Ktoś taki jak ty

PROLOG

Od pierwszego przywitania

Do ostatniego pożegnania

Od pierwszego uśmiechu

Do ostatniego płaczu

I want you to stay by my side

Oh sweetheart

Chcę, żebyś została u mego boku

Moje palce poruszały się szybko, gdy bębniłem na gitarze. Przesunąłem palec wskazujący na drugie skrzydło trzeciej struny i zagrałem na czterech dolnych strunach. 

Każda godzina każdego dnia

Każdego dnia każdego roku 

W deszczu, w śniegu

W ciemności, w blasku 

Chcę, żebyś została przy moim boku 

Oh sweetheart 

Chcę, żebyś została u mego boku 

"Crappy lyrics. Kiepska melodia. Jesteś rozczarowaniem, Alicjo." mój wewnętrzny głos beształ, który wiedział, że ma rację. 

Take my soul, Take my heart

Leave no thing, Spare no part

Cause sweetheart, I want to stay by your side

Oh oh oh

Chcę, żebyś został przy mnie.

Mój palec poruszał się z niepokojąco dużą prędkością. Mimo to nie czułam żadnych emocji. Moja kompozycja była pusta. Nie była jak te piosenki, które potrafią sprawić, że łzy wybuchają w oczach. Nie było w niej żadnych uczuć, żadnej pasji, nic. Tylko puste słowa. 

Do ostatniego tchnienia

Chcę, byś pozostał przy mnie

Do końca czasu

Chcę, żebyś został u mego boku

"Cholera." Warknąłem głośno, gdy rzuciłem gitarę na bok. Usłyszałem dźwięk klikania języka. Podnosząc głowę, spojrzałem na ojca opierającego się o drzwi. 

"To było piękne." mówił miękkim głosem i szedł w moją stronę. Odsunąłem się na bok, aby zrobić mu trochę miejsca. 

"Przestań kłamać, tato." zadrwiłem. "To było gówno."

Jego ręka przesunęła się w kierunku mojej talii i nakreślił pocieszające kręgi na moich plecach. Westchnąłem, łzy oślepiły mój wzrok. Opierając głowę na jego ramieniu, pozwoliłem, by mały szloch uciekł z moich ust. 

"Dlaczego się przeprowadzamy, tato? Dlaczego nie możemy zostać na Florydzie?" prychnęłam. 

"Znasz prawdę, Alicjo. Gdyby to zależało ode mnie, nigdy nie opuścilibyśmy tego domu." wyklarował. 

"Ten dom jest dla mnie bardzo drogi Ali. To było miejsce, gdzie twoja matka i ja zaczęliśmy naszą podróż. To było miejsce, w którym się urodziłeś. To było miejsce, gdzie ona -" przerwał na chwilę. "Gdzie spędziła swoje ostatnie dni".

Czułam, jak jego ciało lekko drży. Wiedziałam, że ma rację. Gdyby nie było to konieczne, nigdy nie pomyślałby o przeprowadzce do Nowego Jorku. 

Minęło pięć lat, odkąd mama odeszła z tego świata. Mimo to tata nadal kochał ją całym sercem. Widziałem, jak marudzi w kuchni, gdy gotuje jej ulubiony makaron. Widziałam, jak płakał w swoim pokoju, trzymając jej zdjęcie. W każde Walentynki chowa się w swoim łóżku i czyta jedną z jej ulubionych książek.

Takiej miłości pragnęłam w swoim życiu. Alas! Chłopcy w dzisiejszych czasach dbają tylko o znalezienie nowych wymówek, aby dotknąć dziewczynę. 

"Ali." jego głos wyrwał mnie z transu. Oderwałam się i przetarłam oczy grzbietem dłoni. Jego własne oczy były wypełnione wilgocią. 

"Twój telefon wibruje" - wskazał w stronę mojej komórki. Identyfikator rozmówcy pokazywał imię mojego najlepszego przyjaciela. 

"Dobranoc." Tata pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Odbierając połączenie, przygotowałam się na głośny świergotliwy głos Rachel. 

"Hej dziewczyno, jak idzie pakowanie?" zapytała wesoło. 

"Prawie skończone." odpowiedziałam tkliwie. 

"Nie mogę uwierzyć, że przeprowadzasz się do Nowego Jorku. Nie mogę sobie wyobrazić mojego życia bez ciebie bracie." jej głos zmienił się w pogardliwy. 

"Awww." drażniłem się. 

"Nie myśl o sobie tak wysoko. Jestem smutna, bo nie będę mogła podziwiać twojego przystojnego taty" - zażartowała.

"Eww." wytrzeszczyłam oczy. To nie pierwszy raz, kiedy słyszałam, jak ktoś chwali wygląd mojego taty. Jak na mężczyznę, który niedługo dobiegnie pięćdziesiątki, był w naprawdę dobrej formie. Wiele kobiet próbowało zwrócić na siebie jego uwagę po śmierci mamy, ale on nigdy nie rzucił nawet spojrzenia w ich kierunku. 

"Na poważnie, dbaj o siebie" - zmieniła temat. 

"Tak bym zrobiła." 

"I nie zapomnij wysłać mi zdjęć swoich nowych gorących kolegów z klasy." zachichotała. 

"Czy ja wyglądam dla ciebie jak dziwak?" Przewróciłem oczami. 

"Czy naprawdę musisz pytać?" roześmiała się. "Dobra Al, tata mnie woła. Muszę iść" 

Po przecięciu połączenia, położyłem telefon na bocznym stoliku, wyciągnąłem piżamę z szafki i zrobiłem drogę do łazienki. Rozbierając się, moje oczy wylądowały na lustrze i oceniłam swoją twarz. Odziedziczyłam po ojcu zdefiniowane rysy, a po matce niewielki wzrost. Moje włosy były ciemnobrązowe, prawie czarne. W przeciwieństwie do przeszywającego szarego spojrzenia taty i hipnotyzujących niebieskich oczu mamy, ja miałam matowe brązowe oczy. 

Nie dbałem jednak zbytnio o swój wygląd. Nie ważne jak mądry czy piękny jesteś, zawsze znajdzie się ktoś mądrzejszy, piękniejszy od ciebie. Więc o co to całe zamieszanie? Chyba nigdy bym tego nie zrozumiała. 

Uśmiechając się do swojego odbicia, włączyłam prysznic i pozwoliłam, aby ciepła woda uspokoiła mój umysł. Po spędzeniu pół godziny pod prysznicem, poczułam się o wiele lżejsza. Przebierając się w PJs, wtuliłam się w ciepłą kołdrę i wyciągnęłam z bocznej szuflady ulubioną "Ja przed tobą" mamy. 

Była prawie 12, kiedy przestałam czytać i zgasiłam lampkę stołową.  

"Moja ostatnia noc na Florydzie". Wydychałam głośno i zamknęłam oczy, czekając, aż sen wreszcie mnie ogarnie. 




1. Pierwszy dzień w Redwood High

Simone de Beauvoir powiedziała: "W nowojorskim powietrzu jest coś, co czyni sen bezużytecznym". Szczerze mówiąc, nie mogłam odnieść się do tego cytatu. Ponieważ przez ostatnie pół godziny nieustannie ziewałem. Nawet "Ciekawe" fakty o Nowym Jorku, które opowiadał nam kierowca, nie mogły aktywować mojego zamglonego umysłu.

"Jeszcze tylko pięć minut" - powiedział tata. Nie przyniosło to żadnej ulgi, bo dokładnie to samo powiedział dwadzieścia minut wcześniej.

Moje powieki stawały się coraz cięższe z każdą upływającą sekundą. Spojrzałem przez szybę okna w kierunku nieba. Chmury rozpraszały się na ciemnym tle jak wata cukrowa. Chichotałem z własnej dziwnej wyobraźni. Opierając się z powrotem w fotelu, zamknąłem na chwilę oczy i następną rzeczą, jaką wiedziałem, było to, że ktoś lekko stukał mnie w ramię. 

"Mmmm." Wyemitowałem wyczerpane ziewnięcie. Otwierając oczy do małych szczelin, spojrzałem na mojego ojca, który wysuwał się z samochodu. Rozciągając ramiona, wyskoczyłem z boku. Moje oczy spotkały się z dwupiętrowym domem, który wyglądał na dużo mniejszy niż nasz dom na Florydzie. Bordowe ściany były zakurzone drobinkami brudu, a stan bramy też nie wyglądał na zadbany. 

"Nie ten, Ali." zawołał tata, a ja odwróciłam się, tylko po to, by znaleźć piękny amd przytulnie wyglądający dom stojący w całej okazałości przede mną. Ściany wydawały się beżowe w świetle księżyca, szara metalowa brama oddzielała dom od ulicy. 

Tata odblokował bramę, odsłaniając mały, ale piękny trawnik otaczający dom. Podążyłam za nim do wnętrza domu. Mały korytarz doprowadził nas do salonu telewizyjnego. Trzy z jego ścian były w kolorze mahoniu, a ta przed ekranem LCD była pomalowana na biało. Siedmioosobowa sofa zajmowała większość miejsca w salonie. 

"Są trzy sypialnie en suite, po jednej na każdym piętrze. Którą chcesz?" zapytał tata, kładąc swoją walizkę na sofie i przysuwając się obok niej. 

"Wezmę tę na drugim piętrze." powiedziałem i wyszedłem z salonu. Wspinając się po schodach, zatrzymałam się przed beżowymi drzwiami i pchnęłam je. Pokój tonął w ciemności. Wyciągnąłem telefon z kieszeni dżinsów i uruchomiłem latarkę. Przyćmione światło pomogło mi zlokalizować centralę. 

Gdy tylko usiadłam na światłach, z moich ust wydostał się mały skowyt. Pokój przypominał te pomieszczenia sfotografowane w magazynie architektonicznym. Ściany miały głęboki fiolet, idealnie kontrastujący z białymi meblami. Na środku ustawione było białe tapicerowane łóżko, po jego prawej stronie jedna kanapa z szezlongiem, a po lewej szafa z dołączoną toaletką.

Obok szafy znajdowało się małe okienko, zasłonięte białą, jedwabną zasłoną. Małymi kroczkami dotarłem do okna i odsunąłem zasłonę. Na ulicy panowała przejmująca cisza, nawet ptak nie ćwierkał. 

Już miałem zasunąć zasłony, gdy coś przykuło moją uwagę, a raczej ktoś w oknie tego bordowego domu. Był to mężczyzna, a może chłopiec. Nie widziałem wyraźnie, bo jego plecy były zwrócone w moją stronę. 

Moje usta otworzyły się na widok jego naprężonych mięśni, gdy uderzał w worek treningowy zawieszony pod sufitem. Każde zagłębienie i szczelina jego umięśnionych pleców była widoczna w świetle księżyca. Zatrzymał się na chwilę i rozciągnął ramiona, jego bicepsy wybrzuszyły się, gdy przejechał palcami po swoich brązowych włosach. 

Cholera. 

"Ali." Usłyszałam głos taty i poczułam się jakbym została przyłapana na kradzieży ulubionych cukierków. Odwróciłam się szybko, moje oczy wciąż były szeroko otwarte. 

"Y.. Tak." moje gardło poczuło suchość. 

"Czy podoba ci się twój pokój?" zapytał. 

"Tak. Jest... jest piękny." Udało mi się powiedzieć. 

Ocenił moją twarz przez chwilę, próbując znaleźć przyczynę mojego sfrustrowanego stanu. "Ok. Dobranoc." powiedział, rozglądając się dookoła. 

"Dobranoc tato." Przekazałem mu mały uśmiech. 

Po jego wyjściu, odwróciłem się i ponownie spojrzałem przez okno. Ku mojemu rozczarowaniu, okno było teraz zamknięte, a brązowa zasłona zasłaniała je od środka. Wypuszczając niski jęk, zamknąłem okno i wskoczyłem do swojego łóżka. 

Była sobotnia noc, a ja od poniedziałku będę zaczynał moją nową szkołę. Jeszcze tylko jeden dzień wolności. Z tą myślą zakopałam się pod kołdrą i zaczęłam snuć plany dotyczące mojego nowego życia w Nowym Jorku.

... 

Następnego dnia na śniadanie zadowoliliśmy się płatkami, bo to była jedyna żywność przechowywana w lodówce. Po posprzątaniu domu, tata i ja poszliśmy na zakupy spożywcze do naszego nowego domu. Zajęło nam całe popołudnie, aby zaopatrzyć kuchnię i przygotować jedzenie, aby nakarmić nasze rosnące żołądki. Tata upiekł zapiekankę wołową, a ja zrobiłam sałatkę.

Po tym jak zjedliśmy do naszego maksymalnego limitu, tata posprzątał naczynia, podczas gdy ja rozłożyłam się na kanapie i włączyłam ekran LCD. 

"Ok sweety, mam trochę pracy. Będę z powrotem przed północą" powiedział i pocałował mnie w głowę.

"Bye dad." odpowiedziałam nie odwracając wzroku od ekranu. 

Zanim skończyłam oglądać drugi sezon "Modern Family", była już prawie północ. Wyłączając telewizor, zrobiłem drogę powrotną do mojego pokoju i przebrałem się w moje PJs. Gdy wyszłam z łazienki, moje oczy mimowolnie powędrowały do okna. 

Dziwna fala rozczarowania przeszła przez moje ciało, kiedy otworzyłam okno i moje oczy spotkały się z pustym pokojem. Pucując się, położyłam się i czekałam, aż sen mnie otuli. 

... 

"Muszę powiedzieć panie King, że pańska córka jest doskonałym dodatkiem do naszej szkoły. Mamy szczęście, że ją mamy." powiedział dyrektor pan Brown. Wyglądał na swoje pięćdziesiąt lat. Z jego poważną twarzą i profesjonalnym tonem mogłem powiedzieć, że był człowiekiem o surowych zasadach. 

Tata spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Mogłam dostrzec dumę wirującą wewnątrz jego szarych oczu.

"Więc Alicjo, czy jesteś gotowa rozpocząć swój starszy rok w Redwood high?" zapytał mnie. 

"Tak jest." odpowiedziałam pewnym siebie głosem.

Przytaknął i wręczył mi kartkę papieru. "To jest twój plan zajęć. Zaczynasz ten rok trochę późno, więc poproszę nauczycieli, aby zapewnili ci wszelką pomoc, jakiej potrzebujesz".

Przytaknęłam i spojrzałam na plan zajęć. Moja pierwsza klasa to English Literatire and Composition i zacznie się za piętnaście minut. 

"Powinieneś iść i znaleźć drogę do swojej klasy. Muszę omówić kilka rzeczy z twoim dyrektorem." Powiedział tata i wstałem, aby wyjść. 

Nie musiałem się zbytnio rozglądać, gdyż klasa literatury znajdowała się na tym samym piętrze co gabinet dyrektora. Ku mojej uldze nikt nie rzucał w moją stronę spojrzeń. Usiadłam w pierwszym rzędzie obok rudej dziewczyny, która czytała coś, co wyglądało na powieść. 

"Cześć." powiedziałem niskim głosem do dziewczyny. 

Podniosła wzrok znad książki i oceniła moją twarz. Spodziewałem się, że powie coś lub przedstawi mi się, ale nie przejmowała się i zwróciła twarz z powrotem do książki. 

Nie odezwałem się więcej i czekałem, aż nauczycielka wejdzie do klasy. Po pięciu długich torturujących minutach do klasy weszła azjatycka kobieta. Była niska i drobna, jej czarne włosy były zaczesane do tyłu w ciasny kok. 

"Kto mi powie, jakie zadanie domowe zadałam wam w piątek?" zapytała i nikt nie odpowiedział. 

"Ktokolwiek?" zapytała oczekująco. 

"Cóż, poprosiłam was o napisanie akapitu na temat poglądów Jane Austen na temat małżeństwa w Dumie i Uprzedzeniu. Czy ktoś ukończył to zadanie?" zapytała ponownie i zarobiła ciszę ponownie. 

"Uh... Mogę?" Podniosłam rękę i zapytałam. 

"A ty jesteś?" zapytała. 

"Alicia King. Dopiero dzisiaj dołączyłam." odpowiedziałam. 

"A tak... Pan Brown powiedział mi o tobie. Nazywam się pani Seo-yun Cooper i jeśli będziesz potrzebowała jakiejś pomocy z mojego przedmiotu, będę tam." uśmiechnęła się. "A teraz, czy zamierzasz podać analizę".

"Tak Pani Cooper. W umyśle Jane Austen, wzajemne przyciąganie jest nost najważniejszą rzeczą w małżeństwie. Bohaterka powieści, Elizabeth, jest wierną wyznawczynią własnego uczucia. Zachęca Jane do poszukiwania prawdziwej miłości z Bingleyem i nie zgadza się z wyobrażeniem Caroline o poślubieniu kogoś ze względu na jego bogactwo i fortunę. Odrzuciła propozycję pana Collina, ponieważ wiedziała, że on jej nie kocha, zamiast tego chciała ją po prostu poślubić, ponieważ nadawała się na jego żonę, biorąc pod uwagę jej charakter i wygląd. Tutaj Elżbieta wyraża poglądy Jane Austen na temat znaczenia prawdziwej miłości w małżeństwie." Powiedziałam na wdechu bez żadnej pauzy. 

"Bardzo dobrze, Alicjo." Pani Cooper uśmiechnęła się do mnie. "Przynajmniej ktoś interesuje się moim przedmiotem" - rzuciła zirytowane spojrzenie na klasę.

Czułem spojrzenia przeszywające dziury w plecach, ale nigdy nie byłem tym, który poddawał się presji rówieśników. Pojęcie "fajny" i "kujon" zawsze wydawało mi się bardzo obce. Jeśli uczę się regularnie i przygotowuję do każdego testu, to chyba nie mam powodów do wstydu. 

Następnie pani Cooper przedstawiła krótką analizę dotyczącą rozdziału 10-14 powieści. Dała nam zadanie domowe, abyśmy w ciągu trzech dni napisali recenzję postaci Fitzwilliama Darcy'ego. Po jej wyjściu wyciągnęłam plan zajęć. Moimi następnymi zajęciami było P.E.

Ugh. Dlaczego musimy chodzić na WF? Nie chcę być sprawna i aktywna. Chcę po prostu zwinąć się w kłębek, jeść Nutellę i oglądać sezony. 

Małymi krokami szukałam siłowni. Każdą sekundę następnej godziny czułam jak torturę. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek, byłam pierwszą osobą, która pospiesznie wyszła. 

Moją kolejną klasą była biologia AP. Ponownie musiałam usiąść w pierwszym rzędzie, gdyż było to jedyne wolne miejsce. Siedzenie obok mnie również było niezajęte, dopóki do klasy nie weszła urocza blondynka i nie stanęła obok mnie.

"Cześć." powiedziałem do niej. W przeciwieństwie do tamtej niegrzecznej dziewczyny, ta uśmiechnęła się w zamian. 

"Cześć," odpowiedziała potulnie. "Jestem Emily."

"Alicja." Mój uśmiech poszerzył się. 

"Wiem." odpowiedziała, a moje brwi zmarszczyły się w zakłopotaniu. 

"Nie denerwuj się. Byłam w twojej klasie English Lit." wyklarowała się, gdy zauważyła moje zmieszanie. 

"Oh." 

"Jesteś naprawdę odważny," powiedziała po pauzie. "Gdybym była na twoim miejscu, nigdy nie odpowiedziałabym pierwszego dnia".

Uśmiechnąłem się do jej wyrazu twarzy. Wyglądała naprawdę słodko ze swoimi dużymi, niebieskimi oczami i okrągłą twarzą. "Cóż, mam nadzieję, że nie będę się za to znęcać." Zażartowałem i jej uśmiech spadł w jednej chwili. 

"Ja też mam taką nadzieję," powiedziała miękko i odwróciła twarz. 

Co się z nią stało? Czy ona się znęca? Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że znęcanie się nadal istnieje. W mojej ostatniej szkole nikt nie mógł przekazać nikomu żadnej protekcjonalnej uwagi czy obelgi, wszystko dzięki naszej surowej administracji. 

Już miałem zapytać ją o powód jej smutnej miny, gdy do klasy wszedł nauczyciel. Przedstawił się jako pan Walter. W kółko gadał o częściach żołądka i nikt nie zawracał sobie głowy słuchaniem go. Ja sam bardzo starałem się przyswoić te pojęcia, ponieważ jego metoda nauczania była naprawdę kiepska. Czułem się tak, jakby po prostu powtarzał zakodowany materiał, nie próbując nawet sprawić, by klasa go zrozumiała. 

"Powinien teraz przejść na emeryturę." powiedziała Emily. 

"Wiem, prawda." poparłem. 

"Nie zawracaj sobie głowy słuchaniem go. Nic nie zachowasz. Uwierz mi, próbowałam już wcześniej" - mruknęła. 

"Przepraszam panienkę." Byłem zajęty rozmową z Emily, kiedy usłyszałem głos pana Waltera. 

Nie ja. Nie ja. Proszę, tylko nie ja. 

Modliłam się bezgłośnie, zwracając na niego swój wzrok. Niestety jego słowa były skierowane do mnie, podobnie jak jego marker na tablicy. 

"Czy możesz mi powiedzieć, który chirurg jest znany jako ojciec fizjologii gastrycznej?" zapytał. "Właśnie wspomniałem o tym kilka minut wcześniej, kiedy byłeś zajęty rozmową z panną. Parker." 

"Umm. Ja... Umm..." Przełknąłem ślinę przez gardło. 

Potrząsnął głową w rozczarowaniu i odwrócił swoją uwagę ode mnie. "Ktoś jeszcze?" 

Nikt nie powiedział ani słowa. 

"Ktoś?" 

Nadal nic. 

"To William Beaumont" - zawołał głos z tyłu klasy. Głos był głęboki i zmysłowy, jakby ktoś wlał mi do uszu czekoladę, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Odwróciłem się i spojrzałem na źródło głosu. Był to chłopak siedzący w ostatniej ławce w kącie. Połowa jego twarzy była zasłonięta kapturem kurtki. Z daleka mogłam jedynie wyodrębnić jego cienkie usta i mocną szczękę. Głupia chęć przejechania palcem po jego ostrej linii szczęki wybuchła w moim umyśle i zbeształem siebie za tak podłe myśli. 

"Dobra robota, Adam." Pan Walter powiedział głośno. Nie pofatygował się, żeby odpowiedzieć. Zamiast tego, tylko skinął powoli głową i opuścił twarz w kierunku swojej książki. 

Przez chwilę utrzymywałem na nim wzrok, oczekując, że podniesie głowę, abym mógł zobaczyć jego twarz. Szkoda, stuknięcie w ramię przerwało moją koncentrację. 

"Jaki jest twój następny okres?" Emily zapytała, gdy wstała, by wyjść. 

"Mam wolny okres." odpowiedziałem.

"Ja też," powiedziała podekscytowana. "Czy chcesz go spędzić razem?"

"Czemu nie!" Wyszedłem za nią z klasy, ale nie przed rzuceniem okiem na tego zakapturzonego chłopaka. Nie podniósł jeszcze twarzy znad swojej książki, chociaż wszyscy inni uczniowie opuszczali klasę. 

"Dokąd?" zapytałem, zwracając swoją uwagę z powrotem na Emily. 

"Moje ulubione miejsce w całej szkole, nasza stołówka.", chichotała i podekscytowana, zrobiła sobie drogę do przodu. 




2. Oficjalnie nienawidzę Nowego Jorku

"Jesteś nowa w tym mieście?" Emily zapytała, biorąc kęs ze swojej kanapki.

"Tak. Musieliśmy się przenieść z naszego domu na Florydzie z powodu biznesu mojego ojca." Odpowiedziałem, rozglądając się po kawiarni. Większość studentów w milczeniu jadła swój lunch, podczas gdy nieliczne grupy radośnie żartowały. W stoliku za nami, kilka dziewczyn było zaangażowanych w bardzo gorącą dyskusję o gorącym chłopaku z college'u. 

"Och", mruknęła. "Mam nadzieję, że szybko dostosujesz się do tego miasta. Jesteś piękna, ludzie będą cię lubić".

"Umm..." jąkałam się niezręcznie.

"Ugh. Nie znowu." Twarz Emily nagle zbladła i odłożyła kanapkę z powrotem na swój talerz. Podążyłem za jej oczami i znalazłem ją wpatrującą się w dziewczynę. Nie byle jaką dziewczynę, ale niezwykle wspaniałą, która z żadnego kąta nie wyglądała na licealistkę.

Kołysała się w kierunku naszego stolika. Jej czerwień off-shoulder podkreślała jej szczupłą sylwetkę, a jej ciemnobrązowe włosy były prostsze niż 'A', które zdobyłam w mojej ostatniej szkole. 

"Hej Em." zatrzymała się przed Emily i rzuciła na nią zimne spojrzenie swoimi niebieskimi oczami. 

"Chloe." Emily odpowiedziała nisko, jej zdenerwowanie było widoczne ze sposobu w jaki bawiła się obszyciem swojego topu. 

"Nie martw się. Nie zajmę ci dużo czasu. Czekałam tylko na Justina." odpowiedziała gładkim głosem, nutka drwiny była widoczna w jej tonie. Twarz Emily źle się wykrzywiła na wzmiankę o Justinie. 

"Sweety, ile razy mówiłam ci, żebyś trzymała się z dala od węglowodanów. Te są dla ciebie złe" - odsunęła od siebie talerz. "Spójrz na swój podwójny podbródek i zwiotczały brzuch. Wygląda to ohydnie, szczerze mówiąc." kontynuowała. Dolna warga Emily drżała pod jej spojrzeniem. 

Co tu się dzieje, do cholery? 

"A teraz bądź grzeczną dziewczynką i idź zamówić sałatkę.", przekazała jej fałszywy uśmiech. 

"Jesteś szalona czy co?" krzyknęłam z irytacją na małą Miss. Perfect. "Dlaczego próbujesz obniżyć jej samoocenę, skoro ona wyraźnie nie jest gruba? Poza tym przypuśćmy, że nawet jeśli jest, to nie jest to twój pieprzony interes."

Czułam na sobie wszystkie oczy, biorąc pod uwagę mój głośny ton. Ale nie mogłem się tym mniej przejmować. 

"Możesz proszę obniżyć swój głos? Zacznie mnie boleć głowa." jej uśmieszek nie osłabł. 

"Poza tym, to jest moja sprawa. Prawda Em? A tak przy okazji, co u taty? Nadal zadowolony ze swojego wyboru, czy może zdał sobie sprawę, że jego ulubiona córka to nic innego jak hipopotam żywiący się węglowodanami." jej głos stał się nagle twardy na końcu. Spoliczkowałabym jej idealną twarz, gdyby nie błagalne spojrzenie Emily. 

Ta suka odeszła od stołu, nie przejmując się żadną odpowiedzią. Zakołysała biodrami i poszła w stronę wejścia do kawiarni, gdzie stał wysoki chłopak w czarnej skórzanej kurtce. Okrążyła ramiona wokół jego szyi i złączyła swoje usta z jego. 

Odwróciłem wzrok na Emily i znalazłem ją wpatrującą się w nich z wypełnionymi łzami oczami. 

"Emily?" Poklepałem jej rękę. 

"Zastanawiasz się, kim ona jest, prawda?" wyszeptała. "Chloe Parker. Moja opiekuńcza siostra." mruknęła sarkastycznie pod swoim oddechem. 

"Siostra? W sensie przyrodniej siostry?" zapytałem w zakłopotaniu. 

"Nie. Dzielimy tych samych rodziców," wyjaśniła. "Ale po ich rozwodzie, tata wybrał mnie, a ona nie ma innego wyboru niż iść z mamą". 

"Ona jest suką." skomentowałem, wciąż obserwując ich publiczny pokaz uczuć. 

"To wina naszej matki. Nigdy nie nauczyła jej różnicy między dobrem a złem." mówiła. 

"A kto to jest?" Wskazałem na czarnowłosego chłopaka, którego całowała. 

"Justin Reed, jeden z dwóch samozwańczych badboyów naszej szkoły". Nie umknęła mi tęsknota w jej głosie. 

"Jest kapitanem naszej drużyny koszykarskiej i synem Aleca Reeda, polityka.", powiedziała mi, a ja przytaknęłam ze zrozumieniem. Tyle razy słyszałem to nazwisko w gazetach i Telewizji. 

"Ten opierający się o drzwi za nim to Noah Brown, wicekapitan drużyny i syn dyrektora Browna. Podczas gdy Justin Reed jest zawsze zajęty wysysaniem duszy z ust mojej siostry, Noah jest o krok do przodu. Przespał się z prawie połową dziewczyn z Redwood high - powiedziała, a ja spojrzałam na chłopaka. Wyglądał całkiem przystojnie - jego brązowe, niechlujnie ułożone włosy i błękitne jak ocean oczy wędrowały po całej kafeterii, aż zatrzymały się na mnie. Uśmiech zastąpił jego znudzony wyraz twarzy i mrugnął bezwstydnie. 

Szybko odwróciłam od niego wzrok i skierowałam go z powrotem na Emily. 

"To brzmi jak film o liceum z lat 90-tych. W mojej ostatniej szkole takie rzeczy nigdy się nie zdarzały. Do diabła, jeden z chłopców stracił dziewictwo i to była jedyna atrakcja szkoły przez rok." przypomniałem sobie. 

Po skończeniu jedzenia, oboje popędziliśmy na nasze kolejne zajęcia, którymi była historia USA. Przez całą klasę, Chloe kontynuowała wysyłanie drwiących uśmieszków w kierunku Emily, które starała się jak najlepiej ignorować. Jej chłopak Justin był w tej samej klasie i nie mogli trzymać rąk z dala od siebie. Nie umknął mi sposób, w jaki uśmiech Emily ścierał się z jej twarzy za każdym razem, gdy była świadkiem ich popisów. 

Biedna dziewczyna. Wygląda na to, że podkochuje się w chłopaku swojej siostry. 

Nie mieliśmy razem żadnej innej klasy, więc po wymianie numerów rozstaliśmy się. Na zajęciach z plastyki nie działo się nic szczególnego. Cóż, prawdopodobnie dlatego, że przespałam połowę zajęć. 

Kiedy dotarłem do ostatniej klasy, którą był AP calculus, każdy cal mojego ciała był obolały. W mojej poprzedniej szkole nie musieliśmy się zbytnio ruszać, ponieważ większość zajęć odbywała się w tym samym budynku, w przeciwieństwie do tej szkoły. 

Po wejściu do klasy w moim wyczerpanym stanie, rozejrzałem się, aby znaleźć dodatkowe miejsce. Ku mojemu rozczarowaniu, tylko jedno miejsce było dostępne i to obok syna dyrektora. Jęcząc wewnętrznie, zrobiłem sobie drogę do niego. 

"Przepraszam, czy może pan odebrać swoje książki z tego miejsca?" zapytałam, używając bez wyrazu tonu. 

"Sure babe." mrugnął i podniósł swoje książki. Odpychając złość kłębiącą się wewnątrz mojego ciała, osunęłam się na siedzenie i zaczęłam bazgrać swoje imię na zeszycie. 

Nauczycielka szybko rozpoczęła zajęcia, a ja starałam się jak mogłam, by utrzymać uwagę na tablicy. Nie pomogło to, że Noah kontynuował stukanie piórem w biurko. Chyba nauczyciel też to zauważył, ale nie pofatygował się, żeby go zatrzymać. 

"Czy możesz przestać?" zapytałam zirytowanym głosem. 

"Dlaczego?" pochylił się w moją stronę i szepnął mi do ucha. Jego gładki głos spowodował dreszcze w dół mojego kręgosłupa, nie w sposób aww-his-voice-is-so-hot, ale z powodu tego, jak ciężko próbowałam powstrzymać swój gniew. 

Nienawidzę, kiedy ludzie wdzierają się w moją przestrzeń osobistą, tak jak on to robił teraz. 

"Czy jest jakaś kwestia, panie Brown?" Pani Dale w końcu zauważyła. 

"Tak mam. Ta dziewczyna tutaj próbuje dotknąć mnie nieodpowiednio pod biurkiem. Nie chcę stracić cnoty tak wcześnie." uśmiechnął się gładko, a cała klasa wybuchła śmiechem.

"Ty sukinsynu." Przekląłem głośno, moja twarz z każdą sekundą stawała się coraz bardziej gorąca. O dziwo, moje przekleństwo było większym przewinieniem niż jego głupie kłamstwo, które wylądowało mnie prosto w gabinecie dyrektora. 

Świetnie. Oficjalnie nienawidzę Nowego Jorku. 

... 

"Nie powinnaś była przeklinać w klasowej księżniczce". Tata powiedział po wielu kontemplacjach. 

"Ale tato, on mnie obraził przed całą klasą." Jęczałam jak dziecko. 

"Mimo wszystko, tak nie powinno się zachowywać w klasie." powiedział tata, a ja poczułam się jeszcze bardziej zawstydzona. "Powinnaś była go przeprosić". 

"Ale-" 

"Jeszcze nie skończyłem Alicjo" - jego słowa mnie uciszyły. "A potem powinnaś była poczekać na odpowiedni moment. Kiedy już będziesz w odpowiednim miejscu, gdzie nikt nie mógł zobaczyć jak atakujesz, kopnij go w jego klejnoty rodowe tak mocno, że całe miasto mogło usłyszeć jego krzyki."

Prawie zakrztusiłem się powietrzem, gdy usłyszałem jego odpowiedź. Kiedy byłem pewien, że nie żartuje, zacząłem się szczerzyć. 

"Tupet tego chłopaka, jak śmiał skrzywdzić moją małą dziewczynkę. Wiesz co, powiedz mi tylko jego imię, a pokazałbym mu z kim zadziera". fumed tata. 

"Nie martw się tato. Twoja mała dziewczynka ma teraz siedemnaście lat. Wie, jak sobie radzić z takimi chłopcami". Uśmiechnęłam się dumnie, co odwzajemnił klepnięciem po plecach. 

"Wiem, kochanie. Pamiętaj tylko, że jestem tu dla ciebie, bez względu na wszystko." przyciągnął mnie do siebie, by się przytulić, co skwapliwie odwzajemniłam. 

Wiem, tato. Wiem. 

Po opowiedzeniu mi o stu różnych sposobach walki z chłopcami z liceum bez wpadania w kłopoty, tata wyszedł, mówiąc, że ma spotkanie. Postanowiłem najpierw skończyć pracę domową z rachunków, a potem zamówić na kolację pizzę z pepperoni. Zostałam do 22, obejrzałam kilka odcinków F.R.I.E.N.D.S i skończyłam jedną małą tubkę belgijskich lodów czekoladowych Häagen-Dazs. 

"Powinnam trzymać dietę w ryzach". pomyślałem, patrząc w lustro, przejeżdżając dłonią po moim wystającym brzuchu. "Meh, kogo to obchodzi".

Po przebraniu się w moją rozmytą piżamę, położyłam się do snu, ale przez mój umysł przemknęła myśl o pewnym kimś. Wyskakując z łóżka, odsunąłem na bok zasłony mojego okna. 

Jak przerażający stalker, obserwowałem tę osobę, gdy ponownie zmagała się ze swoim workiem treningowym. Było coś dziwnie satysfakcjonującego w patrzeniu, jak jego mięśnie napinają się, gdy z całej siły uderzał w worek. 

Gdybym tylko mógł zobaczyć jego twarz!

O Boże! Co się ze mną stało? W szkole mówiłam o tym, żeby przejechać palcem po szczęce tego chłopaka, a teraz obserwuję tego człowieka jak pokraka. Cholerne te hormony! 

Tak, zwalić wszystko na te biedne hormony. 

Zamykając okno, zgasiłam światło i znów się położyłam. 

Chłopcy oznaczają kłopoty. Im bardziej będę się od nich trzymać z daleka, tym większe będą moje szanse na realizację marzenia. Marzenie o zostaniu najlepszym onkologiem w Ameryce, a potem o znalezieniu lepszego leku na raka, żeby nikt nie cierpiał tak jak moja mama. 

Pewnego dnia!




3. Warm, Fuzzy and Wet

"Panno King, spotkajmy się w moim gabinecie po lekcjach". powiedział pan Walter, gdy zadzwonił dzwonek. 

"Y.. Yes sir." Jąkałam się, myśląc o mojej nieuchronnej zgubie. To był mój czwarty dzień w Redwood High i już trzy razy przyłapał mnie na drzemce w klasie. 

Poczułem zestaw oczu na moich plecach. Kątując szyję, spojrzałam za siebie. Mój wzrok padł na tego chłopaka Adama. Siedział na ostatnim biurku, a górną połowę jego twarzy wciąż zasłaniał kaptur kurtki. 

Gdy pan Walter przeniósł swoją uwagę z powrotem na papiery, usprawiedliwiłam się i ruszyłam w stronę biblioteki. Emily nie była dziś na wykładzie z biologii i trochę się o nią martwiłem. Nie wyglądała na osobę, która olewa zajęcia. 

W drodze do biblioteki usłyszałam doping z kawiarni. Ciekawość wzięła górę i skierowałem się w stronę kawiarni. W środku wszyscy studenci huczeli i hałasowali. Spojrzałam w stronę źródła ich rozrywki i zgasłam, gdy moje oczy wylądowały na Emily. 

Stała pod ścianą, a Justin górował nad nią, jego obie ręce klatkowały ją przy ścianie. Miała łzy w oczach i wyglądała na tak zdesperowaną, by się od niego uwolnić. 

Stałem tam, patrząc jak Noah podaje mu szklankę z colą, którą opróżnił na jej głowę. Zadrżała, gdy cola spłynęła po jej białej koszuli, pozostawiając mokre, brązowe plamy aż do jej różowych spodni. 

Co jest, do cholery! 

Jej skowyt wyrwał mnie z transu i popędziłem w jej stronę. Jeszcze mnie nie zauważyli, więc kiedy odepchnąłem Justina używając całej swojej siły, zaskoczyło go to i wylądował prosto na podłodze. 

"Auć.", jęknął. Podnosząc kolejną szklankę coli z tego samego stołu, opróżniłam płyn na niego całego. Kilka sapnięć wydobyło się z tłumu, jedno pochodziło od samej Emily. 

"Uciekaj." Usłyszałem mruknięcie Emily z mojej strony. Spojrzałem w jej stronę i znalazłem ją rzucającą na mnie przerażone spojrzenie. 

Uciekać? Dlaczego miałabym uciekać? 

Dostałam swoją odpowiedź, kiedy usłyszałam głośne warknięcie z ust Justina. Moje oczy przeleciały na niego, a jego groźne spojrzenie wywołało dreszcz na moim kręgosłupie. Wyglądał morderczo, jakby był gotów rozłupać moją szyję na dwie części. 

"Uciekaj." tym razem to Noah mówił. "Uciekaj, jeśli kochasz swoje życie."

Nie musiałam się długo zastanawiać, bo następną rzeczą, jaką wiem, było wybieganie z kawiarni w szybkim tempie. Usłyszałem dźwięk buta podążającego za mną, ale dzięki przypływowi adrenaliny udało mi się go wyprzedzić. Gdybym tylko biegał tak szybko na zajęciach P.E.! 

"Kurwa." zawołałem, gdy do moich uszu znów dotarł odgłos kroków. Wszyscy uczniowie patrzyli jak gorączkowo biegam, jakby to nie było nic nadzwyczajnego w tej szkole.

A gdzie do cholery są wszyscy nauczyciele? 

Kroki zbliżały się, i zbliżały, i zbliżały i-.

Bam. 

Zderzyłem się z twardą klatką piersiową. Para ramion uchroniła mnie przed upadkiem do tyłu po tym, jak się cofnąłem. Kiedy byłem już wystarczająco zrównoważony, otworzyłem oczy, które zamknęły się z powodu nagłego uderzenia. Znajoma ostra szczęka zablokowała mój wzrok. Adam? Podnosząc głowę, spojrzałam w jego oczy, jego zimne, ale zadziwiająco piękne szare oczy, które zawsze były ukryte za kapturem jego kurtki. 

"Wreszcie." Justin odezwał się zza mnie i chwycił mnie za ramię. Ale zanim zdążył przyciągnąć mnie do siebie, Adam wkroczył przede mną, blokując mnie przed Justinem. 

"Zostaw ją w spokoju." Adam powiedział zimnym, odległym głosem. 

"To nie ma nic wspólnego z tobą Adamie więc przestań się wtrącać." Argumentował Justin. 

"Powiedziałem zostaw ją w spokoju." Ryknął gładki głos Adama, po którym nastąpiło sfrustrowane westchnienie Justina. Po chwili odwrócił się i wyszedł z korytarza. 

Adam odwrócił się i ponownie spojrzał w moje oczy. I po raz kolejny poczułam, że znów się w nich zatracam. Szczerze mówiąc, nigdy nie pociągały mnie czyjeś oczy, aż do teraz. Nie ze względu na kolor, ale na tajemnicę i chłód w nich. Jakby wyłączył swoje emocje, jak kiedyś w The vampire diaries. 

Jego spojrzenie trzymało mnie statycznie. Czułam się ciepła, rozmyta i mokra. Czekaj, co? Mokra? 

Wtedy zdałam sobie sprawę, że zimna ciecz spływa po moim czole do oczu. Po chwili dezorientacji w końcu dotarło do mnie, co się właśnie stało. 

"Mam nadzieję, że to nauczy cię koncepcji przestrzeni osobistej" - mruknął niskim, gniewnym głosem i rzucił puste opakowanie po soku na podłogę. Odszedł ode mnie, nie rzucając kolejnego spojrzenia, a ja po prostu stałam tam, z wiszącymi otwartymi ustami. 

... 

"Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej, że się znęcasz?" krzyknęłam, wsuwając się w zapasową koszulkę. 

"Ja... myślałam, że mnie zostawisz." Mały głos Emily wyemitował z wnętrza przebieralni. "Wszystkie moje przyjaciółki też mnie zostawiły". 

"Cóż, moje przeprosiny, ale jeśli twoi dawni przyjaciele byli zbyt przerażeni, aby stanąć w twojej obronie, nie byli godni twojego czasu." Wyjaśniłem, gdy wyszła z szatni. Podałam jej szczotkę do włosów, a ona przejechała nią po swoich mokrych włosach. 

"Przepraszam Alicjo. Wciągnęłam cię w swój bałagan.", opuściła głowę i wyszeptała niskim tonem. 

"Nie bądź głupia Emily. Jesteś moją przyjaciółką i to właśnie robią przyjaciele. Stają w twojej obronie." broniłem ponownie. 

Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech i mruknęła małe podziękowanie. Podniosłyśmy nasze torby i ruszyłyśmy w stronę naszych następnych zajęć. Na szczęście ani Justin, ani Chloe nie uczęszczali dziś na historię USA. 

"Emily?" Pochyliłam się w stronę jej biurka, gdy nauczyciel nie patrzył. "Czy znasz tego Adama?" zapytałam. 

"On jest złą wiadomością Ali. Trzymaj się od niego z daleka" powiedziała niskim głosem. 

"Huh?" 

"Wszyscy uczniowie go unikają, bo wtedy była taka plotka. Nie wiem czy to prawda, ale słyszałam, że jest zamieszany w jakieś walki uliczne i porachunki gangów. Często widuje się go w okolicach tych zakazanych ulic.", poinformowała mnie szczegółowo. 

Gang?

"Ale uczęszcza na każde zajęcia i odpowiada na każde pytanie. To nie są cechy badboya." sprzeciwiłem się. 

"Nie wiem, w co wierzyć Alicjo. Ale za tymi plotkami zawsze kryje się trochę prawdy. I-" 

"Panna King. Panno Parker. Czy może pani przerwać swoje pogawędki?" Pani Miller wywołała nasze nazwiska i obie wyprostowałyśmy się na swoich miejscach. 

... 

"Dlaczego? Dlaczego Boże? Dlaczego wybrałem AP calculus?" lamentowałem. Od ostatniej godziny próbowałem rozwiązać zadanie domowe, które Miss. Fins dał nam. To wyjaśnia, dlaczego zaraz waliłem głową w ścianę. 

"Twoja mama kochała matematykę". Tata zawołał z kuchni. "Ja z drugiej strony, nigdy nie uzyskałem wyższego wyniku niż B podczas mojej szkoły średniej". 

"Ale tato, nie chcę zadowolić się B." pouted, zamykając zeszyt i trzymając go na bok. 

"Zawsze taka konkurencyjna." drażnił się tata. 

"Jak ojciec, jak córka." Uśmiechnęłam się dumnie i zrobiłam drogę w kierunku kuchni. 

"Dlaczego nie poprosisz swojego nauczyciela o dodatkowe zajęcia?" zasugerował, wkładając lasagne do środka piekarnika. 

"W tym właśnie tkwi problem. Nauczyciel jest do bani." Przewróciłam oczami. 

"Language Alicia." ostrzegł. 

"Ups." mruknęłam. 

Po kolacji, podniosłam mój zeszyt i powłóczyłam się z powrotem w kierunku mojego pokoju. Wchodząc do środka, podniosłam gitarę i zaczęłam grać nową melodię, nad którą pracowałam. 

To samo stare gówno!

Odłożyłem gitarę na swoje miejsce, położyłem się na łóżku i przytuliłem do kolan. Wydarzenia z dzisiejszego dnia spływały do mojego umysłu. Przed oczami mignęła mi twarz Adama, a ja westchnęłam. Było coś dziwnie zniewalającego w sposobie, w jaki jego zakapturzone oczy wbijały się w moje. I jego włosy, jego jedwabiście miękkie włosy. Jak by się czuły pod moim dotykiem? 

Ugh. Przestań go gloryfikować. Obraził mnie na oczach całej szkoły tylko dlatego, że się z nim zderzyłam, nie mówiąc już o tym, że przez pomyłkę. On jest szalony. Powinnam trzymać się od niego jak najdalej.

Już miałam naciągnąć na siebie kołdry, gdy głośny grzmiący dźwięk przeszył moje uszy. Wyskoczyłam z łóżka i otworzyłam okno w swoim pokoju. Głos dochodził z zewnątrz. Spojrzałem w stronę tego pokoju, ale światła były zgaszone. 

Kiedy spojrzałam w dół, moje oczy spotkały się z męską postacią leżącą na ziemi przed tym bordowym domem. Wyglądało to tak, jakby ktoś właśnie wyskoczył z tego okna naprzeciwko mojego. Postać wstała, otrzepała brud z bluzy, rozejrzała się, czy ktoś ją obserwuje, a następnie pobiegła w kierunku drugiej strony ulicy. 

Kto to, na Boga, był? 

"Alicja." zawołał tata, a ja podskoczyłam ze zdziwienia. "Co się stało?" podszedł do mnie i podał mi kubek z mlekiem. 

"Ktoś po prostu... Umm... nic ważnego." Potrząsnąłem głową i ponownie usiadłem na łóżku. 

"Oh. Cóż, jesteś wolna w tę niedzielę?" zapytał. 

"Tak, chyba." Wzruszyłem ramionami i przełknąłem mleko w trzech dużych łykach. 

"Świetnie. Zaprosiłem sąsiadów na obiad. Pomyślałem, że będzie lepiej, jeśli się poznamy." powiedział mi i zamknął okna. 

"Jasne tato." uśmiechnęłam się. Poklepał mnie po głowie i zgasił światło. 

Poczekaj. Kolacja z sąsiadami? To znaczy, że spotkam tego gorącego faceta, którego prześladowałam, znaczy err przypadkowo obserwowałam. 

Świetnie. 




4. O kolacji i niezręczności

"Opowiedz mi więcej o tym twoim gorącym sąsiedzie!" Emily mruknęła, gdy opowiedziałam jej o tym facecie.

"Cóż, nie widziałem jeszcze jego twarzy, więc nie mogę nic skomentować". Wzruszyłem ramionami. "Ale cholera te wyrzeźbione plecy".

Emily i ja byliśmy w drodze na nasze ostatnie zajęcia. Ona miała fizykę, podczas gdy ja musiałem znosić AP calculus. Sam przedmiot nie był tak zły jak fakt, że musiałam dzielić tę klasę z Noah. A po tym, co się wczoraj stało z Adamem, nie cieszyłam się na nasze kolejne spotkanie. 

"Pa" - powiedziała, gdy dotarliśmy do jej klasy. Moja znajdowała się tuż przy rogu korytarza, więc dotarcie tam nie zajęło mi dużo czasu. Pani Dale jeszcze nie dotarła, więc nie musiałem znosić jej znudzonej miny. 

Rozglądając się po klasie, w końcu zauważyłam puste miejsce. Ku mojej największej irytacji było to to obok Adama. 

Świetnie... 

Szybkim krokiem udałam się w stronę tyłu klasy. Krzesło było zajęte przez zeszyt, który prawdopodobnie należał do Adama. Spojrzałem na niego i znalazłem jego uwagę skupioną wyłącznie na jego książce do rachunków, jego stopa stukała w podłogę w powolnym rytmie

"Przepraszam." Mówiłam powoli. Odwrócił swoją pustą twarz w moją stronę i zwęził oczy. 

"Muszę tu usiąść. Czy możesz podnieść swój zeszyt?" Powiedziałam płasko. 

Wolał nie odpowiadać i odwrócił wzrok z powrotem do swojej książki. 

Rude much? 

"Adam?" Mówiłem. 

"Przepraszam?" dodałem po chwili. 

"Jesteś głuchy czy co?" ryknąłem gniewnie, a jego szczęka zacisnęła się mocno. Jego oczy ponownie powędrowały na moją twarz, jego spojrzenie pokazywało jego najwyższe niezadowolenie. Mimo to, nadal się nie ruszał. 

"Co jest z tobą nie tak? Podnieś swój cholerny zeszyt." Pół krzyknąłem. 

"Hej, to mój" - znikąd pojawił się niski, rudy chłopak. Podniósł zeszyt i odszedł od fotela, zostawiając mnie stojącego tam niezręcznie. 

Adam odwrócił wzrok z powrotem do swojej książki, ale nie przed rzuceniem zirytowanego spojrzenia na mnie. Nie odzywając się dalej, wsunęłam się na miejsce obok niego. 

Pani Dale weszła do klasy i napisała równanie na białej tablicy. "Zobaczmy, który z was rozwiąże je najszybciej?" 

Szybko wyciągnęłam notes i zanotowałam równanie. Gdy byłem już na drugim stopniu, głos Adama odbił się echem z mojej strony. 

"y jest równe minus 2 cos x plus 3 przez 2." odpowiedział i ogromny uśmiech zastąpił zmarszczkę na ustach pani Dale. 

"Dobra robota Adam" - doceniła. 

Ale... Ale czy to w ogóle możliwe? Jakim cudem rozwiązał to równanie w minutę? 

Wyprostowałam szyję, żeby spojrzeć na jego zeszyt, ale niestety moja szyja nie była wystarczająco długa. 

"Przestań się rozglądać panno. King i rozwiąż równanie na własną rękę." Pani Dale zbeształa, a ja mruknęłam szybkie przeprosiny. Moje oczy mimowolnie po raz kolejny przeniosły się na Adama i tym razem przyłapał mnie na tym, że na niego patrzę. Moje policzki zrobiły się karmazynowe i przeniosłam wzrok z powrotem na zeszyt. Niestety, moje myśli wciąż zalegały na nim. 

Niebezpieczny? Ten facet? Tak!!! Tylko jeśli jest w jakimś gangu geniuszy Calculus i jesteśmy przeciwko sobie w quizie. Haha. 

... 

"Więc dżinsy z wysoką talią czy czarne rajstopy?" Zapytałam Emily, gdy rozglądałam się po mojej szafie. 

"Czarne rajstopy" - odezwała się z drugiej strony telefonu. Rzuciłam rajstopy na łóżko i zaczęłam przeszukiwać górną szufladę. 

Był niedzielny wieczór. Po pomocy tacie w przygotowaniu kolacji, wzięłam długi prysznic i zaczęłam szukać czegoś do ubrania. Zadanie było dość trudne, biorąc pod uwagę, że mój zmysł ubierania się jest nieco, hmm, chłopięcy. Próbowałam zadzwonić do Rachel, ale jej telefon był wyłączony. Wtedy z pomocą przyszła mi Emily. 

"Czerwony sweter z golfem czy królewski niebieski tank top?" Zapytałam ponownie. 

"Dlaczego w ogóle pytasz? Red turtle neck of course" - odpowiedziała. 

"Świetnie." Mówiłem, a następnie przeciąłem połączenie po zapewnieniu jej, że dam jej każdy soczysty bit. 

Zrzucając ręcznik na ziemię, wsunęłam się w sweter i rajstopy. Po wysuszeniu włosów suszarką, spuściłam je w naturalne fale, a na spierzchnięte usta nałożyłam szminkę w kolorze nude. 

Po tym jak byłam zadowolona ze swojego wyglądu, skierowałam się do salonu, gdzie siedziała blondynka i rozmawiała z ny tatą. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy zauważyła moją obecność. 

"Ty musisz być Alicją" - krzyknęła i podeszła do mnie. Wyciągnęłam rękę do uściśnięcia, ale zamiast tego otoczyła mnie wielkim uściskiem. 

"Tak." Odetchnęłam, czując się trochę uduszona z powodu jej trzymania wokół mnie. Kiedy się odciągnęła, wyrzuciłam z siebie westchnienie odprężenia. 

"Jestem Tiffany. Mieszkam w sąsiedztwie z moim chłopakiem i moim siostrzeńcem." odpowiedziała, gdy zauważyła moje zakłopotanie. 

"Aha." Przytaknęłam, wymuszając uśmiech na mojej twarzy. 

Siostrzeniec? Znaczy, że ten chłopak jest jej bratankiem. 

"Więc mam-" 

"Nazywaj mnie Tiffany sweetie. Jestem tylko dwadzieścia dziewięć", chuckled jak ona usiadła na kanapie. Tata przesunął się na bok, aby zrobić trochę miejsca dla mnie. 

"Umm... Tiffany. Jesteś tu sama?" zapytałem, rozglądając się. 

"Cóż, Joey musiał wrócić do swojego biura w ostatniej chwili", prawdopodobnie odnosiła się do swojego chłopaka. "A mój bratanek musi być tutaj w ciągu pół godziny". 

"Świetnie." uśmiechnąłem się. 

Wszyscy usiedliśmy w salonie. Tata wyszedł, aby sprawdzić jedzenie, a Tiffany i ja zaangażowaliśmy się w swobodną rozmowę. Powiedziała mi o nocnym życiu w Nowym Jorku i jak mógłbym łatwo uzyskać dostęp do wejścia w tych poprzez fałszywy identyfikator. 

"Kiedy byłem w twoim wieku, byłem kiedyś głównym cheerleaderką w Redwood high. Czy chciałabyś też spróbować swoich sił w przesłuchaniach?" Zapytała swoim entuzjastycznym głosem. 

"Nie. Nie chcę, żeby to wpłynęło na moje studia." uzasadniłem. 

"Cóż, to też jest miłe. Do którego college'u chcesz się zapisać?" zapytała. 

"Harvard. Liczę na karierę w medycynie." powiedziałem jej. 

"Naprawdę? Wow. Musisz być kujonem. Umm... to znaczy... Musisz mieć dobre oceny." uśmiechnęła się. "Adam też chce dołączyć do Harvardu". 

"Adam?"

"Tak, mój bratanek." poinformowała. 

Czy to może być ten sam Adam? Nie. Prawdopodobnie nie. W Nowym Jorku muszą być setki Adamów. 

"Jest seniorem w Redwood. Musiałeś go widzieć" - dodała dalej. 

Chyba sobie żartujesz kobieto. 

"Uh..I.." 

"Zobacz, kto tu jest. Kiedy weszłaś do środka?" Tiffany odezwała się do kogoś za mną i odwróciłam się, tylko po to, by spotkać się ze znajomymi szarymi oczami. 

"Właśnie przed chwilą. Pan King wpuścił mnie do środka." mówił płaskim tonem, nie rzucając na mnie kolejnego spojrzenia. 

"Adam! Poznaj Alicję. Ona jest w twojej szkole." Tiffany przedstawiła nas, a ja wymusiłem uśmiech na swojej twarzy. 

"Wiem," powiedział zimno. 

"Tak, dał mi ciepłe powitanie w szkole." dodałam sarkastycznie. 

W międzyczasie tata ogłosił, że kolacja jest gotowa. Wszyscy usiedliśmy na stole do kolacji. Pomogłem tacie w podawaniu obiadu. Przez cały czas czułam na sobie olśnienie Adama. Choć nic nie mówił, czułem promieniującą z niego irytację i arogancję. 

"Więc Adam, ile masz lat?" Tata zapytał swoim autorytatywnym głosem. 

"Dziewiętnaście, proszę pana." Adam odpowiedział, patrząc w oczy taty. Chociaż jego ton nie poprawił się, poprawił swoją odpoczywającą suczą twarz. Cóż, dobrze dla niego. Mój tata nie był kimś, z kim można było zadzierać. 

"Słyszałem, że ty też chcesz dołączyć do Harvardu". Tata powiedział podczas cięcia jego stek. 

"Tak jest. Aspiruję do bycia fizykiem teoretycznym." odpowiedział. 

"Dobrze dla ciebie." Tata skomentował i zwrócił swoją uwagę z powrotem na swoje miejsce. 

Po skończonej kolacji dołączył do nas również chłopak Tiffany, Joey. Tata pochłonięty był swoimi nudnymi rozmowami biznesowymi z nim. Gdy zauważył moją znudzoną minę, poprosił mnie o oprowadzenie Tiffnay i adama. Wyszliśmy z salonu, Adam i Tiffany w milczeniu podążali za mną. 

Nagle zadzwonił czyjś telefon, gdy byliśmy na drodze do wejścia po schodach. 

"Alicia! Weź ze sobą Adama. Muszę odebrać ten telefon." Tiffany usprawiedliwiła się, zostawiając mnie samą z Adamem. 

W milczeniu weszłam na schody i wgramoliłam się do swojego pokoju, a za mną podążyły stłumione kroki Adama. 

"Thats... To jest mój pokój." Powiedziałam niezręcznie. Jego oczy wędrowały po pokoju, w końcu spoczywając na mojej twarzy. Z jakiegoś dziwnego powodu, moje serce dziko waliło wewnątrz mojej jamy piersiowej. 

Zanim zdążyłam się przed nim zawstydzić, przeszedł obok mnie i zatrzymał się w pobliżu mojej gitary. 

"Więc to ty grasz w nocy te okropne teksty" - skomentował, dotykając lekko strun. 

"Wiesz, nie zaszkodzi ci fizycznie być choć raz miłym". Skrzyżowałam ręce przed klatką piersiową i jęknęłam. 

"Nie chcę ryzykować." kącik jego ust uniósł się nieco, gdy kończył zdanie. 

"Cóż, nie słyszysz, żebym się skarżył. Widok kogoś tak rozpaczliwie ćwiczącego też nie jest zachwycający." ripostowałam zmęczonym głosem. 

"Założę się, że nie jest," zwęził na mnie oczy i odpowiedział. 

"Może poproszę tatę, żeby ktoś na stałe zamknął te okna". dodałam. 

"Założę się, że tak," kontynuował, sprawiając, że zmarszczyłam się głębiej. 

Ugh... Dlaczego on jest tak cholernie irytujący? 

"Zabierz swój arogancki tyłek z mojego pokoju." Zganiłam go, wskazując w stronę drzwi. 

Małymi krokami, szedł w moją stronę. Zrobiłam krok do tyłu, gdy się do mnie zbliżył. Wdzierał się w moją przestrzeń osobistą, sprawiając, że czułam się trochę nieswojo. Chęć odepchnięcia jego złotobrązowych włosów zakrywających czoło rosła z każdą upływającą sekundą. 

"Z przyjemnością." mamrotał w kierunku mojej twarzy, a następnie przeszedł obok mnie wychodząc z mojego pokoju. Zajęło mi minutę, aby uspokoić moje szalejące bicie serca. 

Dupek. 

Kiedy dotarłam do salonu, Adama nie było już widać. Tiffany i Joey wyszli po kilku chwilach, ale nie przed zaproszeniem nas na kolację kiedyś w ich domu. Po tym jak tata wyszedł do jakiejś pracy, pospieszyłem z powrotem do mojego pokoju i zadzwoniłem do Emily. 

"Wow. To jest jak news miesiąca. Adam McArdle jest twoim sąsiadem. Nie wiem, co powiedzieć" - wykrzyknęła, gdy opowiedziałam jej o Adamie. 

"Ja też nie wiem. On jest taki niegrzeczny, irytujący, drażniący, arogancki i, i, uh-". 

"I dziwacznie przystojny?" Emily droczyła się. 

"No freaking way." krzyknęłam. 

Zaśmiała się z mojej reakcji. "Cóż. Jak mówiłam ci wcześniej, jest niebezpieczny. Po prostu bądź bezpieczny." poinstruowała. 

"Będę." odpowiedziałem. 

Po ucięciu połączenia, moje stopy niechcący zaprowadziły mnie do mojego okna, zerknąłem przez zasłony w stronę pokoju Adama. O dziwo, zastałem go wpatrzonego w niebo ze swojego okna. Miał zamknięte oczy i ściągnięte brwi, jakby był pogrążony w jakichś głębokich myślach. 

Po chwili westchnął i otworzył oczy. Niestety, nie zdążyłam schować się z powrotem do środka pokoju, więc przyłapał mnie na wpatrywaniu się we mnie. Nasze oczy zamknęły się w niezręcznym spotkaniu, a ja poczułam się zamrożona na swoim miejscu. 

"To tyle, jeśli chodzi o brak zachwytu?" jego głos podniósł się z okna. 

"Zamknij się." krzyknęłam i zasunęłam zasłony. 

"Zamknij się? SHUT UP? Nazywasz to odpowiedzią?" Po przeklinaniu mojego niezręcznego siebie, położyłem się na moim łóżku i mocno zacisnąłem oczy. 




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ktoś taki jak ty"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści