Zakład z nieznajomym

Prolog

Alone.

a-lone

əˈlōn/

przymiotnik i przysłówek

nie mieć nikogo innego przy sobie; samemu.

No one.

nikt

ˈnō ˌwən/

zaimek

żadna osoba; ani jedna osoba.

To zabawne, słowa, które wydają się przychodzić tak łatwo, nic nie znacząc w chwili, gdy są szeptane lub wypowiadane, mają cały ciężar świata, gdy zdajesz sobie sprawę, że są przeznaczone dla ciebie.

Spędziłem lata mówiąc te słowa. Lata słysząc te słowa. W kółko i w kółko. Stały się dla mnie prawie bez znaczenia. Nie w tym sensie, że nie współczułam tym, dla których miały one znaczenie, ale nigdy nie czułam się z nimi związana.

Moja historia nie zaczęła się smutno. To nie był zawsze taniec "woe-is-me". Kiedyś czułam to przytłaczające szczęście, które przychodzi z czystą i cudowną miłością. Nie wiedziałam, jak to jest wymuszać uśmiech, bo wszystkie przychodziły naturalnie. W moim wzroku nie było ani jednej zjadliwej plamki. Moi rodzice byli najlepsi. Moja siostra była moją najlepszą przyjaciółką. Miałem zamiar ukończyć szkołę medyczną z moim chłopakiem uśmiechniętym przy moim boku, jak zaczęliśmy nowy rozdział naszego życia razem.

Tylko, że ten rozdział trafił na poważny zwrot akcji, którego niewielu z nas się spodziewało, i nie pozostało nic innego, jak tylko klawisz Backspace - kasujący każde starannie skonstruowane marzenie, które utkałam w gwiazdach.

I w dniu, w którym wszystko zostało zmiecione - w dniu, w którym dowiedziałam się, co te słowa naprawdę oznaczają - zdałam sobie sprawę, że chociaż nadal mogę mieć ludzi w swoim życiu, byłam dobrze i prawdziwie samotna... i nie mogłam winić nikogo poza sobą.

W końcu kto opiera całą swoją przyszłość na marzeniach, które stworzył, gdy miał głowę w chmurach?

Nie ja.

Nigdy więcej.

Będę trzymał się bycia samemu ... z nikim.




Rozdział pierwszy (1)

Aye aye, szefie

Moje ręce, trzęsąc się niekontrolowanie, sięgają do przodu i naciskają przycisk rozłączenia na moim biurowym telefonie. Słowa pozostawione na poczcie głosowej są tylko kolejnym przypomnieniem, że wydaje mi się, że zawsze mam oczy na sobie - diabeł jadący na wietrze za mną, stale w pogotowiu, gotowy i czekający, by mnie rozszarpać w sekundzie, w której okażę choć odrobinę szczęścia.

Nie wolno mi ruszyć dalej z moim życiem.

Jestem w czyśćcu własnej słabości.

Okaleczony przez strach, o którym moje wspomnienia nie pozwalają mi zapomnieć.

Trzymam to w butelce i ukrywam przed jedyną osobą, której diabeł nie wyrwał z mojego życia - moją najlepszą przyjaciółką.

Ukrywając swoją samotność nawet przed własnym sercem, muszę się ogrzewać pustymi marzeniami o mężczyznach bez twarzy, których nigdy nie będę mogła mieć.

Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz byłam w stanie wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy bez przypominającego mi o tym policzka.

Nigdy nie odchodzi.

Zawsze powraca, wdzierając się do moich myśli w najbardziej nieodpowiednich momentach, uderzając mnie tak głęboko, że to czyste szczęście, że udało mi się ukryć mój ból.

"Puk, puk."

Podskakuję, kolana trzaskają o spód biurka, kiedy głos Piper przebija się do środka. To tak, jakby same moje myśli wyczarowały jedyną osobę, którą wciąż mam w swoim życiu, a to dlatego, że była u mojego boku, odkąd byłyśmy przemoczonymi pieluchami maluchami. To cud, że udało mi się uchronić ją przed dostrzeżeniem ogromu mojej głęboko zakorzenionej samotności. Jeśli ktokolwiek mógłby zrozumieć, to ona, widząc, że stan jej własnego życia miłosnego pęka z własnym bólem.

"Hej. Myślałam, że przyjdziesz dopiero później?" witam, dumny z siebie za wyćwiczoną łatwość, z jaką odsuwam swoje problemy i swatam diabła z miejsca, w którym wisi nad moim ramieniem.

Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzę w ciągłym stanie depresji. Nadal dobrze się bawię. Kocham swoją pracę. Kocham mojego najlepszego przyjaciela. Kocham mojego kota - nawet jeśli jest palantem. Mogę być złamana, ale nie jestem zdruzgotana. Moje życie jest takie, jakie jest, i zaakceptowałam to, ale to nie znaczy, że nie czuję, że od czasu do czasu jest ono skracane.

Odsuwam na bok kilka arkuszy inwentaryzacyjnych, od których przez ostatnie pół godziny bolała mnie głowa, po czym odchylam się do tyłu i przyklejam na twarz uśmiech. Widzę, tylko po jej wyrazie twarzy, że chce mnie wyzywać za to, w co weszła - ale, tak jak za każdym razem wcześniej, nie pyta. Zamiast tego robi to, co zawsze, udowadniając mi, że nie jestem zupełnie sam, po prostu będąc tam dla mnie i ze mną. Łatwo jest zapomnieć o tej samotności, kiedy twoja najlepsza przyjaciółka jest zdeterminowana, by kochać cię na tyle, że wiesz, iż nigdy nie będziesz bez niej u twego boku.

Wchodzi do mojego biura i zajmuje miejsce na kanapie naprzeciwko mojego biurka, przyparta do ściany. "Matt i ja mieliśmy wczoraj wieczorem kolejną kłótnię. Dziś rano nie mogłam wyjść z domu wystarczająco szybko. Co najgorsze, zaczynam myśleć, że wszystko, co muszę zrobić, to obudzić się, aby go uruchomić".

"Oh, Pipe." Wzdycham. Wszystko inne zapomniane, odkładam pióro i odsuwam moje krzesło od biurka. "Co to było tym razem?" pytam, jednocześnie robiąc sobie drogę do kanapy. Zajmując miejsce obok niej, chwytam jej rękę, trzymając ją mocno i oferując swoje wsparcie.

Ona podnosi swoją wolną rękę i macha nią w powietrzu. "Och, wiesz, to, co normalne. Nie jestem skłonna rzucić pracy. Nie noszę odpowiednich 'wyrafinowanych' ubrań na wszystkie jego wymyślne funkcje - nawet jeśli te, które noszę, kosztują więcej niż to, co większość ludzi zarabia w ciągu miesiąca. Moje włosy powinny być proste, a nie pozostawione w "nieuporządkowanym kłębowisku loków, które spodobałyby się maluchowi". Jak on nie widzi, żebym kiedykolwiek była wystarczająco dojrzała dla dzieci - nie wspominając o tym, że nie chcę mieć dzieci w najbliższym czasie. Zwykły dzień, więc wybierajcie."

Złość wiruje w moich jelitach. Nienawidzę narzeczonego Piper. Gdyby istniała silniejsza reakcja emocjonalna na kogoś innego niż nienawiść, tak właśnie czułabym się w stosunku do Matthew Scotta. Jednak nienawiść czy nie, jest człowiekiem, z którym zdecydowała się spędzić życie, a ja dostałem swoją lekcję, kiedy ten jeden i jedyny raz, kiedy próbowałem ją od tego odwieść, poszedł fatalnie.

"Pipe," zaczynam, ale tylko wzdycham, gdy ona potrząsa głową.

"Wiem. Wiem. To po prostu nie jest takie proste, Ari. Byłam z nim przez prawie piętnaście lat. Chyba nie wiem, jak zacząć od nowa".

"Zaczęliście się umawiać, gdy byliście zbyt młodzi, by zrozumieć, na czym powinien polegać związek, kochanie. Może to i piętnaście lat, ale duża część z nich była wtedy, gdy byliście tylko nastolatkami. Wiesz, że będę cię wspierać tak czy inaczej, ale czy naprawdę myślisz, że pozostanie z nim tylko dlatego, że to jest to, co zawsze wiedziałaś, jest właściwą odpowiedzią?".

"Nie. Wiem, że nie jest. Po prostu, nie mam nikogo innego."

"Masz mnie."

Jej linie zmartwienia rozluźniają się lekko, a ona daje mi mały skręt ust. To nie jest pełny uśmiech, ale biorę to.

"Zawsze jesteś dla mnie, kiedy cię potrzebuję, Pipe. Zawsze byłeś. Co sprawiło, że myślisz, że nie zrobiłbym tego samego dla ciebie? Pomyśl o tym. Nawet jeśli zostaniesz ze mną tylko na chwilę, żeby mieć jasną i prostą głowę. Może przerwa to wszystko, czego potrzebujecie, by wrócić na właściwą drogę."

Ok, więc rozciągam to cienkie tutaj - ale zrobię tylko o wszystko, aby uzyskać ją z dala od niego.

"Pomyślę o tym, dobrze?"

"To wszystko, co możesz zrobić, kochanie."

"Dość o moich problemach. Pozwól mi wyjść na zewnątrz i zabrać się do pracy." Nie czeka, aż powiem coś jeszcze na ten temat, zanim przyklei na twarz uśmiech i wyjdzie z mojego biura.

To zupełnie jak Piper, która skutecznie wyrzuca z siebie to, co ją trapiło, a potem wraca do interesów jak zwykle. Tylko, że ja znam moją najlepszą przyjaciółkę i za perfekcyjnie ułożoną blond bombą ubraną od stóp do głów w designerskie ciuchy - nawet jeśli nigdy nie jest wystarczająco doskonała dla swojego mężczyzny - może być tak samo załamana i zagubiona jak ja.

Dość tego, Ari. Nadszedł czas. Dałaś się już wystarczająco poniżyć.

Potrząsając głową, wstaję z kanapy i podchodzę do drzwi mojego biura. Znajduje się ono na samym zapleczu mojego sklepu, co daje mi doskonały widok na dużą przestrzeń przede mną. Moje oczy kierują się bezpośrednio na masywną szklaną gablotę na biżuterię znajdującą się w najdalszym kącie mojego biura przy drzwiach wejściowych, gdzie Piper stoi, żeby włączyć komputer i program księgowy, którego używamy, i uruchomić go, zanim otworzymy na cały dzień. Patrząc na nią w tej chwili, nigdy byś nie wiedział, że jej życie osobiste jest w rozsypce. Nie moja Rura. Uśmiecha się do siebie, wyraźnie świadoma, że każdy skłonny do zrobienia małych zakupów przed godzinami pracy sklepu będzie mógł ją zobaczyć przez szklaną witrynę, a każdy wie, że pierwsze wrażenie jest w życiu wszystkim.



Rozdział pierwszy (2)

Myślę, że oboje udoskonaliliśmy tę maskę przez lata - z różnych powodów - ale nosimy ją dobrze. Jestem wdzięczna za to, że mogłyśmy doskonalić tę umiejętność od najmłodszych lat. Dorastanie jako córki bardzo zamożnych rodzin było dla nas normą i często znajdowałyśmy się w miejscach społecznych, które wymagały pewnej perfekcji. To jest w nas zakorzenione, aby zawsze stawiać naszą najlepszą stopę do przodu, gdy jesteśmy publicznie. Oczywiście, łamaliśmy tę zasadę i maszerowaliśmy w swoim własnym rytmie - ale to prawda, co mówią, stare nawyki umierają ciężko.

"Hej, Pipe?" wołam, i czekam, aż spojrzy na mnie, zanim będę kontynuował. "Co powiesz na to, abyśmy udali się do Barcode wieczorem na kilka drinków? To był jeden z tych dni, i myślę, że to najlepszy sposób, aby zamknąć tydzień."

Ona nie odpowiada tak długo, pomyślałbym, że mnie nie słyszy, gdyby nie patrzyła prosto na mnie. Byłem w pełni przygotowany na to, że mnie zestrzeli, ale z ukłonem, który jestem pewien, że jest bardziej dla przekonania siebie, zgadza się.

"Możemy zostawić nasze samochody tutaj i Uber nad, jeśli to jest w porządku. W ten sposób możemy cieszyć się sobą, nie martwiąc się o to, jak mamy zamiar dostać się do domu."

"Tak, brzmi dobrze, Ari," odpowiada. Wahający się smutek nie jest tak dominujący w jej oczach, jak wtedy, gdy siedziała na mojej kanapie.

"Mam zamiar skończyć listę płac, a potem będę na zapleczu katalogując i oznaczając kilka nowych pozycji. Myślę, że Lily przychodzi dziś trochę wcześniej, ale Hannah będzie w swoim normalnym czasie. Po prostu krzyknij, jeśli mnie potrzebujesz, dobrze?"

"Aye aye, szefie," żartuje, patrząc z powrotem na ekran z jej ręką klikając daleko na myszy.

Przejście przez listę płac nie zajmuje mi dużo czasu. Mój sklep nie jest ogromny, ale sześć dziewczyn pracuje z nami w sklepie, a kolejne osiem obsługuje sklep internetowy i zamówienia, więc zajmuje mi to wystarczająco dużo czasu, aby przypomnieć sobie, dlaczego nienawidzę tej części posiadania własnego biznesu. To nie jest kariera, która zmienia czyjeś życie - ale to jest ręka, którą mi rozdano i nie marzyłabym o tym, żeby nie dać z siebie wszystkiego. Nawet jeśli nie byłoby to tak dochodowe, że mógłbym zatrudnić kogoś, kto zrobi to wszystko za mnie i po prostu siedzieć w domu, to i tak znalazłbym sposób, aby utrzymać go w rozwoju.

Kiedy Trend otworzył się na początku lat 90-tych, było to tylko hobby mojej matki, które zbudowała z pomocą mojego ojca jako zagorzałego biznesmena. Pochodziła z bardzo zamożnej rodziny, a kiedy jej rodzice odeszli, będąc jedynaczką, skończyła z taką ilością markowych przedmiotów, że nigdy nie byłaby w stanie ich wszystkich zatrzymać - nie wspominając o większej ilości pieniędzy, niż wiedziała, co z nimi zrobić. Stworzyła więc Trend wokół właśnie tego, odsprzedając designerskie przedmioty.

Z biegiem lat jej projekt przekształcił się w dobrze prosperujący biznes, którego nikt nie mógł zatrzymać. Zanim umarła, Trend przynosił zyski, które gwarantowały, że reszta życia naszej rodziny upłynie na swobodnym i dobrym oddychaniu.

Nie musiała pracować. Mój ojciec maczał palce w tak wielu przedsięwzięciach, że nie było rzeczy, której nie dotknął, a która nie zamieniłaby się w złoto, dlatego zawsze uważałem, że Trend odniósł taki sukces. Ale to wszystko było jej i jej miłość do sklepu, który stworzyła. Ludzie wiedzieli, że robisz coś, co kochasz, a nie dlatego, że potrzebujesz pieniędzy. Ona kochała to miejsce, a ja kochałam moją matkę, więc nie było dla mnie szokiem, gdy zmarła, że przekazała Trend mnie, a nie mojej siostrze - która i tak nigdy nie wykazywała zainteresowania biznesem. Wiedząc, że nie tylko podzielałam jej miłość do luksusu, ale kochałam ją i ufałam jej na tyle, by przyjąć dar, który mi dała, nie zrobiłaby tego, nie wiedząc do końca, że tego właśnie potrzebuję. Nawet gdyby mi go nie zostawiła, po stracie rodziców walczyłbym zębami i paznokciami, żeby dostać Trend. Być może nie była to przyszłość, którą pierwotnie widziałem dla siebie, ale to jedyne miejsce, w którym czuję, że mogę nadal być blisko niej. Dodatkowo, jedynym powodem, dla którego moja siostra chciała go mieć, była jedyna rzecz, którą umiała kochać - pieniądze.

Przestaję chodzić, gdy docieram do zamkniętych drzwi w tylnym rogu Trend. Oczyszczając umysł, macham przepustką i wprowadzam swój kod na elektronicznej klawiaturze, po czym czekam, aż zasygnalizuje kolejny krok w naszym procesie bezpieczeństwa, zanim położę dłoń na ekranie. Drzwi zatrzaskują się, a ja sięgam do klamki, żeby otworzyć duże stalowe drzwi, które wprowadzają mnie do klatki - co z lubością nazywamy tylnym magazynem, który tak naprawdę jest tylko korytarzem z grubej stali i betonowych ścian, które prowadzą mnie do magazynu za Trendem - gdzie przechowywana jest magia.

Mieliśmy wczoraj trzy duże zrzuty przesyłek, więc wiem, że czeka mnie długi dzień na zapleczu sklepu, oznaczanie i organizowanie tego, co trafi do sklepu lub zostanie załadowane do naszego butiku internetowego. To długi proces, prowadzenie zarówno fizycznego sklepu, jak i strony internetowej, ale odkąd przeniosłam się do internetu, nasze zyski wzrosły.

Trend oferuje tylko wysokiej klasy artykuły designerskie, więc nasze zabezpieczenia są tak zaawansowane, że aby dostać się na teren klatki, trzeba by było użyć cysterny. To, co nie jest w salonie, jest trzymane z powrotem tutaj na półkach zorganizowanych przez przedmiot i projektanta. Mniejsze jednostki w stylu skarbca dla biżuterii. Większe dla ubrań, i mieszanka tych dwóch dla torebek i butów. Dobrze, że Trend jest tak dochodowy; w przeciwnym razie koszt systemu bezpieczeństwa i nocnego strażnika wyrzuciłby mnie z interesu w ciągu zaledwie kilku dni. Może w kilka minut.

Nie zajmuje mi dużo czasu zagubienie się w mojej pracy, pozwalając jedynie moim myślom dryfować tam, gdzie zawsze dryfują, gdy jestem zestresowany - do marzeń o kochanku bez twarzy, który zawsze wraca do mnie, gdy potrzebuję ciepłej obietnicy czegoś więcej niż nic, na co sobie pozwalam.

W mgnieniu oka jednak moje myśli wracają do Piper. Kłopoty między nią a jej narzeczonym są zbyt niepokojące, bym mogła myśleć o czymś innym. Przynajmniej udało mi się ją przekonać, by towarzyszyła mi dziś wieczorem w Barcode, jednym z naszych ulubionych lokalnych barów. Nie byliśmy tam od tak dawna i wiem, że ogromna część tego jest z powodu Matta. Nie lubi tego miejsca tylko z powodu jego bliskości do najpopularniejszego klubu ze striptizem na północ od Vegas Strip. Mieliśmy zamiar wrócić kilka miesięcy temu, kiedy oba lokale miały kilka interesujących nas wieczorów tematycznych, ale niesmak Matta zatrzymał Piper, a bez Piper nie szłam. Nie umknęło mi jednak, że samochód Matta widziano zaparkowany przed tym samym klubem ze striptizem, o którym mówi, że jest pełen tylko śmieci i chorób.




Rozdział pierwszy (3)

Cóż, dziś wieczorem planuję pokazać mojej najlepszej przyjaciółce, że jest lepsza od emocjonalnie nadużywającego i manipulującego mężczyzny, który według niej nie może odejść.

Dziś wieczorem zamierzam wyjąć starą Ari z pudełka, w którym była przechowywana i pomóc mojej przyjaciółce zobaczyć, że zasługuje na to, by mieć tylko doskonałość.

Jutro.

Jutro będę pracować nad tym, by uwierzyć, że znów mogę mieć to dla siebie.

Może.

Z uśmiechem chowam skrzyżowaną nogę z drogi, gdy klientka wchodzi do strefy garderoby. Zajmuje jedyne otwarte pomieszczenie z czterech, które mamy, nie zauważając mnie, a jeśli nawet, to nie czuła potrzeby dzielenia się uprzejmościami z kimś, kto, jak przypuszczała, robi tylko zakupy. Większość moich klientów to powtarzający się biznes, ale co jakiś czas trafia mi się towarzyski bachor, który, mimo że robi zakupy z drugiej ręki, zachowuje się tak, jakby wszyscy wokół niego byli pod nią.

Słyszę, jak otwierają się jedne z drzwi i spotykam niebieskie oczy Piper, gdy wychodzi z garderoby, a szczery uśmiech wykrzywia mi usta, gdy wstaję i podchodzę do miejsca, gdzie studiuje siebie w lustrze.

O tak, czerwień to był świetny wybór, jeśli mogę tak powiedzieć.

Zawsze zazdrościłem jej ciała, wysoka, z nogami na wiele dni, wspaniałym tyłkiem i jeszcze bardziej obfitą klatką piersiową. Z kręconymi blond włosami, które dosłownie odbijają się z każdym krokiem, i oczami bardziej niebieskimi niż jakiekolwiek wody Karaibów, które widziałem, Piper jest obrazem doskonałości - nawet jeśli straciła zdolność widzenia tego przez lata. Ale kiedy zamkniesz to ciało w obcisłej czerwonej sukience, która sięga jej pięć centymetrów poniżej nieprzyzwoitego poziomu, to masz showstoppera. Nawet jeśli dekolt nie pokazuje jej dekoltu, ciasnota sukienki odwróci głowy.

"Będziesz obracać głowy dziś wieczorem", mówię jej szczerze, uśmiechając się i stukając w mój podbródek przed opuszczeniem obszaru garderoby. Wychodząc do sklepu, patrzę na naszą ogromną kolekcję obcasów i nie zajmuje mi dużo czasu, aby znaleźć to, na co poluję. Chwytając parę czarnych obcasów, które mają eleganckie czerwone spody, wracam do niej z wyciągniętymi rękami i obcasami zwisającymi z moich palców. "I prawdopodobnie zatrzymać kilka serc, gdy jesteś na to", kończę z przymrużeniem oka.

Odwraca się w lustrze i uśmiecha się. "Miałam oko na tę sukienkę od tygodni, Ari".

"Wiem. Dlatego chwyciłam ją tydzień temu, gdy zobaczyłam, że ktoś ją okrąża."

Przebiega dłońmi po swoim płaskim brzuchu i obraca się, biorąc obcasy i podnosząc stopy pojedynczo, aby je wsunąć. "Cóż, a co z tobą?"

Patrzę w dół na mój strój: czarna ołówkowa spódnica, która testuje moją zdolność do siedzenia z jej ciasnotą, biała kamizelka wsunięta w spódnicę, czarna marynarka na górze i najseksowniejsza para czerwonych obcasów peep toe, aby dodać trochę koloru. Zrzucam marynarkę, rzucając ją na krzesło, z którego właśnie stanęłam, po czym zaczynam zdejmować spinki trzymające moje długie czarne włosy upięte w kok. Po położeniu ich na małym stoliku między krzesłami, wsuwam palce w moje gęste włosy i układam je w kok. Następnie patrzę na mojego najlepszego przyjaciela i podnoszę brew.

"Racja. Zapomniałam, jesteś idealna" - sprytnie mówi.

"Ha." prycham. "Trudno, Rura. Po prostu miałem szczęście, że nie miałem dziś na sobie dżinsów".

"Kiedy ty kiedykolwiek nosisz dżinsy?"

Przewracam oczami, ale nie odpowiadam, bo ma rację. Zawsze ubieram się ładnie, bo to daje mi powiew pewności siebie, którą nie zawsze czuję. Poza tym Piper wie, że ich unikam, bo ona zdecydowanie nosi dżinsy, a ja zrobię wszystko, żeby jak najbardziej się od niej odróżnić. I znowu, nie jest to coś, o czym muszę przypominać Piper, ponieważ zrezygnowała z dżinsów w sekundę po tym, jak ja to zrobiłam w jakimś cichym ruchu solidarności. Będzie żartować o moich klasycznych strojach, ale rozumie, dlaczego jestem taki, jaki jestem.

"Pozwól mi iść złapać moją torebkę i możemy się stąd wydostać. Czy zajmiesz się Uberem, podczas gdy ja zamknę rzeczy w moim biurze i sprawdzę z dziewczynami?".

Kiedy ona przytakuje, kieruję się, aby uzyskać wszystko, czego potrzebuję, abyśmy mogli udać się do Barcode, aby dać mojej najlepszej przyjaciółce dziewczęcy wieczór gwarantowany, aby wziąć oba nasze umysły od wszystkiego, co wiruje wokół nas.




Rozdział drugi (1)

Jak za dawnych czasów

"Kiedy twoje siostry zaczęły tu pracować?" Pytam w szoku, patrząc na małe siostry Piper za barem w Barcode, nosząc obok niczego.

"Uh, twoje przypuszczenie jest tak samo dobre jak moje, dziewczyno". Brwi Piper wciągają, zamieszanie trwające tylko sekundę, zanim jej gniew błyska czerwoną gorączką.

Piper łapie mnie za rękę i zaczyna ciągnąć w stronę baru. Z każdym jej tupniętym krokiem, ja skrzeczę i potykam się za nią. Czyż nie jestem obrazem wdzięku? Słyszę, jak każe ludziom się ruszyć, przepycha nas przez tłum wokół baru, aż ma dość miejsca, by oprzeć się o drewniany blat, pochylić się i odwrócić w stronę najbliższej siostry.

"Meggie Ross! Zabieraj tu swój tyłek natychmiast!" Piper krzyczy, zyskując uwagę siostry natychmiast, nawet przy tak głośnej muzyce.

"Piper!" Meggie krzyczy. "One sec, big sis!" Trzyma w górze palec, uśmiecha się, a następnie zwraca się do mężczyzn, dla których napełniała strzały z przymrużeniem oka.

"Don't you one second me, Meggie." Kiedy nadal nie uzyskuje reakcji, do której dążyła swoimi wyszczekiwanymi rozkazami, odwraca się w drugą stronę, gdzie jej druga siostra nadal pracuje, zupełnie nieświadoma przybycia swojej szalonej starszej siostry. "Melissa Ross! Podejdź tu!"

"Jest jakiś problem?"

Na pytanie widzę, jak Piper odwraca głowę w tym samym czasie, co moja. Jej uścisk staje się bolesny na moim nadgarstku, gdy bierze pod uwagę mężczyznę, który przemówił. Próbuję wyrwać mój nadgarstek, ale zanim zdążę się rozluźnić, ona zaciska się jeszcze bardziej.

"Rura, puść!" Krzyczę z szarpnięciem, potykając się trochę przed odzyskaniem równowagi.

"Powiedziałem, czy jest jakiś problem?" mężczyzna powtarza, patrząc na Piper z zainteresowaniem, które nie jestem pewien, czy ma wszystko wspólnego z jej zachowaniem jak szalejąca maniaczka. Jest przystojny, to na pewno. Ciemne blond włosy, krótko obcięte, niebieskie oczy i twarz, która należy do billboardów.

Kiedy po prostu tam stoi, pochylam się i rozglądam po jej ciele, żeby zobaczyć jej zastygłą twarz, wpatrującą się w nieznajomego z wyrazem, którego nie widziałem w jej oczach od czasów gimnazjum i Bobby'ego Turnera, który po raz pierwszy chwycił jej ledwo widoczne cycki. Daję jej baty przed odwróceniem się do mężczyzny, widząc obie siostry poruszające się z każdej strony jego ciała.

"Uh, proszę pana, jeśli wybaczy pan mojej przyjaciółce, ona jest po prostu ... cóż, jest ich starszą siostrą i ... ok, nie jestem do końca pewien, dlaczego zachowuje się szalenie, ale najwyraźniej zapomniała, jak się mówi. Więc, przepraszam? Od nas obu."

"Czy mama i tata wiedzą, że wy dwie pracujecie w barze w bieliźnie!" Piper kończy swój rant z krzykiem, w końcu przychodzi unglued i glaring na jej siostry.

"Wy dwie zajmijcie się swoimi rodzinnymi sprawami. Będę pokrywać bar, ale kurwa, na miłość boską, zrobić to z tyłu."

Patrzę na Meggie, potem na Melissę i oferuję im mały uśmiech. Oni po prostu toczyć swoje oczy, nie patrząc nawet najmniejszy gniew na Piper za bycie żenujące nutcase.

"Chodź za nami", mówi Meggie, idąc w dół długiego obszaru za barem.

Piper chwyta mnie za rękę, ciągnąc mnie z nią, jak ona podąża za siostrami w to, co wygląda jak ładny rozmiar break room. W sekundzie, gdy drzwi się zamykają, głośne dźwięki baru są na tyle przytłumione, że mogę siedzieć przez siostry Ross kochające się w jedyny sposób, jaki znają. Głośno i głośniej. Śmieję się cicho do siebie, przyzwyczajony do ich szaleństwa po całym życiu dorastania obok ich trójki.

"Wy dwie wyglądacie jak striptizerki" - Piper pstryka pierwsza, ręce na biodrach i spojrzenie skierowane na dziewczyny.

"A ty wyglądasz jak call girl". Meggie śmieje się, machając ręką w powietrzu na strój swojej starszej siostry.

"Myślę, że lubią być nazywane eskorty teraz," Melissa dodaje, chichocząc tuż z nią.

"Czy wy dwie przestaniecie!" Piper krzyczy ponad ich śmiechem. "A eskorta chciałaby być tak klasyczna jak ja!"

Jeden z nich prycha, gdy jej chichot zamienia się w pełny śmiech brzucha.

"Meggie, myślę, że Pipe może być na nas zły".

"Przysięgam na Boga, dzwonię do taty!" Piper kontynuuje, sięgając do swojego sprzęgła, aby złapać swój telefon.

"Ach, cóż, powiedz mu, że powiedzieliśmy cześć! Nawet jeśli właśnie widzieliśmy go jakieś dwie godziny temu. Powinieneś spróbować Blue Moon, o którym tata zawsze szaleje. Ja jeszcze nie, ale to wszystko, co pije, gdy odwiedza nas w pracy."

I to zatrzymuje Piper. Zwijam wargi między zębami, żeby nie śmiać się na głos. Nie jestem w najmniejszym stopniu zszokowana, że Papa Ross spędza czas w barze, wspierając swoje dziewczyny ... nawet jeśli są ubrane jak striptizerki. Kiedy Piper dołączyła do mnie w Trend, przez prawie rok ciągle wpadał. Nie ma wątpliwości, że kocha swoje córki.

"Nie zrobił."

"Uh, Pipe," wtrącam, wiedząc, że ci trzej mogą iść na godziny. "Czuję, że powinienem zwrócić uwagę, że to naprawdę nie różni się niczym od tego lata, kiedy pracowałeś w Hooters".

Jej głowa szarpnęła się, loki idą dziko, a ona zwęża oczy na mnie. "To nie jest nawet blisko tego".

"Właściwie to było gorzej, bo przynajmniej mają dżinsy na sobie. Ty miałaś szorty zaklinowane w tyłku".

"Po czyjej stronie jesteś?" Piper syczy.

Wzruszam ramionami. "Znam cię dłużej tylko dlatego, że urodziły się, gdy miałaś osiem lat. Więc nie wybieram stron. Ale dodam, że zachowujesz się lekko irracjonalnie".

"Moje młodsze siostry pracują w barze, o którym wszyscy wiedzą, że jest tylko przedłużeniem The Alibi. Ubrane w ten sposób, wiesz, co pomyślą mężczyźni" - syczy, odnosząc się do klubu ze striptizem w dużym przerobionym magazynie obok Barcode.

Melissa występuje do przodu i bierze ręce Piper w swoje. "Wiesz, że cię kocham, ale poważnie, o co tyle hałasu?".

"Ktoś projektuje" - dodaje Meggie, dłubiąc przy paznokciach i wyglądając na znudzoną.

"Nie, Megs," Melissa mówi jej, patrząc na nią z irytacją, zanim zwróci swoją uwagę na Piper. "Co jest nie tak?"

"Dlaczego tu pracujesz?" Piper pyta, znacznie spokojniejsza. "Co się stało ze szpitalem?"

"Nic się nie stało. Po prostu zbieramy tu kilka zmian w weekendy, które mamy wolne. Z cięciami budżetowymi, oboje straciliśmy kilka zmian. Wiesz, że staramy się oszczędzać."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zakład z nieznajomym"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści