Zawdzięczam ci świat

Prolog

==========

Prolog

==========

Czasami życie po prostu kopie cię w jaja i musisz sobie z tym poradzić.

-Sekretne myśli Rzymu

Rome

Największy fan RP,

Nie jestem pewien, jak zostałeś moim terapeutą, ani jak w ogóle doszliśmy do tego, że jesteśmy kumplami od pióra, ale wezmę to, co mogę dostać.

Przydałby mi się przyjaciel.

Więc, chcesz usłyszeć o moim życiu? O tym, że nie jest ono tak wspaniałe, jak wszyscy je przedstawiają?

Od czego powinnam zacząć?

Może od paparazzi. Są okropni. Śledzą mnie w domu. Chodzą za mną do pracy. Chodzą za mną na wizyty mojego syna - chociaż technicznie rzecz biorąc, nie wiedzą, że to mój syn. Na szczęście. To była jedna rzecz, którą udało mi się zrobić dobrze - trzymać go z dala od światła reflektorów.

Szczęście dla mnie też. Albo, przynajmniej dla niego.

A jeśli paparazzi nie byli wystarczająco źli, moja eks była ze mną tylko dla moich pieniędzy - bo wiedziała, że je mam.

Gdyby istniała jedna rzecz, którą mógłbym wymazać z mojego życia, byłaby to ona.

Ale gdyby nie ona, nie miałbym mojego syna... a w tym momencie jest on jedynym jasnym światłem w morzu ciemności, jakim jest moje życie.

W zeszłym tygodniu zagroziła, że mnie pozwie, bo złamałem umowę o opiekę nad naszym synem. Chcesz wiedzieć, co zrobiłem? Nic. Ani jednej cholernej rzeczy. Zostałem u niej w domu, kiedy wyjechała na cały dzień, i postawiłem drinka na jej stoliku do kawy.

Powtórzę to... postawiłem drinka na jej stoliku.

Ok, więc to była puszka po coli i nie użyłem podstawki... ale skończyłem to cholerstwo. Była całkowicie pusta, nie pociła się i nie zostawiła żadnego śladu.

Ale, z tym jak zareagowała, można by pomyśleć, że wyryłem swoje inicjały w stole za pomocą śrubokręta czy coś.

Och, i nie zapominajmy o tym, co chce zrobić mój kierownik zespołu.

Chce, żebym pozował nago z wyjątkiem strategicznie ustawionej piłki nożnej dla Sports Illustrated. Kiedy Sports Illustrated przestało skupiać się na sporcie na rzecz sprzedaży tego, co seksowne?

Powiedziałeś mi w zeszłym tygodniu, że nie jesteś pewien, czy będziesz już pisał. Zdaję sobie sprawę, że to, co dzieje się między nami nie jest normalne, ale jeśli tobie to nie przeszkadza, to nie przeszkadza też mnie.

Mam nadzieję, że wkrótce do mnie napiszesz, Największy Fan RP.

Rzym.




Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

Wszystkie prasowania robię w suszarce.

-Sekretne myśli Rzymu

Rome

"Nie mogę już tego robić, Rome". Smutne oczy Tary spotkały się z moimi. "Zbyt mocno boli patrzenie na jego cierpienie. Ja...ja muszę iść." Przeniosła mojego śpiącego syna w moje ramiona, gdy mówiła.

Spojrzałam na moją mamę, kobietę, której nigdy tak naprawdę nie kochałam, ale dała mi mojego syna. Ta sama kobieta, która dosłownie zabrała mi wszystko, co kiedykolwiek kochałem.

Przede wszystkim, była powodem, dla którego straciłem mojego najlepszego przyjaciela, Tylera.

"Co z Matiasem?" zapytałem, próbując myśleć o czymś, o czymkolwiek, innym niż Tyler. "Co mam mu powiedzieć, kiedy się obudzi?".

Skwitowała swoje ramiona, a następnie strzeliła mi to, co było jej najlepszą próbą wyrazu bólu.

"Nie wiem," przyznała. "Ale wiem, że nie mogę patrzeć, jak moje dziecko umiera. Po prostu nie mogę."

Potem wciągnęła swoją walizkę do wejścia i odwróciła się, przechodząc przez drzwi, ani razu nie oglądając się za siebie.

Wiedziałem, że to, co mówiła, było kłamstwem. Cała ta scena była niczym innym jak wielkim, tłustym kłamstwem.

Jedynym powodem, dla którego została z Matiasem tak długo, jak to miało miejsce, było to, że dzięki temu miała dostęp do mnie - i mojego portfela. Kiedy się poznaliśmy, byłem zawodowym piłkarzem, ale po tym, jak ogłosiłem przejście na emeryturę pod koniec zeszłego sezonu, Tara się zmieniła.

Wtedy poszedłem i dołączyłem do klubu motocyklowego, i cóż... to, jak można powiedzieć, było wszystko, co napisała.

Myślała, że zapisała się na życie z grubymi wypłatami, rozgłosem bycia żoną zawodowego futbolisty i wszystkim innym, co się z tym wiązało. Nie pisała się na chore dziecko, spłukanego piłkarza i człowieka, który powoli tracił wszystko, co mu dano.

Jedyna rzecz, która mnie uratowała to mój klub motocyklowy - Strażnicy Bear Bottom.

Bear Bottom w Teksasie to małe miasteczko położone między Longview a Kilgore, w samym środku niczego - przynajmniej na początku. Miasto zostało założone przez MC i rozwijało się o wiele szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał.

Populacja zaczęła się niewielka - zaledwie kilkaset dusz - i rozrosła się do prawie dwudziestu razy tyle, a prawie wszyscy z nich byli motocyklistami, ich staruszkami i rodzinami.

Bear Bottom Guardians na początku było tylko pomysłem, ale powoli, w ciągu kilku lat od powstania klubu, przekształciło się w coś więcej. Miejsce, w którym nie trzeba było się martwić o to, kim się jest.

Mieliśmy posterunek policji. Mieliśmy remizę strażacką. Mieliśmy doskonały system szkolnictwa i kilka barów. Do diabła, mieliśmy nawet własny system transportu, nawet jeśli były to tylko furgonetki zamiast prawdziwych autobusów.

A klub był odpowiedzialny za uczynienie tego miasta tym, czym było dzisiaj.

Choć technicznie byliśmy związani z Dixie Wardens, oderwaliśmy się od głównego klubu, aby stać się bardziej niezależni - a przynajmniej kilku członków założycieli. Ja przyszedłem później, kiedy już wszystkie zabawne rzeczy się wydarzyły - jak powiedzenie Strażnikom Dixie, że tak naprawdę nie chcemy być Strażnikami Dixie. Byliśmy Strażnikami Bear Bottom MC na wskroś, teraz.

I nie miałbym nawet Bear Bottom Guardians MC, gdyby nie mój były kolega z drużyny, Linc James. Linc dał mi prezent i nawet o tym nie wiedział.

Osiem miesięcy temu zmagałam się z życiem.

Straciłam prawie wszystko. U mojego dziecka, mojego powodu do życia, zdiagnozowano białaczkę. Mój najlepszy przyjaciel, człowiek, który był stałym elementem mojego życia przez większość jego trwania, nie odzywał się do mnie od ponad czterech lat z powodu Tary.

Tara była kłamliwą, oszukańczą suką i katalizatorem, który spowodował, że moje życie legło w gruzach.

Wtedy Linc zabrał mnie na imprezę, gdy byliśmy w domu, która akurat odbywała się w klubie Bear Bottom.

Tamtej nocy poznałam kilku przyjaciół. Mały pomysł zostania członkiem klubu motocyklowego - częścią klubu, jak Tyler i ja obiecaliśmy sobie, że pewnego dnia to zrobimy - zakorzenił się.

Kiedy odszedłem z NFL, przeszedłem na wcześniejszą emeryturę z powodu kontuzji, która nie chciała odejść - przynajmniej tak myślały media. Prawdziwy powód był taki, że mój syn był bardzo chory, a ja nie chciałem ryzykować, że nie będę mógł go zobaczyć lub spędzić z nim czasu, kiedy będę pracował i nie będzie mnie przez wiele dni i tygodni.

Nie mogłam się pozbierać.

Pewnego ranka wpadłem na Linera, gdy jadłem śniadanie w barze, a on podsycił ten ogień, przypominając mi, że nie muszę być sam.

Wtedy właśnie zaczęłam szukać.

Sześć miesięcy później byłam pełnoprawnym członkiem Bear Bottom Guardians MC i to było wszystko, co napisała.

Mój telefon zadzwonił, a ja spojrzałam w dół na ekran, by zobaczyć wiadomość od Tylera.

Uśmiechając się do meme, które mi wysłał, odpowiedziałam, po czym upuściłam telefon na stolik do kawy.

Stolik do kawy, który musiałam zostawić czysty za każdym razem, gdy Tara zostawiała mnie z Matiasem, bo inaczej spotykał mnie jej gniew.

Tara mnie nienawidziła - ostatnio jeszcze bardziej - i to z powodu jednego człowieka, Tylera.

Tyler, mój najlepszy przyjaciel od czasu, gdy umiałam chodzić, został mi skradziony. Jak został mi skradziony? Z powodu Tary.

Tara była chciwą, przebiegłą i sprytną kobietą, która nie dbała o to, kogo lub co musiała zdeptać w swoim pędzie, aby dostać to, czego chciała.

Jasne, nie byłem całkowicie niewinny w tym, co się stało, ale byłem winny tylko tego, że byłem głupi, nieostrożny i lekkomyślny. Głupi za to, że tej nocy myślałem tylko o swoim kutasie i nieostrożny o tym, kogo wziąłem do łóżka. Nie obchodziło mnie, do kogo należała, bylebym tylko kogoś tam zabrał. Ostatecznie to moja lekkomyślność, choć pozwoliłem, by kobieta, o której nic nie wiedziałem, zaprowadziła mnie za kutasa do mojego łóżka, była moim upadkiem.

Świętowałem w swoim domu z kilkoma chłopakami z mojej drużyny, kiedy weszła. Po kilku drinkach, byłem pijany i szczęśliwy, a Tara podeszła do mnie.

Nie jestem w stanie odmówić ładnej kobiecie, więc skorzystałem z łatwego wyboru.




Rozdział 1 (2)

Jak się okazało, tym łatwym łupem padł również Tyler - choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem, bo nie wymieniliśmy ani jednego szczegółu o sobie nawzajem, zanim wskoczyliśmy do łóżka.

Następnego ranka, gdy ją odprowadzałem, Tyler wchodził do domu.

To właśnie wtedy moja przyjaźń z najlepszym przyjacielem na całym świecie wybuchła prosto w moją twarz.

Słowa padały z obu stron, ja próbowałam ratować przyjaźń, której potrzebowałam bardziej niż czegokolwiek innego, on mówił, że to co zrobiłam było niewybaczalne. I zanim zdążyłam się wycofać, Tyler zniknął z mojego życia.

Niestety, tego samego nie można było powiedzieć o Tarze.

Czterdzieści tygodni później zadowolona Tara wydała na świat chłopca. Chociaż miało to więcej wspólnego z pieniędzmi, a mniej z faktem, że właśnie została mamą. Niestety dla mnie, w jej mniemaniu mój syn zapewniłby jej mnóstwo pieniędzy i wpływów.

Smutne jest to, że nie chciałam mieć nic wspólnego z Tarą i tak naprawdę nigdy nie miałam.

Jeśli kiedykolwiek chciałam mieć Tylera z powrotem w moim życiu - a modliłam się, że to się kiedyś stanie - musiałam trzymać się od niej z daleka.

Starałam się to robić... przynajmniej na tyle, na ile mogłam, biorąc pod uwagę, że miałam z nią dziecko.

Ale za każdym razem, gdy próbowałam zacieśnić więź z Tylerem, on oddalał się jeszcze bardziej.

Dopiero kiedy udało mi się go przegonić z miasta w mojej desperackiej próbie zrozumienia, zobaczyłam światło. To on musi być tym, który do mnie wróci, i to na jego warunkach. Tymczasem czułam się, jakby moje serce zostało wyrwane z ciała z kilku powodów.

Po pierwsze, nie miałem już mojego najlepszego przyjaciela, człowieka, który był ze mną przez wszystko w moim życiu w czasie, kiedy potrzebowałem go bardziej niż kiedykolwiek.

Po drugie, mój syn, Matias Tyler Pierce, nie znałby swojego wuja - mojego brata, choć nie z krwi.

Kolejny ping, tym razem z wiadomością od kobiety Tylera, rozświetlił mój telefon.

Reagan: Jeśli śmiejesz się z tego meme, które właśnie wysłał, pójdziesz do piekła.

Snickering, mimo że byłem na skraju kompletnego roztopienia, odpowiedziałem.

Reagan była kobietą, która dotarła do Tylera. Uzdrowiła go, pomogła mu przepracować to, co się stało i zaaranżowała ponowne rozkwitnięcie przyjaźni, na którą straciłam nadzieję.

Co nie mogło nastąpić w lepszym momencie.

Kiedy wrócili do mojego życia miesiąc temu, byłam na skraju załamania, ponieważ mój synek, moje wszystko, umierał.

Białaczka wygrywała, a ja traciłam rozum każdego dnia, gdy tracił grunt pod nogami w swojej walce.

Zajmując miejsce na leżance, której Tara również nie znosiła, odkąd zabrałam ją z jej domu, wpatrywałam się w syna, który spał na kanapie.

Potem spojrzałem w dół na swoje dłonie i poczułem, jak pierwsza kropla wilgoci uderza w mój kciuk.

Nie wiedziałam, co robić.

Nie mogłem walczyć z czymś, czego nie mogłem zobaczyć.

***

"Tatusiu?"

Usiadłem i przetarłem oczy, patrząc na mojego syna, który podnosił swoją małą głowę z podłogi w łazience.

"Hej, kolego. Jak się masz, kolego?" Zapytałem, prowadząc rękę nad jego małą łysą głową, gdy oddychał miękko. Łatwo.

"Chcę obejrzeć Jeźdźców Smoków". Spojrzał na mnie. "Możemy to zrobić?"

Poczułem grudkę w gardle. "Jest godzina druga w nocy. Jesteś pewien, że nie chcesz spróbować pójść do łóżka?"

Jakieś dwie godziny temu Matias, ostatnio znany jako Ty-Ty, dzięki temu, że Tyler wrócił do mojego życia, zaczął wymiotować. Wymiotować tak gwałtownie, że nie mogliśmy nawet wyjść z łazienki, bo bał się, że nie zdąży dać mi znać, że nie czuje się dobrze na czas.

Matias bardzo wydoroślał przez ostatnie pół roku. Nie był już moim małym kumplem - moim maluchem. Nie, był moim małym człowiekiem, który mówił i robił rzeczy, które wykraczały poza to, czego można było się spodziewać po czterolatku.

"Nie," Matias potrząsnął głową. "Chcę tu zostać. Mogę to obejrzeć na telefonie?"

Podałem mu mój telefon, jak robiłem to wiele razy wcześniej, i obserwowałem, jak fachowo poruszał się po urządzeniu elektronicznym.

Chwilę później mój telefon grał jego ulubiony program, a moje oczy znów zaczęły opadać.

Bezczynnie zastanawiałam się, co robiła Tara, kiedy działy się takie rzeczy. Nie wydawała się typem, który przejmowałby się tym, czy był chory, czy nie, a ta myśl sprawiała, że było mi trochę niedobrze.

Ale teraz nie było czasu na poruszanie tego tematu. Miał się dobrze, nie pytał, dlaczego jestem z nim zamiast z Tarą, a ja miałem wrażenie, że nie chcę wiedzieć, dlaczego nie pyta.

Kiedy poczucie strachu wypełniło moją klatkę piersiową, nie byłam pewna, czy kiedykolwiek będę gotowa usłyszeć odpowiedź.

Jutro - albo jeszcze dzisiaj - musiałabym skontaktować się z moim prawnikiem i załatwić jakieś dokumenty, żeby mieć pewność, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Nie zdziwiłoby mnie to ani trochę, gdyby Tara próbowała wrócić i wyłudzić ode mnie więcej pieniędzy, robiąc to tak, jakbym to ja był w błędzie, a nie ona.

"Tatusiu?"

Spojrzałem w dół na mojego syna.

"Tak?" Zapytałem, próbując przeciągnąć moje myśli od Tary i okropnej osoby, którą była.

"Mama zwykle wzywa sprzątaczkę, aby przyszła posprzątać po mnie, kiedy jesteśmy w jej domu. Możemy do niej zadzwonić? Lubię ją." powiedział nagle Matias.

Zamrugałam. "Lubisz ją?"

"Tak. Ma na imię Isadora." Zrobił pauzę. "Ona przynosi mi ciasteczka. I upewnia się, że są to takie, które nadal będą smakować dobrze za dwa lub trzy dni, bo tyle czasu zwykle zajmuje mi ponowne zgłodnienie."

Czułam, że serce mi się przy tym rozgrzewa.

"Nie zrobiłeś bałaganu... ale zadzwonię do niej, jeśli chcesz. Jestem pewna, że może po prostu zrobić generalne porządki." Zawahałem się.

Byłam za robieniem wszystkiego, co sprawiło, że mój chłopak się uśmiechnął, więc jeśli chciał, żeby Isadora tu była, znajdę sposób, żeby tak się stało.

"Czy zamierzasz jutro pracować?" zapytał.

Zamknęłam oczy i pomyślałam o swojej pracy.

Przyjąłem posadę w więzieniu jako strażnik. Nie dlatego, że potrzebowałem pracy, ale dlatego, że byłem cholernie znudzony.

Pierwotnie planowałam zatrudnić się na posterunku policji, ale z powodu choroby Matiasa potrzebowałam czegoś z bardziej elastycznymi godzinami.



"Nie jutro", powiedziałam mu. "Ale w czwartek mam wrócić do pracy. Będę musiał sprawdzić, czy znajdę kogoś na tę zmianę".

Matias nie zapytał dlaczego.

I to uczucie w mojej piersi rosło.

Wiedział, że Tara nie wróci. Nie wiedziałam, skąd wiedział, ale wiedział.

"Nie rezygnuj."

Spojrzałem w dół na mojego chłopaka, który wciąż miał telefon blast away, ale jego oczy wyszkolone wyłącznie na mnie.

"Nie wiem, czy mam wybór," przyznałam. "Bez..." Tara. "Ktoś musi cię pilnować i..."

"Rozgryziemy to," powiedział uroczyście. "Zawsze to robimy, prawda, tato?"

Tak, kurwa, udało nam się.

Przesunąłem się, aż moja głowa spoczęła na nowej paczce papieru toaletowego, długość mojego ciała rozłożona wzdłuż wanny, moje stopy obok toalety. "Kocham cię, Ty-Ty".

Oczy Matiasa pochłonęły mnie, a w końcu uśmiechnął się. "Ja też cię kocham."

***

Drogi Rzymie,

Widzę, jak twoje życie byłoby skomplikowane. To, czego nie widzę, to jak marnujesz to, co zostało Ci dane.

W moim poprzednim liście w żaden sposób nie twierdziłam, że prowadzisz efektowne życie, mówiłam tylko, że na pewno masz możliwości, których ja nigdy nie będę miała.

Mam nudną pracę, taką, która nie wymaga wykształcenia wyższego, ani naprawdę nie wymaga żadnych umiejętności, aby ją wykonywać.

Nie miałem zamiaru umniejszać twojego życia i przepraszam, jeśli tak to odebrałem.

Przykro mi też słyszeć o paparazzi i twoim byłym. Żaden z nich nie brzmi dobrze.

Pewnego dnia mam nadzieję, że znajdziesz swoje szczęście.

From,

RP's Biggest Fan




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział 2

==========

Południowe pożegnanie to pożegnanie się dwadzieścia razy i wymiana czterech uścisków, gdy powoli calujesz swoją drogę w kierunku samochodu.

-Sekretne myśli Izzy

Isadora

"Hej tam, Isadora Rosalynn Solis."

Spojrzałam na mojego brata i podniosłam na niego brew.

"Czego chcesz?" zapytałam ostrożnie.

Oscar uśmiechnął się. "Mam dla ciebie sprzątanie z ostatniej chwili. To dom piłkarza."

Poczułem, że serce wskakuje mi do gardła.

"Co?" zapytałem, czując jak mój żołądek opada.

"Dom piłkarza. Tego, którego kochasz."

Odwróciłam się do niego. "Pieprz się."

Nie kochałem piłkarza. Kochałem dom piłkarza. Duża różnica.

Kiedy nasza rodzina przeniosła się do Bear Bottom z El Paso, jednym z miejsc, które były na liście ofert był dom, który piłkarz teraz posiadał. Była to mini rezydencja, i podczas gdy było to coś, co zdecydowanie zauważyliśmy, a nawet przeszliśmy przez nią, było to również coś, o czym nigdy nie mogliśmy marzyć, że będzie nas na to stać.

Ale to nie powstrzymało mnie od podziwiania jej.

"Zwykle sprzątam jej dom w środę, ale jeszcze nie zadzwoniła". Zrobiłam pauzę, przerażający wałek strachu przelewający się przez moje jelita. "Czy dzwoniła?"

Oscar potrząsnął głową. "Nie, Rome Pierce zadzwonił i dał mi adres. To on jest ojcem, prawda?"

Przytaknąłem.

"W takim razie może po prostu przenieśli chłopca do jego domu?" zaproponował.

Wątpiłem w to. Matka tego uroczego chłopczyka była prawdziwą czarownicą. Nie było mowy, żeby pozwoliła futboliście przenieść tam małego chłopca.

Chyba, że coś z tego miała...

"O której godzinie chcą mnie tam widzieć?" zapytałem ostrożnie.

Oskar sprawdził swój zegarek. "Za dwadzieścia minut".

Spojrzałam w górę na sufit. "Oskar..."

"Co?" zapytał, brzmiąc na zirytowanego moim tonem głosu.

"Nie możesz tak po prostu sprężynować na mnie sprzątania w ciągu dwudziestu minut". Zrobiłem pauzę. "Jestem jeszcze w moich ubraniach do biegania na litość boską".

Oscar wzruszył ramionami. "Skoro już jesteś spocony, kogo to obchodzi?"

Miał rację, ale jednak.

"Kiedy przyszedł telefon?" Zrobiłem pauzę. "I dlaczego ja?"

Oscar rzucił mi to spojrzenie w stylu "czy jesteś głupi?". "Telefon przyszedł dziś rano, zanim tu byłem". Co oznaczało pieprzoną siódmą rano co najmniej, a teraz była dziesiąta. "I pytali o ciebie".

Wszyscy o mnie pytali.

Nie wiedziałam dlaczego.

Kiedy moi rodzice założyli firmę sprzątającą lata temu, mieli wielu pracowników. Zaczęli swój pierwszy serwis sprzątający w El Paso i od wszystkich dzieci oczekiwano pomocy. Kiedy byliśmy już na tyle dorośli, by samodzielnie wykonywać prace, zostaliśmy oficjalnie "zatrudnieni" i zmuszeni do pracy z nimi na "poważnie".

I od tego dnia zacząłem dostawać prośby.

Nie wiedziałam, czy to dlatego, że byłam milsza niż wszyscy inni, bo musiałam się bardzo starać, żeby być uprzejmą, czy dlatego, że po prostu wykonywałam pracę szybciej, bo moi współpracownicy sprzątali tak samo dobrze jak ja.

Niezależnie od powodu, byłam najczęściej proszonym pracownikiem i zawsze byłam cholernie zmęczona całą tą dodatkową pracą, do której byłam zmuszana.

"Nie pobiegłbym dziś rano, gdybym wiedział, że mam pracować", powiedziałem mu. "Nie wspominając o tym, że teraz nie mam czasu, żeby pójść się przebrać, jeśli chcę zdążyć na moje spotkanie o czwartej z grupą dziewiarską Abueli. To nieprofesjonalne."

Oscar wzruszył ramionami. "Kogo to obchodzi."

Nie zawracałem sobie głowy próbami przekonania go czy zmiany zdania. Mój brat był upartym małym gównem i zawsze był.

Mógłbym się z nim kłócić aż do śmierci, a i tak nic by to nie zmieniło.

Nauczyłem się tego w ciężki sposób.

"Jeśli się pospieszysz, możesz zatrzymać się przy swoim ulubionym sklepie i kupić sobie kubek wody". Oscar shooed mnie ręką.

Mój ulubiony sklep to Sonic, i to nie był kubek wody, który tam dostałem - to była cytrynowa breja.

Mój brat w ogóle nie znał mnie dobrze.

A może znał, ale po prostu nie dbał o to na tyle, by dobrze poznać moje zainteresowania.

Niezależnie od przyczyny, nie miałem czasu do stracenia.

Ten mały chłopiec zajmował szczególne miejsce w moim sercu i nie przepuściłbym okazji, by się z nim zobaczyć.

Patrząc na mój zegarek, zdałem sobie sprawę, że będę miał wystarczająco dużo czasu, aby zatrzymać się i dostać trochę ciasteczek Abueli, jeśli wyjdę właśnie wtedy i pominę pójście do Sonic.

Co dokładnie zrobiłem.

Trzydzieści jeden minut później dotarłam do rezydencji, którą kochałam i starałam się nie ślinić.

To miejsce było takie piękne. Wyglądało na niemal nawiedzone ze swoim wiktoriańskim wystrojem.

Ogromne filary podtrzymywały jeszcze wyższy ganek. Dostojne drzewa ocieniały dom z widoku, dopóki nie stałeś prawie bezpośrednio w linii z podjazdem - co zrobiłem przy okazji, bo myślałem, że to było takie piękne. Szczerze mówiąc, przypominał mi dom rodziny Adamów. Prawie spodziewałam się, że Lurch odpowie na drzwi z "Dzwoniłeś?" w chwili, gdy nacisnęłam dzwonek.

Czekałem na rozedrganych nogach, mając nadzieję, że nie byłem ubrany zbyt źle.

Szczerze mówiąc, to były tylko czarne spodnie treningowe z Victoria's Secret, czarne tenisówki, czarne skarpetki i zwykły czarny tank racerback.

Naprawdę nie było w tym nic złego...chyba, że wybierałam się do domu piłkarza.

Wtedy wolałabym mieć na sobie długi rękaw, dżinsy i bojówki z włosami zaplecionymi w warkocz na plecach.

Zamiast tego wyglądałam na wesołą, przystępną osobę, którą z pewnością nie byłam.

Ja, Isadora Solis, nie należałam do ludzi. Przynajmniej jeśli chodzi o seksownych piłkarzy, którzy sprawiali, że mój żołądek czuł się, jakby zamieszkał w nim rój pszczół.

I jak się dowiedziałam, ten konkretny piłkarz robił to bardziej niż większość.

Po raz pierwszy zobaczyłam go osobiście na stacji benzynowej, kiedy tankował swój motocykl.

Na początku nie widziałem go dobrze. Był ukryty przy pompach benzynowych, a to co mogłem zobaczyć, czyli czubek jego głowy, nie było niczym wspaniałym.




Rozdział 2 (2)

Miał ogoloną głowę i nie mogłem nawet określić koloru jego włosów, ponieważ były tak krótkie, choć wydawały się ciemne.

Poszedłem o moim biznesie, wchodząc do środka, aby znaleźć coś do jedzenia. To było, kiedy zrobiłem moją drogę do sekcji słodyczy, kiedy zobaczyłem go, ponownie.

Jego plecy były częściowo do mnie, i wtedy zobaczyłem jego skórzaną kamizelkę.

Był w klubie motocyklowym.

Górny rocker miał napis Bear Bottom Guardians.

Był tam też psychotycznie wyglądający niedźwiedź, taki sam jak te, które widziałem na plecach innych członków Bear Bottom Guardian. Słyszałem, że cięcia zmieniły się niedawno, a niedźwiedź, który teraz był na nim wyśrodkowany, został narysowany przez jednego z członków.

Na dolnym rockerze widniał napis Bear Bottom, Texas.

W sumie, to nie było to, co sprawiło, że był tak zastraszający.

To były jego oczy.

Miały prawie półprzezroczysty niebieski kolor, który sprawiał, że moje serce przyspieszało.

Kolor oczu wilka.

I kiedy stałam na jego ganku, mentalnie przygotowałam się na moc tego spojrzenia. Dlatego też zdołałam stłumić swój oddech, kiedy otworzył drzwi... bez koszuli.

"Przepraszam," powiedział. "Myślałem, że jesteś przyjacielem. Wejdź."

Zamrugałam. "Jestem z Pixie Dust Cleaning Services."

Uśmiechnął się wtedy, pokazując rząd idealnie białych zębów. "Wiem. Widziałem cię już wcześniej."

Miał?

Uśmiechnąłem się mocno. "Fajnie. Czy...Czy Matias jest tutaj?"

Miałam w ręku torbę i chciałam dać mu ciasteczka, jeśli tu był. Jeśli nie, dałbym je ojcu i miałbym nadzieję, że do niego dotarły.

"Tak", powiedział Rome Pierce, najseksowniejszy mężczyzna w Bear Bottom - lub do diabła, może nawet w Stanach Zjednoczonych. "Jest w salonie."

Połykając moje fangirling - i tak, byłam freakin' fanem - podążyłam za bezkoszulkowym hunkem, aż dotarliśmy do salonu.

Kolejnym dowodem na to, jak piękny i pociągający był Rome było to, że nie rozejrzałam się po domu, a zamiast tego spojrzałam na niego.

Boże, byłam taką frajerką.

Nie dość, że Rome Pierce był moim ulubionym piłkarzem - a ja nawet nie lubiłem piłki nożnej - to jeszcze był naprawdę dobrym ojcem. Kiedy rozmawiałem z Matiasem, gdy sprzątałem dom jego matki, zawsze słyszałem, jak bardzo kocha swojego tatę i jakim jest niesamowitym facetem.

Pomogło mu również to, że powiedział to przy swojej matce, której, dodam, nie lubiłem każdym włóknem mojego całego jestestwa.

Wielkie ciało Rome'a prowadziło mnie przez masywny dom, przez dwa pokoje, korytarzem, by dotrzeć do najbardziej słonecznego pokoju w całym miejscu. Rozglądałem się w trakcie spaceru, jeszcze bardziej podobał mi się dom od środka.

Była tam ściana okien, a na kanapie w samym środku tego słońca, leżał Matias.

"Matias!" zawołałem, widząc otwarte oczy małego chłopca, który wpatrywał się w swój tablet.

Matias jednak nie tylko grał na swoim tablecie. On się uczył. Był na ABC Mouse i pracował nad swoimi literami i liczbami. Był jedynym dzieckiem, jakie znałem, które nie wsiadało na urządzenie tylko po to, żeby zagrać w coś głupiego, jak Candy Crush.

Matias spojrzał w górę, a jego uśmiech rozjaśnił pokój niemożliwie dalej. "Izzy! Przyniosłeś mi ciasteczka?"

Jego głos był słaby, co było normalne na tym etapie jego leczenia. Jeśli moje przypuszczenia były słuszne, miał zabieg kilka dni temu, co czyniło ten dzień najsłabszym i najbardziej mdłym.

Rome wydał dźwięk z tyłu gardła. "Matias Tyler Pierce, powinieneś przywitać gościa i zapytać, jak się czuje, zanim zapytasz, czy coś ci przyniósł".

Matias spojrzał na swojego ojca, potem z powrotem na mnie. "Cześć, Isadora. Jak się masz? Mogę dostać jedno z twoich ciasteczek?"

Parsknęłam i spojrzałam na rozbawionego mężczyznę stojącego dwa kroki ode mnie. "Mogę?"

Podniosłam torbę, a Rome spuścił oczy z mojej twarzy na torbę, po czym przytaknął. "Tak."

Podszedłem do jednego z moich ulubionych małych chłopców na świecie i zaoferowałem mu torbę. "Nie jedz wszystkich naraz. Ufam ci."

Parsknął. "Mamy już tu nie ma. Mogę mieć więcej niż jeden teraz, ponieważ nie ma jej tutaj, aby pitch a fit."

Moje oczy rozszerzyły się i spojrzałem na Romea, ale nie powiedziałem ani słowa.

Rome nie patrzył na mnie, chociaż. Patrzył na swojego syna z zatroskaną miną.

Poklepałam Matiasa po ręce. "No cóż, mimo wszystko. Nie chcę, żebyś rozregulował swój brzuszek bardziej, niż już jest, więc po prostu rób to powoli, dobrze?".

Na skinienie Matiasa wstałam z kucka i zwróciłam się do mężczyzny. "Teraz powiedz mi, czego potrzebujesz, a zrobię wszystko, co w mojej mocy, by cię zakwaterować".

Rome odwrócił się do mnie, wysoko unosząc brwi. "Powiedzieć ci, czego potrzebuję?"

Odwrócił się i zaczął wychodzić z pokoju, ale mógłbym przysiąc, że słyszałem, jak mruczy: "Twoja ładna twarz sprawia, że moje dziecko znów się uśmiecha".

Ale z pewnością to nie było to, co usłyszałem.

"Przepraszam, co?" zapytałam, spiesząc się za nim.

"Powiedziałem, że możesz zrobić wszystko, co uważasz, że to miejsce potrzebuje, albo to, co normalnie robisz u Tary. Nie obchodzi mnie to. Szczerze mówiąc? On po prostu chciał się z tobą zobaczyć. Nie jestem tu na tyle, żeby naprawdę zabrudzić to miejsce. Kuchnia i salon to naprawdę jedyne dwa pomieszczenia, z których korzystam. Wszystkie inne pokoje, poza moją sypialnią na górze i Matiasa na dole, nie mają nawet mebli." Rome machnął ręką po kuchni.

Fakt, że jego syn chciał się ze mną zobaczyć, i że Rome wyszedł ze swojej drogi, aby zadzwonić do mojej firmy, aby mnie tu ściągnąć, sprawił, że poczułem się cały ciepły i szczęśliwy.

Byłam pewna, że uśmiech rozświetlił moją twarz.

Zmarszczył wtedy, coś łapiąc jego uwagę. "Wszystko w porządku?"

Wskazał na moją rękę, a ja westchnęłam. "Upadłam dzisiaj biegając. Jakiś samochód prawie mnie przejechał, a ja musiałam robić uniki i pleść, żeby nie dać się zaorać. Mężczyzna nawet się nie zatrzymał...taki był rezultat."

Podniosłem mój nadgarstek, który był podrapany z jednej strony i z drugiej. Nie było już widocznej krwi, ale to było wszystko, co mogłem powiedzieć.

Jutro będzie bolało jak suka... i byłem cholernie pewny, że będę miał na sobie rękawiczki, kiedy użyję wybielacza.

"Czy na pewno możesz tak pracować?" zapytał, wyglądając na zaniepokojonego.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zawdzięczam ci świat"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści