Tajemnice, którymi oddychamy

Rozdział 1

"Panno Quinn! Panno Quinn, proszę się obudzić! Wszystko w porządku? Panno Quinn, proszę!" Pokojówka gorączkowo przytrzymywała upadającą postać młodej kobiety, jej panika rosła. "Niech ktoś wezwie lekarza! Panna Quinn zemdlała!"

Mieszkańcy pobliskiego miasteczka nie mogli powstrzymać się od drwin. Wymienili spojrzenia pełne pogardy. "Daj spokój! Kto nie wie, że ona zawsze rzuca zaklęcia omdlenia na oczach Lorda Eadrica? Proszę, żaden lekarz nie jest potrzebny".

"To niedorzeczne! Mdleje, a potem wzywa lekarza? Powinna się martwić, że zostanie zdemaskowana.

"Czego tu się bać? Praktycznie skacze w ramiona lorda Eadrica. To oczywiste, że chce się na nim wesprzeć, rujnując własną reputację. Jakie to bezwstydne.

"Dziewczyny z Kapryśnej Tawerny nie odważyłyby się na tak bezczelne zachowanie. To wiele mówi o tym, jakie miała wychowanie, pochodząc z rodziny kupieckiej".

Porównanie cnotliwej kobiety do tej z burdelu było rozdzierającą serce obelgą. Pokojówka poczuła gorący gniew na policzkach i zganiła: "Panna Quinn nie jest taką osobą! Nigdy nie uwiodła lorda Eadrica. Serenity Hall jest ekskluzywne; lady Arwen poprosiła ją, by zaczekała na nią z lordem Eadriciem. Panna Quinn po prostu zemdlała z zimna po tak długim czekaniu na wietrze. Wcale nie zamierzała przyciągać uwagi lorda Eadrica. Nie powinieneś jej obrażać".

"Obraźliwe są jej czyny. Zszargała własne imię, zanim ktokolwiek inny miał szansę. Flirtować z mężczyzną na ulicy w biały dzień - kogo ona oszukuje?"

"Nie zaprzeczaj! To nie pierwszy raz, szczerze! Tsk, Tsk. Jak, u licha, House Quinn wychowuje swoje córki? Jest jeszcze bardziej bezwstydna niż panie z Drunken Blossom Inn. Żadnej skromności."

"Pochodząc ze środowiska kupieckiego, jakiej godności można się spodziewać? Dla pieniędzy i władzy zrobią wszystko. A co do lorda Eadrica? Chętnie skorzystają z każdej okazji, by się do niego zbliżyć.

"Ale tak naprawdę ona tylko udaje, że jest blada. Spójrz, jej oczy się poruszyły. Chyba nie może już dłużej udawać. Naprawdę brak jej wstydu".

W zatłoczonym samolocie Evelyn Quinn obudziła się, widząc dziwną scenę rozgrywającą się wokół niej - grupę kłócących się ludzi w historycznych strojach.

W tym momencie ogarnęło ją poczucie deja vu.

Czy to możliwe? Czy znów śniła o przeszłości?

Doskonale pamiętała, jak właśnie skończyła dwie wyczerpujące, piętnastogodzinne operacje, a następnie otrzymała pilny telefon z bazy badawczej. Pospiesznie wsiadła do prywatnego odrzutowca, zbyt wyczerpana, by nie zasnąć.

Więc to musiał być sen - żywy sen o jej dawnym życiu.

Nagle ktoś chwycił ją za podbródek, wyrywając z zamyślenia.

Serce Evelyn przyspieszyło. Ten sen wydawał się zbyt realny.

Król Arthur Ashford trzymał ją mocno za podbródek, patrząc w dół na jej mocno umalowaną twarz, która przypominała pomalowaną lalkę. Nieprzyjemne uczucie zakręciło mu się w żołądku. Szybko jednak przypomniał sobie o ogromnym bogactwie rodu Quinnów i o tym, że potrzebował ich pieniędzy, by wzmocnić swoją pozycję.

Tłumiąc odrazę, zauważył z kpiną: - Tego można się nauczyć od rodziny kupieckiej? Kobieta rzucająca się na mężczyznę na widoku? Niestety, ród Quinn upadł zbyt nisko, bym mógł rozważyć wzięcie cię za konkubinę. Zwykła kochanka mogłaby wystarczyć, ale ponieważ twoja reputacja jest już nadszarpnięta, przypuszczam, że mógłbym zadowolić się tobą na ten wieczór.
"Slap! Klaps! Klaps!" Dźwięk ostrych uderzeń przerwał jego słowa.

Evelyn potrząsnęła obolałą ręką, a jej serce zaczęło bić z podniecenia: Prawa fizyki przemówiły!

W końcu nie śniła, wróciła!

Naprawdę wróciła ze współczesnego świata.

Wróciła do czasów, zanim dom Quinn został pozbawiony bogactw, zanim jej rodziców spotkał los.

Powróciła do chwili, w której nie została jeszcze zmanipulowana przez stojących przed nią łajdaków, a jej przeznaczeniem było zostać nieuznaną konkubiną - zwykłą dojną krową dla tej pary.

Do czasów, zanim została oskarżona o spiskowanie przeciwko księciu koronnemu.

Do czasów, gdy wciąż była cenną, rozpieszczoną jedynaczką Lorda Doriana.

Oszołomiony tłum otoczył ją, ich oczy rozszerzyły się z niedowierzania, gdy spojrzeli między Evelyn i królem Arthurem Ashfordem.

W jednej chwili twarz króla Artura poczerwieniała, puchnąc od siły uderzenia, które właśnie otrzymał, a sama liczba uderzeń zdradzała, jak mocno zostały wymierzone.

Rozdział 2

Uderzenie kupieckiej dziewczyny było mocniejsze niż uderzenie deską. Czy jej dłoń była z żelaza? I czy chciała się zabić? Nawet lord Eadric nie został oszczędzony. Lord Eadric - był księciem, na litość boską!

Król Artur Ashford poczuł ostre ukłucie w policzek, a z jego twarzy, która niepokojąco spuchła, odpłynął kolor: "Chyba prosisz się o kłopoty".

Jego spojrzenie stało się wściekłe, uniósł dłoń, gotów uderzyć Evelyn Quinn.

Arthur, nie! Błysk różu rzucił się na Evelyn, przyjmując na siebie całą siłę jego gniewu. Cios uderzył mocno, posyłając dziewczynę na ziemię.

Seraphina! Król Artur podbiegł do Evelyn z bijącym sercem, delikatnie ją podnosząc.

Seraphina Linwood uśmiechnęła się do niego słabo. Arturze, nic mi nie jest - powiedziała cicho.

Król Artur nie mógł jednak zignorować wyraźnego odcisku pozostawionego na delikatnym policzku Seraphiny. Sprawiło mu to głęboki ból. Wymierzył ten cios z całej siły, a teraz ona została zraniona przez niego. Zawsze narażasz się dla niej na niebezpieczeństwo - powiedział, a złość przeplatała się z troską. Tym razem nie pozwolę jej ujść bezkarnie.

Twarz Seraphiny płonęła bólem, łzy spływały po jej policzkach niczym rozsypane perły. Chwyciła go za rękaw i spojrzała na niego błagalnym wzrokiem. Ona jest moją kuzynką! Kogo innego miałabym chronić? Arthur, proszę, to nie jej wina. To ja kazałam jej czekać zbyt długo. Nie czuje się dobrze, a omdlenia zdarzają jej się często. To nie było zamierzone. Przepraszam za nią, nie karz jej, dobrze? Jeśli ktoś musi zostać ukarany, to powinienem to być ja".

Seraphina była już jedną z najpiękniejszych kobiet w mieście, znaną ze swojej delikatnej urody, a w tym stanie cierpienia była jeszcze bardziej żałosna. Król Artur nie mógł się powstrzymać; otarł jej łzy, kiwając bezradnie głową.

Spojrzał z powrotem na Evelyn Quinn. Uznaj to za ostrzeżenie z powodu Seraphiny. Tym razem cię oszczędzę. Odejdź. Nigdy więcej nie pokazuj się przede mną, bo przysięgam, że następnym razem nie pójdzie ci łatwo.

Gdyby nie jej potencjalna przydatność w przyszłości, nie okazałby jej dziś żadnej łaski. Okoliczni mieszczanie nie mogli powstrzymać oburzenia z powodu pobłażliwości lorda Eadrica. Seraphino, jesteś zbyt łaskawa! Ta kupcowa tylko udawała omdlenie, by uwieść lorda Eadrica! Nie powinnaś jej bronić. Lord Eadric powinien ją zdyscyplinować.

Masz rację! Sama to na siebie sprowadziła, próbując uwieść lorda Eadrica, a potem nawet go spoliczkowała! Zasługuje na karę, nawet egzekucję! Seraphino, proszę, nie daj się jej więcej nabrać; ona próbuje ukraść ci narzeczonego.

Seraphino, bądź ostrożna! Ta kupcowa ma swoje sztuczki w zanadrzu i może ukraść ci narzeczonego sprzed nosa!

Seraphina potrząsnęła głową. Nie, moja kuzynka nie jest taka.

Następnie ponownie zwróciła się do Evelyn, uspokajając ją. Kuzynko, już wszystko w porządku. Artur już nie będzie cię obwiniał. To moja wina, że kazałam ci czekać zbyt długo. Wiem, że to nie było celowe. Po prostu źle się czujesz, to wszystko.


Rozdział 3

Evelyn Quinn szydziła, przypominając sobie, jak Seraphina Linwood oszukała ją wieki temu, zawsze udając, że ją chroni. Ale prawda była taka, że to była tylko sztuczka.

Wzrok Evelyn skupił się na sakiewce przewiązanej wokół talii króla Arthura Ashforda, a na jej usta wkradł się chytry uśmiech. Mój drogi kuzyn ma rację. Z pewnością nie zamierzałam zemdleć; po prostu...

Evelyn szybkim ruchem wyrwała sakiewki zarówno z talii króla Artura, jak i ze swojej, rozrywając je i odrzucając zawartość na bok.

Pachnące proszki rozsypały się na oboje.

Ach! wrzasnęła Seraphina Linwood, energicznie wycierając twarz chusteczką.

Kaszel, kaszel. Król Arthur Ashford wdychał zapach, kaszląc i gorączkowo próbując zetrzeć toksyczną mieszankę, która teraz pokrywała jego twarz i ubranie.

Ciężki zapach wypełnił powietrze.

Nieopodal jeden z medyków wyczuł zapach i krzyknął: "Lordzie Eadricu, pospiesz się! Zdejmij z siebie ten proszek! Mieszanka tych dwóch zapachów jest toksyczna i przyprawi cię o zawroty głowy!".

Mieszczanie wokół nich wpadli we wściekłość. To oburzające! Lordzie Eadricu, nie pozwól, by tej niegodziwej kupcowej uszło to na sucho! Zaciągnij ją do Bramy Południa i każ stracić!

To szaleństwo! Jak śmiała kogoś otruć! Taka zdrada powinna być karana śmiercią!

Lord Eadric jest szlachetnej krwi; Evelyn Quinn, twój czas się skończył!

Evelyn Quinn zdawała się nie zwracać uwagi na ich wściekłe obelgi, apatycznie rzucając dwie sakiewki na zdezorientowaną parę, otrzepując dłonie - Chodzi wam tylko o złoto z rodu Quinn, próbując zrujnować moją reputację, abyście mogli zmanipulować króla Artura Ashforda, by wziął was za kochankę i uczynił z nas swoją dojną krowę. Nie było potrzeby całej tej intrygi z sakiewkami; nigdy nie odrzuciłam od ciebie srebra. Potraktuj to jako jałmużnę dla żebraka. Nie ma potrzeby knuć tak podłych rzeczy. Nawet jeśli chcesz dzielić się ze mną mężczyzną, stać cię na więcej...".

Przerwała, by pogardliwie ocenić króla Arthura Ashforda. Pomyśleć, że miałabym dzielić łoże z bezwartościowym głupcem, który awansował tylko dzięki przebiegłości i oszustwu. Nie jesteś nawet godzien nosić moich butów.

Po tych słowach obróciła się na pięcie i odeszła.

Seraphina Linwood wpatrywała się w nią zszokowana. Skąd Evelyn wiedziała?

Mieszkańcy miasta wymienili szeroko otwarte spojrzenia, zastanawiając się nad implikacjami słów Evelyn.

Lord Eadric i Seraphina spiskowali przeciwko kupcowi, chcąc wykorzystać go dla własnych korzyści finansowych - czy to była prawda?

Wydawało się to nieprawdopodobne.

Jednak ich spojrzenia padły na dwie identyczne haftowane sakiewki leżące na ziemi, z charakterystycznym jadeitowym znakiem Seraphiny wyszytym w rogach.

Ktoś krzyknął: "Te sakiewki zostały wykonane przez Seraphinę Linwood!".

Zdając sobie sprawę z pomyłki, szybko zakryli usta. "Musiałem się pomylić.

Hafty Seraphiny zdobyły niegdyś uznanie królowych Izoldy i Lysandry podczas Festiwalu Qiqiao.

Wielu rozpoznało dwie sakiewki jako jej rękodzieło. Jedna znajdowała się na Evelyn, a druga zdobiła talię króla Artura. Najwyraźniej były prezentem od Seraphiny, chyba że ktoś uwierzyłby, że zwykły kupiec obdarowałby go czymś takim.
Ale mieszanie tych proszków to już inna historia; mikstura była toksyczna i wywoływała zawroty głowy.

To było intrygujące.

I pomyśleć o tym, co właśnie powiedziała Evelyn...

Mój Boże, czy kryła się za tym jakaś ukryta prawda?

Nie mogli jednak pojąć, jak śmiała była ta kupcowa. Czy nie obawiała się o swoje życie, stawiając czoła lordowi Eadricowi w taki sposób?

Mimo to, jej zuchwałość była godna podziwu.

Gdybym to była ja, nie miałabym odwagi tak się zachować. Bardziej wyrachowani i tchórzliwi z nich zaczęli się po cichu wymykać.

Seraphina wyrwała się z oszołomienia, dostrzegając pełne niedowierzania spojrzenia mieszkańców miasteczka. Spanikowana zawołała: - Moja kuzynka jest dziś na mnie po prostu zła, dlatego wzięła moją uprzejmość za złośliwość! To wszystko moja wina, że się spóźniłam. Proszę, nie zrozum źle mojej kuzynki! Nie chciała zemdleć. Królu Arturze Ashford, nie obwiniaj jej, dobrze?

Tłum mruknął zgodnie. Rzeczywiście, ten kupiec musiał oszaleć! Seraphina ma dobre serce, a lord Eadric jest zbyt szanowany, by knuć intrygi o srebro. Ojej, robi mi się słabo - powietrze z pewnością jest toksyczne. Muszę poszukać lekarza".

Ten kupiec jest przebiegły. Nie ufałbym ani jednemu jej słowu. Kręci mi się w głowie; ja też powinienem udać się do lekarza".

Trzeba radzić sobie z nieuczciwością w handlu - to jasne, że nie mogę ufać ani jednemu słowu tej kobiety. krzyknął ktoś przed ucieczką.

Mieszkańcy miasteczka rozpierzchli się w szale.

Po co zostawać, skoro spojrzenie lorda Eadrica mogło się na nich zatrzymać? Z pewnością nie podzielali odwagi Evelyn Quinn.

Jednak wielu zaczęło wątpić w twierdzenia Seraphiny na temat jej kuzynki. W końcu te sakiewki stanowiły niezaprzeczalny dowód.

Twarz Seraphiny pobladła.

To było to; czyżby jej nie wierzyli? Jej pieczołowicie budowany wizerunek pięknej i życzliwej osoby upadał.

To był koniec. Jej reputacja legła w gruzach. Cała jej staranna intryga poszła na marne.

Co powiedzą ludzie? Czy wpłynie to na jej zaręczyny z królem Arthurem Ashfordem?

Desperacko chwyciła rękaw króla Artura, z niepokojem wyrytym na twarzy. "Królu Arturze Ashford, co robimy?

Efekty proszku zbierały swoje żniwo, a teraz, gdy odzyskał panowanie nad sobą, król Artur cofnął rękaw, a ciemny wyraz jego twarzy zachmurzył się, gdy patrzył na nią z niedowierzaniem. O co chodzi z tymi woreczkami? To nie twoja sprawka, prawda? Jestem taki rozczarowany.

Po tych słowach odwrócił się, odchodząc szybkim ruchem płaszcza.

Seraphina stała tam, oszołomiona.

Król Artur Ashford - co to miało znaczyć?

Czy próbował zrzucić całą winę na jej stopy?

Nie, nie mylił się, chroniąc siebie - tym razem musiał być ostrożny.

To wszystko była wina Evelyn Quinn; jak mogła to zrobić?

Była jej kuzynką!

Czy naprawdę posunęła się tak daleko, by mimo wszystko chronić własne interesy?

To było dalekie od zakończenia.

Seraphina poprzysięgła uczynić Evelyn swoją służącą, na zawsze pod jej obcasem.


Rozdział 4

Na tętniących życiem ulicach Królewskiej Przystani Evelyn Quinn szła celowym krokiem w stronę Quinn Manor, a jej serce biło z nagłej potrzeby. Desperacko pragnęła znów zobaczyć swoich rodziców.

W poprzednim życiu Kompania Kupiecka była zamieszana w zdradę na granicy. Rodzina Quinnów została niesprawiedliwie oskarżona, a reperkusje objęły również jej matczyną rodzinę. Domostwo lorda Cedrica Chena zostało pozbawione całego bogactwa i majątku. Jej rodzice, wraz z krewnymi ze strony matki, zostali wygnani za niebezpieczne granice.

Nawet jej zamężna kuzynka okryła się hańbą, ponieważ jej mąż postanowił ją odrzucić.

Podczas plądrowania ich domu, matka Evelyn została kopnięta w brzuch przez królewskiego strażnika. Straciła dziecko wśród potoku krwi i zmarła w więzieniu.

Jej ojciec, uciekając podczas wygnania, szukał schronienia u księcia Vincenta, ale został złapany przez eskortujących go żołnierzy. Żołnierze otoczyli go, zasypując strzałami, co doprowadziło do jego tragicznej śmierci.

Podobny los spotkał jej matczyną rodzinę, która padła ofiarą przemocy swoich porywaczy, aż nikt nie pozostał przy życiu.

W poprzednim życiu Evelyn była naiwna. Kiedy dom Quinn został przejęty i pozbawiony majątku, nie zdawała sobie sprawy ze zbliżającej się zdrady, dopóki nie było za późno. Powaga sytuacji dotarła do niej dopiero po tym, jak została sprzedana do łoża księcia koronnego przez parę, która wierzyła, że uratuje jej rodzinę.

Wtedy była w posiadłości Vincenta, błogo nieświadoma, odgrywając rolę nominalnej konkubiny króla Arthura Ashforda po tym, jak jej kuzyn został zwolniony. Niemądrze ufała, że Seraphina Linwood i król Arthur Ashford przyjdą na ratunek jej rodzinie i przywrócą jej honor.

W swojej naiwności ujawniła sekretne skrytki srebra, które jej ojciec dyskretnie ukrył - desperacki środek na przetrwanie domu Quinn.

Gdy Seraphina Linwood i król Arthur Ashford zdobyli srebro, jej postrzegana wartość spadła w ich oczach. Natychmiast wysłali ją do księcia koronnego, licząc na jej przychylność.

W chwili, gdy miała wbić sztylet w księcia, ten w niewytłumaczalny sposób upadł na łóżko bez życia.

Spowodowało to jej niesłuszne oskarżenie o zamordowanie księcia koronnego, co doprowadziło królową Izoldę do obdarowania jej pucharem zatrutego wina.

Ostatecznie odrodziła się w dwudziestym drugim wieku, jako sierota wychowywana przez krewnych ze strony matki w bazie wojskowej.

Zachowując wspomnienia z poprzedniego życia, opowieści o reinkarnacji napędzały jej nieustanną pogoń za wiedzą w czasach współczesnych, rozpalając nadzieję na powrót pewnego dnia.

Ku jej zdumieniu, rzeczywiście znalazła się z powrotem w świecie, który kiedyś opuściła.

W nowym życiu była zdeterminowana, by wyrównać rachunki, nie pozostawiając żadnej krzywdy bez odpowiedzi.

Rodzina Quinn była niezwykle bogata - wystarczająco bogata, by rywalizować z narodami. Ich oszałamiająca fortuna rozpaliła zazdrość w niezliczonych sercach, a wielu pragnęło zdobyć jej część.

Jako kupcy, zaczynali od skromnych korzeni. Czy oznaczało to, że mogli być traktowani jak zwykli ludzie przez szlachtę i rządzących?
Evelyn Quinn budowała własną drabinę do sukcesu, krok po kroku, miażdżąc tych, którzy ośmielili się ją prześladować.

Z lodowatą determinacją w spojrzeniu przemierzała ulice, emanując niepokojącą aurą, która sprawiała, że mieszkańcy miasteczka instynktownie unikali jej wzroku.

Peachy Blossom spieszyła się, by dotrzymać jej kroku, potykając się o własne stopy. Z trudem łapiąc oddech, zawołała: "Panno Quinn, nie idź tak szybko!". Granat poszła po powóz, poczekajmy na nią!".

Gdy Evelyn już miała zwolnić, jej oczy nagle się zwęziły i rzuciła się do przodu z szybkością spadającej gwiazdy.

Peachy Blossom aż sapnęła.

Amber Ashford właśnie wróciła z koszar i jechała ulicami, gdy zobaczyła małą postać spadającą z okna Kapryśnej Tawerny. Instynktownie zeskoczył z konia i wykorzystując swoją zwinność, podbiegł do niej.

W tym samym momencie dwie pary rąk złapały spadające z góry dziecko.

Obie mocno chwyciły się za ręce.

Gdy ich spojrzenia się spotkały, instynktownie się cofnęli.

Dziecko wyślizgnęło im się z palców, a oni w panice sięgnęli po nie ponownie.

Ich głowy zderzyły się z tępym grzmotem.

Ich ręce splotły się, by ponownie złapać dziecko.

Oboje zostali ogłuszeni ciszą.

Dziecko wpatrywało się w nich, równie zszokowane.

Evelyn Quinn, która jako pierwsza odzyskała spokój, zwolniła uścisk i cofnęła się pospiesznie.

Amber Ashford zacisnęła uścisk na dziecku i również cofnęła się o krok.

Rozdział 5

Od siódmego roku życia cierpiał na osobliwą chorobę, która uniemożliwiała mu jakikolwiek kontakt z płcią przeciwną - nawet najbardziej przypadkowe dotknięcie opuszkami palców wywoływało natychmiastową reakcję, pozostawiając skórę pokrytą wysypką i nieznośnym swędzeniem.

Teraz poczuł znajome swędzenie na dłoniach i czole. Chwilę później całe jego ciało pokryło się czerwienią, nieznośną i nieustępliwą. Spojrzał zimno na Evelyn Quinn i powiedział: - To dziecko jest synem księcia Ashvale. Proszę, zabierz go na górę.

Gdy posadził dziecko, szybko wsiadł na konia i odjechał, znikając w oddali.

Evelyn Quinn wzięła dziecko za rękę i delikatnie potarła jego obolałe czoło wolną ręką, spoglądając za oddalającą się postacią.

Rozpoznała go.

Książę Ashvale - znany jako mały wojownik z Królestwa Eldorii, najlepszy spośród królewskich wnuków.

W swoim poprzednim życiu została otruta przez królową Izoldę, była bliska śmierci i to on ją uratował, dostarczając antidotum i organizując pochówek jej rodziców i rodziny ze strony matki. Szukał nawet dowodów, aby oczyścić Dom Quinn z niesprawiedliwych oskarżeń.

Niestety, była zbyt zatruta, by złożyć hołd swojej rodzinie, a w drodze do tego zmarła, zanim zdążyła ujawnić, że zostali oczyszczeni z zarzutów.

Wciąż pamiętała ten moment, kiedy jej dusza zaczęła zanikać, kiedy miała wrażenie, że widzi go pędzącego do powozu, ogarniętego paniką.

Ruier. W tym momencie z pobliskiego sklepu wybiegła dostojna kobieta i służąca.

Kobieta chwyciła dziecko w ramiona, trzymając je mocno, ze łzami spływającymi po jej twarzy z przerażenia.

"Wah! Dopiero wtedy dziecko odważyło się krzyknąć. Widząc, że matka dotarła na miejsce, Evelyn Quinn poczuła ulgę i wyszła.

Zanim kobieta odzyskała spokój i zdążyła podziękować Evelyn, ta już zniknęła.

Gdy Evelyn skręciła za róg, natknęła się na Pomegranate, która powoziła powozem i przybyła modnie spóźniona.

Granat krzyknął: "Panienko, pokojówka przyszła!".

W ten sposób powóz zatrzymał się przed Evelyn Quinn.

Peachy Blossom nie mogła się powstrzymać od skarcenia jej: "Dlaczego się tak spóźniłaś? Młoda dama jest ranna!

Młoda dama była ranna.

Granat zeskoczyła z powozu, zaskoczona, i z łatwością podniosła Evelyn Quinn, szybkim ruchem wciągając ją do powozu.

Evelyn Quinn pomyślała: "...".

Wreszcie znów poczuła to rzadkie uczucie bycia pod opieką.

Obok niej znajdowały się cztery służące - Peachy Blossom, skrupulatna i troskliwa; Pomegranate, silna i beztroska; Chrysanthemum Fall, utalentowana kucharka z nosem do plotek; i Snow Blossom, która wyróżniała się w sztuce i rzemiośle, posiadając nawet odrobinę wiedzy medycznej.

Każda z nich miała swoje specjalizacje, ale wszystkie były wobec niej lojalne.

Panienko, wszystko w porządku? zapytała Peachy Blossom, wsiadając za nią do powozu, zauważając, jak blado wygląda Evelyn i natychmiast czując niepokój. Rzuciła Granatowi spojrzenie: - Mówiłam ci niezliczoną ilość razy! Nie bądź taka szorstka! Ona jest delikatna!
Pomegranate potarł niezręcznie tył głowy: "Zapomniałem...".

Następnym razem noś ją delikatniej - najlepiej w pozycji poziomej.

Evelyn Quinn potrząsnęła głową: - Nic mi nie jest, chodźmy do domu.

Natychmiast zapadła cisza. Pomegranate wskoczyła z powrotem na siedzenie kierowcy, trzasnęła batem i powóz ruszył.

Wkrótce dotarli do wejścia do Quinn Manor.

Evelyn Quinn zeskoczyła i pośpiesznie poprawiła suknię, wbiegając do środka, zaskakując zarówno dwie służące, jak i portiera.

"Co się z nią dzieje?" - zastanawiali się.

Evelyn pobiegła krętymi korytarzami wprost do Sali Bogactwa, wskakując w ramiona Lorda Cedrica Chena i Lady Sereny Quinn: - Tato! Mamo!

Lord Cedric i Lady Serena, którzy byli pochłonięci przeglądaniem listy gości na 60. urodziny Starego Lorda Quinna, byli zaskoczeni nagłym pojawieniem się ich córki.

Czy wszystko w porządku? zapytał lord Cedric, w jego głosie słychać było troskę. Co się stało? Czy ktoś znęcał się nad tobą na zewnątrz?

Kto śmiałby cię skrzywdzić? oświadczyła lady Serena, gotowa bronić córki. Dam im nauczkę!

Evelyn Quinn poczuła, jak wzbierają w niej emocje, ale szybko je stłumiła i wyswobodziła się z ich uścisku, kręcąc głową: - Nie, jestem po prostu bardzo szczęśliwa.

Naprawdę była szczęśliwa.

Nikt nie wiedział, jak bolesne było dla niej znoszenie wspomnień o ruinie jej rodziny w poprzednim życiu.

Teraz ponowne zobaczenie rodziców napełniło ją czystą radością.

Lord Cedric i Lady Serena westchnęli z ulgą, a na ich twarzach pojawił się delikatny uśmiech. W takim razie powiedz nam, co sprawiło, że jesteś taka radosna?

Evelyn Quinn uśmiechnęła się: - To dlatego, że zobaczyłam, że tata wrócił.

Lord Cedrik zachichotał - Ale twój ojciec wrócił już jakiś czas temu.

Lady Serena wyczuła, że coś jest nie tak z Evelyn; znała zasady panujące w Serenity Hall - zakaz wstępu bez żetonu.

Czy to możliwe, że Evelyn spotkało coś niepokojącego poza bramami Serenity Hall?

Zanim zdążył zapytać, służąca Spring Blossom przyszła złożyć raport: "Panie, pani, panienko, przybył wasz kuzyn".

Na twarzy Evelyn pojawił się cień.

Co za wyczucie czasu!

Lord Cedric uśmiechnął się: - Proszę, wpuść ją.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tajemnice, którymi oddychamy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈