Patriarcha linii krwi

1. Kolejny poniedziałkowy poranek (1)

Chapter 1========================

Kolejny poniedziałkowy poranek

========================

To był kolejny nudny poniedziałkowy poranek. Nieliczne promienie słońca, które przedostawały się przez wąskie szczeliny żaluzji, nie przeszkadzały głęboko śpiącemu na łóżku mężczyźnie. Jednak pogodny spokój trwał krótko, gdy przeklęty dźwięk budzika rozpoczął swój codzienny rytuał rujnowania dobrego snu.

Jake, który do tej pory rozkoszował się słodkimi objęciami swoich koców, obudził się z zaskoczenia, szamocząc się, aż w końcu jego ręka znalazła telefon. Mrucząc, zwlókł się z łóżka i rozpoczął swoją zwykłą poranną rutynę, przygotowując się do kolejnego dnia w pracy.

Poszedł pod ciepły prysznic, zjadł szybkie śniadanie i ubrał się, zanim w końcu złapał swoje rzeczy i wyszedł za drzwi. Cała poranna rutyna została wykonana w mniej niż pół godziny.

Idąc po schodach do swojego samochodu, miał intuicję, że dzień będzie ciekawy. Nie wiedział dlaczego, bo do tej pory wszystko było jak zwykle, ale nie mógł całkowicie rozwiać tego przeczucia. Może ktoś przywiózł pączki?

Ruch uliczny był jak zwykle straszny, mieszkanie w dużym mieście i w ogóle. Większość czasu spędzał właściwie nie jeżdżąc, ale siedząc w niekończących się kolejkach porannego szczytu. Rozważał jazdę na rowerze lub może bieganie do pracy, ale wtedy musiałby wziąć prysznic i ubrać się w pracy, a to po prostu brzmiało uciążliwie.

Gdy w końcu wjechał na parking, wysiadł, wziął swoją torbę i skierował się do wnętrza biura korporacji, które było jego miejscem pracy przez ostatnie kilka lat. Sam budynek był masywnym monstrum ze szkła, ze zdecydowanie zbyt dużą ilością pięter. Nie był jednak zupełnie nie na miejscu, gdyż otaczały go podobne budowle.

Gdy wszedł do środka, przywitała go recepcjonistka, Joanna. Była to kobieta w średnim wieku, która zawsze nosiła te duże kolczyki i więcej makijażu niż cała klasa licealistek potrzebowałaby w ciągu tygodnia. Gdyby Jake miał opisać Joannę w najprostszy możliwy sposób, byłaby to piłkarska mama, która utknęła w wiecznym kryzysie wieku średniego. Recepcja znajdowała się zaledwie kilka metrów od wind, więc witanie się z nią rano było naturalną rutyną dla większości pracowników.

"Dzień dobry, Jake, miał dobry weekend?" zapytała ze zdecydowanie zbyt dużą energią jak na tak wczesny poranek.

"Taki sam jak zawsze, a co z tobą?" Jake odpowiedział grzecznie, wiedząc, co miało nadejść.

"Och, było świetnie! Wiesz, ja i Mike próbowaliśmy..." wyjaśniła z wigorem i bardzo szczegółowo, dając Jake'owi déjà-vu do zeszłego tygodnia, gdzie wydawało się, że rozegrał się dokładnie ten sam scenariusz.

Po zdecydowanie zbyt długiej rozmowie z nią na inane tematy, przybycie windy w końcu go uratowało, umożliwiając mu ucieczkę, gdy kierował się na czternaste piętro.

Wychodząc z windy, Jake'a spotkała spokojna, otwarta przestrzeń biurowa. Wygląda na to, że jestem jednym z pierwszych, którzy dziś przybyli, pomyślał, podchodząc do swojego biurka. Uruchomił komputer i zaczął przeglądać e-maile, które przyszły w ciągu weekendu.

Jake pracował w tym biurze od nieco ponad dwóch lat. Jego praca była czymś, co wielu określiłoby jako nudne, ale on jakoś znajdował spokój w zanurzaniu się w arkuszach kalkulacyjnych, raportach finansowych i czym tam jeszcze. Pracował w dziale finansowym i jeśli sam to powiedział, był raczej dobry w tym, co robił.

Zajmował się głównie inwestycjami, a jego oficjalny tytuł to analityk biznesowy. Jake miał talent do wybierania doskonałych akcji i unikania tych złych. Zawsze miał dobre przeczucie co do tego typu spraw.

Biuro powoli się zapełniało, gdy coraz więcej pracowników schodziło z windy. Po wstępnych powitaniach i grzecznościowych wymianach zdań, hałas powoli ucichł i wszyscy zajęli się swoimi zadaniami. Nie ma pączków, zauważył z wielkim rozczarowaniem.

Gdy tak siedział, po skończeniu najpilniejszych zadań, zaczął odczuwać lekkie zmęczenie, najwyraźniej nie wyspał się wystarczająco. Większość innych osób w biurze nauczyła się już, że nie jest on zwolennikiem rozmów, więc większość zostawiła go w spokoju. Tak jak on tego chciał.

Jake zawsze był raczej spokojną osobą, ostrożną i nieco wycofaną. Zawsze był trochę samotnikiem i wybierał zajęcia oparte na braku interakcji z innymi. Kiedy jego ojciec zmusił go do uprawiania jakiegoś sportu, aby wyciągnąć go z pokoju, wybrał łucznictwo, ponieważ mógł to robić całkowicie samodzielnie.

W sumie Jake był zadowolony ze swojego życia. Miał dobrze płatną pracę, dobrą rodzinę, ładne mieszkanie i świetnych kolegów, a jego przyszłość rysowała się w jasnych barwach, jeśli sam tak mówił. Nie był kimś nadzwyczajnym, a jedynie kolejną twarzą w tłumie. I w pewnym sensie podobało mu się to. Wyróżnianie się oznaczało niepotrzebną uwagę, a tego wolał uniknąć.

Gdy skończył swoje przemyślenia, jego przełożony, Jacob, podszedł z wielkim uśmiechem na twarzy.

"Hej tam, kolego! Ja i inni wybieramy się na lunch. Chcesz przyjść?"

"Ech, jasne, brzmi dobrze", odpowiedział nieśmiało Jake.

Lubił Jacoba. Jacob był typem faceta, którego ludzie nazwaliby urodzonym liderem. Doskonałe umiejętności społeczne, z zamiłowaniem do czytania ludzi i sprawiania, że czują się wokół niego komfortowo. Był jedną z niewielu osób, które Jake nazywał przyjacielem.

Za nim szedł facet o imieniu Bertram. W pierwszej chwili można by przypuszczać, że jest duży i wyniosły, ale w rzeczywistości był bardzo łagodny. Najwyraźniej opiekował się Jacobem w okresie dorastania i był kimś w rodzaju lokaja czy coś w tym rodzaju.

Wiedział tylko, że rodzina Jacoba była obrzydliwie bogata. To był wręcz cud, że Jacob nie okazał się utytułowanym bachorem zamiast człowiekiem, którym był dzisiaj. Był popularny w biurze pod każdym względem, zwłaszcza wśród pewnej grupy klientów.

Jego przystojny wygląd, wysoki wzrost i ogólny urok z pewnością nie zaszkodziły mu, jeśli chodzi o kobiety w biurze. Jego włosy zawsze wydawały się być ułożone z niemożliwą perfekcją, jego garnitur był zawsze założony perfekcyjnie, a to co wydawało się być wiecznie zrelaksowanym uśmiechem zdobiło jego twarz.




1. Kolejny poniedziałkowy poranek (2)

Udało im się dogadać głównie dzięki temu, że mężczyzna potrafił prowadzić rozmowę dłuższą niż kilka zdań, nawet z kimś takim jak Jake. Fakt, że Jake nie był typem, który tworzyłby problemy w biurze, a jedynie dostarczał rzetelnych wyników, naturalnie tylko ułatwiał ich relacje obu stronom.

To był również powód, dla którego Jake zgodził się pójść na lunch. Ponieważ z Jacobem wiedział, że nie będzie to całkowicie niezręczne.

Jake wstał i udał się do windy razem z Jacobem i Bertramem, rozmawiając po drodze o pracy i spotkaniu, które mieli zaplanowane po przerwie na lunch.

Zauważył Joannę i Mike'a, jej męża, wsiadających do tej samej windy, do której zmierzał on, Jacob i Bertram. W windzie szybko zrobiło się ciasno, ponieważ trzy inne osoby były już w windzie i czekały na zjazd - jedną z tych trzech osób była Caroline.

Caroline była współpracowniczką z działu kadr, który dzielił swoją przestrzeń biurową z działem Jake'a. Była o rok młodsza od niego, szczupła, blondynka i szczerze mówiąc wszystko, co Jake określiłby jako "swój typ".

Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie wynikało to tylko z tego, że była jedną z jedynych kobiet w jego wieku, z którymi regularnie obcował. Po prostu dwie osoby płci przeciwnej w bliskim sąsiedztwie. Co było jednym z powodów, dla których nigdy nie działał na emocjach. Wraz z kilkoma innymi. Nie był typem romantyka, a jego wcześniejsze doświadczenia z romansami nie do końca się sprawdziły. Cóż, pomyślał, jej zdradzanie mnie z moim najlepszym przyjacielem liczy się jako "nie wypaliło", prawda?

Dlatego zdołał jedynie skinąć głową i powiedzieć "dzień dobry", mimo że było już południe. Jake ledwo był w stanie powstrzymać swoje zakłopotanie przed pokazaniem, ale na szczęście, ona wydawała się po prostu wziąć to jako zły żart.

Jake doskonale zdawał sobie sprawę, że Caroline ledwie widziała w nim przyjaciela i nie była nim w żaden sposób romantycznie zainteresowana. Jacob natomiast wyraźnie miał na nią oko. Nie żeby Jake mógł ją za to winić. Jacob był świetnym facetem, nieważne jak to ująć, a on po prostu nie mógł się zmusić do nielubienia go, mimo że był nieświadomym, jednostronnym rywalem Jake'a w miłości.

Sam Jake był kimś, kogo można by określić jako raczej przeciętnego w dziale wyglądu. Nie za gruby, nie za szczupły, krótkie brązowe włosy, brązowe oczy i twarz, której nie można było określić jako przystojnej lub brzydkiej.

Jedyną rzeczą, która przemawiała na jego korzyść, była ponadprzeciętna budowa ciała, wynikająca głównie z tego, że w wolnym czasie nadal uprawiał łucznictwo dla zabawy, mając nawet domowej roboty strzelnicę treningową u swoich rodziców. To, w połączeniu z karnetem na siłownię (z którego faktycznie korzystał), pozwoliło mu utrzymać zdrowy tryb życia od czasu, gdy jeszcze marzył o byciu sportowcem.

*DING!*

Dźwięk zamykającej się windy szybko przywrócił go do rzeczywistości i rozpoczął się zjazd w kierunku parteru. I kiedy jego myśli zaczęły błądzić w kierunku tego, co kupić na lunch, jego proces myślowy został przerwany po raz kolejny.

*DING!*

Dźwięk niesamowicie podobny do tego z windy wypełnił jego głowę, a jednocześnie przed jego oczami - raczej w jego umyśle - pojawiły się słowa. Ledwo udało mu się je wyłowić, zanim stracił przytomność.

*Inicjacja 93. wszechświata potwierdzona. Rozpoczynamy sekwencję wprowadzającą i samouczek*.




2. Wprowadzenie (1)

Chapter 2========================

Wstęp

========================

*Inicjacja 93. wszechświata potwierdzona. *Sekwencja wprowadzenia rozpoczyna się*

*Witam na wprowadzeniu. *Przygotowanie...*

Gdy Jake otworzył oczy, powitał go głos po raz kolejny witający go na... wprowadzeniu? I coś się przygotowywało? Co się do cholery działo?

Minęło kilka sekund, a mimo otwartych oczu widział tylko kompletną ciemność. Jego ciało czuło się zdrętwiałe na całej długości, a jedyne co czuł to pełzający ból głowy. Bezskutecznie próbował otworzyć usta, gdyż zaczął wewnętrznie panikować. Czy został porwany przez kosmitów? Gdy jego myśli zaczęły wirować, głos nagle zabrzmiał ponownie.

*Przygotowania zakończone. Rozpoczynam wprowadzenie*.

Światło wypełniło jego oczy, gdy został chwilowo oślepiony przez coś, co wydawało się być ogromnym reflektorem świecącym w jego twarz. Gdy jego oczy powoli się dostosowały, wróciło uczucie w jego kończynach. Spojrzał w dół na swoje nogi, zauważając, że siedzi na krześle. Gdy powoli spojrzał w górę, zauważył, że ktoś siedzi naprzeciwko niego ze stołem umieszczonym pomiędzy nimi.

Samo pomieszczenie przypominało Jake'owi pokój przesłuchań, z dwoma krzesłami i stołem w małej, zamkniętej przestrzeni. Brakowało w nim jedynie dwukierunkowego okna. Inną różnicą było to, jak idealnie czyste było wszystko. Ściany i podłoga były białe, stół biały, krzesła białe, i pomimo braku widocznego źródła światła, całe pomieszczenie było w jakiś sposób nadal dobrze oświetlone.

"Halo?" Jake ostrożnie zapytał... osobę naprzeciwko niego.

Na pierwszy rzut oka wyglądał na człowieka, ale nie miał żadnych dostrzegalnych cech. Łysa głowa, całkowicie białe oczy bez źrenic i klatka piersiowa, która wyglądała zbyt płasko i nieszczegółowo, by być naturalną. Na ciele nie było widać ani jednej plamki włosów i mimo, że nie mógł tego potwierdzić ze względu na stół, miał niejasne podejrzenie, że to... coś nie ma też nic "na dole". Gdy jego wewnętrzna ocena dobiegała końca, "człowiek" otworzył usta.

"Pozdrawiam, człowieku. Oczekuję twojego wprowadzenia," powiedział rzecz syntetycznym głosem, który przypominał zlepek głosów męskich i żeńskich zmasakrowanych razem. "W tym wprowadzeniu wyjaśnię ci okoliczności twojej nowej rzeczywistości".

Gdy Jake miał już otworzyć usta, by odpowiedzieć, to coś zaczęło mówić ponownie.

"Przede wszystkim, pozwól, że powitam cię w tym nowym rozdziale twojego życia. Twój wszechświat w końcu przekroczył minimalny próg wymagany do wejścia do multiwersum i w ten sposób został zainicjowany. Czy masz teraz jakieś pytania, zanim przejdziemy do tematów związanych z samouczkiem?"

W umyśle Jake'a panował zamęt. Multiwersy? Jaki próg został przekroczony? I co to oznaczało z nowym rozdziałem? Ale zamiast postawić którekolwiek z tych faktycznie sensownych pytań, zadał najbardziej prozaiczną rzecz z możliwych:

"Kim - nie, czym - jesteś?" wymamrotał, potykając się o swoje słowa.

"Jestem istotą odpowiedzialną za powitanie was i wprowadzenie do nowego świata oraz okoliczności waszej nowej rzeczywistości".

"Jakiej nowej rzeczywistości?" zapytał Jake.

"Rzeczywistość nazwana przez pierwsze oświecone rasy jako 'System'".

"Jak widzę ten sys-" Zanim zdążył dokończyć swoje słowa, przed jego oczami pojawił się nagle ekran:

Status

Imię i nazwisko: Jake Thayne

Rasa: [Człowiek (G) - lvl 0]

Klasa: N/A

Profesja: N/A

Punkty zdrowia (HP): 90/90

Punkty Many (MP): 80/80

Wytrzymałość: 70/70

Statystyki

Siła: 7

Zręczność: 8

Wytrzymałość: 7

Witalność: 9

Wytrzymałość: 7

Mądrość: 8

Inteligencja: 8

Percepcja: 10

Siła woli: 6

Wolne punkty: 0

Tytuły

N/A

Cóż, to odpowiada na to pytanie, pomyślał Jake. Zaczął tworzyć w swoim umyśle pomysł na to, co się dzieje i postanowił po prostu toczyć się z nim. Miał wrażenie, że to prawdopodobnie tylko dziwny sen, więc nie widział powodu, żeby się nie zabawić. Więc, po pierwsze, zrobił to, co uważał za zabawne i zaczął analizować statystyki.

Tak więc, dziewięć różnych statystyk, w zakresie od 6 do 10 punktów w każdym... Jego statystyki były bardzo zrównoważone, tylko Siła Woli i Percepcja były wyróżniające się. Czy siła woli wynosząca tylko 6 wskazywała na to, że miał słabą wolę? Czy 6 to mało jak na kogoś w jego sytuacji?

Jego rasa mówiła o człowieku, ta część była dość oczywista, ale co oznaczało "G"? I był najwyraźniej człowiekiem poziomu 0. Nie miał ani klasy, ani zawodu. Choć sam uważałby się za przedstawiciela klasy średniej, gdyż jego zawód to konsultant finansowy, wątpił, by system miał na myśli te dwie rzeczy.

Brak tytułów, zdrowie i mana na poziomie odpowiednio 90 i 80 pozwoliły mu przypuszczać, że są one oparte na jednej z jego statystyk, o współczynnik 10. Witalność, jako jedyna statystyka na poziomie 9, doprowadziła go do wniosku, że to właśnie ona decydowała o zdrowiu. Mana była nieco trudniejsza, bo wynosiła 80, a mądrość i inteligencja 8, co było jednym z dwóch prawdopodobnych czynników decydujących. Wytrzymałość była na poziomie 70, co, zgodnie z jego wcześniejszą dedukcją, oznaczało, że była powiązana z Siłą lub Wytrzymałością, przy czym Wytrzymałość była statystyką, na którą postawiłby swoje pieniądze.

Próbował skupić się na różnych elementach na ekranie, ale najwyraźniej bezskutecznie. Po prostu poinformowano go, że Siła oznacza Siłę, a klasa oznacza klasę... Kiedy jednak spróbował skupić się na swojej rasie, pojawił się wynik:

Human (G) - Najniższy poziom ludzi w systemie. Ten typ występuje tylko na nowo zainicjowanych światach. Rasa ludzka jest znana jako jedna z najbardziej zrównoważonych i licznych wśród niezliczonych ras multiwersum, będąc w stanie przejść wiele różnych dróg na swojej drodze do władzy. Bonusy do statystyk na poziom: +1 do wszystkich statystyk. +1 Wolny Punkt.

Dzięki za nazwanie mnie najniższym poziomem człowieka, chyba? Jake pomyślał. Opis potwierdza istnienie większej ilości ras, a także to, że więcej ludzi istnieje w tym czymś, co nazywa się multiwersum.




2. Wprowadzenie (2)

Bawił się jeszcze trochę z menu, wypróbowując całkiem sporo wszystkiego, co mógł, zanim ponownie spojrzał na dziwną, ludzkopodobną rzecz.

"Hej, czy mogę zapytać o różne statystyki na ekranie statusu i ich efekt?" zapytał. "Takie jak to, jakie różne statystyki są powiązane z punktami zdrowia, lub czy w ogóle istnieje związek?".

"Nie. To mówi ci to, co musisz wiedzieć na razie".

"Mogę zapytać, jak mam zdobyć klasę i profesję? Wspomina się tu o poziomie; jak mam levelować? Co oznacza 'G' po mojej rasie? Ponadto, dlaczego jestem tu na początku? Gdzie podziali się inni?" Jego pytania wypadły nieco przesadnie. Nie żeby się obwiniał - ta sytuacja była bez wątpienia najbardziej dziwaczną, jakiej kiedykolwiek doświadczył.

"Twoja klasa jest wybierana po wejściu do tutorialu. Ta klasa będzie punktem wyjścia dla twojej podróży i pomoże ci poprowadzić twoją ścieżkę. Profesja staje się dostępna poprzez wykonywanie zadań związanych z tą profesją, albo przez wystarczająco długi okres czasu, albo poprzez kompetencje w tych zadaniach. Klasy skupiają się na dążeniu do siły, podczas gdy profesje są ścieżką kreatywności, rzadko oferując bezpośredni wzrost siły. Poziomujesz poprzez wiele różnych działań. G" po twojej rasie oznacza aktualną rangę twojej rasy. Jesteś tutaj, ponieważ wszedłeś do wprowadzenia. Przez "innych" wnioskuję, że masz na myśli innych ziemian. Wspomniani inni Ziemianie są teraz również w swoich własnych, odpowiednich wprowadzeniach." Jej wyjaśnienie było zwięzłe, nie podając zbyt wielu szczegółów, ale przynajmniej dając Jake'owi znacznie lepsze pojęcie o tym, co się dzieje. Szczególnie dobrze było wiedzieć, że jego współpracownicy byli stosunkowo w porządku i prawdopodobnie w podobnej sytuacji jak on.

"A teraz przejdźmy do zajęć," powiedziała rzecz, bez uprzedzenia.

Zanim zdążył otworzyć usta, przerwał mu pojawiający się przed nim ekran, ukazujący całkiem sporą ścianę tekstu. Szybko zebrał się w sobie i zaczął przechodzić po kolei przez klasy:

Wojownik (Lekki) - Podstawowa klasa startowa. Wojownik klasy lekkiej skupiający się na szybkich atakach, unikach i finezji. Choć jest szybszy zarówno od wariantu średniego jak i ciężkiego, to idzie za tym spadek siły ataku i przeżywalności. Głównie używa broni takich jak rapiery, sztylety, małe toporki i broń do rzucania. Bonusy do statystyk: +2 Agi, +1 End, +1 Str, +1 Vit, +1 Free Point.

Pierwsza klasa wyglądała na wojownika lekkiej klasy, może coś w stylu łotrzyka? Była tam mowa zarówno o sztyletach, jak i broni miotanej. To mu się nieco podobało, choć miał spore opory przed byciem facetem walczącym z bliska. W końcu wybrał łucznictwo, a nie szermierkę.

Wojownik (Medium) - Podstawowa klasa startowa. Wojownik klasy średniej, skupiający się na zrównoważonym podejściu do walki, znajdując kompromis pomiędzy szybkością a siłą. Choć szybszy od wariantu ciężkiego, jest wolniejszy od wojowników klasy lekkiej. O ile przeżywalność i siła są wyższe niż w wariancie lekkim, to są niższe niż u wojowników klasy ciężkiej. Potrafi korzystać z szerokiego wachlarza broni zarówno wariantu ciężkiego, jak i lekkiego. Bonusy do statystyk na poziom: +1 Agi, +1 End, +1 Vit, +1 Str +1 Tough, +1 Free Point.

Druga wyglądała jak wybór, którego dokonałby ktoś, kto chciałby zostać wojownikiem, ale nie wiedział, w którym kierunku się wyspecjalizować. Choć może zapewniała pewną uniwersalność.

Wojownik (Ciężki) - Podstawowa klasa startowa. Wojownik klasy ciężkiej, skupiający się na sile i zdolności przetrwania, poświęcając jednocześnie szybkość i zmienność. Ciężki Wojownik jest wolniejszy, z mniej zróżnicowanym podejściem niż klasa lekka i średnia, ale w zamian zyskuje wielką moc i przeżywalność. Używa głównie kombinacji broni jednoręcznej i tarczy lub broni dwuręcznej. Generalnie brak solidnych opcji dystansowych. Bonusy do statystyk na poziom: +2 Str, +1 Tough, +1 Vit, +1 End, +1 Free Point.

Opcja wołowego chłopaka z archetypu wojownika. Duży i ciężki, w myślach noszący pełną zbroję płytową i ogromną tarczę wieżową. A może super umięśniony, goły, brodaty wiking z ogromnym toporem? Tak, nie widział siebie jako żadnego z tych.

Łucznik - Podstawowa klasa startowa. Klasa skupiona na walce dystansowej, głównie przy użyciu łuku i strzał, połączona z lekkimi opcjami do walki wręcz, takimi jak miecze krótkie i sztylety. Klasa jest szybka i elastyczna, skupiając się na Agility nad Strength. Bonusy do statystyk na poziom: +2 Per, +1 Agi, +1 End, +1 Str, +1 Free Point.

No to zaczynamy. Bez żadnych niespodzianek w dalszej części listy, ten wybór wydawał się zdecydowanie najbardziej atrakcyjny. Pomijając lekkie opcje walki wręcz, gdyby musiał walczyć w jakikolwiek sposób - a miał silne podejrzenia, że będzie musiał - bez wątpienia wolałby to robić przy pomocy łuku.

Caster - Podstawowa klasa startowa. Caster skupia się na walce magicznej, przedkładając mądrość i wiedzę nad siłę i szybkość. Podstawowa klasa jest niezaangażowana, co oznacza, że nie wyspecjalizowała się jeszcze w żadnym elemencie czy rodzaju magii, przez co jej moc jest ograniczona, ale zakres działania szeroki. Rzucający dysponują potężnymi zdolnościami destrukcyjnymi, choć często brakuje im opcji defensywnych. Klasa używa głównie katalizatorów, takich jak klepki, idole, relikty czy różdżki, aby wzmocnić moc magii. Bonusy do statystyk na poziom: +2 Int, +1 Wis, +1 Will, +1 Per, +1 Free Point.

Cóż, to, jeśli nie wszystko przed tym, potwierdziło, że magia jest prawdziwą rzeczą. Chociaż koncepcja bycia ognistym i zaklinającym pioruny badassem brzmiała atrakcyjnie, to szczerze mówiąc wolałby po prostu mieć łuk.

Uzdrowiciel - Podstawowa klasa startowa. Uzdrowiciel może leczyć rany, usuwać przypadłości i wzmacniać moc swoją i/lub swoich towarzyszy. Podstawowa klasa nie jest dostrojona, co oznacza, że nie wyspecjalizowała się jeszcze w żadnych boskich mocach czy rodzajach magii, przez co jej moc jest ograniczona, ale zakres działania szeroki. Klasa jest słaba w walce solo, brakuje jej opcji ofensywnych, ale jest potężna, gdy jest otoczona przez sojuszników. Bonusy do statystyk na poziom: +2 Will, +2 Wis, +1 Int, +1 Free Point.

I ostatnia opcja wydawała się być uzdrowicielem. Wszystkie klasy były "podstawowymi klasami startowymi", co oznaczało, że nie było żadnych specjalnych, obezwładniających klas startowych. Przynajmniej nie dla niego. Zauważył również, że wszystkie klasy zapewniały łączny wzrost statystyk o 5 na poziom i jeden Free Point. W porównaniu do rasy, klasy wydawały się oferować więcej wyspecjalizowanych statystyk, ale mniej ogólnych, choć mogło to być spowodowane tym, że był człowiekiem. Klasa uzdrowiciela nie przypadła mu do gustu, choć miała dość ciekawą linię o boskich mocach. Czy to sugerowało istnienie bogów? Czy w przyszłości można było zostać kapłanem?



2. Wprowadzenie (3)

"Hej, możesz mi powiedzieć coś więcej o tych zajęciach?" zapytał Jake, pełen nadziei. "Jakieś rady czy wskazówki?"

"Twoja ścieżka jest dla ciebie, abyś ją odkrył. Teraz wybierz klasę, zanim przejdziemy dalej."

Zdając sobie sprawę, że równie dobrze może wybrać klasę, którą planował przez cały czas, Jake wybrał klasę łucznika.

Wybrałeś klasę łucznika. Potwierdzam?

Wygląda na to, że nawet potężny system jest podatny na takie podpowiedzi bezpieczeństwa, pomyślał Jake potwierdzając decyzję.

*Uzyskałeś klasę łucznika.

Gdy tylko te słowa pojawiły się przed jego oczami, poczuł dziwne mrowienie w głowie, ani nieprzyjemne, ani wygodne. W tym samym czasie na stole przed nim pojawiły się jakieś przedmioty. Zanim zdążył się im bliżej przyjrzeć, po raz kolejny przywitało go kilka komunikatów systemowych:

*Gained Skill*: [Basic Archery (Inferior)] - Najlepszym przyjacielem łucznika jest łuk w jego dłoni, a strzała w sercu wroga. Odblokowuje podstawową biegłość w posługiwaniu się łukami, kuszami i dodaje niewielką premię do efektów Zręczności i Siły podczas używania broni dystansowej.

*Gained Skill*: [Basic One-Handed Weapon (Inferior)] - Łucznik może nie jest mistrzem w sztuce walki wręcz, ale daleko mu do bezradności. Odblokowuje podstawową biegłość w posługiwaniu się większością broni jednoręcznych i dodaje niewielką premię do efektów Zręczności i Siły podczas używania odpowiedniej broni do walki wręcz.

*Gained Skill*: [Archer's Eye (Common)] - Oczy łucznika są wyszkolone do tropienia i dostrzegania słabych punktów swoich wrogów. Pozwala łucznikowi łatwiej dostrzec ofiarę. Pasywnie daje niewielkie zwiększenie efektu Percepcji na narządach wzroku.

Gdy przeczytał trzy wiadomości, po raz kolejny potwierdziły się jego podejrzenia, że ten nowy system jest niezwykle podobny do gier wideo, czy może tabletowych RPG. Wszystkie trzy wydawały się raczej podstawowe, zwłaszcza dwie umiejętności, które dosłownie miały "podstawowe" w swoich nazwach. Obie były jedynie "gorsze" w tym, co zakładał jako ich rangę. Ostatnia wydawała się nieco bardziej interesująca, będąc mniej podstawową, a nawet uznawaną za umiejętność o powszechnej rzadkości.

Ponadto instynktownie wiedział, jak działa Oko Łucznika. Spróbował się skupić i nagle poczuł, że jego wzrok stał się znacznie wyraźniejszy niż wcześniej. Wyglądało to tak, jakby w ciągu około pięciu sekund stopniowo przechodził z niskiej jakości do pełnej HD, gdy się skupiał. Rozejrzał się dookoła, zauroczony tym, jak wyraźne wszystko się pojawiło. Gdy dezaktywował umiejętność, a jego wzrok wrócił do normy, spojrzał na swoje zasoby i zobaczył, że wytrzymałość spadła z 70 do 68, a mana i zdrowie pozostały na maksymalnym poziomie.

Zamknął okno i spojrzał w stronę przedmiotów na stole. Spojrzał na rzecz siedzącą niesamowicie nieruchomo i zapytał: "Zakładam, że te rzeczy są dla mnie?".

"Tak," odpowiedziało. "To podstawowy sprzęt startowy oparty na twojej klasie startowej. A teraz przejdźmy do ostatniego etapu wprowadzenia. Pewne przedmioty pierwszej potrzeby otrzymują wszyscy nowi wtajemniczeni systemu."

I gdy skończyło te słowa, Jake'a ponownie przywitał pojawiający się przed nim ekran.

*Zdobyta umiejętność*: [Identyfikacja (Gorsza)] - Podstawowa umiejętność identyfikacji, znana wszystkim poza najmniejszymi dziećmi niezliczonych ras. Umiejętność pozwala na próbę identyfikacji dowolnego obiektu lub istoty, na której się skupi.

Umiejętność, która faktycznie pozwoliłaby mu uzyskać jakieś pozory informacji, może? Coś, czego czuł, że bardzo potrzebuje. Tylko coraz więcej pytań pojawiało się w trakcie całej tej wprowadzającej męki, bez żadnych odpowiedzi.

"Czas przeznaczony na wprowadzenie kończy się za dziesięć minut, a ty zostaniesz przeniesiony do samouczka," powiedziała rzecz. "Zaleca się zdobycie podanego sprzętu przed końcem wprowadzenia, w przeciwnym razie przedmioty zostaną utracone".

Jake spanikował lekko, gdy podszedł, by chwycić rzeczy leżące na stole.

Wśród przedmiotów znajdował się łuk i kołczan, brązowa peleryna, nóż i mała saszetka przyczepiona do pasa. Wszystkie wyglądały raczej średniowiecznie, łuk był drewniany w porównaniu z nowoczesnymi łukami złożonymi, do których był przyzwyczajony, które zwykle były wykonane z aluminium i innych nowoczesnych materiałów kompozytowych. Sama cięciwa była wykonana z czegoś, co wydawało się być jedwabiem, być może. Szczerze mówiąc nie był pewien.

Płaszcz był z dość szorstkiego materiału, przypominającego mu burę, ale wydawał się dość trwały. Kołczan był wykonany z drewna ze skórą oplecioną wokół niego i skórzaną uprzężą do noszenia go na plecach.

Nóż wydawał się być tak prosty, jak to tylko możliwe i był tylko stalowym ostrzem przymocowanym do drewnianej rękojeści. Jakość wszystkich przedmiotów była raczej dobra, jego zdaniem. Na koniec spojrzał na małą saszetkę i po jej otwarciu znalazł kilka małych buteleczek.

Zastanawiając się czym są, prawie klepnął się po głowie, przypominając sobie o swojej umiejętności identyfikacji. Zaczął skupiać się na jednej z buteleczek zawierających zabarwiony na czerwono płyn, a po trzech czy czterech sekundach pojawił się nowy ekran:

[Mikstura Zdrowia (Gorsza)] - Przywraca zdrowie po spożyciu.

Czego się spodziewał? Takiej prostoty, jak tylko się pojawią. Użył Identyfikacji na pozostałych przedmiotach w saszetce jeden po drugim, znajdując w sumie trzy mikstury zdrowia i trzy mikstury wytrzymałości, które robiły dokładnie to samo co mikstura zdrowia, ale dla wytrzymałości. Gdy zamknął saszetkę, przeszedł do pozostałych przedmiotów. Łuk, nóż i płaszcz nie dały żadnych rezultatów, informując go jedynie, że drewniany łuk jest drewnianym łukiem, a brązowy płaszcz brązowym płaszczem. Z niewielką nadzieją zbadał kołczan i został pozytywnie zaskoczony:

[Enchanted Quiver (Common)] - Kołczan zaklęty w zdolność wyczarowywania strzał o zwykłej rzadkości po wstrzyknięciu many.

To na pewno wydaje się przydatne, pomyślał Jake. Gdy kończył oględziny, po raz kolejny uprzejmie przypomniano mu, że nie ma nieskończonego czasu.

"Dwie minuty do rozpoczęcia samouczka".

Jake w pośpiechu narzucił na głowę pelerynę, zaczął mocować na niej pas z saszetką i przerzucił kołczan przez ramię. Na szczęście miał już w nim kilkadziesiąt strzał. Do pasa dołączona była także niewielka pochewka, do której niezwłocznie włożył nóż i zamknął niewielką skórzaną klamrę mającą go utrzymać na miejscu. Wreszcie wziął łuk do ręki, nie mając oczywistego miejsca, by przymocować go do swojej osoby. Po chwili zastanowienia przełożył go przez ramię i stanął gotowy na to, co miało nadejść.

"Dziesięć sekund do rozpoczęcia samouczka," przypomniała mu humanoidalna rzecz.

"Miło było cię poznać, chyba, czymkolwiek jesteś," powiedział machając jej na pożegnanie. Trochę się bał, ale bardziej od tego czuł, jak w dole brzucha buduje się małe poczucie podniecenia.

*Sekwencja wprowadzająca zakończona. Transport do samouczka...*




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Patriarcha linii krwi"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści