Niewłaściwy strzał w dziesiątkę

Rozdział 1

**Rozdział: Po odejściu od palanta wyszłam za mąż za ważniaka**

Z grymasem na delikatnych rysach, piękny młody mężczyzna szarpnął za rąbek białej koszuli, aby ukryć wystający brzuch i blade uda. Jego głos drżał z oburzenia: - Obiecałaś, że będę mógł skupić się na karierze i szukać zemsty, aby osiągnąć szczyt sukcesu. Jak mogę zostać wielką gwiazdą z takim brzuchem?".

Mężczyzna zaśmiał się, przyciągając młodego mężczyznę w swoje objęcia. "Nie martw się, mój drogi. Ze mną w pobliżu nikt nie będzie śmiał wyśmiewać się z twojego brzucha. Zawsze będę cię chronił".

**[Kochający i uroczy młodzieniec * Dojrzały, opanowany i nieco przebiegły wielkolud]**.

**[1v1, czysty romans, ze słodkim wątkiem w przemyśle rozrywkowym]**

"Chyba nie mówisz poważnie! Jesteś wujkiem Thomasa Stone'a. Nie ma mowy, żebyśmy byli razem".

"To tylko reality show; nasze małżeństwo jest tylko dla kamer".

Po tym, jak zaufał niewłaściwemu mężczyźnie i stanął w obliczu zdrady ze strony narzeczonego i własnego brata, postanowił uwolnić się od złamanego serca po odrodzeniu. Wkrótce jednak wpadł w słodką pułapkę zastawioną przez jego wuja.

Poślubił Williama Stone'a dla sławy, fortuny i zemsty, a nie z miłości.

Ale w końcu...

"Wszystkie te słowa były kłamstwem, Williamie. I... Naprawdę cię kocham."

"Wiem, zawsze wiedziałem.

"Nie martw się, będę cię chronić."

"Szybko! Złap go! Jest tam!"

"Cholera! Dlaczego od razu wyciągasz noże? Ten wspaniały chłopak był przeznaczony najpierw do zabawy..."

"William powiedział, że jeśli umrze, to będzie ogromna zapłata. Z pieniędzmi, kto nie może znaleźć wspaniałego chłopca do zabawy? Szybko, goń go, zabij!"

...

Uciekaj... musiał uciekać; jeśli tego nie zrobi, zginie...

Elena Lancaster biegła desperacko, ale mimo że wkładała w ucieczkę każdą uncję energii, jej nogi słabły od utraty krwi, potykając się z każdym krokiem.

Chwycił się za krwawiący bok, z trudem łapiąc oddech i zaciskając zęby, by iść naprzód.

Ciemność wirowała mu przed oczami, przez co nie wiedział, gdzie się znajduje. Na szczęście wąskie, kręte alejki zapewniały mu osłonę przed prześladowcami.

O nie, ledwo trzymał się na nogach...

Elena dyszała, a na jego ustach pojawił się desperacki uśmiech.

Po osiągnięciu takiego punktu można by to uznać za absurd. Narzeczony, o którego ciężko walczył, chciał go zabić, a jego brat o dobrych intencjach go zdradził. Gdyby tylko wiedział, jak sprawy się potoczą, nie wierzyłby, że bycie miłym doprowadzi do odwzajemnienia dobroci.

Gdyby tylko mógł zacząć od nowa... gdyby tylko mógł zacząć od nowa, kazałby tym dwóm psopodobnym mężczyznom zapłacić.

Nienawiść wezbrała w nim, zastępując jego malejące siły i napędzając go do działania. Nadciągająca ciemność zaczęła ustępować, zastąpiona przez przeszywające białe światło. W następnej chwili pojawiła się przed nim wysoka postać, blokując mu drogę.

Elena sapnęła, instynktownie chcąc się uchylić, ale silne ramię mężczyzny owinęło się wokół jej talii, podnosząc ją bez wysiłku z ziemi.

"Puść mnie!" Elena krzyknęła przerażona, napierając na niego w daremnej próbie uwolnienia się, ale uścisk mężczyzny był niespodziewanie silny, unieruchamiając go.
Strach przepłynął przez Elenę, a łzy spłynęły mu po twarzy, gdy panika zaczęła go ogarniać. Kilka minut później, w ogłuszającym przerażeniu, niewyraźnie usłyszał bogaty głos przy swoim uchu.

"Nie bój się. Przestań płakać... Jesteś już bezpieczny..."

Celowo łagodny głos mężczyzny był pozbawiony jakiejkolwiek groźby, kojący i ciepły, lekko docierając do uszu Eleny. Wyczerpany, stopniowo przestał się szamotać, mrugając zamglonymi oczami.

Jego oczom ukazała się przystojna twarz o spokojnym uśmiechu.

Trzymający go mężczyzna wyglądał na trzydziestolatka o otwartej i zrelaksowanej postawie i uderzająco przystojnych rysach twarzy. Jego usta wygięły się w spokojnym uśmiechu, a głębokie, ciemne oczy były pozbawione młodzieńczego niepokoju, a zamiast tego nasycone dojrzałością i spokojem doświadczenia.

Elena stała w milczeniu, czując niezaprzeczalne poczucie znajomości w spojrzeniu nieznajomego, ale nie mogąc go zlokalizować.

"Uspokoiłaś się już? Mężczyzna zauważył, że łzy ustały, a jego uśmiech pogłębił się, gdy powiedział cicho: - Wszystko w porządku? Jak się tu znalazłaś?

Elena chwyciła kołnierz jego koszuli, błagając: "Proszę, pomóż mi! Ktoś próbuje mnie zabić.

Mężczyzna wyglądał na zaskoczonego, marszcząc brwi w zaniepokojeniu.

"Mówię prawdę! Elena wydusiła z siebie z desperacją w głosie. "Proszę, uwierz mi.

Spojrzenie mężczyzny złagodniało, gdy przyjrzał się zalanej łzami twarzy Eleny i skinął głową z namysłem: - W porządku. Najpierw cię stąd zabiorę.

Dzisiaj powinnaś wyjść za mąż.

Kilka minut później Elena siedziała w elegancko zaprojektowanym pokoju, wpatrując się pustym wzrokiem w kubek parującego mleka.

W obecnym stanie szoku wolałby napić się mocnego drinka, aby uspokoić nerwy, ale mężczyzna stanowczo odmówił, wybierając zamiast tego podgrzanie mleka w kuchence mikrofalowej.

Zanim zdążył zaprotestować, dotarło do niego kolejne zaskakujące uświadomienie - jak to się stało, że od ucieczki w ciemnej, brudnej uliczce do bycia tulonym na kolanach luksusu? Czy drzwi, przez które przeszedł, były jakimś magicznym portalem?

Nie, coś było nie tak.

Elena gwałtownie podniosła jego głowę. "Gdzie jest to miejsce? Kim jesteś?"

Mężczyzna spojrzał na niego, chichocząc cicho: "Wyglądasz tak groźnie; przestraszysz mnie".

Elena wiedziała, że nie powinien rzucać się na tego, kto mu pomógł, ale potrzeba zrozumienia jego niepewnej sytuacji wzięła nad nim górę. Kontynuował swoje intensywne spojrzenie, czekając na odpowiedzi.

Mężczyzna westchnął z niechętną irytacją, a jego ton złagodniał: - Wypij mleko, a ci powiem.

Mówił tak, jakby uspokajał dziecko, z ujmującą łagodnością.

Elena całkowicie zlekceważyła jego ton, pośpiesznie wypijając mleko, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.

Rozdział 2

Mężczyzna podszedł, zabierając mu kubek z rąk, mówiąc cicho: - Witamy w Stone Manor. Zauważyłem, że biegasz po korytarzu i wydajesz się trochę nieswój, więc musiałem cię zatrzymać.

Zrobił pauzę, po czym kontynuował: - Jeśli chodzi o to, kim jestem... Jestem William Stone, przyjaciel twojego starszego brata.

Mojego brata. Elena Lancaster spojrzała na niego zdumiona. Znasz mojego brata. Jeśli naprawdę jesteś jego przyjacielem, dlaczego nie przybyłeś mu na ratunek wcześniej?

Jej brat, Marcus Lancaster, zginął już w wypadku samochodowym, zaaranżowanym przez Thomasa Stone'a i Isabellę Lancaster... a ona, zupełnie nieświadoma, obserwowała wszystko, nie będąc w stanie nic zrobić - co gorsza, broniła nawet jego wrogów.

Wspomnienie jej przeszłej głupoty przytłoczyło ją i Elena nie mogła dłużej powstrzymywać szlochu, zakrywając oczy dłońmi.

William Stone spojrzał na chłopca ze zdziwieniem, a jego zmieszanie pogłębiło się jeszcze bardziej.

Minęły lata, odkąd natknął się na coś, co naprawdę go zadziwiło. Delikatny i nadmiernie piękny chłopiec przed nim niespodziewanie wywrócił jego dzień do góry nogami. Szczerze mówiąc, było to dość fascynujące.

William wyciągnął rękę, delikatnie muskając czoło Eleny Lancaster. To dziwne; nie ma gorączki, więc po co te bzdury? Przestań płakać. Z twoim bratem wszystko w porządku. Widziałem go przed chwilą.

Zduszony szloch ustał, a chłopiec podniósł szkliste oczy, wypełnione szokiem. Co powiedziałeś?

W tym momencie wyglądał jak kruche stworzenie, które wymagało troskliwej opieki, niewinne, ale całkowicie bezbronne.

William zmrużył lekko oczy i uśmiechnął się. Powiedziałem, że twój brat jest bezpieczny... Miałeś koszmar? A może to presja związana z dzisiejszymi zaręczynami daje ci się we znaki? Chcesz, żebym zawołał tu twojego brata?

Jak jej brat mógł być bezpieczny, skoro już... już...

Czekaj, czy to możliwe...

Ciepłe, długie palce Williama spoczęły na czole Eleny, nuta zapachu drzewa sandałowego otoczyła go jak kotwica, natychmiast przynosząc jasność jej zagmatwanym myślom.

Chwyciła rękaw Williama Stone'a i wyszeptała: - Powiedziałeś... dzisiaj... Zaręczam się. Z kim?

William Stone spojrzał jej prosto w oczy. Dzisiaj zaręczasz się z Thomasem Stone'em.

Elena Lancaster sapnęła. Dzisiejsza data.

William odpowiedział: "To jedenasty dzień siódmego miesiąca w kalendarzu księżycowym - dobry dzień na małżeństwa".

Elena zacisnęła uścisk na nadgarstku Williama, fala frustracji ścisnęła jej klatkę piersiową, aż ledwo mogła oddychać.

Jedenasty dzień siódmego miesiąca był rzeczywiście dniem, w którym miała zaręczyć się z Thomasem Stone'em.

Niemożliwe, czy to możliwe, że wróciła do tego dnia?

To było jak uderzenie pioruna.

Jesteś kamieniem, nie mogę ci ufać.

Tak, wydaje się trochę nieobecny... Powinieneś szybko podejść.

William odłożył słuchawkę, unosząc brew na chłopaka skulonego na kanapie, mrucząc: "Nie sądziłem, że będziesz taki podejrzliwy".

Elena Lancaster nie spuszczała z niego wzroku, a jej głos był napięty. Czy mój brat naprawdę przyjedzie?
Potrzebowała dowodu, czegoś, co potwierdzi, że naprawdę wróciła do przeszłości.

William podniósł telefon. Wkrótce tu będzie.

Usiadł obok Eleny, która instynktownie skuliła się w kącie.

William zaśmiał się cicho. Dlaczego tak się mnie boisz? Jestem przyjacielem twojego brata.

mruknęła Elena - Ponieważ masz na nazwisko Stone.

Mając nazwisko Stone i mieszkając w Stone Manor, nawet jeśli nigdy nie spotkała tego mężczyzny w obecności Starego Rycerza Henry'ego Stone'a, mógł on być krewnym Thomasa Stone'a... Nie dałaby się oszukać kolejnemu członkowi rodziny Stone.

To, że nosi nazwisko Stone, nie oznacza, że nie można mu ufać. Co to za rozumowanie?

Ciekawość Williama wzrosła, ale był z natury powściągliwy, woląc nie ujawniać zbyt wiele o sobie. Zamiast tego zmienił temat, wyciągając coś z kieszeni i oferując to Elenie.

Ten jadeitowy Budda. Wierzę, że jest twój.

Na środku jego dłoni leżał mały, misternie wyrzeźbiony jadeitowy Budda, którego powierzchnia była gładka i wypolerowana, wyraźnie przedmiot, który był często noszony.

Elena mrugnęła do jadeitu, rozpoznając go. Nagle jej wyraz twarzy zmienił się, jakby przypomniała sobie coś ważnego; szybko napotkała spojrzenie Williama Stone'a.

Przypomniała sobie. W tym, co uważała za swoje przeszłe życie - nazwijmy to tak - na przyjęciu zaręczynowym, ktoś zwrócił jej jadeitowego Buddę, ale była wtedy zbyt zajęta spóźnieniem Thomasa Stone'a, by to docenić lub odpowiednio zareagować, więc tylko podziękowała tej osobie i wyrzuciła to z pamięci...

Nic dziwnego, że na pierwszy rzut oka wyglądał znajomo - naprawdę już go kiedyś widziała.

Jeśli rzeczywiście była to ta sama osoba z jej poprzedniego życia, to ten facet miał dobre intencje, zwracając jej ukochany przedmiot nie tylko raz, ale dwa razy...

Elena wyciągnęła rękę, biorąc jadeitowego Buddę od Williama, szepcząc: "Dziękuję".

Jej ton niespodziewanie złagodniał... Czy to tylko dlatego, że zwrócił ten mały artefakt? Jeśli to wystarczyło, to Marcus Lancaster, jako brat, był naprawdę naiwny.

Umysł Williama szalał, ale zapytał swobodnie: - Czy ten jadeitowy Budda jest dla ciebie ważny?

Elena delikatnie przesunęła po nim palcami, jej głos był cichy. Kiedy byłam mała, moi rodzice się rozwiedli. Mój tata był zbyt zajęty swoimi sprawami, by się mną opiekować, więc odesłał mnie do Yarrowshire, bym zamieszkała z babcią. W Yarrowshire znajduje się słynne miejsce zwane Opactwem Widewater i babcia często zabierała mnie tam na modlitwy. Dostałam tego jadeitowego Buddę z opactwa Widewater".

Ten prosty przedmiot wydawał się nieistotny dla innych, ale dla niej był niezwykle ważny... Nawet ze względu na ten jadeit powinna traktować Williama Stone'a trochę lepiej.

Ciało Eleny, wciąż skulone, rozluźniło się nieco, a ona cicho mruknęła: "Przepraszam, nie powinnam być dla ciebie surowa".

Mimo że dzielili nazwisko Stone, być może William Stone był mimo wszystko dobrym człowiekiem.

Poczucie winy ogarnęło ją, gdy nie zauważyła zmiany w zachowaniu mężczyzny obok niej, którego wyraz twarzy nagle spoważniał i skupił się na wzmiance o "Widewater Abbey".
W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka wszedł Marcus Lancaster, marszcząc brwi i mówiąc niskim głosem: - Arianno, co się dzieje? Ktoś ci przeszkadza, czy-'

Rozdział 3

Zanim skończył mówić, Marcus Lancaster został zaskoczony złożoną mieszanką emocji na twarzy Eleny Lancaster.

"Wielki Bracie". Na chwiejnych nogach Elena rzuciła się w jego stronę. Tak się cieszę, że żyjesz!

Szukanie go wśród morza twarzy wymagało niestrudzonego wysiłku.

Co za bzdury wygadywało to dziecko?

Marcus z kamienną twarzą przytrzymał młodszego brata i zwrócił się do Williama Stone'a. Co zrobiłeś mojemu bratu?

William Stone po prostu stał, bez słowa.

Nigdy w życiu nie czuł się tak pokrzywdzony.

Elena trzymała się mocno Marcusa, nie puszczając go aż do tego momentu, kiedy naprawdę zaczął wierzyć, że dostał drugą szansę.

Przestań płakać, powiedz mi, co się dzieje - uspokoił Marcus, delikatnie klepiąc Elenę po głowie.

W tym momencie Elena poczuła przemożną chęć, by wszystko z siebie wyrzucić, a nawet wpaść w furię i oświadczyć, że absolutnie nie wyjdzie za Thomasa Stone'a. Ale tuż przed tym, jak słowa mogły wydostać się z jego ust, powstrzymał się.

Mógł się zachowywać, mógł być samowolny, ale gdyby teraz naprawdę odwołał zaręczyny, jego ojciec i starszy brat - cała jego rodzina - ponieśliby ciężar gniewu rodziny Stone'ów. W porównaniu do imponującej rodziny Stone'ów, Lancasterowie wydawali się żałośnie zdeklasowani. Więc nawet jeśli dobrze wiedział o spiskach Thomasa Stone'a i Isabelli Lancaster, nie mógł ujawnić wszystkiego bez dowodów. To przyniosłoby odwrotny skutek.

Chowając głowę w objęciach Marcusa, wyraz twarzy Eleny zmieniał się szybko poprzez niezliczone emocje, aż w końcu podniósł głowę, a na jego twarzy pojawił się wyraz głębokiego żalu. Śniło mi się, że coś ci się stało, Wielki Bracie. Myślałem, że ktoś mnie goni. To było takie prawdziwe! Wyjaśnił, a jego zapłakane spojrzenie nerwowo wędrowało między bratem a Williamem Stone'em.

Zdawał sobie sprawę, że jego wcześniejsze zachowanie było dziwne, ale w tym momencie jedyne, co mógł zrobić, to przypisać swoje gorączkowe poszukiwania złemu snu, mając nadzieję, że William go za to nie zwyzywa.

William Stone przejrzał fasadę chłopaka, ale zachował spokój. Też bym tak przypuszczał. Wygląda na to, że miałeś koszmar.

Czując ulgę z powodu jego zrozumienia, Elena przytaknęła ochoczo i chwyciła Marcusa za ramię. A co z tatą? Wszystko z nim w porządku?

Marcus zmarszczył brwi. Oczywiście, tata ma się dobrze. Był dziś w świetnym nastroju. Gdyby zobaczył cię w takim stanie, byłby chory ze zmartwienia.

Słysząc to, Elena szybko otarła łzy i powiedziała: "Poprawię się i zaraz pójdę zobaczyć się z tatą".

Z tymi słowami wybiegł z domu. Marcus nie mógł go zatrzymać na czas, więc krzyknął za nim: "Idź prosto do Wielkiej Sali i nie włócz się po okolicy!".

Nie oglądając się za siebie, Elena pospiesznie odeszła.

Gdy już go nie było, Marcus odwrócił się do Williama Stone'a i powiedział stanowczo: - Co tu się naprawdę dzieje?

Nie wierzył w ani jedno słowo słabej wymówki Eleny; to było nic więcej niż typowy dziecinny nonsens.

William Stone usiadł na kanapie, delikatnie gładząc drewniane koraliki na nadgarstku, pogrążony w myślach. Zamiast pytać mnie, może porozmawiaj z kimś, kto mógłby żywić do niego złe uczucia... na przykład z kimś, kto nie chciałby widzieć go dziś zaręczonego z Thomasem Stone'em.
Marcus zamarł, zdając sobie sprawę z tego, co się stało, a jego wyraz twarzy nagle się pogorszył.

William Stone uśmiechnął się, mówiąc: "Wygląda na to, że... już to rozgryzłeś".

To sprawa rodzinna - odparł Marcus, ściszając głos. Udawaj, że nigdy nie widziałeś tego, co stało się wcześniej.

Sprawa rodzinna, co... Głębokie oczy Williama zwęziły się lekko, przyjmując postawę Marcusa. Następnie zmienił temat. Dlaczego nigdy nie wspomniałeś, że twój brat mieszkał w Yarrowshire?

Marcus zamrugał, zaskoczony. Nigdy nie pytałeś.

William zawsze był zdystansowany, nie przejmował się nawet rodziną Stone'ów, więc dlaczego miałby interesować się przeszłością brata? Wydawało się to nierozsądnym oskarżeniem.

Z rezygnacją potrząsnął głową i westchnął.

Dzięki uporowi Marcusa naprawdę doświadczył absurdalności tej chwili.

Znalezienie go wśród tłumu nie było łatwym zadaniem, a jednak znaleźli się tutaj, wpadając na siebie w tak przypadkowy sposób.

Sprzątanie bałaganu

Nieświadoma wydarzeń rozgrywających się za jego plecami, Elena wciąż otrząsała się z szoku po potwierdzeniu, że rzeczywiście otrzymał drugą szansę. W tej chwili chciał tylko odnaleźć ojca i upewnić się, że jest bezpieczny.

Pospieszył z powrotem do swojego pokoju, znajdując wszystko tak znajome, jak pamiętał, przynosząc falę komfortu. W poprzednim życiu Isabella zamieniła jego sanktuarium we wrak, niszcząc wszystko, co cenił, sprawiając, że cierpiał. Im bardziej coś cenił, tym bardziej starała się to zrujnować, doprowadzając go do szaleństwa.

Ale teraz wszystko w pokoju pozostało nienaruszone.

Elena odetchnęła z ulgą, czując się swobodniej, gdy pospiesznie przebrał się w zapasowy garnitur, zmył łzy i doprowadził się do porządku przed udaniem się do Wielkiej Sali.

Aby dotrzeć tam szybko, poszedł na skróty, ale gdy skręcił za róg, nagle usłyszał niewyraźne głosy.

Elena zatrzymała się gwałtownie - rozpoznałby ten głos, nawet gdyby zamienił się w popiół. To był niezaprzeczalnie Thomas Stone.

Co on robił przed Wielką Salą?

No tak, podczas przyjęcia zaręczynowego w poprzednim życiu Thomas się spóźnił.

Elena przypomniała sobie, że to właśnie z powodu spóźnienia Thomas czuł się zakłopotany i spędził cały wieczór nadąsany, niezdolny do łaskawego podziękowania Williamowi za zwrócenie jadeitowego Buddy.

W przeszłości Thomas twierdził, że jest zajęty sprawami firmowymi i Elena mu wtedy uwierzyła. Teraz jednak nie uwierzyłaby w ani jedno jego kłamstwo.

O tej porze i w tym miejscu, jeśli Thomas już związał się z Isabellą, istniało prawdopodobieństwo, że zakradali się razem.

Elena zastanawiała się przez chwilę, a na jego twarz wkradł się uśmiech. Zwolnił kroku, kierując się w stronę źródła głosów.

Wkrótce rozmowa stała się jasna.

Hej, nie denerwuj się. To przyjęcie jest tylko po to, by zadowolić dziadka. Nie interesuje mnie ta Elena Lancaster. On jest tylko krzykliwą ozdobą, nie tak wyrozumiałą jak Isabella".

Rozdział 4

Nie chcę cię z nim widzieć, Thomas. Proszę, po prostu nie idź. Elena Lancaster zabrała mi wszystko, odkąd byliśmy dziećmi, i nie pozwolę jej zabrać również ciebie".

Niemożliwe. Nie martw się, moją żoną zawsze będziesz tylko ty...

Gdyby to był William Stone z jej poprzedniego życia, byłby wściekły na tak rażącą zuchwałość tej dwójki. Ale stojący przed nią William widział ich brzydsze, bardziej bezczelne twarze i był całkowicie niewzruszony ich płytkimi deklaracjami.

Zamiast gniewu, przepłynęło przez niego ekscytujące podniecenie. Jeśli jego reinkarnacja miała jakiś cel, to było nim odwrócenie losu i sprawienie, by jego wrogowie za to zapłacili - teraz nadszedł czas, by wprawić wszystko w ruch.

Skręcając za ostatni róg, zauważył dwie postacie zamknięte w uścisku pod ścianą, ich usta poruszały się razem w intensywnym tańcu. Elena uniosła brew, na jej ustach pojawił się uśmieszek, a oczy błysnęły zimnym blaskiem.

Kim jesteś? Co tu się dzieje?

Wziął głęboki wdech i wydał z siebie głośny krzyk. Para spleciona w namiętności rozdzieliła się, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w Elenę.

To ty. Thomas Stone wstrzymał oddech, a jego ton stał się lodowaty. Zamknij się. Przestań krzyczeć.

Elena jednak nie przestawała krzyczeć, oczy miała zamknięte, jakby nie mogła znieść widoku.

Isabella Lancaster wyglądała na oszołomioną, ściskając rękaw Thomasa i chowając się za nim, z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Jak on się tu dostał?

Sprawę pogarszało to, czego był świadkiem i jak wiele wiedział.

William zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, aby położyć kres krzykom Eleny, zanim personel domowy zostanie zwabiony, co spowoduje chaos.

Zaciskając zęby, ruszył do przodu, gotowy ją złapać, ale Elena, z wciąż zamkniętymi oczami, wydawała się na to przygotowana, cofając się pod ścianę i tańcząc tuż poza zasięgiem, a jej krzyki nie ustawały.

Dość! Otwórz oczy i zobacz, że to ja! Thomas krzyknął gniewnie.

Po czymś, co wydawało się wiecznością, Elena w końcu się zatrzymała, powoli otwierając oczy i sapiąc: "Thomas! Myślałam... Myślałam, że są tu intruzi...

Żyły pulsowały na skroniach Thomasa, jego przystojne rysy wykrzywiły się z frustracji. Nie ma żadnych intruzów, czy ty w ogóle myślisz trzeźwo?

Zanim zdążył dokończyć, Elena krzyknęła ponownie. O mój Boże, Isabella! Co ty tu robisz? Wy dwoje... czy to może być...

Isabella, przeczuwając katastrofę, szybko się wtrąciła. Skręciłam kostkę i nie mogłam chodzić. Wpadłam na Williama i poprosiłam go o pomoc. Nie zrozum mnie źle, Thomas.

Mówiąc, studiowała wyraz twarzy Eleny, przygotowując się, by dowiedzieć się, czego Elena była świadkiem.

Na szczęście Elena wydawała się zdezorientowana, kiwając głową. Czy to właśnie się dzieje?

Isabella i Thomas wymienili pełne ulgi spojrzenia. Thomas zmarszczył brwi, czując narastającą irytację. Dość stania tutaj. Nie możesz pomóc, Eleno. Wracaj do sali bankietowej. Zajmę się Isabellą, a potem...

Zanim zdążył dokończyć, wszyscy usłyszeli zbliżające się pospieszne kroki.

Tutaj! Ktoś wzywa pomocy!

Szybko, niech wszyscy tu przyjdą!
Służący i strażnicy pędzili ze wszystkich stron, a pierwszy, który skręcił za róg, zatrzymał się martwy na widok przed nimi; potknęli się, gdy inni popchnęli do przodu, prawie zderzając się z Isabellą.

Jej sapnięcie zwróciło uwagę Thomasa, który instynktownie złapał ją w talii, osłaniając przed sobą. Sługa upadł na ziemię, gorączkowo przepraszając, gdy podnosił się na nogi.

W tej chwili nikogo nie obchodziło jego zdenerwowanie; wszystkie spojrzenia były skupione na Thomasie i Isabelli, którzy byli przyłapani w zdecydowanie intymnej pozycji.

Elena zdusiła uśmiech, zdając sobie sprawę, że sytuacja rozwinęła się nawet lepiej, niż sobie wyobrażała.

W chwili desperacji nie można było ukryć jawnej intymności okazywanej przez tę parę; nawet jeśli służba i strażnicy zachowaliby milczenie, szepty, które niewątpliwie krążyłyby później, byłyby szkodliwe zarówno dla Thomasa, jak i Isabelli.

Ale... musiała jeszcze trochę podsycić ogień.

Zanim Thomas lub Isabella zdążyli się odezwać, Elena szybko powiedziała: "Nie zrozumcie mnie źle! Myślałam, że widziałam Thomasa i Isabellę razem w romantyczny sposób. Pomyliłam to z intruzem w domu... tak naprawdę to Isabella miała problemy z chodzeniem, a Thomas jej pomagał.

Służba i strażnicy wydali z siebie zbiorowe westchnienie.

Niewinność Eleny wydawała się zbyt naiwna, by pojąć napięcie, jakie w niej panowało. Wystarczy spojrzeć na Isabellę trzymającą się Thomasa; nic w tym nie było niewinne.

Spojrzenia wokół niej były jak igły, kłujące zaciekle serce Isabelli. Szybko odepchnęła Thomasa, jej oczy zalały się łzami - William, tak mi przykro! To moja wina! Sprawiłam kłopoty tobie i twojemu bratu... Skręciłam kostkę, ale to nic poważnego. Powinniście wracać na bankiet, nie zwracaj na mnie uwagi.

Z jej delikatnymi rysami i płaczliwą postawą, wyglądała na całkowicie bezradną. Personel wymienił spojrzenia, a w ich sercach pojawiło się współczucie, choć podejrzewali, że jej obrażenia mogą być prawdziwe.

W końcu byli uwikłani w sieć plotek na temat narzeczonej brata i młodszego rodzeństwa brata... ten skandal był czymś więcej, niż mogli znieść. Isabella wyglądała tak krucho, tak łatwo ją przestraszyć; nie wyglądało to na coś, co by zrobiła.

Elena patrzyła, jak Isabella odstawia przedstawienie, jej spojrzenie było zimne i wyrachowane. Nie była zaskoczona. Od dzieciństwa Isabella zawsze wykorzystywała swój delikatny wygląd i pozornie naiwną postawę, aby zdobyć sympatię i zapewnić sobie to, czego chciała.

W poprzednim życiu, z litości dla mniej szczęśliwego wychowania Isabelli, zarówno Elena, jak i rodzina Lancasterów zawsze obdarzali ją życzliwością. Chętnie oddawali swój majątek, gdy tylko Isabella o to prosiła.

Dla Eleny te chwile wydawały się wtedy trywialne. Miała tylko nadzieję, że Isabella będzie wiodła lepsze życie. Nigdy nie spodziewała się, że Isabella będzie pożądać nie tylko jej majątku, ale także jej narzeczonego i będzie próbowała podkopać cały ród Lancasterów.

Rozdział 5

Elena Lancaster zawsze wierzyła, że pomimo gorzkiego rozwodu jej rodziców i utrzymującej się niechęci matki do ojca, rodzina Lancasterów nigdy nie traktowała Isabelli Lancaster źle. W końcu łączyły ich więzy krwi. Teraz jednak zdała sobie sprawę, że nienawiść i zazdrość mogą zniszczyć więzi rodzinne. Dopiero teraz zrozumiała, że spojrzenie Isabelli na jej "rodzinę" zawsze było zimne.

Elena rzuciła głębokie spojrzenie na Isabellę i uśmiechnęła się. Skoro Jessie jest ranna, każę komuś zabrać cię do domu.

Wskazała na pobliskiego ochroniarza. Ty! Upewnij się, że zabierzesz moją siostrę z powrotem bez żadnego zamieszania.

Strażnik skinął głową i podszedł do niej, ale Isabella natychmiast zmarszczyła brwi i powiedziała: "Nie trzeba, poradzę sobie sama".

Elena zachowała uśmiech, odpowiadając łagodnie: - Zawsze jesteś taka niechętna do obciążania innych. Ale nie martw się, mamy dziś mnóstwo pomocy. Nie musisz być uparty".

Spojrzała na strażnika, unosząc brew. Na co czekasz?

Elena była zaręczona z Thomasem Stone'em, podczas gdy Isabella nie miała żadnych powiązań z rodziną Stone'ów, więc strażnik nie tracił czasu i ruszył, by pomóc Isabelli.

Isabella spojrzała z powrotem na Thomasa, mając nadzieję, że przemówi w jej imieniu i pozwoli jej zostać, ale Thomas był rozproszony, wpatrując się w Elenę z nieodgadnionym wyrazem twarzy, zupełnie nieświadomy jej trudnej sytuacji.

Sfrustrowana Isabella przygryzła wargę, ale strażnik już chwycił ją za ramię i wyprowadził.

Usta Eleny wygięły się w chytrym uśmiechu, a jej promienna uroda lśniła jak wiosenne kwiaty. Skoro to wszystko nieporozumienie, zakończmy ten dzień. Jestem pewna, że każdy ma coś do załatwienia. Dziękuję za ciężką pracę.

Gdy służący ukłonili się i wycofali, niski głos Thomasa przerwał ciszę. Wydajesz się całkiem biegły w dowodzeniu sługami mojej rodziny.

Elena mrugnęła niewinnie, uśmiechając się. To chyba jedna z zalet bycia twoją narzeczoną.

Ponieważ nie mogła pozbyć się Thomasa, mężczyzny, którego uważała za niegodnego, doszła do wniosku, że wykorzystanie jego tożsamości i statusu dla własnych korzyści jest sprawiedliwe - na przykład zebranie od niego odrobiny zainteresowania.

Nie zadając sobie trudu, by spojrzeć z powrotem na Thomasa, odwróciła się, by odejść. Udam się teraz do Wielkiej Sali. Radziłabym ci nie przybywać zbyt późno; nie chciałbyś spotkać się z gniewem dziadka Bertrama Stone'a.

Thomas obserwował jej oddalającą się sylwetkę, nagle zdając sobie sprawę z jakiejś dziwnej zmiany w jej zachowaniu, a zwłaszcza w sposobie, w jaki się odwróciła. Czy stara Elena kiedykolwiek okazała mu taką obojętność? Wyglądało to tak, jakby nie chciała poświęcić mu nawet jednego spojrzenia.

A przecież jeszcze kilka chwil temu Elena obnosiła się ze swoim statusem narzeczonej, wydając rozkazy personelowi domowemu...

Zadrwił cicho, przekonując samego siebie, że prawdopodobnie przesadza. Elena była rozpieszczona i naiwna, wystarczająco łatwowierna, by ufać innym. Nic dziwnego, że ktoś tak bezużyteczny zachowywał się w ten sposób.

**Tajemniczy William Stone

Zwlekając przez chwilę, Elena weszła do Wielkiej Sali, zszokowana tym, że atmosfera przy głównym stole drastycznie różni się od tego, co pamiętała.
Lord Richard Lancaster i Stary Rycerz Henry Stone byli znani z tego, że lubili dobrze wypić, a podczas bankietu zaręczynowego w poprzednim życiu rozkoszowali się trunkami. Dziś jednak ani Lord Richard, ani Stary Rycerz Henry nie nalewali drinków; zamiast tego każdy z nich trzymał filiżankę i prowadził ożywioną rozmowę.

Ale nie to było największą niespodzianką - najbardziej znaczącą różnicą była nieznana postać siedząca między nimi.

Elena zmrużyła oczy i ku swojemu zdumieniu rozpoznała w mężczyźnie Williama Stone'a, którego widziała na korytarzu zaledwie kilka chwil temu.

"Czy on naprawdę przyszedł...?" pomyślała z niedowierzaniem.

Głos Thomasa przerwał jej rozmyślania. Jest tutaj - powiedział, jego ton zabarwiony był zaskoczeniem. To mój wujek. Powinnaś o nim słyszeć - najmłodszy syn mojego dziadka.

Elena nigdy wcześniej nie słyszała o Williamie Stone'ie, ale gdy Thomas kontynuował, przypomniała sobie najmłodszego syna Starego Rycerza Henry'ego. Wiedziała, kim on był; jego nazwisko brzmiało znajomo w kręgach towarzyskich River City.

Nie, prawdę mówiąc, reputacja Williama Stone'a nie była jej obca. Rodzina Stone'ów nie była szczególnie liczna, a w pokoleniu starego rycerza Henry'ego było tylko dwóch synów. Najstarszy wyrósł na szanowanego mężczyznę, który już w młodym wieku przejął kontrolę nad częścią rodzinnego biznesu i bez wątpienia był postrzegany jako faworyzowany spadkobierca Starego Rycerza Henry'ego. Młodszy syn, urodzony, gdy Henry był już w sile wieku, był o ponad dekadę młodszy od brata i w wieku zaledwie trzydziestu lat był dumą i radością ojca.

Teoretycznie taka postać powinna być wpływową osobą w River City. Jednak najmłodszy syn był owiany tajemnicą; nigdy nie pojawiał się na rodzinnych spotkaniach i nawet nie mieszkał w domu Stone'ów. Stary rycerz Henry rzadko go widywał, nie mówiąc już o osobach spoza rodziny.

Tak więc, nawet po tym, jak mieszkała ze Stone'ami przez pół roku w swoim poprzednim życiu, Elena nigdy go nie spotkała i nawet nie znała jego imienia.

Nigdy by nie zgadła, że William był najmłodszym synem Starego Rycerza Henry'ego i wujem Thomasa.

Co więcej, jej brat Marcus Lancaster miał jakieś powiązania z Williamem Stone'em, o czym Elena nigdy nie słyszała.

Chociaż jej brat był ogólnie cichy i powściągliwy, co czyniło go trochę czarnym koniem, to wydawało się to... dziwne.

Elena była w szoku, nie mogąc oderwać wzroku od Williama Stone'a. Jakby wyczuwając jej spojrzenie, podniósł wzrok, a jego twarz rozjaśnił ciepły uśmiech.

"Mów o diable, a on się pojawi" - powiedział bogatym, głębokim głosem, który wydawał się przyjazny i uspokajający, całkowicie przeciwny do oczekiwań Eleny dotyczących odległego i nieprzystępnego mężczyzny. Jego życzliwość zaskoczyła ją; William wydawał się być całkowitym przeciwieństwem tajemniczej postaci, którą sobie wyobrażała.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niewłaściwy strzał w dziesiątkę"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈