Zakochałem się w moim kliencie

Rozdział 1 (1)

==========

ROZDZIAŁ 1

==========

----------

CARSON

----------

"Jak masz na imię? Zamierzam to opublikować w internecie!"

Wrzaskliwy, przeszywający kobiecy głos zawodzi w moim uchu, wbijając swoje wrzaskliwe tony gdzieś obok mojej błony bębenkowej i wprost do mojego mózgu. Powiedzieć, że jest bardzo zły, to niedomówienie. Nie, w tym decybelu jesteśmy poza Karen i grozi nam trafienie do kategorii banshee-harpy.

Przyspieszam kroku, pędząc w kierunku małego tłumu ludzi, który widzę zgromadzony przy drzwiach sklepu z pamiątkami Oh Say, Can You See! To główna witryna sklepu Americana Land, punkt lądowania dla gości parku, gdy wchodzą i wychodzą z parku rozrywki, i gdzie dokonuje się większości naszych zakupów pamiątek. To ma być pierwsze i ostatnie dobre wrażenie, jakie robi park.

Zły gość w tym miejscu to zła wiadomość.

Delikatnie prześlizguję się przez ludzi, starając się nie naciskać, ale zamiast tego skręcając w tę i w tamtą stronę, aby stworzyć minimalną ilość zakłóceń, uważając na maluchy i włączając moją fałszywą jak pieprz persona obsługi klienta. Zbliżając się do jądra fuckupu, wołam: "Przepraszam".

Gdy naruszam środek koła, widzę właścicielkę gniewnego głosu. Jest to kobieta po dwudziestce, z długimi blond włosami, długimi czarnymi rzęsami i długimi, olśniewającymi paznokciami, którymi macha w trakcie mówienia. "Nawaliłeś, Barbaro!" Blondynka krzyczy. "Będę miała twoją pracę!"

Szydercza groźba jest dostarczana z całą arogancją ideologii "klient ma zawsze rację", którą każdy wie, że jest kompletną i całkowitą bzdurą. Z wyjątkiem, oczywiście, niegrzecznych klientów, którzy wyciągają ją z tylnej kieszeni jak kartę "wyjdź za darmo z bycia dupkiem".

"Przepraszam!" ogłaszam ponownie, głośniej i ostrzej tym razem, aby przerwać kolejną rundę słownej wojny. Oczy zwracają się ku mnie z całego kręgu. Blondynki są przepełnione ogniem, ale Barbara wygląda na ulgę, że mnie widzi. Nie znam jej, ale jej metka głosi jej imię i pokazuje, że jest częścią zespołu, a biorąc pod uwagę sposób, w jaki poklepuje swoje siwe włosy i wykręca spracowane dłonie, potrzebuje jakiegoś wsparcia. "Co wydaje się być problemem?"

"Panie Steen, dzięki Bogu. Ta kobieta kradnie sklep, a kiedy ją zatrzymałem, stała się agresywna. Ochrona została powiadomiona." Niesmak Barbary jest oczywisty, gdy podnosi jedną brew i patrzy na kobietę, która się krzywi i odbija spojrzenie przez zwężone oczy.

"Shoplifting? Czy ty, kurwa, mówisz poważnie?", krzyczy. "To jest zniesławienie! Wszyscy ci ludzie słyszeli, jak mnie oczerniasz! Zamierzam pozwać twoją dupę!".

"Proszę uważać na swój język. Tam są dzieci," mówię jej surowo w nadziei zarówno powstrzymania jej surowego języka i rozładowania sytuacji. Może jeśli zda sobie sprawę z tego, jaką scenę robi, będzie miała choć odrobinę zażenowania?

Odwracając się, rzuca mi szybkie spojrzenie w górę i w dół i znajduje nowy cel. Zgaduję, że to z powodu białej koszulki polo z wyhaftowanym banerem Americana Land oplecionym flagą, w innym kolorze niż błękit nieba zwykłych koszulek pracowników. Ale wyglądam jak to, czym jestem ... szefem. Nie jestem bezpośrednim szefem Barbary, oczywiście. Między nią a mną jest wielu nadzorców, kierowników i dyrektorów, ale ja jestem najwyższym szczeblem kierowniczym C, jaki większość pracowników pracujących na terenie parku kiedykolwiek zobaczy. Nie wspominając o tym, że to moje nazwisko widnieje na szyldzie, który dumnie głosi: "Dziedzictwo rodziny Steen".

Kobieta kontynuuje swoją tyradę, kierując ją teraz na mnie. "Mogłabym kupić wszystko w tym gównianym sklepie dwa razy bez uszczerbku dla mojego konta bankowego. Mam czarny American Express." Przerzuca włosy przez ramię, jakby to miało wszystko wyjaśnić. Część mnie jest zaskoczona, że nie wyciąga go jak karty kredytowej w konkursie mierzenia fiuta.

"Podawanie nazwy fantazyjnej karty płatniczej nie usprawiedliwia chamstwa i niewłaściwego zachowania, proszę pani. Takich jak nie kupowanie przedmiotów, jeśli to jest to, co się stało." Wygłaszam oświadczenie powoli i bezpośrednio, na tyle głośno, aby wszyscy w tłumie mnie usłyszeli, jednocześnie dając kobiecie pewne pole manewru. Wolałbym dać jej wyjście, jednocześnie upewniając się, że wyłapie każdą implikację. Spuszczam wzrok na jej za dużą torbę, gdzie wyraźnie widzę naszą wypchaną maskotkę orła, Freddy'ego Freebird'a, zerkającego na zewnątrz. "Czy mogę zobaczyć twój paragon, proszę?"

"Panie Steen, dzięki Bogu. Ta kobieta kradnie sklep, a kiedy ją zatrzymałem, stała się agresywna. Ochrona została powiadomiona." Niesmak Barbary jest oczywisty, gdy podnosi jedną brew i patrzy na kobietę, która się krzywi i odbija spojrzenie przez zwężone oczy.

"Shoplifting? Czy ty, kurwa, mówisz poważnie?", krzyczy. "To jest zniesławienie! Wszyscy ci ludzie słyszeli, jak mnie oczerniasz! Zamierzam pozwać twoją dupę!".

"Proszę uważać na swój język. Tam są dzieci," mówię jej surowo w nadziei zarówno powstrzymania jej surowego języka i rozładowania sytuacji. Może jeśli zda sobie sprawę z tego, jaką scenę robi, będzie miała choć odrobinę zażenowania?

Odwracając się, rzuca mi szybkie spojrzenie w górę i w dół i znajduje nowy cel. Zgaduję, że to z powodu białej koszulki polo z wyhaftowanym banerem Americana Land oplecionym flagą, w innym kolorze niż błękit nieba zwykłych koszulek pracowników. Ale wyglądam jak to, czym jestem ... szefem. Nie jestem bezpośrednim szefem Barbary, oczywiście. Między nią a mną jest wielu nadzorców, kierowników i dyrektorów, ale ja jestem najwyższym szczeblem kierowniczym C, jaki większość pracowników pracujących na terenie parku kiedykolwiek zobaczy. Nie wspominając o tym, że to moje nazwisko widnieje na szyldzie, który dumnie głosi: "Dziedzictwo rodziny Steen".

Kobieta kontynuuje swoją tyradę, kierując ją teraz na mnie. "Mogłabym kupić wszystko w tym gównianym sklepie dwa razy bez uszczerbku dla mojego konta bankowego. Mam czarny American Express." Przerzuca włosy przez ramię, jakby to miało wszystko wyjaśnić. Część mnie jest zaskoczona, że nie wyciąga go jak karty kredytowej w konkursie mierzenia fiuta.

"Podawanie nazwy fantazyjnej karty płatniczej nie usprawiedliwia chamstwa i niewłaściwego zachowania, proszę pani. Takich jak nie kupowanie przedmiotów, jeśli to jest to, co się stało." Wygłaszam oświadczenie powoli i bezpośrednio, na tyle głośno, aby wszyscy w tłumie mnie usłyszeli, jednocześnie dając kobiecie pewne pole manewru. Wolałbym dać jej wyjście, jednocześnie upewniając się, że wyłapie każdą implikację. Spuszczam wzrok na jej za dużą torbę, gdzie wyraźnie widzę naszą wypchaną maskotkę orła, Freddy'ego Freebird'a, zerkającego na zewnątrz. "Czy mogę zobaczyć twój paragon, proszę?"



Rozdział 1 (2)

"Ptak jest dosłownie w jej torbie. Wystarczy pokazać paragon."

"Słuchaj, Karen-" zaczynam, ale ona mnie odcina.

"Augh! Karen? Czy nazwałeś mnie Karen?" krzyczy, stąpając wystarczająco blisko, aby dostać się do mojej twarzy.

Biorę głęboki oddech, który nie uspokaja mojego gniewu, ale raczej pomaga rosnącym żarom kwitnąć goręcej. "Przepraszam. Masz rację, jesteś na to zdecydowanie za młody. Więc ... McKenzie, McKinley, Brinleigh ... jakkolwiek nazywają rozwydrzone młode kobiety, które myślą, że mogą brać co chcą i uchodzi im to na sucho -"

Nie udaje mi się dokończyć tego, co mówię, co prawdopodobnie byłoby najlepsze, z wyjątkiem tego, że moje słowa są skradzione przez kobietę klepiącą mnie solidnie po twarzy. Czuję, jak wewnętrzna strona policzka uderza o moje zęby i czuję smak krwi, gdy zbiorowy skowyt szoku przechodzi przez ludzi wokół nas.

Zanim zdążę zareagować, krąg zostaje przerwany przez przybyłą w końcu ochronę. Musieli zobaczyć policzek podczas podejścia, bo zanim zdążę wyjaśnić sytuację, dwóch strażników chwyta Shoplifting McKenzie. Dochodzi do szamotaniny, natarczywych żądań "zabieraj łapy!" i "połóż się na ziemi, przestań stawiać opór", a ja staram się stać z tyłu i nie wchodzić w drogę.

Ale trudno jest nic nie robić. Pięści zaciskają mi się u boku, zwłaszcza że kobieta wrzeszczy coraz głośniej, miotając się po podłodze jak ryba wyjęta z wody. Jej wybryki stają się bardziej desperackie, jej sztyletowate paznokcie drapią strażników, a jej podstępne stopy kopią strażnika próbującego zabrać jej torebkę. Freddy Freebird leci, podobnie jak stos pamiątkowych koszulek, portfel i różne zawartości torebki. Tubka szminki toczy się po podłodze i z jakiegoś powodu czuję, że to mój znak.

"Dość!" Szczekam. Tłum skacze, ale kobieta ignoruje mnie, wciąż walcząc, jakby chodziło o jej życie, a nie o oskarżenie o kradzież z włamaniem do sklepu z dopisanym zarzutem napaści. Bo po tym wszystkim, koniecznie dzwonimy na policję. Eskorta poza terenem nie wystarczy po tym wszystkim.

Strażnicy kręcą się, walcząc z kobietą i zanim mój mózg podejmie decyzję, moje ciało jest na niej. Przykrywam ją, pozwalając ochronie skupić się na zakuwaniu jej w kajdanki.

"Zejdź ze mnie, ty zboczeńcu!"

"Bądź spokojny i pozwól, żeby cię zakuli w kajdanki. Nie chcę, żeby stała ci się krzywda." To całkowita prawda, ale nawet dla moich uszu brzmi to jak bezduszne kłamstwo, biorąc pod uwagę, że warczę, a mój głos jest twardy.

Wije się pode mną, ale strażnicy szybko odnoszą sukces. "Wszystko jasne, panie Steen", mówi jeden ze strażników, dysząc ciężko. "Mamy ją."

Wstaję, łapiąc własny oddech i w szoku, jak coś tak normalnego jak zatrzymanie przy kradzieży sklepowej zmieniło się w coś tak dramatycznego. Podciągają ją za ramiona, ale nie jest tym, co uznałbym za "pod kontrolą", ponieważ wciąż krzyczy i kopie, gdy strażnicy odprowadzają ją w kierunku biura ochrony na miejscu.

"Oh, y'all done fucked up now! Po prostu czekajcie! Będę właścicielem tego miejsca!" Rzuca dzikie oczy na tłum. "Widzieliście to. Napadli na mnie. To jest nielegalne przetrzymywanie! Jeśli zniknę, powiedzcie policji, kto to zrobił".

Wzdycham na jej dramaturgię. Jak do cholery ona myśli, że to ona jest tu ofiarą? Barbara jest we łzach, dwóch ochroniarzy jest pokrytych czerwonymi zadrapaniami, a ja czuję smak krwi na języku. Mam nadzieję, że nie jest na tyle źle, że pokazuje się, kiedy otwieram usta. Ostatnie, czego potrzebuję, to mówić coś, wyglądając jak Dracula.

A towar, który ukradła, wciąż jest rozrzucony, dowód jej występków.

Praca jednak nie jest skończona. Zamiast krzyczeć z frustracji, przełączam się z powrotem na mój fałszywy jak pieprz głos obsługi klienta i zwracam się do tłumu. "Przepraszam za to, wszyscy. Proszę, wróćcie do cieszenia się dniem. Czy mogę zasugerować przekąskę w pobliskim Boston Tea Party lub przejażdżkę na karuzeli Ojców Założycieli?". Opcje są bardziej rozkazami niż sugestiami, a ja ruszam w kierunku kilku osób, delikatnie kierując je z wyciągniętymi ramionami i wielkim uśmiechem, który boli moją twarz, przypominając sobie, że nie ma zębów, nie ma zębów i prawdopodobnie wygląda jak creepy bastard z tego powodu. "Musimy oczyścić ten teren".

Chociaż ludzie zaczynają się poruszać, słyszę, jak rozmawiają o tym, co właśnie się stało. Nie mogę tego powstrzymać, ale skupiam się na prostowaniu bałaganu i upewnieniu się, że Barbara jest w porządku. Wygląda na nieco zszokowaną i zbulwersowaną całą sytuacją. To nie jest w porządku. "Hej, Barbara, wszystko w porządku?"

"Tak, panie Steen. Nic mi nie jest." Jej odpowiedź wydaje się automatyczna, ponieważ chwilę później jej oczy oczyszczają się i wydusza z siebie: "To było szaleństwo. Co jest nie tak z ludźmi?"

"Dobre pytanie," mówię zgodnie. Ciszej, mruczę, "Niektórzy ludzie są po prostu do dupy."

Wydaje się, że zbiera dalej swój rozum i zostawiam ją uśmiechniętą do innego gościa, jak mówi im, jak bardzo docenia ich cierpliwość i zrozumienie. To chyba najlepsze zakończenie tej gównianej sytuacji, na jakie mogłem liczyć.




Rozdział 2 (1)

==========

ROZDZIAŁ 2

==========

----------

JAYME

----------

Jeszcze jeden miarowy oddech. To wszystko, na co sobie pozwolę, zanim wysiądę z samochodu i wejdę do środka. Po spędzeniu całej nocy na przygotowaniach, nie mogę być bardziej gotowa na to spotkanie. Przynajmniej jeśli chodzi o informacje, statystyki i propozycje strategii. Ale jest pewien poziom niuansów w wchodzeniu do czyjejś jaskini lwa i poskramianiu jego gówna, zwłaszcza gdy jestem niespodziewanym gościem honorowym. To są umiejętności, które potrzebuję ostatniej chwili, aby je udoskonalić, aż będą ostre jak brzytwa.

W... dwa, trzy, cztery. Na zewnątrz... dwa, trzy, cztery. W porządku, Jayme. Masz to.

Kiwam do siebie w odpowiedzi i wysiadam z mojego Lexusa sedana, wybranego ze względu na równe części luksusu i praktyczności. Chwytam teczkę z portfolio, czerwona, miękka jak masło skóra chłodzi się w mojej dłoni, a drugą ręką wygładzam ołówkową spódnicę do kolan w dół uda. Moje obcasy stukają przez kilka kroków, zanim zagłuszą je okrzyki zachwytu i mechaniczny ryk. Zerkam na wielopiętrowy budynek, do którego się zbliżam, by zobaczyć zamaszyste pętle czerwonego, białego i niebieskiego roller coastera wypełnionego uśmiechniętymi twarzami.

Ta scena byłaby idealna, gdyby media społecznościowe nie eksplodowały wściekłością z powodu tego, co wydarzyło się dwa dni temu w Americana Land. Naprawianie tego jest powodem, dla którego tu jestem.

"Witam, w czym mogę pomóc?" pyta kobieta w recepcji przez uprzejmy uśmiech. Wygląda na to, że lubi swoją pracę, co jest dla mnie dobrym znakiem. W swoim życiu widziałem zbyt wiele korporacyjnych zombie z plastikowymi uśmiechami. Ludzi, którzy mają w nosie swoją pracę poza wypłatą. Ale jeśli ludzie tacy jak ta faktycznie lubią tu pracować, oznacza to, że jest nadzieja dla mnie, aby to odwrócić.

"Tak, dziękuję... . ." Zerkam w dół na tabliczkę z nazwiskiem na biurku. "Pani Trochin. Nazywam się Jayme Rice. Przyszłam do pana Steena."

"Och, rozumiem. Uhm ... który?" Ona kiwa głową, dając mi subtelną ocenę. Nie jestem odłożony przez to, ale raczej powitać ją robi jej pracę jako screener dla firmy.

"Oboje. Mam spotkanie o dziewiątej w ich terminarzu".

Po krótkim oczekiwaniu na potwierdzenie przez panią Trochin, że faktycznie jestem umówiona, z windy wyłania się mężczyzna w szarych spodniach ze srebrną muszką w kropki i podchodzi. "Pani Rice? Jestem Boston, asystent pana Steena".

"Miło mi, Bostonie" - odpowiadam, zauważając, że nie podaje nazwiska, ani dla którego Steena pracuje.

Oferuje mocny uścisk dłoni, a następnie wyciąga rękę, gestykulując w kierunku, w którym przyszedł. "Jeśli pójdziesz ze mną. Ben i Carson są ... ahem, czeka na ciebie."

Dostosowuję się mentalnie, nawet jak moje stopy kontynuują podążanie za Bostonem do windy. Pomyślałem, że najpierw spotkam się z Benem, biorąc pod uwagę, że zwykle nie zostaję wystrzelony z armaty do spotkań z krwią i wnętrznościami. Zwykle następuje okres uścisku dłoni, popijania kawy i oceniania sali. Najwyraźniej nie tym razem. "Czy nasze spotkanie nie było na dziewiątą?"

Boston uśmiecha się grzecznie, ale w jego oczach pojawia się błysk śmiechu. "Tak, tak. Oczywiście." Nie oferuje nic więcej i zanim zdążę go przesłuchać, krótka jazda w górę dobiega końca. Prowadzi mnie korytarzem i do prywatnego biura. Dwa ostre stuknięcia w wewnętrzne drzwi jako ostrzeżenie, a następnie Boston otwiera drzwi. "Panie Steen, przyszła pani Rice".

Wchodzę do biura, moje oczy spokojnie oceniają wszystko, co widzę. Zbyt często to niewypowiedziane szczegóły są wskazówką w każdej sytuacji, lekcja, której nauczyłem się dawno, dawno temu jako mała dziewczynka. Moje oczy w końcu zatrzymują się na starszym mężczyźnie za biurkiem, Benie Steenie, z moich badań. Jego włosy są mieszanką odcieni soli i pieprzu, które odbijają się w jego przyciętych wąsach i brodzie, które otaczają głęboką zmarszczkę. Jego krawat to klasyczna czerwona wizytówka władzy, zwłaszcza w połączeniu z bladoniebieską koszulą. To bardzo charakterystyczny wygląd dla prezesa firmy Americana Land.

Popieram.

"Panie Steen, jestem Jayme Rice. Miło mi pana poznać." Wyciągam rękę do przodu. Ale jak tylko pan Steen stanie i weźmie mnie za rękę, zostaniemy przerwani.

"Tato, jesteśmy w środku czegoś. Czy możesz zrobić cokolwiek to jest później?" Drugi mężczyzna w pokoju brzmi na znudzonego i zgaszonego moją obecnością. Przecinam na niego oczy, rozpoznając Carsona Steena, środkowe dziecko Bena Steena i jego następcę prawnego. Bezwiednie dociera do mnie, że internetowe zdjęcia, choć pokazywały atrakcyjnego mężczyznę, nie oddawały mu żadnej sprawiedliwości. W sieci jest przystojny, ale w stosunkowo normalny sposób.

Na żywo, z grzmotami w jego niebieskich oczach i twardym układem szczęki, jest absolutnie magnetyczny. Gdybym spotkała go w klubie lub zobaczyła z drugiej strony zatłoczonej sali, byłabym natychmiast zaintrygowana. Ale nie jesteśmy na targu mięsnym z muzyką EDM zapewniającą tło, a biorąc pod uwagę sposób, w jaki mnie odrzuca, aby skupić się na starszym Steenie, myślę, że prawdopodobnie zignorowałby mnie, aby pójść po kolejnego drinka z baru w każdym przypadku.

"Panie Steen," witam Carsona, oferując mu uścisk dłoni, aby powiedzieć, że nie będę się wypierał, "miło mi również poznać".

Patrzy na moją wyciągniętą dłoń o bit za długo, ale jednak staje do uścisku.

"Pani Rice?" pyta, dając mi do zrozumienia, że nawet nie słuchał mojego nazwiska. Nie wiem, czy jest to ruch władzy lub jeśli on naprawdę nie słuchał, ale gram to poziom.

"Tak, Jayme Rice, z Compass Public Relations. Miło poznać-"

Jestem odcięty po raz kolejny, gdy Carson wiruje na jego ojca. "Zewnętrzna firma public relations? Czy ty kurwa mówisz poważnie? Ja się tym zajmuję."

Ben Steen wzdycha i odchyla się w swoim skórzanym fotelu. Zdejmując okulary do czytania, zamyka na chwilę oczy i pociera mostek nosa.

Mimo że poprosił o pomoc naszą firmę, zawsze istnieje szansa, że mnie odrzuci, zanim jeszcze mnie wysłucha. Znam jednak swoją wartość i umiejętności, które wnoszę, więc trzymam język za zębami i nie zdradzam swojego planu pomocy Americana Land w odzyskaniu równowagi po burzy w mediach społecznościowych, którą Carson wywołał "sklepową McKenzie", jak ją nazwał.




Rozdział 2 (2)

Trzy miliony akcji w mediach społecznościowych podzieliły Twittera i TikTok-verse. A Steenowie nie chcą zrazić do siebie klientów bardziej niż to, co już się stało.

"Proszę usiąść, pani Rice" - mówi Ben Steen, najwyraźniej czując to samo, co ja. Opuszczam się z gracją na jedno z krzeseł przed biurkiem Bena. Znacznie ostrzej mówi: "Ty też, Carson".

Carson nie chce. To oczywiste, że chce albo tupnąć za drzwi, albo pokłócić się z ojcem. Ale ma tu dużą stawkę, a przy świadku nie chce publicznie angażować się w rodzinną bitwę. To mówi mi, że jest dla niego nadzieja i możliwość naprawienia tej sytuacji.

Jeśli mnie posłucha.

Zadowolony, że jego syn nie zamierza wywołać kolejnego incydentu, Ben patrzy na mnie, skutecznie oddając mi głos. Dopiero wtedy zaczynam mój pitch, wiedząc, komu muszę sprzedać, ponieważ Ben skontaktował się z Compassem w pierwszej kolejności. On jest na pokładzie. Teraz muszę przyciągnąć Carsona do siebie.

"Carson, w tym krótkim czasie, kiedy byłeś w firmie, szybko stałeś się skutecznym dyrektorem ds. marketingu" - zaczynam, wiedząc, że człowiek taki jak Carson jest prawdopodobnie przyzwyczajony do komplementów. Ale jednocześnie nie może nie zauważyć, że jakby potępiłem go słabą pochwałą. 'Skuteczny' to nie jest słowo normalnie używane w stosunku do kogoś takiego jak on. "Jednak sytuacja, w jakiej znajduje się teraz Americana Land, jest zupełnie inna niż udana letnia kampania reklamowa. Zgodzisz się?"

To test jego szczerości i test na to, czy jest kimś, z kim mogę pracować. Muszę wiedzieć, czy jest gotów rzeczywiście słuchać.

Niechętnie, warknięcie wibruje w jego gardle, zaskakując mnie swoją seksownością. Kiwa głową raz. "Tak."

Jego zgoda jest ciężko zdobyta, ale wciąż dana, więc biorę wygraną.

"Dobrze. I właśnie dlatego tu jestem. Podczas gdy ty specjalizujesz się w marketingu, a ja nigdy nie próbowałbym mówić ci, jak wykonywać tę część twojej pracy, moja specjalizacja jest zupełnie inna. Public relations. W szczególności pracuję z ludźmi lub firmami, które potrzebują interwencji kryzysowej po wpadce PR-owej."

"PR-owa wpadka?" pyta Carson. "Mówisz to tak, jakbym zrobił coś złego". Jego oczy zimno przypinają mnie w miejscu, gdy oskarża mnie o obwinianie go.

"Dużo jak Americana Land przechodzi właśnie teraz," kontynuuję, jakby nie próbował właśnie się bronić. "Self-inflicted lub wynik sił zewnętrznych poza twoją kontrolą. I przy ostatnim sprawdzeniu, film został obejrzany 17,4 miliona razy w mniej niż czterdzieści osiem godzin."

Przypomnienie jest celowe, punkt spustowy do dalszego testowania jego reakcji. Zaciska zęby, ale opuszcza brodę. Widzę, że się do niego przekonuję. Ale cholera, jeśli jego zrzędliwość nie dociera do mnie również w nieoczekiwany sposób. Jest jak tygrys, bardziej seksowny, nawet jeśli wygląda na bardziej niebezpiecznego i nieprzewidywalnego.

Odkrywam się i krzyżuję nogi w drugą stronę, a jego wzrok spada na moje łydki, po czym wraca do moich oczu. Nieprofesjonalna strona mnie zauważa to i to, że widzi we mnie potencjalny podbój, kobietę, a nie tylko konsultantkę PR. Ale pozostaję skupiona na swojej misji.

"Czas jest priorytetem. Musimy się tym zająć, teraz".

Ben klaszcze w dłonie, mały uśmiech zaczyna rozkwitać na jego twarzy. "Doskonale. Pani Rice, Carson odprowadzi panią do swojego biura i oboje możecie zabrać się do pracy nad naprawą tej sprawy."

Wiedząc, kiedy zostaliśmy zwolnieni, stoję z uspokajającym uśmiechem. Wyczuwając to samo, Carson też to robi, choć rzuca ojcu surowe, boczne spojrzenie, które mówi, że między ojcem a synem jeszcze nic się nie skończyło. Ciekawe, co by powiedział, gdyby mnie tu nie było?

Wychodzę za Carsonem przez drzwi biura i przechodzę przez zewnętrzny obszar biurowy, gdzie Boston daje mi kciuk do góry, kiedy przechodzimy, albo w geście "dobrej roboty", albo "powodzenia", nie jestem pewien, który. Ale biorąc pod uwagę reakcję Carsona na moją obecność, wezmę jedno i drugie.

Gdy Carson prowadzi mnie w dół korytarza, przyglądam mu się. Jest wysoki, kilka centymetrów powyżej sześciu stóp, ma ciemne włosy, które układają się w zmierzwione fale, prawdopodobnie od przeczesywania ich rękami w stresie, jego szerokie ramiona obramowują silne plecy, które zwężają się do czarnej, skórzanej talii z paskiem, a jego spodnie obejmują jego tyłek, gdy idzie. Ponownie, to atrakcyjny mężczyzna.

Jak mogę to wykorzystać na naszą korzyść?

Mój mózg pozostaje głównie w trybie PR, nawet gdy osobiście oceniam seksapil Carsona. Jako kobieta czuję, jak moje ciało reaguje, ciepło w brzuchu, ścisk w klatce piersiowej. Ale jedyną rzeczą, na której się tu skupiam, jest to, jak wykorzystać jego wygląd jako broń pomocną w tej sytuacji, a już na pewno nie ten mniamaty zestaw obleczonych cynamonowych bułeczek kuszących mnie, żeby dać mu porządnego klapsa.

Otwiera drzwi ze swoim nazwiskiem na pozłacanej tabliczce. Przechodzę obok niego, ale przysięgam, że słyszę, jak bierze głęboki oddech. Czy on mnie wącha? Albo bierze jeden z tych uspokajających oddechów, żeby się do mnie nie dobierać? Jedno i drugie jest niedopuszczalne i sprzeczne z moim celem.

Naszemu celowi.

W jego biurze widzę biurko z dwoma krzesłami z przodu, a także kanapę z boku.

Wybieram miejsce na kanapie, nie chcąc być po dosłownie przeciwnych stronach biurka, kiedy potrzebuję, żeby Carson Steen ze mną pracował. Dla jego własnego dobra, bo widziałem, jak jego ojciec patrzył na niego, kiedy coś mówił. Carson może o tym nie wiedzieć, ale gra z bardzo, bardzo małą liną zanim jego ojciec zdecyduje, że firma jest przed DNA.

Carson chwyta jedno z krzeseł z biurka i odwraca je, żeby usiąść naprzeciwko mnie, mniej intymnie niż dzieląc kanapę, ale pozwalając mi czytać jego twarz bezpośrednio. I przynajmniej nie ma monolitu do korporacyjnego biurka władzy między nami. "Panie Steen-"

Podnosi rękę. "Może pan oszczędzić sobie wykładu. Tata już sobie z tym poradził i nie będę tego więcej słuchał". Frustracja Carsona wygląda w tej chwili nadzwyczaj podobnie do ojca i podejrzewam, że gdyby miał okulary i był jakieś dwadzieścia funtów cięższy, też pocierałby mostek nosa, bo zamyka oczy i wzdycha. "Nie muszę słyszeć, że spieprzyłem".

"Dobrze. Bo nie po to tu jestem," uspokajam go. "Jestem tu, aby pomóc ci znaleźć wyjście z kłopotów, w których się znalazłeś. Właściwie to dobrze, że to powiedziałeś, bo jesteśmy w stanie ruszyć do przodu tylko wtedy, gdy zaczniemy od wspólnej płaszczyzny."



Rozdział 2 (3)

"Czyli zgadzamy się, że to pieprzony bałagan" - szydzi gorzko.

Kiwam głową. "Jest, ale teraz nie traćmy czasu. Zamiast tego zacznijmy od podstaw. Opowiedz mi o sobie. Nie notatki ze strony Wikipedii czy blurb z informacji prasowej ze strony internetowej Americana Land. Muszę znać te najdrobniejsze, najdrobniejsze rzeczy, których nikomu nie mówisz".

Usta Carsona wykręcają się w seksowny grymas i przez chwilę myślę, że ze mną flirtuje. Ale ogień w jego oczach sprawia, że nie jestem pewna. "Chcesz moich najgłębszych, najmroczniejszych sekretów, prawda?" drwi, jedna ciemna brew podnosi się w wyzwaniu, gdy patrzy na mnie lodowato. "Bez drinka lub kolacji najpierw?"

"Chęć i potrzeba to różne rzeczy, panie Steen. Nie chodzi o to, że chcę wiedzieć to, co pan ukrywa, ale o to, że muszę, aby skutecznie ominąć wszelkie potencjalne pułapki dla naszej operacji odzyskiwania PR", wyjaśniam, szybko zmieniając kierunek, aby spróbować utrzymać tego człowieka po mojej stronie. To nie jest czysto zawodowy interes, muszę przyznać wewnątrz siebie. Jestem całkiem zainteresowana jakimikolwiek głębokimi, mrocznymi sekretami, które skrywa Carson Steen. Może pomogą mi one przestać zauważać niuanse jego wyrazów . ...gniewu... ...rozczarowania... ...zainteresowania... przyciągania?

Carson wdycha głęboko przez nos, jego nozdrza flaring jak dostaje jego emocje pod kontrolą. "Carson," mówi po wydechu. "Przynajmniej mów do mnie Carson, jeśli sprzątasz mój clusterfuck".

Uśmiecham się ciepło, wiedząc, że to gałązka oliwna, a przynajmniej tyle z uległości, ile może zaoferować. "Carson," mówię zgodnie, "i możesz nazywać mnie Jayme. Jeśli to pomoże, z tego co wiem, byłeś w prawie niemożliwej sytuacji i zrobiłeś właściwą rzecz trzymając się swojego pracownika. Ale w świecie, w którym ludzie wyciągają wnioski, jest to mimo wszystko sytuacja PR-owa. Jeśli to łatwiejsze, możemy zacząć od incydentu, a nie od twoich sekretów?"

Carson przytakuje i odchyla się w swoim fotelu, aby opowiedzieć mi swoją wersję tego, co się stało, począwszy od jego zauważenia zakłócenia, jak był po prostu robi spacer wokół parku, do jego obrony Barbara urzędnika i pomocy strażników, do uprawnionego hissy fit "McKenzie" rzucił.

"Starałem się jak najszybciej i najskuteczniej rozładować sytuację. Wtedy wydawało mi się, że to zrobiliśmy." Potrząsa głową, kontynuując. "Dopiero tego wieczoru, kiedy dostałem alert Google, dowiedziałem się, że tym razem, rzeczy typu 'czy wiesz kim jestem' nie były pustymi bzdurami".

"Jak w uświadomieniu sobie, że 'sklepowa McKenzie' to tak naprawdę Abby Burks, ulubienica mediów społecznościowych stojąca za Abby's Adventures," uzupełniam. "Jej 'Abby's Army' poszła wściekła z pianą na ustach, a wideo z incydentu zostało opublikowane i udostępnione miliony razy. Nie wspominając o stronach komentarzy wzywających do twojej głowy..." Jest niezręczna pauza, kiedy dodaję "-s" na końcu "głowy", ponieważ fani Abby całkiem dosłownie sugerują, że Carson zostanie podwójnie ścięty.

Marszczy czoło, ale przytakuje, "I że nie kradła w sklepie, ale dostała pozwolenie od mojego własnego cholernego wydziału na odwiedzenie Americana Land i została obdarowana paczką z pamiątkami".

"Nie wiedziałeś wtedy, ale wiedziałeś o zgodzie na jej wizytę?" wyjaśniam, a Carson kręci głową z frustracją.

"Nie mam pojęcia. To nie jest coś, co wymaga mojej zgody." wzrusza niezobowiązująco ramionami. "Chciała zgody na filmowanie, co ludzie robią tu codziennie, a Freddy Freebird i koszulka to nie jest dokładnie duża strata pieniędzy. Ale nie było w pobliżu nikogo z Park Operations, kto powinien być tam, aby upewnić się, że coś takiego się nie stanie, że wiedzieliśmy, że była VIP-em. A skąd miałem wiedzieć, że ona jest jakimś ulubieńcem mediów, który kazałby ludziom bojkotować nas i wysyłać mi groźby śmierci?".

"Groźby śmierci?" Powtarzam, siedząc mocniej i zerkając dookoła, jakby zabójcy ninja mogli w każdej chwili wybuchnąć przez okna. "Coś, nad czym musimy podjąć działania? Jeśli tak, to musimy zaangażować w to dział prawny. Jest zbyt wielu ludzi, którzy nie poprzestają na wysyłaniu paskudnych maili".

"Nie, Legal już został uświadomiony," mówi Carson, nadzwyczaj chłodno jak na kogoś, kto omawia groźby śmierci. "A oni są tylko pyskatymi tchórzami za klawiaturą. Poza tym, potrafię się bronić."

Zaciska dłonie w pięści, których knykcie pękają jak pułapki na myszy, po czym celowo je rozluźnia, by położyć je płasko na udach. Nie mogę nie zauważyć ich siły i sposobu, w jaki jego palce zwężają się do tępych końców, zrogowaciałych i szorstkich od tego, co robi w wolnym czasie.

Niektórzy ludzie mają naturalnie zgrabne, pianistyczne dłonie. Carson Steen ma dłonie stworzone do chwytania i uderzania w ciało. Ma dłonie wojownika i z łatwością mógłbym zobaczyć te dłonie chwytające topór bojowy, gdy idzie rozłupać swoich wrogów. Albo sondowanie ciała kochanka, szorstkie, ale jednocześnie podniecające, jak on...

"Na tej notatce, opowiedz mi o sobie", kontynuuję, zmuszając się do zamknięcia tematu incydentu na razie. Nie ma innej natychmiastowej opcji. Jakkolwiek niewygodne może być, musimy to zrobić, więc mogę dostać się do naprawy tej sytuacji dla Americana Land i skupić mój mózg na kwestii pod ręką.

Cholera ... żadnych więcej myśli o rękach!

"Krótka wersja? Średni syn Bena Steena. Moja matka nie jest ważna. Mój starszy brat, Archer, to stracona sprawa i totalny fuckup człowieka. Ale i tak jestem blisko z moją młodszą siostrą, Toni. Jej mama to druga żona mojego ojca, Izzy. Jestem dyrektorem operacyjnym Steen Amusements, firmy i parku, który założył mój dziadek, odziedziczył i rozwinął tata, a także tego, który kiedyś przejmę. Ulubiony kolor, zielony. Drink, kawa lub bourbon, jeśli jest po szóstej. Jedzenie, koreański grill".

Uśmiecha się, jakby odpowiedział na moje pytanie, chociaż oboje wiemy, że dał mi mniej więcej tyle głębi, co profil na Tinderze. Wszystko, czego mu brakuje, to jakiś głupi "znaczący" cytat z filmu lub tekst piosenki.

"Zauważone", mówię sarkastycznie, zachowując się tak, jakbym bazgrał w notatniku, mimo że już wiem wszystko, z wyjątkiem jego osobistych uczuć na temat starszego brata. "Co jeszcze? Wspomniałeś o bronieniu się. Czy jesteś wojownikiem?"

Jego szczęka idzie mocno i jego oczy zwężają się.

"Nie próbuję cię obrazić, Carson. Ale rzuciłeś się w sam środek sytuacji, kiedy większość ludzi wycofałaby się i pozwoliła profesjonalistom się tym zająć." Biorę głęboki oddech. "Muszę wiedzieć, czy są tam jakieś inne przeróbki, nawet jeśli uważasz, że to było nieistotne lub było dawno temu".

Lustrując mnie, Carson bierze kolejny oddech przed odpowiedzią. "Brałem udział w kilku bójkach. Kiedy byłem młodszy, po prostu głupie dziecięce rzeczy," wypluwa błagalnie. Kiwam głową, nie chcąc robić z tego wielkiej sprawy, kiedy nawet ten mały szczegół był jak wyrywanie zębów. "Nie jestem jednak gorącą głową, jeśli o to ci chodzi. Podjęłam skalkulowane ryzyko, by pomóc ochronie zabezpieczyć McKenzie. . . To znaczy, Abby ... tak, że nikt nie byłby ranny i sytuacja może być rozwiązana tak szybko, jak to możliwe."

Nie kłócę się z tym. Co się stało, to się nie odstanie, a gdyby wszyscy dokonywali dobrych wyborów przez cały czas, to nie miałbym pracy. Zamiast tego, parłem do przodu, zmieniając temat. "Dobra, co jeszcze? Hobby, szaleni eks, dramat rodzinny, seks taśmy, mściwi byli pracownicy. Co jest w twojej szafie ze szkieletami?".

Carson rzuca mi spojrzenie, którego znów nie potrafię w pełni odczytać.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zakochałem się w moim kliencie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści