Ukryte w zasięgu wzroku

1

Gorące słońce przypiekało rozpaloną ziemię, ulice i alejki wydawały się martwe. Piesi z parasolami pospiesznie przechodzili przez rozgrzaną ulicę, ale sklepy spożywcze wzdłuż ulicy robiły szybki interes, a przechodnie zatrzymywali się od czasu do czasu, aby kupić różne smaki lodów. Całe T City jest jak parowiec, który sprawia, że ludziom brakuje tchu, ale w ciche popołudnie zawsze jest kilka dysonansów.

Sąsiedztwo cywilów.

"Sophie Bloom, ty sukinsynu, obedrę cię dziś żywcem ze skóry!". Kobieta w fartuchu i kwiecistej sukience, trzymając w dłoni pantofel, agresywnie rzuciła nim w stronę chudego mężczyzny chowającego się za kanapą.

"Żono! Pomyliłem się, proszę, oszczędź mnie! Nie odważę się zrobić tego ponownie!". Mężczyzna zwany Johnem Bloomem skulił się za drzwiami, rozpaczliwie błagając Hunter o litość.

"Jak śmiesz? Dzisiaj upewnię się, że jutro nie zobaczysz słońca!" Mówiąc to, Sophie podniosła leżącą obok miotłę i zamachnęła się nią w kierunku mężczyzny.

"Kochanie. Posłuchaj mnie. Naprawdę nie zrobiłam tego celowo. Gdyby nie to, że zachęcił mnie do zainwestowania w te tak zwane potencjalne akcje, nie straciłbym czesnego mojej córki". Mężczyzna ochoczo się bronił.

"Yo? Nadal uważasz, że jesteś usprawiedliwiony? Kradniesz czesne córki, by spekulować akcjami, czy wiesz, co robisz? Naszej córce udało się dostać na najbardziej prestiżowy uniwersytet w T City, czy nadal masz odrobinę ojcowskiego zachowania!" Sophie z nienawiścią chwyciła mężczyznę za ucho.

Nagle, ze skrzypieniem, drzwi delikatnie się otworzyły, dziewczyna w kwiecistej sukience i krótkich włosach stanęła w progu oniemiała, "Mamo! Mamo! Tato! Co się z wami dzieje? Czy tata znowu zrobił coś złego?" W obliczu tego rodzaju zwyczajnej sceny, dziewczyna od dawna widziała dziwne, myślę też, że musi to być jej zamiłowanie do spekulacji na giełdzie ojciec znowu spowodował kłopoty.

"Dobrze, sama wyjaśnij to swojej córce! Nie obchodzi mnie to." Sophie złapała Johna za ucho i pociągnęła go do dziewczyny.

"Sophie! Tato. Tak mi przykro. Tak mi przykro. Proszę, wybacz mi." John, na wpół zakrywając twarz i szlochając, upadł ciężko na kolana.

"Tato! Co ty robisz? Co ty robisz? No dalej, wstawaj!" powiedziała pospiesznie dziewczyna.

"Jeśli mi nie wybaczysz, tata padnie na kolana. John wyglądał, jakby miał umrzeć, uparcie odmawiając wstania.

"Hmph. Nie używaj takich melodramatów. Sophie, zignoruj go. Nawet jeśli pozostaniesz na kolanach do jutra, twoja zbrodnia jest niewybaczalna". Sophie usiadła leniwie na sofie i oblała go zimną wodą.

"Co się dzieje? Tato, znowu zabrałeś pieniądze rodziny, żeby spekulować akcjami? No dalej, wstawaj! Porozmawiajmy o tym!" Sophie przytrzymała go, usilnie go przekonując.

"Mogę wstać. Najpierw musisz mi wybaczyć. John wciąż wyglądał na nieugiętego.

"Dobrze... Dobrze, najpierw ci wybaczę." Sophie niechętnie się zgodziła.

"To świetnie, jesteś najbardziej współczującą osobą jaką znam! John podekscytowany zrobił V ręką i wstał z podłogi.
"Tato! Twoje nastawienie zmienia się zbyt szybko!" Sophie spojrzała na niego ze zdziwieniem.

"W takim razie tata będzie szczery.... Sophie. Musisz być na to przygotowana.... Że... Przypadkowo wziąłem twoje czesne, żeby spekulować akcjami i wszystko straciłem. A potem przypadkowo straciłem wszystko. To był wypadek".

"Co? Tato! Jak mogłeś to zrobić, wiesz jak ciężko pracowałem, żeby dostać się na Uniwersytet St. David? Jak mogłeś tak po prostu zrujnować moje marzenie!" Sophie spojrzała gniewnie na ojca i poczuła w sercu odrobinę urazy.



2

"Sophie, czy ty już nie wybaczyłaś tacie! Tak... przepraszam... właściwie, w tak dużym mieście, Uniwersytet St. David nie jest jedynym uniwersytetem... poza tym, czesne w tej szkole jest tak drogie, że nie możemy sobie na to pozwolić dla zwykłej rodziny, takiej jak nasza... dobra dziewczynko, możesz rozważyć inne szkoły?". John Bloom starał się go przekonać.

"Tylko dlatego, że pochodzę z normalnej rodziny, czy to oznacza, że mój tata może po prostu zabrać moje pieniądze na czesne i wykorzystać je do spekulacji na giełdzie? Poza tym, zbliża się czas zapisów, jaka inna szkoła zapisałaby uczniów o tej porze?". Sophie wyglądała na bezradną.

"Nie martw się, tata nie pozwoli ci rzucić szkoły! Znam pana w biurze rekrutacyjnym, wciąż stara się rekrutować uczniów, tak długo, jak zgodzisz się chodzić do ich szkoły, czesne zostanie zniesione o połowę, co ty na to? Czyż to nie kuszące?" powiedział John, zaczynając tańczyć dookoła.

"Co to za trzeciorzędna szkoła? Jeśli nie możesz zrekrutować uczniów, używasz tego rodzaju sztuczek!" powiedziała Sophie z pogardą.

"Sophie, nie możesz tak mówić! Przynajmniej połowa czesnego jest zniesiona, to nie jest złe uczucie!". Mama Sophie nagle wstała z sofy i pomogła jej.

"Kochanie! Ty najlepiej znasz mój ból." John schował głowę w ramionach żony w dąsający się sposób, ale ona kopnęła go bezlitośnie, powodując, że zrobił pół kroku do tyłu.

"Mamo! Dlaczego ty też to robisz! To szaleństwo..." Sophie podrapała się obiema rękami po głowie i usiadła na kanapie.

"Dobra córka... idź naprzód... złoto zawsze błyszczy... jestem pewna, że moja córka dokona wielkich rzeczy! Załatwione! Przygotuję twoje bagaże i zaraz wyjeżdżamy". Mama Sophie całkowicie zignorowała obiekcje córki i podekscytowana pobiegła do sypialni przygotować swoje rzeczy.

"Kochanie, nie musisz się przygotowywać, te ubrania nie pasują, już przygotowałem coś innego." John wydawał się mieć plan, wyciągając skądś dużą walizkę.

"Dlaczego... dlaczego nie pasują?" Sophie zapytała ze zdziwionym wyrazem twarzy.

"Uh... to... ponieważ... ponieważ... ta szkoła... jest...", John jąkał się, wyglądając na zakłopotanego.

"Ups! Tato, co chcesz powiedzieć, nie jąkaj się, dobrze?". Sophie nie mogła się powstrzymać i wstała z sofy.

"Bo to szkoła dla chłopców!" wymamrotał John.

"Hę? (⊙0⊙)" Sophie i jej mama wykrzyknęły zgodnie.

"Mamo, w końcu zdajesz sobie sprawę, że to oburzające, prawda?". Sophie spojrzała na zaskoczoną matkę z nutą skargi.

"Sophie, fajnie jest zdać sobie sprawę, że twoje życie staje się coraz bardziej dramatyczne! To takie ekscytujące i ekscytujące doświadczenie, które zdarza się tylko raz w życiu, więc wykorzystaj je jak najlepiej, mama zawsze będzie przy tobie!" Powiedziała jej mama, odurzona samą sobą.

"Mamo i tato, czy wy wszyscy zwariowaliście? Dlaczego miałabym chodzić do szkoły dla chłopców? Co to do cholery jest?" Sophie spojrzała zdezorientowana na szalonych rodziców stojących przed nią.

"Cóż, jeśli nie chcesz iść, tata cię nie zmusi, możesz zdecydować się nie iść. Tata weźmie na siebie odpowiedzialność za błędy, które popełniłem, a potem będę harował jak wół, żeby odzyskać twoje czesne, nawet jeśli umrę z wycieńczenia". John znów zaczął udawać, próbując wycisnąć kilka łez z oczu, ta gorzka sztuczka jest naprawdę nieskończona.
"To nie jest takie przesadzone... dobrze... dobrze... pójdę..." W obliczu takiej małej sztuczki ze strony Johna, Sophie w końcu zmiękło serce.



3

Czyste i ostre krótkie włosy zapięte na guziki w czapce z daszkiem, górna część ciała to luźna duża koszulka, dolna część ciała to jasne dżinsy, stopy to para białych płóciennych butów. Po przebraniu Sophie Bloom wygląda bardzo czysto i ładnie, zupełnie jak mały chłopiec.

"O mój Boże! To jest moja córka? Przeistoczyć się w syna!" John Bloom wpatrywał się pustym wzrokiem w Sophie stojącą przed nim.

"Mamo! Czy naprawdę musimy się tak ubierać? To takie niewygodne i za duże!" Sophie bezradnie szarpnęła za dużą koszulkę.

"Chłopięce ubrania są takie luźne i niełatwo to zauważyć, prawda? Mama Sophie spojrzała z dumą na swoje arcydzieło.

"Sophie, musisz pamiętać, że nigdy nie wolno ci ujawnić, że jesteś dziewczynką, rozumiesz? W przeciwnym razie zostaniesz wyrzucona ze szkoły!!!" John Bloom ponaglał raz za razem.

"Co? Oszaleję. Dlaczego ja, Sophie Bloom, muszę godzić się na taki los? Boże, to takie niesprawiedliwe!"

---------- -------- split line- ---------- ---------

Taksówka jechała nie wiadomo jak długo, ale w końcu zatrzymała się, John wyciągnął ciężką walizkę z bagażnika, a Sophie niechętnie wysiadła z taksówki. Brightwood Academy" było wypisane zardzewiałymi literami na kamiennej tablicy przy wejściu do szkoły, otoczonej chwastami, które zdawały się nie być pielęgnowane od dłuższego czasu. Ochroniarz stał leniwie przy wejściu, symbolicznie sprawdzając wchodzących uczniów.

"Sophie, co o tym myślisz? Czyż ta szkoła nie jest wspaniała? John podszedł ze swoją walizką, wyglądając na zadowolonego z siebie.

"Tak, jest! Jest taka fajna, trawa rośnie aż po dach". Sophie spojrzała na tatę, trochę sarkastycznie.

W tym momencie od strony wejścia do szkoły podszedł mężczyzna w średnim wieku w okularach: "John! To twój syn! To przystojny chłopiec, jest taki przystojny!". Mężczyzna w średnim wieku pogłaskał Sophie po głowie, uśmiechając się od ucha do ucha.

"Tak... tak... to mój syn... Sophie, to jest pan Smith z biura rekrutacyjnego! John pospiesznie pociągnął mężczyznę w średnim wieku, aby go przedstawić.

"Witam panie Smith... "Sophie grzecznie skinęła głową mężczyźnie w średnim wieku.

"Sophie? Czy to nie jest imię dla dziewczynki... John, zwariowałeś, że chcesz mieć córkę i dajesz synowi takie imię?" drażnił się pan Smith.

"Tak...tak...córki są bardziej intymne...ha...ha..." dodał John z pewnym zakłopotaniem.

"Sophie, będziesz musiała pójść ze mną do akademika!

"Dobrze!" Sophie odpowiedziała mechanicznie, a następnie podążyła za panem Smithem w kierunku frontu szkoły.

Przez ścieżkę ziemia była usiana puszkami, niedopałkami papierosów i butelkami po piwie. To nie była szkoła, to była melina bandytów! Wzdłuż drogi, od czasu do czasu, kilku chłopców wskazywało na Sophie, ale na dużym kampusie nie było ani jednej dziewczyny, nawet kobiecej figury pana. Pomyślała sobie, że gdyby tylko miała parę skrzydeł, byłoby miło uciec z tego dziwnego miejsca.

"Tutaj jest, tutaj jest!" Pan Smith zatrzymał się i chwycił za okulary.

"Panie Smith, jest pan pewien, że to właściwe miejsce? Czy ludzie mogą tu mieszkać?" Sophie spojrzała na zniszczony budynek przed sobą, niemal zrozpaczona.
"Tak, to jest to! To jest to, ten budynek istnieje od dawna, pamiętam, kiedy dziadek mojego dziadka go zbudował. Ten budynek odesłał wielu absolwentów, więc mam nadzieję, że pozostawi po sobie dobre wspomnienia! Wejdź!" Pan Smith nagle wyglądał na tak zaabsorbowanego sobą, że Sophie aż się skrzywiła.

"Miłe wspomnienia? To chyba początek koszmaru!" mruknęła Sophie, wciągając walizkę do środka. Ściany korytarza są podziurawione, a inne pobazgrane graffiti. Nagle kilku facetów z papierosami w ustach przechodzi przed nimi, wyglądając jak gangsterzy.

"Yo! Nowe twarze! Świeżaki!" powiedział lider grupy.

"Szefie, zobacz jaki on jest niski! Wygląda jak dziewczyna!" Inny chłopak z żółtymi włosami podszedł do Sophie i przyjrzał się jej.

"On naprawdę wygląda jak dziewczyna!   Hahaha..." szef, który wydychał pierścienie dymu z silną pogardą.

"Jestem... oczywiście, że jestem... chłopcem... a nie... jakąś syreną..." Sophie broniła się nerwowo, wciągając zimne powietrze.

"Ale z ciebie cizia, kiedy potykasz się o własne słowa!" Żółtowłosa nadal się droczyła.

"Ja... ja... gdzie ja wyglądam jak ciota... powiedziałam, że jestem chłopcem... poza tym, czy to nie jest szkoła dla chłopców? Sophie poklepała się po klatce piersiowej, udając męską i wymknęła się, gdy nie patrzyli.

"Ten dzieciak jest naprawdę zabawny! Chodźmy!" Szef nie był pod wrażeniem, gdy prowadził swojego młodszego brata w kierunku schodów.



4

"Dorm A1123.... Gdzie jest....?" Sophie Bloom mamrotała w kółko swój numer dormitorium, kontynuując przeszukiwanie korytarzy. Zauważyła, że każde drzwi były pokryte grubą warstwą kurzu, a na niektórych klamkach były nawet pajęczyny. W końcu, przy drzwiach pokoju na trzecim piętrze, niejasno rozpoznała, że numer na drzwiach to dokładnie A1123. Sophie zatrzymała się w miejscu, zaczęła się trochę denerwować, wzięła głęboki oddech i delikatnie pchnęła drzwi z silnym poczuciem odwagi.

"Bang!" Sophie stanęła w miejscu, zbyt zszokowana, by zareagować. Trzej chłopcy w pokoju również byli zszokowani i wszyscy spojrzeli w stronę Sophie, która wywołała chaos.

"Ryan, mówiłem ci, że nic w tej gównianej szkole nie jest dobre! narzekał jeden z chłopców z kolczastą fryzurą.

"Hej! Dzieciaku, to ty pchnąłeś drzwi, prawda! zapytał inny chłopak w białym podkoszulku, wskazując na Sophie.

"Wołam cię! Dlaczego tam stoisz!" Chłopiec z zielonymi włosami wyglądał na bardzo zniecierpliwionego.

Sophie zamarła na pół dnia, zanim odzyskała zmysły i weszła ze strachem i obawą: "Ja też jestem z tego dormitorium. Ja też jestem z tego akademika. Nie chciałam celowo wyłamać drzwi. Nie chciałem celowo wyłamać drzwi. Nie chciałam wyłamać drzwi. . Wyjaśniła z nerwowym przełknięciem.

"Więc jesteś nową koleżanką z akademika! Jestem Lucas Wolfe! - powiedział kolczasty chłopak z oczami zwężonymi w uśmiechu.

"Jestem Sophie Bloom, proszę zaopiekuj się mną! Sophie ukłoniła się standardowo, starając się być tak uprzejma, jak to tylko możliwe.

"Wahahahaha, jak masz na imię Sophie, czy dobrze usłyszałem? Greenhorn roześmiał się w głos.

"Hej, to nie tylko dziewczęce imię dla dziewczęco wyglądającej dziewczyny, to tandetne imię, hahaha." Chłopak w białym podkoszulku upadł na ziemię ze śmiechu.

"Nie śmiej się! Czy to dziwne? Mam to imię od 18 lat i nie pozwolę ci go obrażać!". Twarz Sophie poczerwieniała ze złości.

"Masz niezły tupet, używając tak dziewczęcego imienia przez 18 lat. Zielonowłosy wciąż wyglądał, jakby jeszcze nie skończył.

"Wasze imiona też mogą nie być dobre! Sophie spojrzała na nich z pogardą.

"Słuchajcie, nazywam się Ryan Liu, a on nazywa się Mitch King! Od teraz ja jestem szefem w tym dormitorium, słyszycie mnie wyraźnie, dziewczęta!" Zielonowłosy celowo podkreślił.

"Sophie, to łóżko jest twoje, szybko zorganizuj swój bagaż! Jesteśmy na łóżkach piętrowych!" Lucas przerwał niezręczną sytuację.

Patrząc na chwiejne łóżko, ściany zaśmiecone graffiti, pajęczyny w rogach sufitu, Sophie nie mogła pomóc, nawet jeśli nie chciała, w końcu wciąż musiała stawić czoła trudnej rzeczywistości.

"Skurwysynu! Jeśli nie zajmiesz się tymi drzwiami do końca nocy, wyrzucę cię stąd, słyszysz?!" rozkazał Ryan, z groźbą w głosie, po czym oddalił się, przeskakując nad przewróconym panelem drzwi.

"Obraź nas Ryan, a będziesz miał bardzo ciężko, rozumiesz? Mitch poszedł w jego ślady z zadowoloną miną.
"Sophie, nic nie mogę zrobić, więc sama to wymyśl! Lucas delikatnie poklepał Sophie po ramieniu, kręcąc bezradnie głową.

"Te zielone włosy. To ten Ryan. To naprawdę denerwujące. Twarz Sophie poczerwieniała z irytacji.

"Nie dogadują się dobrze, ale z czasem się dogadają, nie martw się! pocieszył ją Lucas.



5

"Lucas! Gdzie dokładnie jest wydział inżynierii? Nie zdawałam sobie sprawy, że tak zniszczona szkoła zajmuje tak duży obszar!" Sophie sapnęła, wyglądając na bardzo zirytowaną.

"Rzeczywiście jest dość duży! Ale myślę, że to niedaleko stąd. Lucas kontynuował ciągnięcie Sophie leśną ścieżką w kierunku budynku szkoły.

Po kilkukrotnym okrążeniu, w końcu zatrzymał się przed starym budynkiem szkoły. Na trawniku znajdowała się przekrzywiona tabliczka z niewyraźnym napisem "Wydział Inżynierii". "Jesteś pewien, że to właściwe miejsce? Ten budynek wygląda, jakby miał się zaraz zawalić, czy to naprawdę miejsce na zajęcia?". Sophie wpatrywała się w budynek przed sobą ze zdziwieniem i wątpliwościami.

"Tak, to jest to! To jest to. Spójrz, czy to nie Ryan i Mitch? Lucas wskazał na dwóch chłopców przed korytarzem na czwartym piętrze, którzy leniwie wydychali kółka dymu.

Widok tych dwóch mężczyzn był jak grom z jasnego nieba i natychmiast zszokował Sophie. "O mój Boże! Czy ja, Sophie Bloom, mam spełnić swoje marzenie o pójściu na studia w tak trudnych warunkach? Na miłość boską, otwórz oczy!" - powtarzała. Wciąż myślała, ale nic nie mogła zrobić, aby zmienić rzeczywistość tego, co się stało.

---------- ---------- Linia podziału --------- ---------

"Sissy jest tutaj! Witamy!" Sophie właśnie weszła do klasy, gdy przerwał jej szorstki głos zza jej pleców, Mitch powiedział sarkastycznie z nutą pogardy, powodując, że wszyscy chłopcy w klasie zwrócili uwagę na Sophie.

"Spójrz na tego dzieciaka, czyż nie wygląda jak cipka? Ma skórę dziewczyny!" Ryan zgasił papierosa na podłodze, podnosząc głos.

"Jest naprawdę bardzo podobny! Hahaha ......" flirtował jakiś chłopak.

"On też jest niski! Spójrz na jego słaby wygląd, na pewno przychodzi do naszej klasy inżynierskiej?" wtrącił się inny chłopak.

Sophie z zażenowaniem wpatrywała się w Ryana i Mitcha w drzwiach, a drwiny, które wypełniły jej uszy, zmusiły ją do zajęcia pustego miejsca. Biedactwo, krzesło trzasnęło i rozpadło się, gdy usiadła, a pośladki Sophie zetknęły się bezpośrednio z podłogą, "hahaha ......", a cała sala wybuchnęła śmiechem, zwłaszcza Ryan i Mitch, którzy stali w drzwiach, prawie tracąc oddech ze śmiechu! .

"Sophie, wszystko w porządku!" Lucas był jak ratownik i pomógł Sophie wstać.

"Lucas, nie rób bałaganu, ta cizia wykonuje dla nas akrobację! Mitch wyglądał na gotowego do oglądania pokazu.

"Oh! To prawda! Nie sądzę, żebyście wszyscy znali imię naszego sissy ucznia! Pozwolę sobie ogłosić, że nazywa się Sophie Bloom, czyż to nie brzmi niesamowicie, hahahaha ......" powiedział Ryan i znów zaczął się śmiać.

"Haha ...... jak jego rodzice go tak nazwali, zabawne ......" kontynuował jeden z chłopców.

"Nie mogę uwierzyć, że jest facet z takim imieniem dziewczyny ...... i jest to trochę tandetne ...... hahaha ......". Słysząc imię Sophie, wszyscy zaczęli się śmiać. Słysząc imię Sophie, wszyscy znów się roześmiali. W tym czasie w drzwiach pojawił się poważny mężczyzna w średnim wieku, w okularach, bez wyrazu: "Co ty wyprawiasz! Siadaj!" Natychmiast wszyscy spanikowali i rozpierzchli się, Lucas pociągnął Sophie, by znalazła miejsce, a w klasie natychmiast zapanowała cisza.
"Wy dupki! Nie myślcie, że możecie robić co chcecie tylko dlatego, że jesteście na studiach! Mówię o tobie! Wyrzuć papierosy!" Mężczyzna wskazał na Mitcha, który wciąż palił w kącie.

"Panie, obaj jesteśmy dorośli! Nie może pan po prostu przymknąć oka?" Ryan odpowiedział nie przejmując się niczym.

"Chcesz spróbować moich pięści!" W tym samym momencie mężczyzna złapał Ryana za kołnierz i rzucił go na ramię, nie dając mu prawie czasu na reakcję.

"Ty stary trupie, będę z tobą walczył! Mitch był tak wściekły, że upuścił papierosa i zamachnął się na pana Mitcha, który uchylił się, chwycił Mitcha za ramię i pchnął go w stronę stołu, który nagle został rozerwany siłą uderzenia, podczas gdy jego druga ręka chwyciła Ryana. wszyscy w pokoju byli oszołomieni tą sceną, a klasa wybuchła oklaskami.

"Czy to naprawdę pan? Dlaczego to jest straszniejsze niż horror!" Sophie zadrżała.

"Wygląda na to, że ten pan naprawdę nie jest zwykłą osobą! Oczy Lucasa były pełne podziwu.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ukryte w zasięgu wzroku"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści