Nieskryptowane chwile miłości

Rozdział 1

W dniu ósmych urodzin ojciec Eleanor Stone podarował jej małego chłopca, mówiąc: "To jest twój brat. Od teraz będzie dzielił z tobą wszystko".

Eleanor, trzymając tort urodzinowy, uciekła. Na swojej drodze napotkała płaczącego chłopca.

Był chudy i malutki, więc z empatią Eleanor podzieliła dla niego swój urodzinowy tort na pół. Naśladując opiekuńczy dotyk matki, niezręcznie poklepała go po głowie, mówiąc: "Zjedz coś słodkiego, a nie będziesz już płakał".

---

Szesnaście lat później Eleanor nagle uświadomiła sobie, że żyje w melodramatycznym świecie przypominającym kiepsko napisaną operę mydlaną.

Tej samej nocy omyłkowo weszła do niewłaściwego pokoju.

Mężczyzną w środku był Adrian Wells, najgorętsza gwiazda w branży, wysoka postać o sylwetce modela, który z łatwością mógł podnieść Eleanor jedną ręką.

Po tej nocy reporterzy otoczyli ją, a fani Adriana ścigali ją, powodując, że społecznie niespokojna Eleanor zmieniła się z niewidzialnej w centrum plotek.

"Zawrzyjmy udawane małżeństwo" - zaproponował Adrian. "Obiecuję, że nikt nie będzie ci już przeszkadzał".

Jej serce przyspieszyło i zawahała się. "Fałszywe małżeństwo oznacza, że po prostu je ogłosimy i nie będziemy musieli mieszkać razem, prawda?

"Dokładnie - potwierdził Adrian.

Eleanor zgodziła się, podpisując się swoim imieniem.

Kiedy pojawiły się informacje o ich małżeństwie, media sugerowały, że chodzi o umowę, a fani Adriana zaatakowali Eleanor, twierdząc, że jest za niska, by z nim być.

Eleanor stanęła w obliczu dwóch opcji PR: jedną z nich było prowadzenie transmisji na żywo pokazującej ich romantyczne codzienne życie, a drugą było towarzyszenie Adrianowi w programie podróżniczym i kulinarnym.

Bez wahania wybrała to drugie.

Pierwszy odcinek został wyemitowany, a komentarze zaczęły napływać...

"Najsłodsza różnica wzrostu! To jak komiks, który ożył".

"Co za boska para! Idealne dopasowanie.

Skąd się wzięła Eleanor Stone? To taka urocza istota i dlaczego jest z takim przystojnym chłopcem?

"Stwórzmy zespół, który ukradnie Eleanor Stone".

"Wlicz mnie, plus jeden.

Ja też!

...

Pół roku później, gdy ich umowa dobiegała końca, Eleanor była gotowa ją zerwać.

Tego wieczoru umowa dobrowolnie zamieniła się w pokruszone kawałki papieru. "Naruszasz umowę... wykrzyknęła Eleanor.

Adrian uklęknął, spoglądając na nią. Nadal nie pamiętasz mnie w takim stanie?

---

**Rozdział 1**

"To jest twój brat. Od teraz będzie dzielił się z tobą wszystkim".

W jasno oświetlonym Stone Manor Gregory Stone przedstawił Eleanor Stone małą postać stojącą obok niego.

Były to ósme urodziny Eleanor. W chwili narodzin ważyła zaledwie dwa funty, ale urosła i pozostała znacznie niższa od swoich rówieśników.

Ten "brat" był o głowę wyższy.

Głowa Eleanor zwisała nisko, a jej duże, ciemne oczy rzucały spojrzenia na ciasto na stoliku do kawy.

Jej matka była za granicą i zamówiła niestandardowy tort urodzinowy w kształcie rakiety - wzór, który uwielbiała najbardziej.

Nie odpowiadając, Eleanor skupiła się na torcie. Gregory, wyraźnie sfrustrowany, miał zamiar ją zbesztać, ale powstrzymał swój gniew, mówiąc: - Twój brat będzie tu mieszkał od dzisiaj. Jest młodszy i nie czuje się dobrze; musisz być wyrozumiałą siostrą i pozwolić mu działać po swojemu".
Eleanor nadal była zafascynowana ciastem.

Pamiętała tego małego chłopca.

Na jej trzecie urodziny Gregory obiecał zabrać ją do planetarium, ale zamiast tego skończyli w domu ciotki.

Mały chłopiec spał wtedy w kołysce, nie potrafiąc jeszcze mówić.

Gregory zaprowadził Eleanor do pokoju gościnnego, ale ona wstała z łóżka, aby go znaleźć, chcąc zobaczyć planetarium.

Drzwi były lekko uchylone, a przez szparę zobaczyła ciotkę Maud, która śmiała się, trzymając małego chłopca. Gregory też się śmiał, czule obejmując ciocię Maud. "Wybraliśmy już imię - nasz syn nazywa się Cyrus Stone".

Zauważywszy brak reakcji Eleanor, cierpliwość Gregory'ego wyparowała. Szczeknął: "Eleanor Stone! Jesteś głucha czy niema? Mówię do ciebie. Spójrz mi w oczy!

Tato - Cyrus delikatnie pociągnął Gregory'ego za rękę, a jego twarz przybrała wyraz zmartwienia. Nie bądź surowy dla siostry.

Wyraz twarzy Gregory'ego natychmiast złagodniał.

Przykucnął, by pogłaskać Cyrusa po twarzy, mówiąc czułym tonem, zupełnie innym niż wcześniej: - Przepraszam, kolego, przestraszyłem cię moim donośnym głosem. Nie beształem twojej siostry, chciałem ją czegoś nauczyć.

Po tych słowach Gregory odwrócił się, by odszukać Eleanor, ale był zdezorientowany.

Gdzie ona była?

Spojrzał na stolik do kawy, ale był teraz pusty.

Tort urodzinowy też zniknął.

---

"Puff, puff...

O dziesiątej w nocy wiatr wył jak ostrze, mrożąc rysy Eleanor.

Im szybciej biegła, tym ostrzejszy chłód przeszywał jej skórę.

Mimo to pchała się dalej, ściskając mocno ciasto i odmawiając podzielenia się z Cyrusem choćby okruszkiem.

Tego ostatniego dnia roku Królewską Przystań przykryła największa śnieżyca zimy. Odzwierciedlało to dzień jej narodzin, ze śniegiem, który właśnie przestał padać.

Śnieg leżał gęsto i nieskazitelnie wzdłuż ulicy, podczas gdy drzewa mieniły się pomarańczowymi światłami, migocząc jak gwiazdy i oświetlając ciemne aleje przed nimi - Sylwester był prawie na nich.

Jej serce przyspieszyło, a desperacja wzrosła, gdy przebiegła kilka ulic. Gdy mroźny wiatr groził, że urwie jej uszy, usłyszała słabe, chrapliwe krzyki.

Mamusiu... Chcę do mamusi...

Eleanor zwolniła, ściskając ciasto i skanując otoczenie. Wkrótce jej wzrok padł na cień schowany w rogu ciemnej uliczki.

Po chwili wahania w końcu zrobiła krok w jego stronę.

Rozdział 2

Eleanor Stone stopniowo dostosowywała się do jasnego światła, gdy zauważyła małą postać siedzącą pod ścianą - małego chłopca, znacznie młodszego od niej.

Był ubrany w elegancki garnitur, skulony z głową schowaną w kolanach, zupełnie nieświadomy, że ktoś jest w pobliżu. Wydobył się z niego cichy szloch.

Eleanor przykucnęła w kącie, zachowując dystans, drżąc, gdy powoli wyciągnęła rękę. Delikatnie dotknęła głowy chłopca.

Chłopiec wzdrygnął się, a jego napięta twarz uniosła się z zaskoczenia. Nie widząc nikogo, jego łzy lśniły na długich rzęsach, zastygł w miejscu.

Jestem tutaj - mruknął głos tak cicho, że był prawie niesłyszalny.

Chłopiec obrócił się i choć nic nie widział, poczuł słodki, bogaty zapach.

Ciasto, a dokładniej duże ciasto w kształcie rakiety.

Potem zza ciasta wyjrzała twarz biała jak śnieg.

Jego jasne, ciemne oczy zamigotały nerwowo, gdy Eleanor przysunęła tort bliżej niego.

Gdy zobaczył Eleanor, napięcie na jego twarzy złagodniało, ale opuścił głowę, więcej łez spadło na śnieg, gdy oświadczył: "Nie chcę tego".

Eleanor szurając nogami, wyciągnęła drugą rękę - tym razem nie po to, by poklepać, ale by delikatnie pogładzić chłopca po głowie, naśladując sposób, w jaki pocieszała ją matka. Jeśli zjesz coś słodkiego, nie będziesz już płakał.

Chłopiec zawył jeszcze głośniej, przez co Eleanor nie wiedziała, co robić. Nadal lekko głaskała go po głowie.

Po chwili szlochu nagle odwrócił się i rzucił twarzą w ciasto, pożerając je łapczywie.

Eleanor patrzyła z szeroko otwartymi oczami, jak lukier rozpryskuje się wszędzie, trzymając lewą rękę stabilnie i mocniej ściskając talerz.

Gdy skończył, podniósł wzrok, jego policzki były umazane kremem i, co zaskakujące, już nie płakał.

Jego źrenice, w bardzo jasnym odcieniu brązu, napotkały spojrzenie Eleanor. Bez ostrzeżenia zdjął muszkę i odrzucił ją na bok, po czym ostrożnie sięgnął po coś, co wisiało mu na szyi.

Był to czerwony sznurek z dwoma jadeitowymi gołębiami. Chłopak rozerwał jednego z gołębi, powodując, że wydał delikatny dźwięk, gdy rozdzielił się na dwie części.

Wyciągnął jednego z gołębi w stronę Eleanor, mówiąc: "Siostro, to dla ciebie".

Eleanor spojrzała na krem na jego policzkach, kręcąc głową. Zatrzymaj go sobie.

Po chwili wahania sięgnęła i wytarła krem z jego twarzy.

Ciepło jej palców pozostawiło uczucie na jego zimnych policzkach, a oczy chłopca rozjaśniły się, gdy spojrzał na Eleanor. Gdy tylko otworzył usta, by coś powiedzieć, oświetliły ich reflektory samochodu: Adrian.

Mężczyzna i kobieta wyskoczyli z samochodu, pędząc w stronę Eleanor i małego chłopca.

Kobieta, trzymająca suknię ślubną, rzuciła się do przodu i objęła chłopca, szlochając niekontrolowanie: "Tak się cieszę, że cię znaleźliśmy, Adrian!".

Chłopiec wiercił się, próbując wyrwać się z jej uścisku, ale kobieta trzymała go mocno, pozornie nie zważając na jego walkę.

Mężczyzna zdjął zaparowane okulary i delikatnie potargał włosy chłopca. Nie możesz znowu tak uciekać, Adrian. Przestraszyłeś tatę... - przerwał na chwilę - i ciocię.
W tym momencie lodowata postawa kobiety rozpłynęła się.

To dziwne - powiedział mężczyzna, rozglądając się dookoła. Wydawało mi się, że widziałem tu dziecko, ale może to tylko moja wyobraźnia.

Adrian szybko odwrócił głowę, ale pod ścianą pozostała tylko kupka śniegu, a rozlanej śmietany nie było nigdzie widać.

---

Po poszukiwaniach kosza na śmieci, Eleanor pozbyła się poplamionego kremem papieru i kontynuowała bieg z tym, co pozostało z ciasta.

Po pokonaniu pewnego dystansu zatrzymała się i sięgnęła do kieszeni, potwierdzając swoje przypuszczenia, gdy wyciągnęła chłodny, solidny przedmiot.

W pomarańczowej poświacie wyglądał jak jadeitowy gołąb, jak żywy.

---

Za kulisami ceremonii rozdania nagród Adrian Wells, który właśnie wygrał zarówno w kategorii najlepszego aktora, jak i najlepszego aktora drugoplanowego, spojrzał w dół na swój nadgarstek.

Wokół niego owinięty był czerwony sznurek, trzymający półprzezroczystego jadeitowego gołębia.

"Nosisz tego gołębia na rozdaniu nagród - musi być jakiś specjalny powód", reporter popchnął mikrofon w stronę Adriana.

Wspomnienia zamigotały w jego jasnobrązowych oczach, gdy podniósł wzrok, szybko przechodząc do swojego charakterystycznego uśmiechu. Przypuszczam, że to przypomnienie pierwszej miłości.

Sala wybuchła podekscytowana jego odpowiedzią, a reporterzy domagali się więcej: "Kiedy była twoja pierwsza miłość?

Adrian uśmiechnął się lekko: "Kiedy miałem cztery lata".

---

Adrian, mój Adrian! Na litość boską, proszę, nie mów nic lekkomyślnego. Głos rozbrzmiał z zestawu głośnomówiącego, odbijając się echem w słabo oświetlonym samochodzie.

W zacienionym pojeździe asystent spojrzał na milczącego mężczyznę siedzącego z tyłu.

W przeciwieństwie do swojego żywego wizerunku na imprezie, Adrian siedział teraz nisko, spowity w ciemności, nie wypowiadając ani słowa.

Czasami, gdy ich oczy się spotykały, asystent czuł chłód w spojrzeniu Adriana.

Czując napięcie, asystent szepnął do mikrofonu: "Cyril, Adrian zasnął...".

"Co? Śpiąca moja stopa", zaśmiał się Julian. W porządku, wiem, że jest na głośniku. Adrian, jutro jest premiera nowego albumu. Wracaj do domu i odpocznij, nie zarywaj kolejnej nocy".

Po tym jak Julian się rozłączył, asystent nerwowo trzymał telefon, zerkając na minę Adriana. Kiedy nie zobaczył żadnej reakcji, jego napięta postawa w końcu się rozluźniła.

Samochód ruszył w dalszą drogę, a asystent otrzymał nową wiadomość tekstową:-Lakeview Inn, Izba 2121.

Jego serce przyspieszyło i przełknął ciężko, zanim w końcu wyciągnął rękę i podał Adrianowi kubek wody, mówiąc: "Adrian, woda ma teraz odpowiednią temperaturę".

Dziesięć minut później Adrian rozpiął koszulę, łapczywie łapiąc powietrze, a jego spojrzenie było zamglone.

Asystent odetchnął z ulgą i wymienił spojrzenie z kierowcą. Kieruj się prosto do Lakeview Inn, komora 2121.

---

Co właśnie powiedziałeś? Dokąd idziesz?

W taksówce kierowca nie mógł powstrzymać się od spojrzenia za siebie, napotykając parę doe-podobnych oczu.

Właściciel tych oczu szybko podniósł swoją zbyt dużą maskę, opuszczając głowę i mówiąc nieco głośniej: "Lakeview Inn".

Kierowca w końcu zrozumiał, choć zmarszczył brwi, przyglądając się nowemu pasażerowi.


Rozdział 3

Eleanor Stone rozejrzała się po tętniącej życiem ulicy, próbując otrząsnąć się z przepływającej przez nią niespokojnej energii. Nie tylko miasto wydawało jej się obce; zdawała sobie sprawę z tego, jak młodo wygląda. Drobna postać usadowiła się na tylnym siedzeniu taksówki, a jej zbyt duży czarny plecak stanowił komiczny kontrast dla jej wątłej postury. Kierowca spojrzał na nią z boku, nie wiedząc, co sądzić o tej drobnej postaci, której twarz była niewiele większa od dłoni.

Gdy samochód pędził w kierunku Lakeview Inn, Eleanor nie mogła nie zauważyć kontrastu między dudniącym silnikiem taksówki a cichym biciem jej serca. Migoczące światła zajazdu zbliżały się, rozświetlając nocne niebo.

Gdy taksówka zatrzymała się, Eleanor wyskoczyła z niej, ledwie poświęcając chwilę na pozbieranie się przed odjazdem. Przywitał ją boy hotelowy, który wpatrywał się w nią ze zdziwieniem. Po raz pierwszy widział gościa przyjeżdżającego taksówką do luksusowego Lakeview Inn, gdzie nawet najbardziej podstawowy pokój zaczynał się od pięciocyfrowej kwoty za noc.

Witamy! Pozwól, że pomogę ci z bagażem - zaoferował boy hotelowy, pędząc do przodu.

Ale Eleanor miała tylko plecak. Nie oglądając się za siebie, przemknęła obok niego i weszła do hotelu.

Wewnątrz Lakeview Inn tętniło życiem. O dziesiątej wieczorem recepcje były zatłoczone gośćmi meldującymi się w szczycie sezonu.

Czy ma pan rezerwację? - zapytała recepcjonistka, spoglądając sceptycznie na drobną postać przed nią. Nie mogła powstrzymać się od zastanawiania się, czy nie jest to uciekający bogaty dzieciak.

Eleanor skinęła głową, oferując swój dowód osobisty, a jej palce lekko drżały, gdy kładła go na ladzie.

Recepcjonistka zamrugała zaskoczona, gdy spojrzała na dowód Eleanor, zaskoczona tym, jak oszałamiające było zdjęcie. Trudno było uwierzyć, że to dwudziestoczterolatka - wyglądała na zaledwie osiemnaście lat.

Czy mogłaby pani zdjąć maskę w celu weryfikacji? - zapytała.

Eleanor szybkim ruchem opuściła maskę. Wyśmienita biel jej cery złapała blask kryształowego żyrandola nad głową, przyciągając spojrzenia więcej niż kilku gości w holu.

Gdy oczy recepcjonistki rozszerzyły się, Eleanor pospiesznie podniosła maskę, czując na sobie ciężar spojrzeń. Szybko schowała ręce do kieszeni, intensywnie świadoma każdej uncji uwagi skierowanej w jej stronę.

Oto twój identyfikator i klucz do pokoju. Wystarczy pojechać windą na wprost i skręcić w lewo, aby dotrzeć do pokoju 2121 - poinstruowała recepcjonistka.

Eleanor wyrwała klucz i rzuciła się do ucieczki.

Szybko skierowała się do windy, pozwalając sobie w końcu odetchnąć, gdy drzwi się zamknęły. Gdy wcisnęła klucz, aby dostać się na swoje piętro, subtelny zapach unosił się w ciasnej przestrzeni tuż przed tym, jak drzwi windy ponownie się otworzyły, ukazując wysokiego mężczyznę pochłoniętego rozmową telefoniczną.

Widząc oświetlone 21. piętro, bawił się kluczem do pokoju, nie zawracając sobie głowy jego wyciągnięciem.

Eleanor instynktownie wycofała się w kąt windy, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
Życz mi szczęścia - rozległ się duszny śmiech mężczyzny, gdy mówił do telefonu. Dużo czasu zajęło mi zdobycie tego i nie chcę tylko przygody na jedną noc.

Tak, mam kogoś, kto przygotowuje koktajle wzmacniające. Nie tylko dla niego, ale też dla siebie. Nawet jeśli on już jest moim stymulantem, jeśli chcę, żeby był zauroczony moim ciałem dziś wieczorem, zrobię wszystko, co w mojej mocy".

"Ha! Kto mógłby się oprzeć takiemu urokowi? Tylko nie on - on jest poza zasięgiem, wiesz. Daj spokój, nie denerwuj się! Mój ostatni romans był pociągający - świetna technika, niewiarygodnie trwały, powiem ci...

Nagle winda podskoczyła gwałtownie, przerywając mu w połowie zdania, wysyłając telefon i jego kartę do kluczy na podłogę.

Eleanor potknęła się, a jej identyfikator wyślizgnął się jej z rąk.

Równie szybko winda zatrzymała się, pozostawiając mężczyznę bladego ze strachu, niezdolnego do ruchu. Eleanor pospiesznie nacisnęła przycisk alarmowy.

"Pomoc jest w drodze" - usłyszeli spokojną odpowiedź, która zapewniła ich, że winda wkrótce będzie działać normalnie.

Po przywróceniu zasilania mężczyzna przykucnął, by podnieść z podłogi telefon i kartę.

Eleanor zrobiła to samo, podnosząc swój identyfikator i kolejną kartę-klucz.

Gdy drzwi windy otworzyły się na 21 piętrze, mężczyzna mruknął: "Co za dzień! Zaraz wracam...

Nerwowo odwrócił się, wyglądając na zirytowanego. Co jeszcze mogę powiedzieć? Po prostu zarezerwuję dla niego pokój, w którym będzie dziś spał sam".

Eleanor wyszła z windy, przyspieszając kroku, a głos mężczyzny zniknął za nią.

Sprawdzając klucz do pokoju, jej serce przyspieszyło.

Komnata 2121.

W międzyczasie mężczyzna rzucił okiem na swój klucz do pokoju oznaczonego numerem 2120, mrucząc: "Kompletnie postradałem zmysły, myląc go z pokojem 2121...".

Eleanor otworzyła kluczem komorę 2121 i weszła do środka.

Światła rozbłysły, ukazując zaskakująco przestronny pokój. Znajdowało się w nim wykonane na zamówienie łóżko, wystarczająco duże dla dwóch dorosłych osób, wciąż pozostawiające dużo miejsca do poruszania się. Taras ogrodowy porośnięty był żywymi różami i zapewniał wspaniały widok na prywatny zbiornik wodny.

Zrzucając plecak, Eleanor wsunęła się w pluszowe kapcie, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

Obsługa hotelowa! - zawołał wesoły głos.

Eleanor otworzyła drzwi, spoglądając na obsługę, która uśmiechała się szeroko, pchając wózek z posiłkiem. Kolacja dotarła.

Ciepłe, miękkie światło z korytarza oświetliło ciasto nasączone winem, ułożone wśród zielonych winogron wielkości fasoli. Ich cienka skórka lśniła półprzezroczystym blaskiem, a misterny miąższ aż prosił się o skosztowanie.

Oczy Eleanor rozszerzyły się, gdy skupiła się na torcie. To właśnie dlatego wybrała Lakeview Inn - jego słynne letnie ciasto z winogron Summer Emerald.

Uprawiane w ich ekskluzywnej winnicy, winogrona były wielkości jajka, słodkie i absolutnie nie do odparcia, zbierane w ograniczonych ilościach ze względu na trudne warunki klimatyczne, w których były uprawiane. Był to przysmak dostępny wyłącznie w hotelu.

Wyczuwając, że Eleanor waha się, czy wpuścić obsługę, skinęła tylko głową i przytrzymała wózek. Życzę smacznego i miłego wieczoru!
Gdy drzwi się zamknęły, Eleanor nie tracąc czasu zaatakowała kilka letnich szmaragdów, wpychając je do ust, gdy prowadziła wózek do sofy.

Siedząc ze skrzyżowanymi nogami, delektowała się każdym okruszkiem ciasta i zlizywała kremowy lukier z kącików ust. Jej uwaga przeniosła się na resztę wózka, w którym znajdował się stek, świeża sałatka i butelka wina.

Rozdział 4

Eleanor Stone nalała sobie kieliszek wina, bogatego, słodkiego czerwonego z winogron uprawianych w Lakeview Inn. W prawej ręce trzymała widelec, krojąc stek na małe kawałki, delektując się każdym łykiem wina, które idealnie pasowało do jej słodkich łakoci. Eleanor rzadko pozwalała sobie na alkohol, ale dziś skończyła całą butelkę.

W niecałe pół godziny skończyła jedzenie z wózka, a czując, że jest jej za ciepło, rozpięła bluzkę o kilka guzików.

Czy to wino sprawiło, że jej krew przyspieszyła, a skóra się zarumieniła?

Eleanor wyłączyła klimatyzację, popijając szklankę lodowatej wody, ale jej pragnienie tylko rosło - nie tylko z powodu nawodnienia, ale raczej głębokiego, pierwotnego pragnienia odczuwanego przez jej skórę.

Zdjęła koszulkę, zostając tylko w białym podkoszulku, teraz oblanym potem, przylegającym do jej ciała. Temperatura w pokoju spadła do chłodnych 68 stopni, ale bryza, która ją otulała, była jak duszące ciepło na jej skórze.

Pokój zaczął się wokół niej rozmywać, a trzy duże łóżka zdawały się wirować w zawrotnym tańcu przed jej oczami.

Jej umysł był zamglony, jakby zanurzony w gęstej, ołowianej wodzie, zniekształcającej jej świadomość i klarowność.

Przelotne pozory rozsądku podpowiadały jej - alkohol i kąpiel nie idą w parze - ale jej ciało zdradziło ją, gdy chwiejnym krokiem ruszyła w stronę łazienki.

Zatrzasnęła drzwi toalety, witając czarną jak smoła pustkę. Grzebała wzdłuż ścian w poszukiwaniu włącznika światła, ale żadnego nie znalazła.

Z przytępionymi zmysłami instynktownie ruszyła w ciemność.

Łazienka czekała na nią, oświetlona jedynie kilkoma srebrzystymi promieniami księżyca wpadającymi przez częściowo otwarte okno. Światło tańczyło od wody, mieniąc się na suficie w ulotnych plamach jasności.

Poczuła pod palcami krawędź zimnej wanny.

Chłodny w dotyku.

Eleanor potrząsnęła lekko głową, zdając sobie sprawę, że nie tego szukała.

Szukała głowicy prysznicowej.

Gdy odwróciła się, by odejść, nagły plusk odbił się ostrym echem w ciszy. Coś chwyciło jej nadgarstek, mokry i zimny jak lód, a jednocześnie ogniście gorący, i wciągnęło ją do wanny.

Uderzenie głową o twardą powierzchnię przywróciło jej tymczasową jasność umysłu.

W ciemności podwójne uczucie zimna i gorąca przesuwało się po jej ramieniu, mocno chwytając ją za podbródek.

Głęboki, ochrypły męski głos wyszeptał z rozbawieniem: "Taka chętna".

---

Eleanor nie mogła zrozumieć, a dokładniej, nie mogła go usłyszeć. Nacisk na jej podbródek sprawiał wrażenie, jakby miał ją zmiażdżyć.

"To boli...

Walczyła z uściskiem zaciskającym się wokół jej podbródka.

Adrian Wells wynurzył się z mglistego otępienia, zanurzony w zimnej wodzie zbyt długo, i z jasnością postanowił skonfrontować się z tym, kto wrzucił coś do jego drinka.

Właśnie wtedy osoba w jego uścisku podniosła głowę, jej ciepła skóra otarła się o jego nos, a słodki zapach unosił się w jego kierunku.

Adrian momentalnie się wzdrygnął.

Czy to było ciasto winogronowe?
Zanim zdążył się zorientować w sytuacji, Eleanor wyrwała się z jego uścisku.

Ale w chwili wolności jej ciało poruszyło się samo, napędzane jakimś niewytłumaczalnym impulsem.

Czy to była kostka lodu?

Czując instynktowne podejrzenie, Eleanor nie mogła się powstrzymać; jej twarz pochyliła się w stronę uchwytu, a kończyny mimowolnie oplotły się wokół niego.

Lód był jednocześnie palący i mrożący.

Eleanor mocno chwyciła się tego, co uważała za lód, a woda rozpryskiwała się po bokach wanny, ściekając na wyłożoną kafelkami podłogę z podekscytowanym łoskotem.

Przelotne światło księżyca od czasu do czasu ujawniało parę czarnych jak smoła oczu, tak niewinnych i nieświadomych jak łania złapana we śnie, mieniących się rozmytą mgłą.

Wtedy instynkt popchnął ją do przodu i ugryzła.

Ukłucie przeszyło policzek Adriana; jego źrenice pociemniały, a jasne spojrzenie zostało całkowicie pochłonięte przez resztki narkotyków przepływających przez jego organizm.

Wszystkie racjonalne myśli zniknęły, gdy zerwał z Eleanor przemoczony podkoszulek, przewracając się, by zanurzyć ją jeszcze raz, powodując rozpryski, które wysyłały fale tańczące w powietrzu.

...

W końcu palący dyskomfort zniknął. Mętny mózg Eleanor nagle zalały wspomnienia, które wydawały się jej obce.

Książki.

Zdała sobie sprawę, że jej świat to nic innego jak opowieść - przesadzony melodramat zatytułowany "Przygody Sir Cyrusa: Opowieść o miłości".

Zgodnie z trafnym tytułem, bohaterem był Cyrus Stone.

Tekst nie był długi - liczył około 100 000 słów - a wszystko opowiedziane z perspektywy Cyrusa, począwszy od jego narodzin, a skończywszy na tragicznym końcu jego nieodwzajemnionej miłości.

Eleanor zrozumiała, że była tragicznym, nieodwzajemnionym starszym "bratem" Cyrusa Stone'a.

Jej istnienie miało jedynie spotęgować nieszczęścia Cyrusa.

Pojawiła się kilka razy, a każda scena zamykała się wokół podobnych momentów - gdy Cyrus starał się zbliżyć, tylko po to, by stawić czoła odrzuceniu po odrzuceniu.

Świadomość otoczenia ponownie zanikła, a Eleanor ogarnęła głęboka fala bólu. Składała teraz w całość szokujące rewelacje mężczyzny z windy i scenariusz, który rozgrywał się przed nią.

Nic dziwnego, że pokój był tak wystawny - przez pomyłkę weszła do apartamentu nieznajomego.

Wszystko ułożyło się na swoim miejscu.

Wszystkie dramatyczne spotkania, które przeżyła, wynikały z tej absurdalnej narracji, stawiającej ją jako zwykłą postać drugoplanową obok głównego bohatera.

Nie była nawet postacią drugoplanową - tylko tłem w ekstrawaganckiej opowieści Cyrusa Stone'a.

Jej rola była tylko tragicznym przypisem - siostrą innej matki Cyrusa, cieniem w jego opowieści.

Matka Cyrusa, Lydia Hawthorne, i Gregory Stone, jego ojciec, byli jej graczami.

Lydia i Gregory, niegdyś zakochani w sobie na studiach, rozstali się jak wiele młodych par.

Gregory ożenił się później z matką Eleanor, podczas gdy Lydia kontynuowała związek ze starszym mężczyzną, wiedząc, że ma żonę.

Pragnąc wspiąć się po drabinie społecznej, Lydia celowo sabotowała swoją antykoncepcję, wikłając się w ciążę, która stała się kartą przetargową.
Jednak mężczyzna był zbyt niechętny, by opuścić swoją bogatą żonę, oferując Lydii sumę za aborcję, przysięgając na honor żony, że to koniec.

Lydia musiała udać się do kliniki.

Jednak ponure ostrzeżenie lekarza powiedziało jej: przerwanie ciąży zaszkodzi jej szansom na poczęcie w przyszłości.

Lydia wahała się między swoimi opcjami, ale przebywała w ciężkim powietrzu niepewności, gdy los pokręcił swój bieg, aż los splótł ich ścieżki na spotkaniu w college'u.

W jej umyśle już tworzyła się intryga.

Rozdział 5

Tej nocy Eleanor Stone wspominała przeszłość przy kilku drinkach i bez słowa wylądowali razem w łóżku.

Gregory Stone płynnie wypełnił rolę zastępczego ojca Cyrusa Stone'a.

Ten sekret był znany tylko Lydii Hawthorne. Pod koniec powieści Cyrus Stone pozostał oczkiem w głowie Gregory'ego Stone'a, jego najcenniejszym synem.

Teraz jednak historia rozgrywa się po zakończeniu powieści - Cyrus Stone powrócił do ojczyzny i został wysłany do Madness Hall.

Nastąpiło to po kolejnym nieodwzajemnionym romansie - jego uczuciu do Alarica Graya.

Pod koniec powieści Cyrus Stone opuścił kraj rzekomo ze względów zdrowotnych, ale prawda była taka, że Alaric Gray nie zwracał na niego uwagi, pozostawiając Cyrusa ze złamanym sercem i ostatecznie doprowadzając go do próby samobójczej.

Eleanor Stone była znajomą Alarica Graya.

Alaric był jego młodszym kolegą ze szkoły, a także partnerem jego jedynego przyjaciela, Olivera Wooda.

Na początku tego roku Oliver został wysłany za granicę, aby wziąć udział w kluczowym programie badawczym dla Global Union, zaledwie kilka dni temu wyjechał z Alariciem.

...

Eleanor Stone otworzyła oczy na bladą poświatę księżyca przebijającą się przez ścianę, poranek był jeszcze ciemny.

Obok niego mężczyzna, po którym czuł się jak wrak, oddychał miarowo.

Eleanor nie odwróciła się, by na niego spojrzeć; nie chciała widzieć jego twarzy.

Wiedział, że dzisiejszego wieczoru mężczyzna również był ofiarą i że po prostu wpadł do niewłaściwego pokoju.

Ale nadal nie chciał wiedzieć, jak wyglądał ten człowiek.

Przypomniał sobie, jak podsłuchał koleżanki z klasy dyskutujące o popularnym dramacie romantycznym podczas przerwy.

W serialu mężczyzna i kobieta przypadkowo dzielili łóżko, co prowadziło do serii komediowych wydarzeń - czasami prowadzących do zajścia w ciążę.

Eleanor zamknęła zmęczone oczy, zauważając, że w pewnym stopniu miał szczęście; bycie mężczyzną oznaczało, że nie skończy w ciąży.

Brak potomstwa oznaczał, że melodramatyczne konsekwencje były o połowę mniejsze.

Jeśli chodzi o drugą połowę, wydawało się, że główny bohater obudzi się następnego dnia i zastanie puste łóżko lub zostawi pusty czek, który główna bohaterka rzuci mu w twarz.

I tak zaczynała się banalna opowieść.

Ale Eleanor nie chciała ciągnąć tego banału dalej.

Jego związek z tym dżentelmenem zakończyłby się właśnie tutaj.

Właśnie został pracownikiem przemysłu lotniczego. Nawet jeśli wiedział, że porusza się po fikcyjnym świecie, jego wszechświat składał się wyłącznie z gwiazd i oceanu.

Musiał poczekać do jutra, kiedy mężczyzna się obudzi i użyje pieniędzy, aby go wypędzić.

Najdroższa obsługa pokoju kosztowała podobno około dziesięciu tysięcy dolarów.

Z nieumytym ciałem czuł się niekomfortowo, ale bał się hałasować w łazience i obudzić mężczyznę.

Jeśli działanie narkotyku jeszcze nie minęło...

Zmuszając się do znoszenia dyskomfortu, Eleanor szczelnie owinęła się chłodnym kocem, a po chwili stopniowo skurczyła się do krawędzi łóżka i zasnęła.
...

O siódmej rano, Eleanor obudziła się na dźwięk szelestu ubrań za nim.

Jego serce przyspieszyło i poderwał się, nie zauważając, że jedwabny koc zsunął się z jego ciała. Szybko chwycił go, by się nim okryć, stojąc twarzą do balkonu, a jego palce dotykały dywanu.

Spoglądając w dół na swoje posiniaczone kostki, wziął kilka głębokich oddechów, zanim zebrał się na odwagę, by odezwać się szeptem, ledwo słyszalnym.

"Potrzebuję stu tysięcy.

003

Kiedy Eleanor skończyła, za nim zapadła cisza.

Czy poprosił o zbyt wiele?

Eleanor nie miała pojęcia o pieniądzach. Wiedział tylko, że smażony kurczak może kosztować dziesięć dolarów lub dwa tysiące.

Zaciskając pięści i przygryzając wargę, szybko zrewidował swoją prośbę. "Mogę dać pięćdziesiąt pięć tysięcy".

Znów zapanowała cisza.

Czy to wciąż za dużo?

Po zbyt długim zamknięciu w małej przestrzeni z nieznajomym, Eleanor poczuła zawroty głowy.

Zastanowił się, ustalając rozsądną, jego zdaniem, kwotę. Dwa tysiące.

Zatrzymując się na chwilę, dodał niższym głosem: "Jeśli mi zapłacisz, zapomnę o tym, co wydarzyło się wczoraj...".

Nagły pęd miętowego oddechu zbliżył się zbyt szybko, by mógł zareagować.

Jego serce przyspieszyło, a kiedy się odwrócił, wpadł prosto na nos mężczyzny.

'...'

Jedwabisty koc miał wrażenie, że zaraz rozerwie się pod uściskiem Eleanor.

Ciepły oddech musnął twarz Eleanor. Zamarł, nie mogąc się poruszyć, jego oczy skierowały się w dół, unikając kontaktu wzrokowego.

Adrian Wells przyglądał mu się intensywnie.

W kąciku jego lewego oka Eleanor dostrzegła słabe, ledwo zauważalne czerwone znamię.

To był on.

W umyśle Adriana pojawiło się wspomnienie sprzed pół miesiąca.

Podczas lotu na jego ostatni koncert, sponsor bezczelnie uderzał w jego nogę. Zirytowany Adrian znalazł wymówkę, by zamienić się miejscami z asystentem w klasie ekonomicznej.

Sponsor podążył za nim bez mrugnięcia okiem.

Sfrustrowany Adrian po prostu wstał i poszedł do toalety, aby uciec.

Właśnie zamknął oczy na chwilę wytchnienia, gdy rozległo się pukanie do drzwi.

Przepraszam... czy możesz się pospieszyć...

Głos był zawstydzająco słaby. Kiedy Adrian otworzył drzwi, ledwo zdążył rzucić okiem, zanim osoba na zewnątrz cofnęła się, prawie upadając przed nim, mamrocząc ciche "Dziękuję".

Wyglądając na zewnątrz, Adrian mógł zobaczyć tylko smukłą, śnieżnobiałą szyję i lewe oko z tym wyjątkowym czerwonym znakiem piękna.

Tak wyraźne znamię i karnację trudno było zapomnieć.

Adrian zauważył, że wargi mu wyschły i odezwał się głębokim, zachrypniętym głosem: - Jak masz na imię?

Bycie odurzonym nie było mu obce.

Od czasów, gdy występował w barze, aż do zdobycia sławy, mężczyźni i kobiety zdesperowani, by dzielić z nim łóżko, nigdy się nie skończyli.

Tym razem jego asystent kierowcy również został skompromitowany, w końcu zaskakując go.

Chociaż podejrzewał, że inni byli zaangażowani w wykupienie jego asystenta kierowcy, nie miał pojęcia, kto go podmienił.

Eleanor poczuła się nieswojo i zapragnęła wyjść. Słysząc pytanie Adriana, wycofał się nieco, kręcąc głową niemal niezauważalnie: - Nie musimy wymieniać nazwisk.
W oczach Adriana pojawił się błysk zaskoczenia, ale szybko odzyskał spokój. "Jak dostałeś się do mojego pokoju?"

Tym razem głos Eleanor był tak niski, że aż niesłyszalny.

Adrian podniósł rękę i przechylił podbródek Eleanor do góry. "Głośniej, proszę...

Słońce zaczęło wschodzić, jego promienie przebijały się przez zasłony w różane wzory, oświetlając w końcu twarz młodego mężczyzny.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieskryptowane chwile miłości"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈