Niech rozpocznie się gra

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień jest widok całujących się rodziców. Może nie brzmi to jak przejmujące czy niezwykłe wydarzenie, biorąc pod uwagę, że byli małżeństwem i całowali się kilka razy dziennie, ale ten konkretny pocałunek na zawsze pozostał we mnie.

Nie mogłam mieć więcej niż trzy lata. Mój ojciec miał konferencję na Florydzie, więc matka zdecydowała, że wszyscy pojedziemy. Pewnego dnia, kiedy mój ojciec wszedł do pokoju hotelowego po całym dniu seminariów, pocałował moją matkę, praktycznie kradnąc jej oddech. Kiedy się wycofał, mruknęła: "Witaj w domu".

Wtedy pomyślałem, że to dziwne. Nie byliśmy w domu. To był tylko pokój hotelowy, w którym zatrzymaliśmy się na kilka nocy. Kiedy zapytałem o to moją matkę, powiedziała mi coś, czego nigdy nie zapomnę.

"Dom to nie jest miejsce. To uczucie. A kiedy jestem z twoim ojcem, jestem w domu".

Od tamtej pory szukałem tego uczucia domu, desperacko pragnąc doświadczyć tej samej przynależności, którą moja matka odczuwała za każdym razem, gdy patrzyła w oczy mojego ojca.

Nigdy nie sądziłam, że znajdę je tam, gdzie je znalazłam.

* * *

Podmuch wiatru wyrzuca mi włosy przed twarz. Gładko zakładam je za ucho, wpatrując się w markizę salonu w pobliżu Bryant Parku. Wszystko w nim wydaje się modne i pretensjonalne. Nie powinnam się dziwić, że jest to typ miejsca, w którym Jessie chciał, żebym się z nim spotkała. Nigdy nie był osobą, która wybierałaby się na piwo do osiedlowego baru.

Mogłam łatwo odwrócić się, powiedzieć mu, że coś wypadło w szpitalu i musiałam pracować w nadgodzinach. Ale było coś, co skłoniło mnie do odebrania komórki, gdy zobaczyłem jego nazwisko na identyfikatorze rozmówcy. Coś w jego głosie, co sprawiło, że zgodziłam się na jego prośbę. Poczucie winy. Wyrzuty sumienia. Desperacja.

Nie jestem pewna, czy to z mojej strony, czy z jego.

Może z obu.

Kiedy Jessie i ja chodziliśmy ze sobą, a potem byliśmy zaręczeni, on miał władczą obecność. Mogło się tak wydawać, bo jego prawie 23 lata wydawały się dojrzałe przy moich prawie dziewiętnastu. Miał tę pewność siebie, która przyciągała mnie do niego, sprawiając, że zapominałam o wszystkich innych, którzy byli przed nim.

Prawie wszyscy inni.

Niezależnie od tego, w ciągu tych kilku lat, kiedy byliśmy razem, nigdy nie brzmiał tak zagubiony, tak niepewny, jak przez telefon. Cokolwiek chce ze mną porozmawiać, musi być ważne, skoro zadzwonił po tym, jak przez ostatnie dziewięć lat nie wysłał ani jednego SMS-a czy e-maila. Martwię się, że sekret, który trzymam, wkrótce wyjdzie na jaw w spektakularny sposób.

Wdychając uspokajający oddech, gładzę dłońmi mój wełniany płaszcz, schodząc po krótkich schodach do piwnicznego salonu na chwiejnych nogach. Ściana ciepła atakuje mnie w momencie, gdy wchodzę do zaciemnionego pomieszczenia. To nie jest typowy bar na Manhattanie - duży, głośny, przepełniony. To miejsce jest małe, może wystarczy miejsc dla trzydziestu osób między krótką ladą barową a bujnymi fotelami. Nie ma tu głośnej muzyki. Zamiast tego, w tle rozbrzmiewa ambientowy jazz.

"Masz rezerwację?" pyta drobna blondynka w czarnej sukience, gdy próbuję rozwinąć mój szalik, kilka koralików potu tworzących się na karku, najprawdopodobniej z połączenia nerwów i drastycznej zmiany temperatury z mroźnego powietrza na zewnątrz.

"Właściwie, to spotykam się -"

"Izzy?"

Rzucam spojrzenie w kierunku tego głosu, mój oddech zawiesza się, gdy widzę mężczyznę, którego nie widziałem od prawie dekady. Mężczyznę, którego miałam nadzieję nigdy więcej nie zobaczyć. Nie dlatego, że szukał pocieszenia w ramionach innej kobiety, zanim oficjalnie oddałam mu pierścionek. Ale dlatego, że boję się tego, co zauważy w moich oczach.

"Jessie." Czuję się, jakbym wpatrywała się w żywe wspomnienie, akt patrzenia w jego ciemne oczy przywraca mnie do czasu w moim życiu, kiedy widzenie go było codziennością. Przez ponad dwa lata tak było.

Ani jeden kosmyk jego kasztanowych włosów nie jest na swoim miejscu, jego linia szczęki jest czysto ogolona, co sprawia, że myślę, że prawdopodobnie co tydzień ma wizytę u fryzjera. Jego wysoka, smukła sylwetka w nienagannie skrojonym, trzyczęściowym garniturze wygląda wręcz zastraszająco. Jessie zawsze był typem człowieka, który dobrze się ubierał, nawet gdy był młodszy.

"Ubieraj się do pracy, której chcesz. Nie do tej, którą masz" - mawiał.

Teraz, bazując na tym, co wiem, ma pracę, której zawsze pragnął - zarządzanie wzrastającą karierą muzyczną swojego brata.

"Hej." Zgarnia rękę przez włosy. "Cieszę się, że tu jesteś. To naprawdę..." Wydycha drżący oddech. "Miałeś wszelkie powody, żeby nie, ale jestem wdzięczny, że zgodziłeś się ze mną spotkać".

Zaciskam usta w ciasną linię, nie odpowiadając. Jak mogę? Obawiam się, że w sekundzie, w której otworzę usta, prawda spadnie ze mnie jak lawina. Niepokój związany z jego zaproszeniem zżerał mnie do tego stopnia, że ledwo spałam, odkąd odebrałam jego telefon. Każdy inny na moim miejscu nie zgodziłby się, zdystansowałby się. Ale ciekawość wzięła górę nade mną. Tak jak i moje współczucie. Pomimo naszej przeszłości, jest to człowiek, z którym kiedyś wyobrażałam sobie spędzenie reszty życia. Człowiek, którego kiedyś kochałam.

I prawdopodobnie zawsze będę.

"Czy mogę wziąć pani kurtkę?" pyta hostessa, przecinając moje myśli.

"Dziękuję." Zdejmuję szalik i rękawiczki przed rozpięciem płaszcza.

Gdy otrzepuję się z niego, Jessie reaguje szybko, pomagając mi, jak zawsze. Oferuję mu wdzięczny uśmiech. Kiedy bierze pod uwagę sukienkę, którą wybrałam na dzisiejszy wieczór, jego oczy rozbłyskują. To daleka droga od dżinsów i t-shirtów, które nosiłam na co dzień przez cały okres studiów licencjackich. Kiedy widział mnie po raz ostatni, byłam dziewczyną, zaledwie kilka tygodni po moich dwudziestych pierwszych urodzinach. W tym czasie wiele może się zmienić.

"Cieszysz się z występu?" ripostuję figlarnie, krzyżując ramiona przed moją klatką piersiową, co służy tylko do podkreślenia mojego dekoltu, który jest już prominentnie na wyświetlaczu, dzięki zanurzonemu dekoltowi eleganckiej czerwonej sukienki.

"Um... Przepraszam, Iz. Ty po prostu... Wyglądasz... Wow."

Moje policzki się rozgrzewają. Niezależnie od wszystkiego, co wydarzyło się między nami, fakt, że on nadal uważa mnie za piękną, jest bardzo potrzebnym zastrzykiem pewności siebie po tym, jak niedawno obchodziłam swoje trzydzieste urodziny.




Rozdział 1 (2)

"Tędy." Kładzie rękę na małej części moich pleców, prowadząc mnie w kierunku odosobnionego stolika w zaciemnionym kącie. Kiedy wślizguję się na fotel w salonie, upewnia się, że jestem wygodny, zanim zajmie swoje miejsce naprzeciwko mnie. "Co chciałabyś wypić?" Sygnalizuje dla serwera. "Zakładam, że wyrosłaś z soku z dżungli i kamikaze shots."

Mój żołądek kołysze się na samą wzmiankę. "Dobrze zakładasz. Nie mogę nawet myśleć o triple sec bez chęci rzucenia się."

"Należycie odnotowane." W jego oku pojawił się błysk, którego nigdy wcześniej nie zauważyłam. Zawsze był czarujący i charyzmatyczny. To było to, co przyciągnęło mnie do niego te wszystkie lata temu. Ale teraz jest bardziej wyrazisty, jego dojrzałość podkreśla wszystkie cechy, które kiedyś doceniałam.

"Co podać?" pyta wysoki rudzielec w obcisłej sukience, stawiając przede mną serwetkę koktajlową.

"Wytrawne martini, proszę".

"Oczywiście." Ona zwraca swoją uwagę na Jessie. "Jeszcze jedna soda klubowa?"

Z kurtuazyjnym skinieniem głowy, odpowiada. "Proszę."

"Oczywiście."

Patrzę jak się wycofuje, a potem odwracam się do niego. "Żadnego soku z dżungli dla ciebie?"

"Nie. Nie jestem zbytnio pijany w tych dniach. Przynajmniej nie wtedy, gdy muszę zachować jasność umysłu."

Przełykam ciężko. "A do czego potrzebujesz mieć jasną głowę?" Mój głos drży, usta stają się suche, gdy dreszcz spływa po moim kręgosłupie.

On szczotkuje opuszkiem kciuka długość swojej dolnej wargi. Jego kontemplacyjne spojrzenie powoduje gęsią skórkę, która kłuje moją skórę, uczucie tonięcia osiadające głęboko w moim żołądku. "Oczywiście nie zadzwoniłem, żeby powspominać przeszłość". Jego oczy błyszczą z rozbawieniem.

"Domyślałem się, że tak samo." Przebiegam moimi sparciałymi dłońmi wzdłuż spódnicy mojej sukienki, fidgetując z obszyciem w desperackiej potrzebie zrobienia czegoś z moimi rękami.

"Nie widziałem innej opcji". Zwęża na mnie wzrok, podobnie jak mój ojciec, gdy przyłapał mnie na skradaniu się po godzinie policyjnej w czasie liceum.

Ale wtedy po prostu niewinnie bawiłam się z przyjaciółmi. Ten sekret nie jest niewinny, zwłaszcza gdy chodzi o Jessie.

"Proszę bardzo," przerywa nasz serwer, stawiając przede mną kieliszek do martini, a przed Jessie mały kieliszek wypełniony przejrzystym, musującym płynem. Tak bardzo jak jestem zaniepokojony, aby przejść do tej rozmowy, z zadowoleniem przyjmuję ułaskawienie. Albo wstrzymanie egzekucji.

"Dziękuję", mówi Jessie.

Kelnerka kiwa głową. "Zadzwoń, jeśli potrzebujesz czegoś jeszcze".

Kiedy znów jesteśmy sami, podnosi swój kieliszek. "Za zadośćuczynienie." Podnosi brwi w oczekiwaniu.

Drżąca ręka sięga po mojego drinka, przynosząc go w jego stronę. "Za zadośćuczynienie", powtarzam. Ale za co?

Po tym, jak oboje wzięliśmy łyk naszych napojów, on odstawia swoją szklankę na stół, oczyszczając gardło. "Chciałbym zacząć od podziękowania za przybycie. Zdaję sobie sprawę, że byłem krypto przez telefon -"

"To rażące niedopowiedzenie." Daję mu nieśmiały uśmiech, maskując moje zdenerwowanie. "Nie mogę pomóc, ale myślę, że to było celowe, więc nie miałbym wyboru, ale pokazać się, aby dowiedzieć się, co chcesz."

"Czy możesz mnie winić? Gdybym był na twoim miejscu, byłbym podejrzany, gdyby mój ex zadzwonił znienacka po ośmiu latach."

"Dziewięć," poprawiam.

"Racja." Zwiesza głowę. "Dziewięć lat." Wydmuchuje śmiech, jego oczy lśnią nostalgią. "Pod pewnymi względami wydaje się niemożliwe, że tyle czasu mogło minąć. Pod innymi - tak." Powoli podnosi swoje spojrzenie na moje. Wyrzuty sumienia, które w nim widzę, są wystarczające, by rzucić mnie na kolana, moje poczucie winy ropieje jeszcze bardziej, ściskając moje płuca i chwytając za serce. "Izzy..." Sięga przez stół, chwytając moją rękę w swoją. Spogląda w dół, gdy zabawia się jałowym palcem serdecznym, gdzie kiedyś siedział symbol jego oddania. "Zachowałem to."

"Zachował co?"

"Twój pierścień. Mogłem go sprzedać. Do diabła, jubiler, do którego poszedłem, miał program odkupu, o którym sprzedawczyni chętnie mnie uświadamiała, tym bardziej, gdy dowiedziała się, jak młody byłeś." Śmieje się lekko, wciąż pieszcząc moją skórę. "Ale ja nie mogłem. Nawet jeśli wiedziałem, że sprzedaż tego pierścionka pomogłaby spłacić część moich kredytów studenckich -"

"Dlaczego tego nie zrobiłeś?"

Opuszcza swój uchwyt na mnie, biorąc łyk swojej wody klubowej. "To nie wydawało się właściwe. Część mnie miała nadzieję, że wrócisz. Ale druga część wiedziała, że to się nigdy nie stanie. Nie po tym, jak cię zdradziłem."

Mój żołądek skwaśniał z powodu żalu, który otaczał każdą sylabę. Każdym oddechem. Każdym małym uśmiechem.

"Nie zdradziłeś mnie". Wyciągam oliwkę z mojego martini i odgryzam ją z pałeczki koktajlowej. "Nie mogłam oczekiwać, że pozostaniesz wierny, kiedy dawałam ci wszelkie znaki, że skończyłam. Jakby powiedział Ross, mieliśmy przerwę".

Jego usta wykrzywiają się w ten sam uśmieszek, który kiedyś skradł moje serce. "Nadal jesteś fanatykiem Friends?"

"Niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią."

Zerka na mnie zamyślony. "To właściwie pocieszające. Zawsze, gdy przewijam kanały i widzę, że Friends jest włączone, myślę o tobie. Ale nasza sytuacja była trochę inna niż 'przerwa' Rossa i Rachel."

"Jak to?"

Kiwa głową na moją lewą rękę. "Wciąż nosiłaś mój pierścionek, ze względu na moje nalegania. Jeśli tak bardzo chciałem, żebyś go zatrzymała, dlaczego miałbym cię zranić tak, jak to zrobiłem?".

Chowam rękę pod stół. Chciałabym mieć odwagę powiedzieć mu, że nie nosiłam go. W każdym razie nie na osobności. Wokół moich przyjaciół i rodziny, upewniłam się, że mam go na sobie, nie chcąc przyznać, że mieli rację. Że byliśmy za młodzi na zaręczyny. Przynajmniej ja miałam. Jessie zawsze był dojrzały ponad swoje lata.

"Ja też odegrałem rolę w tym, co się stało. Dużą. Zignorowałam twoje telefony, nawet po tym jak Asher..." I trail off, ciepło mycia na mojej cerze na wzmiankę o starszego brata Jessie. To pierwszy raz, kiedy któreś z nas o nim wspomniało. Czy słyszy czułość w prosty sposób, w jaki moje usta pieszczą jego imię? Czy widzi tęsknotę w moim wyrazie twarzy? Czy może poczuć ból serca po drugiej stronie stołu?

Oczyszczając gardło, kontynuuję, zniżając głos. "Nawet po tym, jak Asher wyciągnął rękę i powiedział mi, że jesteś w złym miejscu, błagając mnie, bym z tobą porozmawiał, nie zrobiłem tego".




Rozdział 1 (3)

"Uzgodniliśmy, że zrobimy sobie przerwę od siebie, kiedy będziesz w domu na święta. Nie spodziewałem się, że będziesz podnosił słuchawkę i dzwonił do mnie codziennie, jak to zwykle robiłeś, gdy byliśmy osobno, zwłaszcza po tej kłótni."

Wpatruję się w dal, przypominając sobie kłótnię, która rozpoczęła burzę, która miała nastąpić. To była moja ostatnia noc w Bostonie, zanim miałam wrócić do domu w Connecticut na przerwę świąteczną od studiów. Chciałam zobaczyć występ zespołu Ashera w lokalnym klubie. Jessie chciała spokojnej nocy w domu. W tamtym czasie postrzegałem jego nalegania, żebyśmy zostali w domu, jako sposób na kontrolowanie mojego zachowania. To było niedorzeczne i irracjonalne. Kolejny dowód na to, że nie byliśmy gotowi na małżeństwo.

Moi przyjaciele ostrzegali mnie, że po ślubie wszystko się zmieni. Żadnych więcej nocy poza domem. Żadnego spędzania czasu z przyjaciółmi. Cały mój czas będzie poświęcony Jessie.

W gruncie rzeczy, w tej kłótni nie chodziło o zobaczenie zespołu Ashera. Chodziło o mój strach przed nadchodzącymi zmianami. Obawę, że Jessie mnie odepchnie, gdy w końcu zrozumie, że nie jestem osobą, za którą mnie uważał. Więc, w typowy sposób Izzy, zamiast próbować to naprawić, uciekłam. Albo przynajmniej próbowałam. Ale Jessie nie pozwolił mi na to, błagał mnie o czas do namysłu. To było prawie tak, jakby wiedział.

"Nie proszę cię o wybaczenie za mój lapse of judgment". Jego słowa zmuszają moją uwagę z powrotem do niego. Próbuję jeszcze raz argumentować, ale on unosi swoją wolną rękę, przerywając mi. "Czy masz pojęcie, ile razy mój palec zawisł nad twoim kontaktem w mojej celi tylko po to, żeby stchórzyć w ostatniej chwili?". Jego ton staje się beznamiętny. "Boże, Izzy. Tak wiele razy. Od lat chciałem cię przeprosić, powiedzieć ci, jak bardzo wstydzę się tego, przez co przeszłaś. Powiedzieć ci..."

"Nie masz za co przepraszać". Chociaż wtedy nie dałam mu tego do zrozumienia. Łatwiej było wykorzystać jego rzekomą niewierność jako katalizator naszego rozstania, zamiast przyznać się do prawdy komukolwiek, w tym sobie.

"Tak, mam."

"Ta sama Jessie York. Nadal zawsze musi mieć ostatnie słowo".

"Ta sama Isabella Nolan. Nadal stara się zawsze widzieć dobro w każdym. Nawet w kimś, kto na to nie zasługuje. Nie po tym, co zrobiłam."

Tak bardzo, jak wątpię, że kiedykolwiek będę w stanie powiedzieć Jessiemu prawdziwy powód, dla którego odeszłam, nienawidzę idei, że bierze na swoje barki winę, która wydaje się wciąż jeść na niego.

"Fifty-fifty split?" Oferuję z uśmiechem.

On marszczy brwi, najwyraźniej zdezorientowany przez moje oświadczenie. Wtedy uświadomiłam sobie, że tak będzie.

Kiedykolwiek mieliśmy nieporozumienie, nieuchronnie przepraszaliśmy, oboje chcąc ponieść większość winy za kłótnię. Chociaż wtedy zazwyczaj chodziło o miłość mojej rodziny do Metsów, a jego do Red Soxów. Nigdy nie mogłem przywołać roku 1986 bez rozpalenia intensywnych emocji. To był rok, w którym Red Sox byli tak blisko wygrania World Series, dopóki błąd nie pozwolił Metsom na zdobycie tego tytułu. Niezależnie od powodu kłótni, zawsze zgadzaliśmy się dzielić winę po równo. To właśnie sprawiało, że nasz związek tak dobrze funkcjonował.

Dopóki nie przestał.

Uśmiechając się, wyciąga rękę w moją stronę. "Podział na pięćdziesiąt pięćdziesiąt", powtarza. Pozwalam mu uścisnąć moją dłoń, tak jak zawsze to robiliśmy, aby ugruntować naszą umowę.

Już mam zamiar powiedzieć coś o Billy Bucknerze, kiedy on mnie ucina.

"Wiem, dokąd zmierzasz, i nie chcę tego słuchać. To wciąż trochę bolący punkt, nawet jeśli klątwa została złamana." Odrobina jego bostońskiego akcentu prześwituje w jego słowach.

Śmieję się, a wszelkie niepokoje rozpływają się, gdy z nim żartuję. Tak jak kiedyś. Zawsze byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Często myślałem, że byliśmy lepsi jako przyjaciele niż jako para.

"Nie sądziłem, że kiedykolwiek usłyszę to jeszcze," zauważa z namysłem.

"Co?"

"Twój śmiech." Uśmiecha się z bólem. "Wciąż tak samo piękny jak ty".

Opuszczam oczy. Żaden inny facet, z którym się umawiałam, nie przyznał się do swoich uczuć tak bezczelnie. Z Jessie, nie było żadnych gier, żadnych pytań, gdzie stał. Po tym, co zrobiłam, nie czuję, że zasługuję na jego komplement.

"Pewnie zastanawiasz się, dlaczego zadzwoniłem", mówi po chwili.

"To nie było na przeprosiny?" pytam nieśmiało.

"No cóż, tak i nie".

"Nie?" Węzeł tworzy się w moim żołądku, moja trwoga rośnie z każdą milczącą sekundą. Każdy dźwięk jest spotęgowany. Brzęk lodu o szkło. Okazjonalny chichot. Melodia głosu Elli Fitzgerald, która śpiewa o tym, jak bardzo kocha miasto Manhattan.

Śmiech wyrywa się z jego gardła. Nie jest przepełniony humorem. Ale też nie całkiem sarkastyczny. To jeszcze bardziej potęguje mój niepokój.

"Nigdy nie sądziłem, że dojdę do punktu, w którym będę miał z tobą tę rozmowę".

"Jaką rozmowę?" Moje słowa są ledwo słyszalne, ciężar spoczywający na mojej klatce piersiowej.

"Będziesz myślał, że jestem szalony. Ale nie mam wyboru..." Trails off.

Bicie mojego serca odbija się echem w moich uszach, włosy na moim karku stają na głowie. On wie. Musi. Może jego przeprosiny były tylko przykrywką. Sposób na uśpienie mnie w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa, zanim on zaatakuje, zmuszając mnie do wyjawienia sekretu, o którym wiedziałam, że nie będę w stanie utrzymać go na zawsze.

Zastanawiam się, czy tak właśnie czują się skazańcy prowadzeni do sali egzekucyjnej i pytani, czy chcieliby wygłosić ostatnie oświadczenie. Nic dziwnego, że wielu z nich tego nie robi. Co tu jest do powiedzenia? Ludzie, którzy to obserwują, mają już wyrobione zdanie. Nic co powie oskarżony nie zmieni ich opinii. Tak jak nic, co powiem Jessie, nie zmniejszy urazy za moje czyny. Wszystko co mogę zrobić to błagać o wybaczenie.

"Chodzi o Ashera."

"Mogę wyjaśnić," wtrącam. "To nie-"

"Jest zablokowany," przerywa, zanim zdążę się obciążyć.

Nieruchomiejąc, mrugam. Raz. Dwa razy. Pozwalając mojemu mózgowi przetworzyć jego oświadczenie. "Zablokowany?"

"Przegapił trzy ostatnie terminy. Nie wiem, ile czasu wytwórnia jest skłonna mu dać. Ten następny album może zrobić lub złamać jego karierę. Może zmienić go z "one-hit wonder" w nazwisko w domu. Cóż, nawet bardziej niż już się stał, biorąc pod uwagę, że nie można włączyć radia bez usłyszenia 'Amante'."




Rozdział 1 (4)

Macham w górę moim kieliszkiem do martini, przełykając płyn. "Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?"

Na długim westchnieniu sięga do wewnętrznej kieszeni swojego garnituru. "To." Rzuca na stół złożoną kartkę papieru. Ale to nie jest zwykła złożona kartka papieru. Jest złożona w kształt gołębia origami. Coś, co Asher i ja zawsze robiliśmy jako nasz sposób przepraszania po tym, jak się pokłóciliśmy. Jessie i ja mieliśmy podział 50-50%. Asher i ja mieliśmy gołębie origami.

Spoglądam na papier, będąc w stanie dostrzec sztabę muzyczną i wydrapane na niej nuty, najprawdopodobniej odrzucone wersje piosenki, którą Asher próbuje znaleźć. "Nie jestem pewien, czy ja -"

"Każda piosenka, którą ostatnio napisał, kończy się jako gołąb origami. Wiem, że to była rzecz między wami. Nie zdawałem sobie sprawy, że nadal jesteście w kontakcie."

"Nie jesteśmy." Kwaśny smak wypełnia moje usta. To nie jest całkowite kłamstwo, ale nie nadchodzące, albo.

"Więc dlaczego robi te cholerne gołębie origami? Odmówił mi odpowiedzi, więc uznałem, że nie mam wyboru, jak tylko udać się do źródła."

"Skąd mam wiedzieć?" Zerkam w oczy, które są granicznie oskarżycielskie. "Może czuje się trochę nostalgicznie. Chciałby, żeby sprawy wróciły do tego, jak było, zanim miał na sobie całą tę presję."

Mruży oczy, najwyraźniej trudząc się nad tym wyjaśnieniem dla ważności. W ustach robi mi się sucho i biorę kolejny duży łyk mojego drinka, ale nic nie uspokaja moich nerwów na myśl o Jessie składającej kawałki do kupy. Wtedy jego ramiona opadają.

"Pamiętam, jak zostawaliście całą noc pracując nad muzyką. To chyba była jedna z tych rzeczy, o które zawsze byłem zazdrosny." Śmieje się lekko. "Nienawidziłem samej myśli, że on cię ukradnie, chociaż nigdy by tego nie zrobił. Ale wszystko co widziałem to mój brat i dziewczyna dzielący więź, której nigdy nie miałbym z żadnym z was. Nigdy nie byłem dokładnie... muzycznie skłonny."

"Nie mówisz," droczę się w próbie rozjaśnienia nastroju.

Podczas gdy Jessie zawsze miał świetne ucho do muzyki, nie potrafił utrzymać melodii, gdyby jego życie od tego zależało, frustrując się za każdym razem, gdy próbowałam nauczyć go podstaw gry na pianinie lub gitarze. To wszystko jest kolejnym dowodem na to, że on i jego brat naprawdę są kompletnymi przeciwieństwami. Cokolwiek Jessie potrafiła, Asher z tym się zmagał i na odwrót. Razem jednak stanowią siłę, z którą trzeba się liczyć. Dlatego też Asher w ciągu ostatniego roku szybko stał się gwiazdą. Pisze wciągające piosenki i wykonuje je z uduchowioną prezencją, której nie da się nie zauważyć. Jako jego menadżerka, Jessie wie, jak sprzedać jego seksapil i piękną muzykę masom.

Jakkolwiek starałem się unikać wszystkiego, co ma związek z Asherem i Jessie Yorke, stawało się to coraz bardziej niemożliwe, szczególnie po wydaniu pierwszego albumu Ashera i jego pojawieniu się w talk show. Kiedykolwiek złapałem go w telewizji, nie mogłem się powstrzymać i słuchałem jak opowiada o tym, jak zdobył swoją wielką sławę. Już miał się poddać, kiedy otrzymał telefon, który zmienił jego życie.

Jeden z członków Fallen Grace, największego obecnie boysbandu, widział występ Ashera w lokalnym klubie. Po zagraniu materiału Ashera dla reszty zespołu, zwrócili się do niego z propozycją. Szukali nowszego, mniej boysbandowego brzmienia, a Asher miał dokładnie to, czego szukali.

Kiedy poprosili go o napisanie piosenek na ich nowy album, Asher zgodził się, myśląc, że będzie to jego jedyna szansa na sławę. Ale kiedy zespół ujawnił publicznie, że jest mózgiem Fallen Grace 2.0, jak sami to określili, wytwórnie płytowe zapukały do jego drzwi, błagając o podpisanie z nimi kontraktu. W ciągu kilku miesięcy Asher przeszedł od niemalże rezygnacji z kariery muzycznej do sytuacji, w której wszystkie główne wytwórnie walczyły o niego.

"Dlatego właśnie potrzebuję cię, Iz. Wszystkie piosenki, które Asher wydał na ostatnim albumie, to te, które napisał, kiedy ty byłaś na zdjęciu. Zaufaj mi. Nie byłoby mnie tutaj, gdyby to nie było konieczne. Mam wrażenie, że te wszystkie cholerne gołębie to znak. S.O.S., że tak powiem."

"S.O.S.? O czym ty mówisz?"

Przeciąga palcami po swoich idealnie wypielęgnowanych włosach, szarpiąc je. Jest jasne, że cokolwiek blokuje Ashera, dręczy też Jessiego.

"Asher planuje udać się na północ za kilka tygodni, aby pracować nad nowym albumem. Do domu babci nad jeziorem, gdzie napisał tak wiele swoich starych piosenek. Gdzie pomogłaś mu napisać tak wiele jego starych piosenek. Chcę, żebyś... spędzał z nim czas, jak kiedyś".

Moja twarz się nagrzewa, kończyny drżą, gdy słucham propozycji Jessie, że pojadę do domku nad jeziorem i spędzę czas z Asherem. Gdyby znał prawdę, śpiewałby inną melodię.

"Ja nic nie zrobiłem. Jestem pewien, że jeśli pójdzie tam na własną rękę, znajdzie tę inspirację. Ja mam tutaj zobowiązania. Nie mogę ich ignorować."

"Próbowaliśmy tego, ale to nie zadziałało. Odtworzyliśmy wszystko. Poza tym, że brakowało jednej rzeczy. Ciebie."

Już mam zaprotestować, ale on przerywa.

"Rozumiem, że proszę cię o wiele, biorąc pod uwagę naszą... przeszłość. Jestem pewien, że ostatnią rzeczą, jaką chcesz zrobić, jest spędzanie czasu z bratem twojego byłego w domku nad jeziorem jego babci w środku zimy."

Pozostaję z prostą twarzą, nie chcąc, aby czytał między wierszami mojego wyrazu.

"Dlatego jestem skłonny zrekompensować ci twój czas". Sięga do torby messenger u swoich stóp, wycofując kilka papierów i wyciągając je w moją stronę.

"Co to jest?" pytam, moje oczy skanują strony, które mogłyby być napisane w obcym języku, jeśli o mnie chodzi.

"Standardowe porozumienie o dystrybucji tantiem. Chcę kupić trochę twojego czasu".

"Nie jestem pewien, czy ja -"

"Dostaniesz punkty za album".

"Punkty?"

"Tak. W terminach laika, punkt to procent tantiem. Dam ci dwa punkty, czyli dwa procent od każdego sprzedanego albumu. To samo dotyczy tantiem za streaming. Biorąc pod uwagę liczby z jego debiutanckiego albumu, dałoby ci to już prawie pięćdziesiąt tysięcy".

Moje oczy rozszerzają się, gdy dławię się własną śliną. "Pięćdziesiąt tysięcy?" Wiedziałem, że Asher dobrze sobie radzi. Został okrzyknięty następnym Johnem Mayerem, choć z bardziej soulowym i bluesowym klimatem. Nie zdawałem sobie sprawy, że już stał się następnym Johnem Mayerem. Jeśli dwa procent sprzedaży równa się pięćdziesięciu tysiącom w ciągu sześciu miesięcy, nie mogę sobie wyobrazić pieniędzy, które Asher wyciąga.




Rozdział 1 (5)

"A wczesne prognozy wyglądają na to, że ten nadchodzący album z łatwością będzie czterokrotnie większy, być może więcej".

Moja szczęka opada. "Więc oferujesz mi potencjalnie dwieście tysięcy tylko po to, żeby spędzić czas z Asherem?".

"Mniej więcej."

Mrugam, zmagając się z owinięciem głowy wokół tego. "To niesamowita oferta, ale ja-"

"Jest coś więcej. Dodatkowa...zachęta."

"Zachęta?"

"Jak już wspomniałem, jesteśmy po terminie. Ten album miał wyjść na początku tego roku, aby pomóc w notorycznie niskiej sprzedaży w pierwszym kwartale. Wytwórnia dała nam przedłużenie, ale musi on spaść w drugim kwartale. Więc jestem skłonny zaoferować ci dodatkowe dwadzieścia tysięcy, płatne pod koniec jego pobytu na północy, pod warunkiem, że napisze pełny album warty piosenek do czasu, gdy będzie ustawiony na wejście do studia nagraniowego."

"A kiedy to będzie?"

"Pierwszy marca".

"Jest już połowa stycznia, Jessie. Chcesz, żebym znalazł jakiś sposób na zainspirowanie go do napisania kilkunastu piosenek w nieco ponad miesiąc?".

wzrusza ramionami. "Robił to już wcześniej, kiedy byłaś w pobliżu".

Potrząsam głową. "To były lata. Ja nie..."

Jego ręka obejmuje moją, ściskając. "Proszę, Izzy." Jego słowa są zasznurowane desperacją. "Nie mam już opcji. Potrzebuję cię. Asher cię potrzebuje."

"To jest szalone. Co mam zrobić?"

"Wszystko, co trzeba. W granicach rozsądku, oczywiście", dodaje szybko. "Nie płacę ci za to, żebyś się z nim przespała, jak niektórzy menedżerowie wynajmują dziewczyny, żeby zaiskrzyło w nich natchnienie ich klienta. Nie żeby Asher zrobił to w każdym razie. Nie z naszą przeszłością".

"Oczywiście, że nie," mówię z zaciśniętym uśmiechem, robiąc wszystko, co w mojej mocy, aby zachować neutralny wyraz twarzy. Czuję, jak jego oczy prześlizgują się po mojej twarzy, sekundy wydają się rozciągać.

"Po prostu... Rób to, co zwykłeś robić, kiedy tylko spaliłeś przysłowiowy olej o północy. To jest to, co próbuję odtworzyć tutaj. Te noce, w które oboje zostawaliście do wszystkich godzin, co zawsze zdawało się skutkować napisaniem przez niego kolejnej piosenki."

Skupiam się na kartkach, słowa krwawią do siebie. Cały ten scenariusz wydaje się absurdalny. Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, gdy zgodziłam się z nim spotkać, była tego rodzaju propozycja. Ale żadna ilość pieniędzy nie sprawiłaby, że zgodziłbym się na tę propozycję.

Zamykam umowę tantiem i przesuwam ją z powrotem w jego stronę. "Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł. Czy nie możesz zatrudnić jakichś songwriterów, którzy skomponują piosenki na album?".

"Próbowałem. Asher odmówił. Powiedział, że najpierw jest autorem piosenek. Wykonawcą w drugiej kolejności. To była część umowy, którą zawarł z wytwórnią. Tylko jego materiał. Prędzej zrezygnuje z tego wszystkiego, niż wykona cudzą piosenkę, bo jakiś pojeb w garniturze mu kazał. Jego słowa, nie moje." Przewraca oczami. "Według Ashera, prawdopodobnie pasowałbym do tej kategorii skurwysyna w garniturze".

Śmieję się, mogąc wyobrazić sobie Ashera wypowiadającego te dokładne słowa.

"Proszę, Iz," Jessie błaga ponownie, jego głos staje się poważny. "W tym momencie skończyły mi się opcje. I czasu. Jeśli ten album nie spadnie wkrótce, kariera Ashera będzie skończona. Straci wszystko. Jego kontrakt zabrania mu bycia podjętym przez inną wytwórnię lub wydawania niezależnie przez dwa lata. Do tego czasu nie będzie już aktualny."

"Więc jeśli nie wyda tego albumu, to wszystko się skończy?"

przytakuje. "Najprawdopodobniej. Ta branża jest wystarczająco cutthroat, jak jest. Jeśli zniknie na dwa lata, straci cały swój pęd do przodu. Będzie zaczynał od zera. Wiesz, jak bardzo tego chce. Jak długo to było jego marzenie."

"Wiem."

"Słuchaj..." Jessie wypycha się z krzesła i stoi, zostawiając umowę ze mną. Odzyskując swój portfel, rzuca kilka banknotów w dół, wystarczająco dużo, aby pokryć nasze napoje i dość hojny napiwek. "Nie rób tego dla mnie. Zrób to dla Ashera. Po prostu..." Wydycha długi oddech. "Po prostu przejrzyj umowę i poświęć trochę czasu na przemyślenie jej." Pęka mały uśmiech. "Ale nie za dużo. Czas jest na wagę złota. Czy możesz obiecać, że to zrobisz? Że się nad tym zastanowisz?"

Wydycham długi oddech. "Dobrze."

"Dziękuję." Odwraca się, a ja patrzę, jak robi drogę przez salon, wszystko o jego kroku i sposób nosi się pewny siebie i dojrzały.

"Hej, Jessie?" Wołam, zanim on może zniknąć.

Zatrzymuje się, patrzy przez ramię z łukiem brwi.

"Byłeś dla mnie dobry. Chciałem, żebyś to wiedziała."

Uśmiech kłapie na jego ustach. "Dzięki, Iz. Musiałam to usłyszeć." Potem kontynuuje wyjście z baru, zostawiając mnie samą, by rozważyć jego propozycję.

Ale nie ma nad czym się zastanawiać. Nie mogę się zmusić do wpadnięcia w świat Ashera.

Nie po tym, jak popełniłam błąd sypiając z nim rok temu.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niech rozpocznie się gra"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈