Fragmenty drugiej szansy

Rozdział 1

Percival Green zginęła w wypadku samochodowym w drodze na ślub swojego byłego chłopaka.

W tym ułamku sekundy przed zderzeniem z autobusem, ostatnią rzeczą, która przemknęła przez umysł Percival było: "O nie, Evelyn Stone nie pomyśli, że popełniłem samobójstwo ze złamanego serca, prawda?".

Śmierć nie była tak przerażająca, jak się spodziewała. To był tylko szybki montaż jej życia, każde wspomnienie migotało przed jej oczami jak rolka filmu. Ostatnia klatka utkwiła jej w pamięci: obraz jej i Evelyn Stone podczas ich ostatniej kłótni. Evelyn patrzyła na nią ze znajomym chłodem, a ich kłótnia odbijała się echem w jej pamięci: "Percival Green, kiedy wreszcie dorośniesz? Nie mam czasu na twoje fantazje o romantycznej miłości. Jeśli nie radzisz sobie z życiem takim, jakie jest, to może powinieneś po prostu odejść".

Słyszała te słowa niezliczoną ilość razy. Evelyn zawsze była oziębła, roztrząsała jej marzenia, oskarżając ją o niedojrzałość i niepraktyczność. Każda kłótnia kończyła się nieustępliwą krytyką Evelyn.

Co dawało mu do tego prawo? To on wziął ją za pewnik, wierząc, że ponieważ to ona początkowo go polubiła, zawsze będzie się czołgać z powrotem po ich kłótniach.

Ale tym razem Percival w końcu się obudził. Ze spokojnym uśmiechem spojrzała na niego i oświadczyła: "W porządku, więc sobie pójdę".

Na przystojnej twarzy Evelyn pojawiło się zaskoczenie, a potem złość. "W porządku, nie żałuj tego.

Oczywiście, że by tego żałowała. Żałowała, że wszyscy w The High Academy się w nim zakochali. Gdyby mogła to wszystko powtórzyć, umawiałaby się z każdym czarującym facetem, takim jak Samuel Barlow. Żałowała, że nie może powiedzieć Evelyn Stone, żeby się odczepiła.

I tak właśnie wszystko się skończyło.

Nauczycielka fizyki z liceum z pasją wykładała przy tablicy, a wiekowe wzory oświetlały tablicę, podczas gdy Percival siedziała w przedostatnim rzędzie, ubrana w zbyt duży niebiesko-biały mundurek szkolny. Myślała, że kiedy znów się obudzi, będzie w jakimś podziemnym królestwie, ale zamiast tego zadzwonił dzwonek i została obudzona przez Evelyn, której lodowata postawa warknęła na nią: "Obudź się! Zajęcia się zaczynają. Gdzie byłaś zeszłej nocy?"

Ponowne ujrzenie Evelyn wprawiło ją w chwilowe osłupienie. "Evelyn, nie powinnaś być na swoim ślubie?

Z tyłu pokoju rozległ się śmiech. Jakaś głowa wyskoczyła przez przegrodę między biurkami. "Percival, co to był za sen? Evelyn Stone wychodzi za mąż? Więc kto był panną młodą, ty?".

Evelyn bez wahania wbiła głowę z powrotem w swoje siedzenie, nie okazując żadnych oznak złości, podczas gdy Samuel żartobliwie chwycił ołówek i zakręcił nim między długimi palcami. "Widzisz, widzisz? Z taką zrzędliwą postawą każdy, kto poślubi Evelyn, będzie na to skazany".

Evelyn rzuciła mu ostre spojrzenie. "Samuelu Barlow, jeśli powiesz jeszcze słowo, możesz zapomnieć o kopiowaniu mojej pracy domowej z matematyki następnym razem.

"Okej, okej, mój błąd - odpowiedział, śmiejąc się w głos.

Percival wpatrywał się w bezczelnego Samuela, oszołomiony. Samuel był kiedyś jednym z najlepszych przyjaciół Evelyn, ale ich relacje się popsuły po tym, jak Samuel bronił Percivala przed chłodem Evelyn. Po zerwaniu Evelyn również straciła kontakt z Samuelem.
"Hej tam..."



Rozdział 2

Samuel Barlow pomachał ręką przed twarzą Percivala Greena. Dlaczego się na mnie gapisz? O co chodzi, skrycie się we mnie podkochujesz czy co? Z uśmiechem, który oszukał niezliczone dziewczyny wcześniej, jego psotne, orzechowe oczy błyszczały figlarnym zamiarem. Szczerze mówiąc, nawet nie szukam związku, ale gdybyś to była ty, może bym się zastanowił.

Zanim Percival zdążył odpowiedzieć, ostry głos przeciął powietrze, trzaskając z boku. Uważaj na lekcjach. Zamknij się! To była Marianne, wydająca polecenie z wojskową precyzją.

Percival spędził resztę lekcji próbując przetworzyć tę nową rzeczywistość.

Wróciła do przeszłości. Znów miała szesnaście lat, kiedy po raz pierwszy zakochała się w Evelyn Stone, kiedy jej zauroczenie Evelyn dopiero się zaczynało.

Rzucając szybkie spojrzenie na Evelyn, która była w pełni zaangażowana w wykład, Percival po raz kolejny uderzyło to, jak idealnie wyglądała. Profil Evelyn był nienaganny, nos prosty i wyrafinowany, rzęsy długie i eleganckie, a linia szczęki delikatnie wyrzeźbiona. Nawet po tylu latach Percival musiał przyznać, że Evelyn była ucieleśnieniem wszystkiego, co uważał za piękne. Zwłaszcza dla naiwnej szesnastolatki, takiej jak ona, Evelyn wydawała się postacią prosto z komiksu - inteligentną, oszałamiającą i o lodowatej postawie, która wprawiała dziewczyny takie jak ona w spiralę zauroczenia. Nic dziwnego, że wtedy sama zatraciła się w tym zauroczeniu. Ale teraz, w wieku dwudziestu pięciu lat, Percival doświadczył słodko-gorzkiej rzeczywistości umawiania się z "idealną dziewczyną".

Nie była to bajkowa pogoń, jaką sobie kiedyś wyobrażała. To był związek, w którym wszystkie słowa piętrzyły się, a ani jeden uśmiech nie został odwzajemniony, gdzie Walentynki minęły nieuznane bez nawet jednego kwiatu, a słodkie nicości spotkały się ze zmarszczonymi brwiami, spotkały się ze skargami na dziecinność, jakby jej uczucie marnowało cenny czas. To była miłość, która na zawsze pozostała nieodwzajemniona.

Cenne wspomnienia zalały jej umysł, a Percival westchnął głęboko, zastanawiając się nad tymi burzliwymi latami.

To tyle, jeśli chodzi o niewinne przekonanie, że komiksy romantyczne są nieszkodliwe.

Skup się na wykładzie - ostrzegła Evelyn, w końcu spoglądając na niego. Jej brwi się ściągnęły, gdy złapała niepewne spojrzenie Percivala.

Percival, przewracając oczami, odwróciła wzrok. Przeniosła wzrok na leżący przed nią podręcznik do fizyki - to było niesamowite, że wszystkie te skomplikowane formuły, które kiedyś wydawały się obcym językiem, teraz wydawały się proste, gdy tylko na nie spojrzała. Nauczycielka fizyki właśnie zadała pytanie na tablicy i w ciągu kilku chwil Percival zapisała odpowiedź, jakby na autopilocie, a jej umysł już zaczął błądzić, gdy obserwowała swoich kolegów z klasy.

Przed nią siedział Leonard Smith. W czasach licealnych zawsze był tak chętny do pomocy, a teraz, po ukończeniu studiów, był strażakiem, który stał się lokalnym bohaterem, ratując pięć osób z płonącego budynku i trafiając na pierwsze strony gazet.
Po jej prawej stronie siedziała Yvonne Todd, która przed kosmetycznymi poprawkami miała w sobie delikatną niewinność. To było zaskakujące, jak zmieniła się słodycz tej dziewczyny, która teraz zdobi ekrany jako popularna prowadząca wiadomości.

Gdy skanowała otoczenie, jej wzrok niespodziewanie padł na parę łagodnych, ciepłych oczu.

Sophie Rivers.

Jego imię pojawiło się w jej umyśle, gdy go rozpoznała.

Był przedstawicielem klasy, który miał zostać jednym z najmłodszych i najbardziej obiecujących kardiochirurgów w kraju. A jednak miał jeszcze jeden osobliwy tytuł...

Jej przyszły romans.

Pomimo tego, że oboje nosili ten sam nudny szkolny mundurek, w jakiś sposób wciąż promieniował esencją ciepła, jak postać wyszczotkowana w delikatnym japońskim stylu artystycznym. Większość jej wspomnień o nim dotyczyła tego wyrafinowanego wyglądu, który nosił w białym płaszczu i... cóż, jego niezwykłej sylwetki, gdy był w mniejszym ubraniu. W liceum Percival była tak pochłonięta uczuciem do Evelyn, że nawet nie zwróciła uwagi na to, czy inni chłopcy są atrakcyjni; dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak przystojna była Sophie.

Zatracona w myślach o Sophie, wpatrywała się w niego o chwilę za długo, nie zważając na to, że jej policzki rozgrzały się do czerwoności.



Rozdział 3

Percival Green zatrzymał się, czując się nieco zakłopotany, gdy niezręcznie uśmiechnął się do Sophie Rivers, po czym szybko spojrzał w dół.

Czy ona właśnie to zobaczyła? Czy to możliwe, że się zarumienił?

Gdyby tylko wiedziała, że ich przyszłe spotkania będą polegać głównie na tym, że ona będzie speszona i błagać o litość, podczas gdy Percival pozostanie stoicki, wykonując jeszcze bardziej upokarzające akty, które doprowadzą ją do łez.

Wspomnienia ich chwil w łóżku niewytłumaczalnie pojawiły się w jej umyśle, powodując zaczerwienienie policzków Sophie. Nie wiedząc o tym, ich wspólne spojrzenia stały się już rażącym dowodem wzajemnej nieśmiałości, całkowicie widocznym dla pobliskich gapiów. Evelyn Stone, z długopisem w ręku, trzasnęła nim o biurko Percivala, jej frustracja była widoczna w jej głosie, gdy krzyknęła: - Czy ty w ogóle słuchasz? Czy zrozumiałeś, co powiedział stary Geoffrey? Potrafisz to rozwiązać?

Percival spojrzał na nią zdezorientowany; pamiętał, że Evelyn nadmiernie angażowała się w jego naukę, ale to wydawało się przesadą. Czy jej spojrzenie było przyćmione przez filtr romansów, który miała wtedy w głowie?

Zrozumiałem i skończyłem to jakiś czas temu - odpowiedział, przesuwając w jej stronę swoją makulaturę. Jego schludne i precyzyjne kroki do rozwiązania problemu były jasne i bezbłędne.

Oczy Evelyn rozszerzyły się z niedowierzania. "To pytanie jest dość trudne! Naprawdę to rozgryzłeś?

Percival przewrócił oczami i przywołał swój słynny ostry dowcip, drażniąc się: - To, że ty uważasz to za trudne, nie oznacza, że ja nie mogę tego zrobić, Evelyn. Może przestań patrzeć na innych z góry, co? Jest wiele rzeczy, których nie wiesz".

Wyraz twarzy Evelyn pociemniał. Wcale tak nie myślę!

Percival prychnął. Lepiej, żeby tak nie było.

Speszona Evelyn odparła: - Możesz przestać być taki irytujący?

Percival mrugnął do niej niewinnie. Ja? Nie robię nic złego. Jesteś po prostu przewrażliwiona. Nie doceniasz ludzi.

Szczerze mówiąc, jesteś szalony - mruknęła Evelyn, całkowicie zirytowana, odwracając się do niego plecami.

Ze zwycięskim uśmiechem Percival poczuł się radośnie. Po zajęciach praktycznie pomknął do toalety. Kiedy wrócił na swoje miejsce, Samuel Barlow szturchnął go długopisem i pochylił się bliżej, szepcząc: - Co zaszło między tobą a naszą starą Evelyn?

Nie pokłóciłem się z nią. Była po prostu wściekła bez powodu - wzruszył ramionami. Nie moja wina.

Wyraz twarzy Samuela był dziwny. Ale rozpieszczałeś ją każdego dnia, upewniając się, że cię nie zignoruje. Co się zmieniło? Teraz grasz trudnego do zdobycia?

Percival klepnął go lekko w ramię. Trudna do zdobycia? Proszę, ona nie jest moim przodkiem, któremu muszę się kłaniać. Za kogo ty mnie masz?

Samuel uniósł na niego kciuk, kiwając głową. Masz rację. Nasza stara Evelyn jest niesamowita, ale jej temperament to naprawdę coś innego; nie powinniśmy się temu poddawać.

W międzyczasie, siedząc nieopodal i udając, że pracuje nad problemem, Evelyn przechadzała się w milczeniu, a jej temperament wzrastał, gdy ściskała w ręku pióro.

Głośny trzask krzesła o podłogę nagle uciszył chichoczący w kącie duet, a wszystkie oczy skierowały się na nagle stojącą Evelyn.
Stone, dokąd idziesz? zapytał Samuel, starając się brzmieć swobodnie, jednocześnie maskując poczucie winy wymuszonym uśmiechem.

Evelyn rzuciła mu zimne spojrzenie, chwyciła swoje książki i wyszła.

Percival i Samuel wymienili porozumiewawcze spojrzenia, nie mogąc stłumić uśmiechów. Widzisz? Ona naprawdę myśli, że jest kimś w rodzaju rodziny królewskiej.



Rozdział 4

Percival Green miał szczęście trafić na dobrą przerwę w The High Academy, gdzie uczniowie nie byli zmuszani do uczęszczania na wieczorne sesje nauki. Zamiast tego mogli zostać do późna i wykorzystać ten czas na pracę domową lub czytanie.

Gdy tylko skończyły się ostatnie zajęcia, Samuel Barlow podekscytowany spakował swoją torbę i skulił się z kolegami z klasy, pytając, czy ktoś jest wolny, aby udać się do lokalnej kafejki z grami na nocną zabawę. Percival Green również zaczęła zbierać swoje rzeczy, gdy zatrzymała ją Evelyn Stone. Co ty wyprawiasz? - warknęła.

Wracam do domu - odpowiedział Percival, lekko zdezorientowany.

Obiecałeś wczoraj, że zostaniesz na noc i będziesz się pilnie uczył! Ton Evelyn stał się szorstki, a w jej głos wkradła się kpiąca nuta. Po uzyskaniu prawie najniższego wyniku na ostatnim teście, płakałeś przez całe wieki. Jaki masz plan na następny? Znowu zająć ostatnie miejsce?

Percivalowi przypomniał się jej ostatni wynik.

Jasne, nie szło jej najlepiej, ale to nie była wyłącznie jej wina - jej koledzy z klasy byli po prostu zbyt silni. Była w szóstej klasie, na najwyższym poziomie w swojej klasie, a z matematyki uzyskała średnią 130, ale udało jej się uzyskać tylko 110. Najwyraźniej była w tyle. Nawet jeśli w ogólnej klasyfikacji uplasowała się powyżej setki, czuła się jak porażka we własnej klasie.

Nikt nie chce być na szarym końcu, zwłaszcza gdy osoba, którą skrycie lubi, jest najlepsza w klasie. Ta dysproporcja sprawiała, że Percival często łzawiła, wkładając całe serce w naukę, zdeterminowana, by poprawić się i dogonić swoją sympatię i Evelyn Stone.

Ach, miłość - jakże pokorna.

Ale teraz Percival nie miała zamiaru marnować czasu na Evelyn i jej wymagania. W końcu Evelyn zmarła w wieku dwudziestu pięciu lat i dostała drugą szansę. Tym razem była zdeterminowana, by cieszyć się pełnią życia.

Z ufnością zarzuciła więc plecak na ramię, ignorując szydercze spojrzenie Evelyn. To, jak mi idzie na testach, to nie twoja sprawa. Teraz zależy mi tylko na powrocie do domu. Możesz się uczyć ile chcesz, bez wciągania mnie w to".

Evelyn ścisnęła w dłoni kartkę z egzaminem, aż się pogniotła, odwracając wzrok, gdy jej głos przybrał ponury ton. Jak chcesz. Nie obchodzi mnie to.

Gdy Percival skierował się w stronę wyjścia, odparła: - Czy to nie ty jesteś po prostu pełen siebie?

Ponieważ High Academy znajdowała się w pobliżu, Percival wynajął mieszkanie w dzielnicy szkolnej. Minęło trochę czasu i z trudem przypominała sobie drogę. Stojąc przy wejściu do szkoły, wyciągnęła telefon, aby sprawdzić, czy nie ma żadnych wiadomości, gdy nagle ktoś owinął jej ramię od tyłu. Jej oczom ukazała się przystojna twarz Samuela Barlowa. Co ty robisz? Czekasz na kogoś? Nie żeby to była Evelyn, prawda? Nie zostaniecie na wieczorną sesję nauki?

Kto miałby na nią czekać? Właśnie wracam do domu - odparł Percival.

Och, ja też zmierzam w tamtym kierunku. Chodźmy razem - zaproponował Samuel, delikatnie popychając jej ramię, jakby chciał ją zachęcić.

Jak to idziemy w tę samą stronę? zapytał zdziwiony Percival.

Głuptasku, naprawdę nie zauważyłeś? Mieszkam tuż obok - drażnił się Samuel, żartobliwie szczypiąc ją w policzek. Ale chyba byłaś zbyt zajęta bieganiem z Evelyn, żeby to zauważyć.
Ależ to małostkowe.

Percival przewróciła oczami. Pomimo jego żartobliwego tonu, nutka zazdrości pojawiła się głośno i wyraźnie.

W tej chwili Samuel wciąż był buntowniczym uczniem noszącym beztrosko swój szkolny mundurek, buntowniczym typem, który nosił swoje emocje na rękawie. Kto by przypuszczał, że później stanie się uroczym zabójcą dam, znanym z tego, że zmiata ludzi z nóg zaledwie kilkoma słowami, chwaląc się listą byłych dziewczyn dłuższą niż krótka powieść, a wszystko to podczas robienia nagłówków o swoich romantycznych eskapadach z influencerami?

Ale z drugiej strony, to nie tak, że jego największym atutem nie była jego twarz.



Rozdział 5

W przeciwieństwie do surowej, zdyscyplinowanej aury Evelyn Stone, urok Samuela Barlowa był odważny i żywy - tak urzekający, że każdy, kto przechodził obok niego, nie mógł się powstrzymać przed ponownym spojrzeniem. Korzystając z toalety, Percival Green często podsłuchiwał, jak dziewczyny plotkują o Samuelu, a ich podekscytowanie kipiało tuż pod powierzchnią. Wtedy była na to wszystko nieświadoma, pochłonięta własnym nastrojowym zachowaniem i zupełnie nieświadoma tego, że Samuel był nią zauroczony.

Percival pomyślała sobie: Evelyn Stone, czego jeszcze nie pozwoliłaś mi zauważyć?

Percival Green mieszkał w nowo wybudowanej dzielnicy Nina, w szesnastopiętrowym budynku z dwoma mieszkaniami na piętrze. Po wyjściu z windy z Samuelem Barlowem, niektóre wspomnienia zaczęły powracać do Percival, gdy szukała kluczy, przeszukując torebkę przy drzwiach wejściowych.

Percival Green, dlaczego nie zostałaś i nie uczyłaś się z Evelyn Stone? Samuel odezwał się nagle zza jej pleców, opierając się swobodnie o framugę drzwi.

Gdy wyciągnęła klucze i zauważyła plątaninę niepotrzebnych amuletów dyndających z nich, z irytacją zerwała breloczek z napisem "JY". Dlaczego miałabym chcieć się z nim uczyć? Kto jest zainteresowany pozostaniem w pobliżu, aby odczytać jego nastrój?

Och, myślałem, że możesz być chętna do zrobienia tego... w końcu go lubisz, prawda?

Odwracając się do niego, Percival zauważył, że oczy Samuela uciekają, unikając jej spojrzenia, zdradzając jego niepokój związany z ich interakcją. Obnażył swoje serce tak prostym pytaniem.

Percival nie mógł nic poradzić na to, że poczuł pokrewieństwo ze smutnym, trzęsącym się bezpańskim psem w deszczu, pragnącym ciepła, ale zbyt niespokojnym, by podejść zbyt blisko.

Wcale nie. Zbliżyła się do niego, ukazując figlarny uśmiech.

W wieku szesnastu lat Percival była naiwna, zaciekle lojalna, ale zupełnie nieświadoma romantycznych sygnałów wokół niej. Ale w wieku dwudziestu pięciu lat zrozumiała siłę swojej obecności - jaki uśmiech może wzbudzić zainteresowanie, jakie spojrzenie może rozpalić tęsknotę.

Mrugnęła niewinnie, a w jej głosie słychać było kpinę z irytacji i sympatii. Evelyn Stone jest po prostu zbyt zimna. Nie ma zabawy w lubieniu go. Zamiast tego wolałabym polubić ciebie.

W jednej chwili zauważyła rumieniec na szyi Samuela, jego eleganckie rysy zabarwione niezręcznym zakłopotaniem. Czy ty... mnie lubisz?

Samuel Barlow, chłopak z High Academy, wydawał się zbyt niewinny jak na swoje możliwości.

Pochylając się, Percival szepnął figlarnie: - Co o tym myślisz?

O drugiej nad ranem Percival obudził się z kolejnego niespokojnego snu.

Myślała, że odrodzenie oznacza pozostawienie za sobą niepokojów, ale teraz wydawało się, że podążyły one za nią do nowego życia.

Miesiąc po zerwaniu z Evelyn Stone, Percival zaczęła być śledzona przez kolegę z pracy. Wyglądał dość łagodnie ze swoją delikatną postawą, ale nie wiedziała, że żywił mroczne fantazje na jej temat. Tej nocy, po zajęciach, nie było nikogo, kto mógłby ją odebrać, a ona wpadła w zasadzkę na słabo oświetlonej bocznej ulicy za dworcem autobusowym.
Jej płaszcz został gwałtownie zerwany, a dłoń zacisnęła się na jej ustach, tłumiąc jej krzyki. Bez względu na to, jak zaciekle walczyła, było to bezowocne; różnica siły między mężczyznami i kobietami była rażąca, a kiedy przycisnął ją do ucha, poczuła znajomy zapach - ten sam aromat kawy, który rozlała na jego kurtkę tego popołudnia w klasie.

Jonathan Hayes.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Fragmenty drugiej szansy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈