Błagaj o przebaczenie

1. Valentina

ROZDZIAŁ 1

"Nie mogę uwierzyć, że on tu jest. Nigdy nie pojawia się na takich imprezach, chyba że organizuje je przyjaciel..."

"Widziałeś, że strącił Arno Reinharta z miejsca na liście miliarderów Forbesa? Biedny Arnie prawie się załamał w środku Jean-Georges, kiedy się o tym dowiedział..."

Szepty wypełniały powietrze, powoli przybierając na sile w miarę rozwoju corocznej zbiórki pieniędzy na rzecz zagrożonych zwierząt przez Frederick Wildlife Trust. Pomimo tego, że wydarzenie koncentrowało się na małej, piaskowej sieweczce rzecznej, dwustu gości gali było zafascynowanych innym tematem, porzucając dyskusje na temat dobrostanu ptaka na rzecz bardziej intrygujących plotek.

"Słyszałem, że willa jego rodziny nad jeziorem Como przechodzi renowację wartą sto milionów dolarów. To miejsce stoi od wieków, więc chyba najwyższy czas...".

Każdemu szeptowi towarzyszyły ukradkowe spojrzenia i rozmarzone westchnienia, chwytające członków wyższych sfer Manhattanu, którzy zwykle byli opanowani i niewzruszeni. Ja jednak nie zwracałam uwagi na ich podekscytowanie, skupiając swoją uwagę na pewnej dziedziczce domu towarowego, która w niebotycznie wysokich szpilkach podchodziła do stolika. Szybko przeskanowała otoczenie, po czym chwyciła jedną ze spersonalizowanych toreb z prezentami i dyskretnie schowała ją do torebki.

Gdy tylko zniknęła z pola widzenia, dyskretnie odezwałem się do słuchawki. "Emery, Code Pink przy stoliku z upominkami. Dowiedz się, czyją torbę zabrała i wymień ją".

Mój asystent jęknął na drugim końcu. "Znowu Diana Coleman? Czy ona nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić wszystko na tym stole i nadal mieć miliony?".

"Tak, ale dla niej nie chodzi o pieniądze. Chodzi o dreszczyk emocji" - odpowiedziałem. "Idź. W ramach podziękowania zamówię jutro pudding chlebowy z piekarni Magnolia. I proszę, dowiedz się, gdzie jest Penelope. Miała pilnować stanowiska z upominkami".

"Haha - Emery zachichotała, wyłapując mój sarkazm. "W porządku, zajmę się torbami z prezentami i Penelope, ale w zamian oczekuję dużej puszki puddingu chlebowego.

Zaśmiałam się cicho, gdy rozmowa dobiegła końca, wdzięczna Emery za jej skuteczność. Podczas gdy ona zajęła się sytuacją z torbami, ja poruszałam się po pokoju, uważając na wszelkie potencjalne problemy, które wymagały mojej uwagi.

Kiedy po raz pierwszy rozpoczęłam tę działalność, czułam się dziwnie, pracując na wydarzeniach, w których w innym przypadku uczestniczyłabym jako gość. Ale z biegiem lat przyzwyczaiłem się do tego, doceniając niezależność finansową, jaką mi to zapewniło, niezależnie od mojego funduszu powierniczego lub spadku. Jako planista luksusowych wydarzeń na Manhattanie, rozkoszowałem się wyzwaniem tworzenia wykwintnych doświadczeń dla bogatych, którzy mieli upodobanie do piękna. Był to układ korzystny dla obu stron.

Gdy dwa razy sprawdzałam konfigurację dźwięku na nadchodzące przemówienie, Emery rzuciła się w moją stronę z mieszanką podekscytowania i pilności na twarzy. "Valentina! Nie powiedziałaś mi, że on tu jest!"

"Kto?" zapytałam.

"Bryan Davis."

Wszystkie myśli o torbach z nagrodami i próbach dźwięku zniknęły z mojego umysłu.

Spojrzałem na Emery, dostrzegając jej jasne oczy i zarumienione policzki."Bryan Davis?" Serce waliło mi niewytłumaczalnie. "Ale nie zgłosił się."

"Cóż, zasady RSVP nie mają do niego zastosowania", praktycznie pisnęła z zachwytu. "Nie mogę uwierzyć, że naprawdę przyszedł. Ludzie będą o tym mówić tygodniami".

Nagle wcześniejsze szepty nabrały sensu.

Bryan Davis, enigmatyczny dyrektor generalny Davis Group, konglomeratu dóbr luksusowych, rzadko pojawiał się publicznie, chyba że było to wydarzenie, którego był gospodarzem, w którym uczestniczyli bliscy przyjaciele lub znaczący współpracownicy biznesowi. Frederick Wildlife Trust nie należał do żadnej z tych kategorii.

Był nie tylko jednym z najbogatszych ludzi w Nowym Jorku, ale także jednym z najbardziej kontrolowanych.

Emery miał rację. Jego obecność bez wątpienia wywołałaby dyskusję na tygodnie, jeśli nie miesiące.

"Dobrze - udało mi się powiedzieć, próbując uspokoić przyspieszone bicie serca. "Być może zwróci to większą uwagę na kwestię sieweczki rzecznej.

Valentina przewróciła figlarnie oczami. - Valentina, nikogo to nie obchodzi - powiedziała ściszonym głosem, rozglądając się po pokoju. "Nikt tak naprawdę nie dba o sieweczki obrożne. To znaczy, jest mi smutno, że są zagrożone, ale bądźmy szczerzy. Ludzie są tu tylko dla sceny".

Po raz kolejny jej słowa trafiły w sedno. Prawdą było, że goście tego wydarzenia byli bardziej zainteresowani przepychem i widowiskiem niż samą sprawą. Ale niezależnie od ich motywów, ich obecność i darowizny były kluczowe dla utrzymania mojego biznesu na powierzchni.

Emery wtrącił się, próbując zmienić temat. "Prawdziwym tematem wieczoru jest to, jak dobrze wygląda Bryan. Nigdy nie widziałem mężczyzny tak dobrze ubranego w smoking".

Nie mogłam się powstrzymać od przewrócenia oczami. "Masz chłopaka, Shan."

Wzruszyła ramionami, bez skrupułów. "I co z tego? Mamy prawo doceniać piękno innych ludzi.

Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że nie mogę się kłócić z tą logiką. "Tak, cóż, myślę, że doceniłaś już wystarczająco. Mamy tu pracować, a nie gapić się na gości. Delikatnie szturchnęłam ją w stronę stołu z deserami. "Możesz przynieść więcej wiedeńskich tartaletek? Kończą nam się.

Narzekała pod nosem, ale niechętnie się zgodziła. Gdy odeszła, próbowałem ponownie skupić się na konfiguracji dźwięku, ale mój wzrok wciąż dryfował w kierunku tłumu przy wejściu. Nie mogłam się powstrzymać od szukania niespodziewanego gościa wieczoru, który przykuł uwagę wszystkich.

Tłum był tak gęsty, że nie widziałam nic poza jego obrzeżami, ale miałam wrażenie, że Bryan jest w centrum tego wszystkiego. I nie mogłam zaprzeczyć przypływowi świadomości, który przepłynął przeze mnie na tę myśl.

Bryan i ja poruszaliśmy się w różnych kręgach, nigdy oficjalnie się nie spotkaliśmy, pomimo naszych stycznych powiązań. Z tego, co słyszałam, byłam zadowolona z tego, że tak zostało. Ale było coś niezaprzeczalnie magnetycznego w jego obecności, przyciągającego mnie do niego z drugiego końca pokoju.

Gdy zatraciłam się w swoich myślach, mój telefon zabrzęczał na moim biodrze, przywracając mnie do rzeczywistości. Serce mi zamarło, gdy zobaczyłam, kto dzwoni. Zignorowanie wezwania od Paula Halla po prostu nie wchodziło w grę.

Szybko sprawdziłem, czy nie ma żadnych nagłych wypadków, które wymagałyby mojej natychmiastowej uwagi, zanim wślizgnąłem się do najbliższej toalety, aby odebrać połączenie."Witaj, ojcze - przywitałem się formalnie, a po latach praktyki słowa płynęły bez wysiłku.

Nalegał, by nazywać go ojcem, odkąd wzrósł nasz status społeczny i sukces Hall Jewels. Według niego brzmiało to bardziej wyrafinowanie i z wyższej półki.

"Gdzie jesteś?" Jego głos dudnił przez linię. "Dlaczego jest takie echo?"

"Jestem w pracy. Musiałam zakraść się do łazienki, żeby odebrać telefon - wyjaśniłam, opierając się o ladę. "To zbiórka pieniędzy na rzecz zagrożonej sieweczki rzecznej.

Niemal słyszałam jego ciężkie westchnienie po drugiej stronie. Mój ojciec nie miał cierpliwości do niejasnych spraw, które ludzie wykorzystywali jako pretekst do imprezowania, ale mimo to uczestniczył w tych wydarzeniach. Tego od niego oczekiwano.

"Każdego dnia dowiaduję się o nowym zagrożonym zwierzęciu" - narzekał. "Twoja matka jest w komitecie zbierania funduszy na jakąś rybę, jakbyśmy nie jedli owoców morza co tydzień".

Moja matka, niegdyś kosmetyczka, przekształciła się w profesjonalną osobę towarzyską i oddanego członka komitetu charytatywnego.

"Ponieważ jesteś w pracy, powiem krótko" - kontynuował mój ojciec. "Chcielibyśmy, abyś dołączył do nas na kolację w piątek wieczorem. Mamy ważne wieści".

Pomimo sposobu, w jaki to sformułował, tak naprawdę nie była to prośba.

Mój uśmiech zniknął, zastąpiony rosnącym poczuciem niepokoju. "W piątek wieczorem?" powtórzyłam, zdając sobie sprawę, jak mało czasu miałam na przygotowania. Mieszkałam w Nowym Jorku, a moi rodzice w Bostonie.

To była prośba na ostatnią chwilę, nawet jak na ich standardy.

"Tak - potwierdził mój ojciec, nie oferując dalszych wyjaśnień. "Kolacja jest punktualnie o siódmej. Nie spóźnij się."

A potem się rozłączył.

Stałam tam, z telefonem wciąż przyciśniętym do ucha, przez chwilę dłużej niż było to konieczne, zanim w końcu go wyjęłam. Był zimny i śliski w dotyku, prawie wyślizgnął mi się z dłoni, gdy pospiesznie włożyłam go z powrotem do torebki.

Jedno zdanie sprawiło, że wpadłam w spiralę niepokoju. "Mamy ważne wieści."

Co to mogło być? Czy coś się stało w firmie? Czy ktoś był chory lub umierał? Czy moi rodzice w końcu spełnili swoje groźby o sprzedaży domu i przeprowadzce do Nowego Jorku?

W mojej głowie kłębiły się niezliczone pytania i możliwości, ale jedno było pewne - nagłe wezwanie do posiadłości Hall nigdy nie wróżyło niczego dobrego.


2. Valentina

ROZDZIAŁ 2

Rozdział 2: Valentina

Salon w domu moich rodziców mógłby z łatwością zdobić strony Architectural Digest. Wszystko było idealnie ustawione - wyściełane kanapy ustawione pod kątem do misternie rzeźbionych drewnianych stołów, porcelanowe zestawy do herbaty mieszające się z bezcennymi bibelotami. Samo powietrze było sterylne, jakby przesiąknięte generycznym, drogim zapachem.

Podczas gdy niektórzy ludzie mieli domy, które emanowały ciepłem i komfortem, dom moich rodziców był jedynie wizytówką.

"Twoja skóra wygląda na pozbawioną blasku" - moja matka przyjrzała mi się krytycznym okiem. "Czy sumiennie wykonywałaś comiesięczne zabiegi na twarz?".

Usiadła naprzeciwko mnie, a jej skóra promieniała perłowym blaskiem.

"Tak, mamo - odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu, który nadwyrężył moje policzki.

Weszłam do domu mojego dzieciństwa zaledwie dziesięć minut temu, a już musiałam znosić krytykę moich włosów (zbyt rozczochranych), paznokci (zbyt długich), a teraz jeszcze mojej cery.

Kolejny typowy wieczór w posiadłości Hallów.

"Dobrze. Pamiętaj, nie wolno ci się poddawać" - kontynuowała moja matka. "W końcu nie jesteś jeszcze mężatką".

Tłumiąc westchnienie, przygotowałam się na znajomy wykład.

Pomimo mojej kwitnącej kariery na Manhattanie, gdzie krajobraz planowania wydarzeń był tak bezwzględny jak wyprzedaż próbek projektantów, moi rodzice nadal byli zafiksowani na moim braku chłopaka, a co za tym idzie, braku perspektyw małżeńskich.

Tolerowali moją pracę, ponieważ nie było już modne, aby dziedziczki były bezczynne, ale to, czego naprawdę pragnęli, to zięć, który mógłby podnieść ich pozycję społeczną wśród elit starych pieniędzy.

Bez wątpienia byliśmy bogaci, ale nigdy nie posiądziemy rodowodu starych pieniędzy. Nie w tym pokoleniu.

"Jestem jeszcze młoda" - odpowiedziałam cierpliwie. "Mam wystarczająco dużo czasu, by kogoś poznać".

W wieku dwudziestu ośmiu lat moi rodzice zachowywali się tak, jakbym przekształcił się w Strażnika Krypty, gdy tylko skończę trzydzieści lat.

"Masz prawie trzydzieści lat" - odparła moja matka. "Nie będziesz młodsza i musisz zacząć myśleć o małżeństwie i dzieciach. Im dłużej zwlekasz, tym mniejsza staje się pula randek".

"Rozważam to" - zapewniłam ją, choć tak naprawdę zastanawiałam się nad rokiem wolności, który mi pozostał, zanim zostanę zmuszona do poślubienia bankiera z numerycznym przyrostkiem do nazwiska. "Jeśli chodzi o odmładzanie się, to od tego jest botoks i chirurgia plastyczna.

Gdyby moja siostra była obecna, roześmiałaby się. Ale ponieważ jej nie było, moja próba humoru wypadła tak płasko, jak źle upieczony suflet.

Usta mojej matki zacisnęły się.

Obok niej, grube, siwe brwi mojego ojca tworzyły surową literę V na grzbiecie jego nosa.

W wieku sześćdziesięciu lat Paul Hall wyglądał jak samozwańczy dyrektor generalny. W ciągu trzech dekad przekształcił Hall Jewels ze skromnego, rodzinnego sklepu w międzynarodową potęgę. Jedno jego pełne dezaprobaty spojrzenie wystarczyło, bym oparł się o miękkie poduszki kanapy.

"Za każdym razem, gdy poruszamy temat małżeństwa, odpowiadasz żartem - jego głos ociekał dezaprobatą. "Małżeństwo to nie temat do żartów, Valentino. Ma ogromne znaczenie dla naszej rodziny. Spójrz na swoją siostrę. Dzięki niej mamy teraz powiązania z rodziną królewską Eldorry.Ugryzłam się w język tak mocno, że smak miedzi zalał mi usta.

Moja siostra poślubiła earla Eldorran, który był dalekim krewnym królowej. Nasze "powiązania" z rodziną królewską tego małego europejskiego królestwa były w najlepszym razie nikłe, ale dla mojego ojca tytuł arystokratyczny miał ogromną wartość.

"Rozumiem, że to nie żart - odpowiedziałam, sięgając po herbatę, by zająć ręce. "Ale nie jest to też coś, czym muszę się teraz obsesyjnie przejmować. Spotykam się i badam swoje możliwości. W Nowym Jorku jest wielu kwalifikujących się kawalerów; muszę tylko znaleźć tego właściwego.

Wygodnie pominęłam fakt, że choć w Nowym Jorku rzeczywiście było wielu samotnych mężczyzn, to pula odpowiednich, heteroseksualnych, nieegoistycznych, niefrasobliwych i niepokojąco ekscentrycznych mężczyzn była znacznie mniejsza.

Moja ostatnia randka próbowała zaangażować mnie w seans mający na celu komunikację z jego zmarłą matką, aby mogła "spotkać się ze mną i wyrazić zgodę". Nie trzeba dodawać, że nigdy więcej go nie widziałam.

Ale moi rodzice nie musieli o tym wiedzieć. W ich oczach zadawałam się z atrakcyjnymi spadkobiercami funduszy powierniczych na prawo i lewo.

"Przez ostatnie dwa lata daliśmy ci wystarczająco dużo czasu na znalezienie odpowiedniego partnera - stwierdził mój ojciec, niezrażony moimi wyjaśnieniami. "Od ostatniego... związku nie miałaś poważnego chłopaka. To oczywiste, że nie masz takiego samego poczucia pilności jak my, dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce".

Moja herbata zamarła w połowie drogi do moich ust. "Co masz na myśli?"

Założyłam, że ważne wiadomości, o których wspomniał, dotyczyły mojej siostry lub firmy. Ale co jeśli...

Dreszcz przebiegł mi po żyłach.

Nie. Słowa ojca uderzyły we mnie jak fala przypływu, burząc moje opanowanie i pozostawiając mnie w szoku. "Znalazłem dla ciebie odpowiednią partię - oznajmił, a ciężar jego decyzji zawisł w powietrzu. Była to powszechna praktyka w naszym świecie, gdzie małżeństwa były raczej sojuszami niż sprawami sercowymi. Moja siostra została wydana za mąż dla tytułu, a teraz wydawało się, że nadeszła moja kolej.

Szok, strach i przerażenie ogarnęły mnie, grożąc pochłonięciem mnie w całości. Z trudem mogłam się skupić, gdy matka beształa mnie za stukot filiżanki. Ale choć raz jej dezaprobata była najmniejszym z moich zmartwień.

"Jestem pewien, że zgodzisz się, gdy spotkasz go na kolacji - kontynuował ojciec, nie zważając na panujące we mnie zamieszanie. Trucizna jego słów sączyła się do moich żył, paraliżując mnie strachem. Kolacja? Dziś wieczorem? Dlaczego nie dali mi żadnego ostrzeżenia?

Świadomość tego uderzyła mnie jak obuchem w brzuch. Oczekiwano, że spotkam się z moim przyszłym narzeczonym, tym nieznajomym, który trzymał mój los w swoich rękach, bez czasu na przygotowanie i zebranie myśli. Panika zaczęła mnie ogarniać, a mój żołądek burczał w proteście.

Wszystko działo się zbyt szybko. Wezwanie na kolację, wiadomość o moich zaręczynach, zbliżające się spotkanie - to wszystko było zbyt trudne do przetworzenia. A jednak mój ojciec wydawał się niezrażony, jakby to był tylko kolejny punkt w jego planie dnia.

"Nie potwierdził do dzisiaj z powodu komplikacji w harmonogramie" - wyjaśnił mój ojciec, a jego głos ociekał obojętnością. "W końcu będziesz musiała się z nim spotkać".Właściwie, to ma znaczenie, chciałam odpowiedzieć, ale wiedziałam, że lepiej nie mówić nic poza kolejnością. W domu Hallów nieposłuszeństwo spotykało się z ostrymi słowami i szybką karą. Nie miałam innego wyjścia, jak tylko zgodzić się na ich plany.

"Chcemy załatwić wszystko tak szybko, jak to możliwe - wtrąciła moja matka, jej podekscytowanie było wyczuwalne. "Twój narzeczony jest bardzo wybredny, jeśli chodzi o szczegóły ślubu.

Nie mogłam powstrzymać się od drwiny z ironii. Jak mogła nazwać go moim narzeczonym, skoro nawet go nie poznałam? Odepchnęłam jednak od siebie wątpliwości, zmuszając się do uśmiechu na twarzy.

Mój wybranek był podobno jednym z najbardziej pożądanych kawalerów na świecie, według jakiegoś magazynu. Bogaty, przystojny, potężny - moja matka wydawała się zachwycona tą perspektywą. Ale nie mogłam przestać się zastanawiać, czy nie był tylko kolejnym pionkiem w ich grze, kolejnym mężczyzną, który miał zapewnić im bogactwo i status.

Choć chciałam dać się pochłonąć złości i frustracji, wiedziałam, że tego wieczoru muszę się opanować. Nie było miejsca na sceny, nie było okazji, by powiedzieć "nie". Gdybym to zrobiła, rodzice wyrzekliby się mnie bez zastanowienia.

Wzięłam więc głęboki oddech i uspokoiłam się. Nieznajomy, który trzymał moją przyszłość w swoich rękach, będzie tu lada chwila, a ja nie mogłam pozwolić sobie na zrobienie z siebie głupca. Wytarłam spocone dłonie o udo, walcząc z zawrotami głowy, które groziły mi przytłoczeniem.

Ale gdy już myślałam, że odzyskałam kontrolę, zza moich pleców odezwał się głęboki głos, burząc kruchy spokój, który udało mi się odnaleźć. Słowa zawisły w powietrzu, namacalna obecność, która wniknęła w moje jestestwo. Pieściły mnie jak ciepły miód, pozostawiając ślad zmysłowej przyjemności z ich słabym włoskim akcentem.

Mój ojciec podniósł się z fotela, a w jego oczach pojawił się błysk triumfu. "Dziękuję za tak szybkie przybycie - powiedział.

"Jak mógłbym przepuścić okazję poznania twojej uroczej córki?". Słowo "urocza" ociekało nutą kpiny, natychmiast gasząc wszelką atrakcję, jaką czułem do tego głosu.

Zalała mnie fala lodowatego chłodu, gasząc ciepło, które narastało pod moją skórą. To tyle, jeśli chodzi o Pana Idealnego.

Nauczyłam się ufać swojemu instynktowi, jeśli chodzi o ludzi, a moje przeczucie mówiło mi, że właściciel tego głosu był tak samo podekscytowany tą kolacją, jak ja.

"Valentina, przywitaj się z naszym gościem - wyszeptała moja matka, a jej twarz promieniała z zachwytu.

W połowie spodziewałam się, że oprze policzek na dłoni i westchnie marzycielsko, jak zakochana uczennica. Odepchnęłam od siebie ten niepokojący obraz, uniosłam podbródek, wstałam i odwróciłam się do niego.

W tym momencie wypuściłam powietrze z płuc. Gęste czarne włosy, oliwkowa cera, lekko krzywy nos, który dodawał mu surowego uroku. Mój przyszły mąż był oszałamiająco przystojny w sposób, który przeczył konwencjonalnym standardom. Jego obecność pochłonęła cały pokój, nie pozostawiając tlenu dla nikogo innego.

Byli mężczyźni, którzy byli ogólnie przystojni, a potem był on.

Znałam tę twarz. Była nie do pomylenia.Moje serce zatonęło pod ciężarem szoku. To nie mogło być prawdziwe. To musiał być jakiś chory żart.

"Valentina - skarciła mnie matka, używając mojego imienia jako nagany.

Racja. Kolacja. Narzeczony. Spotkanie.

Otrząsnęłam się z osłupienia i zdobyłam się na napięty uśmiech. "Valentina Hall. Miło mi cię poznać - powiedziałam, wyciągając rękę.

Zawahał się przez chwilę, zanim ją ujął. Jego ciepła siła otoczyła moją dłoń, wysyłając falę elektryczności w górę mojego ramienia.

"Tak wywnioskowałem z wielokrotnego powtarzania twojego imienia przez matkę - powiedział leniwie, a jego oczy były twarde. "Bryan Davis. Cała przyjemność po mojej stronie.

Znowu to było, ta subtelna, ale cięta kpina w jego tonie.

Bryan Davis.

Dyrektor generalny Davis Group, legenda Fortune 500 i człowiek, który wywołał poruszenie na gali Frederick Wildlife Trust zaledwie trzy noce temu. Był nie tylko kwalifikującym się kawalerem; był kawalerem. Nieuchwytnym miliarderem, którego każda kobieta pragnęła, ale nie mogła mieć.

Miał trzydzieści sześć lat, był żonaty i nie wykazywał skłonności do ustatkowania się.

Dlaczego więc Bryan Davis miałby zgodzić się na zaaranżowane małżeństwo?

"Przedstawiłbym się swoją wartością netto" - powiedział z nutą sarkazmu - "ale byłoby to niegrzeczne, biorąc pod uwagę cel dzisiejszej kolacji".

Jego uśmiech był pozbawiony ciepła.

Poczułam, jak moje policzki rumienią się z zażenowania, wiedząc, że podsłuchał mój mały żart. Nie miało to być złośliwe, ale rozmawianie o czyimś bogactwie było uważane za nieokrzesane, mimo że każdy potajemnie to robił.

"To bardzo miłe z twojej strony - odparłem chłodno, maskując zakłopotanie. "Nie martw się, panie Davis. Gdybym chciał poznać pańską wartość netto, mógłbym ją wygooglować. Jestem pewien, że te informacje są równie łatwo dostępne, jak opowieści o pańskim legendarnym uroku".

W jego oczach pojawił się błysk rozbawienia, ale nie skorzystał z przynęty.

Zamiast tego nasze spojrzenia spotkały się na chwilę, zanim wycofał swoją dłoń z mojej i rzucił kliniczne, obojętne spojrzenie na moje ciało.

W mojej dłoni pozostało ciepło, ale reszta mnie była chłodna, jakbym był zwykłym śmiertelnikiem w obecności obojętnego boga.

Zesztywniałam pod jego spojrzeniem, nagle zdając sobie sprawę z mojego starannie dobranego stroju - tweedowej spódnicy zatwierdzonej przez moją matkę, w połączeniu z perłowymi ćwiekami i czółenkami na niskim obcasie. Zamieniłam nawet moją ulubioną czerwoną szminkę na bardziej neutralny odcień, zgodnie z jej preferencjami.

To był mój standardowy strój na wizyty u rodziców, a sądząc po tym, jak Bryan rozchylił usta, nie zrobiło to na nim wrażenia.

Mieszanka niepokoju i irytacji zakręciła mi się w żołądku, gdy jego bezlitosne spojrzenie ponownie spotkało się z moim.

W ciągu zaledwie kilku zamienionych słów wiedziałam dwie rzeczy z absolutną pewnością.

Po pierwsze, Bryan Davis miał zostać moim narzeczonym.

Po drugie, mogliśmy doprowadzić się nawzajem do szaleństwa, zanim w ogóle dotarliśmy do ołtarza.


3. Bryan

ROZDZIAŁ 3

Rozdział 3: Bryan

"Ślub odbędzie się za sześć miesięcy - oznajmił Paul z uśmiechem, który ukrywał jego prawdziwe intencje. "Powinniśmy natychmiast rozesłać publiczne ogłoszenia, aby rozpocząć planowanie uroczystości.

Zaraz po moim przybyciu przenieśliśmy się do jadalni, a rozmowa szybko przeniosła się na przygotowania do ślubu.

Ogarnęło mnie obrzydzenie. Oczywiście Paul chciał, aby wszyscy wiedzieli, że jego córka jak najszybciej wychodzi za mąż za członka prestiżowej rodziny Davisów.

Mężczyźni tacy jak Paul zrobiliby wszystko, aby podnieść swój status społeczny, nawet jeśli oznaczałoby to szantażowanie mnie w moim biurze zaledwie dwa tygodnie po śmierci mojego dziadka.

Wzbierał we mnie gniew. Gdyby to zależało ode mnie, Paul nie opuściłby Nowego Jorku z nienaruszonymi kośćmi. Niestety, miałam metaforycznie związane ręce i dopóki nie znalazłam sposobu, by się z tego wyplątać, musiałam grać.

Do pewnego stopnia.

"Nie, to nie zadziała - odpowiedziałam, ściskając mocno nóżkę kieliszka, wyobrażając sobie, że to szyja Paula. "Nikt nie uwierzy, że wychodzę za mąż w tak krótkim czasie, chyba że coś jest nie tak.

Na przykład, gdyby twoja córka była w ciąży, a ślub odbyłby się na strzelnicy. Ta insynuacja zaniepokoiła wszystkich przy stole, ale zachowałam obojętny wyraz twarzy i znudzony ton.

Powściągliwość nie przychodziła mi naturalnie. Jeśli kogoś nie lubiłam, wiedział o tym. Ale nadzwyczajne okoliczności wymagały nadzwyczajnych środków.

Uśmiech Paula przygasł. "Więc co sugerujesz?"

"Rok wydaje się rozsądniejszy.

Nigdy nie byłoby lepiej, ale niestety nie było takiej opcji. Rok byłby wystarczający. Wystarczająco krótko, by Paul się zgodził, ale wystarczająco długo, bym znalazła i zniszczyła dowody jego szantażu. Miejmy nadzieję.

"Ogłoszenia też powinny być opóźnione - kontynuowałem. "Miesiąc da nam czas na wymyślenie odpowiedniej historii, biorąc pod uwagę, że twoja córka i ja nigdy wcześniej nie byliśmy widziani razem publicznie.

"Nie potrzebujemy miesiąca na wymyślenie historii - warknął.

Chociaż aranżowane małżeństwa były powszechne w wyższych sferach, prawdziwe powody ich zawierania były zawsze ukrywane. Przyznanie, że dwie rodziny łączą siły wyłącznie ze względu na status, było uważane za wulgarne.

"Dwa tygodnie", nalegał. "Ogłosimy to w weekend, kiedy Valentina wprowadzi się do twojego domu.

Zacisnęłam szczękę. Obok mnie Valentina zesztywniała, wyraźnie zaskoczona wiadomością, że będzie musiała się wprowadzić przed ślubem.

To był jeden z warunków Paula, by trzymać gębę na kłódkę i już się tego bałam. Nienawidziłam, gdy ludzie naruszali moją przestrzeń osobistą.

"Jestem pewien, że twoja rodzina również wolałaby, aby oświadczyny odbyły się raczej wcześniej niż później - dodał Paul, podkreślając słowo "rodzina". "Prawda?"

Przytrzymałam jego spojrzenie, aż odwrócił wzrok.

"W porządku, dwa tygodnie.

Data ogłoszenia nie miała znaczenia. Chciałam po prostu sprawić, by proces planowania był dla niego tak niewygodny, jak to tylko możliwe.

Liczyła się data ślubu.

Rok.

Rok na znalezienie i zniszczenie zdjęć oraz zakończenie zaręczyn. Wywołałoby to ogromny skandal, ale moja reputacja by to zniosła. Hallowie nie.Po raz pierwszy tej nocy pozwoliłem, by uśmiech zagościł na moich ustach.

Paul poruszył się niezręcznie i odchrząknął. "Doskonale. Będziemy pracować razem nad projektem...

"Ja się tym zajmę. Następny.

Zignorowałam jego spojrzenie i wzięłam kolejny łyk merlota.

Rozmowa przerodziła się w nudną dyskusję na temat zaproszeń dla gości, kompozycji kwiatowych i niezliczonych innych rzeczy, którymi nie mogłam się przejmować.

Niespokojny gniew dusił się pod moją skórą, gdy wyłączyłam Paula i jego żonę.

Zamiast pracować nad umową z Santeri lub cieszyć się wieczorem w klubie Valhalla, utknęłam w piątkowy wieczór z ich bzdurami.

Obok mnie Valentina jadła w milczeniu, zagubiona we własnych myślach.

Po kilku minutach napiętej ciszy w końcu się odezwała. "Jak minął lot?"

"W porządku.

"Doceniam, że znalazłeś czas, by tu przylecieć, skoro mogliśmy spotkać się w Nowym Jorku. Wiem, że musisz być zajęty.

Odkroiłem kawałek cielęciny i delektowałem się nim powoli, z rozmysłem.

Spojrzenie Valentiny wbiło się w mój policzek, gdy przeżuwałam.

"Słyszałam też, że im więcej zer na koncie bankowym, tym mniej słów się wypowiada - powiedziała, a jej głos był zwodniczo przyjemny. "Udowadniasz, że ta plotka jest prawdziwa.

"Myślałam, że taka dziedziczka towarzystwa jak ty będzie wiedziała lepiej, niż rozmawiać o pieniądzach w uprzejmym towarzystwie.

"Słowo kluczowe to 'uprzejme'."

Słaby uśmiech pojawił się w kącikach moich ust.

W innych okolicznościach mógłbym polubić Valentinę. Miała uderzającą urodę i zaskakująco szybki dowcip, a jej inteligentne brązowe oczy urzekały każdego, kto odważył się na spotkanie z jej spojrzeniem. Z naturalnie wyrafinowaną strukturą kości, której żadna ilość bogactwa nie mogła powielić, emanowała elegancją. Jednak jej strój, perły i tweed Chanel sprawiały, że wyglądała jak kopia swojej matki i każdej innej spiętej dziedziczki zafiksowanej na swoim statusie społecznym.

Co gorsza, była córką Paula. To nie była jej wina, że urodziła się z tym podłym człowiekiem, ale nie mogłam się tym przejmować. Żadna uroda nie mogła zmazać plamy jej pochodzenia.

"To raczej niegrzeczne zwracać się do gościa w taki sposób - zadrwiłam cicho, uśmiechając się chytrze kącikami ust. Sięgnąłem po sól, przypadkowo ocierając się o jej ramię. Napięcie w jej ciele było wyczuwalne. "Zastanawiam się, co twoi rodzice powiedzieliby o twoim zachowaniu.

Nie zajęło mi dużo czasu, aby zdać sobie sprawę z tego, jakie Valentina ma problemy. Perfekcjonizm, niechęć do konfrontacji i nienasycona potrzeba aprobaty rodziców.

Jakie to strasznie nudne.

Jej oczy zwęziły się, a głos stał się chłodny i opanowany. "Powiedzieliby, że goście powinni przestrzegać tych samych zasad towarzyskich, co gospodarz, w tym angażować się w uprzejmą rozmowę.

"Naprawdę?" odparłem z nutą sarkazmu. "Czy te towarzyskie uprzejmości obejmują również ubieranie się tak, jakbyś wyszła z fabryki "Żon ze Stepford" na Piątej Alei?". Spojrzałem na jej garnitur i perły, nie mogąc ukryć pogardy.

Nie obchodziło mnie to, że ludzie tacy jak Cecelia wybierali taki styl ubierania się, ale Valentina wyglądała zupełnie nie na miejscu w tych nędznych ubraniach. Irytowało mnie to z powodów, których nie mogłam pojąć."Nie, nie są - odpowiedziała spokojnie. "Ale z pewnością nie polegają na rujnowaniu przyjemnej kolacji nieuprzejmością. Głos Valentiny ociekał subtelną arogancją. "Być może, panie Davis, powinien pan zainwestować w ładny zestaw manier pasujący do pańskiego nienagannego garnituru. Jako dyrektor generalny ds. dóbr luksusowych musi pan rozumieć, jak jeden nieestetyczny dodatek może zrujnować cały strój".

Kąciki moich ust wykrzywił uśmiech, a jej słowa zaskoczyły mnie.

Może wcale nie była taka nudna.

Ale jakikolwiek błysk rozbawienia, który poczułem, został szybko zgaszony, gdy jej matka wtrąciła się do naszej rozmowy.

"Bryan, czy to prawda, że wszyscy Davissowie biorą ślub w rodzinnej posiadłości nad jeziorem Como? Słyszałam, że renowacja zostanie zakończona do przyszłego lata, w sam raz na ślub" - zapytała z niecierpliwością Cecelia.

Mój uśmiech zniknął, zastąpiony napiętym wyrazem twarzy, gdy odwróciłem się od Valentiny, by spojrzeć w oczy Cecelii.

"Tak - odpowiedziałam zdawkowo. "Wszystkie śluby Davisów odbywały się w Villa Serafina od XVIII wieku.

Willa została zbudowana przez mojego prapradziadka i nazwana na cześć jego ukochanej żony. Nasza rodzina miała głębokie korzenie na Sycylii, zanim wyemigrowała do Wenecji i zbiła fortunę na handlu luksusowymi tekstyliami. Kiedy boom handlowy się skończył, mądrze zdywersyfikowali i zdołali utrzymać swoje bogactwo, nabywając nieruchomości w całej Europie.

Teraz, wieki później, moi współcześni krewni byli rozproszeni po całym świecie - w Nowym Jorku, Rzymie, Szwajcarii, Paryżu - ale Villa Serafina pozostała najbardziej cenioną ze wszystkich naszych rodzinnych posiadłości. Wolałabym utopić się w Morzu Śródziemnym, niż splamić jej święte tereny fasadą wesela.

Mój gniew powrócił do życia.

"To wspaniale! Cecelia promieniała. "Jestem absolutnie podekscytowana, że wkrótce staniesz się częścią rodziny. Ty i Valentina tworzycie idealną parę. Czy wiesz, że ona mówi w sześciu językach, gra na fortepianie i skrzypcach, i-"

"Przepraszam - wtrąciłam się gwałtownie, odsuwając krzesło z ostrym szuraniem o podłogę. "Muszę skorzystać z toalety.

Cisza zawisła w powietrzu, ciężka od mojego szokującego chamstwa.

Nie czekałam na niczyją odpowiedź i szybko opuściłam jadalnię, zostawiając za sobą wściekłego Paula, zdenerwowaną Cecelię i zaczerwienioną Valentinę.

Mój gniew dusił się pod powierzchnią, ale z każdym krokiem od nich, zaczynał stygnąć.

W przeszłości zawsze szukałem natychmiastowej zemsty na tych, którzy mnie skrzywdzili. Zemsta była daniem najlepiej podawanym na ciepło, a nie na zimno. Uderzyć szybko, uderzyć mocno i uderzyć prawdziwie - to było moje motto.

Ale naprawienie sytuacji z Hallem wymagało cierpliwości. Cnota, z którą nie byłem dobrze zaznajomiony, przylgnęła do mnie jak źle dopasowany garnitur.

Echo moich kroków ucichło, gdy marmurowa podłoga zamieniła się w pluszowy dywan. Znając układ wielkich rezydencji, skierowałem się do toalety. Jednak zamiast wejść do środka, ominąłem ją i skierowałem się w stronę solidnych mahoniowych drzwi na końcu korytarza.Przekręcenie klamki ujawniło biuro Paula, zaprojektowane tak, by przypominało angielską bibliotekę. Ściany zdobiła drewniana boazeria, którą uzupełniały wypchane skórzane meble i odcienie leśnej zieleni.

To było wewnętrzne sanktuarium Paula.

Przynajmniej brakowało tu nadmiernego złocenia, które nękało resztę domu. Moje oczy były wdzięczne za wytchnienie od wizualnego ataku.

Zostawiając uchylone drzwi, podeszłam do biurka, poruszając się bez pośpiechu. Jeśli Paul miał jakieś obiekcje co do mojego węszenia w jego biurze, mógł się ze mną skonfrontować.

Nie był na tyle głupi, by zostawić obciążające zdjęcia za niezamkniętymi drzwiami, gdy wiedział, że będę tu dziś wieczorem. Nawet jeśli zdjęcia istniały, to ich kopie zapasowe ukrył w innym miejscu. Usiadłam w jego pluszowym fotelu, wyciągnęłam kubańskie cygaro z szuflady i zapaliłam je zapalniczką. Gdy pokój nabrał ostrości, mój gniew zmienił się w wyrachowaną postawę.

Przyciemniony ekran komputera kusił, ale zostawiłam hakowanie Christianowi, który był już na tropie cyfrowych kopii obciążających zdjęć.

Moja uwaga przeniosła się na oprawione zdjęcie Paula i jego rodziny w Hamptons. Według moich badań mieli letni dom w Bridgehampton. Było niemal pewne, że ukrył tam przynajmniej jeden zestaw dowodów.

Zastanawiałem się nad innymi możliwościami...

"Co ty robisz?"

Twarz Valentiny była przesłonięta dymem z mojego cygara, ale jej dezaprobata była wyraźna.

To było szybciej niż się spodziewałem. Spodziewałem się, że minie jeszcze co najmniej pięć minut, zanim jej rodzice wyślą ją za mną.

"Po prostu robię sobie przerwę na papierosa - odpowiedziałem, zaciągając się jeszcze raz.

Nie byłam zwolenniczką papierosów, ale od czasu do czasu pozwalałam sobie na Cohibę. Przynajmniej Paul miał dobry gust tytoniowy.

"W biurze mojego ojca?"

"Oczywiście. Mroczna satysfakcja wypełniła mnie, gdy dym rozwiał się, ukazując zmarszczone brwi Valentiny.

Wreszcie jakieś widoczne emocje.

Zaczynałem już wierzyć, że utknąłem z bezuczuciowym robotem na czas naszych absurdalnych zaręczyn.

Przeszła przez pokój, wyrwała mi cygaro z ręki i wrzuciła je do na wpół opróżnionej szklanki z wodą na biurku, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

"Rozumiem, że jesteś przyzwyczajony do robienia tego, co ci się podoba, ale to niesamowicie niegrzeczne wymykać się podczas kolacji i palić w biurze gospodarza - powiedziała, napinając swoje eleganckie rysy. "Proszę, dołącz do nas w jadalni. Jedzenie stygnie.

"To moje zmartwienie, nie twoje - odchyliłem się na krześle. "Może dołączysz do mnie na przerwę? Obiecuję, że będzie to przyjemniejsze niż twoja matka zamartwiająca się nad kwiatowymi aranżacjami.

"Bazując na naszych dotychczasowych interakcjach, bardzo w to wątpię - warknęła.

Z rozbawieniem patrzyłem, jak bierze głęboki oddech i powoli wydycha powietrze, próbując odzyskać spokój.

"Nie rozumiem, dlaczego tu jesteś - powiedziała Valentina spokojniejszym tonem. "Wyraźnie gardzisz tym układem, nie potrzebujesz pieniędzy ani powiązań z moją rodziną i możesz mieć każdą kobietę, jakiej zapragniesz."Mogę?" Narysowałem. "A jeśli cię pragnę?"

Zacisnęła pięści. "Nie pragniesz."

"Nie doceniasz siebie - wstałem i okrążyłem biurko, aż znaleźliśmy się blisko siebie. Widziałem trzepotanie jej pulsu na szyi. O ile szybciej by przyspieszył, gdybym chwycił ją za włosy, odciągając jej głowę do tyłu? Gdybym pocałował ją, aż posiniaczyłbym jej usta i podniósł jej spódnicę, aż błagałaby, żebym ją wziął?

Gorąco przepłynęło przeze mnie.

Nie miałem zamiaru się z nią przespać, ale była tak prymitywna i poprawna, że praktycznie błagała o zepsucie.

Zapadła cisza, gdy uniosłem dłoń i przesunąłem kciukiem po jej dolnej wardze. Oddech Valentiny stał się płytki, ale nie zrobiła żadnego ruchu, by się wycofać.

Wpatrywała się we mnie wyzywająco, gdy bez pośpiechu badałem miękki kształt jej ust. To było kuszące, w porównaniu do sztywnej formalności, którą emanowała w każdym innym aspekcie.

"Jesteś piękną kobietą - powiedziałem leniwie. "Być może zobaczyłem cię na jakimś wydarzeniu i byłem tak oczarowany, że poprosiłem twojego ojca o rękę.

"Jakoś w to wątpię - jej oddech pieścił moją skórę. "Jaką umowę zawarłeś z moim ojcem?

Przypomnienie o umowie zgasiło zmysłowość tej chwili tak szybko, jak się rozpaliła.

Mój kciuk zatrzymał się na środku jej dolnej wargi, zanim opuściłem rękę, przeklinając cicho. Ciepło wspomnienia jej miękkości pozostało na mojej skórze.

Gardziłem Paulem za jego szantaż, ale nienawidziłem Valentiny za bycie jego pionkiem. Więc co ja do cholery robiłem, bawiąc się z nią w jego biurze?

"Powinieneś zadać to pytanie swojemu drogiemu ojcu - mój uśmiech przeciął moją twarz, okrutny i pozbawiony humoru, gdy odzyskałam panowanie nad sobą. "Szczegóły nie mają znaczenia. Wiedz tylko, że gdybym miał jakikolwiek inny wybór, cholernie dobrze bym się nie żenił. Ale biznes to biznes, a ty..." wzruszyłem ramionami. "Jesteś po prostu częścią umowy".

Oczy Valentiny płonęły gniewem. "Jesteś dupkiem."

"Tak, jestem - zgodziłem się. "Lepiej się do tego przyzwyczaj, mia cara, bo jestem też twoim przyszłym mężem. A teraz wybacz..." Rozmyślnie wyprostowałem marynarkę. "Muszę wracać na kolację. Jak wspomniałaś wcześniej, moje jedzenie stygnie.

Przeszedłem obok niej, rozkoszując się smakiem jej oburzenia.

Pewnego dnia spełni się jej niewypowiedziane życzenie i obudzi się ze zerwanymi zaręczynami.

Do tego czasu nie spieszyłam się i grałam dalej, ponieważ ultimatum Paula było krystalicznie jasne.

Ożeń się z Valentiną albo mój brat zginie.


4. Bryan

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 4

Bryan

Paul i Cecelia nie zauważyli mojej nieobecności przy stole w piątkowy wieczór. Valentina również nie poruszyła tematu naszej rozmowy w biurze. Po powrocie do Nowego Jorku czułem się niezadowolony i zdenerwowany.

Mogłem z łatwością podpalić rezydencję Hall jednym machnięciem zapalniczki.

Ale to tylko przyciągnęłoby niechcianą uwagę władz. Podpalanie było złe dla biznesu i chociaż nie wahałem się przekroczyć pewnych granic, morderstwo nie było jedną z nich... jeszcze. Jednak w moim życiu były osoby, które nieustannie kusiły mnie do przekraczania tych granic, a jedna z nich była mojej krwi.

"Po co ten pośpiech?" Luca odchylił się na krześle naprzeciwko mnie, ziewając. "Dopiero co wysiadłem z samolotu. Daj facetowi trochę czasu na sen.

"Według stron towarzyskich, nie spałeś od miesiąca.

Zamiast tego podróżował po całym świecie, imprezując. Mykonos jednego dnia, Ibiza następnego. Jego ostatnim przystankiem było Monako, gdzie udało mu się przegrać pięćdziesiąt tysięcy przy pokerowym stole.

"Dokładnie. Kolejny raz ziewnął. "Właśnie dlatego potrzebuję trochę snu.

Zacisnęłam szczękę.

Luca był pięć lat młodszy ode mnie, ale zachowywał się, jakby nadal miał dwadzieścia jeden lat, a nie trzydzieści jeden.

Gdyby nie był moim bratem, odciąłbym się od niego bez zastanowienia, zwłaszcza biorąc pod uwagę bałagan, w jakim się przez niego znalazłem.

"Nie ciekawi cię, dlaczego cię tu wezwałem?

Luca wzruszył ramionami, nieświadomy burzy, która rozpętała się pod moją spokojną powierzchownością. "Tęskniłeś za swoim braciszkiem, co?

"Niezupełnie. Wyciągnęłam z szuflady teczkę i położyłam ją na biurku między nami. "Otwórz ją.

Rzucił mi dziwne spojrzenie, ale się zgodził. Nie odrywałam wzroku od jego twarzy, gdy przeglądał zdjęcia, zaczynając powoli, ale coraz szybciej, gdy ogarnęła go panika.

Poczucie ponurej satysfakcji ogarnęło mnie, gdy w końcu podniósł wzrok, a jego cera stała się o kilka odcieni bledsza niż wcześniej.

Przynajmniej zrozumiał powagę sytuacji.

"Rozpoznajesz kobietę na tych zdjęciach?" zapytałem.

Jabłko Adama Luki zakołysało się, gdy ciężko przełknął.

"Maria Romano. Stuknęłam w górne zdjęcie w stosie. "Siostrzenica szefa mafii Gabriele Romano. Dwadzieścia siedem lat, wdowa i oczko w głowie wujka. To nazwisko powinno ci się kojarzyć, ponieważ sypiałeś z nią przed wyjazdem do Europy, co wyraźnie pokazują te zdjęcia".

Dłonie mojego brata zacisnęły się w pięści. "Jak..."

"To nie jest właściwe pytanie, Luca. Właściwym pytaniem jest to, jaką trumnę wolałbyś mieć na swoim pogrzebie, bo to właśnie będę musiał zorganizować, jeśli Romano kiedykolwiek się o tym dowie!".

W połowie zdania rozpętała się we mnie burza, napędzana tygodniami stłumionej wściekłości i frustracji.

Luca cofnął się na swoim krześle, a ja odsunęłam swoje i wstałam, całe moje ciało wibrowało z wściekłości na jego głupotę.

"Księżniczka mafii? Żartujesz sobie?" Jednym wściekłym ruchem zrzuciłam teczkę z biurka, przypadkowo przewracając szklany przycisk do papieru. Szkło roztrzaskało się z ogłuszającym trzaskiem, a zdjęcia zatrzepotały i rozsypały się po podłodze.Luca wzdrygnął się.

"W swoim życiu zrobiłeś już wiele głupich rzeczy, ale to nie ma sobie równych - warknęłam. "Wiesz, co zrobiłby ci Romano, gdyby się dowiedział? Wypatroszyłby cię jak rybę, powoli i boleśnie. Żadne pieniądze by cię nie uratowały. Powiesiłby twoje martwe ciało na cholernym wiadukcie autostrady jako ostrzeżenie - o ile w ogóle zostałoby jakieś ciało po tym, jak by z tobą skończył!".

Ostatni mężczyzna, który położył rękę na kobiecie z rodziny Romano bez jego zgody, skończył z odciętymi genitaliami i mózgiem wysadzonym we własnej sypialni.

I to tylko za pocałowanie kuzynki Romano w policzek. Plotka głosiła, że mafioso nie lubił nawet własnej kuzynki.

Gdyby odkrył, że Luca spał z jego ukochaną siostrzenicą? Mój brat błagałby o śmierć.

Skóra Luki zmieniła kolor na chorobliwie zielony. "Nie roz-"

"Co ty sobie, do cholery, myślałeś? Jak do cholery ją poznałeś?"

Romano byli notorycznie samotnikami. Gabriele utrzymywał ścisłą kontrolę nad swoimi ludźmi, a oni rzadko wychodzili poza kontrolowane przez rodzinę lokale.

"Spotkaliśmy się w barze. Nie rozmawialiśmy długo, ale przypadliśmy sobie do gustu i wymieniliśmy się numerami". Luca mówił szybko, jakby bał się, że go zaatakuję, jeśli się zatrzyma. "Teraz, gdy owdowiała, nie jest już tak bardzo obserwowana, ale przysięgam, że nie wiedziałem, kim jest, dopóki się ze sobą nie przespaliśmy. Powiedziała mi, że jej ojciec pracował w budownictwie.

Żyła pulsowała mi w skroni. "Pracuje w budownictwie.

Wśród innych rzeczy, takich jak kluby nocne, restauracje i tuzin innych przykrywek dla jego nielegalnej działalności.

Gdyby chodziło o kogoś innego niż Romano, mógłbym to łatwo rozwiązać, płacąc mu lub zawierając korzystną dla obu stron umowę.

Ale w przeciwieństwie do niektórych biznesmenów na tyle głupich, by wplątać się w podziemie, ja nie zadzierałem z mafią. Kiedy już się w niej znalazło, jedynym wyjściem była trumna. Wolałbym się podpalić, niż dobrowolnie postawić w sytuacji, w której musiałbym odpowiadać przed kimś innym.

Paul chciał tego, co mogło mu przynieść moje nazwisko. Romano? Wykrwawiłby mnie, opróżnił kieszenie i zostawił bez życia, nawet po tym, jak odebrał życie mojemu bratu.

"Wiem, że to źle wygląda, ale nie rozumiesz - błagał Luca, a jego twarz wykrzywiała udręka. "Kocham ją.

Ogarnął mnie mrożący krew w żyłach spokój. "Ty ją kochasz.

"Tak. Jego rysy złagodniały. "Jest niesamowita. Piękna, inteligentna.

"Kochasz ją, ale przez ostatnie dwa tygodnie sypiałeś z każdym, kto stanął ci na drodze.

"Nie, nie spałem. Luca zarumienił się. "To wszystko było udawane, by utrzymać moją reputację. Musiałem wyjechać na jakiś czas, bo jej kuzyn zniknął, a wujek rozprawił się z całą rodziną, ale byliśmy ostrożni.

Nigdy nie byłem bliższy popełnienia bratobójstwa.

"Najwyraźniej nie dość ostrożni - warknęłam, wywołując u niego kolejne wzdrygnięcie.

   Wziąłem głęboki oddech i poczekałem, aż wybuchowa wściekłość opadnie, po czym usiadłem świadomie, upewniając się, że nie sięgam przez biurko i nie duszę mojego jedynego brata. "Chcesz wiedzieć, skąd mam te zdjęcia, Luca?Otworzył usta, po czym zamknął je, kręcąc głową.

"Paul Hall wszedł do mojego biura dwa tygodnie temu i rzucił je na biurko. Przypadkowo był w mieście i zauważył cię z Marią. Rozpoznał was oboje i kazał śledzić. Kiedy już miał to, czego potrzebował, przyszedł negocjować. Na moich ustach pojawił się cienki uśmiech. "Chcesz zgadnąć warunki umowy?"

Luca ponownie potrząsnął głową.

"Muszę poślubić jego córkę, a on zachowa dowody dla siebie. Jeśli odmówię, wyśle zdjęcia do Romano, a ty zapłacisz za to życiem.

Miałem wyjątkową prywatną ochronę. Byli świetnie wyszkoleni, profesjonalni i wystarczająco elastyczni moralnie, by radzić sobie z intruzami w sposób, który zniechęcał innych do przekraczania moich granic.

Ale była różnica między bezpieczeństwem i karą, a pójściem na wojnę z cholerną mafią.

Oczy Luki rozszerzyły się.

"Cholera." Potarł twarz ze znużeniem. "Bryan, ja..."

"Nie mów ani słowa więcej. Oto, co zrobisz. Zamknąłem z nim oczy, moje spojrzenie było niezachwiane. "Natychmiast zerwiesz wszelkie więzi z Marią. Nie obchodzi mnie, czy jest twoją bratnią duszą i czy już nigdy nie znajdziesz miłości. Od tej chwili ona dla ciebie nie istnieje. Nie zobaczysz jej, nie porozmawiasz z nią, ani nie będziesz miał z nią żadnego kontaktu. Jeśli to zrobisz, zamrożę każde twoje konto i umieszczę na czarnej liście każdego, kto pomaga ci finansowo".

Nasz dziadek zdawał sobie sprawę z lekkomyślnych nawyków Luki i w testamencie pozostawił mi pełną kontrolę nad firmą i rodzinnymi finansami. Umieszczenie na czarnej liście przeze mnie oznaczało odrzucenie przez wszystkich w naszym kręgu towarzyskim, a tego nie zaryzykowaliby nawet głupi przyjaciele Luki.

"Zmniejszam również twoje miesięczne kieszonkowe o połowę, dopóki nie udowodnisz, że potrafisz dokonywać lepszych wyborów.

"Co?" Luca wybuchł. "Nie możesz..."

"Jeszcze raz mi przeszkodzisz, a zredukuję je do zera - powiedziałam chłodno. Zamilkł, a jego wyraz twarzy był wyzywający. "Zarobisz pozostałą połowę pracując w jednym z naszych sklepów, tak jak każdy inny pracownik. Bez specjalnego traktowania, bez picia i wygłupiania się w godzinach pracy, bez znikania na długie lunche i wracania dwie godziny później. Jeśli będziesz się ociągać, zostaniesz całkowicie odcięty. Zrozumiano?"

Po długiej przerwie zacisnął mocno usta i skinął głową.

"Dobrze. A teraz wyjdź z mojego biura.

Gdybym miała patrzeć na niego jeszcze przez chwilę, mogłabym zrobić coś, czego bym żałowała.

Musiał wyczuć zbliżające się niebezpieczeństwo, ponieważ szybko skierował się do wyjścia, nie wypowiadając ani słowa więcej.

"A Luca?" Zatrzymałam go, zanim otworzył drzwi. "Jeśli dowiem się, że złamałeś moje zasady i ponownie skontaktowałeś się z Marią, osobiście zakończę twoje życie.

Moja pięść trafiła w jego brzuch, precyzyjnym i mocnym uderzeniem. Pierwsze uderzenie tej nocy.

Adrenalina przepłynęła przeze mnie, gdy Kai chrząknął od uderzenia. Większość ludzi potknęłaby się i była zdyszana, ale zgodnie z naturą Kaia, zatrzymał się tylko na kilka sekund, zanim się otrząsnął.

   "Wyglądasz na wkurzonego - zauważył, kontrując lewym sierpowym. Wąsko uchyliłem się przed nim. "Zły dzień w biurze?W jego pytaniu była nutka rozbawienia, pomimo ciosu, który właśnie otrzymał.

"Coś w tym rodzaju."

Pot spływał mi po czole i po plecach, gdy wyładowywałem swoją frustrację na ringu bokserskim.

Po pracy przyszedłem prosto do klubu Valhalla. Większość członków wolała spa na miejscu, restauracje lub ekskluzywne kluby dla dżentelmenów, co oznaczało, że siłownia bokserska rzadko widziała jakiekolwiek działania poza mną i Kai.

"Słyszałem, że transakcja z Santeri przebiega gładko, więc to nie może być to. Kai ledwo wydawał się zdyszany, pomimo intensywności naszej pierwszej rundy. "Może to nie jest związane z pracą. Może..." Jego wyraz twarzy stał się spekulatywny. "Ma to związek z twoimi zaręczynami z pewną dziedziczką biżuterii.

Znów chrząknął, gdy uderzyłam go w dolną część żeber, ale to nie powstrzymało go przed chichotaniem z mojego grymasu.

"Powinnaś wiedzieć lepiej, niż trzymać coś tak monumentalnego w tajemnicy - powiedział. "Całe biuro o tym huczy." "Twoi pracownicy powinni spędzać mniej czasu na plotkowaniu, a więcej na pracy. Może wtedy obieg nie spadłby".

Ogłoszenie o moich zaręczynach miało pojawić się w bardzo poszukiwanej internetowej sekcji Style Mode de Vie w połowie września. Jako klejnot koronny imperium medialnego Youngów, nie zdziwiłbym się, gdyby Kai już o tym wiedział.

"Nie sądziłem, że doczekam dnia, w którym zawiążesz węzeł małżeński" - zauważył, odpierając mój sarkastyczny komentarz. "I to jeszcze z Valentiną Hall. Jak udało ci się utrzymać ją w tajemnicy przez tak długi czas?

"Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem - odparłam, blokując kolejny cios. "I nie trzymałem jej w tajemnicy. Nasze zaręczyny to czysto biznesowa umowa. Nie poczęstowałem jej winem przed sfinalizowaniem transakcji".

Słowo "zaręczyny" pozostawiło gorzki posmak w moich ustach.

Pomysł bycia z kimś związanym na resztę życia był tak pociągający, jak wchodzenie do oceanu z betonowymi blokami przywiązanymi do moich stóp.

Wolałem pracę od ludzi, z których wielu nie mogło pojąć, że kontrakty i spotkania są na drugim miejscu. Biznes był lukratywny, praktyczny i w większości przewidywalny. Relacje nie były.

"To ma więcej sensu - przyznał Kai. "Powinienem był wiedzieć, że fuzje i przejęcia przejmą nawet twoje życie osobiste.

"Bardzo zabawne.

Jego śmiech ucichł, gdy wymierzyłem mu cios w szczękę, a on odwzajemnił się ciosem, który wyrwał mi powietrze z płuc.

Nasza rozmowa ucichła, zastąpiona przez chrząknięcia i przekleństwa, gdy bezlitośnie biliśmy się nawzajem.

Kai, najbardziej łagodna osoba, jaką znałem, miał pasję do rywalizacji. Zaczęliśmy razem boksować w zeszłym roku i stał się moim partnerem do wyładowywania frustracji, ponieważ nigdy się nie powstrzymywał.

Komu potrzebna była terapia, skoro można było co tydzień walić przyjaciela w twarz?

Uderzenie, unik, unik, uderzenie. I tak w kółko, aż kończyliśmy noc z remisem i mnóstwem siniaków.

Ale teraz, po prysznicu i chwili jasności, wyrzuciłem z siebie większość gniewu. Kiedy spotkałem Kaia w szatni, opanowałem się na tyle, by nie wybuchnąć ponownie na brata.Byłam bliska całkowitego odcięcia się od niego po naszej wcześniejszej rozmowie, nie zważając na żadne obietnice czy warunki. Dobrze by mu to zrobiło, ale teraz nie miałam energii na radzenie sobie z jego nieuniknionym napadem złości.

"Czujesz się lepiej?" Kai był już ubrany, gdy wszedłem.

Koszula zapinana na guziki, marynarka, cienkie czarne druciane oprawki.

Wszystkie ślady śmiercionośnego wojownika z ringu zniknęły, zastąpione przez uosobienie naukowego wyrafinowania.

"Trochę - odpowiedziałem, ubierając się i pocierając obolałą szczękę. "Masz niezły cios".

"Dlatego mnie wezwałeś. Nie spodobałoby ci się, gdybym ci odpuścił.

Prychnąłem. "Tak samo jak ty nienawidzisz przegrywać".

Wyszliśmy z siłowni i wjechaliśmy windą na pierwsze piętro. Klub Valhalla, ekskluzywne globalne stowarzyszenie dla bogatych, miał oddziały na całym świecie. Jednak jego nowojorska siedziba była najwspanialsza, obejmując cztery piętra i całą dzielnicę w górnej części Manhattanu.

"Spotkałem Valentinę kilka razy - powiedział Kai, gdy drzwi windy się otworzyły. "Jest piękna, inteligentna i czarująca. Mogłeś trafić dużo gorzej".

Poczułam irytację w klatce piersiowej. "W takim razie może powinieneś się z nią ożenić?

Nie obchodziło mnie, czy Valentina była świętą supermodelką, która w wolnym czasie ratowała szczeniaki z płonących budynków. Była po prostu kimś, kogo musiałem tolerować, dopóki nie zniszczę wszystkich dowodów.

Niestety, ostatnia aktualizacja Christiana potwierdziła, że Paul przechowywał zdjęcia zarówno cyfrowo, jak i fizycznie.

Christian poradziłby sobie z cyfrowymi dowodami, ale zniszczenie fizycznych kopii było trudniejsze, gdy nie wiedzieliśmy, ile kopii zapasowych miał Paul. Nie mogłam zaryzykować wykonania ruchu, dopóki nie mieliśmy absolutnej pewności, że namierzyliśmy całą jego skrytkę.

"Gdybym mógł, to bym to zrobił - odparł Kai. Cienie w jego oczach zniknęły tak szybko, jak się pojawiły.

Jako spadkobierca fortuny Youngów, jego przyszłość była jeszcze bardziej przesądzona niż moja.

"Mówię tylko, żebyś nie był dupkiem - poradził Kai, kiwając głową przechodzącemu członkowi klubu. Poczekał, aż znikną z pola widzenia, po czym dodał: "To nie jej wina, że utknęła z kimś takim jak ty".

Gdyby tylko wiedział.

"Mniej martw się o moje życie osobiste, a bardziej o swoje - odparłam, unosząc brew na jego spinki do mankietów. Złote lwy z ametystowymi oczami, część herbu rodziny Young. "Leonora Young nie będzie wiecznie czekać na wnuka.

"Na szczęście ma już dwoje, dzięki mojej siostrze. I nie próbuj się wykręcać. Przeszliśmy przez lśniące czarne marmurowe wejście w kierunku wyjścia. "Mówiłem poważnie o Valentinie. Bądź miły.

Zacisnęłam zęby.

Czy ją lubiłem, czy nie, Valentina była moją narzeczoną i byłem coraz bardziej zmęczony słyszeniem jej imienia z jego ust.

"Nie martw się - odpowiedziałem zdawkowo. "Potraktuję ją dokładnie tak, jak na to zasługuje.


5. Valentina

ROZDZIAŁ 5

"Poważnie, Valentina, nie rozmawiałaś nawet ze swoim narzeczonym, odkąd się zaręczyliście? Isabella złożyła ręce na piersi i spojrzała na mnie z dezaprobatą. "To jakiś absurd. Co to za związek?"

"Zaaranżowany - odpowiedziałem, a bar na chwilę się przechylił, zanim się ustabilizował. Może nie powinnam była pić dwóch i pół mai tais z rzędu, ale nasza cotygodniowa happy hour w The Tipsy Goat była jedynym czasem, kiedy mogłam odpuścić.

Bez osądzania, bez potrzeby bycia prymitywną i poprawną.

Co z tego, że byłam trochę pijana? W tym miejscu było to praktycznie oczekiwane.

"Prawdopodobnie lepiej, że nie rozmawialiśmy - kontynuowałam. "Nie jest on najprzyjemniejszą osobą do rozmowy.

Nawet teraz wspomnienie mojego pierwszego i jedynego spotkania z Bryanem wywołało we mnie fale oburzenia.

Nie okazał skruchy za to, że opuścił połowę naszej wstępnej kolacji, by palić cygara w biurze mojego ojca. I wyszedł, nawet nie dziękując ani nie mówiąc dobranoc.

Bryan mógł być miliarderem, ale miał maniery źle wychowanego trolla.

"Więc dlaczego, u licha, za niego wychodzisz? Sloane uniosła idealnie wygiętą brew. "Powiedz rodzicom, żeby znaleźli ci kogoś lepszego.

"Właśnie w tym problem. Oni myślą, że on jest idealną partią" - odpowiedziałam.

"Bryan Davis, idealny?" Sloane uniosła brew jeszcze wyżej. "Jego zespół ochroniarzy umieścił kiedyś kogoś w szpitalu za próbę włamania się do jego domu. Biedak wylądował w śpiączce na kilka miesięcy z połamanymi żebrami i strzaskaną rzepką. To imponujące, muszę mu to przyznać, ale czy idealne? Nie sądzę."

Tylko Sloane uważa, że wprowadzenie kogoś w śpiączkę jest imponujące.

"Uwierz mi, wiem. Ale to nie mnie muszę przekonywać - mruknęłam.

Nie żeby notoryczna bezwzględność Bryana miała jakiekolwiek znaczenie dla mojej rodziny. Mógł zastrzelić kogoś w środku godzin szczytu na Manhattanie, a oni znaleźliby sposób, by to usprawiedliwić.

"Nie rozumiem, dlaczego w ogóle zgodziłaś się na te zaręczyny - Sloane potrząsnęła głową. "Nie potrzebujesz pieniędzy rodziców. Możesz poślubić kogokolwiek zechcesz, a oni nic na to nie poradzą.

"Nie chodzi o pieniądze. Nawet gdyby moi rodzice odcięli mnie od spadku, miałam więcej niż wystarczająco z mojej pracy, inwestycji i funduszu powierniczego, który odziedziczyłam w wieku dwudziestu jeden lat. "Chodzi o... Przerwałem, szukając odpowiedniego słowa. "O rodzinę.

Isabella i Sloane wymieniły spojrzenia.

To nie był pierwszy raz, kiedy rozmawialiśmy o moich zaręczynach i relacjach z rodzicami, ale za każdym razem czułam się zmuszona ich bronić.

"W mojej rodzinie oczekuje się aranżowanych małżeństw - wyjaśniłam. "Moja siostra to zrobiła, a teraz przyszła kolej na mnie. Wiedziałam, że to nadejdzie, odkąd byłam nastolatką".

"Ale co zrobią, jeśli odmówisz? zapytała Isabella. "Wyrzekną się ciebie?"

Żołądek mi opadł. Zmusiłem się do ciasnego śmiechu. "Może. Najprawdopodobniej."

Chwalili moją ciotkę za to, że wyrzekła się mojej kuzynki po tym, jak odrzuciła stypendium w Princeton, aby otworzyć food trucka. Odmowa poślubienia Davisa była tysiąc razy gorsza.Gdybym zerwała zaręczyny, moi rodzice już nigdy by się do mnie nie odezwali. Nie byli idealni, ale myśl o całkowitym odcięciu od rodziny i pozostawieniu samej sobie sprawiała, że mai tais w moim żołądku niebezpiecznie burczało.

Ale Isabella by tego nie zrozumiała. Kulturowo byłyśmy podobne, nawet jeśli ona była Chinką filipińską, a nie chińską z Hongkongu. Ale pochodziła z dużej, kochającej rodziny, która wspierała jej decyzję o przeprowadzce na drugi koniec kraju i realizacji marzeń o barmaństwie i pisaniu.

Gdybym wyraziła podobne pragnienia moim rodzicom, to albo zamknęliby mnie w pokoju i odprawili egzorcyzmy, albo wyrzucili na ulicę bez niczego poza ubraniem na grzbiecie, mówiąc w przenośni.

"Nie chcę ich zawieść" - powiedziałam w końcu. "Wychowali mnie, poświęcili tak wiele, bym mogła mieć takie życie, jakie mam teraz. Poślubienie Bryana byłoby korzystne dla nas wszystkich".

Relacje rodzinne nie powinny być transakcyjne, ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że jestem winna moim rodzicom ogromny dług za wszystko, co zrobili - możliwości, edukację, wolność życia i pracy, gdziekolwiek chcę, bez martwienia się o pieniądze. To były luksusy, których większość ludzi nie miała, a ja nie brałem ich za pewnik.

Rodzice dbali o swoje dzieci. A kiedy te dzieci dorastały, opiekowały się swoimi rodzicami. W naszym przypadku oznaczało to dobre małżeństwo i powiększanie bogactwa i wpływów rodziny.

Tak właśnie działał nasz świat.

Isabella westchnęła. Przyjaźniłyśmy się, odkąd poznałyśmy się na zajęciach jogi, gdy miałam dwadzieścia dwa lata. Lekcje jogi nie przetrwały, ale nasza przyjaźń tak. Wiedziała, że lepiej nie kłócić się ze mną o moją rodzinę.

"Dobrze, ale nie możesz wiecznie unikać rozmowy z nim - powiedziała Isabella. "Wprowadzasz się do niego w przyszłym tygodniu".

Potrząsnęłam szafirową bransoletką. Mogłam zaprotestować przeciwko rezygnacji z mojego mieszkania w West Village, aby wprowadzić się do penthouse'u Bryana na Upper East Side, ale jaki to miałoby sens? Kłótnia z ojcem byłaby tylko stratą czasu.

Jednak poza adresem Bryana nie miałam żadnych szczegółów na temat przeprowadzki. Żadnych kluczy, żadnych informacji o budynku - nic.

"W końcu będziesz musiała z nim porozmawiać - dodała Isabella. "Nie bądź tchórzem".

"Nie jestem tchórzem - odpowiedziałem, odwracając się do Sloane. "Prawda?"

Podczas happy hour sprawdzanie telefonów było technicznie niezgodne z zasadami. I ktokolwiek złamał tę zasadę, musiał zapłacić rachunek za całą noc. Ale w rzeczywistości Sloane sama finansowała nasze happy hours przez ostatnie sześć miesięcy. Była definicją pracoholika.

"Chociaż przez większość czasu nie zgadzam się z radami Isabelli, tym razem miała rację. Musisz z nim porozmawiać, zanim się wprowadzisz - powiedziała Sloane, a jej głos ociekał elegancją. "Dziś wieczorem u Bryana jest wystawa sztuki. Powinnaś pójść.

Bryan był znany ze swojej oszałamiającej kolekcji sztuki, wartej podobno setki milionów dolarów. Jego coroczna prywatna wystawa, na której prezentował swoje najnowsze nabytki, była jednym z najbardziej pożądanych zaproszeń na Manhattanie.Technicznie rzecz biorąc, byliśmy zaręczeni, a brak zaproszenia byłby żenujący, gdybym nie odczuwała skrytej ulgi. Pomysł spędzania każdej nocy z Bryanem Davisem, dzielenia pokoju i łóżka, wprawiał mnie w zakłopotanie. Przez głowę przelatywały mi obrazy, jak siedzi za biurkiem mojego ojca, emanując pewnością siebie, z chmurą dymu otaczającą jego urzekającą twarz.

Nagłe ciepło rozprzestrzeniło się między moimi nogami, nieoczekiwane i intensywne. Nacisk jego kciuka na moją wargę, dymny błysk w jego oczach - był taki moment, kiedy myślałam, że mnie pocałuje. Nie z czułości, ale by mnie skazić, zdominować i zdeprawować.

Ale wyczekujące spojrzenia moich przyjaciół przywróciły mnie do rzeczywistości. Nie byłam w biurze ojca; byłam w barze, a oni czekali na moją odpowiedź.

"Wystawa. Racja - powiedziałam, próbując ukryć rumieniec pod zaczerwienieniem wywołanym alkoholem. "Niegrzecznie byłoby pojawić się bez zaproszenia.

Isabella odparła: - Nie jesteś tylko przypadkową imprezowiczką. Jesteś jego narzeczoną, nawet jeśli nie masz jeszcze pierścionka. Poza tym wkrótce się wprowadzasz. Potraktuj to jako zapowiedź twojego nowego domu, do którego nie możesz się wprowadzić, dopóki z nim nie porozmawiasz".

Westchnęłam, żałując, że nie mogę cofnąć czasu i mentalnie przygotować się na to, co miało nadejść. "Nienawidzę, kiedy mówisz z sensem.

Dołeczki Isabelli pojawiły się, gdy się uśmiechnęła. "Większość ludzi tak robi. Poszłabym z tobą, ale mam dziś zmianę.

Za dnia Isabella była aspirującą pisarką thrillerów erotycznych, a nocą serwowała drogie drinki obleśnym bractwom w barze w East Village. Nienawidziła tego baru, jego klientów i przerażającego kierownika, ale dopóki nie znalazła innej pracy, utknęła w martwym punkcie.

"A co ze Sloane?" zapytałem z nadzieją. Dzisiejsza konfrontacja z Bryanem wymagałaby wsparcia.

"Nie mogę. Asher Donovan rozbił swoje Ferrari w Londynie. Nic mu nie jest - powiedziała Sloane, powodując, że zarówno Isabella, jak i ja sapnęłyśmy. Nie obchodziły nas sporty, ale Asher Donovan był zbyt piękny, by umrzeć. "Ale muszę poradzić sobie z medialną nagonką. To już drugi samochód, który rozbił w ciągu dwóch miesięcy.

Sloane prowadziła butikową firmę public relations z prestiżową listą klientów. Zawsze gasiła pożary.

Poprosiła o czek, zapłaciła go i kazała mi obiecać, że zadzwonię do niej, jeśli będę czegoś potrzebować, zanim zniknęła za drzwiami w chmurze perfum Jo Malone i platynowych blond włosach.

Niedługo potem Isabella wyszła na swoją zmianę, zostawiając mnie samego w budce, zastanawiającego się nad kolejnym ruchem.

Gdybym była mądra, poszłabym do domu i dokończyła pakowanie przed zbliżającą się przeprowadzką. Włamanie się na imprezę Bryana nie doprowadziłoby do niczego dobrego, a zawsze mogłam zadzwonić do niego jutro, jeśli bym się zdecydowała.

Spakować się, wziąć prysznic i spać. Taki był mój plan i byłam zdeterminowana, by się go trzymać.

Ale los miał inne pomysły.

"Przykro mi, ale nie ma pani na liście. Nie ma znaczenia, czy jest pani matką, siostrą czy narzeczoną pana Davisa...". Gospodyni uniosła brew na mój goły palec serdeczny. "Nie mogę cię wpuścić bez zaproszenia.

Utrzymałam uśmiech. "Jeśli zadzwonisz do Bryana, potwierdzi moją tożsamość - powiedziałam, chociaż nie byłam do końca pewna, czy to zrobi. Zajmę się tą kwestią, gdy przejdziemy przez ten most. "To tylko drobne niedopatrzenie.Po happy hour poszłam do domu zgodnie z planem, ale wytrzymałam tylko dwadzieścia minut, zanim uległam sugestii Isabelli i Sloane. Miały rację; nie mogłam siedzieć i czekać na Bryana, kiedy zbliżała się data mojej przeprowadzki. Musiałam stawić mu czoła, bez względu na to, jak bardzo mnie irytował i niepokoił.

Oczywiście, aby się z nim zobaczyć, musiałam dostać się na imprezę.

Twarz gospodyni zrobiła się czerwona. "Zapewniam, że nie było żadnego niedopatrzenia. Jesteśmy skrupulatni."

"Valentina, tu jesteś.

Gładki brytyjski akcent przeciął nasz impas.

Odwróciłam się, zaskoczona, gdy zobaczyłam uśmiechającego się do mnie przystojnego Azjatę. Jego idealnie wyrzeźbiona twarz i głębokie, ciemne oczy byłyby prawie zbyt idealne, gdyby nie proste czarne oprawki okularów, które dodawały mu odrobinę przystępności.

"Bryan właśnie wysłał SMS-a. Szuka cię, ale nie odbierałaś telefonu". Podszedł do mnie i wyciągnął z kieszeni marynarki eleganckie, kremowe zaproszenie, wręczając je gospodyni - Kai Young plus jeden. Pozwolę sobie przyprowadzić panią Hall, oszczędzając Bryanowi jego monumentalnej nocy - zaproponowałam.

Obrzuciła mnie spojrzeniem, ale zdołała się uśmiechnąć do Kaia.

"Oczywiście, panie Young. Miłego świętowania. Odsunęła się na bok, a dwóch stojących za nią strażników poszło w jej ślady.

W przeciwieństwie do typowych klubów nocnych czy barów, ekskluzywne imprezy tego typu rzadko wymagały identyfikacji. Zamiast tego od personelu oczekiwano zapamiętania twarzy i nazwisk gości.

Gdy znaleźliśmy się poza zasięgiem słuchu, zwróciłam się do Kaia ze szczerą wdzięcznością. "Dziękuję. Naprawdę nie musiałeś tego robić".

Kai i ja nie byliśmy sobie szczególnie bliscy, ale często znajdowaliśmy się na tych samych imprezach i angażowaliśmy się w przyjemną rozmowę, gdy nasze drogi się krzyżowały. W egocentrycznej dżungli elitarnego społeczeństwa Manhattanu, jego troskliwa i powściągliwa postawa była powiewem świeżego powietrza.

"To była dla mnie przyjemność." Jego formalny ton wywołał uśmiech na mojej twarzy.

Urodzony w Hongkongu, wychowany w Londynie i wykształcony w Oxfordzie i Cambridge, maniery Kaia odzwierciedlały jego kosmopolityczne pochodzenie.

"Jestem pewien, że twoja nieobecność na liście gości była po prostu niedopatrzeniem ze strony Bryana. Zręcznie podniósł dwa kieliszki szampana z tacy przechodzącego kelnera i podał mi jeden z nich. "Skoro o tym mowa, gratuluję zaręczyn. A może powinienem złożyć kondolencje?

Mój uśmiech przerodził się w śmiech. "Ława przysięgłych jeszcze tego nie rozstrzygnęła".

Z tego, co się dowiedziałam, Kai i Bryan byli przyjaciółmi. Nie byłam do końca pewna, co Bryan powiedział mu o naszych zaręczynach, więc zachowałam ostrożność.

Dla opinii publicznej byliśmy idealną parą, promieniującą szczęściem i podekscytowaniem z powodu zbliżających się zaślubin.

"Mądre posunięcie. Większość ludzi traktuje Bryana, jakby był nieomylny". Oczy Kaia błyszczały złośliwie. "Potrzebuje kogoś, kto przypomni mu, że jest takim samym człowiekiem jak my wszyscy."

"Uwierz mi - odpowiedziałam. "Nie sądzę, by był bóstwem.

Raczej diabłem wysłanym, by przetestować moją cierpliwość.

Kai zachichotał i jeszcze przez kilka minut prowadziliśmy pogawędkę, zanim wymówił się, by spotkać się ze starym przyjacielem z college'u.Dlaczego nie mogłam skończyć z kimś takim jak Kai? Uprzejmy, czarujący i wystarczająco zamożny, by spełnić standardy moich rodziców.

Zamiast tego utknęłam z ponurym Włochem, który wydawał się nigdy nie słyszeć o podstawowej etykiecie.

Westchnęłam i odstawiłam pustą szklankę na pobliską tacę, po czym zaczęłam przechadzać się po apartamencie, podziwiając jego oszałamiającą architekturę i bogaty wystrój.

Bryan unikał nowoczesnego minimalizmu preferowanego przez jego kawalerskich rówieśników, wybierając zamiast tego starannie wykonane meble i bogate odcienie klejnotów. Tureckie i perskie jedwabne dywany zdobiły lśniące podłogi, a wystawne aksamitne zasłony otaczały sięgające od podłogi do sufitu okna, z których roztaczał się zapierający dech w piersiach widok na Central Park i kultową panoramę miasta.

Minąłem dwa pokoje wypoczynkowe, cztery toalety, salę projekcyjną i salon gier, zanim w końcu wszedłem do długiej, oświetlonej świetlikiem galerii, w której odbywała się wystawa.

Nie zauważyłam jeszcze Bryana, ale prawdopodobnie...

Moje kroki zwolniły, gdy zobaczyłam znajomą głowę z błyszczącymi czarnymi włosami.

Bryan stał na końcu korytarza, pochłonięty rozmową z oszałamiającą rudowłosą i Azjatą, którego kości policzkowe mogły ciąć lód. Miał szczery uśmiech i ciepły wyraz twarzy.

Był więc zdolny do okazywania normalnych ludzkich emocji. Dobrze wiedzieć.

W moich żyłach popłynęła fala gorąca, nie byłam pewna, czy od alkoholu, czy na widok jego szczerego uśmiechu. Zdecydowałam się przypisać to pierwszemu.

Bryan musiał wyczuć moje spojrzenie, bo nagle przestał mówić i podniósł wzrok.

Nasze spojrzenia się spotkały, a ciepło zniknęło z jego twarzy tak szybko, jak zachodzące słońce.

Uderzenia mojego serca zderzyły się ze sobą w chaosie.

Chociaż dzielił nas podwójnej długości korytarz, jego niezadowolenie przenikało powietrze, wsiąkając w moje ciało jak toksyczna trucizna.

Bryan odsunął się od swoich towarzyszy i ruszył w moją stronę, a jego potężna, muskularna sylwetka przecięła tłum ze zdeterminowaną precyzją drapieżnika celującego w ofiarę.

Niepokój poczułam w kręgosłupie, ale zmusiłam się do pozostania na swoim miejscu, mimo że każdy instynkt krzyczał, bym uciekała.

W porządku. Nie zamorduje cię publicznie. Prawdopodobnie. Może.

"Piękna impreza. Niestety, moje zaproszenie musiało zaginąć w poczcie, ale udało mi się zdążyć - zauważyłam, gdy się zbliżył. Wzięłam kieliszek z pobliskiej tacy i wyciągnęłam go w jego stronę. "Masz ochotę na szampana?"

"Nie tylko twojego zaproszenia brakuje, mia cara. Aksamitna czułość byłaby warta omdlenia, gdyby nie mrok czający się pod powierzchnią. Odmówił przyjęcia drinka, jego dłoń unosiła się tuż przed nim. "Co ty tu robisz?

"Delektuję się jedzeniem i dziełami sztuki. Podniosłam szklankę do ust i wzięłam łyk. Nic nie smakowało tak słodko jak płynna odwaga. "Masz nienaganny gust, choć twoje maniery przydałyby się poprawić.

Na jego ustach pojawił się okrutny uśmiech. "Cóż za ironia losu, że zawsze pouczasz mnie o manierach, podczas gdy to ty pojawiłaś się nieproszona na prywatnej imprezie."Jesteśmy zaręczeni - powiedziałem, przechodząc od razu do sedna sprawy. Im szybciej skończę tę rozmowę, tym szybciej będę mógł odejść. "A jednak nie zamieniliśmy ani słowa od czasu kolacji, mimo że mam się wprowadzić w przyszłym tygodniu. - Nie oczekuję wielkich gestów miłości i bukietów każdego dnia - zaczęłam, mój głos był spokojny. "Ale oczekuję podstawowej uprzejmości i umiejętności komunikacyjnych. Ponieważ wygląda na to, że nie jesteś w stanie przejąć inicjatywy, wzięłam sprawy w swoje ręce.

Skończyłam drinka i odstawiłam szklankę, patrząc Bryanowi prosto w oczy. "I nie myśl o tym, że pojawiam się nieproszona. Potraktuj to jako przyjęcie zaproszenia z wyprzedzeniem. W końcu zgodziłeś się, bym się wprowadziła, prawda? Chciałem tylko zobaczyć mój nowy dom przed podjęciem zobowiązania.

Serce waliło mi z nerwów, ale nie chciałam okazać żadnych oznak słabości. Nie mogłam pozwolić Bryanowi myśleć, że może mnie obezwładnić, gdy tylko się zdenerwuje. Jeśli wyczułby jakąkolwiek słabość, wykorzystałby okazję.

Uśmiech Bryana nie sięgał jego oczu.

"To była niezła przemowa - powiedział, a w jego głosie słychać było chłód. "Z pewnością nie miałeś tyle do powiedzenia podczas kolacji poprzedniego wieczoru. Jego ton złagodniał, a spojrzenie omiatało mnie z coraz większą intensywnością. "Prawie cię nie poznaję.

Jego słowa miały podwójne znaczenie, intymność, która przyprawiała mnie o dreszcze i rozpalała ogień między moimi nogami.

Zniknął mój tweed i perły, zastąpione klasyczną czarną sukienką koktajlową, szpilkami i moją ulubioną czerwoną szminką. Diamenty zdobiły moją szyję i uszy. Nie było to nic przełomowego, ale było to najlepsze, co mogłam zrobić w pośpiechu.

Jednak pod okiem Bryana czułam się, jakbym pojawiła się na zjeździe kościelnym w bikini.

Mój żołądek zacisnął się, gdy jego wzrok powędrował od mojej twarzy w dół piersi i osiadł na moich biodrach, gdzie sukienka ściśle przylegała. Prześlizgnął się po długości moich gołych nóg, a jego spojrzenie było zarówno nieprzyzwoite w swoim lenistwie, jak i erotyczne w swojej dokładności, jak dotyk kochanka zdeterminowanego, by zbadać każdy centymetr mojego ciała.

Zaschło mi w gardle. Płomień zapłonął głęboko w moim żołądku i żałowałam, że nie wybrałam na ten wieczór bardziej konserwatywnego stroju.

Byłoby bezpieczniej. Mniejsze prawdopodobieństwo, że mój umysł zostanie zmącony przez jego szorstki ton i elektryzującą atrakcyjność.

O czym my w ogóle rozmawialiśmy?

"Różne okazje wymagają różnych podejść - jąkałam się, szukając słów, które miałyby sens.

Uniosłam brew, modląc się, by nie usłyszał szybkiego bicia mojego serca. To było niemożliwe, ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że widzi mnie na wylot, jakbym była zrobiona z tysiąca kawałków potłuczonego, przezroczystego szkła.

"Może kiedyś zechcesz wypróbować tę strategię - powiedziałam, zdeterminowana, by podtrzymać rozmowę. "Ludzie mogliby cię polubić".

"Lubiłbym, gdyby zależało mi na tym, co inni o mnie myślą - odparł, przenosząc wzrok z powrotem na mnie. Na jego twarz powróciło szydercze okrucieństwo. "W przeciwieństwie do niektórych moich szanownych gości, nie czerpię poczucia własnej wartości z ich opinii.Jego insynuacje uderzyły mnie jak obuchem w brzuch, a przez moje ciało przebiegł nagły dreszcz.

Nikt nie potrafił zmienić się ze znośnego w dupka szybciej niż Bryan Davis. Potrzebowałam całej siły woli, by nie rzucić mu drinkiem w twarz.

Miał tupet, ale najgorsze było to, że nie do końca się mylił.

Obelgi z ziarnkiem prawdy zawsze są najgłębsze.

"To dobrze. Bo zapewniam cię, że ich opinia o tobie jest dość niska" - warknęłam.

Nie spoliczkuj go. Nie rób sceny.

Wzięłam głęboki oddech i szybko zakończyłam rozmowę, zanim postąpiłam wbrew własnej radzie.

"Jakkolwiek rozkoszna była ta rozmowa, muszę się usprawiedliwić. Muszę być w innym miejscu - powiedziałam, a mój głos ociekał sarkazmem. "Oczekuję jednak, że wszystkie informacje logistyczne dotyczące mojej przeprowadzki znajdą się w mojej skrzynce odbiorczej jutro do południa. Nie chciałbym pojawić się w twoim budynku i ujawnić sąsiadom twojej niekompetencji. Dotknęłam diamentowego wisiorka na szyi. "Wyobraź sobie, jakie to byłoby żenujące, gdyby ludzie dowiedzieli się, że wielki Bryan Davis nie potrafił nawet skoordynować wprowadzenia się swojej narzeczonej.

Spojrzenie Bryana mogło stopić złote ramy wiszące na ścianach.

"Możesz nie dbać o to, co inni myślą o tobie osobiście, ale reputacja jest wszystkim w biznesie - kontynuowałam, wyjmując wizytówkę z kopertówki i wsuwając ją do kieszeni jego marynarki. "Zakładam, że masz już moje dane kontaktowe, ale na wszelki wypadek, oto moja wizytówka. Czekam na wiadomość e-mail".

Odeszłam, zanim zdążył odpowiedzieć.

Ciepło jego gniewu paliło mnie w plecy, ale zanim odeszłam, dostrzegłam w jego oczach coś jeszcze.

Szacunek.

Szłam dalej, serce waliło mi w gardle, stopy poruszały się coraz szybciej, aż dotarłam do najbliższej łazienki dla gości. Gdy drzwi się za mną zamknęły, oparłam się o ścianę i zakryłam twarz dłońmi.

Oddychaj.

Przypływ adrenaliny już zanikał, pozostawiając mnie wyczerpaną i niespokojną.

Postawiłam się Bryanowi i wygrałam... na razie. Ale nie byłam na tyle naiwna, by myśleć, że to koniec.

Nawet jeśli zyskałem u niego pewien szacunek, nie pozwoliłby, aby nierówny wynik się utrzymał.

W jakiś sposób rozpoczęłam zimną wojnę z moim narzeczonym, a dzisiejszy wieczór był dopiero początkiem.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Błagaj o przebaczenie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści