całuję ją w policzek, podnoszę moją torbę i wychodzę z mojego mieszkania w pałacu, kierując się korytarzem w stronę, gdzie czeka samochód, który zabierze mnie na mój samolot.

Mam nadzieję, że ja też wiem, co robię.




Rozdział pierwszy (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

----------

Nina

----------

"NIGDY nie wyjdę za mąż".

Cisza. Siedzę przy stole z trzema najbliższymi przyjaciółkami, a jedyne, co dostaję za moje ogłoszenie, to puste spojrzenia.

"Nigdy nie mów nigdy", mówi Jenna. "Ja też nie sądziłam, że wyjdę za mąż".

"Tak samo", dodaje Willa i popija swoją kawę.

"Byłaś mężatką dwa razy," przypominam jej.

"Mówię tylko," kontynuuje Willa, "że po tym jak mój pierwszy mąż został zabity, nie sądziłam, że kiedykolwiek wyjdę za mąż ponownie".

"Zdecydowanie nie planowałam wyjść za mąż," zgadza się Fallon. "Ale potem poznałam Noaha, a czy widziałyście go?".

Siedzę i patrzę na moje przyjaciółki. Jenna jest żoną mojego brata, co czyni ją moją szwagierką. I pomimo tego, że początkowo - i błędnie - myślałam, że nie jest dla niego odpowiednia, jest najlepsza w życiu. Nie wyobrażam sobie naszego życia bez niej.

Willa jest żoną brata Jenny, Maxa.

Jako moja instruktorka jogi widuję Fallon częściej niż kogokolwiek innego, a ona szybko stała się jedną z moich najbliższych przyjaciółek.

Jesteśmy po prostu jedną wielką - bardzo wielką - szczęśliwą rodziną.

"Dlaczego nie sądzisz, że wyjdziesz za mąż?" Jenna pyta przed wzięciem kęsa pysznego scone z huckleberry. Wiem, że jest pyszny, bo właśnie pożerałam go sama i myślę o powrocie po kolejny.

Drips & Sips robi dwie rzeczy bardzo dobrze: kawę i scones.

"To po prostu dużo pompy i okoliczności dla umowy prawnej. Poza tym, co jeśli okaże się, że jest dupkiem? Albo nie może mnie znieść? Wtedy będziemy musieli zapłacić kupę kasy za rozwód. To wszystko brzmi po prostu drogo i denerwująco".

"Jesteś taką romantyczką," mówi Willa z prychnięciem.

"Naprawdę nie jestem," mówię, potrząsając głową. "Wiem, że większość dziewczyn uwielbia romansowe rzeczy. Ale nie ja."

"Nie lubisz, gdy mężczyzna przynosi ci kwiaty?" Jenna żąda.

"Albo zaskakuje cię fajnymi rzeczami?" dodaje Willa.

"Albo, no wiesz, uprawia z tobą słodki, powolny seks?" pyta Fallon.

Nie wiedziałabym.

Nikt nigdy nie robił dla mnie takich rzeczy.

I dobrze sobie bez nich poradziłam w ciągu moich trzydziestu jeden lat na tej planecie, dziękuję bardzo.

"To wszystko jest przykrywką", mówię w końcu. "To zasłony okienne. Chcę tylko dotrzeć do nitty-gritty, a potem zająć się swoim życiem".

"Więc nie romantyk", mruczy Willa i kończy swoją kawę. "I to jest w porządku. Nie każdy jest. Ale nigdy nie wiadomo, ktoś może w końcu się pojawić i dać ci motyle i myśli o szczęściu na zawsze."

Krzywię brwi. "Wątpię w to."

"Ona jest przegraną sprawą, jeśli chodzi o miłość," informuje ją Jenna. "Ale to dobrze. Będziemy ją trzymać w pobliżu."

"Dzięki." Śmieję się i postanawiam odpuścić sobie dodatkowy scone. Byłem slacking na froncie ćwiczeń i trzeba dostać się pod kontrolą. "Co robicie przez resztę dnia?"

"Otwieram sklep za około trzydzieści minut", mówi Willa, sprawdzając godzinę. "Dostałam kilka fajnych nowych sukienek w. Powinnaś przyjść i je sprawdzić."

Willa jest właścicielką Dress It Up, fantastycznego butiku z ubraniami w centrum Cunningham Falls. To jeden z najlepszych sklepów, w jakich byłem, a robiłem zakupy na Rodeo Drive.

"Na pewno tam wejdę. A co z tobą, Jenna?"

"Ja też pracuję. Mam gości przychodzących dziś do domków na drzewie, więc muszę się z nimi spotkać. I mam kolejny wynajem do zaplanowania czyszczenia dla".

"Mam zajęcia za trzydzieści minut", mówi Fallon. "A co z tobą, Nina? Jak idzie nowy biznes?"

Teraz motylki zamieszkały w moim brzuchu. Mówiłam o tym biznesie od miesięcy i mam nadzieję, że ruszy do końca października.

To zbliża się szybko. Jesteśmy już we wrześniu.

"Dobrze idzie" - odpowiadam skinieniem głowy. Gdyby udało mi się sprawić, by moi rzekomi partnerzy oddzwonili do mnie, byłoby jeszcze lepiej. Ale nie wspominam o tym małym snafu. "Mam nadzieję, że wystartujemy w okolicach Halloween".

"Doskonale. W sam raz na święta" - mówi z uśmiechem Willa. "Informuj nas na bieżąco".

"Och, będę."

Tylko, że nie będę. Bo ja po prostu nie zwierzam się ludziom tak jak inni. Nie dlatego, że nie dbam o moich przyjaciół czy im nie ufam. Po prostu nauczyłem się trzymać gębę na kłódkę.

Posiadanie super gwiazdy jako brata, bycie jego menadżerem i publicystą, robi to z dziewczyną.

Kiedy każda z nas kończy swoją kawę, pozostałe dziewczyny wychodzą, przypuszczalnie zabierając się do pracy. Robię pit stop w toalecie, macham do baristki za ladą i przepycham się przez szklane drzwi.

Wbijając się prosto w twardą klatkę piersiową.

"Spokojnie." Silne ramiona podtrzymują mnie, a ja odchylam się do tyłu, by spojrzeć w najbardziej niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałem.

Wiem dokładnie, do kogo należą.

"Jesteś jak bieganie do ceglanej ściany", informuję Sebastiana Wakefielda, gdy się odsuwam. Nigdy formalnie się nie spotkaliśmy, ale każda kobieta we współczesnym świecie wie, kim jest książę Sebastian, a ja widziałam go już wcześniej w mieście. "Bardzo ładna ceglana ściana".

"Przepraszam", mówi formalnie. "Czy wszystko w porządku, w takim razie?"

Z seksownym akcentem pasującym do jego seksownej twarzy.

"Tak. Przepraszam za to."

Odwracam się, żeby odejść, ale on woła za mną: "Czekaj, chyba potrzebuję twojego nazwiska i numeru".

Odwracam się i cmokam brwią. "Dlaczego?"

"Na wypadek, gdybym miał później jakieś szkody. Trauma." Mruczy, a ja widzę, że się ze mną drażni. Może nawet flirtuje.

Nie codziennie prawdziwy książę flirtuje z dziewczyną.

"Nie chcielibyśmy, żebyś miała jakąś traumę," mówię i obdarzam go moim najsłodszym uśmiechem. "To byłoby po prostu straszne dla ciebie. Mógłbyś potrzebować pocieszenia".

"Moje myśli dokładnie." Jego ramiona odprężają się, gdy odzyskuje swój telefon z kieszeni.

"Oczywiście, nigdy nie dałbym mojego numeru nieznajomemu".

Jego głowa wyskakuje przy tym, a on marszczy się na mnie. "Proszę o wybaczenie?"

"Och, jestem pewien, że to niezwykłe dla ciebie, jako księcia, aby powiedzieć nie. Ale właśnie to ci mówię." Zmiękczam swój ton z przymrużeniem oka. "Życzę miłego dnia."

"Ale jak cię znajdę?" To brzmi jak coś z chick flick. To może być nawet linia z jednego z filmów Christiana.




Rozdział pierwszy (2)

"To małe miasto", rzucam przez ramię. "Jestem pewna, że na mnie wpadniesz".

Odchodzę, natychmiast zapominając o księciu Sebastianie, kiedy w mojej ręce dzwoni telefon.

W końcu Safron oddzwania do mnie z L.A.

"Trudno robić z tobą interesy, kiedy nie oddzwaniasz na moje telefony," informuję ją, kiedy odbieram.

"Było tu bardzo pracowicie". W jej głosie nie ma przeprosin. "I pojawiły się pewne sprawy. Szczerze mówiąc, Nina, mam złe wieści".

Siedzę w samochodzie i zamykam oczy, obawiając się jej kolejnych słów.

"Co się stało?"

"Cóż, Amanda i ja rozmawialiśmy", zaczyna, a ja wiem, tu i teraz, że zaraz zostanę rzucona. Przez telefon. "Miałam ostatnio kilka osobistych spraw. Poznałam faceta i jest niesamowity, Nina. Po prostu nie sądzę, że mogę się teraz przenieść do Montany."

"A Amanda?"

"Zimne stopy," mówi po prostu. "Przepraszam. Naprawdę. Chciałbym, żeby było inaczej, ale przynajmniej dajemy ci znać teraz, zanim biznes się rozkręci, a ty będziesz obarczony masą klientów i innych rzeczy."

"Nie mogę w to uwierzyć." Uszczypnęłam się w mostek mojego nosa. "Mieliśmy już adwokata, który sporządził umowy. Papierkowa robota została wykonana. Zgłosiliśmy nazwę firmy do urzędu stanu. W zasadzie wyłożyliśmy mnóstwo pieniędzy, żeby nic się nie stało. Właściwie, pozwólcie, że powtórzę. Wyłożyłem mnóstwo pieniędzy."

"Przykro mi", mówi ponownie. Krótko po tym, odkłada słuchawkę.

Co do cholery mam teraz zrobić?

***

Nie mam nic przeciwko jedzeniu w samotności. Właściwie, nie mam nic przeciwko robieniu większości rzeczy w pojedynkę. Ale pójście do restauracji, znalezienie stolika i jedzenie samemu jest czymś, co lubię.

Mogę obserwować ludzi. Mogę trochę pomyśleć. I cieszę się swoim własnym towarzystwem.

Z wyjątkiem dzisiejszego wieczoru, bo cały dzień spędziłam na rozmyślaniu nad każdym aspektem mojego życia.

Jestem w restauracji Snow Ghost Lodge przy stoliku naprzeciwko okna, ciesząc się zachodem słońca i widokiem. Lodge znajduje się na Whitetail Mountain, w wiosce ośrodka narciarskiego. Oczywiście jest wrzesień, więc nie ma dziś jazdy na nartach, ale góra może pochwalić się wieloma letnimi atrakcjami. Piesze wędrówki, jazda na rowerze zjazdowym, zip-lining. You name it.

Na szczęście letni pęd turystów już się skończył. Nigdy nie widziałem czegoś takiego, a jestem z południowej Kalifornii.

To małe siedmiotysięczne miasteczko balonowało do prawie stu tysięcy w każdej chwili. To było szaleństwo.

Cieszę się, że to już za nami.

Kończę posiłek i kładę materiałową serwetkę obok mojego talerza akurat w momencie, gdy mój serwer podchodzi z uśmiechem.

"Czy wszystko było w porządku?" pyta Kyle. To młody mężczyzna, prawdopodobnie w wieku dwudziestu lat. Jest przystojny. Flirtujący. O wiele za młody dla mnie, ale łatwy w obsłudze.

"Było pyszne, jak zawsze".

"Mogę pokazać ci menu deserowe?"

Kusi mnie. Cukier to mój nałóg, ale potem przypominam sobie ten poranek w Drips & Sips i kręcę głową, że nie.

"Tylko rachunek, proszę".

Kładzie rachunek na stole, zbiera mój pusty talerz i odchodzi.

Nie spieszę się z płaceniem rachunku, ciesząc się ostatnim zachodem słońca, gdy kończę mój kieliszek wina.

Tak, jedzenie w samotności w Cunningham Falls jest urocze.

Po podpisaniu rachunku i zebraniu mojej torebki i lekkiej kurtki, idę w kierunku drzwi.

"To ty."

Zatrzymuję się i spoglądam w dół, zaskoczona widząc Sebastiana uśmiechającego się do mnie.

"A to ty", odpowiadam z uśmiechem. "Czy wszystko w porządku? Żadnych wizyt na ostrym dyżurze?"

Sebastian śmieje się, a Jacob Baxter, właściciel ośrodka narciarskiego i przyjaciel Jenny, obserwuje nas z zainteresowaniem.

"Rozumiem, że się poznaliście?" pyta Jacob.

"Krótko", odpowiada Sebastian, wciąż mnie obserwując.

"Wcześniej trzasnąłem prosto w niego," dodaję wzruszając ramionami.

"Ona wpadła prosto w moje ramiona. To musi być przeznaczenie."

Teraz wybucham śmiechem, ciesząc się z tego bankietu. "Albo Merkury jest w retrogradacji, a ja jestem wyjątkowo niezdarny".

"Cóż, to wcale nie jest romantyczne."

Znowu to słowo.

Romantyczne.

"Sebastian, to jest Nina Wolfe. Jest przyjaciółką mojej żony."

"Jak się ma Grace?" pytam go. Bardzo lubię żonę Jacoba. Jest jedną z najlepszych przyjaciółek Jenny i nie była dla mnie niczym innym jak tylko życzliwym.

"Jest tak piękna jak zawsze," odpowiada Jacob z uśmiechniętym uśmiechem.

"Przekaż jej pozdrowienia".

"Chętnie to zrobię" - odpowiada.

"Jesteś tu sam?" pyta Sebastian.

Pozwól mi tylko powiedzieć teraz, że słuchanie tych mężczyzn z ich brytyjskimi akcentami robi rzeczy do mnie. Seksowne rzeczy.

To jest po prostu śmieszne.

"Jestem", potwierdzam.

"Jesteś mile widziany, aby dołączyć do nas," Sebastian oferuje.

"Dziękuję, ale właśnie skończyłem jeść. Kieruję się do domu. Miłego wieczoru, chłopaki."

Kiwam głową i odchodzę, doskonale zdając sobie sprawę, że spojrzenie Sebastiana jest przypięte do mojego tyłka.

On jest gorący, ten Sebastian. A na żywo wygląda jeszcze lepiej niż w magazynach. Czy to nie powinno być nielegalne?

Mój dom jest położony wzdłuż jeziora, niedaleko skrętu w góry. Jazda do domu zajmuje mi tylko około dziesięciu minut. Kiedy jestem już w środku, rozbieram się z dżinsów i topu i wybieram parę szortów do jogi i tank, w których będzie mi wygodnie.

Kiedy jestem na kanapie, o do czynienia z obowiązkiem byłem unikając cały dzień-wysyłając e-maile do dostawców, że już podpisane z, informując ich, że muszę albo przełożyć lub anulować całkowicie - mój telefon dzwoni.

"Cześć, mamo."

"Cześć, kochanie", mówi mi do ucha. Tylko z jej tonu, mogę powiedzieć, że to będzie doozy rozmowy.

Pakuj walizki, idziemy na wycieczkę winy.

"Co ty robisz, mamo?"

"Och, wiesz, po prostu oglądam trochę telewizji. Jestem całkiem pewna, że mam raka, przy okazji."

Przewracam oczami, wdzięczna, że tym razem nie zrobiła mi FaceTime.

"Dlaczego tak mówisz?"

"Mam bolesne oddawanie moczu."

Ew.

"To prawdopodobnie tylko UTI. Powinnaś iść do lekarza."

"Nie mam nikogo, kto by mnie podwiózł".

"Masz samochód, który kupił ci Christian. Możesz sama prowadzić."

"Nie, nie mogłabym prowadzić w moim stanie".




Rozdział pierwszy (3)

Biorę długi, głęboki oddech. Jest jakiś powód, dla którego Christian nie rozmawia już z naszą matką. I ja to rozumiem. Rozumiem. Ale to zostawiło mnie w środku i sprawiło, że to do mnie dzwoni, żeby się wyżalić, wypłakać, albo upierać się, że umiera.

Ponieważ, według niej, umiera każdego dnia.

Zawsze potrzebowała dużo uwagi, i to nie tylko ze strony swoich dzieci. Kiedy Christian był młody, była nadgorliwą mamą menadżerką, a nawet ukradła całą stertę jego pieniędzy. Była jego pełnomocnikiem i wykorzystała go. Nigdy jej nie wybaczył.

Nie winię go za to. Ale chciałbym, żeby nie było tak, że tylko ja zostałem, żeby się nią opiekować.

"Zawsze możesz zadzwonić po serwis samochodowy" - sugeruję.

"Nie wiem jak to zrobić."

Jak można być dorosłym, który nie potrafi zadbać o siebie? Chcę to wykrzyczeć do telefonu, ale nie robię tego. Bo to tylko pogorszy sprawę, a ja nie chcę ranić jej uczuć.

Może i jestem zimną suką, ale nawet ja nie jestem aż tak zimna.

"Zorganizuję to dla ciebie." Przeciągam notatnik, aby zanotować przypomnienie. "Co jeszcze robisz?"

"Po prostu tęsknię za moimi dziećmi. Nie mogę uwierzyć, że przeniosłaś się tak daleko ode mnie, Nina. Wiesz, jak bardzo na tobie polegam. Christian jest dorosłym mężczyzną, który potrafi o siebie zadbać."

"A ty jesteś dorosłą kobietą." Słowa są z moich ust, zanim zdążę je powstrzymać, i krzywię się. "Przepraszam, mamo".

"Nie, to właśnie masz na myśli." Ona teraz prycha. "Rozumiem, że twój brat jest twoim priorytetem, a ja jestem dla niego tylko drugim skrzypkiem. W porządku."

Na miłość boską, niech to się skończy.

"Mamo, kocham was obu. Potrzebowałem tylko przerwy od L.A. Wiesz, że nie jestem tam szczęśliwy."

"No to może powinnam się tam przenieść. Matka powinna być ze swoimi dziećmi".

Czuję, jak moje oczy stają się szerokie w panice.

Nie.

Nie chcę jej tutaj. I wiem, że to czyni mnie okropną córką, ale nie mogę nic na to poradzić.

"Niedługo przyjdę z wizytą".

"Rozumiem. Ty też mnie tam nie chcesz. Cóż, kiedy umrę na raka, będziesz żałować. W tym roku miałam już atak serca, to tylko kwestia czasu".

Odkłada słuchawkę.

Opuszczam głowę z powrotem na poduszkę kanapy i jęczę w porażce.

Bo z moją matką nie da się wygrać. Nigdy.

W moim telefonie pojawia się sms. Nie chcę na niego patrzeć. Jestem pewna, że to mama, a wszystko, co teraz powie, tylko bardziej mnie zirytuje.

Ale poczucie winy każe mi spojrzeć w dół na ekran.

To nie jest moja mama.

To Fallon.

Fallon: Hej! To wszystko. Po prostu hej.

Uśmiecham się i odpowiadam.

Ja: Hej ty. Co robisz?

Fallon: Po prostu siedzę tu sama, bo Noah musiał iść ratować sowę. Co robisz?

Ja: Próbuję nie czuć się winna po tym, jak powiedziałam mojej mamie, że jest śmieszna.

Fallon: Twoja mama jest śmieszna.

Śmieję się, czując się lepiej.

Ja: Wiem. Ale ona wciąż sprawia, że czuję się winna. To jej super moc.

Fallon: Weź głęboki oddech. Czy zobaczymy się rano na zajęciach?

Ja: Myślę, że tak. Jeśli nie rano, to przyjdę na zajęcia popołudniowe.

Fallon: Brzmi dobrze. Lunch w dalszej części tygodnia?

Ja: Jak cholera.

***

Uwielbiam wodę. Nie wiedziałem, że kocham to tak bardzo, dopóki nie przeniosłem się do Montany i nie kupiłem mojego małego domu nad jeziorem. Ale teraz, gdy mam ten dom, nie mogę sobie wyobrazić, że kiedykolwiek będę mieszkał gdzie indziej.

Kupiłem łódź wcześniej tego lata, a dzięki wygodzie slipu przed moim domem, mogę przychodzić i odchodzić na jezioro, jak chcę.

To najbliższa rzecz do Zen, jaką kiedykolwiek znalazłem, będąc nad jeziorem. Po tym jak nie spałem, bo byłem zbyt zmartwiony o biznes i moją mamę i po prostu wszystko, zdecydowałem, że muszę wziąć przejażdżkę łodzią wcześnie rano.

To był właściwy wybór. Natknąłem się tylko na jeden inny statek i pomachaliśmy do siebie, gdy przepłynęliśmy obok. To kolejna rzecz, którą kocham w byciu w małym mieście. Wszyscy są mili. Nie sądziłem, że to mi się spodoba, ale jak się okazuje, są przyjaźni i chociaż chcą być w twoim biznesie, nie są w tym nachalni.

To jest nachalność, której nienawidzę.

To działa dla mnie.

Podjąłem dziś rano kilka decyzji, dotyczących rzeczy, z którymi zmagałem się przez całą noc.

*

Rozwiązuję pomysł na biznes. To mnie smuci. Byłam podekscytowana możliwością oferowania luksusowych usług zamożnym mieszkańcom Cunningham Falls. I uwierz mi, jest ich mnóstwo. Wszystko od sprzątania domu po usługi kulinarne i organizację przyjęć. Mógłbym zorganizować wszystko, czego tylko ktoś mógłby sobie zażyczyć.

*

A po drugie, muszę ustalić pewne granice z moją matką. Kocham ją, ale nie może już mną tak manipulować. To nie fair.

Nie podoba mi się pomysł rezygnacji z biznesu, ale nie mogę tego zrobić sama. Nie mam czasu i nie mam pracowników. Potrzebowałam Amandy i Safrona.

I tu właśnie popełniłem swój błąd. Zależność od innych prowadzi tylko do ślepego rozczarowania.

Wzdycham i kieruję łódź z powrotem do mojego slipu, po czym marszczę brwi, gdy widzę wysoką postać stojącą na końcu mojego doku.

Jest ledwie siódma rano.

Nagle jestem przekonana, że to Brad Hull, brat Jenny i szef policji, który przyszedł mi powiedzieć, że moja mama nie żyje. Albo że Christianowi przytrafiło się coś strasznego.

Ale kiedy podchodzę bliżej, widzę, że to wcale nie jest Brad.

To Sebastian.

Zacumowuję łódź, zabezpieczam liny i wychodzę, przyjmując rękę Sebastiana.

"Dzień dobry," mówi. Ciemne okulary przeciwsłoneczne osłaniają jego niebieskie oczy, a on ma na sobie szorty khaki i koszulkę polo.

Wygląda jakby był w drodze na sesję zdjęciową do reklamy męskiej wody kolońskiej.

"Witam", mówię i odsuwam włosy z oczu. "Czy rodzina królewska zdaje sobie sprawę, że ma na głowie stalkera?".

Śmieje się, jego proste zęby białe na tle opalonej skóry.

"Nie prześladuję cię".

"Wygląda mi na to, że tak".

"To ty powiedziałeś, że to małe miasto i że wpadnę na ciebie. I tak się stało, dwa razy w ciągu jednego dnia."

"A teraz znowu, już następnego dnia." Gestem wskazuję mu, żeby poszedł za mną do domu. "Jak ci się to udało, tak przy okazji?"

"Po twoim wczorajszym wyjściu zapytałem Jacoba, gdzie mieszkasz".

Nie mogę pomóc, ale daję mu punkty za to, że nie kłamie. Lubię uczciwych ludzi.

"Czy zamierzałeś po prostu wczołgać się do łóżka ze mną?"

Przestaje chodzić, a ja odwracam się, by stanąć przed nim, zaskoczony widząc zmarszczkę na jego twarzy.

"Nie jestem dupkiem," mówi. "Miałem zamiar zaprosić cię na śniadanie. Zadzwoniłbym, ale odmówiłaś podania mi swojego numeru".

Ok, teraz czuję się jak dupa.

"Przepraszam. Masz rację. Po prostu nie jestem poranną osobą i wynoszę to na ciebie. Jestem szczególnie okropny, kiedy nie spałem. Chcesz trochę herbaty?"

"Masz herbatę?"

"Oczywiście, że tak. Nie jestem zwierzęciem."

Jego usta drgają, a on idzie do przodu. "W takim razie chętnie napiję się herbaty, Nina".

"Doskonale. Mogę nawet ugotować omlet." Wygląda na to, że ominą mnie poranne zajęcia jogi.

"Kobieta, która potrafi gotować? Be still my heart."




Rozdział drugi (1)

==========

Rozdział drugi

==========

----------

Sebastian

----------

ONA MA RACJĘ. To szaleństwo, że tu jestem. Nigdy wcześniej nie musiałem tak ciężko pracować na numer kobiety.

To cholernie frustrujące.

I intrygujące, w tym samym czasie.

Nina napełnia czajnik wodą i bierze puszki z herbatą ze swojej szafki, po czym odwraca się do mnie z małym uśmiechem.

Jezu, ależ ona jest piękna. Ze swoimi złotymi włosami i jasnoniebieskimi oczami może być najładniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem.

A jej zawadiacka postawa po prostu mnie wciąga.

"Earl Grey czy peppermint?" pyta.

"Earl Grey byłby wspaniały, dziękuję".

Ona przytakuje i buduje nasze herbaty, a ja wypełniam ciszę, patrząc na jej uroczy dom.

Dom jest mały, ale ma ścianę okien, które wychodzą na jezioro. Wyobrażam sobie, że jej widok na zachód słońca jest oszałamiający. Na oprawionych zdjęciach ustawionych na półkach rozpoznaję żonę Jacoba, Grace, wraz z Willą i Jenną. Wszystkie poznałam przelotnie.

Jest też zdjęcie Niny z Christianem Wolfe'em - to połączenie, które cały czas nurtuje mnie z tyłu głowy - oraz Luke'a Williamsa, gwiazdy filmowej, z jego żoną.

"Jesteś siostrą Christiana Wolfe'a" - mówię i odwracam się, by zobaczyć, jak nalewa gorącą wodę do kubków. Amerykanie kochają swoje kubki. Jestem przyzwyczajony do picia mojej herbaty z filiżanki, ale nie będę narzekał.

"Winny", odpowiada i zwęża oczy, gdy wrzuca torebki do gorącej wody.

"Wiedziałem, że już cię widziałem", mówię, starając się zachować spokojny głos. Mam przeczucie, że to jest dla niej lepka rozmowa.

A dlaczego miałaby nie być? Jestem pewna, że wiele osób próbowało zbliżyć się do Niny z powodu tego, kim jest jej brat.

Żyję tym każdego dnia.

Ale nie obchodzi mnie, z kim jest spokrewniona.

"Jestem też jego menadżerem i publicystą," mówi wzruszając ramionami. "Chociaż teraz, kiedy jest nudnym, żonatym mężczyzną, sprawy uspokoiły się dość mocno na tym froncie".

"Mniej PR-u, o który musi się martwić żonaty mężczyzna?" pytam ją i zajmuję miejsce na krześle, które wskazuje, tym naprzeciwko niej przy małym, okrągłym stole.

"Wydaje się, że tak. Mniej plotek, to na pewno. I robi coraz mniej prasy w tych dniach."

"Co pewnie jest łatwiejsze dla niego, a mniej pracy dla ciebie".

Jej brwi krótko się spinają, a ja chcę wyciągnąć rękę i pogładzić kciukiem linie tam, ale ona szybko się odzyskuje i wzrusza ramionami po raz kolejny.

"Można powiedzieć, że. Dlaczego nie masz ze sobą ochrony?"

Ach, kobieta, która przecina przyjemności i przechodzi prosto do sedna sprawy.

Bardzo mi się to podoba.

"Ponieważ powiedziałem im, żeby nie szli ze mną, ku przerażeniu wszystkich".

Dodaje łyżeczkę cukru do swojej filiżanki i obserwuje mnie, gdy miesza. "Założę się, że to wszystkich wkurzyło".

"Bardziej niż wiesz," zgadzam się. "Ale nie potrzebuję ich tutaj. Trzymam się blisko ośrodka Jacoba i niewiele osób wie, że tu jestem."

Nina jest sprytna, widzę to. Jej koła kręcą się jak szalone. A ona jest przyzwyczajona do życia celebrytów - unikania i radzenia sobie ze skandalem.

Wygląda na to, że moje koła też się kręcą.

"Co myślisz o Hollywood?" pytam.

"Dlaczego pytasz?"

"Jestem ciekawa".

"Cóż, to nie jest tak wspaniałe, jak wszyscy myślą, że jest". Ona sączy swoją herbatę w zamyśleniu. "To dużo dymu i luster. Dekoracja okien, jeśli chcesz. Nikt nie jest osobą, którą pokazuje mediom. Z wyjątkiem Jennifer Garner. Ona może być najmilszą osobą we wszechświecie".

"Spotkałem ją raz," zgadzam się z ukłonem. "Odwiedziła pałac jakieś dziesięć lat temu, kiedy była jeszcze żoną Bena, i muszę się zgodzić. Jest bardzo miła."

Nina przytakuje. "Co myślisz o byciu celebrytką?"

Zaciskam wargi i pocieram podbródek. Cholernie nienawidzę bycia celebrytą.

Ale urodziłam się w tym.

Nie mam wyboru.

"To ból w dupie."

Śmieje się, sprawiając, że moja krew śpiewa przeze mnie. Jej śmiech jest jak piosenka, a im dłużej tu z nią siedzę, tym bardziej mnie do niej ciągnie.

Ona jest syreną.

"Nie słodzisz", mówi.

"Rzadko słodzę cokolwiek, ku przerażeniu mojej matki".

Nina obserwuje mnie przez chwilę. "Ja też."

"Skoro nie musisz już pilnować brata, to dlaczego jesteś w Montanie? Dlaczego nie wrócisz do L.A.?"

"Nienawidzę L.A.," mruknęła. "Nienawidzę tamtejszej pogody, ludzi. Tak wielu ludzi. Korków. I moja mama tam jest, a ona jest garstką".

"W jaki sposób?"

"Jest potrzebująca. Dramatyczna. Hipochondryczka. I wyłudziła od mojego brata miliony, gdy był młody."

"Cholera."

"Tak. Więc, on już z nią nie rozmawia. To do mnie dzwoni, żeby się poskarżyć."

"Twój ojciec?"

Ona potrząsa głową. "Odszedł, kiedy byłam mała. Mama zostawiła go, bo był alkoholikiem i przeniosła nas z Tennessee do L.A. Od tamtej pory go nie widziałam".

"Przykro mi."

"Nie jest mi. Kto chce się zadawać z alkoholikiem?"

"Cóż, kiedy tak to ujmujesz..."

Nina proponuje mi więcej herbaty, a ja ją przyjmuję. Dzikie konie nie mogłyby mnie teraz stąd wyciągnąć. Muszę wiedzieć więcej.

"Dlaczego jesteś w Montanie?" pyta. "Poza tym, żeby zobaczyć Jacoba".

"Zobaczenie starego kolegi ze studiów nie jest wystarczającym powodem?"

Ona podnosi brew. "Spędziłeś tu dużo czasu".

"Czy powinno mi to pochlebiać, że zwracasz tak baczną uwagę?".

"Zwracam uwagę na każdego. To moja praca. A posiadanie księcia w mieście jest pożywką do rozmów, wiesz."

Kiwam powoli głową, próbując zdecydować, jak wiele jej powiedzieć. "Potrzebowałem przerwy. Byłam tu przez zimę i bardzo mi się podobało. Ufam Jacobowi, że będzie dyskretny, pozwalając mi na luksus bycia tutaj bez ochrony."

"Czujesz się tu bezpiecznie."

Mrugam do niej. "Tak, czuję."

Ona kiwa głową, jakby doskonale rozumiała. "Ja też. Kiedy Christian przyjechał tu po raz pierwszy, było mi go żal. Przyjechał, żeby nauczyć się jeździć na nartach do roli filmowej. Pamiętam, że myślałem, biedny Christian, musi iść na surowo na środku niczego. Potem przyjechałem do niego, prawie zrujnowałem najlepszą rzecz, jaka kiedykolwiek mu się przydarzyła, ale potem pomogłem to naprawić i zakochałem się w Cunningham Falls w procesie."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zdobądź jej miłość"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści