Nic gorszego niż świat bez ciebie

Prolog

==========

Mój konik był brązowy z białą plamką na głowie. Jazda odbywała się w kółko, a mama machała za każdym razem, gdy przejeżdżaliśmy obok. Duże ręce taty były na moich plecach, żebym nie spadła i podniósł mnie z konia, kiedy jazda się skończyła.

Mamusia czekała na nas. "Czy widziałaś nas, mamo?"

Patrzyła na tatusia i uśmiechała się. Zawsze uśmiechała się do taty, przytulała go i całowała. Cieszyłem się, że nie robiła tego ze mną, bo to było obrzydliwe.

"Co powiesz na lody, kolego?" zapytał tata.

"Chocolate chip!"

"You got it."

Mama owinęła się wokół taty, opierając głowę na jego ramieniu.

"Mamusiu, czy ty też dostaniesz lody?".

Nie odpowiedziała mi. Nigdy tego nie robiła. Była zbyt zajęta wpatrywaniem się w tatę i uśmiechaniem się.

Mamusia znowu płakała. Ostatnio często płakała i krzyczała na tatę. Kiedyś była taka szczęśliwa z tatą. Chciałabym, żeby było tak jak kiedyś.

"Hej, kolego." Tata wszedł do mojego pokoju. Był duży. Musiałem spojrzeć na całą drogę w górę, aby zobaczyć jego twarz. "Wszystko w porządku?"

"Mama znowu płacze".

Usiadł obok mnie na łóżku. "Wyjeżdżam, kolego".

Wycieczka! Uwielbiałem jeździć w samochodzie. "Mogę przyjechać?"

"Nie. Próbowałem, naprawdę. Rzecz w tym, że zarówno mama jak i tata chcą cię, ale mama jest smutna. Możesz sprawić, że mamusia znów będzie szczęśliwa, prawda?".

Brakowało mi uśmiechu mamusi. Zawsze uśmiechała się, gdy tata był w pobliżu, a ja wyglądałem zupełnie jak on. Może mógłbym ją znowu uszczęśliwić. "Myślę, że tak".

"To mój chłopiec".

"Gdzie idziesz?"

Stał i patrzył na mnie z góry. Mama nie była jedyną osobą, która była smutna. "Po prostu daleko".

"Kiedy wrócisz?"

"Nie wrócę. Od tej pory będziesz tylko ty i mama".

Nie rozumiałam. Dlaczego tata wyjeżdżał? Czy to dlatego mama tak bardzo płakała? Dlaczego nie mogłam z nim pojechać? Moja dolna warga zaczęła drżeć, ale nie chciałam płakać. Nie przy moim tacie.

"Teraz to ty jesteś panem domu, Damian". Pochylił się i pocałował mnie w głowę, jego duża ręka pozostała na moim policzku przez sekundę, zanim odwrócił się i wyszedł. Chciałem być dla niego mężczyzną domu, ale to on bawił się ze mną, rozmawiał ze mną, kładł mnie do łóżka. Mama tego nie robiła, mama nigdy tego nie robiła. Wyskoczyłem z łóżka i pobiegłem za nim.

"Weź mnie ze sobą. Tatusiu, zabierz mnie ze sobą".

"Przykro mi, synu. Tak mi przykro."

"Tatusiu, proszę, zabierz mnie ze sobą".

Mama zawodziła, gdy tata dotarł do drzwi wejściowych, ale ja tylko stałem w holu i patrzyłem, jak wychodzi. Mama upadła na podłogę, a ja byłem przerażony tym, jak bardzo była smutna, ale to ja byłem teraz panem domu. Podszedłem i uklęknąłem obok niej.

"Wszystko będzie dobrze, mamo. Zaopiekuję się tobą."

"Odejdź." Popchnęła mnie i upadłem z powrotem na tyłek. "Po prostu odejdź."

Taty nie było już od prawie całego roku. Dzwonił co tydzień o tej samej porze, a ja siedziałam na krześle w kuchni i czekałam na jego telefon. Po kilku tygodniach zaczął dzwonić co drugi tydzień, potem co miesiąc, a teraz nie dzwonił w ogóle. Prosiłam mamę o jego adres, żebym mogła do niego napisać, w szkole uczyliśmy się pisać listy, ale nie chciała mi go dać. Kiedy nie płakała, była niemiła, mówiła do mnie rzeczy, których nie rozumiałam, ale wiedziałam, że są złe. A potem były czasy, kiedy była miła i mówiła do mnie, jakby jej zależało. Pewnego razu nawet dotknęła mojego policzka, tak jak robił to tata. Byłam tak szczęśliwa, że była szczęśliwa, że narysowałam jej obrazek na zajęciach plastycznych i nie mogłam się doczekać, kiedy przyniosę go do domu, żeby jej pokazać. Tego dnia była w swoim pokoju; często zostawała w swoim pokoju po odejściu taty.

"Mamusiu?"

Uśmiechnęła się do mnie, a ja poczułam się pełna w środku. "Co tam masz?"

Podeszłam do jej łóżka. "Zrobiłam to dla ciebie". Spędziłam nad tym całe dnie. To była karuzela, ostatnie naprawdę dobre wspomnienie o moim tacie, mamie i mnie.

Dotknęła papieru i jej oczy zrobiły się mokre. "To jest piękne."

Spojrzała na mnie i znów dotknęła mojego policzka. "Wyglądasz zupełnie jak on."

Nadymałem klatkę piersiową, bo chciałem być taki jak mój tata.

"Dziękuję, Damian. Uwielbiam twój obrazek."

"Czy chcesz oglądać ze mną telewizję?".

"Może później. Muszę się wyspać."

"Dobrze."

Przeszedłem do salonu, ale po raz pierwszy od odejścia taty czułem się jak pan domu, bo sprawiłem, że mama się uśmiechnęła.

Dwa dni później znalazłem mój obraz w koszu na śmieci. Wyrzuciła mój obraz. Pierwszy raz poczułam ból w brzuszku, który bolał i pierwszy raz płakałam sobie do snu, ale nie byłby to ostatni.

Mama znowu zaczęła krzyczeć. Nie wiedziałam, co tym razem ją ruszyło, ale rzucała przedmiotami i przeklinała na szczycie płuc. Jej tyrady dotyczyły zwykle taty i zawsze obracały się przeciwko mnie, ponieważ byłem tam, by je przyjąć.

Złapała mnie za głowę i zmusiła moją twarz do lustra. "Spójrz na siebie. Nigdy nie będziesz nikim. Jesteś niczym. Czy słyszysz mnie? Niczym." Jej usta wykrzywiły się tak, jak widziałem w swoich kreskówkach, ale nie śmiałem się, bo kiedy to robiła, przerażało mnie to.

"Zabrał najlepsze lata mojego życia i zostawił mnie z tobą. To potwór, pieprzony diabeł, a ty jesteś taki jak on. Jego złym, małym pomiotem."

Moje ciało zaczęło się trząść, gdy spadły łzy. Nie chciałam płakać, miałam dziewięć lat, ale czasami nie mogłam ich powstrzymać. Tata nigdy nie wrócił; ruszył dalej i ożenił się z kimś innym. Mówił, że mnie pragnie, ale ja wiedziałam, że to nieprawda. Zostawił mnie, tak jak zostawił mamę. A mama nienawidziła taty, nienawidziła go tak bardzo, jak kiedyś go kochała. A ja nienawidziłam ich obu. Były chwile, że nawet myślałam o strasznych rzeczach, chciałam ich skrzywdzić, chciałam, żeby czuli to, co ja czułam każdego dnia, odkąd tata odszedł. Wiedziałam, że to było złe. Miałaś mieć w sercu dobroć, miłość i zrozumienie, ale ja czułam nienawiść, złość i wściekłość. Kiedy mnie uderzyła, chciałam ją uderzyć z powrotem. Kiedy krzyczała na mnie przekleństwa, chciałem je wykrzyczeć. Pomyślałem nawet raz czy dwa, jak łatwo byłoby ją udusić poduszką, kiedy zemdlała z powodu wypicia za dużo.

"No fucking good," powiedziała, gdy chwyciła swoją szklankę i skierowała się do wyjścia z pokoju. "Powinien był cię kurwa zabrać ze sobą, ale ciebie też nie chciał".

Ja też nie byłem zajebisty. Brzydota, która płonęła wewnątrz mnie, była zła. Może właśnie dlatego mnie nie chcieli; bo wiedzieli, że jestem z gruntu zły. Może naprawdę byłem diabłem.



Rozdział pierwszy (1)

==========

Tylko osiem miesięcy, tylko osiem miesięcy i już mnie tu nie było. Wydarzenia z 11 września 2001 roku sprawiły, że wszystko stało się jasne... moje życie było gówniane, ale zawsze mogło być gorsze. I patrząc na pierwszych respondentów, biegnących do piekła, by pomóc innym... chciałem być częścią czegoś, co coś zmieni. Nie mogłem kłamać. Ja też chciałem uciec od piekła, w którym żyłem. Spotkałem się z rekruterem wojskowym i zrobiłem test sprawnościowy. Zaciągałem się. Musiałem tylko skończyć szkołę średnią.

Moje życie domowe zmieniło się ze złego w koszmar. Moja matka była pijaczką, a im więcej piła, tym bardziej stawała się paskudna. Zacząłem wychodzić do późna, wracając do domu tylko wtedy, gdy wiedziałem, że jest już nieprzytomna. Często przesiadywałem w pobliżu garażu w sąsiedztwie, ponieważ lubiłem samochody i pracę nad nimi. Po kilku miesiącach przychodzenia, właściciel zaproponował mi pracę. Miałem wtedy zaledwie szesnaście lat i nie miałem dokumentów, ale zapłacił mi pod stołem. Nigdy nie powiedziałem mu o mojej matce, ale on wiedział. Założył mi nawet konto bankowe na swoje nazwisko, żeby nie mogła tknąć moich pieniędzy. A ona próbowała. Krzyczała i wściekała się, że je ukradłem i że jestem do niczego, a potem brała je i wydawała na wódkę. Przyzwyczaiłem się do tego, że nie nosiłem przy sobie dużo pieniędzy i często chodziłem bez jedzenia, ponieważ w domu nigdy nie było nic do jedzenia.

Była pora lunchu, a ja zapomniałem uderzyć do bankomatu, więc znowu szedłem bez lunchu. Zatrzymałbym się później, aby zdobyć coś do jedzenia w drodze do pracy. Wzięłam długi napój z fontanny i nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś jest za mną, dopóki nie odwróciłam się, by zobaczyć Cama Aherna. Był na jednych z moich zajęć. Zwykle unikałem ludzi, ale miał ten rodzaj osobowości, który sprawił, że trudno było nie odpowiedzieć na niego, gdy ustawił swój umysł na rozmowę z tobą.

"Masz pieniądze na lunch?"

Był też jednym z niewielu, którzy znali sytuację w domu. W jakiś sposób nakłonił mnie do mówienia o tym podczas jednej z podżeganych przez niego rozmów.

"I'm good."

"Nie, nie jesteś. Nigdy nie słyszałem takiego warczenia żołądka. Kiedy ostatni raz jadłeś?"

Nie lubiłem litości ani dobroczynności. "Jestem dobry."

"Gówno prawda. Następnym razem możesz poczęstować." Wyciągnął portfel i już miałem się sprzeciwić, kiedy moje oczy wylądowały na zdjęciu, które spowodowało, że moja klatka piersiowa się zacisnęła, a puls zaczął walić. Musiała być jego siostrą, mieli takie same oczy, ale tam gdzie jego włosy były blond, jej były brązowe i dzikie z lokami, a ona uśmiechała się tak mocno, że zajmowała całą twarz. Nie mogłam odwrócić wzroku, po prostu się gapiłam, bo nigdy wcześniej nie widziałam tak bezbrzeżnej radości ani kogoś tak pięknego.

"Szalone włosy, prawda? To Thea, moja siostra bliźniaczka."

Jego słowa oderwały mnie od chwili i przetarłem swój wyraz, bo w żaden sposób nie chciałby, żeby taki facet jak ja węszył wokół jego siostry.

"To pasuje do jej osobowości, ponieważ jest goof." Wręczył mi kilka banknotów. "Jedzmy, umieram z głodu".

Zawahałem się przed wzięciem pieniędzy, ale byłem głodny. "Kupię jutro lunch".

"Dobry układ."

Rzeczywiście zjedliśmy lunch następnego dnia i każdego następnego. I Thea. Nie mogłem wyrzucić jej z głowy. Chciałem poznać dziewczynę z szalonymi włosami i pięknym uśmiechem. Pewnego dnia Cam zaprosił mnie do domu na obiad. Nie wiedziałem wtedy, że mówiąc tak, na zawsze się zmienię.

"Chłopcy, kolacja. Thea!"

Stałam w przedpokoju poza zasięgiem wzroku, gdy Cam zbiegał po schodach. Był starszy ode mnie tylko o dwie minuty, ale cały czas grał kartą starszego rodzeństwa. Jeśli chodzi o "starszych" braci, był spoko. Nie dokuczał mi, nie matkował mi, pozwalał spędzać czas z nim i jego przyjaciółmi i zawsze miał dla mnie ramię, na którym mogłam się wypłakać. Kochałem Cam'a, nawet gdy uważałem, że jest głupkiem. Ale to nie mój brat kazał mi się ukrywać w cieniu; to samotna postać, która podążała za nim. Damian Tate. Widziałam Damiana w szkole, ale nigdy nie przypuszczałam, że będzie jadł obiad w moim domu. Wydawał się taki oderwany od wszystkiego, jakby był niebiańską istotą, która przybyła na Ziemię, by sprawdzić, co słychać u jej podopiecznych. Mój brat znał go i to na tyle dobrze, że zaprosił go do domu na obiad. Być może będę musiał ponownie przemyśleć status Cam'a jako głupka. Obserwowałem Damiana wcześniej w kuchni, jak stał w kącie, podczas gdy Cam ubiła im przekąskę po szkole. Nie mówił zbyt wiele, patrzył jak ktoś przyzwyczajony do bycia na zewnątrz. A jego oczy, bladozielone, skrywały tak wiele - smutek, który był zbyt dużym ciężarem dla kogoś tak młodego, by go nosić. Tak jak wcześniej w kuchni, zwrócił te oczy na mnie i to uczucie, które towarzyszyło jego milczącemu spojrzeniu, jakby był świadomy mnie tak samo jak ja jego, spodobało mi się... bardzo.

"Idziesz na kolację, dzieciaku?" Wyskoczyłem ze skóry.

"Tato!"

"Znowu się czaisz".

"I'm not skulking. I was observing."

"Sprawdzałeś przyjaciela Cama."

"I was..." Myślałem, żeby się z tego wykręcić, ale jaki to miało sens. "Oh all right. Sprawdzałam Damiana. Jest słodki, ale wygląda... smutno."

Tata spojrzał obok mnie do miejsca, gdzie chłopcy osiedlili się przy stole, zanim brązowe oczy, które dzieliłem, spojrzały z powrotem na mnie. "Czy kiedykolwiek myślałeś o pójściu w ślady swojego staruszka? Masz smykałkę do czytania ludzi".

"Zostać policjantem? Jest kilka problemów z tym pomysłem. Po pierwsze, znasz moje odczucia co do biegania, więc ściganie podejrzanego nie będzie miało miejsca. A niebieski nie jest na mnie dobrym kolorem".

Tata chichotał. "Chodź ze mną. Mam coś dla ciebie", powiedział.

"Dla mnie? Dlaczego?"

"Dlaczego nie?"

"Ale to nie są moje urodziny".

"Więc."

Zabrał mnie do swojego gabinetu i sięgnął po małą skrzynię, którą miał na górze swojej biblioteczki - skrzynię, która zwykle była zamknięta. Otworzył ją i wyciągnął małą paczkę.

"Dla mnie!"

"Otwórz ją."

Moje ręce trzęsły się z podniecenia, gdy oderwałem papier, aby odkryć odtwarzacz MP3. "O mój Boże. Skąd wiedziałeś, że chcę jeden z nich?"

Tata rzucił mi spojrzenie. "Pytasz o to człowieka zdającego egzamin na detektywa w przyszłym tygodniu".




Rozdział pierwszy (2)

"Dobry punkt." Rzuciłem ramiona wokół niego i mocno go przytuliłem. "Dziękuję."

Trzymał mnie blisko przez kilka minut, wystarczająco długo, że powiedziałem: "Geez, tato".

Puścił mnie, ale spojrzenie w jego oczach miało mój następny komentarz umierający na moim języku. "Tato?"

"Edward, Thea, kolacja stygnie".

"Lepiej się pospieszmy, bo mama każe nam robić za KP zamiast Cam".

Zastanawiałam się, co wywołało to spojrzenie, ale moment minął. "Dziękuję za odtwarzacz muzyki".

"Może zaskoczę cię czymś innym. Możemy zrobić z tego naszą małą rzecz," powiedział.

"Czy ja też mogę cię zaskoczyć?"

Przyciągnął mnie blisko, gdy szliśmy do jadalni. "Absolutnie."

Tata zajął swoje miejsce u wezgłowia stołu, a jedynym innym wolnym miejscem było to obok Damiana. Normalnie miałem apetyt, który zawstydzał tatę i Cam, ale nie tej nocy. Każda część mojego ciała czuła się na krawędzi, jakbym był następny w kolejce do rollercoastera... podniecenie i strach toczyły wewnętrzną wojnę. Damian był w tym samym wieku co Cam i ja, ale nawet w wieku siedemnastu lat był dużym dzieckiem. Przestrzeń między naszymi ciałami wynosiła zaledwie centymetry, a ja czułem go, cały mój lewy bok płonął od bliskości. Jeszcze się do mnie nie odezwał, ale nie potrzebowałam słów, bo był tak wielką obecnością, nawet będąc cichym - i był piękny, tym bardziej, że za tymi oczami kryło się po prostu tak wiele. Zostałam wyrwana z moich myśli, gdy usłyszałam śmiech Cam.

"On może wcinać swoje własne jedzenie, Thea."

Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że kroiłam klopsa Damiana. Mama robiła swoje mega klopsiki; były wielkości kociej głowy. Ćwierć kilo jej pysznie przyprawionej mielonej wołowiny, a ja pochylałam się nad jego talerzem krojąc go jakby miał cztery lata. Moje policzki natychmiast się rozgrzały, bo nie tak zgrabnie usunęłam moje obrażające kończyny z jego przestrzeni osobistej.

Glancing na niego, te blade oczy były patrząc z powrotem. "Przepraszam. Ja...one są po prostu takie duże." Miałam ochotę rozmyć się w tapecie. Krojenie jego klopsa? Co było ze mną nie tak?

Nic nie powiedział, ale jego usta rozchyliły się tylko lekko i w odpowiedzi moje serce waliło tak mocno, że powinno złamać mi żebra. Jego piękne usta rozstąpiły się i wypowiedział do mnie swoje pierwsze słowa. "Dziękuję, Thea."

Trzy słowa i już mnie nie było. Nie rozumiałam, co czuję do tego chłopaka, ani nie doceniałam wtedy jego wyjątkowości, ale wiedziałam, że ten mały uśmiech i te trzy słowa to wszystko, czego potrzebował Damian Tate, by odebrać mi kawałek mnie, którego nigdy nie odzyskam.

Byłam całkiem pewna, że kiedy tata umieścił mnie na zajęciach z samoobrony, intencją nie było wykorzystanie moich nowo nabytych umiejętności na kocich sukach. Jednak byłam bardzo bliska zrobienia tego właśnie. Brittany i Taylor, zmory mojego istnienia, jadły wredne dziewczyny na śniadanie. Rozumiałam psychologię, dlaczego były okropnymi małymi dupkami. Lubiły Cam, ale zachęcałam go, żeby trzymał się na dystans, bo przy takiej ilości akcji, jaką widziały, można było zgadywać, co w nich lub na nich rośnie. Najwyraźniej nie miały problemu z byciem dziwkami, ale nie lubiły, gdy ludzie je tak nazywali. Ich nieustające pasywno-agresywne gówno zaczęło się pod koniec zeszłego roku. Wolałabym, żeby uderzyły mnie w twarz. Jasne, że bolałoby jak cholera, może nawet miałbym złamany nos, ale jakie historie mógłbym opowiadać. Co ważniejsze, przeszliby nad swoją wendetą. Zamiast tego, otrzymałem uśmiechy z jednej strony ich ust i szyderstwa z drugiej. Kocie zadrapania od wypielęgnowanych paznokci. Dzisiaj nie było inaczej. Szafka Taylora znajdowała się kilka metrów niżej od mojej; co za pech. To było codziennie, że byłem poddawany ich szczególnej marki tortur.

"Czy używasz nowego produktu do włosów, Thea? Nie wiem, czy kiedykolwiek widziałam tak pełne włosy," zawołała Taylor ze swojej szafki, na tyle głośno, że kilkoro przechodzących obok dzieciaków parsknęło śmiechem.

"Na tyle pełne, że małe zwierzęta mogłyby się w nich zgubić". Brittany była osobą poboczną. Nigdy nie miała oryginalnej myśli. Jej jedyną umiejętnością było papugowanie innych.

Tak, moje włosy były trochę niesforne ze spiralnymi lokami, ale lubiłam je. Nie były kędzierzawe, chyba że w czasie wysokiej wilgotności, kiedy to zmieniały się w przerażający widok, były po prostu kręcone. Zignorowałam je i kontynuowałam wymienianie książek.

"Zaproponowałbym ci, żebyś go obciął, ale wtedy będzie ci wystawał na całej głowie. Może powinnaś nosić kapelusz".

Taylor użyła prostownicy na swoich blond włosach. Każdy kosmyk był na idealnym miejscu. Chciałabym mieć minutę sam na sam z jej prostownicą i jej idealnymi blond włosami.

"Nie wiem, że robią kapelusze wystarczająco duże dla tego wszystkiego". Śmiech Brittany brzmiał bardziej jak cackanie się. Jej wykop nie był nawet zabawny; to była obserwacja i głupia przy tym. Nie znęcała się nade mną nawet sprytna repartycja.

Wyczułam zmianę w powietrzu, zanim usłyszałam ostry wdech Taylor. Sekundy później całe moje ciało zrobiło się ciepłe, a ponieważ tylko jedna osoba mogła wywołać u mnie taką reakcję, wiedziałam, że Damian jest blisko. Nie zdawałam sobie sprawy jak blisko, dopóki nie zamknęłam szafek i nie zobaczyłam go opierającego się o nie. Nic nie mówił, tylko się gapił i to było dla mnie w porządku, bo nie potrafiłam uformować myśli, nawet gdybym chciała. Następnie sięgnął po loczek i potarł kosmyki między palcami. Zajęło mi to więcej czasu niż powinno, aby zdać sobie sprawę z tego, co robi, a moje serce po prostu rozpłynęło się w mojej piersi. Bronił mnie, nie mówiąc ani słowa wyzywał moich oprawców. W tamtej chwili zakochałam się w nim tylko trochę.

Zadzwonił dzwonek. Damian figlarnie szarpnął za kosmyk, który wciąż trzymał, po czym mrugnął i odszedł. Jak chciałam z nim odejść, znaleźć pustą klasę lub szafę, nie byłam wybredna. Kiedy udało mi się oderwać wzrok od jego odchodzącej postaci, zobaczyłam, że Taylor i Brittany stały tam z opadniętymi szczękami; wpatrując się we mnie z niedowierzaniem.

Celowo spięłam włosy-Pantene będzie dzwonić, aby dostać mnie do jednej z ich reklam-nim powiedziałam, "Tak...". Pozwoliłam moim oczom błądzić po korytarzu w kierunku, w którym poszedł Damian. "Myślę, że nie na czapkę". Potem odeszłam, gwiżdżąc przy tym.




Rozdział pierwszy (3)

Film był przerażający, gdy skuliłam się na końcu kanapy. Chciałam mieć koc, ale nie chciałam, żeby inni wiedzieli, że się boję.

Damian siedział po drugiej stronie kanapy i każdy nerw w moim ciele był dostrojony do niego. Po jego cichym ratunku w szkole drugiego dnia, nie mogłam przestać o nim myśleć. Był cichy, ale to, co zrobił tego dnia...Chciałam poznać chłopaka, który stał za ciszą. Chęć prześlizgnięcia się przez dzielącą nas odległość i wtulenia się obok niego była silna. Chciałam jego ramienia wokół moich ramion, jego ciała przyciśniętego do mojego. Chciałam zakopać twarz w jego klatce piersiowej, kiedy naprawdę się bałam. Częścią powodu potrzeby bycia blisko niego był strach przed filmem, ale to była bardzo mała część.

Stał, a ja musiałam zagryźć wargę, żeby nie protestować. Przychodził od miesiąca, praktycznie codziennie, a mimo to był tak bardzo cichy, często wychodził bez pożegnania. Nie byłem gotowy na jego odejście, samo posiadanie go blisko sprawiało, że byłem śmiesznie szczęśliwy.

Kusiło mnie, żeby pokręcić głową, żeby zobaczyć, gdzie idzie, ale udało mi się utrzymać wzrok na telewizorze i kobiecie, która nie była wyśrodkowana w kadrze trzymanej przez nią kamery wideo. Poczułam go, zanim przeszedł przede mną, a w jego rękach znalazł się koc. Bez słowa podał mi go, a potem usadowił się z powrotem na kanapie, ale zamiast po przeciwnej stronie, usiadł tuż obok mnie...jego ciało dotykało mojego. Podniosłam na niego wzrok, a te blade oczy studiowały mnie tuż przed tym, jak mały grymas ściągnął się na jego usta. Oparł rękę na oparciu sofy, zaproszenie było jasne. Nie wahałam się, przesuwając się w stronę jego ciała, by przycisnąć się do niego. Pachniał ładnie, nie wodą kolońską ani płynem po goleniu, tylko swoim naturalnym zapachem. Miał ponad sześć stóp i był zaskakująco umięśniony jak na siedemnastolatka. Czułam się lekko oszołomiona, będąc tak blisko niego, nawet pragnąc być bliżej. Chciałam przejechać dłonią po jego brzuchu i po jego boku, chciałam mieć policzek na jego ramieniu lub zakopać się w szyi. Chciałam, żeby nas przesunął, wciągając mnie pod siebie, żeby mógł mnie pocałować... mój pierwszy prawdziwy pocałunek. Zamiast tego skuliłam się w nim, delektowałam się jego cichą siłą i życzyłam sobie tego samego, co miałam, odkąd pojawił się w moim życiu... że będę mogła nazwać go moim.

Obudziłam się, gdy moja matka zatrzasnęła drzwi mojej sypialni. Byłem w środku wspaniałego snu z udziałem Thei. Czuła się tak dobrze przyciśnięta do mnie podczas tego filmu, na który nie zwracałem cholernie dużej uwagi, bo jedyne czego chciałem to wciągnąć ją pod siebie i pocałować. Chciałem zrobić cholernie dużo więcej niż pocałować ją, ale musiałem kontrolować to gówno.

Ostatnie resztki snu wyblakły, gdy stałem się w pełni przebudzony. Zeskoczyłem z łóżka, bo nie chciałem dać matce korzystniejszej pozycji.

"Gdzie spędzałeś cały swój czas? Jest tu gówno, które trzeba zrobić."

Nie pracowała, udało jej się przepracować system dla ładnej miesięcznej wypłaty. Jeśli chodzi o mnie, mogła posprzątać ten pieprzony dom, zwłaszcza, że to wszystko jej gówno go zaśmiecało.

"Odpowiedz mi, ty mały skurwielu".

Nie było mowy, żebym powiedział jej o Ahernach, chociaż było kilka razy, że prawie wyznałem wszystko panu Ahernowi. Był gliną, mógł sprawić, że przestanie, ale był też ojcem Thei i jeśli wiedziałby, jak wygląda moje życie domowe, mógłby nie pozwolić mi więcej zadawać się z Theą czy Camem.

"Czy masz dziewczynę? Czy to tam spędzasz swój czas? Masz obowiązki tutaj, wobec mnie. Ja jestem na pierwszym miejscu, a nie jakaś cipa". Przechyliła głowę, gdy szyderczy uśmieszek wykrzywił jej usta. "Kogo ja oszukuję? Twoja własna matka nie może znieść twojego widoku, o co ja się martwię. Jesteś śmieciem, każdy może to zobaczyć."

Zatrzasnęła za sobą drzwi. Nawet wspomnienie snu nie sprawiło, że węzeł w moim żołądku zniknął, ani wątpliwości, które wplątały się, by mnie dręczyć. Była moją matką i uważała mnie za śmiecia. Trudno było nie wierzyć, że w jej słowach było trochę prawdy.

Ubrałam się i chwyciłam klucze. Moja matka leżała na kanapie, zemdlona. Zacisnęłam dłonie w pięści i musiałam się zmusić, żeby przejść obok niej. Tak łatwo byłoby zatrzymać jej gówno, tak kurewsko łatwo. Zamiast tego wdrapałem się do swojego samochodu. Światła były zgaszone, kiedy dotarłem do siłowni, ale miałem klucz. Po roku przychodzenia prawie codziennie, właściciel zaufał mi z kluczem. Podejrzewałem, że wie więcej o moim życiu domowym, niż się z nim podzieliłem. Zaparkowałem z tyłu i skierowałem się do środka, zapalając światło nad workami do wykrawania. Czasami to wystarczało, by uspokoić bestię, a czasami nie.

Po szkole wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem krąg, który się utworzył, usłyszałem wiwaty i krzyki. Bójki zdarzały się w szkole często. Nigdy nie byłem biernym obserwatorem, ale z jakiegoś powodu przyciągnęła mnie ta jedna. Przepchnąłem się przez tłum, by znaleźć Damiana w centrum tego wszystkiego, bijącego innego dzieciaka. Nie chodziło tylko o to, że bił się w szkole, ale o zimne spojrzenie w jego oczach, które sprawiło, że złapałem oddech. Nigdy nie widziałem, żeby wyglądał tak jak wtedy. Kiedy patrzyłem, jego ciało napięło się na kilka sekund przed tym, jak jego głowa się uniosła, jego pięść zamarła, a te oczy zamknęły się na moich. Przez chwilę pomyślałem, że wiedział, że tam jestem, zanim jeszcze mnie zobaczył. Potem upuścił dzieciaka, wziął plecak i wyszedł - koło się rozdzieliło, żeby mógł przejść. Jasne, że zadurzyłam się w Damianie, ale my również staliśmy się przyjaciółmi, a on potrzebował kogoś takiego. Musiałam biec, żeby go dogonić i nawet gdy usiadłam obok niego, nie odezwałam się od razu, bo nie byłam pewna, co powiedzieć. Pytanie, dlaczego walczył, nie było tak naprawdę moją sprawą, więc zamiast tego postanowiłem spróbować zabrać jego umysł z tego, co przyniosło tę brzydką scenę.

"Moi przyjaciele i ja robimy sondę na temat tego, jakie tajemnicze mięso zostało dziś podane. Myślę, że to był kurczak, ale kolor wydawał się dziwny. Był bardziej różowy niż kurczak powinien być. Może to było coś wymyślonego w biolabie, eksperyment mający na celu obniżenie kosztów poprzez stworzenie nowej mięsopodobnej substancji, która jest ułamkiem kosztów prawdziwego mięsa. Tak czy inaczej, pokryte bezsmakowym sosem i rozmiękłym puree ziemniaczanym, było kulinarną katastrofą. Jasna strona, teraz mam miejsce na sekundy przy obiedzie. Ciekawe, co mama robi dzisiaj wieczorem? I czy będzie deser? Uwielbiam deser; posiłek nie jest posiłkiem bez deseru. Nie zgadzasz się?"




Rozdział pierwszy (4)

Spojrzałem na niego, ale jego wyraz twarzy nic nie dał.

"Powinnaś była widzieć moje dzisiejsze ćwiczenie na podłodze w gimnastyce. Komitet olimpijski będzie dzwonił. Przygwoździłem je. Nikt nie potrafi zrobić przewrotu w przód tak jak ja, moje umiejętności i kunszt sprawiły, że mój nauczyciel w-fu zaniemówił."

Nie doczekałem się żadnej reakcji ze strony Damiana. Moje ramiona opadły, gdy wpatrywałem się w ziemię i mruknąłem to, co naprawdę chciałem powiedzieć. "Jeśli kiedykolwiek będziesz chciał porozmawiać, jestem świetnym słuchaczem".

Cisza nastąpiła przez bit lub dwa, zanim Damian powiedział: "Nie dostałem tajemniczego mięsa na lunch. Przyjąłem zasadę, że jeśli nie mogę zidentyfikować substancji, to jej nie jem."

Moja głowa szarpnęła się w górę, aby znaleźć go patrzącego na mnie. "I minęło sporo czasu odkąd oglądałem umiejętności i kunszt, który pozostawił mnie bez wyrazu. Przykro mi, że przegapiłem twoją rutynę na podłodze".

"Zobaczysz go, gdy będę twierdził, że złoto".

Dał mi mały uśmiech w odpowiedzi.

Mój uśmiech nie był mały, poszedł od ucha do ucha, ponieważ chłód jego ekspresji zniknął i byłem tym, który sprawił, że to poszło.

Byłam w swoim pokoju pracując nad szkicem na zajęcia plastyczne. Miał on przedstawiać jakiś kościół we Florencji, ale szkicowałem Damiana z tamtego dnia w tej walce, chłód jego oczu i surowe linie twarzy. Niewiele wiedziałam o jego życiu domowym poza tym, że mieszkał z matką i nigdy nie chodziliśmy do jego domu, żeby spędzać czas. Nie chciałam przekroczyć granicy i naruszyć jego prywatności, ale martwiłam się o niego i podejrzewałam, że nie ma w swoim życiu nikogo, kto by się o niego troszczył. Poszedłem na poszukiwanie taty. Pracował dziś w domu.

Był za biurkiem, kiedy wszedłem do jego gabinetu. "Masz chwilę?"

"Jasne."

Usadowiłem się naprzeciwko niego.

"Co ci chodzi po głowie, dzieciaku?"

"Czy możemy to zachować między nami?"

Odchylił się do tyłu w swoim fotelu, ale nadawał mi poważną minę taty. "Dobrze."

"Damian ostatnio się bił i wiem, że dzieci się biją, ale to było coś innego. I fakt, że Cam i ja nigdy nie byliśmy w jego domu...".

"Uważasz, że w domu dochodzi do nadużyć".

Moje oczy płonęły myśląc o tym. "On jest zbyt duży i silny, więc raczej nie jest możliwe, żeby teraz był maltretowany fizycznie, ale jako mały chłopiec. A wiesz, że są też inne formy znęcania się. Powinieneś był widzieć go podczas tej walki. Był taki zimny tato, taki zły, ale widziałeś go tutaj. Jest cichy, ale jest uprzejmy i pełen szacunku; jest miły."

"Widziałem to. To dobre dziecko." Potarł tył szyi, ale widziałam w nim złość. "Damian nie jest typem faceta, który chce, żeby ludzie mieszali się w jego sprawy".

"Wiem, ale myślę, że wiele by dla niego znaczyło, gdyby wiedział, że ma coś więcej niż tylko Cam i mnie".

"O co mnie prosisz?"

"Porozmawiaj z nim. On nie ma postaci ojca i zgaduję, że nie ma nawet postaci matki, nawet z nią mieszkającą pod jednym dachem."

"Dlaczego tak mówisz?"

"Bo gdyby Cam lub ja spędzaliśmy tyle czasu u znajomych, co Damian tutaj, to ty i mama przedstawilibyście się jego rodzicom. Choćby po to, żeby wiedzieć, gdzie spędzamy czas".

"Dobra uwaga."

"Cam i ja bierzemy za pewnik to, jak niesamowici jesteście ty i mama. Damian tego nie ma."

Studiował mnie przez minutę. "Dobrze." Potem się uśmiechnął. "Jesteś dobrą osobą, Thea, i dobrym przyjacielem. Twój stary jest z ciebie cholernie dumny".

Thea coś piekła, ale kłąb dymu, który wydobywał się z piekarnika nie był dobrym znakiem.

"Och, daj spokój." Wyciągnęła z piekarnika tacę z przypalonymi ciastkami i upuściła ją na piec. To działanie, w połączeniu z jej dzikimi włosami wyglądającymi na jeszcze bardziej niesforne, sprawiło, że trudno było powstrzymać się od głośnego śmiechu.

"Nie możemy ich jeść. Spaliłam je." Thea była urocza, kiedy była zdenerwowana.

"Jak wysoko do cholery masz piec? Czy próbujesz coś skremować?"

"Ty za chwilę. Zawsze chciałam być jedynaczką." Thea strzeliła z powrotem do Cam.

Zanim dwójka wybuchła w walce wśród ruin ciasteczek, które Thea spędziła lepszą część godziny na robieniu, pan Ahern wszedł do kuchni z gaśnicą. Thea skrzywiła się i skierowała zwężone oczy na swojego ojca.

"Nie jest tak źle".

"Dusiłem się od dymu w moim gabinecie, a to jest po drugiej stronie domu".

"To wszystko. Nie upiekę dla ciebie więcej, nigdy. Nawet gdy zostanę mistrzem kuchni i zrobię najbardziej smakowite smakołyki, nikt z was nie dostanie żadnego." Jej oczy zwróciły się do mnie i zmiękły powodując, że moja klatka piersiowa się zacisnęła. "Będę piec dla Damiana, bo jest dżentelmenem i zachował swoje uwagi dla siebie".

"Przepraszam, stary. Powinieneś był coś powiedzieć." Komentarz Cam'a zarobił mu uchwyt do garnka w głowę.

Pan Ahern zwrócił swoją uwagę na mnie. "Damian, masz chwilę?"

Cholera. Moje mięśnie napięły się nawet wtedy, gdy wstałem i poszedłem za panem Ahernem do jego gabinetu. Wiedziałem, że to nie może trwać, ale naprawdę lubiłem tu przychodzić. Nie chciałam zajmować miejsca, szybciej byłoby wyjść, gdybym już stała, więc stanęłam przy jego drzwiach.

"Nie usiądziesz?"

"Dobrze mi tu."

Przesunął się wokół swojego biurka i usiadł na rogu.

"Zwykle nie angażuję się w sprawy innych ludzi, nie jestem wielkim fanem ludzi, którzy robią to dla mnie, ale chciałem ci powiedzieć, że zawsze jesteś tu mile widziany. I jeśli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebował, nawet tylko kogoś do rozmowy, jestem tutaj. Wszyscy jesteśmy."

To nie była rozmowa, o której myślałam, że będziemy ją prowadzić. Moja klatka piersiowa znów była napięta, ale w dobry sposób.

"Masz siedemnaście lat, prawie dorosły, ale wciąż rozgryzasz to. Byłem tam i jeśli potrzebujesz pomocy w czymkolwiek... znalezieniu pracy, aplikacji na studia, znalezieniu mieszkania, proszę, nie wahaj się wybrać mojego mózgu."

Wepchnąłem ręce do kieszeni dżinsów, żeby ukryć, że się trzęsą. Nie czułam emocji tak mocno od czasu, gdy byłam mała i mój tata wyszedł z domu. Ale w przeciwieństwie do tego wtedy, to czuło się dobrze, naprawdę cholernie dobrze.

"Czy wiesz, co chcesz robić po liceum?".

"Chcę wstąpić do wojska. Zrobiłem już test i rozmawiałem z rekruterem".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nic gorszego niż świat bez ciebie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈