Oszukać śmierć

Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

Agent specjalny Patrick Collins nie powinien był się tu znaleźć.

Nowy Jork to nie plaże Maui, gdzie powinien był cieszyć się długo odkładanym i bardzo potrzebnym urlopem z tyloma tropikalnymi drinkami, ile tylko mógł wyssać. Zamiast tego był z powrotem na służbie w Agencji Operacji Nadprzyrodzonych, mając za zadanie zbadać parę nagłych przypadków, z którymi na pewno poradziłby sobie ktoś inny.

"Piętnaście stów i żadnej szansy na zwrot kosztów" - mruknął Patrick ze złością, nawigując przez południowy ruch uliczny, by znaleźć miejsce parkingowe w bloku blisko celu.

To właśnie dostał za odebranie telefonu zaraz po przybyciu na międzynarodowe lotnisko Washington Dulles, aby rozpocząć swoje wakacje.

Nigdy więcej.

"Powinienem był pojechać na Maui", powiedział, myśląc z tęsknotą o wszystkich drinkach z małymi parasolkami, którymi nie będzie mógł się cieszyć.

Patrick chciał ich spróbować od lat, jeśli miałby być szczery.

Po dziewięciu latach służby jako mag bojowy w Korpusie Magów pod kierownictwem Departamentu Preternaturalnego USA, Patrick odszedł od walki na froncie w wieku dwudziestu sześciu lat z nawykami niekoniecznie pasującymi do życia w cywilu. SOA, Narodowa Służba Wywiadowcza pod nadzorem Departamentu Obrony, natychmiast go zatrudniła. Oznaczało to, że Patrick nadal robił to, do czego został przeszkolony w wojsku, tylko na terenie kraju, a nie za granicą, z nieco mniejszą ilością broni.

Po trzech latach i ponad stu sprawach, jego praca polegała głównie na zrzucaniu się do miast, zarówno dużych, jak i małych, gdzie potwory i demony kryły się w cieniu świata przednaturalnego. Przydzielenie do Wydziału Szybkiego Reagowania w SOA oznaczało, że Patrick nigdy nie dostawał łatwych zadań. Płacono mu za to, że brudził sobie ręce i duszę, wypatroszając demony, ludzkie lub inne. Bonusy od zagrożeń stanowiły sporą część jego wypłaty, ale w takim dniu jak ten? Pieniędzy nigdy nie było dość.

"Kiedy to wszystko się skończy, możesz jechać, gdzie tylko chcesz. Tylko najpierw wykonaj zadanie," powiedziała mu dyrektor Agencji Operacji Nadprzyrodzonych Setsuna Abuku przez połączenie Bluetooth w samochodzie. "Najlepiej tym razem bez żadnych szkód ubocznych".

"To tak jakbyś mnie w ogóle nie znał," ripostował Patrick.

Setsuna wypuściła westchnienie, które zabrzmiało jak statyka przez głośniki. Była opiekunka Patricka z dzieciństwa i obecna szefowa miała problem z nastawieniem. Mianowicie ona nie lubiła jego w każdy dzień kończący się na "y", a on nie lubił jej.

Były ku temu powody.

"SOA to nie wojsko z wielomiliardowym budżetem i możliwością odpisania na twoje destrukcyjne skłonności zwykłym ostrzeżeniem."

Patrick przewrócił oczami, gdy przekręcił kierownicę i przestawił samochód na wsteczny bieg. Parkowanie w czerwonej strefie za radiowozem nie było idealne, ale w tej chwili to była jego jedyna opcja. "To szkoda. Może zechcesz rozejrzeć się za zmianą budżetu".

"Proszę, przestań narzekać, Patrick".

"Gdybyś kiedykolwiek dał mi dzień wolny, może bym to zrobił".

"I have. Nie zrobiłeś tego. Gdzie jesteś?"

"Właśnie zmierzam na miejsce zbrodni".

"Powinnaś była zgłosić się do biura w Nowym Jorku, zanim wyruszyłaś w teren".

"Wolę cierpieć przez migrenę. Znając moje szczęście, ta sprawa może mi ją dać w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin".

"Patrick."

"Mają kolejne ciało, Setsuna. Co miałam powiedzieć? Nie, nie mogę tego zrobić? Po to właśnie tu przyszedłem. Dlatego mnie wysłałeś, pamiętasz? Martwe ciała i zaginieni ludzie. Nie wykonam żadnej pracy, siedząc cały dzień na spotkaniach."

Patrick wrzucił samochód na parking i wyjął kluczyk ze stacyjki. Rozmowa wróciła do jego komórki, gdy silnik i zasilanie zamarły. Czerwcowy upał uderzył go mocno, gdy wysiadł, z telefonem przyciśniętym do ucha.

Nowy Jork był gorętszy i bardziej parny niż Waszyngton, a on już tęsknił za klimatyzacją w samochodzie. Pot spływał mu po karku, a Patrick przejechał ręką po swoich niechlujnie ułożonych ciemnoczerwonych włosach. Po bokach były krótko przycięte, ale na górze były trochę dłuższe. Fryzura wyrosła z jego wojskowego buzz cut sprzed trzech lat i w dzisiejszych czasach nie przeszłaby przepisów.

Staje się rozpieszczony, pomyślał sobie Patrick. Oto narzekał na klimatyzację, kiedy przez lata żył bez niej.

Zirytowany głos Setsuny przeciął jego rozmyślania na krótko. "Patrick."

"Co?"

"Zamelduj się z agentką specjalną odpowiedzialną za Rachel Andrita w biurze w Nowym Jorku, po tym jak skończysz przetwarzać ciało".

"Czy to naprawdę konieczne? Ta sprawa jest prowadzona przez DC za pośrednictwem mnie. To już nie jest jej problem," powiedział.

"Jeśli chcesz mieć dach nad głową zamiast spać w wynajętym samochodzie, to tak, jest to konieczne".

Patrick zadrwił na to. "Zapominasz, że moje łóżko przez lata składało się z łóżeczka, twardej pryczy albo ziemi. Wymyśl lepszą groźbę".

"Weź się za spotkanie, Patrick. To nie była prośba. I postaraj się nie pogorszyć tej sytuacji z NYPD, niż już jest".

"Wiesz, że nienawidzę pokazów psów i kucyków, Setsuna. Jeśli chciałeś całowania w dupę, powinieneś był wysłać kogoś innego."

"Byłeś jedynym, którego mogłem wysłać."

Patrick przerwał w otwieraniu bagażnika samochodu, palce zaciskając na swojej komórce. "Czy ja?"

Milczenie Setsuny zbytnio przypominało mu dzieciństwo, w którym odpowiedzi nigdy nie nadchodziły. Patrick gniewnie potrząsnął głową i jankesko otworzył bagażnik. Podmuch gorącego powietrza uniósł się z przestrzeni, sprawiając, że poczuł ból z powodu gorąca. Rozpiął torbę kurierską, wyciągając z niej podróżny schowek, w którym znajdował się jego półautomatyczny pistolet taktyczny HK USP 9mm.

"Czy skończyliśmy?" chciał wiedzieć.

"Skończyliśmy."

Patrick rozłączył się bez pożegnania i schował telefon do tylnej kieszeni swoich czarnych dżinsów. W tym tempie nigdy nie miał szans na zdobycie tytułu pracownika miesiąca.

Patrick wprowadził kod odblokowujący pudełko i otworzył wieko, odsłaniając znajdujący się w środku pistolet. Wyciągnął go z piankowego wnętrza i wsunął magazynek do środka, trzymając ręce poza zasięgiem wzroku każdego, kto przechodził obok. Nie żeby było ich w tej chwili wielu. Wszyscy wydawali się bardziej zainteresowani obecnością policji dalej na ulicy.




Rozdział 1 (2)

Przymocował kaburę do pasa i wsunął pistolet do domu, jego ciężar był znajomy. Patrick pozwolił, by jego prawa ręka opadła na bok, a palce musnęły skórzaną pochewkę przypiętą do uda. Dziesięciocalowy sztylet o podwójnym ostrzu był artefaktem, który otrzymał trzy lata temu podczas wojny trzydziestodniowej na Bliskim Wschodzie. Obecnie nigdy nigdzie się bez niego nie ruszał, ale gdyby mógł go oddać, zrobiłby to.

"Kurwa mać" - powiedział, wypuszczając ciężkie westchnienie.

Rozkazy od przełożonych mogły być irytujące, ale te z boskiej perswazji były zwykle gorsze.

Patrick chwycił z torby kurierskiej swoją wtórną złotą odznakę SOA przymocowaną do czarnego skórzanego podkładu i zawiesił ją na szyi. Plątała się z nieśmiertelnikami, które wciąż nosił, a metalowe łańcuchy były ciepłe przy jego skórze. Zakładając czarną nylonową kurtkę ze złotym napisem agencji na plecach, Patrick zamknął bagażnik i ruszył w górę ulicy w kierunku miejsca zbrodni.

W pobliżu budynku mieszkalnego zebrali się ciekawscy gapie. Patrick zmrużył oczy przez okulary przeciwsłoneczne i spojrzał na tłum oraz na furgonetkę z wiadomościami, która stała na wprost linii policyjnej.

Biuro ds. Przestępstw Przedziwnych NYPD miało jurysdykcję nad morderstwami, które przyciągnęły Patricka do Nowego Jorku. Kiedy zadzwonił do biura po wylądowaniu na LaGuardii, asystent Giovanniego Casale, szefa biura ds. przestępstw nadprzyrodzonych, poprosił go, żeby nie wchodził w zasięg wzroku mediów. Nie byli jeszcze gotowi, by ogłosić, że federalni przejęli sprawę. Z kamerami obozującymi poza odgrodzonym terenem, Patrick miał tylko jedną realną opcję, aby pozostać poza zasięgiem wzroku.

"Czas wziąć się do pracy" - mruknął.

Patrick kręcił palcem wskazującym w leniwym kółku podczas spaceru, sięgając po tę obecność w głębi duszy, której zawsze był świadomy, nawet jako małe dziecko.

Magia.

Mniej więcej jedna czwarta populacji świata potrafiła manipulować energią swojej duszy w magię. Dzieci były testowane w młodym wieku, a magia miała wiele rodzajów i przynależności, od różnych rodzajów magii żywiołów do bardziej złowrogiego powołania nekromancji. Magia była tylko tak silna jak dusza danej osoby, a dusza wciąż musiała utrzymywać ciało przy życiu. Uniknięcie magicznego wypalenia było w niektórych dniach niemożliwe, ale ryzyko dla magów było mniejsze w porównaniu z innymi użytkownikami magii.

Magowie jako jedyni w historii potrafili otworzyć swoje dusze na rzeki i jeziora metafizycznej energii płynącej przez ziemię w postaci ley lines i nexusów. Ta zewnętrzna, dzika magia działała jak wzmacniacz, dając im zasięg, którego większość użytkowników magii nigdy nie mogłaby osiągnąć w oparciu o samą duszę. Magowie byli bardzo poszukiwani przez rządy i wojsko na całym świecie ze względu na ich zdolność do korzystania z tej magii, choć w niektórych krajach byli niewiele więcej niż niewolnikami.

Patrick nie został wcielony do amerykańskiego Departamentu Preternaturalnego, ale presja, jaką odczuwał w wieku siedemnastu lat, by podpisać formularze rekrutacyjne za zgodą Setsuny, sprawiała, że czuł się tak, jakby nie miał wyboru.

Może gdyby nie został osierocony w wieku ośmiu lat, sprawy potoczyłyby się inaczej. Może gdyby nie został magicznie okaleczony podczas Wojny Trzydziestodniowej - tej gafy, którą Sekta Dominium prawie wygrała w imieniu wszystkich piekieł trzy lata temu - nie byłby tak cholernie zgorzkniały. Patrick wiedział lepiej niż zajmować się scenariuszami typu "co by było gdyby", ale nie powstrzymało go to przed okazjonalnym zanurzaniem się w tej króliczej norze.

Patrick zgiął palce, czując, jak knykcie wyskakują, gdy potrząsał dłonią.

"Skup się", powiedział sobie.

Magia, wypływająca z jego skażonej duszy, uformowała się w bladą, świecącą, niebieską kulę, nie większą niż piłka golfowa. Przylgnęła do krzywizny jego dłoni, w większości ukryta przed wzrokiem. Magiczna kula służyła jako punkt zaczepienia dla każdego zaklęcia lub czaru, który Patrick chciał przywołać. Kolor był kiedyś jaśniejszy, ale niegdyś żywy odcień wyblakł i stał się wyprany. Zmatowienie magicznego globu było wizualną wskazówką na wewnętrzne uszkodzenia, których doznał pod koniec tego miesiąca dosłownego piekła na ziemi.

Patrick mógł stracić zasięg i siłę potrzebną do podsłuchiwania linii energetycznych i rzucania zaklęć wysokiego poziomu, ale mógł rzucić zaklęcie "look-away" we śnie. Mageglobus pulsował delikatnie magią, zaklęcie w jego wzorze wkradło się do jego aury, tego przedłużenia ludzkiej duszy.

Wypchnął swoją magię na zewnątrz, niewidzialna siła rozprzestrzeniła się przez pobliskie aury w tłumie, nikt nie był mądrzejszy. Nie sprawiła, że stał się niewidzialny; po prostu powstrzymała uwagę ludzi przed zwróceniem się w jego stronę, aż do momentu, gdy schował się pod żółtą taśmą policyjną "Nie przekraczać" i wszedł bez przeszkód do budynku mieszkalnego.

Patrick opuścił oddział, gdy tylko znalazł się poza zasięgiem wzroku mediów, a mageglobus zniknął. Cicho prześlizgnął się przez hol wypełniony licznymi policjantami. Ściągnął okulary przeciwsłoneczne i zahaczył je o kołnierz granatowej koszulki. Mrugając, by wyregulować wzrok, rozejrzał się szybko.

Podczas gdy większość umundurowanych funkcjonariuszy przychodziła i wychodziła, jakby mieli swoje miejsca, kilku mężczyzn i kobiet w zwykłych ubraniach grawitowało wokół wysokiego mężczyzny w garniturze wydającego rozkazy. Patrick skierował się w tamtym kierunku, uznając, że to on dowodzi, ponieważ szef biura Giovanni Casale miał głos, z którego byłby dumny każdy sierżant.

"...nie możemy tego posprzątać, dopóki nie zabezpieczymy tego miejsca", mówił Casale. "Ramirez, niech ktoś uważa na tego cholernego agenta specjalnego SOA. Paula mówiła, że niedługo powinien tu być."

Ciemnowłosa kobieta w schludnym majtku ze złotą tarczą na pasku wygięła brew i szarpnęła kciukiem w kierunku Patricka. "Znalazłem go, szefie."

Uwaga Casale'a wyzerowała się na Patricku, który wcale nie był onieśmielony jej intensywnością. Wyciągnął rękę, napotykając spojrzenie Casale'a z niezmrużonymi zielonymi oczami. "Agent specjalny Patrick Collins. Jestem z Wydziału Szybkiego Reagowania z siedzibą w biurze SOA w DC. Dyrektor wysłał mnie w twoją stronę."




Rozdział 1 (3)

Casale uścisnął mu dłoń, chwyt mocny. "Powiedz mi, że jesteś kimś, kto ma wiedzę na temat demonów i że Rachel nie sabotowała naszej prośby o nową pomoc".

Patrick wygiął brew, zaciekawiony rancorem w głosie Casale'a, którego nie zadał sobie trudu, by ukryć. "Jestem magiem. Demony to moja specjalność. SOA powinna była się z tobą skontaktować w tej sprawie."

Casale obdarzył go ostrym, mierzącym spojrzeniem. "Byłem na miejscu przez większą część pół dnia zajmując się tym bałaganem. Nie miałem okazji sprawdzić swojej poczty elektronicznej."

Patrick spojrzał w górę na sufit. "Słyszałem, że masz kolejne ciało".

"Ósme w tym roku. Trzecie w ciągu ostatniego cholernego półtora miesiąca. Czas między morderstwami jest coraz krótszy; nie mamy żadnych tropów i bardzo niechlujne miejsca zbrodni. Lokalne biuro terenowe SOA nie było warte bólu głowy, jaki nam sprawiali, więc odwołaliśmy się. A teraz jesteś tutaj." Casale szarpnął kciukiem na dwie osoby stojące najbliżej niego. "Detektywi specjaliści Allison Ramirez i Dwayne Guthrie. Prowadzą ten cały bałagan i raportują bezpośrednio do mnie. Ludzie, to jest nasz najnowszy łącznik z SOA".

Wysoki i czarny, Dwayne skinął głową na przywitanie, ale nie zaoferował swojej ręki. Jego partnerka, Allison, była mniej więcej wzrostu Patricka i wyglądała na młodszą od Dwayne'a, jej kręcone, ciemne włosy były zaczesane do tyłu w ciasny francuski warkocz. Patrzyła na niego ze szczerą, profesjonalną ciekawością. "Nigdy wcześniej nie pracowałem z magiem. Naszym ostatnim łącznikiem była czarownica."

Patrick wzruszył ramionami. "Po prostu karm mnie częściej. Gdzie jest ciało?"

"Trzecie piętro. Zabierzmy was tam," powiedział Casale.

Winda, którą wzięli była po małej stronie i wszyscy musieli się przeciskać, żeby się zmieścić. Patrick zauważył przestrzeń, którą pozostała trójka pozostawiła wokół siebie z łagodnym brakiem zainteresowania. Nie przeszkodziło mu to jednak w nawiązaniu rozmowy.

"Więc, jaki jest buy-in?" zapytał.

"Jaki buy-in?" Dwayne powtórzył z akurat wystarczającą konfuzją w swoim tonie, że każdy inny niż agent SOA dałby się na to nabrać.

"Och, daj spokój. Wszyscy wiemy, że NYPD nienawidzi współpracy z SOA. Wszystko w porządku, jeśli nie chcesz rozmawiać o puli na temat tego, jak długo nowy facet wytrzyma przed swoim szefem. Po prostu daj bukmacherowi znać, że jestem dobry na setkę, żeby to zobaczyć."

Allison potrząsnęła głową. "Jesteś aż tak pewna siebie?"

Patrick błysnął jej uśmiechem, gdy winda zatrzymała się chwiejnie i otworzyły się drzwi. "Zawsze mogę skorzystać z dodatkowej gotówki".

Gdy tylko wyszli z windy, uśmiech na twarzy Patricka zniknął. Jego magia zareagowała na nikłe ślady piekła w pobliżu, jak zawsze. Niezgodne rozpoznanie przecięło się z ochronnymi oddziałami, które tworzyły jego osobiste tarcze, aby powstrzymać skażenie jego magii. Pokryte skórą, zamknięte w jego kościach, osłony nie wystarczyły, by jego uszkodzona magia nie rozpoznała, kiedy coś z któregoś z piekieł za zasłoną się przedostało. Nic nie pozostawiało plamy na metafizycznych energiach świata w taki sposób.

"Myślę, że masz rację co do demonów. Całe piętro jest skażone piekielnym nalotem pochodzącym z czarnej magii," powiedział Patrick, patrząc przez ramię na Casale'a.

Casale zacisnął szczękę na tyle mocno, że ścięgna w jego szyi stanęły, zanim wypuścił z siebie wybuchowe westchnienie. "Wiedźma, którą mamy monitorującą miejsce zbrodni, nie powiadomiła mnie o takim ryzyku".

Patrick zaczął iść, omijając kilku umundurowanych policjantów stojących na straży w korytarzu. "Ona nie jest magiem. Skaza jest ledwo zauważalna, ale wciąż mogę ją wyczuć. Ktoś bez mojego zasięgu prawdopodobnie by to przegapił".

"Każdy pracujący w PCB nosi przy sobie uroki ochronne. Czy to wystarczy, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym duszom?"

"Zależy od tego, co znajdę na miejscu zbrodni".

Patrick miał przeczucie, że przed wyjazdem będzie pozbawiał wiele dusz zalegających plam spowodowanych czarną magią. To nigdy nie było dla nikogo przyjemne.

Czarna magia była nielegalna z wielu powodów, nie tylko dlatego, że większość ofiar tych zaklęć kończyła martwa. Patrick wiedział o tym lepiej niż większość. Przeżył atak z premedytacją i wciąż nosił blizny - fizyczne, psychiczne i magiczne - po tym, jak był dzieckiem i demon prawie wyrwał mu serce.

Zdolność Patricka do tropienia i zabijania demonów i potworów powiązanych ze światem preternatywnym była efektem ubocznym tej traumy z dzieciństwa. To małe dziwactwo w jego magii uczyniło go atutem Korpusu Magów i było powodem, dla którego został przydzielony do zespołu Sił Specjalnych. Jego umiejętności łowieckie sprawiły, że wskaźnik powodzenia misji Hellraisers wyglądał dobrze na papierze, ale dla zdrowia osobistego Patricka było to gówno warte.

Ktoś podparł drzwi mieszkania rośliną doniczkową. Patrick wszedł do środka, przechodząc obok maleńkiej kuchni do salonu i jego zakrwawionego centrum uwagi. Uważał na rozrzucone po podłodze numerowane metki z dowodami, upewniając się, że żadnej nie przewrócił. Zatrzymał się w pobliżu niegdyś nieskazitelnie białej kanapy, wpatrując się w dół w szczątki ofiary.

Patrick nie patrzył na całe ciało, tylko na jego kawałki. Sufit przypominał krwawy obraz Pollacka, dzięki uprzejmości wypatroszonego torsu denata. Klatka żebrowa została rozchylona jak mięsiste skrzydła motyla, odsłaniając na wpół pustą jamę, w której brakowało serca i trzech czwartych płuc. Miękka skóra brzucha była niczym innym jak strzępami, a jelita wylewały się z dolnej części wielkiego, poszarpanego otworu w liniastych, różowo-szarych węzłach.

Pasma mięśni przylegały do poszarpanych, połamanych kości wyrastających z tego, co pozostało z każdego ramienia. Nogi ofiary były przeżarte przy udzie, kości udowe przegryzione na wylot. Krew przesiąkła dywan i pobliskie poduszki kanapy, jakby został z niej ściągnięty na podłogę. Tłuste kawałki mięsa były rozrzucone po podłodze wokół ciała, ale Patrick nie widział żadnych śladów brakujących kończyn czy organów.

Patrick założyłby się o całą swoją następną wypłatę, że facet został zjedzony żywcem.

Członkowie jednostki kryminalistycznej i przedstawiciel biura lekarza sądowego ostrożnie pracowali wokół ciała. Stan ofiary sprawiał, że ich praca była nieco trudniejsza niż zwykle.




Rozdział 1 (4)

"Powiedziałeś najbliższej rodzinie, że dostaną z powrotem prochy, a nie ciało do oglądania, tak? Czy wszystkie inne też spaliłeś?" zapytał Patrick.

"Wszystkie zostały skremowane. Standardowa procedura w sprawach o zabójstwo pod naszym nadzorem. Nie jesteśmy w tym nowi" - powiedział Dwayne, brzmiąc na niejasno zirytowanego.

Patrick wiedział, że większość policji nie lubi, gdy agencja federalna wchodzi i depcze im po palcach. Defensywność nie była niczym niezwykłym. Ale musiał być miły, jeśli chciał cokolwiek osiągnąć w tej sprawie. Odgryzł więc ripostę siedzącą mu na końcu języka, pamiętając o prośbie Setsuny, i skupił się na zmarłych zamiast na żywych.

"Ktoś ma zapasowy zestaw rękawiczek?" zapytał.

"W walizce," powiedziała kobieta z CSU na plecach kurtki.

Patrick podążył tam, gdzie wskazała i poszedł wygrzebać parę lateksowych rękawiczek. Założył je, podszedł do ciała i przykucnął, żeby przyjrzeć się bliżej twarzy ofiary. Raport, który przeczytał na swoim MacBooku podczas krótkiego lotu do Nowego Jorku, zawierał szczegóły dotyczące zmarłych, które nie pojawiły się jeszcze w prasie.

Woskowa skóra okaleczonej twarzy była zimna w dotyku. Odciągnął powiekę, żeby lepiej przyjrzeć się temu, co łączy to morderstwo z wszystkimi innymi. Znak astrologiczny wycięty w delikatnej skórze został wykonany z taką precyzją, że Patrick wątpił, by był dziełem demona, który rozerwał ciało.

Dotknął palcem znaku przedstawiającego nieśmiertelnego boga Aresa, a w jego wnętrzu pojawiło się niespokojne uczucie. Z jego doświadczenia wynikało, że z magii, która wzywała bogów, nigdy nie wynikało nic dobrego.

Patrick nie wyczuwał żadnej magii pozostawionej w ciele. Jakiekolwiek zaklęcie, którego znaki były katalizatorem, prawie już nie istniało. Jedyny ślad, jaki po nim pozostał, to resztki piekielnej skazy.

"Czy znaki to jedyne rzeczy łączące morderstwa?" zapytał Patryk.

"Obecne MO to na wpół zjedzone ciała i znaki. Nie ma żadnych powiązań, które możemy znaleźć między ofiarami. Nie ma spójności między ich ekonomicznymi, religijnymi, rasowymi czy społecznymi środowiskami. Znaleźliśmy jednak ciała tylko na Manhattanie" - powiedział Dwayne.

"Czy można być pewnym, że znaleziono je tylko na Manhattanie? Czy wszystkie są miejscowe?"

"PCB ma jurysdykcję w pięciu dzielnicach. Zapętliliśmy nasze oddziały poza Nowym Jorkiem, ale nie otrzymaliśmy żadnych telefonów od innych departamentów i nie ujawniliśmy publicznie krytycznych szczegółów," powiedział Casale.

"Jakieś ślady włamania?"

"Żadnych. Drzwi były zamknięte, podobnie jak wszystkie okna z wyjątkiem tego, w którym pracuje klimatyzator, ale nie ma śladu, że był on naruszony," powiedział Allison.

"Żona biedaka jest pielęgniarką i wróciła do domu po nocnej zmianie w New York-Presbyterian na Dolnym Manhattanie. Znalazła go w takim stanie" - dodał Dwayne. "Miała załamanie nerwowe i EMTs usunęli ją z lokalu".

Patrick osadził ciężar ciała z powrotem na piętach, wciąż badając ciało. "Mam nadzieję, że nie daleko. Będę musiał się upewnić, że jest czysta od pozostałości magicznych, zanim będzie można ją wypuścić. Powiedziałeś, że uciekłeś lokalnym agentom SOA, którzy wcześniej z tobą współpracowali. Jakie były ich wnioski?"

"Nic pomocnego," powiedział Casale z prychnięciem. "Jedna czarownica zasugerowała, żeby przyjrzeć się piekielnym psom i może skłonić kontrolę zwierząt do pomocy w tej sprawie".

Patrick przewrócił oczami. "W skali od jeden do bzdur, ja nazywam to bzdurą. Ciało wygląda jakby zostało trafione magicznym IED, a nie wściekłym psem."

"Myślisz, że to właśnie się stało? Magiczny IED?"

"Nie. Gwarantuję, że raport z sekcji zwłok tej ofiary będzie taki sam jak wszystkich innych w tej sprawie. Brak włamania do domu. Ciało na wpół zjedzone, a na oczach wyryte znaki." Patrick wstał i zdjął rękawiczki, składając je w pobliskim pojemniku na biohazard, zanim skierował się do miejsca, gdzie stała pozostała trójka. "Zabójstwa takie jak to, zwłaszcza ze znakami, oznaczają, że ci ludzie zostali obrani za cel z konkretnego powodu".

Casale studiował go z nieczytelnym spojrzeniem w oczach. "Mówisz o zamachu."

Patrick wzruszył ramionami. "Zamach, morderstwo - obie te rzeczy prowadzą do śmierci".

"To więcej niż dali nam inni agenci SOA, szefie," powiedziała cicho Allison.

Co nie powinno mieć miejsca, ale Patrick znał zgniliznę ukrywającą się głęboko w SOA, której Setsuna i jej poprzednicy nie byli w stanie całkowicie wydłubać.

Patrick skrzyżował ręce na piersi, marynarka ściągnęła się na jego ramionach przy tym ruchu. "Będę musiał zobaczyć pełne akta tej sprawy, a nie tylko zaszyfrowany raport, który wysłałeś mailem do mojego szefa. Muszę też upewnić się, że nikt inny nie odchodzi ze szczątkową czarną magią w duszy. Kto jeszcze miał kontakt z ciałem?"

"Dostaniemy od ciebie nazwiska" - powiedział Casale z grymasem. Machnął ręką na miejsce zbrodni i wszystko w nim. "Daj mi swój pogląd na to wszystko".

"Nie wiem, do czego odnoszą się znaki, ale przeżuwanie i rozdzieranie oraz magia? W najlepszym wypadku macie problem z demonem".

"Burmistrz będzie zachwycony," mruknął Dwayne.

Casale wypuścił ciężkie westchnienie i wskazał palcem na dwóch detektywów. "Obaj dowodzicie, dopóki wszyscy się nie wyczyszczą. Ja idę na dół nakarmić prasę. To powinno dać agentowi specjalnemu Collinsowi wystarczająco dużo czasu, aby upewnić się, że wszyscy tutaj nie będą musieli wzywać księdza na ostatnie obrzędy. Collins? Pójdziesz ze mną po moim spotkaniu z prasą. Spotykamy się z moją ulubioną parą oczu".

Dwayne zerknął na Casale'a ze zdziwieniem. "Myślałem, że twoje spotkanie z nim jest w przyszłym tygodniu?".

"Przesuwam je w czasie."

Patrick zmarszczył brwi. "Kogo odwiedzamy?"

"Kogoś, kto może być w stanie rzucić trochę światła na ten bałagan, jeśli będziemy mieli szczęście".

"Jeśli masz lokalną pomoc poza SOA, dlaczego nie poszedłeś do nich przed tym?"

Casale obdarzył go twardym uśmiechem, zanim odwrócił się od grupy i skierował do drzwi. "SOA jest technicznie tańszą opcją, a miasto wkurza się, gdy przekraczamy budżet z naszymi nadgodzinami. Upewnij się, że moi ludzie są bezpieczni, Collins. Którykolwiek z nich zostanie ranny, następną rzeczą, którą wyślę do twojej agencji będzie skarga."

Patrick ledwo powstrzymał się od przewrócenia oczami. Wyglądało na to, że animozje między agencjami stanowymi i federalnymi były wciąż żywe i kopiące.

"Racja," powiedział Patrick, patrząc na Allison i Dwayne'a. "Kto chce, żebym najpierw sprawdził ich duszę? Muszę was ostrzec, to zaklęcie boli jak skurwysyn."

Jednogłośnie, dwójka wskazała na siebie, w milczeniu zgłaszając się na ochotnika, aby ich partner poszedł pierwszy.



Rozdział 2 (1)

==========

2

==========

Patrick spędził godzinę na pozbawianiu dusz piekielnego skażenia. Wiedział, czego szukać, ale jego magia nie ułatwiała procesu odbiorcy. Funkcjonariusze policji byli bardziej stoiccy w stosunku do procesu niż garstka sąsiednich lokatorów na piętrze.

Patrick desperacko potrzebował - gdy tylko skończył - papierosa na uspokojenie nerwów. Jazda z LaGuardia na Manhattan upłynęła mu pod znakiem nienawiści do naklejki zakazu palenia, która kpiła z niego na szybie po stronie kierowcy. Patrick przyniósł ze sobą do domu więcej niż jeden zły nawyk z linii frontu i jeszcze nie złamał żadnego z nich. Prawdę mówiąc, nie próbował. Jego terapeuta z VA rozpaczał nad tym, że w niektóre dni może zrobić prawdziwy postęp.

"Będziesz musiał zdobyć nazwiska wszystkich osób mieszkających w budynku mieszkalnym i doprowadzić do ich oczyszczenia później", Patrick ostrzegł dyżurną czarownicę PCB.

"Zajmiemy się tym" - odpowiedziała funkcjonariuszka. Na jej odznace pod nazwiskiem i numerem odznaki wyryty był mały pentakl, oznaczający jej rangę jako czarownicy. Jaką, Patrick nie miał pojęcia, ale miała magię i tylko to się liczyło.

Nie mogąc zrobić nic więcej, Patrick opuścił miejsce zbrodni na rzecz śledzenia Casale ulicami Manhattanu. Skończyli w pobliżu Flatiron Building, choć ich celem nie była ta ikoniczna budowla.

Patrick zaparkował za nieoznakowanym radiowozem Casale'a w strefie załadunku przed biurowcem kilka przecznic na południe od Broadwayu. Wejście do budynku znajdowało się na E. 21st Street, a potężne osłony ochronne budynku błyszczały na granicy jego wzroku. Patrick wysiadł z samochodu, zaciekawiony miejscem, które wydało mnóstwo pieniędzy, aby ustawić na publicznym progu ochronną straż na poziomie magicznym.

Casale spojrzał na niego, gdy miał zamknąć drzwi samochodu i potrząsnął głową. "Zostaw kurtkę i schowaj odznakę".

Patrick uniósł na to brew, ale zrobił jak mu kazano. Wrzucił swoją kurtkę SOA i okulary przeciwsłoneczne z powrotem do samochodu, zanim schował odznakę pod koszulkę, gdzie nie mogła być widoczna. Nie zostawiał za sobą swojej broni bocznej ani sztyletu.

"Chodźmy" - powiedział Casale, będąc już w połowie drogi do wejścia do budynku.

Patrick pospieszył się, aby go dogonić. Przekroczenie progu sprawiło, że jego koniuszki palców poczuły mrowienie, ale osłony nie rozbłysły ostrzegawczo na jego obecność. Osobiste tarcze Patricka zrobiły to, co miały zrobić i utrzymały jego skażoną magię w ryzach.

Cieszył się jednak, że udało mu się wydostać z południowego upału do chłodnego, klimatyzowanego holu. Casale błysnął odznaką przed strażnikami i porozmawiał z nimi krótko, aby uzyskać dostęp do budynku, podczas gdy Patrick przeglądał katalog firm rezydujących pod tym adresem. Nie było ich wiele.

Casale skierował się do banku wind. Kiedy jeden z ochroniarzy usiłował pomachać Patrickowi, żeby nie dał się przepuścić przez bramki ze skanowanymi kartami bezpieczeństwa, Casale powiedział: "On jest ze mną".

Kilka osób wchodzących i wychodzących do budynku było po młodszej stronie, ubranych swobodnie jak Patrick w dżinsy i T-shirty. Nie miał na sobie żadnych ich drogich trampek ani designerskich wingtipów, więc jego czarne, wysłużone buty bojowe wyróżniały się nieco bardziej niż zwykle. Ochroniarz skierował ich do odpowiedniej windy, powstrzymując kilku gapiów, którzy wyglądali bardziej na zaciekawionych niż zirytowanych opóźnieniem.

"Dwudzieste piąte piętro," powiedział Patrick, gdy drzwi windy zamknęły się, a ona sama zaczęła wznosić się w szybkim tempie. "PreterWorld?"

"Znajdujemy się w starym sercu Silicon Alley. Firma jest właścicielem budynku i wynajmuje kilka niższych poziomów innym firmom," wyjaśnił Casale.

"Dlaczego tu jesteśmy?"

"Jak już mówiłem. Spotkanie z moją ulubioną parą oczu."

Winda zatrzymała się i drzwi otworzyły się na ogromnym, w większości otwartym piętrze roboczym. Światło słoneczne wpadało przez okna otaczające wszystkie strony budynku, konkurując ze światłami nad głową. Długie stoły zamiast boksów oferowały wspólne miejsca pracy w połączeniu z przypadkowo rozmieszczonymi stolikami do kawy i wygodnymi krzesłami, na których ludzie pilnie pracowali nad swoimi MacBookami.

Połowa osób miała słuchawki na uszach i słuchała muzyki, a kilka głów kiwało się tu i tam w rytm, którego nikt inny nie mógł usłyszeć. Patrick widział stół bilardowy w jednym z wewnętrznych pokoi, który był wyraźnie miejscem do gry, wraz z wieloma płaskimi telewizorami. Pomimo godziny, odbywały się tam zawody w strzelaniu z pierwszej osoby. Stacja z przekąskami, pełna śmieciowego i zdrowego jedzenia w równych proporcjach, a także kawy i piwa, została splądrowana w poszukiwaniu popołudniowej przekąski przez nie mniej niż dziesięć osób.

PreterWorld był największą firmą technologiczną, która początkowo zajmowała się mediami społecznościowymi osób urodzonych z magią lub należących do świata preternatywnego, które nie wahały się dzielić swoją tożsamością. Platforma społecznościowa, która zawierała aktualizacje statusu, zdjęcia i wideo na jednym kanale, początkowo miała kultowych zwolenników, zanim coraz więcej zwykłych użytkowników zaczęło domagać się dostępu.

Patrick nie był fanem mediów społecznościowych. Jego nienawiść do dzielenia się każdym najmniejszym szczegółem wynikała z życia pełnego tajemnic. PreterWorld oraz sława, którą można było dzięki niemu zdobyć, nigdy nie były czymś, czego pragnął. Musiał jednak dać kredyt CEO technologii. Magia Patricka rozpoznała większość pracowników jako użytkowników magii lub osoby wywodzące się ze świata preternatywnego, co stanowiło znacznie większy odsetek niż większość ludzi kiedykolwiek zatrudnionych.

Casale zignorował ciekawskie spojrzenia i ruszył przed siebie. Po drodze ominęli wyposażoną w sprzęt multimedialny salę konferencyjną, kierując się w stronę narożnego gabinetu znajdującego się za częściowo oszronionymi szklanymi ścianami, które krzyczały CEO.

Patrick starał się przypomnieć sobie wszystko, co mógł o właścicielu i założycielu firmy. Młody, jak większość przedsiębiorców technologicznych, i głupio bogaty po wejściu na giełdę. Ale to właśnie wzmianka Casale'a o oczach w końcu uruchomiła u Patricka wspomnienie z dawno minionego spotkania z Setsuną podczas jednego z jego urlopów na lądzie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Oszukać śmierć"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści