Bycie jego muzą

Rozdział 1 (1)


"Nie dostałem dużo snu ostatniej nocy, a ta odrobina, którą dostałem, była przeciętna w najlepszym wypadku. Pomyślałem więc, że przydałby mi się dziś rano mały pick-me-up i postanowiłem zrobić kilka ptysiów z Nutellą." Uśmiecham się na głupotę tego wszystkiego. "Wiesz, jak bardzo kocham ten produkt. W piekarniku jest już trochę kremowego serowego duńskiego chleba. Wiem, że do tego też masz słabość."

Hannah chuckles, linie śmiechu wokół jej oczu tańczą z ruchem. "Wiesz, że tak. Mam nadzieję, że zachowasz dla mnie trochę obu na później."

"Oczywiście." Po chwyceniu wałka do rozwałkowania ciasta, spoglądam z powrotem na nią. "Gdzie jesteś tak wcześnie? Miałam nadzieję, że będziesz mogła spróbować nowych babeczek, które chcę zrobić później."

Uśmiechając się do mnie, chwyta banana z dużej miski z owocami na blacie. "Bez obaw, nie zostawiłabym cię samej z tym zadaniem. Panie z klubu kołder namówiły mnie na dołączenie do nich na ich niedzielną poranną wędrówkę, ale nie będzie mnie długo. Tylko szybka runda wokół jeziora".

"Och, to brzmi jak zabawa."

Ona wzrusza ramionami. "Nie jestem pewien, czy nazwałbym to zabawą, ale z całym tym próbkowaniem, przez które mnie przełożyłeś w ciągu ostatnich kilku tygodni, muszę podnieść moją rutynę treningową, jeśli chcę nadal mieścić się w moje ubrania." Ona mruga do mnie, a ja daję jej wielki uśmiech.

Ta kobieta była moim ratunkiem i nie jestem pewna, co bym bez niej zrobiła. Wiem na pewno, że nie stałabym teraz w tej kuchni, bardziej zadowolona niż byłam od dłuższego czasu, gdyby nie ona. W momencie, gdy sięgnęłam w życiu dna, ona wkroczyła do akcji i nie tylko namówiła mnie na przeprowadzkę przez kraj dla kaprysu - z Nowego Jorku do Kalifornii - ale także zapewniła nam dach nad głową.

Przyjęła mnie i moje małe dziecko jak rodzinę, bez żadnych pytań. Nigdy nie będzie wystarczająco dużo słów, aby pokazać jej, jak bardzo jestem wdzięczna za całą pomoc i wsparcie, które nam dała. Życie z pewnością nie byłoby takie samo bez tego anioła stróża.

Kiedy skupiam się z powrotem na jej twarzy, łapię ją na tym, że wpatruje się we mnie.

"Przestań o tym myśleć. Wiesz, że mogę powiedzieć." Jej ręce są na jej biodrach, jej usta ściśnięte razem w ciasnej linii.

Ciche prychnięcie ucieka z moich ust, a ja trzymam ręce w górę w poddaniu. "Wiem, wiem. Po prostu czasami nie mogę nic na to poradzić. Ale staram się nie wpadać w tę pułapkę, jeśli mogę pomóc, obiecuję."

Dzielimy się wiedzącym spojrzeniem, takim, które dzieliliśmy wiele razy w ciągu ostatnich kilku tygodni. To nie był pierwszy raz, kiedy mój umysł zsunął się do przeszłości - dobrowolnie lub nie - ale oboje wiemy, że to nie będzie ostatni raz. Myśli z przeszłości mają dziwny sposób na zakradanie się do ciebie w każdej chwili. Czasami jest to ulotna myśl, która znika zanim zdążysz ją uchwycić, ale innym razem jest tak przytłaczająca, że masz wrażenie, że cię udusi.

Beep. Monitor dla dzieci siedzący po dalekiej stronie kuchennego baru wysyła ostrzegawczy ton, dając mi znać, że stracił sygnał.

"Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mieszkać w domu na tyle dużym, że ta rzecz straci połączenie". Wzdychając, szybko myję ręce, by sprawdzić monitor.

Zanim nacisnę przycisk, by włączyć ekran, sygnał jest już z powrotem włączony. Dziwna technologia.

"Czy wszystko z nią w porządku?" Głos Hannah jest zasznurowany nutą troski, gdy próbuje zerknąć przez moje ramię.

"Tak, wciąż zdrowo śpi". Ekran jest jasny, pokazuje łóżeczko z moją małą dziewczynką, Mirabelle, w nim. Widok jej leżącej na brzuchu z tyłkiem wysoko w powietrzu sprawia, że się uśmiecham - czasami nadal czuję się dziwnie, że tak szybko stała się moim wszystkim. Nie da się ukryć, że nasze początki były trudne, nie życzyłabym tego nikomu, ale udało nam się przetrwać i wyszliśmy z tego silniejsi.

Moje myśli wędrują do zeszłego roku, kiedy to mój były narzeczony, Sebastian, zostawił mnie - zostawił nas - w najgorszym momencie mojego życia. Na samą myśl o tym, aż mnie skręca w środku.




Rozdział 1 (2)

Czasami zastanawiam się, co by było, gdyby nie zostawił mnie z noworodkiem, ale z perspektywy czasu jestem zadowolony. Bez wątpienia był kompletnym dupkiem, że zrobił to tak, jak zrobił, ale lepiej nam bez niego. Zajęło mi trochę czasu, aby to zrozumieć, ale kiedy już to zrobiłem, życie stało się trochę łatwiejsze. Na szczęście Mirabelle od początku była wspaniałym dzieckiem, prawie jakby chciała mi pomóc przez ten trudny okres w naszym życiu.

Ręka na moim ramieniu wyrywa mnie z moich myśli, a moje oczy skupiają się z powrotem na Hannah.

"Wszystko w porządku?" Jej brwi rysują się razem, jak ona patrzy na mnie.

Szybko przytakuję i zwracam uwagę na ciasto przede mną, żeby nie mogła dalej badać mojej twarzy. Nie ma potrzeby, aby pobłażać mojemu mózgowi w tej części mojej przeszłości dłużej niż już to zrobiłem.

Hannah upuszcza rękę z mojego ramienia i podchodzi do lodówki. "Czy chcesz, żebym po naszej wędrówce przyprowadziła ze sobą którąś z dziewczyn? Wiesz, jak bardzo kochają ciebie i twoje wypieki".

Samo myślenie o tych kobietach sprawia, że chichoczę. "Nie dzisiaj, ale dzięki. Chcę tylko zrobić małą partię dla nas później. Ale jeśli uznamy je za wystarczająco dobre, mogę zrobić dużą partię w przyszłym tygodniu w piekarni i możemy je wtedy zaprosić."

Nawet jeśli moja piekarnia nie będzie otwarta przez jakiś czas, wykorzystuję każdą okazję, aby piec duże partie w moich pięknych masywnych piecach przemysłowych.

"Brzmi idealnie. Nie mogę się doczekać." Chwyta swoją butelkę wody z lodówki, machając do mnie, gdy wychodzi. "Teraz ciesz się małą przerwą i do zobaczenia później".

"Baw się dobrze i pozdrów ode mnie resztę swojego składu". Uśmiecham się do tego określenia jak zawsze, ale jest ono po prostu idealne. Szóstka seniorów, którzy tworzą klub kołder, jest czasem gorsza niż grupa nastolatków. Zdecydowanie nigdy nie robi się nudno, kiedy są w pobliżu.

Przez następne kilka minut jestem całkowicie skupiona na moim pieczeniu. To coś, co mnie skupia, niezależnie od tego, w jakim jestem nastroju. Kiedy jestem już zadowolona z ciasta, kroję je na równe kawałki. Następnie nakładam brązową masę orzechową i obficie smaruję ją nożem, ponieważ nie ma czegoś takiego jak za dużo Nutelli.

Po złożeniu każdego kawałka tak, aby powstała otwarta rurka, układam je zgrabnie obok siebie na blasze do pieczenia. Ponieważ piekarnik jest jeszcze zajęty, odkładam blachę na blat i przechodzę do kolejnej miski ze składnikami, która już na mnie czeka. Uwielbiam takie dni jak dziś, kiedy mogę po prostu piec jedną rzecz po drugiej. Uspokaja mnie to, a jednocześnie pozwala jasno myśleć o tym, co przyniesie nadchodzący tydzień.

Ponieważ postanowiłam nie spieszyć się ze sprawami związanymi z piekarnią, mam jeszcze kilka miesięcy, zanim otworzę ją tutaj, w tym małym kalifornijskim miasteczku. Nie tylko jest wiele przygotowań, które trzeba zrobić, ale szybko zorientowałam się, że próba jednoczesnego wychowywania niemowlęcia nie jest najłatwiejsza - nawet z całą pomocą, jaką otrzymałam.

Piosenka w radiu kończy się, a gospodarz przerywa moje myśli. "Źródła twierdzą, że nasz własny obywatel Brooksville, gwiazda rocka Hudson Mitchell, został zauważony na lotnisku dziś rano. Jeśli to prawda, i naprawdę wrócił do miasta, proszę być uprzejmym, ludzie. Pamiętajcie, że jest jednym z nas".

"Rockstar?" prycham do siebie. "Jestem tu już od kilku tygodni i nikt nie wspomniał nic o mieszkającej tu gwieździe rocka - nie to, że często wychodziłem. I tutaj myślałem, że możemy mieć spokojne życie w tym miejscu. Dzięki Bogu, że Monica nie przeprowadziła się z nami, byłaby na to przygotowana." Moja najlepsza przyjaciółka jest najgorszą plotkarą wśród celebrytów, chociaż wie, że przy mnie powinna ograniczyć to do niezbędnego minimum.

Potrząsam głową, bo zdaję sobie sprawę, że mówię do siebie, co jest nawykiem, z którym chyba nigdy się nie rozstanę - czymś, za czym Sebastian nie przepadał.

Przestań! Żadnego myślenia o nim, nie jest wart czasu.

Zegar piekarnika pika, skutecznie odwracając moją uwagę od myśli. Wyjmuję blachę z duńskim chlebem i po ostrożnym postawieniu jej na piecu, wkładam kolejną blachę. Słodki zapach wypieków dociera do mojego nosa, a ja wypuszczam głośne westchnienie, gdy mój żołądek wydaje z siebie burczenie. Kładę dłoń na brzuchu, od razu zauważając, że Hannah mogła mieć rację co do tego, że musimy zwiększyć naszą rutynę treningową.

Skupiając się z powrotem na swojej pracy, ponownie zatracam się w cieście chlebowym. Kołysząc się delikatnie do muzyki płynącej z radia, zaskakuję, gdy drzwi wejściowe zamykają się z głośnym hukiem.

"Dziwne." Zatrzymuję się, moje ręce nadal głęboko w miękkim cieście, i słucham. "Może Hannah czegoś zapomniała".

"Ojej, co tu tak ładnie pachnie? Wróciłbym wcześniej, gdybym wiedział, że to na mnie czeka." Głos - męski, i zdecydowanie nie Hannah - staje się głośniejszy z każdym wypowiedzianym słowem, wskazując, że osoba zbliża się do kuchni. Mężczyzna zbliża się do mnie. Nieznajomy.

Zastygam w miejscu - jestem pewna, że wyglądam jak jeleń w świetle reflektorów - i boję się, że serce za chwilę wyrwie mi się z piersi, jeśli nadal będzie biło tak dziko.

Kto to może być?

Hannah i ja mieszkamy tu od kilku dni, podczas gdy jej kuchnia jest remontowana. Powiedziała tylko, że należy ona do członka rodziny, który jej teraz nie używa. Nie wspomniała, że ktoś inny będzie tu z nami.

"Poważnie, takie dobre. Umieram z głodu."

Zanim mogę nawet pomyśleć o ucieczce lub ukryciu się, osoba wchodzi za róg i do kuchni.

Mężczyzna ma na sobie parę czarnych spodenek do koszykówki i nic innego - powtarzam, nic innego.

Co u licha?

Aby uzupełnić zestaw szeroko otwartych oczu, które praktycznie wyskakują z moich gniazdek, moje usta wiszą teraz również lekko otwarte. Doskonale.

Inteligentna i racjonalna strona mojego mózgu wydaje się być na przerwie, ponieważ wszystko, co jestem w stanie zrobić, to raking moje oczy na pana Basketball Shorts. Jest wysoki, ma szerokie ramiona i najbardziej wyraźne abs, jakie kiedykolwiek widziałem z bliska. Czapka z daszkiem na jego głowie jest odwrócona do tyłu, a on obecnie wyciera twarz tym, co zakładam, że jest jego koszulą. To jedyny powód, dla którego jeszcze mnie nie widział i dla którego ja też jeszcze nie widziałem jego twarzy. Ale zaryzykuję i powiem, że jest prawdopodobnie tak samo wspaniała jak reszta jego osoby.

Moje oczy dryfują z powrotem do jego wspaniałej klatki piersiowej, podążając za kroplami potu, które powoli spływają po jego torsie do dolnej części brzucha w kształcie litery V, aż znikają w parze szortów, które siedzą nisko na jego biodrach.

Nagłe ciepło przepływa przez moje ciało, sprawiając, że moje policzki mrowią od jego siły. Mój mózg wykorzystuje ten moment rozproszenia, by w końcu ponownie się włączyć, przypominając mi o sytuacji, w której się znajduję.

Całkowicie obcy człowiek stoi w mojej kuchni.

Półnagi.

A my jesteśmy w tym domu sami.

To może być każdy.

"Aaaaahhh!" Zduszony okrzyk wyrywa się z mojego gardła, zaskakując nie tylko mnie, ale i mojego śliniącego się intruza.

Zdejmuje koszulę z twarzy jednym szybkim ruchem, jego brązowe oczy natychmiast odnajdują moje - nie żeby to była trudna rzecz do zrobienia po okrzyku wojennym, który właśnie puściłem.

Szum krwi pędzącej przez żyły w moich uszach jest głośny i rozpraszający, a moje ciało wydaje się mieć własny umysł, robiąc rzeczy, z których nawet nie zdaję sobie sprawy, aż do...

Smack.

Spoglądam w dół na moje puste dłonie w całkowitym szoku, po czym powoli spoglądam w górę, aby przyjrzeć się miejscu zbrodni, które właśnie stworzyłem.

Duża kulka ciasta, którą właśnie rzuciłem - bez żadnej świadomej myśli o tym - wylądowała kwadratowo na jego twarzy.

Oops.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział drugi

==========

Thud.

Kulka ciasta uderza o podłogę z miękkim plopem, pozostawiając zaskoczonego mężczyznę stojącego przede mną. Przynajmniej wydaje mi się, że jest zaskoczony, ponieważ nadal nie powiedział ani słowa. Po prostu gapi się na mnie z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Ponieważ ciasto było jeszcze wystarczająco mokre, kiedy je rzuciłem, małe kawałki są teraz przyklejone do prawie każdego cala jego twarzy.

"Oh my gosh." Moje ręce lecą w górę, aby klepać nad moimi ustami, podczas gdy ja staram się naprawdę ciężko utrzymać prostą twarz. Nadal nie mam pojęcia, kim jest ten facet, ale człowiek, nie pamiętam ostatniego razu, kiedy widziałem coś tak zabawnego, a ja praktycznie mam miejsca w pierwszym rzędzie. Moja próba zatrzymania dla siebie uczuć związanych z tą sytuacją kończy się niepowodzeniem, kiedy wybucham śmiechem - w pełni uzupełnionym o okazjonalne parsknięcia.

To może być najgorsze pierwsze wrażenie, jakie kiedykolwiek zrobiłam na człowieku. Może powinienem się tym faktem martwić, ale nie mogę się zmusić, żeby się tym przejąć. Od bardzo dawna nie śmiałem się w ten sposób i czuję się niemal katarktycznie.

Facet oczyszcza gardło, dotykając swojej twarzy z potrząśnięciem głowy. "Cóż, cieszę się, że przynajmniej dobrze się bawisz".

Na początku nie jestem pewien, jak wziąć jego komentarz - i przez chwilę boję się, że jest wściekły - ale potem widzę, jak kąciki jego ust unoszą się w uśmiech. Wszystko, co mogę zrobić, to gapić się na niego, moje oczy szybko mrugają, rozkoszując się faktem, że jestem prawie pewna, że ma dołeczki.

Cholerne dołeczki. One będą moim końcem.

Domyśliłam się, że będzie przystojny, ale ten człowiek wykracza poza ten poziom, czyniąc go z łatwością najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziałam - nawet z ciastem przyklejonym do całej twarzy. Zanim ta myśl przerodzi się w coś większego, zatrzymuję się. Biorąc głęboki oddech, mówię moim hormonom, żeby trzymały się z daleka, nie żebym mogła je winić za to, że chcą wyjść do gry.

"Tak mi przykro." Umartwienie powoli zaczyna się zapadać, a ja jestem gotowa schować się gdzieś, by uciec od tej żenującej sytuacji.

Łyka brew, a kawałek ciasta, który był do niego przyklejony, spada na podłogę. "Huh. Jesteś pewien? Mogłeś mnie oszukać, kiedy jeszcze przed chwilą dwoiłeś się i troiłeś ze śmiechu."

Ciepło natychmiast strzela w moje policzki w odpowiedzi, a ogromny grymas rozprzestrzenia się na jego twarzy. Momentalnie zapominam jak oddychać, bo jest tak oślepiający. Wyraźnie nie byłam na zewnątrz od jakiegoś czasu, zwłaszcza nie wokół śmiesznie przystojnych mężczyzn jak on. Teraz, gdy o tym myślę, to właściwie minęły lata, odkąd poczułam się do kogoś tak szybko przyciągnięta, nie żeby to było kiedykolwiek wcześniej tak silne. Moja babcia zawsze mawiała, że są dwa rodzaje przyciągania. Jeden to ten natychmiastowy, który zwykle ma miejsce zanim jeszcze poznasz daną osobę, a drugi to taki, który rośnie wraz z twoimi uczuciami, gdy lepiej poznasz daną osobę.

Jestem prawie pewien, że mamy natychmiastowego zwycięzcę, ponieważ nie mogę wydawać się myśleć prosto i słowa po prostu zaczynają wylewać się z moich ust. "Kim w ogóle jesteś?"

Jest wiele sposobów, na które mógłby zareagować na to pytanie. To, czego się nie spodziewam, to żeby zaczął się śmiać tak głośno, że jestem pewien, że słyszą go kilka domów w dół - a nieruchomości w tej okolicy są dość duże. Trzyma się za brzuch, gdy nadal trzęsie się ze śmiechu, a ja oczywiście nie mogę się powstrzymać i śledzę wzrokiem każdy jego ruch. I na miłość... są te doskonałe abs ponownie, praktycznie błagając mnie pożerać je z moim spojrzeniem - w co najmniej.

"Czy mógłbyś, uh, może zakryć się trochę bardziej? To trochę nieodpowiednie, jeśli mnie pytasz. Nie czujesz się niekomfortowo w ten sposób przy obcym człowieku?" Więcej przypadkowych - aczkolwiek całkiem bezsensownych - słów wychodzi z moich ust. Ledwo powstrzymuję się od poklepania się po czole, próbując udawać, że faktycznie kontroluję swój własny mózg. Moje oczy pozostają wyćwiczone na nim, nigdy nie spuszczając go z oczu.

Tym razem mogę powiedzieć, że stara się trzymać swój śmiech na dystans, nie żebym mogła go winić za to, że znowu chce się ze mnie śmiać. Najwyraźniej robię dość kiepską robotę w tym całym wrażeniu i nie byłbym zbyt zaskoczony, gdybym skończył z kulką ciasta na twarzy.

Ponieważ w tej chwili czuję się nieswojo w ciszy, staram się wypełnić każdą jej sekundę. "Więc, kim jesteś?"

Nie zawsze robię z siebie takiego idiotę, więc równie dobrze mogę wiedzieć, kogo muszę przekupić, żeby nigdy nie odezwał się ani słowem na temat tego, co się tu wydarzyło. Chodzi mi o to, że ten facet jest niczym innym jak złym rozproszeniem, którego zdecydowanie nie potrzebuję w moim życiu, ale na razie może być przynajmniej rozproszeniem z imieniem. Kiedy już to wiem, mogę odpowiednio pożegnać go, kiedy wychodzi - fascynujący abs i wszystko.

Studiuje mnie przez chwilę, zanim skrzyżuje swoje umięśnione ramiona na piersi. "Cóż, nie było mnie przez kilka miesięcy, ale kiedy ostatnio sprawdzałem, to był mój dom. Więc "- wskazuje palcem prosto na mnie, a ja gulp - "prawdziwe pytanie brzmi: kim jesteś?".

Cholera. Jego dom? Hannah powiedziała, że ten dom należy do jednego z jej wnuków. Po ponownym przyjrzeniu się mu, widzę pewne podobieństwo rodzinne. Jego oczy zdecydowanie mają ten sam złośliwy błysk, który Hannah ma tak często.

"Oh." Moje usta pozostają w idealnym kształcie O przez kilka chwil - nie tylko dlatego, że jestem zakłopotany, ale także dlatego, że jestem teraz jeszcze bardziej zakłopotany moim poprzednim zachowaniem. Właśnie "doughed" właściciela. Tylko mnie. Ugh. "Hannah nie wspominała nic o tym, że wrócisz. Powiedziała, że będziemy mieć to miejsce dla siebie."

"To pewnie dlatego, że nikomu nie powiedziałam, że wracam do domu. To miała być niespodzianka." Jego oczy wędrują po mojej twarzy, a ja krótko zastanawiam się, jak on mnie widzi. Cóż za dziwna myśl. "Ale wygląda na to, że to ja jestem zaskoczony zamiast tego."

Zanim któreś z nas może powiedzieć kolejne słowo, z monitora dobiega głośne zawodzenie, rozbrzmiewające w całym pokoju.

Rozgląda się po kuchni, jego brwi ściągnięte mocno razem. "Co to było do cholery?"




Rozdział 2 (2)

"To był monitor dziecka. Wygląda na to, że moje dziecko wstało." Nie jestem pewna, jak się czuję, zostawiając go teraz samego lub odwracając się do niego plecami, ale nienawidzę, gdy Mira płacze jeszcze bardziej. Biorąc duży oddech, daję sobie trochę pep talk przed chodzeniem nad gdzie stoi, próbując manewrować moją drogę wokół niego bez faktycznie dotykając go. To byłoby zbyt niezręczne. "Jeśli mi wybaczysz, proszę."

On w końcu przesuwa się trochę w jedną stronę, pozwalając mi przepchnąć się obok niego- ledwo. Bliskość pozwala mi nie tylko poczuć ciepło jego ciała, ale także poczuć jego odurzający zapach. Moje serce przeskakuje o kilka uderzeń i karcę się za to, że w ogóle na niego zareagowałam. Lubię mieć kontrolę nad wszystkim, a teraz, w tej sytuacji, nie czuję nic poza tym - przede wszystkim własne ciało.

Nie oglądając się za siebie, w połowie drogi sprintem wchodzę po schodach na drugi poziom, dysząc, gdy już pokonuję całą drogę. Na końcu długiego korytarza otwieram drzwi do prowizorycznego pokoju dziecinnego - właśnie dodaliśmy łóżeczko do skądinąd normalnej sypialni dla gości - i zapalam przyciemnione światło.

Mirabelka - którą nazywamy Mirą przez dziewięćdziesiąt dziewięć procent czasu - siedzi, a łzy sprzed chwili zastąpił już wielki szczerbaty uśmiech. "Ma-ma." Wyciąga sylaby, klaszcząc w swoje małe, pulchne dłonie z entuzjazmem, jaki może mieć tylko dziesięciomiesięczne dziecko.

"Cześć, cukiereczku. Spójrz jak klaszczesz. Dobra robota." Komplement dla jej nowo odkrytej umiejętności sprawia, że piszczy, co jest najsłodszą rzeczą w historii. Widząc radość rozprzestrzeniającą się po całej jej twarzy, to coś, co nigdy się nie znudzi.

Po zmianie pieluchy i świeżym zestawie ubrań - dzięki niesamowitej zdolności Miry do zarządzania drugą kupą dzisiaj, a wszystko to przed godziną dziesiątą - wracamy na dół. Na szczęście naszego gościa nigdzie nie ma, gdy dochodzimy do kuchni. Podnoszę telefon, żeby zadzwonić do Hanny i zapytać ją o niego, ale od razu przechodzi na pocztę głosową. W tym momencie uświadamiam sobie, że nadal nie znam nawet jego imienia.

Co za wstyd.

Teraz, gdy o tym myślę, nie wydaje mi się, żeby Hannah też kiedykolwiek o tym wspominała. Lubi mówić o swojej rodzinie, ale zazwyczaj nie wymienia żadnych nazwisk ani zawodów. Na pewno nigdy nie wyobrażałam sobie tak zacnego okazu jak jej wnuk, to pewne.

Położyłam moją wiewiórkę na podłodze w jej małym kojcu, żeby mogła się bawić, podczas gdy ja będę sprzątać bałagan, który zostawiłam w kuchni. Po wytarciu przypadkowych kosmyków włosów z twarzy, wyrzucam ostatnie okruchy z lady do kosza. Tajemniczy mężczyzna musiał wziąć na siebie sprzątanie podłogi, ponieważ nie widzę już żadnych resztek ciasta. Drzwi wejściowe zatrzaskują się głośno akurat w momencie, gdy zaczynam przygotowywać Mirabelle późne śniadanie.

"Charlie?" Głos Hannah niesie się po domu, a ja wypuszczam głośny oddech ulgi.

W końcu mam zamiar uzyskać jakieś odpowiedzi. Mam nadzieję, że.

"W kuchni." Patrzę, jak Mirabelle czołga się na stronę kojca, która jest najbliżej wejścia do kuchni. Samo usłyszenie głosu Hannah sprawiło, że na jej twarzy pojawił się największy uśmiech, co sprawiło, że się roześmiałam.

Obserwowanie, jak dzieci się czymś ekscytują, stało się jedną z moich ulubionych rzeczy. Naprawdę nie ma nic podobnego. Czysta i surowa radość, którą odczuwają, jest tak wyraźnie odzwierciedlona na ich twarzach. To jednocześnie cud i smutna prawda - cud, że rodzimy się z tak łatwym instynktem do cieszenia się z najprostszych rzeczy, ale również smutek, że zdajemy się tracić zdolność do trzymania się tej małej cząstki magii, kiedy musimy stawić czoła światu, w którym żyjemy.

Hannah wchodzi do kuchni, jej twarz jest muśnięta słońcem, a jej oczy natychmiast się zapalają na widok chwiejącego się na podłodze dziecka, które bardzo stara się zwrócić na siebie jej uwagę - wykonuje mały taniec podskakując i piszcząc tak głośno, jak tylko potrafi.

"Gdzie jest moja ulubiona dziewczynka?" Hannah składa ręce razem, po czym otwiera szeroko ramiona i idzie w stronę kojca, jeszcze bardziej podjudzając Mirę. Mały tyłeczek Miry podnosi się i opada tak szybko, że wygląda na to, że za chwilę przygotuje się do startu.

W mniej niż trzydzieści sekund łączą się, gdy Hannah ją podnosi. Po chwili przytulania Mira bełkocze, jakby wypełniała swoim zastępczym babciom wszystko, co ją ominęło, odkąd widziały się po raz ostatni - a było to zaledwie kilka godzin temu, wczesnym rankiem. Mogłabym na to patrzeć cały dzień, bo to nigdy nie przestaje topić mojego serca. Pod powierzchnią, czasami trochę boli mnie świadomość, że moja własna babcia - kobieta, która w zasadzie mnie wychowała - nigdy nie będzie miała tych chwil ze swoją prawnuczką.

Z jakiegoś powodu ta myśl przywodzi mi na myśl naszego bezkoszulkowego intruza i próbuję wymyślić odpowiednie słowa, żeby zapytać o niego Hannah. "Więc, Hannah, uh..."

Cóż, jak na razie idzie dobrze. Wpatruje się we mnie, gdy próbuję wymyślić, jak zapytać ją o jej wnuka, nie brzmiąc przy tym głupio. Przynajmniej, mam szczerą nadzieję, że mówił o tym prawdę. Alternatywa nie byłaby zbyt dobra.

Ale zanim zdążę wydobyć z siebie kolejne słowo, wszyscy odwracamy się w stronę dźwięku dochodzącego z korytarza, gdzie ktoś wyraźnie schodzi po schodach.

Oczy Hannah robią się szerokie i krzyczy. Mira dołącza do niej bez zastanowienia, a ja chichoczę z jej podekscytowania, mimo że nie ma pojęcia, o co chodzi w tym całym zamieszaniu. "Hudson! O mój Boże, nie mogę w to uwierzyć. Co ty tu robisz?"

Hudson? Mmmm. Podoba mi się.

Teraz, dlaczego myślę o tym, że lubię jego imię?

"Cześć, babciu. Niespodzianka?" Jego głos podnosi się trochę na końcu, czyniąc to bardziej pytaniem niż stwierdzeniem. Hudson - dobrze w końcu poznać jego prawdziwe imię - podchodzi do niej, dając jej tak dobry uścisk boczny, jak tylko może zarządzać z dzieckiem zajmującym drugą stronę babci. Oczywiście Mira klaszcze i piszczy, prawie wypadając z ramion Hannah z całego podniecenia.

Co za zdrajca.

Po chwili Hudson puszcza Hannah, ale pozostaje blisko, zerkając wokół babci, by uśmiechnąć się do Miry. "A kogo my tu mamy?"




Rozdział 2 (3)

Nadal jestem za wyspą kuchenną, całkowicie pochłonięta ich wymianą zdań.

Hudson wygląda na świeżo po prysznicu, kilka kropel wody nadal mieni się w jego włosach - brązowych, podobnie jak jego oczy. Czarne dżinsy i biały podkoszulek nie robią wiele, by ukryć jego niesamowitą sylwetkę, a ja muszę sobie przypominać, by nie patrzeć ponad ramiona. A może w ogóle nie powinnam patrzeć, ale w tej kwestii jury jeszcze się nie wypowiedziało. Tak czy inaczej, nie ma potrzeby, by stać tu i gapić się na jego niesamowitą górną część ciała.

Przestańcie, jajniki.

Hannah patrzy na mnie jak na potwierdzenie, a ja w odpowiedzi obdarzam ją uśmiechem. Uwielbiam to w niej. Chce chronić Mirę tak samo jak ja, co jest jedynym powodem, dla którego tak bardzo jej ufam. Odwracając się z powrotem do swojego wnuka, Hannah wskazuje na moją córeczkę, która wciąż szczęśliwie siedzi na jednym z jej bioder.

"To jest Mirabelle, ale nazywamy ją Mira". Łaskocze jej mały brzuszek, sprawiając, że chichocze z zachwytu.

Oboje wpatrują się w Mirę w fascynacji, a ja całkowicie rozumiem dlaczego. Ta mała dziewczynka wydaje się owijać wszystkich wokół swojego małego palca w ciągu pięciu sekund. Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto byłby odporny na jej urok.

Hudson bierze małą dłoń Mirabelle w swoją i delikatnie nią potrząsa. Ona bierze to jako zaproszenie, oczywiście, i pół drogi skacze w jego ramionach. Wpatrują się w siebie z uwielbieniem, zanim Mira wtuli się w jego szyję.

Nie mogę w to uwierzyć.

Hannah nagle wskazuje na mnie, oczyszczając gardło, gdy patrzy w moim kierunku. "A ten tutaj to Charlie Peterson. Cóż, to Charlotte, ale ona chodzi przez Charlie".

"Charlie?" W jego głosie jest nieukrywana ciekawość, gdy przechyla głowę nieco na bok i patrzy na mnie.

"Tak." Kiwam głową i z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu staram się brzmieć tak obojętnie, jak to tylko możliwe. Ktoś taki jak on musi być przyzwyczajony do kobiet rzucających się na niego, na lewo i prawo, a ja nie lubię być częścią tego fanklubu.

Nie w tym domu. No, chyba że liczyć dziecko i babcię - wygląda na to, że one już zapisały się do klubu.

"Charlie otwiera tu swoją piekarnię za kilka miesięcy. To tuż przy Main Street, i będzie pięknie. Mieszkają ze mną, odkąd przeprowadzili się tu z Nowego Jorku kilka tygodni temu. A ponieważ moja kuchnia jest w tej chwili remontowana, po prostu przeniosłam je tutaj ze sobą. Mówiłam ci o remoncie mojej kuchni i o moich gościach, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy przez telefon, prawda?". Hannah stuka palcem w podbródek, patrząc przez chwilę w sufit.

Hudson wzrusza ramionami. "Nie, że pamiętam."

Mój żołądek plumka na jego słowa, ponieważ ostatnią rzeczą, którą chcę być, jest ciężar.

"Ups. Czasami nie pamiętam już, komu co mówię. Przepraszam za to." Hannah kładzie jedną ze swoich dłoni na jego ramieniu. "To jednak nie jest problem, prawda?" Jej brwi są ściągnięte razem, gdy patrzy w górę na swojego wnuka.

Teraz zdecydowanie czuję, że muszę się wtrącić. W końcu to ja jestem intruzem, niebędącym członkiem rodziny, o którym on nawet nie wiedział. "Hudson, wyprowadzimy się i znajdziemy inne miejsce, nie ma żadnego problemu. Nie zgodziłbym się na pobyt tutaj, gdybym wiedział, że wrócisz".

Hudson odrzuca głowę do tyłu i śmieje się tak bardzo, że musi przetrzeć kąciki oczu.

Co u licha było takiego zabawnego w tym, co powiedziałem?

Całe jego ciało się trzęsie, a dźwięk jego śmiechu przeszywa mnie małymi uderzeniami podniecenia. To jeden z tych śmiechów, który sprawia, że chcesz się przyłączyć, nawet jeśli nie uważasz, że to zabawne lub nie wiesz, o co chodzi.

Jest piękny i zaraźliwy. Tak jak ten człowiek.

Oh goodie.

Hannah chuckles teraz też, szturchając jej wnuka w żebra z jej łokciem. "Założę się, że to pierwszy taki przypadek dla ciebie".

W końcu się uspokaja, ale wielki grymas pozostaje na jego twarzy. "To na pewno nie zdarza się często".

Dlaczego zaczynam czuć, że brakuje mi czegoś wielkiego?

Kiedy Hannah patrzy na mnie, nakłada jedną z rąk na usta, a jej oczy robią się tak szerokie, że obawiam się, iż w każdej chwili mogą wyskoczyć z gniazdek. "Nie mogę w to uwierzyć. Nie masz pojęcia, kim on jest, prawda?"

Jej oczy mienią się radością, wprawiając mnie w zakłopotanie samym tym spojrzeniem. Potrząsam głową, decydując, że najlepiej będzie pozostać cicho. Naprawdę nie ma potrzeby zawstydzać się bardziej, niż już to zrobiłam.

Hudson patrzy na nią i chichocze. "Babciu, czy znowu trzymałaś nas w swoim brudnym, małym sekrecie?".

Hannah klepie go lekko po ramieniu. "Przestań mówić to w ten sposób. Wiesz, że nie lubię rozmawiać o tym, co robisz, kiedy nie ma cię w pobliżu."

Wpatrują się w siebie przez chwilę, zanim zwrócą swoją uwagę z powrotem na mnie.

Po tej małej wymianie zdań, jestem dodatkowo zdenerwowany.

"Charlie." Hannah staje prosto i niemal dramatycznie oczyszcza gardło. Zaczynamy. "To jest mój wnuk, Hudson Mitchell, słynna gwiazda rocka, której lubisz słuchać w radiu".

No to posmaruj mi tyłek masłem i nazwij mnie ciastkiem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Bycie jego muzą"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści