Kocham cię takim, jakim jesteś

Rozdział pierwszy (1)

ROZDZIAŁ JEDEN

Jeśli chodzi o Huntera Crossa, życie było tylko tak dobre, jak proste. Więc fakt, że miał spaść solidne dwanaście stóp od stogu siana, gdzie łapał bele, które jego brat Owen podrzucał z ziemi, oznaczał, że Hunter miał mieć gówniany dzień o epickich rozmiarach.

"Cholera jasna!" Adrenalina wysłał jego serce slam taniec przeciwko jego żebra, jego oddech zacięcie do płuc, jak ostatni z jego równowagi poszedł na kompletny walkabout i on tumbled nad krawędzią siana loft. Hunter mgliście usłyszał głos Owena, połączony z paniką, gdy wyrwał się z twardego podłoża, i instynkt błysnął w ułamku sekundy, przedkładając ratowanie tyłka nad ochronę ramienia. Wyrzucił rękę na oślep nad głową z powietrza, opuszki palców musnęły odpryśnięty gzyms desek podłogowych i mocno się w niego zagłębiły, by wykonać matkę wszystkich ratunków.

Przypływ ulgi Huntera trwał krócej niż oddech, zanim siła upadku połączyła się z ciężarem jego ciała, odbijając się w górę ramienia i wysyłając bełt płynnego, piorunującego bólu w jego ramię jak zardzewiały drut żyletkowy.

"Ah!" Ból wyrwał bezpośrednią ścieżkę od ramienia do ust, ogłuszając go tak całkowicie, że jakikolwiek inny ruch - kurde, nawet oddychanie - wydawało się niemożliwe.

"Hunter! Trzymaj się." Bela siana w uścisku Owena grzmotnęła bez wdzięku w podłogę stodoły, rozrzucając motki kurzu i ciąg przekleństw przez poranne światło słoneczne wpadające przez dwuskrzydłowe drzwi. Hunter zmusił się do utrzymania uchwytu na krawędzi stogu siana, pomimo piekielnie gorącego pieczenia wnikającego głęboko w miejsce pomiędzy jego szyją a grzbietem ramienia. Jego brat nie zmarnował żadnego ruchu, wspinając się po drewnianej drabinie cztery stopy na prawo od Huntera, a sekundy później Owen wciągnął go z powrotem w bezpieczne miejsce na szorstkich deskach stogu siana.

"Jezu, ale było blisko". Owen usiadł z powrotem na piętach swoich zniszczonych pracą Red Wings, szare oczy szerokie z troską. "Nic ci nie jest?"

"Tak, ja-" Ból pulsował stałym strumieniem change your tune, buddy, nie dając Hunterowi żadnego wyboru, jak tylko się wycofać. "Myślę, że mogłem sobie coś podrasować w ramieniu, to wszystko".

"Tweaked coś," Owen powtórzył, zarówno jego ton, jak i jego marszczenie zaznaczając oświadczenie Huntera za dial-down to było, ale daj spokój. Nie ma powodu, żeby z kretowiska robić Mount McKinley tylko dlatego, że on...

Kolejny podmuch bólu odbił się rykoszetem od prawej strony klatki piersiowej Huntera aż do jego pokrytych rękawiczką koniuszków palców, kiedy próbował podnieść rękę, i, okej, może "podrasowany" to trochę za mało powiedziane.

"Musisz iść dostać, że spojrzał na". Owen nie był jednym z tych, którzy przebierają w słowach, to było cholernie pewne, tak samo jak, normalnie, Hunter nie był typem faceta, który się odpycha. Ale pomiędzy nieprzewidywalną pogodą w tym roku i składem gleby, który był bardziej chybiony niż trafiony dla ich upraw kukurydzy i soi do tej pory, byli do swoich pętli pasa próbując dostać się przed już słaby sezon.

"Ostatnio sprawdziłem, prowadzimy rodzinne gospodarstwo, a nie kółko do pikowania" - powiedział Hunter, przyklejając uśmiech zarówno do swojej twarzy, jak i odpowiedzi. Tak, jego ramię czuło się teraz jak dziesięć mil złej drogi w deszczu, ale gdyby brał oddech za każdym razem, gdy wyskakiwał ból, byłby na stałe zaparkowany na siedzeniu swojego Wranglera. Nie mówiąc już o tym, że byłby równie trwale nieszczęśliwy.

Jeśli wyraz twarzy Owena wskazywał na to, że nie był pod wrażeniem. "Prowadzimy rodzinną farmę, i właśnie dlatego powinieneś sprawdzić to ramię. Jeśli masz kontuzję, dzień pracy tutaj nie sprawi, że twoje ramię poczuje się lepiej."

Hunter uformował swoją odpowiedź z uwagą, biorąc bezpośrednio na cel ścieżkę najmniejszego oporu. "Dobrze, zadzwonię do Doca Sandersa, kiedy skończymy z tymi." Pochylił podbródek w kierunku grubego stosu złotobrązowych bel siana poniżej, które wciąż wymagały przeniesienia na strych siana. "Może ona może rzucić okiem w tym tygodniu".

"Zadzwonisz do niej teraz," Owen powiedział, jego troska ślepy wszelkie szorstkie krawędzie słowa mogłyby inaczej nosić. "Rozwaliłeś to ramię całkiem nieźle w szkole średniej, Hunt. Nie ma powodu, aby szukać kłopotów."

"Ach, to było psi wiek temu. Naprawdę, jestem spokojny. To nawet nie boli tak bardzo." Hunter zwinął ramię pod wilgotną od potu koszulką, starając się zmaksymalizować czynnik no-big-deal. Oczywiście jego mięśnie wybrały ten dokładny moment, żeby przypomnieć mu, kto tu rządzi, i zacisnęły się na tyle mocno, że jego skurcz był nieunikniony.

Owen uniósł jedną ciemnobrązową brew. "Idź, ja znajdę Eliego i każę mu to dokończyć. Bóg wie, że mógłby znieść trochę dobrej, ciężkiej pracy, tak czy inaczej."

Jelita Huntera napięły się wraz z jego ramieniem na pogardę w głosie Owena na wzmiankę o ich młodszym bracie. Nie żeby Eli pomagał w tym, że robił jak najmniej, żeby się wywinąć, zwłaszcza teraz, kiedy byli za ósmą piłką bardziej niż zwykle, ale jednak. Kiedy Eli wkładał w to swój umysł, brudził sobie ręce tak samo jak reszta z nich.

"Daj mu spokój, O. Był na górze z kogutami." Dosłownie. Ostatnim miejscem, w którym Hunter widział Eli'ego, był kurnik przylegający do stodoły z sianem, o godzinie osiemnastej trzydzieści tego ranka.

"Mmm. Tak jak ja, tak jak ty i tata. To nie czyni go wyjątkowym, a już na pewno nie daje mu pozwolenia na opierdalanie się, gdy jest praca do wykonania. Z Festiwalem Arbuzów w następną sobotę, będziemy po oczy w tym nadchodzącym tygodniu."

Cholera. Jakim cudem Hunter przeoczył - nawet chwilowo - coroczny ogólnomiejski festiwal, który oznaczał oficjalny początek lata w Millhaven? Festiwal Arbuzów był jednym z największych lokalnych wydarzeń w Dolinie Shenandoah, a Cross Creek Farm zawsze miał tam ogromne stoisko, prezentując wszystkie przedwakacyjne dobrodziejstwa, które, miejmy nadzieję, będą miały miejsce w nadchodzącym sezonie.

"Zamierzam udać się do miasta i zobaczyć doktora," powiedział, mając nadzieję jak diabli, że zwrot w temacie rozluźni trochę irytację Owena na Eli. Tak dobrze wyćwiczony, jak był w odgrywaniu roli sędziego między braćmi, praca ta stawała się ostatnio bardziej męcząca niż pieprzony triatlon. "Zobaczę, czy nie może tego dla mnie naprawić."




Rozdział pierwszy (2)

Mamy zwycięzcę. "Ok, tak." Owen przytaknął, szorując dłonią po ciemno zarośniętej brodzie. "Tylko zrób mi przysługę i zamelduj się, kiedy dostaniesz słowo, dobrze?".

Hunter wciągnął spokojny, chłodny oddech, zdecydowany wygładzić rogi rozmowy i swoje życie z powrotem do terytorium status-quo raz na zawsze. Nawet nie spadł jeszcze z całej drogi ze stogu siana, na litość boską. "Jesteś gorszy niż tata. Okład z lodu i trochę ibuprofenu, a będę w porządku jak deszcz."

Chichot Owena był szybki, ale przynajmniej go wypuścił. "Uh-huh. Nie wracaj 'dopóki doktor nie podpisze się na tym, słyszysz mnie?"

"Tak, tak. Słyszę cię. Ty wrzodzie w dupie."

Owen zrzucił się z powrotem po drabinie na podłogę stodoły, odpinając dwukierunkowe radio przy biodrze i nadając wszechogarniające wezwanie do odnalezienia Eli. Hunter wysłał małą, cichą modlitwę, aby jego młodszy brat był rozsądnie zajęty gdzieś na 750 akrach Cross Creek.

Gdy wszystkie systemy działały, przynajmniej na razie, Hunter zrzucił grube skórzane rękawice robocze i ruszył w dół po drabinie w kierunku głównego domu. Jego ojciec był jedyną osobą, która technicznie mieszkała w dwupiętrowym Colonialu, odkąd Eli skończył osiemnaście lat i przeniósł się do kompleksu apartamentów przy drodze dekadę temu. Ale dom, w którym Hunter i jego bracia dorastali, nie tylko mieścił biuro firmy, ale był centralnym punktem dla wszystkich czterech mężczyzn w ciągu każdego dnia pracy.

Tłumaczenie: podczas gdy Hunter miał swój własny domek po wschodniej stronie ich posiadłości, a Owen mieszkał w odpowiadającej mu rezydencji na zachodzie, dom przed nim i farma wokół niego zawsze były domem.

Kroki Huntera wołały o jego obecność na pobielonych stopniach ganku, a potem na deskach podłogowych w kolorze melasy głównego domu, gdy pokonywał próg. Poza regularnym sprzątaniem i koniecznymi naprawami, główny dom nie zmienił się od dwudziestu czterech lat, głównie dlatego, że jego ojciec odmówił zmiany. Koronkowe zasłony, podniszczony stół w kuchni z wytartymi sosnowymi ławkami, ręcznie szyte kołdry na każdym łóżku - wszystko to zostało wybrane z troską przez matkę Huntera.

Co, jak podejrzewał Hunter, było dokładnie powodem, dla którego jego ojciec nigdy nie miał serca ich wymienić, pomimo czasu, który upłynął od momentu, gdy rak piersi odebrał im ją w wieku zaledwie trzydziestu siedmiu lat. To było pewne jak cholera, dlaczego Hunter nigdy nie wspomniał o aktualizacji tego miejsca.

Życie Tobiasa Crossa było wystarczająco ciężkie, gdy samotnie wychowywał trzech chłopców, prowadząc jednocześnie największą rodzinną farmę w Dolinie Shenandoah. To, że Hunter i jego bracia byli teraz dorośli, nie oznaczało, że zamierzał wrzucić małpę do klucza, poruszając temat, który złamałby serce jego staruszka. Znowu.

Hunter oparł się o biały emaliowany zlew przy blacie kuchennym, jego ramię pulsowało przy każdym ruchu i każdym oddechu, kiedy mył i suszył ręce. Owen nie tylko puszczał dym o starej kontuzji Huntera, nawet jeśli nacisk położony był na stare. Zerwanie mankietu rotatorów było paskudne i nawet w prężnym wieku siedemnastu lat, potrzeba było jednej operacji rekonstrukcyjnej, trzech lekarzy i ośmiu miesięcy nieokrzesanej determinacji, by wyleczyć go na tyle, by mógł wrócić do pracy na farmie.

Odkąd wyzdrowiał, nie zastanawiał się zbytnio nad przypadkowym zagraniem, które zakończyło jego karierę futbolową w szkole średniej, chociaż, jak się zastanowić, ostatnio trochę szybciej niż zwykle przechodził przez Icy Hot. Zgaduję, że nie byłoby to najgłupsze, gdyby Doc Sanders miał rzucić okiem. Przy odrobinie szczęścia w ogóle, ona zielona-light jego ramię naprawdę szybko, a on mógł wrócić do gospodarstwa w czasie, aby rozpocząć pracę na kukurydzy w północnych polach-i zachować Owen i Eli od próbowania wybić się nawzajem bloki off, podczas gdy on był na to.

Regulując swoją starożytną czapkę z daszkiem Cross Creek przed blaskiem czerwcowego słońca, Hunter chwycił kluczyki do równie starożytnego Forda F-250 i ruszył w drogę do miasta. W Millhaven "miasto" było trochę względne, ponieważ najbliższą rzeczą do światła stopu w całym kodzie pocztowym był migający bursztynowy znak ostrzegawczy przed remizą strażacką. Ale Hunterowi właśnie tak się podobało. Usprawnione. Prosty. Żadnych kłopotów, żadnego zamieszania, a już na pewno żadnego stresu.

Dopóki nie przebrnął przez pytania pielęgniarki o powód jego wizyty i nie trafił do pokoju badań doktora Sandersa.

"Hunter Cross." Lekarka uniosła swoje piaskowo-blond-szare brwi na tyle wysoko, że naruszyła druciane brzegi okularów, gdy czytała świeże notatki na górze jego akt pacjenta, i cholera, to nie mogło być dobre. "Pielęgniarka Kelley powiedziała mi, że masz pewien dyskomfort w prawym ramieniu".

Papier na stole egzaminacyjnym wydał z siebie marszczenie, gdy przesunął swoją wagę. "Tak, proszę pani. Trochę."

"Czy może pan ocenić dla mnie ten ból w skali od jednego do dziesięciu, przy czym dziesięć oznacza najgorszy ból, jaki kiedykolwiek pan czuł?".

Przez sekundę Huntera kusiło, żeby powiedzieć lekarzowi, że najgorszy ból, jaki kiedykolwiek czuł, nie miał nic wspólnego z uszkodzeniem ciała, a wszystko z inteligentną, przebojową rudą, ale przełknął tę chęć wraz ze zdrową dawką zastanowienia, skąd u diabła to się wzięło? Rozwalenie ramienia może przywrócić do życia jakąś myśl lub dwie z tamtych czasów, ale nurkowanie w przeszłość to nie była jego rzecz. Zwłaszcza, gdy chodziło o wspomnienia, które nie tylko rozkołysały łódź, ale wręcz ją wywróciły.

Hunter potrząsnął głową, skupiając się na pytaniu doktorka. "Myślę, że byłoby to sześć, gdybym poruszył ramieniem. Siedem, jeśli próbuję podnieść coś ciężkiego."

"Hmm." Doc Sanders nabazgrała coś w karcie Huntera, jej wyraz złagodniał, mimo że wyglądała nie mniej poważnie. "W takim razie masz więcej niż 'trochę' dyskomfortu. Chcesz mi powiedzieć, jak cię to boli?".

"Ból nie jest taki zły." Staw, o którym mowa, zabolał na słowną hucpę Huntera wokół prawdy i, kurwa, niech to szlag. Rzucił ręcznik. "Ciągnęłam z Owenem bele siana i straciłam równowagę na krawędzi stogu siana. Udało mi się złapać, zanim się przewróciłem, ale siła skręciła mi bark dość mocno. Teraz ból nie jest już tak silny, ale ramię nadal mnie boli. To ta sama, którą zraniłem w liceum, więc ..."




Rozdział pierwszy (3)

Doc Sanders skinął głową, koniec jej zadbanego kucyka kołysał się przez ramię jej lekarskiego płaszcza. "Pamiętam."

"Naprawdę?" Zaskoczenie przeszyło klatkę piersiową Huntera pod wyblakłym zielonym fartuchem, który założył na dżinsy.

Lekarka uśmiechnęła się zawadiacko. "Niewielu moich pacjentów zrywa mankiet rotatorów przy zwycięskim przyłożeniu w meczu o mistrzostwo szkoły średniej w piłce nożnej, Hunter. Ponadto, jeśli pamiętasz, oceniłem twój uraz w drodze do szpitala. Więc, tak. Pamiętam."

"Aha, racja." Zostawmy to doktorowi Sandersowi, żeby potrafił wyłowić szczegóły. Ta kobieta była mądra jak bicz. Prawdopodobnie nie zaszkodziło jej również to, że była miejscową od dwudziestu lat i lekarzem Huntera przez tyle samo.

Mówiąc o bólu... Czas to wszystko wyjaśnić, żeby mógł wrócić do tego, co się liczyło. Owen nie mówił tylko o tym, jak wiele trzeba zrobić w tym tygodniu. "Ten ból nie jest tak zły, jak wtedy, gdy zerwałem mankiet rotatorów, chociaż. I nie upadłem na rękę, ani nic takiego, jak wtedy."

Ok, więc chwyt, który miał uratować jego tyłek dzisiaj nie łaskotał, ale był wystarczająco dobrze zaznajomiony z pracą fizyczną, aby wiedzieć, że to nie powinno być wielkim problemem. Przewożenie bel siana, sprzętu rolniczego, nawozów, paszy i wielu innych rzeczy było częścią codziennej listy w Cross Creek. Mógł sobie poradzić z niewielkim bólem.

"Mankiety rotatorów to podstępny biznes" - powiedział Doc Sanders. "Zacznijmy od przyjrzenia się twojemu i zobaczenia, co mamy".

Jej palce podróżowały po klatce piersiowej, barku i ramieniu Huntera w starannej ocenie klinicznej. Kontakt nie był taki zły, a on mógł nawet poradzić sobie z delikatnym naciskiem, jaki zastosowała, gdy dotarła do mięśni i ścięgien na tylnej części jego ramienia, właściwej. Ale jak tylko poprosiła go o podniesienie ramienia i poruszanie nim z boku na bok, ból szarpnął z powrotem przez niego wystarczająco mocno, by wypchnąć syk przez zęby.

"Więc co myślisz?" Hunter zapytał, jego puls nabrał tempa przy powadze zabarwiającej wyraz Doca Sandersa.

"To, co myślę, to że nie spodoba ci się to. Ale bez zdjęć rentgenowskich i rezonansu magnetycznego nie ma sposobu, aby dowiedzieć się, z czym mamy tu do czynienia."

Zimny pot wyskoczył na brwi Huntera. "Uraz jest aż tak poważny?"

"Może być," zakwalifikowała. "Czasami uszkodzenie mankietu rotatorów jest spowodowane jednym konkretnym zdarzeniem, które można łatwo wskazać".

"Jak wtedy, gdy ja zerwałem swój w szkole średniej." Uderzenie w ciało przez gwiazdę defensywy z w pełni wyciągniętym ramieniem było zdecydowanie specyficznym zdarzeniem. Przynajmniej Hunterowi udało się najpierw wyciągnąć rękę z piłką ponad linię bramkową. Nie żeby przyłożenie miało jakieś znaczenie, kiedy musiał spędzić osiem miesięcy przy linii bocznej na farmie.

Doc Sanders przytaknął, robiąc krok w tył na szaro-białym linoleum. "Dokładnie. Ale innym razem widzimy coś, co nazywa się uszkodzeniem zwyrodnieniowym. Przyczyną jest zwykle powtarzający się stres w czasie. Wystarczy jeden niewłaściwy ruch, nawet niewielki, by pogłębić ten rodzaj uszkodzenia."

O cholera. "Jak chwytanie się krawędzi stogu siana".

"Obawiam się, że tak," powiedziała, jej wyraz twarzy wspierając prawdę w jej słowach. "Słuchaj, Hunter, nie wiemy teraz nic na pewno poza tym, że twoje ramię wymaga dokładniejszego obejrzenia. Istnieje możliwość, że twój ból jest spowodowany zwykłym naciągnięciem mięśni. Ale skoro już raz doznał pan pełnowymiarowego naderwania, a praca fizyczna jest dużą częścią pańskiej codziennej aktywności... Muszę wysłać cię do ortopedy w Camden Valley, żeby dowiedzieć się, z czym mamy do czynienia."

Hunter wyskrobał głęboki oddech. Przytrzymał go. Zmusił się do zachowania spokoju, opanowania. Stabilny. "Najgorszy scenariusz". Na wyraźne wahanie Doca Sandersa dodał: "Dam sobie radę, Doc. Ale muszę wiedzieć."

Powoli przytaknęła, a jej odpowiedź przeszyła go mocniej niż jakikolwiek ból, o którym jego ramię mogłoby marzyć.

"W najgorszym wypadku masz naderwany mankiet rotatorów, co wykluczy cię z pracy na farmie. Na czas nieokreślony."




Rozdział drugi (1)

ROZDZIAŁ DRUGI

Emerson Montgomery po raz tysięczny w ciągu tej godziny wyprostowała pudełka z bandażami elastycznymi na stojącej przed nią półce. Odwracając się, by obejrzeć jednopokojowy gabinet fizykoterapii ukryty w tylnej części centrum medycznego Millhaven - rodzinnej praktyki doktora Sandersa - rozglądała się po swoim nowym lokum w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby ją zająć. Uporządkowała już rolki taśmy sportowej, wytarła wątpliwie solidny przenośny stół do masażu - wraz z geriatryczną bieżnią i rowerem stacjonarnym przy ścianie - oraz uporządkowała niedopasowane ciężarki i rurki oporowe, które wygrzebała z szafy.

Wciąż brakowało jej godziny do lunchu pierwszego dnia w pracy i oficjalnie nie miała już nic do zrobienia. Pięknie.

Teraz miała tylko czas, by rozwodzić się nad faktem, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni straciła pracę, którą kochała, chłopaka, którego nie kochała, i możliwość utrzymania jedynej przysięgi, która uratowała jej życie dwanaście lat temu.

Była z powrotem w Millhaven.

Emerson wydmuchała wydech, starając się zignorować sztywność kolan, która sprawiła, że zastanawiała się, czy jej płyn maziowy został zastąpiony przeterminowanym klejem Elmera. Wiedziała, że powinna się cieszyć, że doktor Sanders był skłonny zatrudnić ją do dodatkowej fizykoterapii, zwłaszcza że piętnaście zapytań o pracę, które Emerson złożyła przed ostatnim telefonem do lekarza, przyniosło piętnaście stanowisk wymagających sześćdziesięciu godzin tygodniowo, z czego pięćdziesiąt dziewięć na nogach. W normalnych okolicznościach Emerson skorzystałaby z każdej z tych możliwości zatrudnienia przed powrotem do Millhaven. Do diabła, w normalnych okolicznościach nigdy nie opuściłaby swojej wysoko postawionej, wysokoenergetycznej pracy jako jeden z najlepszych fizykoterapeutów mistrza Super Bowl, Las Vegas Lightning. Oczywiście wszystko, co wiedziała o normalności, zostało roztrzaskane na kawałki pięć tygodni temu.

A jeśli Emerson znała na pamięć jedną rzecz, to była nią pewność, że jeśli rozbije się coś na tyle kawałków, to szanse na ponowne złożenie tego do kupy będą równe z kawałkami gówna.

Drzwi łączące salę fizykoterapii z korytarzem prowadzącym do pomieszczeń biurowych Doca Sandersa uchyliły się ze skrzypieniem, a kobieta, o której mowa, pochyliła głowę za próg.

"Cześć, Emerson." Zamachnęła się ręką w kierunku sali PT w niewypowiedzianej prośbie o wejście. Emerson skinęła głową, wysyłając garść jasnoczerwonych włosów, które potoczyły się z luźnego, niskiego kucyka na jej karku.

"Hej, tak, jasne. Wejdź do Doc ... tor Sanders," powiedziała, niezręcznie przyczepiając się do bardziej formalnego adresu. Ale ta kobieta była jej szefem, lekarzem, którego bardzo szanowała, a w każdym razie minęła ponad dekada, odkąd Emerson opuściła Millhaven. Teraz była dorosła, była profesjonalistką. Osiągnięta. Zdolna.

Nawet jeśli jej pretekst do powrotu do domu był kompletnym i całkowitym kłamstwem.

"Emerson, proszę" - powiedziała Doc Sanders, jej uśmiech był bardziej rozbawiony niż upominający. "Wiem, że z całym twoim doświadczeniem, jesteś prawdopodobnie przyzwyczajony do innego protokołu z lekarzami, ale mów mi Doc. Nikt w Millhaven nie nazwał mnie doktorem w ... cóż, kiedykolwiek. I szczerze mówiąc, to sprawia, że czuję się trochę sztywno."

Emerson zanurzyła podbródek, w połowie z szacunku, a w połowie by ukryć uśmiech. Podczas gdy wszyscy lekarze na liście płac Błyskawicy byli utalentowani na najwyższym poziomie, wykazywali się również arogancją wystarczającą do zatopienia łodzi podwodnej, upewniając się, że wszyscy, aż do chłopców, znają ich status jako doktorów. Mimo że technicznie rzecz biorąc, zdobyła tytuł "doktora" wraz z doktoratem pięć lat temu, nigdy go nie używała, woląc zwracać się do siebie po imieniu, jak wszyscy inni fizykoterapeuci w Piorunie. To prawda, była jedyną osobą z literami varsity po nazwisku, ale tytuł nic nie znaczył, jeśli nie była wystarczająco dobra, by poprzeć go rękami. Poza tym zawsze czuła coś ciężkiego i nieprzyjemnego w klatce piersiowej, gdy rzadko ktoś nazywał ją dr Montgomery. Za każdym razem odwracała się, szukając ojca.

Nie idź tam, dziewczyno. Głowa do góry. Oczy do przodu.

Emerson oczyściła gardło, tłumiąc myśli zarówno o ojcu, jak i o utraconej pracy, gdy utrzymywała uśmiech przyklejony do twarzy. "Masz to, doktorku. Jak się mają sprawy w biurze?"

"Nie tak źle jak na poniedziałek, chociaż mógłbym się obejść bez Timmy'ego Abernathy'ego rzucającego się na moje buty".

"Gah." Emerson grymasiła. Złamane kości i zerwane ścięgna, z którymi mogła sobie poradzić, bez problemu. Ale dolegliwości żołądkowe. Nie, dziękuję. "Przykro mi, że miałeś ciężki poranek".

"Eh." Doc Sanders podniósł jedno pokryte bielmem ramię. "Timmy czuje się gorzej niż ja, a ja miałem dodatkową parę cross-trenerów w mojej torbie na siłownię. W każdym razie, mam dla ciebie pacjenta, więc pomyślałem, że wpadnę zobaczyć, czy masz dziś wolne miejsce."

Emerson pomyślała o swoim harmonogramie, kompletnym z tumbleweeds wiejącym przez jego szeroko otwarte przestrzenie, i odgryzła chęć roześmiania się zarówno z podniecenia, jak i ironii. "Jestem pewien, że mogę kogoś dopasować. Co to za kontuzja?"

"Rotator cuff. Zdjęcia rentgenowskie i MRI są kompletne, a dr Norris, ortopeda z Camden Valley, zlecił PT. Ale pacjent jest miejscowy, więc uznałem, że jeśli mógłbyś go przyjąć, to będzie to korzystne dla obu stron".

"Oczywiście." Dziwne uczucie poderwało kręgosłup Emersona na dawno pogrzebane wspomnienie niebieskookiego chłopaka z liceum z ramieniem w temblaku i uśmiechem, który mógłby stopić ją jak masło na żeliwnej patelni. "Um, mój harmonogram jest dość elastyczny. O której godzinie chciał przyjść?"

"Właściwie, to jest trochę niespokojny, aby rozpocząć, więc przyszedł bezpośrednio tutaj z biura orto ..."

Doc Sanders odwrócił się w stronę korytarza prowadzącego do jej poczekalni, gdzie w futrynie drzwi pojawiła się jakaś postać. Emerson zamrugała, próbując zmusić swój mózg do pogodzenia swobodnie płynącego pomieszania między chłopcem w jej pamięci a mężczyzną stojącym przed nią. Szaroniebieskie oczy były takie same, choć nieco bardziej zwietrzałe wokół krawędzi, i o dziwo, chusta również pasowała. Ale osoba wpatrująca się w nią z powrotem była mężczyzną, z szorstkimi krawędziami i seksapilem przez wiele dni, pełnym twardych kątów i twardych mięśni pod dżinsami i koszulką .




Rozdział drugi (2)

Hunter Cross.

Emerson stała ze stopami zakotwiczonymi w linoleum, nie mogąc się ruszyć, odezwać ani nawet oddychać. Przez najmniejszy skrawek sekundy cofnęła się w czasie, a jej serce biło tak mocno pod białą koszulką na guziki, że zdradziecka rzecz z pewnością wyskoczyłaby z jej piersi.

Koc gwiazd na sierpniowym niebie ... ciepły ciężar kurtki Huntera owiniętej wokół jej ramion ... cieplejsze dopasowanie jego ust do jej ust, gdy bryza niosła jego szepty, pełne nadziei .... "Nie jedź do Nowego Jorku. Zostań ze mną, Em. Wyjdź za mnie i zostań tutaj w Millhaven, gdzie zawsze będziemy mieli to, tylko ty i ja..."

"Emerson? Co ... co ty tu do cholery robisz?"

Głębsza, zdecydowanie bardziej chropowata-around-the-edges wersja jego głosu przechyliła szalę jej realizacji przez całą drogę do teraźniejszości. Musiała coś powiedzieć, wiedziała, ale jej usta były tak suche, że miałaby więcej szczęścia lecąc teraz na księżyc w papierowym samolocie.

"Pracuję tutaj", Emerson w końcu udało się, prawda słów - to, co oznaczają - odrzuciła ją z powrotem do rzeczywistości z twardym trzaskiem. Nie wróciła do Millhaven po to, by odbyć podróż w dół uliczki pamięci. Do diabła, wróciła dopiero wtedy, gdy jej proces eliminacji zakończył się całkowitą rozpaczą. Była tu dla jednej i tylko jednej rzeczy. By zakopać się w takiej ilości pracy, na jaką pozwoli jej ciało. Nawet jeśli jej pierwszy klient prawdopodobnie nienawidził jej wnętrzności.

Sprawdź to. Hunter pewnie ruszył do przodu wieki temu i nie przejmował się nią ani trochę.

Na pewno nie dała mu ku temu powodów, kiedy odrzuciła jego propozycję małżeństwa i wyjechała z miasta bez żadnego spojrzenia wstecz.

"Pracujesz tutaj." Wargi Huntera rozdzieliły się, jego szok przeszedł do drugiej rundy. "To znaczy, że wróciłaś do Millhaven na stałe?"

Odzyskując swoje opanowanie (lub, ok, większość z niego), przytaknęła. "Prowadzę fizykoterapię dla niektórych pacjentów doktora Sandersa".

Jakby na zawołanie, lekarka postąpiła w kierunku drzwi, jej Niksy skrzypiąc miękko na starzejącym się linoleum. "Ponieważ wydaje się, że obaj się pamiętacie, zostawię was, abyście omówili szczegóły. Dziękuję za pomoc, Emerson. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz, Hunter".

Mruknęli parę podziękowań do Doca Sandersa, choć żadne z nich nie przesunęło wzroku, by obserwować, jak cicho wślizguje się na korytarz. Emerson nie miał wątpliwości, że kobieta wiedziała, że się zapamiętają - minęło może ponad dziesięć lat, odkąd Emerson spojrzał na Huntera, ale spędzili cały ostatni rok studiów, trzymając się za biodra i usta. W mieście tak małym jak Millhaven, Doc Sanders miałaby tyle szczęścia, żeby zapomnieć własne nazwisko, co fakt, że Emerson i Hunter kiedyś szaleli za sobą.

Chociaż z absolutnie nieczytelnego spojrzenia na jego wciąż przystojnej jak diabli twarzy, jeśli Hunter pamiętał, to nie było to miłe.

"Cóż," powiedział Hunter, gdy w końcu przerwał ciszę. "Nie mogę powiedzieć, że kiedykolwiek spodziewałem się zobaczyć cię w Millhaven ponownie. Strasznie się piekliłaś, żeby wyjechać z Dodge dwanaście lat temu".

Wiedziała, że na to zasłużyła, ale jego słowa mimo wszystko uderzyły bezpośrednio w jej splot słoneczny. "Byłem."

Jego brwi uniosły się lekko, jedyna zdrada jego emocji. "Nie miałem pojęcia, że przeprowadzasz się z powrotem do miasta".

"Dopiero co przyjechałam w weekend," powiedziała, dobierając każdą sylabę z uwagą, by zdradzić jak najmniej informacji o swoim powrocie. Jeśli pozostawienie przeszłości za sobą było jej celem numer jeden, pozostawanie pod radarem było bliskim drugim. Mimo to fakt, że Hunter nie dowiedział się o jej powrocie, był małym cudem, biorąc pod uwagę hart ducha małomiasteczkowej poczty pantoflowej w Millhaven.

Z drugiej strony, Emerson była na Wschodnim Wybrzeżu zaledwie od półtora dnia, a jedynymi osobami, które wiedziały o jej planowanym powrocie byli Doc Sanders, który nie znosił plotek, oraz jej rodzice, którzy byli tak samo niezadowoleni z powrotu do Millhaven, jak Emerson. Nie dlatego, że powiedziała im prawdziwy powód, dla którego rzuciła pracę ... lub prawdę o tym, dlaczego jej gwiazda biegania, były chłopak, rzucił ją.

Głowa do góry, oczy do przodu.

Wyczyściła gardło, prostując każdy milimetr swojej mierzącej pięć stóp i sześć klatki, pomimo bólu, który wysłał w dół długości jej kręgosłupa. "W każdym razie, tak. Jestem tu w mieście na stałe."

"Witamy z powrotem." Wyraz Huntera stał się idealnie uprzejmy, jakby minęło tylko dwanaście dni, a nie dwanaście lat, odkąd widzieli się po raz ostatni, a policzki Emerson płonęły. Była tak uwikłana w wir wydarzeń związanych z jej przeprowadzką, że możliwość tak szybkiego spotkania z Hunterem nie pojawiła się na jej radarze.

Ale wiedziała, że go zobaczy i wiedziała, że to będzie bolało. Tak samo jak wiedziała bez cienia wątpliwości, że on wciąż jest w Millhaven. Z pewnością nie ukrywał, że chciałby zostać w tym małym miasteczku w Wirginii każdego dnia do końca życia. I oczywiście, mimo chłodnego przyjęcia, prawdopodobnie już dawno pogodził się z jej wyjazdem po liceum.

Nawet jeśli fakt, że nie mogła zostać, złamał jej serce.

"Dziękuję", powiedziała sztywno, upychając przeszłość z powrotem tam, gdzie jej miejsce. "Wyglądasz świetnie. Ramię nie zważając."

"A ty wyglądasz, jakbyś była zajęta przez ostatnie 12 lat. Doktor Montgomery."

Lekkie zaakcentowanie jej technicznego tytułu towarzyszyło równie lekkiemu uniesieniu kasztanowych brwi Huntera i oba sprawiły, że Emerson cofnęła się o krok. Może nie nosiła swojego tytułu jak korony, albo, okej, nawet nie dbała o formalny adres, ale nadal była dobra w swojej pracy. Wiedziała, jak zajmować się ludźmi i pomagać im w leczeniu, to było na pewno.

"Uzyskałam doktorat z fizykoterapii pięć lat temu na Uniwersytecie Swarington. Może nie jestem MD jak Doc Sanders, ale jestem licencjonowanym fizykoterapeutą ze skoncentrowaną specjalizacją w medycynie sportowej."

"Nie wiem," powiedział, skanując pomalowane ściany z cegły żużlowej chłodnym, lodowym spojrzeniem. "To na pewno brzmi dobrze i dobrze, ale nie ma żadnych referencji tam w górze. Czy mam po prostu zaufać?"




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Kocham cię takim, jakim jesteś"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści