Odwróć jej serce

Rozdział 1 (1)

Jamie

Biorę kolejny łyk piwa, po czym upuszczam je na drewnianą podłogę. Podnosząc młotek, zaczepiam o odsłonięty gwóźdź i wyrywam go z domu.

Demonstracja ma się rozpocząć dopiero jutro, ale nie mając nic innego do roboty w nocy, postanowiłem przyjść, przespać się na podłodze i mieć przewagę.

Przesuwając się w bok o stopę, powtarzam czynność - tym razem bez piwa. Płuczę i powtarzam, aż kończę usuwać gnijące listwy wykończeniowe wyściełające małą ścianę, pozwalając Queenowi buchać przez głowę, gdy biorę swój napój, kończę butelkę i odkładam ją na bok.

Tego właśnie potrzebowałem: czasu dla siebie, głośnej muzyki, kilku piw i "kutasów", jak elokwentnie nazywa to moja siostra, Abi.

Tak się składa, że jest wiele "kutasowych rzeczy" do zrobienia teraz, kiedy utopiłem większość swoich oszczędności w najgorszy dom na dość dobrej ulicy na przedmieściach.

Kiedy Heather, moja trzyletnia dziewczyna, rzuciła mnie znienacka, wyrzuciła w moją stronę niespodziewany witriol i obwiniła mnie za to, jak potoczyło się nasze życie, dokonałem ponownej oceny. Nie ona - jeśli chodzi o mnie, to błogosławieństwo, że zobaczyłem jej prawdziwe kolory w tej mowie zerwania, zanim było za późno. Pierścionek zaręczynowy został kupiony, a plany dotyczące propozycji ślubu były w toku, ale odkrycie, że kobieta, którą kochasz, uważa cię za nieudacznika bez ambicji i nie może się doczekać, by się ciebie pozbyć, sprawia, że mężczyzna zwraca uwagę.

To prowadzi mnie do domu, w którym stoję w środku. Zawsze uwielbiałem pracę z rękami, a po spędzeniu ostatnich dziesięciu lat mojego życia jako kapitan łodzi - i będąc świeżo upieczonym singlem - postanowiłem wziąć się w garść. Więc rzuciłem pracę, pracował dla firmy budowlanej mojego przyjaciela przez kilka miesięcy, i postanowił umieścić moje pieniądze, gdzie moje marzenia były, flipping domy. Przy trzymiesięcznym okresie realizacji, celem jest, aby w końcu zrobić z tego prawdziwy interes. Zaczynając od tego domku z trzema sypialniami i jedną łazienką.

Nie tylko ja to robię, co jest błogosławieństwem i przekleństwem. Moi trzej młodsi bracia zdecydowali się rozbić swój namiot obok mojego - w przenośni - i chociaż wszyscy nadal mają swoje własne prace jako wsparcie, każdy z nich pokazał, że wierzy we mnie w sukces, inwestując w firmę i zobowiązując się do pomagania mi, kiedy tylko mogą. Więc teraz mam presję, aby nie spieprzyć przyszłości mojej rodziny, a jednocześnie nie zniszczyć swojej własnej. Aha, i jeszcze ta mała sprawa, że nie mam absolutnie żadnego wyjścia, jeśli to się nie uda.

Żadnej presji ani nic.

Moja tylna kieszeń wibruje, a ja wyciągam telefon, widząc na ekranie imię mojego przyjaciela Jase'a, gdy wchodzę do kuchni i oddalam się od muzyki.

Jase niedawno poślubił miłość swojego życia i niesamowitą kobietę, Natalie, w ślubie z niespodzianką, który zaplanował, używając jej własnej książki ślubnej marzeń. Nie był to łatwy wyczyn, biorąc pod uwagę, że wmówił jej, że ceremonia odbędzie się w Chicago Bears na Soldier Field.

Na szczęście dla wszystkich zainteresowanych, był to bardzo dobrze przemyślany podstęp, aby ukryć to, czego naprawdę chciał, a w końcu - choć nikt nie miał wątpliwości - dostał dziewczynę, żonę i noc poślubną w wielkim namiocie na farmie jej rodziców w Indianie.

"Hej, wyszedłeś na powietrze?" mówię z uśmiechem. On chichocze, a ja mogę sobie wyobrazić wielki gównożerny grymas na jego twarzy w tej chwili.

"Ledwo trzymam się życia", odpowiada Jase. "Kocham moją żonę bardziej niż cokolwiek na tym świecie, ale ta kobieta jest jak nimfomanka przedawkowująca kobiecą Viagrę. Mój kutas ma wrażenie, że zaraz zacznie strajkować, żeby dać sobie czas na regenerację".

"Są gorsze drogi do celu, przyjacielu".

"Czyż nie taka jest prawda? Pewnego dnia spotkasz kobietę, która powali cię na tyłek" - mówi ze śmiechem. "Więc jak idzie Maple?" Maple to ulica, na której leży ta nieodkryta perełka domu, który obecnie remontuję. Jase i nasz drugi przyjaciel Matt są właścicielami firmy budowlanej i wszyscy będziemy pracować razem nad tym projektem. Ponownie, bez presji.

"Odkryłem kilka rzeczy, które będę musiał ty i Matt przyjść spojrzeć na, ale poza tym, to wydaje się trochę przytłaczające jako całość. Jest po prostu dużo do zrobienia."

"Zawsze tak się wydaje, ale kiedy będziemy mieli jasny plan w miejscu, nie będzie się to wydawało tak mamiące."

"Wierzę ci na słowo," mówię, wciskając telefon między głowę a ramię i ruszając wzdłuż, aby rozpocząć następny panel.

"Obiecuję ci, Jamie. To będzie działać jak w zegarku, kiedy już zaczniemy".

"Mam nadzieję, że masz rację", chrząkam, zaczepiając młotek pod wargą wykończenia i szarpiąc go do tyłu. Kiedy przesuwa się tylko o cal, wsuwam palce drugiej ręki między drewno a płytę gipsową. Gdy daję mu potężne szarpnięcie, głośne pukanie do drzwi odrzuca mnie i młotek się ślizga, rozcinając moją dłoń na dobre półtora cala.

"Kurwa!" Mój głośny bellow odbija się echem po pustym pokoju, podczas gdy palący ból przecina mnie.

"Jamie? What the fu-" Telefon rozbija się na ziemi, gdy chwytam rękę i ściskam mocno.

Gdy osuwam się plecami na ścianę, rozglądam się za czymś - czymkolwiek - co mogłoby wchłonąć tryskającą krew.

Wtedy drzwi wejściowe otwierają się i kobieta, której nigdy wcześniej nie widziałem, ale chciałbym widzieć, wypełnia pustkę.

"O cholera", mówi, przebiegając przez pokój, by uklęknąć obok mnie. "Czy masz apteczkę?" Jej oczy biorą w scenie przed nią.

"Możesz znaleźć jedną z moich koszulek w drugim pokoju, ale to wszystko", odpowiadam. Ona przytakuje, zatrzymując się przy głośniku i wyłączając go do końca, zanim zniknie w krótkim korytarzu.

Wraca kilka chwil później, trzymając w ręku moją zieloną koszulkę. Jej brwi są ściągnięte, gdy ocenia scenę przed sobą. Muszę przyznać, że prawdopodobnie wygląda to źle. Głośna muzyka, butelki po piwie, przypadkowy człowiek bez pojęcia, robiący demolkę późno w czwartkowy wieczór.

"Kim jesteś?" pytam, pamiętając, że ta kobieta to zupełnie obca osoba, która skutecznie wtargnęła przez moje drzwi. Jestem wdzięczny, ale trochę zdezorientowany. Ona wypycha moją koszulkę na ranę i mocno dociska.

"Nie spotkaliśmy się. Jestem Jamie." Oferuję moją niezranioną rękę w jej stronę.




Rozdział 1 (2)

"A ja jestem sąsiadką, która przychodziła krzyczeć na ciebie, żebyś przestał robić tyle hałasu" - mówi z westchnieniem. "Co jest równie dobre, biorąc pod uwagę to. Masz szczęście, że masz pielęgniarkę mieszkającą obok." Kiwa głową na moją rękę, zanim skwituje mnie spojrzeniem, które prawdopodobnie sprawiłoby, że mniej pijany mężczyzna zatrząsłby się w swoich trampkach. Ale ja zawsze czułem się nietykalny ze zbyt wieloma drinkami pod pasem.

Ma najbardziej niesamowite przeszywające niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Jest w nich ognista iskra, którą każdy mężczyzna chciałby podpalić. Prawdopodobnie to jej gniew to powoduje, ale to sprawia, że myślę o wszystkich innych rzeczach, które mogłyby sprawić, że ona się żarzy.

Nawet to spojrzenie, którym mnie częstuje, jest gorące. Założę się, że jej mąż musi ostro walczyć, kiedy tylko się kłócą.

Wszystkie myśli o mojej uszkodzonej ręce znikają w tym momencie, gdy biorę w jej stroju. Skanuję ją od ciemnobrązowych włosów związanych w niechlujny mop na czubku głowy, do jej oversize niebieskiej koszulki sparowanej ze spodniami od piżamy pokrytymi... leniwcami? Muszę zagryźć się śmiechem.

"Z czego się uśmiechasz?" pyta cierpko.

"Leniwce?" pytam, moje oczy opadają na jej krągłe biodra. Cholera, jeśli ona ma tatuaż gdziekolwiek na tym ciele, będę gonerem.

Jej oczy zwężają się na moje. "Martwisz się o to, co mam na sobie, kiedy masz tutaj gash, który prawdopodobnie potrzebuje szwów".

Wzruszam ramionami, nie mogąc odwrócić wzroku. Próbuję złapać spojrzenie na jej palec serdeczny. To by było dopiero moje pieprzone szczęście. Wspaniała - choć zgorszona - kobieta dosłownie wpycha się w moje życie, a ona jest prawdopodobnie wzięta. "Mój brat jest EMT; może mnie naprawić."

"A może następnym razem pomyślisz dwa razy, zanim zrobisz demolkę będąc pijanym", pstryka. "Ale potem znowu, dowody sugerują, że nie jesteś człowiekiem, który myśli rzeczy przez".

Moje ramiona zamieniają się w kamień. "Co sprawia, że tak mówisz?" pytam - zuchwałość tej cholernej kobiety. Próbuję odciągnąć rękę, ale ona czyta mnie jak książkę i zacieśnia swój uścisk.

Rzuca mi spojrzenie. "Uparty też, jak widzę?"

Moje usta się otwierają. Dlaczego jeszcze nie wyrzuciłem jej z mojego domu?

Zatrzymuję jej spojrzenie, inicjując cichy impas, który jestem zmuszony wygrać. Daje tyle samo, co dostaje i nie wycofuje się. Założę się, że gdybyśmy stali, jej ręce byłyby mocno na jej biodrach, a ja walczyłbym, żeby nie pójść ostro na obietnicę rozpalenia tego sass w inny, bardziej kreatywny i przyjemny sposób.

Potrząsam głową, bo ostatnią rzeczą, jakiej chcę lub potrzebuję w tej chwili, jest rozproszenie uwagi, które wykolei moje plany. Odwracam wzrok, ale nie przed tym, jak łapię chytry uśmiech grający na jej ustach, gdy zwraca swoją uwagę na moją zranioną rękę. Odsuwa materiał, żeby ocenić uszkodzenia, a ja ukrywam, że krzywię się, gdy chłodne powietrze szczypie ranę. Studiuję jej twarz, gdy ponownie wywiera nacisk na moją skórę.

"Czy jesteś żonaty?" pytam.

Jej spojrzenie powraca do mojego, jej palce szarpią się o moją dłoń. "Co?"

"Żonaty? Mężem? Jesteś z kimś?" I ramble.

Jej usta drgają, a ona ćwiartuje brwi. "A jeśli mam żonę?"

Cholera. Nie pomyślałem o tym.

"Cóż... ah... um..." Jąkam się.

Ona mruga do mnie w tym samym czasie, gdy zaciska swój uchwyt nad cięciem.

"Kurwa," jęczę. Moje szerokie oczy skaczą do jej. "Cholera. Przepraszam. Moja matka miałaby mnie w dupie, gdyby usłyszała, że przeklinam przy obcym człowieku."

Kobieta przesuwa głowę bliżej mojej, te jej olśniewające oczy teraz tańczą. "Nie powiem jej, jeśli tego nie zrobisz", szepcze, zanim odchyli się do tyłu. "Tak się składa, że uwielbiam przeklinać... we właściwym czasie, oczywiście."

Czekaj, czy ona ze mną flirtuje? Jestem poza grą od lat; czy zasady się zmieniły? Czy przeoczyłem jakąś notatkę o randkach? Nigdy nie odpowiedziała na pytanie o małżeństwo, prawda? I dlaczego to wszystko przytrafiło mi się po kilku piwach za dużo?

Gdybym był nieco bardziej przytomny, na pewno nie byłbym niepewny siebie, ale alkohol obniża moją obronę. Zawsze tak było. To nie jest tak, że wpędza mnie w kłopoty, ale jestem pierwszym, który przyzna, że ma wpływ na moją zwykłą, buńczuczną brawurę.

"Kobieta według mojego własnego serca", odpowiadam, uśmiechając się do niej.

"Uważam, że to mało prawdopodobne", mruczy, wzbudzając moje zainteresowanie.

"Więc nigdy nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Czy jest mąż? Żona? Znaczącą inną osobę?" Normalnie nie jestem taki do przodu. Lubię przynajmniej użyć trochę uroku i charyzmy, aby wciągnąć kobietę, ale znowu piwo.

"Tylko jeśli policzysz mojego szalejącego sześcioletniego chłopca i moją byłą teściową, która mieszka z nami?". Jej oczy miękną na wzmiankę o synu i chuj, jeśli gdzieś tego nie czuję. To wyjaśnia rutynę matki kury, kiedy otworzyła drzwi.

"Przepraszam za hałas", mówię cicho, moje spojrzenie spada do jej rubinowo-czerwonych ust, mój język darting out, aby zwilżyć moje własne. Czuję ten dziwny pociąg do niej. Nie potrafię tego wyjaśnić.

Pochyla głowę, a moje serce zaczyna bić jak oszalałe. Przysięgam, że chce coś zrobić... pocałować? Wtedy pijany instynkt zwycięża nad przemyślaną logiką. Innymi słowy, pojawia się głupi Jamie.

Przesuwam palcami po jej włosach, zamykam oczy i pochylam się, żeby ją pocałować.

Ona zastyga, jej sapnięcie powoduje, że moja głowa odbija się do tyłu, a moje spojrzenie napotyka jej szerokie, zszokowane oczy. Upuszczając moją zranioną rękę jak bombę, cofnęła się, aż znalazła się cztery stopy ode mnie.

"Co to było?" krzyczy, wyrzucając rękę w powietrze. "Chciałam ci tylko pomóc, a ty myślisz, że to oznacza, że chcę cię pocałować?". Pochyla się i wskazuje na ścianę. "Mój syn śpi po drugiej stronie tej ściany".

Moje usta opadają otwarte i jest moment, w którym rozważam chwycenie obrażającego młotka i wbicie w siebie trochę rozsądku.

Zanim zdążę przeprosić, mój telefon zaczyna wibrować na podłodze.

"Utrzymuj nacisk na to i jeśli to nie jest twój brat EMT w telefonie, zadzwoń do niego. I jeśli mógłbyś trochę ściszyć hałas, byłbym naprawdę wdzięczny. Niektórzy z nas muszą wstać wcześnie," pstryknęła przed obróceniem się na jej piętach i przejściem przez pokój. Zatrzymuje się przy drzwiach, zatrzymując się na chwilę, zanim spojrzy przez ramię i doda, "i może zainwestować w apteczkę, wiesz, na wypadek, gdyby pijane demo stało się nawykiem."




Rozdział 1 (3)

Potem znika z pola widzenia szybciej niż grzesznik na nabożeństwie w kościele.

Wpatruję się w puste drzwi, przez które zniknęła, gdy telefon znów grzechocze. Po chwyceniu go, odbieram połączenie i wsuwam go w kant ramienia, szybko naciskając ponownie na rękę.

"Stary?" Jase pyta w drodze przywitania. Moje spojrzenie jest przyklejone do drzwi, jakbym chciał, żeby moja Florence Nightingale wannabe przeszła przez nie z powrotem. Pulsujący ból w mojej ręce jest teraz ostatnią rzeczą na mojej głowie.

"Halo? Jesteś tam? Krzyknąłeś, a potem upuściłeś telefon i jedyne co usłyszałem to kobiecy głos, więc rozłączyłem się i oddzwoniłem. Wszystko w porządku?"

"Tak... To znaczy, rozciąłem sobie dłoń młotkiem".

"I przywołałeś anioła stróża? Kto to był?"

"Powiedzmy, że chyba bardzo polubię tę okolicę. Jak tylko przeproszę za to, że byłem idiotą i próbowałem ją pocałować."

"Co?" mówi ze śmiechem.

"Nie mój najlepszy moment".

"Namierz ją jutro i przeproś za bycie kutasem. Laski kochają to gówno."

"Wierzę ci na słowo."

"Zrób to. Wiem, o czym mówię. Jak inaczej myślisz, jak przetrwałem siedem lat z Natalie? Spieprzam, przepraszam lodami i orgazmami i wszystko jest zapomniane" - mówi ciepło. "A teraz powiedz mi, czy ten sąsiad jest gorący?".

"Hmm," odpowiadam, jak dociskam moje ramię do ściany i dźwigni się z powrotem do stojącego, throb w mojej ręce rozprasza mnie.

"Musi być dobra, żebyś się zapomniał".

"Jest uparta. Również raczej siłowa. Pozwoliła sobie wejść i przeszła w tryb pełnego ratunku."

"Niiice..."

"Również przebojowa," odpowiadam, powolny uśmiech wykrzywiający moje usta.

"Och..." mówi powoli, jego ton jest pełen zrozumienia. "Spunky jest dobre. Sassy jest lepsze. Ale przebojowa, o tak."

Nie myli się. Może potrzebuję trochę przebojowości w moim życiu. Ale najpierw muszę znaleźć tę kobietę i przeprosić za bycie prawym kutasem.

Potem poznam ją trochę lepiej. W końcu to sąsiedzka rzecz do zrobienia.




Rozdział 2 (1)

Jamie

Budzę się następnego ranka z lekko obolałą głową, okropnym smakiem w ustach i pulsującą ręką. Mój brat Cohen wpadł po tym, jak zadzwoniłam do niego wczoraj wieczorem i zajął się moją ręką. Był zirytowany, kiedy odmówiłem pójścia na pogotowie, ale nawet jego EMT partner Cooper stanął po mojej stronie, biorąc pod uwagę, że było już po dziesiątej.

Nie mam jednak czasu na pierdoły, bo dziś moi bracia - Jaxon, Bryant i Cohen - Jase, Matt i mój szwagier, Cade, zamierzają wypatroszyć całe wnętrze.

Po wzięciu szybkiego prysznica i ubraniu się, macham kluczami z kuchennego blatu i wychodzę z domu w kierunku mojego podjazdu. Kiedy jestem już w swojej ciężarówce, spoglądam w stronę domu obok w samą porę, żeby zobaczyć, jak drzwi się otwierają. Wtedy widzę ją, moją nocną wybawicielkę, wyglądającą na całkowicie odmienioną. Dawno już nie ma piżamy i workowatej koszulki. Teraz ma na sobie ciemnoniebieski scrub, przykryty zapinaną kurtką, ale nie da się ukryć tych seksownych krągłości, które uchwyciłem wczoraj wieczorem. Jej włosy są zaczesane do tyłu w kucyk, a twarz w pełni umalowana.

Jej syn podskakuje, gdy idzie obok niej, mocno chwytając ją za rękę, gdy znikają 'z boku domu'. Prawdopodobnie powinienem był wysiąść z ciężarówki i porozmawiać z nią, przeprosić za moje zachowanie wczoraj wieczorem, ale może nie przy jej synu. To na pewno nie byłby sposób na zrobienie dobrego drugiego wrażenia, zwłaszcza że moje pierwsze było tak znakomite.

Gdybym nie widział i nie doświadczył jej w jej naturalnym żywiole wczoraj wieczorem, nie ma mowy, żebym nawet rozważał poznanie jej.

Nigdy wcześniej nie byłem zaintrygowany kimś takim, ale są pilniejsze sprawy do załatwienia. Nie jestem specjalnie nastawiony na to, żeby inna kobieta odciągnęła mnie od mojego celu.

Odpalam silnik i wyjeżdżam, nie chcąc być tym przerażającym facetem, który siedzi w swoim pojeździe, obserwując ludzi. Mam do zebrania kawę i pączki, a potem dom do wyczyszczenia. Pomyślę o moim sąsiedzie i jak zrobić dobre drugie wrażenie później.

Później tego popołudnia, wszyscy z nas faceci są po łokcie w kurzu, kawałki suchej zabudowy, i zniszczenia - prawo rodzaj - z muzyką grającą na poziomie szacunku. Po tym wszystkim, nie sądziłem, że to pomoże mojej sprawie drażnić bezimiennego sąsiada dalej.

Stojąc obok mnie, mój szwagier Cade szturcha mnie w ramię i szarpie głową w stronę stołu. "Mamy interlokutora, i nie jest on jednym z naszych. Przyjrzyj się", szepcze.

Moje oczy przenoszą się na stół w samą porę, by uchwycić małą dłoń sięgającą spod stołu, by chwycić pudełko z pizzą dostarczone trzydzieści minut wcześniej. Szybko wracam myślami do naszej rozmowy z ostatnich kilku minut, mając nadzieję jak cholera, że byliśmy przynajmniej pół-odpowiedni. Absolutnie ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebuję, jest kolejne tête-à-tête z matką wspomnianej ręki o tym, jak korumpuję uszy biednego chłopca. I znowu, nie wiedzieliśmy, że mamy intruza, który zakrada się, by podkraść nasze jadalne ofiary. Ręka znika z kawałkiem pizzy w dłoni, a ja się uśmiecham.

Cade marszczy się. "Co to za spojrzenie?"

Odwracam się z powrotem w jego stronę, wyciągając swój młotek. "Potrzymaj to dla mnie. Dzieciak właśnie dał mi okazję, której nie mogę przegapić".

"Czy chcę wiedzieć?" mówi ze śmiechem, kręcąc głową. "Masz to spojrzenie w oczach, które może oznaczać tylko jedno".

Podnoszę brew. "A co to jest?"

"Kobietę."

Zwężam oczy. "Co sprawia, że tak mówisz?"

Jego spojrzenie przesuwa się przez moje ramię i natychmiast znam powód, bo to nie tylko siostry, które rozprzestrzeniają plotki-bracia też to robią-zwłaszcza EMT. Zanurzam mój podbródek i jęczę.

"Cohen, czy zapomniałeś zostawić dziś torebkę w domu?" Pytam, obracając się, aby zaszklić na tattletale. "Założę się, że powiedziałeś mamie, też".

"Za jakiego człowieka mnie bierzesz?" Cohen pyta, brzmiąc urażony.

"Maminsynek," Jaxon i Bryant piszą unisono, co robią przez całe życie. Przybijają sobie piątkę, podczas gdy reszta chłopaków chichocze, a mały chichot spod stołu przykuwa moją uwagę i przypomina mi o moim nowym planie ataku. Już wcześniej zdecydowałem się na kwiaty i butelkę wina po pracy jednego dnia w tym tygodniu, ale odkąd pojawiła się okazja, żeby zagrać odpowiedzialnego sąsiada, nie ma mowy, żebym pozwolił jej przejść obok. Wczoraj wieczorem musiała mi pomóc. Dziś wieczorem po prostu odwdzięczam się tym samym.

"Wrócę," mruknąłem, powoli ruszając w stronę stołu, dostrzegając dwie małe stopy w skarpetkach wystające spod niego. Decyduję, że podejście frontalne jest chyba najlepsze. Nie jestem raczej drobnym facetem, a straszenie kolesia nie jest tym, czego chcę.

Opadam na ręce i kolana, w pokoju panuje śmiertelna cisza, gdy wpełzam pod stół.

Podnosząc głowę, staję twarzą w twarz z naszym własnym włamywaczem do pizzy. "Hej, znam cię..."

Jego wielkie niebieskie oczy stają się szerokie. Jego usta się otwierają, ale nie wydobywają się z nich żadne słowa.

Przestraszony, że prawdopodobnie przeraziłem dzieciaka, wyjaśniam: "Twój brat to Hamburglar, prawda?".

Jego mała twarz ściąga się w zakłopotaniu. "Nie mam brata", odpowiada wyzywająco. "A ja nie kradnę szynki".

"Rozumiem..." mówię, siadając na tyłku i chowając głowę w dół. Ze wszystkich rzeczy, które zrobiłem w moim życiu, chowanie mojej sześciostopowej ramy pod starym stołem kuchennym nie było dokładnie moim najlepszym pomysłem. "A co z hamburgerami?"

Usta dzieciaka wykrzywiają się w zawadiacki uśmiech, gdy znów chichocze. "Nie."

Wyciągam rękę i chwytam kawałek ciasta z otwartego pudełka pizzy, biorę kęs i robię pokaz żucia i połykania go w dół. "Cholera, to jest dobre".

"Mmhmm," mówi, biorąc kęs swojej własnej.

"Gotta drink?" pytam.

Potrząsa głową, a ja szczerzę się na pierścień sosu do pizzy pokrywający jego usta.

"Cholera." Podsuwam rękę do stołu i sięgam po jedną z puszek napoju gazowanego, które przyniósł ze sobą Bryant. Wyciągam ją do chłopaka. "Chcesz tę?"

Przygryza wargę, jego oczy rzucają się dookoła, jakby w pokoju był ktoś inny, od kogo oczekuje, że go skarci.




Rozdział 2 (2)

"Hej. Mamy więcej niż wystarczająco", mówię. On przytakuje, najpierw powoli, potem szybciej, gdy jego podniecenie zaczyna być widoczne. "Chcesz, żebym go złamał dla ciebie?"

"Tak proszę."

Dam go do małego faceta; on ma maniery. Myślę, że jego mama jest lepsza w okazywaniu szacunku. Moja była taka sama z całą piątką naszych dzieci. "Maniery zaprowadzą cię daleko w życiu", mawiała. "Możesz być idiotą, ale jeśli zrobisz to z proszę i dziękuję, ludzie pozwolą ci być idiotą na trochę dłużej". Nigdy nie można powiedzieć, że moja mama mówiła najbardziej kwieciste słowa mądrości, ale wiedzieliśmy, że jej znaczenie jest prawdziwe.

"Mama nie mówi cholera. Ona mówi dang it", informuje mnie. Jest całkiem wygodny jak na kolesia siedzącego w obcym salonie aka miejscu rozbiórki, jedzącego kradzioną pizzę. Całkowicie kopię jego postawę.

"Jesteśmy jednak facetami, prawda?" mówię. "Faceci mogą przeklinać, kiedy się kręcimy".

"Nuh-uh," mówi, potrząsając głową. Bierze duży łyk wody z puszki przed wydaniem długiego, głośnego bełkotu, z którego każdy dorosły mężczyzna byłby dumny. Jego oczy stają się szerokie, a on zakrywa usta. "Przepraszam, sir."

Tak, zdecydowanie jest skory do manier.

Nie mogę pomóc, ale chuckle. "Nic ci nie jest. Powiedz, jak masz na imię? Bo nie wydaje mi się, żeby to był włamywacz do pizzy?"

Jego oczy marszczą się, a uśmiech pojawia się. Jest słodki sześciolatek.

"Axel Rhodes Williams. Mój adres to dwadzieścia trzy Maple Street. Mój numer telefonu to..."

Zgaduję, że to nie jest jego pierwsze rodeo w ucieczce z domu, zwłaszcza jeśli wie, żeby wyrecytować swoje dane, gdy zostanie znaleziony/złapany. Przygryzam wargę i wyciągam rękę w jego kierunku, czując się zachęcony, gdy wsuwa swoją małą dłoń w moją wielką i próbuje uścisnąć moją rękę. "Hej, Axel, jestem Jamie John Cook, ale możesz po prostu nazwać mnie Jamie".

Wyciąga do tyłu swoje ramiona, jakby próbował wydać się większy. "Cześć, Jamie."

"Ponieważ nie jesteś włamywaczem, myślę, że powinniśmy wysadzić ten staw i pójść zobaczyć, jakie dobra masz w dwudziestym trzecim Maple. Co ty na to?"

"Tak", mówi cicho. "Hej, Jamie?"

"Tak, Axel?"

"Czy mogę zabrać ze sobą sodę?".

"Zdecydowanie, koleś. Czy możemy wziąć też pizzę?" szepczę konspiracyjnie. On przytakuje z entuzjazmem, a ja zagryzam się ze śmiechu - jaki fajny dzieciak.

Wyczołgałem się pierwszy, podwijając nogę i wyciągając rękę po Axela. Kiedy obaj wychodzimy spod stołu i stoimy, odwracamy się, żeby zobaczyć sześciu facetów, którzy się na nas gapią. Moi bracia szczerzą się, wiedząc, że nie mogę się oprzeć słodkiemu dzieciakowi, a Jase i Matt wyglądają po prostu na osłupiałych. Cade kręci na mnie głową. Biorąc pod uwagę, że uwielbiam mojego prawie rocznego siostrzeńca, Harry'ego, kiedy tylko mam okazję, wie, jaki jestem.

"Chłopaki, to jest Axel".

"Hej, Axel," mówią zgodnie.

"Axel, to jest Cade, Jase, Jaxon, Bryant, Cohen i Matt. Wszyscy są tutaj, aby pomóc mi oczyścić dom. Axel zapewnił mnie, że nie jest złodziejem. Lubię myśleć o nim jako o głodnym oportuniście". Ich uśmiechy są teraz niewątpliwe, gdy kontynuuję. "Jednak zdecydowaliśmy się wziąć nasze napoje i pizzę i zrobić przerwę na to i sprawdzić lodówkę w domu sąsiada".

"To brzmi jak niesamowity pomysł," mówi Cade.

"Mogę przyjść?" Jaxon pyta Axela, który patrzy na mojego brata w górę i w dół.

"Nie sądzę, że mamy wystarczająco dużo jedzenia dla dwóch olbrzymów. Mama nie była jeszcze w sklepie spożywczym".

To sprawia, że wszyscy chichoczą.

"W porządku, chłopaki. Wychodzimy. Przyniosę wszystko, co znajdę." Patrzę w dół na Axela, który wciąż trzyma mnie za palce. "Ty prowadź. Nie chcę się zgubić."

Mruczy do mnie, ściskając swoją sodę w jednej ręce i puszcza mnie, chwytając pudełko z pizzą i walcząc, aby utrzymać to wszystko.

"Wezmę pizzę..." Pochylam się i biorę ją od niego i szepczę, "...na wypadek, gdybyśmy spotkali włamywacza do pizzy".

Jego chichot jest tak zaraźliwy, a ja uśmiecham się, gdy wychodzimy przez frontowe drzwi, po moich frontowych schodach, wzdłuż chodnika i na podwórko Axela i bezimiennego sąsiada, akurat gdy za nami podjeżdża samochód. Odwracamy się i widzimy wspaniałą sąsiadkę w tym samym stroju co dziś rano, wychodzącą z samochodu.

Jej oczy zamykają się najpierw na mnie, a potem opadają na syna. Zakłada nogi na nogę i opiera ręce na biodrach. Następnie głosem, który tylko mama potrafi wydobyć, takim, który budzi strach przed Bogiem w każdym dziecku - młodym i starym - potwierdza moje podejrzenia.

"Axel Rhodes Williams, co tym razem ukradłeś?"

I nagle jej określenie "hałaśliwy" ma sens na całym świecie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Odwróć jej serce"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści