Znajdź siedem grzechów

1. Trójca (1)

------------------------

Rozdział pierwszy

------------------------========================

Trójca Święta

========================

Na moich plecach, tuż między łopatkami, pojawia się swędzenie.

To jest jazda. Mnie. Szaleństwo.

Nieważne, w którą stronę zginam rękę, nie mogę jej dosięgnąć i nie rozumiem, dlaczego moje ciało swędzi w miejscu, w którym wie, że nigdy nie będę w stanie go podrapać. Jaki to ma sens?

Gah! Jest tyle małych rzeczy o byciu człowiekiem, o których nikt nigdy nie myśli, żeby ci powiedzieć, kiedy przygotowują cię do, cóż, bycia człowiekiem.

Nie rozumiem, jak zwykli ludzie mogą to robić. To znaczy, oni po prostu rodzą się na tym świecie bez instrukcji obsługi lub jakiegokolwiek przygotowania w ogóle. Szalone, prawda? Myślę, że to bardzo odporne z ich strony. Ja mam instrukcję obsługi, a i tak jestem przerażony przez połowę czasu.

Przyzwyczaisz się do tego.

To samo mówią mi w mojej grupie wsparcia dla upadłych aniołów. Chodzę na spotkania co miesiąc. Nie dlatego, że chcę, dokładnie, ale dlatego, że jestem całkiem pewna, że Góra ma nas na oku w ten sposób i założę się, że w jakiś sposób byłabym w jeszcze większych kłopotach, gdybym nie uczestniczyła. Inni upadli są jednak mili - ci, którzy uczestniczą. Jestem pewna, że jest wielu takich, którzy po prostu chowają się na Ziemi i próbują zapomnieć, że reszta z nas w ogóle istnieje.

Wielu z nich jest zgorzkniałych.

Ja? Nie jestem zgorzkniała, po prostu... nie rozumiem.

"Czy nadal mnie słuchasz, ty pieprzona suko?"

"Och, uh... tak, proszę pana." Potrząsam głową, gdy klient na infolinii znów na mnie krzyczy. Można by pomyśleć, że to najgorsza rzecz, jaką nazwał mnie w swojej długiej tyradzie w ciągu ostatnich kilku minut, ale byłbyś w błędzie.

Bardzo.

Najwyraźniej wściekłość naprawdę sprzyja kreatywności u niektórych ludzi.

"Bardzo mi przykro, że jest pan niezadowolony ze swojej usługi kablowej, ale niestety nic nie możemy zrobić" - mówię, powtarzając słowa, które mój kierownik kazał nam wszystkim zapamiętać na pamięć. "Podpisałeś dwuletnią umowę z Wondercom, a my nie pozwalamy na wcześniejsze rozwiązanie umowy".

"To stek pieprzonych końskich bzdur! Gdybym wiedział, że podpisuję swoją cholerną duszę, to bym..."

Facet przez telefon zaczyna kolejną diatrybę, a ja wzdycham, upewniając się, że mówię na tyle cicho, żeby mnie nie słyszał. Mógłbym mu powiedzieć coś lub dwa o oddaniu swojej duszy, ale nie wolno mi rozmawiać z ludźmi na temat Downstairs, Upstairs, czy czegokolwiek nadprzyrodzonego.

W końcu mam żyć jako jeden z nich. To jest właśnie moja kara.

Gdy wściekły głos wypełnia moje ucho, halsuję w fotelu, próbując wykorzystać oparcie krzesła, by podrapać to irytujące miejsce między łopatkami. Ale wciąż nie mogę go dosięgnąć.

Argh! Nikt mnie nie ostrzegł, że ludzi swędzi! Albo że moje usta będą spierzchnięte na mrozie. Albo, że...

Skup się, Trójkowy, skup się.

Mój kierownik, Dave Harding, robi obchód po tym piętrze, zagląda do boksów ze sceptycznym spojrzeniem i wiem, że nie będzie zadowolony, gdy przyjdzie tutaj i zobaczy, że rozmawiam przez telefon z tym samym klientem od prawie dwudziestu minut. Kiedy ludzie próbują dzwonić i odwoływać, mamy ich jak najszybciej odciągnąć od linii.

"Bardzo mi przykro, proszę pana", mówię szybko, gdy Dave zerka w moją stronę. "Ale jak już powiedziałem, nie mogę nic zrobić. Masz jeszcze osiemnaście miesięcy na swoim kontrakcie i-"

"Potrzebuję pieniędzy."

Głos w moim uchu zmienia się gwałtownie, przechodząc od gniewu do spokoju w przestrzeni oddechu. Jest coś w tonie mężczyzny, co sprawia, że siadam nieco bardziej wyprostowany, moje brwi się marszczą.

"Co ma pan na myśli?"

"Pieniądze. Pieniądze, które wysyłam ci co miesiąc. Potrzebuję ich. Moja córka jest chora, a ja... kurwa, jestem bez pracy na rencie i nie możemy już wiązać końca z końcem. Odwołuję wszystko, co się da, próbuję tylko trochę zaoszczędzić. Nie ma nic złego w twoich usługach, po prostu potrzebuję pieniędzy na coś ważniejszego."

Ach, gluty.

Mógł kłamać. Mógł po prostu zmienić taktykę i próbuje nowej strategii, aby uzyskać to, czego chce.

Ale ciężkość i wyczerpanie w jego głosie mówią mi, że nie jest. A nawet jeśli tak jest, nawet jeśli jest tak dobrym aktorem, wolę się mylić w tej sprawie, niż wkręcać jakiegoś biednego faceta, który po prostu próbuje pomóc swojemu dziecku.

Garbię się nad swoim biurkiem, dyskretnie zerkaj±c spod rzęs, aby upewnić się, że Dave'a nie ma w pobliżu. Na szczęście jest zajęty flirtowaniem z jednym z nowych pracowników w odległym rogu dużego, otwartego biura.

"Dobrze, proszę pana", mówię cicho, "Pomogę panu. Tylko nie mów nikomu, że to zrobiłem, dobrze? Jest sposób na wyjście z twojej umowy."

Utrzymując niski głos, przedstawiam kroki, które może podjąć, aby unieważnić swój kontrakt z firmą. Jest to luka w umowie, której zgodnie z prawem nie wolno im zamknąć, więc zamiast tego po prostu ją zakopują, co sprawia, że dla przeciętnego człowieka znalezienie jej jest praktycznie niemożliwe.

Mężczyzna w ogóle się nie odzywa, kiedy mówię mu o krokach, a kiedy kończę, następuje chwila ciszy, zanim powie: "Dziękuję. Przepraszam za te wszystkie rzeczy, którymi cię nazwałem. Nie chciałem tego."

"W porządku. Przykro mi z powodu twojej córki. Czy wszystko będzie w porządku?"

"Mam nadzieję, że tak."

W jego głosie jest surowa jakość, która sprawia, że serce mnie boli. Chciałbym zrobić więcej, aby mu pomóc, niż tylko uwolnić trochę dodatkowego przepływu pieniędzy dla niego i jego rodziny. Ale przynajmniej coś zrobiłem.

"Jak się pan nazywa?", pyta facet. Powiedziałem mu, kiedy po raz pierwszy odebrałem połączenie, ale to było dwadzieścia minut-wytrychów temu, więc nie jestem zaskoczony, że zapomniał.

"Trinity." Zerkam w górę ponownie, aby sprawdzić, czy nie ma Dave'a, ale nie widzę już, żeby flirtował z nową dziewczyną. Whew. Może zawędrował z powrotem do swojego biura, żeby grać w gry wideo. "Ale większość ludzi nazywa mnie Trin".

"Cóż, Trin. Dziękuję." Słyszę ciepło w głosie mężczyzny i zastanawiam się, jak długo minęło, odkąd ktoś był dla niego miły. Od kiedy ktoś po prostu wyciął mu trochę bardzo potrzebnego luzu. "Chciałbym zostawić ci świetną ocenę pracy, ale... zgaduję, że to by nie pomogło."




1. Trójca (2)

Śmieję się cicho. "Nie, nie bardzo. To jest jednak w porządku. Tylko nie mów nikomu, co zrobiłem. I dbaj o swoje dziecko."

"Będę. Dziękuję."

Linia cichnie, a ja ściągam słuchawki, opierając je na małym biurku w moim boksie. Pomimo faktu, że właśnie spędziłem blisko pół godziny, będąc nakrzyczanym, czuję się świetnie. Czuję się niesamowicie. Pomaganie ludziom jest najlepszym uczuciem na świecie i nawet jeśli nie mogę tego robić z Ziemi prawie tak dobrze, jak z GÓRY, to i tak za każdym razem dostaję mały ładunek.

I co wiesz? Moje swędzenie zniknęło!

Rozczesując swoje ciemne włosy, odchylam się do tyłu na krześle, aby upewnić się, że nikt w pobliskich boksach mnie nie usłyszał. Nie chcę, żeby któryś z nich mnie zdradził.

"Miło się rozmawiało, Trinity?"

"Ahh!"

Prawie spadam do tyłu z rykowatego krzesła biurowego, gdy patrzę w górę, aby zobaczyć Dave'a stojącego tuż za mną.

O, cholera!

To tam poszedł - wcale nie wrócił do swojego biura. Co prawdopodobnie oznacza, że właśnie usłyszał całą moją rozmowę.

"Uh..."

Ok, nie jestem świetna w kryciu swojego tyłka, gdy wpadam w kłopoty. To może mieć coś wspólnego z tym, dlaczego w ciągu ostatnich trzydziestu lat nie udało mi się utrzymać pracy na dłużej niż sześć miesięcy.

"Wiesz, Trin" - ciągnie Dave, krzyżując ręce na piersi. Jest chudym, małym człowiekiem o twarzy fretki, który nosi się tak, jakby był kulturystą o wzroście sześciu stóp. "Przeglądałem ostatni napływ wczesnych odwołań, które mieliśmy i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okazało się, że wszystkie te wczesne odwołania rozmawiały z dokładnie tym samym przedstawicielem obsługi klienta, kiedy dzwonili. Czy ktoś zgadnie, kto to był?"

"Uh..."

Nie jestem głupi, przysięgam. Po prostu nie jestem dobry w kłamaniu, więc nie ma wiele, co mogę powiedzieć poza pełnym przyznaniem się do winy. A to nie pomoże mi w sprawie.

Ale co miałem zrobić? Stać bezradnie, jak ten biedny człowiek był wykorzystywany przez tę firmę? Powinienem po prostu milczeć i przestrzegać zasad bez względu na wszystko?

Tego właśnie chciało ode mnie Upstairs. I to jest dokładnie to, czego nie zrobiłem. I dlatego zostałem wygnany na Ziemię na ostatnie trzydzieści lat.

A także dlaczego zaraz zostanę zwolniony.




2. Trinity

------------------------

Rozdział drugi

------------------------========================

Trójca Święta

========================

Yup. Jestem całkowicie bliska dostania buta.

Widzę to w wyrazie Dave'a - zbyt chętny błysk w jego oczach i paskudne wykrzywienie ust. Ale tak naprawdę nie mam ochoty dać się nakrzyczeć po raz drugi w ciągu niecałej godziny, zwłaszcza, że nie będzie szansy na zmianę tej interakcji w pozytywną, tak jak to zrobiłem z facetem przez telefon. Nie, Dave chce się tylko trochę powyżywać, żeby poczuć się lepiej jako kierownik tak gównianej firmy.

Więc zanim zdąży wydusić z siebie słowo, wstaję i uśmiecham się do niego.

"Jestem, oczywiście, zwolniony", mówię moim najbardziej perlistym głosem. "Nie martw się. Przekonam się do siebie."

Z szerokim uśmiechem chwytam swoją torbę i przewieszam ją przez ramię, po czym obracam się na pięcie i kieruję się w dół rzędu boksów w stronę wyjścia. Pokój trochę ucichł, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że ktoś właśnie dostał topór, a ja widzę głowy wyskakujące jak małe świnki lądowe, gdy robię swój spacer wstydu.

Chciałbym, żeby był ktoś, kto wstałby i wyszedł dramatycznie ze mną, jak Renée Zellweger zrobiła z Tomem Cruise'em w Jerry Maguire, ale prawda jest taka, że tak naprawdę nie mam tu żadnych przyjaciół.

Zawsze starałem się nie mówić zbyt wiele przy moich współpracownikach, na wypadek, gdybym dał do zrozumienia, że coś jest zbyt dziwne, a oni nabrali podejrzeń. Ludzie nie wiedzą o aniołach czy skorumpowanych. Nie wiedzą też o wilkołakach, wampirach czy innych stworzeniach, które chodzą wśród nich. Osobiście uważam, że byłoby to sprawiedliwe, aby wiedzieli, ale przypuszczam, że powiedzenie ignorancja jest błogością jest powiedzeniem z jakiegoś powodu, a poza tym, zostałbym zamknięty w wariatkowie, gdybym biegał wokół mówiąc ludziom, że centaury są prawdziwe.

Są. I nie są przyjazne.

Kiedy docieram do drzwi, rozważam odwrócenie się i wygłoszenie jakiejś wielkiej mowy końcowej o tym, że nie powinnam być karana za robienie tego, co było słuszne, nawet jeśli było to wbrew zasadom, ale potem decyduję się tego nie robić. Wygłaszałem takie mowy za pierwszym razem, kiedy wyrzucano mnie z różnych miejsc pracy, ale zrozumiałem, że nikt tak naprawdę nie chce tego słuchać.

Nie moi menedżerowie tu na Ziemi.

I nie moi aniołowie wyżej postawieni Powyżej.

Szarpię za klamkę i wysuwam się na ponury korytarz masywnego biurowca.

No cóż, chyba jutro znów zaczyna się polowanie na pracę.

Tak było przez większość mojego pobytu na Ziemi. Teraz, kiedy jestem upadły, potrzebuję pracy, żeby zapłacić rachunki. Yuuup, mam rachunki. To też było w instrukcji obsługi. Naprawdę nienawidzę rachunków. I konieczności jedzenia. Cóż, jedzenie jest właściwie wspaniałe, ale konieczność jedzenia, ponieważ czuję się głodny, jest mniej zabawna.

Ulice Seattle są szare i ponure, gdy wracam do mojego małego mieszkania. Było już prawie po piątej, kiedy skończyłem ostatni telefon, więc to nie tak, że dostałem nawet niespodziewany dzień wolny od tego wszystkiego.

Kiedy docieram do swojego mieszkania, spieszę się do środka i natychmiast przebieram się z mojego ubrania roboczego w moje miękkie flanelowe spodnie od piżamy i za dużą koszulę do spania.

Odkryłem, że ludzie są szaleni. Naprawdę szaleni. Ale w szaleństwie jest metoda, jak powiedziałby Szekspir, a ludzkość zdecydowanie trafiła w sedno w kwestii "wygód".

Koszulka jest wykonana tak, by imitować mundur kapitana Kirka ze Star Treka, z zaprojektowaną na niej przypinką z insygniami Gwiezdnej Floty. "Teraz ja jestem kapitanem", mówię do siebie w lustrze w okropnej próbie akcentu. Nie umiem robić akcentów. Moje ludzkie ciało to czarna dziewczyna z amerykańskim akcentem i tak już zostanie. Raz próbowałam brzmieć po rosyjsku i powiedziano mi, że brzmię jak pijany łoś.

W każdym razie, to jest moja koszulka do spania Kapitana Kirka, i kocham ją.

Czując się już minimalnie lepiej, podchodzę do wysokiego regału, który stoi pod jedną ścianą i przeglądam moją kolekcję filmów.

Lubię posiadać płyty DVD. Właściwie nadal mam wszystkie kasety VHS, które dostałem, kiedy pierwszy raz spadłem, mimo że nikt już ich nie używa. To kwestia nostalgii. Żartuję, że jestem Mike'm Hanlonem, chociaż nikt nie rozumie tego żartu. Cóż, inni upadli w mojej grupie wsparcia nie rozumieją. Nie interesują się popkulturą tak jak ja. Myślę, że chcą po prostu przeżyć swoją banicję, ignorując wszystko dookoła.

Ale chcę się trzymać i pamiętać. Ludzie mają tak ulotne życie. Starzeją się i więdną tak szybko, ale też płoną tak jasno.

Nie tak jak ja. Każdego ranka, kiedy patrzę w lustro, widzę dokładnie tę samą twarz, którą widziałem przez trzydzieści lat. Nic się nie zmieniło. Ta sama ciemna skóra bez zmarszczek, bez blizn. Te same duże, ciemne oczy, bez kurzych łapek i matowości. Ta sama aureola kędzierzawych włosów, również wszystkie ciemne, ani jednego srebrnego korka w partii. Moje ręce nie więdną. Moje plecy się nie wyginają. Moje ramiona nie sztywnieją.

Jestem tu od trzydziestu lat. Wyglądam, jakbym żył tylko przez dwadzieścia cztery.

Bez względu na to, ile jeszcze lat przeżyję na Ziemi, nie zestarzeję się fizycznie ani o jeden dzień. Straciłem wiele mocy, gdy straciłem skrzydła, ale ten szczególny efekt uboczny mojej anielskiej natury utkwił we mnie.

Ponieważ mam za sobą ciężki dzień, muszę się podnieść, więc na dzisiejszą rozrywkę wybieram "Matrix".

O rany, uwielbiam ten film. Kiedy wyszedł w kinach, obejrzałem go kilkanaście razy - i jeśli to czyni mnie frajerem, niech tak będzie. Uwielbiam ideę buntu przeciwko systemowi i wybierania życia, które jest mniej doskonałe, mniej "szczęśliwe", ponieważ jest prawdziwe. Jest autentyczne.

I, cóż, imię bohaterki to Trinity. I mean, come on! Najwyraźniej miałam pokochać ten film. Moja imienniczka w tym filmie jest taka twarda i fajna; chciałabym być taka.

W przeciwieństwie do tego, w co wierzy wiele osób, anioły nie są tymi całkowicie życzliwymi istotami, które siedzą w pobliżu i grają na harfie, ale nie jesteśmy też wszyscy mszczącymi się przerażającymi wojownikami. Ja w każdym razie nie jestem. Pracowałem w administracji przez cały czas, kiedy byłem na górze.

Ale na pewno chciałabym umieć skopać tyłek. Powinienem chyba zapisać się na jakieś zajęcia z samoobrony albo zająć się sztukami walki!

Zamawianie chińskiego jedzenia i oglądanie filmów to chyba nie to, co powinnam robić, ale to wszystko, na co mam w tej chwili ochotę. A poza tym, parametry tego, co powinnam, a czego nie powinnam robić, bardzo się rozmyły od czasu mojego upadku. Odwołałem się od banicji i powiedziano mi, że moja sprawa jest rozpatrywana, ale nie otrzymuję codziennych instrukcji, jak mam się poprawić, by zasłużyć na powrót na górę.

Chciałbym. Chcę wrócić do domu bardziej niż czegokolwiek innego. Nie, żeby było coś złego w Ziemi. Lubię wiele rzeczy na Ziemi - chińskie jedzenie i filmy to dwa główne przykłady. Ale to nie jest dom.

Brakuje mi domu.

Jedzenie dociera czterdzieści minut później, a ja zwijam się na kanapie, by rozpocząć film. Mimo, że widziałem ten film dziesiątki razy, nadal pochylam się na kanapie, a pierożek znajduje się w połowie drogi do moich ust i zagryzam dolną wargę.

Na ekranie kobieta ubrana na czarno wbija się w okno, lądując na plecach i błyskawicznie wyciągając broń.

"Wstawaj, Trinity. Wstawaj." Wypowiadam te słowa razem z nią, moje serce przyspiesza, a wzrok mam wbity w ekran.

"Wiesz, że ona właściwie cię nie słyszy".

Męski głos pochodzi z mojej prawej strony, a ja krzyczę w szoku, skacząc około stopy w powietrzu. Pierożek leci z mojego widelca, prześlizgując się przez moje zgrabiałe ręce i lądując na podłodze.

Nie jestem już sama w mieszkaniu.




3. Trójca (1)

------------------------

Rozdział trzeci

------------------------========================

Trójca Święta

========================

"Frick!" mówię głośno - co jest bardzo niegodne i nie-angeliczne z mojej strony, będę pierwszym, który to przyzna.

Moja głowa obraca się szybko w prawo, ale już wiem, kogo zastanę tam stojącego. To Anderson, bo oczywiście tak jest.

"Trinity." Jest ubrany w nienaganny, opalony garnitur, ciemnobrązowy krawat osadzony chrapliwie na gardle, jego słone i pieprzowe włosy starannie ułożone. Wygląda prawie, ale nie całkiem jak Morgan Freeman, chociaż kiedy mu to kiedyś powiedziałem, nie miał pojęcia, o czym mówię. Większość aniołów nie ogląda tylu filmów co ja.

"Sir." Zbieram się na nogi i zanurzam głowę w pozdrowieniu.

Jestem świadomy, że jestem tylko w koszuli do spania, ponieważ kopnąłem moje flanelowe spodnie z dżemem jakiś czas temu, kiedy zrobiło mi się za ciepło, a wokół mnie, na kanapie i stoliku do kawy, leżą pudełka z niechlujnym chińskim jedzeniem na wynos. I pierogi na podłodze.

Wyglądam... no cóż, nie jak niechluj, dokładnie, ale blisko.

Oops?

Starając się być subtelnym, przesuwam stopę o kilka centymetrów i wsuwam pieroga pod kanapę. Wezmę go później. Kurczę, mam nadzieję, że nie zapomnę. Potem staję w paradnym rozkroku, oczyszczając gardło, gdy próbuję się zorientować, co Anderson tu robi.

Mój były szef wygląda na rozbawionego. "Spocznij, Trinity. Nie masz żadnych kłopotów. Wręcz przeciwnie, w rzeczywistości".

Mrugam. "Nie jestem?"

Poważnie? Byłem pewny, że mój cały schick "wyrzucenie z pracy za łamanie zasad" sprawi, że na pewno dostanę klapsa na rękę od Upstairs.

Anderson potrząsnął głową. "Nie. W rzeczywistości jestem tu, aby zaoferować ci szansę na zarobienie na bilet powrotny do domu".

Moje brwi unoszą się tak szybko, że praktycznie wylatują mi z twarzy.

Co? Dom? Dom!

Ohhh, chcę wrócić do domu. Nie czuje się całkiem jak moja skóra pasuje tutaj. Inne upadłe w mojej grupie wsparcia mówią, że czują to samo. Jesteśmy pełni anielskiej mocy i trudno jest zamknąć to wszystko w jednej, śmiertelnej formie.

Ale musi być jakiś haczyk, prawda? Nie zaoferowałby mi drogi do domu bez powodu. Zawsze jest jakiś haczyk w "Piętrze". Czy muszę przestrzegać wszystkich zasad i nic poza tym przez miesiąc? Dekadę? Mogę to zrobić.

Mam nadzieję.

"Co muszę zrobić?" pytam.

Anderson obdarza mnie powolnym, zadowolonym uśmiechem. "Podoba mi się twój sposób myślenia, Trinity".

Nie, nie podoba. Ale nie mam odwagi powiedzieć tego na głos. W rzeczywistości, może nawet myślenie o tym jest trochę ryzykowne. Anderson nie potrafi czytać w moich myślach, o ile wiem, ale co jeśli potrafi, a ja po prostu o tym nie wiem? Zostanę przyskrzyniony jeszcze gorzej niż za pierwszym razem, a nawet nie chcę sobie wyobrażać, jaka tym razem będzie moja kara.

Jak na kogoś, kto ciągle łamie zasady, wydaje mi się, że brakuje mi wymaganego kręgosłupa, który powinien towarzyszyć byciu buntownikiem.

Twarz Andersona znów staje się poważna. "Twoja sprawa jest do rozpatrzenia, a zarząd chciałby dać ci jeszcze jedną szansę. Lubimy być wyrozumiali, mimo wszystko. To jedna z rzeczy, które odróżniają nas od skorumpowanych. Ale nie możemy, oczywiście, po prostu pozwolić ci wrócić, jeśli nie dostałeś lekcji. O to chodzi w waszym wygnaniu, wiecie - o nauczenie się lekcji. Stanie się aniołem i sługą Nieba, którym miałeś być."

Czerwienię się trochę na mocy zawartej w jego słowach, dreszcz przebiega po mojej skórze. Przeważnie używamy takich określeń jak "ponad" i "poniżej", "skorumpowany" i "upadły". Słowa mają moc, więc staramy się używać prawdziwych nazw tylko wtedy, gdy musimy.

Ale fakt, że Anderson przywołuje imię Nieba, oznacza, że sprawa jest poważna. To jest prawdziwe.

To faktycznie może być moja szansa na powrót na górę.

"Potrzebujemy wszelkiej pomocy, jaką możemy uzyskać w naszej wojnie ze złem" - kontynuuje Anderson. "Nasza strona nie przegrywa, oczywiście. Byłoby to niemożliwe, ponieważ jesteśmy tak wyraźnie po stronie prawych i sprawiedliwych. Ale Ziemia jest neutralnym terytorium i to sprawia, że sprawy są... trudne. Ludzie są tak drobiazgowi w swoich grzechach i cnotach."

Myślę, że ludzie są fascynujący, ale on pewnie nie chce o tym teraz słyszeć, więc trzymam usta zamknięte.

"Musimy odnieść zdecydowane zwycięstwo, ale nie możemy działać tak otwarcie jak kiedyś. Utrzymanie naszego istnienia w ukryciu przed ludzkością stało się trudniejsze niż kiedykolwiek, ale nie mniej ważne. Musimy być subtelni".

"Czy prosisz mnie o, hm, walkę z jednym ze skorumpowanych? Albo zwrócenie kilku dusz w kierunku odkupienia?" To są zwykłe rzeczy, do których aniołowie są przydzielani.

Nie chcę walczyć z demonem. Nie ma mowy.

Choćbym marzyła o tym, by pójść w ślady mojego imiennika, który wciąż kopie tyłki na ekranie, nigdy nie byłam szkolona na anioła bojowego. To nie jest moja mocna strona.

Anderson patrzy na mnie jak na idiotę, że w ogóle to sugeruję. "Nie. Są inne istoty oprócz nas i skorumpowanych, Trójco. Chcemy, abyś przepracował niektóre z tych stworzeń na naszą korzyść. Chcemy, żebyś odkupił siedem grzechów."

Dławię się kolejnym oddechem, pewna, że źle go usłyszałam. "Przepraszam, co?"

On nie może być poważny.

Anderson wzdycha. "Wiem, że jesteś na Ziemi od jakiegoś czasu, Trinity, ale z pewnością nie zapomniałaś, czym są grzechy".

"Nie, wiem, czym one są. Po prostu pomyślałam, że może - czy na pewno? Mówisz poważnie?"

Twarz Andersona jest tak śmiertelnie poważna jak u dziecka w finałowej rundzie konkursu ortograficznego. "Z całą pewnością. Grzechy nękają nas już zbyt długo. Samo ich istnienie jest odrażające, ale co się stało, to się stało. Nie możemy cofnąć ich powstania, więc musimy zrobić kolejną najlepszą rzecz, czyli odkupić je. Rozważaliśmy oczywiście, żebyś po prostu ich zamordował, ale zawsze byłeś lepszy w pracy administracyjnej. A co dobrego przyniosłoby zabicie ich? Nie, o wiele lepiej byłoby pozyskać ich na naszą stronę. W ten sposób zyskujemy silnych sojuszników w naszej walce ze skorumpowanymi."

"Ale grzechy nie są skorumpowane" - zaznaczam. Bo to prawda, nie są. "Są czymś w rodzaju... neutralnych bytów. Lubią być wśród ludzi na Ziemi bardziej niż pomagać Piekłu. Pobłażanie grzechom, które reprezentują. W przeciwieństwie do skorumpowanych, nie mają udziału w wojnie między frakcjami dobra i zła."



3. Trójca Święta (2)

"Prawda. Ale ich natura jest domyślnie mroczna. To tylko kwestia czasu, aż jeden ze skorumpowanych przejdzie na stronę Piekła" - odpowiada Anderson. "Nie możemy do tego dopuścić, Trójco. Musimy dotrzeć do nich pierwsi. Ty musisz dotrzeć do nich pierwsza."

"Um... Myślę, że może mnie przeceniasz." Słowa wylewają się, zanim mogę je powstrzymać.

Anderson zaciska usta, po czym wzdycha. "Cóż, szkoda. Nie chciałbym, żebyś odmówił tej możliwości. Musielibyśmy dać ją komuś innemu, a twoja sprawa nie pojawiłaby się ponownie do rozpatrzenia przez..." Klaszcze w język. "Dekady, jak sądzę".

Dekady.

Dekady.

Ja już tu jestem od dziesięcioleci. Trzy z nich. W tym czasie oblicze świata zmieniło się tak bardzo, że chwilami ledwo je rozpoznaję. Jak bardzo zmieni się jeszcze w ciągu najbliższych trzydziestu lat? A co z domem, moim prawdziwym domem? Czy on też się zmienił? A może wciąż jest taki sam? Jak długo jeszcze będę musiała być od niego oddzielona?

Nie mogę pozwolić, by minęły dekady. Po prostu nie mogę. Chcę wrócić do domu. Ale czy naprawdę jestem w stanie sprostać zadaniu odkupienia istot, które reprezentują, zachęcają i uosabiają wszystkie wady ludzkości?

Orzechy. Nie wygląda na to, żebym miał wybór, prawda?

"Zrobię to", mruknąłem szybko. "Odkupię je".

Świetnie. Jakoś.

Mój anioł przełożony uśmiecha się. "Ach, wspaniale! Taką postawę lubię widzieć. Miło mi to słyszeć. Zarząd będzie zadowolony, że jesteś tak podekscytowany swoim nowym zadaniem. Będę twoim przełożonym podczas całego procesu, więc nie martw się. Dam ci środki do kontaktu ze mną i możesz do mnie dotrzeć, jeśli masz pytania lub potrzebujesz pomocy."

Moje brwi ściągają się trochę, gdy próbuję subtelnie badać jego wyraz twarzy. Nie potrafię powiedzieć, czy chce, żebym cały czas się do niego zgłaszała, żeby trzymał mnie za rękę i mikrozarządzał mną, czy też chce, żebym nie zadawała żadnych pytań i robiła wszystko perfekcyjnie, a moją prośbę o pomoc postrzegałby jako oznakę porażki i słabości.

Może to głupie z mojej strony, tak bać się zarządu i wyżej postawionych Above. Ale moje szanse na powrót do domu zależą całkowicie od tego, czy mi się uda. Więc, tak, jestem zdenerwowany jak cholera tym zadaniem i nie chcę go spieprzyć.

Biorę kilka głębokich oddechów - nie potrzebuję ich naprawdę, ale mam w zwyczaju oddychać, by wtopić się w ludzi i to faktycznie mnie uspokaja.

"Świetnie. Nie mogę się doczekać, żeby zacząć." Zmuszam radosny uśmiech na moją twarz. "Jestem podekscytowany powrotem do domu".

Przynajmniej ta część jest prawdziwa.

Anderson kiwa głową. "Doskonale." Odwraca się, jakby chciał odejść, ale potem robi pauzę i patrzy z powrotem na mnie. "Będziesz potrzebował czegoś małego, myślę, że pomoże ci w twoim zadaniu. Potraktuj to jako przedsmak nagród, które nadejdą, jeśli ci się uda, i jako pokaz naszej dobrej wiary w ciebie."

Moje mięśnie pleców zaciskają się w chwilowym bólu, gdy ogień ściga się w górę mojego kręgosłupa. Robię łuk, sapię, czuję, że naprawdę nie mogę oddychać, a potem - ból mija. Nowy ciężar, a raczej stary ciężar, którego nie czułem od czasu upadku, siada na moich plecach. Muszę dostosować swoją postawę i sposób balansowania na nogach, żeby to nadrobić.

To nie może być - o mój Boże, czy to możliwe? Czy on...?

Odwracam się i ścigam się do lustra, które mam na plecach jednych z drzwi mojego mieszkania, i na pewno, są tam.

Moje skrzydła.

Moje piękne, piękne skrzydła.

Tak bardzo mi ich brakowało; bardziej niż prawie czegokolwiek. Kiedyś latałam wszędzie, ale przez ostatnie trzydzieści lat byłam związana grawitacją. Kiedy zabrali mi skrzydła przed wypędzeniem mnie, to tak jakbym stracił dwie kończyny - nie, czekaj, dosłownie straciłem kończyny.

Skrzydła anioła, dla przypomnienia, nie zawsze są duże, białe i puszyste. Kolor może się nieco różnić w zależności od statusu i mocy anioła, ale ponieważ byłem tylko aniołem średniego szczebla pracującym w administracji, moje są białe, tak jak można by się spodziewać.

A przynajmniej tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Ale jeśli wpatrujesz się w nie wystarczająco długo, zaczynasz dostrzegać w nich kolory, jak tęcze w śliskim oleju, wszystkie rodzaje odcieni - takie, które ludzkie oczy mogą zobaczyć i takie, których nie mogą.

Są piękne. Tak bardzo brakowało mi skrzydeł. A teraz...

mam je z powrotem.

Przez ramię w lustrze dostrzegam uśmiechającego się do mnie Andersona. "Pomyślałem, że możesz być zadowolony, że znów je masz".

Och, bardziej niż mogę to powiedzieć. Chcę krzyczeć w poduszkę na szczycie płuc, ale staram się zachować godność, przynajmniej dopóki nie wyjdzie. Odwracam się od lustra, by stanąć przed nim, choć to trudne - nie brzmi próżno - ale chcę po prostu wpatrywać się w swoje skrzydła na zawsze.

"Dziękuję. Tak bardzo."

przytakuje. "Będą mieli zwykłe zdolności, więc uważaj, żeby ludzie ich nie widzieli. Będziemy musieli je zabrać i odłożyć twoją sprawę na bok, jeśli zwrócisz na siebie zbyt dużą uwagę i uświadomisz ludziom istnienie nadprzyrodzonych."

"Będę ostrożny," obiecuję.

"Jestem pewien, że będziesz. Wiem, że możemy na ciebie liczyć." Anderson daje mi ostatnie skinienie, po czym pojawia się błysk światła i już go nie ma.

Błysk światła jest niepotrzebny. Anioły o określonej randze mogą po prostu pojawić się na górze lub na Ziemi po prostu przechodząc z jednej płaszczyzny istnienia na drugą. On to robi tylko po to, żeby być fantazyjnym. Popisuje się.

Ale jestem zbyt rozproszony, by być pod wrażeniem jego popisu.

Znowu mam skrzydła!

Moje pióra trzepoczą, a ja uśmiecham się, obracając duże skrzydła w tę i z powrotem, przyzwyczajając się do ich posiadania. To trochę jak machanie palcami po tym, jak za długo śpię na ramieniu i ono zdrętwiało. Głaszczę pióra, rozkoszując się tym, jakie są miękkie. To tak, jakby nigdy nie odeszły. Jakbym znów był cały.

Postanawiając zaryzykować, otwieram okno w mieszkaniu i usuwam siatki. Zarabiam - no dobra, zarabiam - na tyle dużo pieniędzy, że mogę sobie pozwolić na całkiem ładne mieszkanie, więc jestem dobre dziesięć pięter wyżej, na tyle wysoko, że nikt nie powinien mnie zauważyć, jeśli będę ostrożny. Wyślizguję się przez okno na schody przeciwpożarowe, a następnie wchodzę po schodach na dach budynku. To i tak tylko kilka dodatkowych lotów.

Moje skrzydła mogą pojawiać się lub znikać w moich plecach bez przebijania się przez ubranie - to właśnie Anderson miał na myśli mówiąc o "zwykłych mocach". Wszystkie anielskie skrzydła to potrafią. To rzecz uniwersalna.

Mam nadzieję, że to oznacza, że moja inna moc też wróciła. Straciłam ją, gdy straciłam skrzydła, ale jeśli teraz je mam...

Moją drugą mocą jest umiejętność zmieniania się w niewidzialnego. Naprawdę mam nadzieję, że Anderson oddał mi również i to, bo na pewno przydałoby się to, gdy będę robił zwiad na grzechach.

Wchodzę na dach, gdzie wiatr jest silniejszy. Trzęsę się pod wpływem zimnego wiatru, który owiewa mnie dookoła, ale wtedy instynktownie owijają się wokół mnie skrzydła, chroniąc mnie przed zimnem i utrzymując ciepło.

Gah, tak bardzo za nimi tęskniłem.

Wycofując się na środek dachu, biorę kilka miarowych oddechów. Okej. Nie robiłem tego od trzech dekad, ale to tak jak jazda na rowerze, prawda? I wszystko inne związane z posiadaniem skrzydeł wróciło dość szybko.

Wyginając je za plecami, pozwalam im się szeroko rozłożyć, po czym biegnę na krawędź dachu.

Kiedyś odepchnąłbym się bez zastanowienia, a nawet zanurkował z dachu jak olimpijczyk. Ale teraz nie jestem już tak pewna siebie.

Co jeśli...?

Docieram do krawędzi i jest już za późno na jakiekolwiek wątpliwości. Moje kroki tylko trochę się zacinają, a potem skaczę, moje skrzydła wyginają się w łuk, łapiąc wiatr.

Rozkładam je szeroko i wzbijam się w powietrze.

Tak! To wszystko, co mogę zrobić, aby nie krzyczeć z radości i triumfu. Zamiast tego śmieję się dziko, czując, jak wiatr uderza w moją twarz, skręcając ją i obracając, aż do utraty tchu i zawrotów głowy.

Zostaję na zewnątrz o wiele za późno, mknąc i szybując nad świecącymi światłami Seattle. Ale to w porządku. I tak nie mam ludzkiej pracy, do której mógłbym jutro wrócić.

Zamiast tego mam nową misję: znaleźć i odkupić siedem grzechów głównych.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Znajdź siedem grzechów"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści