Odkupienie

1 - The Letter (1)

1

LIST

Pierwszą reakcją Natalie Richards na list w jej rękach jest podejrzenie. Reakcja podsycana przez jej obawy, te, które skłaniają ją do przeszukiwania rzeczy jej chłopaka, niczym uzależniona osoba szukająca ratunku. Kim do cholery jest Joshua Barker i dlaczego Mark ma list zaadresowany do niego?

Po raz pierwszy odkrywa go na dnie jego szafki nocnej, kiedy już prawie zrezygnowała z szukania czegokolwiek. Z zewnątrz list nie zawiera żadnych wskazówek co do wybuchowej natury jego zawartości. Prawie go przeoczyła; jest schowany na samym dnie ostatniej szuflady, pod stertą wyciągów bankowych. Natalie szybko je przegląda; to, czego szuka, raczej nie jest ukryte wśród wypłat gotówkowych i poleceń zapłaty. Zamierza wymienić wyciągi bankowe i zamknąć szufladę, kiedy zauważa kopertę. Leży twarzą do dołu, prawie jakby się ukrywała. Chcąc być dokładną w swoich poszukiwaniach, wyciąga ją.

Czyta list, a nazwisko Joshuy Barkera nie daje jej spokoju, drażni ją jego niejasna znajomość. W miarę jak treść listu wnika w jej umysł, uświadomienie sobie, kim jest Joshua Barker, wysuwa się na powierzchnię w jej mózgu, eksplodując przez czaszkę w niezliczonej ilości niedowierzań i zaprzeczeń.

Natalie wyrzuca list z rąk, jakby papier ją poparzył. Co, w pewnym sensie, miało miejsce. Ląduje w pobliżu drzwi, impet powoduje, że częściowo się pod nie wsuwa, jakby chciał od niej odpełznąć. Niski jęk wymyka się jej, gdy opada na podłogę, jej żołądek zaciska się wbrew temu, co wbija się w jej mózg. Wpatruje się w tanią melaminową szafkę nocną, jakby zdradziła ją, oferując schronienie listowi Joshuy Barkera. Chciałaby, żeby Bóg nigdy nie zdecydował się na przeszukanie rzeczy Marka. Spodziewała się znaleźć gówno, ale nie coś, co tak śmierdzi. Nikt nie mógł przewidzieć treści listu dręczącego ją z drugiej strony pokoju. Znowu spieprzyłaś sprawę, Natalie. Ciągnie cię do złych chłopców, prawda? Cóż, nie ma dużo gorszych niż ten.

Wtuliła się w łóżko Marka, które oczywiście jest schludnie wykonane. U Marka wszystko jest zawsze schludne, uporządkowane, na swoim miejscu. Prawie antyseptyczna czystość jego ciasnego mieszkania zdradza niewiele o mężczyźnie, z którym spotyka się, z przerwami, przez ostatnie cztery miesiące. Nie pozwala sobie na zastanawianie się, czy Mark kiedykolwiek rozważa naciśnięcie przycisku "off".

Natalie przyszła tu dzisiaj, ponieważ podejrzewa, że jej chłopak może spotykać się z inną kobietą. Biorąc pod uwagę jej relacje z mężczyznami, jest to oczywisty wniosek, gdy Mark wydaje się być zdystansowany, wymijający, nieświadomy jej wskazówek dotyczących dalszego rozwoju ich związku. Posiadanie własnego mieszkania. Być może dziecko w odpowiednim czasie. Dotychczas Natalie dawała tylko mgliste sugestie w kwestii dziecka; nagłe wycofanie się Marka, gdy to robiła, natychmiast ją uciszało.

Natalie niełatwo jest znaleźć mężczyznę, który chce tego, co ona - zaangażowania, wspólnoty, stabilności. Wie, że tacy mężczyźni istnieją. Weźmy na przykład jej kuzynkę Janine. Mężatka od pięciu lat, z dwuletnią córką i kolejnym dzieckiem w drodze, jej mąż Gavin to archetypowy wierny i kochający partner. Janine ma za sobą przykład swoich rodziców, którzy są szczęśliwym małżeństwem od trzydziestu lat. Nie tak jest z Natalie. Przed rozwodem jej ojciec wydaje się być zdeterminowany, by sypiać z każdą dostępną kobietą w Bristolu. W końcu odchodzi od żony i jedenastoletniej córki i już nie wraca. Jego kontakt z Natalie ogranicza się do sporadycznych kartek świątecznych i urodzinowych, które w końcu się kończą. Callie Richards, wściekła i rozgoryczona, zostaje pozostawiona, by samotnie wychowywać córkę.

Nic dziwnego, że Natalie ma w zwyczaju zawsze chodzić za złymi chłopcami. Psycholog mógłby powiedzieć, że jest na misji odnalezienia i zreformowania swojego błędnego ojca. Znalezienie go nie jest problemem; to reforma okazała się bezowocna w przypadku mężczyzn, z którymi się umawiała.

Mark jednak - cóż, zawsze wydawał się inny. Na początku, w każdym razie. Nawet teraz, czasami ma wrażenie, że lubi ją bardziej, niż na to pozwala. Stopniowo jednak jego uniżoność, widoczny brak chęci, by coś między nimi zmienić z przygodnego, osłabia nadzieje Natalie. Inna kobieta to oczywisty wniosek, do którego dochodzi. Ktoś ładniejszy, zabawniejszy, bardziej interesujący. Ktoś, kto waży dwadzieścia kilo mniej.

W tym tygodniu, na szczęście, ma wolne od pracy jako asystentka produkcji telewizyjnej. Mark będzie na placu budowy, zamawiając beton, sprawdzając zamówienia, robiąc to, co tam robi. Jego nieobecność oznacza, że ma okazję przeszukać jego mieszkanie, ponieważ zapasowy klucz tak kusząco leży pod rośliną doniczkową w korytarzu na zewnątrz. Klucz, który zachęca ją do wzięcia go, przekręcenia w zamku i wejścia do środka, by sprawdzić, czy znajdzie dowody potwierdzające jej najgorsze obawy. Że Mark spotyka się z inną kobietą.

A konkretnie z kobietą o inicjałach A.J.

O tak. To nie jest tylko genetycznie zaprogramowane urządzenie naprowadzające Natalie na złych chłopców, które sprowadziło ją tutaj dzisiaj. Ma solidniejsze podstawy, na których opiera swoje podejrzenia. Kilka dni temu, wściekła i zraniona po tym, jak Mark po raz kolejny zignorował jej aluzje dotyczące ich związku, chwyta jego komórkę, kiedy on się wysikał. Jej palce wertują zawartość. Nie ma nic obciążającego w wiadomościach, ani wysłanych, ani otrzymanych; zachował tylko kilka ostatnich i wszystkie są do lub od niej. Kalendarz Marka jest tym, co daje jej powód do niepokoju. Co kilka tygodni widnieje w nim wpis "A.J. tutaj, 18:00".

Kiedy wraca, wciąż zapinając się na zamek, konfrontuje się z nim.

'Kim jest A.J.?' żąda, jej samoświadomość zmiata potrzebę wstępu. Alarm wkrada się w jego oczy, zanim powie jej, że nie powinna szperać w jego telefonie. No cóż, ona już to wie, prawda? Jego reakcja przekonuje ją, że A.J. jest kobietą i, oczywiście, nie nosi przy sobie rolek nadmiaru ciała, które ma Natalie. Wszystko, co Mark powie, to że nie, nie spotyka się z nikim innym i tak, chce z nią być, ona nie może myśleć, że nie. Jak A.J. jest starym przyjacielem ze szkoły, i to męskim, nie kobiecym. Tylko, że alarm, który już zdążyła wcisnąć w jego twarz, wraz z jej radarem do wykrywania kłamstw, umiejętnością zrodzoną z posiadania filigranowego ojca, ostrzegają ją, że nie mówi prawdy. Stąd też jest tu dzisiaj, na wyprawie, by dowiedzieć się, kim jest ta suka A.J. i jak długo sypia z Markiem.



1 - List (2)

Teraz, zmięta na podłodze obok jego łóżka po przeczytaniu listu, przypomniała sobie stare powiedzenie o tym, że podsłuchiwacze nie słyszą o sobie nic dobrego. Zastanawia się, czy to samo dotyczy szperaczy. Ponieważ to, co znalazła, to kompletne gówno; w tej chwili jedyne, czego pragnie, to nacisnąć przycisk eject w swojej głowie i wyrzucić nazwisko Joshuy Barkera w odległe zakątki kosmosu. Koperta wciąż kusi ją ze swojego punktu obserwacyjnego na podłodze, ta część, która jest widoczna pod framugą drzwi, drwi z niej.

List. Ten, którego Natalie prawie nie czyta, zaadresowany do kogoś, kto nazywa się Joshua Barker. Inicjały J.B., nie A.J., i do tego mężczyzna. List, który pozornie nie ma żadnego związku z Markiem i jej wątpliwościami co do niego; nie interesuje jej. Kiedy go znajduje, odkłada go nieprzeczytany do szuflady. W tym momencie jej podejrzenia rosną wraz z ciekawością. Oczywiście, że list jest związany z Markiem; jest w jego mieszkaniu, prawda?

Obraca go w dłoniach, sprawdzając. Koperta jest zwykła, biała, papier dobrej jakości. Drogie rzeczy, takie, które preferuje starsze pokolenie. Na odwrocie nie ma adresu zwrotnego. Pismo jest staranne, regularne, czarny długopis jest łatwy do odczytania. Łagodne nachylenie od lewej do prawej, pętle i zawijasy informują, że adresatem jest Joshua Barker. Adres: Vinney Green Secure Unit, Emersons Green, Bristol.

Vinney Green. Nazwa niejasno znajoma Natalie, choć w pierwszej chwili nie potrafi jej umiejscowić. Ach, tak. Areszt dla młodocianych przestępców na obrzeżach Bristolu. Kimkolwiek jest Joshua Barker, najwyraźniej był złym chłopcem. Znaczek wydaje się staroświecki, a przyglądając się bliżej, może dostrzec stempel pocztowy: Exeter, 15 listopada, prawie czternaście lat temu. Mark miałby wtedy jedenaście lat.

Koperta została starannie rozcięta u góry, zachęcając Natalie do wyciągnięcia zawartości. Tylko jedna kartka, w dopasowanym, grubym papierze. Jej palce głaszczą powierzchnię, pieszcząc jej chłód. Lekki posmak stęchlizny dociera do jej nozdrzy. Na górze nie ma daty ani adresu. Tylko słowa. Przysiada na krawędzi łóżka i zaczyna czytać.

Mój drogi Joshua,

Piszę ten list, aby powiedzieć Ci coś, co Cię zaboli, choć jest to ostatnia rzecz, jakiej chciałby albo Twój dziadek, albo ja. Nie ma prostego sposobu, żeby to ująć. Joshua, mój kochany, twoja matka postanowiła wyprowadzić się z Exeter i zmienić nazwisko, a jej zamiarem jest rozpoczęcie nowego życia, życia bez ciebie. Pewnie zastanawiałeś się, dlaczego cię nie odwiedziła, a z tego, co mi mówi, nie pisała ani nie dzwoniła. Spróbuj zrozumieć, Joshua. Od czasu twojego zatrzymania życie stało się dla niej bardzo trudne. To jest jej sposób radzenia sobie z tym, co się stało.

Zarówno twój dziadek jak i ja próbowaliśmy przekonać ją, żeby nie zrywała z tobą kontaktu, ale ona jest nieugięta w tej kwestii. Zdaję sobie sprawę, że to musi być dla ciebie trudne, mój kochany. Wiesz, jaka czasami potrafi być Twoja matka. Zapewniam Cię, że będziemy nadal pisać i mam nadzieję, że to Cię pocieszy.

Twoja kochająca babcia,

Linda Curtis

Pierwsze myśli Natalie dotyczą tego, jak surowa, jak bezlitosna musi być kobieta, która porzuca swoje dziecko. I z jakiego powodu? Kimkolwiek są Joshua Barker i jego matka, myśli Natalie, jedno jest pewne: nigdy nie mieli normalnych relacji między rodzicami a dzieckiem. Niemożliwe, żeby przeżyć ciążę i poród, związać się z dzieckiem, a potem je opuścić, prawda? Ta kobieta, tak nieugięta w kwestii rozpoczęcia nowego życia bez syna, prawdopodobnie od zawsze odmawiała mu matczynej miłości. Natalie krótko zastanawia się, gdzie jest ojciec Joshuy, mając nadzieję, że jest on wykuty z innego metalu niż stateczna matka chłopca. Mężczyzna bardziej zgodny z Lindą Curtis, przy odrobinie szczęścia.

Joshua Barker. Nie sposób określić, ile ma lat, gdy otrzymuje list. Zastanawia się, jakie przestępstwo popełnił. Co było na tyle złe, że wysłano go do Vinney Green? Przestępstwo tak straszne, że jego własna matka go odrzuca? Tak okropne, że nawet nie mówi mu, że się wyprowadza, że zmienia nazwisko?

Wtedy Natalie sobie przypomniała. Niejasne poruszenie pamięci, kiedy czyta nazwisko Joshuy Barkera na kopercie, łączy się w ostre, kłujące uderzenie w jej umyśle, takie, które powoduje, że zwija się w zaprzeczeniu, szoku, wstręcie. Możliwy powód, dla którego jej chłopak ma ten list, przebija się do jej świadomości. W jednej milisekundzie wszystko łączy się w jej przerażonym mózgu, powodując, że rzuca listem po pokoju i opada na podłogę, przytulając się do kolan. Żołądek jej się skręca i zastanawia się, czy nie zwymiotować; wyrzucić z siebie podłość swoich myśli w jednym długim śmierdzącym strumieniu wymiocin. Gdyby to tylko było takie proste, myśli.

Joshua Barker. Kolejne nazwisko wybucha ze wspomnień Natalie, by do niej dołączyć. Adam Campbell. Obrazy łączą się z nazwiskami w jej głowie. Dwa zdjęcia, po raz pierwszy widziane czternaście lat temu w telewizji i zawsze, gdy od tego czasu zasłużyły na czas antenowy. Oba przedstawiają chłopców o ciemnych włosach, choć jeden nosi je dłuższe i bardziej nieuporządkowane. Ten konkretny chłopiec jest nieuśmiechnięty i ponury, wyraźnie nie chce pozować do aparatu. Drugi wygląda nerwowo, jak królik przed wilkiem, jego wyraz twarzy jest niepewny. Natalie nie może być pewna, który z nich to Joshua Barker, a który to Adam Campbell, choć wydaje jej się, że ten nieokrzesany i ponury to może być Adam. Co oznacza, że Rabbit Boy to Joshua Barker. Chłopiec, którego matka tak zdecydowanie odrzuciła. Czy matka Adama Campbella zareagowała w ten sam sposób, zastanawia się Natalie. Czy został podobnie odrzucony z życia swoich rodziców, porzucony w bezpiecznej jednostce penitencjarnej, jak Joshua? Odrzucony, ponieważ razem, w wieku jedenastu lat, będąc jeszcze dziećmi, popełnili zbrodnię tak szokującą i obrzydliwą, że wydawało się to prawie niemożliwe. W każdym razie nie dla dwóch jedenastolatków; może starszy mężczyzna, jakiś pokręcony samotnik z udręczonego otoczenia, ale nie dwóch młodych chłopców. Nie dzieci wychowane w stabilnym środowisku domowym, bez żadnych znanych nadużyć.

Dzieci w wieku jedenastu lat nie wywabiają z domu dwuletniego dziecka, blondwłosej i ślicznej Abby Morgan, i najpierw ją biją, a potem dźgają na śmierć.




1 - List (3)

Tyle że czternaście lat temu, w przypadku Adama Campbella i Joshuy Barkera, właśnie to zrobili.

Nudności znów targają żołądkiem Natalie.

Jej wspomnienia wracają do Króliczego Chłopca, z szeroko otwartymi oczami i zmartwieniem, a potem przeskakują do Marka Slatera. Wyobraża sobie jego włosy, jego oczy, tak podobne do Rabbit Boya, i ma rozpaczliwą nadzieję, że się myli. Że ci dwaj nie są tacy sami i że istnieje całkowicie niewinne wyjaśnienie, dlaczego Mark ma w swoim posiadaniu list Joshuy Barkera. Inne niż oczywisty, ohydny, zbyt bolesny do rozważenia powód.

Że Mark Slater to Joshua Barker, starszy o czternaście lat. I że spotyka się z mordercą dzieci, którego chroni nowa tożsamość.

Natalie rzuca się na nogi. Nie może znieść przebywania w tym samym pomieszczeniu co list ani minuty dłużej. Zapomniała o mdłościach i sięgnęła po jedzenie, tak jak zawsze to robi, gdy jest zdenerwowana. Wchodzi do maleńkiego aneksu kuchennego, otwiera lodówkę w poszukiwaniu bogatych, kojących węglowodanów, odkładając na półkę wszelkie obawy o swoje nadprogramowe kilogramy. Wyciąga to, co akurat ma pod ręką, smaruje chleb grubo masłem, a na wierzch wciska kilka plasterków szynki. Wyciąga stołek z baru śniadaniowego i zagłębia się w kanapkę, żując wściekle szczęki, smak jedzenia nie ma znaczenia. Paczka czekoladowych ciasteczek wpada jej w oko i chwyta je. Będzie potrzebowała każdej uncji węglowodanowego komfortu, który kanapka i ciastka mogą zaoferować, jeśli ma stawić czoła Markowi. Czy jednak to zrobi? Natalie tłumi wewnętrzny głos, ten alarmujący, który mówi jej, że ktoś, kto potrafi zatłuc i zadźgać na śmierć dwulatka, może nie być zadowolony z tego, że jego nowa tożsamość, jego świeży start, zostanie zdarta. Zwłaszcza przez dziewczynę, która uciekła się do szperania w jego rzeczach.

Spogląda wokół siebie, wpychając jedzenie do ust. Aneks kuchenny jest tak samo schludny i uporządkowany jak wszystko inne w mieszkaniu Marka. Żadnych talerzy pozostawionych do odsączenia w stojaku, żadnych brudnych kubków po kawie na stole, żadnych przepełnionych pojemników na pedały. Zapach cytryn dryfuje do niej ze zlewu. Taka czysta, taka zorganizowana, w przeciwieństwie do kuchni Natalie, gdzie lodówka jest miejscem, w którym umiera jedzenie, a ręczniki do herbaty są zawsze brudne. Często dokuczała Markowi o jego zamiłowaniu do porządku. On zawsze wzruszał ramionami, mówiąc jej, że tak po prostu woli.

Teraz uważa, że jego sterylne otoczenie jest symbolem tego, jak mało wie o mężczyźnie, z którym się spotyka. Mark nigdy nie mówił wiele o swojej przeszłości. Z tego, co jej powiedział, jego matka i ojciec nie żyją, a on sam nie ma żadnej innej rodziny. Jak, jako dziecko, miał zwykłe wychowanie tutaj w Bristolu. Jeśli naprawdę jest Joshuą Barkerem, to jest to kłamstwo. Natalie pamięta, że obaj zabójcy Abby Morgan pochodzą z Exeter. Tak samo jak list. Jeśli chodzi o to, że jego rodzice nie żyją, cóż, jego matka z pewnością zamierza być dokładnie taka, jeśli chodzi o jej syna. Natalie nie jest już pewna, czy wini kobietę za to, że go opuściła.

List. Natalie przypomina sobie, jak bardzo wytarte są zagniecenia, jak często musiał być czytany przez lata. Jakie emocje wywołuje w Marku za każdym razem, gdy go rozkłada? Te ostre słowa, ujawniające odrzucenie syna przez matkę. Nic dziwnego, myśli, że Mark zawsze niechętnie mówił o czymkolwiek, co mogłoby wskazywać na ich wspólną przyszłość. Ukrywał zdolność do zamordowania dziecka, bezbronnego dwulatka, a ona rozważała możliwość posiadania z nim dzieci. Taki człowiek nie powinien być ojcem. Musisz to przyznać, Natalie - beretuje głos wewnątrz niej. W przeszłości wybrałaś kilka indyków, jeśli chodzi o mężczyzn, ale ten bije je wszystkie. Zabójca dzieci? Naprawdę?

Jakaś mała cząstka jej protestuje jednak. Pamięta chwile czułości, rzadkie i przez to cenne, ze strony Marka. Czasami wydaje się, że trzyma swoje emocje na smyczy, zanim je chwilowo uwolni, jego uśmiech jest miękki i ciepły, gdy pochyla się, by ją pocałować. Momenty takie jak te utrzymywały ją przy życiu za każdym razem, gdy unikał jej sugestii o częstszym widywaniu się, być może o wspólnym mieszkaniu. Teraz nalegają, by dała Markowi szansę na wyjaśnienie. Albo dać jej jakieś wiarygodne wyjaśnienie, dlaczego ma w szafce nocnej list Lindy Curtis do jej wnuka, jeśli nie jest Joshuą Barkerem. Albo, jeśli nim jest, wyjaśnić jej śmierć Abby Morgan. Jak był wtedy tylko dzieckiem; jak nigdy nie zamierzał, by stało się coś tak strasznego.

Natalia spojrzała na zegarek. Godzina czwarta. Mark nie będzie w domu przed szóstą. Decyzja podjęta; poczeka i skonfrontuje się z nim, kiedy wejdzie przez drzwi.

Będzie musiała jednak zrezygnować z kolejnych pocieszających potraw. Przypomina sobie, że miała nadzieję, że ten mężczyzna będzie miał z nią dziecko, i w tym momencie obraz zakrwawionej i poturbowanej Abby Morgan wdziera się do jej mózgu. Jej żołądek zaciska się i wzdryga, a ona sama dopiero w porę dociera do łazienki. Z wnętrzności Natalie wydobywa się nieświeża papka z chleba, szynki i herbatników, a ona wymiotuje nad muszlą klozetową. Drogi Boże, niech to będzie pomyłka. Niech to nie będzie Joshua Barker. Proszę.




2 - Seven, Eight, Lay Them Straight (1)

2

SIEDEM, OSIEM, POŁÓŻ JE PROSTO

'Potrzebujemy więcej worków z masą spajającą, tych dwudziestopięciokilogramowych. To samo dotyczy sześciomilowego żwiru. Posegreguj to przed wyjazdem, dobrze? Dwadzieścia sztuk powinno wystarczyć na zamówienie Wilsona.

Już się robi, szefie. Gdzie do cholery jest jego notes z zamówieniami? Niepokój wzrasta w Marku Slaterze, zalewa go tak, jak zawsze, gdy coś zgubił, porządek w jego biurze odzwierciedla czystość w mieszkaniu. Podobnie jak brak kurzu, zapach cytrynowego odświeżacza powietrza. Natalie, zawsze nieuporządkowana, lubi dokuczać mu, że jest schludnym maniakiem, jak go nazywa. Słyszy ją teraz w swojej głowie, śmiech w jej głosie, gdy mówi. 'Miejsce na wszystko i wszystko na swoim miejscu', szydzi. 'Tak jak ja. Albo i nie, jak zdajesz sobie sprawę, że byłeś w moim mieszkaniu. Czy dostałeś to od swoich rodziców?

Mark jest w rozterce, gdy Natalie zadaje pytania o jego życie przed nią. Często jego jedynym schronieniem jest kłamstwo. 'Tak', odpowiada, nie dbając o to, by być bardziej szczegółowym, zmieniając temat, rozumiejąc, że Natalie tylko się droczy i nie oczekuje niczego więcej niż żartobliwej odpowiedzi. Nigdy się nie dowie, że jego odpowiedź nie jest prawdziwa. W porządku, jego matka zawsze wymagała od niego porządku, ale potrzeba większej regularności pojawia się u Marka później, po tym, jak jej zadziorna matczyna troska przestała być obecna w jego życiu. Dla niego metodologia stanowi desperacką próbę narzucenia kontroli nad światem, który jak dotąd okazał się nieprzewidywalny.

Znajduje brakującą podkładkę pod kilkoma fakturami w swoim segregatorze i wyrzuca z siebie napięcie, które trzymał. W jego świecie znów wszystko jest w porządku. Spogląda na zegar. Już prawie piąta; akurat tyle czasu, żeby zamówić żwir, złożyć dzienną dokumentację, a potem ruszyć do domu.

Kiedy już skończy rozmawiać przez telefon, odrywa wypełniony formularz zakupu i kładzie go na innych, które zrobił tego dnia, wyrównując krawędzie tak, by idealnie się pokrywały. Siedem, osiem, połóż je prosto, śpiewa do siebie w głowie. Zbiera je w grupy po dziesięć, co jest miłą, okrągłą, pocieszającą liczbą, którą lubi, i ustawia je w dziurkaczu tak blisko środka, jak to tylko możliwe. Mocno ściska, a następnie wysuwa kartki z zakupami, przyklejając wzmocnienia nad otworami, po czym odkłada wszystko w kolejności dat. W jego biurze znów zapanował porządek, dzięki czemu Mark może łatwiej oddychać.

'Masz coś zaplanowane na wieczór, kolego?' To znowu jego szef, Steve Taylor. Dobry facet, ktoś, kto był gotów zaryzykować na niego cztery lata temu. Coś, za co Mark zawsze był wdzięczny. Steve nie ma pojęcia, kim naprawdę jest jego asystent menadżera, poza tym, że wie, że jest byłym przestępcą, ale ten człowiek zdążył mu zaufać. Podobnie jak jego koledzy. Oficjalnie mówi się, że Mark odsiadywał wyrok za włamania i nikt nigdy nie wnikał w to zbyt głęboko. Praca w firmie budowlanej Steve'a nie jest najbardziej ekscytującym zajęciem, ale Mark, w wieku 25 lat, miał już wystarczająco dużo emocji w swoim życiu i jest po cichu dumny z tego, jak w ciągu czterech lat zmienił się z surowego byłego przestępcy w asystenta kierownika.

'Idę pobiegać, jak zwykle'. Nie wspomina o swoich planach z Natalie. Mark nigdy nie powiedział o niej Steve'owi. Jeśli jego szef zastanawia się, dlaczego jego pracownik nigdy nie wspomina o randkach z kobietami, myśli, że może być gejem, nigdy nic nie mówi, nie zadaje niewygodnych pytań. Prawda jest taka, że Mark miał mnóstwo kobiet od czasu wyjścia z więzienia cztery lata temu, jego ciało chętnie spełniało fantazje, którymi musiał się zadowolić przez długie lata pobytu w więzieniu. Nie pozwala, by jego wrodzona nieśmiałość powstrzymywała go przed wyjściem na wolność; choć nie jest klasycznie przystojny, ma w sobie to coś, co przyciąga kobiety, a one nie wstydzą się o tym mówić. Ślinią się na widok jego przyciętych włosów w kolorze mahoniu i pasujących do nich oczu. Podoba im się jego wzrost, całe sześć stóp. Podoba im się kępka ciemnych włosów wyłaniająca się spod koszulki, zapowiadająca męską, owłosioną klatkę piersiową. Mark sprawia wrażenie, że wie, jak zapewnić dobre rżnięcie, mimo że na początku nie ma o tym pojęcia. Jednak wraz z praktyką, jego poziom wiedzy szybko wzrasta.

Nigdy jednak nie pozwala sobie na zbytnie zbliżenie się do żadnej konkretnej kobiety. Zbyt ryzykowne. Zgodnie z warunkami zwolnienia jest zobowiązany do poinformowania Tony'ego Jacksona, policjanta, który go monitoruje, jeśli wejdzie w jakikolwiek związek wykraczający poza kilka szybkich pieszczot. Mark zdaje sobie sprawę, że jeśli to zrobi, Jackson będzie go bez przerwy wypytywał o daną kobietę. Dlaczego? Ponieważ zachowanie jego anonimowości jest kluczowe.

Jego nowa tożsamość. Przez ostatnie cztery lata był tylko Markiem Slaterem, od czasu zwolnienia z więzienia dla dorosłych, do którego został przeniesiony po Vinney Green. Joshua Barker znika tego dnia, zastąpiony przez Marka Slatera, nazwisko skutecznie wymazuje wszelkie ślady jego dawnego życia. Transformacja wymaga od niego zerwania wszelkich więzi z przeszłością, w tym z rodziną, choć oczywiście wszyscy zaangażowani w tworzenie jego nowej tożsamości wiedzą, że jego ojciec nie żyje, a matka dawno odeszła. Pozostali tylko jego dziadkowie, Roy i Linda Curtis, zakładając, że jeszcze żyją. W rezultacie Mark zawsze był skryty w kwestii swojej przeszłości. Groźba akcji mścicieli wisi nad nim jak złośliwa chmura, podobnie jak konieczność uniknięcia wykorzystania jeszcze większej ilości pieniędzy podatników na podrobienie drugiej, świeżej tożsamości.

Jeśli chodzi o relacje osobiste, każda kobieta, z którą się umawia, musi być kimś, kto nie ucieknie prosto do prasy, jeśli kiedykolwiek dowie się prawdy. Mark nie może jej tego powiedzieć, oczywiście. Powinien wspomnieć, że jest w Rejestrze Sprawców Przestępstw z Użyciem Przemocy i Przestępstw na Tle Seksualnym, a wtedy większość kobiet ucieknie w przeciwnym kierunku. Potencjalne partnerki muszą się pogodzić z faktem, że choć Mark nie jest w stanie podać konkretów, to albo jest przestępcą stosującym przemoc, drapieżnikiem seksualnym, albo jednym i drugim. Niewiele kobiet jest gotowych zaakceptować szkielet tak duży, brzydki i nieokreślony jak ten z czyjejś przeszłości. Tony Jackson zawsze podkreślał tę kwestię. Dlatego co miesiąc, gdy się spotykają, Mark dostaje pytanie, czy spotyka się z kimś na stałe. Zawsze zapewnia Jacksona, że gra w polu, długo i mocno, odpowiedź, która satysfakcjonuje drugiego mężczyznę. Kolejne pole na jego liście zaznaczone.




2 - Seven, Eight, Lay Them Straight (2)

Do niedawna było to prawdą. Cztery miesiące temu poznał jednak Natalie Richards i od tego dnia wszystko się zmieniło.

Naprawdę powinien powiedzieć o niej Tony'emu Jacksonowi. Ona jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko wygodnym kumplem do pieprzenia; zdaje sobie sprawę, że jest z nią głęboko emocjonalnie. Poza tym, ona jasno dała do zrozumienia, że chce od niego więcej.

Więcej niż jest w stanie dać, chociaż.

Mark wzdycha i idzie się odlać przed powrotem do domu. Wybiera raczej budkę niż jeden z pisuarów, po prostu po to, żeby móc usiąść na chwilę i wyczyścić z mózgu to, co się wydarzyło w ciągu dnia pracy. W ten sposób będzie świeży na swój codzienny siedmiomilowy bieg. Z głową w dłoniach, wdychając utrzymujący się w powietrzu powiew moczu, myśli bardziej o Natalie.

Spotyka się z nią dziś wieczorem. Nic wymyślnego, po prostu Mark idzie do jej mieszkania po swoim biegu. Zamówią po chińsku, obejrzą DVD, a później będą się pieprzyć. Ma cholerną nadzieję, że ona nie będzie na niego naciskać w sprawie posunięcia spraw między nimi do przodu, nie żeby kiedykolwiek była w tej kwestii zbyt nachalna. Żadnych ostrych żądań, dzięki Bogu. To nie w stylu Natalie. Jedynie dziwne aluzje od czasu do czasu, o częstszym widywaniu się, o wspólnym mieszkaniu pewnego dnia. I wspomina, jak bardzo kocha dzieci. Mark odczuwa ból na jej twarzy, gdy nagle odwraca rozmowę po wyciągnięciu zawleczki z tego konkretnego granatu. Już dawno temu zauważył jej niepewność, wraz z wygodnym jedzeniem. To może wyjaśniać, dlaczego tak bardzo ją polubił. Są do siebie podobni, on i Natalie, uważa, że oboje są tak samo pokręceni i delikatni w swoich głowach. Ona jest ładna, co oczywiście pomaga, chociaż sama nie wierzy w swoją atrakcyjność. Natalie uważa dodatkowe kilogramy, które nosi, za brzydkie; Mark widzi je jako miękkie i gąbczaste ciało, którego efektem są jej duże cycki i delikatna krągłość brzucha. Mięso, które jest pyszne do ściskania, do głaskania, do delektowania się. O wiele bardziej seksowne niż jakaś kobieta, która może mieć medycznie akceptowalny wskaźnik masy ciała, ale której brzuch nie zapewnia takiej pocieszającej poduszki, jaką ma Natalie. Mówi jej, w ciepłym blasku seksu, jaki piękny odcień brunetki mają jej włosy, błyszczące jak dojrzały szyszka; jak bardzo podobają mu się jej czekoladowe oczy. Zawsze wygląda na zakłopotaną, ale zadowoloną, kiedy mówi w ten sposób, a Mark wie, że powinien mówić więcej takich rzeczy.

Jest to jednak trudne. Czy kiedykolwiek pozwoli sobie na zbliżenie się do Natalie? Nie. Ona w końcu będzie chciała więcej, niż on jest w stanie dać. Małżeństwo, dzieci, przyszłość. Rzeczy, których, jeśli jest szczery ze sobą, również pragnie, ale nie może sobie na to pozwolić. Podobnie jak Natalie, nie jest przepełniony wiarą w siebie. Coś praktycznie gwarantowanego przy matce takiej jak Joanna Barker. Jego brak wiary w siebie przekłada się na brak ambicji dla swojego życia poza tym, że chce, by było bezpieczne, normalne. Mark codziennie chodzi do pracy i podczas gdy nudność jego pracy wkurzyłaby wielu facetów, on rozkoszuje się czystą normalnością tej pracy, regularnością, comiesięcznym czekiem z wypłatą potwierdzającym, że jest członkiem społeczeństwa w dobrej wierze. Z radością pracowałby w S.T. Building Supplies do emerytury, a gdyby mógł dorzucić do tego żonę, parę dzieci i kredyt hipoteczny, zrobiłby to.

Ale nie może, oczywiście. Nieczysty, nieczysty; Mark jest tak oszpecony przez swoją przeszłość jak każdy trędowaty. Został odrzucony przez matkę za to, co zrobił z Adamem Campbellem i jest pewien, że jeśli jakaś kobieta kiedykolwiek odkryje prawdę o jego przeszłości, odrzuci go równie zdecydowanie, jak zrobiła to Joanna Barker. Nie jest przecież świetnym materiałem na męża. Nawet jeśli jakimś cudem Natalie lub ktokolwiek inny zgodzi się go poślubić, jak może kiedykolwiek pozwolić sobie na zostanie rodzicem? Nie mówiąc już o tym, że będzie ojcem córki. Bo wtedy będzie miał przed sobą żywą, oddychającą Abby Morgan, stale przypominającą o tamtym dniu sprzed czternastu lat.

Jednak Natalie staje się teraz stałym elementem jego życia i nie może zaprzeczyć, że chciałby odkryć to, co ich łączy, zobaczyć, czy ma potencjał na więcej. Jednak jej brak poczucia własnej wartości wyraźnie daje jej do zrozumienia, że nie zależy mu na zaangażowaniu, a może nawet, że spotyka się z innymi kobietami. Do diabła, on wie na pewno, że ona tak myśli, nawet jeśli to nie jest prawda. Weźmy choćby niekończące się pytania o A.J.'a po tym, jak szpera w jego telefonie. Nie chodzi o inną kobietę, której tak wyraźnie się obawia, ale o Anthony'ego Jacksona, Tony'ego lub A.J. dla tych, którzy go dobrze znają. Jego oficer nadzorujący z policji, z którym spotyka się co miesiąc, by udowodnić, że jest dobrym chłopcem i przestrzega warunków zwolnienia.

Którym jest, oczywiście. Przede wszystkim. A.J. nie wie o wizycie Marka, cztery lata temu, w Dartmoor, tam gdzie wszystko się wydarzyło. Trzymanie się z dala od Moretonhampstead i miejsca zbrodni to tylko jeden z wielu warunków, jakie postawiono, by mógł wyjść na wolność, a Mark nie zamierza w najbliższym czasie przyznać się do jego złamania. I tak łatwo jest oszukać Tony'ego Jacksona, gdyby tylko chciał. Po czterech latach, kiedy Mark sprawiał wrażenie, że przestrzega zasad, ich comiesięczne spotkanie trwa zaledwie pół godziny i ogranicza się do rutynowych pytań o to, czy Mark jest nadal zatrudniony, jak spędza czas i czy chodzi na randki.

Niemożliwe, oczywiście, by Natalie powiedziała, kim naprawdę jest A.J. Albo dlaczego w kalendarzu jego telefonu widnieje umówione spotkanie. Będzie musiała po prostu pozostać zazdrosna. Doskonale zdaje sobie sprawę, że ona nie wierzy w jego historię o tym, że A.J. jest starym przyjacielem ze szkoły, ale co innego może powiedzieć?

Mark siada z powrotem na desce klozetowej, wypuszczając długi oddech. Ma za sobą czternaście lat życia w kłamstwie i nic się nie zmieni; będzie musiał po prostu poradzić sobie z tym, jak zawsze.

Sytuacja nie jest jednak sprawiedliwa, jakkolwiek ta myśl brzmi jak dziecięce marudzenie. Bo może i został osądzony i skazany na równi z Adamem Campbellem, ale tylko Adam i on wiedzą, jak dalece ich wyroki nie odzwierciedlały tego, co naprawdę się stało, czternaście lat temu w opuszczonym budynku gospodarczym niedaleko Dartmoor.

Mark Slater, dawniej Joshua Barker, nie jest mordercą dzieci, ale Adam Campbell w najbliższym czasie nie powie prawdy dotyczącej brutalnego morderstwa Abby Morgan.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Odkupienie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści