Oto umowa.

8 lat

==========

8 lat

==========

Zostaliśmy wychowani, aby być miłym dla innych i zawsze uśmiechać się, gdy używamy naszych manier. Bo maniery bez uśmiechu nie są prawdziwe. To znaczy... nie są prawdziwe. Ciągle zapominam, żeby mówić poprawnie. Mama nie lubi, gdy nie mówię poprawnie, teraz, gdy stałam się małą damą.

Małą damą, co oznacza, że nie wychowano mnie do walki. Więc kiedy nowy chłopak z miasta zepchnął mojego brata z roweru i cofnął stopę, rozciągając dziurę w kolanie jego podartych dżinsów, nie wiem, co zrobić.

Po prostu stoję i patrzę, jak trzykrotnie kopie mojego brata w żebra, sprawiając, że ten zaczyna sapać i dławić się powietrzem. Nie wiem, dlaczego to robi. Mój brat nic nie zrobił temu chłopakowi, a ja bym wiedział, bo jestem najlepszym przyjacielem mojego brata i zawsze jesteśmy razem. Mój brat nikomu nic nie robi, nigdy.

"Cipka" - warknął chłopak i splunął. Jego biała, bąbelkowa ślina uderza w szyję mojego brata, gdy ten płacze i przytula się do żeber.

Wpatruję się, z szeroko otwartymi oczami, jak królik w świetle reflektorów. Nie mogąc się ruszyć.

Chcę pomóc bratu, mojemu bliźniakowi, ale nie mogę się zmusić do wydania choćby jednego dźwięku.

Chłopiec odsuwa swoje długie, niesforne brązowe włosy z twarzy. Są splątane i niechlujne, ale wciąż wyglądają tak jedwabiście i błyszcząco, a przez nie przebijają się pasma złota, jak posypka z piasku na ziemi.

"Na co się gapisz?" warknie na mnie, podnosząc z ziemi rower mojego brata i montując go.

Jestem wściekła, czuję wściekłość, jakiej nigdy nie czułam. To płonie wewnątrz mnie. Czuję, jak skręca węzeł w mojej piersi, gotuje kwas w żołądku, ale nie mogę nic z tym zrobić. Mee-maw będzie zdenerwowana, jeśli będę tantrować w towarzystwie. Jestem za stara i jestem małą damą.

Ale mój brat... on jest ranny. Powinnam skrzywdzić też tego chłopca.

"Mój rower", Mateusz, mój brat zgrzyta.

"Powiedz mamie, żeby sprzedała swoje plastikowe cycki i kupiła ci kolejny" - ripostuje chłopiec, szczerząc zęby, gdy przekręca gumową rączkę, przez co jego dłoń staje się biała. Czy on udaje, że jeździ na motorze? Zauważam jego paznokcie i ściągam zdegustowaną minę. To obgryzacz paznokci. Taki paskudny nawyk. Mee-maw uderza mnie kijem w rękę, jeśli nawet pomyślę o zbliżeniu palców do ust.

"Mówię!" Mówię, w końcu mogąc mówić ponownie, ale jest to słabe i wysokie tony, co sprawia, że brzmię żałośnie.

"Powiesz komukolwiek o mnie, Imogen Hardy, a ja powiem twojemu dziadkowi, że pokazałeś mi swoje majtki".

Moja szczęka uderza o podłogę, a oczy wypełniają się palącymi łzami.

Śmieje się z mojej reakcji i odjeżdża, pedałując na rowerze mojego brata, jakby jeździł na nim od lat, a nie od sekund. Patrzymy jak jedzie w dół polnej drogi, kurz kopie z tylnego koła w chmurze zła za nim.

"Skąd on zna twoje imię, Immy?" pyta mój brat, gdy pomagam mu wstać.

"Nie wiem", odpowiadam, sprawdzając jego żebra, gdy podnosi żółtą koszulkę z charakterem. Na jego boku jest brzydka fioletowa opuchlizna. "Zabierzmy cię do domu".

"Nie mów Mee-maw".

"Będzie się zastanawiać, gdzie trafił twój rower".

"Pozwolimy jej myśleć, że został skradziony z szopy".

"Ale-"

"Nie, Immy. Nie mów. Ok?"

Marszcząc się, kiwam głową. Zbyt młoda, by zrozumieć, dlaczego mój brat nie powie komuś, kto może coś zrobić w sprawie Kane'a i tego, co zrobił. Wydaje się to takie niesprawiedliwe.

"To kodeks faceta, nie obgadujemy i ty też nie powinieneś".

"Jak to jest, że jesteś w moim wieku, ale tak dużo mądrzejszy ode mnie?" pytam, dąsając się. "I odważniejszy."

Kręci głową i pociera swój bok. Widzę, jak bardzo boli z każdym krokiem. "Nie jestem odważny, Immy".

Dla mnie jest najodważniejszym chłopcem na całym świecie.




26 lat

==========

26 lat

==========

Minęło trochę czasu odkąd widziałem pióropusze pyłu, które ta sucha droga kopie za mną. Pamiętam jak byłem nastolatkiem i trzymałem się tyłu samochodów będąc na deskorolce i dostawałem w usta ten plugawy brud. Złamałam nogę w dwóch miejscach, będąc tak głupią, myśląc, że jestem jednym z chłopaków, zaniedbując rodzinę, by walczyć o jego względy.

Tej z okrutnym językiem.

Ten, którego kiedyś kochałam nienawidzić... a teraz po prostu nienawidzę i wcale mi się to nie podoba. Nie ma nic dobrego w nienawiści, którą czuję do tego człowieka. Nie przynosi mi to przyjemności, ani bólu, ani żadnych emocji, nawet wściekłości. Moim domyślnym ustawieniem wobec niego jest nienawiść i tak już pozostanie na zawsze.

Mijam na wpół zatłoczone sklepy na New Hope Road, myśląc jednocześnie, że powinno być false hope road. Albo false hope hole in the fucking ground. To miejsce ma domyślne ustawienie rozpaczy w moim sercu. To, co kiedyś było moim niesamowitym dzieciństwem, szybko stało się oprawą dla wszystkich złych rzeczy, które kiedykolwiek mi się przydarzyły.

Widzę, że ludzie patrzą w moją stronę, jakiś dzieciak wskazuje na mój samochód. Jest krzykliwy, był absurdalnie drogi i nie został stworzony na te zakurzone drogi. Będzie potrzebował czyszczenia, zanim dojadę do końca ulicy, a wyczyściłem go dopiero w drodze do miasta dziś rano. Wymówka, aby opóźnić nieuniknione.

Mój telefon zaczyna dzwonić, to Webber. Nie odbieram. Nie chcę teraz rozmawiać; lepiej, żeby myślał, że już jestem, mimo że nie jestem.

Jestem spóźniona.

Nigdy się nie spóźniam, ale prawie nie przyszłam, mimo że muszę. Nie mogę tu nie być. Muszę tu być.

Muszę się pożegnać.

Parking jest pełen pojazdów, samochody upakowane obok siebie na żwirowej powierzchni. Złowieszczy cień kościoła i jego wieży wskazuje na jedyne pozostałe miejsce. Nie korzystam z niego. Parkuję na trawiastym skraju obok kościoła, podchodząc do niego jak najbliżej. Prawdopodobnie dostanę mandat, jeśli jedyny strażnik miejski nie będzie w środku, żegnając się z nami.

Wysiadam z samochodu, szpiczaste obcasy chrzęszczą na nierównym bruku, który prowadzi do zamkniętych drzwi kościoła. Wygląda na to, że będę musiał zrobić wejście.



9 lat

==========

9 lat

==========

Kane dołączył do naszej szkoły pół roku temu i mimo, że tylko sprawia kłopoty, nikt go nie wyrzuca. Dziadek powiedział, że to dlatego, że jego tata ma powiązania z dzielnicą i Kane dostaje darmową przepustkę. Nie wiem, co to dokładnie znaczy, ale nie sądzę, żeby to była dobra rzecz.

To najgorszy chłopak, jakiego miałam nieprzyjemność spotkać w całym moim życiu. Niezadowolenie to nowe słowo, którego nauczyłam się tuż przed tym, jak Kane wbił mi ołówek w tył sukienki na ostatniej lekcji. On zawsze robi takie rzeczy.

W zeszłym tygodniu też mnie popchnął podczas przerwy. Zraniłam się w tyłek i pokaleczyłam dłonie. Myślał, że to zabawne, że moja nowa sukienka była podarta.

"Pokaż mi swoje majtki", powiedział, kiedy się odkurzyłam. Dlaczego ktoś chciałby zobaczyć moje żółte i różowe majtki w kropki, to takie dziwne. A także obrzydliwe. Mee-maw zawsze mówiła, żeby nigdy nie pokazywać nikomu swoich intymności, zwłaszcza chłopcom i mężczyznom. Mówiła, że chłopcy mają w sobie diabła, a dziewczęce intymności sprawiają, że ten diabeł jest głodny.

Nie wiem, dlaczego robi mi takie rzeczy; nie wiem, co mu zrobiłam, że jest taki okrutny. Zawsze robi to też mojemu bratu, ale tylko wtedy, gdy jest ze mną, więc teraz nawet Mateusz nie odzywa się do mnie w szkole.

"Jesteś tak brzydka, że sprawiasz, że moje oczy chcą się przewrócić na inną planetę" - syczy mi do ucha po tym, jak wydziergał mi warkocz i odciągnął moją głowę do tyłu tak mocno, że prawie przechylam się do tyłu.

Nie odpowiadam, tylko besztam się w biurku, chcąc być na tyle silna, żeby go zranić, żeby ciągnąć za jego głupie włosy i mówić podłe rzeczy. Mee-maw mówi, że jeśli będę go ignorować, to przestanie, ale minęło już sześć miesięcy ignorowania go, a on nie przestał. On nigdy nie przestaje.

"Wszystko w porządku?" moja najbliższa przyjaciółka, Poppy-Rose, którą znam od przedszkola, pyta na szepcie, kiedy zatrzaskuję ołówek obiema rękami.

"Nie."

"Robi to tylko dlatego, że cię lubi" - mówi, powtarzając to, co powiedziała mi moja mee-maw, kiedy zapytałam ją, dlaczego jest taki wredny.

"Wtedy musi mnie nie lubić," huff, wkręcając moją pracę w kulkę i scowling na nią.

To głupia myśl, która mnie nie zadowala, bo skoro mnie lubi, to dlaczego krzywdzi mnie i mojego brata? I wszystkich innych też, ale on chyba naprawdę uwielbia mnie krzywdzić, a nauczyciele nigdy nic z tym nie robią.

Ostatnio, gdy mu doniosłam, wrzucił mój plecak do szkolnego basenu i wepchnął za nim mojego brata. Na szczęście mój brat umie pływać, dziadek nauczył go w zeszłe wakacje. Musiałam nauczyć się szydełkować z Mee-maw i absolutnie tego nie znosiłam. Chciałam nauczyć się pływać, to takie niesprawiedliwe.

"Czy zamierzasz powiedzieć panu Beechamowi?" Poppy szepcze, pochylając się tak blisko, jak tylko może.

Potrząsam głową i odwracam się do czystej strony.

"Nie możesz mu jednak na to pozwolić".

"Wiem", warkam i odsuwam się. "Zostaw mnie w spokoju."




26 lat

==========

26 lat

==========

Drzwi nie są zamknięte, kiedy mocno je popchnęłam, uśmiechając się do odwróconego krzyża, który wciąż jest wyryty na ich powierzchni, co przypomina mi o dniach, kiedy myślałam, że jestem kimś twardym i zadziornym. Byłem tylko pozerem, rzucającym się na wszystko, co nie miało znaczenia. Coś, za co drogo zapłaciłem.

Drzwi jęczą, gdy otwierają się na lobby, gdzie trzy szklane podwójne drzwi ustawiają się na każdej z otaczających ścian.

Widzę, jak ludzie patrzą przez szybę ze swoich miejsc, ich ciała skręcają się, gdy próbują swoich sił, by dowiedzieć się, kto tu jest.

Za późno, żeby teraz zawrócić.

Nie czuję nawet lekkiego zdenerwowania czy żalu, że przerywam. Prawdę mówiąc, w ogóle mnie to nie obchodzi.

Kiedy otwieram drzwi po prawej stronie, moje obcasy klikają, kiedy wchodzę do pokoju pełnego mojej wcześniejszej społeczności.

Widzę moją matkę z przodu, zapłakane oczy z chusteczką na nosie, widzę moich starych sąsiadów i sklepikarzy, i mężczyznę, który dostarczał gazetę do naszego domu codziennie, dopóki nie przejął jej wnuk. Ja też widzę tego wnuka.

Wszyscy ludzie z mojej przeszłości siedzą w tym pokoju.

Niech ktoś przyniesie tej dziewczynie bombę.

Podnoszę brodę, gdy martwą ciszę przecinają ostre szepty. Niektórzy pytają, kim jestem, niektórzy pytają, czy to naprawdę ja, słyszę, jak mówią, że wyglądam inaczej, słyszę, jak obrażają moje spóźnienie, słyszę, jak inni bronią mnie, bo muszę być zrozpaczona.

Kiedy w końcu docieram do przodu, staram się usiąść daleko od mojej matki. Nie uznaję ojca Davida ani nawet nie przepraszam, że mi przeszkadza. Wygląda na to, że i tak jest już dość daleko w trakcie nabożeństwa.

On też mnie nie uznaje, podobnie jak najbliższa przyjaciółka tej suki, która piekła najbardziej gówniane ciasteczka, jakie kiedykolwiek próbowałam. Złamałam sobie na nich ząb, gdy miałam jakieś siedem lat. Siedzi po mojej lewej stronie, szlochając, podczas gdy moja matka wciąż pochyla się do przodu, próbując złapać na mnie spojrzenie lub nawiązać kontakt wzrokowy przynajmniej przez pięć osób między nami.

Prawdopodobnie powinnam była usiąść z tyłu, ale chciałam złożyć oświadczenie. Chciałam, żeby zobaczyli mnie z wysoko podniesioną głową.

"Gdzie byliśmy?" Ojciec David dzwoni i szepty powoli odpływają.

Słucham go drone na i na temat, jak Jezus wzywa do starej suki i jak niebo ma nowego anioła i tonę innych fonicznych BS, że po prostu brzydzę się siedzieć tutaj i słuchać.

"Czy ktoś chciałby powiedzieć kilka słów na cześć tak ukochanego członka naszego kościoła i społeczności?"

Oczywiście gówniany piekarz po mojej lewej stronie stoi i klika w drodze na piedestał.

Staram się nie zwymiotować, gdy wygłasza łzawe przemówienie o życiu mojej babci, zawierające kłamstwa, przesadne komplementy i przesadne wyznania miłości i lojalności.

Moja mama idzie następna, szlochając, jakby kiedykolwiek miała w dupie tę staruszkę. Dwulicowa dziwka chce tylko tego, co jest w testamencie mojej babci.

Moje palce drgają, gdy robię się niespokojny.

To są bzdury, nie mogę tego zrobić.

Stoję, odcinając matkę i wysuwam się z ławki najlepiej jak potrafię co z tyloma nogami blokującymi mi drogę.

"Gdzie idziesz, Imogen?" Ojciec David pyta łagodnie, udając życzliwego pasterza swoich owiec. "Zostań, twoja babcia chciałaby, żebyś się pożegnała".

"Moja babcia nie chciałaby, żebym powiedziała gówno", ripostuję i połowa pokoju gazuje.

"Widzę, że nie straciła swoich okropnych manier", ktoś syczy, ale nie zwracam na to uwagi.

"Uważajmy na nasz język w tym domu Bożym".

Przewracam oczami. "Właśnie dlatego odchodzę."

"Wiem, że to bolesne, być tu z powrotem, być z nami wszystkimi po tym wszystkim, co przeszedłeś i straciłeś -"

Zanim powiem coś, czego prawdopodobnie nigdy nie będę żałować, ale wiem, że nie powinnam mówić, odwracam się na pięcie i kieruję się w stronę podwójnych szklanych drzwi.

"Imogen," woła ojciec David. "Powiedz swoje pożegnanie, to jedyna szansa, jaką kiedykolwiek dostaniesz".

Zatrzymuję się, wściekłość bulgocze pod powierzchnią, ręce się zaciskają, twarz płonie. "Jeśli jesteś pewien".

"Jestem." Jego uśmiech jest miękki i rozumiejący, jakby rozumiał cokolwiek, kiedy nie rozumie absolutnie nic. "Chodź. Powiedz o swojej miłości do babci, zanim będzie za późno".

Z wdzięcznym obrotem maszeruję z powrotem w kierunku frontu, a moja matka schodzi z niego, nie mogąc spojrzeć mi w oczy. Wspinam się po kilku stopniach i zwracam się do moich adorujących fanów.

"Sam się o to prosiłeś", mówię do mężczyzny z sardonicznym uśmiechem, a jego upadki, gdy błąd jego drogi zapadają się przez jego grubą, skórzaną skórę. "Co mam powiedzieć?" To pytanie jest postawione bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego.

"Bądź miły", moja matka ustami na mnie, ale daję jej ptaka i mały chór oburzenia wypełnia ciszę.

"Spójrz na to." Macham ręką na moją matkę i zwracam się do "adorującego" tłumu. "Czy moja mama nie jest takim kawałkiem starego bloku. Mówiła mi, że mam być miła. O co ci chodzi, mamo? Jaki mógłbym mieć powód, żeby nie być miłym?"

Ojciec David podchodzi do mnie, nie wyglądając już na zwycięskiego w zmianie mojej decyzji. "Być może powinniśmy-"

Podnoszę rękę, by go odciąć. "Miałam trzy lata, kiedy mama porzuciła mnie dla kobiety, którą gardziła, kobiety, która znęcała się nad nią, gdy dorastała... wyobrażasz to sobie? Być tak sponiewieranym przez osobę, a potem przekazać jej swoje dzieci, żeby też były sponiewierane." Nie sformułowałem tego dobrze, ale jestem zły i emocjonalny, a oni prosili o to.

"Mee-maw," kontynuuję gorzko, "taka jasna latarnia nadziei w społeczności, prawda? Wychowywała dzieci wszystkich. Robiła ciasta, uśmiechała się i organizowała imprezy. Była elegancka i porządna, nosiła idealnie wyprasowane ubrania i nigdy nie pokazała nawet kostki. Nauczyła nas wszystkich odróżniać dobro od zła, na przykład z kim się bawić, a z kim nie, kto był śmieciem, a kto nie... i najlepsza rzecz, jakiej mnie kiedykolwiek nauczyła." Mój sarkazm jest tak samo oczywisty jak moja ire. "Coś, co zawsze mi mówiła..." Skanuję pokój, nie szukając żadnej twarzy w szczególności, z ulgą, gdy nie znajduję twarzy, której zawsze będę zaprzeczał, że kiedykolwiek szukałem. "Jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia, nie mów nic w ogóle. Ale ja nigdy nie słuchałem tej starej ryjówki."

Jest zbiorowy gasp, który tylko zatrzymuje mnie, podczas gdy ja rozkoszuje się nim i pozwala mu zwęszyć. Ojciec wspina się i sięga po moje ramię, pewnie myśli, że jestem zrozpaczona, ale nie jestem. Prawdę mówiąc, nigdy nie byłam szczęśliwsza.

"Więc powiem to, co chcę powiedzieć, a potem wyniosę się w cholerę z tego pieprzonego miasta, które zniszczyło mnie i wszystkich, których kiedykolwiek kochałem". Patrzę wprost na białą trumnę za mną i oświadczam: "Mee-maw, jesteś starą cipą".

Pojawiają się kolejne gazy i chlapiący Ojciec. Matki zakładają ręce na uszy swoich dzieci.

"Gardziłem tobą wtedy, gardzę tobą teraz i mam nadzieję, że twoja dusza pozostanie zamknięta w twoim ciele, gdy larwy i robaki będą się na tobie powoli ucztować. Mam nadzieję, że czujesz każdą sekundę procesu rozkładu, który pomaga ziemi odzyskać cię". Patrzę na pokój znajomych i nieznanych twarzy, które wpatrują się we mnie z przerażeniem. "Nie znacie prawdziwego mee-maw. Nigdy nie poznacie prawdziwego mee-maw i za to zazdroszczę wam wszystkim."

Wtedy zrzucam swoje okulary, zeskakuję z drewnianego gzymsu i kroczę środkowym przejściem.

Zrobiłem to. Pożegnałem się.

"Żuj mydło, ty stara wiedźmo", syczę, gdy zatrzaskuję za sobą szklane drzwi.




9 i pół.

==========

9 i pół.

==========

----------

Ważna jest ta połówka.

----------

"Dlaczego go zaprosiłaś?" Syczę na Poppy, kiedy Kane siada na murku, który liniuje lodowisko.

"Nie zaprosiłam" - syczy z powrotem, zerkając na Kane'a, który jest teraz otoczony przez swoich przyjaciół. "Mama zrobiła, jak sądzę. Teraz przyjaźni się z jego tatą".

Wszyscy przyjaźnią się z tatą Kane'a. Buduje i sprzedaje rowery, czy jakoś tak. Mają naprawdę duży sklep z milionem motocykli i około stu mężczyzn zawsze jeździ po mieście na tych wielkich, głupich maszynach, robiąc mnóstwo hałasu.

Dziadek powiedział, że chronią nasze miasto przed złymi ludźmi, ale Mee-maw mówi, że to oni są źli. Mee-maw mówi, że ludzie tacy jak my nie łączą się z takimi jak oni. Nie wiem, co to znaczy, ale i tak słucham.

Powiedziała, że są czcicielami szatana, ale dziadek powiedział, że jest po prostu zajęta. Dziadek zawsze tak o niej mówi, kiedy ma pszczołę w masce, czyli często. Szczególnie teraz jest w komitecie kościelnym i jest ważną osobą. Próbuje wprowadzić zakaz wjazdu motocykli do miasta. Chyba nie wie, że dziadek jest miłośnikiem rowerów. Nie wiem, co to znaczy, ale wiem, że kocha rowery i tak się nazywa, ale to nasza tajemnica. Nie mogę powiedzieć Mee-maw i nigdy tego nie zrobię.

Okłamał Mee-maw co do miejsca, do którego zmierzaliśmy zaledwie w zeszłym tygodniu, aby spojrzeć na ogromny rower, który nazwał Harleyem. Powiedział, że kiedyś jeździł na takim rowerze z dziadkiem Kane'a, ale to było naprawdę dawno temu i dziadek Kane'a już nie żyje.

To musiało być naprawdę dawno temu, bo jest taki stary, a na zdjęciu, które widziałem na rowerze w domu, miał czarny kucyk. Nigdy nie widziałam dziadka z niczym innym niż srebrne włosy.

Zostawił mnie z maszyną, żeby pójść na drinka z tatą Kane'a w biurze i właśnie wtedy zobaczyłam Kane'a i jego przyjaciół jadących rowerami drogą, całą bandę. Kane myśli, że jest taki jak jego tata, ale to tylko punkowy dzieciak, który ma w sobie diabła. Nienawidzę go.

Schowałam się za Harleyem, gdy przechodzili, a potem tak szybko wbiegłam do środka, by zamknąć się w toalecie, gdy wiedziałam, że Kane nie może mnie już zobaczyć. Zostałem tam, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi, ponieważ mógł potrzebować toalety, a ponieważ nie chciałem mieć kłopotów, postanowiłem wyjść.

Kiedy otworzyłam drzwi, Kane wsadził do środka swój sfatygowany brązowy but. Jego palce były pokiereszowane i blade, jego dżinsy były podarte, ale wtedy wszystkie jego spodnie są podarte. Za dużo się kłóci i walczy ze swoimi przyjaciółmi.

"Myślałeś, że możesz się przede mną ukryć, Immy?".

"To Imogen!" Moje ręce zwinęły się w pięści przy moim boku, gdy wycofywałam się od niego, zastanawiając się, czy zamierza mnie uderzyć, czy pociągnąć za włosy, czy mnie popchnąć. "Wynoś się".

"Nie, dopóki nie pokażesz mi swoich majtek". Uśmiechnął się i odsunął swoje kołtuniaste włosy z twarzy. Są zbyt długie jak na chłopca. Mee-maw mówiła, że sam szatan ma długie brązowe włosy, tak jak Kane i jego tata. "Bobby-Ray powiedział, że cały czas pokazujesz mu swoje majtki".

"Bobby-Ray to kłamca i Bóg go ukarze".

"Bóg nie jest prawdziwy, Immy. Tak jak Mikołaj."

"Mikołaj jest zbyt prawdziwy!" krzyknęłam, czując jak moje policzki rozgrzewają się tym znajomym gniewem, który czuję tylko przy nim.

"No he ain't," krzyknął z powrotem, chwytając moje ramiona i ściskając swoimi chudymi palcami. To bolało, pozostało obolałe przez całe dwa dni po. "Santa ain't real, the Easter bunny ain't real, your tooth fairy ain't real and your momma is a whore that don't love you!"

"Nie mów o mojej mamie."

"Jesteś marzycielem, dzieciaku" - warknął, potrząsając mną tak mocno, że głowa zaczęła mi walić. "Jesteś marzycielem i nikt cię nie chce. Jesteś gównem. Nie będziesz gównem! Wyrośniesz na frajera tak jak twoja mamusia i nikt cię nie pokocha!".

"KANE JESSUP!" Tata Kane'a zabrzmiał, a twarz Kane'a w jednej sekundzie przeszła ze śniada do przerażona. "CO, NA BOGA, MYŚLISZ, ŻE ROBISZ?".

"My tylko się bawiliśmy" - skłamał Kane, odwracając się natychmiast, ale jego tata miał już rękę we włosach. Wyrzucił Kane'a z pokoju tak mocno, że Kane potknął się i zderzył z moim dziadkiem, który olśnił go, jakby był tylko śmieciem. On jest śmieciem. Najbardziej śmierdzącym śmieciem.

"Przykro mi, Regen, zajmę się moim chłopcem. Wiecie, że ma przejebane, nie dzięki tej jego bezużytecznej matce."

Chciałem wiedzieć, dlaczego jego mama była bezużyteczna, ale nie pytałem. Po prostu przysunąłem się do dziadka i przytuliłem się do jego boku.

"Nic nie zrobiłem" - zawołał Kane, wyglądając na wściekłego, a jego tata pacnął go w okolice tyłu głowy.

Mój dziadek i jego tata spojrzeli na siebie, zanim wszyscy odeszliśmy. Kane dał mi twarde spojrzenie, jak jego tata złapał jego kołnierz i wiedziałem, że byłem w na to. Wiedziałem, że czeka mnie coś wielkiego.

Ale do tej pory go nie widziałem. Nie widziałem. UGH. Muszę mówić poprawnie albo Mee-maw każe mi ugryźć się w mydło.

On patrzy na mnie i szyderczy jak Poppy naprawia jej światło opaska, że właśnie dostał ode mnie na urodziny.

"Chodźmy na łyżwy", rozkazuje, wyciągając do mnie rękę i idziemy w kółko, chichocząc i chwiejąc się na lodzie.

Kane, o dziwo, zostawia mnie samą na całą noc.

Gdyby tylko reszta mojego życia mogła być taka sama.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Oto umowa."

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈