Podzielone przez trzech braci broni

1 - Skylar

Jeden

SKYLAR

Zwiększyłem tempo, wydłużając krok i pompując ramiona. Moje stopy ledwie dotknęły gładkiego, zaokrąglonego chodnika, zanim znów je podniosłem, napędzając się do przodu i dookoła następnego zakrętu.

Sześć-dwanaście!

Nie mogłem w to uwierzyć! Po raz pierwszy od wieków spałem po szóstej! Prawie nawet do szóstej piętnaście.

To było zupełnie niespotykane. Zupełnie niepodobne do mnie. Zwłaszcza, że...

No dalej, skup się! Zbeształam siebie ze złością. Tutaj możesz nadrobić trochę czasu.

Mocniej pompując, przepchnęłam się przez półmetek i prześlizgnęłam się na drugą stronę ścieżki. O tej godzinie drzewa rzucały więcej niż wystarczająco dużo cienia, by mnie ochłodzić. Trzymanie się z dala od gorącego porannego słońca tylko poprawiłoby mój czas.

To były twoje urodziny, przekonywał drugi głos w mojej głowie. Nie ma nic złego w poświęceniu trochę czasu dla siebie.

To była prawda, domyślałem się. Tylko że to ja miałem czas dla siebie. Spędziłem cały wczorajszy wieczór na imprezie z moimi przyjaciółmi, którzy zabrali mnie, aby uczcić raczej przypadkową okazję dwudziestu sześciu lat istnienia na tej planecie.

Dobrze się bawiłem, to było pewne. Kolacja, taniec - cholernie dobrze było się zrelaksować. Zawsze pakowałem tak wiele w każdy dzień, że czasami miałem wrażenie, że moje życie to jeden wielki szybkowar. Jeśli nie wyrzuciłabym z siebie trochę pary tu i tam, w końcu bym wybuchła.

Tak, ale 6-12, Skylar?

W porządku, to było prawie dwie godziny po tym, jak zwykle się budziłem. Co oznaczało, że będę musiała coś odwołać, albo się na coś spóźnić, a może nawet jedno i drugie. A ja nienawidziłam niedotrzymywania terminów z pasją.

Moje nogi były pode mną jak smugi, gdy próbowały nadrobić trochę czasu. Park Town Point był wyjątkowo piękny o tej porze roku. Z nutą chłodnej bryzy toczącej się znad rzeki Elizabeth, prawie się nie pociłem.

Skończyłem mój poranny bieg przed czasem i zaoszczędziłem czas w windzie, pokonując joggingiem moją drogę na sześć kondygnacji schodów. Po wejściu do apartamentu zdjąłem ubrania w drodze do łazienki, wrzucając moje szorty i tank-top do kosza, zanim w końcu stanąłem pod chłodnym, niebieskim światłem mojego programowalnego prysznica.

TAK...

Woda była zimna na początku, ale nie przeszkadzało mi to. Pozwoliłem jej zmyć pot, gdy mydliłem się, myłem i myłem się w wielki, błotnisty bałagan. Kiedy spłukałem wszystko, cyfrowy wyświetlacz wskazywał 111 stopni Fahrenheita. Normalnie odwróciłbym twarz do światła i cieszył się, pozwalając, aby ciepło wsiąkło w moje ciało przez kilka cudownych minut, ale zdecydowanie nie dzisiaj.

Nie, dziś miałam klienta o ósmej, kolejnego o dziewiątej i rozmowę z potencjalnym wydawcą dokładnie o dziesiątej trzydzieści. Wczesnym popołudniem miałam zaplanowane trzy godziny pracy, z czego połowę stanowiły badania i sporządzanie notatek, a druga połowa to rzeczywiste pisanie.

Poza tym pojechałam rowerem do centrum fitness i poprowadziłam sobotnie popołudniowe zajęcia z aerobiku wodnego, które uprawniały mnie do darmowego członkostwa. Pływałem w basenie olimpijskim, aż wypełniłem dzisiejszy limit, a następnie wróciłem do domu, by załatwić sprawy.

Biorąc wszystko pod uwagę, całkiem lekki dzień jak na sobotę.

Zajęło mi tylko minutę, aby wytrząsnąć włosy, związać je z powrotem w kucyk i ubrać się na siłownię. Klucze w ręku, wsuwałam się w fotel przy komputerze, żeby sprawdzić pocztę, kiedy mój telefon się rozłączył.

Cholera.

Moje spotkanie o dziewiątej właśnie zostało odwołane.

Westchnęłam, besztając się za to, jak beztrosko niektórzy ludzie olali swoje zobowiązania w ostatniej chwili. To znaczy na pewno, czasem coś wypadało. Ale małe powiadomienie byłoby...

Mój proces myślowy zatrzymał się w miejscu. A to dlatego, że moja skrzynka mailowa była pełna.

"Co do..."

Cóż, nie dosłownie pełna. Ale pełna na tyle nowych wiadomości, że przewijały się poza ekran. Ciemniejsza czcionka oznaczała je jako nieprzeczytane, ale każda z nich była wyjątkowa i z innym tematem:

Hej kochanie! To ja!!!

Gratulacje - dziś jest twój szczęśliwy dzień

Czy ty jesteś prawdziwy? Bo ja na pewno.

Niezły profil! Jestem zaintrygowany...

Mój brąz zmarszczył się, gdy kontynuowałem przewijanie. Wszystkie wiadomości pochodziły od tego samego nadawcy, popularnego portalu randkowego, który widziałem reklamowany milion razy wcześniej.

Oh SHIT.

Szybko kliknąłem na moją historię przeglądania, a tam było: dwa tuziny linków z adresu url tego samego serwisu randkowego. Najwyraźniej stworzyłem członkostwo wczoraj wieczorem. Do diabła, miałam nawet profil...

Alyssa! Josie! Maria!

Moje usta zwinęły się w kontrolowany pysk. Widziałam, jak moi przyjaciele śmieją się i brzęczą kieliszkami, po pijanemu zapisując mnie na te bzdury, podczas gdy ja spałam spokojnie w pokoju obok. Zaprosili się na drinka wczoraj wieczorem, a ja po raz pierwszy nie odmówiłem. Moim jedynym zastrzeżeniem było to, że muszą przyciszać muzykę po tym, jak pójdę spać, i muszą po sobie posprzątać, zanim wyjdą.

O ile wiem, dotrzymali przynajmniej jednej z tych obietnic, bo obudziłem się w czystym domu. Ale to...

To było zabranie rzeczy trochę za daleko.

"Dupki" - westchnęłam na głos, kręcąc głową. Dziewczyny próbowały namówić mnie na dołączenie do portalu randkowego już od miesięcy, a ja zawsze je wyśmiewałem. Wyciągając rękę, kliknąłem shift i usunąłem pierwszą pełną stronę odpowiedzi bez czytania ich. Kilka następnych odpowiedzi pojawiło się na górze ekranu:

Brzmisz na całkowicie nienasyconego! Podoba mi się to.

Message me message me message me message me

Ty + ja + ? = zabawa

Jesteś takooo piękna! Hit me back

Ostatnia odpowiedź sprawiła, że krew mi się zagotowała. Piękna? Skąd ktoś miałby wiedzieć, jak wyglądam, chyba że...

Wciskając kilka szybkich klawiszy, weszłam na stronę i okazało się, że jestem już zalogowana. Moje centrum wiadomości było jasno czerwone, z migającą ikoną flagi i 87 nowymi wiadomościami. Ale to nie moje centrum wiadomości mnie interesowało.

Zamiast tego, kliknąłem na mój profil...

I obie ręce natychmiast przesunęły się nad moje usta.




2 - Skylar

Dwa

SKYLAR

To nie zdjęcie mi przeszkadzało. W zasadzie zdjęcie, które wybrali było całkiem niezłe. To, co napisali moi przyjaciele na bio pod moim zdjęciem, sprawiło, że zaczęłam głośno sapać:

SUPERGIRL SZUKA

WIELU CHŁOPAKÓW

BY ZADOWOLIĆ SZALENIE ZAJĘTY STYL ŻYCIA

Jesteś gorący, inteligentny, słodki i wysportowany? Chłodny i pewny siebie, z nienasyconym apetytem seksualnym i dążeniem do osiągnięcia wszystkich najpiękniejszych celów w życiu?

Jeszcze lepiej, czy masz kilku przyjaciół takich jak ty? Świetnie! Idź po nich!

Jestem zbyt sprawna fizycznie dla każdego jednego faceta, zbyt zajęta dla każdego harmonogramu, zbyt inteligentna dla każdego umysłu i zbyt osiągnięta dla każdego pojedynczego faceta, aby sobie poradzić.

Więc po co marnować mój i twój czas? Jeśli nie będzie was trzech, to naprawdę nie jestem zainteresowana. I każdy z was lepiej się zmierzy!

Przepraszam za brutalną szczerość, ale hej, chcę, żeby to działało. Więc jeśli dotarłeś do tego miejsca i masz jakieś wątpliwości? Jesteś już zdyskwalifikowany za całkowity brak zaufania.

Tylko poważne oferty!!!

~ Love, Skylar ~

Ja pierdolę!

Wykorzystały moje zdjęcie i moje imię? Te dziewczyny miały jaja! A jednak mogłam sobie wyobrazić, że też to robią. Josie pewnie chichotała z dupy, bo Alyssa i Maria wymyśliły większość tego gówna. A ja, biedny, chrapałem sobie błogie lenistwo w pokoju obok. Zupełnie nieświadomy tego, że bawią się moim kosztem.

Były też inne zdjęcia profilowe. Przewinąłem wszystkie pięć z nich, każde przedstawiało mnie w różnych aktywnościach fizycznych, takich jak wspinaczka, jazda na nartach i surfing. Na ostatnim zdjęciu rozciągałem jakąś pozę jogi na plaży, sięgając za siebie, by trzymać jedną nogę wysoko nad głową.

"Macie za swoje" - przysięgłam, naciskając klawisze, które skasowałyby kolejną stronę wiadomości. "Jeszcze nie wiem, jak się odwdzięczę, ale odbiję wam za-"

BZZZT!

Mój telefon znów zabrzęczał, a tym razem była to moja druga klientka. Nie będzie w stanie zejść na dół przed ósmą i czy byłbym zainteresowany pracą nad nią o jedenastej?

Nie... - pomyślałam sobie ze złością. Nie, nie zrobiłbym tego.

I texted ją z powrotem, mówiąc jej, że jestem zajęty później i że będziemy przełożyć na jakiś czas w przyszłym tygodniu. Bycie trenerem fizycznym w czterech różnych siłowniach było świetne, jeśli chodzi o elastyczność tworzenia własnego harmonogramu. Ale wtedy to również ssało czasami, z powodów dokładnie takich jak ten.

Wziąłem chwilę, aby uspokoić się, teraz, że mój poranek nie był prawie tak zapakowany, jak kilka minut temu. Strona po stronie usuwałem odpowiedzi na "moje" ogłoszenie singlowe. Kiedy skończyłem, usunąłem profil i to by było na tyle.

Pod koniec jednak, widziałem jedną odpowiedź, która sprawiła, że wziąłem pauzę:

Możesz usunąć wszystkie inne wiadomości, Skylar. Jesteśmy *jedynymi*, którzy mogą za tobą nadążyć.

Tak, jasne - zaśmiałam się. Niezła próba.

Mój palec wciąż wisiał nad przyciskiem kasowania. Ktokolwiek to był, najwyraźniej wyciągnął to z samego profilu, ale musiałam przyznać, że użycie mojego imienia było sprytnym odwróceniem uwagi.

Znowu poszedłem, żeby to skasować. Znów się wstrzymałem. W końcu usunąłem wszystko inne - tak jak mnie poinstruowano - aż została tylko ta wiadomość.

Chrzanić to.

Kliknąłem dwukrotnie, a potem usiadłem, gdy przeglądarka przeniosła mnie na profil nadawcy. Seria gorących, twardych zdjęć rozprysła się na górze mojego ekranu. Mężczyźni tak śmiesznie ostrzyżeni i umięśnieni, że wyglądali niemal jak kulturyści, a jednak z chudego, szczupłego sposobu, w jaki te mięśnie naturalnie spoczywały na ich klatkach, wiedziałam, że nie są.

Na zdjęciach nie było twarzy, tylko ciała od szyi w dół. Szerokie, piękne ramiona zwężały się ku szerokim klatkom piersiowym i wyrzeźbionym piersiom. Wielkie ramiona, które wyrastały z każdej strony były silne i prążkowane i bardzo potężne.

"Tak..." Roześmiałem się. "Dobrze."

Moje oczy zawisły tam przez chwilę, ciesząc się dokładnie tam, gdzie były. W końcu zmusiłem je w dół, aby przeczytać profil bardzo podobny w zakresie do mojego:

TRZECH (3) ŻOŁNIERZY PIECHOTY MORSKIEJ

SZUKAJŠCYCH JEDNEJ ŻONY

ABY ZASPOKOIĆ SZALENIE ZAJĘTY STYL ŻYCIA

Czy jesteś piękna, inteligentna, miła i otwarta? Odważna, odnosząca sukcesy i samodzielna, z nienasyconym apetytem seksualnym i bezgraniczną energią?

Jeszcze lepiej, czy stwierdzasz, że nudzą Cię randki z tylko jednym facetem? Świetnie!!! Mamy idealne rozwiązanie!

Jesteśmy zbyt sprawni fizycznie dla przeciętnej dziewczyny, zbyt zajęci dla przeciętnego związku, zbyt inteligentni, aby myśleć wewnątrz pudełka, i wystarczająco odważni, aby poprosić o dokładnie to, czego chcemy.

Więc dlaczego marnować więcej naszego czasu? Tak się składa, że jesteśmy właśnie tym, czego szukasz, a Ty jesteś dokładnie tym, czego potrzebujemy. Jeśli chodzi o nas, powinniśmy już być razem, cała nasza czwórka. Skopać tyłki i wziąć nazwiska.

O ile twoje ogłoszenie nie było poważne, oczywiście. Albo po prostu gadasz głupoty.

Wszystkie karty są teraz na stole.

Piłka jest po twojej stronie, Skylar.

~ USMC(x3) ~

Ummm... wow.

Jeszcze raz zeskanowałem zdjęcia, a potem jeszcze dwa razy przeczytałem ogłoszenie. To było zabawne. Niedorzeczne. Może nawet prześmiewcze.

Pieprzyć to.

Wracając do skrzynki mailowej, nacisnąłem delete i wiadomość zniknęła. W jej miejsce wpatrywałem się w jakąś inną, nudniejszą wiadomość. Coś o sezonowych zmianach godzinowych w jednym z obiektów treningowych, z których korzystałem.

Czy oni naprawdę ze mnie kpili?

Jakoś, nie zdając sobie sprawy dlaczego, jeden z moich palców przesunął się na przycisk CTRL. Przytrzymałem go i wcisnąłem 'Z'... i wiadomość wskoczyła z powrotem do mojej skrzynki odbiorczej.

Kilka chwil później mój telefon był w mojej dłoni. Wybrałem kontakt Josie z mojej listy połączeń i słuchałem, jak dzwonił trzy razy na jej końcu.

"Halo?"

"Hej," skoczyłem do środka. "Wy, szaleńcy, nadal jecie śniadanie w tym lokalu cztery przecznice od mojego mieszkania?".

Na drugim końcu telefonu mój przyjaciel wstrzymał się. "To jest bardziej jak sześć bloków od twojego miejsca, ale tak," odpowiedziała. "Właśnie usiedliśmy, właściwie. Nawet nie podali nam jeszcze menu".

"Dobrze", powiedziałem, wyrywając moje buty do biegania ponownie. "Będę tam za pięć".




3 - Skylar

Trzy

SKYLAR

Choć moje urodzinowe śniadanie było planowane już wiele miesięcy temu, odwołałam je dopiero w zeszłym tygodniu. Okazało się, że dziewczyny i tak je zjedzą, nieco wyzywająco, po naszej nocy na mieście. Potrzebowały go do pielęgnacji ich kaca, ale głównie do plotkowania o wydarzeniach ostatniej nocy.

"Myślałam, że miałeś klientów tego ranka?" zapytała Naomi, gdy wsunąłem się na siedzenie obok niej.

"Miałam."

Moja nieśmiała, najbardziej powściągliwa przyjaciółka zamrugała swoimi ślicznymi zielonymi oczami. "Już ich rozpracowałaś?"

"Nieee, odwołali".

"Oh."

"Wszyscy są niewiarygodni w dzisiejszych czasach," wyjaśniłam, skanując jedno z laminowanych menu knajpy. "Każdy jest bezmyślnym, egocentrycznym dupkiem, który myśli, że cały świat rewol-".

"Skylar?" Josie chuckled.

"Tak?"

"Zwolnij trochę przepustnicę".

Moja najlepsza przyjaciółka sączyła swoją kawę, uśmiechając się do mnie z drugiej strony zbyt dużej kabiny. Blond włosy Josie były jeszcze mokre od prysznica. Ostatniej nocy obserwowałam, jak tańczyła je w wielkim splątaniu, miotając się po parkiecie z garstką chętnych - a nawet niechętnych - partnerów.

"Więc jestem zbyt zdławiona, co?" zapytałem. "Czy tak jest?"

"Wygląda na to, że tak".

Kelner w końcu przyszedł i nalał mi mojej własnej kawy, co prawdopodobnie uratowało kilka żyć. Jeden po drugim zamawialiśmy śniadanie. Jak zwykle, Renee zajęło to trzy razy więcej czasu niż komukolwiek innemu. Po jej drugiej próbie uzyskania dołączonych do zamówienia naleśników Short Stack w cenach posiłków dla dzieci, zabrałem jej z ręki menu i walnąłem ją nim po głowie.

"I tak nie potrzebowałaś tych wszystkich węglowodanów".

Zmarszczyła się, roześmiałem się i rozmowa ruszyła dalej. Naomi zapytała o części nocy, które przegapiła po wczesnym powrocie do domu. Renee, która wyszła z klubu, chciała wiedzieć jak długo trwała impreza w moim mieszkaniu.

"Chyba kilka godzin" - wzruszyła ramionami Alyssa, zerkając na Naomi. "Mieliśmy kolejną rundę koktajli i bullshitted przez chwilę. Skylar poszła do łóżka prawie natychmiast, więc..."

"Skylar miał pracę następnego dnia," powiedziałem, zwracając się do siebie w pierwszej osobie.

"Mimo to dobrze się bawiliśmy" - zgodziła się Maria, opuszczając lekko głowę. Obserwowałem, jak ciemnoskóry przeszczep z Arizony rzucił Josie boczne spojrzenie. "Dużo zabawy."

"Jeśli masz na myśli mnóstwo zabawy moim kosztem," uśmiechnęłam się, "to pewnie. Zgadzam się."

Jedna po drugiej dziewczyny zamilkły, każda czekała na wypowiedź drugiej. Cisza przeciągała się. Z każdą mijającą sekundą stawała się bardziej niezręczna.

"Widziałam profil, który mi zrobiłaś," westchnęłam w końcu. "Wielu chłopaków? Naprawdę?"

"Skylar-"

"To znaczy cholera, wiem, że drażni cię to, że nie miałam chłopaka od jakiegoś czasu," kontynuowałam. "Ale żeby tak po prostu rzucić mnie na pożarcie wilkom? I to podczas snu, nie mniej..."

"Skylar, posłuchaj -" wtrąciła Alyssa.

"Co skłoniłoby moich przyjaciół do zrobienia czegoś takiego?" Kontynuowałem, osiadając z powrotem z moją kawą. "Coś tak szorstkiego. Takie podłe."

"To nigdy nie miało być mean-spirited," Renee wskoczyła do środka.

"Coś tak obraźliwego i bezdusznego i..."

"Dobra, chcesz znać prawdę?" Josie zażądała.

"Tak. Oczywiście, że chcę-"

"Skylar, nienawidzimy cię".

Słowa wydawały się zatrzymywać wszystko, łącznie z czasem. Siedziałam tam oniemiała, zupełnie bez ruchu. Nawet głośna paplanina w tle knajpy zniknęła.

"Ty... mnie nienawidzisz," wykrztusiłem miękko.

Co najgorsze, słowa te padły z ust mojego najlepszego przyjaciela.

"Cóż, tak i nie", Josie potwierdziła. "To znaczy Skylar, kochamy cię. Jesteś naszą najfajniejszą przyjaciółką! Zawsze byłaś tam dla nas i zawsze miałaś nasze plecy."

Moja brew wyszczerzyła się w zakłopotaniu. Czekałam, aż spadnie drugi but.

"Ale...?"

"Ale... cóż... my też cię nienawidzimy," potwierdziła Alyssa. "Masz najlepszą pracę, najlepszą figurę, najlepszą etykę pracy. Dodatkowo masz więcej napędu i ambicji niż my wszyscy razem wzięci."

Wokół stołu pozostali przytakiwali swoim powolnym porozumieniem. Wyglądali na zadowolonych, że to nie oni poruszyli ten temat.

"Wstajesz wcześnie każdego dnia," zauważyła Maria. "Biegasz pięć pieprzonych mil, zanim jeszcze wypijesz kawę".

"Sześć," zauważyłem.

"Widzisz?" powiedziała Alyssa. "Zawsze poprawiasz nas na wszystkim, również. Przez cały czas trwania naszych SMS-ów, zawsze poprawiasz naszą ortografię i gramatykę."

"No i?" Wzruszyłem ramionami. "Czy nie chcesz wiedzieć, kiedy się mylisz abo-".

"Nie!" zaśmiała się Josie. "We don't!"

"Masz najlepsze włosy," powiedziała Alyssa. "Najlepsze mieszkanie..."

"Zdecydowanie najlepsze mieszkanie," lamentowała Maria.

"W jakiś sposób upijasz się, nie mając kaca" - zauważyła Naomi. "I to za każdym razem. Naprawdę jesteś jak Supergirl!"

"Ale-"

"A na dodatek umawiasz się z tymi wszystkimi naprawdę gorącymi facetami, Skylar! Wszyscy ci naprawdę słodcy, naprawdę mili faceci gotowi dać ci cały świat, a zamiast kochać ich z powrotem, kończysz na rzucaniu ich tak czy inaczej."

Alyssa wskazała wokół stołu w kręgu. "Większość z nas zabiłaby, żeby mieć takich facetów jak ci, których wyrzucasz," wykrzyknęła. "To jest jawnie niepokojące. To karygodne!"

Miały rację, oczywiście. Od dłuższego czasu nie potrafiłam utrzymać związku. Albo zbyt szybko się nudziłam, albo odpychałam chłopaków z innych powodów. Powodów, których nie potrafiłam do końca określić. Może nawet powodów takich jak ten.

"Wiesz, czym jesteś?" zapytała Renee.

Byłam zbyt oszołomiona, by odpowiedzieć. Potrząsnąłem tylko głową.

"Jesteś skoczkiem przez płot" - kontynuowała moja przyjaciółka. "Dla ciebie trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie. Więc przeskakujesz na drugą stronę i tarzasz się w niej. Nie obchodzi cię nawet, czyj to trawnik! Robisz to tak czy inaczej, i tak jak oni przyzwyczaili się do posiadania cię w swoim życiu, ty patrzysz przez następny płot i decydujesz, że wolałbyś być tam zamiast nich."

Kurwa. Obserwacja była tak trafna, że nawet nie mogłem się kłócić.

"Naprawdę jestem aż tak wielkim dupkiem?" wykrztusiłem.

"Nie, nie do końca dupkiem," kontrargumentowała Alyssa. "Bardziej jak... cóż..."

"Słuchaj, jesteś tu od dziesięciu minut", powiedziała Josie. "Jak dotąd zawetowałaś naleśniki Renee, dałaś jej klapsa z menu i zmusiłaś kelnera do zmiany mojego białego tosta na pełnoziarnisty".

"Jasna cholera", przysięgłam dramatycznie. "Jestem dupkiem!"

"Och przestań", wcięła się Maria. "Wcale nie jesteś dupkiem. Jesteś obrzydliwie inteligentny i nieracjonalnie udany. I choć nie jesteś z tego powodu zarozumiały, nie jesteś też z tego powodu specjalnie skromny. Jesteś po prostu ślepo ambiwalentny wobec tego, co myślą i czują wszyscy wokół. Jesteś po prostu... po prostu... SKYLAR".

Wpatrywałem się w dół w lustrzaną powierzchnię mojej czarnej kawy. Odbicie spoglądające na mnie z powrotem nie miało nic do powiedzenia.

"Przepraszam, jeśli robię takie rzeczy," powiedziałem w końcu. "Naprawdę jestem."

"I przepraszamy za umieszczenie tego profilu wczoraj," powiedziała Josie. "To było wredne."

"Nie," uśmiechnęłam się. "To było trochę zabawne, w rzeczywistości."

Alyssa zerknęła ostrożnie na Marię. "Wtedy też tak myślałyśmy, ale -"

"Wierzcie lub nie, ktoś odpowiedział".

Josie prychnęła. "Tak. Założę się, że wiele osób odpowiedziało".

"Cóż, odpowiedzieli", powiedziałem, "ale jeden z nich był poważny. Jedna z odpowiedzi faktycznie miała trzech facetów".

"It did?"

"Gorących facetów?" Maria inquired, excitedly pochylony w. "Wysportowani faceci?"

Przytaknęłam powoli. "Nawet lepiej."

Zrobiłam pauzę, w końcu ciesząc się chwilą. Cała piątka wisiała na każdym moim słowie.

"Wojskowi faceci."




4 - Skylar

Cztery

SKYLAR

Jeśli weekend był długi - a na pewno tak się czułem - to tydzień był dziesięć razy trudniejszy.

Po pierwsze, byłam absolutnie zasypana klientami. Byli nowi klienci. Starzy klienci. Klienci, którzy zrezygnowali i nagle wrócili do rotacji, i klienci, którzy w jakiś sposób wszyscy chcieli przełożyć przegapione treningi dokładnie w tym samym czasie.

Robiłem też wizyty domowe, a te były najlepiej opłacane ze wszystkich. Dla niektórych ludzi pieniądze były mniejszym problemem, zwłaszcza gdy chodziło o ich zdrowie. Na początku przyjmowałem ludzi, którzy chcieli trenować na podwórkach z niczym innym jak piłkami lekarskimi i taśmami oporowymi, ale teraz wchodziłem do pełnych siłowni domowych. Wiele z nich było wyposażonych w najlepszy dostępny sprzęt komercyjny, niektóre z nich były nawet lepsze niż siłownie, w których normalnie pracowałem.

Ale tak bardzo jak kochałem trenować ludzi, moja pasja się zmieniła. Im bardziej angażowałem się w żywieniowy aspekt zachowania zdrowia, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że jeszcze bardziej kocham coś innego: gotowanie.

W tej chwili miałem przewodnik żywieniowy, który był kupowany w różnych wydawnictwach, plus pracowałem nad dwoma różnymi książkami kucharskimi. Moja kuchnia była w toku. Byłem w trakcie uzyskiwania wszystko, czego potrzebowałem, aby moje zdjęcia naprawdę pop, podczas gdy badania odpowiednie aparaty będę musiał zacząć umieszczać filmy, jak również.

Ale przez to wszystko, mój trening był na pierwszym miejscu.

Pod koniec tygodnia byłem niezwykle wyczerpany i nie traktowałem tego lekko. Moje ciało domagało się odpoczynku, a ja zawsze słuchałem tego, co mówiło mi ciało.

Może właśnie dlatego, próbując się zrelaksować, siedziałem przy biurku, szperając w starych mailach. Zobaczyłam ten od trzech Marines - jedyną odpowiedź z portalu randkowego, której nie usunęłam - i ponownie kliknęłam na ich profil.

Dobra, w porządku. Może kliknęłam też dwa lub trzy inne razy w ciągu tygodnia.

"Musisz się z nimi umówić!" Josie i inni błagali mnie. "Dla nauki!"

Nauka. Tak, w porządku.

Opierając podbródek w dłoni, pozwoliłam oczom tańczyć po tych twardych, pięknych ciałach. Było ich zdecydowanie trzy. Mogłem wyodrębnić trzy wyraźne typy ciała, w tym jedną klatkę piersiową, która miała literowy tatuaż wysoko na jednym masywnym pektorale.

Jako ktoś, kto trenował, mogłem podziwiać ich siłę! Ich surową, czystą siłę. Ale był też luz w sposobie, w jaki się poruszali. Chłodna pewność siebie, która mówiła mi, że nie pozują ani nie próbują wyglądać na nadętych.

Jednak jako kobieta...

Boże.

Jako kobieta zatraciłam się w fantazji o byciu owiniętą w te ramiona. O byciu mocno przygniecionym do jednej z tych twardych, dobrze rozwiniętych klatek piersiowych, podczas gdy moje palce powoli przeciągają się wzdłuż każdego szczytu i doliny tych umytych absurdów.

Profil był zupełnie nowy. Miał tę samą datę utworzenia co mój, co oznaczało, że stworzyli go wyłącznie w celu skontaktowania się ze mną. Zostawili nawet część profilu zatytułowaną "Skylar".

Najwyraźniej chcą cię mieć.

Nie miałam nic do roboty. Nikogo nie widziałam. Celowo zostawiłam swój grafik pusty w ten weekend, na wypadek, gdybym chciała odpocząć i naładować baterie.

"Założę się, że nic z tego nie jest nawet prawdziwe", powiedziałem do mojego pustego mieszkania. "To mogą być zdjęcia ze stocków, z tego co wiem".

Dla kaprysu uderzyłem w przycisk MESSAGE na górze profilu chłopaków. Zanim zdążyłam pomyśleć, moje palce zaczęły pisać:

W porządku. Jeden z was, wielcy, piękni Marines

może mnie zabrać w tę sobotę.

Nie obchodzi mnie, który.

Jednym płynnym ruchem nacisnąłem przycisk WYŚLIJ. Potem śmiałem się z siebie, że byłem taki głupi.

"Spójrz na siebie", chichotałem na głos. "Czy naprawdę jesteś tak zdesperowany?"

Natychmiast zastanowiłem się, dlaczego w ogóle się tym przejąłem. Może dlatego, że chciałem się mylić. A może miałem nadzieję, że nie będę miał racji.

Nie musisz być zdesperowany, wiesz...

Prawdę mówiąc, nie byłem. Miałam mnóstwo byłych chłopaków, do których mogłam się zwrócić w pewnych sprawach, z których wielu wciąż się na mnie uwzięło. Mogłam ich wyeliminować ze względu na nieładne następstwa, które by się z tym wiązały, i nadal pozostawała mi garstka numerów, które mogłam wybrać. Wystarczyłby tylko jeden kontakt. Jeden sugestywnie napisany SMS, a wkrótce mógłbym zaspokoić jedną potrzebę, którą zaniedbywałem przez zbyt długi czas...

BZZZT! BZZZZT!

Mój telefon odezwał się, wyrywając mnie z mojego prawie-dobrego snu. To nie był sms, a właściwie dzwonek.

Co do...

To był numer, którego nie rozpoznałem. W moim poprzednim świecie zawsze ignorowałem te, ale czasami klienci dzwonili z telefonów swoich partnerów i takie tam.

"Halo?"

Głos na drugim końcu telefonu był głęboki i dźwięczny, i zupełnie niepodobny do żadnego, jaki kiedykolwiek słyszałam.

"Przepraszam Skylar," powiedział po prostu. "To nie działa w ten sposób".

Mój umysł ścigał się, próbując umieścić głos z twarzą. Nie było jednak szansy w piekle.

"Kto to jest?"

"Jeden z twoich wielkich, pięknych Marines," odparł głos.




5 - Skylar

Pięć

SKYLAR

Jasna cholera! Oddech złapał mi się w gardle.

"H-How'd you get this number?"

"To część twojego profilu".

Moje brwi splotły się razem. Ta część nie miała sensu.

"Gdyby tak było, przez cały tydzień odpierałbym setki telefonów".

"Setki, co?" powiedział głos, łagodnie rozbawiony. "Tyle że druga część twojego profilu nie jest ujawniana, dopóki nie odeślesz komuś wiadomości."

Druga część mojego...

Przewróciłam oczami. Mogłem sobie tylko wyobrazić, co dziewczyny wpisały w drugiej części mojego profilu.

"Wow", powiedziałem. "To chyba ma sens, w takim razie. Mogłeś jednak odesłać mi wiadomość."

"Tak, cóż..." głos mruknął głęboko. "Nie jesteśmy dokładnie typem komunikatora".

Nie jesteśmy. Jak w "my".

Liczba mnoga smagnęła mnie z powrotem do rzeczywistości sytuacji.

"Więc biorę to szukasz wyjść z nami jutro wieczorem?" mężczyzna zapytał.

"Jeden z was, może," wzruszyłem ramionami.

"Jak już mówiłem, to nie działa w ten sposób. Przychodzimy jako pakiet".

"Jesteście Marines," droczyłem się. "Wywalczcie to."

Wstałem i nalałem szybko kieliszek wina. Potem usadowiłem się z powrotem na fotelu przy komputerze, pozwalając mu obracać się w lewo i prawo, gdy wpatrywałem się w zdjęcia.

"Poza tym, skąd mam w ogóle wiedzieć, że te zdjęcia są legalne? Nie pokazaliście swoich twarzy."

BZZZT!

Ekran mojego telefonu zmienił się na obraz samego siebie. Dużymi, pogrubionymi literami pojawiło się słowo FACETIME...

"Whoa."

Był tam czerwony przycisk do odrzucenia, i zielony do zaakceptowania. Byłem nagle rozdarty.

To ty wywołałaś jego blef - przypomniałam sobie ostro. Teraz nie pozwolisz mu pokazać ręki?

Zerknęłam z powrotem na obraz samej siebie, spoczywającej swobodnie w fotelu. Wyglądałam wystarczająco reprezentacyjnie. Sięgnąłem do tyłu, by upiąć kucyk bez szczególnego powodu, i nacisnąłem przycisk ACCEPT.

Ekran natychmiast wypełnił się wspaniałą, ogoloną twarzą.

"To działa trochę lepiej dla ciebie?" uśmiechnął się mężczyzna.

"Tak", odpowiedziałam, nonszalancko popijając moje wino. "Guess so."

Mężczyzna na moim ekranie miał brudne blond włosy, przycięte stosunkowo krótko, i gładką, męską linię szczęki. Nawet przez telefon mogłam stwierdzić, że jego oczy miały niesamowity odcień jasnego błękitu.

"Dobrze. Jestem Troy."

Przechyliłem swoją szklankę w jego stronę. "Skylar."

"Miło mi cię poznać Skylar."

Roześmiałam się. "To jest trochę dziwne, prawda?"

"Tylko jeśli chcesz, żeby było".

Troy siedział przy stole w jasno wyglądającym pokoju, z tym co wyglądało na kuchnię za nim. Miał na sobie zwykły biały T-shirt i czapkę w kamuflażu. Choć mogłem go widzieć tylko od pasa w górę, zdecydowanie wyglądał jak Marine. Jeśli chodzi o mnie, to była to dobra rzecz.

"Więc te wszystkie zdjęcia były legalne, co?" zapytałem.

"Oczywiście."

"Udowodnij to. Zdejmij koszulę."

Wypowiedziałem te słowa tylko połowicznie oczekując, że się zastosuje. Po szybkim uśmiechu mężczyzna sięgnął w dół i podwinął koszulkę na swoje ciało w kształcie litery V. Cala po calu odsłaniał swoją wspaniałą klatkę piersiową, ramiona, barki. Szybko porównałam je ze zdjęciami, które wciąż rozpryskiwały się na ekranie mojego komputera.

"Ach, więc to ty jesteś tym wytatuowanym". Stuknąłem w to samo miejsce na własnej klatce piersiowej. "Co tam jest napisane?"

"0331."

Zacisnąłem usta. "Czy to data czy coś? Trzydziesty pierwszy marca?"

"Nie."

"Co to więc znaczy?"

Troy podrapał się figlarnie w łatkę seksownego blond zarostu. "Może powiem ci na naszej randce".

Pochylił się do kamery, patrząc na mnie z powrotem tymi krystalicznie niebieskimi oczami. Poczułam trzepotanie podniecenia. Prawie jak on może przyjść przez ekran i zbadać mnie osobiście.

"W porządku", powiedziałem, w końcu zadowolony. "Zgaduję, że jesteś wtedy prawdziwy".

"Dobrze," Troy uśmiechnął się. "Teraz zdejmij swoją koszulę".

Roześmiałem się. "Sorry. To nie działa w ten sposób."

Wzruszył niewinnie ramionami.

"Niezła próba, chociaż".

"Masz jakieś własne tatuaże?" zapytał.

Zawahałem się, patrząc jak ściąga z powrotem swoją czapkę. Nadal był rozpraszająco bez koszulki, chociaż. I to celowo.

"C'mon Skylar," uśmiechnął się. "Twój profil mówił wszystko o pewności siebie. A może to była tylko gadka?"

Przełknęłam kwaśno, w połowie chcąc mu powiedzieć, że profil nie był mój na początku. Potem znowu, mężczyzna miał rację.

Sięgając w dół, podwinęłam rękaw na lewym ramieniu. Ukazał się mój tatuaż na przedramieniu: Imiona mamy i taty nabazgrane na pięknej czarno-szarej tarczy zegara, wraz z parą bardzo istotnych dat.

"Hmm. Straciłeś rodziców, prawda?".

Przez chwilę nic nie mówiłem. W końcu skinąłem głową.

"Przykro mi z tego powodu," powiedział Troy. Jego głos był ponury, gdy mrużył oczy jeszcze bardziej w ekran na swoim końcu. "A zegar ma ci przypominać, że wszyscy jesteśmy na pożyczonym czasie?"

"To jest przypomnienie, że muszę dostać mój tyłek w biegu," odpowiedziałem. "Że nie mamy prawie tyle czasu, ile nam się wydaje".

"Amen na to."

Troy podniósł do góry swoje przedramię. Znajdował się tam tatuaż sztyletu, którego wcześniej nie zauważyłem, wraz z płynącym sztandarem, który oplatał hilt. Na sztandarze było imię, a pod nim data.

"Straciłem mojego starszego brata Amosa kilka lat temu," powiedział. "Najgorszy skurwysyn, na jakiego kiedykolwiek się natknąłeś. Trzy tury bojowe w Iraku, dwie w Afganistanie".

"Przykro mi."

"Tak, wszystkim nam jest. Ale wiesz co? On żył. W każdej chwili, każdego dnia, żył pełnią życia." Uśmiech przeciął twarz Troya, jego wyraz spokojny nawet we wspomnieniu. "Każdy z nas umiera. Liczy się to, jak żyjesz."

Nasze oczy spotkały się, a między nami upłynęła chwila. Było ciche zrozumienie; wspólne pokrewieństwo w stracie. Choć rozmawiałem z nim od mniej niż pięciu minut, czułem się niewytłumaczalnie przyciągnięty do tego człowieka.

"Więc zabierasz mnie jutro?" naciskałem.

Potrząsnął głową. "Nie tylko mnie. Forrest i Everett też".

"Forrest," powtórzyłam, smakując to imię. "Everett."

"Yup. To wszystko albo nic".

Potrójna randka. Mój żołądek zrobił klapkę.

"Gdzie oni są, w takim razie?" Zapytałam. "Pozwól mi z nimi porozmawiać."

"Są teraz na zewnątrz."

"Hmmm..." Zrobiłem pauzę, biorąc kolejny łyk mojego wina. "Wydaje się, że byłoby to łatwiejsze, gdybyśmy byli tylko ty i ja".

"To nie jest to, co twój profil powiedział."

To nie był mój profil, chciałem powiedzieć. Nie prosiłem o nic z tego.

"Skylar..."

Spojrzałam w górę, a Troy wciągał z powrotem swoją koszulę. Jego bicepsy wygięły się w dwa idealne głazy, gdy ściągał ją przez ramiona.

"Twój profil mówi, że mieszkasz w pobliżu rzeki, przy stacjach kolejowych".

Przytaknęłam mechanicznie. "Westover avenue. Tak."

"Strzel mi swój adres, a jutro przyjedziemy po ciebie. Powiedzmy o siódmej."

Mój umysł szukał wymówki, powodu, żeby się ulotnić. Jakiegokolwiek powodu.

Nic nie znalazło.

"O-Okay."

"Dobrze," Troy uśmiechnął się, jego przystojna twarz wysunęła się do przodu. Był pochylony teraz, bardzo blisko kamery, jak zasznurował swoje buty. "Chłopaki będą napompowani".

Chłopaki. Bez względu na to, ile razy powtarzałem to zdanie, z jakiegoś powodu wciąż nie czułem się dziwnie.

"Do zobaczenia."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Podzielone przez trzech braci broni"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści