Samotny Wilk

Rozdział 1

Kelsey  

Rozdział 1  

"Mamo", płakałam, kładąc głowę na jej kolanach. Krew była wszędzie, a na zewnątrz słyszałam chrapliwe i warczące dźwięki, gdy mój ojciec dzielnie walczył z wściekłymi wilkami atakującymi dom. "Mamo, proszę, nie odchodź. Zostań ze mną, mamo".  

Skowyt z zewnątrz domu niemal spowodował zatrzymanie mojego serca.  

"Kelsey, uciekaj. Biegnij, kochanie, i nie oglądaj się za siebie. Nigdy nie oglądaj się za siebie...."  

Obudziłam się ze startem, zimny pot przyprawił mnie o gęsią skórkę na całym ciele.   

"Mamo" - powiedziałam na głos, pozwalając, by zapadło się w nocne powietrze.   

To był tylko sen. Koszmar, który wciąż nawiedzał mój każdy sen. Od przyjazdu do San Marco było gorzej, od kiedy wreszcie przestałam uciekać.   

Przez sześć lat uciekałam z domu dziecka do domu dziecka, nigdy nie pozwalając nikomu zbliżyć się na tyle, by wiedział, co się ze mną stało tej samej nocy, nocy, kiedy wilki zaatakowały i zabiły moich rodziców, zostawiając mi poszarpaną bliznę na udzie. Wilkołaki, nie wilki, poprawiłam swoje wspomnienia. Wiedziałam, że to wilkołaki, bo tej samej nocy ja też się w nie zmieniłam.   

Byłam tak zdrętwiała z bólu po tym, jak moi rodzice umarli na moich oczach, że nie pamiętam uczuć ani bólu tej pierwszej przemiany, ale pamiętam, że biegłam przez las z wiatrem w twarz. Pamiętam, jak chowałam się pod zwalonym drzewem, gdy deszcz mnie obijał, i pamiętam, jak pewnego ranka obudziłam się naga na skraju lasu, gdzie mnie znaleziono. Miałam dwanaście lat.   

Przed następną pełnią uciekłam z domu dla dziewcząt, w którym mnie umieścili, przerażona, że wraz z księżycem znów się zmienię. Tak mówią w filmach, ale filmy się mylą. Nie zmieniłam się ani tej nocy, ani przez długi czas, ale po kilku miesiącach w ludzkiej postaci, stałam się niecierpliwa i krótkowzroczna, a moja skóra swędziała mnie na każdym kroku. Wiedziałam, że coś strasznego jest nie tak. Od tego czasu nauczyłam się, że to znak, że byłam w ludzkiej formie zbyt długo. Wtedy właśnie uciekałam do lasu i nigdy nie wracałam do domu, w którym byłam. Zawsze budziłam się naga i samotna, a oni zawsze mnie znajdowali i umieszczali w innym, nowym domu. Tak wyglądało moje życie przez sześć lat, aż w końcu skończyłam osiemnaście lat i nie mogli mnie dłużej trzymać w niewoli.  

Moi rodzice nie mieli zbyt wiele, ale w dniu moich osiemnastych urodzin otrzymałam dokumenty po zwolnieniu z systemu opieki zastępczej, które zawierały niewielki fundusz powierniczy, jaki mi zostawili. Wystarczyło to na kilka lat, ale nie wystarczyło na opłacenie studiów i własnego mieszkania, a nie mogłam ryzykować, że będę cały czas przebywała z ludźmi. To było zbyt niebezpieczne. Ja byłam zbyt niebezpieczna.  

Wędrowałam w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca, aż w końcu natknąłem się na San Marco, położone głęboko w górach. Poczułam spokój po raz pierwszy od czasu, gdy moi rodzice umarli, a na szczęście na skraju dużego lasu stał mały domek z jedną sypialnią do wynajęcia. A co najlepsze, domek miał niedokończoną piwnicę, z którą właściciel powiedział, że mogę zrobić co zechcę. Natychmiast zabrałam się do pracy nad ufortyfikowaniem bezpiecznego pomieszczenia, w którym mogłabym się zmieniać bez obaw o to, co robiłam w wilczej formie lub na kogo się natknęłam. Nigdy nie chciałam nikogo zamienić w bestię, którą stałam się tamtej strasznej nocy.  

Nie zajęło mi dużo czasu, aby dowiedzieć się, że większość San Marco należała do rodziny Westin, w tym posiadłość za moim domem, po której planowałem od czasu do czasu pozwolić mojemu wilkowi biegać.  Nie bałam się już mojego wilka tak bardzo jak w dzieciństwie. Dawała mi poczucie spokoju.  

Czułam się optymistycznie nastawiona do tego nowego przedsięwzięcia i gdy tylko się zadomowiłam, zaczęłam szukać pracy w okolicy. Nie czułam się zbyt dobrze wśród ludzi, a na początku nikt w mieście nie czuł się zbyt dobrze w moim towarzystwie, ale mimo to wiedziałam, że jestem inna i jestem outsiderem. Zawsze nim byłam, więc nie dałam się ponieść emocjom, trzymałam głowę w górze i kontynuowałam poszukiwania pracy.  

Wydawało się, że nikt nie chce mnie zatrudnić. Odmawiano mi więcej razy niż mogłam zliczyć i martwiłam się, że jeśli wkrótce coś się nie pojawi, będę musiała opuścić ten mały dom, w którym czułam się jak u siebie. Zdesperowana, by do tego nie dopuścić, aplikowałam do wszystkiego i do wszystkiego w okolicy, co mogłam znaleźć, aż pewnego dnia mój telefon w końcu zadzwonił.  

"Halo," powiedziałam z wahaniem.  

"Halo, czy to Kelsey Adams?" powrócił na drugim końcu bąbelkowy głos.  

"Tak jest." Nadal byłam niezdecydowana, ale coś w przyjaznym głosie uśpiło mój niepokój.  

"Cześć, Kelsey, to jest Elise Westin z Fundacji Westin. Właśnie przeglądałam twoje podanie i widzę, że obecnie studiujesz biznes online i szukasz pracy na pełny etat. Nie mówi mi to tak naprawdę, jakiego rodzaju pracy szukasz, ale mamy kilka wolnych miejsc. Czy mogłabyś przyjść dziś po południu do naszego centrum testowego na testy kwalifikacyjne i zobaczymy, do czego mogłabyś się nadawać?".  

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Zamierzali dać mi szansę!  

"Tak, tak oczywiście. O której godzinie?"   

Próbowałam opanować swój entuzjazm, ale mogłam usłyszeć uśmiech w jej głosie, gdy przekazywała informację.   

"Będę tam. Bardzo dziękuję, pani Westin."  

Z trudem powstrzymywałam swoje podniecenie, gdy szybko ubrałam się w konserwatywny garnitur biznesowy, który kupiłam właśnie na rozmowy kwalifikacyjne. Był ciemnobrązowy i świetnie wyglądał z moimi długimi blond włosami, które zostawiłam rozpuszczone, i podkreślał moje brązowe oczy. Podkreślał też moje długie nogi, może trochę za bardzo. Spojrzałam w dół i zmarszczyłam brwi.  

Widziałam tylko kurze nogi. Tak nazywały je inne dzieci w kilku domach. Nic nie mogłem poradzić na to, że miałem długie, cienkie nogi. Może to była cecha wilkołaków. Nie wydawało się, żebym kiedykolwiek przybierała na wadze, bez względu na to, co i ile jadłam, a wiedziałam, że jadłam więcej niż większość, bo każda rodzina zastępcza, u której mieszkałam, narzekała na to. Mimo to byłam wysoka, szczupła i umięśniona. Długie biegi w wilczej formie zdawały się sprawiać, że przychodziło mi to naturalnie. Nie miałam płaskiej klatki piersiowej, miałam figurę, ale nigdy nie można było jej uznać za krągłą czy zmysłową. Nie przeszkadzał mi mój wygląd, poza tymi długimi kurzymi nogami. Zmarszczyłam się w lustrze i wzruszyłam ramionami. No cóż, nic nie mogłam z tym tak naprawdę zrobić.  

W chwili, gdy weszłam do siedziby Fundacji Westin, wiedziałam, że muszę tam pracować. Poczułam natychmiastowe połączenie w taki sam sposób, jak wtedy, gdy po raz pierwszy znalazłam mały domek, który teraz był moim domem. Nie było tu sterylnie i bezosobowo, jak w większości biur. Nie, kiedy przekroczyłeś drzwi, spotkałeś się z ciepłymi brązami, błękitami i zielenią. Wszędzie były drzewa w doniczkach i pachniało sosną.  

Podeszłam do recepcji i powiedziałam, że jestem tam do Elise Westin. Na początku recepcjonistka dziwnie na mnie patrzyła. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że wąchała powietrze, jakbym śmiesznie pachniała czy coś, ale potem ruszyła dalej, jakby nic się nie stało, a ja domyśliłam się, że po prostu to sobie wyobraziłam. Starałam się dyskretnie powąchać swoje doły, próbując sobie przypomnieć, czy nałożyłam dezodorant.  

Elise Westin była najbardziej przyjazną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam. Od razu mnie uściskała i z otwartymi ramionami powitała w Fundacji Westin. Wydawała się być przekonana, że znajdzie się tam dla mnie idealna praca. Zaprowadziła mnie do małego pokoju z różnymi urządzeniami biurowymi i wyjaśniła cały proces. Dostałbym kilka zadań i zostałbym poproszony o ich wykonanie.  

"Nie martw się, jeśli jest coś, czego nie wiesz lub nie rozumiesz" - zapewniła mnie.  

Zazwyczaj nie czuję się komfortowo w towarzystwie nowych ludzi, ale natychmiast poczułem się swobodnie w towarzystwie Elise Westin i zabrałam się do pracy, wykonując najlepiej jak potrafiłam każde zadanie, o które mnie poprosiła. W końcu, wydawała się zadowolona z mojej pracy i optymistycznie nastawiona, że znajdziemy wspólny mianownik.  

Dwa dni później otrzymałam telefon zwrotny. Byłam umówiona na osobistą rozmowę z prezesem Fundacji Westin, który osobiście poszukiwał nowego asystenta administracyjnego. Kiedy powiedziała mi wysokość wynagrodzenia, prawie dostałam ataku serca. Musiałam mieć tę pracę.  



Rozdział 2

KYLE  

Rozdział 2  

Mój wilk był niespokojny od tygodni. Za każdym razem kierował się do małej chatki, która przylegała do południowej granicy posiadłości. Wataha rozpisywała się o nowej małej wilczycy, która się wprowadziła. Dlaczego nie przyszła do mnie lub mojego ojca i nie zaznaczyła swojej obecności?  

Musiała wiedzieć, że jest na terytorium Westin, a właściwym protokołem dla zewnętrznego wilka byłoby natychmiastowe spotkanie z alfą i przedstawienie swoich interesów na tym terenie. A jednak plotki mówiły, że trzymała się głównie na uboczu, włócząc się po mieście, prawie z nikim nie rozmawiając i nie wykazując żadnych oznak agresji ani uległości. Gdyby nie oczywisty zapach, jaki wydziela jej wilk, nikt nie podejrzewałby, że jest zmiennokształtną.  

Moja siostra, Elise, nawet wyciągnęła do niej rękę, a po spotkaniu powiedziała, że nie było żadnych formalności ani żadnych oznak uznania. To była najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem, a teraz moja zła siostra zmanipulowała sytuację, abyśmy się spotkali, oferując jej rozmowę kwalifikacyjną na moje bardzo potrzebne nowe stanowisko administratora.  

Mój wilk był niespokojny i znów chciał wyjść. Właśnie spędziłem noc pozwalając mu się wybiegać. Nie rozumiałam, dlaczego czuł się tak agresywny, skoro zwykle byliśmy ze sobą w pokoju. Może to był zapach nowego wilka w mieście. Sam nie byłem zachwycony tą sytuacją. Jak jakikolwiek wilk mógł tak rażąco lekceważyć granice terytorium? I dlaczego młoda wilczyca była tutaj bez ochrony i sama? Gdzie była jej wataha?  

"Kyle." Elise zerknęła głową do środka nawet nie pukając i zanim zobaczyłem kto z nią jest, jej zapach uderzył mnie jak tona cegieł. Dosłownie wybił ze mnie oddech i musiałem usiąść. Moje serce biło w klatce piersiowej, a ja wyobraziłem sobie mojego wilka skaczącego z radości i biegającego w kółko. "Mam tu Kelsey Adams na jej wywiad, jesteś gotowa?".  

Musiałam wyglądać na równie zszokowaną, co czułam, bo zapach zmartwienia natychmiast zalał moje zmysły, oblewając moją siostrę, ale też oswajając zapach młodej wilczycy w pokoju obok i pozwalając mi wrócić do zmysłów.  

"Wszystko w porządku?"  

"Tak, daj mi chwilę, dobrze? Niech poczeka tam. Potrzebuję tylko minuty."  

Mogłem powiedzieć, że Elise wciąż szalała ze zmartwienia, ale przytaknęła i zamknęła drzwi. Moje wilcze uszy zauważyły, że nie wyszła, ale została z tą Kelsey Adams, samotną wilczycą, która przechadzała się po moim mieście. Kto ośmielił się zamieszkać na moim terytorium bez odpowiedniego szacunku, jaki się tu należy? Kobieta, której sam zapach zaatakował wszystkie moje zmysły i podniósł mnie na nowy poziom świadomości. Moja partnerka. Mój wilk wył w mojej głowie z aprobatą, gdy robiłem to potwierdzenie. Moja towarzyszka stała tuż po drugiej stronie tych drzwi. Nigdy nie widziałem jej na oczy, ale wiedziałem, że jest moja po jednym psiknięciu jej zapachem.  

Przygotowując się na to, co wiedziałem, że będzie pełnym uderzeniem zapachu mojej towarzyszki, wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi do recepcji przed moim biurem. Jej zapach uderzył mnie, ale tym razem byłem bardziej przygotowany. Duże brązowe oczy spotkały się z moimi i nie wykazały żadnych oznak rozpoznania. Nic. Mój wilk warczał w mojej głowie i walczyłem, aby nie pozwolić mu uciec.  

"Kyle", powiedziała Elise, patrząc na mnie z otwartą ciekawością i wciąż pachnącą troską, "to jest Kelsey Adams tutaj, aby przeprowadzić wywiad na stanowisko twojego nowego asystenta. Kelsey, to mój brat i prezes Fundacji Westin, Kyle Westin."  

Wstała i podeszła, by uścisnąć mi dłoń. Pierwszą rzeczą, którą zauważyłem, było to, jak bardzo była wysoka. Musiała mieć co najmniej 5 stóp 10 cali, wyższa jeszcze w szpilkach, i prawie patrzyła mi w oczy. Stojąc na 6 stóp 4 cale, rzadko można było znaleźć kobietę, która mogłaby dorównać mojemu wzrostowi. Niezmiernie mi się to podobało. Po drugie, jej uścisk dłoni był stanowczy i profesjonalny, ale dotyk jej skóry wysłał fale uderzeniowe przez moje ramiona, prawie rzucając mnie na kolana od uderzenia. Jednak jedyną oznaką, że w ogóle coś poczuła, było lekkie rozszerzenie źrenic.  

Wpatrywała się we mnie zaciekawiona, ale nie powiedziała nic na ten temat, i chociaż profesjonalna i pełna szacunku w każdy ludzki sposób, mój wilk był urażony rażącym lekceważeniem, jakie mu okazała. Próbował wyciągnąć rękę do jej wilka, ale było tak, jakby jej tam naprawdę nie było. To było bardzo niepokojące.  

"Witam, panie Westin, miło mi pana poznać." Jej głos był jak najsłodszy z kurantów na wietrze, i nie mogłem pomóc, ale uśmiechnął się z powrotem, a słysząc to ustawić mój wilczy wzburzenie w spokoju niektóre.  

"Proszę wejść." Trzymałem otwarte drzwi do mojego biura i pozwoliłem jej wejść pierwszej. To był ludzki szacunek. Wilk alfa nigdy nie pozwoliłby nikomu wejść przed nim, nikomu poza swoim towarzyszem, a ten gest natychmiast wzbudził ciekawość mojej wścibskiej siostry. Wiedziałem, że zasadzka pytań nastąpi później wieczorem.  

"Czy chcesz, żebym został?" zapytała z niepokojem i obawami wciąż unoszącymi się z jej wnętrza.  

"Nie, dzięki. Mam to," powiedziałem jej, starając się być chłodnym i nie alarmować jej o fakcie, że mój kolega właśnie wszedł do pokoju. Mój jedyny prawdziwy kolega.  

Gdy odwróciłem się, by wejść do swojego gabinetu, zamykając za sobą drzwi, dotarło do mnie, że po raz pierwszy naprawdę byliśmy sami. Mój wilk wył z aprobatą, błagając mnie, abym wziął ją tam, na moim biurku, i zaspokoił swoje prawa, ale ona nawet nie uznała mojego wilka. To było tak, jakby nawet nie wiedziała, że ja też jestem zmiennokształtnym wilkiem.  

"Proszę, usiądź", powiedziałem jej grzecznie.  

Musiałem poznać jej historię. Kim była? Skąd pochodziła? I dlaczego tu była? Lekkie ukłucie odrzucenia z powodu nie rozpoznania i uznania mnie za jej prawdziwego towarzysza sprawiło, że byłem zły i zdenerwowany w tym samym czasie, i wyruszyłem, aby dowiedzieć się wszystkiego, co mogłem o pani Kelsey Adams.  

"Więc, Kelsey, proszę opowiedz mi trochę o sobie. Rozumiem, że jesteś nowa w mieście. Co sprowadza cię do San Marco?"  

Trochę się wahała, ale to było tak, jakby miała próby tylko dla tego pytania.  

"Uwielbiam plenery i chciałem mieć miejsce, na które mógłbym sobie pozwolić na własną rękę, z możliwością pracy, gdy skończę mój stopień".  

"Jaki jest twój stopień?"  

"Zarządzanie biznesem".  

"A do jakiej uczelni planujesz uczęszczać tutaj, w środku pustkowia San Marco?"  

Uśmiechnęła się, jakby spodziewała się tego również.  

"Robię college online. Tak długo, jak mam połączenie z internetem, lokalizacja nie ma znaczenia, więc byłem wolny, aby znaleźć jakieś miejsce, które lubię, gdzieś, aby nazwać dom, a San Marco jest to."  

Rozważałem to przez sekundę.  

"Żadnych przyjaciół ani rodziny w okolicy, która cię tu ściąga?".  

"Nie. Żadnej rodziny. Żadnych przyjaciół tak naprawdę."  

"Ale." Prawie powiedziałem: "A co z twoją paczką?", ale najpierw się złapałem. Coś wydawało się nie tak. Mój wilk rozpoznał ją jako naszą towarzyszkę. Heck, rozpoznałem ją, zanim jeszcze ustawiłem na nią oczy, ale ona nie wydawała się dawać żadnych wskazówek, że w ogóle jest wilkiem.  

"Ale", zacząłem ponownie, "jak ktoś tak uroczy jak ty może być takim samotnikiem?".  

Musiałem się złapać, bo prawie powiedziałem "samotny wilk". Skoro wydawała się tak zdeterminowana, by zignorować protokół watahy i spróbować ukryć fakt, że w rzeczywistości była wilkiem, to przeczekałem ją, aż odkryłem powód, który za tym stał.  

Wzruszyła ramionami, "Kiedy nie masz nikogo, nie masz się o kogo martwić. Tak naprawdę nie myślę o tym. Po prostu tak jest."  

Nie musi tak być. Jestem tutaj. Jestem tutaj. Chciałem krzyczeć, ale się powstrzymałem.  

"Więc, nie ma przyjaciół, nie ma rodziny. Powiedz mi, co robisz dla zabawy?"  

"Dla zabawy? Co to ma wspólnego z pracą?"  

"Po prostu lubię najpierw poznać moich pracowników, lub potencjalnych pracowników". Obdarzyłem ją ogromnym uśmiechem i nawet pochyliłem się, gdy to mówiłem. Nic. Dałem jej przechył. Nawet jako tylko kobieta, powinna była rozpoznać moje zainteresowanie. Ale nic.  

Usiadłem z powrotem i przeczyściłem gardło. Dobrze. Chce być profesjonalna, to jej to dam.  

"Pani Adams, co lubi pani robić dla zabawy?"  

"Cóż, przypuszczam, że lubię czytać. Och, i biegać."  

"Ok, czytać i biegać. Rozumiem. Cóż, patrząc na twoje papiery wszystko wydaje się w porządku. Twoja ocena poszła świetnie. Jak szybko możesz zacząć?"  

To była pierwsza oznaka zainteresowania czymkolwiek, jaką otrzymałem. Jej opanowanie doskonałości w końcu zsunęło się, gdy lekko odbiła się w fotelu.  

"Naprawdę? Przepraszam, jestem trochę podekscytowana, że dostałam tę pracę. Mogę zacząć natychmiast, dzisiaj nawet, albo kiedy tylko chcesz."  

Była autentycznie szczęśliwa, a to uczyniło mojego wilka bardzo szczęśliwym i dało mi spokój, którego nie zdawałem sobie sprawy, że mi brakuje.  

"Co powiesz na to, że zadzwonię do Elise z powrotem tutaj, a ona przejdzie przez umowę i papierkową robotę z tobą i możesz zacząć od pierwszej rzeczy jutro. Osiem, dobrze?"  

"Ósma rano, jest idealny!"  

Stała i przekroczył odległość szybko, zanim mogłem brace siebie dla pełnej siły jej zapach, który przyszedł z nagłym ruchu. Nie mogłem się powstrzymać. Wziąłem głęboki oddech i pozwoliłem, by jej zapach mnie wypełnił. Powoli spotkałem jej wyciągniętą dłoń i powitałem ją w zespole.  

"Dziękuję za tę możliwość, panie Westin. Obiecuję, że nie będzie pan żałował".  

"Kyle, proszę."  

"Och, nie mogłabym." Odrzuciła mnie. "Do zobaczenia jutro rano, panie Westin.  




Rozdział 3

Kelsey  

Rozdział 3  

Siedziałam w samochodzie przed Fundacją Westin i w szoku wpatrywałam się w budynek. O rany, dostałam tę pracę! To nie było wyciągnięcie ręki ani razu w moim życiu. To była cała ja. Zrobiłam to i czułam się wspaniale. Potem znów wkradł się strach, gdy przypomniałam sobie krótkie spotkanie z niejakim Kyle'em Westinem.  

Miałam nadzieję, że nie zauważył, że za bardzo się gapię. Ale o mój Boże, jak mogłam nie zauważyć? Nigdy nie widziałam tak niesamowitego mężczyzny na żywo. A jego zapach. Och, mogłabym umrzeć szczęśliwa otoczona tym zapachem.  

Normalnie mam awersję do zapachów z powodu moich wyostrzonych wilczych zmysłów. Zawsze są tam obecne, nawet gdy jej nie ma. Ale nie Kyle Westin. On pachniał sosnami, komfortem i domem. Jego zapach był dokładnie tym, który sprawił, że zatrzymałam się tutaj, przejeżdżając przez to małe miasteczko San Marco. To zapach lasu w pobliżu mojego domu i to, co sprawia, że czuję się tak bezpiecznie i spokojnie. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czuł się tak gdziekolwiek indziej i miałbym złamane serce, że nie dostałem tej pracy i musiałbym wyjechać za kilka miesięcy, kiedy nie będzie mnie już stać ani na szkołę, ani na dom.  

Ale to nie był tylko zapach człowieka, który był teraz moim nowym szefem. To było wszystko. Nosił się z takim autorytetem, że nawet mój wilk momentami się kulił. Jednak wydawał się też miły i może trochę zbyt zainteresowany poznaniem mnie. Cokolwiek się stało, nie mogłam go wpuścić. Musiałam pozostać silna. Nigdy nikogo nie potrzebowałam. Tylko ja i mój wilk i tak zawsze musiało być, bo nie mogłam znieść myśli, że on wie, że naprawdę jestem potworem.  

Cofnęłam samochód i szybko skierowałam się do domu. Skóra swędziała mnie cała, co było wyraźnym znakiem, że mój wilk chciał się wyrwać. Nie mogłem jednak pozwolić jej tak po prostu uciec do lasu. Zrobiliśmy to kilka razy, gdy pierwszy raz przyjechaliśmy, ale to było tak małe miasteczko, że bałem się, że ktoś pozna mój sekret. Obiecałem sobie, że nie będę się wychylać i nie dopuszczę do tego. Chciałam tu być dłużej niż kilka miesięcy.  



Gdy podjechałem pod swój dom, moja wilczyca wyskoczyła do przodu, próbując przejąć kontrolę. Nie robiła tego od moich najwcześniejszych transformacji.  

"Co jest z tobą nie tak? Uspokój się!" powiedziałem głośno, po raz kolejny dziękując za brak sąsiadów w pobliżu.  

Gdy przekręcałem klucz w drzwiach, usłyszałem wycie i zamarłem. Rozejrzałem się i ze zdziwieniem zobaczyłem bardzo dużego brązowego wilka stojącego na skraju lasu. Ukłonił się, a przynajmniej tak mi to przypominało, po czym usiadł i ponownie wył. Wydawało się, że przemawia do mojego wilka w jakiś pierwotny sposób, którego nie rozumiałem, i to mnie przeraziło. Szybko wbiegłam do środka i zamknęłam drzwi. Dlaczego tak długo zwlekałem z tym, żeby zrobić to na początku? Wiedziałem lepiej niż ktokolwiek inny, jak niebezpieczne jest takie stworzenie. Jasne, był tylko zwykłym wilkiem, ale jednak.  

Mój wilk znów się podniósł, próbując zdobyć kontrolę.  

"Przestań," marudziłem. "Pozwól mi się najpierw przebrać. Nie zepsujesz tego stroju."  

Szybko się przebrałem, nie zawracając sobie głowy zakładaniem czegokolwiek, po czym rzuciłem ostatnie spojrzenie przez duże okno wychodzące na las, tylko po to, by znaleźć wilka wciąż stojącego na straży.  

"Stojący na straży?" Zaśmiałem się do siebie. "Skąd u licha to się wzięło?"  

Skierowałem się w dół do piwnicy, zamykając za sobą drzwi i wdychając sosnowy zapach. Czegoś mu dzisiaj brakowało. Brakowało mu czegoś wyjątkowego, czego nie potrafiłem do końca zlokalizować, ale na razie to musiało wystarczyć. Rozglądając się po nowej jamie, którą dla nas stworzyłem, poddałem się dreszczowi i pozwoliłem mojemu wilkowi przejąć kontrolę.  

Zmiana nigdy mnie nie bolała. Nie rozumiałam dlaczego i jak, ale byłam za to wdzięczna i nadal byłam spójna, nawet gdy ona przejęła kontrolę. Widziałem wszystko, słyszałem wszystko i czułem wszystko. To wciąż byłem ja, tylko że nie było. A przynajmniej zawsze potrzebowałem oddzielić nas dwóch w swoim umyśle. Dzięki temu mogłem też z nią rozmawiać i choć niektórzy uznaliby to za szaleństwo, mnie to pocieszało.  

Kiedy po raz pierwszy się zmieniłam, bałam się mojego wilka na śmierć. Bałem się siebie i tego, co mogę komuś zrobić, ale z czasem znalazłem w niej pocieszenie. W końcu była jedyną osobą, która mogła poznać nasz sekret. Jej stała obecność dawała mi pocieszenie i towarzystwo, którego nie znajdowałem, ani nie pozwalałem sobie znaleźć, przy ludziach.  

Mój wilk próbował pobiec do drzwi. Wiedziałem, że chciała po prostu uciec. Było mi smutno z jej powodu i z powodu mnie, ale na razie tak właśnie musiało być. Przez dłuższą chwilę krążyła niespokojnie po pokoju, zanim usiadła ze smutnym skomleniem.  

Kiedy obudziłem się następnego ranka, nagi i z powrotem w ludzkiej postaci, zajęło mi kilka minut, aby zorientować się w sytuacji. Jama. Byłem na dole w wilczej jamie. Światło słoneczne wkradało się przez maleńkie okienko, które starannie zasłoniłem, aby przepuszczało światło, ale uniemożliwiało komuś prawdziwe zajrzenie do środka. Rozejrzałem się i zauważyłem zegar ścienny, który postawiłem właśnie na takie okazje. Widniał na nim napis 6:00.  

Szósta rano? Podniosłam się i wbiegłam po schodach, otwierając drzwi i zatrzaskując je za sobą. Skierowałem się prosto pod prysznic. Nawet kawa musiałaby poczekać. Nie zamierzałam spóźnić się na pierwszy dzień pracy.  

Ubrałam się w krótką marynarską ołówkową spódnicę i kremową bluzkę, założyłam parę ładnych szpilek na paskach i starannie wykonałam makijaż. Nigdy tak naprawdę nie potrzebowałam wiele w dziale makijażu, ale podjęłam dodatkowy wysiłek na mój pierwszy dzień w pracy. Nerwy i podniecenie współistniały przez całą drogę, ale kiedy dotarłam do tego, co miało być moim nowym biurem, wzięłam głęboki oddech i natychmiast się uspokoiłam.  

Dwie minuty później Kyle Westin przechadzał się po recepcji. Zamarł i wydawał się głęboko oddychać, zanim rozejrzał się dookoła.  

"Dzień dobry, panie Westin", powiedziałem, starając się utrzymać nerwy z mojego głosu.  

Kiedy nasze oczy spotkały się, poczułem dziwny trzask uznania. To samo stało się, gdy spotkałam go po raz pierwszy. To było coś w rodzaju uczucia déjà vu. Czy można mieć déjà vu w przypadku incydentu z déjà vu?  

Spojrzał na swój zegarek i zmarszczył brwi, zanim spojrzał z powrotem na mnie.  

"Pani Adams, nie spodziewałem się pani przez kolejne pół godziny".  

"Wiem, że powiedziałeś 8 rano ostro, ale lubię być wcześniej. To daje mi czas, aby osiedlić się i popijać moją kawę, zanim zacznie się szaleństwo dnia."  

Uśmiechnąłem się słodko i miałem nadzieję, że nie pomyślał, że jestem dziwny. Naprawdę chciałam, żeby Kyle Westin mnie lubił i aprobował moją pracę. Nigdy nie przejmowałam się zbytnio tym, co ktoś o mnie myślał, dopóki mój sekret pozostawał bezpieczny, ale z jakiegoś powodu teraz miało to dla mnie znaczenie.  

"Czy znalazłeś ekspres do kawy i wszystko, co cię zadowala? Mogę zadzwonić Lily tutaj, aby pokazać wokół i jak korzystać z rzeczy, jeśli chcesz. Heck jeśli kiedykolwiek mogłem dowiedzieć się tego sam."  

Dał mi wielki uśmiech, który prawie stopił moje majtki off. Nawet nie pomyślałem o potrzebie zrobienia mu kawy, ale oczywiście to prawdopodobnie podpadałoby pod odpowiedzialność asystenta.   

"Oczywiście, byłoby wspaniale".  

Spodziewałem się, że wejdzie do swojego biura i być może umieści rozmowę telefoniczną. Byłem bardziej niż trochę zaskoczony, gdy zamiast tego, pokiwał głową na korytarz i krzyknął.  

"Lil, chodź tutaj."  

Filigranowa brunetka o podobnych do Kyle'a brązowo-zielonych oczach odbiła się w pokoju.  

"Dzień dobry," powiedziała stając na palcach i dając mu buziaka w policzek.  

Nie powinno to mieć dla mnie żadnego znaczenia, ale z jakiegoś powodu mój wilk podskoczył i zalał mnie niepokój. Poprzedniego dnia miałam silne reakcje i podobne walki podczas rozmowy z panem Westinem. Miałem nadzieję, że wkrótce to ustanie. Musiałam zapanować nad swoim wilkiem i byłam wdzięczna, że odwrócili uwagę na tyle długo, że mogłam zyskać pozory kontroli.  

"Lily, to jest Kelsey Adams, moja nowa asystentka. Kelsey, to jest Lily Westin, moja najmłodsza siostra. Zgodziła się wziąć dzisiejszy dzień, żeby pokazać ci liny i oczekiwania związane z pracą".  

Siostra? Powinnam była zobaczyć to w oczach. Mimo to nie powinno to było mieć znaczenia. Więc dlaczego ogarnęła mnie ulga?  

"Cześć, Lily, miło cię poznać".  

Podniosłem się i uścisnąłem jej dłoń, ale nie przed zauważeniem marszczenia brwi i małego potrząsania głową przez Kyle'a. Nadal marszcząc się, pożegnał się i wszedł do swojego biura, zamykając za sobą drzwi.  

"On nie jest zbytnio poranną osobą. Przyzwyczaisz się do trzymania się od niego z daleka aż do co najmniej jego trzeciej filiżanki kawy. Wszyscy to robimy."  

Parsknąłem lekko, próbując się nie roześmiać. Od razu polubiłem Lily Westin. Pomyślałam krótko, że mogłaby być nawet przyjaciółką. Nigdy tak naprawdę nie pozwalałam sobie na posiadanie przyjaciółki. Nie dopuszczałam ludzi na tyle blisko, by tworzyć z kimś rzeczywiste relacje, ale Lily Westin mogłabym rozważyć zaryzykowanie. Ta myśl była bardziej niż trochę szokująca.  

W miarę upływu dnia, kiedy objaśniała zbyt skomplikowany ekspres do kawy, pokazywała mi salę do kopiowania i kilka krótkich samouczków na temat niektórych programów oraz tego, gdzie znaleźć kalendarz Kyle'a, zdałam sobie sprawę, że czuję się w towarzystwie tej kobiety zupełnie swobodnie. Moja początkowa reakcja, no dobra, po tym, jak dowiedziałam się, że jest jego siostrą - postanowiłam zapomnieć o tej małej zazdrosnej chwili przedtem - myślenia o niej jako o możliwej przyjaciółce, rosła w siłę, im więcej rozmawiałyśmy. Była uduchowiona i zabawna z nutą sarkazmu, którą potrafiłam absolutnie docenić.  

Kiedy zbliżał się lunch, poinformowała mnie, że pan Westin często jadł lunch sam w swoim biurze, kontynuując pracę podczas jedzenia. Musiałam się z nim skontaktować, żeby sprawdzić, czy nie potrzebuje czegoś zamówionego, choć powiedziała, że czasami przynosił ze sobą swój własny lunch.  

Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi, zanim wsadziłam głowę do środka. Był na telefonie i trzymał jeden palec w górę, aby zasygnalizować mi, aby dać mu minutę, więc szturchnął moją głowę z powrotem i zamknął drzwi za mną.  

"Na telefonie", powiedziałem jego siostrze.  

"On zawsze jest na telefonie". Ona przewróciła oczami.  

Drzwi się otworzyły i podskoczyłam, czując się zaskoczona.  

"Kelsey," czułam się jak topniejąca kałuża, kiedy tylko używał mojego imienia. Dlaczego nie mógł po prostu trzymać się formalności? "Potrzebowałaś czegoś?"  

"Och, um, tak, chciałem tylko zobaczyć, czy potrzebujesz mnie, aby zamówić w lunchu lub czy wyjdziesz dzisiaj na zewnątrz".  

Uśmiechnął się ciepło, jakby naprawdę docenił tę myśl, nawet jeśli naprawdę robiłam tylko to, co Lily powiedziała mi, że powinnam zrobić.  

"Hmmm, cóż, nie myślałem o tym jeszcze." Sprawdził swój zegarek. "Ale tak, wydaje mi się, że już naciska na ten czas. Tak naprawdę nie mam dziś żadnych planów, więc co robicie we dwie?"  

Lily wzruszyła ramionami. "Mam się spotkać z Elise na lunch. Możesz do nas dołączyć, Kelsey, jeśli chcesz".  

"O nie, dziękuję, ale nie chciałabym przeszkadzać. Poza tym spakowałam lunch, myśląc, że poświęcę czas na dekompresję i pozwolę, aby to wszystko wsiąkło. Dużo rozmawialiśmy dziś rano. Po prostu muszę to wszystko przetworzyć."  

"Cóż, jeśli to twój uprzejmy sposób na olać mnie", autentycznie wyglądał na rozczarowanego, a ja miałam silną potrzebę wycofania się i zrobienia z tego porządku, "to chyba po prostu zamówię w środku. Masz już wystarczająco dużo na talerzu na dzisiaj, Kelsey, więc po prostu sam się tym zajmę. Ale dzięki."  

Lily wyglądała na głęboko zamyśloną, gdy zamknął drzwi i zniknął z powrotem w swoim biurze.  

"Czy on zawsze jest taki cichy i nastrojowy?" Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie zapytać.  

"Nie. Coś się z nim dzieje. Zrobię moje siostrzane obowiązki i będę go nękać, żeby powiedział mi później. Teraz, jesteś pewien, że nie chcesz dołączyć do nas na lunch?"  

"Nie dzisiaj, ale dzięki za propozycję".  




Rozdział 4

KYLE  

Rozdział 4  

Wiedziałem, że dąsałem się jak dwulatek, chowając się w swoim biurze, jedząc lunch. Nie wiedziałem, jakie będzie ukłucie odrzucenia, gdy odrzuciła moją propozycję lunchu. Zadzwoniłem do kawiarni, prosząc o miskę zupy dnia. Nagle nie byłem w nastroju do jedzenia.  

Chodząc po swoim biurze w tę i z powrotem, próbowałem wziąć się w garść. Wczoraj, kiedy dałem jej pracę, byłem tak podekscytowany jej znalezieniem, że nie przemyślałem, co to znaczy pracować z nią ramię w ramię, kiedy odmówiła nawet uznania mnie w jakikolwiek sposób poza doskonale profesjonalnym. Zamiast uspokoić mojego wilka, mając ją w pobliżu, sprawiło to, że stał się bardziej niespokojny, ja również.  

Ostatniej nocy, kiedy usiadłem na skraju lasu w pobliżu jej domu i wyłem do niej, spodziewałem się, że jej wilk odwzajemni się tym samym, ale ona po prostu stała tam, wpatrując się we mnie jak zahipnotyzowana, zanim weszła do swojego domu. Widziałem ją przez okno, jak zrzucała z siebie ubrania. Czułem się okropnie patrząc jak przechodzi z pokoju do pokoju, ale nie mogłem oderwać od niej oczu. Była tak piękna i tak naturalna. Ale widok jej bez ubrania sprawił, że było jeszcze gorzej, gdy wychodziłem z mojego biura.  

Postanowiłem, że bez względu na wszystko uda mi się jakoś zasłonić jej okna. Na samą myśl o tym, że jakikolwiek inny wilk mógłby się przechadzać i zobaczyć ją w takim stanie, w głowie mi się zakręciło, a oko drgnęło, gdy odgryzłem się od przypływu gniewu. Nagość nie była tak wielkim problemem w świecie shifterów, ale nie mogłem znieść myśli, że jakikolwiek inny samiec zobaczy ją w takim stanie.  

Moja - warknąłem unisono z moim wilkiem.  

Nie byłem pewien, jak długo wytrzymam pracując z nią tak blisko i nie mając jej. Nie mogłem jej tak po prostu zwolnić, nie przyznałbym się Elise, że popełniłem duży błąd zatrudniając ją, ani nie przyznałbym się, dlaczego nie mogłem pracować z Kelsey. Nie była jak wszystkie inne asystentki, które udało mi się szybko zwolnić. Ale nie mogłem z nią pracować, gdy nadal ignorowała mnie i naszą więź. To zbyt mocno bolało.  

Wymyśliłem plan, żeby tak ją zmasakrować, żeby sama zrezygnowała. Wtedy może będę mógł znowu oddychać. Natychmiast myśl o tym, że nie będę jej codziennie widywał, spowodowała ukłucie bólu prosto w mojej klatce piersiowej, ale odrzuciłem to na bok. Dała mi boleśnie do zrozumienia, że nie jest zainteresowana, a ja musiałem nauczyć się to akceptować.  

Po lunchu wezwałem Kelsey do swojego biura. Kazałem jej siedzieć i dyktować przez dwie godziny z rzędu, po czym oznajmiłem, że potrzebuję raportu przed zamknięciem interesu i zwolniłem ją. To było cudowne i trudniejsze niż kiedykolwiek wyobrażałem sobie, że mój towarzysz jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko.  

Jak tylko oswoiła się z pisaniem, wezwałem ją i poprosiłem o pięć różnych raportów finansowych, których tak naprawdę nie potrzebowałem, ale myślałem, że pomogą ją przytłoczyć.  

"Jasne, panie Westin", powiedziała z uśmiechem, który sprawił, że serce głośniej zagrzmiało mi w piersi.  

Dziesięć minut później rozległo się ciche pukanie do moich drzwi.  

"Wejdź", powiedziałem, gdy uderzyłem w przycisk na moim biurku, pozwalając, aby ktokolwiek to był, usłyszał poza barierą, która utrzymywała mój pokój bezpieczny od nawet najbardziej wrażliwych wilczych uszu, zastanawiając się, kto to może być. Nikt nigdy nie pukał do moich drzwi, ale kiedy się otworzyły, jej zapach zalał mnie i wiedziałem, że to Kelsey.   

"Oto te raporty, o które pan prosił, panie Westin". Spojrzała mi prosto w oczy z uśmiechem, gdy ustawiła je na moim biurku, odwróciła się i odeszła.  

Byłem oszołomiony. Jak udało jej się zebrać je tak szybko? Mój ostatni asystent potrzebował prawie czterech dni, aby znaleźć te same pliki. Wiedziałem, bo było to tych samych pięć plików, których użyłem, aby pozbyć się trzech innych asystentów, których nie uznałem za kompatybilnych.  

Nie dało się też nie zauważyć, jak Kelsey utrzymywała moje spojrzenie. Moja moc alfa była silna. Jeszcze nie tak silna, jak byłaby, gdybym zajął należne mi miejsce jako Alpha Paczki, gdy mój ojciec zdecydował się ustąpić, ale mimo to, mała wilczyca, taka jak Kelsey, nie powinna była stać tam i utrzymywać mojego spojrzenia bez płaszczenia się i okazywania uległości. Jej wilk powinien tego wymagać, a jednak wyzywająco podniosła swój podbródek nawet w moją stronę.  

Gdybym nie wyczuwał zapachu jej wilka, gdybym nie czuł, jak ciągnie się między nami więź godowa, przysiągłbym, że Kelsey Adams jest w pełni człowiekiem. A jednak nawet ludzie czuli wystarczająco dużo mojej mocy, by wycofać się i okazać uległość.  

Druga dziwna rzecz przyszła mi do głowy. Mój wilk nie domagał się jej szacunku. Jeśli w ogóle, to miałam wrażenie, że to on kłania się jej, a nie odwrotnie. Nie miałem wątpliwości, że mój wilk zrobiłby dla tej kobiety absolutnie wszystko.  

Przetarłem oczy i potrząsnąłem głową. Zdecydowanie się gubiłem. Potrzebowałem przerwy i musiałem wyjść z biura.  

"Panie Westin" - powiedziała Kelsey, gdy tylko wyszedłem z biura - "Właśnie wysłałam mailem dyktando, o które pan prosił. Czy jest coś jeszcze, czego wymaga pan tego popołudnia?".  

Spojrzałem na zegar na ścianie i zauważyłem, że była dopiero trzecia. Poprosiłem ją, aby mieć je zrobić przez zamknięcie działalności, wiedząc, że będzie to prawie niemożliwe. Powiedzieć, że byłem zszokowany, to delikatnie rzecz ujmując.  

"Um, nie, ja tylko wychodzę na trochę świeżego powietrza." Nawet wiedząc, że próbowałem od niej uciec, nie mogłem powstrzymać słów przed wypływaniem z moich ust. "Czy chciałaby pani do mnie dołączyć, pani Adams?"   

Wierciła się, wyglądając na zdenerwowaną przez chwilę.  

"Jasne, pozwól mi wziąć pióro i notatnik na wszelki wypadek".  

Idąc z długopisem i notatnikiem, wyszła za mną na korytarz i w dół korytarza do tylnych drzwi. Otworzyłem je i pozwoliłem jej wyjść przed siebie. To było już dwa razy i nie byłem pewien dlaczego poza tym, że wiedziałem, że jest moją towarzyszką. Nie mogłem przestać gapić się na jej ciasny tyłek i sposób, w jaki sprawiał, że jej spódnica kołysała się, gdy szła. Wszystko w niej było hipnotyzujące i wszystko to zauważyłem.  

Rozejrzała się w zachwycie po tylnych ogrodach. Wszystko w siedzibie Fundacji Westin zostało zaprojektowane tak, aby wilki czuły się komfortowo i pewnie. Wiadomo było, że nie przepadamy za przebywaniem w zamkniętych pomieszczeniach, więc wprowadzono do środka jak najwięcej atmosfery z zewnątrz, aby pomóc w odciążeniu tych z nas, którzy przez większość tygodnia tkwią w biurze.  

Od zapachu sosny w odświeżaczach powietrza, do drzewek w doniczkach, nawet wybrane ciepłe kolory różnych odcieni brązów, zieleni i błękitów w całym budynku zostały zaprojektowane specjalnie, aby pomóc umieścić nasze wilki w spokoju podczas pracy. Nie inaczej było w tylnych ogrodach. Było tam kilka takich oaz wokół posiadłości ze stołami do pracy w dni, kiedy nie można było dłużej pozostać w zamknięciu.  

Obserwowałem Kelsey, jak to wszystko ogarniała. Widziałem, że się rumieni, ale nie zauważyłem tego, dopóki nie przeczyściła gardła i nie przestawiła nerwowo nogi. Ups, przyłapała mnie na sprawdzaniu jej. Nawet nie starałem się tego ukryć ani przeprosić.  

Pytała mnie trochę o firmę i moją rodzinę, po prostu robiąc drobną pogawędkę, ale jej szczere zainteresowanie mnie uspokoiło, a jej oczywiste przywiązanie już do obu moich sióstr napełniło mnie ciepłem, którego tak naprawdę nie rozumiałem. Chcąc utrzymać ją w rozmowie, opowiedziałam jej historie o mnie i moim rodzeństwie w okresie dorastania i pokochałam sposób, w jaki łatwo się z tego śmiała. Gdyby tylko każda chwila z Kelsey mogła być tak przyjemna.  

Gdy tylko weszliśmy z powrotem do biura, było to jak przestawienie przełącznika. Mały przebłysk tej kobiety, który widziałem w ogrodach, zniknął, zastąpiony przez profesjonalistkę gotową do powrotu do pracy. Zastanawiałem się, czy w ogóle zdawała sobie sprawę, że opuściła gardę na minutę przy mnie.   

Potrząsając głową, wiedziałem, że czas wrócić do pracy i przeprowadzić operację Get Her To Quit. Wiedziałem, że tak będzie najlepiej dla nas obu. Nie chciałem tego profesjonalnego frontu biznesowego; chciałem zobaczyć, jak jej twarz się rozjaśnia i więcej beztroskiego śmiechu, którego nie mogła powstrzymać, gdy opowiadałem jej historie, takie jak czas, gdy Lily wspięła się na drzewo tak wysoko, że przestraszyła się i utknęła. Oczywiście ta historia jest o wiele zabawniejsza, gdy wiemy, że wilki nie wspinają się na drzewa. Całej straży pożarnej zajęło pół dnia, by sprowadzić ją na tyle nisko, by mogli do niej dotrzeć.  

Tak, chciałem Kelsey Adams. Była moją towarzyszką i nigdy nie mógłbym się od niej odwrócić ani wyrządzić jej krzywdy, ale nie potrzebowałem Kelsey Adams jako mojej asystentki. Potrzebowałem jej jako mojej towarzyszki i coś mi mówiło, że dopóki będzie dla mnie pracować, nie pozwoli na to, ale nie mogłem jej zwolnić, wiedząc, że to ją zdenerwuje. Ani mój wilk, ani ja nie mogliśmy sobie z tym poradzić, więc plan, by pracować nad nią, dopóki się nie podda, trwał.  

Nie mogłem nie być pod wrażeniem. Próbowałem rzucić na nią wszystko, co możliwe, aby ją odepchnąć, a ona na każdym kroku odpychała się jeszcze mocniej. W ciągu pierwszego tygodnia pracy, niezależnie od tego, co jej dałem, stanęła na wysokości zadania i przekroczyła moje oczekiwania. W pewnym momencie przestałem rzucać jej bezużyteczną pracę, a zacząłem w pełni wykorzystywać jej umiejętności i szybko weszliśmy w silną rutynę pracy.  

Nie powinienem być tak zaskoczony w chwili, gdy zdałem sobie sprawę, że nie mógłbym żyć bez Kelsey w biurze. W końcu była moją towarzyszką, więc znalezienie jej idealnego partnera, nawet jeśli była to tylko praca, nie powinno mnie odrzucić, ale nie taki był plan i wciąż martwiłem się, że nigdy nie będzie mnie postrzegać jako kogoś innego niż swojego szefa. Ukłucie jej ciągłych osobistych odrzuceń nie ustawało, ale wydawało mi się, że już się z nimi pogodziłem. Myślę, że gdyby mnie nie odrzuciła, byłbym zbyt zszokowany, żeby sobie z tym poradzić.  

"Hej starszy bracie, przyjdziesz dziś wieczorem, prawda? Tata nie był zadowolony, że pominąłeś rodzinny obiad w zeszłym tygodniu. Nie możesz przegapić ponownie dziś wieczorem. Wiesz, że wtorkowe wieczory są nocami mamy, a tata nie bierze zbyt łaskawie rozczarowanego kolegi", pouczyła mnie Elise, wchodząc do biura bez zapowiedzi i wywlekając mnie z moich myśli.  

"Hej E, zapomniałaś jak się puka?"  

parsknęła. "Od kiedy oczekujesz, że ktoś będzie pukał?" Po prostu wpatrywała się we mnie, po czym uśmiechnęła się. "Och, z wyjątkiem Kelsey. Ona cię rozpieszcza już dając ci swoją prywatność?" Zaśmiała się. "Cóż, nie przyzwyczajaj się do tego. Reszta z nas musi trzymać tę twoją wielką głowę od zbytniego unoszenia się swoim samozadowoleniem".  

"O czym ty mówisz? Następnym razem po prostu pukaj. Czy to naprawdę takie trudne?"  

"Uh, tak, to jest. Więc, o kolacji, będziesz tam, prawda?"  

Byłam tak zakręcona nad pierwszym dniem pracy Kelsey w zeszłym tygodniu, że pominęłam obowiązkową wtorkową kolację mamy. Wiedziałam, że nie uda mi się tego powtórzyć. Poza tym, naprawdę musiałam porozmawiać z tatą. Usłyszałam kilka pomruków w biurze na temat nowej pozycji Kelsey i tego, jak haniebne jest to, że pracuje dla mnie. Wiedziałem, że wielu członków stada jest urażonych jej brakiem poszanowania dla linii terytorium i chcieli, żeby natychmiast odeszła. Nie mogłem na to pozwolić.  

Nadal nie wiedziałem, dlaczego nadal wypierała się swojego wilka. Dlaczego wciąż nie przyszła do Domu Alfa, by się zaprezentować. A ja potrzebowałam odpowiedzi na te pytania.  

Elise przeczyściła gardło. "Ziemia do Kyle'a. Czy słyszałeś choć jedno słowo, które powiedziałam?".  

"Tak, przepraszam, po prostu mam dużo na głowie". Tak bardzo starałem się nie patrzeć na drzwi, wiedząc, że była tuż po drugiej stronie, i wiedziałem, że druga Elise też to zauważyła. Westchnąłem, "Tak, będę dziś na kolacji. Nie martw się."  

Moja siostra wycofała się wtedy. To się nigdy nie zdarzyło. Myślałam na pewno, że do tej pory będzie mnie grillować na temat Kelsey. Odkąd Sara Winters, urocza starsza pani, która pracowała dla mojego taty przez całe moje życie i zgodziła się zostać dla mnie, kiedy przeszedłem na jego poprzednie stanowisko jako prezes Westin Foundation, postanowiła przejść na emeryturę i zamiast tego spędzać dni na pilnowaniu swoich wnuków, szybko przebrnąłem przez każdą asystentkę, którą Elise rzuciła mi na drogę. Wiedziałem, że była ciekawa i zaskoczona tym, że mały samotny wilk, który niezapowiedzianie wkroczył na nasze terytorium, rzeczywiście się sprawdza. Żeby być pewnym, sam byłem tym równie zaskoczony.  

Dała mi całusa w policzek, zanim odwróciła się, by odejść. Powinienem był wiedzieć, że nie uda jej się wyjść bez zaspokojenia swojej ciekawości. Z ręką na drzwiach odwróciła się z powrotem do mnie.  

"Wszystko działa z Kelsey?"  

"Tak, jest świetna." Starałem się stalować mój głos, aby brzmiał neutralnie.  

Ona uśmiechnęła się autentycznie. "Naprawdę miło mi to słyszeć, Kyle. Wiem, że w stadzie jest wielu takich, którzy uważają, że powinna zostać wyrzucona z miasta, ale ja i Lily naprawdę ją polubiliśmy i naprawdę nie wierzę, że jest dla nas zagrożeniem. Nie jestem pewien, dlaczego upiera się przy zaprzeczaniu swojemu wilkowi lub nie przestrzega protokołu watahy, ale Kyle, naprawdę uważam, że coś się jej stało. Coś złego."  

Mój wilk parsknął i musiałem mocno przygryźć wargę, żeby nie uciekł ze mnie.  

"Co masz na myśli?"  

Wzruszyła ramionami i wróciła do siedzenia naprzeciwko mnie.  

"Nie wiem. W tym tygodniu trochę otworzyła się na Lily. Czy wiesz, że jej rodzice zmarli, gdy miała dwanaście lat? Nie chciała jej powiedzieć jak ani co się stało, ale najwyraźniej było naprawdę źle, Kyle. Jakby bardzo traumatyczne. Czuję jej strach i stres, gdy tylko o tym wspomina. I z tego co słyszę, to była tylko ona i jej rodzice. Straciła wszystko i żyła w rodzinach zastępczych, dopóki nie wyszła z systemu. Gdzie była jej paczka, Kyle? Jak mogli porzucić dziecko w taki sposób? Jak zmiennokształtna mogła przeżyć te wszystkie lata sama? W rodzinie zastępczej."  

W jej oczach pojawiły się łzy prawdziwej troski, a ja i mój wilk zmagaliśmy się między potrzebą pocieszenia jej, a potrzebą ucieczki do naszego towarzysza, by schronić ją przed jej przeszłością. Wiedziałem, że nie mogę iść do Kelsey. Ona wyraźnie nie była gotowa, więc zamiast tego obszedłem biurko i wciągnąłem Elise w ramiona.  

"Nie pozwolę, żeby coś jej się stało i nigdzie się nie wybiera. Obiecuję. Przedyskutuję to z tatą dziś po kolacji".  

Przytaknęła z wilgotnymi oczami i ponownie pocałowała mnie w policzek i odwróciła się, żeby wyjść, tym razem na poważnie. Zanim zamknęła za sobą drzwi, usłyszałam troskę w głosie Kelsey i wiedziałam, że próbuje pocieszyć moją siostrę. To był właśnie typ osoby, jaką była Kelsey Adams. I najwyraźniej była też wojowniczką i ocalałą. Serce mnie bolało, wiedząc, że przeszła przez coś tak strasznego, że nie mogła nawet o tym mówić.  

Obiad u mamy był zawsze zabawny. Tylko ja, mój tata, moja mama i moje rodzeństwo. Oprócz Elise i Lily byli tam nasi dwaj bracia, Liam, bliźniak Lily, i Chase, dziecko rodziny. To była jedyna noc w tygodniu, którą przeznaczyliśmy tylko dla naszej siódemki. Każda inna noc była poświęcona paczce, jak to było naszym obowiązkiem.  

Po kolacji nie musiałam pytać taty, czy możemy porozmawiać prywatnie, bo wciągnął mnie do swojego gabinetu, zanim zdążyłam.  

"Więc, zamierzam przejść do sedna, bo wiem, że twoja matka marudzi, kiedy spędzamy zbyt wiele czasu w rodzinnej nocy, omawiając sprawy związane z paczką, ale synu, postawiłeś mnie w nieco trudnej sytuacji tutaj".  

"Co?" Byłem zdezorientowany tym, o czym mówił. "Co ja zrobiłem?"  

"Opowiedz mi o tym małym samotnym wilku, którego najwyraźniej zatrudniłeś".  

Wiem, że moja twarz się zarumieniła. Nie mogłem nic na to poradzić. Nawet jeśli planowałem omówić to samo z nim, byłem odebrany, że przyniósł to do góry.  

"Rozumiem, że jest całkiem piękna." Uśmiechnął się i małe warknięcie uciekło mi, zanim zdążyłem je powstrzymać.  

Nie lubiłam, gdy inni mężczyźni zauważali lub komentowali to, jak piękna była moja towarzyszka, nawet jeśli rzeczywistość była taka, że musiałbyś być martwy lub huśtać się, aby druga drużyna nie zauważyła Kelsey Adams.  

Tata pozostał cichy i obserwował mnie z otwartą ciekawością po moim małym poślizgu, czekając na mnie, aby skomponować się wystarczająco, aby mówić.  

"To nie był mój pomysł, żeby ją zatrudnić, tato. Myślę, że Elise i Lily były zbyt ciekawe jej osoby, żeby nie wyciągnąć ręki. Ale szczerze mówiąc, ona jest najlepszym adminem, na jakiego mógłbym liczyć. Próbowałem ją odepchnąć w zeszłym tygodniu, jak zrobiłem każdy inny nowy wynajem oni rzucili mi drogę," uśmiechnąłem się owczo na przyznanie, nawet wiedząc, że mój tata znał mnie wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że to było, "i ona po prostu nie wycofuje się. Nigdy. Jest silna, zdolna i super mądra. Nie jestem pewien, czy mógłbym sobie poradzić bez niej po zaledwie jednym tygodniu, więc naprawdę mam nadzieję, że nie sugerujesz wyrzucenia jej z miasta."  

Patrzyłam jak mój tata ciężko wzdycha i odchyla się w swoim fotelu i szczypie mostek swojego nosa.  

"Twoje siostry dały jasno do zrozumienia, że już zaprzyjaźniły się z małym wilkiem, a teraz ona dorwała się również do ciebie. Wy trzy stawiacie mnie w bardzo niekomfortowej sytuacji. Nie mogę okazać się słaby przed stadem, pozwalając na rażący brak szacunku ze strony samotnego wilka, który przechadza się po mieście, osiedla się na naszym terytorium i nie ma nawet na tyle uprzejmości, by przyjść do mnie."  

"Wiem, że to stawia cię w trudnej sytuacji, tato, ale Elise i ja dyskutowaliśmy i naprawdę uważamy, że stało się z nią coś traumatycznego. Ona nigdy nie rozpoznaje swojego wilka w naszej obecności. To znaczy w ogóle nie rozpoznaje, tato. Próbowałem nawet przeforsować nad nią komendę alfa i nic. Gdyby nie jej zapach, nikt nigdy nie podejrzewałby, że jest nawet zmiennokształtną. Nigdy nie widziałem czegoś takiego, ale w jej historii jest więcej niż wiemy. Czuję to."  

Wiedziałem, że to nie wystarczy, by pozwolić mu zatrzymać ją tutaj, więc naciskałem dalej. "Nie wykazała żadnych oznak agresji wobec nikogo. Przeważnie trzyma się sama, wychodząc tylko do pracy lub na zakupy. Z tego, co o niej wiemy, jest naprawdę samotnym wilkiem, jedynaczką, której rodzice zmarli, gdy była mała. Z tego co wiemy, nie ma nikogo, tato".  

Wyglądał na zaskoczonego tym faktem, a potem nieco rozzłoszczonego tym faktem. "A co z jej paczką? Ona musi mieć swoją paczkę. Gdzie oni są i dlaczego nie chronili niewinnego dziecka?"  

"Nie wiem, ale podejrzewam, że nie zna lub nie rozumie naszych sposobów. Z bliskiej pracy, z nią mogę powiedzieć, że jest jedną z najbardziej szanowanych osób, jakie znam, nalegając na nazywanie mnie panem Westinem przez cały czas." Starałem się nie marudzić na ten ostatni bit, ale mogłem zobaczyć pytania, które uformowały się w oczach mojego taty.  

"Nie jestem do końca pewien, co tu zrobić, synu. Nie jesteśmy w biznesie okazywania słabości i pozwalania obcym wilkom po prostu walić na nasze terytorium bez zapowiedzi. Pozwalam na to od tygodni, ale wataha domaga się, by coś z tym zrobić."  

"Spotkaj się z nią. Poznaj ją dla siebie i wtedy podejmij decyzję, a ja postaram się zaakceptować to, co zdecydujesz, że jest najlepsze dla stada."  

"Spróbować? Synu, nigdy nie kwestionowałeś moich decyzji dla stada. Co się dzieje? Mam wrażenie, że jest tu coś, o czym mi nie mówisz. To naprawdę niepodobne do ciebie, by tak traktować obcą osobę. Co takiego jest w tej Kelsey Adams, że w ogóle prosisz mnie o rozważenie zgody na jej pobyt na naszym terytorium?".  

Przesunąłem się niewygodnie na swoim miejscu. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć, ale nie przyznałam się do tego nikomu poza sobą, a to okazywało się trudniejsze niż myśl.   

"Tato, ja, ona, Jezu, nawet nie wiem jak to powiedzieć".  

"Cokolwiek to jest synu, po prostu powiedz mi".  

Spojrzałem mu w oczy i utrzymałem jego spojrzenie, nawet gdy mój wilk chciał, abyśmy się podporządkowali i zniżyli do naszego alfy, nie mogłem, on musiał znać prawdę i pełne znaczenie tego.  

"Kelsey Adams jest moją jedyną, prawdziwą towarzyszką, tato. Ona może tego nie rozpoznać, a nawet jeszcze nie zrozumieć. Mogę być cierpliwy i nauczyć ją naszych sposobów. Muszę spróbować, bo nie mogę jej stracić".  

Nic, co kiedykolwiek powiedziałem lub zrobiłem w całym moim życiu, nie zszokowało go bardziej niż moje objawienie na temat Kelsey. Gdy próbował się skomponować, zaczął się śmiać, pełnym, głębokim, brzusznym śmiechem, który mnie rozdrażnił.  

"Cieszę się, że to cię tak bawi" - skarciłem go.  

"Oh Kyle, rozumiesz w jakim kłopocie postawiłeś mnie i wszystkich innych tutaj, prawda? I z tego co słychać, masz pełne ręce roboty z tym jednym bez dodawania szaleństwa godowego." Potrząsnął głową i zaśmiał się ponownie, "Każda wilczyca w obrębie sześciu paczek węszyła wokół ciebie od lat, a mała samotna wilczyca przechadza się na moim terytorium i kończy jako twoja jedyna prawdziwa partnerka. Bezcenne. Stado chce, żebym ją wydała, ale w świetle tego, wiesz, że nigdy nie mogłabym tego zrobić. Trzeba będzie przynajmniej powiedzieć coś radzie. Zakładam, że nie masz nic przeciwko temu?"  

Tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym. "Um, tak, jeśli to jest to, co musi się stać. Ale proszę, tato, wyjaśnij im konieczność zachowania dyskrecji. Kelsey wydaje się nie wiedzieć nic o naszej więzi, a przynajmniej nie działała na niej w żaden sposób. Heck, ona nawet odrzuciła moje ludzkie zaloty. Nie chcę jej odstraszyć tym, że za wcześnie się dowiedziała. Coś mi mówi, że będę testowany do maksimum na cierpliwość z nią."  

"I dużo i dużo zimnych pryszniców w twojej przyszłości." Wydmuchnął kolejny śmiech. "Ale poważnie, synu, jeśli ona jest twoją jedyną prawdziwą towarzyszką, musisz z nią porozmawiać. Jeśli ona naprawdę nie rozumie naszych sposobów i zwyczajów, musisz je wyjaśnić."  

"Zrobię to", zapewniłem go, "ale proszę, pozwól mi to zrobić na swój sposób, w swoim czasie. Ona nie jest taka jak inne wilki, które znamy."   




Rozdział 5

Kelsey  

Rozdział 5  

Siedziałam na tylnym ganku, patrząc na las i zastanawiając się, gdzie był przez ostatnie dwie noce. Od mojego pierwszego dnia w Fundacji Westin, każdej nocy, kiedy wracałam do domu, wilk stał na straży i wołał mojego wilka. Na początku przeraziło mnie to na pół. Zawsze bałem się wilków, nawet przed atakiem, ale w tym jednym było coś innego. Wołał do mojego wilka w pierwotny sposób. Błagała, by wyciągnąć do niego rękę i pobiec z nim, ale nigdy nie mogłem ryzykować.  

Widzenie go każdej nocy przynosiło nam komfort i poczucie bezpieczeństwa. Dzięki niemu czułem się bezpiecznie, nawet jeśli mój wilk był trochę smutny za każdym razem, gdy go widzieliśmy. Wilk był duży, znacznie większy ode mnie w wilczej formie. Miał głęboki, bogaty kolor brązu i zaskakująco zielone oczy. Nie było w nim nic strasznego i nigdy się do mnie nie zbliżał, zawsze tylko siedział na skraju lasu, jakby czekał, aż do niego dołączę.  

Czasami lubiłam sobie wyobrażać, że jest wilkołakiem jak ja. Jakie to by było niesamowite? Wtedy przypominałem sobie potwory, które mnie stworzyły i wiedziałem, że nigdy nie mógłbym sobie tego nawet życzyć. Więc wtedy myślałem, czy wilki zaakceptowałyby mnie jako wilka? Czy mógłbym żyć cały czas w wilczej formie i znaleźć wśród nich dom? Nie byłem pewien, czy mógłbym to zrobić, ale zawsze tęskniłem, by być częścią czegoś, mieć własną rodzinę, prawdziwą rodzinę. Ale wtedy tak bardzo tęskniłabym za Westinami. Przez ostatnie kilka lat bardzo się do nich zbliżyłam i nie wyobrażam sobie mojego życia bez nich. I nie mówię tu tylko o Lily i Elise.  

Nie mogłam się powstrzymać od myślenia o nim. Kyle Westin. Nie mogłam uwierzyć, że faktycznie mam okazję pracować z nim ramię w ramię każdego dnia. Było w nim coś tak dynamicznego. Po prostu przyciągał mnie do siebie i sprawiał, że miałam ochotę robić rzeczy zupełnie nieodpowiednie dla biura. Trudno było mi nawet myśleć prosto, gdy był w pobliżu. Jego zapach doprowadzał mnie do szału i nie raz w tygodniu pędziłam do domu na długi zimny prysznic. Reakcja mojego ciała na niego była nierealna, jak coś, o czym można przeczytać w książce erotycznej.  

Czasami przyłapywałam go na tym, że się na mnie gapi i miałam takie wrażenie, że on czuje to samo, ale potem w innych momentach wydawało mi się, że ledwo zauważa moje istnienie. Nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy nawet nie byłam całowana. Wszystko, czego się dowiedziałam o tego typu rzeczach, pochodziło z książek i nie jestem pewna, jak dokładne są te rzeczy.  

Mój umysł zawędrował do jego rodziny. Pracuję dla Fundacji Westin już prawie dwa lata. Szybko minęły, a jednak czułam się też tak, jakbym była tam od zawsze, jak gdyby życie przed przeprowadzką do San Marco było niczym więcej niż snem. Nigdy nie byłam szczęśliwsza i wiele z tego zawdzięczam Westinom. Kochałam Lily i Elise jak siostry. Przez większość dni jedliśmy razem lunch, od czasu do czasu Kyle nawet się zapraszał. Kilka razy wyszliśmy na miasto, ale ja nie przepadałam za imprezowaniem i przesiadywaniem w barach. Wolałam swoje spokojne życie.  

Pamiętam, że kiedyś, krótko po tym jak zacząłem pracować dla Kyle'a, zabrał mnie na spotkanie ze swoim ojcem. Ojciec Kyle'a był dość onieśmielający, nawet bardziej niż sam Kyle, ale miał w sobie tę samą beztroskę, co jego córki. Bardzo go lubiłem. Zadał mi wiele pytań dotyczących mojej przeszłości, na które nie byłam przygotowana, ale coś w nim sprawiło, że poczułam się swobodnie i mogłam szczerze na nie odpowiedzieć. Był zaskoczony i trochę zdegustowany, gdy dowiedział się, że jestem sierotą bez rodziny, która mogłaby się mną zaopiekować. Ale jak powiedziałem mu tego dnia, tak właśnie wygląda życie i wszystko, co możesz zrobić, to podnieść się i iść dalej najlepiej jak potrafisz.  

Nie było łatwo stracić rodziców w tak młodym wieku i chociaż powiedziałam mu, że zostali zamordowani, wciąż nie mogłam się zmusić do wspomnienia szczegółów o wilkach, które nas zaatakowały. Podświadomie przyłapałem się na tym, że pocieram górną część prawego uda, gdzie jak wiedziałem, na zawsze pozostaną brzydkie, fioletowe blizny. Lekarze potrzebowali ośmiu rund przeszczepów skóry, żeby je zamknąć, a skóra wokół tego miejsca wciąż była cienka i brzydka. Musiałam uważać, żeby jej nie skaleczyć, bo łatwo krwawiła. Stałe, brzydkie przypomnienie tej strasznej nocy i strasznego potwora, w którego mnie zamienili. Tamtej nocy straciłem więcej niż rodziców. Straciłem dzieciństwo i niewinność, a także przyszłość w jednym.  

Mogłam być bardzo nie na temat uczuć Kyle'a do mnie. Prawdopodobnie tak było. Ale to nie miało znaczenia, ponieważ bez względu na wszystko, nigdy nie mogłam pozwolić mu poznać mojego sekretu i nigdy nie mogliśmy być razem, gdy to nas łączyło. Mimo to, tęskniłam za tym, żeby owinął mnie swoimi ramionami i przytulił. Moje ciało drżało na samo wspomnienie jego ramienia lub jego pocierania moich ramion po długim, ciężkim dniu. Moje ciało pragnęło tych małych chwil, ale jakie to miało znaczenie, skoro nigdy nie mogłam pozwolić mu na więcej?  

Spojrzałam z powrotem w stronę lasu. Wciąż nie było śladu po wilku. Nie mogłem się nie martwić o to, gdzie on jest. To nie było do niego podobne, żeby tak zaginąć. Westchnąłem i wstałem, by wpuścić się do środka. Znajomy komfort i zapach mojego domu obmył mnie w radosnym powitaniu, ale mój wilk był wzburzony bardziej niż zwykle. Nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wypuściłem ją na dobry bieg i pomyślałem, że może nadszedł czas, aby to zrobić.  

W myślach widziałem ją, jak wydziwia z radości na samą myśl. Zatrzasnąłem więc tylne drzwi i szybko się rozebrałem, zostawiając ubrania w kupie na podłodze i oddałem się przemianie. Ledwie zdążyłem stanąć na czterech łapach na podłodze, a ona już rozchyliła drzwi i wyszła, biegnąc z pełną prędkością w stronę lasu, gdzie zwykle stał brązowy wilk.  

Gdy dotarłem do miejsca, w którym zwykle stał na straży, obwąchałem dokładnie ziemię, zapamiętując jego zapach. Poczucie znajomości ogarnęło mnie i znów ruszyłem biegiem, tym razem kierując się w głąb lasu. Podążyłem za zapachem aż do krawędzi polany. Mój wilk skoczył podekscytowany i wył, zanim zdążyłem go powstrzymać przed ucieczką. Na polanie znajdował się domek i nie chciałam przestraszyć przebywających tam ludzi, a nagle bardzo bałam się tego, co mój wilk mógłby zrobić ludziom w środku.  

Wymagało to więcej wysiłku, niż kiedykolwiek musiałem użyć, aby uzyskać choćby odrobinę kontroli nad moją wilczą stroną, ale musiałem to zrobić i zabrać nas stamtąd. To był błąd, że pozwoliłem jej się zgubić. To było zbyt długo i modliłem się, żebyśmy nikogo nie skrzywdzili. Udało mi się zawrócić nas i skierować z powrotem do lasu, ale nie bez ciągłej walki o władzę wewnątrz.  

Moja wilczyca w końcu położyła się i skomlała. Skomlała tak często zamknięta w jamie, gdy brązowy wilk był na zewnątrz. Wąchałam powietrze i czułam jego zapach mocniej niż wcześniej, a to mnie przerażało i pocieszało jednocześnie. Musiałam zabrać nas do domu i to szybko.  

Udało mi się sprawić, że stanęliśmy i zaczęliśmy iść z powrotem w stronę mojego domu, ale nie uszliśmy daleko, zanim poczułam obserwujące mnie oczy. Odwróciłam się szybko, a futro na moich szkapach stanęło, gdy odgryzłam prychnięcie. W okolicy pojawił się nowy zapach, którego nie rozpoznałem, męski i coraz silniejszy, zmierzający w moją stronę. Potem kolejny i kolejny. Cała grupa wilków zmierzała w moją stronę, a ja instynktownie wiedziałem, że jest już za późno, by odwrócić ogon i uciekać.  

Wycofałem się w gęste zarośla lasu i położyłem się nisko na ziemi, gdy się zbliżały. Widziałem je wyraźnie, w sumie cztery, i patrzyłem, jak wąchają powietrze, wiedząc, że złapały mój zapach i szukają mnie. Przez dwa lata w okolicy widziałem tylko jednego brązowego wilka, ale powinienem był wiedzieć. Wilki nigdy nie biegały same, zawsze w stadach, no, oprócz mnie, pomyślałam ironicznie. Dlaczego myślałem, że on będzie taki jak ja?  

Wiedziałem, gdy tylko pierwszy wilk zwęszył moje położenie. Mój zadek uniósł się do góry i warknąłem niskim groźnym dźwiękiem w jego stronę. Pozostałe zwróciły uwagę i podążyły za mną, próbując mnie otoczyć. W momencie, gdy zacząłem atakować pierwszego wilka, zobaczyłem go. To było prawie jak sen. Ten wielki brązowy wilk, którego tak bardzo pokochałem, pojawił się jakby znikąd i przeskoczył pierwszego wilka, by stanąć przede mną. Jego plecy były zwrócone do mnie, a on warczał i kłapał zębami na innych. Miałam rację przez cały czas. Chronił mnie jak mój osobisty anioł stróż.  

Pierwszy pozostał, nawet gdy pozostała trójka odwróciła się i uciekła. Pierwszy z nich warknął na mojego brązowego obrońcę i zaczął się zbliżać, ale brązowy wilk w porę się poruszył i skoczył na niego, warcząc i kłapiąc szczękami. Odskakując do tyłu, zaczął znowu na niego nacierać, ale pierwszy wilk zrobił najdziwniejszą rzecz. Spojrzał prosto na mnie, potem zatrzymał się w miejscu i spojrzał na brązowego wilka, po czym opuścił głowę na ziemię, a następnie obnażył szyję przed dużym brązowym wilkiem, który wydał z siebie chrapliwy odgłos i wydawał się poruszać głową, aby wilk odszedł. Ich działania były prawie ludzkie i byłem tym zafascynowany. Ani razu nie pomyślałem, że oni też mogą być wilkołakami.  

Duży brązowy wilk odwrócił się w moją stronę. Zaskoczyło mnie to, że był o wiele większy od mojego własnego wilka. Trzymałam głowę nisko i nie patrzyłam mu prosto w oczy, gdy wyszłam z kryjówki i stanęłam przed nim. Zanurzyłam głowę niżej i odsłoniłam szyję, tak jak to widziałam u drugiego wilka. Coś w środku mówiło mi, że tak należy zrobić, że ten wilk jest kimś ważnym. Nie potrafiłem powiedzieć, skąd to wiedziałem, po prostu wiedziałem.  

Kiedy w końcu spojrzałem, wilk usiadł z powrotem na skroni i przekrzywił głowę na bok, przyglądając mi się. Coś w tym ruchu przypomniało mi o Kyle'u Westinie i roześmiałam się, ale w wilczej formie wyszło to jako dziwny growlowy dźwięk, który zaskoczył nas oboje. Po początkowym szoku mógłbym przysiąc, że drugi wilk się uśmiechnął. Czy wilki mogą się uśmiechać? Z pewnością musiałem to sobie wyobrazić.  

Pozostałem w większości nieruchomy, gdy wilk zaczął mnie okrążać i obwąchiwać. Irytowało mnie uczucie, że jestem traktowany jak pies, dlatego odwróciłem się i skuliłem, wyraźnie zaskakując mojego samozwańczego opiekuna. Zatrzasnął się, ale ja szedłem dalej. Warknął, a to mnie przeraziło, powodując, że wystartowałem pełnym sprintem. Nie minęło jednak wiele czasu, gdy mnie dogonił, a bestia wskoczyła na mnie, powalając mnie na ziemię. Nie jestem pewien, czy bardziej zaskoczyło to mnie, czy jego, ale odepchnąłem się i wkrótce miałem go przypiętego do ziemi na plecach. Jego orzechowe oczy pełne szoku, ale nie agresji. Nie czułam już z jego strony żadnego zagrożenia.  

Wytrącił mnie z równowagi i przyszpilił do ziemi. Odpowiedziałem mu tym samym, pozwalając mu wstać, a sam zacząłem powolny kłus w kierunku mojego domu. Podążał za mną, trzymając tempo obok mnie. Kiedy przesunął się tak, że całą długością swojego ciała otarł się o moje, uderzyła mnie fala uderzeniowa. Poczułam połączenie, jakiego nigdy wcześniej nie czułam. Jakbym należała do tej bestii. Tęskniłam za nim, kiedy go nie było i zastanawiałam się, dlaczego nie przyszedł do mnie w ciągu ostatnich dwóch nocy. Chciałam go zapytać. Część mnie chciała pozostać w wilczej formie na zawsze, wiedząc, że on zapewni mi bezpieczeństwo. Otarłam się o niego i wtuliłam głowę w jego szyję, biorąc głęboki oddech i pozwalając, by jego zapach mnie obmył. Wilk usiadł z powrotem i wył na nocnym niebie. Nigdy nie widziałem nic piękniejszego.  

Resztę nocy spędziliśmy biegając i pluskając się w wąskim potoku. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak dobrze bawił się w wilczej lub ludzkiej postaci, ale kiedy księżyc się schował, a słońce zaczęło wschodzić, wiedziałem, że muszę go zostawić. Za kilka godzin miałem pracę i nie chciałbym się spóźnić.  

Ruszyłem z pełną prędkością, dając mu pościg, kierując się w stronę mojego domu. Zatrzymaliśmy się na skraju lasu, a ja usiadłem i wyłem. Odpowiedział tak samo, tylko kiedy ruszyłem w stronę domu, on pozostał na skraju lasu. Modliłem się, żebyśmy mogli się jeszcze kiedyś spotkać.  

Po wejściu do domu nie byłem pewien, co robić. Wciąż byłem w wilczej formie i podczas gdy mogłem z łatwością zmienić się z ludzkiej w wilczą formę, nigdy nie zmieniłem się świadomie z wilka z powrotem w ludzką formę. Zawsze pozostawałem w wilczej formie, dopóki nie zasnąłem, budząc się w mojej nagiej ludzkiej formie. Spojrzałem na zegar i wiedziałem, że nie mam na to czasu. Chodząc tam i z powrotem po mojej podłodze, zacząłem panikować.  

Zamknąłem oczy i myślałem o tym, co mógłbym zrobić, podczas gdy przez moje ciało przebiegało dziwne, nieco znajome falowanie. Czułem się zdezorientowany i zimny. Otwierając oczy, zdałem sobie sprawę, że zmieniłem się z powrotem w ludzką formę. Byłem nagi, wciąż na czworakach na podłodze w moim salonie.  

Roześmiałem się głośno. "No, to nie było takie złe" - oznajmiłem do pustego pokoju. Podskakując pobiegłem pod prysznic i ubrałem się tak szybko jak tylko mogłem na ten dzień. Była 8:01, gdy usiadłem przy biurku. Wyczerpanie prawie mnie paraliżowało. Note to self: następnym razem, gdy zdecyduję się na bieganie z wilkiem, zrób to w weekend, żebym mógł odespać następny dzień.  

Nie sądziłam, że Kyle powie coś o moim minutowym spóźnieniu, nawet jeśli był przyzwyczajony, że jestem co najmniej pół godziny wcześniej. Szybko uruchomiłam komputer i pobiegłam zaparzyć kawę, podczas gdy on się uruchamiał. Boże, potrzebowałam jej, jeśli miałam przetrwać ten dzień.  

Z dwoma świeżymi kubkami kawy w ręku, skierowałem się do biura Kyle'a i zapukałem do drzwi. Nie było odpowiedzi. Odstawiłem kawę na biurko i zapukałem nieco mocniej. Nadal nic, więc otworzyłem drzwi i zerknąłem głową do środka. Światła wciąż były zgaszone i nie było śladu, że pan Westin był do tej pory tego ranka.  

"No dobra, pewnie nawet nie zauważy, że się spóźniłem".  

"Dlaczego się spóźniłeś?" Came słodki głos, który kochałem, ale prawie dał mi atak serca.  

"Nie zakradaj się do mnie w ten sposób, Lil. Prawie przestraszyłaś mnie."  

Ona tylko się roześmiała. "Czy naprawdę słyszałam, że spóźniłeś się rano?".  

"Tak," skrzywiłam się. "Dotarłam tu o ósmej o pierwszej. Nie martw się, powiem twojemu bratu jak tylko wejdzie."  

Ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, była utrata tej pracy. Właśnie skończyłem kilka miesięcy wcześniej z moim stopniem zarządzania biznesem i wiedziałem, że w końcu przejdę dalej, ale nie mogłem nawet myśleć o tym jeszcze.  

Kyle i Elise zabrali mnie na wytworną kolację w noc ukończenia studiów i powiedzieli mi, jak bardzo są ze mnie dumni. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Lily nie mogła tego zrobić, bo już wyjechała do Europy, żeby spędzić lato z przyjaciółmi. Nie zazdrościłam jej jednak. Zdecydowanie wolałem dom niż podróże, ale byłem zachwycony, gdy wróciła zaledwie dwa tygodnie wcześniej.  

"Osiem o jeden", powiedziała z kpiącym przerażeniem, "z pewnością musi cię zwolnić za taką niesubordynację". Zachichotała. "Nie znam nikogo oprócz ciebie i Kyle'a, kto przyjeżdża przed ósmą, Kels. Obiecuję ci, że będzie dobrze, choć ktoś może faktycznie uwierzyć, że jesteś człowiekiem!"  

Lily zaśmiała się. Niewiele wiedziała, jak wiele prawdy było w tym stwierdzeniu.  

"Kto jest człowiekiem?" Came głęboki głos za mną, powodując mnie do skoku po raz drugi tego ranka.  

Oczy Kyle'a spotkały się z moimi i nie mógłbym odwrócić wzroku, gdybym chciał. Było w nich coś tak znajomego i miałam wrażenie, że czekał, aż coś powiem. Wyglądał jak człowiek ze wspólnym sekretem, tylko ja nie miałam pojęcia, jaki to sekret miał być.  

"Mm-Hmm," Lily oczyściła gardło, przeciągając obie nasze uwagi z powrotem na nią. "Kelsey po prostu może być człowiekiem po tym wszystkim, starszy bracie," ogłosiła z autorytetem i nie mogłem powstrzymać koloru od pełzania w górę mojej szyi i do moich policzków.  



Zaśmiał się głębokim śmiechem. "Tak, gruba szansa na to." Mrugnął do mnie i skierował się do swojego biura.  

"Jesteś w zbyt dobrym nastroju, by przechadzać się o tak późnej porze. Co się z tobą dzieje?" usłyszałem jej pytanie, gdy weszli do jego biura i zamknęli za sobą drzwi. Nawet z moim wzmocnionym wilczym słuchem, nigdy nie byłem w stanie dostrzec niczego za zamkniętymi drzwiami Kyle'a Westina, poza tym, że kiedy pukałem, wyraźnie słyszałem, jak odpowiada, i doprowadzało mnie to do szaleństwa, próbując dowiedzieć się, jak to robił.  

Dzień minął jak każdy normalny, chociaż Kyle wydawał się coraz bardziej zrzędliwy w miarę upływu czasu. Nie miałem pojęcia, co się z nim dzieje, ale postanowiłem, że w moim najlepszym interesie będzie trzymanie się od niego z daleka.  

Przez większość dnia byłem bezwartościowy, żyjąc tylko na kofeinie. Podczas lunchu postanowiłem zostać w domu i wyciągając kartkę papieru, zacząłem szkicować obraz wielkiego brązowego wilka, który wyje na nocnym niebie. Dodałem za nim kilka drzew i wiedziałem, że to dobre odwzorowanie.   

Nagle wiedziałem też dokładnie, co chcę z nim zrobić.   

Dzień nie mógł się skończyć wystarczająco szybko, a gdy tylko się skończył, pognałem do samochodu, wychodząc przed panem Westinem, na co rzadko sobie pozwalałem. Podniecenie kazało mi pędzić drogą i zatrzymać się przed Malowanym Smokiem. Nie zawahałem się, bojąc się, że strach się pojawi i stchórzę.  

Mały gong nad drzwiami zabrzmiał, gdy wszedłem.  

"Chwileczkę", usłyszałam męski głos wołający gdzieś z tyłu.  

Kiedy wszedł, wyglądając ogromnie w małych drzwiach i pokryty od stóp do głów tatuażami z tymi czarnymi włosami ulizanymi do tyłu w koński ogon, prawie odwróciłem ogon i uciekłem, ale wymyśliłem mój umysł i to było coś, co musiałem zrobić.  

"Och, to ty", powiedział, brzmiąc na zdezorientowanego.  

"Uh, tak, chyba. Przepraszam, czy my się już znamy?" zapytałem go z wahaniem.  

Jego odpowiadający śmiech ustawił mnie na luzie, zamiast uciekać za drzwi.  

"Nie, jestem Cole Anderson, a ty jesteś Kelsey Adams. Każdy wie, kim jesteś. Każdy wie wszystko o każdym w okolicy". Obdarzył mnie uśmiechem, a ja poczułam się bardziej bezbronna niż kiedykolwiek w życiu. "Więc powiedz, co cię sprowadza dzisiaj do moich skromnych progów?".  

"Cóż, to jest salon tatuażu, prawda? Więc dam ci dwa domysły."  

To spowodowało pełny śmiech z niego. "Masz spunk, muszę ci to przyznać, dziewczyno. Dla tajemniczego małego samotnego wilka, którym wydajesz się być, na pewno nie spodziewałem się tego. Wejdź i powiedz mi, co masz na myśli".  

"Teraz?" Powiedziałam, nagle czując się zdenerwowana i odłożona przez jego odniesienie do wilka.  

"Tak, teraz, czy może masz na myśli lepszy czas?".  

"Nie, nie to jest świetne. Po prostu nie wiedziałem, że będziesz w stanie przyjąć mnie z powrotem tak szybko".  

"Nervous?"  

"Trochę."  

"Pierwszy tatuaż?"  

"Taki oczywisty?"  

Znowu chichotał. "Usiądź." Poprowadził mnie w kierunku krzesła, które wyglądało bardzo podobnie do starego fotela dentystycznego, ale miejsce wydawało się czyste i nie mogłem nie zauważyć rysunków wilków na ścianach w holu. Jeśli to były jego, nie musiałam się martwić. Jego sztuka była o wiele lepsza niż moja.  

"Więc, co miałeś na myśli i gdzie?"  

"Cóż, najpierw muszę zadać ci pytanie".  

"Dobra, strzelaj".  

"Um," zacząłem nerwowo. Nie było to coś, o czym kiedykolwiek mówiłam, a już na pewno nigdy nikomu nie pokazywałam.  

"Czy możesz zakryć blizny swoimi tatuażami?"  

Zmarszczył brwi, "Blizny? Tak, nie ma problemu."  

"Um, a co z przeszczepami skóry?"  

Jego oczy rozszerzyły się, gdy doszedł do zrozumienia, o co pytam.  

"Jak bardzo złe i jak dawno temu?"  

"Źle, i to już dziesięć lat".  

"Pozwól mi zobaczyć, o czym mówimy".  

Zawahałam się.  

"W porządku, Kelsey, nie ma zbyt wiele, czego nie widziałem w tej branży". Jego grymas miał za zadanie ustawić mnie na luzie, ale tym razem nie działał.  

"To tylko, cóż, um, nigdy właściwie nie pokazałem nikomu, odkąd opuściłem szpital. To trochę denerwujące, nawet rozważając to, ale jestem tak zmęczony byciem przerażonym i posiadaniem tej brzydoty jako ciągłego przypomnienia. Pomyślałam, że może tatuaż, coś, co mnie uszczęśliwia, mogłoby pomóc?". Wzruszyłam ramionami, czując się niesamowicie bezbronna.  

"To całkiem normalne, Kelsey, ale nie będę wiedziała, z czym mam do czynienia, dopóki mi nie pokażesz, ale przez większość czasu tkanka z bliznami i przeszczepy skóry mogą łatwo przyjąć tusz."  

Przytaknęłam i powoli zaczęłam podnosić spódnicę do góry, po czym zatrzymałam się. "Obiecaj mi, że nie będziesz świrować ani nazywać mnie potworem". Już walczyłam ze łzami.  

Spojrzał na mnie łagodnie, rozumiejąc, że przeszedłem przez coś bardzo traumatycznego i mówił łagodnie. "Nic nie może sprawić, że pomyślę o tobie jak o potworze, a cokolwiek to jest, obiecuję, że widziałem gorsze".  

Przytaknęłam, czując się tylko nieco lepiej, i podniosłam spódnicę do końca, wsadzając ją w majtki, tak że mógł patrzeć na całe moje prawe udo.  

Słyszałam jak jego oddech się łapie i jak jego oczy się rozszerzają.  

"Co to zrobiło?"  

"Wilk. To było dawno temu." Nagle nie mogłam przestać mówić. Wszystko, co trzymałam w sobie, wybuchło przed tym jednym obcym człowiekiem. "Miałam dwanaście lat. Dwa z nich zaatakowały, zabijając moich rodziców. Udało mi się uciec, ale ledwo." Pokazałem na swoją nogę, żeby podkreślić. "Potrzeba było ośmiu rund przeszczepów skóry, żeby wyglądać tak dobrze. Ale za każdym razem, gdy ją widzę, przypomina mi o tej okropnej nocy. Nie chcę tego ciągłego przypomnienia, Cole".  

"Zgaduję, że mój wcześniejszy komentarz o samotnym wilku był trochę nie na miejscu".  

parsknęłam. Niezmiernie lubiłam Cole'a Andersona.   

"No dobrze, a więc masz już coś na myśli czy chcesz przejrzeć jakieś książki? Jeśli chcesz to w pełni objąć, to będzie to coś dużego i zajmie więcej niż jedną sesję".  

"Czy narysowałeś te wilki na zewnątrz w holu?"  

"Wilka? Chcesz, żeby wilk pokrył blizny pozostawione ci przez wilka?"  

Uśmiechnąłem się i przytaknąłem. "Nie byle jakiego wilka chociaż." Rozłożyłem w kieszeni papier z narysowanym przeze mnie obrazkiem dużego brązowego wilka i wręczyłem mu go. "Chcę tego wilka."  

Rozbawienie błysnęło na jego twarzy. "Tego wilka? Jesteś pewien, że to jest wilk, którego chcesz pokryć swoim ciałem?".  

"Absolutnie. To musi być ten wilk".  

"Powiedz mi dlaczego".  

"Przez całe życie byłem przerażony wilkami, nawet przed atakiem". Wydawał się zaskoczony moim przyznaniem. "Ten wilk, widziałem go w lesie za moim domem. Jest tam prawie każdej nocy i po prostu coś w nim jest. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale nie boję się go. Jest duży i powinien być przerażający, a jednak nie boję się. Czuję się komfortowo wiedząc, że on tam jest, tak jakby mnie chronił. Więc tak, to musi być ten wilk".  

Cole wyglądał na wyjątkowo rozbawionego moją opowieścią.  

"Dobrze, jeszcze jedno, czy narysowałeś to sam?".  

"Tak. Wiem, że zrobisz to o wiele lepiej".  

"Uh-uh dziewczyno, to jest niesamowita praca. Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała pracować na pół etatu wymyślając pomysły na tatuaże, po prostu daj mi znać. Ludzie płacą dużo pieniędzy za tak dobre wzory. Może nawet moglibyśmy obniżyć koszty w zamian za kilka rysunków. Naprawdę podoba mi się to. Oczywiście, wilk wyglądałby o wiele lepiej będąc czarnym". Jego grymas był niemal nie do odparcia.  

"Nie, musi być brązowy, tak jak na rysunku".  

"Dobra, jak chcesz".  

Wykonanie tego zajęło pięć sesji. Cole i ja byliśmy pod jej koniec dobrze zaznajomionymi przyjaciółmi. Dałem mu w zamian dziesięć rysunków, a on odmówił przyjęcia ode mnie jakichkolwiek pieniędzy. Przy ostatnim wypełnieniu skaleczył się w jeden z przeszczepów skóry, który zaczął krwawić. Szybko wezwał antybiotyk na wypadek infekcji i dał mi bardziej rygorystyczne polecenia dotyczące opieki. Byłam rozczarowana, gdy musiał to zakryć. To było piękne. O wiele lepiej niż sobie wyobrażałam, a cała brzydota zniknęła.  




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Samotny Wilk"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści