Księżna Muffinów

Prolog (1)

==========

Prolog

==========

Tempest

Robię się naprawdę dobra w sikaniu na patyki.

Stawiając mały biały tester na blacie, stoję, spłukuję, zapinam dżinsy i dokładnie myję ręce. Po wysuszeniu ich i zastosowaniu wystarczającej ilości środka do dezynfekcji rąk, aby zabić małą infestację ospy, zaczynam chodzić po łazience. Odliczając moje kroki, staram się nie patrzeć na kij.

To trochę jak garnek z wodą. Jeśli patrzysz na niego, to nigdy się nie zagotuje, nie zrobi się niebieski... albo powie TAK. Nieważne.

Raz, dwa, trzy, cztery... obrót... raz, dwa, trzy, cztery... obrót... raz, dwa, trzy...

"Em?"

"Jeszcze dwie minuty," wołam z powrotem przez zamknięte drzwi, gryząc na skórkę na moim paznokciu kciuka.

"Wysyłam wszystkie dobre juju w twoją stronę", odpowiada Jenn i słyszę uśmiech w jej głosie.

Nie jest tajemnicą, że staram się zajść w ciążę.

Mój mąż, Asher, i ja próbowaliśmy przez dłuższy czas, ale poroniłam sześć miesięcy temu, więc to jest pierwszy cykl, w którym będziemy aktywnie próbować począć ponownie. Moje ręce zaczynają się trochę pocić, gdy kontynuuję tempo.

Tak bardzo chcę mieć dziecko - bardziej niż kiedykolwiek chciałam czegokolwiek w moim życiu.

Zrobiłam już wszystkie sztuczki. Sok z granatów jest moim nowym napojem du jour. Ma zwiększyć przepływ krwi do macicy. Witaminy prenatalne to mój nowy najlepszy przyjaciel. Rzuciłam nałóg picia kawy, co było nie lada wyczynem, i całkowicie unikam alkoholu. Oczywiście ćwiczę i zdrowo się odżywiam. Nie wspominając o tym, że w moim domu nie widać ani jednej pary rajstop.

Asher ćwiczy 24 godziny na dobę.

"Jakieś wyniki?" Głos Jenn tym razem mnie zaskoczył. Założyłam, że wróci do pieczenia. Jest kilkanaście zamówień na niestandardowe ciasta, a ona jest królową... Królową Bananowego Ciasta i absolutną władczynią Piekarni Donner. Ona i ja jesteśmy często jedynymi pracownikami o tak wczesnej porze w nowszej lokalizacji, w centrum Green Valley. Jest to lokalizacja satelitarna, ale w pełni wyposażona w najlepszy dostępny sprzęt kuchenny. Uwielbiam to miejsce. Uwielbiam też oryginalną lokalizację, ale to miejsce jest nieco mniej gorączkowe i daje mi czas na poczucie inspiracji i tworzenie.

Zerkając na drążek, zauważam, że ekran wciąż miga, co oznacza, że wciąż myśli... lub testuje... lub cokolwiek to małe ustrojstwo robi. To trochę niewygodne brać to w pracy, ale kiedy musisz zgłosić się do swojego miejsca pracy przed świtem, musisz to zrobić.

"Jeszcze nie", wołam z powrotem, otwierając drzwi, aby zobaczyć Jenn stojącą tam z jasnym uśmiechem i fioletowo-niebieskimi oczami wpatrującymi się we mnie z nadzieją.

Zerka przez moje ramię, a potem wycofuje się, chytry uśmiech pełzający na jej pięknej twarzy. "Wygląda na to, że ktoś będzie potrzebował wczesnego lunchu".

"Co?" Pytam, obracając głowę. Moje serce wybiera ten czas, aby kopnąć w jeszcze wyższy bieg, pomijając bit na swojej drodze do overdrive-krew pompuje tak szybko, czuję się trochę oszołomiony. Uśmiechnięta twarz, która mruga do mnie, natychmiast wywołuje łzy w moich oczach.

"Jestem owulacji," szepczę, do siebie... do Jenn... do wszechświata jako cichej modlitwy dziękuję.

"Yep," Jenn mówi z jeszcze szerszym uśmiechem i ćwiartką brwi.

"Asher pracuje dziś w domu", dodaję nieobecnie, jak myślę na głos i próbuję dostać moją głowę na prosto. Moja owulacja jest trochę nieprzewidywalna, więc muszę działać szybko. "Przygotowałam już ciasto na Muffin of the Day-Back in Baby's Arms. Sweet Dreams i Tennessee Waltzes są już w piekarniku. South of the Borders są na pokładzie" - tryskam, chwytając test i podrzucając pasek testowy. To był tydzień w stylu Patsy Cline, co mogę powiedzieć? Machając wciąż mrugającą uśmiechniętą twarzą na Jenn, w końcu biorę oddech. "Wrócę za trzydzieści minut".

Jestem już w połowie drogi za tylne drzwi, kiedy Jenn woła: "Nie spiesz się! Aha, i upewnij się, że masz orgazm! Słyszałam, że to pomaga!"

Śmiejąc się do siebie, wskakuję do samochodu i odpalam go, gdy kolejny przypływ podniecenia zalewa moje ciało.

Będziemy robić dziecko.

Jadąc tak szybko, jak tylko mogę, nie zwracając uwagi miejscowych stróżów prawa, pokonuję drogę przez miasto. Mimo że się spieszę, nadal przestrzegam prawa. Chcę się zapuścić, a nie trafić do więzienia. Chociaż mój tata jest miejscowym poręczycielem i jest w dość ścisłym związku z szeryfem Jamesem, nigdy nie byłam jedną z tych, które robią sceny lub nadużywają swoich przywilejów.

Kiedy zbliżam się do swojego domu, zauważam, że ciężarówka Ashera wciąż stoi na podjeździe, dokładnie tam, gdzie była, kiedy wyjeżdżałam kilka godzin temu. Jeśli mam szczęście, jest jeszcze w łóżku i mogę go obudzić miłą niespodzianką, żeby wszystko się ugotowało. Jego poranne drewno będzie działało na moją korzyść tego ranka. On zawsze był rozbrykany, kiedy pierwszy raz się budzi i uważa za denerwujące, że moją pierwszą myślą zawsze była kawa zamiast seksu.

Cóż, Asherze Williams, dziś jest twój szczęśliwy dzień.

Gdy odblokowuję drzwi wejściowe, przychodzi mi do głowy niegodziwa myśl i zaczynam zrzucać z siebie ubrania, zanim jeszcze zbliżyłam się do podestu schodów, które prowadzą do naszej sypialni. Seks, orgazmy i plemniki torujące sobie drogę do jajka to moje jedyne myśli, gdy balansuję na drzwiach naszego pokoju, na tyle długo, by zdjąć buty.

I zamarzam.

Skulona w moim łóżku - w mojej puszystej, białej kołdrze, którą wybrałam w Dillard's podczas mojej ostatniej wyprawy po zakupy z mamą w Nashville i w mojej najbardziej ulubionej pościeli o grubości tysiąca nitek - jest mój mąż od ośmiu lat, śpiący spokojnie... a tuż obok niego leży kolejna głowa o brązowych włosach, która podejrzanie przypomina Mindy Mitchell.

Obeszła blok więcej razy niż ciężarówka z lodami w gorący lipcowy dzień... Mindy Mitchell.

Przeleciała całą drużynę piłkarską w 2009 roku... Mindy Mitchell.

Naga jak w dniu narodzin i skulona obok mojego męża... Mindy Mitchell.

Stojąc na środku mojej sypialni w staniku i rozpiętych dżinsach, z jednym butem na głowie i drugim w ręku, czuję, że coś pękło na poziomie komórkowym.




Prolog (2)

Zawsze byłem stosunkowo spokojną osobą.

Ale w tej chwili, gdy czerwień zasłania mój wzrok, pochłaniając umysł, tracę nad wszystkim kontrolę.

Czuję się, jakbym unosiła się nad swoim ciałem, obserwując, jak to wszystko rozgrywa się jak scena z filmu.

But w mojej dłoni przelatuje przez pokój, nawiązując bezpośredni kontakt z głową Ashera, budząc go gwałtownie. Kiedy jego oczy spotykają moje, wygląda na zaspanego i zdezorientowanego. Potem odwraca się, by spojrzeć na śpiące obok niego ciało. Obserwuję, jak wszystko rejestruje, jak bardzo jest to złe. Jego oczy stają się szerokie, a usta rozdziawiają się jak u ryby, gdy szuka słów - wymówki, błagania, przeprosin? Nie wiem, ale nie pozwalam mu na to, żeby się domyślił.

Na oślep, zaczynam chwytać za coś... cokolwiek. Cokolwiek znajdą moje ręce, staje się moją kolejną bronią, gdy zaczynam wystrzeliwać przedmioty po całym pokoju. Wszystko, co mogę podnieść, staje się powietrzem.

Szkło pęka, rzeczy roztrzaskują się na milion kawałków - ramki na zdjęcia, wazon, który mama kupiła nam na ślubne kwiaty, lampa na komodzie... moje serce, moja przeszłość, moja teraźniejszość, moja przyszłość.

Wszystko rozpada się na przed i po.

Gardło mnie pali i wtedy zdaję sobie sprawę, że krzyczałam. Kaszląc, opieram dłonie na kolanach i próbuję wziąć oddech, ale zostaje on złożony w gardle na szlochu.

"Tempest!" krzyczy Asher, korzystając z przerwy w akcji, by podnieść się z łóżka. Ręce uniesione, patrzy na mnie, jakbym była obcą osobą, a nie jego żoną z ośmiu pieprzonych lat. "Weź się w garść do cholery. Co ty robisz? Czy straciłaś rozum?"

Ostre szczeknięcie wydobywa się - głęboko z dołu mojego żołądka. "Ja?", krzyczę z powrotem. "Myślę, że lepszym pytaniem, Asherze Williams, jest czy straciłeś swój cholerny umysł? Co ona tu robi? Co zrobiłeś?" krzyczę. Mój głos brzmi obco, jakby pochodził z dołów piekielnych - rozdarty i zdziczały. "Jak mogłeś to zrobić?"

"Mogę wyjaśnić -"

Nie pozwalam mu dokończyć tego zdania, zamiast tego wysuwam szufladę komody i zaczynam rzucać w niego ubraniami. "Ubieraj się i wynoś się z mojego domu!"

"Em", mówi, błagając, gdy podchodzi do mnie jak do zwierzęcia w klatce. Może i jestem, bo w tej chwili czuję, że mogłabym odgryźć mu prawą rękę i wsadzić w dupę... a potem... W końcu pozwalam sobie spojrzeć na Mindy, która stoi po drugiej stronie łóżka z prześcieradłem przykrywającym jej nagie ciało.

Moje pieprzone prześcieradło.

Mój pieprzony mąż.

"Ty", mówię, głos drży, gdy przekierowuję swój gniew. Zaczynam robić krok w jej stronę, ale Asher próbuje przechwycić, więc odwracam się z powrotem do niego. "Wynoś się. Out." To pół krzyk, pół błaganie, wszystkie żądania. Potrzebuję ich obu z mojego domu w tej chwili. Potrzebuję przestrzeni. Potrzebuję powietrza. Potrzebuję... nawet nie wiem.

Wróciłam do domu, żeby zrobić dziecko... żeby kochać się z moim mężem.

A to...

"Może powinnaś..." Zaczyna coś sugerować, sprowadzając moje spojrzenie z powrotem do niego, a jego wyraz zmienia się - samozachowawczy, żal, rezygnacja... nie wiem. Ale myśli lepiej o tym, co zamierzał powiedzieć. "Dobra. Pójdziemy" - mówi, wchodząc na łóżko i podchodząc do niej... do Mindy. Sposób, w jaki przesuwa ramię wokół jej talii, ochronnie, tak jak robił to ze mną tyle razy, sprawia, że tracę ten maleńki uchwyt na zdrowiu, który mi pozostał.

Kiedy komoda uderza o ziemię, moje oczy stają się szerokie.

Nawet nie wiedziałam, że potrafię to zrobić.

Kiedy sprawdzam swoje dzieło, drzwi do łazienki, która jest połączona z naszą sypialnią, zamykają się za mną i słyszę, jak zamek wsuwa się na miejsce.

Moja głowa obraca się i spoglądam na zamknięte drzwi.

Och, to jest bogate.

"Czy ty naprawdę zamykasz się w łazience?" szydzę. "Boisz się, Asher? Nie jesteś wystarczająco męski, by stawić mi czoła?" Humorystyczny śmiech ucieka i zaczynam chodzić po pokoju, a to działanie sprowadza mnie z powrotem do powodu, dla którego jestem tu w pierwszej kolejności. Chodzenie ... Owulacja ... Szczęśliwa ...

Kiedy guzek w moim gardle staje się zbyt duży do zniesienia, w końcu pozwalam łzom upaść.

Moje wnętrza zaczynają się rozrywać na dwie części, część mnie chce pozostać wściekła - rozpalona i wręcz wkurzona - podczas gdy druga część chce się rozpadać na używane arkusze i rozsypać.

Kiedy tym razem otwieram usta, by się odezwać, są one urywane i małe. "Jak mogłeś..." Mniej więcej w momencie, gdy pozwalam łzom uwolnić się i upadam na podłogę przed drzwiami łazienki, słyszę z daleka syreny.

Są coraz bliżej i bliżej, aż są tuż za oknem.

Następną rzeczą, którą słyszę, są otwarte drzwi wejściowe i głos mojego taty dochodzący z dołu. "Em," woła. "Em, to jest tata. Będę potrzebował, żebyś tu zeszła, kochanie".

Potrząsam głową, ponieważ guzek jest z powrotem i zaczyna się ściskać, sprawiając, że nie mogę mówić.

"Emmie," mówi drugi raz, bardziej stanowczo, ale nie mogę mówić. Nie ruszam się z miejsca. Nie mogę. Nie będę.

To jest mój dom.

Asher jest moim mężem.

Wróciłam do domu, żeby zrobić dziecko.

Jak to się stało?

"Tempest?"

Tym razem to głos szeryfa Jamesa niesie się po schodach. "Kochanie, możesz proszę zejść tutaj, abyśmy mogli porozmawiać o tym jak dorośli? Nie chcę być zmuszony do wzięcia cię do siebie."

"Czy ty poważnie wezwałeś na mnie gliny?" pytam cicho, waląc głową w drzwi łazienki.

Westchnienie Ashera jest stłumione, ale słyszalne, i mogę tylko założyć, że naśladuje moją pozycję po drugiej stronie drzwi. "Zachowywałeś się jak wariat," mówi. "Mindy była przerażona".

Podnosząc się na wspomnienie jej imienia, mój gniew napędzany na nowo, walę pięścią w drzwi.

"Czy ty kurwa żartujesz, Asher?" Następnie moja stopa kopie drzwi, a potem używam kawałka drewna jak worka treningowego. "Jak długo, Asher? Ile razy?" krzyczę, wypuszczając cały ból, jaki czuję na smutną wymówkę dla drzwi. Kiedy kopię go ponownie, moja stopa nawiązuje kontakt z gałką i słyszę krzyk Mindy, kiedy odrywa się i spada na podłogę.

"EM!"

Sekundę później, mój tata i szeryf James stoją w mojej sypialni, badając szkody. "Co do-" Słowa mojego taty urywają się i patrzy na mnie szerokimi, zszokowanymi oczami. "Nic ci nie jest?"




Prolog (3)

W końcu odsuwam się od drzwi i pozwalam, by moje plecy grzmotnęły o ścianę sypialni, potrząsając głową, zaczynam szlochać.

Szeryf James podchodzi do drzwi łazienki i daje im szybkie pukanie. "Asher."

"Uh, tak, sir".

"Gonna need you to step out, son".

"Uh," Asher otwiera drzwi, ale tylko odsłania głowę. "Czy, uh... myślisz, że mógłbyś podać nam jakieś ubrania?"

Przynajmniej ma na tyle przyzwoitości, żeby zabrzmieć zakłopotany.

Dobrze, mam nadzieję, że się wstydzi.

Mam nadzieję, że jest cholernie upokorzony.

A najbardziej ze wszystkiego, mam nadzieję, że jest cholernie szczęśliwy.

"Czy mógłbyś..." Szeryf James spogląda na mnie w poszukiwaniu jakiejś pomocy, ale szybko zmienia zdanie, najwyraźniej decydując, że to zły pomysł i idzie o zbieranie artykułów odzieżowych z całego pokoju. "Zrób to szybko", mówi, podając je Asherowi przez częściowo otwarte, w większości wyłamane drzwi.

"Wiesz, że będę musiał ją przyjąć" - mówi szeryf James do mojego taty ściszonym szeptem. Widzę, jak mój tata daje zrezygnowane skinienie głową. Zamykając oczy, oddycha głęboko, a potem idzie w moją stronę. Udaję, że nie słyszałam ich rozmowy i krzyżuję ręce, wpatrując się w okno. Teraz jest jasno na zewnątrz i zdaję sobie sprawę, że nie mam pojęcia, która jest godzina, ani jak długo nie było mnie w pracy.

"Muszę zadzwonić do Jenn", mówię gryząc się na dolnej wardze, aby powstrzymać się od płaczu. Ból jest dobrym środkiem odstraszającym.

Mój tata wzdycha i podchodzi, by stanąć przede mną. "Szeryf James-"

"Musi mnie przyjąć", kończę za niego, kopiąc ścianę akurat wtedy, gdy drzwi łazienki skrzypią i ubrany Asher i Mindy wychodzą, wciąż patrząc na mnie, jakbym był ich śmiertelnym wrogiem. Lśnię na Ashera i podkręcam wściekłość, pozwalając, by moje oczy przesunęły się na Mindy.

Ta suka jest w moim domu.

W moim łóżku.

Z moim mężem.

Moje spojrzenie się wzmaga, a ona wzdryga się.

To dobrze.

Mam nadzieję, że jest przerażona.

Nie mam też pojęcia, co we mnie wstąpiło, ale teraz już nie da się tego wyłączyć.

"Będę potrzebował wszystkich trzech z was, aby zejść na posterunek", zaczyna szeryf James, zwracając się do pokoju. "Ponieważ zostało to zarejestrowane jako zgłoszenie o zakłócaniu porządku domowego, będziemy musieli zebrać oświadczenia od całej trójki.

Obdarza mnie ciasnym, przepraszającym uśmiechem. Potem wypuszcza powietrze i wycofuje się, żeby Asher i Mindy mogli wyjść przed nim, oczywiście stawiając barierę między nimi a mną. Absurdalność tej całej sytuacji osiada w mojej klatce piersiowej i nie mogę powstrzymać niedowierzającego śmiechu, który wybucha.

"Em?" pyta mój tata gdzieś zza pleców. "Wszystko w porządku?"

"Dobrze, tato."

Z wyjątkiem faktu, że nadal chcę rozerwać Ashera kończyna po kończynie.

I Mindy też.

I może połamać jeszcze trochę gówna.

I spalić trochę gówna.

Mama i tata nazwali mnie Tempest nie z powodu moich rudych włosów, ale dlatego, że urodziłam się w burzliwą noc. Według mojej mamy, wyłam jak wiatr. Pielęgniarki i lekarz żartowali nawet, że moje płuca są zbyt rozwinięte i że może zostanę śpiewaczką operową, gdy dorosnę... licytatorem... poganiaczem świń.

Jednak przez większość mojego życia byłem zupełnie odwrotny - spokojny, opanowany. Urodziłem się w październiku i jestem prawdziwą Liberą, często jestem osobą, która wprowadza pokój i nigdy nie robi fal. Oczywiście, byłam znana jako osoba o nieco zadziornym charakterze, a moje rude włosy odzwierciedlały moją nieustępliwość i determinację, ale na tym się skończyło. Banał o rudych włosach z ognistym temperamentem zawsze był dla mnie stracony.

Ale dzisiaj coś pękło.

Coś się zmieniło i trochę przerażające jest przyznanie się do emocji gotujących się pod moją skórą. Chcę uderzyć coś lub kogoś. Chcę łamać rzeczy. Potrzebuję jakiegoś ujścia, żeby uwolnić ten skumulowany gniew i urazę kłębiące się w moim ciele.

Moje oczy wwiercają się w tył głowy Ashera, gdy wychodzimy na podjazd, a mój tata prowadzi mnie na tył radiowozu szeryfa Jamesa. Po zabezpieczeniu mnie z tyłu, wsuwa się do przodu, podczas gdy szeryf James zamawia Ashera i Mindy do zapasowego samochodu policyjnego, który jest zaparkowany za moją ciężarówką.

Gdy odjeżdżamy, odwracam się, by spojrzeć na idealny żółty dom z białymi okiennicami. Wszystkie moje marzenia były spowite w tej malowniczej scenerii. Mieliśmy mieć dzieci i założyć rodzinę. A teraz jedyne, co wiem na pewno, to to, że gdzieś - głęboko we mnie - obudziła się uśpiona bestia.



Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

Tempest

Trzy miesiące później

"Mamo", mruknęłam do słuchawki telefonu, "Proszę, namów tatusia, żeby mnie stąd zabrał".

"Kochanie, wiem, że to trudne. Uwierz mi, kiedy mówię, że jest to trudniejsze dla niego niż dla ciebie, i nawet nie zaczynaj od tego, przez co ja przechodzę", odpowiada z głębokim westchnieniem do swojego końca telefonu.

Wyobrażam sobie, jak siedzi w fotelu taty, skoro jest tu ze mną na komisariacie. Jestem pewna, że ma na sobie swój płaszcz domowy i pewnie ogląda swoje historie, które nagrała dziś wcześniej, bo jest wtorek, a ona we wtorki jest wolontariuszką w Domu Kultury. I kiedy mówię "nagrane", mam na myśli dosłownie "nagrane". Ona i tata prawdopodobnie posiadają jedyną działającą maszynę VHS w Green Valley, Tennessee. Jeszcze nie nadążyli za czasami i nie zainwestowali w cholerny odtwarzacz DVD, a nawet nie zaczynaj mnie na Debacie DVR z 2015 roku. Próbowałem i próbowałem namówić ich na to, ale zawsze dostaję tę samą odpowiedź - odpowiedź, którą dają na każdą nowoczesną technologię - nie wpuszczają FBI do swojego domu.

Tak, z tym właśnie pracuję.

Według nich wszystko, co powstało w ciągu ostatnich 20 lat jest na podsłuchu, okablowane lub śledzone.

Wciąż cierpię z powodu wtórnego zażenowania, że wierzą w te wszystkie bzdury o Strefie 51. Wielki Brat. Szpiedzy Rekinów. Fałszywe lądowanie na Księżycu. Jakby to nazwać, oni to subskrybują. Moja mama trzyma folię aluminiową owiniętą wokół końca anteny telewizyjnej dla lepszego odbioru i zablokowania szpiegów satelitarnych przed wejściem do ich salonu.

"Mamo", błagam po raz kolejny, próbując moich cholernych sił, aby wypracować jakieś uzasadnione łzy, ale z przykrością muszę powiedzieć, że jestem cały zapłakany.

"Zrobiłeś swoje łóżko, kochanie. Teraz będziesz musiała się w nim położyć." Głos mamy przybiera ton bezsensowny, którego używa w kontaktach ze mną lub moim tatą, zwłaszcza gdy nie żyjemy zgodnie ze standardami Shauna Cassidy. Moja mama jest idealną kobietą z południa - szczupła, poprawna, z dużymi włosami, bliska Bogu.

"Mama?" pytam, mając nadzieję, że wciąż tam jest, ale potem następuje słyszalne kliknięcie, gdy linia zamiera, a ja czuję się pokonana. To był mój jedyny telefon. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę dają ci tylko jeden telefon.

"Czy ona się rozłączyła?" Wyraz twarzy mojego taty jest poważny, ale widzę też małe drgnięcie pod jego gęstymi wąsami, gdy oddaję mu telefon przez kraty. Czuję, że widok mnie w tej sytuacji sprawia mu przyjemność, bo wiem, że już zbyt wiele razy korzystałem z karty wyjścia z więzienia. Kiedy wzdycha i wkłada ręce do przednich kieszeni swoich dżinsów, w powietrzu unosi się termin "twarda miłość". Jest niewypowiedziany, ale jest tam. Moja klatka piersiowa czuje się ciasno, gdy głowa mojego taty się pochyla, a on przysuwa brodę do piersi, drapiąc się w tył głowy z głębokim westchnieniem.

Rozczarowanie.

Mój ojciec, który zawsze był ze mnie dumny, jest rozczarowany.

Jeszcze kilka miesięcy temu byłem wzorowym członkiem społeczeństwa. Zajmowałem się recyklingiem, głosowałem, hamowałem dla psów, kotów i wiewiórek. W niedziele chodziłam do kościoła. Mój mąż był moją miłością z liceum. Mieliśmy życie wycięte ze stron magazynu Southern Style - żółty dom z białymi okiennicami i pasującym do niego ogrodzeniem.

A teraz jestem tutaj, siedzę w więzieniu. Znowu. Jedyną rzeczą, która dotrzymuje mi towarzystwa po tej stronie jest marny materac i jeszcze marniejszy koc złożony starannie na końcu.

"Czy mogę podać ci coś do jedzenia? Może szklankę wody?" pyta szeryf James, podchodząc od biurka w rogu pokoju. Wiem, że jest dla mnie miły tylko dlatego, że jestem córką Butcha Cassidy'ego.

I zanim zaczniesz myśleć, że jestem sławna, pozwól, że zatrzymam się w tym miejscu. Nie jesteśmy aktorami Cassidy'ego z Hollywood ani legendarnymi banitami. I nie, nie jestem Sundance Kidem.

Następna osoba, która mnie tak nazwie, może dostać lanie, zwłaszcza z moimi ostatnimi osiągnięciami.

Ale mój tata jest poręczycielem, więc on i szeryf są kumplami. Szeryf James je księguje. Mój tata ich wpłaca. Grają dla tej samej drużyny.

"Nie, dziękuję", skrzywiłam się, z taką groźbą, jaką tylko potrafiłam wykrzesać.

"Tempest, teraz wiesz, że to jest -" mój tata zaczyna.

"Boli cię bardziej niż mnie?" Przerywam. "Tak, już wiem."

I nazywam to bzdurą.

Zabawne jest to, że większość mojej złości nie jest skierowana na człowieka wychodzącego w tej chwili z więzienia, zostawiając mnie za sobą, jest skierowana na Ashera.

Sprowadził to wszystko na siebie.

Byłam całkowicie spokojną osobą, dopóki nie weszłam do sypialni i nie znalazłam go i Mindy wtulonych w moją liczącą tysiące sztuk pościel. Moje łóżko. Moje prześcieradła. Mój mąż.

Nie żebym go teraz chciała. Nie chcę.

Przynajmniej tak sobie wmawiam.

Ale nie chciałam też, żeby miał tę cholerną ciężarówkę.

"Tak naprawdę nie widzę, co to za wielka sprawa" - mruczę do siebie i trzech betonowych ścian. "To znaczy, kto powiedział, że to grzech wjechać ciężarówką do stawu?" I pauza dla mojej własnej kontemplacji, jak zaczynam tempo krótkiej długości barów. "Ostatnio słyszałem, że to wciąż wolny kraj. Wydaje mi się, że powinienem móc zaparkować pojazd, gdziekolwiek uznam to za stosowne."

Jeden, dwa, trzy, cztery.

Obrót.

Raz, dwa, trzy...

"Wiesz, zawsze myślałem, że staw pana Millera to fajne miejsce do pływania", mówi znajomy głos zza pleców, zatrzymując mój pacing i autorefleksję. Podnosząc wzrok, widzę mojego kuzyna Cole'a stojącego kilka stóp dalej, z ręką na kaburze, który obdarza mnie swoim charakterystycznym uśmiechem, z dołeczkami w pełnej krasie. Nie wiem, jak przestępcy mogą traktować go poważnie.

Walcząc z uśmiechem, odwracam się, by stanąć przed nim. Powinienem był wiedzieć, że będzie dziś na służbie, a jeśli nie, to gdy tylko usłyszy moje imię na policyjnym skanerze, będzie tutaj. "Nie potrzebuję dziś twoich mądrych ust, Cole Cassidy. Mam już dość wykładów od mojego tatusia, który, nawiasem mówiąc, zostawił mnie, żebym zgnił w tej przeklętej celi więziennej".

"Aww, teraz. Nie jest tak źle. Szeryf James kazał w zeszłym miesiącu zmodernizować łóżka i mogę kazać Annie przynieść dodatkowy kawałek klopsa, kiedy wpadnie później, żeby przynieść mi kolację".




Rozdział 1 (2)

Obracając się na pięcie, chwytam kraty i wpatruję się w niego. "Oh, nie. Nie waż się jej powiedzieć, że tu jestem" - ostrzegam. To byłoby jeszcze gorsze niż mój tata zostawiający mnie tutaj albo moja mama wzywająca swój łańcuch modlitewny.

Cole daje znak, że zapina usta i przerzuca przez ramię wyimaginowany klucz. "Twój sekret jest u mnie bezpieczny". Podchodząc do biurka, grzęźnie na krawędzi, krzyżując swoje wielkie ramiona na piersi.

"Jak długo mnie tu trzymasz, tak w ogóle?"

Dając mi mały uśmiech, potrząsnął głową i spojrzał przez ramię, zanim odwrócił się z powrotem, aby odpowiedzieć. "Tak długo, jak żadne zarzuty nie zostaną wniesione, powinieneś być wolny, aby przejść w godzinach porannych".

Wypuszczając głębokie, zrezygnowane westchnienie, podchodzę do łóżeczka i kładę się na nim.

"Więc, naprawdę wjechałeś tą ciężarówką prosto do stawu pana Millera?"

Poświęcam sekundę, aby zrobić się tak wygodne, jak to możliwe, widząc, że będę tu na noc. Kopiąc moje buty, umieszczam je schludnie na podłodze, a następnie kładę się z powrotem, wpatrując się w sufit. "Tak, przejechałem obok doku i prosto do stawu".

"Jasna cholera", odpowiada Cole z chichotem. "Zawsze wiedziałem, że jesteś trochę szalony. To było po prostu ukryte w dole pod wszystkimi twoimi kardiganami i porcelanowymi wzorami".

"Zamknij się," mówię mu ze śmiechem. "Nie jestem szalony. Po prostu wkurzony jak cholera".

"Więc, co sprawiło, że chciałaś to zrobić?" pyta Cole, a ja siadam, żeby na niego spojrzeć.

"Czy to Cole zastępca pyta, czy Cole mój kuzyn?".

"Zawsze Cole, twój kuzyn".

"Asher zadzwonił do mnie dzisiaj i powiedział, że skoro ciężarówka jest na jego nazwisko, to zamierza ją sprzedać. Na początku powiedziałam mu, że dobrze i że może po nią przyjechać, bo i tak nie chcę nic z jego rzeczy. Rozwód będzie ostateczny za kilka tygodni i jestem gotowa, żeby z tym skończyć, wiesz? Ale potem, po tym jak odłożyłam słuchawkę, naprawdę zaczęłam myśleć o tym, jak kupiliśmy ciężarówkę i jak bardzo byłam szczęśliwa... jak bardzo on był szczęśliwy. Chciał, żebym miał coś fajnego do jazdy. Byliśmy szczęśliwi..." Dryfuję, nie mogąc skończyć przez sekundę, ponieważ moje wspomnienia przywołują świeże emocje. To nie Asher, z powodu którego jestem smutna; to możliwości... moja przyszłość. "Nie mogłam pozwolić, żeby zabrał mi jeszcze jedną rzecz".

Oboje siedzimy w ciszy przez kilka minut, aż walkie talkie Cole'a zaczyna wyliczać jakieś niezrozumiałe dla mnie bełkotki. Słyszę, jak się przesuwa, a potem oczyszcza gardło. "Zawsze mam cię za plecami. Wiesz o tym, prawda?"

Oferuję mały, smutny uśmiech do sufitu. "Dzięki, Cole."

"Ale koniec z pływaniem ciężarówkami," mówi, stukając w ścianę przy wyjściu.

Dziwnie jest myśleć, że ja, Tempest Cassidy, jestem w więzieniu.

Nie jestem typowym przestępcą. Nie rzuciłam szkoły. Właściwie nie tylko jestem absolwentem szkoły średniej, ale także ukończyłem studia... z dyplomem sztuki kulinarnej... który wykorzystuję.

Co prowadzi mnie do mojej innej sprzecznej cechy: Jestem ciężko pracującym, udzielającym się obywatelem społeczeństwa. Traktuję swoją pracę bardzo poważnie. Jestem pasjonatką muffinek, cóż, pieczenia w ogóle, ale odkąd zostałam zatrudniona w Donner Bakery i powierzono mi odpowiedzialność za wypiek muffinek, zawładnęłam nim... przeniosłam go na nowy poziom... zrewolucjonizowałam wypiek muffinek i nadałam im polot.

Jeśli Jenn jest Królową Ciasta Bananowego, ja jestem Księżną Muffinek.

A tak przy okazji, cieszę się, że jest sobota i nie muszę jutro pracować. Nie chciałabym musieć dzwonić do pracy... z więzienia.

Jednak to nie jest mój pierwszy epizod, jak moja mama lubi je nazywać. Chciałbym, żeby to naprawdę były epizody, bo wtedy może mógłbym wymyślić sposób, żeby je zatrzymać... anulować ich subskrypcję.

Nie chcę być osobą z kartoteką. Pomarańczowy nie jest dla mnie dobrym kolorem. Wjechanie tą ciężarówką do stawu pana Millera nie było moim najlepszym momentem. Uwierzcie mi, znam prawo, ale kiedy mój wkrótce były mąż jest na zdjęciu, cała moja racjonalność wylatuje przez okno.

Zwykle wygląda to tak:

Zajmuję się swoimi sprawami, próbuję żyć swoim życiem.

On pojawia się znikąd, sama jego obecność przypomina mi o wszystkim, co miałam i co straciłam. Wkurzam się... czasem tylko dlatego, że robi coś tak prostego jak oddychanie.

Mój wzrok staje się zamglony.

Moje ciało mrowi się od niewykorzystanej agresji.

Wtedy zaczyna się szaleństwo i nie ma już ani odrobiny rozsądku.

Od tego momentu mam coś w rodzaju doświadczenia poza ciałem i po prostu robię to, co wydaje mi się właściwe w danym momencie - cokolwiek, co złagodzi ból lub pozwoli mi dać upust mojej złości - i mam nadzieję, że do diabła nie dam się złapać.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Księżna Muffinów"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści