Mój Alfa

Rozdział 1

Nie spałam prawie całą noc. Ostatnie dni były wyczerpujące, z ukończeniem szkoły średniej i wszystkimi towarzyszącymi temu świętami, ale byłam zbyt pobudzona, żeby naprawdę odpocząć. W prawie każdy sposób czuję, że czekałam na ten dzień przez całe swoje życie.

„Brooke!” krzyczę, rzucając poduszką przez pokój. Ląduje na śpiącej postaci mojej siostry i słyszę jej jęk protestu.

Przechodzę przez naszą sypialnię do łazienki en-suite, kopiąc w ramę jej łóżka, gdy przechodzę obok. „Lepiej wstań, bo spóźnimy się na autobus.”

Włączam światło w łazience, ziewając, gdy przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Moje proste jak drut blond włosy są splątane, więc pierwszą rzeczą, którą robię, jest ich wyczesanie, aż będą gładkie, aby mogły stworzyć długi koński ogon. Następnie zamieniam swoje geekowe czarne okulary na soczewki kontaktowe, myję zęby i pakuję resztę swoich przyborów toaletowych. Gdy wychodzę z łazienki, Brooke już siedzi w łóżku, mrugając, by wypędzić senność z oczu.

Brooke sięga po okulary na szafce nocnej, osadzając ciężkie czarne oprawki na nosie. Mamy te same okulary i chociaż jesteśmy identycznymi bliźniaczkami, przysięgam, że ona prezentuje geeky-chic znacznie lepiej niż ja kiedykolwiek mogłabym.

„Która godzina?” pyta zaspana, zrzucając kołdrę z ciała.

Uśmiecham się do niej przez ramię i unoszę brwi. „Czas opuścić tę dziurę.”

Brooke i ja całe życie mieszkałyśmy w Summervale. Nasze senne miasteczko zaszyte w dzikich terenach Kolorado pewnie nie wydawałoby się niczym specjalnym dla kogoś przejeżdżającego, ale wszyscy mieszkańcy mają coś wspólnego; starannie strzeżoną tajemnicę. Jesteśmy zmiennokształtnymi wilkami.

Większość ludzi myśli, że wilkołaki to bajki, ale istnieją stada zmiennokształtnych na całym świecie, ukryte na widoku. Jako gatunek mamy zwyczaj trzymać się na uboczu, działać pod radarem. Większość stad ma swoje własne terytoria, miasta i szkoły, abyśmy mogli żyć w separacji od ogólnej populacji bez obawy przed odkryciem. Boimy się obcych, ponieważ od młodości wpajano nam, że ujawnienie naszej tajemnicy człowiekowi mogłoby ostatecznie doprowadzić do naszego wyginięcia.

Kiedy byłam dzieckiem, pamiętam wiele szeptanych rozmów o bezpieczeństwie naszego stada w naszym małym miasteczku. Generalnie stada zmiennokształtnych trzymają rękę na pulsie jedno o drugim i nie mają wielu konfliktów, ale około sześć lat temu jeden żądny władzy alfa na północnym zachodzie Pacyfiku zaczął organizować skoordynowane ataki na inne stada, eliminując ich przywódców i przejmując ich stada i terytoria. W ten sposób zaczął tworzyć jedno ogromne stado, które nazwał „stadem cienia” – i wydawał się zdeterminowany, aby kontynuować swoje rządy terroru, aż przejmie władzę nad wszystkimi innymi stadami w Ameryce Północnej. Kiedy to wszystko się zaczęło, żyliśmy w stanie ciągłej obawy, że stado cienia zaatakuje nas jako następne. Brooke i ja byłyśmy jeszcze młode, więc nie byłyśmy wtajemniczone w wiele szczegółów, ale pamiętam, jak nasi rodzice kilkakrotnie sadzali nas, aby przeanalizować plany ucieczki na wypadek, gdyby nasze stado było celem ataku.

Wszystko zmieniło się dla nas około pięciu lat temu, gdy nasze stado zawarło sojusz z pięcioma innymi. Przesunęli się na otaczające terytoria i utworzyliśmy coś w rodzaju super stada, gdzie każde indywidualne stado pozostało autonomiczne, ale współpracowało i miało nawzajem swoje plecy. Wszystkie stada połączyły się z konieczności, aby chronić się przed rosnącym w sile stadem cienia, ale w rzeczywistości wyszło to nam na dobre, ponieważ nasz mały zakątek świata nie jest już taki mały. Ze wzrostem populacji pojawiły się nowe możliwości i miejsce rozbudowało się bardzo szybko. Na naszych terytoriach mamy teraz browar odnoszący sukcesy, ośrodek narciarski i niezliczone sklepy. Turystyka na obrzeżach przynosi wiele pieniędzy i możemy utrzymać ten obszar oddzielony od reszty terytorium stada, dzięki czemu nie sprowadzamy naprawdę obcych. Zawrzeliśmy sojusz, aby przetrwać, a teraz prosperujemy.

Ponieważ nasz sojusz składa się z sześciu stad, niektórzy ludzie z żartem zaczęli nazywać go „szósta paczka” i nazwa przylgnęła. Chociaż nazywamy siebie szóstą paczką i nasze interesy są zbieżne, pozostajemy sześcioma bardzo odrębnymi stadami, z których każde ma swojego własnego alfę. Mieszkamy na własnych terytoriach i żyjemy na własny sposób. Gdy chodzi o sprawy wpływające na całe terytorium i jego bezpieczeństwo, sześciu alf i ich bety tworzy radę, a szósta paczka ma zbiorową grupę bezpieczeństwa. Ta grupa składa się z najlepszych wojowników z każdego z sześciu stad i zajmuje się wszystkim, od poważnych zagrożeń po rutynowe patrole graniczne. Od momentu utworzenia tej grupy wiedziałam, że chcę być jej częścią. Musiałam być jej częścią.

Nigdy nie byłam wielką uczennicą. Podczas gdy moja siostra bliźniaczka łatwo dostawała same piątki w szkole, ja wagarowałam i paliłam papierosy za trybunami. Wiem, że to brzmi jak banał, ale chociaż dzielimy łono, Brooke i ja naprawdę nie mogłybyśmy być bardziej różne. Ona jest przemyślana i ostrożna, a także genialna, podczas gdy ja jestem lekkomyślna, nieuważna i uparta. Zawsze byłam zadziorna, a wycieczka do centrum treningowego grupy bezpieczeństwa, kiedy miałam czternaście lat, była dla mnie przełomowym momentem – nigdy wcześniej nie myślałam o przyszłości, ale oglądanie tamtego dnia tych niesamowitych wojowników wzbudziło moje zainteresowanie czymś po raz pierwszy. Wiedziałam, że chcę być jedną z nich, i od tamtego dnia całkowicie poświęciłam się treningom.

Nie można po prostu zapisać się do grupy bezpieczeństwa – po ukończeniu szkoły średniej trzeba przejść męczące letnie szkolenie i zostać wybranym. Grupa jest bardzo ważna dla szóstej paczki, więc rekrutują ciężko. Kiedy byłam jeszcze w szkole, parę wojowników z grupy przyjeżdżało do szkoły średniej raz w tygodniu, żeby prowadzić kurs treningowy, a ci z nas, którzy mieli aspiracje dołączenia do grupy pewnego dnia, kontynuowali ćwiczenia z innymi wieczorami w tygodniu.

Próbowałam namówić Brooke do treningów ze mną, ale ona była bardziej zainteresowana siedzeniem przed komputerem niż brudzeniem sobie rąk. To jednak wyszło jej na dobre, bo grupa bezpieczeństwa to nie tylko mięśnie. Istnieje mała frakcja ludzi obeznanych z techniką, którzy pracują w jednostce IT grupy, śledząc ruchy stada cienia i wszelkie inne potencjalne zagrożenia. Brooke jest małym geniuszem hakerem komputerowym, więc została zaproszona do dołączenia. Nawet nie musi próbować ani udowadniać swoich umiejętności – po prostu jest w. Szczęściara.

Zwyczajnie zostawiam wszystko na ostatnią chwilę, więc oczywiście nadal pakuję walizkę na letni obóz treningowy z ledwo minutą do stracenia. Walizka na moim łóżku jest wypukła, a ja nachylam się nad nią, próbując siłą zamknąć ją. Słyszę jak Brooke chichocze z drugiego końca pokoju, obserwując moje zmagania.

„Trochę pomocy?” burczę, przesuwając więcej swojego ciężaru na górę walizki.

Podnoszę głowę, aby zobaczyć, jak Brooke zsuwa się z łóżka i idzie w moją stronę. Zawala mnie z drogi i siada na mojej walizce.

„Proszę,” mówi Brooke, poruszając się, aby cały jej ciężar był równo rozłożony na moim bagażu. „Ty zasuń suwak. Jesteś silniejsza niż ja.”

To prawda. Chociaż genetycznie jesteśmy identyczne – te same niebieskie oczy, długie blond włosy, opalona skóra i wysoki, smukły frame – przez ostatnie cztery lata nabrałam dużo więcej mięśni dzięki treningom. Walczę z zamkiem suwaka przez kilka minut i z ciężarem Brooke na górze, cudownie uda mi się zamknąć przepełnioną walizkę.

Podczas gdy Brooke idzie do łazienki, żeby umyć zęby i przygotować się, ja zmieniam piżamę na wysokiej talii leggingsy, biały stanik sportowy i białą, skróconą koszulkę. Po kilku minutach wychodzi w czarnych dżinsach i flaneli, sięgając po walizkę w rogu. Oczywiście, że jest już spakowana. Nie mogę się powstrzymać, by nie przewrócić oczami.

Schodzimy na dół, żeby zjeść szybkie śniadanie z naszymi rodzicami i pożegnać się. Mama szczególnie emocjonalnie reaguje na dorastanie swoich córek i wyruszenie w świat. Idę, aby ją przytulić, a ona kładzie dłoń na moim policzku, obejmując moją twarz rękoma.

„Czy przynajmniej wrócicie na pełni księżyca?” pyta, a ja muszę powstrzymać swoje zwykłe sarkastyczne odpowiedzi. Wiem, że będzie za nami tęsknić, ale wiem też, że ma ukryte motywy pytając, czy wrócimy na bieg.

Brooke i ja skończyłyśmy osiemnaście lat w zeszłym miesiącu, co oznacza, że teraz mamy szansę znaleźć naszych partnerów. Więź partnerska jest czymś unikalnym dla zmiennokształtnych wilków i może być uruchomiona tylko podczas pełni księżyca. Jeśli jesteśmy w pobliżu naszego przeznaczonego partnera podczas pełni księżyca, nasze wilki doprowadzą nas do siebie nawzajem i więź partnerska się zepnie.

Nasi rodzice opisywali doświadczenie więzi partnerskiej jako coś niesamowitego, ale myślę, że jestem trochę cyniczna. Uważam, że to niesprawiedliwe, że nie możemy wybrać kogo kochać na własną rękę – co jeśli los da mi marnego partnera? Po prostu muszę to zaakceptować? Cała koncepcja wydaje mi się staroświecka.

Brooke nie podziela mojego cynizmu – w głębi duszy, jest romantyczna. Jednak stwierdziła, że nie jest gotowa, aby znaleźć swojego partnera, ponieważ nie chce, żeby coś odciągało jej uwagę od nauki czy komputera. Dlatego nie umawiała się na randki w szkole średniej. Ja nie umawiałam się na randki, bo nie widziałam sensu w rozwijaniu uczuć do kogoś, kto najprawdopodobniej nie będzie moim przeznaczonym partnerem. Szanse na rzeczywiste wybranie kogoś, kto okaże się twoim przeznaczonym partnerem są tak rzadkie, że nie widzę, by randkowanie było warte nieuniknionego złamania serca. Przypuszczam, że los ostatecznie wybierze za mnie, ale do tego czasu będę żyła własnym życiem.

„Zobaczymy, czy uda nam się wyrwać,” mówię mamie, chociaż tak naprawdę nie planuję wracania na bieg podczas pełni. Potrzebuję całej swojej uwagi tego lata na moim treningu.

Mama uśmiecha się, obejmując mnie mocno. Jest mniejsza ode mnie – Brooke i ja zdecydowanie odziedziczyłyśmy wzrost po tacie – ale mimo że jest drobna, daje najlepsze „misiowe” uściski. Choć jestem niecierpliwa, aby w końcu opuścić dom, muszę przyznać, że będę tęsknić za jej uściskami.

Tata odwozi nas na rynek miasteczka, żeby złapać autobus na obóz treningowy, i jest wyjątkowo rozmowny podczas krótkiej jazdy. Mówi nam, jak bardzo jest z nas dumny, że dołączamy do grupy, i zaczyna do mnie docierać, jak bardzo będę tęsknić za obojgiem rodziców. Nie mogę jednak na tym skupiać się – czekałam na ten dzień tak długo. To pierwszy dzień reszty mojego życia.

Alpha Anders wyszedł na rynek, żeby pożegnać grupę rekrutów z naszego stada. Tata odłącza się, żeby pogadać z nim, podczas gdy Brooke i ja idziemy dołączyć do naszych kolegów z klasy. Z naszego stada jest piętnaście osób, które jadą na letni obóz treningowy, a inni rekruci już ładują swoje bagaże do autobusu.

„Fallon! Brooke!” słyszę głos wołający, a Boyd macha ręką, wskazując, abyśmy podeszły do miejsca, gdzie stoi z Davisem obok autobusu.

Boyd i Davis to bliscy przyjaciele, z którymi trenowałam wieczorami przez ostatnie parę lat. Boyd jest wysoki i szczupły, z kudłatymi brązowymi włosami i opaloną skórą. Jest atrakcyjny z klasycznymi cechami – kwadratową szczęką i przystojnymi rysami. Przypuszczam, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby okazał się moim partnerem, choć na pewno byłoby to wyjście z przyjacielskiej strefy. Jestem pewna, że zawsze miał do mnie słabość – jest bezwstydnym flirciarzem – ale nigdy nie czułam tej chemii między nami. Może to właśnie więź partnerska by dodała.

„Cześć, piękna,” uśmiecha się Boyd, gdy podchodzimy, rzucając w moim kierunku oczko.

Przewracam oczami, cicho się śmiejąc. „Hej, Boyd. Widzę, że lekko się spakowałeś,” droczę się.

„Już załadowane. Dam mi wziąć twoje.” Boyd sięga po uchwyt mojej walizki, zanim zdążę zaprotestować, i ciągnie ją ku autobusowi.

„Mogę wziąć twoje, Brooke,” oferuje Davis, zbliżając się do niej.

Jak na faceta, który chce być wojownikiem, Davis jest jednym z najsłodszych ludzi, jakich znam. Nigdy nie sądziłam, że ma temperament do grupy bezpieczeństwa, ale jest naprawdę imponujący, jeśli chodzi o sparing. Nie jest tak wysoki jak Boyd, ale bardzo się wyrobił w ciągu ostatniego roku. Kiedy niesie walizkę Brooke ku autobusowi, umięśnione mięśnie pod jego koszulką falują w jego ruchach. Davis ma plażowe blond włosy i zielone oczy, i podobnie jak Boyd, jest atrakcyjny – ale w przeciwieństwie do Boyda, naprawdę mam nadzieję, że nie okaże się moim partnerem. Jest zbyt słodki – przeszłabym po nim jak po deskach.

Alpha Anders mówi kilka słów pożegnania, zasadniczo przypominając nam, że nasze działania podczas pobytu poza domem będą odzwierciedlać jego samego i całe stado. Następną rzeczą, jaką wiem, to macham tacie przez okno autobusu, kiedy ten odjeżdża z rynku.

„To tylko na kilka tygodni,” mówi Brooke, bardziej dla siebie niż dla mnie.

„Naprawdę wracasz na bieg pełni księżyca, co?” pytam, odwracając się w siedzeniu ku

Rozdział 2

Autobusy zaczynają zjeżdżać do kompleksu oddziału trochę po dziewiątej rano, a ja już jestem na skraju nerwów. Zawsze jestem nieco spięty w pierwszy dzień obozu treningowego, kiedy przybywają nowi rekruci. Kompleks znajduje się na ziemiach mojej watahy, a jako alfa, moja wataha jest moim priorytetem. Coroczne zapraszanie bandy innych wilków na nasze terytorium – nawet jeśli pochodzą z sojuszniczych watah – wiąże się z wrodzonym ryzykiem. Program szkoleniowy oddziału był niezwykle skuteczny przez ostatnie kilka lat, ale nigdy nie wiesz, kiedy trafi ci się zgniłe jajo. Zawsze jestem gotów prześwietlić każdego nowego rekruta.

Kiedy lata temu moja wataha dołączyła do innych, tworząc sześciopak, szybko zgłosiłem się na ochotnika do kierowania oddziałem ochrony. To był mój pomysł. Z pierwszej ręki wiem, jak niebezpieczna jest wataha cienia, więc byłem chętny do opracowania szczegółowych i zaawansowanych zabezpieczeń przeciwko nim.

Miałem zaledwie osiemnaście lat, kiedy wataha cienia przyszła po moich. Walczyliśmy, ale tylko połowie z nas udało się przeżyć. Moi rodzice zginęli w bitwie, czyniąc mnie nowym alfą, zanim byłem gotowy. Zebrałem ocalałych i uciekliśmy, zanim wataha cienia mogła wrócić, by dokończyć dzieła zniszczenia. Miesiąc później połączyliśmy się z inną watahą, co ostatecznie doprowadziło do sojuszu sześciopaka. Nasze szeregi były tak przerzedzone, że szczerze mówiąc, nie wiem, co byśmy zrobili bez sześciopaka.

Chociaż nie byłem gotów zostać alfą w wieku 18 lat, szybko się przystosowałem i wkrótce odkryłem, że jestem w tym cholernie dobry. Rozpocząłem oddział ochrony, program rekrutacyjny i szkoleniowy, i nadzoruję całość, jednocześnie wykonując obowiązki alfy dla rosnącej watahy. Minęło pięć lat od założenia, a oddział działa teraz jak precyzyjnie zestrojona maszyna. Jestem jak dumny tata.

Kompleks oddziału znajduje się na ziemiach mojej watahy, choć jest w lesie, około pół mili od skraju naszego małego miasteczka. Kompleks jest ogromny, składa się z wewnętrznego centrum treningowego, zewnętrznej areny i toru, centrum IT z najnowszą technologią przeznaczoną dla naszego zespołu techników, biur i koszar dla oddziału i rekrutów. Cały sześciopak przyczynił się do oczyszczenia ziemi i budowy w ciągu kilku miesięcy. Jak na tak szybką robotę, miejsce jest naprawdę imponujące.

Rekruci zaczynają schodzić z autobusów i podziwiają wszystko, szum ich rozmów zagłusza ciszę lasu. W tym roku mamy 49 rekrutów – najwięcej w historii. Największy wkład pochodzi od watahy Summervale, a także udało nam się zgarnąć kolejnego dzieciaka stamtąd do naszego oddziału IT. Z tego co słyszę, dzieciak jest w rodzaju genialnego hakera – nasz zespół techników nie może się doczekać, aby do nich dołączył.

„Twoja ekipa jest naprawdę dobra w tym roku,” komentuję do mojego kumpla Theo, obserwując dzieciaki z Summervale schodzące z autobusu.

Theo wyciąga ramiona przed siebie, strzelając kostkami. „Widać, że umiemy hodować,” odpowiada z uśmieszkiem.

Theo jest najstarszym synem Alfy Andersa, szefa watahy Summervale. W przyszłości ma zastąpić swojego ojca jako alfa, ale Anders nie ma zamiaru oddać kontroli w najbliższym czasie. Powiedział Theo, że wciąż czeka na jego dojrzewanie – co ma sens, bo chłopak jest totalnie porywczy. Mimo to Theo wie, kiedy poważnie zabrać się do pracy. Był moją prawą ręką przy organizacji oddziału i od tego czasu mieszka w kompleksie. Jest całym alfą – szczerze mówiąc, czasami bywa skończonym dupkiem – ale dogadujemy się świetnie. Jest prawdopodobnie moim najbliższym przyjacielem.

Cała piątka z nas, która zarządza oddziałem, trzyma się razem, biorąc pod uwagę, że wszyscy jesteśmy typu alfa. Theo, Jax, Brock, Reid i ja – wszyscy jesteśmy wczesnymi dwudziestolatkami i maniakami fitnessu z krótkimi lontami. Umieszczenie nas wszystkich w jednym pokoju brzmi jak przepis na katastrofę, ale jakoś udało nam się to urzeczywistnić. Jesteśmy teraz praktycznie braćmi.

Wciąż mimochodem obserwuję rekrutów schodzących z autobusów, gdy po raz pierwszy ją widzę. Nawet z daleka widać, że jest oszałamiająca. Długi blond kucyk, doskonale opalona skóra i nogi jak stąd do wieczności. Wysiadła z autobusu Summervale i właśnie zamierzam zapytać Theo, kim jest, gdy wychodzi za nią kolejna dziewczyna i robię podwójne przejrzenie.

Czy widzę podwójnie?

To wydaje się zbrodnią, że jedna kobieta może być tak atrakcyjna, ale bliźniaczki? Czasami Bóg naprawdę daje oburącz.

Bliźniaczka z kucykiem wygląda na atletyczną, jakby znała się na siłowni. Widzę, jak pracują jej umięśnione uda pod legginsami, gdy idzie, a mój wilk niemal wyje z podniecenia. Nie mogę oderwać wzroku od niej ani na chwilę, by przyjrzeć się drugiej bliźniaczce z hipsterskimi okularami, która wydaje się trochę nie na miejscu w obozie treningowym. Ma na sobie dżinsy, na miłość boską.

„Jaka jest historia bliźniaczek?” mruczę cicho do Theo. On też je obserwuje, praktycznie się śliniąc.

„Były tylko dzieciakami, kiedy ostatnio je widziałem. Naprawdę dorosły. Cholera.” Theo nadal obserwuje je z uznaniem.

Kręcę głową, próbując pozbyć się tych myśli. Wataha cienia ostatnio była w ruchu i ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebuję, jest rozproszenie koncentracji przez kobietę. Nawet taką, która wygląda jak ta blondynka z kucykiem. Założę się, że wyglądałaby słodko klęcząc z tym kucykiem owiniętym wokół mojej ręki.

Odwracam się i klaskam Theo w ramię, pochylając się. „Spokojnie, chłopcze. Mamy pracę do wykonania.”

Theo przewraca oczami i popycha mnie. „To nie znaczy, że nie możemy mieć trochę zabawy tego lata.” Uśmiecha się.

Rzucam mu surowe spojrzenie, a potem odwracam się z powrotem w stronę autobusów, składam ręce na ustach. „Pospieszcie się, rekruci!” wołam i chichoczę do siebie, gdy zaczynają spieszyć się, by złapać swoje torby i podejść bliżej.

Unoszę ramiona i wskazuję w stronę koszar. „Złóżcie swoje torby tam i zgromadźcie się.”

Krzyżuję ramiona na piersi i z rozbawieniem obserwuję, jak tłum nowych rekrutów potyka się wzajemnie, próbując odstawić swoje rzeczy.

„To będzie zabawa,” mruczy Theo, śmiejąc się pod nosem.

Kiwnąłem głową, chichocząc. „Zawsze jest.”

Rozdział 3

Dyszę lekko od ciągnięcia walizki przez trawę do baraków, ale staram się utrzymać na przedzie grupy. Od chwili, gdy wysiedliśmy z autobusów, ci faceci nas obserwują, oceniając, czy mamy to, czego potrzeba, żeby dołączyć do oddziału. Zamierzam im udowodnić, że jak najbardziej mam.

Choć Brooke z trudem nadąża, jest tuż za mną. Nie musi nic udowadniać — już jest w oddziale — ale jej niepokój sprawia, że trzyma się blisko.

Zatrzymujemy się tam, gdzie zebrała się reszta rekrutów, i po raz pierwszy przyglądam się facetom, którzy prowadzą to miejsce. Cholera! Myślę, że przestaję oddychać na sekundę. Pięciu stojących przed nami mężczyzn jest oszałamiająco przystojnych.

Każdy z nich jest niesamowicie umięśniony, od przekrzyżowanych na piersiach przedramion po mięśnie brzucha napinające przód ich czarnych koszulek. Myślałam, że Davis był dobrze zbudowany, ale ci faceci są wyrzeźbieni. Na dodatek każdy z nich ma tatuaże i jest zniewalająco przystojny. Większość wilkołaków jest atrakcyjna, ale ci faceci wyglądają jak gwiazdy filmowe.

Zbierz się do kupy, Fallon.

Najwyższy facet stoi pośrodku i wychodzi naprzód, klaszcząc w dłonie. Wiatr porusza jego potargane ciemne włosy, a ja przysięgam, że czuję jego zapach. Pachnie niesamowicie.

„Słuchajcie, rekruci,” zaczyna, a jego głęboki głos rezonuje od aluminiowych ścian zamykających kompleks oddziału. „Możecie być tu z przyjaciółmi, ale to nie jest obóz letni.”

Ton jego głosu sprawia, że nogi lekko uginają się pode mną.

„To będzie najcięższe lato w waszym życiu, a jeśli uda wam się przetrwać, może uda wam się dołączyć do oddziału,” kontynuuje. „Jeśli wydaje wam się, że nie macie tego, co potrzeba, ostatnia szansa, żeby zawrócić.”

Przypominam sobie, że jestem tu w określonym celu — żeby trenować — ale mój wilk jest oszołomiony; w tej chwili nie mogę myśleć o niczym innym poza wspinaniem się po tym facecie jak po drzewie.

Rzucam ukradkowe spojrzenie na Brooke i widzę, że myśli dokładnie to samo. Zatykam ręką usta, żeby stłumić śmiech, ale jednak się wyrywa.

Jego oczy od razu kierują się na mnie, mrużąc się, i od razu wiem, że zawaliłam.

„Coś śmiesznego, rekrucie?” pyta, składając ramiona na piersi. Tatuaże plemienne biegną wzdłuż jego umięśnionych przedramion.

Cholera.

Puszczam kolejny nerwowy chichot, a potem zacinam wargi, kręcąc głową.

Podchodzi krok bliżej.

Grupa innych rekrutów stojących przede mną rozstępuje się, pozwalając mu podejść, aż stoi tuż przede mną.

Wciągam oddech, a moje serce przestaje bić. Wszystkie te lata treningu, a ja zepsułam wszystko w ciągu pierwszych dwóch minut? Brawo, Fallon.

Facet patrzy na mnie swoimi ciemnobrązowymi oczami, a ja czuję, jakby jego spojrzenie mnie przeszywało.

„Jak masz na imię, rekrucie?” warczy.

Przełykam ślinę i na chwilę zapominam własnego imienia, dopóki Brooke nie szturcha mnie dyskretnie.

„Fallon,” wykrztuszam, potem odzyskuję trochę spokoju i prostuję się. „Fallon Eastwick.” Drugi raz brzmi to gładko i pewnie.

Facet po prostu gapi się na mnie przez to, co wydaje się wiecznością, zanim otwiera usta, żeby znowu mówić. Próbuję mnie zastraszyć, ale za nic nie dam się przestraszyć. Wojownicy tak nie robią.

„A więc, Fallon, czy coś, co powiedziałem, rozbawiło cię?” Jego ciężkie spojrzenie nadal jest intensywne.

Kręcę głową, krzyżując ręce na piersi, naśladując jego postawę. „Nie.”

„Nie co?”

„Nie usłyszałam twojego imienia.”

Jak tylko to mówię, żałuję tego. Odpowiedź z nutą sarkazmu wymknęła się, zanim zdążyłam przemyśleć. Wiem, że spodziewał się, że powiem „nie sir”, jakbym odpowiadała sierżantowi, ale oczywiście nie mogłam powstrzymać sarkazmu.

Kilku rekrutów wydaje zduszone okrzyki, słychać kilka chichotów z tłumu.

Facet nie reaguje, choć jego oczy migoczą na złoto. Unosi brew, potem obraca się na pięcie, ruszając z powrotem do reszty facetów. Zatrzymuje się i obraca znowu do rekrutów, a ja zaciskam zęby, czekając aż powie, żebym odeszła. Całkowicie to zawaliłam.

„Jestem Alfa Gray,” ogłasza głośno, „a to są Jax, Brock, Reid i Theo.” Wskazuje na każdego z mężczyzn wokół siebie, wymieniając ich imiona.

Nagle rozpoznaję Theo — jest z mojej watahy. Wygląda dokładnie jak jego ojciec, Alfa Anders. Mój ojciec jest blisko z naszym alfą. Może to mnie uratuje.

Gray kontynuuje. „Ale wszyscy możecie nazywać nas Sir.”

Chcę przewrócić oczami tak bardzo, ale gryzę się w wargę, żeby powstrzymać reakcję.

„Zrozumieliście?” pyta, a reszta rekrutów wokół mnie zaczyna mamrotać „tak sir”.

Gray patrzy prosto na mnie, a ja zmuszam się do wymuszenia tych słów.

„Dobrze,” zatrzaskuje Grey, znowu składając ramiona na swojej szerokiej piersi. „Skoro wasza koleżanka Fallon pokazała mi, że wszystkim przyda się mała lekcja dyscypliny.”

Cholera. Wiedziałam, że nie ujdzie mi to tak łatwo. Wstrzymuję oddech.

„Więc myślę, że powinniśmy zacząć od dwudziestu okrążeń wokół toru.”

Słyszę chór jęków i czuję, jak spojrzenia szczypią mnie w twarz. Moje policzki płoną.

Wspaniale. Pięć minut minęło, a reszta rekrutów już mnie nienawidzi.

Kątem oka zauważam ruch, jak Brooke podnosi rękę. Obracam się, żeby na nią spojrzeć — chcąc ją zapytać, co do diabła robi — kiedy się odzywa.

„Um, sir?” pyta, jej głos jest cichy.

Gray patrzy na nią pytająco, a Brooke wychodzi naprzód, odchrząkując i poprawiając okulary na nosie.

„Jestem tutaj właściwie do jednostki IT, nie na obóz treningowy.”

Gray kiwa głową, gestykulując do Brooke, żeby podeszła bliżej.

„Jax,” woła przez ramię, a blondyn dołącza do niego. „Dlaczego byś nie wziął…”

„Brooke,” podpowiada Brooke.

Gray znowu kiwa głową. „Dlaczego byś nie zaprowadził Brooke do centrum IT, żeby mogła zacząć.”

„Jasne,” odpowiada Jax, uśmiechając się ciepło do Brooke. „Chodź.” Jax obraca się i macha, żeby Brooke poszła za nim, a ona idzie za nim.

Gdy są już kilka kroków dalej, Gray zwraca się z powrotem do rekrutów, rozglądając się po tłumie.

„Na co czekacie?” pyta.

Prawie jak na komendę, wszyscy ruszamy biegiem w kierunku toru. Kilku innych rekrutów patrzy na mnie groźnie, mijając mnie, a ja w środku kopię siebie.

Rozdział 4

Moje nogi drżą, gdy tego wieczoru wspinam się na swoje łóżko. Po biegu karnym zafundowanym nam przez Graya, Theo zmęczył nas treningiem obwodowym, a Brock zmuszał do naprzemiennych planków i przysiadów, aż niektórzy rekruci dosłownie się przewrócili. Trenuję od lat, ale teraz uświadomiłam sobie, że nic nie mogło mnie odpowiednio przygotować na letni obóz treningowy.

I to był dopiero pierwszy dzień.

Kiedy w końcu zwolniono nas na resztę dnia, szybko wzięłam prysznic i poszłam do stołówki na przekąskę. Dzięki Bogu za Davisa i Boyda, bo domyślam się, że żadni inni rekruci nie rozmawiają ze mną. Kara za dwadzieścia okrążeń sprawiła, że stałam się wrogiem numer jeden wśród uczestników.

Zauważyłam Brooke po drugiej stronie stołówki, siedzącą z grupą ludzi, których mogę jedynie przypuszczać, że to zespół IT. Wyglądało na to, że zadomowiła się wygodnie, więc tylko machnęłam do niej i nie przeszkadzałam. Nadal obwiniam się o zamieszanie, które spowodowałam wcześniej, a ona jest jedyną osobą, z którą teraz chcę porozmawiać. Bycie po drugiej stronie sali od niej wydawało się, jakbym była od niej o mile oddalona.

Akademiki są urządzone jak sierociniec – po prostu duża sala z rzędami łóżek piętrowych. Wzięłam górne łóżko, nad Davisem. Boyd jest na górnym łóżku naprzeciwko mnie, i czuję się bezpieczniej mając przy sobie dwóch przyjaciół. Są jak ochronny mur; nawet jeśli wszyscy tutaj mnie nienawidzą, będą musieli się przez nich przebić, żeby mnie zaczepić.

Ściągam prześcieradła i szorstki koc do piersi, wzdychając, gdy wpatruję się w sufit. Jest ciemno, ale jako zmiennokształtna mam doskonałe widzenie w nocy. Moje mięśnie krzyczą i jestem całkowicie wyczerpana, ale nie mogę przestać myśleć.

Obok mnie słyszę, jak Boyd wspina się na swoje łóżko.

„Musiałaś dziś zrobić Fallona, co?” – szepce, chichocząc.

Chociaż wiem, że się drażni, jego słowa trochę bolą. I tak już się wystarczająco zbeształam za to wszystko. Nie chcę płakać, więc zamiast tego decyduję się na sarkastyczną odpowiedź.

„Po prostu nie mogłam się powstrzymać,” – szepnęłam, chichocząc nieco. „Zawsze nienawidziłam reguł.”

Przekręcam się w stronę Boyda, mrugając, aby zobaczyć jego twarz w ciemności. Już leży zwrócony w moją stronę, oparty na łokciu z głową na dłoni.

„Nie chcę cię rozczarować, ale jestem pewien, że właśnie o to chodzi w tym letnim obozie,” – uśmiecha się.

Wydaję westchnienie. „Miejmy nadzieję, że ja i moje złe nastawienie przetrwamy.”

Boyd chichocze, a ja opieram się na łokciu, aby go naśladować.

„Serio, Boyd, co mam zrobić?” – szepczę. „Ten gość mnie nienawidzi.”

Kręci głową. „Nie martw się o to. To był dopiero pierwszy dzień. Zapomni o tym. Poza tym, nikt nie mógłby cię nienawidzić, Fallon.”

Boyd wpatruje się we mnie przez ciemność trochę za długo.

Poczekaj chwilę – czy on flirtuje? Moje wewnętrzne czujniki pod tytułem „fu” zaczynają działać.

„Może.” Odwracam się z powrotem, wpatrując się znów w sufit. „Dzięki za bycie dobrym przyjacielem.”

Boyd nie odpowiada. Prawdopodobnie jest trochę dotknięty powrotem do strefy przyjaciela.

Długo wpatruję się w sufit, odtwarzając wydarzenia z dnia w głowie na okrągło. Przechodzę od poczucia żalu, przez smutek, po złość.

Gray to dupek. Jak ktoś tak przystojny może być takim palantem? Pewnie dlatego, że wie, że jest przystojny. Wiem, że powinnam przełknąć dumę i dostosować się, ale coś we mnie chce walczyć z jego autorytetem.

Może to dlatego, że jesteśmy z różnych stad. Może jest alfą, ale nie moim alfą.

Rozdział 5

„Dobierzcie się w pary!” wołam, a rekruci na polu zaczynają się rozdzielać. To kolejny wczesny ranek treningowy i jestem ciekaw, co ci nowicjusze potrafią. „Rozproszyć się. Dziś będziemy trochę sparować.”

Rekruci wykonują moje polecenie, dzieląc się na dwójki i oddalając się od siebie. Theo staje po mojej prawej stronie.

„Zobaczymy, co potraficie!” mówi, klaszcząc w dłonie.

Rekruci przez chwilę stoją, patrząc na siebie nawzajem.

Theo znowu klaszcze w dłonie. „Jeden z was atakuje, drugi się broni. Walka wręcz, zaczynamy!”

Bez chwili zwłoki pary zaczynają się krążyć wokół siebie. Zaczynam przechodzić między nimi, uważając, by unikać przypadkowych kopnięć czy zamachów, gdy rekruci sparują. Niektórzy z nich radzą sobie lepiej, niż się spodziewałem — szybko pokonują przeciwnika. Inni wyglądają, jakby ledwo wiedzieli, jak walczyć.

Błysk długiego blond kucyka przykuwa mój wzrok i zauważam Fallon stojącą naprzeciwko chłopaka dwa razy większego od niej. Ma dziś na sobie maleńkie szorty, a ja nie mogę się powstrzymać od zauważenia jej idealnie zaokrąglonych pośladków. Ma znowu na sobie t-shirt, ale założę się, że jej piersi są równie doskonałe.

Nie. Nie mogę myśleć o niej w ten sposób.

Mimo że jest gorąca, jest też niesamowicie frustrująca. Nadal jestem wściekły na numer, który wywinęła wczoraj, odpowiadając mi na oczach innych rekrutów. Od razu zdałem sobie sprawę, że na pewno nie jest w moim typie. Wyobrażałem ją sobie jako słodką i uległą, ale ta dziewczyna to czysta alfa. Owszem, jest cholernie seksowna, ale również sprawia więcej kłopotów, niż jest tego warta.

Fallon rzuca się na chłopaka naprzeciwko niej i gdy ten szykuje się do blokady, zaskakuje go zwodem w lewo. To wytrąca go z równowagi na tyle, że Fallon schyla się i podcina go nogą. Przez chwilę myślę, że wyląduje na niej, ale jest szybka — zwija się i robi przewrót, unikając jego upadku i znów staje na nogach, zaciskając pięści i podskakując.

Brawo dziewczyno.

Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Jakkolwiek bystra by nie była, założyłem, że Fallon walczy słowami zamiast pięściami.

Najwyraźniej się myliłem.

Partner Fallon jęczy, próbując się podnieść. Wygląda na to, że upadek wybił mu oddech i potrzebuje chwili, by się otrząsnąć, zanim zaatakuje Fallon ponownie, z pięściami gotowymi do walki.

Znowu jest dla niego zbyt szybka. Schyla się tuż przed jego ciosem, a on prawie traci równowagę i upada. Jego usta rozciągają się w zadowolonym uśmiechu, gdy ponownie staje naprzeciw niej, teraz wściekły.

Podchodzę bliżej do nich.

„Może potrzebujesz większego wyzwania,” sugeruję, patrząc na Fallon i unosząc brew.

Ona przybiera niewinną minę, ale szybko zakrywa ją maską pewności siebie i robi krok w tył, opierając ręce na biodrach.

„Tak? Chcesz kawałek mnie, sir?”

Zaczynamy.

Kręcę głową. „Tsk, tsk. Gdybym nie wiedział lepiej, pomyślałbym, że znowu próbujesz mi pyskować.”

„Nie, sir,” mówi, udając niewinność i podnosząc ręce w geście poddania.

Jej ton jest pełen sarkazmu. Widzę przez nią na wylot; znowu kwestionuje moje autorytety. Moja wściekłość rozpalaja i mój wilk próbuje wydobyć się na powierzchnię, ale z trudem go tłumię.

„Dobra dziewczynko,” cmokam, wiedząc dokładnie, że mój protekcjonalny ton obrazi naturę alfy Fallon. Wiem, że się udało, gdy jej oczy błyskają srebrem, jej wilk pokazując się.

Jestem zaskoczony, jak szybko potrafi uspokoić swojego wilka i nie odpowiada — zamiast tego podnosi pięści i zaczyna podskakiwać na palcach, gotowa do walki.

Moje usta wykrzywiają się w półuśmiechu, gdy ustawiam się naprzeciwko niej, lekko zgięty i gotowy do obrony. Niesamowicie szybko się rzuca — szybciej niż się spodziewałem — ale mam nad nią lata treningu. Schylam się na bok, a ona przemyka obok mnie.

Kiedy ponownie się do mnie obraca, widzę, że jest zdezorientowana, ale skupiona.

„To wszystko, na co cię stać?” wyzywam, a ona znowu rusza na mnie, unosząc pięść do lewego haka.

Znowu jestem szybszy. Manewruję na boku w ostatniej chwili, łapiąc jej bicepsem w swoje dłonie. W jednym szybkim ruchu przewracam ją na ziemię, a ona ląduje na plecach z hukiem.

Nie martwię się, że ją zranię — zmiennokształtni goją się szybko — ale nadal odczuwamy ból. Wzdryga się trochę, ale wygląda na bardziej wściekłą niż zranioną, podnosząc się z powrotem na nogi. Jestem zaskoczony, gdy podnosi pięści i zaczyna podskakiwać, gotowa do kolejnej próby. Ta dziewczyna ma w sobie jeszcze więcej walki, niż myślałem.

Ponownie rusza na mnie, a ja tym samym ruchem powalam ją na ziemię po raz drugi. Tym razem uderzenie jest mocniejsze — stawiam, że wybiło jej oddech. Leży na ziemi przez chwilę, dysząc.

Stoję nad nią, krzyżując ręce na piersi. „Wygląda na to, że musisz się jeszcze wiele nauczyć, rekruit,” drażnię się.

Wyciągam do niej rękę, żeby pomóc jej wstać, ale ona tylko rzuca mi wściekłe spojrzenie, podnosząc się sama i otrzepując szorty.

Odwracam się od niej, dając znak jej pierwotnemu partnerowi, żeby wrócił do sparowania. Przysięgam, że czuję wzrok Fallon przeszywający moje plecy, gdy odchodzę, i nie mogę powstrzymać uśmiechu.

Może wygrała pierwszą rundę, ale teraz wyrównałem wynik.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mój Alfa"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści