Burza

o

Laurel Cates obserwuje ludzi. Jest zdeterminowana, aby przejść przez college bez nadepnięcia na palce lub wywołania sceny, i jak dotąd idzie jej całkiem dobrze. Ale kiedy Laurel odkrywa skandal z udziałem głównego trenera ukochanej drużyny piłkarskiej Uniwersytetu Garland, wie, że musi zrobić to, co należy.

Nawet jeśli jej koledzy z klasy jej nie wierzą.

Nawet jeśli jej szef próbuje ją zwolnić z pracy dodatkowej, której rozpaczliwie potrzebuje.

Nawet jeśli rozgrywający o złotym sercu, Bodie St. James, wydaje się piekielnie zdeterminowany, by znienawidzić ją za napisanie artykułu, który sprawił, że trener Vaughn został objęty dochodzeniem karnym (wyczyn, który okazuje się trudny, gdy Laurel i Bodie trafiają do tej samej grupy na projekt klasowy w BIO 108: Ludzka seksualność). 




01 | doskonała burza

Chciałabym powiedzieć, że po raz pierwszy odkładałam napisanie artykułu do dnia, w którym miał się ukazać, ale mój tata nie wychował kłamcy.

Trzecie piętro Buchanan, głównej biblioteki na kampusie, było ponure. 

Nad głowami migotały jarzeniówki, a w kanałach klimatyzacyjnych krążył zapach spalonego popcornu. Na szczęście był to dopiero pierwszy tydzień semestru, więc nikogo nie było w pobliżu, żeby patrzeć, jak wsuwam mój dysk USB w szczelinę z boku starożytnej kopiarki.

Nadal nie skończyłem się rozpakowywać w nowym mieszkaniu poza kampusem, które wynajęliśmy z Hanną, ale jakoś udało mi się wydać pięćdziesiąt osiem dolarów na meksykańskie jedzenie i zostawić ważne zadanie do ostatniej sekundy. 

Sprawa z jedzeniem była winą Andre. To on ciągle sugerował, żebyśmy poszli na lunch do Pepito's, naszej ulubionej budki z taco (miejsca, w którym samokontrola nic dla mnie nie znaczyła).

Druga rzecz to moja własna sprawka, niestety. 

Ale dziś rano miałem nadzieję. Myślałem, że ściągnąłem kolejny udany wyczyn prokrastynacji - kolejny last minute lunge przez linię mety, która oddzieliła porażkę od dopuszczalnej przeciętności. 

Nie wziąłem pod uwagę deszczu.

Garland w Kalifornii (trzydzieści tysięcy mieszkańców w roku szkolnym i połowa tego w lecie) znajdowało się godzinę drogi na północ od centrum Los Angeles. Byliśmy przyzwyczajeni do suszy. Ale kiedy dotarłam do Buchanan, byłam przemoczona od czubka głowy po odpryski lakieru na palcach. 

Miałam na sobie słoneczną sukienkę. Wyglądałam jak idiotka.

Bardzo wilgotna idiotka.

I kiedy tak stałam, uderzając o bok kopiarki i ociekając kałużą na ohydny szaro-zielony dywan pode mną, mój telefon zaczął wibrować gdzieś w głębi plecaka.

Jęknęłam i upuściłam go na podłogę, by rozpocząć misję poszukiwawczo-ratowniczą.

Były tylko trzy osoby, które realnie mogły do mnie dzwonić - Andre Shepherd, Hanna Pham i mój tata.

To była Hanna.

"Dlaczego na podłodze w łazience są batoniki granola?" zażądała, zamiast powitania. 

"Przykro mi", powiedziałem. "Dno pudełka dało o sobie znać. Spieszyłem się."

"Jesteś jeszcze w klasie?"

"Nope. Buchanan. Trzecie piętro."

"O cholera. Czy to już czwartek?"

To był w rzeczywistości czwartek - inaczej znany jako dzień ostateczny w Daily, gazecie szkolnej Uniwersytetu Garland. Nasza redaktor naczelna chciała, żeby twarda kopia trafiła do skrzynki na jej biurku przed południem.

Żartowałem, pomyślałem.

Mój artykuł był do bani, niezależnie od tego, w jakim formacie został napisany.

Obrzydlistwo, o którym mowa, zaczęło wydobywać się z drukarki z prędkością około dwóch linii na godzinę. 

Jęknąłem i uszczypnąłem się w mostek nosa.

"Jestem w piekle" - mruknąłem pod nosem.

"Cóż, przynajmniej skończyłeś to, prawda?" zaproponowała Hanna. "Ellison nie może się na ciebie wściekać, jeśli jest skończone. Zrobiłaś to najlepiej jak potrafiłaś. To się liczy."

Wyszczekałam gorzki śmiech.

"Han, to najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek napisałem".

W gimnazjum napisałem wiele fan fiction Jonas Brothers, więc standardy oceny były dość niskie. 

"Tak, ale spędziłeś całe lato w Mexico City. Myślę, że w tym przypadku masz wolną rękę. Odwiedziny u rodziny twojej mamy są ważniejsze, niż kawałek o drużynie piłkarskiej."

Tylko, że to wyszło bardziej jak plotkarski felieton o celebrytach, niż puszysty kawałek.

Nie zacząłem nawet burzy mózgów nad moim artykułem aż do ostatniego weekendu, kiedy Hanna i ja wprowadziliśmy się do naszego nowego miejsca i byłem zmuszony zaakceptować, że szkoła jest nieuniknionym złem, z którym muszę się zmagać przez kolejne dwa lata. 

Mówiąc o tym - miałem zajęcia za cztery i pół minuty. 

Mój artykuł miał się spóźnić.

"Słuchaj, popchnij wszystkie batoniki granola o wannę, a ja zajmę się nimi po powrocie z Dick Jokes".

To było przezwisko, które Andre (i kilku innych chłopaków z drużyny piłkarskiej) wymyślił dla klasy, na którą chodziliśmy.

Seksualność człowieka (często nazywana po prostu BIO 108 przez dzieciaki przekazujące szczegóły swoich semestralnych planów rodzicom) spełniała podstawowy wymóg kursu opartego na nauce, mimo że obejmowała bardzo niewiele nauki poza anatomią reprodukcyjną. Lista była pełna seniorów i sportowców, którzy wybierali swoje zajęcia przed resztą uczniów, ale miałem szczęście, że dostałem miejsce. Teraz musiałem tylko zrobić apel, żeby je utrzymać.

"Będę na Rysunku do trzeciej," powiedziała Hanna. "Więc ciesz się penisami".

"Ty też."

"I przypomnij Andre, że jest mi winien mrożoną kawę!" Hanna mruknęła, zanim się rozłączyłem.

Wepchnęłam telefon do kieszeni mojej letniej sukienki - jedyna wartość odkupieńcza tego bezużytecznego ubrania - akurat wtedy, gdy para ciężkich kroków wtargnęła po schodach. 

Mokry od deszczu i dyszący blond dzieciak potknął się za rogiem, jego blade policzki zarumieniły się na granatowo. 

Rozpoznałem go. Był kolejnym pisarzem w Daily - młodszym, jak ja.

Miał równie wspaniały poranek jak ja, jeśli sposób, w jaki wypluwał przekleństwa pod swoim oddechem, był jakąkolwiek wskazówką.

"Hej Joey," przywitałem się, gdy wcisnął przycisk na kopiarce obok mojej.

Mrugnął do mnie, jakbym poprosiła go o tampon, a to wszystko zajęło mi uświadomienie sobie, że nie miał absolutnie żadnego pojęcia, kim jestem.

"Uh, hej," powiedział. "Hej, ty."

Nie było żadnego rozpoznania. To było w porządku. Mieliśmy razem tylko tę klasę IR. I średniozaawansowaną literaturę faktu. I seminarium dla początkujących na temat dziennikarstwa na Bliskim Wschodzie. 

"Chyba to właśnie dostajemy za czekanie do ostatniej chwili z drukiem, co?" zapytałem. "Ellison Michaels kopnie mnie w poprzek unii studenckiej".

Joey przytaknął i roześmiał się w ten sposób, w jaki robią to ludzie, kiedy daleki krewny robi rasistowski żart, a oni nie są w nastroju do rozpoczęcia III wojny światowej przy stole obiadowym.

To było niewygodne dla nas obu.

Pacnąłem w bok mojej drukarki, chcąc, żeby się nade mną zlitowała. Siódmy arkusz mojego pełnego literówek ośmiostronicowego artykułu wsunął się do zasobnika zaraz po tym, jak mój telefon zabrzęczał tekstem.

To było od Andre.

Umarłeś?

Prychnęłam i odpowiedziałam: Kurwa, chciałabym!!! 

Jakby usłyszała moje modlitwy i zlitowała się nade mną, drukarka wypluła ostatnią stronę mojego artykułu. 

Podniosłem ją, marszcząc jeden róg przez przypadek - zwykle poświęciłbym czas na przedruk, ale to nie było tak, że miałem w rękach kawałek przełomowego dziennikarstwa - i zacząłem od tępego pół-jogu w kierunku schodów, sandały zgrzytały mi przy wchodzeniu.

"Powodzenia, Joey!" zawołałem przez ramię, już wiedząc, że cała nasza interakcja będzie mnie prześladować, kiedy próbowałem zasnąć tej nocy.

"Och, dzięki", odpowiedział, nieco speszony. 

Byłem już za rogiem, kiedy rzucił: "Ty też!".

Zbiegłam po schodach - na wpół spodziewając się, że się pośliznę i zjem gówno, bo to chyba pasowało do ogólnej estetyki poranka - i pocieszałam się wiedzą, że Joey nie będzie mnie pamiętał do jutra rana.

Byłam bardzo zapominalska.

To było coś, co uważałam bardziej za imprezową sztuczkę niż wadę charakteru. 

Nie byłem ani olśniewający, ani ohydny, ani genialny, ani fanatycznie niekompetentny, ani święty, ani totalny dupek. Moje artykuły zawsze kończyły zakopane na pięć stron w Daily, gdzie nikt ich nie czytał, ponieważ były zbyt dobrze napisane, by je wyrzucić, ale nie były szczególnie radykalne czy ekscytujące na tyle, by zasługiwały na miejsce na pierwszej stronie, którą i tak większość ludzi zawracała sobie głowę czytaniem.

Byłam jak statystka w filmie. Idealnie niepozorny, mało prawdopodobny do urażenia i mogący wtopić się wszędzie.

Urodziłam się na tym świecie jako generyczna postać ze stada. 

Dziś byłem dziewczyną spóźniającą się na coś ważnego.

(Wtedy wydawało mi się to komediową ulgą). 

Na zewnątrz Buchanan, deszcz ustąpił do leniwej mżawki. Schowałam strony mojego artykułu blisko piersi i ruszyłam biegiem.

Wysadzany drzewami chodnik, który biegł przez środek kampusu, był śliski od kałuż, w których zielone i białe konfetti z tygodnia orientacyjnego unosiło się wśród kęp martwych liści. Większość kampusu Garland składała się z wypielęgnowanych krzewów róż, wybrukowanych chodników dla pieszych i budynków z czerwonej cegły, ale trzy nowsze konstrukcje na dalekim skraju kampusu były nowoczesnymi stalowymi i betonowymi monstrami.

Potknąłem się w holu najbliższego z nich. 

Schody na tym końcu budynku były odgrodzone i cuchnęły świeżą farbą, więc skierowałem się do windy, ślizgając się w sandałach i oddychając ciężej, niż powinienem po lekkim wysiłku. 

Pacnąłem przycisk połączenia, zanim ponownie sprawdziłem telefon.

Profesor jest tutaj, Andre miał tekst cztery minuty temu.

Następnie, minutę później, On wzywa frekwencję MOVE UR ASS.

I paced, pozostawiając ślad mokrych stóp w moim śladzie, jak przeklinałem moje nazwisko za rozpoczęcie z trzecią literą alfabetu.

Winda była schowana w ciemnej, małej wnęce, którą ktoś próbował uczynić mniej podobną do czegoś z horroru, przyklejając w rogu krzew doniczkowy i wieszając na ścianie tablicę korkową. Do tablicy przypięte były tylko dwie rzeczy - podarty skrawek papieru reklamujący sprzedaż używanego futonu i błyszczący zielony plakat z datami domowych meczów piłki nożnej w tym sezonie.

Na plakacie były cztery twarze. Po jednej w każdym rogu.

W lewym i prawym dolnym rogu znajdowali się Scott Quinton, nasz najlepszy ofensywny obrońca, i Kyle Fogarty, gwiazda tight end, w którym kochały się wszystkie dziewczyny (i sporo chłopców) w Garland. 

Quinton, który ważył około trzystu funtów i miał szyję szerszą niż moje prawe udo, uśmiechał się jak małe dziecko na swoim zdjęciu. Fogarty i jego blond podcięcie strzelali do aparatu łatwym, pewnym siebie uśmiechem.

W prawym górnym rogu plakatu znajdował się nasz rozgrywający.

Widziałem, jak Bodie St. James wystrzeliwuje piłkę nożną pięćdziesiąt jardów w dół boiska z dokładnością co do punktu i jak otrzepuje się z facetów zbudowanych jak głazy, ale jakoś najstraszniejszą rzeczą w nim było to nieugięte stalowe spojrzenie.

Wyglądał jak przywódca. Wyglądał jak bóg.

Słyszałem, że jego przyjaciele uważali go raczej za szczeniaka. 

Bodie St. James i ja nigdy nie rozmawialiśmy, ale z tego, co słyszałem, miał być bardzo miłym człowiekiem. Uprzejmy do granic możliwości, szanujący starszych, przetwarzający swoje plastikowe butelki - taki miły. Ale część mnie nie kupowała pomysłu, że ktoś tak powszechnie uwielbiany przez miasto może nie mieć poważnie przerośniętego ego. 

Gdyby tysiące ludzi mówiło ci, że jesteś najlepszą rzeczą od czasów Netflixa, w pewnym momencie musiałbyś zacząć w to wierzyć.

Naprzeciwko niego, w lewym górnym rogu, znajdował się portret głównego trenera Trumana Vaughna, ojca wielomilionowego behemota programu piłkarskiego Garland.

Wyśmiewałem się.

To był powszechnie znany fakt, że Truman Vaughn był na odwyku gdzieś w latach dziewięćdziesiątych z powodu uzależnienia od kokainy. Jego powrót był wielkim wydarzeniem. Przekonał prezydenta i zarząd, że jego dni imprezowania się skończyły i jest gotów dać z siebie wszystko dla programu.

Jak się okazało, to była stek bzdur.

Artykuł w moich rękach zawierał kilka relacji z pierwszej ręki o dwutygodniowym imprezowaniu, na które Vaughn wybrał się podczas letniej przerwy. 

Była to najbardziej skandaliczna historia, jaką kiedykolwiek próbowałam napisać dla Daily, ale napisałam ją z taką samą wprawą i finezją, jak dwunastolatka pisząca swój pierwszy fanfic o Jonas Brothers.

Ellison Michaels miała to znienawidzić. 

W najlepszym wypadku byłaby tak zajęta korektą artykułów z tego tygodnia, że nawet nie spojrzałaby na moje nazwisko na górze - po prostu wyrzuciłaby to do kosza, gdzie powinno być, i skończyła z tym. 

I nikt inny nie będzie wiedział, pomyślałam z żalem, że Vaughn jest kłamliwym dupkiem.

Winda w końcu przyjechała, oznajmiając się radosnym dingiem, który brzmiał na granicy szyderstwa. Rzuciłem się do środka i westchnąłem z ulgą, teraz, kiedy byłem, jak Andre tak elokwentnie zasugerował, ruszając tyłek.

"Przytrzymaj drzwi!" ktoś zawołał.

W każdy inny poranek, zrobiłbym to.

Ale nie dzisiaj.

"Sorry, kolego", mamrotałem pod nosem.

Byłem ukryty w rogu windy, więc ktokolwiek uprawiał jogging w dół korytarza, nie mógł zobaczyć winy na mojej twarzy, gdy naciskałem przycisk zamykania drzwi.

W momencie, gdy drzwi miały się dotknąć, pojawiła się między nimi ręka.

Bardzo duża ręka.

Miałem tylko tyle czasu, żeby oderwać rękę od panelu z przyciskami i wyprostować się, zanim drzwi ponownie się otworzyły, ukazując twarz, którą widziałem niecałe dziesięć sekund wcześniej.

Mokre włosy. Różowe policzki. Oczy ciemne jak chmury.

Puta madre, pomyślałem.

"Schodząc w dół?" zapytał Bodie St. James.




02 | elevator bitch

Bodie St. James był dużym facetem.

Nie wyglądał jak szczeniak, na którego opisywali go przyjaciele. Wyglądał jak jakiś pierwotny wojownik, który gołymi rękami mógłby złamać mi rękę na pół. 

Oczywiście, właśnie próbowałem zamknąć mu drzwi przed nosem, więc może to była projekcja.

"Schodzisz na dół?" Bodie powtórzył, gdy jedyne co zrobiłem, to wpatrywałem się w niego.

Jego krótkie, ciemne włosy kapały na szerokie ramiona matowo czarnej kurtki Nike z metalicznym logo Garland Lions na prawej piersi. Szkoła co sezon kupowała drużynie futbolowej nowe. Tegoroczny model wyglądał na wodoodporny. 

Przytaknęłam i powiedziałam: "Piwnica".

Jest taki wysoki z bliska, była to jedyna spójna myśl, którą mój mózg wydawał się zdolny skomponować, gdy wszedł do windy.

Potem drzwi się zamknęły, a ja zostałem sam na sam z chłopakiem, o którym wielu ludzi w mieście było przekonanych, że w pojedynkę poprowadzi Garland do mistrzostw NCAA w tym roku. Część mnie desperacko chciała przeprosić - wytłumaczyć się i dlaczego tak bardzo się spieszyłem. Bodie St. James był jednym z najbardziej obiecujących młodych graczy z Kalifornii, cytując specjalny materiał ESPN, który został wyemitowany rok wcześniej. 

Nie mogłem sobie wyobrazić, co mógłbym mu powiedzieć.

Staliśmy więc w milczeniu, gdy winda zaczęła zjeżdżać w stronę piwnicy. Ta agonalna cisza zdawała się ciągnąć przez małą wieczność, ale prawdopodobnie trwała tylko około czterech pełnych sekund.

I wtedy, nagle, Bodie przemówił.

"Ta pogoda jest dość surowa, co?" 

Chwilę zajęło mi zaakceptowanie faktu, że jestem jedyną osobą, z którą mógł rozmawiać, i że powinienem podnieść wzrok znad telefonu i potwierdzić.

Wtedy to, co powiedział, w końcu dotarło do mnie. 

O mój Boże, pomyślałam. On robi sobie pogawędkę.

Nigdy nie czułam się komfortowo z ciężarem czyjejś pełnej uwagi, ale nawiązanie kontaktu wzrokowego z Bodie'm sprawiło, że mój żołądek skręcił się w sposób, jakiego nie miałam od czasu, gdy zostałam zmuszona do wejścia na scenę podczas pokazu talentów w trzeciej klasie. 

Nie mogłem jednak znaleźć w jego spojrzeniu żadnej złośliwości, więc uznałem, że to nie było jakieś podchwytliwe pytanie.

"Tak," powiedziałem. "Jest, um, dość źle".

Kącik ust Bodiego drgnął. 

Była to jedyna oznaka, że zauważył, iż nie jestem przygotowany do kierowania naszą rozmową w interesujące miejsce. 

Zajęłam się przekładaniem zmiętych kartek mojego artykułu.

"Jesteś pisarzem?" Bodie naciskał dalej.

Podniosłem głowę i mrugnąłem do niego. Jakby w odpowiedzi, Bodie podniósł rękę i odgarnął swoje mokre włosy do tyłu z czoła, tak że część jego grzywki wystawała prosto w powietrze. 

Prychnęłabym, gdyby nie to, że czułam się tak bardzo zbita z tropu.

"Przepraszam?" zapytałem.

Bodie niespokojnie przesunął ciężar ciała między stopami, po czym skinął w stronę papierów trzymanych w moich rękach. Jego grzywka zatrzepotała.

"Och," powiedziałem, po czym zaśmiałem się mocno. "Tylko w terminie".

Może tylko mi pobłażał, ale Bodie się uśmiechnął. Miał ostrą, ponurą twarz - wysokie kości policzkowe, kwadratowa szczęka, pełne usta - ale kiedy się uśmiechał, wyglądał łagodniej. To był chłopięcy uśmiech. Szczery uśmiech.

Musiałam przełknąć, żeby nie zaschło mi w gardle.

Bodie znów otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale winda zatrzymała się, a elektroniczny wyświetlacz nad drzwiami zmienił się na B, zanim zdążył to zrobić.

Drzwi zadźwięczały i zasunęły się, katapultując mnie z powrotem do rzeczywistości.

"Trzymaj się tam sucho", powiedziałem, brzmiąc zaskakująco jak moja Nana.

Odwróciłem się i wyskakiwałem na korytarz, uciekając ze sceny drugiej nieudanej interakcji społecznej, którą miałem tego ranka.

A potem było już tylko gorzej. O wiele gorzej.

Byłam w połowie korytarza, kiedy zauważyłam, że moje drobne, mokre kroki odbijają się echem od cięższej, stabilniejszej pary.

Bodie St. James i ja zmierzaliśmy w tym samym kierunku.

Byłam bardzo świadoma, że moja sukienka przykleja się do nóg, gdy zbliżałam się do najbliższego z dwóch zestawów podwójnych drzwi, które prowadziły do sali wykładowej. Dotarło do mnie, że zaraz wejdę do zatłoczonej sali wykładowej zarówno spóźniona, jak i ociekająca wilgocią, co oznaczało, że ludzie będą się gapić. 

Zrobiłam pauzę, żeby przeciągnąć włosy przez jedno ramię i pofolgować sobie z paskami plecaka.

Bodie zatrzymał się przy mnie, a ja odwróciłem się, zaskoczony, by spojrzeć na niego.

"Ty też jesteś w tej klasie?" zapytał, trącając kciukiem w stronę drzwi.

Przytaknąłem bez słowa.

Bodie uśmiechnął się, jakbyśmy mieli jakiś wewnętrzny żart.

"Chodź", powiedział mi konspiracyjnie, "pójdziemy razem".

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, otworzył drzwi klasy i wmaszerował do środka z całą pewnością siebie kogoś, kto był albo błogim głupcem, albo bardzo lubił być w centrum uwagi. Wahałam się przez chwilę, zanim poszłam za nim, moje ramiona były skulone, a serce waliło.

Ale nikt nie patrzył na mnie. Wszyscy patrzyli na Bodiego.

Na scenie w przedniej części sali wykładowej, stojąc za podium pod podwójnymi ekranami projekcyjnymi, nasz profesor podniósł wzrok znad stosu papierów, które przeglądał.

Nick (który nalegał, żebyśmy zwracali się do niego wyłącznie po imieniu) był typem faceta, który szczycił się tym, że jest cool - w wieku około trzydziestu lat, nosił koszulki z grafikami pod marynarkami, czytał dużo klasycznej literatury i starał się ją cytować, żebyście wiedzieli. Miał modne okulary w stylu dziadka osadzone na końcu haczykowatego nosa, a jego włosy były na tyle długie, że mieściły się w małym kucyku. 

Jego twarz była surowa, gdy spojrzał w górę, ale złagodził sekundę rozpoznał Garland zaczynając quarterback.

"Tak mi przykro, Nick", powiedział Bodie, brzmiąc autentycznie skromnie i przepraszająco. "Sprintem dotarłem tutaj, przysięgam. Czy zadzwoniłeś już do obecności?"

Nick przetasował papiery na swoim podium.

"Nie martw się o to, Bodie," powiedział, uśmiechając się, gdy sprawdzał Walkera na liście. "Jeszcze ustawiam Powerpointa. Tak naprawdę niczego nie przegapiłeś, technicznie rzecz biorąc, więc zaznaczam, że jesteś obecny."

To było jak oglądanie faceta wyciągającego gołębia z kapelusza. 

Bodie musiał tylko uśmiechnąć się w ten swój skromny, lekko autodeprecjonujący sposób, a to ludzie potykali się o siebie, aby wyświadczyć mu przysługi.

"Dzięki wielkie, Nick," powiedział, beaming.

Potem, wciąż zwrócony w stronę podium, Bodie sięgnął ręką za plecy i zakręcił palcami, jakby chciał powiedzieć: chodź tu. Zajęło mi sekundę, by zorientować się, że mnie sygnalizuje. 

Nadal stałam dobre dwie trzecie drogi w górę przejścia, więc kątem oka widziałam, jak ludzie obracają się na krzesłach, gdy spieszyłam się na scenę.

Bodie odsunął się na bok.

Twarz Nicka opadła, a ja zrozumiałem, co właśnie zostało zaaranżowane. Nie mógł teraz zgrywać faworyta. Nie, gdy cała klasa na to patrzyła. Zaznaczył Bodie obecny, i musiałby zaznaczyć mnie tak samo.

"Hej tam", powiedział Nick, jego uśmiech napięty. "Twoje imię?"

"Laurel Cates," odpowiedziałam, mój głos wysoki w ten sposób, że zawsze wydawało się, aby uzyskać, gdy starałem się być uprzejmy.

Nick przetasował strony i sprawdził moje nazwisko.

"Tym razem odpuszczę," mruknął.

Ulga, którą poczułam była szybka i ostra, jak bardzo potrzebne kichnięcie.

"Dziękuję", trysnąłem. "To się już nie powtórzy".

Nick skinął głową i wrócił do swojego laptopa. 

Obróciłem się i wzdrygnąłem się nieco na widok zatłoczonego audytorium. Było tam tak wiele osób. Co prawda większość z nich wpatrywała się w swoje telefony na kolanach lub bazgrała bezmyślnie w zeszytach, ale jednak. Kilku obserwowało Bodiego i mnie.

To wystarczyło, żeby mój żołądek się skrzywił.

Podniosłam brodę, żeby spojrzeć na Bodiego, wiedząc, że powinnam podziękować, ale trochę przerażona, że przez przypadek mogłabym wykrztusić coś obraźliwego albo zbyt czułego. 

Ale zanim zdążyłem otworzyć usta, wsunął kciuk pod pasek plecaka i uśmiechnął się do mnie.

"Nie cieszysz się, że nie zamknęłaś przede mną drzwi?" zapytał, tak nisko, że jestem pewna, że tylko ja go słyszałam.

A potem mrugnął.

Było to tak całkowicie czarujące - pozbawione jakiejkolwiek goryczy czy pasywnej agresji - że prawie nie wychwyciłem migotania triumfu w oczach Bodiego, zanim się odwrócił i pomaszerował w górę przejścia, żeby znaleźć miejsce. 

Pozostałam wpatrzona w jego plecy, z ustami rozchylonymi w zdezorientowanym szoku. 

Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że właśnie zobaczyłem przebłysk tego, co czyni go jednym z najbardziej przerażających zawodników w futbolu akademickim.

Jego bronią był urok.

I do diabła, wiedział jak nim władać.




03 | siedzenia oszczędnościowe

Zajęło mi chwilę, aby otrząsnąć się ze słów Bodiego i przypomnieć sobie, że stoję na scenie przed prawie setką ludzi z tym, co musiało być bardzo szokującym wyrazem twarzy.

Zatrzasnęłam usta i przeskanowałam tłum w poszukiwaniu Andre.

Siedział trzy rzędy od tyłu i dwa krzesła w przejściu, gdzie uratował mi miejsce ze swoim plecakiem. Jego włosy były łatwe do zauważenia - wysokie na górze, spłowiałe po bokach, z podwójnymi paskami wyścigowymi zaczesanymi nad każdym uchem. Pomogło oczywiście to, że miał sześć stóp i cztery nogi i nosił tę samą czarną kurtkę Nike, co wszyscy inni piłkarze.

Obserwował mnie z jedną uniesioną brwią, gdy spieszyłem się w górę przejścia i wpadłem na siedzenie obok niego, wzdychając z ulgą.

"Kurwa, co ty zrobiłeś?" szepnął, "Pływać tutaj?".

"Śmieszne," mruknąłem, trzęsąc się trochę, gdy odciągnąłem plecak.

Andre musiał zauważyć, że jestem sfrustrowany, bo zamknął się i pozwolił mi się rozpakować. Klepnąłem luźne strony mojego artykułu na bezużytecznie małe biurko wbudowane w moje krzesło i usiadłem z powrotem.

"Myślałem, że to było należne dzisiaj," Andre skomentował.

"Idę do unii studenckiej po tym", wyjaśniłem, chowając włosy za uszy po raz milionowy i przypominając sobie, że wyszedłem z mieszkania tego ranka z pełnym makijażem na twarzy. Mój podkład prawdopodobnie spływał mi po szyi. "Drukowanie w Buchanan było koszmarem".

"Powinieneś uderzyć do biblioteki architektury", powiedział mi Andre. "Dostali nowe drukarki tego lata. Ładne. Wciągnę cię do środka."

Mruknąłem swoje podziękowania.

Na scenie Nick podłączał swojego laptopa do projektorów. 

Trzy rzędy niżej, Bodie przeciskał się obok kolan ludzi, aby dotrzeć do kępy piłkarzy siedzących razem.

"Co tam, palancie?", przywitał się czule jeden z nich.

"Jasna cholera", powiedział Kyle Fogarty, starszy tight end. "Trener ucisza profesora, żebyś dostał się na zajęcia, a potem pojawiasz się spóźniony? Co za pieprzony ruch władzy".

Nie jestem pewien, dlaczego wiedza, że Vaughn załatwił Bodiemu miejsce w klasie z pełnym składem, była takim zaskoczeniem. Piłkarz traktowany preferencyjnie w Garlandzie nie był bynajmniej nowością. 

Podczas gdy Daily musiał drukować w czerni i bieli, bo uniwersytet "nie mógł znaleźć w budżecie", by dać nam kolorowy druk, drużyna piłkarska dostawała darmowe lody bezalkoholowe i masaże w swoim nowym obiekcie treningowym. Każdej jesieni miasto Garland radowało się wszechmocną chwałą kolegialnego futbolu i czciło graczy, jakby byli bóstwami z dopasowanymi bluzami Nike i przeciętnymi GPA.

Krótko mówiąc, Garland całował zbiorowy tyłek drużyny piłkarskiej.

Bodie wykrzywił się w grymasie, tak szybko, że mogłem mrugnąć i to przegapić.

"To nie było celowe", powiedział. "Trener poprosił mnie, aby złapać śniadanie z nim dziś rano. Musieliśmy porozmawiać o strategii na następny weekend".

Reszta zawodników przywitała go rytualną serią uścisków dłoni i poklepań po plecach. 

Przyglądałem się im z oderwaną fascynacją, krzywiąc się, gdy Scott Quinton - ofensywny obrońca z szyją lwa morskiego - klepnął Bodiego w ramię tak mocno, że poczułem fantomowy skurcz we własnym ramieniu.

"Chłopcy są tacy głupi" - mruknąłem. "Czy to nie boli?"

Andre zerknął w górę od swojego laptopa i rzucił mi zawadiackie spojrzenie.

"Ty i Hanna tweeze siebie brwi," powiedział.

"Fair," przyznałem, a następnie zmarszczył. "Nie powinieneś być tam na dole?" 

Andre wzruszył samoświadomie. 

"Nah," powiedział, chociaż mogłem powiedzieć, że to miało coś wspólnego z faktem, że był drugi ciąg i faceci siedzący przed nami były startery. "Jesteście o wiele lepszym towarzystwem. Dodatkowo, potrzebuję twojej rady. Która czcionka wygląda lepiej?"

Przechylił ekran laptopa, żebym mógł zobaczyć, nad czym pracuje - coś jasnego, geometrycznego i pięknego, jak wszystkie grafiki, które robił, z napisem Garland Black Student Union na całej górze.

"Drugi", powiedziałem po tym, jak kliknął pomiędzy kilkoma opcjami.

"Futura", nucił Andre w zamyśleniu. "Utrzymanie klasycznego stylu. Podoba mi się."

Nie byłem pewien, jak Andre kiedykolwiek znalazł czas na sen. 

Zawsze wydawało się, że obija się między miejscami - studiem, treningiem piłki nożnej, spotkaniami BSU - i pojawiał się w mieszkaniu, które dzieliliśmy z Hanną, o dziwnych porach dnia, by buszować po naszej kuchni, jedząc garściami płatki śniadaniowe i pistacje, dopóki najstarsze rodzeństwo Hanny o pięciu instynktach nie przejęło w końcu kontroli i nie ugotowało mu czegoś bardziej treściwego.

Nazwałbym go mocherem, ale to nie było sprawiedliwe. Musiał po prostu spożywać więcej kalorii dziennie niż ja w ciągu tygodnia (dlatego naprawdę musiałem przestać chodzić z nim taco za taco w Pepito's).

Zwróciłem swoją uwagę z powrotem na pokaz koleżeństwa. 

Fogarty i jego blond fryzura - którą bez wątpienia przefarbuje na zielono w następny weekend, jak to robił na każdy mecz otwarcia - byli tacy głośni. Pozostali chłopcy żywili się jego energią, śmiejąc się i krzycząc, by być słyszanymi ponad sobą, aż połowa pokoju zaczęła chichotać razem z ich żartami i obelgami.

I wtedy Bodie stuknął w ramię chłopaka obok i przycisnął jeden palec do ust, uśmiechając się w sposób, który był zbyt przyjazny, by być autorytatywny. 

Cała grupa natychmiast ucichła.

"Jak wygląda St. James?" szepnął Andre.

Strzeliłem do niego spojrzeniem. 

(Nienawidziłem tego, że moje policzki zrobiły się ciepłe.)

"Nie jestem -" zacząłem, a następnie huffed. "Po prostu myślę. Czy wiesz, jaki on jest? Czy kiedykolwiek z nim rozmawiałaś?" zapytałem, starając się brzmieć swobodnie, gdy pisałem swoje imię i datę na górze pustej kartki w moim notesie. 

Nie chodziło o to, że teraz lubiłam Bodiego, bo nie lubiłam.

To, że konwencjonalnie atrakcyjny biały chłopak o ładnym uśmiechu i ciele olimpijczyka był dla mnie miły, nie oznaczało, że musiałam spontanicznie się zauroczyć. 

Poza tym, jeśli miałam być ze sobą szczera, nie byłam do końca przekonana, że Bodie był dla mnie miły z dobroci serca. 

Miałam inną teorię. 

Oto moja teza: Bodie St. James miał nienasyconą potrzebę bycia lubianym - przez kolegów z drużyny, przez profesorów, nawet przez ociekającą wodą dziewczynę w windzie, która nie potrafiła prowadzić rozmowy, by ocalić swoje życie.

Chciał, żebym go lubiła. 

Po co ktoś miałby się tak starać, jak nie po to, żeby nakarmić własne ego?

A jeśli to, co powiedział Kyle Fogarty, było prawdą - jeśli trener Vaughn wyciągnął rękę do Nicka, żeby zapewnić Bodiemu miejsce w jednej z najpopularniejszych klas w Garland - to było to rażące uchybienie, którego nie mogłem wybaczyć. Wisienka na szczycie stosu przywilejów.

Więc, nie. Nie podkochiwałam się w Bodie St. James.

Po prostu myślałem, że jest zabawny, aby spojrzeć na.

"To znaczy, rozmawialiśmy raz czy dwa," powiedział Andre, wzruszając ramionami. "Wygląda na miłego faceta. Wszyscy w drużynie go lubią-Słyszałem, że nie mówi gówna, chociaż, i nie wiem, czy ufam facetowi, który nie mówi złego słowa o nikim. Musi trzymać jakieś gówno zamknięte w sobie, prawda?".

"Racja," mruknąłem.

Wpatrywałem się w krzywiznę szczęki Bodiego, myśląc, że musiał się tego ranka ogolić, bo skóra w tym miejscu była czysta i gładka, kiedy na podwójnych ekranach projektora pojawiły się nagle słowa Unit One: Evolution and Sexual Anatomy, jaskrawoczerwone i groźne. 

Sala wykładowa wybuchła parsknięciami i nerwowym śmiechem. 

Nick, niech będzie błogosławiony, nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że klasa jest pełna studentów-sportowców, którzy byli bardziej zainteresowani perspektywą oglądania filmów dla dorosłych niż nauką o socjologii fetyszy i romantycznego przyciągania. 

Bez ociągania się zagłębił się w swój wykład.

Westchnęłam i spróbowałam zapomnieć o zmiętym, lekko wilgotnym artykule na moim biurku.




04 | redaktor naczelny

Atak schematów genitaliów wydawał się nie mieć końca.

Kiedy Nick w końcu wyłączył projektor, włączył światła i zaczął nam mówić, żebyśmy mieli dobry weekend - ale nie za dobry weekend, bo we wtorek mieliśmy lekturę - byłam pierwszą osobą w sali, która poderwała się z mojego miejsca.

Przytuliłam mój zeszyt do piersi, luźne kartki mojego artykułu wcisnęłam do środka na przechowanie i zaczęłam się cofać do przejścia.

"Zobaczymy się wieczorem?" zapytałem Andre, podnosząc głos tylko na tyle, by usłyszał mnie ponad szelestem papierów i sykiem suwaków, gdy wszyscy się pakowali.

To był pierwszy czwartek semestru - dzień określany jako Thirsty Thursday lub Blackout Thursday, w zależności od tego, kogo pytałeś. 

W górę i w dół Rodeo, ulicy kilka przecznic na północ od kampusu, która była wyłożona dwunastoma historycznymi wiktoriańskimi domami, które były wynajmowane różnym grupom studenckim - drużynie baseballowej, kobiecej drużynie hokeja na trawie, Black Student Union, klubowi filmowemu. 

W Garland nie było stowarzyszeń ani bractw, ale brak infrastruktury nigdy nie powstrzymał naszych studentów przed znalezieniem sposobu na upicie białej dziewczyny w weekendową noc.

To było fantastyczne obserwowanie ludzi.

Hanna, Andre i ja planowaliśmy udać się do naszego zwykłego miejsca, Art House, któremu daleko było do burd, ale posiadał pewien rodzaj fajnej, intelektualnej atmosfery. 

Muzyka, której nie słyszałem, dyskusje o poezji, której nie czytałem. 

Prawdopodobnie dużo wina w kartonie.

"Wpadam na grę wstępną", powiedział Andre, zamykając laptopa. "Powiedz Hannie, żeby nie wypiła całego Fireballa, zanim tam dotrę".

Wzdrygnęłam się na nos i zadrżałam z obrzydzenia.

"Czy ty się nienawidzisz?"

Andre przewrócił oczami.

"Idź zwrócić swój cholerny artykuł!" powiedział, odsuwając mnie machnięciem ręki. 

Zanim odwróciłem się, by wyjść, pozwoliłem sobie na jedno spojrzenie przez pokój. 

Bodie St. James stał przed swoim fotelem, z palcami splecionymi z tyłu głowy, gdy wyciągał łokcie i wyginał plecy. Jego włosy dziwnie wyschły, więc grzywka - którą zwykle trzymał z dala od czoła - zakręciła się trochę na bok.

Odwrócił się do Kyle'a Fogarty'ego i powiedział coś, co go rozbawiło, po czym przerzucił plecak przez ramię i skierował się w stronę przeciwległego przejścia. Nie zdążył nawet spojrzeć w moją stronę.

Z jakiegoś żałosnego powodu miałam nadzieję, że to zrobi.

Odwróciłam się, nienawidząc się trochę, i wyszłam przez drzwi.

Na zewnątrz budynku biologii, chmury deszczowe przerzedziły się, więc smugi złotego światła słonecznego przedostały się do środka. Chociaż było to bardzo malownicze, oznaczało to, że powietrze było zarówno wilgotne, jak i ciepłe. 

Moje włosy nigdy nie radziły sobie dobrze z wilgocią. 

Praktycznie słyszałam jak trzeszczy, gdy szłam przez kampus.

Unia Studencka była masywnym budynkiem w kształcie podkowy na dalekim końcu czworoboku, który mieścił ogromną fontannę w kształcie owalu, gdzie seniorzy zawsze robili coroczny Trunk Dunk na tydzień przed ukończeniem szkoły. 

Była to wiecznie zatłoczona część kampusu - nawet gdy trawa była przemoczona, a niebo wciąż na wpół szare. Byli tam ludzie uczący się na ręcznikach plażowych i para facetów rzucających piłką nożną tam i z powrotem, obaj ubrani w czołgi bro i szorty na desce.

Pojechałem windą na najwyższe piętro.

Centrum medialne zawsze tętniło hałasem i niejasno pachniało stęchłą kawą i ciepłym tuszem do drukarki. Codzienna siedziba nie była aktualizowana od co najmniej pięciu lat. Byłem pewien, że agresywnie żółte ściany i nadmiar krzeseł z poduszkami z fasoli (z których wszystkie wydawały się wiecznie przeciekać granulkami pianki) były kiedyś najnowocześniejszymi rozwiązaniami w projektowaniu wnętrz, ale teraz całe to miejsce sprawiało wrażenie gigantycznego odrzutu. Chociaż otwarta koncepcja była przynajmniej miła.

W każdej chwili w centrum medialnym znajdowało się co najmniej trzydzieści osób, rozproszonych po miejscach do siedzenia i stołach uzbrojonych w biurka, niektórzy z nich współpracowali z kolegami z zespołu, a niektórzy wpatrywali się pusto w słonecznikowo-żółte ściany, zgniatając między palcami piankowe granulki z poduszek fasolowych.

Od razu zauważyłam Ellison Michaels.

Trudno było ją przeoczyć.

Ellison miała sześć stóp wzrostu i chodziła z autorytetem walca parowego. W jednej ręce trzymała papierowy kubek z kawą, a w drugiej stos papierów. Krok za nią szedł szerokooki dzieciak ze słuchawkami na szyi i półksiężycami potu plamiącymi pachy jego zielonej koszulki polo Garland. 

Headset Boy mówił szybko. Ellison kiwała głową co kilka sekund, słuchając uważnie, ale nie patrząc na niego.

Gdziekolwiek poszła, pokoje orbitowały wokół niej. 

Ellison Michaels była jednocześnie supermasywną czarną dziurą - nieporuszoną i przerażającą - i supernową - oślepiająco jasną i zdolną do tytanicznych eksplozji, które mogły wyparować wszystko w jej otoczeniu.

A jej blond włosy były zawsze idealne.

Wielu ludzi mówiło dużo gówna o Ellison za bycie tak autorytarną, ale ja ją lubiłem. 

Na pierwszym roku, kiedy napisałem swój pierwszy artykuł do Daily, była redaktorką drugiego roku, która zajęła się moją pracą. Jej niesławne korekty czerwonym atramentem były tak pogardliwe, że usiadłem i płakałem przy stole w unii studenckiej. 

Tej nocy otworzyłam laptopa, żeby zmienić kierunek studiów, ale zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam maila od ówczesnego redaktora naczelnego (seniora, który pracował w Washington Post). Powiedział, że Ellison powiedział mu, że mam ogromny potencjał. Zaprosił mnie na jedno z zamkniętych cotygodniowych spotkań ze wszystkimi starszymi pisarzami. 

Byłem tam jedynym świeżym pisarzem - z szeroko otwartymi oczami, który nie potrafił się nie uśmiechać.

Może byłam nieobiektywna, ale uważałam, że Ellison Michaels jest całkiem fajna.

Ale też przerażała mnie do żywego. 

Nie pomogło oczywiście to, że trzymałem w ręku bardzo słabo wykonany artykuł, który wiedziałem, że będzie musiała przeczytać.

Po prostu miejmy to już za sobą, pomyślałem.

Przebiegłem między biurkami i fotelami, żeby ją przechwycić.

"Ellison?" powiedziałem, już tego żałując.

Jej oczy zwróciły się na mnie, ostre i czujne.

"Twój artykuł jest spóźniony", przywitała się, tępo i bezsensownie.

Nie przestała się ruszać, więc nie miałem innego wyboru, jak tylko podreptać obok niej, wpadając na chłopaka z zestawem słuchawkowym, którego twarz była uszczypliwa w sposób, który mówił mi, że przerwałem mu w połowie zdania. Zacisnąłem mocniej uchwyt na zeszycie przyciśniętym do mojej piersi i wziąłem wdech, wzmacniając się, by coś powiedzieć.

"Um" - oto, co wyszło.

Ellison oczekiwał twardego dziennikarstwa demaskatorskiego. Czegoś przełomowego. Czegoś, co podtrzymało jej pierwotną ocenę mnie jako osoby o wielkim potencjale. Zamiast tego miałem jej wręczyć to, co było w zasadzie gloryfikowaną plotką o głównym trenerze drużyny futbolowej Garlanda, a ona zamierzała odkorkować swoje charakterystyczne czerwone pióro i wbić mi je w oko.

Headset Boy westchnął niecierpliwie.

"Jak już mówiłem", wznawia, głos zabarwiony irytacją, "Prezydent Sterling chce relacji z kwesty absolwentów w ten weekend. Robią przyjęcie w Buchanan, wycieczki po kampusie, rozmowy profesorów w Kennedy Hall".

"Przydziel sofistę", powiedział mu Ellison, a potem do mnie: "Masz go?".

Wpadłem na mój notatnik.

"Słuchaj, naprawdę mi przykro" - zacząłem.

Ellison wyrwał mi artykuł z ręki, nieporuszony przez zmarszczki i smugi atramentu, gdzie deszcz zmazał papier, i klepnął go na wierzch stosu w jej ramieniu. 

"Zastanawiałam się, czy mogę wyjaśnić, do czego zmierzam. Pracuję w Garland Country-Jestem kelnerką slash ball girl-" gloryfikowany, który zarobił whopping jedenaście dolarów na godzinę (każdy nikiel z których potrzebowałem), "-i niektóre z kobiet w drużynie tenisowej-"

Były absurdalnie bogate i absurdalnie znudzone. Wszystko, co wydawało się robić, to jeździć na bezsensowne wakacje do miejsc na wyspach, pić ogromne ilości białego wina i mówić gówno o wszystkich, których znały. Wystarczyło, że skomplementowałem ich obsługę, a rozlali herbatę, jakby to był Boston Harbor.

W poprzedni weekend, kiedy wróciłem do pracy, omawiali każdy szczegół letniego wypadu trenera Vaughna do Cabo San Lucas, aż po bary, które odwiedził i hotele, które zdemolował. 

"Mam spotkanie za pięć minut", przerwał mi Ellison, zanim zdążyłem cokolwiek z tego przekazać. "Wyślij mi e-mail."

A potem już jej nie było, skręciła za róg w stronę swojego biura i pomaszerowała korytarzem, gumowe podeszwy trampek Headset Boya piszczały o kafelki podłogi, gdy potykał się za nią. 

Patrzyłem, aż zniknęli.

Wtedy wyciągnęłam telefon i wysłałam SMS-a na grupowy czat z Hanną i Andre.

Zapisz mi kieliszek Fireballa.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Burza"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści