Ciężarna po jednej nocy z Lykanem

Rozdział 1

Punkt widzenia Tanyi:

Cóż, nigdy nie myślałam, że skończę w takiej sytuacji. Obudzona na miękkim wełnianym łóżku, które nie jest moje, i owinięta w ramiona przeraźliwie przystojnego nieznajomego, którego absolutnie nie rozpoznaję. Jakby to nie było wystarczająco złe, nie pamiętam, co wydarzyło się poprzedniej nocy.

Zamykam oczy na kilka sekund, mając nadzieję, modląc się, że to tylko sen. Ale kiedy otwieram je ponownie, napotykam parę lodowatych niebieskich oczu i krzyczę. Nie mam pojęcia, kim jest ten mężczyzna ani jak dostałam się do tego pokoju. Wiem tylko, że poprzedniego dnia miałam osiemnaste urodziny. I jak wszystko inne w moim życiu, to również było totalnym koszmarem.

Dzień wcześniej

„Pieprz mnie, Brandon! Tak, kochanie, właśnie tak!”

Stałam w drzwiach pokoju mojego chłopaka. Umawialiśmy się od lat, a jednak... nie byłam kobietą, którą tłukł bez opamiętania na łóżku. Przerażenie, które mnie ogarnęło w tej chwili, stanowiło skrajny kontrast do tego, jak czułam się tego ranka.

Obudziłam się z ekscytacją w sobie. Nawet jeśli nikt oprócz mnie nie obchodził moich urodzin, zasługiwałam na to, żeby cieszyć się tym dniem. W końcu ukończenie osiemnastu lat to ważny krok w dorosłość.

Ku mojemu zaskoczeniu, szef w perfumerii pozwolił mi wcześniej wyjść z pracy jako prezent urodzinowy. Z rozradowanym sercem udałam się do domu mojego chłopaka Brandona.

Brandon był jedyną osobą w moim życiu, która okazała mi miłość i troskę mimo tego, co inni o mnie myśleli. Ufałam mu, a w ciągu kilku sekund ta iluzja katastrofalnie rozpadła się na milion kawałków.

Nic nie mogło przysłonić moim oczom okropnego widoku, który mnie spotkał. Oboje byli nadzy, odwróceni do mnie plecami. Dziewczyna była na czworakach, trzymając się mocno prześcieradła, podczas gdy Brandon znajdował się za nią, dysząc jak wygłodniały pies, gdy w nią wchodził.

„Podoba ci się to? Powiedz mi, że ci się podoba,” mówił głosem pełnym żądzy.

„Tak, kochanie. Pieprz, tak. Mocniej, szybciej!” błaganie dziewczyny tylko pobudzało Brandona do przyspieszenia tempa, chwytając ją za biodra, by z jeszcze większą szybkością uderzać o nią. „Boże, czujesz się tak cholernie dobrze!” mówiła nieregularnie, próbując mówić podczas gdy jej ciało szarpało się w rytm uderzeń Brandona.

A potem, jakby nie był wystarczająco blisko, rzucił się do przodu. Jego duża ręka znalazła się na plecach jej głowy, wciskając jej twarz w poduszkę, podczas gdy on poruszał się dziko na niej.

„Cholera, jestem blisko!” Z każdą sekundą jego męskie pomruki przeradzały się w wilcze wycia, gdy jego ciało przygotowywało się do wybuchu. Pod nim kobiece jęki przechodziły w krzyki, głośne i przenikliwe, nawet gdy były tłumione przez poduszkę, w którą wciśnięto jej twarz. Razem osiągnęli szczyt, powodując, że łóżko kołysało się jak łódź na wzburzonym morzu.

Nie wiem, co wytrąciło mnie z paraliżującego stanu szoku, ale gdy tylko opadli, znalazłam w sobie odwagę, by krzyknąć. „Jak mogłeś, Brandon!”

Spojrzał zaskoczony, gdy jego spocona twarz odwróciła się w moją stronę. Ale nie czekałam na jego odpowiedź. Uciekłam, wybiegając z domu, ledwo uchwycając widok dziewczyny w jego ramionach, zbyt złamana sercem, by przejmować się jej twarzą.

Powinnam była to przewidzieć... Powinnam zdać sobie sprawę, że moje życie jest skazane na nieszczęście.

Ja, Tanya, jestem kompletną porażką.

Mój ojciec, Richard, jest Alfy Czarnego Kła, małej, ale bardzo potężnej watahy. I jak większość Alfy, pragnął syna, który podjąłby jego dziedzictwo. Niestety dla mnie, żona Richarda mogła dać mu tylko córkę. I tak, było to poszukiwanie syna, które skłoniło go do skorzystania z surogatki. Surogatką okazała się być moja matka, zwykła omega w watahie.

Ojciec był wściekły, gdy urodziłam się dziewczynką. Przysiągł, że nigdy nie będzie miał ze mną nic wspólnego. Oczywiście, gdy mama zmarła wkrótce później, nie miał wyboru, jak tylko mnie przyjąć. Richard mnie nienawidził, ponieważ byłam dziewczyną, a fakt, że okazałam się omega, tylko pogorszył sprawę.

Najgorsze jest to, że w wieku trzynastu lat większość wilkołaków ujawnia swojego "wilka", co pozwala im zmieniać formy. Miałam osiemnaście lat i mój wilk jeszcze się nie pojawił. Nie miałam wilczych mocy; żadnej siły ani wytrzymałości. Nie miałam nawet zapachu ciała jak inne wilki.

Faktycznie, byłam słabsza niż człowiek. Richard nienawidził słabości, więc nienawidził mnie.

Żona Richarda również mnie nie znosiła. Nienawidziła mojej matki za to, że dzieliła się z nią swoim mężem, a nienawiść ta przeniosła się na mnie. Traktowano mnie z pogardą i żyłam nie lepiej niż niewolnica w domu ojca. Prawdopodobnie popełniłabym samobójstwo dawno temu, gdyby Alina, moja starsza o dwa lata przyrodnia siostra, była dla mnie złośliwa jak jej rodzice.

Wszystko w moim życiu było absolutnym koszmarem, wszystko oprócz Brandona.

Brandon był jednym z najpotężniejszych wilków w watahie Richarda. Był mądry, inteligentny i bardzo przystojny. Większość ludzi podpowiadała, że będzie następnym Alfą po Richardzie. Miał uwagę najpiękniejszych dziewczyn w całej watahie, a mimo to, jakoś miał oko na mnie.

Brandon był światłem w mojej ciemności i to jemu miała należeć moja cnotę, więc chciałam oddać się Brandonowi w pełni w swoje osiemnaste urodziny. Jednak ta wiara została zniszczona i spopielona przez rzeczywistość. W końcu byłam naprawdę potworem, którego nikt nie mógł kochać.

Nie zdążyłam wrócić do domu, zanim upadłam w ciemnym zaułku, płacząc gorzko. Czułam, jakby moje całe życie się rozpadło.

Alina znalazła mnie wkrótce potem. Nie wiedziałam, jak mnie znalazła, ani jak wiedziała, że jestem na skraju załamania nerwowego, ale to nie miało znaczenia. Potrzebowałam kogoś, kto mnie pocieszy, a ona tam była. Opowiedziałam jej, co wydarzyło się z Brandonem między łzami i szlochami, podczas gdy ona spokojnie słuchała i pocieszała mnie.

Samochód, oświetlający reflektorami, przejechał obok nas, oświetlając ciemny zaułek na chwilę, zanim wjechał na autostradę. W tej chwili zauważyłam, że zegarek Aliny jest identyczny z zegarkiem, który widziałam na dziewczynie, z którą Brandon uprawiał seks.

„Ta głupia dziewczyna ma nawet zegarek identyczny do twojego?” zawyłam, gdy ból i zranienie spowodowane zdradą mojego chłopaka wniknęły głęboko w moje serce.

„Ona miała?” Alina odpowiedziała i natychmiast zdjęła zegarek. „Pewnie jest wiele zegarków identycznych jak ten,” wyjąkała, wpatrując się w swój zegarek.

Alina wydawała się zmieszana, gdy patrzyła na zegarek i pomyślałam, że przez moment dostrzegłam strach i panikę w jej oczach. Ale to było tylko na moment i szybko odzyskała swoją zwykłą pogodną postawę. Wiedziałam, że moja przyrodnia siostra nie zdradziłaby mnie, więc nie zgłębiałam dalej myśli. Pewnie była zakłopotana, że jej zegarek znalazł się w takiej złej sytuacji.

„Wiesz co? Po prostu to wyrzucę,” roześmiała się i rzuciła zegarek daleko. „Nie potrzebujemy złych wspomnień, które psułyby nam noc.”

„Naszą noc?” zapytałam zdezorientowana.

„No chodź,” zaśmiała się. „Myślisz, że twoja starsza siostra pozwoli, żeby twoje osiemnaste urodziny zakończyły się takim skwaszeniem? No chodź,” pociągnęła mnie za sobą, kiedy odchodziła. „Zaczniemy się szykować, czas się napić!”

Rozdział 2

Próbowałam włączyć światło, kiedy nagle zastygłam. Nie byłam sama w pokoju, a niski, wilczy warkot to potwierdził.

"Para," wymruczał.

Pomimo mojego smutku, pozwoliłam Alinie ubrać mnie tak, jak chciała. Spojrzałam na siebie w lustrze, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Wyglądałam jak piękna księżniczka. Szmaragdowa suknia, którą dała mi Alina, zmysłowo podkreślała moje kształty i akcentowała moją urodę. Wiedziałam, że jestem piękna, ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że aż tak.

"...i na koniec," oznajmiła. "Perfumy."

"Mam jedne," wykrzyknęłam i wyciągnęłam z torebki perfumy, które niedawno stworzyłam. Te perfumy były inspirowane zapachem, który zawsze krążył w mojej głowie. Malik, mój szef w perfumerii, musiał wyczuć, jak wiele dla mnie znaczyły, bo dał mi je na urodziny.

"Pachnie naprawdę ładnie," powiedziała Alina, psikając nimi na mnie i oddając flakonik. "Chodź, będziemy się świetnie bawić," powiedziała, ciągnąc mnie na ulicę.

Alina tryskała pewnością siebie, gdy szłyśmy ulicą. Podczas gdy ona była przyzwyczajona do ładnych i lekko odkrywających ubrań, ja nie; i to sprawiało, że byłam dość nerwowa. Moje zdenerwowanie potęgowała niezwykle duża liczba ludzi krążących po ulicach.

"Co się dzieje?" zapytałam Alinę. "Dlaczego jest tu tylu ludzi?"

"To ceremonia zaręczyn Erica," odpowiedziała, jakby to było oczywiste, kto to jest.

"Eric?" zapytałam.

"Eric to pierwszy książę Królestwa Mador," wyjaśniła Alina. "A dziś wieczorem zaręcza się z Lily, córką najznakomitszej rodziny Wilków."

"Och!" odpowiedziałam.

To miało absolutnie sens, że ulice były pełne ludzi przybyłych na te zaręczyny. W Królestwie Mador wszystkie stada były rządzone przez Króla Lykańskiego, który miał dwóch synów, pierwszego i drugiego księcia. Tylko król i jego dwóch synów byli Lykanami, podczas gdy reszta z nas była Wilkami.

Nasze stado, Czarne Pazury, żyło blisko stolicy, Stada Żelaznych Pazurów, a wilki ze stolicy często wchodziły na nasze terytorium. Ale nigdy wcześniej nie widziałam tylu ludzi na ulicach.

Alina trzymała mnie za ręce i umiejętnie prowadziła przez tłum. Moje podwyższone napięcie towarzyszyło mi, gdy Alina prowadziła mnie do baru na świeżym powietrzu, który był pełen ludzi, tak że łatwo było zginąć w tłumie. Alina zaprowadziła mnie do baru i zamówiła dla nas dwa drinki.

To był mój pierwszy raz, gdy próbowałam alkoholu, i byłam niepewna, ale Alina mnie zachęcała. Ciągle powtarzała, żebym się zrelaksowała, choć było mi to bardzo trudno. Alina zniknęła na kilka minut, a ja prawie wpadłam w panikę, zwłaszcza gdy różni mężczyźni zaczęli się do mnie przystawiać. Prawie uciekłam z baru, kiedy Alina wróciła i spłoszyła tych facetów.

"Co to jest?" zapytałam, kiedy Alina wręczyła mi kartę-klucz.

"Dziś na pewno się upijemy," zaśmiała się. "A mama zrzędziłaby nam do śmierci, gdybyśmy wróciły do domu pijane. Przenocujemy w tym pobliskim hotelu i wrócimy rano."

Musiała zauważyć mój wątpiący wyraz twarzy, bo uspokoiła mnie, że wszystko będzie w porządku. Próbowałam kłócić się z Aliną, kiedy wielki ekran nad barem ożył i głośne brawa rozległy się w powietrzu.

"To Eric i Lily," krzyknęła Alina, gdy na ekranie pojawił się bardzo przystojny mężczyzna i wspaniała kobieta ubrani w błyszczące, drogie, ceremonialne stroje. Brawa wkrótce ucichły, a ja podsłuchałam rozmowę dwóch dziewczyn. Szeptały do siebie, a ja mogłam je usłyszeć tylko dlatego, że byłam blisko.

"Eric jest bardzo przystojny," powiedziała pierwsza dziewczyna. Była ubrana w bardzo krótką, obcisłą, różową sukienkę. Była chudziutka, z wyjątkowo długą szyją, a jej oczy trzepotały nadmiernie.

"Tak, to prawda," odpowiedziała druga dziewczyna. Była zupełnym przeciwieństwem pierwszej - miała krótką, krępą szyję i grube, okrągłe ciało. "Dziewczyna też jest piękna, słyszałam, że jest najpiękniejszą kobietą w stolicy."

"Nie wątpię w to," odpowiedziała dziewczyna z długą szyją. "Urodziła się osiemnaście lat temu, w noc księżyca żniw."

Moje serce zatonęło. Lily i ja urodziłyśmy się dokładnie w tym samym czasie. Księżyc żniw pojawia się tylko raz w roku i mówi się, że każda wilczyca urodzona pod księżycem żniw dorasta, by być bardzo potężna i niezwykle piękna.

Wszechświat mógł mnie obdarzyć urodą, ale z pewnością zapomniał dać mi jakiekolwiek moce. Lily i ja mogłyśmy się urodzić w tym samym momencie, ale jej los był zdecydowanie lepszy niż mój.

Odwróciłam wzrok od ekranu i rozejrzałam się po tłumie. Wszyscy mieli na twarzy szczęśliwy uśmiech; wszyscy oprócz niego.

Patrzył na ekran zimnym, lodowatym wzrokiem, jakby życzył sobie, żeby te zaręczyny się nie odbywały. Jego spojrzenie było niewzruszone, a jego zimna aura ulatywała z jego ciała jak dym z brudnego komina. Pomimo jego sztywnej postawy, miał zaskakująco spokojny wyraz twarzy, jakby wydarzenia na ekranie nie miały dla niego znaczenia; a jednak oglądał je z uwagą.

Mężczyzna niespodziewanie wypił jednym haustem drinka i oderwał wzrok od ekranu, patrząc prosto na mnie, jakby wiedział, że go obserwowałam. Jego niebieskie, lodowate oczy zaskoczyły mnie, a ja pospiesznie zwróciłam się ku ekranowi. Para na ekranie się pocałowała, a tłum wybuchnął z radości. Spojrzałam na mężczyznę, a zimna aura wokół niego zdawała się jeszcze bardziej ochładzać, gdy para dalej całowała się na ekranie.

"...bardzo smutne," smutny głos dziewczyny z długą szyją przykuł moją uwagę. "Naprawdę współczuję drugiemu księciu."

"Marco?" zapytała gruba dziewczyna. "Dlaczego?"

"Nie wiedziałaś?" jej szepty miały odcień podekscytowania, jakby miała ujawnić mroczny sekret, a ja natychmiast zwróciłam uwagę.

"Co?" zapytała gruba dziewczyna, a entuzjazm malował się na jej twarzy.

"Lily jest przeznaczoną partnerką drugiego księcia," odpowiedziała dziewczyna. "Spotykali się i rzeczywiście byli zakochani."

"To dlaczego zaręcza się z Ericiem, pierwszym księciem?" zapytała gruba dziewczyna, a jej wstrząśnięta twarz odzwierciedlała moją.

"Drugi książę nie może zostać królikiem Lykańskim, mimo że jest najsilniejszym wilkiem w Mador," wyjaśniła dziewczyna z długą szyją. "Jest dzieckiem surogatki i ma przekleństwo. Lily musiała więc poślubić Erica, aby mogła zostać królowa Lykańską."

"Zastanawiam się, co drugi książę czuje teraz," westchnęła gruba dziewczyna. "On..."

Myślałam, że mam najgorszy los na świecie, ale naprawdę współczułam drugiemu księciu. Wiedziałam, co to znaczy być odrzuconym i lekceważonym, być nienawidzonym i pozbawionym przynależnych praw. Wiedziałam także, że to bolesne być z dala od swojego przeznaczonego partnera.

Oderwałam wzrok od szczęśliwej pary i spojrzałam na mężczyznę, którego widziałam wcześniej, ale zniknął. Przeszukałam wzrokiem tłum, aż Alina wpadła na mnie z filiżanką wypełnioną czerwoną cieczą.

"Kogo szukasz?" zapytała.

"Nikogo," pospiesznie odpowiedziałam, patrząc na filiżankę w jej ręce. "Co to jest?"

"To dla ciebie," zaśmiała się. "Żeby ci pomóc się zrelaksować i bawić, abyś mogła odpłacić swojemu niewdzięcznemu chłopakowi za zdradę."

"Nie jestem pewna," zająkałam się. "Ja..."

"Nie bądź psująca zabawę," naburmuszyła się. "Wypij to."

Nie chciałam pić, ale miała rację. Musiałam się odprężyć i dobrze bawić, a poza tym wydawało się, że naprawdę chciała, żebym to wypiła, i nie chciałam zawieść kogoś, kto się o mnie troszczył.

"Dobrze," klasnęła z podekscytowaniem, gdy wypiłam drinka. "Idę po więcej," powiedziała i zniknęła.

Niedługo po jej odejściu poczułam się oszołomiona, jakby cały świat był karuzelą, a ja miałam dziki przejazd. Moje ciało czuło się jednocześnie gorące i zimne, i myślałam, że zemdleję.

Natychmiast wyciągnęłam kartę-klucz, którą dała mi Alina wcześniej i poszłam w kierunku hotelu, który wyglądał na bar. Był jedynym w pobliżu i musiał być tym, gdzie Alina zarezerwowała dla nas pokój. Nie chciałam mdleć wśród obcych i z trudem dotarłam do hotelu i znalazłam swój pokój.

Moje oczy prawie zamykały się, gdy wędrowałam po hotelu i szukałam swojego pokoju. Zobaczyłam drzwi z numerem 410 i natychmiast je otworzyłam. Próbowałam włączyć światło, kiedy nagle zastygłam. Nie byłam sama w pokoju, a niski, wilczy warkot to potwierdził.

Rozdział 3

Punkt widzenia Tanyi:

„Kim jesteś?” warknął groźny głos.

„Ja…” jąkałam się, próbując cokolwiek powiedzieć, ale moje myśli były puste. Wysiłek, by pozostać przytomną, wyczerpał całą moją wolę i nie miałam siły, żeby sklecić sensowne zdanie. Pokój był ciemny, a jedyne, co widziałam, to ciemna sylwetka przypominająca mężczyznę. Jedynym źródłem światła były blade promienie księżyca wpadające przez otwarte okno, ale nie wystarczały, by w pełni oświetlić pokój.

„Kim jesteś i co robisz w moim pokoju?” powtórzył głos.

Chciałam powiedzieć, że to mój pokój; że to on jest intruzem; że nie ma prawa mnie przesłuchiwać, ale jedyne, co zrobiłam, to zatoczyłam się i wpadłam w jego ramiona. Byłam zszokowana, gdy zobaczyłam parę lodowato niebieskich oczu i zdałam sobie sprawę, że to ten sam mężczyzna, którego widziałam w tłumie. Jego twarz była bez wyrazu, a on cierpliwie czekał na moją odpowiedź. Był nagi, z wyjątkiem małego ręcznika owiniętego wokół talii. Widok jego nagiego ciała całkowicie mnie zdezorientował. Czułam się, jakbym była w transie i jedyne, czego chciałam, to owinąć ręce wokół niego.

„Ty…” powąchał mnie i zająknął się. „Lily? To ty? Lily.”

„Kim jest Lily?” pomyślałam, nie będąc w stanie poruszyć ustami. „Dlaczego nazwał mnie tym imieniem?”

Imię wydawało się dziwnie znajome, jak gdybym niedawno je słyszała. Próbowałam sobie przypomnieć, ale byłam zbyt otępiała, żeby myśleć. Chciałam powiedzieć mu, że nazywam się Tanya, ale jedyne, co udało mi się zrobić, to ciche jęknięcie, gdy przycisnął swój nos do mojej szyi i wciągnął głęboki oddech.

„Pachniesz…” wymamrotał cicho do mojego ucha, jednocześnie wciągając głęboki oddech. „Pachniesz bardzo dobrze, Lily.”

Zastanawiałam się, o czym on bredzi. Wszystkie wilki mają swój unikalny zapach, wszystkie wilki z wyjątkiem mnie. Więc jak mógł powiedzieć, że pachnę dobrze? Ach! Perfumy. W końcu zdałam sobie sprawę, że miał na myśli perfumy.

Byłam bezradna, gdy delikatnie przeniósł mnie na łóżko. Położył mnie na łóżku i legł obok mnie. Czułam jego oddech mieszający się z moim, a on pachniał alkoholem. Jego wzrok musiał być zamglony przez upojenie, więc polegał na węchu. Ponieważ wilki miały szybszy metabolizm, musiało minąć trochę czasu, zanim napiją się do nieprzytomności, co oznaczało, że musiał być bardzo zdeterminowany, żeby się upić. Z trudem otworzyłam oczy i wpatrując się w niego zastanawiałam się, co było tak bolesne, że chciał to za wszelką cenę zapomnieć.

Jego lodowato niebieskie oczy były teraz jeszcze bardziej przerażające, gdy patrzyłam na nie z bliska. Wydawało się, że przenikają moją duszę; ale mimo przerażenia nie mogłam oderwać wzroku. Byłam pod jego wpływem i czułam, jakbym topniała w jego ramionach. Blady księżycowy blask pozwalał mi lekko zobaczyć jego twarz, która zdradzała głód, seksualny głód. Jego silne dłonie przesuwały się po całym moim ciele, wzbudzając we mnie miękkie, zmysłowe westchnienia. Jego oczy wbijały się we mnie i wyraźnie widziałam, jak bardzo mnie pragnął. Jego żądza, by mnie mieć, zdominować i sprawić, żebym krzyczała z ekstazy, była tak namacalna, że wisiała nad nami jak ciemna, złowroga chmura.

Nie chciałam mu się poddać. To znaczy, nie powinnam. Był nieznajomym i wydawał się niebezpieczny. Nie chciałam tracić dziewictwa z człowiekiem, którego nawet nie znałam. Im bardziej próbowałam opierać się jego dotykowi, tym bardziej było to niemożliwe. Elektryczność zdawała się przepływać przez moje ciało, gdy jego dłonie wędrowały po moich udach. Jego dłonie przesuwały się coraz bardziej do przodu, aż znalazły się pod moją sukienką.

„Ochl!” jęknęłam. Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Byłam głodna jego dotyku, pragnęłam go. Nigdy wcześniej tak się nie czułam i było to przerażające i ekscytujące jednocześnie. Pomyślałam o tym, co powiedziała Alina. Musiałam się zabawić i odpłacić Brandonowi za zdradę. Czyż nie było lepszego sposobu niż oddanie dziewictwa niesamowicie przystojnemu mężczyźnie, którego nie znałam?

„Lily,” jęczał w moje ucho, gryząc moje płatki. „Dlaczego mnie opuściłaś?” owinął rękę wokół mojej szyi i wydawał się rozdarty między złamaniem mojej szyi a jej masowaniem.

Złożył delikatny pocałunek na mojej szyi, a jego dłoń pod moją spódnicą zbliżała się do moich wilgotnych majtek, delikatnie masując moje wewnętrzne uda. Jego ciepły język przesuwał się po mojej szyi jak drapieżnik smakujący bezradność swojej ofiary. Jego język zacisnął się na mojej rubinowej naszyjnik i chciał go zerwać, ale ja powstrzymałam go. Warknął, nie lubiąc tego, że go powstrzymałam.

„Nie,” jęknęłam. „Proszę. To od mojej mamy.”

Naszyjnik był ręcznie robionym łańcuszkiem, który moja matka wykonała dla mnie przed śmiercią. Był przyczepiony do jasnoczerwonego rubinu, który wydawał się świecić w ciemności. W moim zamglonym, zmysłowym stanie nie chciałam go zdjąć. Jego twardy wzrok złagodniał, gdy wspomniałam o matce, a jego usta przesunęły się ku moim, całując mnie z niezwykłą siłą i wigorem. Jego pocałunek obudził we mnie coś pierwotnego, czego nigdy wcześniej nie czułam. Pragnienie, by mieć go wewnątrz siebie, było tak intensywne, że myślałam, że jeśli nie będę go miała natychmiast, moje ciało wybuchnie płomieniem.

„Lily,” znów nazwał mnie tym imieniem.

Dlaczego ciągle nazywał mnie Lily? Nie mogłam tego zrozumieć i nie starałam się zbytnio myśleć o tym. Wszystko, czego chciałam w tamtej chwili, to żeby mnie posiadł. Jego nieprzerwane gadki sprawiały, że byłam jeszcze bardziej niecierpliwa.

„Po prostu mnie pocałuj,” warknęłam i wpiłam się w jego usta. Chciałam go tak bardzo, a on zwlekał zbyt długo, zanim mnie zdominował.

Byłam zbyt odurzona, żeby cokolwiek powiedzieć; leżałam tam, czekając, aż mnie zdominuje, jak tego chciałam. Musiał wyczuć, że pragnę go tak samo, jak on mnie i z takim pośpiechem zdjął moją suknię, że westchnęłam w oczekiwaniu na to, co miało nadejść. Moje myśli mówiły mi, że robię coś złego, ale byłam tak rozproszona jego niesamowitym ciałem, że zepchnęłam tę myśl na dalszy plan.

„Ja…” słowa zacięły się w moim gardle, a ból połączył się i przeszył moją duszę. Było to takie niesamowite uczucie, że zagubiłam się w wirze emocji, które się we mnie działy. Z każdą sekundą, ból ustępował, a rozkosz stała się tak intensywna, że myślałam, że zemdleję.

Punkt widzenia Aliny:

„Gdzie do cholery jest ten facet?” jęknęłam z niecierpliwością, patrząc na horyzont i czekając na Brandona.

Stałam w hotelu z widokiem na bar na świeżym powietrzu. Czułam się trochę winna z powodu tego, co zamierzałam zrobić, ale tylko odrobinę. Celowo podałam Tanyi najsilniejszy afrodyzjak, jaki mogłam znaleźć. Stałam przed hotelem następnego ranka, mając nadzieję, że mój plan się powiódł. Plan był prosty; podać Tanyi afrodyzjak i zwabić ją do pokoju hotelowego 401, gdzie czekał na nią bogaty biznesmen. Biznesmen był tłustym i obleśnym średniowiecznym szlachcicem z pakietu, który podkochiwał się w Tanyi od młodości. Zwróciłam się do niego, aby zastawił pułapkę na Tanyi, a wszystko to zrobiłam dla Brandona.

Tanya nigdy nie miała przyjść do mieszkania Brandona; ten głupek zapewniał mnie, że nie pojawi się. Tanya prawie przyłapała mnie z jej chłopakiem, co by zrujnowało wszystkie moje plany. Od tygodni spotykałam się z Brandonem za plecami Tanyi i wymyśliłam doskonałą wymówkę, żeby ich rozdzielić. Ponieważ Brandon nie mógł zerwać z Tanyą bez prawdziwego powodu i nie mógł zostać przyłapany na zdradzie, bo to zrujnowałoby jego reputację, musiałam wymyślić przekonującą wymówkę do zerwania; stąd bogaty stary biznesmen.

Tanya miała być pod wpływem afrodyzjaku, biznesmen miał to wykorzystać, a ja miałam pojawić się z Brandonem, oskarżyć ją o zdradę wobec Brandona, zrobić zdjęcia jako dowód, a Brandon miał z nią zerwać; czysto i prosto.

„Powinien tutaj być, zanim ona się obudzi,” jęknęłam. „Cały plan na nic, jeśli nie będziemy w pokoju, zanim Tanya się obudzi.”

„Szukasz mnie?” Bąbliwy głos Brandona wypełnił moje uszy, gdy objął mnie od tyłu, ale szybko go odepchnęłam.

„Rozmawialiśmy o tym,” zbeształam go. „Nie możemy trzymać się publicznie, dopóki nie zerwiesz z Tanyą i nie zrobisz naszego związku oficjalnym.”

„Przepraszam,” zaśmiał się. „Zachwyciła mnie twoja uroda.”

„Zatrzymaj to dla siebie,” prychnęłam. „Masz aparat?”

„Tak,” odpowiedział, jego uśmiech lekko zgasł i wydawał się winny z powodu tego, co mieliśmy zamiar zrobić.

„Słuchaj,” warknęłam na niego. „Chcę być z najpotężniejszym wilkiem w pakiecie i zostać Luną, a ty chcesz być ze mną, bo jestem córką Alfy i to zwiększa twoje szanse na zostanie kolejnym Alfą. Musimy pozbyć się Tanyi i nie ma miejsca na wyrzuty sumienia.”

„Wiem, ale jest taka piękna i nie spałem…”

„Bez ale,” jęknęłam. „Tu.”

Sięgnęłam do torby, wyciągnęłam zaproszenie i wbiłam mu je w pierś: „To zaproszenie na nadchodzącą aukcję charytatywną w stolicy, na którą zaproszono tylko ważnych dygnitarzy z wszystkich sąsiednich pakietów. Masz okazję spotkać się z nimi i zwiększyć swoje szanse na zostanie następnym Alfą. Masz tę szansę tylko, jeśli umawiasz się ze mną, nie z Tanyą. Teraz jesteś ze mną?”

„Oczywiście,” Brandon uśmiechnął się, patrząc chciwie na zaproszenie. „Oczywiście.”

„To chodźmy,” odpowiedziałam i ruszyłam w stronę windy. „Tanya zaraz dostanie największy szok swojego życia.”

Rozdział 4

Punkt widzenia Tanyi: 

Mężczyzna jest niewzruszony, choć krzyczę na całe gardło. Tylko wpatruje się we mnie tymi złowrogimi, zimnymi oczami, które przyprawiają mnie o dreszcze, sprawiając, że krzyczę jeszcze głośniej. Choć to tylko kilka sekund, czuję, że krzyczę wieczność; mimo to mężczyzna nawet nie mruga. Po prostu wciąż wpatruje się we mnie tymi lodowatymi, zimnymi oczami.

„Kim jesteś?” pytam, zdezorientowana i zaskoczona, że jestem naga, w łóżku z mężczyzną, którego wyraźnie nie znam. Podświadomie dotykam szyi. Na szczęście, przynajmniej mnie nie oznaczył.

„Myślę, że to ja powinienem zapytać, kim ty jesteś?” Jego głos jest zimny.

Przejeżdża swoimi lodowato niebieskimi oczami po całym moim ciele, a kiedy jego spojrzenie zatrzymuje się na mojej twarzy, lekko drżę, gdyż pokój staje się chłodniejszy. Jego spojrzenie wypełnione jest surową, zimną mocą, która otacza mnie niczym niewidzialna lodowata mgła.

„Nie, to ja powinnam,” jęczę nerwowo. „Jesteś w moim pokoju. Jesteś nagi i śpisz na moim łóżku.” Ściskam dłonie, próbując ukryć niepokój, który grozi, że mnie przytłoczy.

Próbuję przypomnieć sobie, co się stało i jak się tu znalazłam. Pokój jest w bałaganie. Ręcznik mężczyzny wisi na poręczy okna, podczas gdy suknia Aliny jest zmięta u stóp łóżka. Moje spodnie i stanik są po drugiej stronie pokoju, a samo łóżko wygląda, jakby przetrwało trzecią wojnę światową.

„Nazywam się Marco,” syczy na mnie, jakby uważał, że to, co właśnie powiedziałam, jest śmieszne. „Kim ty jesteś?”

Kiedy mówi, z jego rąk wyrastają ostre, długie palce, a on niespiesznie strzela knykciami. Jego ruchy są powolne, hipnotyzujące i bardzo niebezpieczne.

„Nazywam się Tanya,” szepczę, dysząc ze strachu, wpatrując się w jego przerażającą dłoń. „To mój pokój. Byłam wczoraj w barze, upiłam się i przyszłam do swojego pokoju, żeby wytrzeźwieć.”

„Kłamiesz,” Marco nagle zatrzaskuje, zaskakując mnie.

„Nie kłamię,” odpowiadam. „Pokażę ci moją kartę magnetyczną, żeby udowodnić, że to mój pokój.”

Rozważa to przez kilka sekund, zanim mnie puszcza. Jestem oszołomiona i przestraszona jego dominującą aurą i biegam po pokoju, próbując znaleźć kartę magnetyczną, którą Alina dała mi poprzedniego dnia. Obserwuje mnie uważnie, prawdopodobnie zastanawiając się, jaką grę gram. Odetchnę z ulgą, kiedy w końcu znajduję kartę magnetyczną. Jest pogniecona i szorstka, rzucona w kąt pokoju.

Podekscytowana podnoszę ją z podłogi i triumfalnie podchodzę do łóżka, wyciągając kartę w jego stronę. Jego spojrzenie przesuwa się z mojej twarzy na kartę magnetyczną, a ja zerkam na jego twarz. Jest jeszcze przystojniejszy, gdy poranne słońce rzuca jasny, ciepły blask na jego skórę. Przyłapuję się na patrzeniu na jego ciało, zastanawiając się, jak tak przystojny, gorący mężczyzna może mieć tak zimne, beznamiętne spojrzenie.

„Czy to jakiś podstęp?” pyta Marco, patrząc na kartę magnetyczną, jakby była największym żartem, jaki w życiu widział.

„Co masz na myśli?” pytam, zaskoczona głębokim tembrem jego głosu.

„To pokój 410,” oznajmia. „A ta karta magnetyczna mówi 401.”

„Co?” wzdycham, nie chcąc uwierzyć, że mówi prawdę. Nie ma mowy, żebym była intruzem, „Żartujesz?”

„Nie żartuję,” mówi i rzuca mi kartę magnetyczną. Gdybym była wilkiem z mocami, łatwo złapałabym kartę w powietrzu; ale jestem sobą i macham rękami, potykając się, zanim złapię kartę. Jestem ekstremalnie zawstydzona, subtelnie rzucając na niego okiem, ale on tylko gapi się na mnie, nie mówiąc nic. Oczyszczam gardło i spoglądam na kartę magnetyczną.

„4…0…1” powoli odczytuję numer na karcie magnetycznej. „To nie może być prawda,” mamroczę, zdezorientowana niekomfortową sytuacją, w której się znalazłam. „Ja… jak… co...”

Podchodzę do drzwi, ale jego zimny głos zatrzymuje mnie, „A gdzie myślisz, że idziesz?”

„Sprawdzić numer na drzwiach,” odpowiadam poważnie, mając nadzieję, że na drzwiach jest napisane 401.

„Jesteś naga, głupia,” kpi, a ja patrzę w dół, przypominając sobie, że jestem naga. Zamieszanie związane z obudzeniem się obok nieznajomego sprawiło, że zapomniałam, że jestem całkowicie naga. Rzucam się na łóżko, owijam się kocem i biegnę do drzwi.

„Boże!” wzdycham, natychmiast nienawidząc siebie. Wracam do pokoju, życząc sobie, aby podłoga się otworzyła i mnie pochłonęła. Jestem intruzem.

„Teraz mów,” mówi zimno, co wydaje się oznaczać, że złapał mnie na gorącym uczynku i nie ma sensu kłamać. „Kto cię wysłał? Eric? Lily? Joseph?”

Gadam bezładnie, próbując wytłumaczyć się z okropnie niezręcznej sytuacji, błagając, „Nie znam tych ludzi,” stammeruję przez przeszywający mnie strach.

„Obiecuję, że to nie jest ukartowane,” mówię nerwowo. „Przyszłam tu z moją siostrą, ponieważ to były moje 18. urodziny. Złapałam mojego chłopaka w łóżku z kimś innym i potrzebowałam drinka. Ale po jednym drinku zaczęłam czuć się oszołomiona i gorąca, więc przyszłam do mojego pokoju, żeby się przespać. Musiałam zabłądzić do niewłaściwego pokoju…”

Przerywam, gdy moje serce staje się cięższe w piersi. Wspomnienia z wczoraj wynurzają się w mojej głowie. Wczoraj miałam mieć pierwszy raz z Brandonem. Chciałam poczekać do dnia, kiedy skończyłam 18 lat. Ale złapałam go z kimś innym. Nigdy nawet nie widziałam jej twarzy.

„Nie wykorzystałabym mojego dziewictwa, by cię uwieść,” łkam, patrząc mu w oczy. „To tylko nieporozumienie…” mówię te ostatnie słowa szeptem.

Sięga po moją twarz, chwytając ją z siłą. Drżę, zamykając oczy, próbując wziąć głęboki oddech, aby się uspokoić. Nagle jego uchwyt na mojej twarzy łagodnieje i jego ciało sztywnieje.

Otwieram oczy i uświadamiam sobie, że po jedynym moim policzku płynie jedna łza; delikatnie ląduje na jego ręce. Robi krok w tył, patrząc na kroplę łzy na swojej ręce.

Marco nagle odwraca się do mnie plecami, „Powinnaś już iść,” jego głos łagodnieje i jego postawa jest bardzo sztywna. „Nie zapomnij karty magnetycznej.”

Jestem zaskoczona, jak bardzo złagodniał jego ton. Kiwam głową i pospiesznie się ubieram. Kuleję na zewnątrz, mając nadzieję, że dotrę do swojego właściwego pokoju i zadzwonię do Aliny, że jestem w kłopocie. Jestem tylko kilka kroków od pokoju Marca, kiedy słyszę znajome głosy wołające moje imię.

„Tanya!!” Alina i Brandon chórem wołają moje imię.

„Alina? Brandon?”

„Co ty tu robisz?” Alina pyta zimnym, stalowym głosem, który mnie przeraża. Nigdy wcześniej nie mówiła do mnie w ten sposób i jestem zdezorientowana.

„Co…” jąkam się, ale nie pozwala mi mówić. „Co robisz w pokoju hotelowym?”

„Tak, co robisz?” Brandon pyta szybko, jakby przećwiczyli to przed przyjściem do hotelu.

„Czy uprawiałaś seks z innym mężczyzną?” Alina pyta.

„Oczywiście, że tak,” odpowiada Brandon. „Spójrz, jak zmęczone są jej oczy i jak splątane są jej włosy. Jak mogłeś mi to zrobić? Dla twojego chłopaka, który cię tak kocha?”

„Jak mogłaś zdradzić Brandona w ten sposób, moja mała siostro? Najpotężniejszy wilk w stadzie zniża się, by się z tobą umawiać, a ty robisz to? Zdradzasz go? Jak mogłaś?”

Alina krzyczy tak głośno, że przyciąga innych gości w hotelu. Z rogu oka widzę grubego starszego mężczyznę, którego rozpoznaję, wychodzącego z pokoju 401, pokoju, który miał być moim. Zawsze mówił mi, że mnie lubi, ale nigdy nie widziałam siebie z nim umawiającą się. Kiedy go widzę, wszystko nagle nabiera sensu. Wszystkie wskazówki, które wygodnie ignorowałam, i odpychałam od swoich myśli, powracają do mojej pamięci.

„Kochał cię, chronił cię,” Alina krzyczy, machając dziko rękoma, aby gestykulować, jak bardzo Brandon mnie kocha, i to wtedy to widzę.

Ten sam zegarek na ręce dziewczyny, z którą spotkał się Brandon, ten sam zegarek, który Alina podobno wyrzuciła; ten sam zegarek siedzi dumny na jej nadgarstku, i wiem ponad wszelką wątpliwość, że Alina wszystko zaaranżowała. Sposób, w jaki zachęcała mnie do picia tyle alkoholu poprzedniego wieczoru i ten paskudny płyn, który praktycznie zmusiła mnie do wypicia; to wszystko jej wina.

„To ty,” mamroczę do siebie, nie mogąc w to uwierzyć.

„Jak mogłaś mi to zrobić?” Brandon mówi, udając łkanie.

„Zrobić co?” pytam, oszołomiona ich zdradą. Po prostu nie mogę pojąć, co się dzieje. Wydaje się, że mój świat znowu się wali. Najpierw Brandon, teraz Alina. Po prostu nie mogę zrozumieć, że moje życie może się tak strasznie załamać w jeden dzień. Co zrobiłam, by przyciągnąć taki przeklęty los? Nie mogę powstrzymać łez, gdy wspominam, jak zrujnowane jest moje życie. To jest po prostu za dużo do udźwignięcia. Zdrada Brandona i Aliny miażdży mnie. Na dodatek, właśnie straciłam dziewictwo z całkowitym nieznajomym; to za dużo.

„Widzicie!” Alina krzyczy podekscytowana do małego tłumu, który się zebrał. „Płacze, ponieważ kłamie i została złapana.”

Chcę zaprzeczyć jej twierdzeniu, ale mogę tylko płakać.

„Ona…” Brandon zaczyna mówić, ale zostaje uciszony nagłym hukiem. Marco wychodzi z pokoju 410, trzaskając drzwiami, gdy je opuszcza.

Rozdział 5

Punkt widzenia Tanyi

Z trzaskiem zamykające się drzwi wstrząsają mocno, wydając głośny dźwięk, który przyciąga uwagę wszystkich; dlatego wszyscy obracają się w stronę Marco, gdy wychodzi z pokoju 401. Zszokowana, uświadamiam sobie, że niedoceniłam, jak wysoki i potężny on jest. Przynajmniej o głowę wyższy od wszystkich na korytarzu, a jego zimne, lodowate oczy przemykają przez tłum jednym szybkim spojrzeniem.

„Co się dzieje?” mówi, opierając się o framugę drzwi swojego pokoju z kieliszkiem whisky w ręce. „Nie dajecie nam spać.”

„To ta suka,” krzyczy Alina. „Zdradziła swojego chłopaka.”

„Naprawdę?” rzuca na mnie spojrzenie, jakby nigdy wcześniej mnie nie widział. „A co sprawia, że tak myślisz?” pyta spokojnie, wciąż wpatrując się w moją twarz.

„Co?” Alina pyta, zdezorientowana pytaniem.

„Wchodzicie tu,” odwraca się w jej stronę, stając wyprostowany i dominujący wszystkich swoim niesamowitym ciałem. „Krzyczycie i wrzeszczycie, że ta piękna dziewczyna zdradziła swojego chłopaka, jakbyście złapali ją w łóżku z innym mężczyzną.”

Pomimo mojej niewygodnej sytuacji, lekko się czerwienię, że nazywa mnie piękną. To nie pierwszy raz, kiedy tak mnie nazywają, w rzeczywistości słyszałam to częściej niż swoje imię; ale w jakiś sposób sposób, w jaki on to mówi, rozpala moje ciało i nagle przypominają mi się wydarzenia poprzedniej nocy. Tłum mruczy w zgodzie, obracając się do Aliny i Brandona po wyjaśnienia. Rzeczywiście, wydaje się dziwne, że po prostu wtargnęli do hotelu i zaczęli oskarżać mnie o niewierność bez żadnych dowodów.

„Nie widzicie?” Brandon krzyczy do tłumu. „Jej włosy są rozczochrane, a oczy podpuchnięte.”

„Wczoraj wieczór był dziki,” odpowiada Marco, a jego gruby, basowy głos łatwo przyćmiewa głos Brandona i skupia uwagę tłumu. „Wszyscy świętowali zaręczyny Erica i Lily. Wszędzie były darmowe drinki. To oczywiste, że większość ludzi miała kaca, a tak jak ta dziewczyna tutaj, mieli podpuchnięte zmęczone oczy i rozczochrane włosy; to wynik wczorajszej ciężkiej imprezy.”

Alina i Brandon wymieniają nerwowe spojrzenia. Nastroje publiczne już obracają się na moją korzyść i wydaje się, że ich zły plan się na nich obrócił.

„Nie widzicie, że ona…” Alina jąka się. „A kim ty w ogóle jesteś?”

Marco uśmiecha się, dokładnie jak złoczyńca. „Jestem tylko gościem w tym hotelu, którego sen właśnie zakłóciliście swoimi nieustannymi krzykami i niepotwierdzonymi oskarżeniami, więc jest tylko właściwe, żebyśmy doszli do sedna sprawy. To najmniej, co możecie dla nas zrobić za zakłócenie naszego snu,” krzyczy głośno, aby tłum go usłyszał, i wszyscy wydają się zgadzać.

Brandon wściekle podchodzi bliżej do Marca. Brandon jest jednym z największych mężczyzn w naszej watahy, ale nawet on wygląda jak karzeł w porównaniu do Marca.

„Zejdź z drogi temu człowiekowi,” warknie Brandon, wspierając swoje słowa wilczą mocą. „To nie twoja walka.”

„Ale to moja,” warczy Marco, a surowa siła, która od niego emanuje, jest tak potężna, że Brandon odwraca wzrok, a tłum cofa się o krok. Jestem zachwycona jego siłą i charyzmą i ledwo wierzę, że spędziłam noc z takim potężnym mężczyzną.

„Zakładam, że jesteś jej siostrą,” zwraca się do Aliny, a ona lekko się cofa pod jego spojrzeniem. „Dlaczego tak bardzo chcesz oskarżyć swoją siostrę o zdradę? Nawet jeśli jej chłopak jest paranoikiem i wierzy, że jego dziewczyna go zdradza, czy nie powinnaś bronić swojej siostry i udowodnić, że się myli? Zamiast tego to ty podżegasz do oskarżenia. Wydajecie się bardzo pewni, że ona zdradziła, choć nawet nie była w swoim pokoju.”

„Daj mi swoją kartę-klucz,” szepcze do mnie, a ja pospiesznie mu ją podaję.

„Spójrzcie tutaj,” krzyczy do tłumu. „Jej karta-klucz mówi 401, a ona nawet tam jeszcze nie była.”

Wszyscy zwracają uwagę na pokój 401 i grubego, starego, bogatego biznesmena, który stoi półnago przy drzwiach.

„Ciekawe, co robi ten stary człowiek w jej pokoju,” chichocze Marco. „Chyba że pewne osoby spisekły, by wrobić tę niewinną dziewczynę i ustawić ją.”

Stary człowiek musi wyczuć, że plan się nie powiódł i postanawia uratować siebie, rzucając Alinę pod autobus. „To wszystko jej wina,” krzyczy swoim szorstkim, chrapliwym głosem i wskazuje na Alinę, której twarz zbielała. „To cały jej pomysł. Miała zwabić dziewczynę tutaj. Już zapłaciłem połowę uzgodnionej kwoty, a ona nie dostarczyła swojej części umowy.”

„Alina,” Marco śmieje się. „O czym on mówi?”

„Jakie brednie?” Brandon krzyczy i rusza w stronę grubego starca, odpycha go na bok i szeroko otwiera drzwi. „Na pewno spała w tym pokoju…”

Wszyscy za nim podążają, ale nie znajdują żadnych śladów, że kiedykolwiek tam byłam.

„Myślę, że stary mówi prawdę,” mówi Marco. „Lepiej odejdźcie, zanim tłum zdecyduje się was ukarać za zakłócenie ich snu.”

Brandon chce walczyć, ale Alina ciągnie go za ręce i szybko opuszczają hotel wśród potępienia tłumu. Podniecenie szybko zanika, a wszyscy goście wracają do swoich pokoi, rozmawiając o porannych wydarzeniach. Chcę podziękować Marco, ale on obrzuca mnie wzrokiem i udaje się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Mijają tygodnie, a ja wracam do perfumerii, ale wciąż trudno mi zapomnieć tamtego dnia. Nie z powodu zdrady Aliny i Brandona, ale z powodu bohaterstwa Marca. Nie znam go, a jednak uratował mnie przed druzgocącym wstydem. Gdyby Alina i Brandon dopięli swego, zostałabym uznana za niewdzięcznicę i zdrajczynię. To i tak wystarczająco źle, że większość ludzi nie postrzega mnie jako prawdziwego członka watahy, bo nie udało mi się ujawnić mojego wilka, jeśli mieliby prawdziwy powód, by mnie wyrzucić, już by to zrobili.

Lekko chichoczę przy sobie, przypominając sobie, jak Marco łatwo zniszczył plany Brandona i Aliny. Jest tak bezwzględny w swoich słowach, że aż drżę z podziwu i strachu. Jest także bardzo atrakcyjny, że czasami wyobrażam sobie siebie w jego ramionach. Chociaż nie pamiętam dokładnie szczegółów z tej nocy, kiedy byliśmy razem, pamiętam wystarczająco, by wiedzieć, że było naprawdę dobrze.

„Zbierz się w garść,” napominam się. „Nawet go nie znasz.”

„Hej dziewczyny,” Malik uśmiecha się, zaciągając ciaśniej płaszcz na wyjściu ze sklepu. „Wychodzę,” mówi do mnie i Clary. „Zaraz wrócę.”

„Oczywiście, szefie,” Clara chichocze. „Przejmiemy tę twierdzę.”

„Wierzę, że dacie radę,” Malik uśmiecha się. „Wszystko w porządku, Tanya?” pyta, a ja kiwam potwierdzająco głową.

„Czyż nie jest uroczy?” Clara mówi do mnie, gdy Malik wychodzi ze sklepu i zasięgi słuchu.

„Jest żonaty,” chichoczę.

„To jedyny powód, dla którego nie rzucam się na niego,” śmieje się. „Czy na pewno wszystko w porządku? Nie wyglądasz dobrze.”

„W porządku,” uśmiecham się. „Tylko zmęczona.”

„Okej,” odpowiada i wraca do swojej pracy.

Clara jest sprzedawczynią w sklepie. Kiedy ja skupiam się na tworzeniu perfum, ona zajmuje się tworzeniem inwentarza i upewnianiem się, że perfumy nadają się do sprzedaży. Chociaż jesteśmy koleżankami, nigdy naprawdę się nie związaliśmy, więc trudno mi powiedzieć jej, że nie jestem w porządku; że czuję się dziwnie od tamtej nocy w hotelu.

„W porządku,” powtarzam sobie po raz enty, ignorując nasilenie mdłości w moim żołądku i skupiając się na pracy. Już czterokrotnie wymiotowałam tego dnia, a Clara patrzy na mnie dziwnie. Bardzo staram się zignorować narastające mdłości, ale one się tylko nasilają i muszę zbiec do toalety, by wszystko wyrzucić z siebie. Kiedy wychodzę, Clara czeka na mnie na zewnątrz, z rękoma na bokach i groźnym spojrzeniem.

„Co?” pytam, próbując się bronić przed jej przenikającym spojrzeniem.

„Jesteś w ciąży,” oznajmia i podchodzi blisko do mnie, otwierając moje powieki i dotykając mojego brzucha. „Tak, jesteś na pewno w ciąży. Nie zauważyłam, że już sypiasz z Brandonem.”

„Co? To niemożliwe,” protestuję. „Nie mogę być w ciąży.”

Odsuwam ją na bok i wracam na stanowisko, ignorując ciekawskie spojrzenie Clary. Jedyną osobą, z którą uprawiałam seks, jest Marco, zupełny nieznajomy, o którym nic nie wiem. Mimo że próbuję zaprzeczyć i obalić słowa Clary, wiem, że prawdopodobnie ma rację. Zauważyłam objawy, ale nie chciałam tego przyznać. Ale potrzebuję potwierdzenia, by naprawdę to wiedzieć na pewno.

„Wychodzę wcześniej,” ogłaszam Clary i wybiegam ze sklepu, zanim zdąży mnie powstrzymać. Pędzę do najbliższej apteki, kupuję test ciążowy i wracam do domu. W pośpiechu wpada na Alinę, ale zupełnie ją ignoruję. Na szczęście ona też mnie ignoruje i idę do łazienki, by się przetestować. Wstrzymuję oddech, czekając na wynik.

„O, mój Boże!” piszczę, gdy wynik wychodzi, a test ciążowy wypada mi z drżących rąk. „To nie może być prawda.”

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ciężarna po jednej nocy z Lykanem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści