Bez obkurczania się

1. Mak (1)

Jeden

==========

Poppy

==========

----------

Kalifornia, sześć miesięcy temu...

----------

"Już cię nie kocham".

Te pięć słów zawisło w powietrzu przy stole między moim mężem prawie dziewiętnaście lat a mną. Wiedziałam, że je wypowiedział. Widziałam, jak poruszają się jego usta, ale nie mogłam w pełni skupić się na ich implikacjach ani na ich znaczeniu.

Z pewnością źle usłyszałam Thomasa. Nie mógł powiedzieć, że już mnie nie kocha.

Prawda?

Byliśmy razem prawie całe dorosłe życie. Nie mógł tak po prostu magicznie przestać mnie kochać.

A mógł?

Szok powstrzymał mnie od rozpłakania się, gdy sięgnęłam po mój owinięty drutem wisiorek z bazanitu, który wisiał na czarnym skórzanym pasku na mojej szyi. Otrzymałam go dzień wcześniej pocztą i był prezentem od bliskiej przyjaciółki. Wisiorek miał pomóc w uspokojeniu się i pomóc w uziemieniu energii, między innymi. W tej chwili nie pomagał w najmniejszym stopniu.

Muzyka klasyczna grająca na poziomie, który maskowałby żucie innych ludzi, wypełniała wytworną restaurację, do której uparł się zabrać mnie na kolację-niespodziankę. Kiedy Thomas zadzwonił do mnie z pracy, mówiąc, że chce mnie zaprosić na wieczór, przerwałam wszystko, żeby być pewna, że jestem gotowa. I nie mogłam się doczekać, żeby spędzić z nim czas.

Był tak zajęty pracą, że czas spędzony razem był rzadkością. Chociaż mógł przestać mnie kochać, nadal był ważną częścią mojego życia.

Pracowałam w mojej szklarni, kiedy zadzwonił do domu, mówiąc, żebym założyła kostium i była gotowa na wieczorne wyjście. Musiałam użyć opcji głośnika w telefonie, bo byłam po uszy w dzieleniu i przycinaniu ziół. To było brudne zadanie z samą liczbą ziół, z którymi musiałam sobie poradzić. Przed tym, byłem w zewnętrznej części moich ogrodów, chwastów i opieki do moich różnych roślin i kwiatów. To było coś, co nie tylko uwielbiałam robić, ale co było wymagane w moim biznesie.

Więc pomimo tego, że byłam zajęta zadaniami, które należało wykonać, odłożyłam wszystko na bok, aby spędzić z nim czas. Nigdy nie myślałam, że Thomas chce mnie uraczyć wieczornym wyjściem tylko po to, żeby powiedzieć mi, że już mnie nie kocha.

Jednak siedząc naprzeciwko niego w wysokiej klasy restauracji, ze słowami, które wciąż wisiały w powietrzu między nami jak wielki ołowiany balon, zaczęłam nadawać temu wszystkiemu sens. Zazwyczaj spotykaliśmy się pośrodku, jeśli chodzi o miejsca, w których lubiliśmy jeść. Ja lubiłem proste wybory. Nic, co można by zrecenzować w magazynie o wykwintnych potrawach. On lubił wytworne lokale, w których mógł pochwalić się swoim bogactwem i użyć swojego doskonałego francuskiego. Tak było w przypadku tej, w której teraz byliśmy. Dla mnie było to miejsce, które grubo przepłacało za kiepskie jedzenie, ułożone w kształt wieży.

Nie mogłem się powstrzymać, by nie zerwać pietruszki z boku mojego talerza i nie przejechać po niej palcami. Dorastając z babcią, która uważała się za kuchenną czarownicę, byłam świadoma rzekomych zastosowań różnych ziół, które miały pomagać w odpędzaniu negatywnych emocji.

Podczas gdy ja niekoniecznie kupowałem do tego końca wielu zastosowań ziół, byłem w potrzebie cokolwiek mogłem dostać w tej chwili, by pomóc z opresyjną negatywnością przy stole.

Kiedy Thomas skrzyżował widelec z nożem do masła na swoim talerzu, skrzywiłam się. Przekraczanie sztućców było kolejną obrazą, która doprowadziłaby moją babcię do szału. W tej chwili życzyłam sobie, żeby jeszcze żyła, żeby nie tylko działała jak emocjonalny filar, którym zawsze była w całym moim życiu, ale ewentualnie pomogła mi przekląć mężczyznę, który stał przede mną.

Tego, z którym spędziłam połowę mojego życia.

Tego, który zaciągnął mnie do tej cholernej, eleganckiej restauracji.

Cały lokal krzyczał Thomas. Począwszy od niedorzecznie zawiłego menu, które poświęcało dobry akapit lub więcej na wyjaśnienie jednego dania, po dżentelmena, który nas usadził, udając, że jesteśmy królem i królową Anglii czy coś w tym stylu, tego wszystkiego było za dużo.

Pretensjonalne.

Takie właśnie było to miejsce.

I to był taki rodzaj restauracji, gdzie mówienie ponad niski szept nie przechodziło bez echa.

Właśnie dlatego mnie tam przyprowadził.

W nadziei, że nie wywołam zamieszania.

Nie, żebym była znana z wybuchów czy coś, ale nie byłam ponad nimi, gdy były uzasadnione. A to było bardziej niż uzasadnione.

Wiedziałam o tym, a z wyrazu jego twarzy wynikało, że Thomas również. Jego wyraz twarzy był strzeżony, ale w jego spojrzeniu było coś, co trąciło uśmiechem. Jakby wiedział, że ma mnie dokładnie tam, gdzie chciał, uwięzioną w miejscu publicznym, podczas gdy on zrzucił odpowiednik napalmu na nasz związek.

W przeciwieństwie do mojej najlepszej przyjaciółki Dany, nie byłam typem kobiety, która wywołuje zamieszanie w miejscach publicznych. Do diabła, rzadko wywoływałam je również prywatnie. Konfrontacja nie była czymś, co mi się podobało, więc starałam się jej unikać, ale to nie znaczyło, że nie byłam do niej zdolna. I nie znaczyło to, że mój zazwyczaj miły temperament równał się temu, że jestem słaby.

Nie byłam.

Thomas wyciągnął białą lnianą serwetkę z kolan i ustawił ją z boku swojego talerza z na wpół zjedzonym czerwonym lucjanem z risotto ze słonecznikiem. "Poppy, słyszałaś mnie?"

Słyszałam go jak należy. Nadal zmagałam się z tym, co powiedział. Szczerze mówiąc, byłam rozdarta pomiędzy zalaniem się łzami a rzuceniem talerzem z jedzeniem w jego twarz, jednocześnie krzycząc i robiąc największą scenę, jakiej kiedykolwiek był świadkiem.

Lekkie skinienie głową było wszystkim, na co mogłam się zdobyć, gdy drżącą ręką sięgnęłam po swoją szklankę z wodą. Nagle zaschło mi w gardle. Jakbym była bez wody od kilku dni. Wiadomość, że mój mąż najwyraźniej już mnie nie kocha, nie tylko odebrała mi wiatr w żagle, ale także skradła ślinę z moich ust.

Czemu nie, prawda?

Wzięłam łyk, ale z trudem udało mi się przełknąć tę niewielką ilość, ponieważ mój żołądek opadł na mnie, a małe porcje łososia, które zjadłam, groziły kolejną wizytą. Czy to będzie smakowało lepiej, niż to, co było na dole?




1. Mak (2)

Można było mieć tylko nadzieję.

Odstawiłam szklankę na stół i zauważyłam, że w mojej dłoni pozostało najmniejsze drżenie.

Thomas nawet nie poczekał, aż skończymy posiłek, zanim rzucił rękawicę. Czy tego typu wiadomości nie powinno się przekazywać po ciastku lub wykwintnym deserze? To znaczy, przynajmniej wtedy miałbym przed sobą wygodne jedzenie. A nie gówno, za które restauracja chciała dużo pieniędzy i które nie miało smaku.

W tej chwili jedynym ratunkiem był fakt, że mógłbym użyć przybrania, aby przeciwdziałać negatywnej energii, która mnie otacza. I znowu, prawdopodobnie potrzebowałabym oliwy z oliwek z talerza na chleb, całej solniczki i każdego kawałka rozmarynu w chlebie, żeby zrobić choćby niewielką rysę na ilości złych wibracji, które przyniósł ze sobą Thomas. Unosiły się one teraz nad nami jak czarna chmura.

"Myślę, że ty też już mnie nie kochasz", kontynuował, robiąc to, z czego był znany w przeszłości - wkładając słowa w moje usta.

Po dziewiętnastu latach małżeństwa znałam go dobrze, albo tak mi się wydawało. Był typem osoby, która przekręcała słowa, aby dopasować je do swoich potrzeb i pożądanego wyniku. I najwyraźniej był typem człowieka, który był gotów odrzucić dziewiętnaście lat małżeństwa bez żadnego ostrzeżenia.

Czy naprawdę tak mało dla niego znaczyłam? A jeśli tak, to jakim cudem udało mu się tak długo wmówić mi, że jest inaczej? Nikt nie nazwałby mnie łatwowierną, a jednak czułam się jak największa szuja.

Jak mogłam nie przewidzieć, że to wszystko nastąpi?

"Myślę, że nie trzeba mówić, że chcę rozwodu", oświadczył, jakby to był typ rzeczy, którą się rzuca na drugą osobę po tym, jak się ją ugościło, twierdząc, że to specjalna okazja. Ponieważ zbliżały się jego czterdzieste drugie urodziny, nic o tym nie myślałam. Miałem nawet w domu zapakowany zegarek dla niego. Planowałam dać mu go po powrocie. W tej chwili chciałam mu go wcisnąć do gardła. "Będziemy musieli dopracować szczegóły dotyczące aktywów, i oczywiście możesz zachować swoje małe hobby".

"Biznes" - poprawiłem, zaskoczony, że udało mi się znaleźć głos, biorąc pod uwagę stan niedowierzania, w jakim się znajdowałem. Nie wspominając o ilości negatywnej energii wiszącej nad nami jak ciemna chmura, czekająca na zejście i połknięcie nas obu w całości.

Gdyby moja matka mogła usłyszeć moje myśli, szybko zwróciłaby uwagę na to, że pozwalam, by wpływ mojej babci był widoczny. Że nie ma czegoś takiego jak negatywna energia czy złe wibracje.

W większości przypadków wierzyłem jej, ale w tym momencie, na pewno czuli się prawdziwie.

Jak na ironię, przy tak sceptycznym nastawieniu, jakie miałem, zarabiałem na sprzedaży różnych przedmiotów, które prowadziłyby innych do myślenia, że jestem wyznawcą czarów.

Nie byłem.

Nie dlatego, że czary były naprawdę prawdziwe, czy coś takiego, pomimo tego, w co wierzyła moja babcia za życia.

Po prostu miałam niesamowicie dokładne zrozumienie pewnych rzeczy. Wszystko dzięki babci i mojej formalnej edukacji. A to z kolei przyczyniło się do tego, co robiłam, aby zarobić pieniądze.

Mój mały sklep internetowy oferował różne zioła, ręcznie robione mydła, kryształy, świece i balsamy. Jeśli zapytać Thomasa, to czarodziejskie eliksiry nigdy nie były czymś, co można by nazwać zyskiem, ale interes szedł na czarno. Zapewniały mi skromny dochód i oczywiście mogłam dążyć do zwiększenia przychodów, przeznaczając pieniądze na reklamę, ale byłam zadowolona i miałam więcej niż wystarczającą ilość spraw, z którymi mogłam sobie sama poradzić.

Mimo to, nie było to nic, co Thomas kiedykolwiek traktował poważnie.

Bez szoku.

Większość tego, co robiłem lub co mnie cieszyło, było dla niego śmieszne. A on rzadko zwracał na to uwagę.

Na przykład moje odczucia związane z bombą, którą na mnie zrzucił. Nie obchodziło go, ani nie przeszkadzało mu wysłuchanie mojej strony tego wszystkiego, o czym świadczy fakt, że wciąż mówił. Dźwięk jego głosu najwyraźniej był całym paliwem, którego potrzebował, by kontynuować przez całą cholerną noc.

Jakbym był niewidzialny.

Wtedy dotarło do mnie, że to nie był pierwszy raz, kiedy zrobił mi coś takiego w ciągu ostatnich kilku lat. Z jakiegoś powodu akceptowałam to podczas tych wszystkich innych okazji, zrzucając to z siebie, jakby nie bolało.

Ale tak było.

To bardzo bolało.

I doprowadzało mnie do szału. Do tego stopnia, że przypadkowo zgniotłem niewielki kawałek pietruszki, gdy przesuwałem go jednym palcem. Wkrótce miałbym ją zmieloną na miazgę, gdybym nie przestawał. Udało mi się zatrzymać, ale musiałam się napracować, żeby usunąć drobinki pietruszki z opuszka palca.

"Oczywiście, z bliźniakami, którzy dopiero zaczęli studia, to nadal będzie pod opieką przeze mnie. Nie spodziewałbym się, że to spadnie na ciebie," powiedział z flipem ręki w powietrzu. Akt ten był tak lekceważący, że miałam ochotę krzyknąć z frustracji.

Nie zrobiłam tego.

Kontynuował. "Tucker i Pepper potrzebują wysokiej jakości edukacji. Są przecież Daviesami i nie oczekuje się od nich niczego poza tym, co najlepsze. Będą więc musieli kontynuować naukę w Yale. To tradycja Daviesów. Czesne jest poza twoim budżetem. Poza tym same książki to więcej niż możesz sobie pozwolić.

"Wtedy ty i ja moglibyśmy dojść do porozumienia w sprawie wykupu twojej połowy domu. Masz ten dom w Południowej Karolinie w tym mieście - nie mogę sobie przypomnieć jego nazwy, Cove coś lub innego - który twoja babcia zostawiła ci w testamencie, kiedy zmarła. Ten, w którym upewniłem się, że podatek od nieruchomości jest płacony i że ktoś się nim opiekuje. To nie jest tak, że byłbyś bezdomny."

Wpatrywałam się w niego pusto. Oczekiwał, że opuszczę dom, który dla nas stworzyłam? Ten, w którym wychowałam nasze dzieci? Tego z oznaczeniami na ścianie w błotniku, gdzie mierzyłam dzieci każdego roku w dniu ich urodzin, aby móc śledzić ich wzrost? Tej, która miała odciski ich małych dłoni na betonie ścieżki spacerowej przez mój ogród?

Musiał żartować.

Prowadziłam swój biznes z domu. Moje zapasy znajdowały się w szopie, którą przerobiłem na szklarnię i miejsce pracy. Tam był mój ogród, gdzie uprawiałem własne zioła. Tam było całe moje życie.

Nie wspominając o tym, że to nie Thomas pokrywał podatki czy płacił za opiekę nad nieruchomością. Tym wszystkim zajmowała się moja babcia przed swoim odejściem. Wszystko, co zrobił Thomas, to upewnienie się, że nasze wspólne podatki zostały wypełnione. To oznaczało włączenie odziedziczonej nieruchomości. Nic więcej. Ale on lubił upiększać i przypisywać sobie zasługi tam, gdzie nie były one należne.



1. Mak (3)

Moja babcia nigdy nie dbała o niego i to zawsze mnie dezorientowało. W tej chwili, całkowicie rozumiem jej myśli o tym człowieku.

Ona i ja byliśmy blisko przez całe moje życie. Byłam jej jedyną wnuczką, a moi rodzice mieli już swoje życie, z którego byli zadowoleni w Connecticut. Nie mieli ochoty ani chęci na powrót do Karoliny Południowej. Wspierali decyzję mojej babci o pozostawieniu mi swojego domu w Grimm Cove.

Miałam poczucie winy, odkąd dowiedziałam się o tym podczas czytania jej testamentu.

Zamieszkała z moimi rodzicami prawie dwadzieścia lat temu, kiedy zmarł mój dziadek, ale nie zgodziła się na sprzedaż domu. Podobno w domu mieszkały całe pokolenia rodziny mojego dziadka, a ona obiecała mu, że tradycja będzie kontynuowana.

Mój ojciec miał dziwne relacje ze swoją matką i ojcem. Często mówił mi, że ich sposób bycia jest stary i przestarzały i że mają w sobie dużo z Południa - cokolwiek to znaczyło. Ja widziałem ich po prostu jako słodkie i kochające osoby. Nieco przesądni i ekscentryczni, tak, ale to wszystko.

I pomimo prób moich rodziców, by zdystansować się od swojego południowego wychowania, nigdy nie odmówili mi odrobiny tego samego życia, a ja byłam im za to wdzięczna.

Wciąż pamiętałam, jak spędzałam lato z dziadkami w Grimm Cove, w ich domu, bawiąc się w lesie lub kierując się szlakami, które prowadziły do Cooper River. Nie żeby brakowało wody czy opcji leśnych otaczających Grimm Cove.

To moja babcia zaszczepiła we mnie miłość do ogrodnictwa i nauczyła mnie robić mydła, balsamy i inne domowe lekarstwa. Kiedy wyjechałam do college'u, moje lato spędziłam na stażu i nie byłam w stanie odwiedzić Grimm Cove przez tak długi czas, jak wcześniej. Moje podróże trwały tylko kilka tygodni, a nie całe lato.

To był jeden z moich największych żali - nie spędzić więcej czasu z moim dziadkiem, po którym mój syn otrzymał imię, zanim umarł.

Nie popełniłem tego samego błędu z moją babcią. Cztery razy w roku dzieci i ja lecieliśmy do domu moich rodziców, aby spędzić z nimi czas. Bliźniaki spędzały część lata z moimi rodzicami. Dało to bliźniakom czas z moją babcią zanim odeszła i zapewniło, że spędzą czas również z moimi rodzicami.

Kiedy dwa lata temu zmarła babcia, moja córka przyjęła jej śmierć tak samo ciężko jak ja. Obie były sobie bardzo bliskie.

Wtedy też dowiedziałam się, że dom w Grimm Cove został mi pozostawiony. Szczerze mówiąc myślałem, że został sprzedany po śmierci mojego dziadka. Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że tak nie było i że zostawiła mi go.

Ciągle miałam na myśli znalezienie czasu, by pojechać do Grimm Cove i sprawdzić posiadłość, ale dni mi uciekały.

Gdyby Thomas miał rację, wkrótce odwiedziłabym Grimm Cove.

Nadal nie mogłam uwierzyć, że myślał, iż oddam swój dom bez protestu. On naprawdę w ogóle mnie nie znał.

"Nie," powiedziałem stanowczo, słysząc bardzo mało z tego, o czym kontynuował droning on przy stole.

"Co?" zapytał, wydając się zaskoczony moją odpowiedzią.

"Nie. Nie dojdziemy do porozumienia w sprawie wykupienia mnie z mojej połowy domu. Ja chcę mieć dom. Jeśli tak bardzo chcesz wyjść z małżeństwa, idź. Ale nie weźmiesz mojego domu".

Byłam dumna z odwagi i determinacji, jaką wykazałam w obliczu tego, co zostało na mnie rzucone.

Obdarzył mnie współczującym spojrzeniem, które mówiło, że żal mu mnie i moich prostackich sposobów - typowy Thomas. "Poppy, oboje wiemy, że nie stać cię na dom na własną rękę. Masz prawie czterdzieści lat, a twój biznes, jak chcesz, żebym go nazwał, zarabia grosze. W dodatku to nie jest tak, że pochodzisz z pieniędzy. Jasne, twoi rodzice i rodzina poradzili sobie przyzwoicie i żyją wygodnie, ale nie są Daviesami".

Znowu to było.

Fakt, że on był Daviesem, a ja tylko Proctorem. Moja rodzina nie była duża, z mnóstwem starych pieniędzy. Nie. Sławą mojej rodziny było to, że moi dalecy przodkowie ze strony ojca brali udział w procesach czarownic w Salem. Wiedziałem tylko, że część drzewa genealogicznego przedostała się do Karoliny Południowej w nadziei na pozostawienie za sobą tragicznej przeszłości w Salem. To nie jest coś, co daje dużą siłę przebicia w kręgach, w których Thomas i jego rodzina działali.

Byli przeciwni temu, żeby był ze mną od pierwszego dnia.

Byłam poniżej nich.

Wolna dziewczyna, która zarabiała na życie grając w ziemi. Dziewczyna, której rodzice mieszkali w części Connecticut, która nie była tak droga jak reszta. Tak właśnie poznałam Thomasa (którego rodzina pochodziła z Kalifornii). Oboje chodziliśmy do Yale i poznaliśmy się na pierwszym roku studiów. Ja poszłam na stypendium, on nie. Skupiłam się na botanice i naukach o roślinach, a także na naturalnych lekach. Myślałam, że pójdę na studia medyczne, specjalizując się w medycynie alternatywnej, ale nie było tego w planach.

Nie, żeby dyplom medyczny pomógł rodzinie Daviesów zaakceptować mnie bardziej niż oni.

Matka Thomasa chciała, żeby dobrze się ożenił. Wybrać wybraną kobietę, z dobrym rodowodem, z którą mógłby się ożenić i założyć rodzinę. Zamiast tego, skończył ze mną - dzikim dzieckiem, jak często nazywała mnie pod nosem.

Ktoś, kto był bardziej zestrojony z Matką Naturą i Ziemią, niż towarzystwo z wyższych sfer, z którym podróżowała. Myślałem, że będzie bardziej otwarta na moje alternatywne wybory stylu życia, skoro pochodziła z Kalifornii, ale nie. Nie była otwarta, kiedy przeprowadziliśmy się tutaj, żeby być bliżej nich (decyzja mojego męża).

Dziesiątki razy próbowała mnie namówić, żebym poszła z nią do salonu i zrobiła sobie najnowszą, modną fryzurę albo założyła drogie stroje. Odmawiałam, wybierając zamiast tego zachowanie moich naturalnych, długich, ciemnych włosów. I wolałam styl bohemy niż modę z wyższej półki i buty na obcasie, na które zawsze próbowała mnie namówić. Nie zaczynajmy nawet o biżuterii.

Sama ją robiłam.




1. Mak (4)

Przerażała ją ta myśl.

Było we mnie wiele rzeczy, które jej nie interesowały. Najwyraźniej jej syn w końcu zgodził się z jej poglądami na mój temat.

Dopiero po chwili zorientowałam się, że Thomas nadal mówi. W pewnym momencie zagłuszyłam jego głos.

"Czy nie wolałbyś wziąć ryczałtową sumę pieniędzy i zacząć od nowa gdzie indziej? Kiedyś powiedziałeś mi, jak bardzo kochałeś swoje lato jako dziecko z dziadkami w Cove coś-lub-innego."

"Grimm," powiedziałem. "Grimm Cove."

"Racja. Nie chcesz zacząć od tego miejsca? Czy to nie stamtąd pochodzi twój mały kumpel żołnierz hillbilly?" zapytał, wciąż tkwiąc w temacie chęci posiadania domu.

Wszystko, co chciałem w tej chwili zrobić, to wziąć mój widelec i dźgnąć go w oko. Wzięcie ryczałtowej wypłaty nie było nawet na pierwszym planie moich myśli. W zasadzie zadawanie mu bólu świata miało pierwszeństwo.

Wisiorek nie robił nic w kierunku uziemienia mnie. Poważnie rozważałam wysmarowanie go w rozbitej pietruszce, a następnie rzucenie wszystkiego na czoło Thomasa.

Na domiar złego, żarcik, który wymierzył w mojego "małego kumpla żołnierza ze wzgórza", zabolał. Byłam z nim szczera i otwarta na temat jedynego związku, jaki miałam przed randką z nim.

Ten facet, Brett Kasper - który nie był góralem - był dla mnie słońcem, księżycem i gwiazdami. Poznałam go latem, kiedy skończyłam piętnaście lat, podczas pobytu w Grimm Cove. Od razu przypadliśmy sobie do gustu i staliśmy się szybkimi przyjaciółmi - nawet najlepszymi. Pozostawaliśmy w kontakcie podczas miesięcy, kiedy wróciłam do Connecticut, poprzez listy i cotygodniowe rozmowy telefoniczne, i bez końca rozmawialiśmy o spędzaniu razem czasu latem. Myślałam, że wszystko jest idealne.

Myliłam się.

Wydawało się, że to częsty temat w moich związkach.

Ale w przeciwieństwie do Thomasa, Brett nie zostawił mnie dla innej kobiety. Po prostu mnie zostawił. Uciekł ode mnie po wspólnej nocy na drugim roku studiów i już nigdy nie spojrzał wstecz. Jedyne, co od niego dostałam, to list, w którym napisał, że choć zawsze będzie mnie kochał, to nie może się już ze mną spotykać i nie powinnam się do niego odezwać, aby uszanować jego życzenia i ruszyć dalej z moim życiem.

Więc miałem.

Nawet jeśli ten związek był typem niewinnej pierwszej miłości, która zdarza się tylko raz w życiu, był dla mnie ważny. Bardzo ważne. Byłam zdruzgotana, kiedy mnie rzucił.

Dana, która nigdy nie spotkała Bretta osobiście, zaproponowała, że go upoluje i rozbije mu kolana. Była taką prawdziwą przyjaciółką.

Wiedziałam, że kiedy dowie się o tym, co zrobił Thomas, prawdopodobnie zrezygnuje z pytania mnie o zgodę i po prostu go zakuje.

O dziwo, nie przeszkadzało mi to.




2. Mak (1)

Dwa

==========

Poppy

==========

Dana Van Helsing była moją głośną, opiniotwórczą przyjaciółką, która nie była znana z przyjmowania czyjegoś gówna. A Thomas właśnie teraz wbijał w to górę. Gdyby nie przestawał, prawdopodobnie nigdy nie udałoby mi się odkopać.

Dana nie lubiła Thomasa od dnia, w którym go poznała na pierwszym roku studiów. Ostrzegała mnie wtedy, że to typ faceta, któremu przez całe życie dawano wszystko, czego pragnął. Że kicha na pieniądze, a jeśli nie dostanie tego, co chce, będzie trudny - rozpieszczony bachor. Powiedziała mi nawet, że jego rodzina zawsze będzie problemem - że zawsze będą próbowali wbić klin między nas.

Miała rację we wszystkich kwestiach.

Ale ja byłam zaślepiona miłością, wciągnięta w wir romansu, który zapewnił mi Thomas. Na początku wydawał się taki opiekuńczy. Taki troskliwy. Taki gotowy do posprzątania bałaganu, który zostawił po sobie Brett.

Wkrótce po uzyskaniu dyplomu dowiedziałam się, że jestem w trzecim miesiącu ciąży. Thomas po raz pierwszy pokazał wtedy swoje prawdziwe oblicze, mówiąc mi, że to nie jest dobry czas na zakładanie rodziny.

Dana i Marcy (moja druga współlokatorka z college'u i najlepsza przyjaciółka) utworzyły wokół mnie coś, co lubiły nazywać ścianą ochrony napędzaną estrogenami, dając mu do zrozumienia, że nie potrzebuję mężczyzny w moim życiu, aby wychować moje dziecko. Był mile widziany, aby przejść dalej w dół drogi.

Thomas oświadczył się następnego dnia. Powiedział mi, że mnie kocha i nie może sobie wyobrazić spędzenia dnia z dala ode mnie.

Jakże wszystko się zmieniło.

Pobraliśmy się w ciągu miesiąca od jego oświadczyn, a on poszedł na studia, podczas gdy ja pracowałam na pełen etat i wychowywałam nasze bliźniaki.

Na początku było ciężko, podczas gdy Thomas był w szkole średniej, a ja żonglowałam dwójką dzieci i pracą, ale udało nam się. W końcu zatrudnił się w firmie technologicznej, gdzie szybko awansował. Wtedy nalegał, żebym została w domu z dziećmi.

Uwielbiałam spędzać więcej czasu z dziećmi.

Nasze życie w Kalifornii było dobre.

Bardzo dobrze, a przynajmniej tak myślałam.

Kiedy dzieci zaczęły chodzić do szkoły, wpadłam na pomysł, żeby zacząć sprzedawać znajomym i rodzinie niektóre z balsamów i mydeł, które zawsze robiłam z naturalnych składników. Rozszerzyło się to na inne dziedziny i wkrótce miałam mały, przyjemny domowy biznes. Byłam z niego dumna. Z tego, co udało mi się zrobić, będąc jednocześnie pełnoetatową matką. Ale on nigdy nie rozumiał moich zainteresowań, często robił złośliwe komentarze na temat pieniędzy, które zarabiałam, ponieważ było to tak mało w porównaniu z tym, co on przynosił.

Przez te lata wyrobiłam sobie twardą skórę. Ale nawet moja skóra nie była wystarczająco gruba na to, co dziś wyczyniał.

"Skąd to się bierze?" Zapytałem.

"Skąd to się bierze?" odparł.

"Nigdy wcześniej nie sugerowałeś, że jesteś nieszczęśliwy," odparłam. "Jeszcze jakiś miesiąc temu mówiłeś o tym, że chcesz ewentualnie wziąć kilka tygodni wolnego, żebyśmy mogli razem pojeździć po Europie. Byłeś tak podekscytowany tym wszystkim."

"Rzeczy się zmieniają," powiedział.

Wydychałem powoli. "Mogliśmy pójść do kogoś i przedyskutować to. Nadal możemy."

Odwrócił wzrok.

Napiąłem się. "Jest ktoś inny, prawda?"

Wydychał i wiercił się ze swoją serwetką. "Myślę, że i tak wkrótce się dowiesz. Tak. Jest ktoś jeszcze."

Przez chwilę myślałem, że na pewno ciężarówka Mack przejechała przez restaurację i przejechała mnie prosto na siebie. Nie mogłem się powstrzymać, ale spojrzałem w dół na moją osobę, aby sprawdzić, czy faktycznie nie zostałem przez coś uderzony.

"Jak długo?" Zapytałem, squaring moje ramiona, jak zacząłem wygładzać na serwetkę na moich kolanach. Czarna sukienka, którą nosiłam, a która była tak bliska tej, którą wybrałaby jego matka, jak tylko mogłam, była długa i lejąca się, a mimo to przytulała wszystkie moje krzywe (które były większe niż te, z którymi zaczynałam przed urodzeniem dwójki dzieci, ale nadal byłam uważana za sprawną). "Jak długo masz romans?"

"Ciszej," powiedział stanowczo, zerkając wokół, aby zobaczyć, czy ktoś patrzył w naszym kierunku.

Nie było ich.

Moje spojrzenie powędrowało w kierunku, w którym znajdowały się toalety, i rozważałam, czy nie wymówić się, choćby po to, by odsunąć się od Thomasa.

Była tam kobieta, stojąca w pobliżu dużej rośliny doniczkowej i ozdobnego kinkietu. Jej głęboko rude włosy były upięte wysoko na głowie, a z przodu miała ogromne pasmo bieli, które wyglądało na zakręcone na całej długości. Była ubrana jak członek personelu kelnerskiego, ale żaden z nich nie zwracał na nią uwagi.

W rzeczywistości, nikt poza mną nie zauważył jej tam.

Była dobre czterdzieści do pięćdziesięciu stóp ode mnie, a jednak mogłem stwierdzić, że jej oczy miały żywy kolor teal. Nie był to kolor, który zwykle spotyka się w naturze, więc rzucił mi się w oczy. To, i przez sekundę, mógłbym przysiąc, że jej oczy były opalizujące.

Szybko potrząsnąłem głową, zamrugałem, a następnie spojrzałem w jej kierunku jeszcze raz, tylko po to, by stwierdzić, że jej tam nie ma. Nie było jej nigdzie, gdzie mógłbym ją dostrzec. To było tak, jakby po prostu rozpłynęła się w powietrzu.

Kelner podszedł z butelką czerwonego wina w ręku i przyjemnym uśmiechem na twarzy. Chciał napełnić mój kieliszek, ale Thomas wyciągnął rękę, żeby zablokować ten ruch.

Zszokowałam samą siebie, wyciągając rękę i odpychając dłoń Thomasa.

Dana byłaby dumna.

Podniosłam szklankę do góry dla kelnera. "Extra full proszę. Czy może pan zostawić butelkę? Mam śmieszne przeczucie, że będę musiała być pijana, żeby kontynuować ten wieczór."

Zrobił tak jak prosiłam, napełniając moją szklankę po brzegi, a następnie zrobił pauzę, jakby rozważając pozostawienie butelki. Mrugnął do mnie. "A może po prostu sprawdzę z powrotem za kilka minut?"

Odniosłam wrażenie, że nie chciał zostawić mnie samej z Thomasem. Nie wyglądał na dużo starszego niż jego połowa lat dwudziestych, ale już teraz wydawał się rozumieć kobiety lepiej niż mój mąż.

Przytaknęłam. "Dziękuję."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Bez obkurczania się"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści