Nadzorca

Czp.1 (1)

Rozdział 1 - Co oni rozumieją - powiedział.

Felix został szorstko wepchnięty na krzesło, praktycznie spadając z niego siłą pchnięcia.

"Siadaj" - warknął ciężko zbudowany oficer.

Patrząc na mężczyznę z niezadowoloną miną Felix położył ręce płasko na stole. Siedząc spokojnie obejrzał pokój, w którym go umieścili.

Białe gołe ściany, stół z czterema krzesłami, jedno wejście i bardzo oczywiste lustro jednokierunkowe.

Zanim pulchny mundurowy policjant zdążył zrobić lub powiedzieć coś więcej, do środka weszła kobieta w spodniach i marynarce. Pod pachą trzymała segregator i wyglądała na około trzydziestkę.

Felix zwrócił uwagę na kobietę.

"Panie Campbell," powiedziała kobieta. "Jestem detektyw Torres."

"Dzień dobry, detektyw Torres," powiedział równo Felix.

"Chciałabym zadać panu kilka pytań, a następnie kazać panu przyjrzeć się kilku rzeczom," powiedziała zajmując miejsce naprzeciwko niego.

"A ty będziesz naprawdę pomocny," mruknął policjant, górując nad Felixem.

Patrząc na mężczyznę Feliks rozważał sytuację.

Nie musiał tu być. W zasadzie nie trzymali go na niczym, a w momencie, kiedy stałby się odporny, prawdopodobnie byliby zmuszeni go uwolnić. Albo przyznać, że nie mają nic.

Gdyby naprawdę chcieli, mogliby go trzymać przez dwadzieścia cztery godziny na niczym.

Ale to było w porządku. Wyjechali wcześniej ze Skippercity właśnie z tego powodu. Nie chciał spędzać tu czasu, ale to mieściło się w jego oczekiwaniach.

"Uh huh," odpowiedział Felix, spoglądając z powrotem na detektyw Torres.

Była atrakcyjną policjantką. Ciemniejsza karnacja, brązowe oczy, krótkie czarne włosy. Miała jednak twardy wyraz ust i oczu. Felix mógł sobie tylko wyobrazić, że pracowała i walczyła o swoje miejsce w szeregu.

Wyobrażał sobie, że walczy ze współpracownikami równie często jak z oszustami.

"Po pierwsze, jaki jest twój powód przybycia do Tilen?" zapytał oficer.

"Interesy. Nasze przedsięwzięcia w Skippercity osiągnęły pewne plateau. Tylko tyle antyków i pamiątek w jednym mieście. Wiesz jak to jest. Rozwijaj się, rozwijaj, albo umieraj" - powiedział szczerze Felix.

"A jaki to dokładnie interes? Niewolnicy?" powiedziała detektyw, pochylając się do przodu w swoim fotelu.

"Trudno. Niewolnictwo nie jest tu legalne. Chcemy rozszerzyć naszą działalność lombardową, a także rozważamy kilka innych możliwości. W rzeczywistości, mamy już wszystkie wymagane licencje i zgody w imieniu miasta. To jeden z powodów, dla których przyszliśmy tu otwarcie - powiedział Felix, odchylając się do tyłu na swoim krześle.

Zachowywał otwartą i luźną postawę. Niczego nie ukrywał i nie chciał, żeby ona myślała, że tak jest.

"Jestem bardzo świadomy. Wyciągnąłem wszystkie twoje dokumenty, żeby je przejrzeć i wszystko wydaje się być na dobrej drodze.

"Przechodząc dalej. Czy zna pan te osoby?" zapytała, rozkładając przed nim kilka zdjęć.

Victoria Volante stała w całej swej okazałości z mieczem uniesionym przed sobą. Ciemnobrązowe kręcone włosy i ciemnozielone oczy.

Na zdjęciu obok była Kit w swoim kostiumie Augura, jej ciemnobrązowe loki wymykały się spod hełmu, piękna twarz była ukryta.

Ostatnia była Miu, ubrana w mundur ochrony i z bezsensownym spojrzeniem na jej pogodne azjatyckie rysy.

"Tak. Szef bezpieczeństwa wewnętrznego, szef HR i szef moich osobistych ochroniarzy," powiedział Felix, identyfikując każdego z nich.

"A te dwie?" zapytała Torres, wyciągając dwa kolejne zdjęcia.

Pierwsze przedstawiało Andreę z pistoletem maszynowym przyciągniętym mocno do ramienia w postawie strzeleckiej. Jej włosy były zaczesane do tyłu w kucyk, jasne kosmyki odciągnięte do tyłu od jej cech "girl next door". Nie można było zobaczyć jej niedopasowanych oczu, ale był pewien, że są płaskie i martwe. Była wyraźnie w swojej personie Myriad.

Drugim było zdjęcie Ioany. Odziana w skórzaną zbroję, miecz wyciągnięty przed siebie, jeden but roztrzaskany o miazgę czyjejś głowy.

Zwykła, ogromna, z ogoloną głową. Była w każdym calu zastraszającą wojowniczką, na którą ją znał.

"Tak. Ten duży jest szefem ochrony zewnętrznej Legionu. Druga to moja osobista sekretarka," powiedział Felix, trzymając zdjęcie w górze. "Nigdy nie widziałem Ioany bez włosów. Czy mogę dostać kopię tego? Felicji pewnie by się spodobała."

Usta detektyw Torres stały się cienką linią i odebrała od niego zdjęcie.

"Ona jest odpowiedzialna za śmierć wielu Bohaterów i Villains. Jest morderczynią" - powiedziała detektyw.

"Podobno. W rzeczywistości nigdy nie została za nic skazana. W rzeczywistości, wierzę, że ostatnio nastąpiła zmiana wszystkich toczących się przeciwko niej zarzutów. Większość z nich została uznana za... cóż... nierozstrzygnięte, z powodu braku dowodów," powiedział Felix, obdarzając detektywa uśmiechem.

"A to prowadzi mnie do następnego," powiedziała Torres, ignorując go.

Wyciągnęła zdjęcie z folderu i upuściła je na stół.

To była Lily.

Stała na środku zdjęcia, które zostało zrobione ze znacznej odległości. Była opleciona czerwonymi i niebieskimi sigilami i wyraźnie walczyła z kimś innym.

"Tak?" podpowiadał Felix, nie dając nic, czego by nie mieli.

"Mab."

"Aha"

"Zabiła własnych klientów".

"Podobno", powiedział neutralnie Felix, walcząc z uśmiechem.

Prawdę mówiąc, Lily, Lauren i Kit spędziły ostatnie trzy tygodnie, przeglądając akta HR. Każde oskarżenie, które mogły znaleźć, argumentowały i zgłaszały przeciwko niemu w jakikolwiek sposób, który mogły wymyślić.

Lauren Aston, nowa prawnicza praktykantka Lily, najwyraźniej miała prawdziwą wprawę w tej pracy. Lily kilkakrotnie mu ją chwaliła.

Połączcie te trzy wielkie umysły z zasobami Legii i te zarzuty szybko znikały pod oceanami papierkowej roboty. Minie trochę czasu, zanim wszystko zostanie obrzucone błotem, umorzone lub szantażowane, ale w końcu to nastąpi.

To był jeden z powodów, dla których Felix pozwolił się zabrać do aresztu.

Duży policjant trzasnął rękami w stół, zerkając na Feliksa.




Czp.1 (2)

"Zabiła policjantów! Bohaterów! Nie ma co do tego przypuszczeń!" krzyczał funkcjonariusz.

Feliks poczuł, jak kącik jego ust drga, gdy walczył z uśmiechem.

Czy to on jest w takim razie złym gliną?

"Podobno" - powiedział spokojnie Feliks, wpatrując się w twarz policjanta.

Wtedy, niespodziewanie, policjant uderzył pięścią w szczękę Feliksa.

Zrywając się z krzesła i upadając na podłogę, Feliks nie mógł się powstrzymać od szoku. Victoria, Miu, Andrea i Ioana trenowały go codziennie, ale to było o wiele gorsze.

Rozważając sytuację, Feliks położył się na ziemi.

Drań oddał w niego tani strzał. Uznał, że równie dobrze może zdobyć na tym jakieś punkty.

Gdyby to była walka w stójce, też bym go wyczyścił.

Gdy Felix doszedł do siebie, rozległy się krzyki i trzask otwieranych drzwi.

Zanim zdążył stanąć na nogi, oficer został wyprowadzony z pokoju przesłuchań.

"Tak, nie. Skończyliśmy," powiedział Felix, podnosząc się na nogi. Poczuwszy w ustach język, poczuł smak miedzi. Wycelowawszy, wypluł na stół garść krwi. "Będę również wnosił oskarżenie przeciwko temu oficerowi o napaść i pozwę miasto o każdy grosz, który jest wart. Moi prawnicy są całkiem dobrzy.

"Oficjalnie odmawiam wszelkiej pomocy medycznej, dopóki nie zostanie to udokumentowane, a moje rany sfotografowane. Możesz zeznawać lub mogę zlecić czytanie w myślach, aby zweryfikować prawdziwość sytuacji," powiedział Felix, dając jej obie lufy. Nie chciał, żeby to zaszło tam, gdzie nie chciał.

Detektyw Torres stała tam, jej twarz była teraz gniewnym prychnięciem, a ręce zaciśnięte u boków.

"Ma pan moje szczere przeprosiny, panie Campbell, może mógłby pan odpuścić tę sprawę?" zapytała go.

"Czy ty sobie, kurwa, żartujesz?" zapytał Felix śmiejąc się. "Co to za prośba? Dlaczego miałbym to robić? Z przyjemnością zobaczę jak ten potężny goryl zostaje wyrzucony na zbity pysk, a potem zainkasuję dużą wypłatę."

Felix starannie wyszczotkował swoje ubranie, ale upewnił się, że nie dotknie krwawiącej wargi. W rzeczywistości pozwolił, aby krew swobodnie spływała po jego brodzie i szyi.

"Możemy cię potrzymać przez jakiś czas," powiedziała Torres.

"Już wcześniej zamierzaliście mnie przetrzymać. Twoja oferta niczego nie zmienia. Masz jakieś dziesięć sekund na powiedzenie czegoś, co ma sens, zanim poproszę o adwokata i cała ta sprawa się skończy."

Felix odwrócił głowę, by spojrzeć w jednokierunkowe lustro.

Torres podążyła za jego spojrzeniem, a następnie podeszła do lustra i stuknęła w nie dwa razy.

Minęło kilka sekund, zanim w zamian pojawiło się stuknięcie.

Odwracając głowę w jego stronę, Torres rzuciła mu ponure spojrzenie.

"Potraktowałabym to jako osobistą przysługę. Wypuszczę też dzisiaj ciebie i całą twoją załogę," zaproponowała Torres.

Och, osobista przysługa może być tego warta, ale...

Felix sięgnął lewą ręką do góry drapiąc się palcem po uchu.

"I dunno. Czy twoje osobiste przysługi są warte kilkuset tysięcy dolarów? Przecież jesteś tylko detektywem, prawda?" zapytał poważnie Felix.

Detektyw Torres wyraźnie zgrzytała zębami. Nie mógł sobie wyobrazić, że ta sytuacja bardzo ją cieszy.

"Wiesz co, nie odpowiadaj na to pytanie. Zgodzę się na to, pod warunkiem, że wyprowadzisz mnie i moich ludzi z tego komisariatu w ciągu najbliższych," powiedział Felix, zatrzymując się, by spojrzeć na zegarek, "dziesięciu minut".

Nigdy nie zaszkodzi mieć policjanta w kieszeni. Już teraz zapowiada się ciekawa wycieczka.

Detektyw Torres musiał mieć jakieś pociągnięcia.

Skoro Felix, Miu, Kit, Lauren, Victoria i Eva byli na ulicy przed konwojem ochrony z całym swoim dobytkiem zwróconym w mniej niż pięć minut, to wydawało się to logicznym wnioskiem.

Miu wpatrywała się w Felixa, podczas gdy Lauren wsiadła do samochodu prowadzącego ochronę, chcąc po prostu zostawić tę sytuację za sobą.

Te ciemne oczy Miu nudziły się w nim, domagając się odpowiedzi na jej pytanie.

"Ok, tak. Coś się stało. Jakiś policjant mnie uderzył. Przez to zostaliśmy zwolnieni, a detektyw odpowiedzialny za moje przesłuchanie jest mi winien przysługę," przyznał Felix. "Może się nie liczyć, ale wydawało się, że to łatwa przysługa."

Twarz Miu zrobiła się blada. Jej twarz stała się mordercza i wyglądała tak, jakby miała zamiar wmaszerować na posterunek policji i zacząć zabijać

"Miu, przestań, proszę. Po prostu... odpuść sobie na razie. To będzie działać na naszą korzyść, jestem pewien. Teraz... może wsiądziemy do samochodu i ruszymy do nowego lombardu Tilen Legion, naszej siedziby. Musimy się tam urządzić i zacząć zatrudniać na podstawie nowych umów, które przygotowaliśmy" - powiedział Felix. "Pozwolę ci dyktować bezpieczeństwo i nawet nie będę się kłócił. Ok?"

Brwi Miu ściągnęły się razem, gdy zaszkliła się na niego. "Nie będziesz się skarżył?"

"Nie, ani słowa. Ty i Victoria możecie robić wszystko, co wam się podoba," obiecał Felix najbardziej czarującym głosem, jakim mógł zarządzać.

Otworzył drzwi od strony pasażera i zaprosił do środka. Patrząc na Kit dał jej również pomachać. "Chodź, wskocz do środka i ruszajmy. Usiądę z tyłu z Victorią i Evą jak dobry chłopiec."

Kit wzruszyła ramionami i obdarzyła go małym uśmiechem.

Sprawy między nimi były napięte od czasu "incydentu" dwa miesiące temu z gildią Heroes.

Aby być uczciwym, nie codziennie twój towarzysz zostaje porwany, nie wydaje się walczyć, a szkoła pełna dzieci zostaje wysadzona w powietrze.

To nie jest jedna z tych codziennych spraw.

I od tamtej pory istniał między nimi dystans nie do przebycia.

Przepaść, która teraz była zbyt szeroka, by ją przekroczyć. Robili pewne postępy, ale były one powolne.

Trudne.

Kit nie potrafiła czytać w jego myślach, a on mógł jej tylko tyle razy powiedzieć, że wszystko jest w porządku.

Ponieważ tak długo czytała w myślach, nie miała takiego zaufania i wiary w ludzi, jak zwykli ludzie.

Wyobrażał sobie, że w końcu samo się naprawi.

Przesuwając się na miejsce kierowcy, Kit wsiadł do środka.

Miu w końcu wsiadła na miejsce pasażera, zerkając na niego przez cały czas.

Zamykając drzwi, Felix wypuścił oddech.




Czp.1 (3)

"Martwi się o ciebie, to wszystko," powiedziała Eva z uśmiechem, klepiąc Feliksa po ramieniu.

"Tak, wiem. A czy jesteś pewien, że to będzie w porządku? Jesteś teraz dobry ze swoimi studiami?" Felix zapytał, otwierając tylne drzwi pasażera dla Evy.

"Tak, jest mi dobrze. W zasadzie jestem do przodu. Nowa szkoła Legii jest świetna. Wiem, że wszyscy są szczęśliwi, że stworzyłeś z niej siedzibę, ale miło jest się wyrwać. Najfajniejsze dla mnie jest to, że nie ma znaczenia ilu mamy uczniów, po prostu powiększamy szkołę i zatrudniamy więcej nauczycieli. Więc nie stracisz kontaktu ze swoimi przyjaciółmi, po prostu będą w innej części kampusu," powiedziała Eva, wsiadając do samochodu.

Huh. Cóż, przynajmniej Felicja jest na tak. Jestem pewna, że już zaplanowała podwyżki numerów. Ahoj planowanie przyszłości.

Victoria chwyciła za drzwi, po czym znieruchomiała.

"Wiem, wiem. Środkowe miejsce," powiedział Feliks.

Victoria uśmiechnęła się w zamian za jego komentarz i kiwnęła głową, czekając.

Wdrapując się do samochodu, rozgościł się.

To było dobre, że kupili luksusowe sedany i zmodernizowali je. Środkowe siedzenie w tych było przynajmniej średnio wygodne.

I nie ma tu Andrei. Co czyni to jeszcze lepszym rozwiązaniem. Nie będę miał pełzającej po mnie Bestii.

Victoria wsunęła się obok niego i przycisnęła do jego boku. Jej zgrabna, atletyczna sylwetka przypomniała mu, że nie widział Andrei od kilku dni.

Oczyszczając niewygodnie gardło, Feliks poczuł się podekscytowany.

"Chodźmy najpierw zobaczyć nowy budynek, centralę," powiedział.

Kit kiwnęła głową i uruchomiła samochód. Szybko spedałowali w dół drogi.

"Więc... zamierzasz zrobić to, co powiedziałeś?" zapytała Eva. Sięgnęła w górę i schowała ciemnobrązowy kosmyk włosów wokół ucha.

"Co, o nowym lombardzie? Tak. Chcę też zbadać, co zrobiliśmy z Telemedykami. Myślę, że to może być coś, czego możemy użyć do szkolenia ludzi o wiele szybciej. Mam już kilka rzeczy do przetestowania.

"Najtrudniej jest dostać się do drzwi, a potem przekonać ich, żeby kupili boisko," przyznał Felix z grymasem. "To jest jak każda praca, prawda? Przeprowadza się z nimi rozmowy kwalifikacyjne, tak jak ty przeprowadzasz z nimi rozmowy. Dowiadują się, czy chcą pracować dla ciebie, pracować dla firmy i czy ona będzie dla nich dobra."

"To wydaje się trudne", powiedziała Eva.

"Może być. Zwłaszcza jeśli liczba miejsc pracy przewyższa liczbę pracowników. Wtedy kończysz w wojnach o pensje, jeden zatrudnia pracowników drugiego i ciągle podnosi swoje stawki. Zobaczymy jednak. Myślę, że będziemy w stanie złożyć kuszące oferty. No, pod warunkiem, że ten nowy kontrakt z najemnym sługą, który sporządziła Lily, jest ważny i zgodny z prawem," powiedział poważnie Feliks. "Chodzi mi o to, że cała ta podróż będzie bez sensu, jeśli umowa nie zwiąże ich ze mną w ten sam sposób".

"A propos," powiedziała Kit z przedniego siedzenia. "Czy technicznie nie jesteśmy już niewolnikami?"

Marszcząc się na pytanie, Felix wywołał swój ekran punktowy.

Otrzymane

Wydane

Pozostało

Dzienny przydział

150

0

150

Miu Miki

1,250

1,250

0

-Raporty bezpośrednie

14,315

0

14,315

Ioana Iliescu

1,100

0

1,100

-Sprawozdania bezpośrednie

25,170

0

25,170

Kit Carrington

2,250

2,250

0

-Raporty bezpośrednie

22,170

0

22,170

Lilian Lux

2,600

2,600

0

-Sprawozdania bezpośrednie

14,750

0

14,750

Andrea Elex

1,500

3,000

-1,500

Felicia Fay

1,600

4,800

-3,200

-Raporty bezpośrednie

14,125

0

1,600

Eva Adelpha

4,900

4,900

0

Pan Biały.

300

900

-600

-Direct reports

21,090

0

21,090

+ Bonus lojalnościowy

5,030

0

5,030

RAZEM

132,300

19,700

100,075

"Wszystko jest jeszcze na miejscu. Więc twój kontrakt działa. To albo nadal jesteś niewolnikiem. Nie dowiemy się, dopóki nie przetestujemy nowego kontraktu na kimś innym," powiedział Felix.

Po chwili pojazd powoli się zatrzymał, a Feliks majstrował przy swoim ekranie. Spędził wiele godzin na manipulowaniu swoimi widokami. Próbując wydobyć z nich jak najwięcej.

Zaczynało to wyglądać bardziej na reakcję lękową.

Przynajmniej ogromny przyrost punktów od wszystkich nieumocnionych, które kupili, na pewno się opłacił. Choć ich koszty w finansach wciąż były irytujące. Ich marża zysku skurczyła się o kilka punktów procentowych.

Musiał nieustannie wydawać punkty, by utrzymać tysiąc i jedną rzecz na właściwym torze i w dobrym kierunku. Kalendarz punktów wyglądał jak stale powiększające się saldo bankowe, z którego zawsze było więcej wypłat, niż mu się podobało.

Jak inaczej mieliśmy przywrócić wszystkich do życia? Potrzebowaliśmy tych ludzi.

Nie da się zaczarować punktów. Złoto? Jasne. Punkty? Nie bardzo. A przeliczanie jednego na drugie jest cholernie drogie.

Victoria otworzyła drzwi i wyszła, Miu zrobiła to samo.

"Żadnych wrogich myśli" - powiedział Kit, przykładając rękę do ucha.

Ze słuchawki popłynęła stłumiona odpowiedź.

Felix czekał spokojnie, tak jak obiecał.

"Święta krowa, to ten nowy budynek?" zapytała Eva, zerkając przez okno pasażera ze swojej strony samochodu.

Spojrzawszy w górę, Felix stwierdził, że wpatruje się w dość duży wieżowiec.

Wysoki, ciemny i złowieszczy, był prostokątem. Nie było w nim żadnych akcentów ani artystycznych wzorów.

Olbrzymi prostokąt wbijający się w niebo.

Felixowi podobała się jego prostota.

Wznosił się na wysokość, która według niego wynosiła pięćdziesiąt pięter.

Spojrzawszy w dół, stwierdził, że wejście jest rozległą, otwartą przestrzenią, która przechodzi w jedno wejście. Reszta budynku na parterze była wykonana z betonu.

Zdecydowanie widział, dlaczego Miu, Andrea, Victoria i Ioana były zadowolone z tego budynku.

Wejście było pułapką śmierci. Prawdziwy punkt zaczepienia bez nawet wzmocnienia czy modernizacji.

Ma to sens.

"Gdzie... gdzie mieszkamy?" zapytała miękko Eva.




Czp.1 (4)

"Zmodyfikuję go tak, by był dokładną repliką naszej obecnej siedziby w Skippercity. Przynajmniej wszystko od parteru w dół. Będziesz mieszkał dokładnie w tym samym pokoju, co w domu" - powiedział Felix.

To będzie większość twoich punktów na ten dzień, stary kolego Felix. W ogóle niewiele będziesz po tym robił.

W rzeczywistości to będą wszystkie jego punkty. Sto tysięcy pięćset punktów. I to by załatwiło tylko pierwsze piętro i dół.

Potrzeba by było kolejnych kilku dni, żeby górne piętra były takie, jak chcieli.

Kit i Lily policzyli, ile to będzie kosztować. W końcu wykorzystanie punktów Felixa i kilku dni jego czasu było po prostu najtańszą metodą. Nawet jeśli jedyne co robił to zarabiał złoto przez cały dzień.

"Oh. Gdzie będzie twoje biuro? Najwyższe piętro?" zapytała Eva.

"Pfft. Tylko złoczyńca, bohater lub głupiec mógłby mieszkać tak wysoko. Nie, będę w moim biurze pod ziemią. Jeśli nie mogę tam być, to będę na drugim piętrze, kiedy będę musiał. Z oknem, które mogę otworzyć i wygodnym krzakiem pod nim, do którego mogę wskoczyć," powiedział Felix lekceważąco. "Ostatnie piętro będzie atrapą biura, z którego będę 'pracował', ale tak naprawdę będzie to tylko winda jadąca naprawdę wolno przez jedno piętro. Pan White przygotował ten dziwny wyświetlacz w oknach, który ma imitować ostatnie piętro. To jest zbyt techniczne dla mnie, ale działa."

"To wydaje się zbyt wyszukane," powiedziała Eva.

"Tak jest. Ale sprawiło im przyjemność rozwiązanie problemu, który mnie nie obchodził. Więc pozwoliliśmy im go rozwiązać. On i tak będzie tu za kilka dni, więc może to wtedy wyjaśnić, jeśli chcesz."

Wiktoria podeszła i dwa razy stuknęła w szybę, odczekała pięć sekund, po czym otworzyła drzwi.

Wzdychając, Feliks wysunął się z samochodu i wstał z ociąganiem.

Dookoła niego, rozłożeni na całej powierzchni wejścia, stali ludzie w sprzęcie taktycznym. Nieśli załadowaną i zablokowaną broń, wszystko sprawdzone, licencjonowane i legalne.

Wyglądało to tak, jakby prywatna firma wojskowa została zakontraktowana do ochrony.

Po tym, jak Andrea ich przeszkoliła, może są PMC.

Myśląc o tym, co chciałby zrobić z budynkiem, patrzył, jak okno unosi się z niczego przed nim.

Następnie kciukiem nacisnął przycisk akceptacji.

"Chodźmy więc się zadomowić. Dziś jest dzień przeprowadzki i wyobrażam sobie, że wkrótce pojawi się kilka ciężarówek. Prawdopodobnie będziesz musiał przygotować siebie i swój zespół HR do skanowania mieszkańców, gdy będą pomagać," powiedział Felix, odwracając głowę do Kit.

Wzdychając, skinęła głową i obdarzyła go małym uśmiechem.

"Oczywiście masz rację. Ruszę moich ludzi," powiedziała.

"Dobrze. Będę w swoim biurze, przeglądając nasze wyniki za kwartał," powiedział Felix z niecierpliwością.

Arkusze kalkulacyjne wciąż były tym, co miało dla niego sens.

Mimo wszystkich zmian.

Przeszkolenia w walce i broni.

Nawet zmiany sposobu myślenia na proaktywny.

Nadal lubił arkusze kalkulacyjne i dane.

To miało sens.




Czp.2 (1)

Rozdział 2 - Teraz zatrudniam -

Kilka dni później i wszystko było gotowe do pracy.

Teraz czuł się prawie tak, jakby był w siedzibie Skippercity.

Z pominięciem Andrei i Lily.

Felix potrząsnął głową, by oczyścić się z tej myśli. Nie pomagało to w niczym i tylko pogorszyłoby sytuację, gdyby się nad tym zastanawiał.

Najlepszym lekarstwem na ponure myśli była praca.

A pracy mamy pod dostatkiem.

Spojrzał na swój wyświetlacz, przywołał swój plan podróży i zaczął go czytać.

Andrea zaznaczyła wszystko, czym musiał się zająć w tym tygodniu.

Lily zaktualizowała jego kalendarz punktów, aby odzwierciedlić jego nadchodzące spotkania i potrzeby Legii.

Kit wysłał mu wszystkie odpowiednie dokumenty i punkty do rozmów.

Wszystko było dla niego przygotowane z wyprzedzeniem. Teraz musiał tylko zacząć zatrudniać do lombardu, rekruterów i swoich innych przedsięwzięć.

Nadrzędnym celem było uczynienie życia Legionistów wygodnym.

To oczywiście było tak naprawdę wszystko drugorzędne.

Owszem, to wszystko były ważne rzeczy, które chcieli osiągnąć. Ale prawdziwym powodem, dla którego znaleźli się tu, w Tilen, było to, że znajdowała się tu aktywna lokalizacja gildii Herosów.

Podczas pobytu w więzieniu Kit zdołała wycisnąć od swoich porywaczy sporo informacji. Niestety wszystko to odbywało się poprzez rozmowy i bycie obserwatorem.

Nic nigdy nie zostało bezpośrednio potwierdzone.

To urządzenie, które kazali jej nosić, naprawdę dobrze się spisało, trzymając ją w zamknięciu we własnym umyśle, niestety.

Z tego co udało im się ustalić, ich wrogowie chcieli mieć Kit we własnej osobie.

Felix był dla nich środkiem do celu. Uznali go nawet za niezbędną ofiarę uboczną.

Ich cel był prosty. Zamierzali go zabić, aby zerwać umowę. Kiedy to się stanie, Kit zostanie umieszczona w stanie zawieszenia w rządzie.

Poza tym nic nie zostało powiedziane. Wszyscy w Legionie zakładali, że chcą ją ukryć, zanim ktokolwiek będzie mądrzejszy. Zanim rząd Skippercity mógłby ją odzyskać.

A jednak nie było żadnego powodu, dla którego to wszystko się stało. Przynajmniej taki, o którym rozmawiali. Żadnych wskazówek, żadnych podpowiedzi. Nic. Ani słowa.

Albo nawet jak Kit trafiła do Skippera, a potem została sprzedana.

To nie miało sensu.

Gildia chciała tylko Augura. Nikogo i niczego innego. Najwyraźniej była tak ważna, że nikt nawet nie zadał sobie trudu, by po prostu zapytać Feliksa, czy może ją kupić.

Taki jest jednak ten świat. Pełen głupców. Supermocarzy, złoczyńców i nieumocnionych.

I tak bym jej nie sprzedał. Jest dla mnie zbyt ważna.

Czy już jej to mówiłem?

Wstał i odgonił swoje myśli, zanim zdążył się na nich skupić, Felix zapiął płaszcz i szybko szarpnął za klapy.

"Trzeba jej powiedzieć, jak bardzo jest dla mnie ważna" - mruknął Felix. Podnosząc ręce do góry pacnął się dłońmi po policzkach. "Czas iść wystawić przedstawienie".

Wychodząc z małego biura, w którym pozwolili mu się przygotować, Felix ruszył w stronę szkolnej sali gimnastycznej.

Sale były ciche, gdy przechodził, ale przed nim rozlegał się ryk i trzask hałasu. Wiedział, że to setki podekscytowanych, nastoletnich głosów mówiących w tym samym czasie.

To zgromadzenie zostało zaplanowane przez Lily z wyprzedzeniem. Musiała tylko obiecać kilka rzeczy. Pierwszą z nich było to, że wszyscy kandydaci z Tilen High otrzymają preferencyjny status w stosunku do innych kandydatów na stanowiska podstawowe w Legii przez najbliższe sześć miesięcy.

Drugą była oczywiście mała darowizna, o którą szkoła nie prosiła, ale też nie odmówiła.

Wszystko po to, by przetestować kontrakt i jak szybko uczyć ludzi.

Pchając podwójne drzwi, Felix wyszedł na salę gimnastyczną.

Uśmiechając się najlepiej jak potrafił, pamiętając o tym, by lekko zmarszczyć oczy w kącikach w parodii szczerego uśmiechu, skierował się do centrum.

Stały tam Victoria, Lauren, Miu i Kit.

Nic dziwnego, że jest tyle dyskusji. Każdy facet tutaj pewnie zastanawia się, jak zdobyć okazję, żeby z nimi porozmawiać.

"Wszyscy, uspokójcie się" - powiedział mężczyzna w garniturze z mikrofonem. Był dość przeciętny we wszystkim, miał brązowe, falujące włosy i niebieskie oczy.

Najwyraźniej miał jednak jakiś kredyt u studentów, bo wszyscy ucichli w przyzwoitym porządku.

"Mamy dziś gościa. Będzie mówił o swojej firmie, która wchodzi do naszego miasta Tilen, oraz o ofercie, którą złożył specjalnie dla Tilen High. Proszę pomóc mi powitać Felixa Campbella. Właściciela i prezesa firmy Legion."

Nastąpiła chwila ciszy, po której nastąpiły pełne szacunku oklaski.

Uśmiechając się, Felix ukłonił się narastająco w stronę dyrektora i uścisnął mu dłoń, gdy ten się zbliżył.

"Dziękuję. I dziękuję, Tilen High," powiedział Felix, biorąc mikrofon i trzymając go w górze. "Jestem tu dzisiaj, ponieważ Legion się rozwija. Zakładamy oddział właśnie tutaj, w Tilen."

Kilka rąk wystrzeliło w powietrze, a Felix nie mógł powstrzymać się od grymasu.

"Zachowamy pytania na koniec, ale jestem pewien, że mogę się domyślić kilku.

"Tak, jestem ze Skippercity.

"Tak, jestem właścicielem niewolników.

"Tak, piękna kobieta stojąca obok mnie to Augur.

"Tak, Mab jest moim pracownikiem, jak również War Maiden i Myriad.

"Nie, nie ma ich tu dzisiaj.

"Na ile pytań odpowiedziałem tym samym?"

Rozglądając się dookoła, zobaczył, że prawie wszystkie ręce opadły.

"Świetnie, zachowaj te pytania na koniec chociaż, ponieważ mogę odpowiedzieć na kilka w trakcie. Nie obawiajcie się, to będzie szybki montaż. Chociaż niektórzy z was mogą sobie życzyć, żeby było dłuższe," powiedział Felix z uśmiechem.

Wszyscy parsknęli śmiechem.

Wszyscy uwielbiali zebrania. To oznaczało, że nie musieli nic robić.

"Legion zatrudnia. Chcemy zatrudnić wielu z was. Nie będzie to tylko praca w lombardzie. Zatrudniamy do wszystkich działów i aspektów Legii" - powiedział Felix. Przechodząc na drugi koniec sali gimnastycznej, upewnił się, że patrzy na obie strony swoich słuchaczy. Starając się przyciągnąć ich wszystkich do siebie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nadzorca"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści