Nieoczekiwane małżeństwo w erze cyfrowej

Rozdział 1

Gra dobiegła końca, a Gwendolyn Fairweather opuściła kolejkę dobierania graczy i sięgnęła po smartfona leżącego obok komputera. Wiadomość od matki rozświetliła ekran.

Mamo: Jutro wielki dzień. Ty i on powinniście iść po licencję małżeńską.

Gwendolyn: *[Stary człowiek w metrze przewijający na swoim telefonie.jpg]*.

Mama: Masz jego WeChat?

Gwendolyn: Nie.

Mama: *Najwyższy czas się połączyć. Sir Reginald]* Wiesz, on jest twoim narzeczonym i całkiem przystojnym facetem. Powinnaś więcej z nim rozmawiać, zbudować jakąś chemię.

Gwendolyn: *[Smiling.jpg]*

Zaledwie dziewiętnastoletnia Gwendolyn była przeciętną studentką drugiego roku. Miesiąc temu została zaskoczona, gdy dowiedziała się, że ma poślubić największego partnera biznesowego domu Fairweather - rolę, z której zrezygnował jej kuzyn.

Początkowo Gwendolyn odmówiła. Mimo że małżeństwa osób tej samej płci były legalne od dziesięcioleci, była jak najbardziej heteroseksualna i absolutnie nie interesowała się kobietami. Ale jej rodzina wywierała na nią nieustanną presję: wymyślne samochody, wystawne domy i dziadek obiecujący jej dziesięć procent rodzinnej firmy, jeśli zgodzi się na związek. Po tym, jak została zbombardowana zachętami, ugięła się. Kto odrzuciłby pieniądze? Poza tym, w społeczności było wiele par w podobnych układach - jaką różnicę robiła kolejna para? Szybka wycieczka do urzędu stanu cywilnego po licencję małżeńską - 9 dolarów za luksusowe samochody, rezydencję i udziały? Kradzież. Gwendolyn wpatrywała się w kontakt na WeChat wysłany przez jej mamę i wspominała jazdę nowym samochodem. Bez wahania wysłała zaproszenie do Sir Reginalda. *Musisz wysłać prośbę o weryfikację; poczekaj, aż druga strona ją zaakceptuje. Gwendolyn kliknęła wyślij i wznowiła grę.

Pół godziny później ponownie sprawdziła swój telefon i zobaczyła powiadomienie: *[Prośba o dodanie do znajomych została odrzucona]*. Mruknęła pod nosem, myśląc: "Pieniądze mówią". Pisząc szybko, wysłała: "Jestem Gwendolyn".

Niemal natychmiast pojawiła się odpowiedź: "Kto?".

...twój tata.

Gwendolyn zacisnęła zęby i wpisała: "Twoja narzeczona, proszę o akceptację".

Kilka sekund później prośba została zaakceptowana.

Nie chcąc tracić czasu, od razu przeszła do rzeczy: "Moja mama chce, abyśmy jutro otrzymali pozwolenie na ślub".

Sir Reginald: "Zabawne, moja mama powiedziała to samo".

Gwendolyn: "Spotkajmy się przed Riverbend Court o trzeciej po południu".

Sir Reginald: "..."

Sir Reginald: "Nie ma mnie w Kingston".

Wtedy do niej dotarło - siedziba Stormrider mieściła się w Wintersgate.

Licencja małżeńska musiała zostać wydana w jednym z ich zarejestrowanych domów. Gwendolyn, choć niedoświadczona w małżeństwie, znała tę podstawową zasadę.

Mieli dwa wyjścia: albo ona mogła udać się do Wintersgate, albo sir Reginald mógł przyjechać do Kingston.

Gwendolyn bez wahania dokonała wyboru.

Gwendolyn Fairweather: "Powinnaś przylecieć do Kingston; ja pokryję koszty lotu".

Sir Reginald: "Nie dam rady".

Gwendolyn Fairweather: "..."

Sir Reginald: "Złamałem nogę podczas tańca".
Gwendolyn Fairweather: "...przepraszam?"

Żartujesz, prawda?

Wciąż czując współczucie dla faceta, Gwendolyn niechętnie zgodziła się pójść do Wintersgate po licencję.

Sir Reginald: "O trzeciej w Eastwatch Hall".

Gwendolyn Fairweather: "1."

Gwendolyn szybko zarezerwowała bilet do Wintersgate. Ponieważ semestr zaczyna się za miesiąc, pomyślała, że nie wróci do domu i po prostu zatrzyma się na jakiś czas u swojej współlokatorki.

Decydując się na to, otworzyła WeChat współlokatorki.

Gwendolyn Fairweather: "Mogę się u ciebie zatrzymać na miesiąc?".

Lysander Knight: "Jasne, ale to kosztuje 100 dolarów dziennie".

Gwendolyn Fairweather: "Żartujesz sobie? Równie dobrze mogłabym zatrzymać się w hotelu".

Lysander Knight: "Moje mieszkanie jest o wiele lepsze niż hotel. Co masz na myśli mówiąc "żartujesz sobie ze mnie?".

Gwendolyn Fairweather: "To znaczy zapomnij; wynoś się stąd!".

Lysander Knight: "Wy, Kingstonowie, macie takie dziwne wyrażenia. Kiedy przyjedziesz?"

Gwendolyn Fairweather: "Jutro. Chcę największy pokój gościnny." *Kłaniając się z wdzięcznością.

Lysander Knight: "Odbiorę cię z lotniska".

Gwendolyn Fairweather: "Nie ma potrzeby, mam kilka rzeczy do załatwienia i udam się prosto do ciebie".

Lysander Knight: *[Sprzątanie dla ciebie.jpg]*.

Gwendolyn zadzwoniła do mamy, by informować ją na bieżąco.

Isolde Fairweather nie była do końca zadowolona: "Dopiero co wróciłaś do domu, a już znowu wyjeżdżasz, nawet nie spędzając czasu z mamą?".

Gwendolyn wzruszyła ramionami: "Nic na to nie poradzę, będę w podróży poślubnej po otrzymaniu prawa jazdy. Poza tym ciebie i taty nigdy nie ma w domu. Chcę spędzać z tobą czas, ale to trudne".

Isolde Fairweather westchnęła: "Dobrze, po ślubie jesteś zdana na siebie. Czy masz wystarczająco dużo pieniędzy?"

Gwendolyn odpowiedziała: "Mam, nie martw się".

Isolde Fairweather: "Pozwól, że wyślę ci kolejne 50 000 dolarów. Kiedy będziesz ze swoim mężem, upewnij się, że trochę się popisujesz. Nie możemy pozwolić, by Dom Stormrider patrzył na nas z góry".

Gwendolyn zachichotała: "... W porządku".

Następnego dnia Gwendolyn została odwieziona na lotnisko. Jako prawie zamężna studentka drugiego roku, czuła się niezwykle spokojna.

Nie tylko ona; zarówno Dom Fairweather, jak i Dom Stormrider byli zaskakująco opanowani.

Rozdział 2

Starszyzna z obu rodzin zdecydowała, że akt małżeństwa jest sprawą wyłącznie młodej pary i nie będzie się zbytnio wtrącać w ten proces. Planowali zorganizować później huczne wesele, pokazujące nierozerwalną więź między rodem Fairweather i rodem Stormrider.

Z tak radosnej okazji, jak otrzymanie aktu małżeństwa, Gwendolyn Fairweather ubrała się swobodnie w niebieską koszulkę i szorty w kolorze khaki. Z plecakiem przewieszonym przez ramię i walizką, wyglądał dość zwyczajnie. Jednak gdy minął grupę stewardes, zauważył kilka młodych kobiet wpatrujących się w niego, jakby dobrze ubrane stewardesy stały się niewidzialne. Gwendolyn uśmiechnęła się do siebie - dziewczyny to takie zabawne stworzenia.

Gdy tylko dotarł na miejsce, natychmiast złapał taksówkę do Civic Record Office. Po przybyciu na miejsce był zaskoczony widokiem, jaki się przed nim rozpościerał. Przysiągł, że nigdy w życiu nie widział tak długiej kolejki. Większość oczekujących par była przeciwnej płci, z kilkoma parami tej samej płci rozrzuconymi tu i ówdzie. Civic Record Office znajdowało się w pobliżu kilku kwiaciarni i The Portrait Guild, tworząc punkt kompleksowej obsługi potrzeb związanych ze ślubem. Letni upał był uciążliwy i gdy tylko Gwendolyn wysiadła z taksówki, zaczął się pocić. Nie chcąc stać bezczynnie pod palącym słońcem, szybko zatrzymał się w pobliskim sklepie spożywczym po lodowatą colę, wysyłając SMS-a do narzeczonej, gdy płacił.

Gwendolyn: [Lokalizacja] Gdzie jesteś?

Sir Reginald: Właśnie przyjechałem.

Po wyjściu ze sklepu, Gwendolyn przeskanowała okolicę, tylko po to, by zdać sobie sprawę z czegoś niepokojącego - nie miał pojęcia, jak wygląda jego narzeczona.

Gwendolyn: Co masz na sobie?

Sir Reginald: Białą koszulkę i czarne spodnie.

Gwendolyn rozejrzała się ponownie, w końcu dostrzegając kogoś pasującego do opisu. Był tam, w białej koszulce i czarnych spodniach, siedział przy krawężniku na wózku inwalidzkim. Idealnie.

Wyraz twarzy Gwendolyn zaczął sztywnieć.

Chwileczkę, czy ten facet nie miał przypadkiem być gorącym strzelcem? Ten człowiek miał cofającą się linię włosów, która sprawiała, że wyglądał, jakby należał do dramatu historycznego, i brzuch, który zdawał się sugerować, że dość mocno pobłażał sobie w bufecie. Czy osąd jego matki na temat estetyki był w ogóle rozsądny?

Gwendolyn wzięła głęboki oddech, czując, jak wszystkie włókna jego ciała protestują przeciwko tej rewelacji.

Nawet jeśli nie traktował tego małżeństwa poważnie, to czy wszechświat naprawdę musiał wystawiać go na taką próbę? Myśl o dzieleniu się zdjęciami ślubnymi i planowaniu ceremonii z tym mężczyzną wywołała w nim fale paniki.

Wypił pozostałą połowę swojej coli, wzmacniając się przed tym, co wydawało się skokiem w przepaść i przygotował się na spotkanie ze swoim "narzeczonym".

"Uh... Gwendolyn zawahała się, spoglądając na szerokie czoło mężczyzny - Jestem Gwendolyn Fairweather.

"Narzeczony" spojrzał w górę, z zakłopotaniem wypisanym na twarzy.

Gwendolyn kontynuowała niezręcznie: - Więc... zróbmy to szybko. Popchnę cię.

Mężczyzna wpatrywał się w nią zdumiony. Co?
Gwendolyn zmarszczyła brwi. Czy my się nie pobieramy?

"Narzeczony" rzucił mu spojrzenie, jakby brakowało mu kilku kart do pełnej talii i mruknął coś o "szalonych ludziach". Następnie odjechał na swoim wózku inwalidzkim.

Gwendolyn: ...

Co się właśnie stało?

W tym momencie młodzieńczy głos zawołał zza jego pleców: "Gwendolyn".

Odwrócił się i zobaczył wysokiego chłopaka, ubranego w białą koszulkę na ramiączkach i czarne spodnie. Jego oczy błyszczały, jakby pocałowane przez boskie natchnienie - idealny przykład przystojnego młodzieńca z komedii romantycznej.

Gwendolyn wpatrywała się w niego przez chwilę, po czym wymamrotała: "Gdzie twój wózek inwalidzki?".

Nie powinieneś mieć złamanej nogi?

"Ach, to", powiedział powoli facet, "już się zagoiło".

Gwendolyn, nie mogąc się powstrzymać, roześmiała się z niedowierzaniem. Jeszcze wczoraj jeździłeś na wózku inwalidzkim.

Niezrażony dociekliwością Gwendolyn, młody mężczyzna po prostu się uśmiechnął. Niespodzianka!

Niespodzianka, moja stopa. Jego ojciec prawie stracił wczoraj przytomność!

W ciszy Gwendolyn gestem nakazała mężczyźnie stanąć w kolejce.

Nie martw się, mamy kogoś, kto trzyma nasze miejsce. Możemy iść kiedy tylko chcemy - odparł nonszalancko młody mężczyzna.

To dlaczego wciąż tu stoimy? Im szybciej to zakończymy, tym szybciej będę mógł wrócić do domu; mam plany na wieczór.

Facet spojrzał na walizkę Gwendolyn, odpowiadając leniwie: "Zwijamy się".

Gwendolyn podążyła za nim, zbliżając się do przodu kolejki. Mężczyzna po trzydziestce odwrócił się do nich z przyjaznym uśmiechem, witając pary stojące za nim, by weszły do środka.

Bracie Xavier - zawołał młody mężczyzna.

Och, w końcu wam się udało! powiedział brat Xavier, przyglądając się Gwendolyn z aprobującym skinieniem głowy. To musi być syn Domu Fairweather. Myślałem, że zdjęcia zostały zmontowane; na żywo jesteś jeszcze przystojniejszy!

Gwendolyn uśmiechnęła się uprzejmie.

Brat Xavier kontynuował: - Masz wszystko, czego potrzebujesz? Numer ubezpieczenia społecznego, dowód tożsamości?

Gwendolyn: "Wszystko gotowe".

Zdjęcia też?

Gwendolyn wymieniła spojrzenia z młodym mężczyzną. Nie.

Młody mężczyzna dodał: "Spotkaliśmy się dziesięć minut temu".

Wyraz twarzy brata Xaviera zmienił się w lekko rozbawiony. To idź tam zrobić kilka zdjęć. Szybko dostaniesz odciski palców".

Większość par przychodzi ze zdjęciami, więc Gildia Portretów była praktycznie pusta, gdy przybyli na miejsce. Zauważyli tylko jedną parę, która zapomniała swoich zdjęć.

Dziewczyna wyglądała na niezbyt zadowoloną, gdy otrzymała swoje zdjęcie, a jej twarz wykrzywiło rozczarowanie. "Nasze poprzednie zdjęcia robiliśmy w modnym studiu fotograficznym - zajęło nam to godziny edycji, a to wygląda na robione w pośpiechu. Spójrz, jak ogromna jest moja twarz!

Właścicielka sklepu westchnęła. "Proszę pani, to modne studio pobiera setki opłat za zdjęcie; moje kosztuje tylko dwadzieścia dolców. Chciałaś to zrobić w pośpiechu, prawda?

Ze łzami w oczach zaprotestowała: "Nie chcę takiego brzydkiego zdjęcia na moim akcie ślubu!".

Jej chłopak szybko ją pocieszył: "Nie płacz! Pójdę po nasze właściwe zdjęcia".

"Co, zanim wrócisz, będzie już ciemno...", wydusiła.
W takim razie wrócimy jutro.

Jutro nie są Walentynki.

Właściciel sklepu potarł skronie z frustracji, ale ożywił się, gdy zauważył Gwendolyn i młodego mężczyznę. Przyszliście zrobić zdjęcia?

Gwendolyn skinęła głową. "Zdjęcia ślubne - ale najszybsze, bez retuszu".

Uśmiech właściciela sklepu poszerzył się. Jasne, tędy.

Na wzmiankę o "bez retuszu", oczy dziewczyny rozszerzyły się w szoku i rzuciła dalej: "Ja też chcę zdjęcie bez edycji!".

Gwendolyn i młody mężczyzna ustawili się przed aparatem, a jaskrawoczerwone tło niemal oślepiało.

Gwendolyn zauważyła różnicę wzrostu; ten facet górował nad nią.

W południowych regionach wzrost Gwendolyn, wynoszący pięć stóp osiem, był znaczny, ale tutaj, na północy, był ledwo imponujący. Próbował pocieszyć się myślą o różnicach geograficznych.

Fotograf, podekscytowany widokiem tak dobrze wyglądającej pary, z entuzjazmem powiedział: "Wy dwoje, pochylcie się bliżej - tak, tak, jeszcze ciaśniej - och, no dalej, nie wstydźcie się!".

Gwendolyn odparła: "Po prostu zrób zdjęcie; jest w porządku".

Fotograf nalegał: "Przechylcie nieco głowy ku sobie i uśmiechnijcie się, jakbyście wyobrażali sobie swoje słodkie życie małżeńskie...".

Gwendolyn stała nieruchomo, podczas gdy młody mężczyzna pochylił się lekko, sprawiając, że ramię Gwendolyn oparło się o jego klatkę piersiową.

"Klik" - fotograf uchwycił ten moment. Zróbmy jeszcze kilka zdjęć! Chodź, możesz być trochę szczęśliwsza!

Nie trzeba - powiedziała Gwendolyn, wstając. Tylko to jedno.

Odbitki były gotowe niemal natychmiast. Retuszer, nadzorujący ich pracę, zobaczył zdjęcia i nie mógł powstrzymać się od wykrzyknięcia: "Wow, oboje wyglądacie niesamowicie!".

Gwendolyn zerknęła na zdjęcie; jedna wyglądała na oderwaną, podczas gdy druga wyglądała na beztroską - nie do końca tego oczekiwał od portretów ślubnych.

Młody mężczyzna przyjrzał się zdjęciu w zamyśleniu. "Twoja twarz mówi wiele".

O czym?

O byciu zmuszaną do małżeństwa.

Gwendolyn w końcu to zrozumiała i uśmiechnęła się: - A twoja mama nie wywiera na ciebie presji?

Młody mężczyzna zachichotał lekko: - Nie, to wszystko jest dobrowolne z mojej strony.

Gwendolyn była zaskoczona, przez chwilę zaniemówiła. Zawahał się, zdając sobie sprawę, że on również zgadza się na to szaleństwo - prawdopodobnie skuszony hojnymi ofertami z Domu Jeźdźca Burzy.

Gdy Gwendolyn przygotowała się do zapłacenia za zdjęcia, właściciel wesoło go powstrzymał.

Hej tam, nie obciążę cię! Czy mogę zatrzymać to zdjęcie do mojego portfolio?

Pomińmy to. Młody mężczyzna wtrącił się pierwszy, patrząc na Gwendolyn. Moja małżonka może czuć się nieśmiała.

Rozdział 3

Gwendolyn Fairweather nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak; zajęło jej kilka sekund, aby w pełni przetworzyć to, co widzi.

Gwendolyn wyprostowała ramiona i powiedziała odważnie: - Szefie, możesz powiększyć to zdjęcie dziesięć razy i umieścić je w najbardziej widocznym miejscu. Nie mam żadnych zastrzeżeń".

Sklepikarz był zachwycony. Dzięki, bracie!

Facet w pobliżu wyglądał na zaskoczonego. "Mówisz poważnie?

Co? Nie umiesz żartować? Gwendolyn rzuciła mu rozbawione spojrzenie.

Facet zachichotał, przybierając nonszalancką minę. Dopóki jesteś szczęśliwa.

Sklepikarz i fotograf osobiście wyprowadzili ich z Gildii Portretu, obsypując ich szczerymi błogosławieństwami.

Życzę wam obojgu niekończącej się miłości i szczęścia!

"Gratulacje z okazji ślubu! Obyście wkrótce mieli dzieci!

Gwendolyn nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Dwóch mężczyzn nie może mieć dzieci, więc chciałabym, żeby tak się stało.

Prawdę mówiąc, poczuła dreszcz żalu. Ale biorąc pod uwagę okoliczności, ustępstwo nie wchodziło w grę. W tej bitwie reprezentowała cały ród Fairweather; jej osobisty honor był mniej ważny w porównaniu z reputacją rodziny. Poza tym, Gildia Portretów znajdowała się daleko od kampusu, więc z pewnością nikt, kogo znała, nie byłby w pobliżu... prawda?

Widząc, że Gwendolyn głęboko marszczy brwi, chłopak zaproponował: "Jeśli masz wątpliwości, jeszcze nie jest za późno".

Gwendolyn udała pewność siebie. Nigdy się nie wycofuję.

Z przygotowanymi dokumentami, dwójka wkrótce weszła do Biura Ewidencji Ludności.

Gwendolyn czuła się nieco zagubiona. Co teraz?

Facet był zajęty sprawdzaniem wytycznych dotyczących licencji małżeńskiej na swoim telefonie. Musimy wypełnić nasze oświadczenia małżeńskie - powiedział, rozglądając się dookoła. Ty weź dwa formularze, a ja poczekam tutaj.

Gwendolyn skrzyżowała ręce, przerażona. Dlaczego muszę je przynieść?

Opierając się o filar, facet ziewnął. Nie mogę dużo chodzić, lekarz kazał mi się nie przemęczać.

Uśmiechnęła się figlarnie. Wygląda na to, że jesteś po prostu leniwy.

Ach, - zachichotał cicho - "zepsuty".

Gwendolyn kontynuowała swoje przekomarzanki. Jesteś tak leniwy, a mimo to zdecydowałeś się przyjechać tu po licencję?

Westchnął dramatycznie. Chciałem pełnomocnika, ale słyszałem, że musisz być obecny.

'...'

Czy nadal mógł zrezygnować ze ślubu? Zrezygnowana Gwendolyn podeszła do lady.

Formularze oświadczeń małżeńskich były podzielone na dwie części. Po wypełnieniu swoich danych, szturchnęła faceta obok niej. "Pospiesz się, wymieńmy się papierami".

Zerknął na nią, po czym kontynuował w ślimaczym tempie.

Po małej wieczności papierkowej roboty, złożyli swoje dokumenty do weryfikacji. Wkrótce zostali zaprowadzeni do hali rejestracyjnej, gdzie czekali na swoją kolej.

Dekoracje w holu przyciągały wzrok - ściany pokryte tandetnymi fioletowymi różami i jaskrawoczerwonymi sercami, z napisami takimi jak "Kocham cię na zawsze". Gwendolyn ledwo rzuciła okiem, zanim się skrzywiła. Dyskretnie ukryte wśród nich były fragmenty ustawy o małżeństwie, które wzbudziły jej zainteresowanie i w końcu zaczęła je uważnie studiować.
Obok niej facet bezmyślnie przewijał na swoim telefonie. Inna para w pobliżu przyglądała mu się przez chwilę, a mężczyzna pochylił się, by porozmawiać. "Hej stary, ty też chcesz zrobić prawo jazdy?".

Odłożył telefon i odpowiedział skinieniem głowy.

Kobieta uśmiechnęła się promiennie. "Z tak przystojnym facetem jak ty, założę się, że twoja żona jest jeszcze ładniejsza! Gdzie ona jest? W toalecie?

Wskazał na Gwendolyn, która była pochłonięta lekturą prawa małżeńskiego. Jest właśnie tam.

Mężczyzna prawie zakrztusił się z zaskoczenia. Kto-

Kobieta rzuciła mężowi pełne dezaprobaty spojrzenie. Mamy rok 2023! Co jest takiego szokującego w małżeństwach osób tej samej płci? Odwróciła się z powrotem do faceta, uśmiechając się. "Stary, twoja żona jest super słodka. Jesteście parą stworzoną w niebie!

uśmiechnął się. Też tak myślę.

W tym momencie mechaniczny głos oznajmił: "Numer 99, prosimy o przejście do stoiska numer 9 w celu sfinalizowania transakcji".

Facet rzucił szybkie spojrzenie na bilet w dłoni i wstał.

Gwendolyn Fairweather.

Co teraz? Gwendolyn odparła z irytacją.

Teraz nasza kolej.

Każda kabina rejestracyjna była prywatną, zamkniętą przestrzenią. Gdy Gwendolyn weszła do środka, ogarnęło ją przytłaczające uczucie melancholii.

Jej pierwsze małżeństwo zostało zawarte w ten sposób.

Pracownik ponownie sprawdził ich dokumenty. Gdy był już usatysfakcjonowany, przybrał poważny wyraz twarzy. "Czy oboje pobieracie się z własnej woli?

"Tak" - odpowiedział z przekonaniem mężczyzna.

Następnie pracownik zwrócił się do Gwendolyn.

"Tak", jąkała się.

Pracownik skinął głową i wręczył im dwie broszury. "Proszę, przeczytajcie razem przysięgę".

Gwendolyn otworzyła broszurę, dostrzegając godło i flagę narodową, nagle zdając sobie sprawę z powagi tego, co robi. Wyprostowała się, czując wagę chwili.

Kiedy tylko będziesz gotowa - poprosił pracownik.

Gwendolyn i chłopak wyrecytowali zgodnie: "Dobrowolnie jednoczymy się jako partnerzy. Począwszy od dzisiaj, będziemy przestrzegać obowiązków i zobowiązań małżeńskich - szanując, kochając, ufając, szanując i wspierając się nawzajem przez całe życie".

Kiedy skończyła, policzki Gwendolyn płonęły.

Co się, u licha, działo?

Rozdział 4

Pracownicy Urzędu Stanu Cywilnego uśmiechnęli się, stemplując świeżo wydrukowane portrety ślubne oficjalną pieczęcią małżeńską. "Gratulacje! Jesteście teraz prawnie uznaną parą" - ogłosili.

Gwendolyn Fairweather przyjęła jaskrawoczerwony akt małżeństwa nawet na niego nie spoglądając, wsuwając go prosto do kieszeni.

Gdy opuścili salę rejestracyjną, Gwendolyn poczuła, jak ciepło w końcu zaczyna znikać z jego policzków.

Jego nowy mąż, poruszając się w spokojniejszym tempie, przeglądał akt małżeństwa, a jego długie rzęsy muskały jego prosty nos. Wyglądał oszałamiająco pod każdym względem.

A teraz ta osoba oficjalnie została małżonkiem Gwendolyn Fairweather.

Gwendolyn zdała sobie jednak sprawę, że nie zna nawet imienia tego mężczyzny.

Hej, jak masz na imię? zawołała Gwendolyn, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Pytać męża o imię zaraz po ślubie - z pewnością był jedyną osobą w kraju, która potrafiła coś takiego zrobić.

Chłopak uniósł lekko brew. Sama zobacz.

'...' Gwendolyn wyciągnęła akt małżeństwa i przewróciła środkową stronę, szybko odnajdując informacje o chłopcu.

Imię i nazwisko: Alaric Stormrider

Płeć: Mężczyzna

Narodowość: Wschodnie Królestwo

Data urodzenia: 200...

Gwendolyn wpatrywała się w szoku.

Alaric Stormrider był w rzeczywistości o rok młodszy niż on - niedawno przekroczył ustawowy wiek.

Gwendolyn poczuła się zagubiona. Dopiero co skończyłeś szkołę średnią, prawda?

Tak - przytaknął Alaric.

Korzystając z chwili, Gwendolyn powiedziała: - W takim razie będziesz musiał mówić do mnie "starszy bracie".

Alaric uśmiechnął się: - Czy nie powinno być zamiast tego "mężu"?

Ciepło, które w końcu się rozproszyło, powróciło na twarz Gwendolyn, która odpowiedziała zaciekle: - Nie wolno ci tak do mnie mówić.

Alaric żartobliwie powiedział: "Och? W takim razie... Gwendolyn, starszy bracie.

Gwendolyn zamarła na trzy sekundy, zanim spokojnie odpowiedziała: "Jesteś taki bezczelny".

Alaric wzruszył ramionami z udawaną pokorą: - Myślę, że to w porządku.

Gdy wszystko zostało załatwione, Gwendolyn i Alaric stanęli przy wejściu, by się pożegnać. Brat Xavier również tam był. Słysząc, że Gwendolyn ma zamiar wyjść, brat Xavier pośpiesznie powiedział: "Już wychodzisz?".

Gwendolyn odpowiedziała z nutą sarkazmu: "A co innego miałabym robić?".

Brat Xavier zwrócił się do Alarica. Jeźdźcu Burzy, czy twoja matka nie prosiła cię, byś przyprowadził Gwendolyn do domu na kolację?

Gwendolyn poczuł, jak ogarnia go fala strachu. Do domu na kolację? Co ci ludzie sobie myśleli? Czy nie rozumieli niepisanych zasad małżeństwa kontraktowego?

Nie musicie się kłopotać - nalegała Gwendolyn. Mam plany na dzisiejszy wieczór.

Brat Xavier wyglądał na zdziwionego. Dzisiaj jest wielki dzień dla was obojga, a ty umówiłaś się z kimś innym?

Zaskoczona Gwendolyn jąkała się: "Uh...".

Alaric próbował powstrzymać śmiech. Bracie Xavier, Gwendolyn naprawdę ma coś na głowie. Przerwał, po czym dodał: - Ma spotkanie z doradcą szkolnym. Nie chciałbyś, żeby odwołał spotkanie ze swoim doradcą, prawda?
Gwendolyn szybko skinęła głową, uroczyście stwierdzając: "Dokładnie. Chociaż jestem teraz mężatką, nadal muszę traktować swoją edukację priorytetowo".

Cóż, to prawda - powiedział z westchnieniem brat Xavier. W przyszłości będzie wiele możliwości. Gdzie planujesz studiować, Gwendolyn? Mogę cię podwieźć.

Nie ma potrzeby - odpowiedziała stanowczo Gwendolyn. Wezwałam podwózkę.

Brat Xavier ustąpił, zwracając się do Alarica. W takim razie chodźmy. Powinniśmy udać się do szpitala.

Szpitala? Alaric powtórzył.

Wczoraj mocno skręciłeś kostkę; twoja matka poprosiła mnie, bym zabrał cię na badania kontrolne.

Alaric zachichotał. Teraz już wszystko w porządku. Prawie nie boli, gdy chodzę.

Gwendolyn spojrzała na długie nogi Alarica, niepewna, które części jego wypowiedzi były prawdziwe, a które nie.

Cóż, będziemy się zbierać - powiedział Alaric, machając aktem ślubu. Do zobaczenia później, bracie.

Gwendolyn wpatrywała się w niego oniemiała.

Brat Xavier spojrzał znajomo na nowożeńców: Młodzi ludzie naprawdę się bawią.

Gwendolyn pojechała taksówką do mieszkania współlokatora.

Jego współlokator, Lysander Knight, pochodzący z Wintersgate, zwykle miał mieszkanie dla siebie, ponieważ jego rodzice często wyjeżdżali za granicę. Kiedy Gwendolyn przyjechała, Lysander był zajęty ucztą z pikantnych raków i kazał niani otworzyć drzwi dla Gwendolyn.

Lysander rzucił Gwendolyn parę jednorazowych rękawiczek. "Gdybyś nie przyszła, utknęłabyś jedząc same skorupki".

Gwendolyn przyjrzała się nasączonemu czerwonym olejem jedzeniu i zauważyła sucho: - Uważaj - to może wrócić, by cię dziś prześladować.

Stary, musiałeś to powiedzieć, gdy jadłam!

Udając złość, Gwendolyn odpowiedziała: "Ale starszy brat Gwendolyn nie radzi sobie z pikantnym jedzeniem!".

Lysander roześmiał się. Łagodne rzeczy są w podgrzewaczu; możesz je wziąć sama.

Niania dodała: - Przyniosę. Na zewnątrz jest gorąco - Gwendolyn, usiądź i napij się wody.

Dziękuję, proszę pani. Gwendolyn otworzyła jego walizkę i wyciągnęła parę butów, rzucając je Lysanderowi. Musiałam sprowadzić je z zagranicy; w Harbor Isle już ich nie było.

Lysander uniósł brew. Wielkie dzięki, starszy bracie Gwendolyn.

Po zjedzeniu raków obaj pili, oglądając transmisję na żywo.

Lysander zapytał: "Dlaczego wróciłaś tak nagle?".

Gwendolyn zachichotała: "Zgadnij! Jeśli dobrze zgadniesz, będę mówić do ciebie "tato".

"Zakochałaś się?

'...' Gwendolyn zrobiła pauzę: - Dlaczego tak mówisz, rycerzu?

Lysander wzruszył ramionami. Mamy przecież żywy przykład w akademiku, prawda?

Rozdział 5

Gwendolyn Fairweather nagle przypomniała sobie, że jeden z jej współlokatorów wrócił do kampusu zaledwie pół miesiąca po rozpoczęciu wakacji, pragnąc połączyć się ze swoją dziewczyną. Prawdopodobnie zaszył się w ich wynajętym mieszkaniu, zagubiony we własnym świecie miłości.

Lysander Knight uważnie przyglądał się wyrazowi twarzy Gwendolyn. Czy to możliwe, że cię rozgryzłem?

Lysander ożywił się. Poważnie, czy w grę wchodzi jakaś dziewczyna? Czy ja ją znam? Daj spokój, Gwendolyn, nie dzielisz się tak ważnymi nowinami? Nie uważasz mnie za brata?

Nie chodzi o romans - poprawiła go Gwendolyn - i to naprawdę nic wielkiego.

Lysander wziął łyk piwa, rzucając zaciekawione spojrzenie w kierunku Gwendolyn.

Gwendolyn niezobowiązująco wyjawiła: "Właśnie poszłam po akt małżeństwa".

"Pfft-

Lysander oblał się piwem, ale szybka jak królik Gwendolyn podskoczyła, ratując jego koszulkę przed przemoczeniem.

"Jaki certyfikat?

Gwendolyn zachowała prostą twarz. Akt małżeństwa. Co innego mogłoby to być?

Mogłoby to być prawo jazdy albo certyfikat komputerowy... Czekaj, co się właściwie stało?

Gwendolyn rzuciła akt małżeństwa na stół przed Lysanderem.

Lysander zadrżał lekko, gdy otworzył dokument. Gwendolyn Fairweather, Alaric Stormrider... Dwóch facetów? Ty - ty - ty -

Z cierpliwością Gwendolyn wyjaśniła: "Pamiętasz moją kuzynkę, na którą wcześniej narzekałam?".

Lysander powoli wytężył umysł. Tę, która zakochała się w facecie ze skromnego środowiska i uciekła z domu?

Tak. Ożeniłem się w jej imieniu.

Po wysłuchaniu historii Gwendolyn, Lysander był zaskoczony. Natknąłeś się na coś tak dobrego? Co to za szczęście?

Gwendolyn myślała, że źle usłyszał. "Dobrą rzecz?

Samochód, dom, udziały... Lysander wskazał na zdjęcie Alarica Stormridera, brzmiąc na zazdrosnego. I mąż, który jest tak przystojny!

Gwendolyn poczuła pulsowanie w skroniach. Nie mów tak od niechcenia.

Lysander przewrócił oczami. Jesteście teraz prawnie małżeństwem, nie możesz mnie powstrzymać.

Jasne, ale to ja mogę to powiedzieć. Co ci do tego? Po tym, jak Gwendolyn to powiedziała, poczuł, że coś jest nie tak, więc szybko zmienił temat. Naprawdę uważasz, że jest przystojny?

Prawda?

Gwendolyn rzuciła mu spojrzenie. Jest... w porządku, jak sądzę.

Mówię ci, gdyby Alaric Stormrider pojawił się w naszej szkole, twoja pozycja podrywacza byłaby zagrożona. Jest wyższy od ciebie, prawda?

Gwendolyn powstrzymywała frustrację. Wzrost to nie wszystko. Mamy różne style, więc nie można nas porównywać. Poza tym, czy nie głosuje się na "najprzystojniejszego"? Mogę nawet nie przegrać.

Lysander roześmiał się. W porządku, nie ma konkurencji. Jesteś najprzystojniejsza, Gwen. Chodźmy do mojego pokoju pograć.

Ze względu na upał, oboje czuli się zbyt leniwi, by wyjść na zewnątrz, więc większość dnia spędzili w domu, grając w gry wideo, a wieczorami wychodzili tylko po to, by pograć w kosza, popływać lub zjeść późne przekąski.

Gwendolyn nie tylko podlizywała się swojemu przyjacielowi. Za każdym razem, gdy wychodzili, on zawsze płacił rachunek. Sama para butów, którą kupił Lysanderowi, kosztowała prawie tysiąc.
Pod koniec lata polecieli na kilka dni na plażę, wracając o kilka odcieni ciemniejsi. Gwendolyn zamieściła nawet zdjęcie swoich opalonych nóg w mediach społecznościowych z podpisem: "Zobacz, jaka jestem ciemna!".

W ciągu kilku minut liczba komentarzy i polubień przekroczyła sto.

Mama: "Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś w podróży poślubnej! Nie zapomnij o kremie przeciwsłonecznym".

Ktoś starszy: "Jak śmiesz publikować selfie bez twarzy! [przewracanie oczami]".

Galadriela Willow: "Gwen, jesteś w Tajlandii? Możesz zrobić makijaż mojej dziewczynie?

Lysander Knight: "Aby zobaczyć Gwendolyn Fairweather w hawajskich szortach, proszę o DM".

Sir Reginald: "Nie wystarczająco ciemne, ale nogi są długie".

...

Gwendolyn Fairweather:

Wygląda na to, że wmieszały się tu jakieś dziwne rzeczy.

Gwendolyn zaciskał zęby ze złości, zastanawiając się, jak odpowiedzieć z maksymalnym skutkiem, gdy nagle zauważył, że pojawiła się kolejna odpowiedź.

Mama odpowiedziała: "Sir Reginald: Leggy, haha. Alaric Stormrider, cieszysz się Tajlandią?

'...' Gwendolyn wciągnęła powietrze. Prawie zapomniał, że jego mama miała Alarica Stormridera na WeChat. Zanim doszło do eskalacji, Gwendolyn szybko zablokowała Alaricowi możliwość oglądania jego postów w mediach społecznościowych.

Gwendolyn wymusiła uśmiech. Dobrze, świat był teraz spokojny.

Ping z WeChat przerwał mu. Uśmiech Gwendolyn zamarł, gdy otworzył wiadomość.

Sir Reginald: "Więc, jesteśmy w podróży poślubnej, co?

Sir Reginald: "Jak mogłem o tym nie wiedzieć? [uśmiech]'

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwane małżeństwo w erze cyfrowej"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈