Ukryta Królowa Luna

Rozdział 1

Maeve POV

Nigdy nie myślałam, że stracę dziewictwo w taki zwyczajny dzień... i to z najbardziej nieoczekiwaną osobą.

Rzeczywiście, fantazjowałam o opuszczeniu mojej obecnej watahy, pozostawieniu za sobą mojego ojca Alfy, macochy i przyrodniej siostry oraz o ucieczce od tej "rodziny", która traktowała mnie jak nic innego, jak służącą.

Dzień, w którym wszystko się wydarzyło… byłam kompletnie nieprzygotowana.

Rano rozpoczęło się jak każde inne.

Śniadanie zostało podane – wszystko domowej roboty i starannie przygotowane przez naszych skrupulatnych i ciężko pracujących kucharzy – a moja rodzina usiadła przy wielkim stole jadalnym, każdy ubrany w jedno z najwytworniejszych strojów dziennych. Tymczasem ja stałam cicho na moim stałym miejscu w rogu, ubrana w moje zwykłe łachmany.

Moja siostra Sarah, ozdobiona od stóp do głów przepiękną biżuterią, stukając srebrną łyżką w porcelanową filiżankę.

Natychmiast podeszłam, aby nalać świeżo zaparzoną kawę.

"Ach – to smakuje okropnie!" parsknęła z zakręconą wargą, zaskakując mnie bezgłośnie. Widziałam, jak przewraca na mnie dyskretnie oczami, tytułując swoje błyszczące usta serwetką. "Czy to naprawdę tak trudno dla ciebie zrobić porządną filiżankę kawy?"

Osłupiałam. "Ale – "

"Szczerze, po tylu latach, mogłabyś się nauczyć, jak to zrobić." Ostry, wyrafinowany głos, który przemówił natychmiast, sprawił, że się napięłam. Victoria – Luna Moonstone, a także matka Sarah... i moja macocha, jeśli można ją tak nazwać – patrzyła na mnie z absolutnym obrzydzeniem. "Jaka żałośnie bezużyteczna kundlica jest nasza mała Maeve."

Bezużyteczna kundlica...

Zacisnęłam szczęki i zaciśnięłam prawie bolesnie pięści na spódnicy. Czułam, jak moje oczy zaczynają się zaszklić, a potrzeba powstrzymania łez była ogromna… odskoczenia się. Obelgi, niestety, nie były niczym nowym w tym domu, ale mimo że wciąż bolało je słyszeć, musiałam to przyjmować.

Jeśli tego nie zrobiłam... nie wahali się zamknąć mnie ponownie w schowku...

Schyliłam głowę, ukrywając swoją twarz przed wzrokiem. "Proszę, wybacz mi," wyszeptałam. "Następnym razem zrobię lepiej."

Głęboki, ciężki westchnienie zapanowało nad pokojem, popychając innych do ciszy. Spojrzałam w górę i spotkałam dezaprobatę w oczach mojego ojca, który pokiwał głową. "Zostaw nas, Maeve," powiedział, skupiając się ponownie na śniadaniu, "i znajdź coś konstruktywnego do zrobienia ze swoim czasem."

Zgrzytnęłam zębami. "Tak, Alfo," powiedziałam przed wycofaniem się do kuchni, aby zacząć sprzątać.

Tak, mój ojciec był Alfą Burtonem Moonstone, małej, ale rosnącej watahy w Królestwie Wilkołaków, a z tym wiązały się wielkie oczekiwania. Mogłam być jego córką, ale nigdy nie traktowano mnie w ten sposób. Myjąc brudne naczynia kuchenne, podczas gdy reszta rodziny obżałowała się w wielkiej jadalni, naprawdę nie byłam lepsza od sługi omegi.

A Victoria zawsze dbała, abym wiedziała, że byłam błędem.

No cóż... Ojca błędem.

Tożsamość mojej biologicznej matki od dawna była tajemnicą – wszystko, co wiedziałam, to to, że nie pochodzę z krwi Victorii. Sama Luna opowiedziała mi historię ojcowskiego grzechu. To była najgorsza noc w ich życiu, powiedziała... ta noc, kiedy mój ojciec nagle przywiózł mnie do domu watahy jako niemowlę.

Nazwano mnie przerażającym wypadkiem.

Victoria musiała ogłosić, że jest w ciąży z nieplanowanym dzieckiem. Dopiero po pewnym czasie na przedwczesne wilkołakie dziecko wprowadzono mnie jako cudowną córkę Moonstone do wyższych sfer. A teraz, na zewnątrz, wydajemy się idealną rodziną z wyższych sfer.

Alfa, jego Luna, i ich dwie... ukochane córki.

Przejechałam suchą szmatą po naczyniu ze stali nierdzewnej, ścierając resztki wody, aż zobaczyłam odbicie swojej twarzy. Moja ręka zwolniła, kładąc szmatę na blacie. Ta dziewczyna w moim odbiciu – jej bez życia oczy, które skrywały wszystko, co chciała powiedzieć, ale brakowało jej wolności, by to zrobić… jej blada skóra, po długim zamknięciu w domu watahy… jej ciemne, zaniedbane włosy, które nie pasowały do jej twarzy...

Była niczym więcej, jak fasadą.

Skazą na wielkiej watahie Moonstone, którą trzeba było ukryć.

Zapytałam się smutno, przeczesałam ręką swoje matowe czarne włosy. Podobno kiedyś miały najpiękniejszy, żywy odcień czerwonego, ale nigdy nie miałam okazji go zobaczyć. Ojciec i Victoria zmuszali mnie do farbowania, ponieważ wszyscy mieli ciemne włosy, obawiając się, że ujawni to prawdę o naszej rodzinie. Ale nawet z włosami, które pragnęli, zabraniali mi uczestniczyć w wydarzeniach publicznych, chyba że to było konieczne.

Nie rozumiem...

Jeśli byli tak nieszczęśliwi mając mnie wokół, dlaczego mnie trzymali?

Nie musiałam tu zostać. Byłabym przeszczęśliwa żyć w innej watasze, a nawet w stolicy – samotnie, ale zupełnie i w pełni wolna. Od czasu, gdy skończyłam 18 lat, według urodzin, które ojciec mi podał, błagałam, aby rozmawiać z nim o odejściu.

Ale nigdy nie miał dla mnie czasu.

"Ach, to mi przypomina," powiedział ojciec, jego głos rozbrzmiewał w całej jadalni i dotarł do kuchni. "Moja ukochana Sarah, bardzo specjalny gość zgodził się wziąć udział w twojej osiemnastce." W sposób, w jaki mówił, był niewątpliwie zadowolony z wiadomości, które musiał przekazać.

Słyszałam dramatyczne westchnięcie Sarah.

"Czy chcesz powiedzieć...?" Victoria zaczęła pytać, brzmiąc pełna nadziei.

Ojciec odchrząknął. "Jego Królewska Mość – sam książę Xaden – tam będzie." Cisza wypełniła pokój na kilka chwil, zanim wybuchła totalnym chaosem.

"O mój Boże!" 

"Sarah, to może być twoja szansa! Potrzebujemy tylko najlepszego na przyjęcie!"

"Wiem! Och mój – co powinnam założyć?"

Zmarszczyłam brwi zamyślona, otwierając szafki i powoli wkładając naczynia.

Oczywiście, wiedziałam, kim był książę Xaden… no cóż, słyszałam o nim, przynajmniej. Po królestwie, a zwłaszcza w naszym domu watahy, krążyły plotki, że prawdopodobnie zostanie naszym kolejnym Królem Alfy. Młody i potężny, był dumą wszystkich wilkołaków, a każda młoda kobieta marzyła o zwróceniu uwagi księcia.

W końcu, zostanie jego partnerką oznaczało możliwość zostania przyszłą Królową Luną.

A to z kolei znaczyło, że miał sznury Alf i ich córek nieustannie przed swoim progiem, co teraz obejmowało moją własną rodzinę. To była tylko kwestia czasu, zanim zaczną działać na swoje intrygi… a przyjęcie urodzinowe Sarah było najlepszą okazją. Jako ukochana najmłodsza córka Alfy, jej urodziny były pewne, że będą najbardziej wystawnym wydarzeniem towarzyskim.

Zaproszenie księcia było tylko logicznym posunięciem.

Tymczasem moje zostały pominięte, ponieważ chcieli zaoszczędzić trochę pieniędzy i powiedzieli wszystkim, że jestem chora.

"Ach – żadna z moich ubrań nie będzie odpowiednia! Nie mogę spotkać księcia Xadena w tych brzydkich, przestarzałych łachmanach! Muszę pojechać do stolicy – tam będę mogła znaleźć idealny strój... czy to akceptowalne, Tatusiu?"

"Co za doskonały pomysł, kochanie," zachwalał ojciec. Niemal widziałam miłość i uwielbienie na jego twarzy.

Radosny pisk rozbrzmiał w jadalni.

Nie minęło dużo czasu, zanim samochód podjechał, aby odwieźć Sarah do stolicy, do którego szybko pobiegła. Jednakże, z powodu drogiego i delikatnego charakteru jej sukni, musiała powoli i ostrożnie wsiąść do samochodu. Victoria pośpieszyła, aby jej pomóc, podczas gdy ojciec i ja staliśmy blisko drzwi frontowych domu watahy.

Nagle ojciec wbił we mnie palec, i nie mogłam się powstrzymać od instynktownej reakcji. "Ty, jedź z nią."

Mały krzyk wydobył się z samochodu, gdy Sarah z niedowierzaniem patrzyła między ojca a mnie. Victoria, stojąca blisko otwartych drzwi samochodu, popatrzyła na mnie niebezpiecznie, a następnie zwróciła się do swojego męża. "Drogi, to naprawdę jest konieczne?" zapytała, bezwstydnie okazując swoją czystą odrazę.

"Tatusiu, nie każ mi być widzianą z nią w stolicy!"

"Pan—I-e, nie potrzebuję niczego kupować," jąkałam się zmieszana. "Czy coś – ?"

Ojciec zignorował całe zamieszanie. "Będziesz potrzebowała sukni na przyjęcie urodzinowe Sarah. Kup coś przyzwoitego."

Szok.

Zmieszanie.

Ośmielę się powiedzieć… nadzieję.

Rozdział 2

Maeve POV

Żadne z tych słów nie mogło odpowiednio opisać tego, co czułam w tamtym momencie. Czy dobrze go usłyszałam?

Ja... mogłam iść na imprezę urodzinową Sarah?

„Dlaczego ona może przyjść?” skarżyła się Sarah. „To moja impreza urodzinowa!”

Ojciec podszedł do otwartych drzwi samochodu i z czułością poklepał jej ozdobioną głowę. „Wiem, najdroższa, ale rodzina królewska wie, że mam dwie córki. Spodziewają się, że książę Xaden spotka was obie na imprezie.”

Czułam ostre spojrzenie Victorii, które przeszywało mnie jak sztylety. Przełykając ślinę, celowo unikałam kontaktu wzrokowego z nią. Powinnam była wiedzieć. On tak naprawdę nie chciał mnie tam.

„Więc... dlaczego ona potrzebuje nowej sukienki?”

„Wyobraź sobie, co by się stało, gdyby zaczęły krążyć plotki, że źle traktuję swoją córkę. Reputacja, którą nasza rodzina z takim trudem zbudowała, rozpadłaby się. Nie chcesz, żebym rozzłościł Księcia Alfę, prawda?”

Sarah nadąsała się. „Cóż... nie, ale...”

„Co powiesz na to,” zacmokał ojciec. „Tym razem dostaniesz pięć nowych sukienek? Jakiekolwiek pięć sukienek, które chcesz.”

„Chcę dziesięć!”

Ojciec uśmiechnął się, a widok sprawił, że poczułam ukłucie w klatce piersiowej. „Wszystko dla mojej księżniczki.” Nigdy nie widziałam tej strony u niego, chyba że chodziło o moją siostrę. Zrobiłby wszystko, żeby ją uszczęśliwić, żeby spełnić jej marzenia.

A nawet nie mógł mi poświęcić przelotnego spojrzenia, gdy szłam do samochodu.

Nasz kierowca zamknął za mną drzwi, a my opuściliśmy Moonstone i udaliśmy się do stolicy. Sama podróż była dość prosta, mimo że trwała godzinę, a Sarah spędziła ją, siedząc jak najdalej ode mnie, jak to tylko było możliwe w samochodzie, nie wypowiadając ani słowa. Nie przeszkadzało mi to—rzadko miałam okazję odwiedzić stolicę, nie mówiąc już o opuszczeniu domu alfa, więc wykorzystałam tę okazję, aby jak najwięcej wchłonąć otoczenie.

Sceneria, budynki, ludzie...

Chciałam doświadczyć wszystkiego, jakby to był ostatni raz.

Coś w stolicy zawsze odbierało mi dech w piersiach, a gdy wysiedliśmy z samochodu, ponownie mnie to uderzyło. Z jego nowoczesnymi wieżowcami i czystymi ulicami pełnymi szczęśliwych ludzi, było to coś zupełnie innego niż zimny, konserwatywny dom alf, którym zarządzał mój ojciec, gdzie zawsze musiałam chodzić na palcach.

Oddychając świeżym powietrzem stolicy, czułam się lekka.

Ale to było terytorium Sarah, nie moje. Ona znała to miejsce jak własną kieszeń, czy to żeby spotkać przyjaciół, czy pójść na zakupy na własną rękę.

Podczas zwiedzania najbardziej eleganckiego centrum handlowego w stolicy, zatrzymując się w każdym luksusowym butiku, jaki Sarah mogła znaleźć, było oczywiste, że nie miała zamiaru kupować dla mnie. Każda sukienka, którą wybierała i przymierzała, była dostosowana do jej gustu. I upewniała się, że jestem zajęta, zmuszając mnie do podążania za nią i noszenia wszystkich jej pudełek i toreb.

Nie miało znaczenia, że oznaczało to nieposłuszeństwo wobec rozkazów ojca. Była całkowicie skłonna trzymać mnie jak najdalej od obrazu.

Ten dzień był dla niej.

„Uwielbiam ten sklep!” Sarah wykrzyknęła, gdy sprzedawca pakował jej zakupy. „Zawsze tu znajduję takie piękne sukienki!”

„Są tylko tak piękne, jak kobieta, która je nosi.” Sprzedawca uśmiechnął się do uradowanej twarzy Sarah, a następnie odwrócił się do mnie, jego uśmiech szybko zniknął, wręczając mi torbę. Oczywiście, był jednym z wielu, którzy zakładali, że jestem zwykłą służącą omega. „Nie zabrudź tych.”

Westchnęłam, biorąc torbę. To będzie długi dzień.

Godziny minęły od momentu, gdy zaczęłyśmy zakupy i słońce zaczęło zachodzić. Byłam przytłoczona pękami zakupów Sarah, ale ona wciąż nie była zaspokojona. Więc wędrowałyśmy przez ostatnią butikę na jej liście.

Nagle, jedna sukienka szczególnie przykuła moją uwagę, nie z powodu jej ekstrawagancji, ani też nie miała na metce modnego nazwiska projektanta. Była to prosta, biała sukienka z szyfonu z delikatną koronką na staniku i rękawach, która mogła zostać pomylona z jedną z koszulek nocnych Sarah, ale była w niej niezwykła prostota. Żadna z innych dziewczyn, które usiłowały zdobyć uwagę Księcia Alfa, nie założyłaby takiej sukienki.

I to, jak pomyślałam, czyniło ją wyjątkową.

„A co z tą?” zaproponowałam. „Nie jest tak luksusowa, ale wciąż jest całkiem urocza—”

„Czy ty siebie w ogóle słyszysz?” powiedziała z pogardą, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. „Jeśli nie jest na tyle chodzi o jej wspaniałość, aby zwrócić na nią uwagę Księcia Xadena, to nie chcę mieć z nią nic wspólnego. A teraz, bądź dobrym kundelkiem i zamknij buzię.”

Zacisnęłam zęby. „Ja tylko próbowałam—”

„Jeśli tak ci się podoba, dlaczego jej nie założysz?” mruknęła, pochłonięta rzędami różowych sukien. „Nudna sukienka dla nudnej służącej.”

Jej obraźliwe komentarze sprawiły, że poczułam się wściekła, ale milczałam.

Potrzebowałam przecież stroju na jej urodziny. Patrząc na sukienkę, wiedziałam, że mogłam zrobić dużo gorzej, jeśli chodzi o opcje, i na pewno nie czułabym się komfortowo w czymś w stylu Sarah.

Może powinnam ją przymierzyć...

Po kilku minutach w przymierzalni butiku, wyszłam ubrana w prostą sukienkę.

I przez chwilę, Sarah wyglądała naprawdę oszołomiona. „To jest...”

„Piękne!” Przechodząca grupa dziewcząt zatrzymała się, by mi się przyglądać w sukience, przyciągając uwagę innych pobliskich klientów, a ja nie mogłam powstrzymać rumieńca z powodu nagłej uwagi. „Wygląda jakby była uszyta dla ciebie!”

Co?

Spojrzałam w pobliskie lustro, niezdarnie poprawiając rękawy. Pewnie, sukienka była bardziej w moim guście niż cokolwiek innego, co widziałam w centrum handlowym i była miła w dotyku, ale... żeby nazwać ją piękną?

Nie byłam tego warta.

„To najbrzydsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam,” warknęła Sarah złowrogo, zaskakując mnie. „Zdejmij ją natychmiast i zabierz mi ją z oczu!” Zepchnięta w kierunku przymierzalni, zmieniłam strój na moją normalną odzież i opuściłyśmy butik... bez sukienki.

Złość emanowała z jej ciała falami, gdy szłyśmy do samochodu.

Gdy ostrożnie pakowałam sukienki Sarah do bagażnika, usłyszałam, jak mówi do naszego kierowcy: „Poczekaj tu. Niedługo wrócimy.” A gdy zamknęłam klapę, chwyciła mnie za nadgarstek i zabrała mnie od samochodu.

Jej nagła stanowczość wzbudziła we mnie złe przeczucia. „Dokąd idziemy?”

„Mam dla ciebie prezent.”

I z tym, poprowadziła mnie dalej w głąb labiryntu stolicy.

Wkrótce zatrzymałyśmy się przed zaułkiem w części stolicy, którą nie znałam—jednej, której nie chciałam nigdy więcej odwiedzać. Wysokie budynki pochylały się nad nami, ich obecność była złowroga w zapadającym zmroku. Mężczyźni pachnący alkoholem i skąpo ubrani omega kobiety zaśmiecały ulicę, emanując grzechem i kłopotami.

„Dlaczego tu jesteśmy?” zapytałam, nerwowo rozglądając się. „Powinnyśmy odejść.”

Dziewczęta takie jak my tu nie pasowały.

Nawet oczy Sarah były pełne strachu, ale pozostawała zdeterminowana. „Nie, jeszcze nie wychodzimy.”

Podeszła do pobliskiego sprzedawcy alkoholu i wkrótce wróciła z podejrzanie wyglądającym żółtym napojem. „To dla ciebie,” powiedziała z uśmiechem, który tylko zwiększył moje niepokój. „Uznałam to za mój prezent dla ciebie.”

Nie miałam dużego doświadczenia z alkoholem. Kilka razy, gdy pamiętałam, że wypiłam łyk lub dwa, miało to miejsce tylko na wydarzeniach towarzyskich, na które mnie wpuszczono jako córkę Moonstone. Wspominając chwile, gdy byłam otoczona przez dystyngowanych, krytycznych nieznajomych i rodzinę, która nienawidziła samego mojego istnienia, wraz z jego silnym i nieprzyjemnym aromatem—nie miałam paliwej ochoty, aby skosztować tego.

Szczególnie nie w tym miejscu, które pachniało kłopotami.

„Ja... nie chcę tego,” skrzywiłam się, powoli cofając się. „Proszę, Sarah, wyjdźmy. To nie jest bezpieczne—”

Nagle, jej ręka wystrzeliła i wciągnęła mnie w ciemność zaułka. Miałam mało czasu na przetworzenie tego, co się działo, nie mówiąc już o obronie, udało jej się powalić mnie na ziemię i zmusić mnie do wypicia napoju. Natychmiast, ostry, gorzki smak i osobliwy roślinny zapach wypełniły moje zmysły, powodując mdłości.

Trudno było mi wstać. Nawet powiew wiatru mógłby mnie przewrócić. „Co—” kaszlnęłam, „co to było?”

„Po prostu kieliszek alkoholu... z infuzją esencji Ylang.”

Ylang...?

„To nie jest trucizna. Ma cię rozluźnić...” powiedziała z szyderczym uśmiechem, „może sprawić, że jakiś mężczyzna, albo pięćdziesięciu, zrobi z tobą, co mu się podoba. Z tak słynnym burdel w stolicy tuż obok, nie będą w stanie odróżnić cię od jednej z tych ulicznych dziewczyn... więc lepiej się połóż i przyjmij to, jak zepsuty kundel, którym jesteś.”

Byłam przerażona. To było nowe dno, nawet dla niej.

Ogłuszający trzask, trzask, trzask zaczął się odbijać echem w moim ciele, choć czy to było z powodu strachu, oburzenia, afrodyzjaku, czy jakiejś potężnej mieszanki tych trzech, nie mogłam powiedzieć. Coś gorącego, dzikiego i zupełnie nieznanego poruszyło się we mnie. Oddychając ciężko i drżąc, czułam, że ogarnia mnie okropna gorączka.

Czy to...?

Sarah obserwowała mnie. „Już jesteś w rui,” stwierdziła, brzmiąc zaskoczona. „Co za potężny koktajl.”

„Sarah, proszę...”

„Ciesz się nocą z wilkami,” zadrwiła. I tak po prostu, zniknęła.

Czas płynął inaczej pod wpływem narkotyku, a moja głowa kręciła się od zamętu. Ale jedna rzecz była pewna...

Grupa mężczyzn szła w moim kierunku z wygaszającym krokiem. Czułam alkohol bijący od ich ciał i wiedziałam, po co tu przyszli. Sarah może nie chciała zabić mnie tym napojem, ale skazała mnie na śmierć mimo wszystko.

Jeden z mężczyzn spojrzał na mnie z pożądaniem. „Wyglądasz, jakbyś potrzebowała towarzystwa, mała damo.”

Zamierałam, przyciskając się do ściany zaułka z całej siły, jaką mogłam zebrać. Pod wpływem narkotyku lub nie, to była moja pierwsza ruja i byłam bezsilna wobec jej wpływu. Wszystko, czego chciało moje ciało, to poddać się woli tych przerażających mężczyzn, a ja...

Nie mogłam na to pozwolić!

„O-odejdźcie ode mnie,” próbowałam wywarczeć. „Nie chcę w-was!”

Inny mężczyzna zaśmiał się. „Wygląda na to, że mamy zadziorną, chłopaki.”

Łzy zaczęły się pojawiać. „O-ostrzegam was!”

„No chodź, mała,” bełkotał trzeci, wyciągając swoje duże, odrażające ręce w moim kierunku. „Pokażemy ci, jak się dobrze bawić...”

Moje serce skoczyło do gardła i zachłysnęłam się, zamykając mokre oczy. Nie mogłam dłużej oprzeć się mojej rui—te pragnienia były duszące i czułam, że nie mogę oddychać, chyba że się poddam. W każdej chwili moja osłabiona wola pęknie i utknę z tymi rzezimieszkami przez całą noc—

„ZOSTAWCIE JĄ W SPOKOJU!”

—albo tak mi się wydawało.

Rozdział 3

"Zabierz mnie do domu, proszę," westchnąłem. "I nie zatrzymuj się na nic."

Mój kierowca skinął głową. "Tak jest, Książę Xaden, panie."

To był długi, bardzo długi dzień... i chciałem tylko wrócić do domu i odpocząć.

Dziś wieczorem spotkałem się z kolejną córką Alfy. Hipotetycznie rzecz biorąc, była idealna—ubrana w najdroższe ubrania, dobrze wykształcona zarówno w obowiązkach stada, jak i zasadach wysokiego społeczeństwa, a jej imponujące pochodzenie Alfy niemal dorównywało królewskiemu.

Pod każdym względem była idealną kandydatką na Lunę Księcia Alfa.

Ale... nic do niej nie czułem. Każde jej słowo, każdy jej ruch wydawał się wyreżyserowany.

Opuściłem okno. Gdy jechaliśmy przez stolicę, mijając budynek po budynku, chłodne wieczorne powietrze pomagało mi się uspokoić. Niedługo później znalazłem się jednak w części miasta, której szczególnie nie lubiłem.

Diamentowa Klatka. Znany burdel w stolicy.

To miejsce pełne pijaków, zboczeńców i złych wieści… miejsce, które chciałem za wszelką cenę unikać. Przygotowywałem się do zamknięcia okna, gdy nagle poczułem zapach. Najsłodszy, najpyszniejszy zapach, jaki kiedykolwiek poczułem, otulił mnie… jakby ze snu.

"Kierowco, zatrzymaj się," nakazałem. "Teraz."

Zgodnie z instrukcją, samochód gwałtownie się zatrzymał. Przegroda powoli się opuściła, odsłaniając mojego lekko zaniepokojonego kierowcę. "Czy... wszystko w porządku, Wasza Wysokość?"

Nie zwracałem na niego uwagi.

Musiałem znaleźć źródło tego wspaniałego zapachu. Wysiadłem z samochodu i podążyłem za śladem do ciemnej, wilgotnej uliczki prowadzącej za burdel. A kiedy spojrzałem w dół uliczki, znalazłem ją: przerażoną młodą kobietę, skromnie ubraną w zwykłe ubrania, otoczoną przez grupę pijanych zakapiorów.

Prostytutka? Niemożliwe.

Jak mogła pachnieć tak dobrze?

Patrzyłem, jak te nędzne typy sięgają po nią swoimi brudnymi rękami—a ja po prostu zobaczyłem czerwień. Zanim się zorientowałem, krzyknąłem z całej siły, której mój królewski Alfa krew mogła dostarczyć: "ZOSTAWCIE JĄ SAMĄ!"

Ledwie usłyszałem, jak jeden z mężczyzn prycha. "Odpuść sobie, bohaterze, i idź znajdź własną dziw—"

"Czekaj. Znam tę twarz..." zająknął się inny.

"…Kurwa... ty jesteś..."

Podszedłem do nich i do dziewczyny, którą osaczyli, patrząc na nich morderczo, czując dziwnie zwodniczą przyjemność, widząc, jak tchórzą w mojej obecności. "Jeśli wiecie, co dla was dobre," warknąłem, "znikajcie stąd."

I już ich nie było, uciekli z uliczki jak szczury, którymi byli. Skierowałem uwagę na dziewczynę.

"Odejdź... nie chcę..." wyszeptała.

"Co się stało?" dociekałem. "Czy to byli… twoi klienci?"

Gdy tylko te słowa opuściły moje usta, fala niezręcznego napięcia i zażenowania przelała się przeze mnie. Nie byłem pewien, czy to właściwe pytanie do zadania biednej dziewczynie, ale im więcej informacji miałem, tym lepiej mogłem rozwiązać sytuację.

Pokręciła głową leniwie, w całkowitej niezgodności z lękiem, który przebijał przez jej twarz. "Nie... stąd... n-nie jestem stąd..." bełkotała, i zrozumiałem, że problem był poważniejszy, niż mogłem przypuszczać. "To ten napój... on... dziwnie smakował..."

Ścisnąłem szczęki.

Ta dziewczyna została odurzona.

"Nie... nie lubię tutaj..." mamrotała. Łzy zaczęły napływać do jej zamglonych oczu, a ja szybko owinąłem ramię wokół jej drżącego ciała, niepewny, czy robię to, aby ją uspokoić, czy aby utrzymać ją w pionie. "Chcę... odejść... proszę..."

Nie musiałem słuchać więcej.

Podniosłem ją w ramiona i zaniosłem do samochodu. "Nie martw się," powiedziałem uspokajająco, kładąc ją na skórzanym siedzeniu, ignorując zdumione uwagi mojego kierowcy. "Będziesz bezpieczna. Gdzie jest twój dom?"

"Jest daleko... stąd..." wyszeptała.

"Jedź do najbliższego hotelu."

Mój kierowca wydawał się chwilowo oszołomiony, ale się opanował. "T-Tak, panie."

Powiedzieć, że jazda do hotelu była najdłuższą jazdą w moim życiu, to jak nic nie powiedzieć.

Bycie zamkniętym w tak ciasnej przestrzeni podczas silnej, wywołanej narkotykami gorączki wydawało się pogarszać stan dziewczyny. Wijąc się niekontrolowanie, jęcząc i sapiąc przez cały czas, a jej zapach tylko się nasilał. Coś zaczęło się we mnie budzić, widząc ją tak… czując jej zapach…

Spokojnie, Xaden. Pewnie martwisz się o nią.

Wziąłem oddech. Musiałem się skoncentrować.

Kiedy w końcu znaleźliśmy się w prywatnej części hotelowego pokoju—ignorując zainteresowane spojrzenia personelu podczas wchodzenia—poprowadziłem ją do łóżka i usadziłem. "Będziesz tu bezpieczna," powiedziałem sztywno. "Zostań, ile tylko potrzebujesz."

"C-Zzekaj."

To było wszystko, co mogłem dla niej zrobić bez utraty pozostałych zmysłów. Każda chwila dłużej, a jej zapach jeszcze bardziej zapędziłby mnie w kozi róg, czego żadnemu z nas teraz nie potrzeba. Nie byłem gotów wykorzystać jej, bez względu na to, jak bardzo byłem oczarowany jej obecnością.

Muszę wyjść i zamknąć za sobą drzwi.

"Życzę ci powodzenia." Zacząłem kierować się do drzwi, kiedy nagle ręka uchwyciła mój ramię.

Spojrzała na mnie spod ciemnych, długich rzęs, jej oczy były czarne i dzikie z pożądania, ale szerokie ze strachu i dezorientacji. Drżące dłonie trzymały się mojego ramienia jak o życie. "Co powinnam... zrobić...?"

Zdezorientowany, zmarszczyłem brwi. "Jesteś dziewicą?"

Jej twarz zaczerwieniła się i kiwnęła głową, nie zrywając kontaktu wzrokowego i nie mówiąc ani słowa. Poczułem natychmiastowy ból w piersi—nie mogłem nie współczuć tej dziewczynie, jak samotna i przerażona musiała się czuć. A jednocześnie byłem niezwykle do niej przyciągany—ta urocza niewinność… te różowe, soczyste usta i delikatne piegi ukryte za niechlujnymi włosami i łachmanami… ciemne pożądanie w jej oczach. Właśnie ją poznałem, a już była tak różna od każdej córki Alfy, jaką kiedykolwiek spotkałem.

Pozostanie tutaj byłoby strasznym pomysłem, ale jak mogłem ją tak samotną zostawić?

Wbrew zdrowemu rozsądkowi, usiadłem obok niej. "Jak się nazywasz?" zapytałem delikatnie.

"... Maeve..."

"Chcesz, żebym ci pomógł poczuć się lepiej?"

Pomoc?

Gdybym była w pełni świadoma, może rozważyłabym, co to znaczy. Ale nie byłam... i wszystko, co usłyszałam, to że w końcu znajdę ulgę, której tak desperacko potrzebowałam... od kogoś, do kogo byłam magicznie przyciągana.

Nie znałam tego mężczyzny, ale od momentu naszego spotkania miałam wrażenie, że się mną zaopiekuje… że mogę mu zaufać. Wiedziałam, że jest inny niż pijacy, którzy próbowali mnie wykorzystać.

Z entuzjazmem skinęłam głową, dając mu swoje przyzwolenie i oddając kontrolę.

Proszę, spraw, żebym poczuła się lepiej—!

Przełknął ślinę i skinął krótko głową. "Dobrze."

Przesuwając się bliżej, jego silna dłoń wsunęła się delikatnie pod moją spódniczkę. Moje serce biło gwałtownie—nie wiedziałam, co zamierza zrobić, a mimo to rozwarłam nogi bez wahania, moje ciało wiedziało, czego potrzebuje, zanim moja świadomość to pojęła.

"Dobra dziewczynka," wymruczał. A potem przesunął palcami tam na dole.

"Ooch..." przygryzłam wargę, jęcząc cicho, gdy mnie dotykał.

Cokolwiek robił, to było dokładnie to, czego potrzebowałam, a jednocześnie wciąż za mało. Chciałam więcej… i więcej. Kiedy tylko pomyślałam tę myśl, dwa palce zanurzyły się we mnie.

Westchnęłam i instynktownie owinęłam dłoń wokół jego nadgarstka.

Jego gorący oddech musnął mój policzek. "Zaufaj mi," wyszeptał, a ja przełknęłam ślinę, czując się cieplej z każdą sekundą. Mój uścisk delikatnie się poluźnił, pozwalając mu kontynuować, ale wciąż trzymałam się, prowadząc go, gdy mnie zaspokajał, i znów się zatraciłam.

Szepnął mi do ucha. "Jesteś... piękna..."

W tym momencie zauważyłam, że naprzeciwko łóżka stoi duże lustro. Patrząc w nie, zobaczyłam dziką kobietę, gorączkową i zarumienioną z nieposkromionym pożądaniem. Była siłą natury… ale byłam zdumiona.

Nie znałam tej kobiety.

Nie była tą, którą widziałam w swoim odbiciu każdego dnia.

Bez tchu i zarumieniona, przeniosłam wzrok na jego odbicie, które nie mogło zdjąć ze mnie oczu. Jego uprzejme i troskliwe oczy, które pierwotnie miały ładny odcień zieleni, szybko przekształciły się w coś mrocznego i nie do poznania przede mną. I nagle poczułam w powietrzu przyjemny, słodki zapach, którego wcześniej tam nie było.

Odwróciłam się w jego stronę.

"Dziwne..." mruknął, oblizując usta, gdy jego oczy—czarne i intensywne, wirujące pożądaniem—wbiły się w moje własne. "Nikt wcześniej nie wyzwolił we mnie gorączki, zwłaszcza omega...."

"Wiesz co—to teraz nie ma znaczenia," wymamrotał.

To była jakaś mgła. Jakoś znalazłam się płasko na plecach na środku łóżka z nagim mężczyzną, który nachylał się nade mną, powoli ściągając moje majtki i rzucając je na bok.

Pasek odpiął się. "Zrobię wszystko, co w mojej mocy, abyś doszła," przysięgał namiętnie, głęboko. "Wciąż mi ufasz, Maeve?" To chyba było nieświadome z jego strony, ale sposób, w jaki wypowiadał moje imię... tak pełen pasji i troski…

Rozpływałam się.

Wypuściłam oddech. "T-Tak..."

Pocałował mnie, i nic innego nie istniało, tylko on i ja.

Rozdział 4

Pierwszą rzeczą, którą poczułam po przebudzeniu, był najgorszy ból głowy w moim życiu.

Po drugie, pojawił się niekomfortowy i obcy ból… tam na dole. Starając się nie jęknąć, wiedziałam, że będę miała trudności z chodzeniem.

I wreszcie, byłam w łóżku, które nie było moim, w pokoju, którego nie rozpoznawałam.

Co się stało zeszłej nocy...?

Lekki chrap otworzył nagle ciszę w hotelowym pokoju i na moment zamarłam z przerażenia. Ostrożnie spojrzałam na śpiące ciało obok mnie i spotkałam przystojną twarz.

I wtedy szczegóły zeszłej nocy zaczęły do mnie wracać.

Spałam z nieznajomym. Mój umysł wirował.

Stłumiłam nagłe ziewnięcie. Przyznaję, nie spałam dużo—większość nocy spędziliśmy w zaspokajaniu naszych pierwotnych żądz bardzo… bardzo dokładnie. Wciąż czułam dotyk jego warg na mojej skórze, całujących każdy centymetr mojego ciała, który mógł dosięgnąć… ciężar jego muskularnego, gorącego ciała na mojej drobnej sylwetce, gdy przebijał się we mnie…

Moja twarz zapłonęła.

Pomimo mylenia mnie z omegą, okazał najwięcej dobroci i szacunku, gotów pomóc mi w chwili potrzeby bez chwili wahania.

Poczułam ostry ból w klatce piersiowej.

Nie potrzebowałabym jego pomocy, gdyby Sarah nie wcisnęła mi tamtego napoju z narkotykiem. Dlaczego to zrobiła…?

W jakich tarapatach się znalazłam. Westchnęłam, spoglądając w stronę okna na dalekim końcu pokoju, w pełni oczekując, że zobaczę ciemność nocy, ale zamiast tego dostrzegłam rozciągający się po niebie przytłumiony błękit.

Ogarnęła mnie panika—prawie świt!

Mój ojciec będzie na mnie wściekły.

Wyskoczyłam z łóżka, nie tracąc ani chwili, i pośpiesznie zaczęłam ubierać się. Grzebiąc w kieszeniach spódnicy, desperacko szukałam jakiejkolwiek ilości pieniędzy, aby wrócić do Moonstone. Musiałam wrócić do domu, zanim moja rodzina obudzi się i odkryje, że byłam poza domem przez całą noc. Z ekstatycznym uśmiechem w końcu wyciągnęłam kilka banknotów i trochę drobnych—wystarczająco, by wsiąść do autobusu.

Z pieniędzmi w ręku, po cichu i szybko pobiegłam do drzwi. W chwili, gdy moje palce dotknęły klamki, jednak zatrzymałam się.

Nigdy mu nie podziękowałam za uratowanie mnie…

Z ciężkim sercem nie mogłam powstrzymać się od spojrzenia jeszcze raz na jego spokojnie śpiącą twarz, zanim zniknęłam wraz z ustępującym księżycem.

Prawie szósta rano, gdy wróciłam do Moonstone. Słońce ledwo wstało, a poranna rosa wciąż pokrywała ziemię—było za wcześnie, by moja rodzina się obudziła. Zazwyczaj to służące omega zaczynały wtedy przygotowywać dom na nadchodzący dzień.

Nic, czym Alfy lub Luny musieliby się przejmować.

Cicho wsunęłam się przez frontowe drzwi i zamknęłam je za sobą triumfalnym westchnieniem. Nareszcie, byłam—

„Popatrz, kto w końcu zdecydował się wrócić do domu.”

Zimny dreszcz przeszedł mnie po kręgosłupie. To był głos, który nie powinien być jeszcze obudzony. Gęsta ręka owinęła się wokół mojego ramienia i obróciła mnie w stronę jej właściciela. Przede mną stał mój wściekły ojciec, a tuż za nim moja podstępna siostra, i Victoria siedząca na jednym z foteli z mocnym grymasem na twarzy.

Zostałam złapana i nie było gdzie się schować.

„Gdzie, do cholery, byłaś przez całą noc?” Ojciec zażądał odpowiedzi.

Zakleiłam usta. Nic dobrego nie wyniknie z powiedzenia mu prawdy.

„Mówiłam ci, tatusiu!” Sarah uczepiła się jego ramienia. „Ona uciekła, żeby zabawiać się z nieznajomymi mężczyznami! Och, mówiłam, że będziesz tak niezadowolony, jeśli nie wróci do domu, ale ona nie chciała mnie słuchać!”

Co za kłamliwy, mały bachor!

Z drżeniem, zacisnęłam pięści po bokach. „To nie było—”

Ojciec złapał mnie brutalnie za szczękę, zmuszając mnie do spojrzenia na niego. Drżąc z przerażenia, zamarłam—nie mogłam się ruszyć… Nie śmiałam nawet oddychać w jego obecności. Przez kilka chwil stał tam, patrząc na mnie uważnie… wąchając mnie, zanim nagle mnie puścił z ostrym odruchem wstrętu.

„To prawda,” wymamrotał, początkowo wyglądając na przerażonego, ale szybko z każdą mijającą sekundą wpadając we wściekłość, i nie mogłam powstrzymać się od skulenia się cichutko tam, gdzie stałam. „Czuję zapach innego wilka na tobie.”

W tle usłyszałam zaskoczone dźwięki radości.

„Ale—”

„Ty—” Ojciec wskazał na mnie palcem, zimno i oskarżycielsko. Był czerwony ze wściekłości, co nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się u niego widzieć. „Zhańbiłaś całą watahę swoim bezwstydnym zachowaniem!”

Zbladłam, spuszczając wzrok. Może gdybym poświęciła czas na prysznic, kąpiel—cokolwiek, żeby zmyć ten zapach przed powrotem do domu, żadnej z tego by nie było. „Ja… nie chciałam—”

„Nie możemy pozwolić jej zniszczyć Moonstone tym obrzydliwym skandalem,” nalegała Sarah, której oczy promieniowały złowieszczym, mrocznym blaskiem. „Powinna zostać na zawsze wygnana i wystawiona jako dziwka, którą jest. Prawdziwa córka Alfy nigdy by się tak nie zachowywała.”

Pomimo napięcia i zagrożonej godności, słowa Sarah trochę mnie podniosły na duchu.

Wypędzenie z watahy—brzmiało to jak gorzko-słodki sen, który się spełnia! Mogłaby to być moja szansa na ucieczkę z tego koszmaru. Po raz pierwszy z niecierpliwością oczekiwałam, co powie ojciec.

Zamiast tego, pokręcił głową stanowczo. „Nie wchodzi to w grę,” powiedział tonem, który nie pozostawiał miejsca na dyskusję, co zszokowało wszystkich w pokoju, w tym mnie samą. „Nie możemy dopuścić, aby te informacje opuściły ten dom.”

„A-Ale—jak?” Sarah zaszepotała. „Jak to nie jest powodem do wygnania?”

„Włożyłem krew, pot i łzy w budowanie honoru tej watahy. Wystarczy jeden skandal, żeby wszystko spłonęło… a dzięki twojej zuchwałej starszej siostrze, mamy teraz dwa problemy—jej nocną wyprawę do stolicy i jej nieślubne pochodzenie,” zatrzymał się, patrząc na mnie gniewnie. „Aby chronić tę rodzinę, nigdy nie można pozwolić jej rozejść się swobodnie, dopóki ja jestem Alfą.”

Chłód wdarł się do mojego pełnego nadziei serca, a mój świat rozpadł się. Jego słowa brzmiały w moich uszach jak okrutny dzwon. Teraz zrozumiałam, dlaczego zawsze odmawiał spotkania się ze mną lub rozmowy na temat mojej wolności.

Nigdy nie miał zamiaru mnie wypuścić…

Zawsze będę ich więźniem.

I po raz pierwszy od dawna, samotna łza spłynęła po moim policzku na oczach rodziny.

Ojciec kontynuował mowę, albo boleśnie nieświadomy mojego smutku, albo po prostu go to nie obchodziło. Całym moim złamanym sercem, wierzyłam w to drugie. „Maeve ma być zamknięta w swoim pokoju aż do dnia przyjęcia urodzinowego Sarah. Natychmiastowo.”

Cisza.

„Czy to jest zrozumiane?”

Moje usta drżały. „T-Tak, proszę pana…”

Zwrócił się do mojej siostry, która szeptała cicho w swoim siedzeniu. „A ty, Sarah?”

„...Tak, tatusiu.”

I tak, zostałam odprawiona.

Droga do mojego pokoju wydawała się tym razem wyjątkowo długa. To, co zazwyczaj było bezpiecznym schronieniem, szybko przekształciło się w złowrogie miejsce, i stałam przed wejściem najdłużej, czując wszechogarniający lęk. W momencie, gdy otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg, powiedziałam "żegnaj" reszcie mojego życia.

Wdech...

Jedna noga weszła do pokoju, a za nią druga. Zamknęłam drzwi za sobą.

Wydech.

Jak za pstryknięciem przełącznika, zalały mnie łzy, spływając po twarzy, rzuciłam się na łóżko, pogrążona w nieszczęściu. Po omacku sięgnęłam pod poduszkę po mały bawełniany woreczek, delikatnie wyciągając fioletowy kryształowy wisior, który leżał w jego wnętrzu, chroniony. Ojciec zabronił mi go kiedykolwiek nosić, więc go ukryłam.

Ostatnie i jedyne przypomnienie po mojej prawdziwej matce.

Nie byłam pewna, dokąd poszła ani dlaczego mnie porzuciła, ale czułam prawdę w sercu jak na dłoni—każde życie z nią byłoby snem w porównaniu do tego, co tutaj znosiłam.

„Bawiłaś się dobrze zeszłej nocy?”

Wstrząsnęłam głową w stronę drzwi i zobaczyłam Sarah, tym razem z wyrazem obojętności. Moja natychmiastowa reakcja to furia—nie miałam cierpliwości na jej małe gry. „Dlaczego to zrobiłaś? Nigdy ci nic nie zrobiłam.”

„Nie próbuj grać ofiary, ty brudna suko,” wypluła, wskazując mnie palcem. „Jestem czystokrwistą córką wielkiego Alfy Burtona i jego Luny. Dlaczego ty—jego bękarcie dziecko—masz być traktowana tak samo jak ja? Nie zasługujesz na ładne sukienki, nie zasługujesz na spotkanie z księciem, i na pewno nie zasługujesz na miłość ojca.”

„Co?”

„Wiem, co widzę—pragniesz jego aprobaty tak bardzo, że to cię boli. Powinien był cię po prostu wyrzucić. Nie rozumiem, dlaczego tego nie zrobił.”

Jej logika tylko bardziej mnie zirytowała. Cała ta paląca zazdrość, którą we mnie żywiła, była całkowicie bezpodstawna. Nie miałam miejsca w sercach naszych rodziców i nie chciałam niczego od nich.

Dzięki Sarah, wszystko, czego kiedykolwiek pragnęłam, zostało brutalnie odebrane. Zamknęłam się przed nią.

Nie było niczego do powiedzenia.

Nie otrzymawszy dalszej odpowiedzi, wydała znudzony pomruk. „Przynajmniej ojciec całkowicie cię nienawidzi po tym, co się stało, i to mi wystarczy.”

Zanim opuściła mój pokój, zatrzymała się i przez chwilę stała przy drzwiach. „Może być jeszcze gorzej. W końcu, możesz zajść w ciążę.” Usłyszawszy te przerażające słowa, moje oczy natychmiast skierowały się na nią z alarmem. W odpowiedzi uśmiechnęła się podstępnie i zamknęła drzwi za sobą.

Ciąża? Nagle, to była jedyna rzecz, o której mogłam myśleć.

To niemożliwe, próbowałam sobie wytłumaczyć, rozpaczliwie szukając jakiejkolwiek pociechy. To miałoby sens tylko wtedy, gdybyśmy nie użyli zabez—

I nagle przyszło mi przeraźliwe uświadomienie. Nie mogłam sobie przypomnieć, czy użyliśmy jakiejkolwiek ochrony.

Rozdział 5

"Obudź się, Wasza Wysokość."

Ten głos... Rozpoznałem ten głos... i nie byłem gotów go usłyszeć. Zmarszczyłem brwi, przewracając się na brzuch, zakopując się jak najgłębiej w łóżku. To nie mógł być nikt inny niż Burke, mój Pierwszy Beta — sumienny i niezawodny jak zawsze, służący u mego boku odkąd pamiętam i wiernie pomagający w zarządzaniu moimi różnymi królewskimi sprawami.

Był moim najbardziej zaufanym sługą... i obecnie nieproszonym gościem.

Cicho błagałem go, żeby po prostu... odszedł.

Głośne pukanie przerwało ciszę, sprawiając, że się skrzywiłem. "Książę Xaden, czas wstać."

Jęknąłem. Najwyraźniej, mężczyzna był fatalny w czytaniu atmosfery. Na oślep wyciągnąłem dłoń na drugą stronę łóżka, oczekując, że dotknę jej... jej kojącego ciepła... ale moja ręka spadła na zimny materac.

Hmm... czy obecność mojego Bety ją przestraszyła?

Wciąż na wpół śpiący, oparłem się na łokciach i powoli przeczesałem wzrokiem pokój przez zamglone oczy. Była szansa, że wciąż tutaj była, ukryta gdzieś w zasięgu. Może i ona była w szoku po wydarzeniach z ubiegłej nocy.

Nic nie znajdowało się u nóg łóżka.

Nikt nie był przy oknie.

Drzwi do łazienki były szeroko otwarte, a wnętrze skrywało mrok. A jej zapach, który był tak bogaty i potężny zeszłej nocy, został zredukowany do zaledwie kilku unoszących się w powietrzu smug.

Więc... odeszła jednak...

Z ciężkim westchnieniem, pogodziłem się z koniecznością wstania i przygotowania się do wyjścia, ignorując tępy ból w piersi. Niedbale narzuciłem ubrania i powędrowałem do łazienki, aby się trochę ogarnąć. Kiedy spojrzałem w lustro, zobaczyłem wyraźne ślady rozproszone wzdłuż skrzyżowania szyi i ramienia oraz na całym obojczyku... zagniewane, czerwone małe wgłębienia.

Siniaki? Możliwe, ale... nie. Nie, to było coś innego.

Ta mała kotka, myślałem z uśmiechem, delikatnie dotykając śladów zębów. Z wyglądu można było przypuszczać, że nie były na tyle głębokie, by wywołać krwawienie, ale nigdy wcześniej żadna kobieta nie odważyła się mnie tak oznaczyć.

Jako Alfa Książę, oczywiście miałem swoje udziały w kobietach.

Jednonocne przygody nie były rzadkością poza murami pałacu.

Ale mogłem z czystym sumieniem powiedzieć... że nigdy nie spotkałem nikogo takiego jak Maeve, i nigdy nie czułem się tak żywy jak wtedy, kiedy byłem z nią. Jak to możliwe, że pozornie zwyczajna omega tak intensywnie wywołała u mnie stan gorąca, jak żadna córka Alfy nigdy nie była w stanie? Wywołanie gorąca u wilka to coś wyjątkowego — nie każdy mógł to osiągnąć.

Mój wzrok skierował się na puste łóżko, widoczne z miejsca, gdzie stałem. Wciąż mogłem ją wizualizować... piękną, bez tchu, drżącą z rozkoszy pod mną.

Ostatnia noc coś dla mnie znaczyła. Czy dla niej było tak samo?

Zdeterminowany, zacisnąłem szczęki. Wiedziałem, co muszę zrobić.

Bez tracenia ani chwili zacząłem się ogarniać. Zmoczoną dłonią przeczesałem włosy, żeby wyglądały trochę bardziej schludnie, wsadziłem koszulę z powrotem pod pasek i zapiąłem pomiętą koszulę... choć postanowiłem zostawić niezapięte dwa górne guziki, subtelnie eksponując swoje trofea z ubiegłej nocy.

"Burke, chodź tutaj."

Mój Beta szybko wszedł do pokoju hotelowego i skinął głową. "Czy wszystko w porządku, Wasza Wysokość?"

"Chcę, żebyś coś dla mnie zrobił."

"Oczywiście."

"Znajdź omega dziewczynę o imieniu Maeve," powiedziałem, luźno zapinając krawat wokół szyi. "Muszę ją znowu zobaczyć."

Minęło piętnaście dni od tej pamiętnej nocy.

Dzień długo oczekiwanych osiemnastych urodzin Sarah wreszcie nadszedł, a całe posiadłości Moonstone tętniły podekscytowaniem. Nie tylko świętowaliśmy córkę naszego Alfy, ale to także był dzień, w którym nasza wataha po raz pierwszy znalazła się w obecności wysoko cenionego Alfa Księcia Xadena. Nie codziennie nasza druga kategoria watahy spotykała się z królewskością, więc zapowiadało się na jeden z niezapomnianych dni.

Och, i co za dzień to miało być.

Minęło piętnaście dni i oto byłam, zabarykadowana w kabinie łazienkowej w największej sali bankietowej w naszym domu watahy... z pozytywnym testem ciążowym.

Jak do tego doszło?

Cóż, mój miesięczny gość miał pojawić się dokładnie tydzień po tamtej nocy... i nigdy nie przyszedł. Dzisiejszy dzień był moją jedyną szansą na wolność, podczas gdy wszyscy byli zajęci przygotowaniami do imprezy w sali bankietowej, więc wykorzystałam moment po tygodniu nieustającego niepokoju. Ukryłam się pod kapeluszem i maską na twarz, wślizgnęłam się, aby kupić test ciążowy z pobliskiej apteki i wróciłam tak szybko, jak mogłam, aby zamknąć się w łazience.

Trzy minuty później... i oto byłam, dowiadując się, że będę mamą.

Przyznam, były pewne oznaki.

Nie tylko mój okres był spóźniony, ale dwa dni temu zauważyłam subtelne wybrzuszenie w brzuchu, które wcześniej tam nie było. Z perspektywy czasu, ciąża powinna była być najbardziej logiczną odpowiedzią... ale nie chciałam wierzyć, że mogła postępować tak szybko. W rzeczywistości, było to na tyle widoczne, że martwiłam się, jak będę musiała wyjaśnić nagły przyrost wagi.

Dopóki Sarah mimowolnie nie uratowała dnia.

Ojciec nie był zadowolony, gdy dowiedział się, że my — nie, ja nie udało mi się kupić nowej sukienki tego dnia w dzielnicy handlowej stolicy, więc jako rezultat, Sarah musiała znaleźć coś dla mnie ze swojego osobistego garderoby. Sukienka, którą rzuciła mi z wielką niechęcią, była... kiepskiej jakości, delikatnie mówiąc, z jej przestarzałymi wzorami i przyżółkłym kolorem, który kiedyś musiał być czystą bielą. Stary, cienki materiał również wyglądał dość tandetnie, ale nie mogłam znaleźć w sobie dość energii, by narzekać lub się martwić.

Sukienka była już o wiele lepsza niż to, co zwykle nosiłam.

Dodatkowo wydawało się, że ukrywało moją małą, ale rosnącą ciążę wystarczająco dobrze. To jest dużo szybciej, niż się spodziewałam u wilkopodobnego dziecka!

Te dwie małe linie zdawały się kpić ze mnie, gdy trzymałam test drżącymi rękami. Wkrótce będę miała kolejne życie, o które trzeba zadbać, poza moją okrutną rodziną. Jak miałam sprowadzić dziecko do domu... na świat, gdzie nie miałam trwałej przyszłości?

Chciałam zwymiotować, nie wiedząc, czy z powodu nerwów, czy porannych mdłości.

A jednak, z jakiegoś dziwnego powodu oczekiwałam przyjścia tego małego życia. Dotykając mojego brzucha z delikatną ciekawością, chciałam poznać dziecko, które było rezultatem najbardziej złożonej nocy mojego życia.

"Maeve?"

Zaskoczona, zasłoniłam usta ręką, by zachować ciszę. To był głos Sarah zza drzwi kabiny. Nie byłam gotowa, by ją zobaczyć — jeszcze nie. Jednocześnie wiedziałam, że moja cisza tylko potwierdzi jej, że to ja jestem w kabinie.

Nie mogłam wygrać w żadnej sytuacji.

"Dziś nie potrzebujemy twojego lenistwa. Wyjdź natychmiast!"

Głośne pukanie w drzwi wstrząsnęło kabiną. Nie zamierzała przestać i musiałam ukryć ten test! W pośpiechu wyrzuciłam test do kosza, modląc się do wszystkiego, co tylko mogłam, żeby po prostu zostawiła to w spokoju.

Niechętnie, otworzyłam drzwi i tam stała Sarah, wystrojona jak prawdziwa córka Alfy i patrząca na mnie z niecierpliwością.

Próbowałam stanąć tak, by zasłonić jej widok. "Czy czegoś potrzebujesz?"

Zmarszczyła brwi. "Co robiłaś?"

Wzięłam oddech. "Musiałam się uspokoić przed przyjściem gości." To nie było całkiem kłamstwo, ale w tej chwili impreza nie była moim głównym zmartwieniem.

"Co wyrzuciłaś do kosza?"

"Nic, tylko jakieś chusteczki—"

Ale zanim zdążyłam dokończyć, Sarah odepchnęła mnie na bok i wdarła się do kabiny, celując w kosz na śmieci. W panice próbowałam ją odciągnąć, ale nie drgnęła. A kiedy odwróciła się, trzymając w ręku test ciążowy... wiedziałam, że jestem skończona.

"No proszę, proszę." Machnęła testem przed moją twarzą z szyderczym śmiechem. "Wygląda na to, że odkryłam twój mały sekret, mamusiu."

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ukryta Królowa Luna"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści