The Five Jaguar Shifters

Rozdział pierwszy

"Przygotować się na uderzenie! Przygotować się na uderzenie!"

Moje knykcie zrobiły się białe, gdy chwyciłem zimne metalowe podłokietniki maleńkiego fotela samolotu. Strach skręcił mi żołądek, zimny pot wystąpił na czoło. Patrzyłam, jak stewardesa o dzikich oczach krzyczała do interkomu, zanim opadła na siedzenie i poddała się pełnemu atakowi paniki. Miałem ograniczone doświadczenie z samolotami, ale byłem pewien, że to naprawdę, naprawdę zły znak.

Maski tlenowe spadły z sufitu i huśtały się dziko, ale gdy rozejrzałem się po samolocie, zdałem sobie sprawę, że nikt nie sięgał po maski. Bagaż wypadł z kilku pojemników nad głowami i ślizgał się po podłodze, gdy samolot się chwieje i drży.

Zerknąłem na kierownika biznesowego po drugiej stronie przejścia. Upchnął całą swoją elektronikę w błyszczącym skórzanym etui, owijając ciasno ramiona wokół torby. Przed startem spędzał każdą sekundę na gniewnym pisaniu na laptopie i wydawaniu poleceń przez telefon. Domyśliłam się, że rozmawia ze swoją asystentką, bo zagroził jej zwolnieniem, jeśli nie zostanie do późna, żeby skończyć jakiś raport. Wątpiłem, żeby zamierzała za nim tęsknić.

Patrząc w stronę przodu samolotu, zobaczyłam młodą parę, która spędziła cały lot, chichocząc i oglądając film ze wspólnych słuchawek. Teraz wtulili się w siebie, łzy spływały im po przerażonych twarzach. Całowali się, jakby utrwalali to w pamięci, jakby to był ostatni raz. Pewnie tak było. Moje własne oczy kłuły się od nie wylanych łez.

Naprzeciwko tej pary młody mężczyzna pisał na swoim telefonie komórkowym. Jego ręce bardzo się trzęsły i z trudem wysyłał coś, co jak przypuszczałam, było ostatnią wiadomością pożegnalną. Serce mi się ścisnęło, wiedząc, że prawdopodobnie nie będzie miał szansy przeczytać odpowiedzi.

Rozglądając się dookoła, zdałem sobie sprawę, że trzech innych pasażerów również gorączkowo pisało na swoich telefonach. W moich uszach rozbrzmiał przerażający dźwięk pękającego metalu, a samolot przechylił się na bok. Kilka telefonów poleciało i roztrzaskało się o nos samolotu.

Stęknąłem z bólu, gdy nagłe przechylenie na bok przytrzasnęło moje ramię zimną szklaną szybą. Patrząc przez mały owal, zobaczyłem, że spadliśmy przez chmury.

Niskie warknięcie odciągnęło moją uwagę od ziemi, która spieszyła się na spotkanie z nami, i skierowało ją na grupę chłopaków siedzących po drugiej stronie przejścia, kilka rzędów za mną. Pięciu mężczyzn weszło na pokład razem i ku mojemu wstydowi, spędziłem sporą część podróży przemykając spojrzenia w ich stronę. Każdy z nich wyglądał, jakby zszedł prosto z okładki magazynu o modzie.

Kiedy po wejściu na pokład pokonali drogę w dół maleńkiego korytarza samolotu, przechodząc obok mnie na swoje miejsca z tyłu, spodziewałem się, że ich włosy będą powiewać jak z głupiego filmu romantycznego. Zabawne było obserwowanie ich, jak próbowali przecisnąć swoje potężne, umięśnione ciała przez wąskie przejście, zanim wcisnęli się w maleńkie metalowe siedzenia. Miałem ledwo ponad pięć stóp wzrostu, co sprawiło, że latanie było jednym z niewielu zajęć, w których mój rozmiar działał na moją korzyść.

Kiedy przeciskali się obok mnie, włosy na moich ramionach podniosły się, a przez moje ciało przebiegł dreszcz. Mój wewnętrzny system alarmowy zaczął krzyczeć: "Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!

Yep, ci chłopcy byli niebezpieczni i komplikacją, której nie potrzebowałam. Moje życie było wystarczająco przeklęte, więc unikałem nawiązywania z nimi kontaktu wzrokowego podczas lotu.

Podczas gdy samolot nadal się kołysał i jęczał, obserwowałem, jak odziani na czarno greccy bogowie pochylają się ku sobie, szepcząc wściekle. Nie wyglądali na przerażonych, co jak przypuszczałem było zwykłą reakcją ludzi, którzy mieli zginąć w strasznej katastrofie lotniczej. Nie, ci faceci wyglądali po prostu na zirytowanych.

Migające światła po drugiej stronie przejścia przykuły mój wzrok. Czerwone i pomarańczowe płomienie lizały pęknięte okno i przesuwały się w górę samolotu. Brakowało części skrzydła, a to, co pozostało, płonęło. Piękny taniec ognia zawsze mnie uspokajał, ale nie w tym momencie.

Patrząc z powrotem przez okno, moje serce zacinało się na ziemię pędzącą na spotkanie z nami w zastraszającym tempie. Mogłem zobaczyć przebłyski wody pomiędzy soczystą zielenią liści. Czy to była rzeka Amazonka?

Samolot zatrzeszczał, rozrywając się w szwach. Ostry zapach dymu palił mój nos, a światła migotały i gasły, rzucając niesamowitą poświatę wewnątrz kabiny. Bile groziły mi udławieniem, gdy przerażone krzyki pasażerów wypełniły powietrze. Patrząc na przerażone twarze wokół mnie, gorące łzy spływały mi po policzkach. Żal ścisnął mi płuca i z wielkim wysiłkiem wciągnęłam zduszony oddech.

Malutkie okienko pokazywało, że od uderzenia dzieliły nas zaledwie sekundy.

Zamknęłam oczy. Naprawdę nie cieszyłam się na myśl o śmierci.

Znowu.




Rozdział drugi (1)

Doszedłem do siebie, gdy moje płuca spazmowały i wypełniły się powietrzem. Ekscytujący ból rozchodził się po każdym zakończeniu nerwowym w moim ciele, a ja zacisnąłem zęby, czekając aż to się skończy. Nieważne, ile razy się regenerowałem, zawsze był to straszny odrzut. Nie widziałem żadnych płomieni, a jednak moja skóra płonęła, jakby została podpalona podczas regeneracji.

Kiedy ostatni ból zniknął, powoli otworzyłem oczy, by ocenić otoczenie. Leżałem na plecach, wciśnięty głęboko w ziemię na brzegu rzeki. Zimna woda muskała moje palce u stóp. Byłem nagi. Syn zjadacza ciastek! To się działo za każdym razem! Umierałem, a potem budziłem się w moim stroju urodzinowym. Jedynym plusem tego żenującego przekleństwa był fakt, że odwracało ono uwagę potencjalnych świadków.

Jak wtedy, gdy wypychałem swój wózek ze sklepu spożywczego, a wiatr wyrwał mi z ręki paragon. Kawałek papieru poleciał na ziemię. Jako dobry obywatel, który nie śmieci, schyliłem się, żeby go podnieść. W momencie, gdy chwyciłem paragon, podmuch wiatru zdmuchnął mój szalik i zaplątał go wokół koła wózka, mocno mną szarpiąc. Potknęłam się w kierunku ziemi, puszczając uchwyt wózka i chwytając szalik obiema rękami, walcząc o uwolnienie się, gdy ten zacisnął się wokół mojego gardła. Chłopcze, to byłby straszny sposób na śmierć, czy co?

Zamiast tego, wózek nabrał trochę prędkości teraz, gdy nie trzymałam się go, a jego pęd do przodu całkowicie wytrącił mnie z równowagi. Wyrzuciło mnie przed pojazd. Słodka starsza pani prowadząca samochód była tak strasznie zszokowana widokiem mnie duszonego i ciągniętego przez wózek na zakupy, że mocno nacisnęła nogę... na pedał gazu, a nie na hamulce. Jej samochód ruszył do przodu i zderzył się ze mną. Dla przypomnienia, to bolało o wiele bardziej niż bycie uduszonym na śmierć przez szalik.

Kilku przechodniów z przerażeniem obserwowało rozgrywającą się scenę i pospieszyło z pomocą. Zanim do mnie dotarli, zdążyłem się zregenerować i wyczołgałem się spod jej samochodu.

Byłem cholernie nagi.

Wszyscy zdawali się zapominać, że właśnie zostałem zmiażdżony pod samochodem; byli o wiele bardziej zainteresowani moją nagością.

Mogłem wrócić do domu, a przechodnie zakładali, że jestem rozbieraczem, który lubi robić sobie żarty. Chociaż było to żenujące, było to o wiele lepsze niż bycie zabranym do tajnego laboratorium, gdzie ludzie mogliby mnie badać, szturchać, kłuć i cokolwiek innego, co mogliby mi zrobić, a wszystko to w imię nauki.

Jęcząc, skupiłem się z powrotem na sytuacji pod ręką. Solidny kawałek metalu leżał na mnie, przygniatając mnie do ziemi. Z wysiłkiem, na wpół kopiąc i na wpół koślawiąc, wydostałem się spod gruzu. Zataczając się na nogi, zatrzymałem się na sekundę, by złapać oddech i pozwolić, by minęła fala zawrotów głowy. Regeneracja mocno obciążyła moje ciało.

Zazwyczaj regeneracja trwała tylko minutę, co oznaczało, że samolot rozbił się zaledwie kilka minut wcześniej. Wiedziałem, że to daremne, ale postanowiłem sprawdzić, czy ktoś nie przeżył. Zobaczyłem, że część samolotu znajdowała się kilka stóp na zewnątrz w mętnej rzece. Był częściowo zanurzony, tworząc kształt przypominający jaskinię. Podszedłem do niego, moje stopy zagłębiły się w błocie. Serce stanęło mi w gardle i starałem się nie myśleć o wszystkich rzeczach, które mogą być ze mną w wodzie, bo szybko schowałem się do wnętrza wraku.

Chwilę zajęło moim oczom dostosowanie się do słabego światła. Bardzo niewiele siedzeń pozostało nienaruszonych, a jeszcze mniej było przymocowanych. Wciągnęłam ostry oddech, kiedy przeszłam obok ciała młodego człowieka, który był tak zakochany. Dziwny kąt jego szyi dawał do zrozumienia, że jest nie do uratowania. Siedzenie kobiety było całkowicie zniknięte. Wyglądało na to, że kilka siedzeń zostało wyrwanych i prawdopodobnie unosiły się w innym miejscu na rzece.

Im dalej posuwałem się w głąb, tym głębiej siedzenia były zanurzone pod rzeką. Dalej poruszałem się szybko. Woda sięgała mi do piersi, gdy nagle coś musnęło mój bok. Stłumiwszy krzyk, odwróciłem się i zobaczyłem ciało stewardesy pływające obok mnie. Jej krew nadawała wodzie głębokiej czerwieni. Odpłynąłem tak szybko, jak tylko mogłem.

Dlaczego wciąż wchodziłem głębiej w samolot? Widziałem, że tylna część samolotu jest całkowicie zanurzona. Jeśli ktoś był zapięty na tych ostatnich miejscach, to na pewno nie żył. Wiem, że niektórzy ludzie potrafią wstrzymać oddech na kilka minut pod wodą, ale wątpiłem, żeby byli w stanie pamiętać o tym, kiedy samolot się rozbił.

Nieważne, jak bardzo głos rozsądku podpowiadał mi, żeby opuścić samolot i dostać się w bezpieczne miejsce, nie mogłem oprzeć się pragnieniu, żeby iść dalej. Kiedy dotarłem do tyłu samolotu, byłem zmuszony płynąć, ponieważ moje stopy nie mogły już dotknąć dna rzeki. Wciągnąłem powietrze i zanurzyłem się w wodzie.

Było jeszcze światło dzienne, a pęknięcia w metalu samolotu pozwalały na przenikanie małych snopów światła do wody. Widziałem, że dwa fotele były nienaruszone i że oba były zajęte. Serce mi się krajało, gdy przyglądałam się nieruchomym twarzom mężczyzn. Ich włosy poruszały się delikatnie w nurcie wody. Zauważyłam, że byli to dwaj z grupy potężnie wyglądających, drop-dead-gorgeous facetów. Jeden miał długą ranę na boku twarzy, z której sączyła się do wody karmazynowa krew. Drugi wyglądał na nietkniętego, ale śmiertelnie bladego.

Zauważyłem, że metalowy pręt przebił samolot i był zakopany głęboko w dnie rzeki. Znajdował się bezpośrednio naprzeciwko siedzeń mężczyzn. Był tak blisko nich, że prawie przebił im klatki piersiowe. Przypominało mi to kraty, które blokują się przed tobą, gdy jedziesz kolejką górską, trzymając cię bezpiecznie.

Zadrżałem na myśl o kolejce górskiej. Nigdy więcej nie dałabym się na niej złapać. I tak, mam na myśli martwego. To właśnie stało się ostatnim razem, gdy na nim jechałem.

Mocno szarpnąłem za drążek, ale był on mocno osadzony. Moje płuca płonęły, gdy odwróciłam się, by spojrzeć na mężczyzn. Powinienem ich zostawić. Musieli być pod wodą od co najmniej czterech minut, a żaden z nich nie wykazywał oznak życia. Ale ten głupi pociąg, ta chęć kontynuowania, nie pozwalała mi odejść.



Rozdział drugi (2)

Nagle zadygotałem, wypuszczając całe powietrze w zaskoczonym krzyku, kiedy para kryształowo niebieskich oczu otworzyła się i wpatrywała się prosto we mnie.

Kopiąc mocno, wynurzyłem się i wciągnąłem powietrze. Oglądałem wystarczająco dużo filmów dokumentalnych podczas jedzenia chińszczyzny na wynos w moim mieszkaniu, żeby wiedzieć, jak nurkowie pakują powietrze do swoich płuc. Starałem się jak najlepiej zapamiętać, co oni robili, powtarzając kroki w mojej głowie, a potem szybko zanurzyłem się z powrotem pod wodę. Popłynąłem prosto w kierunku mężczyzny z otwartymi oczami.

Nadal mi się przyglądał, a moje serce dostało strasznego wyrzutu, gdy zobaczyłem napięcie na jego twarzy i szyi. Zatrzymałam się zaledwie kilka centymetrów od jego twarzy i palcem wykonałam ruch, żeby wypuścił powietrze. Nie ruszył się. Zrobiłem jedyną rzecz, jaka przyszła mi do głowy, i uderzyłem go w jelita. Wypuścił oddech, choć chyba raczej z zaskoczenia niż z bólu, bo woda spowolniła mój cios.

Gdy tylko powietrze opuściło jego usta, przycisnęłam swoje wargi do jego. Skwierczała między nami elektryczność, a ja czułem, jak jego wargi poruszają się względem moich w sposób, który sprawiał, że akt ten był zdecydowanie bardziej pocałunkiem niż zwykłą wymianą powietrza, którą oferowałem.

Wypchnęłam się w górę i ponownie wypłynęłam na powierzchnię, wdychając słone powietrze i kaszląc. Zanurzając się z powrotem prosto w dół, położyłem obie ręce na drążku. Naprawdę wolałbym, żeby nie mieć pary zimnych niebieskich oczu, które obserwują każdy mój ruch. Całe życie starałam się ukrywać swoje dziwne zdolności, ale nie widziałam innego sposobu na uwolnienie tych mężczyzn.

Ignorując uczucie pieczenia w płucach i szaleńcze bicie serca, skoncentrowałem się i wysłałem ciepło do moich dłoni. Woda wokół moich rąk zaczęła się nagrzewać. Musiałam być ostrożna, nie mogłam poparzyć mężczyzn. Kiedy piękna pomarańczowa poświata zaczęła wirować wokół moich dłoni, oparłam stopy na twardej stali siedzisk i przywołałam moc z głębi siebie. Gdy pociągnąłem do tyłu, pręt wygiął się, zanim w końcu uwolnił się od ciepła i nacisku.

Upuszczając pręt, rzuciłem się do odpinania faceta, który nie otworzył oczu. Z jego głowy wciąż sączyła się krew do wody. Moje spojrzenie zatrzymało się na niebieskookim Adonisie i zdałem sobie sprawę, że się nie poruszył. Jego ręce unosiły się wiotko u boków. Zastanawiałam się, czy zostały zmiażdżone przez uderzenie.

Szarpałem się, ale udało mi się odpiąć także jego. Wyciągając ich z siedzeń, popchnęłam mężczyzn w stronę powierzchni. Gdy tylko wszystkie nasze głowy znalazły się nad wodą, przewróciłam się na plecy, chwyciłam oba kołnierzyki ich koszul i kopnęłam nogami, by przenieść nas wzdłuż rzeki. Gdy ich holowałem, niebieskooki kaszlał i sapał, ale blondyn pozostawał zupełnie nieruchomy.

Nogi mnie paliły, a ciało drżało ze zmęczenia. Regeneracja nie była spacerkiem po parku. Magia, a przynajmniej tak o niej myślałem, nie naprawiła tylko śmiertelnego urazu, a potem wepchnęła moją duszę z powrotem do ciała. Nie, ona dała mojemu ciału kompletny remont.

Każda komórka mojego ciała została naprawiona: blizny zniknęły, nawet lekkie oznaki starzenia, które pojawiły się pomiędzy moimi zgonami, a kolejnymi regeneracjami, zostały poprawione. W zasadzie moje ciało było resetowane do ustawień fabrycznych za każdym razem, gdy umierałem. Po każdej regeneracji wyglądałem na dwadzieścia lat.

Główną wadą tego, że mogę umrzeć i wrócić, oprócz strasznego bólu, jest ilość energii, którą magia musi zużyć, aby dokonać napraw mojego ciała. Kiedykolwiek regenerowałem się w przeszłości, zawsze znajdowałem bezpieczne miejsce, w którym mogłem się zwinąć i spać przez kilka dni. Po pierwszych kilku dniach spędzonych w uśpieniu, budziłem się, wyłaniając jak niedźwiedź z hibernacji i zjadałem wszystko, co mogłem znaleźć, zanim ponownie zasypiałem.

Powrót do zdrowia trwał około tygodnia, i to pod warunkiem, że nie walczyłem ze snem i po prostu kładłem się prosto do łóżka i pozwalałem sobie na odpoczynek. W tej chwili powinienem być zwinięty w kłębek i spać, ale zamiast tego używałem magii i energii, której nie miałem, aby uratować tych dwóch facetów.

Musiałam doprowadzić ich w bezpieczne miejsce, ale potem musiałam wymyślić sposób na wezwanie pomocy, zanim zemdleję i nie obudzę się przez kilka dni.

Oczyszczając mały, przypominający jaskinię otwór samolotu, przeciągnąłem chłopaków przez piasek, aż znaleźliśmy się z dala od nadchodzącego przypływu. Niebieskooki miał szczękę zaciśniętą mocno w bólu. Teraz, gdy wyszedł z wody, mogłem zobaczyć łzy i rozdarcia w jego ubraniu.

Na jego rękach i nogach były głębokie rozcięcia, a mój żołądek zaburczał, gdy zdałem sobie sprawę, że w kilku miejscach widzę biel jego kości. Nie poruszał kończynami; wydawał się skupiony na utkwieniu spojrzenia w niebo i oddychaniu przez ból.

Odwróciłem się do blondyna, który leżał śmiertelnie nieruchomo na piasku u moich stóp. Poczułem puls i wypuściłem oddech, którego nie zdawałem sobie sprawy, że trzymam, gdy go poczułem. Był bardzo słaby, ale był tam. Ponownie, dzięki mojej niezdrowej obsesji na punkcie oglądania telewizji, zacząłem wykonywać resuscytację. Zacząłem nucić piosenkę z lat 70-tych, która nadawała idealne tempo reanimacji.

Byłam skupiona na reanimacji, ale to nie przeszkadzało mi w odczuwaniu tej elektryczności za każdym razem, gdy zamykałam swoje usta na jego. Niejasno zastanawiałam się, czy moja magia w jakiś sposób namieszała w regeneracji i to powodowało tak dziwną reakcję.

"Otwórz oczy! Zapracowałem na swój tyłek, żeby cię uratować. Przynajmniej mógłbyś powiedzieć dziękuję!" Krzyczenie na niego było niedorzeczne, ale nie mogłem się powstrzymać. Moje ręce bolały, a nogi drżały, ale trzymałem się tego. Chciałam zobaczyć jego oczy.

Pochyliłam się nad nim, przyciskając swoje usta do jego. Zanim zdążyłam się odciągnąć, jego ręka sięgnęła i przewlekła się przez moje włosy. Przycisnął mnie mocniej do swoich ust, całując mocno. Słodkie, maślane ciasteczka! Nigdy nie miałam takiego pocałunku jak ten!

Moje palce skręcone w piasku, pożądanie wypełniające mnie. To było całkowicie nie czas, ale wszystko moje sex-addled mózg mógł myśleć o był straddling go i jazda go jak ten mechaniczny byk miałem ośmielony do jazdy dwa lata temu.

Zginąłem jadąc na tym mechanicznym monstrum. Kiedy na nim jechałem, nastąpiła dziwna awaria, która spowodowała, że bestia zaczęła się kręcić i buksować znacznie szybciej, niż było to możliwe. Dobrze walczyłem, trzymając się kawałka metalu przez minutę i szesnaście sekund. Nieuchronnie zostałem wysłany z jego grzbietu. Moje ciało wydało obrzydliwy dźwięk, gdy uderzyło w ścianę baru. Był on dość podobny do dźwięku robaka uderzającego w szybę samochodu.



Rozdział drugi (3)

Mój umysł został przywrócony do teraźniejszości przez elektryczność zipiącą między mną a blondynem. Moja osłabiona magia poruszyła się i zaczęła sięgać po niego. Moja magia jeszcze nigdy nie sięgnęła po człowieka i nie wiedziałam, co zrobi. W strachu odskoczyłam od niego i przerwałam połączenie.

W jego leśno-zielonych oczach migotała dezorientacja. Biedak prawdopodobnie miał wstrząs mózgu, a ja ledwo powstrzymywałem się przed skoczeniem na niego. Wessał kilka poszarpanych oddechów i zaczął kaszleć. Cofnąłem się w jego stronę i przewróciłem go na bok.

Kaszel się nasilił, a potem zwymiotował. Była to głównie spieniona woda, co miałem nadzieję było dobrym znakiem. Delikatnie poklepałem go po plecach, próbując pomóc mu oczyścić płuca z wody, ale bałem się też, że zrobię mu krzywdę; mógł mieć wewnętrzne uszkodzenia.

Gdy delikatnie poklepałem go po plecach, przeskanowałem wzrokiem plażę, próbując zobaczyć, gdzie wylądowały pozostałe części samolotu. Nos i przednia kabina były częściowo w lesie po mojej lewej stronie. Widziałem ciało pilota, a przynajmniej to, co z niego zostało, wciąż przypięte pasami do fotela. Drugi pilot był zgnieciony między swoim fotelem a tablicą rozdzielczą. Było jasne, że żaden z nich nie przeżył.

Spojrzałem kilka metrów dalej na plażę i zobaczyłem ciało leżące twarzą w piasku. Za nim znajdowała się większość pozostałych szczątków samolotu. Lewe skrzydło pozostało częściowo przymocowane, a tylna część samolotu również była połączona. Metal był zmechacony, ale musiałem sprawdzić, czy ktoś był w środku.

Podniosłem się na nogi, chociaż moje nogi drżały i groziły, że się pode mną ugną. Choć wydawało mi się, że minęła już cała wieczność, zregenerowałem się niecałe piętnaście minut wcześniej. Najdłużej po regeneracji nie spałem trzydzieści minut i nie użyłem wtedy żadnej dodatkowej magii. Wykorzystałem ten czas na powrót do domu, do bezpiecznego pokoju.

Zataczając się podszedłem do mężczyzny na plaży. Przewróciłem go na bok i wyczułem puls. Był jednym z pięciu facetów, którzy wydawali się być dla mnie w jakiś sposób ważni. Poczułam, jak nić niepokoju wewnątrz mnie ustępuje, gdy pod opuszkami palców poczułam jego silny puls. Nie wykrwawiał się nigdzie, gdzie mogłam to dostrzec, i nie groziło mu, że zabierze go przypływ.

Potrzeba odnalezienia pozostałych dwóch mężczyzn napierała na mnie. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale ta potrzeba była zbyt silna, by się jej oprzeć. Ruszyłem w kierunku poskręcanego metalowego wraku, używając go do podtrzymywania się, gdy się schylałem i wchodziłem do wnętrza samolotu.

Samolot prawie rozpadł się na pół. Ta połowa rozbiła się o piasek i wszystko było do góry nogami. Pozostałem w kucki, zagłębiając się we wrak. Kawałki metalowej łuski były sczerniałe. Coś musiało się tlić, bo oczy paliły mnie od dymu.

Pasy bezpieczeństwa i części siedzeń zwisały z sufitu. Druty huśtały się i wydawały dźwięki. Zawyłam, gdy odłamki szkła i metalu przecięły moje bose stopy. We wnętrzu wraku było ciemno, a ja z trudem widziałem drogę przed sobą w słabym świetle. Nagle potknęłam się o coś i upadłam na ręce i kolana. Krzyk wydarł się z mojego gardła, zanim zdążyłem go powstrzymać, gdy zorientowałem się, że to ludzkie ciało. Cóż, część jednego. Żołądek mi się skręcał i ledwo powstrzymywałem się od zwymiotowania. Podniosłem się na nogi, ignorując ból w kolanach i dłoniach po upadku. Stałem przez minutę, podczas gdy moje oczy powoli przystosowywały się do słabego światła, a kiedy mój wzrok się rozjaśnił, mogłem zobaczyć mężczyznę wiszącego do góry nogami, wciąż przypiętego pasami do fotela. Był wiotki, a gdy się zbliżyłem, mogłem zobaczyć, że jego ciemne włosy są mokre. Zapach miedzi wypełnił mój nos i wiedziałem, że to jego krew. Sięgnęłam w górę, kładąc rękę na jego szyi i modliłam się, by wyczuć puls.

Mentalnie kibicowałam, gdy go zlokalizowałam. Ruszyłem do przodu, próbując odpiąć pasy bezpieczeństwa i nadepnąłem na coś ciepłego. Jęknęło.

Odwracając go, znajduję ostatniego faceta, barczystego mężczyznę o genialnie czerwonych włosach. Jeśli nie mówił ze szkockim akcentem, miałem zamiar poważnie się rozczarować.

Zaraz, co? Dlaczego jego akcent miałby mieć dla mnie znaczenie? Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak bardzo się dla mnie liczyli. Jakim cudem piątka obcych ludzi stała się dla mnie tak ważna, że byłam w stanie powstrzymać się przed wejściem w sen regeneracyjny?

Olbrzym u moich stóp znów jęknął, choć jego oczy pozostały zamknięte. Dobrze, więc zdecydowanie żył, ale nie był przytomny. Zaczepiłem dłonie pod jego ramionami i powoli szedłem do tyłu, ciągnąc za sobą jego martwy ciężar.

Mój oddech przychodził w ciężkich sapnięciach i właśnie wtedy nowy zapach uderzył w mój nos. Siarkowy zapach benzyny wysłał szpicę strachu strzelającą prosto przez moją klatkę piersiową. Jedna iskra, jedno małe liźnięcie płomienia, a nastąpiłby wybuch.

Ruszyłem szybciej, ledwo czując ból w stopach, gdy odłamki nadal przecinały moje ciało. Kiedy już oczyściłam otwór, nadal ciągnęłam goliata po plaży. Nie byłem pewien, jak daleko eksplozja może wyrzucić odłamki, ale nie chciałem ryzykować.

Było tam kilka dużych skał i wsunąłem jego ciało za nie. Podbiegłam z powrotem do miejsca, gdzie na plaży leżał mężczyzna o kasztanowych włosach i przeciągnęłam go za skały, kładąc obok przyjaciela.

Nogi mi drżały, powieki wydawały się obciążone ołowiem, a bicie serca zwolniło. Nie mogłem tego zrobić. Moje ciało wymuszało wyłączenie.

"Nie!" wołałem. "Proszę, jeszcze tylko jedna. Potrzebuję jeszcze tylko pięciu minut."

Prawdopodobnie brzmiałem jak blubbering idiota, mówiąc do siebie. Podnosząc się na nogi, kulałem się z powrotem do wnętrza pokręconego samolotu. Potknęłam się i potknęłam w drodze powrotnej do pięknego, kruczowłosego mężczyzny. Wciąż wisiał bezwładnie. Toksyczny zapach gazu był tak silny, że samo wciągnięcie oddechu paliło mi płuca. Odpiąłem mu pas i zrobiłem wszystko, by złagodzić jego upadek, ale zamiast tego obaj uderzyliśmy o ziemię z mocnym łomotem.

Wyrwał mi wiatr z głowy i musiałem się spod niego wyrwać, żeby rozchylić płuca. Dławiąc się powietrzem, zachwiałem się na nogach i zacząłem ciągnąć tego ostatniego człowieka.

Jeszcze jeden facet.

Dalej, Ryls!

To jest to.

Jeden krok na raz.

Możesz to zrobić.

Kontynuowałem powtarzanie tych zachęt w mojej głowie. Oczyściliśmy drzwi, a ja kontynuowałem ruch do tyłu, ciągnąc mężczyznę przez piasek.

Oddaliliśmy się o kilka metrów od samolotu, kiedy coś zamigotało w moim peryferyjnym polu widzenia. Spojrzałem w górę i zobaczyłem płomienie zlizujące się z boku metalu i pędzące w kierunku tyłu... w kierunku kapiącej benzyny.

To było to. Nie mieliśmy już czasu.

Rozejrzałem się dookoła, próbując znaleźć coś, co ochroni mężczyznę przed wybuchem. Zauważyłem arkusz metalu. Był pokiereszowany i nie ochroniłby go w pełni, ale musiałby wystarczyć.

Przywołałem swoją magię. Odpowiedziała, ale zamiast zwykłego ochoczego pędu, moja moc była ospała. Kiedy wezwałam magię, zawirowała wokół mojego ciała i zalśniła, ale tym razem nie było żadnego blasku.

Chwyciłam mężczyznę mocniej i skręciłam, próbując podrzucić go tak daleko, jak tylko mogłam. Moje zdolności były podwyższone, ale między nami była ogromna różnica rozmiarów i przeleciał zaledwie kilka stóp, zanim osunął się na piasek.

Gdy tylko go puściłem, odskoczyłem na bok i złapałem kawałek metalu. Podniosłem go i pobiegłem w stronę zmiażdżonego mężczyzny. Wystrzeliłem w powietrze w momencie, gdy świat za mną eksplodował. Metal rozbił się o mężczyznę, a ja wylądowałem na nim, trzymając go w miejscu, by go chronić.

Usztywniłem się, gdy pierwsza fala ciepła uderzyła w moje ciało, po której niemal natychmiast nastąpiło uczucie, że moje ciało jest przebijane i taranowane.

W przeszłości zawsze się regenerowałem, ale nigdy nie regenerowałem się dwa razy tego samego dnia, a co dopiero dwa razy w ciągu mniej niż godziny. Wyczerpałem też swoją magię, czego nigdy nie robiłem.

To może być dzień mojej śmierci.

Palący kawałek metalu uderzył w moją głowę, a jedwabista ciemność pochłonęła mnie.




Rozdział trzeci (1)

Musiałem dość mocno uderzyć się w głowę, bo to, czego byłem świadkiem od czasu wypadku, nie ma absolutnie żadnego sensu. Musiałem mieć halucynacje; mój mózg wymyślał jakieś naprawdę dziwne bzdury.

Próbowałem podnieść rękę, żeby przetrzeć oczy, ale tylko palce mi drgały. Uszkodzenia moich rąk były rozległe i potrzebowałem dłuższego czasu na wyleczenie. Szczerze wątpiłem, że ktokolwiek z nas by przeżył, gdybyśmy nie byli zmiennokształtnymi jaguarami.

Spadanie z szalonych wysokości i lądowanie na nogach, z minimalnymi obrażeniami, było dla nas powszechne, ale tylko dzięki kociemu DNA w naszych ciałach. Wątpię, by jakikolwiek inny zmiennik przeżył tę katastrofę, chyba że byłby w stanie wykiełkować skrzydła i wyskoczyć na wolność.

Kiedy zdałem sobie sprawę, że Knox i ja jesteśmy przygwożdżeni pod wodą, próbowałem użyć mentalnego połączenia, aby dotrzeć do pozostałych chłopaków. Miałem nadzieję, że będą w stanie nas uwolnić, ponieważ moje strzaskane ramiona były całkowicie bezużyteczne. Ale więź mentalna milczała; albo nie żyli, albo byli nieprzytomni.

Ten całkowity bezruch w więzi był bardziej przerażający niż katastrofa lotnicza. Jaguary są rzadkie w świecie shifterów, a jeszcze rzadsze jest tworzenie przez nie więzi grupowej. U wilkołaków nazywa się to "stadem", ale u Jaguarów to "cień" - określenie, które całkiem dobrze pasowało do naszej ciasnej jednostki. Moje serce boleśnie zagrzmiało w ciszy; oni nie mogli być martwi.

Byliśmy nadnaturalnymi wysłanymi na zadania, o których nikt nie mógł wiedzieć. Ukrywaliśmy się w ciemności, a zanim cel zorientował się, że tam jesteśmy, było już za późno. Zostaliśmy wysłani, by oczyścić z korupcji zarówno świat nadprzyrodzony, jak i śmiertelników.

Dlatego to zadanie było zupełnie niedorzeczne. To była zwykła misja odzyskiwania. Zaczęły krążyć plotki, że zmiennokształtny feniks żyje, a dyrektorzy prawie stracili głowę na tę możliwość. Zmiennokształtni feniksowi wyginęli przez prawie 400 lat. Nasi szefowie byli zdesperowani, aby sprowadzić tego zmiennokształtnego do bezpiecznego kompleksu.

Sprowadzono jasnowidza, aby pomógł wskazać miejsce, w którym może żyć feniks. To jednak nie pomogło. Jasnowidz nie mógł nam powiedzieć nic poza tym, że poziom mocy w tej zmiennokształtnej jest niepojęty i że jest ona całkowicie niewyszkolona. Sesja po sesji, próbował uzyskać wgląd w jej położenie, ale jego wizje były zablokowane.

Wczoraj obudził nas czarny helikopter lądujący na dachu naszego apartamentu typu penthouse. Na boku widniało złote logo agencji. Wiedzieliśmy, że jesteśmy wzywani do pracy.

Jasnowidz w końcu coś zobaczył i powiedział dyrektorom, że feniks będzie leciał następnego popołudnia. Chociaż nadal nie mógł podać żadnych szczegółów, kogo mamy szukać.

Zakładaliśmy, że nasze zdolności zmiennokształtnych pomogą nam wyczuć feniksa, ponieważ tak potężny zmiennokształtny miałby problemy z maskowaniem swojej energii. Ale każdy pasażer tego samolotu był całkowicie ludzki. To było marnowanie naszych umiejętności, aby wysyłać nas za zmiennokształtną, która nie stanowiła zagrożenia; mogła być łatwo sprowadzona przez niższych agentów. A jednak byliśmy w dzikim gąszczu. A może raczej w pościgu za dzikim feniksem?

Nie spodziewaliśmy się jednak pocisku, który uderzył w skrzydło samolotu, wyrywając silnik i wysyłając nas w kierunku dzikiej dżungli w Ameryce Południowej.

Ten dzień był po prostu pełen niespodzianek. Ale żadna nie dorównywała szokowi, jaki poczułem, gdy otworzyłem oczy pod wodą i zobaczyłem malutkie nagie pisklę wpatrujące się w moją twarz. Może po prostu przyzwyczaiłem się do agentek, które były wysokie, dzięki swoim zmiennokształtnym lub wampirzym naturom, ale ta kobieta była najmniejszą dorosłą ludzką kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem.

Była zdecydowanie dorosła. Nawet z moim ciałem przygniecionym i przypiętym do siedzenia, nie mogłem nie zauważyć jej urody. Jeśli miałbym umrzeć, to byłby to miły sposób.

Jej długie falujące czerwone włosy unosiły się wokół niej w wodzie, poruszając się, gdy prąd kołysał jej ciało. Piękne złote oczy zamknęły się z moimi i patrzyłem, jak jej wylane usta otwierają się w krzyku. Szybko kopnęła w kierunku powierzchni, a ja patrzyłem jak tonowane mięśnie w jej nogach falują.

Moje oczy nadal śledzić w górę jej nogi i gdybym nie był pod wodą, prawdopodobnie bym ślinił się na jej idealnym okrągłym tyłku. Wiem, że większość facetów jest o cycki, ale nie mnie. Wolałbym mieć piękny tyłek do obgryzania.

Moje płuca paliły i wiedziałem, że nadszedł mój czas. Moje ciało odniosło zbyt wiele obrażeń, by mogło się zagoić na tyle szybko, bym mógł się uwolnić, zanim utonę.

Pixie schowała się z powrotem pod wodę i posadziła mnie na kolanach. Ręką dała znak, żebym coś zrobił. Ale mój umysł stawał się coraz bardziej zamglony i nie rozumiałam, czego ode mnie chce.

Wtedy mała minx wyciągnęła się do tyłu i uderzyła mnie. Wypuściłem powietrze z szoku i natychmiast jej usta znalazły się przy moich. Podawała mi powietrze. Zacząłem w momencie uświadomienia sobie, że próbowała mnie uratować.

Gdy tylko nasze usta się dotknęły, ryk więzi godowej przedarł się przez mój umysł i ciało. Czułem, jak moja długość twardnieje pod nią, a bestia we mnie walczyła, by wypłynąć na powierzchnię i ją zdobyć. Ale był zbyt słaby; oboje byliśmy bezradni, by się uwolnić.

Moja, moja, moja.

Tak szybko, jak dotknęła moich ust, cofnęła się, by znów się pojawić. Tym razem pospiesznie chwyciła za drążek, który przykuł nas do siedzeń. Prawie przewróciłem oczami. Czy ona naprawdę wierzyła, że może go przesunąć?

Jej czoło zmarszczyło się, gdy się skoncentrowała, a ja patrzyłem całkowicie zdumiony, jak udało jej się odciągnąć pręt. Mój urojony mózg dostrzegł nawet piękną poświatę wokół niej. Człowieku, kiedy mój mózg postanowił zrobić sobie przerwę od rzeczywistości, poszedł na całość w fantazję.

Uwolniła Knoxa i mnie, ale nawet po wypięciu nie mogłem poruszyć rękami ani nogami, przez co nie byłem w stanie uciec z wraku. Od wielu lat nie czułem się tak bezużyteczny i nienawidziłem tego uczucia. Ta drobna kobieta przewróciła się na plecy, złapała za kołnierz naszych koszul i zaczęła kopać w wodzie w kierunku otworu we wraku.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "The Five Jaguar Shifters"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈