Smakuj mój krem

Rozdział 1 (1)

Kiedy już myślałem, że mój dzień nie może być gorszy, Tanner Strong wkracza w drzwi knajpy ze swoją świtą kumpli.

Tanner Strong. Poświęćmy chwilę, aby docenić chudy kawałek mięsa, który był rozgrywającym w liceum z moich napalonych, nastoletnich mokrych snów. Kiedy Tanner Strong wchodzi do pokoju, wszyscy odwracają głowy - i to nie tylko dlatego, że jest kimś w rodzaju bohatera miasta. Ciało Tannera jest zbudowane na zamówienie - prosto z fabryki fantazji seksualnych, najwyraźniej - i jego miażdżąco urocza twarz pasuje do tego towaru, obramowana krótkimi, zakurzonymi brązowymi włosami, które szturchają i uderzają we wszystkich kierunkach. Ma ten dłubany nos z małą blizną w poprzek, która nadaje mu ten twardy, bijący ludzi wygląd. Jego pełne, pluszowe usta wiszą półotwarte, gdy obraca się w kółko, ignorując głośne okrzyki swoich towarzyszy, gdy spija widok rodzinnej jadłodajni, prawdopodobnie zauważając, jak bardzo zmieniła się w ciągu ostatnich trzech lat.

Nie zmienił się zbytnio. Mógłbym patrzeć na tę cholerną twarz godzinami. Te błotniste brązowe oczy wciąż potrafią przyciągnąć całą moją uwagę, tak jak kiedyś w połowie lekcji historii, kiedy powinienem był się uczyć, w którym roku zniesiono prohibicję. To było w 1930 roku, tak przy okazji.

I proszę, nie spędzajmy kolejnej godziny na omawianiu szerokich, umięśnionych ramion Tannera, które ewidentnie wbiły się w niezliczoną ilość jędrnych, twardych rywali podczas jego pobytu na boisku. Albo grubych, wybrzuszonych ramionach, które wywodzą się z tych ramion, których mięśnie robią za rozciągliwy stelaż tych biednych, wymęczonych rękawów jego zbyt ciasnej koszuli. Albo pecs pod wspomnianą koszulą, które pokazują się w doskonałych, rozpraszających szczegółach.

To pierwszy raz, kiedy naprawdę widziałem Tannera od czasów liceum. Zdobył stypendium piłkarskie i wyjechał do Oklahomy, która jest dwanaście godzin jazdy na północ od naszego małego, wiejskiego miasteczka Spruce. Za każdym razem, gdy wracał do domu, cały lud wydawał się organizować paradę, mimo że spędzał cały swój czas na wielkim ranczu swojej rodziny. Do diabła, pierwszego lata, kiedy wrócił do domu, chyba wysłano go na jakąś luksusową wycieczkę do Europy, tak twierdzi połowa plotek krążących po naszej knajpie.

Ale widok jego i jego kumpli wpadających przez nasze drzwi nie wzbudza we mnie tej samej fali radości, co u wszystkich naszych kochających sport, radosnych patronów. Przez wszystkie cztery lata mojej kariery w szkole średniej cierpiałem, gdy po każdym meczu piłki nożnej, wygranym lub przegranym, cała drużyna wdzierała się przez drzwi i robiła bałagan w naszej jadłodajni. Jasne, to było dobre dla biznesu. Jasne, mój pa jest wielkim fanem futbolu i uwielbiał każdą sekundę. Ale konieczność obsługiwania od dwudziestu pięciu do czterdziestu rozwydrzonych, zarozumiałych, popijających colę, jedzących hamburgery sportowców i ich uwielbiających fanów po każdym meczu szybko stała się moim piekłem w piątkowy wieczór. Kiedy tu byli, to był ból głowy od hałasu non stop, a po ich wyjściu, to były godziny sprzątania.

I to zawsze było kierowane przez wielkiego bohatera futbolu i legendę w tworzeniu, którą jest Tanner Strong.

Teraz, po trzech latach spokoju, wrócił. I przyprowadził kilku byłych kolegów z drużyny. A jego widok sprawia, że moje wnętrzności przewracają się z mieszaniną rogacizny i strachu, nawet gdy patrzę na niego z okna w kuchni, z mokrą miską w jednej ręce i szmatą w drugiej. Najwyraźniej zapomniałem o tym, co robię.

"Cóż, Junior, gdyby twoje usta wisiały dłużej otwarte, myłbyś swoją szczękę zamiast tej miski".

wzdrygam się na dźwięk głosu mojej mamy, rzucając jej chudej, zmęczonej sylwetce i kędzierzawym brązowym włosom pół spojrzenia, zanim zwrócę swoją uwagę na miskę - a nie na chłopaków, którzy właśnie pięli się do kabiny przy telewizorze. "Myślałem, że zamykamy nasze drzwi o ósmej".

"To jest dziesięć 'til," mówi z powrotem, "i to jest piątek. Dobrze wiesz, że w piątki i soboty jesteśmy otwarci do jedenastej. A teraz ruszaj tam i przyjmuj zamówienia."

Podnoszę moje zmęczone oczy na nią. "Ja? A co z Mindy?"

"Ma przerwę."

I gawk. "Dopiero co przyjechała tu godzinę temu!".

"A ja właśnie wysłałem ją na przerwę. Skidoo!"

Daję misce i szmacie potrząsnąć, unosząc wyzywająco brwi. "Jestem w środku..."

Ona macha nimi prosto z moich rąk, jakby ich nigdy nie było, przejmując naczynia. "Jakąś inną wymówkę masz, żeby nie wskoczyć tam i wziąć te słodkie chłopaki zamówienia?"

Biczuję się na moją nieznośną mamę, a potem zerkam przez kuchenne okno, obserwując, jak patroni wiwatują i śmieją się, i dają Tannerowi piątki i klepią go po plecach, gdy toruje sobie drogę do kabiny, którą połknęli jego kumple. "Ain't nothin' sweet about them."

Ona uśmiechnęła się świadomie. "Wiem, że wszyscy chodziliście razem do liceum. You might've-"

"Jakie to ma znaczenie w liceum?" Ucięłam ją. "To było trzy lata temu!"

"Dokładnie o to mi chodzi, Junior! Trzy lata! Być może byliście wtedy po przeciwnych stronach toru, ale słyszałem, że college naprawdę zmienił tego chłopaka Tannera. On nie jest taki sam jak kiedyś. Może teraz macie ze sobą więcej wspólnego".

Ja? Więcej wspólnego z gwiazdą futbolu miejskiego? "Uderzyłeś się w głowę czy coś?" Pytam ją.

Ona szturcha mnie łokciem. "Nie zapomnij im powiedzieć o codziennym specjale. To duma i radość twojego ojca."

The Touchdown. Na samą myśl o konieczności sprzedania specjalnego hamburgera, który mój tata wymyślił, a który nazywa się Touchdown, kwartetowi obleśnych dżokejów grających w piłkę nożną, moja twarz przybiera kolor, który bez wątpienia będzie rywalizował z ciastem wiśniowym, którym będę się później zajadał.

Ale nie jestem stworzony do marudzenia. Ciężka praca i pot utrzymał moich rodziców jadłodajni otwarte wszystkie te lata, i to umieścić jedzenie na stole i dach nad naszymi przepracowanymi, messy głowy włosów.

"Może uda ci się ich skusić później swoim małym menu deserowym", kontynuuje moja mama. "To może być cała adnotacja, której byśmy potrzebowali, jeśli Tanner polubi jedną z twoich kulinarnych mikstur".

Czuję, jak kącik moich ust podciąga się do góry. Ona ma rację, a ona ustawiła mój umysł z powrotem na torze. Bez względu na to, jakie piekło będę musiała znosić tego lata, jesienią wyrzucę to stąd nareszcie, żeby gonić za moim marzeniem o szkole kulinarnej i kiedyś otworzyć własny lokal. Atak serca mojego ojca mógł przeszkodzić mi w opuszczeniu szkoły średniej, ale teraz mam stopień naukowy w biznesie pod moim pasem, zanim wyruszę, aby stać się prawdziwym szefem kuchni deserowej. Billy's Confections. Billy piecze. Billy's Sweet Tooth Tastery. Wszystkie możliwe nazwy firmy, którą w końcu otworzę i będę prowadził, krążą mi po głowie jak smaki lodów.



Rozdział 1 (2)

Moje marzenia są o lata świetlne. I na pewno nie pozwolę, żeby gorący sportowiec z college'u wystraszył mnie w kuchni. Chwytam fartuch, po czym nadymam klatkę piersiową, gdy go zawiązuję. Możesz to zrobić, Billy. Zerkam na bok lodówki, która jest w zasadzie kuchenną wersją lustra o długości ciała, wypolerowanego na taki połysk, że widzę mój smukły kształt, moje krótkie, niechlujne brązowe włosy i smugę ciemnego tłuszczu na czole - którą wycieram. Pod czarnym fartuchem z emblematem restauracji na piersi mam na sobie dopasowaną granatową koszulę w kratę, podwiniętą do łokci. Obawiając się, że wyglądam na spiętą, odpinam górny guzik, a następnie zachęcam moje rozczochrane brązowe włosy do pójścia we właściwym kierunku, zanim prześlizgnę się przez wahadłowe drzwi.

Hałas naszych rozwydrzonych gości dociera do mnie na długo zanim ja dotrę do nich. Pomimo mojej małej gadki przed sekundą, moje stopy nie wydają się poruszać prawidłowo, jakby próbowały zapędzić mnie z powrotem do kuchni. Kiedy docieram do stołu, nie zauważają mnie. Próbuję się odezwać, ale wszyscy nagle wybuchają śmiechem z jakiegoś żartu, który kończył jeden z chłopaków. Wystarczy, że wyłapię puentę - "I dlatego nazywacie to cipką!"- żeby wiedzieć, w jakie piekło weszłam.

Po prostu wykonuj ich polecenia. Szybciej obsłużeni, szybciej odeszli.

"Witamy w Biggie's Bites," stwierdzam ponad ich śmiechem. "Jestem William. Mogę zacząć od...?"

"To, właśnie tutaj," ogłasza Kirk, ten naprzeciwko Tannera, bestialski facet z brzęczącą głową ubrany w zieloną koszulkę bez rękawów, która pokazuje jego grube ramiona. Uderza kudłatym palcem w menu. "To wielkie soczyste coś. Włóż mi to do ust".

"Pedał", dokucza Joel, niebieskooki blondyn u jego boku w szarej koszuli, poplamionej smarem od pracy w warsztacie samochodowym ojca dwie przecznice dalej. Na policzkach ma niefortunną ospę z trądzikiem, który zalega tam od jego trzynastych urodzin. Nazwę go Zits.

Aha, i jeszcze słowo o słowie "pedał": Dorastając jako gej w tym małym wiejskim miasteczku Spruce, o którym nikt na świecie nie słyszał, nawet przy tak "przyjaznej" atmosferze, jaka tam panuje, wciąż słyszy się trzy- i sześcioliterowe bomby na F, rzucane tam i z powrotem dwadzieścia razy dziennie między chłopcami w szkole, którzy nie mogą się pofatygować, żeby poszerzyć swoje słownictwo. Chyba albo wyrosła mi gruba skóra, albo stałem się tak znieczulony, że już nawet nie kojarzę tego z "gejem".

Może to właśnie inspiruje mnie do lekkiego podejścia do sprawy. "To byłbym ja", wtrącam z uśmiechem, "choć na mojej plakietce widnieje napis 'William'".

Czterech chłopców zamyka się od razu i wpatruje się we mnie. Zits próbuje coś powiedzieć dwa razy, pluje i zawodzi za każdym razem, po czym w końcu udaje mu się wydukać, "B-ale nie jesteś pedałem. Jesteś po prostu gejem. To jest różnica."

Teraz moja kolej na gapienie się. "By all means, oświeć mnie o tej różnicy".

Tanner przełyka chichot rozbawienia, jego twarz robi się czerwona. Fakt, że moje słowa mogły mieć coś wspólnego z jego reakcją daje mi taki przypływ prywatnej radości, że nawet nie potrafię tego opisać.

"Pedał to, jak ... po prostu głupia osoba," wyjaśnia Zits.

"Och. To wyjaśnia to o wiele lepiej," zauważam.

"Tak, widzisz? Zupełnie inaczej" - krzyczy Zits, zupełnie nie dostrzegając mojego sarkazmu, a trzeci przy stole, siedzący obok Tannera - chudy facet o imieniu Harrison z tępymi czarnymi brwiami, ruską skórą i ubrany w koszulkę z plamami po trawie na ramionach - chrząka zgodnie.

Tak właśnie spędziłem piątkowy wieczór: dostając lekcję etykiety od bandy rozwydrzonych dżokejów, którzy jeszcze kilka sekund temu dzielili się dowcipami o cipkach i nazywali siebie nawzajem pedałami. Jeezu, kto mnie trzepnął tą szczęśliwą gałązką?

Znam tych chłopaków z liceum, kiedy grali w piłkę obok Tannera. Kirk, który wciąż pakuje zakupy na targu i mieszka w przyczepie przy domu babci. Joel/Zits, który tłuści się pod samochodami w warsztacie swojego ojca. Harrison, który pracuje jako parobek u ciotki lub wujka Tannera, z tego co wiem.

"Czy mogę wam podać coś do picia?" pytam grzecznie.

"Daj mi colę. I to soczyste coś," mówi Kirk. "Ugotuj to medium-rare. Podwójny ser. Toast na bułce. Kurwa, jestem głodny. Z frytkami?"

Jeśli czytasz menu... "Tak, albo coleslaw, twój wybór."

"Colesław jest obrzydliwy", wtrąca Zits, ze zmarszczoną twarzą.

"Twoja twarz jest obrzydliwa" - odpowiada Kirk.

Zits ignoruje go i podnosi swoje menu. "Ja chcę to. Bez ogórków. Nasmaruj mnie majonezem... ekstra majonezem."

"Lubi dużo białych, kremowych rzeczy w ustach" - wyjaśnia Kirk.

Pozostali śmieją się, ale Zits uderza go tak mocno w ramię, że Kirk szarpie się do przodu, kopiąc nogę stołu i powodując przewrócenie się solniczki.

"Burger dnia?"

Słowa pochodzą od jednej osoby przy stole, na którą bardzo starałem się nie patrzeć. Tego, który może lub nie mógł już ukraść wystarczająco dużo mojej uwagi w szkole średniej. Tej, o której potajemnie marzyłem, odkąd miałem trzynaście lat i po raz pierwszy odkryłem, jak działa mój kutas. Ten, który zawsze był oblegany przez cheerleaderki i flankowany przez kumpli - i ani razu nie spojrzał w moją stronę.

Ale teraz on patrzy w moją stronę. Tanner Strong patrzy w moją stronę. Tanner. Tan the Man. Rozgrywający Spruce High School. Bohater, który wrócił do domu z college'u i wywrócił całe to cholerne miasto do góry nogami. Gwiazda.

A on pyta mnie o przeklętego burgera mojego taty.

"Tak", stwierdzam, wpatrując się w upadłą solniczkę zamiast w niego. "Burger dnia nazywa się The Touchdown, i zawiera-"

"TOUCHDOWN!!!" krzyczy Zits z głośnością wystarczającą do wypełnienia całej knajpy, wyrzucając swoje wielkie ręce w powietrze i machając nimi. "TOUCHDOWN!!!" dołącza Kirk, jego głos ryczy i dudni. Harrison i jego tępe czarne brwi też wskakują. Ku mojemu zaskoczeniu, inne stoły również wpadają w szereg, wyrzucając ręce w górę i krzycząc "TOUCHDOWN!!!".

"Dobra, chcę jednego z nich", decyduje Tanner.

"Zdrap moje ostatnie zamówienie," mruczy Kirk. "Ja też chcę jednego." Zits krzyczy, "Ja też! Nie obchodzi mnie, co w nim jest." Harrison podnosi rękę. "Daj mi też jednego z nich! Duże i soczyste! Podwójne wszystko! Score!!!"




Rozdział 1 (3)

Po otrząśnięciu się ze śmiechu z kumpli, Tanner podaje mi swoje menu. Kiedy biorę je od niego, nasze palce się stykają. Czuję przypływ przyjemności grzmotnąć w górę mojego ramienia tylko przez mały flirt skóry moje palce czuć, gdy pasą się jego. Trzymam oczy na menu, wiedząc dobrze, że jego głębokie oczy są na mnie i są gwarantowane, aby stopić mnie do kałuży niczego właśnie tutaj przed nim i całą resztą świata. Nie patrz na niego. Nie waż się.

A potem ma czelność powiedzieć: "Dzięki, Billy".

Billy. Zapamiętał moje imię, to, po którym chodzę, to, którego nie ma na moim identyfikatorze.

Patrzę na jego twarz.

Duży błąd. Jego bogate brązowe oczy tlą mnie. Jego brwi są ściągnięte z najmniejszą szczyptą skupienia. Jego usta są ledwo rozchylone od słów, które właśnie wypowiedział, a które zapraszają mnie do całej biblioteki fantazji, które myślałam, że zamknęłam w moim zbyt rogatym nastoletnim mózgu, kiedy skończyliśmy szkołę lata temu - niedorzecznych i nieprawdopodobnych fantazji o sesjach make-out pod nauczycielem, spoconych spotkaniach w szatni, a może starannie zaaranżowanych nocach, które zawsze kończyły się tym, że on spał tuż obok mnie, z tym, że w moich fantazjach ani Tanner, ani ja w ogóle nie spaliśmy, każde z nas podekscytowane czekało na ruch drugiego.

"Aha, i cola dla mnie też" - dodaje Tanner.

Połykam moje nastoletnie fantazje seksualne, starając się ze wszystkich sił wepchnąć je z powrotem do skarbca w moim mózgu, gdzie jest ich miejsce. Z szybkim skinieniem głowy biorę menu i wracam do kuchni, omijając chór gości, którzy wciąż skandują: "Touchdown! Touchdown!"

Kiedy wracam do tylnej lady przy kuchni, kieruję się prosto do POS i wprowadzam ich zamówienia. Muszę to zrobić trzy razy, bo maszyna jest opętana od dwóch Halloweens temu i ciągle anuluje całe cholerne zamówienie, kiedy próbuję dodać dodatkowy majonez do biletu Zitsa.

"Kawałek gówna", mruczę do niego.

"Hej, teraz", ostrzega moja kędzierzawa mama, która pojawia się u mojego boku, aby zobaczyć, w co do cholery się wpakowałem.

"Tak się to nazywa, prawda? POS?" drażnię się.

Ona chichocze i idzie dalej. Wtedy mój tata, jego słone i pierzaste brązowe włosy przykryte czapką i wąsy wyglądające dziś szczególnie niekontrolowanie, wychyla głowę z kuchni w dymnej chmurze pary z grilla. "Czy ja słyszę tam jakieś podniecenie?"

Podnoszę brew. "My gettin' wentylacja sprawdzone w tym roku? Czy może planujesz, że do dziesiątej skończy się tlen do oddychania?"

"Mniejsza o tę cholerną wentylację. Czy gościom podoba się dzisiejsza specjalność? Czy to jest to, co słyszę?"

"Tak, tato. Są zachwyceni."

"Uwielbiają Touchdown?"

"To absolutny hit, tato. Każdy chce go mieć."

"Wynik!" Znika znowu na zapleczu.

Po wyjęciu dodatkowego talerza frytek dla Kimblesów i napełnieniu szklanek przy stoliku pań, które spotykają się tu w każdy piątek, by jeść smażony stek z kurczaka i grać w domino, przynoszę chłopcom przy stoliku 12 ich colę. Oni i tak zdają się mnie prawie nie zauważać, wybuchając obleśnym śmiechem i krzycząc na mecz w telewizorze. Kirk prawie uderza mnie łokciem w jaja, kiedy wyrzuca ręce do góry na coś, co mówi jego kumpel po drugiej stronie stołu. Kiedy ich zamówienie jest gotowe i przynoszę im ich hamburgery, czterech z nich krzyczy, "TOUCHDOWN!" jeszcze raz, a potem dostaję się cieszyć kolejną głośną falę słowa coursing przez bar z każdej ust dużych i małych, młodych i starych.

Podczas gdy jestem przy kuchennym zlewie ponownie myje kubek po tłustym kubku i myśli o tym, które pyszne smakołyki mam zamiar służyć do sobotniego Sweet-pozycja mój pa pozwala mi dodać do menu deseru w każdą sobotę, aby pokazać moje umiejętności cukiernicze - nie mogę pomóc, ale wpatruje się w tabeli 12 przez okno, mimo że jest przez całą długość jadalni i Tanner tył jest wszystko widzę. Tutaj, w Spruce, futbol jest początkiem i końcem wszystkiego. Wystarczy, że Tanner Strong wleci do miasta z college'u i jest tak, jakby sam wielebny Arnold ogłosił święto w imię Ojca, Syna i Świętego Ducha. Jestem pewien, że usłyszę o tym wszystkim w niedzielę, kiedy każdy biznes zostanie zamknięty, a połowa miasta wlezie do kościoła na końcu ulicy Morelowej.

I naprawdę, czy mogę ich winić? Tanner to chodzący, gadający mokry sen. Ma wszystko. Jest przystojny. Jest zbudowany. Jest zamożny i siedzi ładnie na tym wielkim ranczu, które jego rodzina posiada na obrzeżach miasta. Strongowie są właścicielami wielu firm w okolicy i w zasadzie rządzą miastem, razem z rodzinami Evansów, Whitmanów i McPhersonów. Organizują też największe, najbardziej ekstrawaganckie przyjęcia na ranczu, na które zaprasza ich całe miasto, więc oczywiście wszyscy ich kochają.

Tymczasem ja nadal gorączkowo szoruję kubki w kuchni, tak gorączkowo, że mógłbym wymazać te biedne rzeczy z istnienia. Zwykle to ja prowadzę księgi i czekam na stole lub dwóch, ale muszę pełnić podwójną służbę, ponieważ Dane, nasz pomocnik kelnera, zadzwonił z powodu choroby. Co gorsza, nie mogę oderwać wzroku od tyłu głowy Tannera, zastanawiając się, jak bardzo ostatnie trzy lata studiów naprawdę go zmieniły. Najwyraźniej niewiele, wbrew temu, co słyszała moja mama. Nadal jest głośny. Wciąż jest reflektorem całej populacji Świerku. Nadal jest gorący jak cholera.

Nie żeby to miało znaczenie. Będzie miał każdą dziewczynę stąd do krawędzi Spruce na swoim obcisłym, noszącym dżinsy tyłku, gdy tylko rozejdzie się wiadomość, że wrócił. Będzie miał całą uwagę, której pragnie. Dlaczego miałabym dodawać do tego jeszcze coś więcej?

"Mój, mój, czy ci chłopcy mogą odłożyć trochę jedzenia" - mamrocze Ma, gdy widzi mnie później w punkcie sprzedaży, dodając więcej do ich sumy. Jedząc swoje burgery Touchdown, zamawiają dwie duże przystawki i trzy dodatkowe kosze frytek, którymi kończą każdy kęs. Zanim dotrzemy do menu deserowego, czuję się o pięćdziesiąt funtów cięższy.

Najwyraźniej, aby udowodnić, że ich żołądki naprawdę są bez dna, chłopcy zamawiają ogromne brownie z lawy, pokryte gorącą masą. Ale tak jak wychodzę, aby umieścić w ich zamówieniach deserów, twang Tannera głęboki, żwirowy głos zatrzymuje mnie zimno. "Hej, co to jest to 'Saturday's Sweet' z tyłu?"




Rozdział 1 (4)

Przysięgam, że mógłbym słuchać Tannera czytającego słownik na gorącym, spoconym ganku nękanym przez muchy. "W każdą sobotę mój tata pozwala mi wymyślić nowy deser".

"Ty?" Tanner unosi brew. "Jak, faktycznie je robisz?"

"Od podstaw, całkiem sporo".

"No, cholera." Tanner uśmiecha się do swoich kumpli, a potem podnosi podbródek na mnie. "Daj mi jeden z nich Saturday Sweets, a następnie. Cokolwiek to jest, nie obchodzi mnie to. Chcę tego spróbować."

Przełykam ciężko. Dziś nie jest sobota. Ale zamiast protestować, mówię mu: "I-It'll take twenty minutes, about".

Tanner obdarza mnie swoimi miękkimi, brązowymi oczami. "Mam czas."

Panie, co te oczy robią ze mną.

"Stary, c'mon," mruczy Kirk. "Naprawdę chcesz czekać dwadzieścia cholernych minut na jakiś owocowo wyglądający deser? Myślałem, że po tym uderzymy do baru!".

"Bar może poczekać. A poza tym, jest otwarty do trzeciej. Mam cały czas na świecie, aby spróbować tego ..." Tanner znów podnosi wzrok na mnie. "... sobota Sweet."

Przełykam ciężko, daję mu kurtuazyjne skinienie głową, a potem trzepaczką wracam do kuchni. Każdy krok wydaje się skandować słowa do mojego ucha: To nie jest sobota. To nie jest sobota.

"Co robisz?" pyta moja mama przez ramię, kiedy rąbię parę bezbronnych jabłek.

"Słodka sobota w piątek, ot co".

"Mmm." Ona daje mi kuksańca. "Próbujesz zaimponować chłopakom, prawda?"

Prycham. "Jak cholera."

"Co postanowiłaś zrobić?"

"Ciasto jabłkowe z wanilią".

"Jabłkowy say-what?"

"Nie miałam jeszcze czasu, żeby to nazwać."

Mam już moje ciasto francuskie siedzące ładnie w chłodziarce, więc je wyciągam. Po wymieszaniu nadzienia jabłkowego z dodatkiem szczypty lub pięciu moich sekretnych przypraw, składam wszystko razem i wrzucam jedno do piekarnika, a następnie sprawdzam, jak wyglądają moje domowe lody waniliowe w zamrażarce. Są jeszcze trochę miękkie, bo zamierzałam je zagęścić na jutro, ale chyba będą musiały wystarczyć. Tak czy inaczej, pasują do roztopionego, gorącego jabłka.

Po tych wszystkich przygotowaniach do mojego sobotniego Sweet, to prawie komiczne wrzucać trzy cegły zamrożonego brownie do mikrofalówki i patrzeć, jak są nukowane przez szybę. Moi rodzice nalegają, żeby je kupować, bo są szybkie do zrobienia i tanie, chociaż ja mogłabym zrobić coś lepszego w pięć minut. Nikt już nie docenia dobrej sztuki kulinarnej. Chcą tylko atomowej czekolady i wypełniacza napakowanego kaloriami.

Ding.

I talerz lava brownies i rozpocząć nuking krówki polewy podczas zapach jabłko cynamon niebo wypełnia kuchnię. Łapię mój ma przez okno czatować je up z domino kobietami. Ona spotyka mój oczy i daje mi mrugnięcie, wtedy jest ciągnięty z powrotem do rozmowy.

Mój wzrok wędruje do stołu nr 12. Myślę o tych wszystkich razach, kiedy mój tata ciągnął mnie na mecze piłki nożnej. Naprawdę, w mieście takim jak to, jest tylko tyle opcji, które masz dla rozrywki, ale ta konkretna miała kilka niezamierzonych zalet w tęsknych oczach tego gejowskiego chłopca, uzależnionego od sprzętu i spandexu. Gdy mój tata próbował wskazać zawiłości futbolu, moje oczy były przyklejone do Tannera tight end, gdy kucał nisko za swoim kolegą z drużyny i sięgał między jego nogi, gotowy do przyjęcia piłki. Nigdy bym się do tego nie przyznał na głos, ale prawie nigdy nie miałem pojęcia, kto wygrywa, a kto przegrywa. Nie miało to dla mnie znaczenia. Dopóki trzymałem wzrok na Tannerze, wygrywałem. I właśnie teraz, patrząc przez okno na stół nr 12, wygrywam.

Ding.

Przynoszę ich brownies z lawą i ustawiam na stole, upewniając się, że oszczędzam sobotnie słodycze Tannera na ostatnią chwilę. Jego brwi podnoszą się na widok tego przed nim.

"To jest..." Zamarzam. Jak do diabła miałem to nazwać? "Płatki ... jabłko coś," mówię, "z m-mój domowy krem na górze. Er, waniliowy krem na wierzchu. Lody."

Kirk i Zits odwracają się do siebie i tłumią śmiech, podczas gdy Harrison zasysa wargi i patrzy w dal.

"Cóż," mówi Tanner, obserwując moje dzieło, "to ... całkiem niezły deser".

Jego kumple wybuchają śmiechem, nie mogąc się już powstrzymać. Tanner łokciem uderza Harrisona, przyłączając się do śmiechu i daje mu pstryczka, mówiąc im, żeby się zamknęli w cholerę. "To ma na sobie jego krem," wypluwa Kirk, śmiejąc się tak mocno, że wygląda jakby się dusił. "I jest domowej roboty!" wyrzuca z siebie Zits, nie mogąc nawet zaczerpnąć oddechu, bo jest w takiej histerii. "Ja też robię domową śmietanę! Moją prawą ręką! Każdej nocy!"

Nie ma to większego znaczenia, ponieważ w chwili, gdy czuję, że moja twarz czerwienieje, decyduję, że mam już dość licealnych fantazji i upokorzeń na jedną cholerną noc. Żegnając ich bez słowa, zostawiam ich z ich deserami - z lub bez mojego cholernego kremu - i wracam do kuchni.

Jakiś czas później, Joel/Zits robi przejście do Mindy, która wróciła z przerwy, więc kiedy jest w kuchni, aby uzupełnić swoją colę, daję jej rachunek i mówię jej, że może je skończyć. "On nie jest naprawdę mój typ," mówi Mindy z luźnym, niedbałym wzruszeniem ramion, ale bierze rachunek tak i głowy do ich tabeli, pozostawiając mnie kończąc z naczyniami.

Po zapłaceniu, chłopcy zostają na chwilę dłużej, aby dokończyć jakąkolwiek grę w telewizji, podczas gdy pękają żarty, uderzają do dziewczyn, które przechodzą obok, i rozmawiają z ludźmi, którzy zatrzymują się przy ich stole, aby zobaczyć, jak Tanner był. Ja duszę się we własnej wściekłości przy zlewie, czekając na oczyszczenie ich wraku stołu, pod warunkiem, że nie zdecydują się nagle na zamówienie czterech dużych pizz, aby uzupełnić swoje wypełnione brownie i burgerami brzuchy.

Patrzę z przygnębieniem na okruchy ciasta, które wciąż pozostają na tylnej ladzie, czekając cierpliwie na wytarcie, co tak naprawdę chciałbym zrobić z całą tą cholerną nocą. Po prostu nie mogę żołądka iść do przodu domu, aby zakończyć moje obowiązki zamknięcia, martwiąc się, że Tanner lub jego kumple mogą coś powiedzieć. Nie chcę nawet myśleć o rozmowie, która prawdopodobnie wywiązała się przy stole po tym, jak zaprezentowałam Tannerowi deser. Kogo ja, do cholery, oszukuję? Czy to jakieś wytworne francuskie bistro? Po wysłuchaniu śmiechu jego kumpli przez całą noc, wiem dokładnie, jak to będzie brzmiało, gdy będą w pickupie Tannera jadącym z powrotem na jego wielkie ranczo, śmiejąc się moim kosztem. Ich serdeczne gwizdy dzwonią mi w uszach, nawet jeśli są częściowo wyimaginowane. Jeśli będę miał szczęście, do rana będę tematem rozmów w mieście: Tanner Strong zostaje grzecznie powitany z powrotem w Spruce przez miejskiego homo, który piecze mu jabłko z jego domowym "kremem" na wierzchu.

Po tym, jak zerkam przez okno, by stwierdzić, że już ich nie ma, pozwalam sobie w końcu wyjść na zaplecze i toruję sobie drogę do stołu chłopców, by go zakrzyczeć. Pilingując wszystkie naczynia do mojej szarej wanny, to pod napojem Tannera znajduję swój napiwek, starannie złożony i chrupiący. Otwieram pojedynczy banknot do góry.

To pięćdziesiątka.

Wpatruję się w rachunek, nie mogąc zamknąć ust. Ale to nie wszystko. Kiedy odwracam pięćdziesiątkę, na dole jest napisana wiadomość: Dzięki za wytrzymanie ze mną i moimi kumplami. To jabłko było naprawdę pyszne. Nawet krem. Wrócę po więcej - Tanner.

Cóż, niech mnie szlag trafi.




Rozdział 2

"Herbata brzoskwiniowa" - ogłasza moja mama, stawiając ciężką szklankę na stoliku do kawy. Jej gładka, blond fryzura pokazuje dwa złote kolczyki, które zwisają po obu stronach jej szyi, co jest prawie niezauważalne przy całej uwadze zwróconej na gruby makijaż na jej twarzy.

"Dziękuję, mamo", odpowiadam, wydając małe chrząknięcie podziękowania, gdy podnoszę swój napój i zaczynam przełykać. Rzucam ramię przez tył kanapy, czując popołudniowe słońce obmywające moją skórę przez duże okna od podłogi do sufitu na moich plecach i boku.

Podnosi rękę, by oprzeć na niej swój podbródek, krzyżując swoje długie, pokryte niebieskimi legginsami nogi. Ona ma pierścień zdobiący każdy palec, jej ręce tak zagracone, że ledwo można odróżnić obrączkę w całym tym złocie. "Urządzam ci wielkie przyjęcie za miesiąc. Chcę, żebyś...

"Mama, c'mon," mówię, odcinając ją i ustawiając szklankę w dół z westchnieniem. "Właśnie weszłam. I ja-"

"Nie mów mi, że nikogo nie obchodzi twój powrót do miasta. Spruce nie jest niczym bez ciebie. Jesteś błyszczącą gwiazdą na niebie wszystkich, kochanie! Wbij to sobie do tej swojej grubej czaszki! Chcę, żebyś zaprosił wszystkich swoich starych przyjaciół. Pomyśl o tym jak o zjeździe drużyny piłkarskiej."

"Żaden z nich już nawet nie gra, może z wyjątkiem Toby'ego, a on ma dwójkę dzieci i nie ma czasu nawet rzucać ze mną piłki na boiskach już nie."

"Ain't none of them got the scholarship like you did. Dla nich piłka nożna to tylko marzenie - ale ty żyjesz tym wielkim marzeniem. Podziel się nim z nimi, synu! Daj miastu coś, w co może wierzyć, na litość boską. Jesteś inspiracją!"

"Och, skończ z tym wszystkim, mamo", wypluwam, a następnie daję jej drażniący uśmieszek. "Wiesz dang dobrze, że jedynym powodem, dla którego chcesz rzucić mnie duży ol' wszystko jest pokazać się Evanses i Whitmans na ślub, który zaplanowali z powrotem w marcu."

Jej twarz prostuje się od razu. "Nie będziemy rozmawiać o Evanses lub Whitmans lub tego śmiesznego żartu ślubu rzucili Denise i Larry. Panie pomóż mi, jeśli byłeś tutaj i zobaczył tort ..."

"Wiem. Nie chciałeś się zamknąć przez telefon."

"To było żółte! Cała ta cholerna rzecz była żółta! Czy to był jakiś dziwny, odrzucający kremowy wygląd, który chcieli uzyskać? Wyglądało to tak, jakby piekarz nasikał do lukru, na litość boską. A ten ekstrawagancki DJ i głupie kucyki? Co to było za wesele? Cyrk?" Ona huffs i krzyżuje ręce tak mocno, jak jej nogi, wszystkie bransoletki na jej nadgarstku clattering razem. "Evansowie i Whitmanowie lepiej niech się odsuną. Ci McPhersonowie też. To ja urządzam najlepsze przyjęcia".

Wstrzymuję westchnienie, wpatrując się w strapione oczy mamy, które są pełne sąsiedzkiej konkurencyjności. Prowadziła wojnę z tymi paniami od czasów podstawówki, kiedy należały do kliki, a moja mama była ... no cóż, była wtedy wyrzutkiem. Pięćdziesiąt kilogramów cięższa i kędzierzawe blond loki, które tak wymykały się spod kontroli, że żaden salon w trzech hrabstwach nie był w stanie ich ujarzmić - albo tak wynika ze zdjęć, które pokazywała mi w swoich albumach. Dziewczyny były dla niej niemiłe, dopóki wszystkie nie dorosły i nie zaczęły rodzić dzieci. Wtedy moja mama dostała ładną monetę lub dwie do portfela i nagle zaczęły zwracać na nią uwagę. To była trwająca całe życie rywalizacja między wszystkimi ważniakami ze Spruce. Problem w tym, że wydaje mi się, że wszyscy w końcu przegrywają.

Ale chyba muszę jej to przyznać. To jest tak samo trudne dla mnie, jak i dla niej, to przyjęcie, które chce mi urządzić. Nie wiem, co moja mama i tata robią ze swoim czasem, kiedy nie ma mnie w szkole, bo nie wyobrażam sobie, że spędzają go siedząc i patrząc, jak ich firmy zarabiają pieniądze, podczas gdy oni kopią i piją herbatę przez cały dzień, ale kiedy tylko wchodzę przez te drzwi, oczy mojej mamy się rozjaśniają, a mój tata zaciska wargi i udaje, że nie ma łez w oczach i jest dumny.

"Słyszałem, że Jimmy zaczyna grać w piłkę nożną w tym roku", mówię.

"Twój młodszy brat zawsze był tuż za tobą przez całe twoje życie" - mówi mama z błyskiem w oku. "Chce wyrosnąć na takiego jak ty".

Prawie osiem lat młodszy ode mnie i dopiero zaczynający szkołę średnią, mój młodszy brat Jimmy jest tym, co moi rodzice zwykli z miłością nazywać swoim "ups" dzieckiem, dopóki Cassie Evans nie zrobiła jakiejś uwagi na temat tego, jak nieczule to brzmi. Nie sądzę, żeby moja mama kiedykolwiek jej to wybaczyła.

Podnosi się ze swojego wygodnego fotela i toruje sobie drogę do kuchni, pytając jednocześnie: "Więc zamierzasz zrobić coś specjalnego ze swoim latem?".

Wpatrując się w ostatni łyk brzoskwiniowej herbaty odbijającej się na dnie mojej szklanki, podnoszę ją i stwierdzam, że myślę o Billy'm Tuckerze w knajpie. Wciąż mam poważne wątpliwości, czy to naprawdę ten sam Billy Tucker, z którym chodziłam do liceum - Billy, który trzymał się na uboczu, Billy, który był artystą i siedział z tyłu wszystkich klas i o którym wszyscy mówili, że jest gejem, ale nikt tak naprawdę nie był z nim na tyle blisko zaprzyjaźniony, żeby wiedzieć na pewno. Może to wszystko się zmieniło, odkąd opuściliśmy szkołę. Może on jest gejem i wszyscy teraz wiedzą. Wszystko, co musiałabym zrobić, to mieć oczy i uszy otwarte, żeby się o tym przekonać.

Dźwięk blendera wybucha z kuchni i wypełnia dom. Uśmiecham się, przypominając sobie, jak czerwona stała się twarz Billy'ego, gdy prezentował swój deser. Zrobił ten deser tylko dla ciebie, Tanner. Dobrze wiedziałem, że swoje specjalne desery serwuje tylko w soboty. Byłem gotów, by mnie zrugał, ale nie zrobił tego. Właściwie ułożył dla mnie cały deser z jabłek, w komplecie z domowymi lodami waniliowymi. To była najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek jadłam, a byłam w Europie i jadłam jedne z najlepszych ciastek, jakie Paryż miał do zaoferowania jeszcze latem.

Muszę się z nim jeszcze spotkać. To miasto jest tylko tak duże. Na pewno znowu na niego wpadnę, bo inaczej będę musiała znaleźć wymówkę, żeby wrócić do Biggie's Bites. Kogo ja oszukuję? Każde burczenie mojego żołądka jest wymówką.

A ja zawsze jestem głodna.

Spuszczam ostatni plusk mojej herbaty, po czym krzyczę "Tak" nad dźwiękiem blendera mojej mamy. "Możesz powiedzieć, że zrobię coś lub dwa z moim latem".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Smakuj mój krem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści