A Baker With Secrets

Prolog

========================

Prolog

========================

Elspeth Peach nie mogła wyczarować piękniejszego dnia. Broomewode Hall lśniło w promieniach wiosennego słońca. Złoty dwór z kamienia Cotswolds był georgiańskim arcydziełem, a jego symetryczne okna mrugały do niej, jakby znały jej sekrety i obiecały je zachować. Zielone trawniki rozciągały szeroko swoje ramiona, a ozdobne jezioro zdawało się witać łabędzie pływające po jego powierzchni pogodnie i elegancko.

Ale jeśli przesunęła spojrzenie choćby o cal w lewo, poczucie spokoju i wyciszenia rozpadło się na milion kawałków. Ciężarówki i przyczepy wjechały na teren, wielkie namioty były już na miejscu, a ona mogła zobaczyć elektryków, stolarzy i malarzy przy pracy nad dwunastoma stanowiskami do gotowania. Jako sędzia główny szalenie popularnego serialu telewizyjnego The Great British Baking Contest, Elspeth Peach lubiła rzucać swoje wymagające oko na przygotowania, aby upewnić się, że wszystko jest idealne.

Kiedy reality show stało się hitem, Elspeth Peach stała się znana na całym świecie. Byłaby równie szczęśliwa, gdyby została sama we względnej nieświadomości, pisząc książki kucharskie i wymyślając nowe przepisy. Kiedy po raz pierwszy zgodziła się sędziować piekarzom-amatorom, wyobrażała sobie małą produkcję oglądaną tylko przez poważnych smakoszy i o ograniczonym nakładzie. Gdyby wiedziała, że program osiągnie międzynarodowy sukces, nigdy nie zgodziłaby się na bycie tak publiczną postacią. Ponieważ Elspeth Peach miała ważny sekret do zachowania. Była doskonałym piekarzem, ale była jeszcze lepszą czarownicą.

Elspeth popełniła głupi błąd. Pieczenie sprawiało jej przyjemność i chciała przekazać trochę tej radości innym. Ale nigdy nie przypuszczała, jak bardzo popularna stanie się ta seria i jak bardzo będzie analizowana przez The British Witches Council, organ zarządzający czarownicami w Wielkiej Brytanii. Rada miała wielką władzę, a każda czarownica, która nie przestrzegała zasad, była karana.

Kiedy była nieznana, mogła trochę omijać granice przestrzegania zasad. Zawsze przestrzegała głównego założenia białej czarownicy - nie szkodzić. Jednak nie była tak dobra w przestrzeganiu nakazu nie mieszania się do śmiertelników bez ważnego powodu. Teraz wiedziała, że jest bardzo uważnie obserwowana i będzie musiała być czujna. Mimo to, jak bardzo denerwowała się swoją pozycją, bardziej martwiła się o swojego nowego współprowadzącego.

Jonathon Pine był kolejnym słynnym brytyjskim piekarzem. Jego książki kucharskie dorównywały jej pod względem popularności i sprzedaży, więc nie powinno być niespodzianką, że został wybrany na jej współsędziego. Tyle, że Jonathon był również czarownicą.

Z pasją argumentowała przeciwko decyzji rady, aby to on był jej współsędzią, ale to nic nie dało. Utknęła z nim. I to stawiało jedyną chmurę na błękitnym niebie tego pięknego dnia.

Ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła zbliżającego się do niej Jonathona. Wyobrażała sobie, że będzie typem, który pojawi się na minutę przed rozpoczęciem kręcenia kamer. Był atrakcyjnym mężczyzną około pięćdziesiątki, o błyszczących niebieskich oczach i gęstych, ciemnych włosach. Jednak w tej chwili wyglądał owczarkowato, bardziej jak nadąsany chłopiec niż piekący celebryta. Jej wrodzona empatia kazała jej przejść od razu do kwestii, która najwyraźniej go trapiła, a ponieważ była co najmniej dwadzieścia lat starsza od niego, powiedziała matczynym tonem: "Czy ktoś był niegrzeczną czarownicą?".

Napotkał wtedy jej spojrzenie. "Wiesz, że tak. Przykro mi, Elspeth. Rada mówi, że muszę zrobić ten pokaz." Szturchnął kamień palcem swojego charakterystycznego kowbojskiego buta - jeden z jego afektów, wraz z niebieskimi koszulami, które zawsze nosił, aby wydobyć kolor jego wprawdzie bardzo ładnych oczu.

"Ale jak zamierzasz sobie z tym poradzić?"

"Mam nadzieję, że mi pomożesz."

Potrząsnęła na niego głową. "Pięć najlepiej sprzedających się książek i konsultantka ilu piekarni i restauracji? Co ty sobie myślałaś?"

Wyszarpnął swoją dolną wargę. "Zaczęło się trochę jak skowronek, ale sprawy wymknęły się spod kontroli. Uzależniłem się od sławy."

"Ale wiesz, że nie wolno nam używać naszej magii dla osobistego zysku."

Wykopał kamień teraz z palcem swojego buta, a jego uwaga spadła na dywan, który zrobił w trawniku. "Wiem, wiem. Wszystko zaczęło się dość niewinnie. Ta kobieta, którą spotkałem, powiedziała, że żaden mężczyzna nie może upiec odpowiedniego scone. Cóż, postanowiłem pokazać jej, że to nieprawda, piekąc jej najlepszy podpłomyk, jaki kiedykolwiek jadła. Dobra, użyłem zaklęcia, bo nie potrafiłem upiec podpłomyka ani niczego innego. Ale to była kwestia zasad. A potem jedna rzecz doprowadziła do drugiej."

"Powiedz mi prawdę, Jonathanie. Czy potrafisz w ogóle piec? Bez użycia magii, mam na myśli".

Robak pełzał leniwie po odsłoniętym brudzie, a on podążał jego ścieżką. Odkryła, że również obserwuje powolne, zwijające się brązowe ciało, z nadzieją. W końcu przyznał: "Nie potrafię zagotować wody".

Widziała, że rada wymyśliła dla niego idealną karę, czyniąc człowieka, który nie potrafił piec, sławnym sędzią. Miał zostać publicznie upokorzony. Ale, niestety, ona również.

Jęknął. "Gdybym tylko powiedział "nie" temu pierwszemu kontraktowi na książkę. Wtedy zaczęły się prawdziwe kłopoty".

Prywatnie uważała, że to wtedy, gdy zaczarował podpłomyka. Zbyt łatwo było się uzależnić od pochwał i zbyt łatwo było się wślizgnąć w nieodpowiednie użycie magii. Jeden zły ruch mógł zamienić się w katastrofę. A teraz spójrz, gdzie się znajdowali.

Kiedy podniósł swoje niebieskie oczy, aby spotkać się z jej, wyglądał na zdesperowanego. "Rada powiedziała mi, że muszę nauczyć się piec i przyjść i zrobić ten pokaz bez użycia jakiejkolwiek magii w ogóle". westchnął. "Albo inaczej."

"Albo inaczej?" Jej oczy zmrużyły się, jakby słońce ją oślepiało, ale tak naprawdę obawiała się odpowiedzi.

Zniżył głos. "Banicja."

Wzięła ostry oddech. "Tak źle jak to?"

Przytaknął. "A ty też nie jesteś całkowicie niewinny, wiesz. Powiedzieli mi, że rozdajesz swoją magię, jakby to było ciepłe mleko i przytulanki. Musisz przestać, Elspeth, albo to banicja także dla ciebie."

Przełknęła. Serce jej waliło. Nie mogła uwierzyć, że rada wysłała jej wiadomość przez Jonathana, zamiast sama ją wezwać. Nigdy nie używała swojej magii dla osobistych korzyści, tak jak Jonathon. Po prostu nie mogła znieść widoku tych biednych, bezradnych piekarzy-amatorów, którzy popełnili błąd, kiedy ona mogła pomóc. Byli tacy słodcy i chętni. Przywiązała się do nich wszystkich. Więc czasami włączała piekarnik, jeśli piekarz zapomniał, albo ratowała ciastka przed spaleniem, krem przed zsiadaniem. Myślała, że nikt tego nie zauważył.

Jednak miała w sobie stal, jak również ciepłe mleko, i mówiła dość surowo do swojego nowego współgospodarza. "Wtedy musimy mieć absolutną pewność, że nic nie pójdzie źle w tym sezonie. Będziesz ćwiczyć każdy przepis przed pokazem. Dowiedz się, co sprawia, że dobry crumpet, bochenek chleba i Victoria gąbki. Będziesz się uczyć ciężej niż kiedykolwiek w życiu, Jonathanie. Pomogę ci, gdzie tylko będę mogła, ale nie pójdę z tobą na dno".

Zrównał się z nią równie stalowym spojrzeniem. "W porządku. I nie będziesz się wtrącać. Jeśli jakiś uczestnik programu zapomni włączyć piekarnika, nie sprawisz, że stanie się to za sprawą magii."

Ojej. Więc rzeczywiście wiedzieli wszystko o jej małej interwencji w Sezonie Drugim.

"A jeśli czyjś cukier karmelizowany zaczyna się palić, nie ratujesz go".

Ojej. I to.

"Dobrze. Pozwolę im się obijać i zawodzić, biedaki."

"A ja nauczę się wystarczająco dużo, żeby sobie poradzić. Poradzimy sobie, Elspeth."

Słowo banicja unosiło się w powietrzu między nimi jak miękka bryza.

"Będziemy musieli."




Rozdział 1 (1)

========================

Rozdział 1

========================

Jeśli chodzi o momenty zmieniające życie, to otrzymanie telefonu, że zostałam wybrana do udziału w The Great British Baking Contest, było jak najbardziej na miejscu. Ćwiczyłem, brałem udział w przesłuchaniach i jeszcze więcej ćwiczyłem. Byłem przyzwoitym domowym piekarzem, ale czy naprawdę byłem najlepszy w Wielkiej Brytanii? Prawdopodobnie nie. Ale nie musiałam być.

Konkurs był moim sposobem na dostanie się do Broomewode Hall, gdzie kręcono program. Miałam własne powody, by tam pojechać, które nie miały nic wspólnego z pieczeniem.

Mimo to, nie było łatwo zostać wybranym. Co roku zgłaszało się tysiące kandydatów, a następnie odbywał się wyczerpujący proces selekcji, podczas którego producenci programu wybierali dwunastu z krótkiej listy i kazali nam piec przed kamerą. Niektórzy poszli na kawałki, inni byli po prostu naprawdę nudni. Wybierano losowo piekarzy z krótkiej listy i wypróbowywano różne kombinacje osobowości, co przypominało trochę pieczenie - sprawdzano, które składniki dają najciekawsze rezultaty. Szybko dowiedziałem się, że sztuką było być dobrym charakterem, starać się być zabawnym, być dobrym sportowcem, udawać, że nie zauważyłeś, że kamery były na tobie, a zegar odliczał minuty, a mimo to zrobić przyzwoitą tartę z dżemem.

Easy peasy! Nie.

Myślę, że jednym z powodów, dla których wybrali mnie do programu, było to, że choć jestem Brytyjczykiem, dorastałem w Stanach, co było zabawne, ponieważ program stał się wielkim hitem w Ameryce. Zaczęłam też życie w piekarni. A dokładniej w kartonie przed piekarnią w Norton St. Philip, uroczej wiosce niedaleko Bath w Somerset.

Lubię myśleć, że moja matka, kimkolwiek była, wybrała piekarnię, ponieważ wiedziała, że będzie mi ciepło, a skoro piekarze zaczynają pracę tak wcześnie, to mnie znajdą. I tak było. Kiedy Gareth Philpott przyszedł tego ranka do pracy, powiedział, że zajrzał do pudełka i znalazł mnie szeroko obudzonego, wpatrzonego w niego. Nie płakałam, nie marudziłam, po prostu gapiłam się, jakbym go oczekiwała. Nazwali mnie Poppy. Philpotts zatrzymaliby mnie, gdyby mogli. To miła rodzina, ale mieli już troje dzieci, a władze nie dają rodzinie dziecka tylko dlatego, że się na nie natknęli. Najpierw próbowali znaleźć moją matkę lub jakiekolwiek informacje o moim pochodzeniu. Gdy okazało się to niemożliwe, zostałem adoptowany przez Agathę i Lelanda Wilkinsonów i to oni zostali moimi rodzicami.

Oboje byli nauczycielami. Od lat starali się o własne dzieci, a ich radość z otrzymania mnie odzwierciedlała się w sposobie, w jaki całkiem odwrócili swoje życie, by dać mi najlepsze wychowanie, jakie mogli. Byli kochającymi rodzicami, miłymi i cierpliwymi. Surowymi, kiedy trzeba było. Przez pierwsze osiem lat mojego życia mieszkaliśmy w Bath, a potem mój tata dostał propozycję pracy nauczyciela w Seattle.

Dorastałem tam, głównie, straciłem brytyjski akcent, stałem się typowym amerykańskim nastolatkiem, a potem, gdy skończyłem szkołę średnią, moi rodzice przeszli na emeryturę i przenieśli się z powrotem do Wielkiej Brytanii. Mogłam zostać w Seattle. Miałem przyjaciół i mogłem pójść tam na studia, ale wybrałem powrót do Anglii. Myślę, że w głębi duszy zawsze czułem się jak w domu. Poza tym, jak wiele adoptowanych dzieci, prześladuje mnie tajemnica moich początków.

Wkrótce po powrocie do Anglii, moi rodzice przenieśli się na południe Francji, aby cieszyć się cieplejszą pogodą, uprawiać lawendę i gotować wykwintne potrawy. Mój tata, który uczył historii, pisał książkę. Moja mama uczyła się francuskiego.

Zaoszczędzili niezłą sumkę, żebym poszedł na studia, ale mimo że rodzice byli nauczycielami, nigdy nie czułem takiej potrzeby. Zawsze byłam bardziej artystyczna niż intelektualna, więc poszłam na dwa lata do szkoły artystycznej i projektowej, a resztę pieniędzy pozwolili mi przeznaczyć na zakup malutkiego domku w Norton St. Philip. To chyba szalone i nikt nawet nie myśli, że moja matka stamtąd pochodziła, ale zaczęłam życie w tej wiosce i tak mnie ciągnie z powrotem. Philpottsowie nadal prowadzili piekarnię i byli moją drugą rodziną. Chyba zawsze będziesz miał więź z osobą, która zgarnęła cię z ulicy jako noworodka. Poza tym, dorastając jako jedynaczka, byłam zafascynowana ich rozrośniętą, hałaśliwą rodziną.

Zostałam grafikiem freelancerem, co pozwoliło mi pracować z domu. Owszem, bywało to samotne, ale łatwiej było ukryć swój stan. Nie wiem, jak inaczej to nazwać.

Widzę ludzi, których tak naprawdę nie ma.

Kiedy byłam mała, często odwiedzał mnie chłopiec mniej więcej w moim wieku. Był trochę władczy i zabawnie mówił, ale był moim towarzyszem zabaw. Powiedział mi, że ma na imię Peter. Kiedy moi rodzice dowiedzieli się o Piotrusiu, zabrali mnie do psychologa dziecięcego i wszyscy ustalili, że mam wyimaginowanego przyjaciela, doskonale powszechnego u jedynaków.

Dobrze, że nigdy nikomu nie powiedziałem, że Peter nosił dziwne ubrania. Dopiero dużo później, kiedy badałem historię północno-zachodniego Pacyfiku do wypracowania w szkole średniej, zobaczyłem zdjęcia tego samego ubrania. Peter nosił czapkę ze skóry bobra, dwurzędowy wełniany płaszcz z mosiężnymi guzikami i skórzane buty. Jego włosy zwisały do ramion. Znalazłem chłopca, który wyglądał bardzo podobnie do niego na zdjęciu z 1858 roku. Do tego czasu nauczyłem się być o wiele bardziej ostrożny w stosunku do dziwnych ludzi, których spotykałem. Nauczyłem się nie reagować na widok ludzi, gdy wchodziłem do pokoju lub domu, dopóki ktoś inny o nich nie wspomniał, na wypadek gdyby to były duchy. Wiem, że brzmi to super dziwnie, ale można się do tego przyzwyczaić i nigdy nie czułem się przestraszony. W rzeczywistości mam za co być wdzięczna duchom. Nauczyły mnie otwartego umysłu, traktowania obcych z życzliwością i tego, że decyzje, które podejmujemy w życiu mają konsekwencje.

Praca w domu oznaczała brak konieczności ciągłego czuwania nad sobą. Prawdopodobnie, gdy kupowałam swój domek, powinnam była wybrać coś zupełnie nowego, gdzie jeszcze nikt nie umarł. Ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłam The Olde Bakery, zakochałam się w niskich kamiennych ścianach, rozłożystym ogrodzie ziołowym i kuchni, w której połączono podłogi z kamienia łamanego, oryginalny kominek i nowoczesne urządzenia. Często odwiedzała mnie kobieta ubrana w staromodną sukienkę, fartuch i czapkę. Nazywała się Mildred i była tam kiedyś kucharką. Dzieliła się ze mną wszystkimi swoimi sekretnymi wskazówkami dotyczącymi pieczenia, choć oczywiście nie była zbyt dobra jako testerka smaku. Czasami jakiś mężczyzna przechadzał się w górę i w dół na zewnątrz, ale jeśli otwierałam drzwi i zapraszałam go do środka, znikał.




Rozdział 1 (2)

Mimo że ci ludzie byli duchami, dogadywaliśmy się. Mildred jednak często mnie beształa, krytykując moje umiejętności kulinarne i udzielając mi rad. Udawała, że jest zbulwersowana wszystkimi nowoczesnymi udogodnieniami, takimi jak blender, robot kuchenny i mikrofalówka, ale potajemnie myślałam, że jest zazdrosna, że nie mieli ich w jej czasach. Spędziłam godziny na pieczeniu, ćwicząc, by dostać się do programu, więc nie mając nikogo w domu, kto mógłby mi wystawić szczerą opinię, spakowałam moje wypieki i udałam się do domu Philpottów. Był on znacznie nowszy od mojego, został zbudowany w ciągu ostatnich stu lat.

Gina Philpott była w moim wieku i była moją najlepszą przyjaciółką. Od małego byłyśmy złączone w biodrze, a ona zmuszała mnie do siedzenia w miejscu godzinami, kiedy karbowała mi włosy i malowała twarz makijażem swojej mamy. Nawet jeśli wyjechałam na piętnaście lat, pozostałyśmy w kontakcie, odwiedzając się za każdym razem, gdy nasza rodzina wracała do Wielkiej Brytanii, i pozostałyśmy sobie bliskie. Była teraz fryzjerką i makijażystką i pracowała przy The Great British Baking Contest. Pomogła mi w aplikacji, a nawet zrobiła mi makijaż i włosy przed pierwszym przesłuchaniem przed kamerą. Była też jedyną osobą, która wiedziała, dlaczego tak bardzo chciałam wziąć udział w tym programie.

To było aż do czasu, kiedy byłam dzieckiem w tym kartonie. Po tym jak policja zakończyła próby odnalezienia mojej rodzonej matki, oddała przedmioty mojej mamie i tacie. W pudełku znajdowałam się oczywiście ja, ubrana w frotową koszulkę z Marks & Spencer. Jednak bez faktycznej daty zakupu lub jakiejkolwiek wskazówki, kto dokonał zakupu, nie można było ustalić, który Marks & Spencer sprzedał tę rzecz lub komu. Podobnie było z pieluszką jednorazową. Pudełko było pudełkiem po jabłkach firmy Somerset, a w jego wnętrzu byłam owinięta przytulnie w kocyk. Pudełko po jabłkach było dość pospolite i nie przyniosło żadnych wskazówek poza słabym zapachem jabłek.

Koc był bardziej interesujący. Wykonany był z wełny w kolorach zieleni i błękitu z domieszką czerwieni w ciekawy wzór. Policja nie mogła namierzyć, skąd mógł być kupiony, ani skąd pochodziła wełna i uznała, że musiał być zrobiony ręcznie. To była wspaniała praca. Nie mogłam sobie wyobrazić, że miałabym czas, cierpliwość lub umiejętności, aby wydziergać coś tak pięknego.

W pudełku nie było żadnej notatki, żadnego medalionu przełamanego na pół, żebym mogła pewnego dnia znaleźć moją rodzoną matkę, która miałaby drugą połowę. Jedyną wskazówką, skąd pochodzę, był ten koc.

Trzymałam go swobodnie rozłożonego na krześle w moim małym salonie. Za mały na łóżko, był ładną narzutą i jedynym łącznikiem, jaki miałam z moją rodzoną rodziną. Prawdopodobnie dlatego, że widziałam go codziennie i znałam jego wzór tak dokładnie, że rozpoznałam go natychmiast, gdy zobaczyłam go ponownie.

Zobaczyłam mój dziecięcy kocyk pewnego dnia, gdy oglądałam The Great British Baking Contest. Filmowali zawsze w Broomewode Hall, georgiańskim dworze, który nie był otwarty dla publiczności. Broomewode Hall był siedzibą hrabiego Frome, Roberta Champneya i jego rodziny. Champneyowie zarabiali pieniądze, pozwalając, by ich posiadłość była wykorzystywana w serialu i robiąc wesela, w sposób, w jaki wielu z tych starych brytyjskich arystokratów wiązało koniec z końcem. Podczas jednego z odcinków zakulisowych w programie, Lady Frome oprowadziła ich po swoim domu.

Kiedy kamera przesuwała się po wielkiej jadalni, a Lady Frome opisywała obrazy, od razu wpadłam w zachwyt nad kobietą na obrazie olejnym, która wydawała się mieć na sobie mój dziecięcy kocyk! Teraz widzę, że w rzeczywistości była to chusta. Ale wzór był taki sam. Byłam tego pewna.

Od tego momentu zaczęłam poszukiwania informacji o Broomewode Hall. Lord i lady Frome nieustępliwie strzegli swojej prywatności, a uzyskanie dostępu do nich i ich rodzinnego domu było niemożliwe. Poza tym, co miałabym powiedzieć? "Myślę, że jeden z twoich przodków nosił kiedyś mój dziecięcy kocyk? Najlepszym sposobem na spędzenie tam czasu, jaki przyszedł mi do głowy, było zakwalifikowanie się jako piekarz w The Great British Baking Contest.

Udało mi się. Wbrew pozorom, zostałem wybrany jako jeden z dwunastu piekarzy. To był jeden krok w kierunku odkrycia, kim naprawdę jestem. Teraz musiałem tylko wymyślić, jak pokonać resztę drogi.




Rozdział 2 (1)

========================

Rozdział 2

========================

To był piękny kwietniowy dzień. Światło słoneczne padało na bladozielone liście i nowe pędy, a żonkile i tulipany stały jak królewskie na szczycie dywanu z niebieskich dzwonków. To była idealna pogoda na pierwszy dzień filmowania. Słynne namioty rozciągały się na zielonym trawniku przede mną. Byłam tak zdenerwowana, że chciałam się odwrócić, uciec do domu i zwymiotować. Nie przemyślałem tego do końca. Ludzie, których znałem i miliony obcych ludzi będą oglądać moje gotowanie w telewizji. Byłem przerażony, że zrobię z siebie ogromnego głupka. Może nawet nie czekaliby do końca pierwszego odcinka, tylko wyrzucili mnie z programu po tym, jak nie udało mi się opanować jakiegoś brytyjskiego przysmaku, o którym nigdy nie słyszałam.

Mój mózg był tak otumaniony, że nie sądziłam, że będę w stanie odróżnić drewnianą łyżkę od patelni. Wszystko, co do tej pory wiedziałam lub wydawało mi się, że wiem o pieczeniu, wyleciało mi z głowy. To było tak, jakby ktoś wziął mój starannie zebrany plik przepisów i odwrócił go do góry nogami nad koszem na śmieci.

Ukradłem nerwowe spojrzenia na innych uczestników konkursu zebranych na trawniku dla naszego przed-filmowego pep talk. Żaden one patrzeć prawie tak nerwowy jak ja. Wyglądali jak piekarze. Profesjonalni. Pewni siebie. Doświadczeni. Ich mózgi wypełnione były starymi i oryginalnymi przepisami rodzinnymi, ich mięśnie ramion wyostrzone przez lata ręcznego ubijania białek, formowania marcepanowych zwierzątek i wyrabiania własnego chleba - bez wątpienia z ziarna uprawianego na ich własnych farmach i działkach.

W porównaniu z nimi byłam tak lekka, że na pewno będę pierwszą osobą, która odpadnie z programu. Co ja sobie myślałam? Przynajmniej Gina zrobiła mi włosy i makijaż do programu wcześniej tego ranka i pomogła mi wybrać strój na dziś. Ułożyła moje długie, ciemne włosy w luźne loki i użyła pudrów i eliksirów, aby wyróżnić moje orzechowe oczy. Miałam na sobie fioletową bawełnianą bluzkę na dżinsy. Powiedziała, że będzie dobrze wyglądać w kamerze i schlebi mojej cerze. Jeśli miałam się skompromitować w międzynarodowej telewizji, to przynajmniej będę wyglądać jak najlepiej.

Była to różnorodna grupa - w różnym wieku i z różnych środowisk. Pewna babcia uśmiechnęła się do mnie, jakby widziała, jak bardzo się boję. Z pakietu informacyjnego, który nam dano, wiedziałam, że nazywa się Maggie Wheelan i ma pięcioro wnucząt. Musiała piec na długo przed moim urodzeniem, a więc miała kilkadziesiąt lat więcej doświadczenia. Jej spojrzenie ominęło mnie, gdyż bez wątpienia odrzuciła mnie jako konkurencję.

Męski głos obok mnie powiedział: "Wyglądasz, jakbyś próbowała sobie przypomnieć, jak przekręcić gałkę piekarnika do pozycji włączonej".

Roześmiałam się. "W tej chwili nie pamiętam nawet, co to jest piekarnik".

Mówca był nieco starszy ode mnie, prawdopodobnie po trzydziestce, i miał na sobie czerwoną koszulę we wzory samochodów i ciężarówek. Jego rude włosy były kolczaste, a zielone oczy mrugały, jakby nie brał tego wszystkiego na poważnie.

Nie dałem się nabrać. Każdy z nas pracował na to, by zajść tak daleko. Wszyscy mieliśmy nadzieję na zdobycie tytułu Najlepszego Piekarza Wielkiej Brytanii.

Jakby podążał za moimi myślami, powiedział: "Mam tylko nadzieję, że nie jestem pierwszym, który odpadnie".

"Ja też. Wszystko, byle nie to."

Uśmiechnął się do mnie. "Cóż, nie możemy oboje być przegłosowani jako pierwsi, więc zamiast tego bądźmy przyjaciółmi. Wtedy, jeśli jedno z nas odejdzie, drugie może huknąć do kamer telewizyjnych o tym, jaką wspaniałą osobą byliśmy, może wycisnąć krokodylą łzę lub dwie."

Roześmiałam się. "Deal."

Wyciągnął rękę. "Jestem Gerald Parterre, ale wszyscy mówią mi Gerry".

"Jestem Poppy Wilkinson."

Powiedziano nam już trochę o naszych współzawodnikach. O Gerrym wiedziałam tyle, że był specjalistą od remontów, który piekł od dziecka. Kiedy kończył remont u klienta, zawsze piekł dla niego ciasto, aby to uczcić. Pomyślałam, że brzmi miło i byłam wdzięczna, że znalazłam przyjazną twarz.

"Musisz być najmłodsza", powiedział do mnie, a następnie pochylił się. "Także najładniejszą".

"Mam dwadzieścia pięć lat", powiedziałam mu i zignorowałam resztę jego komentarza. Byłam typem girl-next-door i wiedziałam o tym. Najładniejszą kobietą w programie była bez wątpienia Florence Cinelli. Była gwiazdą filmową z grzywą rudobrązowych włosów, szeroko rozstawionymi oczami i obfitymi ustami, podkreślonymi przez nieskazitelny makijaż. Jej ubrania mogłyby się znaleźć na wybiegu w Mediolanie. Dzięki niej poczułam, że pięć minut rano ze szczoteczką do zębów, szczotką do włosów i ściereczką to za mało na pielęgnację urody. Byłam zbyt onieśmielona, by zrobić coś więcej niż tylko skinąć głową w jej kierunku. Jak udało jej się utrzymać tak nieskazitelnie czyste czerwone paznokcie podczas pieczenia? Miała na sobie wiśniową sukienkę, która pokazywała wspaniałe nogi i wysokie obcasy. Jak miała zamiar piec w szpilkach?

Maggie, babcia, zaczęła chodzić i przedstawiać się wszystkim, a my wszyscy poszliśmy za jej przykładem. Ledwo pamiętałam swoje imię, ale starałam się skupić, gdy uścisnęłam dłoń Gauravowi, naukowcowi, który właśnie wrócił z odwiedzin u rodziny w Indiach i stwierdził, że pogoda jest chłodna. Powiedziałam mu, że wkrótce się rozgrzeje, gdy ruszą piece.

Evie była nieco starsza, po pięćdziesiątce, jak przypuszczałem. Była administratorem w NHS i powiedziała mi, że lubi sprowadzać przyprawy z Jamajki, gdzie się urodziła.

Hamish MacDonald był szkockim policjantem. Wyglądał na twardego i bez nerwów, a potem roztopił moje serce, gdy przyznał, że jego specjalnością jest przepis na shortbread babci. Mieszkał w pobliżu Fortu William i hodował kuce szetlandzkie.

Na więcej nie było czasu. Podszedł Donald Friesen, producent serialu, a wraz z nim wielkie gwiazdy programu, Elspeth Peach i Jonathon Pine. Dostałam takiego dreszczyku emocji, widząc dwie gwiazdy-piekarzy. Jak to bywa z celebrytami, czułam się tak, jakbym ich znała. Wtedy Elspeth skierowała swoje spojrzenie na mnie i uśmiechnęła się, jakby też mnie znała. Dała malutki ukłon, a ja poczułam, jak po moich plecach przebiega dreszcz.

"Uwaga, wszyscy, proszę". Donald Friesen był intensywny i energiczny. Wiedziałam od Giny, że właśnie skończył czterdzieści lat i był ambitnym człowiekiem firmy. Bycie producentem seryjnym do konkursu pieczenia było jego życiem. Miał krótkie czarne włosy i nosił zgrabny tekowy garnitur i błyszczące czarne loafersy. Przypomniał nam, żebyśmy byli sobą, zapomnieli o kamerach, które będą nas śledzić, i zachowywali się naturalnie. Tak, jasne, jakby to miało być takie proste. "To ma być zabawa!" powiedział. "Więc skup się tylko na swoim stanowisku pracy i tym, co pieczesz".




Rozdział 2 (2)

Chociaż to była konkurencja, nie chcieli, żebyśmy sprawiali wrażenie rywalizujących. Przypomniało mi to trochę nauczyciela jogi, który kiedyś powiedział, że joga jest o tobie i twojej macie. Jakby ludzie nie patrzyli na innych joginów, widząc, kto może rozciągnąć się dalej, utrzymać pozę dłużej lub kto wyglądał lepiej w ich skintight sprzęt jogi. Jeśli ludzie byli konkurencyjni w klasie jogi, nie mogłem sobie wyobrazić, jak źle by się stało na telewizyjnym konkursie.

"Och, i nie zapomnij, że wszyscy z was będzie mic'd," kontynuował. "Więc możesz chcieć pamiętać, aby zdjąć go, gdy idziesz do łazienki i staraj się nie mówić rzeczy, których nie chciałbyś, aby facet od dźwięku podsłuchał". Był nerwowy śmiech od nas wszystkich. Donald uśmiechnął się, a ja po raz pierwszy zobaczyłam, jak jego blada skóra ma znamiona wokół brody i ust.

Namiot, w którym mieliśmy kręcić, był rozległą przestrzenią z czystego białego kalosza, wzniesioną w poprzek wspaniałych zielonych trawników posiadłości. Jego podłoga była wyłożona długimi deskami z polerowanej sosny, gdzie miałem nadzieję, że nie upuszczę mojego ciasta ze zdenerwowania. Trudno wyjaśnić, jak to jest wejść do tego namiotu, wiedząc, że ponad milion ludzi skończy obserwować, jak pieczesz pod presją, próbując zachować spokój, zapamiętać swój przepis, wyglądać, jakbyś wiedział, co robisz, i udawać, że nie jesteś przerażony, że będziesz następnym odesłanym do domu. Powiedzmy, że mój żołądek był w węzłach i moje ręce były wilgotne od potu.

Donald przywołał gospodarzy i sędziów i przedstawił ich. Nie było dreszczu podniecenia, jak Elspeth Peach i Jonathon Pine wyszedł do przodu, aby spotkać nas wszystkich. Byli wielkimi gwiazdami i to oni decydowali o tym, kto zostanie, a kto odejdzie w najbliższych tygodniach. Z bliska Elspeth Peach wydawała się tak samo doskonale ułożona i tak samo autentycznie miła, jak w telewizji. "To takie cudowne widzieć kogoś tak młodego, kto tak świetnie radzi sobie z pieczeniem" - powiedziała do mnie. Podziękowałam jej i powiedziałam: "Mam nadzieję, że wytrzymam pod presją".

"Dasz sobie radę", powiedziała. Potem wyciągnęła rękę. Gdy ją uścisnąłem, uczucie jakby porażenia prądem przeszło mi przez ramię. Miała zamiar iść dalej, ale odwróciła się i wpatrywała się we mnie, wciąż trzymając się mojej ręki, która była gorąca. "Czy ty jesteś...?" Potem potrząsnęła głową i roześmiała się. "Nie. Oczywiście, że nie jesteś." W końcu puściła moją rękę i odezwała się do Gerry'ego.

To było dziwne. Zastanawiałem się, jak zakończyłoby się to zdanie. Nie miałem jednak czasu myśleć o dziwacznym przerywniku, bo zdałem sobie sprawę, że jeden z dwóch prowadzących komików przypomina mi, że jestem Amerykaninem. Nazywali się Jilly i Arty, doskonałe imiona komików. Bez wątpienia użyliby tego jako podstawy małych żartów w miarę postępu programu. Lepiej się do tego przyzwyczaić.

Jilly grała w przebojowym programie komediowym jakąś dekadę temu. Miała masę rudych loków i kwadratowe niebieskie okulary, ale za soczewkami jej oczy wyglądały na smutne.

Wiedziałam, znowu od Giny, że Donald zwerbował Arty'ego, bo był tak popularny wśród młodszej części społeczeństwa. Zaczynał od stand-upu, a także był współautorem i odtwórcą głównej roli w dziwacznej komedii telewizyjnej, która stała się hitem. Miał długie blond włosy, duże niebieskie oczy i, jak mówiła Gina, słynął z tego, że flirtował z każdym.

Moje stanowisko pracy znajdowało się po lewej stronie mniej więcej w połowie drogi. Podeszłam do niego czując się jakby to był pierwszy dzień szkoły. Krew waliła mi w uszach. Trudno mi było przełknąć. Lada była nieskazitelna, moje przybory starannie oznaczone i ułożone, ołówki naostrzone i czekające na użycie. Wszystko było jeszcze przed nami. Miałam tylko nadzieję, że wytrzymam presję.

Mężczyzna, którego wcześniej nie widziałem, podszedł do mnie. "Nazywam się Gordon," powiedział. "Jestem twoim dźwiękowcem".

Kiwnąłem nerwowo głową na przywitanie. Sprawdził mój mikrofon i pokręcił się z kilkoma przewodami. "Miło cię poznać", udało mi się w końcu. "Domyślam się, że to ty będziesz podsłuchiwał jak mówię żenujące rzeczy. Postaram się jak najlepiej trzymać to w ryzach". Gordon był przyjemnie wyglądającym facetem. Gdzieś po trzydziestce, miał ładną twarz, brązowoblond włosy, niebieskie oczy i blisko przyciętą brodę.

"Jak się czujesz?"

"Cóż, ledwo mogę ciągnąć zdanie razem, a co dopiero ciasto".

"Będzie dobrze. Kamera uwielbia ładne buzie. Nie masz się o co martwić." Teraz, gdy skończył regulować mikrofon, poklepał mnie po ramieniu i ruszył dalej. Gina biegała dookoła robiąc ostatnie poprawki makijażu i włosów. Kiedy Gordon odchodził, powiedziała: "Ooh, myślę, że Gordon cię lubi. Zobacz, jak długo spędził na rozmowie z tobą".

Położyłem rękę na moim mikrofonie. Już były rzeczy, których nie chciałem, żeby Gordon usłyszał, a byłem mikrofonowany tylko przez pięć sekund. "Przestań. Nie jestem magnesem na mężczyzn."

"Cóż, nie zwykle", Gina zgodziła się. "Ale właśnie zrobiłam ci włosy i makijaż. A ja, Pops", powiedziała, pochylając się, "jestem artystką".

"Prawdziwym magnesem na mężczyzn jest Florence Cinella" - powiedziałem, wskazując głową na miejsce, gdzie wspaniała Florence była obecnie otoczona przez komika Arty'ego; Donalda Friesena, producenta serialu; Gerry'ego, który obiecał być moim przyjacielem; Gaurava; i Hamisha.

"Prawda. Zaoferowałbym, że dotknę jej makijażu, ale to byłoby jak wzięcie kredki do Mona Lisy".

"Jesteś tak dobry dla mojej pewności siebie".

Gina zaśmiała się. "Będzie dobrze. Zachowaj zimną krew i nie wpadaj w panikę. Po pierwszym wyzwaniu będzie łatwiej."

Dyrektor, kobieta o imieniu Fiona, przemaszerowała wszystkich na swoje miejsca i nadszedł moment, na który wszyscy mieliśmy nadzieję.

Czterech gospodarzy ustawiło się z przodu namiotu. Jak wie każdy, kto oglądał któryś z tych programów, zawsze są dwie postacie komiczne i dwóch mistrzów piekarskich. Elspeth Peach miała już dobrze po siedemdziesiątce i była absolutną legendą. Znana była z tego, że była uprzejma, ale dokładna. Jonathon Pine miał być twardym facetem z tej dwójki. Ostrzegano nas, że potrafi rozwalić zawodnika jak niedogotowany suflet jednym lub dwoma słowami.

Pierwsze wyzwanie dostaliśmy już z wyprzedzeniem, abyśmy mogli zamówić nasze składniki i mieć szansę na ćwiczenia. Nie ma jednak takiej presji, jak próba ugotowania czegoś w piekarniku, którego nie znasz, z mikserami, patelniami i narzędziami, które nie należą do Ciebie. Jak powie Ci każdy kucharz, sprzęt i przybory mają swoje własne, niepowtarzalne osobowości. Niektóre potrzebują odrobiny dodatkowej miłości i zachęty, by pracować tak, jak chcesz; inne są uparte i musisz dostosować się do ich ustawionej prędkości lub temperatury. Poznanie swoich narzędzi wymaga czasu i cierpliwości. I oto byliśmy, przedstawieni z zupełnie nowym sprzętem. Wyobrażałem sobie, że jeśli wytrwam wystarczająco długo, staną się jak starzy przyjaciele, ale w tej chwili ledwo nas sobie przedstawiono, a ja z pewnością nie ufałem, że będą wykonywać moje polecenia. A jednak, nie miałem wyboru. Musiałam im zaufać.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "A Baker With Secrets"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈