Manipulowany

Rozdział 1

1 Laura     

"Dzięki za podwiezienie." Wyduszam z siebie oddech i mam nadzieję, że się nie spóźnię. Nigdy nie usłyszę końca, a Star sprawi, że moja noc będzie okropna. Myślę, że ona szuka powodów, aby być dla mnie niemiła. Nie mam pojęcia, co kiedykolwiek zrobiłem tej kobiecie. Powinna być najszczęśliwszą kobietą na świecie. 

"Czy ten kawałek gówna jest zrobiony dla?" Wstrzymuję oddech, gdy zerka na mnie, zanim weźmie ostry lewy, aby spróbować uniknąć ruchu na pasie. Nie jest najlepszym kierowcą, ale żebracy nie mogą być wybredni, kiedy jesteś bumming jazdy. Jest jeszcze wcześnie, ale w Vegas zawsze jest ruch. 

"Mam nadzieję, że nie. Betsy jest ze mną od zawsze." Kocham tego małego Beetle'a. Do dziś była jedyną rzeczą, na której mogłem polegać, że będzie przy mnie. Ale ona tylko kaszlała i pluła, kiedy tym razem przekręciłem kluczyk. 

"Jestem zaskoczony, że to coś wytrzymało tak długo. Kup coś nowego." 

Ah. To nie jest tak, że mogę pobiec i kupić nowy samochód. Może Scott mógłby, ale nadal istnieje duża szansa, że zostałby skradziony. Co sprawia, że zatrzymuję się i myślę przez chwilę, że ten samochód może zostać skradziony z tego co wiem. Nie pytam, bo wolałbym nie wiedzieć, a ja potrzebuję przejażdżki. 

"Chcesz, żebym zobaczył, czy mogę dostać kogoś, kto na to spojrzy?" 

Waham się przez chwilę, nie będąc pewnym, czy powinienem wziąć go na ofertę. Nienawidzę prosić o przysługi i zdecydowanie nienawidzę czuć się tak, jakbym był komuś coś winien. Jednak wiem, że w tej chwili nie mam zbyt wielu innych opcji. Pieniądze są ograniczone, a bez tego samochodu nie będę w stanie dojechać do pracy. Postanawiam więc to znieść i przyjąć jego ofertę. 

"Byłoby wspaniale." Wjeżdża na zaplecze. "Tam." Wskazuję na boczne drzwi. Mam kilka minut wolnego czasu. 

"Czy ona jest tu dzisiaj?" On kiwa głową w kierunku kasyna. 

"Jeśli ja tu jestem, to ona tu jest." Zamiast podrzucić mnie pod drzwi, które wskazałem, wjeżdża na miejsce parkingowe. 

"Scott." Jękam. 

"Ona mnie lubi." Wzrusza ramionami i wysiada z samochodu. Każda dziewczyna na świecie go lubi. Nie dość, że mój brat jest przystojny, to jeszcze czarujący. Nie zapominajmy, że jest też wielką dziwką i ma złamane serce wypisane na twarzy. To jednak nie powstrzymuje dziewczyn przed podrywaniem go. Nie widzą, kim jest naprawdę, dopóki nie jest za późno. 

Nawet Star kilka razy wpadła w sidła mojego brata. Myślę, że gdyby ktoś był odporny, to byłaby to ona. Star jest zapierająca dech w piersiach. To dlatego jej występy w burlesce są wyprzedawane co wieczór. Co tydzień dostaje kilka propozycji małżeństwa. Mężczyźni, którzy nie mogą przestać wyznawać jej dozgonnej miłości. Myślę, że w tym tkwi problem. Ona widzi w moim bracie wyzwanie. Myśli, że uda jej się go przekonać do pozostania. Myśli, że to ona go oswoi i że on się dla niej zmieni. To ten sam błąd, który popełnia każda z nich. Jest powód, dla którego wciąż jest samotny. 

Scott idzie za mną do bocznych drzwi. Macham odznaką, a on wchodzi za mną. Wrzucam wszystkie moje rzeczy do szafki, zanim udaję się w stronę garderoby Star, żeby zobaczyć, co ona chce, żebym zrobił dziś wieczorem jako pierwszy. Bo ona zawsze czegoś potrzebuje. 

Nawet jeśli niczego nie potrzebuje, to wymyśli coś, żeby uprzykrzyć mi życie. Moim zadaniem jest sprawić, by była szczęśliwa. To nie jest łatwe zadanie. Star może być jedną z najładniejszych kobiet, jakie widziałem na żywo, ale jej wnętrze do tego nie pasuje. Zawsze zastanawiam się, co sprawia, że ktoś tak piękny jest jednocześnie tak zły. 

Robię podwójne pukanie, zanim zaczynam otwierać jej drzwi. "Spóźniłeś się", pstryka. 

Nie jestem, ale nie ma sensu jej poprawiać. To tylko uczyniłoby moje życie bardziej nieszczęśliwym, a ja potrzebuję tej pracy. 

"Przepraszam". 

"Nie przepraszaj be-" Ona przestaje mówić. Jej oczy przelatują nad moją głową i natychmiast jej zachowanie zmienia się na widok Scotta. Powolny uśmiech rozprzestrzenia się na jej twarzy. Nawet nie próbuje go ukryć. Nie przeszkadza jej nawet to, że stoi tam w czerwonych majtkach. Prawdę mówiąc, to właśnie to nosi na scenie przez większość czasu. Więc, jest przyzwyczajona do tego, że ludzie widzą ją w ten sposób. 

"Hej, Star." Mój brat prześlizguje się obok mnie i opada na sofę, robiąc sobie dobrze w domu. 

"Tutaj." Star podchodzi do swojej szafki i podnosi kilka papierów. "Zajmij się tym." Biorę je od niej, wiedząc, że chce, żebym się zgubił. Daję mojemu bratu pół uśmiechu, zanim zanurzam się, jednocześnie starając się nie zakneblować. 

Przeglądam listę i zabieram się do pracy. Podchodzę do przodu sali, żeby zapytać w kasie, jaka jest dzisiejsza lista. Star zawsze chce wiedzieć, czy są na niej jacyś hazardziści. Wyglądam przez drzwi, które prowadzą do kasyna ze wszystkimi jego migającymi światłami. Zastanawiam się, czy on tu jest. 

Od dwóch tygodni spotykam tego samego mężczyznę na podłodze kasyna, kiedy tylko wychodzę załatwić jakąś sprawę. Za każdym razem zaprasza mnie na randkę, a ja za każdym razem odmawiam. Nie wścieka się, tylko uśmiecha się i mówi, że jeszcze się zobaczymy. Wycieram ręce o dżinsy. Czuję zdenerwowanie, a może to podniecenie. 

Nie wiem, dlaczego on ciągle mnie zaprasza. Zamieniam się w rumianą uczennicę, która ledwo potrafi formułować zdania, gdy jestem przy nim. Mężczyzna jest niebywale seksowny w ten szorstki sposób. Zawsze jest w niestandardowym garniturze, ale z jakiegoś powodu wydaje mi się, że gdyby pocierał dłońmi po mojej skórze, byłyby one szorstkie. Na myśl o tym moje ramiona pękają od gęsiej skórki. Wszystko jest ciemne, gdy chodzi o niego, od jego oczu po włosy. Nawet aura wokół niego wydaje się ciemna, gdy tylko się do niego zbliżam. Nie jestem pewna, czy to z powodu mocy, którą emanuje, czy czegoś innego. 

Mogłabym wejść tylnym wyjściem, ale oczywiście okazuje się, że wypycham się do kasyna. Dźwięki automatów do gry i wiwatujących ludzi wypełniają powietrze. Rozglądam się dookoła, ale nikogo nie widzę. Dlaczego to robię? Zamierzam mu powiedzieć "nie". Nie chodzę na randki. Nigdy. Mimo to, to pochlebne, że taki mężczyzna jak on, ciągle mnie zaprasza. 

"Laura." Zasysam oddech przy głębokim dudnieniu jego głosu. Przysięgam, że tylko wypowiedzenie mojego imienia sprawia, że moje serce zaczyna lekko trzepotać. Odwracam się, aby zobaczyć go idącego w moją stronę. "Czy wszystko w porządku?" 

"Tak", odpowiadam, zdezorientowany, dlaczego miałby mnie o to zapytać. Nawet jeśli moja odpowiedź nie jest prawdziwa. Wszystko nie jest w porządku. Jestem całkiem pewna, że straciłam dziś Betty. "Dobrze." Przestaję oddychać, gdy przejeżdża palcem po mojej szczęce. 

"Nie wiedziałem, że coś może być tak miękkie". 

Otwieram usta, ale żadne słowa nie wychodzą. Nie potrafię też wyjaśnić uczucia przebiegającego przez moje ciało. Nigdy wcześniej mnie nie dotykał. Nie mogę powiedzieć, czy powinnam go trzepnąć, czy pochylić się nad jego dłonią. 

"Laura! Co ty robisz?" Star syczy na mnie. "Potrzebuję kawy, żeby funkcjonować, a ty musisz dopilnować mojej listy". Myślałam, że mam czas. 

Z tego, jak bardzo jest teraz zła, musiała zrobić coś, co wkurzyło mojego brata, a on zostawił ją na pastwę losu. Teraz ja będę za to płacił. 

"Przepraszam, już idę." Patrzę z powrotem na mojego tajemniczego mężczyznę, który jest teraz glaring na Star. Staję się niezwykle świadomy, że jest tylko w jej obcasach i cienkim jedwabnym szlafroku, z bardzo niewiele pod. Chwila zazdrości uderza we mnie, gdy widzę, że gapi się na nią. Co jest całkowicie niedorzeczne. 

"Później." Daję mu mały uśmiech, czując się zażenowany, że wpadłem w kłopoty przed nim. 

"Kto to jest?" Star pyta, kiedy idę przejść obok niej. 

"Nie znam jego imienia." 

Uśmiecha się. "No to. Pójdę się dowiedzieć. Ty weź się do pracy." Patrzę jak idzie w jego stronę. Nie chcąc patrzeć na to, jak to się rozgrywa, ani radzić sobie ze zranieniem, które czuję, wracam po kawę dla Star. Dodaję mojego tajemniczego mężczyznę do listy rzeczy, które dziś straciłam.




Rozdział 2

2 Xavier     

Laury już nie ma, a ja robię szybką robotę z harpią w cienkiej szacie. 

"Nie chcesz obejrzeć mojego programu?" pyta i przejeżdża palcami po klapie mojego garnituru. 

"Nie." Nie marnuję na nią więcej słów, gdy stąpam wokół jej wydętych ust i szerokich oczu. Przyszedłem tu dla Laury. W ten sam sposób, w jaki przychodziłem tu dla Laury przez ostatnie kilka miesięcy. 

Zauważyłem ją przypadkiem, kiedy przyjechałem odwiedzić mojego przyjaciela Brocka, który tak się składa, że jest właścicielem całego kasyna, hotelu i połowy miasta. Druga połowa jest moja. 

Biegała wokół, próbując zebrać różne przedmioty z baru, jednego ze sprzedawców jedzenia i garstki innych, kiedy wpadła na mnie. Czy ona w ogóle pamięta ten dzień? Ja pamiętam. To jest wyryte w moim mózgu. Była motylem unoszącym się z kwiatka na kwiatek, aż wylądowała na mnie. Wyspa z kamienia. I od tamtej chwili pragnę jej ponad wszystko. 

Wiem, kiedy znajduję coś bezcennego. Coś, co zrobię wszystko, by to mieć. To talent, który zawsze posiadałem. Dorastając w rynsztoku, ten talent okazał się przydatny przy podejmowaniu decyzji, komu zaufać i jakie przedmioty ukraść. A teraz? Używam go, aby kontynuować budowanie mojego imperium, niszcząc każdego, kto stanie mi na drodze. 

Przepychając się obok ludzi przy automatach do gry i chmury dymu papierosowego, który unosi się jak smog nad LA, wchodzę do biura pokazu burleski. 

TJ macha mi do środka. Większość pracowników mnie zna - lub, dokładniej, wiedzą, żeby pozwolić mi robić to, co kurwa chcę, bo inaczej gówno stanie się prawdziwe. Wchodzę do bocznego korytarza, tego, w którym mam najlepszy widok na mojego małego motyla, jak przemyka od zadania do zadania. 

Stoi w miejscu tylko przez chwilę, jej oczy są wlepione w listę, którą ta piekielna kobieta daje jej każdego wieczoru przed występem. Laura kiwa głową, gdy sprawdza każde zadanie, a potem wydaje zduszony dźwięk. 

"Buty!" krzyczy, po czym odwraca się i ucieka w stronę drzwi kasyna. 

Wracam do zadymionego pomieszczenia i patrzę, jak pędzi głównym przejściem, a jej buty skrzypią na polerowanym marmurze. Jeden z szefów dołu daje jej uniesioną brew, gdy pędzi w kierunku wysokiej klasy butików wokół przesadzonej marmurowej fontanny, którą Brock preferuje. Podążam za nią, wykorzystując warkot i mruganie maszyn, by ukryć swoją wysoką sylwetkę. 

W rekordowym tempie wychodzi z powrotem, z pudełkiem po butach w rękach. Kiedy jest już w centrum kasyna, serwer wychodzi z tacą pełną rozwodnionych drinków. 

"Cholera." Podchodzę do Laury. 

Ona uderza w serwer, drinki lecą, a serwer upada na maszynę do gry w kości. Laura nie ma tyle szczęścia. Już ma uderzyć mocno w marmur, kiedy łapię ją za ramię i podciągam do góry tuż przed uderzeniem. 

Laura wydaje z siebie mały krzyk, kiedy przyciągam ją do siebie i trzymam, dopóki nie odzyska równowagi. 

Patrząc w górę, jej oczy rozszerzają się. "Ty." 

"Czy chciałabyś pójść ze mną na randkę?" Pytam ją ponownie. To jest jej ostatnia szansa. Nie mówię jej tego, oczywiście. Nie ma powodu, by dzwonić kotu, jak to się mówi. Ale jeśli tym razem się nie zgodzi, obawiam się, że nie mogę pozwolić, by to trwało dalej. Jest dla mnie zbyt cenna, choć jeszcze nie do końca wiem dlaczego. Ale łaskotanie z tyłu mojego mózgu nigdy się nie myliło. Ona jest bezcenna. To znaczy, że jest moja. Chcę, żeby sama doszła. Ale to może nie być opcja. 

"Ja, um... myślę, że ..." 

"Powiedz tak." Chwytam lekko jej brodę i odchylam jej głowę do tyłu. Jest taka piękna, ale nie zdaje sobie z tego sprawy. Wzięła sobie do serca słowa Star, każdy negatywny komentarz osiada w niej jak ciężar. Chcę je wszystkie dla niej podnieść, przenieść jej zmartwienia. Ale ona musi najpierw dać mi szansę. 

Wciąga oddech, a jej spojrzenie na ułamek sekundy wędruje do moich ust. 

"Czy potrzebujesz pocałunku, żeby się zdecydować?". Pochylam się bliżej. "Z przyjemnością dam ci próbkę, aby ułatwić ci decyzję". 

Jej policzki płoną, jej rzęsy trzepoczą, gdy przesuwam się jeszcze bliżej. Hałaśliwe, zadymione, pijackie kasyno zanika i jesteśmy tylko my. Ona musi dokonać wyboru. I jeśli wybierze prawidłowo, mój plan może poczekać. Jeśli nie, cóż... Nie jestem człowiekiem, który przywykł do odmowy. Nie w biznesie lub w inny sposób. 

"Powiedz tak", szepczę, moje usta tylko modlitwa daleko od jej. 

Jej usta otwierają się lekko, jej język wysuwa się, wygładzając drogę dla słowa, które chcę usłyszeć. 

"Laura!" krzyczy tancerka z drzwi sceny. "Gdzie do cholery są moje buty?" 

Zaklęcie pęka, a całe kasyno wraca do życia wokół nas. 

"Muszę iść." Laura wychodzi z mojego uścisku i zrywa buty z podłogi, po czym kończy swój szaleńczy bieg przez kasyno. "Tutaj! Mam je tam." Laura podaje je Star, która je wyrywa. 

"Próbujesz zrujnować moje przedstawienie. Spóźnię się na kurtynę, ty bezrozumna kretynko!" Star jest cała w gniewie, ale ja widzę to na wylot. Jest zazdrosna. Tak bardzo zazdrości mojej Laurze, która ma wielkie oczy, skórę pokrytą piegami i włosy, które błyszczą pod każdym kątem. 

Laura opuszcza podbródek; nie dostrzega gniewu Star takim, jakim jest. Już sam ten ruch sprawia, że mam ochotę zerwać Star perukę i dać jej takiego kopa w dupę, że wyleciałaby z tego kasyna i z tego miasta. Ale nie robię tego. 

Stoję na swoim miejscu. Star odchodzi, wciąż piszcząc o spóźnieniu, choć do kurtyny pozostało jeszcze pół godziny. 

A kiedy Laura patrzy na mnie, to ze smutkiem, któremu wiem, że mogę zaradzić. I zrobię to bardzo szybko. 

Laura przechodzi przez drzwi sceny i zamyka je. 

Wyciągam telefon i wykonuję połączenie do pewnego mojego bukmachera. 

Wygląda na to, że czyjeś długi niedługo staną się wymagalne w wielkim stylu. Jakże niefortunnie. 

Wkładam telefon do kieszeni i wychodzę z kasyna z gwizdkiem na ustach i ogniem w sercu.




Rozdział 3

3 Laura     

Stoję w sekcji dolara w aptece debatując, jak chcę wydać pięć dolarów, na które sobie pozwalam. To mój jedyny wolny dzień i postaram się nim cieszyć. Nie pozwalam sobie nawet na myślenie o tym, jak Betty może sobie radzić. Nie chcę się tym przejmować, dopóki nie dowiem się, jakie są uszkodzenia. Rzecz w tym, że nie jestem pewien, czy to naprawdę ma znaczenie. W tym momencie nie mogę sobie na nic pozwolić. Wiem też, że nie ma mowy, żebym poradził sobie bez samochodu. 

Zerkam w dół korytarza i zauważam mężczyznę w garniturze stojącego przed produktami do pielęgnacji kobiet. Biedny facet. Wracam do dokonywania moich bardzo ważnych wyborów. Decyduję się na maskę do twarzy jako pierwszy przed chwytając dwa lakiery do paznokci, zbyt. Jeden jest miękki różowy, a drugi tak jasny, że prawie wydaje się neonowy. 

Z utęsknieniem wpatruję się w bombę do kąpieli. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam luksus moczenia się w wannie lub nawet posiadania jej w ogóle. Łapię peeling do twarzy i trochę brzoskwiniowego balsamu, zanim zrobię sobie drogę do przodu sklepu, żeby się wymeldować. Mężczyzna w garniturze jest teraz za mną. Zerkam przez ramię, spodziewając się zobaczyć go z jakimiś kobiecymi produktami, ale nie ma żadnych podpasek ani tamponów. Chyba stchórzył. 

Zawsze uważałam, że to dziwne, że mężczyźni dziwią się kupowaniu takich rzeczy. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego jest to wielka sprawa. To tak samo jak kupowanie każdego innego produktu w sklepie. Chodzi mi o to, że nikt nie myśli, że używa ich osobiście. Mężczyźni muszą się ogarnąć, jeśli o to chodzi. 

Oczywiście nadal trzymam urazę z czasów, kiedy myślałam, że umieram, gdy miałam czternaście lat, a Scott nie chciał mi nic odebrać. Kiedy zapytałam, spojrzał na mnie, jakbym miała dwie głowy. 

"Następny" - woła kasjerka. Odstawiam koszyk i wymeldowuję się z moimi kilkoma przedmiotami, zanim zrobię sobie drogę do piekarni przy moim domu. Tracy uśmiecha się do mnie, kiedy wchodzę. Nie musi pytać, czego chcę. Jestem tu w każdy wtorek. 

Zawsze dostaję to samo. Podwójne czekoladowe brownie i jedną dużą gorącą czekoladę z dodatkowymi marshmallows. Nieważne, czy na dworze jest sto stopni, i tak to dostaję. Jestem uzależniona od czekoladowej, kremowej dobroci i jest to jedyny odpust, na który zawsze sobie pozwalam. 

Wyciągam pięć dolarów i sześć centów i kładę je dla niej na ladzie. Jak zawsze, miejsce jest zatłoczone. Kilka minut później, ona upuszcza moją torbę i mój kubek dla mnie przed chwytając gotówkę z lady. 

I push out of the store to head back home. Byłoby miło, gdyby w jeden z moich wolnych dni upał odpuścił i mógłbym pójść do parku czy coś. Zamiast tego siedzę w moim mieszkaniu o powierzchni pięciuset stóp kwadratowych. 

Idę uliczką pomiędzy Gino's Italian Cuisine a pralnią. Prowadzi ona do tylnych drzwi mojego mieszkania. Szamotam się z moimi rzeczami, próbując wydobyć klucze. Krzyczę, gdy upuszczam gorącą czekoladę i rozbryzguje się ona po mojej nodze. 

Zaciskam zęby i czekam, aż ból zniknie. Nie znika. Wkładam klucz do zamka i otwieram drzwi do schodów, które prowadzą prosto do mojego miejsca nad Gino. Myślę, że kiedyś miało to być biuro czy coś w tym stylu. Jest malutkie, ale nie potrzebuję dużo miejsca. Bardziej niż cokolwiek innego, jest tanie i nie jestem w najgorszej dzielnicy miasta. 

Kiedy dostaję się na górę, upuszczam wszystko na mały stolik, zanim chwycę ręcznik, aby spróbować oczyścić moje nogi. Kurczę się, gdy widzę czerwone pręgi, które już zaczynają się tworzyć. Przygryzam dolną wargę, gdy zaczyna drżeć. Nie będę płakać. To tylko kilka małych oparzeń i stracona gorąca czekolada. Zasysam oddech i podchodzę do stołu, żeby usiąść. Dlaczego nie mogę mieć jednego dnia, w którym nie muszę się o nic martwić? Kiedy wszystko idzie tak, jak powinno? Łzy zagrażają jeszcze bardziej. 

Naprawdę powinnam była zabrać przystojniaka z kasyna na tę randkę. Jedna miła noc poza domem brzmi niebiańsko. Czy on by mnie uwielbiał? 

"To żałosne", mówię sobie, kiedy mój umysł zatrzymuje się na myśli, że on się mną opiekuje. 

Musisz zadbać o siebie". Daję sobie twarde skinienie, które uwalnia kilka bezużytecznych łez. Wiem, że to nie będzie tylko nocne wyjście, jeśli chodzi o tego przystojnego nieznajomego. On ma złamane serce wypisane na twarzy. Mam tę dziwną tendencję do przywiązywania się do rzeczy i obsesji na ich punkcie. Nie mam nad tym kontroli. Jak ciastka i gorąca czekolada. Zawsze jest to samo. 

Mój telefon brzęczy z wnętrza torebki. Tylko dwie osoby mają mój numer. Mój brat i Star. 

"Hej," odpowiadam. 

"Myślę, że nie da się jej uratować". Przynajmniej Scott brzmi łagodnie przepraszająco. 

Zamykam oczy. "Naprawa kosztowałaby więcej niż wart jest cały samochód". 

przytakuję. Z mojego oka spływa kolejna łza, którą szybko wycieram. Wiedziałem, że to nadchodzi, ale mimo to trzymałem się jednego małego kawałka nadziei. Jak to możliwe, że całe moje szczęście jest złe? Czy od czasu do czasu nie powinno się tam wślizgnąć coś dobrego? 

"Laura?" 

"Jestem tutaj." 

"Każę im go zezłomować". 

"Nie!" 

"Dlaczego? Może uda mi się zdobyć parę stówek z części". 

"Mogę o tym pomyśleć?" 

"Dlaczego? To jest..." 

"Proszę?" Odciąłem go. 

"Dobrze." Podaje. "Zaraz będę," krzyczy Scott do kogoś. "Gotta go, sis." Kończy połączenie, zanim mogę się pożegnać. Rzucam telefonem przez pokój i krzywię się, gdy uderza o ziemię. Świetnie. Zepsuty telefon to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuję. 

Ekran wygląda w porządku, kiedy go podnoszę. Tym razem rzucam go na sofę. Moje oczy zatrzymują się na oknach po drugiej stronie ulicy. Ten sam mężczyzna ze sklepu stoi na chodniku, wpatrując się w mój budynek. Yikes. Zaciągam zasłonę. 

Świetnie. Nie dość, że jest gówniany dzień, to jeszcze jakiś dziwak mnie śledzi. Jęczę i padam na kanapę, gdzie pozwalam sobie na dobry płacz, aż zaczynam się męczyć. Zamykam oczy i wyobrażam sobie mężczyznę z kasyna, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Tym razem to ja go całuję. To tylko sen. W snach można mieć wszystko. To coś, czego mogę się trzymać i nikt nie może mi tego odebrać. A dzisiaj, ze wszystkich dni, potrzebuję czegoś, czego mogłabym się trzymać. 

Już prawie zasypiam, gdy słyszę pukanie do drzwi. 

Jęczę i zrywam się z kanapy. Jeśli to Gino chce czynszu, a jestem pewna, że tak, to jest dwa dni wcześniej. To znaczy, po to jest okres karencji, prawda? 

"Słuchaj, Gino-" Pociągam za sobą drzwi, po czym krzyczę. Ale dźwięk jest szybko ucięty przez taśmę klejącą, czarny kaptur na mojej głowie, a ja jestem przerzucona przez ramię dziwaka, który niesie mnie po schodach i upycha mnie w czymś, co na pewno jest kufrem, choć jest dziwnie miękkie i wygodne, jakby była pode mną puchowa kołdra. 

Już po mnie. A najgorsze jest to, że nawet nie zdążyłam zjeść mojej gorącej czekolady jako ostatniego posiłku.




Rozdział 4

4 Xavier     

Drży, strach roztacza się po niej jak delikatne perfumy. 

Chcę jej powiedzieć, że próbowałem to zrobić w bardziej bezpośredni sposób, próbowałem ją skusić na wiele sposobów, ale nic z tego nie wyszło. Więc tak to musi wyglądać. 

Jeden ze sługusów Grubego Tommy'ego wciąga do pokoju jej brata Scotta. 

"Chłopaki, słuchajcie, jestem do tego dobry, ok?" Jej brat próbuje swojej zwykłej słodkiej gadki, ale to działa tylko na tancerki burleski, a nie na płatnych mięśniaków. 

Strażnik wpycha go na krzesło, a potem przesuwa Laurę na jej własne miejsce. To dobrze. To ona jest tu nagrodą. Jej brat, choć nie jest moim zmartwieniem. 

"Wiesz, dlaczego tu jesteś." Gruby Tommy wstaje ze swojego miejsca za brudnym biurkiem w swoim biurze. Budynek, który w latach 60-tych był sklepem z alkoholem dla bogatych i sławnych, teraz jest opustoszałym miejscem na południe od Stripu, gdzie Gruby Tommy przyjmuje zakłady i prowadzi interesy. Wszystko pod moim czujnym okiem. 

Prowadzę większość bukmacherów w tym mieście. On jest jednym z moich najlepiej zarabiających. Może dlatego Scott go wybrał, bo już po spojrzeniu na chłopaka mogę stwierdzić, że ani razu w życiu nie tańczył z Lady Luck. On jest przegrany. Nie w sensie ogólnym, ale dosłownie. Nic, czego dotknie, nigdy nie zamieni się w złoto. 

Mój wzrok pada na Laurę, która mamrocze pod czarnym workiem na głowie. 

Kiedy strażnik go odsuwa, zaciskam zęby. Zakleił jej usta. To nie było jego polecenie. To będzie bolało, kiedy zostanie ściągnięte. Zapłaci za każdy centymetr bólu, który jej zadał. 

"Co ona tu robi?" Scott próbuje się podnieść, ale inny strażnik spycha go na dół i trzyma na swoim miejscu. 

"Hej!" krzyczy Laura, gdy taśma zostaje ściągnięta. "Co to jest?" Jej oczy są szerokie, rozgląda się dookoła i skupia się na Grubym Tommy'm. "Scott, co się dzieje?" 

"Scott ma kłopoty, mała dziewczynko". Gruby Tommy - który może ważyć 100 funtów mocząc się - opiera się o biurko i krzyżuje ręce. "Jest winien." 

"Mówiłem ci, że pracuję nad tym. Jutro dostanę 200 dolarów." 

Gruby Tommy szczerzy się ze śmiechu. "To nie jest nawet wgłębienie". 

"To pieniądze z mojego samochodu". Laura zwraca się do Scotta. 

"Wiem. Przepraszam." On sięga po jej związane dłonie swoimi. 

"To nie ma znaczenia. Potrzebujesz pieniędzy? Dlaczego nic nie powiedziałaś?" 

"Nie chciałem, żebyś się martwiła." Scott potrząsa głową, jego ciemne blond włosy wpadają mu do oczu. "To nie jest wielka sprawa." 

"Dwadzieścia dużych to dla mnie duża sprawa, Scott". Tommy tsks. 

"Dwadzieścia tysięcy dolarów?" Głos Laury podnosi się z każdym słowem, jej oczy rozszerzają się. "Przecież my tego nie mamy! Jak w ogóle mieliście tyle na początek, żeby wykopać taką dziurę?". 

"Uspokój się." Scottowi udaje się złapać jej ręce swoimi. "Daj spokój, sis, nie jest tak źle". 

Ona otwiera usta, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk. Po prostu wpatruje się w niego, zszokowana. 

Mogę odpowiedzieć na jej pytania - w zasadzie na wszystkie. Zazwyczaj Scott nie miałby dostępu do wystarczającej ilości pieniędzy, by postawić i przegrać je plus więcej, by wpaść w dwudziestotysięczny dołek. Ale dzięki passie szczęścia w kasynie mojego przyjaciela, Scottowi udało się wygrać akurat tyle pieniędzy, żeby być niebezpiecznym. A potem? Zrobił to, co wiedziałem, że zrobi. Myślał, że szczęście jest po jego stronie, podczas gdy w rzeczywistości to ja sfałszowałem system, aby zdobyć dla niego pieniądze, które doprowadziły go do zguby. I teraz jesteśmy tutaj. 

"Słuchaj, mogę załatwić ci pieniądze, Gruby Tommy," błaga Scott. "Nie wiem, dlaczego ją w to wciągnąłeś". 

"Zabezpieczenia." Gruby Tommy wzrusza swoimi kościstymi ramionami. 

"Ona jest osobą, a nie samochodem czy domem". Ma czelność zabrzmieć oburzony. "Nie możesz wykorzystać Laury". 

"Ona jest cenna." Ton Grubego Tommy'ego jest wyraźny, jego intencje lubieżne. 

Nie podoba mi się to. Po raz kolejny nie stosuje się do moich instrukcji. Być może byłem zbyt pobłażliwy z dyscypliną w jego części mojej operacji. To się zmieni dziś wieczorem. 

"Nie patrz na nią w ten sposób." Scott w końcu pokazuje trochę kręgosłupa, jak próbuje stać. 

"Hej, piękna mała dziewczynko." Tommy podchodzi bliżej Laury i ignoruje Scotta. "Ile wart jest pocałunek?" 

"Co?" Laura mruga. 

Nie mogę powiedzieć, czy jest przerażona, czy zdezorientowana. 

"Przestań", warczy Scott. On dokładnie wie, co się dzieje. 

Jestem wściekły. Gruby Tommy będzie krwawił za takie sugestie. 

"10 dolarów? Więcej?" Gruby Tommy pociera dłonie. "Słodki kawałek dupy jak ty, pocałunek może być sto dolarów? Jak to brzmi? Możesz pomóc swojemu bratu już teraz. Odpracuj część jego długu. Zapłacę sto za pocałunek, ale jeśli naprawdę chcesz mu pomóc, będziesz musiała dać mi więcej." Oblizuje wargi. 

Moje ręce zaciskają się w pięści. Gruby Tommy jest zarabiający, ale jest zbędny i stąpa po cholernie cienkiej linii. Laura jest moja. 

"Jesteś obrzydliwy." Pluje na niego. 

To jest ogień, którego szukam, iskra, którą widziałem w niej, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. 

"Jeśli mnie dotkniesz, skopię ci kutasa!" dodaje. 

Uśmiecham się na jej sformułowanie. 

Gruby Tommy wzrusza ramionami i wycofuje się. 

Odprężam się tylko o włos. 

"Cóż, jeśli nie odpracujesz długu swojego brata, to co zrobimy z wami dwoma? Nie mogę pozwolić, żebyście dalej nie płacili". Gruby Tommy westchnął. "Więc chyba będziemy musieli zrobić z ciebie przykład." Szarpnął podbródkiem na jednego ze swoich kozaków. "Dirk, weź piłę". 

"Co?" Laura krzyczy. 

"Okrągła czy dżig?" pyta Dirk. 

Gruby Tommy zwija swoje prawe ramię. "Użyjmy na nim jiga, cyrkiel jest tak trudny do opanowania, gdy się zakrwawi, że boli mnie w stawach. Uchwyt jest cały śliski. Niebezpieczne, naprawdę. Mógłbym spaprać sprawę i odciąć sobie nogę." Potrząsa głową i chichocze. 

"O mój Boże." Cała krew odpływa z twarzy Laury. "Nie mówisz poważnie." 

"Och, jestem, mała dziewczynko." Wskazuje na Dirka. "Weź też brezent". 

"Czekaj!", krzyczy. 

Gruby Tommy odwraca się do niej. "O co chodzi, mała dziewczynko?" 

"Laura, nie." Scott potrząsa głową. "Nie." 

"Nie co?" Wyrzuca w górę swoje związane ręce. "Oni zamierzają odciąć jakąś kończynę! Nie mogę na to pozwolić. Słuchaj, panie Gruby Tommy, możemy to załatwić." 

"Możemy?" Gruby Tommy znów rusza w jej stronę. 

Zaciskam zęby. 

"Tak, ja..." 

"Laura, nie. Nie rób nic. Nic mi nie będzie. On tylko blefuje w sprawie piły i..." Drugi strażnik knebluje Scotta, gdy Dirk wraca z niebieskim brezentem pod jednym ramieniem i wyrzynarką w drugiej ręce. 

"Dobrze, możesz zrobić ze mną co chcesz!" płacze Laura. "Tylko nie rób mu krzywdy!". 

"I tak miałem zamiar to zrobić, dziewczynko". śmieje się Gruby Tommy. "A poza tym, nawet jeśli twoja cipka jest warta 20 dużych, to ja nie mam takich pieniędzy". 

Dirk boryka się z gniazdkiem elektrycznym, ale w końcu udaje mu się podłączyć piłę. Wydaje ładny dźwięk zzzzz, ostrze piłuje w górę i w dół. 

Laura krzyczy. 

Wreszcie. To mój znak.




Rozdział 5

5 Laura     

Dźwięk brzęczącej piły jest tym, którego nigdy nie zapomnę. Krzyczę. Wiem, że to bez sensu, ale myśl o tym, że ta piła może skrzywdzić Scotta lub mnie, jest zbyt duża. Jak ja się tu znalazłam? Łzy zaczynają brać górę. Nigdy nie czułam się bardziej bezradna. Scott walczy, próbując się uwolnić. 

Dzisiaj coś stracę. Muszę tylko mieć nadzieję, że nie będzie to moje życie ani mojego brata. Myślę, że będzie to coś znacznie gorszego. Świadomość, że mój pierwszy pocałunek będzie z Grubym Tommym, nie jest dla mnie dobra. Mam zamiar zwymiotować. 

"Off!" 

Moja głowa podrywa się do drzwi, gdy dudniący rozkaz odbija się echem po pokoju. Duża postać wypełnia ciemną przestrzeń. Zastanawiam się, jakie jest przezwisko tego faceta, skoro nazywają tego małego Grubego Tommy'ego. 

Brzęczenie natychmiast ustaje. 

Przełykam. Czy to w jakiś sposób właśnie się pogorszyło? 

"Puść ją!" Scott wciąż walczy, żeby się uwolnić. 

"Robisz sobie krzywdę" - syczę na niego. Jego ręce zaczynają robić się purpurowe. 

Zasysam oddech, gdy mężczyzna wchodzi do pokoju. Moje serce zaczyna się ścigać. Znam tę budowę. Niewielu mężczyzn jest zbudowanych tak jak mój kasiarz. Ma nie tylko ponad sześć stóp, ale jest szeroki i gruby na całej długości. Ale to nie może być on. Mam halucynacje, że przyszedł mnie uratować. 

"Laura." 

Zamykam oczy. Nie da się pomylić tego głosu. To się nie dzieje naprawdę. Nadal śpię na swojej kanapie. Krzyczę, gdy słyszę głośne trzaśnięcie. Moje oczy się otwierają. Nie, jestem obudzony. 

"Kurwa." Gruby Tommy kołysze się na nogach i prawie upada na tyłek. Trzyma rękę przy swoim nosie. Krew tryska z niego. Patrzę w szoku. To się robi coraz dziwniejsze i dziwniejsze. 

"Taśma?" Kasiarz mówi do Tommy'ego. 

Taśma? O Boże, to jest taśma? Czy on się wścieka z powodu jakiegoś nagrania? 

"Krzyczałaby, gdyby on tego nie zrobił. Kurwa, panie Vincent." 

Człowiek z kasyna - pan Vincent, jak się domyślam - odwraca na mnie wzrok. Upuszcza dużą torbę na podłogę. 

To sprawia, że podskakuję. 

Wpatruje się w moje usta. Walczę, żeby nie oblizać warg, ale przegrywam bitwę i zwilżam je. 

"Czy to boli?" Jego ciemne oczy zwężają się tylko o włos. 

Wpatruję się w niego. Czy to, co robi, boli? Nie, a jeszcze lepiej co on tu robi, do cholery? W głowie zaczyna mi się kręcić. 

"Twoje usta, czy to boli?" 

Potrząsam głową. Wtedy zdaję sobie sprawę, że mówi o taśmie, która była nad moimi ustami. To boli, ale zachowuję to dla siebie. Nie jestem pewna, czy mogę mówić w tym momencie. Nic nie ma sensu. 

"Kim ty, kurwa, jesteś?" 

Pan Vincent obrzuca Scotta spojrzeniem. 

Na szczęście, choć raz, Scott się zamknął. Gadanie nic nam nie daje. Żaden z nich go nie słucha. Wszystko wraca do mnie, jakby to była moja wina. 

"Jestem człowiekiem z dwudziestoma tysiącami, których potrzebujesz". 

Torba. Jest pełna gotówki? Jak to się stało, że ten człowiek pojawił się z dwudziestoma tysiącami w torbie? Wpatruję się w jego przystojną twarz. W słabym świetle pokoju, wygląda bardziej jak złoczyńca niż cokolwiek innego. Gorącego, ale wciąż złoczyńcę. 

"Dlaczego?" Mój głos pęka. Moje gardło boli od krzyku. 

"Czy to, dlaczego naprawdę ma znaczenie w tej chwili? Zawarłeś swoją umowę, a ja będę tym zbierającym." 

On nie może być poważny. 

"Co to, kurwa, znaczy? Kupujesz moją siostrę?" Scott znów zaczyna się szamotać. 

Zaciskam pięści na moich trzęsących się dłoniach. Tommy wydaje dźwięk mmp, gdy próbuje zatrzymać krew. Czekaj. Czy pan Vincent uderzył go z powodu taśmy nad moimi ustami? 

"Tommy, usunę twoje pieprzone oczy, jeśli jeszcze raz na nią spojrzysz". 

Skrzywiłem się. Mój żołądek opada. Tommy natychmiast przestaje na mnie patrzeć. Właściwie boi się, że pan Vincent spełni swoją groźbę. Nie powinienem być za to wdzięczny, ale jestem. Scott po raz kolejny jest cichy. 

Gazuję i zamykam oczy, kiedy pan Vincent wyciąga nóż. Czy on zamierza zabić Tommy'ego? 

"Nie zrobię ci krzywdy". 

Otwieram jedno oko. Jest teraz tuż przede mną, tak blisko, że mogłabym wyciągnąć rękę i go dotknąć. 

"Tak, bo właśnie zapłaciłeś za nią dwadzieścia tysięcy, ty chory draniu". 

Pan Vincent podnosi drugą rękę, przygotowany do spoliczkowania Scotta. 

"Proszę, nie." 

Pan Vincent wpatruje się we mnie, po czym powoli opuszcza rękę. 

"Uratowała cię". Pan Vincent wsuwa nóż przez plastikowe opaski zaciskowe i uwalnia moje ręce. Przyciągam je do piersi i pocieram obolałe nadgarstki. Tommy podnosi torbę z ziemi i zanosi ją do mężczyzny, który wciąż trzyma piłę. Odkłada narzędzie tortur na bok, wyraźnie rozczarowany, że nie zdążył go użyć. 

Pan Vincent wskazuje na Scotta. "Oto jak to będzie działać. Laura idzie ze mną." 

"Hell no!" Scott ponownie próbuje się uwolnić. 

"Przestań." Jeśli mam teraz wybierać między Grubym Tommym a panem Vincentem, to wezmę pana Vincenta. A może powinienem się martwić, że Tommy się go boi. 

"Ona jest zabezpieczeniem. Kiedy uzbierasz 20 tysięcy, które za nią zapłaciłem, możesz po nią przyjechać." 

"No deal!" krzyczy Scott. 

"Dirk," mówi pan Vincent, choć nie spuszcza oczu z mojego. 

Dirk szczerzy się, a piła wraca do życia. 

"Deal. To jest umowa!" krzyczę. "Proszę ją wyłączyć. Nie mogę tego znieść." Spuszczam głowę, łzy ślizgają się po mojej twarzy. 

Piła zatrzymuje się, a ja czuję rozczarowanie Dirka, nawet jeśli go nie widzę. 

"Laura, nie rób tego". 

Potrząsam głową. "Nie ma wyboru." 

"Jest! Mogę nas z tego wyciągnąć". 

"Tak, przez utratę kończyny. Nie pozwolę na to." Podnoszę głowę, by na niego spojrzeć. "Jesteś wszystkim, co mam." 

"Cholera, Laura." 

Pan Vincent wyciąga do mnie rękę. Wpatruję się w szorstkość jego dłoni, która nie pasuje do jego wymyślnych garniturów. Nienawidzę tego, że moja dłoń drży, gdy wkładam ją do jego. 

"Laura, przepraszam." Scott brzmi jak pokonany. Potem wraca do swoich zwykłych bzdur. "Jeśli ją skrzywdzisz, nie obchodzi mnie, kim jesteś, spalę cię!". 

Pan Vincent ciągnie mnie na nogi. Moje nogi są słabe i niegotowe do stania. Opadam na jego klatkę piersiową. Owija wokół mnie ramię, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Dlaczego on musi tak ładnie pachnieć? 

"Czy Tommy cię przestraszył?" Pyta to tak delikatnie, w niczym nie przypominając tonu, którego używał do tej pory. 

Kiwam głową. Jak mogłam się nie przestraszyć? 

"Czy chcesz, żebym go zabił?" Ten sam łagodny ton. 

"Panie Vincent!" mruknął Gruby Tommy. "Człowieku. Wszystko co zrobiłem..." 

"Zamknij się." Postawa pana Vincenta staje się zabójcza i sprawia, że moja skóra pęka w gęsią skórkę. "Teraz, powiedz mi, czy chcesz, żebym ki-" 

"Nie. Nie chcę, żeby ktoś umarł". 

"Ale powinien zapłacić?" 

Chcę powiedzieć, że tak. Ale nie chcę. W jaką grę on gra? 

"Chcesz, żebym go wystraszył, tak jak on wystraszył ciebie?" 

stwierdzam, że przytakuję. 

On się uśmiecha. Potem jego usta są na moich w twardym pocałunku, który skończył się tak szybko, jak się zaczął. "Zwróć uwagę, kochanie. Żebyś mogła zobaczyć, co się dzieje, gdy ktoś inny dotyka czegoś, co należy do mnie". 

Tym razem nie zamykam oczu.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Manipulowany"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści