Płomienie zemsty

Zacznij czytać (1)

Nie planowali zabić mojej matki.

Nie była taka jak inne kobiety, te, które prześladowali i złapali. Te, które dochodziły do siebie w zimnej piwnicy kilometry od miejsca, w którym zostały porwane, skrępowane i zdezorientowane, z twarzami przyciśniętymi do brudnej podłogi.

Moja matka nie była taka jak te ofiary. Była wypadkiem. Przebita opona i ulewa sprzysięgły się, by postawić ją na ich drodze. A kiedy Daniel Banning sięgnął przez okno pasażera w jej Celice i przyłożył paralizator do jej szyi, wciąż nie zauważyli dziecka na tylnym siedzeniu. Kiedy to zrobili, ich wybór się zawęził. Zostawić mnie na poboczu drogi, wraz ze wszystkimi dowodami kryminalistycznymi, które mogą się z tym wiązać. Albo dodać dziewięciomiesięczną dziewczynkę do listy ofiar.

Ludzie tak bardzo podkreślali fakt, że dwaj najbardziej znani seryjni mordercy w historii Ameryki nie mogli się zdobyć na zabicie dziecka. To zaślepiło ich na to, co Banningowie naprawdę mi zrobili, co w niektóre dni wydaje się o wiele gorsze.

Czy płakałam tamtej nocy?

Wciąż nie wiem, czy mój dziecięcy mózg wyczuł ich zło, czy wyczuł nieprawidłowość w dźwiękach, jakie wydawała moja matka, gdy prąd przepłynął przez jej ciało, zanim utykała na kierownicę.

Do dziś Abigail upiera się, że to nie ja (Daniel powiesił się w więzieniu, zanim doszło do procesu). Powiedziała trzem swoim biografom, że byłam cicha i potulna, kiedy wyciągała mnie z fotelika samochodowego i osłaniała przed deszczem otwartą klapą swojego płaszcza.

Jak sama mówi, prawie w ogóle nie płakałam przez te siedem lat, kiedy ona i jej mąż przygotowywali mnie do roli zabójcy.

Pamiętam, że nad moim dziecięcym łóżeczkiem zawiesili mobile zrobione z gwiazd i półksiężyców.

Pamiętam, jak nieśli mnie przez pastwisko dla krów, zatrzymując się, bym mogła przejechać dłońmi po jedwabistych bokach i podziwiać, jak te wielkie bestie zdawały się nie zwracać uwagi na dotyk moich małych palców. Były też konie, ale ich długie, kanciaste głowy i wielkie oddechy przerażały mnie i nie czułam do nich takiej samej sympatii jak do krów.

Pamiętam, jak Daniel zabrał mnie na zalesione wzgórze, tak pokryte paprociami, że użył ich jako swego rodzaju zjeżdżalni i wysłał moje małe ciało w dół. Czułam się prawie jak w locie, a ja piszczałam i wyrzucałam ramiona w górę, w diamenty światła słonecznego przebijające się przez gęste gałęzie powyżej.

Pamiętam dzień, w którym wymknęłam się z domu, przebiegłam przez pastwisko i potknąwszy się o kilka kroków w lesie, po raz pierwszy natknęłam się na piwnicę z korzeniami. Pamiętam eksplozję siły, z jaką ktoś rzucił się na drugą stronę drzwi na wpół zakopanych w zboczu; pamiętam niskie kwilenie, szepty, błagania; i pamiętam, że pomyślałam, że to bez sensu, żeby ktoś, kto brzmiał na dorosłego, błagał o cokolwiek dziecko tak małe jak ja.

Wtedy przybiegła Abigail. Podniosła mnie, jakbym nic nie ważyła, i zaniosła z powrotem w stronę domu. Chciałbym wierzyć, że chciała mnie chronić przed okropnościami, które miały miejsce na tej farmie, ale po prostu czekała na czas, aż będzie mogła przedstawić te okropności we właściwy sposób, w sposób, który pozwoli mi odnaleźć w nich moją własną rolę i cel.

Ten dzień, dzień, w którym znalazłem piwnicę, jest jak kołek od namiotu, który zakotwicza wir wspomnień.

Bo to właśnie wtedy zaczęły się kłamstwa i palenie.

Ludzie przychodzili w nocy, mówili mi. Ludzie przychodzili w nocy, kiedy spaliśmy, żeby ukraść krowy. Czasami Daniel i Abigail musieli gonić tych ludzi, a kiedy ich gonili, czasami ci ludzie upuszczali swoje rzeczy. Ich torebki, zegarki, telefony. I pierścionki.

Ponieważ ci ludzie przyszli ukraść coś naszego, to nie wypadało nam zwracać im ich rzeczy, prawda?

Mówili, że nadszedł czas, abym zaczęła uczyć się o złości innych ludzi, o złości ludzi, którzy przyszli skrzywdzić to szczególne miejsce, które mieliśmy na farmie.

To był czas, żebym zaczął używać spalarni.

Abigail włożyła w moje małe dłonie plastikową wanienkę z portfelami, zegarkami i biżuterią i szła blisko za mną, gdy przechodziliśmy przez pole.

Do tej pory nauczyły mnie, żebym unikała dziwnej maszyny, która wyglądała tak, jakby ktoś usunął komin i przednią część lokomotywy i ustawił ją tuż za stodołą. Za pierwszym razem Abigail podniosła mnie za pas, żebym mógł wrzucić zawartość wanny do komory. Potem odwróciła się i przytrzymała mnie przy panelu sterowania, żebym mógł rozpocząć spalanie.

Za drugim razem drabina czekała na nas, kiedy tam dotarliśmy, a ona stała z tyłu, promieniejąc z dumy, gdy upuszczałem dwa skórzane portfele i trzy smukłe złote zegarki do komory poniżej. Rozrzucone zdjęcia w plastikowych pudełkach wysunęły się z jednego portfela, gdy ten uderzył o dno komory. Kiedy zerknąłem dalej, żeby zobaczyć, kogo przedstawiają zdjęcia, Abigail szarpnęła mnie do tyłu. Nie chciała, żebym zbyt dokładnie przyglądała się życiu, które zmuszała do wymazania.

Była tak dumna, kiedy skończyłam, że podniosła mnie i pocałowała. Pamiętam uczucie, że przyczyniałam się do wyjątkowości naszego domu. Że w jakiś sposób pomogłam utrzymać go w czystości. Że uchroniłam krowy przed kradzieżą w nocy.

Nie mogłem wiedzieć, że w tym momencie narodziło się przezwisko, które będzie mi towarzyszyć do końca życia.

Wyobraź sobie, że jesteś świadkiem morderstwa, zanim dowiesz się, czym jest śmierć.

Kiedy rodzice tłumaczą dzieciom, czym jest śmierć, to - nawet jeśli nie mają takiego zamiaru - nadają każdemu życiu taką samą wartość, taką samą wagę. Mówią, że wszyscy kończymy tak samo - bez względu na to, kim jesteśmy i co zdobyliśmy w międzyczasie. Nawet siedmiolatek może to zrozumieć.

Daniel i Abigail Banning nie zrobili tego dla mnie.

Zamiast tego nauczyli mnie, że wszystkie żywe istoty można podzielić na trzy grupy. Te, które dostarczają nam czegoś - na przykład krowy i ich mleko. Te, które nie dają nam nic i mogą być zgaszone bez zastanowienia, jak niebieski ptak, którego szyję Abigail złamała gołymi rękami, podczas gdy ona i Daniel badali moją reakcję. A potem była jeszcze trzecia grupa: korupcjoniści. Żywe istoty, które próbowałyby nas okraść, wziąć od nas, obrócić nas przeciwko naszym lepszym ja. Jak ludzie, którzy przyszli w nocy, żeby zabrać krowy, ci, którzy upuścili zegarki i torebki w pośpiechu, żeby uciec.



Zacznij czytać (2)

Ich zadaniem jako mojej matki i ojca było, jak twierdzili, nauczyć mnie, jak radzić sobie ze wszystkimi trzema.

Pod pewnymi względami byli jak inni rodzice. Maskowali to, co uważali za twardą prawdę, w tkaninie pocieszających kłamstw. Ich zdaniem, sprawcami korupcji nie byli złodzieje krów. To kobiety, które Daniel Banning obwiniał za swoje obrzydliwe apetyty.

Kobiety takie jak Lilah Turlington. Śledzili Lilah i jej chłopaka, Eddiego Stevensa, przez dwa dni, kiedy para wędrowała z plecakiem wzdłuż Szlaku Appalachów, zanim zbliżyli się do ich kempingu około zmierzchu, udając dwóch wędrowców szukających towarzystwa, zdobywając ich zaufanie, przed pobiciem Eddiego na śmierć dużym kamieniem i związaniem Lilah nylonową liną. Kobiety takie jak Cassie Murdoch i Jane Blaire, dwie podróżujące po drogach studentki Uniwersytetu Georgia, z którymi nawiązały rozmowę w przydrożnym barze, aby dowiedzieć się, w którym motelu spędzą noc. Włamali się do ich pokoju, gdy spały i pobili Cassie i Jane tak szybko i brutalnie, że biedne dziewczyny mogły pomylić pierwsze kilka sekund napaści z koszmarem, zanim zostały pozbawione przytomności.

To były prawdziwe korupcje, które starali się oczyścić z ziemi, kobiety, które Daniel Banning miał przemożną chęć zgwałcić, chęć, której Abigail pozwalała mu pobłażać przez trzy dni, zanim zeszła z nożem do piwnicy i podcięła gardło jego ofierze. Ale nie przed szeptem do jej ucha: "Jesteś teraz niczym".

Dziś Cassie i Jane są pochowane niemal obok siebie na cmentarzu Oaklawn w Nowym Orleanie, ich rodzinnym mieście; Eddie i Lilah na małym, leśnym cmentarzu w Asheville w Karolinie Północnej. Odwiedziłam je co najmniej dwa razy.

Byłem przynajmniej raz odwiedzić wszystkie ofiary, wszystkich ludzi, których zabili podczas mojego pobytu na farmie.

Aby przygotować mnie do mojego pierwszego zabójstwa, ustawili pułapki na ptaki w gałęziach otaczających ścieżkę, którą szliśmy na nasze spacery o zachodzie słońca - małe stalowe klatki, które błyszczały wśród liści. Ponieważ widziałem, jak zabili cztery ptaki gołymi rękami, postrzegałem je jako utrapienie, a ich płochliwy lot był dowodem jakiejś manii lub choroby. Ale kiedy Abigail sięgnęła do jednej z pułapek i umieściła ćwierkające stworzenie w moich małych dłoniach, ostrzegając mnie, żebym mocno je chwyciła, żeby nie odleciało, narodził się we mnie opór, tak pierwotny i fundamentalny jak pragnienie.

Przynajmniej tak postanowiłem to zapamiętać. Że coś głęboko we mnie, coś nietkniętego przez Banningów i ich zło, wciąż żyło i że ta fundamentalna dobroć powstrzymała mnie od odebrania życia temu ptakowi.

Ale prawdę mówiąc, nigdy nie będę wiedział na pewno.

Bo właśnie w tym momencie z lasu po wszystkich stronach wyłonili się ubrani na czarno mężczyźni, których gogle i hełmy odbijały wieczorne słońce. Przez chwilę ich długa broń była jak palce ciemności wyrastające z cienia. Daniel i Abigail wydali dźwięki, których nigdy wcześniej nie słyszałem. Nie były to tylko okrzyki alarmowe, ale wściekłe zawodzenia i profanacje, których znaczenie poznałem dopiero później.

Obcas buta przycisnął twarz Abigail do usianej liśćmi ziemi. Daniel rzucił się do ucieczki, zanim został powalony na ziemię. Zostałem odrzucony do tyłu i pociągnięty za sobą, a niebieski ptak wyfrunął z moich nagle otwartych dłoni. Co uratowało mu życie? Moja odmowa zabicia, czy przypadek?

Chciałbym wiedzieć na pewno.




I

W świetle sprzecznych i w wielu przypadkach niedokładnych relacji prasowych z ostatniego wydarzenia w ramach Burnham College Talks Series, koordynatorzy programu postanowili zamieścić na swojej stronie internetowej zarówno częściowy, jak i pełny zapis wydarzenia. Częściowa transkrypcja pojawia się poniżej.

"O LUDZKICH POTWORACH", ROZMOWA Z LOWELLEM PIERCEM I JEGO CÓRKĄ, TRINĄ PIERCE, O ICH BESTSELLEROWEJ KSIĄŻCE POD TYM SAMYM TYTUŁEM ORAZ O FILMACH O DZIKIM LESIE, KTÓRE ZAINSPIROWAŁY KSIĄŻKĘ - BURNHAM COLLEGE, COLORADO SPRINGS, CO

(Fragment)

CZŁONEK WIDOWNI NR 1: Panie Pierce, z pewnością usłyszeliśmy dziś wiele od pana, ale nie usłyszeliśmy zbyt wiele od pana córki, dlatego chciałabym skierować to pytanie do niej.

ŁP: Oczywiście, oczywiście.

CZŁONEK PUBLICZNOŚCI 1: Więc w tym tygodniu ukazał się piąty film z serii Savage Woods, i choć powszechnie wiadomo, że te filmy są oparte na twojej eksp...

TP: Nie są oparte na moich doświadczeniach.

CZŁONEK PUBLICZNOŚCI 1: Racja. Ale... To znaczy, nie dosłownie, ale są zainspirowane - chyba chodzi mi o to, że gdybyś został zmuszony, to znaczy... trzymali cię jako zakładnika, więc to nie jest tak, że ludzie nie zrozumieliby, gdyby kazali ci...

TP: Pytasz mnie, czy zabiłem kogoś na tej farmie?

CZŁONEK PUBLICZNOŚCI 1: Pytam cię, czy to, co widzieliśmy w pierwszym filmie Savage Woods może mieć jakieś większe podstawy w rzeczywistości, niż byłeś skłonny omówić.

TP: Więc pytasz mnie, czy wepchnąłem kogoś do spalarni, kiedy żył? Kiedy miałem siedem lat?

LP: Trina, pozwól...

TP: Co po prostu, tato? To znaczy ... znowu? Znowu z tym pytaniem?

LP: (niesłyszalne)

TP: (niesłyszalne) . . . Nie. Odpowiedź brzmi: nie. Nigdy nikogo nie zabiłem. Ten film to stek kłamstw. W ogóle nie ma nic wspólnego ze mną.

CZŁONEK WIDOWNI NR 1: Ale był oparty na twoim życiu, to znaczy-

W porządku, może są inne pytania, które mogą skierować nas z powrotem do książki, więc możemy skupić się na...

TP: To było oparte na książce, którą mój ojciec napisał o moim życiu, kiedy miałem osiem lat.

(Szmery na scenie, niesłyszalne, odgłosy tłumu).

ŁP: Trina ma na myśli to, że aby oddać dokładny obraz tego, przez co przechodziła w tamtym czasie, wiele z nas musiało współpracować, aby książka stała się rzeczywistością. Była tam nie tylko kwestia jej wieku, ale także traumy, przez którą przeszła i...

TP: Tłumaczenie: Nie miałem nic wspólnego z tą książką.

ŁP: No jasne, że nie; miałaś tylko osiem lat. To znaczy ... ośmiolatek nie może napisać książki.

MODERATOR: Czy mamy jeszcze jakieś pytanie?

PUBLICZNOŚĆ 2: Tak, ja... Czy można pytać o filmy, w ogóle?

(Śmiech.)

TP: Nie.

(Więcej śmiechu.)

TP: Nie, to znaczy, jakiekolwiek jest twoje pytanie dotyczące filmów, odpowiedź brzmi nie. Nie, nie spędziłem swojego życia będąc prześladowanym przez kuzynów kanibali Banningów. Ponieważ Banningowie nie byli kanibalami i nie mieli żadnych kuzynów. I nie, każdy, do kogo się zbliżam, nie jest strasznie zamordowany.

CZŁONEK WIDOWNI NR 2: OK. Ale czy to prawda, że w tym filmie umierasz?

TP: Trzymam kciuki.

(Śmiech. trochę oklasków.)

ŁP: Trina, wystarczy. Dlaczego nie...

TP: Czy to jednak wystarczy, tato? Czy to w końcu wystarczy? Czy możemy wreszcie przestać to robić za każdym razem, gdy wychodzi nowy film?

Jestem pewien, że ktoś z was ma jakieś pytania dotyczące książki, która przedstawia bardzo cenne, choć wstrząsające, lekcje na temat tego, jak możemy zauważyć i uniknąć psychopatów, którzy mogą dążyć do...

LP: Dokładnie. Może zadamy jeszcze jedno pytanie dotyczące książki, a potem rozpoczniemy podpisywanie książki? Jest jakaś ręka w górze z tyłu, myślę, że.

Więc ... um ... Burning Girl.

TP: Nie nazywaj mnie tak.

Słucham?

TP: Powiedziałam, że nie nazywaj mnie tak.

(Odgłosy tłumu. Rozproszone buczenie.)

CZŁONEK AUDIENCJI 3: Nie zamierzałem cię tak nazywać; po prostu przywołałem to jako przykład... OK. Wiesz co? To jest słodkie i w ogóle, jak ten mały pokaz, chyba byś to nazwał. Ale czerpiesz zyski z tego, co ci się przydarzyło, już od prawie dekady. Zastanawiam się tylko, skąd nagle wzięła się ta cała samowystarczalność. Dlaczego teraz jesteś zdenerwowany?

(Lekkie oklaski.)

TP: Ja czerpałem profity? Wiesz, że mam szesnaście lat, prawda?

(Śmiech.)

ŁP: OK, to już wystarczy. Posłuchaj. Trina i ja poświęciliśmy nasze życie na przekształcenie jej strasznych doświadczeń w zestaw narzędzi, których ludzie mogą używać, by nie paść ofiarą takich potworów jak Banningowie. To jest praca naszego życia. I zawsze będzie. Jak już wielokrotnie powtarzałem, nie możemy być odpowiedzialni za kreatywną licencję, jaką Hollywood bierze z historii Triny. Nie jesteśmy producentami filmów Savage Woods. Nigdy nie zatwierdziliśmy scenariusza, więc to po prostu nie jest...

TP: Dostaje procent od zysku brutto. Czy wy wiecie jak to działa? To taka hollywoodzka rzecz-

LP: Trina!

TP: Jeśli obiecują ci procent od netto, to nigdy nic nie dostaniesz, bo mają księgowych, którzy potrafią sprawić, że będzie wyglądało, że film nigdy nie przyniósł zysku. Ale jeśli dostajesz część brutto, to zawsze dostajesz wynagrodzenie. Dostaje część zysku z każdego filmu Savage Woods, łącznie z tym, w którym rzekomo wrzuciłem kogoś do spalarni. Gdzie idziesz, tato?

(Lowell Pierce zdejmuje mikrofon i schodzi ze sceny).

TP: To miał być miniserial, widzisz? Prawdziwy, oparty na faktach, prawdziwy dla życia. Ale potem przyszli do niego i powiedzieli, że dużo więcej pieniędzy zarobi jako franczyza horrorów. Mogliby zrobić je naprawdę tanio. Nie musieliby obsadzać żadnych gwiazd. Może wypompować wiele sequeli. A on się zgodził pod warunkiem, że dadzą mu część zysków. Pod warunkiem, że będzie mógł rzucić pracę. Tanie torturowe porno o własnej córce. To dzieło jego życia. I moje też, najwyraźniej. Czy są jeszcze jakieś pytania, zanim zwymiotuję, jak zawsze po takich rzeczach?

Tak, mam jedno. Dlaczego jesteś taką suką?

Nie wiem. Dlaczego jesteś psychopatą mieszkającym w piwnicy, któremu staje, gdy patrzy jak torturuje się kobiety?

(Niesłyszalny wybuch. Sprzęt dźwiękowy zniekształca. Ochrona wyprowadza Trinę Pierce ze sceny.)




Rozdział 1

1

Jason Briffel ponownie czyta transkrypcję.

Trzęsą mu się ręce. Jeśli ktokolwiek w tej przydrożnej knajpie zauważy, jak bardzo się poci, prawdopodobnie zrzuci winę na piekący pustynny upał panujący na zewnątrz.

Ale to nie jest upał.

To ta sama reakcja całego ciała, której doświadcza za każdym razem, gdy czyta dziesięcioletni zapis ostatniego wystąpienia Triny na scenie z jej biologicznym ojcem.

Zazwyczaj zapis skupia go, dlatego sięgnął po niego po tym, jak stojący przed nim talerz ze stekiem i jajkami nie rozpalił jego apetytu. Myślał, że zbierze jego rozproszone myśli, skanalizuje niepokój i wątpliwości w działanie.

Minęło siedem lat, odkąd pojawił się na progu domu jej babci w Kalifornii, jeszcze dłużej, odkąd wysłał jej te listy wyjaśniające, jak jej rodzony ojciec i tak zwane ocalenie przez władze zażegnały jej prawdziwe przeznaczenie. Jej dusza była głodzona. Razem mogliby oboje obudzić na nowo tę wyjątkową i oświeconą młodą dziewczynę, którą Daniel i Abigail Banningowie powołali do życia.

Ale dziś zapis nie zadziałał jak zwykle. Czytanie go sprawiło, że stał się zły i zdezorientowany.

Jest ogarnięty upokarzającym wspomnieniem tego, co spotkało go tej pamiętnej nocy w Burnham College. Czuje uścisk dwóch ubranych w marynarki ochroniarzy, którzy pojawili się znikąd zaraz po wejściu do audytorium. Tych, którzy zagrozili, że wezwą policję, gdy wynosili go tak szybko, że praktycznie czuł wiatr we włosach.

Z nadzieją, a może i głupotą, wierzył, że ktoś z wewnętrznego kręgu Triny dostrzeże mądrość w jego listach.

Abigail Banning z pewnością to zrobiła.

W przeciwieństwie do Triny, która na jego próby szczerej komunikacji odpowiedziała zakazem zbliżania się, Abigail odpowiadała bardzo szczegółowo na każdy list, który Jason wysyłał do niej w Zakładzie Karnym Haddock. Uznała Jasona za pojazd do przywrócenia jej adoptowanej córki, córki, która została jej bosko podarowana, a następnie okrutnie usunięta przez świat, który nie rozumiał duchowej konieczności odbierania życia. Abigail pobłogosławiła Jasona słowami, które pragnął usłyszeć, odkąd po raz pierwszy ujrzał Trinę.

Będziesz Danielem dla jej Abigail - napisała. A czyniąc to, staniesz się także moim synem.

Dlaczego nie przeczytał tego listu zamiast tego zapisu?

Przyniósł go ze sobą, wraz z kilkoma innymi. Leżą na dnie plecaka, razem ze zwojem liny, rolkami taśmy klejącej i torebkami Ziploc, do których zamierza włożyć naboje, które zamierza usunąć z trzech różnych pistoletów, które trzyma w domu.

Czy powinien to teraz przeczytać?

Nie, nie wiadomo, jaki to może mieć na niego wpływ.

Zamiast tego przeszukuje knajpę w poszukiwaniu korupcjantów. Kilka stolików dalej siedzi jedna: ładna i młoda, z blond kucykiem i bluzką, która odsłania wystarczająco opaloną skórę, by ją skorumpować. Stuka w ekran swojego smartfona. Wąsaty mężczyzna siedzący naprzeciwko niej wpatruje się w przejeżdżające osiemnastokołowce pustym wzrokiem, który zdradza wszystkie szkody, jakie wyrządziła w jego duszy.

Celowo ignoruje tego mężczyznę. Jason o tym wie. Tego ranka, a może i poprzedniej nocy, odmówiła mężczyźnie seksu i czerpała wielką, cichą przyjemność z bólu, jaki mu to sprawiło. Właśnie teraz pisze do jakiejś dziewczyny, a może do kilku, i rozkoszują się władzą, jaką sprawuje nad mężczyzną, bólem, jaki wywołuje w nim jej wstrzymywanie. A robi to, bo jest korupcją, jedną z wielu. I kiedy Jason obudzi Trinę do ich wspólnego przeznaczenia, ona odda się całkowicie ich związkowi i pomoże mu usunąć z ziemi kobiety takie jak ta blond dziwka. Trina spali dowody jego pracy, tak jak spaliła detrytus ofiar Abigail i Daniela. Ale najpierw musi skruszyć jej mury, pokazać jej, że nie ma ucieczki. Od jej prawdziwego powołania. Od jej prawdziwej matki.

Od niego.

Te myśli, te plany - ta wizja - w końcu dają mu pewność siebie, której szukał, odkąd zatrzymał się w tej knajpie.

Zostało mu tylko kilka godzin jazdy, kilka godzin do momentu, kiedy dotrze do odizolowanej działki na pustyni w Arizonie, którą ona teraz nazywa domem.

Dzisiejszy dzień jest jak żaden inny i będzie wymagał o wiele więcej siły i pewności siebie niż napisanie tych listów.

Ponieważ kilka miesięcy temu, dzięki jednemu cudownemu e-mailowi, wszystkie te lata niewiedzy, gdzie zniknęła, nagle się skończyły. Choć był zachwycony tą informacją, przyniosła ona ze sobą wyraźne wyzwanie: powrót do misji, z której prawie całkowicie zrezygnował - podsycanie płomieni, które ponownie zamieniły Trinę w Płonącą Dziewczynę.

Jeśli chodzi o imię, którym się teraz nazywa, nie może pozwolić, by przeszło mu przez usta. Wyrządziłby jej niedźwiedzią przysługę, gdyby to zrobił. Jego zadaniem jest uwolnienie jej od złudzeń, a nie ich wzmocnienie.

Więc unika teraz tej myśli. Dla niego zawsze będzie Triną Pierce. A jeśli tym razem mu się uda, stanie się jego Płonącą Dziewczyną.




Rozdział 2 (1)

2

"Charlotte, może odsuniesz się od okna?".

Wie, że to dobry pomysł.

Większość sugestii dr Thorpe'a była dobrymi pomysłami, a przynajmniej te 30 procent, które była skłonna wypróbować.

To prawda. Jeśli nie przestanie się gapić na kino po drugiej stronie ulicy, nie będzie mogła się skupić na jego radach. Ale szalona część niej wierzy, że jeśli odwróci się od śmiałej zbitki słów na oldskulowym szyldzie, w jakiś sposób uderzą w nią jak wąż. To te same słowa, które zatrzymały ją w miejscu, gdy zobaczyła je po raz pierwszy, które zamieniły każdą noc przez ostatnie dwa tygodnie w długotrwałą walkę z okropnymi snami.

PODWÓJNY FILM HALLOWEENOWY -SAVAGE WOODS & SAVAGE WOODS II: THE RECKONING

Blake to odrestaurowany dom filmowy, jeden z nowych klejnotów Scarlet, maleńkiego, niegdyś opuszczonego miasteczka górniczego na pustyni Arizony, które stało się enklawą hipisów i aspirującą pułapką dla turystów. Jego stiukowa fasada pomalowana jest na odcień myśliwskiej zieleni, co z daleka sprawia, że wygląda jak oaza wyrastająca ze spieczonej pustyni Sonoran. W nocy pionowy neon z nazwą teatru jest widoczny na wiele kilometrów.

O zmierzchu jednak, napis wygląda na szkieletowy i głodny; nieoświetlone neonowe litery rzucają na całej swej długości spideryzowane cienie. A potem są plakaty flankujące budkę z biletami; ta sama ociekająca krwią sztuka, która kiedyś spoglądała na nią z koszulek noszonych przez wszystkich tych fanów horrorów, którzy zapełniali dom podczas imprez, które organizowała z ojcem.

"OK", mówi Dylan. "To opisz, co teraz widzisz".

"Kino," mówi.

"Czy to wszystko?"

"Inwazja. Niesprawiedliwość."

"Strach?", pyta.

"To też. Dziewczyna na plakacie wygląda na bardzo przestraszoną, tak jak zawsze."

"Dziewczyna, która ma być tobą".

"Cóż, ona nie wygląda jak ja. Jej włosy są nadal brązowe, a ja mam około piętnastu funtów więcej niż ona. I zmienili kilka liter w jej imieniu, więc to jest to. Jedna na pierwszym miejscu, jedna na ostatnim. Mój ojciec dopilnował tej części, wiesz, bo jest takim miłym, rozważnym, samolubnym, skurwysynem".

"Od kiedy powiedziałem, że nie możesz przeklinać?"

"Cóż, gdybyś to zrobił, prawdopodobnie i tak bym to zrobił, a potem wyszedł".

"Masz prawo odejść w każdej chwili. Wiesz o tym."

"Wiem."

"Ale chciałbym, żebyś tego nie robiła, Charlotte. Chciałabym, żebyś nadal mówiła."

"Szczerze mówiąc, łatwiej jest, kiedy próbujesz czytać w moich myślach".

Siedzi, patrzy na niego po raz pierwszy, odkąd szturmem wdarła się do jego ciasnego biura, które zawsze pachnie spaloną kawą ze spotkań AA na dole.

Nie jest łatwo patrzeć Dylanowi Thorpe'owi w oczy, i to nie tylko dlatego, że w zasadzie mianował się teraz jej psychiatrą. Jest trudno, bo to jeden z najbardziej zdumiewająco przystojnych mężczyzn, jakich kiedykolwiek widziała. Takim przystojniakiem, który wydaje się dwuwymiarowy i nierzeczywisty nawet wtedy, gdy siedzi naprzeciwko ciebie, jakby mógł się zsunąć z widoku, gdy przesuniesz palcem po telefonie w górę.

Inna kobieta, kobieta bez ścian Charlotte, mogła próbować go uwieść po ich pierwszej rozmowie na dole. Nawet po tym, jak stało się jasne, że szukał jej jako swego rodzaju projektu domowego.

Jak sam przyznał, Dylan wyczuł, że nie pasowała do spotkań AA w Saguaro Wellness Center. Że ciągnęło ją do nich, ponieważ było coś w dzieleniu się - wszystkie te szczere, nieskrywane wyrażenia nadziei, niepewności i obaw - co uspokajało jej duszę, nawet jeśli nigdy nie była tym, co ktoś nazwałby alkoholikiem.

Minęło jeszcze kilka tygodni, zanim Charlotte przyznała, że lubi spotkania, ponieważ dzięki nim czuje się blisko swojej zmarłej babci, z którą mieszkała przez prawie dekadę po ucieczce od ojca.

Obie przeżyły, ona i jej babcia. Kobieta prawie zapiła się na śmierć po zniknięciu córki i wnuka. Ale jeszcze przed ocaleniem Charlotte - ocaleniem Triny, jeśli mają być techniczni - Luanne odnalazła trzeźwość i stała się filarem małej społeczności 12-stopniowej w Altamirze, miasteczku położonym na południe od Big Sur i w odległości krótkiej jazdy w głąb lądu od autostrady Pacific Coast Highway, miejscu, które nazywała domem przez trzydzieści lat. Po tym, jak Charlotte zamieszkała z nią, Luanne wyrobiła sobie nawyk przyprowadzania jej na otwarte spotkania AA w mieście, takie, na których niealkoholicy mogli po prostu siedzieć i słuchać. To tam Charlotte po raz pierwszy usłyszała hasła takie jak "Najpierw rzeczy pierwsze", "Łatwo to zrobić" i jej osobiste ulubione "Keep it simple, stupid". To tam zobaczyła, że ludzie naprawdę mogą się zmienić. Że nie jesteśmy skazani na siebie przez genetykę czy przeszłość.

Osiem lat, które spędziła u babci - trzy z nich jako prawie normalna uczennica szkoły średniej, a reszta jako asystentka kierownika w sklepie zoologicznym Luanne - były najszczęśliwsze w całym jej życiu. Sielankowe w porównaniu z tym, co przyszło przed i po. Długie spacery, które odbywały razem wzdłuż skalistego wybrzeża Altamira, otwarte niebo, które często było wypełnione wielkimi, strzelistymi chmurami, stabilność uścisku babci i cicha mądrość jej powrotu do zdrowia, nawet gryzący chłód pacyficznych wiatrów - wszystko to sprawiło, że czas spędzony na farmie Banningsów wydawał się wspomnieniem tak odległym, że pewnego dnia mógł całkowicie zaniknąć.

Pewnego popołudnia, wracając do domu ze sklepu, babcia Luanne zmarła na nagły, rozległy atak serca, śmierć szybka i bezbolesna, ale taka, która wyrwała Charlotte tak głęboką dziurę, że przez kilka tygodni po tym wydarzeniu ledwo mogła mówić. To właśnie oznacza posiadanie prawdziwej rodziny, uświadomiła sobie, gdy opuszczano trumnę do ziemi. To jest część kochania i bycia kochanym, a bez tego nie można mieć innych części, tych radosnych.

W swoim testamencie Luanne zapisała Charlotte swój dom i mały sklep zoologiczny, który prowadziła przez trzydzieści lat. Sześć miesięcy później jedna z dużych sieci otworzyła sklep w następnej dolinie, blisko autostrady 101. Sprzedaż spadła gwałtownie. Jej babcia AA przyjaciele chipped w co mogli, ale było oczywiste, że nawet sprzedaż domu babci nie wystarczy, aby utrzymać sklep na powierzchni.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Płomienie zemsty"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści