Żądanie diabła

Prolog

========================

Prolog

========================

Koniec "Żądania losu

Z czystym pocałunkiem, takim, który pozostawił na ustach moją własną esencję, Rett odsunął krzesło do stołu i wrócił na swoje miejsce.

Ręce mi się trzęsły, gdy sięgałam po swój kieliszek z winem. Czerwona ciecz drżała, gdy zbliżałam kieliszek do ust. Po wypiciu obfitej porcji, wpatrywałam się poza świece w mężczyznę, który teraz swobodnie spożywał swój posiłek. Krewetka i ostryga na krakersie - zupełnie jakbyśmy nie... Głowa mi się zatrzęsła, gdy odnalazłam swój głos. "Pozwól mi to wyjaśnić. Ross zawarł z tobą umowę dotyczącą mnie?"

"Nie."

"Nie?"

Rett otarł serwetkę o kącik swoich ust, tych samych ust, które właśnie doprowadziły mnie do ekstazy - dwukrotnie.

"Zarówno po dogłębnej rozmowie z twoim przyjacielem, jak i po moich własnych sumiennych badaniach, skontaktowałem się ponownie z panem Underwoodem i zaproponowałem mu układ, którego nie mógł odrzucić".

Moja głowa się zatrzęsła. "Nie można zawierać umów dotyczących ludzi. To nie działa w ten sposób."

Rozbawienie znów zatańczyło w jego ciemnych oczodołach. "Moja droga, umowa została zawarta".

"Dlaczego myślisz, że się na to zgodzę?"

Opuszczając widelec na talerz przed sobą, Rett usiadł wyżej i wziął oddech. "Jesteś naznaczoną kobietą."

Musiałam się zastanawiać, czy odnosił się do tego, co właśnie zrobiliśmy.

Everett Ramses kontynuował. "Twój brat chce cię zabić".

Usiadłam bardziej wyprostowana. "Kyle zginął w wypadku z naszymi rodzicami. Nie ma go już od ponad czterech lat".

"Nie, moja droga, Kyle O'Brien jest bardzo żywy. Przeczekał swój czas i teraz wierzy, że może odebrać Nowy Orlean. Jednak, aby osiągnąć swój cel, musi pokonać dwie przeszkody."

"Dwie?"

"Ja," powiedział Rett, odchylając się w swoim tronowym fotelu i sięgając do ramion, "i ty".

"Co ja mam z tym wszystkim wspólnego?"

"Kyle, twój przybrany brat, twierdzi, że jego udział w mieście spoczywa na poglądzie, że jest dzieckiem, które Jezebel North porzuciła. Widzisz, on głosi, że jest prawdziwym spadkobiercą Isaiah Boudreau".

Rzeczywistość słów Retta osiadła wokół mnie jak mgła.

"Mój brat żyje i chce mnie zabić?".

"Wie, że jesteś tutaj, w Nowym Orleanie".

"Co to znaczy?"

"To znaczy, że zostaniesz ze mną. Będę cię chronił, a kiedy będziesz już legalnie Emmą Ramses, będziesz nietykalna".

Stałam, nie mogąc już dłużej usiedzieć w miejscu. Chłodne powietrze przepływało pod moją spódnicą, przypominając, że byłam pod nią naga.

"To jest niedorzeczne. Powinnam po prostu wrócić do Pittsburgha".

"Nie", powiedział Rett definitywnie. "Miałem cię tam pod ochroną, odkąd po raz pierwszy się dowiedziałem".

"Byli tam ludzie, którzy mnie obserwowali?"

"To już załatwione. Twój dom jest w Nowym Orleanie."

Moje ręce wyszły na zewnątrz, wracając do klepania moich ud. "I co zrobić, Rett? Moje życie jest w Pittsburghu".

"Twoim wykształceniem i marzeniem jest zostać pisarzem. Nie ma lepszego miejsca na świecie niż tutaj, ale przede wszystkim będziesz moją żoną". Kiedy nie odpowiedziałam, kontynuował: "Mam mężczyzn, którzy czekają, aby odprowadzić nas z tej restauracji".

"Daleko, do czego?" zapytałam.

"Do mojego domu. Jest bardzo bezpieczny."

Moje spojrzenie powędrowało do drzwi i z powrotem. "A jeśli powiem nie? Jeśli po prostu wyjdę?"

Rett gestem wskazał na drzwi. "Nie zrobisz tego, ale ponieważ jesteś moją przyszłą żoną, wolę nie trzymać cię w niewoli wbrew twojej woli". Wzruszył ramionami. "Będę, ale wolałbym, żebyś współpracowała".

Szarpnęłam zębami za wargę, kontemplując wszystko, co zostało powiedziane. "Co się stanie, jeśli wyjdę?"

"Jeśli przejdziesz przez te drzwi sama, będziesz bezbronna, nie tylko wobec Kyle'a, ale także wobec jego ludzi. Być może uda ci się przedostać na dziedziniec lub ewentualnie na chodnik za nim; mogę jednak jednoznacznie stwierdzić, że... jeszcze jeden krok będzie oznaczał pewną śmierć."




1. Emma (1)

========================

Emma

========================

Rett gestem wskazał na drzwi, przez które właśnie zagroziłam, że wyjdę. "Nie będziesz" - powiedział - "ale ponieważ jesteś moją przyszłą żoną, wolę nie trzymać cię w niewoli wbrew twojej woli". Wzruszył ramionami. "Będę, ale wolałbym, żebyś współpracował".

Dźwięk głębokiego głosu Retta zagrzechotał w moim umyśle. Jego ciemne spojrzenie spotkało się z moim, nawet gdy moje oczy się zamknęły. Mój puls ścigał się ze wspomnieniami tego, co zrobił, co pozwoliłam mu zrobić ze mną. Pozostając w miejscu pomiędzy rozkoszą a bólem, moje serce pozostało skręcone ze zrozumieniem, że w ciągu kilku lub mniej godzin, odłożyłam na bok wszystko, co wiedziałam - wszystko, co słyszałam na własne uszy i widziałam na własne oczy - dla słów, nie, dla żądań mężczyzny, który w jakiś sposób rozproszył zarówno moje ciało, jak i umysł.

To było zbyt wiele. Nie mogłem się skupić.

Podobnie jak jadąc w ciemną noc przez ulewę, szukając nieznanego znaku ulicznego z podkręconym radiem, kierowca sięgnął po głośność i ściszył znajomą piosenkę. Nie zmniejszyło to padającego deszczu, nie przyniosło światła słonecznego na nocne niebo, ani nie sprawiło, że znak był bardziej widoczny; po prostu zmniejszyło to ilość bodźców.

To było to, czego szukałem, gdy żądanie Everetta Ramsesa utrzymywało się w powietrzu, mieszając się z miksturą pysznych aromatów z morskiego smorgasbord, pozostałego alkoholu krążącego w moim krwiobiegu i wilgoci, którą ułatwił między moimi udami.

"Dlaczego mam ci wierzyć?" zapytałam.

"Bo wiesz, że mam rację".

Jego odpowiedź była prosta i choć śmieszna, była część mnie, głęboko w środku, która zastanawiała się, czy mógł mieć rację - miał rację.

Rett stał, odsuwając krzesło przypominające tron, z którego wydawał swoje dekrety. Oddech mi się zatrzymał, gdy z każdym krokiem zbliżał się do mnie. Nie było potrzeby się spieszyć; wiedział, że jego publiczność jest zniewolona, nie tak zniewolona jak ja, ale i tak moje wysokie obcasy były przyklejone do podłogi, gdy chwytałam krzesło przede mną. Szwy jego białej koszuli ciągnęły się wraz z jego głębokimi oddechami. Jego przystojna twarz nie zdradzała żadnych oznak emocji.

Otaczająca go kusząca chmura dodała do przytłaczającego ataku na mój umysł. Wino, owoce morza i bogata, pikantna woda kolońska wypełniły moje zmysły, gdy wyciągnął moje krzesło i zachęcił mnie do siedzenia.

"Widzisz", powiedział, gdy usiadłem, a on pozostał za mną. Jego śliski tembr przeszywał powietrze. "Wiesz, że to, co powiedziałem, jest prawdą".

Zanim zdążyłem się odezwać, jego duże dłonie spódnicowały w górę moich ramion.

Były jedyną częścią jego osoby, którą mogłem zobaczyć, a jednak czułem go za sobą, jego obecność dominującą nad moimi myślami, osadzającą chaos, gdy skupiałem się tylko na nim. Zamykając oczy, pozwoliłam, by jego głębokie dudnienia przeniknęły do mojego umysłu, wywołując we mnie reakcje; podobnie jak srebrna kulka w staromodnej maszynie do gry w pinball, odbijały się rykoszetem od tego miejsca do tego.

Ciepło jego dotyku przesunęło się wyżej.

"Pomyśl o tym, Emma. Czasy, w których zastanawiałaś się, czy przypadkiem nie zostawiłaś otwartych drzwi. Dźwięki, które słyszałaś w środku nocy. Czasy, gdy szłaś ciemnym chodnikiem, twoje zmysły były w stanie podwyższonej gotowości, gdy patrzyłaś w lewo, a potem w prawo, zastanawiając się, czy jesteś obserwowana. I przypadki, kiedy zastanawiałeś się, czy coś jest nie na miejscu, wiedząc, że nie powinno być, ale miałeś przeczucie, którego nie mogłeś strząsnąć."

Pomimo jego ciepłego dotyku, moja skóra się ochłodziła. Z każdym jego zdaniem, przypominałam sobie jakiś przypadek, a może i więcej. Byłam tak zagubiona w swoich myślach, że nie zdawałam sobie sprawy, gdzie wylądowały jego dłonie, co robiły, dopóki nacisk na moją szyję nie stał się niewygodny.

"Twoje życie było w moich rękach, tak jak i teraz".

Alarm wysłał adrenalinę przez moje krążenie, gdy sięgnąłem w górę, ciągnąc i wściubiając jego palce. Choć moje pomalowane paznokcie drapały, jego chwyt nie ustał.

"Byłabyś martwa, gdyby nie ja".

Czy miałam dziś umrzeć?

Ścisnął mocniej. "Czy jesteś przerażona?"

Moje płuca paliły, gdy walczyłam, by wypełnić je powietrzem. Nie odpowiedziałam lub nie mogłam odpowiedzieć.

"Niech nie będzie powiedziane, Emma, że nie dałem ci wyboru. Twój wybór jest właśnie tutaj, w tej chwili. Ja albo śmierć." Uścisk Retta nasilił się wraz ze wzrostem nacisku na moją szyję. Jego usta zbliżyły się do mojego ucha, ciepłe powietrze drażniło moją nadwrażliwą skórę. "Złożyłem sobie obietnicę. Jeśli wybierzesz śmierć, to będzie ona z moich rąk".

Panika, która we mnie narastała, wyparowała w wilgotnej nowoorleańskiej bryzie wiejącej za murami. Mimo uścisku Retta, ciemnych plam tańczących przed moimi oczami i pieczenia w piersi, doznałam nagłego uświadomienia, być może epifanii. Opuściłam ręce na kolana, nie walcząc już z groźbą Retta.

Moja reakcja, lub jej brak, wywołała reakcję, której się spodziewałem - reakcję, na którą postawiłem swoje życie.

Rett puścił moją szyję.

Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wydusić z siebie powietrza, które wdzierało się do moich płuc. Było to podobne do wychodzenia z wody po zanurkowaniu w głębokim basenie. Gdy powietrze mnie wypełniło, moje zmysły zostały podkręcone. Nie tylko aromaty, ale wszystko - dotyk, wzrok, słuch i smak.

Delikatna muzyka jazzowa płynąca z ukrytych głośników była głośniejsza, a migoczące świece jaśniejsze. Świat zawirował - nie w przenośni, ale dosłownie, gdy Rett obrócił mój fotel w swoją stronę. Trzymając się mocno ramion krzesła, pochylił się do przodu, aż jego ciemne spojrzenie znalazło się centymetr od mojego. Przy mojej pełnej uwadze zapytał: "Czy poddajesz się śmierci?".

"Nie." Mój głos był lekko zarysowany. Starałam się wyrównać oddech, pewna siebie w swoim kolejnym stwierdzeniu. "Nie zrobisz mi krzywdy."

Wyraz twarzy przede mną morfował, gdy ten przystojny mężczyzna przybrał czarny grymas. "Czy jest pani pewna, panno North?"

Po pierwsze, nie nazywałem się North. Jednak z każdym mijającym uderzeniem serca, byłam pewna swojego stwierdzenia. Byłam pewna, że gdyby Everett Ramses chciał mnie zabić, nie przyrzekłby swojej ochrony nawet zanim poznałam jego imię. Gdyby chciał mnie martwej, mógłby bardzo łatwo wycisnąć mój ostatni oddech, gdy jego silne palce miażdżyły moją szyję, krtań i tchawicę, aż nie mogłam już wdychać.




1. Emma (1)

========================

Emma

========================

Rett gestem wskazał na drzwi, przez które właśnie zagroziłam, że wyjdę. "Nie będziesz" - powiedział - "ale ponieważ jesteś moją przyszłą żoną, wolę nie trzymać cię w niewoli wbrew twojej woli". Wzruszył ramionami. "Będę, ale wolałbym, żebyś współpracował".

Dźwięk głębokiego głosu Retta zagrzechotał w moim umyśle. Jego ciemne spojrzenie spotkało się z moim, nawet gdy moje oczy się zamknęły. Mój puls ścigał się ze wspomnieniami tego, co zrobił, co pozwoliłam mu zrobić ze mną. Pozostając w miejscu pomiędzy rozkoszą a bólem, moje serce pozostało skręcone ze zrozumieniem, że w ciągu kilku lub mniej godzin, odłożyłam na bok wszystko, co wiedziałam - wszystko, co słyszałam na własne uszy i widziałam na własne oczy - dla słów, nie, dla żądań mężczyzny, który w jakiś sposób rozproszył zarówno moje ciało, jak i umysł.

To było zbyt wiele. Nie mogłem się skupić.

Podobnie jak jadąc w ciemną noc przez ulewę, szukając nieznanego znaku ulicznego z podkręconym radiem, kierowca sięgnął po głośność i ściszył znajomą piosenkę. Nie zmniejszyło to padającego deszczu, nie przyniosło światła słonecznego na nocne niebo, ani nie sprawiło, że znak był bardziej widoczny; po prostu zmniejszyło to ilość bodźców.

To było to, czego szukałem, gdy żądanie Everetta Ramsesa utrzymywało się w powietrzu, mieszając się z miksturą pysznych aromatów z morskiego smorgasbord, pozostałego alkoholu krążącego w moim krwiobiegu i wilgoci, którą ułatwił między moimi udami.

"Dlaczego mam ci wierzyć?" zapytałam.

"Bo wiesz, że mam rację".

Jego odpowiedź była prosta i choć śmieszna, była część mnie, głęboko w środku, która zastanawiała się, czy mógł mieć rację - miał rację.

Rett stał, odsuwając krzesło przypominające tron, z którego wydawał swoje dekrety. Oddech mi się zatrzymał, gdy z każdym krokiem zbliżał się do mnie. Nie było potrzeby się spieszyć; wiedział, że jego publiczność jest zniewolona, nie tak zniewolona jak ja, ale i tak moje wysokie obcasy były przyklejone do podłogi, gdy chwytałam krzesło przede mną. Szwy jego białej koszuli ciągnęły się wraz z jego głębokimi oddechami. Jego przystojna twarz nie zdradzała żadnych oznak emocji.

Otaczająca go ponętna chmura dodała do przytłaczającego ataku na mój umysł. Wino, owoce morza i bogata, pikantna woda kolońska wypełniły moje zmysły, gdy wyciągnął moje krzesło i zachęcił mnie do siedzenia.

"Widzisz", powiedział, gdy usiadłem, a on pozostał za mną. Jego śliski tembr przeszywał powietrze. "Wiesz, że to, co powiedziałem, jest prawdą".

Zanim zdążyłem się odezwać, jego duże dłonie spódnicowały w górę moich ramion.

Były jedyną częścią jego osoby, którą mogłem zobaczyć, a jednak czułem go za sobą, jego obecność dominującą nad moimi myślami, osadzającą chaos, gdy skupiałem się tylko na nim. Zamykając oczy, pozwoliłam, by jego głębokie dudnienia przeniknęły do mojego umysłu, wywołując we mnie reakcje; podobnie jak srebrna kulka w staromodnej maszynie do gry w pinball, odbijały się rykoszetem od tego miejsca do tego.

Ciepło jego dotyku przesunęło się wyżej.

"Pomyśl o tym, Emma. Czasy, w których zastanawiałaś się, czy przypadkiem nie zostawiłaś otwartych drzwi. Dźwięki, które słyszałaś w środku nocy. Czasy, gdy szłaś ciemnym chodnikiem, twoje zmysły były w stanie podwyższonej gotowości, gdy patrzyłaś w lewo, a potem w prawo, zastanawiając się, czy jesteś obserwowana. I przypadki, kiedy zastanawiałeś się, czy coś jest nie na miejscu, wiedząc, że nie powinno być, ale miałeś przeczucie, którego nie mogłeś strząsnąć."

Pomimo jego ciepłego dotyku, moja skóra się ochłodziła. Z każdym jego zdaniem, przypominałam sobie jakiś przypadek, a może i więcej. Byłam tak zagubiona w swoich myślach, że nie zdawałam sobie sprawy, gdzie wylądowały jego dłonie, co robiły, dopóki nacisk na moją szyję nie stał się niewygodny.

"Twoje życie było w moich rękach, tak jak i teraz".

Alarm wysłał adrenalinę przez moje krążenie, gdy sięgnąłem w górę, ciągnąc i wściubiając jego palce. Choć moje pomalowane paznokcie drapały, jego chwyt nie ustał.

"Byłabyś martwa, gdyby nie ja".

Czy miałam dziś umrzeć?

Ścisnął mocniej. "Czy jesteś przerażona?"

Moje płuca paliły, gdy walczyłam, by wypełnić je powietrzem. Nie odpowiedziałam lub nie mogłam odpowiedzieć.

"Niech nie będzie powiedziane, Emma, że nie dałem ci wyboru. Twój wybór jest właśnie tutaj, w tej chwili. Ja albo śmierć." Uścisk Retta nasilił się wraz ze wzrostem nacisku na moją szyję. Jego usta zbliżyły się do mojego ucha, ciepłe powietrze drażniło moją nadwrażliwą skórę. "Złożyłem sobie obietnicę. Jeśli wybierzesz śmierć, to będzie ona z moich rąk".

Panika, która we mnie narastała, wyparowała w wilgotnej nowoorleańskiej bryzie wiejącej za murami. Mimo uścisku Retta, ciemnych plam tańczących przed moimi oczami i pieczenia w piersi, doznałam nagłego uświadomienia, być może epifanii. Opuściłam ręce na kolana, nie walcząc już z groźbą Retta.

Moja reakcja, lub jej brak, wywołała reakcję, której się spodziewałem - reakcję, na którą postawiłem swoje życie.

Rett puścił moją szyję.

Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wydusić z siebie powietrza, które wdzierało się do moich płuc. Było to podobne do wychodzenia z wody po zanurkowaniu w głębokim basenie. Gdy powietrze mnie wypełniło, moje zmysły zostały podkręcone. Nie tylko aromaty, ale wszystko - dotyk, wzrok, słuch i smak.

Delikatna muzyka jazzowa płynąca z ukrytych głośników była głośniejsza, a migoczące świece jaśniejsze. Świat zawirował - nie w przenośni, ale dosłownie, gdy Rett obrócił mój fotel w swoją stronę. Trzymając się mocno ramion krzesła, pochylił się do przodu, aż jego ciemne spojrzenie znalazło się centymetr od mojego. Przy mojej pełnej uwadze zapytał: "Czy poddajesz się śmierci?".

"Nie." Mój głos był lekko zarysowany. Starałam się wyrównać oddech, pewna siebie w swoim kolejnym stwierdzeniu. "Nie zrobisz mi krzywdy."

Wyraz twarzy przede mną morfował, gdy ten przystojny mężczyzna przybrał czarny grymas. "Czy jest pani pewna, panno North?"

Po pierwsze, nie nazywałem się North. Jednak z każdym mijającym uderzeniem serca, byłam pewna swojego stwierdzenia. Byłam pewna, że gdyby Everett Ramses chciał mnie zabić, nie przyrzekłby swojej ochrony nawet zanim poznałam jego imię. Gdyby chciał mnie martwej, mógłby bardzo łatwo wycisnąć mój ostatni oddech, gdy jego silne palce miażdżyły moją szyję, krtań i tchawicę, aż nie mogłam już wdychać.




1. Emma (2)

Podniosłem podbródek. "Tak, jestem pewien".

Rett stał wyprostowany, jego przenikliwe spojrzenie wciąż było skierowane na mnie. "Mylisz się."

Sięgając po krawędź stołu i odsuwając duże krzesło, stałam, utrzymując wzrok utkwiony w jego oczach. Jeśli to był konkurs na to, kto pierwszy mrugnie, to dawałem z siebie wszystko. "Jeśli mam panu wierzyć, panie Ramses, chronił mnie pan przed nieznanym zagrożeniem". mruknąłem. "Chcesz powiedzieć, że nie należy ci wierzyć?".

Prawie niezauważalnie dla oka, jego głowa zatrzęsła się. Taka mikro-reakcja była znakiem rozpoznawczym, że Everett Ramses był człowiekiem, który rzadko pokazywał rękę. Swoje emocje i zamiary trzymał blisko kamizelki. A jednak chwilę wcześniej, pomimo jego tenoru i równej kadencji jego słów, został doprowadzony do granic możliwości, pokazując mi swoje prawdziwe uczucia. Nie, Everett Ramses nie chciał mojej śmierci.

"Panno North, nie skłamię, gdy powiem, że z łatwością mógłbym zgasić ten żarzący się w pani niebieskich oczach płomień. Jestem człowiekiem, który dotrzymuje słowa i mówiłem poważnie. Będziesz chroniona przed swoim bratem, jak również innymi siłami działającymi przeciwko tobie." Podniósł podbródek. "Z jednym wyjątkiem".

"Co to będzie?"

"Nie co, a kto." Wdychał, jego nozdrza trzepotały, gdy skanował mnie w górę i w dół. "Ja, Emma. Nie będę składał obietnic, których nie mogę dotrzymać. Nie przyrzeknę, że cię nie skrzywdzę. Nie jestem łatwym człowiekiem. Wyjście za mnie uchroni cię przed bratem, ale nie przede mną." Jak lasery, jego ciemne oczy skanowały dekolt mojej bluzki. "Zapłacisz za moje imię i moją ochronę.

"Zapłacisz?"

"Swoją lojalnością i posłuszeństwem. Mówiłem ci wcześniej, że posłuszeństwo przyniesie ci nagrody."

Powiedziałby orgazmy, ale nie byłam gotowa mu przerwać.

"Nieposłuszeństwo będzie skutkowało karą".

"Panie Ramses, nie jestem dzieckiem."

Rett chwycił moją rękę i pociągnął mnie do przodu, aż została uwięziona między jego chwytem a jego twardą jak skała erekcją, nie tak ukrytą pod drogimi szarymi spodniami. "Czy czujesz, co mi robisz?"

Mój puls wzrósł. "Tak."

"Jestem w pełni świadomy, że nie jesteś dzieckiem, Emma. Dzieci nie czynią mnie twardym. Chcę kobiety, dojrzałej, zmysłowej i silnej. Nie zachowuj się jak dziecko, a ja nie będę cię tak traktował. Twoje zadanie od tego dnia jest proste. Zachowuj się jak kobieta zdolna do bycia moją żoną. Pokaż światu, że urodziłaś się, by być królową Nowego Orleanu. Jak już powiedziałem, to uczyni cię nietykalną dla wszystkich oprócz mnie". Przycisnął moją rękę mocniej do siebie. "Będę cię dotykał, Emmo. Każdy cal tej miękkiej skóry będzie mój do wzięcia. Tak jak moje usta i język przyniosły ci przyjemność, mój kogut znajdzie przyjemność w tobie. Pokażę ci, jak kobieta powinna być traktowana. Ze mną, w moim łóżku lub gdziekolwiek wybiorę, znajdziesz więcej przyjemności niż wiedziałaś, że to możliwe."

Z samymi jego słowami byłam gotowa się spalić, a po tym, co wydarzyło się wcześniej, nie mogłam chyba kwestionować trafności w jego obietnicy.

"Ale to nie znaczy, że oszczędzę ci bólu. Ty, Emmo North, nauczysz się, jak cieszyć się jednym i drugim". Uwalniając moją dłoń, kontynuował, "Czas jest najważniejszy. Bliskość Kyle'a jest bliższa niż mi się podoba. Pytałaś, co się stanie, jeśli opuścisz ten pokój." Jego głowa potrząsnęła. "Nie pozwolę ci wyjść bez opieki i skończyć w rękach człowieka, którego uważałaś za swojego brata". Sięgnął po mój podbródek. "Posłuchaj mnie."

Ten dotyk był inny niż sekundy wcześniej. Everett Ramses może myśleć, że był mistrzem w kontrolowaniu swoich emocji, a jednak widziałem powściągliwość w jego wyrazie. Ten dotyk był łagodniejszy, wręcz zmysłowy. Kontrast z sekundami wcześniej wysłał fale uderzeniowe na mojej skórze i przez moje krążenie. To nie wino odurzyło mnie tak bardzo, jak ten mężczyzna wypełniony tajemnicą i kalejdoskopem intensywnych emocji.

"Jesteś moja, Emma. Nasz związek i małżeństwo jest tym, co najlepsze dla Nowego Orleanu. Jest to również to, co jest najlepsze dla ciebie; powinnaś jednak wiedzieć, że jeśli nadejdzie czas, kiedy zmienisz zdanie i wybierzesz śmierć, będzie to z moich rąk. Jaki jest twój wybór?"

Kto dobrowolnie wybrałby śmierć?

Podniosłem dłoń do klatki piersiowej Retta, rozkładając palce na koszuli. Pod moim dotykiem jego serce biło miarowym, aczkolwiek szybkim rytmem. Tylko przez chwilę pozwoliłam sobie zebrać siły. "Dziś wieczorem moim wyborem jesteś ty, Everett Ramses". Przechyliłam głowę na bok. "Jestem skłonna zobaczyć, dokąd prowadzi los. Wiedz tylko, że niełatwo mnie zastraszyć. Nie lekceważ mnie. Choć jestem tobą zaintrygowana, nie jestem kruchym kwiatkiem, który ratujesz przed zwiędnięciem. Poradzę sobie z tym, co rzucisz na moją drogę.

"Jednak powinieneś wiedzieć, że to, że sprawiasz, że jestem mokra i jesteś w stanie zapewnić mojemu ciału przyjemność, nie oznacza, że kiedykolwiek zdobędziesz moje serce. Zamknęłam je lata temu. Ty decydujesz, panie Ramses, czy to nadal jest układ, którego chcesz?".

Jego ramię owinęło się wokół mojej talii, przyciągając moje biodra do niego, jego erekcja prodding mój żołądek jak moja szyja wywinięta do góry. "Nigdy nie oferowałem miłości, Emma. Ta umowa jest tym, czego los wymaga od nas obojga. To umowa dla mojego miasta i dla twojego życia. Miłość jest słabością, piętą Achillesa, że tak powiem. Lepiej, żebyśmy oboje od początku rozumieli ograniczenia naszej umowy. Moja oferta dotyczy mojego imienia i mojej ochrony. Serca przydają się tylko do krążenia tlenu w naszym krwiobiegu. Ożeń się ze mną, a twoje będzie nadal bić. Nie mam dla niego innego zastosowania".

Wdychając, przyglądałam się twarzy Retta. Nie było wątpliwości, że był przystojny ze swoim podbródkiem, wysokimi kośćmi policzkowymi i wystającymi brwiami nad intensywnie ciemnymi oczami. Ciemne włosy na jego głowie wciąż były zmierzwione od miejsca, w którym przeplatałam palce, gdy doprowadził mnie do ekstazy - dwa razy. Uważałam, że ten mężczyzna jest pociągający i atrakcyjny.

Czy to znaczy, że był dobrym człowiekiem? Uprzejmym człowiekiem? Człowiekiem, którego mogłabym pokochać?

Te odpowiedzi nie miały znaczenia. Miłość nie była czymś, czego żadne z nas nie szukało.

Rett prosił o zobowiązanie - obietnicę - umowę prawną, taką, która na pewno przyniesie mi przyjemność w sposób, jaki tylko ten mężczyzna może dać. To nie było tak, że chciał mojego serca i duszy. One nawet nie były moje, by je dać. Nigdy nie dowiedziałby się dlaczego. To nie była jego sprawa.

Ta umowa miała spełnić żądanie losu. Ja mogłam to zrobić. Na moich ustach pojawił się uśmiech. "Zgadzam się, na dziś".

"Nie, Emma, till death us do part".




1. Emma (2)

Podniosłem podbródek. "Tak, jestem pewien".

Rett stał wyprostowany, jego przenikliwe spojrzenie wciąż było skierowane na mnie. "Mylisz się."

Sięgając po krawędź stołu i odsuwając duże krzesło, stałam, utrzymując wzrok utkwiony w jego oczach. Jeśli to był konkurs na to, kto pierwszy mrugnie, to dawałem z siebie wszystko. "Jeśli mam panu wierzyć, panie Ramses, chronił mnie pan przed nieznanym zagrożeniem". mruknąłem. "Chcesz powiedzieć, że nie należy ci wierzyć?".

Prawie niezauważalnie dla oka, jego głowa zatrzęsła się. Taka mikro-reakcja była znakiem rozpoznawczym, że Everett Ramses był człowiekiem, który rzadko pokazywał rękę. Swoje emocje i zamiary trzymał blisko kamizelki. A jednak chwilę wcześniej, pomimo jego tenoru i równej kadencji jego słów, został doprowadzony do granic możliwości, pokazując mi swoje prawdziwe uczucia. Nie, Everett Ramses nie chciał mojej śmierci.

"Panno North, nie skłamię, gdy powiem, że z łatwością mógłbym zgasić ten żarzący się w pani niebieskich oczach płomień. Jestem człowiekiem, który dotrzymuje słowa i mówiłem poważnie. Będziesz chroniona przed swoim bratem, jak również innymi siłami działającymi przeciwko tobie." Podniósł podbródek. "Z jednym wyjątkiem".

"Co to będzie?"

"Nie co, a kto." Wdychał, jego nozdrza płomieniły, gdy skanował mnie w górę i w dół. "Ja, Emma. Nie będę składał obietnic, których nie mogę dotrzymać. Nie przyrzeknę, że cię nie skrzywdzę. Nie jestem łatwym człowiekiem. Wyjście za mnie uchroni cię przed bratem, ale nie przede mną." Jak lasery, jego ciemne oczy skanowały dekolt mojej bluzki. "Zapłacisz za moje imię i moją ochronę.

"Zapłacisz?"

"Swoją lojalnością i posłuszeństwem. Mówiłem ci wcześniej, że posłuszeństwo przyniesie ci nagrody."

Powiedziałby orgazmy, ale nie byłam gotowa mu przerwać.

"Nieposłuszeństwo będzie skutkowało karą".

"Panie Ramses, nie jestem dzieckiem."

Rett chwycił moją rękę i pociągnął mnie do przodu, aż została uwięziona między jego chwytem a jego twardą jak skała erekcją, nie tak ukrytą pod drogimi szarymi spodniami. "Czy czujesz, co mi robisz?"

Mój puls wzrósł. "Tak."

"Jestem w pełni świadomy, że nie jesteś dzieckiem, Emma. Dzieci nie czynią mnie twardym. Chcę kobiety, dojrzałej, zmysłowej i silnej. Nie zachowuj się jak dziecko, a ja nie będę cię tak traktował. Twoje zadanie od tego dnia jest proste. Zachowuj się jak kobieta zdolna do bycia moją żoną. Pokaż światu, że urodziłaś się, by być królową Nowego Orleanu. Jak już powiedziałem, to uczyni cię nietykalną dla wszystkich oprócz mnie". Przycisnął moją rękę mocniej do siebie. "Będę cię dotykał, Emmo. Każdy cal tej miękkiej skóry będzie mój do wzięcia. Tak jak moje usta i język przyniosły ci przyjemność, mój kogut znajdzie przyjemność w tobie. Pokażę ci, jak kobieta powinna być traktowana. Ze mną, w moim łóżku lub gdziekolwiek wybiorę, znajdziesz więcej przyjemności niż wiedziałaś, że to możliwe."

Z samymi jego słowami byłam gotowa się spalić, a po tym, co wydarzyło się wcześniej, nie mogłam chyba argumentować trafności w jego obietnicy.

"Ale to nie znaczy, że oszczędzę ci bólu. Ty, Emmo North, nauczysz się, jak cieszyć się jednym i drugim". Uwalniając moją dłoń, kontynuował, "Czas jest najważniejszy. Bliskość Kyle'a jest bliższa niż mi się podoba. Pytałaś, co się stanie, jeśli opuścisz ten pokój." Jego głowa potrząsnęła. "Nie pozwolę ci wyjść bez opieki i skończyć w rękach człowieka, którego uważałaś za swojego brata". Sięgnął po mój podbródek. "Posłuchaj mnie."

Ten dotyk był inny niż sekundy wcześniej. Everett Ramses może myśleć, że był mistrzem w kontrolowaniu swoich emocji, a jednak widziałem powściągliwość w jego wyrazie. Ten dotyk był łagodniejszy, wręcz zmysłowy. Kontrast z sekundami wcześniej wysłał fale uderzeniowe na mojej skórze i przez moje krążenie. To nie wino odurzyło mnie tak bardzo, jak ten mężczyzna wypełniony tajemnicą i kalejdoskopem intensywnych emocji.

"Jesteś moja, Emma. Nasz związek i małżeństwo jest tym, co najlepsze dla Nowego Orleanu. Jest to również to, co jest najlepsze dla ciebie; powinnaś jednak wiedzieć, że jeśli nadejdzie czas, kiedy zmienisz zdanie i wybierzesz śmierć, będzie to z moich rąk. Jaki jest twój wybór?"

Kto dobrowolnie wybrałby śmierć?

Podniosłam dłoń do piersi Retta, rozchylając palce na koszuli. Pod moim dotykiem jego serce biło miarowym, aczkolwiek szybkim rytmem. Tylko przez chwilę pozwoliłam sobie zebrać siły. "Dziś wieczorem moim wyborem jesteś ty, Everett Ramses." Przechyliłam głowę na bok. "Jestem skłonna zobaczyć, dokąd prowadzi los. Wiedz tylko, że niełatwo mnie zastraszyć. Nie lekceważ mnie. Choć jestem tobą zaintrygowana, nie jestem kruchym kwiatkiem, który ratujesz przed zwiędnięciem. Poradzę sobie z tym, co rzucisz na moją drogę.

"Jednak powinieneś wiedzieć, że to, że sprawiasz, że jestem mokra i jesteś w stanie zapewnić mojemu ciału przyjemność, nie oznacza, że kiedykolwiek zdobędziesz moje serce. Zamknęłam je lata temu. Ty decydujesz, panie Ramses, czy to nadal jest układ, którego chcesz?".

Jego ramię owinęło się wokół mojej talii, przyciągając moje biodra do niego, jego erekcja prodding mój żołądek jak moja szyja wywinięta do góry. "Nigdy nie oferowałem miłości, Emma. Ta umowa jest tym, czego los wymaga od nas obojga. To umowa dla mojego miasta i dla twojego życia. Miłość jest słabością, piętą Achillesa, że tak powiem. Lepiej, żebyśmy oboje od początku rozumieli ograniczenia naszej umowy. Moja oferta dotyczy mojego imienia i mojej ochrony. Serca przydają się tylko do krążenia tlenu w naszym krwiobiegu. Ożeń się ze mną, a twoje będzie nadal bić. Nie mam dla niego innego zastosowania".

Wdychając, przyglądałam się twarzy Retta. Nie było wątpliwości, że był przystojny ze swoim podbródkiem, wysokimi kośćmi policzkowymi i wystającymi brwiami nad intensywnie ciemnymi oczami. Ciemne włosy na jego głowie wciąż były zmierzwione od miejsca, w którym przeplatałam palce, gdy doprowadził mnie do ekstazy - dwukrotnie. Uważałam, że ten mężczyzna jest pociągający i atrakcyjny.

Czy to znaczy, że był dobrym człowiekiem? Uprzejmym człowiekiem? Człowiekiem, którego mogłabym pokochać?

Te odpowiedzi nie miały znaczenia. Miłość nie była czymś, czego żadne z nas nie szukało.

Rett prosił o zobowiązanie, obietnicę, umowę prawną, która na pewno przyniesie mi przyjemność w sposób, jaki tylko ten mężczyzna może dać. To nie było tak, że chciał mojego serca i duszy. One nawet nie były moje, by je dać. Nigdy nie dowiedziałby się dlaczego. To nie był jego interes.

Ta umowa miała spełnić żądanie losu. Ja mogłam to zrobić. Na moich ustach pojawił się uśmiech. "Zgadzam się, na dziś".

"Nie, Emma, till death us do part".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Żądanie diabła"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści