Różne Kły

1. Sylvie

Siedziałam przy oknie w moim ulubionym miejscu do czytania. Król Gravy Boat III, mój bezwłosy kot, siedział na moich kolanach. Jak zwykle pielęgnował swoją pomarszczoną, luźną skórę niepokojąco powolnymi, seksualnymi liźnięciami, które nigdy nie zawiodły, by mnie zaniepokoić. 

"Wytnij to, Gravy", powiedziałem, nie odrywając oczu od okna. 

Lada chwila, pomyślałem. 

Na dobrą sprawę sprawdziłem informacje o śledzeniu mojej paczki na telefonie, które sprawdzałem doskonale rozsądną liczbę razy dzisiejszej nocy. I tego popołudnia. I dziś rano. 

"Przygotowana do dostarczenia". Tak jak to było powiedziane od lunchu. 

Rzuciłem lekceważące spojrzenie na stos książek na moim łóżku. Zamiast spędzać cały dzień na oczekiwaniu na przesyłkę, mogłam przeczytać jakąś ulubioną książkę. Ale ta paczka to nie była byle jaka książka. To była ta książka. To był Moonlight Caravan, Trzecie Przebudzenie. Czekałam dwa lata, aż Amy Clark w końcu wyda ostatnią część serii, a teraz była już prawie na miejscu. 

Wydałam z siebie mały pisk podniecenia i trochę zbyt energicznie potarłam głowę Gravy Boat. Jego ciało chybotało się z boku na bok z siłą, a on uderzył w moją rękę, aby dać mi znać, żeby się ochłodzić. 

"Wyluzuj", powiedziałem, wciąż zafiksowany na ulicy miasta poniżej, gdzie dostawca mógł pojawić się w każdej chwili. "Jesteś zbyt wrażliwy." 

Gravy Boat miauknął oburzony, pokazał mi swoją dupę, po czym przysunął się do mojego łóżka. 

Zobaczyłem, że patrzy na moje paperbacki i podniosłem na niego palec w ostrzeżeniu. "Nie rób tego, ty mały gnojku". 

Zrobił to. 

Z szybkością, którą zapisał dla niegrzecznego zachowania, Gravy Boat wziął w usta przednią okładkę jednej z moich książek i wciągnął ją pod moje łóżko. 

Byłem w trakcie wielokrotnego dostawania batów od bezwłosych małych łapek pod łóżkiem, kiedy rozległo się pukanie do moich drzwi. 

Wstałem tak szybko, że uderzyłem głową w spód framugi, przeklinałem, a potem nieelegancko podreptałem do drzwi. Otworzyłem je, schyliłem się i podniosłem paczkę. 

Przytuliłem ją do piersi i wykonałem kilka radosnych skoków, zanim wyczułem, że nie jestem sam w korytarzu. Natychmiast wycisnąłem małą kulkę środka do dezynfekcji rąk, którą trzymałem zwisającą ze szlufki na moich dżinsach i potarłem sobie ręce. Później posmarowałam je odrobiną kremu nawilżającego, bo nie byłam wariatką. 

"Coś dobrego?" zapytał uroczy chłopak, który mieszkał po drugiej stronie korytarza. 

Powoli odwróciłam się, zakłopotanie tryskające przeze mnie jak małe strumienie lawy pod moją skórą. 

Byłem jeszcze pocierając moje ręce razem z mokrym, nawilżający squelch, podczas gdy ja przypiął germ-ridden pakiet pod moim ramieniem. Widziałem nawet, jak jego oczy spadają do mojego nawilżacza i środka do dezynfekcji rąk, które trzymałem wydrążone po obu stronach jak jakiś lamerski stary bohater westernu. 

"Tylko książka", powiedziałem. 

Przytaknął. "Germaphobe?" zapytał, kiwając do moich holstered butelek. 

"Coś w tym stylu", powiedziałem, mimo że nie było to całkiem dokładne. Ale kto chciałby historii łzawej od kogoś, kogo dopiero co poznali? To byłoby jak tłumaczenie, że twoja babcia właśnie odeszła, kiedy dziewczyna robiąca ci kawę pyta, jak ci idzie dzień. 

Uśmiechnął się. To był dobry uśmiech - miły, ale z lekką nutą złośliwości. Może nawet odrobiną niebezpieczeństwa. Uroczy chłopak aktualnie pochłaniający każdy stopień dziwności, którym promieniowałam, jeździł do pracy motocyklem. Zawsze podjeżdżał pod swoje mieszkanie z jedną z tych wyściełanych skórzanych kurtek na sobie i kaskiem wiszącym u boku. Kurtka była koloru ciemnego bordo, który wspaniale komponował się z jego piaskowymi blond włosami i brązowymi oczami. 

Był bliski mojemu wiekowi, o ile mogłem stwierdzić. Może kilka lat starszy, a nawet wciskający się we wczesną trzydziestkę. Ale zdrowa, racjonalna kobieta byłaby zachwycona rozmową z nim. Ja niestety nie byłam ani jednym, ani drugim, więc już kombinowałam, jak uciec od tej rozmowy i potencjalnego złapania uczuć. 

Na szczęście nie musiałam się zbytnio martwić, że coś się stanie. Miałam umiejętności społeczne jak mokra papierowa torba i nigdy nawet nie zapytałam go, jak naprawdę się nazywa, więc był dla mnie po prostu Motocyklistą lub Uroczą Sąsiadką. 

Mrugnąłem do niego palcami i uśmiechnąłem się. Pomyślałam o tym, żeby zaszyć się w swoim mieszkaniu i zamknąć drzwi, ale nawet ja wiedziałam, że to byłoby boleśnie dziwne. Stałam więc na swoim miejscu i czekałam, aż wykona kolejny ruch. 

Przypomniałam sobie, co mam na sobie, dopiero gdy jego wzrok powędrował z mojej twarzy na stopy, a potem znów w górę. 

"Czy to kapcie z Harry'ego Pottera?" zapytał. 

"Uh," powiedziałam, śmiejąc się trochę. "Technicznie są to bliźniacze kapcie Freda i George'a Weasleyów. Moje ulubione postacie. Lewy to Fred i..." urwałam. Robisz to, o czym Maisey mówiła, żebyś nie robił. Pozwalasz, żeby twoje dziwactwa były widoczne. Nie, wyciągasz swoje dziwactwo i machasz mu nim teraz w twarz. "Dostałam je w prezencie," dodałam szybko. Kłamstwo. Kupiłeś je przez internet i nie mogłeś się doczekać, aż przyjdą. 

To wydawało się łagodzić niezręczność wiszącą w powietrzu. Facet przytaknął, uśmiechając się lekko. "Widzę cię w pobliżu, ale nigdy nie miałem okazji zapytać o twoje imię. Wprowadziliście się kilka tygodni wstecz. Prawda?" 

"Jestem Sylvie. Ty jesteś Motorcycle Guy." 

Wyglądał na zdezorientowanego, po czym dał hełmowi u swego boku lekkie potrząśnięcie i skinął głową. "Gary. Ale Motorcycle Guy też działa. W każdym razie, kiedyś dostałem kawę z dziewczyną, która mieszkała tam przed tobą. To był rodzaj rytuału w sobotę rano. Teraz, gdy wyjechała do Teksasu, moje soboty są szeroko otwarte, a ja nie mam z kim narzekać na sąsiadów. Wchodzisz?" 

Moje serce już nie tylko biło. Szukało gorączkowo drogi ucieczki z mojego ciała, uderzając o każde żebro w mojej klatce piersiowej, jakby to ono mogło trzymać klucze do jego ucieczki. 

Nie. Nie. Nie. 

Założyłam włosy za ucho, uśmiechnęłam się tak naturalnie, jak tylko mogłam, po czym gestem wskazałam na mieszkanie. "To brzmi świetnie, ale ja właściwie mam chłopaka. Jest dość zazdrosny o tego typu rzeczy, więc nie wiem, czy byłby to najlepszy pomysł." 

Gary przyjął odrzucenie zaskakująco dobrze. Naprawdę był miłym facetem. "Tak," powiedział. "Powinienem był zorientować się, że o tobie mówiono. W każdym razie, miło było cię poznać, a jeśli zmienisz zdanie, po prostu daj mi znać. Wiesz, gdzie mnie znaleźć", dodał z uśmiechem. 

Wycofałam się do środka, przyciskając plecy do drzwi. Zsunęłam się do siadu z podniesionymi kolanami i paczką ustawioną obok mnie. Na dobrą sprawę zafundowałam sobie jeszcze jedną kąpiel w płynie do higieny rąk na poziomie przedoperacyjnym i wiedziałam, że po skończeniu otwierania paczki zrobię jeszcze jedną rundkę. 

Gravy Boat obserwował imperialnie ze swojej kociej wieży. Podniósł łapę do ust i dał jej jedno liźnięcie. W jakiś sposób wiedziałem, że uważa mnie za żałosnego. 

Ale on nie rozumiał. Mój telefon zaczął brzęczeć, gdy włączył się mój alarm. Powiadomienie na ekranie brzmiało: "Dolla Dolla Pills, Y'all". 

Jęknęłam na mój głupi żart sprzed miesięcy, kiedy ustawiłam alarm i podeszłam do lady. Miałem tam kilka butelek z receptami i zajęło mi to pełną szklankę wody, aby przejść przez reżim tabletek, witamin i suplementów. 

Mało kto wiedział, że Gary the Motorcycle Guy, ale prawdziwy zazdrosny chłopak był właśnie tutaj. Bo wiedziałem, że żaden facet nie będzie się trzymał tak długo, jak długo mój stan będzie na zdjęciu. Prędzej czy później, przegoniłoby to nawet tych najlepszych. 

Ale nie należałam do osób, które się nad tym użalają, więc oczyściłam głowę z wszelkich melodramatycznych myśli i pokus do ruminacji. 

"Moonlight Caravan", zaśpiewałam, podchodząc, by odzyskać paczkę, którą postawiłam przy drzwiach. "Mama ma zamiar otworzyć cię i pożreć". 

Gravy Boat miauknął z niepokojem, ale uciszyłem go. 

W tej chwili chciałam tylko kolejnego miłego wieczoru z książką, której przeczytania nie mogłam się doczekać. Ponieważ jakaś część mnie była pewna, że jeśli przeczytam wystarczająco dużo szczęśliwych zakończeń, łatwiej będzie mi zaakceptować fakt, że nigdy nie dostanę swojego własnego.




2. Riggs

Chciałem tylko pobyć sam na sam z moim cholernym burrito. Tego i bezsmakowej wody sodowej, nad którą pracowałem przy barze. 

Ale to było najwyraźniej zbyt wiele, by mieć na to nadzieję. 

Byłem dopiero w połowie mojego posiłku, kiedy Felix i jego wielki tyłek pojawił się w wejściu do The Wet Flea. 

Zauważył mnie i utorował sobie drogę przez tłumy wyjców tańczących bezmyślnie do muzyki. The Wet Flea była zawsze głośna, zawsze pełna i zawsze miała najlepsze jedzenie w Chicago. Była też przeznaczona tylko dla wilkołaków, a jeśli ktoś normalny próbowałby ją znaleźć, miałby dostęp tylko do kręgielni na górze. 

Felix wcisnął się na stołek barowy obok mnie, który jęknął pod jego ciężarem. Felix był duży, nawet jak na wilkołaka. Wyglądał jakby mógł gołymi rękami rozerwać pień drzewa na pół. 

Felix zasygnalizował Jasmine, żeby przyniosła mu drinka, po czym delikatnie trącił mnie łokciem. "Pomyślałem, że cię tu znajdę". 

"Imponujące umiejętności dedukcji, detektywie". 

Podziękował Jasmine i wziął łyk swojego drinka, ignorując mnie. "Mam dziś rano łatwe zadanie. Możesz się przyłączyć, chyba że za dobrze się tu bawisz." 

Podniosłem oczy z mojego burrito i skupiłem się na nim. Był wielkim draniem, ale poszliśmy daleko wstecz. Dzięki temu wiedziałam, że nie jest prawie tak straszny, na jakiego wyglądał. Nie, jeśli upodobał sobie ciebie, przynajmniej. 

"Spędzasz zbyt wiele czasu martwiąc się o mnie. To doprowadzi cię do śmierci." 

Pochylił się bliżej, spotykając moje oczy. "A może rzeczą, która mnie zabije, będzie mój partner kontynuujący swój romans z burritos i club soda". 

Zaśmiałam się przez nos. "Jak długo będziesz próbował wciągnąć mnie z powrotem, w każdym razie?". 

"Tak długo jak będzie trzeba, dupku." 

Wypolerowałem ostatnią część mojego burrito i oblizałem palce do czysta z wzruszeniem ramion. "Lepiej mieć nadzieję, że będziesz żył długo. Ja już skończyłem." 

Felix powstrzymał mnie przed wyjściem ręką na moim ramieniu. To był pierwszy raz, kiedy posunął się tak daleko, a ja krótko rozważałem zerwanie ze mnie tej rzeczy. Zamiast tego, po prostu zaszkliłem się na niego. 

"Zrobiłeś wszystko, co mogłeś. A ona wciąż tam jest, Riggs. Mogło być znacznie gorzej." 

Żadne z nas nie rozmawiało bezpośrednio o tym, co się stało, i zajęło mi chwilę, by przetworzyć to, co chciał powiedzieć. Wtedy znikąd nie pojawiła się wściekłość. Wyszarpnęłam moje ramię z jego ręki. "Nie. To nie mogło być gorsze. Nie ma nic gorszego niż stanie się jednym z nich. Wiesz o tym." 

Felix potrząsnął głową, ale nie kłócił się ze mną.




3. Sylvie

Dźwięk samochodów szumiących wzdłuż ulicy pode mną był pocieszający. Zawsze znajdowałem coś szczególnie przyjemnego w dźwięku opon na mokrym asfalcie - skrzypienie i chrupanie gumy próbującej pokonać zakręt. 

Moje czoło opierało się o szybę, a ja obserwowałem scenę poniżej przez skondensowaną mgiełkę wilgoci na szybie. To był gorący dzień, więc chłodny dotyk szkła na mojej skórze był przyjemny. 

Deszczowe dni sprawiały, że czułem się jakbym miał towarzystwo w swojej bańce, zgadłem. Dla normalnych ludzi, chmury i mrok oznaczały leniwy dzień w środku. Żadnego frisbee w parku czy energicznych spacerów z psem. Dla mnie były to sprawy jak zwykle. 

Deszcz, śnieg czy słońce, ja przeważnie zostawałem w środku z moimi książkami i starszą siostrą. Ale mogło być gorzej. Nie bolało mnie. Nie byłem technicznie chory. Miałam wszystkie ręce i nogi, i miałam najbardziej żelazną wymówkę na świecie, żeby siedzieć i czytać cały dzień. 

Bo zdrowi ludzie mają systemy odpornościowe, które są jak osobiste zabezpieczenie ich wnętrz. Im lepsze było to zabezpieczenie, tym mniejsze było prawdopodobieństwo zachorowania. Zawsze wyobrażałem sobie, że większość ludzi ma Liama Neesona, który wywołuje wirusa grypy w momencie, gdy ktoś w promieniu dziesięciu mil kichnie. 

Znajdę cię. I zabiję cię. 

Właściwie nie mogłem sobie przypomnieć, czy to były linie. Nie byłam typem dziewczyny z kina akcji. Romans to moja działka. 

Ale moje ciało nie miało Liama Neesona trzymającego zarazki na dystans. To było bardziej jak Paul Blart - policjant z centrum handlowego, dla niewtajemniczonych. I szczerze mówiąc, to było prawdopodobnie dając mu zbyt wiele kredytu. 

Jeśli miałbym być szczery, mój system odpornościowy nie był nawet na tym samym poziomie co staruszka na skuterze z ciężką laską. Moje ciało miało zasadniczo politykę otwartych drzwi. Złe zarazki? Wchodźcie! Mogę podziękować mojej mamie za tę genetyczną wygraną w lotto. 

Zapach sosu spaghetti mieszającego się z mieloną wołowiną dryfował z kuchni w moją stronę. Wąchałam głębiej, wyłapując czosnek i bazylię. 

Moja starsza siostra, Maisey, była w połowie dobrą kucharką. Potrafiła przyprawiać jedzenie i przestrzegać przepisów z najlepszymi. Problem polegał na tym, że prawie zawsze udawało jej się zapomnieć o wyciągnięciu rzeczy z piekarnika lub z patelni wystarczająco wcześnie. Oznaczało to, że wszystko było dobrze doprawione, a potem upieczone, upieczone lub usmażone w zapomnieniu. 

Na szczęście dziś wieczorem ubiła wszystko i poprosiła mnie o podgrzanie tego około czasu, kiedy będzie wracała z zajęć jogi. Żadnego spalonego jedzenia dziś wieczorem. Chyba, że za bardzo pochłonęła mnie książka. 

Deszcz w końcu odpuścił, co oznaczało, że nocne życie Chicago wróciło do normy. Pode mną na ulicy ludzie już zaczynali zagęszczać tłumy. 

Obok mnie Gravy Boat mruczał zadowolony. Próbowałem podrapać go za uchem, ale on zrobił swoje najlepsze wcielenie nagiego aligatora roll - gryzł moją dłoń, jednocześnie przytulając się do mnie i kopiąc. 

Kiedy zapora kopnięć i ugryzień się skończyła, puścił mnie, uspokoił się i godnie polizał swoją łapę. 

Potarłem miejsce, w które wbił mi pazur, podczas gdy ja studiowałem ludzi poniżej. Skupiłem się na młodej parze trzymającej się za ręce. Dziewczyna miała na sobie rodzaj jasnej, słonecznej sukienki, która kazała mi przypuszczać, że nie chodzili ze sobą długo. Facet wyglądał trochę jak były skater z grubymi czarnymi kolczykami i tatuażami, ale miał koszulę zapinaną na guziki. To było urocze i uśmiechnąłem się, patrząc, jak prowadzi ją za rękę przez kałuże na chodniku. 

Wyobraziłam sobie, że wybierają się na randkę. Może kolacja, a potem noc spędzona na łyżwach. A może po prostu złapią jedzenie na wynos i wrócą do jego mieszkania, żeby obejrzeć film. 

Gdy już ich nie było, zauważyłam mężczyznę przy sobie. Wyglądał prosto z jednego z romansów, które lubiłam czytać. Kwadratowa szczęka, umięśniony i druzgocąco przystojny. Czekał na rogu ulicy z wyciągniętym telefonem. Może zadzwonił po Ubera, pomyślałam. Tak czy inaczej, dało mi to mnóstwo czasu na podkradanie się do niego z mojego miejsca przy oknie. 

Jakby wiedział, co mi chodzi po głowie, Gravy Boat wydał z siebie osądzające miauknięcie, a potem zaczął agresywnie lizać swój tyłek. 

Podrzuciłem mu zwiniętą serwetkę, ale to tylko sprawiło, że stał się bardziej intensywny. 

Zdegustowana, spojrzałam z powrotem na faceta i próbowałam dostroić hałas Gravy Boat i brzęk mojej siostry z kuchni. Zazwyczaj nie miała pojęcia, jak głośno się zachowywała, bo nosiła słuchawki z redukcją szumów i puszczała sobie muzykę. Kilka razy żartowałam, że nie usłyszy, jeśli ktoś się włamie i postanowi mnie zamordować, po czym gwałtownie pukałam w drewno. 

Wyciągnąłem kartkę papieru i zacząłem pisać list do tego faceta. Tak, wiedziałem, że to niewiarygodnie głupie i technicznie rzecz biorąc - zaśmiecanie. Ale pomyślałem, że wszechświat może dać mi trochę karmicznego luzu, biorąc pod uwagę rękę, którą dostałem. Czasami lubiłem pisać notatki do ludzi, których widziałem na ulicy, składać je w papierowe samoloty, a następnie wyrzucać przez okno. Za każdym razem, gdy to robiłem, samoloty były zasysane z powrotem do budynku, gdzie spadały bezużytecznie na ulicę, lub były ciągnięte przez samochody na drodze i roztrzaskiwane przez opony. 

Więc kiedy pisałem tę notatkę, nie było żadnej realnej części mnie, która spodziewała się, że Pan Bohater Romansu na rogu ulicy kiedykolwiek ją zobaczy. 

Drogi Nieznajomy, 

Twoje oczy są jak ogień, a twoje usta są miękkimi poduszkami, w które chciałabym się zatopić. Nigdy się nie spotkamy, ale będę marzyć o dniu, w którym mogłam poznać Twoje imię. Twój uśmiech. Twoją dłoń. 

Będę wciąż pragnął, byś była moja, 

Od dziewczyny z okna na 3 piętrze, mieszkanie 12b. 

Przewróciłem oczami na własne słowa, gdy składałem papierowy samolot. Nie byłem poetą. Niestety, bycie zagorzałym czytelnikiem nie dało mi nawet dostępu do żadnej z umiejętności, które posiadali pisarze, których pożerałem. Ale nadal składałem ten mały samolocik, wiedząc, że nigdy nie dotrze on do tego łajdaka na ulicy. 

Musiałem trochę szarpać i chrząkać, żeby otworzyć nasze pomazane farbą, starożytne okno w mieszkaniu. Kiedy to zrobiłem, dźwięki ulicy wleciały wyraźniej, wraz ze stęchłym, mokrym zapachem padającego deszczu. 

Wpatrywałam się w mężczyznę na rogu, wycelowałam i zawahałam się. 

Nigdy wcześniej nie napisałem numeru mieszkania na jednym z moich skazanych na porażkę liścików miłosnych. Dlaczego to zrobiłam? 

Miałam ochotę rzucić samolotem, ale rozluźniłam rękę i odłożyłam go na parapet, śmiejąc się z własnej głupoty. Tak, Sylvie. O ile moim planem nie było zamordowanie przez jakiegoś potwora, który przechwycił list, mógłbym chcieć... 

Gravy Boat wybiegła wzdłuż parapetu, napotkała moje oczy z zimną obojętnością, a potem dała samolotowi mały cios w plecy. 

Rzuciłem się na nią, ale było już za późno. Wiatr złapał go, unosząc w dwóch szarpnięciach w górę, a potem z przerażeniem patrzyłem, jak bez wysiłku odpływa. 

Śledziłem trajektorię papierowego samolotu, który wyginał się w łuk i sunął w stronę faceta na rogu. Serce stanęło mi w gardle, gdy wyobraziłem sobie, co by zrobił, gdyby rzeczywiście go uderzył. 

Czas jakby zwolnił, aż mogłem praktycznie prześledzić ścieżkę samolotu i wyobrazić sobie, że trafia go prosto w klatkę piersiową. Tylko, że zanim to nastąpiło, na wprost niego przeszedł skulony, łysiejący mężczyzna w kurtce przeciwdeszczowej. Uderzył mężczyznę prosto w ucho, powodując, że odchylił głowę na bok i zmarszczył brwi. 

Z przerażeniem patrzyłem, jak czyta kartkę, a potem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jego wzrok powędrował prosto do góry, w bok i w moją stronę. 

Schowałem się pod oknem, ale było już za późno. 

Kiedy zaryzykowałem kolejne spojrzenie, zobaczyłem mój samolot wyrzucony na ziemię i mężczyznę, który półprzysiadł na przejściu. 

Prosto w stronę mojego budynku.




4. Riggs

Miasto wcisnęło się na mnie jak klatka. Wysokie budynki ciągnęły się w każdym kierunku i odcinały zapachy z zewnątrz. Jedyne zapachy, jakie docierały do mojego nosa, to człowiek i beton z odrobiną benzyny na dokładkę. Nawet z nadnaturalnie dobrym słuchem, nie byłem w stanie wyłowić wiele ponad hałas. 

Dla kogoś takiego jak ja, miasto było jak zawijanie się w mokry, pieprzony koc. To było duszące, ale lepsze to niż alternatywa, prawda? Tutaj wiedziałem, że zostawią mnie w spokoju. Pozwolą mi dalej udawać, że stare życie nie było moje. Nikt nie miał zamiaru wyrwać mnie z mojego autodestrukcyjnego cyklu, nie tak długo jak byłem w tym betonowym piekle. 

Robiłem gównianą robotę przy oczyszczaniu umysłu, kiedy zobaczyłem mały papierowy samolocik dryfujący w dół z okna po drugiej stronie ulicy. Zmarszczyłem się, śledząc jego drogę, gdy złapał się na podmuch wiatru i został uniesiony w samą porę, by nie zostać zmiecionym przez ruch uliczny. 

Zignorowałbym go, ale wtedy zauważyłem parę dużych brązowych oczu obserwujących samolot z okna na trzecim piętrze. Była to młoda kobieta z włosami upiętymi w niechlujny, ciemnobrązowy kok. Zerkała tylko na zewnątrz, więc wszystko, co mogłem zobaczyć, to widok z jej oczu w górę, ale z jakiegoś powodu sprawiło to, że wróciłem, żeby zobaczyć, gdzie jest samolot. 

Jaka osoba wyrzuca papierowe samoloty przez okna w dół na ruchliwe, zatłoczone ulice? Jeśli myślała, że noc da jej osłonę, to zapominała o płonącym neonie po drugiej stronie ulicy od jej mieszkania, który kąpał całą jej twarz w bladoniebieskim świetle. 

Niesympatycznie wyglądający mężczyzna skończył łapać samolot w bok głowy. Podniósł go, spojrzał w stronę jej okna i wydawało się, że ją zauważył. 

Kucnęła, gdy tylko ją zobaczył, ale facet był już ustawiony. Pędził przez ulicę do jej mieszkania. 

I to nie był żaden z moich cholernych problemów. Ani trochę mojego cholernego problemu. 

Poza tym, że zagiąłem się, by podnieść samolot, z którego facet najwyraźniej coś czytał. Na pewno był tam nieszczęśliwy wiersz miłosny napisany dziewczęcym pismem i różowym długopisem, z ostatnią linijką, która mówiła dokładnie, gdzie można znaleźć pannę Casanovę. 

Jezu Chryste. 

Poważnie rozważałem pozostawienie jej na pastwę losu. To byłaby naturalna selekcja. Każdy, kto jest tak głupi, miał to w końcu za sobą. 

Ale spojrzałem na tego łajdaka, który spieszył w stronę jej mieszkania jak pies z kością i nie mogłem się powstrzymać. Przeklinałem pod nosem, ale poszedłem za nim. 

Budynek pachniał gorzej niż ulica na zewnątrz, co było niemal imponujące. Wbiegałem po schodach do zapachów gotowanej kapusty i dobrze przyprawionych skarpetek gimnastycznych. Łuszcząca się żółta farba na ścianie z jakiegoś powodu wydawała się nawet lepka, więc przestałem wodzić po niej opuszkami palców jak idiota. 

Dzięki geniuszowi z trzeciego piętra wiedziałem dokładnie, gdzie znaleźć jej mieszkanie i skrada się z zewnątrz. Trzecie piętro, mieszkanie 12b. Idealnie byłoby, gdyby udało mi się po prostu odciągnąć faceta i uniknąć konieczności interakcji z kobietą. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, było doprowadzenie jakiejś dziewczyny do płaczu, kiedy wszystko, co chciałem zrobić, to wyjść, oczyścić głowę i wrócić do jedzenia burrito w spokoju. 

Facet był niski, ale to niewiele mówiło. Zwykle i tak stałam nad większością ludzi. Mimo to wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że mógłbym go podnieść jak walizkę i wynieść na zewnątrz, gdybym chciał. Będąc dobrze wyszkolonym dyplomatą, zacząłem od bardziej subtelnego podejścia. 

Obecnie walił w jej drzwi. "Jesteś tam, kochanie?" zapytał zdecydowanie zbyt zdyszanym, zaciskającym kulki głosem. 

"Dobrze", powiedziałem z łatwością. "Możesz wyjść sama, albo mogę ci pomóc wziąć windę". 

Mężczyzna nie zauważył mnie, ale odwrócił się teraz, aby mnie ocenić. Był łysiejący z oczami, które nie były umieszczone na tej samej wysokości na jego twarzy. Nie. To było zbyt hojne. Jego twarz była tak złożona jak puzzle po tym, jak maluch je ułożył. Wskazał w kierunku schodów. "Tam są tylko schody. Nie ma windy." 

Wskazałem na okno. "Otworzę je korbą i nie będziesz wiedział różnicy, dopóki nie uderzysz o ziemię. Obiecuję." 

Zrobił się lekko czerwony. "Słuchaj, kolego. Po prostu się zgub, ok? Znam tę dziewczynę." 

"To dlatego nie otwiera drzwi, prawda?" 

Gestem wskazał na mnie. "Dlaczego nie pójdziesz do baru i nie poderwiesz jakiejś modelki, dupku? Poważnie blokujesz mi teraz kutasa, więc spierdalaj". 

Istniały wszelkiego rodzaju przepisy, zasady i kary dla ludzi takich jak ja. W rzeczywistości mogliśmy zostać zawleczeni przed wysokie stado i rozczłonkowani za to, że nawet powiedzieliśmy człowiekowi o naszym istnieniu. 

Ale ja też tylko w pewnym sensie miałem to w dupie i wiedziałem, że nikt mu nie uwierzy. Spotkałem się więc z jego oczami, a potem delikatnie ponagliłem wilka wewnątrz siebie. Miękkie ciepło rozprzestrzeniło się w moich oczach, a świat momentalnie nabrał wysokiej rozdzielczości. Widziałam wystarczająco wyraźnie, by wychwycić subtelne uderzenia jego serca o klatkę piersiową, szyję i główne żyły. To przeszło z lekko podwyższonego, do poziomu walki lub ucieczki, jak tylko zobaczył moje oczy. 

"Winda, czy schody?" zapytałem ponownie. 

On potknął się-ran obok mnie, prawie spadając ze schodów z dźwięków tego. 

"Nie ma go," powiedziałem, opierając się o drzwi. Nie zdążyłem nawet zrobić kroku od drzwi, kiedy te się otworzyły i coś twardego zderzyło się z moją głową. 

Byłem wytrzymałym draniem. Miałem nadprzyrodzone zdolności, dzięki którym mogłem się szybciej leczyć i znosić więcej kar niż jakikolwiek człowiek mógłby sobie wymarzyć. Ale moja głowa dzwoniła, gdy spojrzałem w górę i zobaczyłem małą kobietę z pieprzonym metalowym kijem baseballowym obracającym się do kolejnego zamachu. 

"What th-" 

Clang. 

Upadłem na kolana, mrugając przez eksplozję bólu w boku mojej głowy. Właściwie to mogłem stracić przytomność na chwilę, gdy przetoczyłem się na plecy, w połowie w jej drzwiach i w połowie poza nimi. 

"Co jest z tobą nie tak?" mruknąłem, oczy wciąż walczące ze skupieniem się na rozmytej formie jej klęczącej nade mną. 

Moja wizja zaczęła się oczyszczać i zobaczyłem, że była przerażona. Duże brązowe oczy szerokie jak ciasteczka Oreo, a jej klatka piersiowa pompowała w górę i w dół jak jakiś stary silnik przemysłowy na przesterowaniu. 

"Zrzuć kij, już mnie zabiłeś", powiedziałem. 

Upuściła kij, a następnie delikatnie przyłożyła dłonie do mojego policzka i wygrała, patrząc na to, gdzie mnie uderzyła. "Boże, naprawdę cię przygwoździłam, prawda?" 

Zatrzepotałem, gdy dotknęła mojej skroni, która wciąż biła. Nagły ruch sprawił, że szarpnęła się do tyłu i wymierzyła mi policzek tak szybko jak wąż. Przyłożyła jedną rękę do ust, a potem wyciągnęła, jakby chciała się upewnić, że nie zrobiła mi krzywdy tym policzkiem. 

Chrząknąłem, wstając na rękach i odsuwając się od niej, co przypadkowo zaprowadziło mnie do jej mieszkania. "Dzięki, ale myślę, że możesz być ostatnią osobą, którą chcę sprawdzić na moich obrażeniach. Te, które zadałeś." 

"Próbowałeś dostać się do mojego mieszkania," powiedziała, cofając się - podejrzanie w zasięgu jej kija baseballowego. 

Mój wzrok wracał już do normy, a oślepiający ból od małego ślimaka zanikał. Dało mi to szansę na pierwsze prawdziwe spojrzenie na nią. Miała na sobie za duży t-shirt z jednym z tych kotów o kwadratowej twarzy, pływających w centrum wirującej galaktyki, która zajmowała całą koszulkę. Od ilości odsłoniętych nóg tuż pod obrębem koszulki, nabrałem natychmiastowego, wywołującego erekcję podejrzenia, że pod nią miała na sobie tylko majtki. 

Skup się, dupku. Próbujesz się stąd wydostać, pamiętasz? 

Ale nie mogłem się powstrzymać. Podniosłem się na nogi, wyławiając teraz zmięty papierowy samolot i podając jej go. "Próbowałem przegonić pełzacza, którego widziałem, jak biegnie tu jak pies w rui. Ale teraz widzę, że po prostu lubisz bić ludzi kijami baseballowymi. Robisz to cały dzień, czy co?" 

Wydawało się, że myśli o czymś, a następnie pospieszył do lady i squirted trochę środka do dezynfekcji rąk na jej ręce i pracował go w. Przez kilka sekund, jedynym dźwiękiem był mokry zgrzyt jej rąk, które wykręcała razem przez to, co wydawało się o wiele dłuższe niż to konieczne. Potem dodała jeszcze odrobinę balsamu, po czym zdała sobie sprawę, że ją obserwuję i lekko się zaczerwieniła. 

Była cholernie piękna, zdałem sobie sprawę. Nie mogłem powiedzieć, czy to przez brak ubrania, czy przez dziwne okoliczności, ale czułem się, jakbym natknął się na kogoś, kto nie powinien być potknięty. Musiałem z żalem przyznać, że podziwiałem też każdą kobietę, która potrafiła powalić mnie na ziemię, z kijem baseballowym lub bez niego. To wymagało poważnych jaj. 

"Przeczytałeś mój list?" zapytała, brzmiąc na oburzoną. 

"Wyrzuciłeś go przez okno, żeby każdy mógł go przeczytać". 

"Nie wyrzuciłam go," powiedziała. "Król Gravy Boat III to zrobił". 

Podniosłem brew. Ok. To wyjaśniało sprawę. Ona była pojebana. Może gdybym tylko powoli wycofał się z... 

Do pokoju wślizgnęła się bezwłosa abominacja. Wyglądało to jak mały, czworonożny kosmita ubrany w luźny worek ze skóry. Zawsze nienawidziłem kotów, ale to stworzenie wynosiło moją nienawiść do małych dupków na zupełnie nowy poziom. To było ohydne. Absolutnie przerażające. 

I ocierało się swoimi brudnymi dziąsłami o moje buty. 

Wpatrywałem się w dół z przerażeniem, gdy mruczał i okrążał moją stopę, uderzając mnie głową i ocierając się o mnie. 

"Gravy Boat cię lubi", szepnęła. "On nie lubi nikogo. Nie lubi nawet mnie." 

Dałem mojej stopie lekkie pstryknięcie, próbując dać bestii wskazówkę, ale on tylko mruczał głośniej. Spojrzał na mnie wielkimi, przerażająco żółtymi oczami. 

Stłumiłem dreszcz. "To jest król Gravy Boat III?" 

Przytaknęła. Zauważyłem, że zbliżyła się do kija baseballowego. Niestety dla niej, nie zamierzałem pozwolić jej uderzyć mnie w głowę z tym cholerstwem ponownie, ale mentalnie pochwaliłem jej instynkty, przynajmniej. 

"Co się stało z pozostałymi dwoma Gravy Boats?" Spojrzałem nagle za siebie. "Nie ma ich tutaj, prawda?" 

"Gravy Boat pierwszy został zwabiony przez ulicznego kota w rui. Myślimy, że była zła, bo skończył uciekając z ich gangiem i nigdy nie wrócił. Gravy Boat drugi zakochał się w kotce z budynku. Skończyło się na tym, że zamieszkał z nią kilka lat wstecz". 

"Racja," powiedziałem powoli. Rzuciłem kolejne zaniepokojone spojrzenie na worek ze skóry okrążający moją nogę. "Cóż, nadal byłeś głupkiem za napisanie tej notatki. Nawet jeśli ten mały potwór był tym, który 'wyrzucił' ją przez okno. Przestań być tak głupi, zanim się zabijesz. To niebezpieczne miejsce tam, zwłaszcza dla kogoś takiego jak ty". 

"Kogoś takiego jak ja?" zapytała. 

Przez nieuwagę pomyślałem "dla kogoś tak atrakcyjnego jak ty". Najwyraźniej pomyślała, że mówiłem o czymś innym, bo odwróciła się z powrotem do lady, gdzie nałożyła środek odkażający i nawilżający, a następnie zauważyła małą aptekę wartą butelek z tabletkami na receptę wyłożonych na ladzie. Widziała, że ja też się przyglądam. 

Nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć, ale to nie był mój problem. Zanim zdążyłem wyjść, przez drzwi weszła kobieta, zatrzymując się, gdy mnie zobaczyła. Zdziwiłem się, że nie usłyszałem jej nadejścia i uznałem, że mogę winić za to obcego kota i ładną dziewczynę, która prawdopodobnie nie miała na sobie spodni. 

Nowo przybyła wyglądała, jakby była jakąś instruktorką jogi. Miała matę zwiniętą pod pachą, idealną postawę, takie same ciemne włosy i brązowe oczy jak dziewczyna bez spodni, i czułem, że się pociła. Ale tuż pod tym zapachem było coś niepokojącego. 

Coś, co sprawiło, że całe moje ciało zesztywniało. 

Wampir. 

Był słaby i wiedziałem, że to nie jej zapach. Ale ta nowa dziewczyna była w pobliżu wampira. W dodatku od niedawna. 

Spojrzałem jeszcze raz na No-pants, która miała teraz dziwny, dużo bardziej bezbronny wyraz twarzy. Może uraziło ją moje ostrzeżenie, a może chodziło o coś innego. Wiedziałem tylko, że muszę wypierdalać z tego mieszkania. 

Z jakiegoś powodu ci dwaj byli związani z wampirami. 

W moim życiu były pewne zasady, których nie miałem na myśli. Były też takie, które były absolutnie żelazne. 

Dla mnie jedynym dobrym wampirem był martwy wampir. A jeśli ta dwójka była w nie zaplątana, to o wiele lepiej by było, gdybym zniknął, zanim pojawi się krwiopijca i da się zabić. 

Podniosłem więc kota za niechlujny kark, odstawiłem go na bok i wyszedłem.




5. Sylvie

Maisey i ja nie odzywaliśmy się przez kilka chwil po tym, jak ogromny facet, którego uderzyłem kijem, odszedł. Wciąż pamiętam, jak czułem jego zarost na opuszkach palców i jak gorąca była jego skóra. Myślałem, że go zabiłem, a on po minucie lub dwóch wstał i stał jak gdyby nigdy nic. 

Ale Boże, on wyglądał jak zła wiadomość. Jeśli facet na rogu ulicy z telefonem był idealnym bohaterem z moich książek romansowych, ten facet był tym, który jest wyraźnie ustawiony na bycie złym facetem w programie telewizyjnym. Był całym mrokiem. Czarne włosy, pogrubione brwi i palące szare oczy sprawiały, że czułam się jak królik wpatrujący się w oczy wilka. Praktycznie promieniował niebezpieczeństwem. 

A gdy tylko zobaczył moje tabletki, uciekł bez słowa. 

Oczywiście, że tak. 

Ja nie tylko miałam bagaż, ja byłam bagażem. I nie mogłam winić żadnego faceta za to, że nie chce być nigdzie w pobliżu. To nie było użalanie się nad sobą, to był po prostu zdrowy rozsądek. Było tam zbyt wielu całkowicie normalnych, całkowicie zdrowych ludzi, żeby ktoś z chęcią angażował się w kogoś takiego jak ja. 

Maisey w końcu pociągnęła za sobą drzwi, gdy krótki szok zdawał się już minąć. Rzuciła swoją matę do jogi w kąt przy drzwiach, po czym położyła ręce na biodrach i rzuciła mi to przerażające spojrzenie starszej siostry. 

Moja siostra miała trzydzieści lat i gorączkowy harmonogram ze względu na jej wielokrotne występy prowadzące zajęcia jogi w trzech studiach w całym mieście. Wiedziałam, że pracowała jak najęta, żeby pomóc opłacić nasze mieszkanie i moje pigułki, i zawsze byłam jej za to wdzięczna. Byłam też jej młodszą siostrą, chociaż, więc nadal byłam umownie zobowiązana do bycia małym bachorem od czasu do czasu. 

"Co?" Zapytałem, nie nawiązując kontaktu wzrokowego. 

"Nie zamierzasz wyjaśnić, dlaczego ktokolwiek to był, po prostu pospiesznie wyszedł stąd? Albo dlaczego był tu w pierwszej kolejności? Albo co do cholery myślałaś?" 

Podałem jej skróconą wersję tego, co się stało. Oczywiście, mogłem wziąć licencję artysty i pominąć część, w której faktycznie zawarłem numer mieszkania, i mogłem złagodzić treść mojej notatki, aby była mniej cringe-inducing. W mojej wersji historii, uderzyłem go tylko raz kijem baseballowym. 

Maisey wciąż patrzyła na mnie, jakbym straciła rozum, kiedy skończyłam. 

Westchnęła, odkaziła ręce, a potem poszła w stronę prysznica. Zatrzymała się w drzwiach, trzymając palec wyciągnięty na mnie. "Musisz być bardziej ostrożna, Syl. Wiem, że to trudne, ale nie mogę cię stracić. I hej, mogę odwołać dzisiejszy wieczór i może moglibyśmy po prostu obejrzeć film razem, jak chciałeś. Brzmi dobrze?" 

"Tak," powiedziałem, wdzięczny, że nie pozostawała na części guilt trip przez bardzo długo. "To faktycznie brzmi świetnie." 

Maisey wkroczył do łazienki, ale popped jej głowę z drzwi nagle. "Och, przy okazji. Zdajesz sobie sprawę, że nie masz na sobie spodni, prawda?" 

Narrator: Nie, Sylvie nie zdawała sobie sprawy, że nie ma na sobie spodni. Ale podejrzewała, że przerażająca gorąca kobieta to zrobiła i nagle zapragnęła, żeby zniknęła z powierzchni ziemi.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Różne Kły"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści