Dziedziczenie cieni

1

Lysanderze Blackwood, twoi dziadkowie wzywają cię do powrotu do domu - odezwał się natarczywie uprzejmy głos z szeregu ubranych w garnitury mężczyzn stojących przed nim.

Lysander stał sztywno, z niewzruszoną miną, odmawiając uznania ich obecności.

Proszę, panie Blackwood, to ważne, by wrócił pan z nami - powtórzył jeden z nich, wyraźnie starając się zachować opanowanie i zerkając nerwowo na swoich towarzyszy.

Lysander z westchnieniem potarł skroń, kipiąc z frustracji - Dość! Nie zamierzam wracać.

Ale ty nic nie rozumiesz! Jeśli nie wrócisz, nie będziemy w stanie wykonać naszego zadania! Alaryk, Śmiały, lamentował, patrząc błagalnie.

Przewracając oczami, Lizander ominął Alaryka i oddalił się celowym krokiem, zdeterminowany, by zachować dystans między sobą a dławiącymi oczekiwaniami.

Gdy dotarł do wejścia do zaułka, jego telefon zabrzęczał natarczywie w kieszeni. Dzwonek - tępy dźwięk przypominający kolejny nudny wieczór - sprawił, że stało się jasne, że dzwoniącym był nikt inny jak Cedric, starzejący się głos autorytetu w jego życiu.

Lysander zawahał się przed odebraniem połączenia. O co chodzi? - odpowiedział zdawkowo.

Lysanderze Blackwood, czy nie dbasz o swoje obowiązki jako spadkobierca Dworu Blackwood? Nie możesz tak ciągle znikać... Głos Cedrika rozbrzmiał, zgrzytliwy, ale autorytatywny, zdradzając jego wiek.

Hubert... - Lysander odetchnął z irytacją - Wiesz, że nie interesuje mnie dwór Blackwood. Jego spojrzenie było nieruchome, nie zdradzało niczego, gdyż na zewnątrz pozostawał spokojny.

Jak mogłeś tak powiedzieć? Cedrik warknął, wyraźnie niezadowolony. Nie możesz tak po prostu zrzucić odpowiedzialności za tak wielką posiadłość na zwykłe "nie"! Musisz natychmiast wrócić. Jesteś jedyną osobą, która może ją odziedziczyć. Poza tym, starzejesz się - twoja siostra zawsze była urocza i godna ciebie.

Słysząc to, Lysander zacisnął usta, pogrążając się w myślach i milczeniu. W końcu odpowiedział: "Dobrze. Rozważę powrót, by odebrać moje dziedzictwo, ale pod jednym warunkiem".

Warunek? Cedrik powtórzył, zaskoczony. O czym ty mówisz?

Sam zdecyduję o swoim małżeństwie i dam sobie rok. Jeśli do tego czasu nie znajdę odpowiedniej kobiety, wrócę, by przejąć Blackwood Manor i spełnić twoje żądania, w tym ustalenia dotyczące małżeństwa.

Lysander, choć nie był pewien, skąd wzięło się to nagłe przyzwolenie, podejrzewał, że jego część walczy z samym przeznaczeniem.

Cedrik westchnął ciężko po drugiej stronie - Zgoda.

...

Lysanderze Blackwood, naprawdę się zdecydowałeś? zapytał profesor Malachai, jego sceptyczne spojrzenie skupiło się na jego najzdolniejszym uczniu, który teraz prawdopodobnie popełnił błąd.

To było zaskakujące; Lysander zawsze wydawał się obojętny na wszystko - teraz wyglądało na to, że zgrabnie opakował swój opór w znaczącą decyzję. Czyżby w końcu wyzbył się niechęci do spuścizny ojca?

Tak, myślę, że tak - powiedział stanowczo Lysander. Wyglądało na to, że w końcu był gotowy, by wyrzeźbić swój los.
Widząc determinację na twarzy swojego ucznia, profesor Malachai postanowił nie naciskać dalej. W końcu Lysander zawsze miał silną wolę.

Co zamierzasz zrobić? - zapytał.

Po chwili zastanowienia Lysander potrząsnął głową. Jeszcze nie jestem pewien.

A może tak: Mam kolegę po piórze, kogoś, z kim utrzymywałem kontakt przez lata. Obecnie uczy w mieście Avalon. Mógłbyś tam pojechać i poświęcić trochę czasu na podjęcie decyzji".

Perspektywa zaintrygowała Lysandera; spokojne życie oferowało ucieczkę od otaczającego go chaosu.

W porządku - zgodził się.

W ciągu kilku dni Lysander wyruszył do Avalon City z sercem pełnym determinacji, aby oderwać się od swoich przeszłych więzi, upewniając się, że nikomu nie podzieli się swoimi planami - nawet nie zmieniając numeru telefonu.

Jeśli chciał znaleźć rok samotności, nie mógł pozwolić sobie na rozpraszanie uwagi i obowiązki, które twierdziły, że należą do niego. Blackwood Manor wydawał mu się ciężarem, którego nigdy nie będzie w stanie unieść, wymaganiem, którego będzie starał się unikać.

W uroczej wiosce o nazwie Fish Hollow, z malowniczymi wzgórzami i pachnącymi kwiatami, Lysander spotkał dziewczynę o podskakujących krokach i figlarnym uśmiechu, z gałązką trawy trzymaną między zębami - obraz psoty.

Hej! Ty tam, poczekaj chwilę! Bogaty, magnetyczny głos przeszył powietrze, sprawiając, że Seraphina Evernight zatrzymała się i spojrzała przez ramię.

Ubrany w białą koszulę i czarne spodnie mężczyzna stał tam - czysty i wypolerowany, ale w jakiś sposób pokryty błotem.

Jego widok wydawał się nie na miejscu, niemal komicznie zbyt nieskazitelny na tle rustykalnej wioski.

Seraphina zamrugała, przez chwilę zaskoczona jego obecnością, po czym potrząsnęła głową. Kim ty jesteś, jakimś miejskim cwaniaczkiem? - pomyślała, przewracając oczami.

Nie wiedząc o tym, Lysander obserwował jej zmieniający się wyraz twarzy - zdziwienie, radość, a potem pogardę. Marszcząc brwi, zastanawiał się, dlaczego nim wzgardziła.

Niespodziewanie został skierowany do pracy w odległym mieście, co wydawało mu się niedorzeczne.

Hej! Seraphina zawołała głośno, przecinając jego myśli - Mówisz do mnie?

Zdając sobie sprawę, że odpłynął myślami, Lysander powrócił do rzeczywistości - nowy rozdział czekał na niego, rzucając mu wyzwanie, by sprawdzić, czy naprawdę może uciec od więzów swojej przeszłości.



2

Lysander Blackwood milczał, podchodząc do enigmatycznej kobiety, Seraphiny Evernight, stojącej przed nim.

Seraphina zauważyła uderzająco przystojnego mężczyznę zbliżającego się do niej i poczuła dreszcz zdenerwowania - uczucie, które rzadko jej się zdarzało. Ale z drugiej strony, była znana z tego, że sprawiała trochę kłopotów, jak powiedziałby Alaric the Bold.

Gdy Lysander podszedł bliżej, nie mógł przestać podziwiać Seraphiny, której delikatne rysy zdobiły wyraziste, urzekające oczy. Jej brwi unosiły się idealnie nad dużymi, wyrazistymi brązowymi oczami, które zdawały się błyszczeć złośliwie. Z uroczym, zadartym noskiem i ustami jak kwiaty wiśni, była co najmniej pociągająca.

Miała zaledwie pięć stóp wzrostu, była drobna, ale miała niezaprzeczalną prezencję. Jednak jej odcień skóry sugerował nutę outdooru, co czyniło jej urodę jeszcze bardziej intrygującą.

Seraphina, świadoma jego spojrzenia, poczuła przypływ irytacji. Bez zastanowienia uniosła nogę i kopnęła powietrze między nimi.

"Ow! Szok uderzył w Lysandera, wyrywając go z chwili zachwytu, który natychmiast spotkał się z bólem. Spojrzał na nią z niedowierzaniem. Ty...

Co? Myślałaś, że będę tak stał i się gapił? Weź się w garść! Myślałam, że jesteś eleganckim uczonym. Okazało się, że jesteś tylko gładko gadającym brutalem!

Głos Serafiny ociekał pogardą, gdy położyła ręce na biodrach, patrząc na Lysandra z mieszaniną pogardy i rozbawienia. W głębi duszy ubolewała nad faktem, że rzeczywiście był niezłą zdobyczą, ale tutaj zachowywał się jak kolejny dżentelmen z pretensjami.

Z tym eleganckim wyglądem i bladą cerą jesteś dla mnie ledwie kimś więcej niż zwykłym błaznem!

Im dłużej mówiła, tym bardziej się niepokoiła; jego spokój wydawał jej się dziwnie pociągający. Nieświadoma kłopotów, które wywołała, przeniosła wzrok na szybko ciemniejące niebo. Czas uciekał - musiała wrócić do domu, zanim pojawią się potencjalne niebezpieczeństwa.

Odwracając się, by odejść, mruknęła pod nosem: "Mam szczęście, że wpadłam dziś na ciebie, bo kto wie, jakie kłopoty mogłyby spotkać kogoś innego?".

Lysander, teraz nieco oszołomiony jej śmiałością, patrzył, jak odchodzi. Dziwne było to, że była pierwszą osobą, która odezwała się do niego w ten sposób. To było... dziwnie odświeżające.

Po chwili powrócił do swojej poważnej postawy, wyraźnie kontrastującej z wcześniejszym spotkaniem.

Późnym wieczorem Seraphina wróciła do swojego domu, Evernight Sanctuary, gdzie czekali na nią babcia Matilda i dziadek Silas.

Na widok Seraphiny wchodzącej na dziedziniec, babcia Matilda zmarszczyła lekko brwi. Późno wróciłaś. Co to za psoty?

Seraphina zrzuciła plecak i natychmiast objęła babcię, uśmiechając się. Daj spokój, Matyldo! Właśnie wróciłam z pouczającej sesji. Poza tym, wiesz, że muszę sobie radzić z nauką, a pan Malachai był dziś trochę wymagający.

Nie mogła sobie wyobrazić, że podzieli się swoim niedawnym spotkaniem z uderzającym nieznajomym; babcia prawdopodobnie byłaby pełna pytań, gdyby to zrobiła.
Udając surową, babcia Matylda oderwała Seraphinę od siebie, mówiąc: "Cóż, będę udawać, że się o ciebie nie martwię".

Seraphina zachichotała. Jesteś najlepsza!

Dziadek Silas wyszedł z domu, a jego autorytet zabrzmiał, gdy powiedział: - Jesteś już w domu. Pospiesz się i umyj się przed kolacją.

Dobra, już się robi! Seraphina pobiegła w stronę domu z lekkością ducha, jej nastrój był dobry zarówno z powodu spotkania, jak i ciepłego uczucia babci.

Babcia Matylda westchnęła, patrząc na uciekającą wnuczkę. "Co za wichura! Nie ma pojęcia o zachowywaniu się jak prawdziwa młoda dama, prawda?". W jej głosie brzmiał jednak ton podziwu i czułości, który mogła wyrazić tylko babcia.



3

Gdy nad Evernight Manor zapadł wieczór, domownicy zebrali się już na kolację. Seraphina Evernight beztrosko pochłaniała posiłek, nie zachowując się jak młoda dama.

Babcia Matylda spojrzała na żarłoczność Seraphiny, marszcząc brwi z dezaprobatą. "Nie ma tu nikogo, kto mógłby konkurować z tobą o jedzenie, moja droga. Nie możesz trochę zwolnić?"

Martwiła się, że takie zachowanie może zagrozić szansom Seraphiny na znalezienie odpowiedniego partnera w przyszłości.

"Matyldo, obfite jedzenie to najlepszy sposób na cieszenie się posiłkiem! Poza tym, nie jesteśmy wyszkolonymi damami; dlaczego miałybyśmy przejmować się tymi wszystkimi formalnościami?".

"Po prostu skończ i posprzątaj. Szkoła zaczyna się jutro, a ty nie możesz sobie pozwolić na taką beztroskę jak w zeszłorocznej klasie. Ten rok jest kluczowy - żadnych więcej zabaw!"

Babcia Matylda ponownie rozpoczęła swoje zwykłe wykłady, rutynę, która wydawała się tak znajoma, jak sam stół w jadalni.

"Matyldo, ja po prostu nie lubię się uczyć. Nie możesz mnie zmuszać do nauki tego, co mnie nie interesuje!"

Gdyby zapytać Seraphinę, czego najbardziej nienawidziła w byciu studentką, odpowiedź byłaby prosta: nauki i jeszcze więcej nauki.

"Nie ma sensu tak mówić. Ucz się dobrze, bo wiedza jest najważniejsza. Wiesz, ja sama żałuję, że nigdy nie miałam szansy pójść do szkoły" - odpowiedziała Matylda, wspominając stracone okazje.

Babcia Matylda zawsze żywiła głęboką tęsknotę za edukacją, która z biegiem lat tylko się nasilała. Pokładała nadzieję w Seraphinie, pragnąc jedynie, by miała przed sobą świetlaną przyszłość.

"Ale Matyldo, to nie jedyna droga. Są przedsiębiorcy tacy jak ten człowiek, jak Jeff Bezos! Czy są niższymi istotami tylko dlatego, że nie przeszli przez system szkolny?"

Seraphina odparła, sfrustrowana tym, co postrzegała jako przestarzałe myślenie Matyldy. Zdecydowanie wolała zabawę z czasów młodości od zamknięcia w klasie, choć rozumiała, że nawet zabawa wymagała pewnych umiejętności. Mimo to nikt zdawał się jej nie rozumieć.

"W porządku, czy możemy zjeść w spokoju, bez zbaczania z tematu? wtrącił się dziadek Silas.

Zwrócił się do Seraphiny, mówiąc: - Summer, Matylda ma rację. Musisz skupić się na nauce i dążyć do dobrego college'u - przynieś zaszczyt imieniu Evernight".

Dziadek Silas czuł się szczęśliwy, że jest chłopcem. Sam ukończył kilka lat szkoły i rozumiał, że nauka nie jest prosta. Zależała od zainteresowania - czegoś, czego Seraphinie wyraźnie brakowało. Jeśli nie chciała się uczyć, zmuszanie jej nie przyniosłoby żadnych rezultatów. Konieczne było, by pogodziła się z tym, czego naprawdę chce w życiu.

Dlatego nigdy nie naciskał na Seraphinę.

Silas, dlaczego zamieniłeś się w "wallflower"? wykrzyknęła Seraphina, zaskoczona jego niespodziewaną reakcją.

"To, co mówi Silas, może być dla ciebie korzystne. Nie możesz wiecznie tkwić w stagnacji, kochanie.

Seraphina poczuła się oszołomiona; Silas tradycyjnie zachowywał swoje myśli dla siebie. Co w niego wstąpiło?
"To musi być moje szczęście", pomyślała z goryczą, "że utknęłam w tej sytuacji z powodu tego nieszczęsnego Białego Błazna".

"Dziadkowie, dobrze zjadłam. Myślę, że wrócę teraz do swojego pokoju - Seraphina zdecydowała, że najlepiej będzie odejść od stołu, zanim ktokolwiek powie coś więcej.

"Chwileczkę! Dziadek Silas zawołał, gdy wstała, by odejść.

Seraphina odwróciła się, unosząc brew. O co chodzi?

"Słyszałem, że w tym roku zmienił się twój wychowawca. Wiesz już, kto jest tym nowym?"

"Szkoła jeszcze się nie zaczęła, skąd mam wiedzieć? Wszyscy za bardzo się przejmujecie rzeczami, których i tak dowiemy się jutro. Teraz idę nadrobić pracę domową".

Wychowawczyni!

Co za ulga! W końcu wyrwali się ze szponów tego nieznośnego nauczyciela, który wygłaszał kazania, jakby był świętym. Jeśli nadal będzie się tak zachowywał, ona sama z pewnością zostanie mnichem.

Jeśli chodzi o nowego nauczyciela... cóż... nie mogła powstrzymać się od poczucia podekscytowania. Seraphina Evernight, Czterooka Skryba, błyszczała intrygą, bardziej przebiegła niż kiedykolwiek.



4

Akademia Avalon była latarnią wiedzy, wyróżniającą się na tle sąsiednich instytucji. Z sześcioma rozległymi salami wykładowymi i rozległym kampusem o powierzchni ponad 800 akrów, było to miejsce pełne przepychu i możliwości. Lysander Blackwood wpatrywał się w majestatyczną architekturę, zauważając, że jest jeszcze bardziej imponująca niż jego rodzinna posiadłość, Blackwood Manor.

Gdy wszedł do loży strażnika, napotkał starszego mężczyznę, Cedrica, siedzącego przy wejściu, z głosem szorstkim jak żwir. Kim jesteś? - zapytał, przyglądając się wysokiemu, uderzająco przystojnemu mężczyźnie przed sobą.

Przyszedłem uczyć w tej akademii. Czy mógłby mnie pan skierować do gabinetu dyrektora Fairchilda? odpowiedział Lysander, jego ton był przycięty, a z jego twarzy emanowała niezaprzeczalna pewność siebie.

Idź prosto przed siebie. Drugi budynek, który zobaczysz, to Wieża Uczonych - powiedział uprzejmie starzec.

Dyrektor akademii, Hugo Fairchild, przywitał go żywiołowym uśmiechem. Panie Blackwood! Nie spodziewałem się tak wczesnego przybycia. Myślałem, że przyjedzie pan dopiero jutro!

Hugo został poinformowany o jego przybyciu i spodziewał się spotkać kogoś, kto mógłby przypominać starego profesora, ale widok młodej twarzy Lysandera zaskoczył go.

To żaden kłopot. Wolę się zadomowić bez robienia zamieszania - odparł Lysander, a w jego zachowanie wkradła się nutka zniecierpliwienia.

Może powinienem był to wziąć pod uwagę - zaśmiał się Hugo, próbując rozładować napięcie.

Jestem tu po prostu w związku z moimi obowiązkami nauczycielskimi. Nie ma między nami potrzeby formalności. Ty jesteś tu dyrektorem, ja tylko wykładowcą. Proszę, nie krępuj się i wracaj do swoich obowiązków. Jego ton sugerował chęć pominięcia czczej pogawędki.

Zauważywszy jego zniecierpliwienie, wyraz twarzy Hugona zesztywniał na chwilę, po czym szybko odzyskał spokój. Oczywiście! Zajęcia zaczynają się za dwa dni, więc oprowadzę cię i pomogę ci się zaaklimatyzować.

Zawołał: - Lady Elowen, podejdź tu na chwilę.

Kobieta weszła, żonglując stosem papierów, a jej oczy rozszerzyły się, gdy zauważyła Lysandera siedzącego obok dyrektora. Nieświadoma, że dzieją się rzeczy nie fair, zawahała się przez chwilę.

Odłóż to tam - polecił Hugo, wskazując na biurko.

Czym mogę służyć, dyrektorze? zapytała Lady Elowen, podchodząc do przodu.

To nasz nowy instruktor, Lysander Blackwood. Czy mogłabyś pomóc mu zapoznać się z akademią?

Oczy lady Elowen rozbłysły, gdy spojrzała na Lysandra. Był uderzający, a jego obecność przykuwała uwagę. Witam, jestem lady Elowen - przywitała się, uśmiechając się ciepło i uprzejmie.

Lysander - odpowiedział miękko, potwierdzając jej krótkim skinieniem głowy.

Malachai, posiadający taką powagę, wciąż miał miękkie miejsce, jeśli chodzi o kobiety, pomyślała. Uczucia migotały jak gwiazdy na nocnym niebie - niespodziewane iskry pośród formalności.

Po przedstawieniu się, wieczór upłynął w obiecującej atmosferze, która wahała się między ekscytacją nowych początków a ciężarem oczekiwań.


5

Lysander Blackwood szedł przodem, jego postawa była równie imponująca, co Zamaskowanego obok niego, podczas gdy Chester, kolejny mężczyzna w grupie, promieniował bardziej zrelaksowaną, ale wciąż władczą obecnością. Postać o imieniu Cedric pozostała w pobliżu, wyglądając szczególnie mało inspirująco. Czy nie był zbyt wyluzowany? To było prawie tak, jakby za bardzo starał się wyglądać dostojnie w Akademii Avalon.

Niemniej jednak, Cedric wyglądał przyzwoicie, a ponieważ Lysander milczał, Lady Elowen odważyła się odezwać pierwsza. "Lysander, czy on jest miejscowy? - zapytała, jej ton zabarwiony był oczekiwaniem.

"Nie - odparł płasko Lysander.

"Rozumiem! Twarz Lady Elowen nieznacznie opadła na tę odpowiedź, ale kontynuowała, zaciekawiona. "Więc skąd on pochodzi? Biorąc pod uwagę twoją obecność, sir Lysanderze, założyłam, że musisz być bliżej związany z Akademią Avalon. Akademia Avalon była znana ze swojego prestiżu i zrozumiała, że osoby takie jak on zazwyczaj nie uczą w tak skromnej instytucji. Przyznała sama przed sobą, że ona również aspirowała do tego, by wznieść się ponad swoje obecne okoliczności.

Lysander zastanowił się nad jej pytaniem i w końcu wypowiedział jedno słowo: "Cisza!". Przybył tu w poszukiwaniu spokoju z dala od zgiełku codziennego życia, nie wiedząc, że to miejsce słynie z czegokolwiek poza dystansem do swoich problemów.

Mimo że jego odpowiedź była krótka, Lady Elowen zrozumiała. Mężczyzna taki jak on, niezainteresowany ambicjami, wydawał się być typem, który po cichu tęskni za niczym.

W końcu grupa zatrzymała się przed dormitorium dla studentów płci męskiej. "Sir Lysanderze, to jest dormitorium dla naszych studentów płci męskiej - powiedziała uprzejmie Lady Elowen. "Drugie piętro przeznaczone jest dla wykładowców. Choć nie jest ono szczególnie wystawne, jest ciche i urocze.

Lysander skinął głową, robiąc krok w stronę budynku.

"Sir Lysander - zawołała Lady Elowen głośniejszym głosem - jeśli czegoś potrzebujesz, nie krępuj się zapytać. Dobrze znam Fish Hollow."

Zanim zdążyła powiedzieć coś więcej, jakaś postać zniknęła za rogiem. Lady Elowen wzruszyła ramionami; spotkała wystarczająco dużo ludzi takich jak on, by nie brać tego do siebie.

Mężczyźni tacy jak Cedric byli irytujący, często zbyt zrelaksowani i niewdzięczni. W końcu to ona eskortowała go przez cały dzień, a on nawet nie zaoferował odpowiedniego pożegnania!

No cóż, pomyślała, po co się nim przejmować? Najlepiej wracać do domu.

Wychodząc z dormitorium, Lysander ciągnął za sobą walizkę. Nie zauważył zaciekawionego spojrzenia starej Agnes, doświadczonej mieszkanki niezależnych kwater.

Agnes, skonsternowana i nieco zaintrygowana przybyszem, zawołała: "Hej! Ty tam, poczekaj chwilę!". Odłożyła swoje robótki i wyszła na korytarz.

Lysander zatrzymał się i odwrócił w jej stronę. Oczy starej Agnes rozszerzyły się na jego widok.

"Mój Boże, jesteś całkiem imponującą postacią! Masz dziewczynę, czy może jesteś już żonaty? Co sądzisz o mojej córce?"

Zaskoczony Lysander spojrzał na pozornie obłąkaną kobietę z zakłopotaniem; czy to nie był akademik dla chłopców? Co tu robiła kobieta?
Słysząc jej słowa, poczuł, jak ogarnia go panika. Z pewnością nie byłby zainteresowany jakąś staruszką!

"Co ty sobie o mnie myślisz, co? Moja córka wygląda tak samo jak ja. Jeśli uważasz, że jestem przystojny, to znaczy, że pośrednio przyznajesz, że moja córka też jest atrakcyjna... co powiesz na zostanie moim zięciem?" Agnes mówiła dalej, a jej pełne nadziei oczy błyszczały jasno.

Lysander był teraz jeszcze bardziej zaskoczony; widział już chaos, ale nic podobnego! Tak, był przyzwyczajony do pojedynczych absurdów w życiu, ale to było coś zupełnie innego.

Wściekły, ale niezdecydowany, zdołał wydusić z siebie: "Spadaj!". Jego głos był zimny, przecinający powietrze jak ostry nóż. Starsza kobieta wzdrygnęła się na jego bezpośrednią odmowę, zaskoczona.

Zziębnięta jego uściskiem, odzyskała spokój i odezwała się ponownie: - Dlaczego ten młody człowiek jest taki wściekły? Daj spokój, kim jesteś? Z pewnością nie wyglądasz na studenta, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jutro rozpoczyna się rekrutacja nowych studentów".



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Dziedziczenie cieni"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈