Nieznajoma leżąca w trumnie swojego męża

Prolog

==========

Prolog

==========

Podchodzę do otwartej trumny, wyważonej na kozłach na środku cichego pomieszczenia. Ciężkie aksamitne zasłony są dyskretnie zaciągnięte nad oknem, a w rogu świeci się lampa, obok aranżacji jedwabnych kwiatów na wysokim stojaku.

Gdy podchodzę bliżej, dostrzegam czubek jego nosa na tle plisowanej białej satyny wyłożenia trumny. Ten widok jest tak dziwny i inny niż wszystkie, że sprawia, że moja głowa zaczyna pływać, a dywanowa podłoga czuje się niepewnie pod moimi stopami. Serce mi wali, gdy zbliżam się na tyle, by go zobaczyć; całego.

Nie mam pojęcia, kto dał grabarzowi garnitur i krawat, który ma na sobie; wiem tylko, że to nie byłem ja. Przyglądam się krzywym ustom, odgarnianiu włosów z czoła, kątom jego profilu. Na jego lewej ręce znajduje się obrączka. Zdejmuję własną obrączkę i wrzucam ją do trumny.

Jedyną myślą w moim umyśle jest to, jak to jest jak jedna z tych zagadek, które można znaleźć wewnątrz świątecznego krakersa. Ponieważ człowiek leżący wewnątrz trumny mojego męża nie jest moim mężem.

To zupełnie obcy człowiek.




1. Alicja (1)

----------

Jeden

----------

==========

Alice

==========

Teraz

'Oczywiście wiesz, że to wszystko to stek totalnych bzdur?'

'Co jest?' pytam, choć już znam odpowiedź na moje pytanie.

'Walentynki.' Moja przyjaciółka JoJo mówi z zapałem prawdziwej niewierzącej. 'To tylko detaliczny przekręt, aby zmusić cię do kupienia mnóstwa różowych i czerwonych rzeczy'. Ona bierze triumfalne siorbnięcie jej latte. 'Oryginalny św. Walenty został usunięty z listy świętych przez Watykan.'

Nie sądzę, żeby ludzie przejmowali się faktami," odparłam, odkładając moją filiżankę do kawy na spodek i podziwiając błyszczące powierzchnie moich świeżo wypielęgnowanych szkarłatnych paznokci. 'Oni po prostu cieszą się z pretekstu do zwiększenia romansu'.

'I to właśnie robisz?' JoJo rzuca mi ostre spojrzenie. 'Podkręcanie romansu? Nawet jeśli jesteś starą mężatką w tych dniach?

Spędzam szybkie pół godziny z moją najlepszą przyjaciółką w Bean & Beaker, naszej ulubionej kawiarni na Chamberlayne Road. Wzięłam wolne popołudnie od pracy, żeby zrobić zakupy i ugotować specjalną walentynkową kolację dla mojego męża. Ponieważ jestem właścicielką firmy - szybko rozwijającego się biznesu cateringowego obejmującego imprezy firmowe i wesela - mogę brać wolne, kiedy tylko zechcę. Tak jest przynajmniej w teorii. W praktyce jest to trudne, gdy jesteśmy tak zajęci. Zbliżająca się wiosna oznacza lawinę wesel, a do tego dochodzi nasza praca w sezonie nagród medialnych.

Uśmiecham się, zdając sobie sprawę, że muszę wyglądać nieśmiało. 'Przechodziliśmy przez nasze wzloty i upadki, ale od czasu... no wiesz...'

'Ta szalona kobieta,' wtrąca JoJo.

Tak. Od tamtej pory... wszystko jest świetnie. Naprawdę świetnie, w rzeczywistości. Nie mogę powstrzymać powodzi koloru wzbierającego na moich policzkach.

JoJo zauważa. Oczywiście, że tak. 'Aliiiiice?' wyciąga moje imię. 'Coś, czym chcesz się podzielić z ciocią JoJo?'

Znowu patrzę w dół na opuszki moich karmelowych palców, podnosząc łyżeczkę ze spodka i obracając ją w kółko. 'Nie mów ani słowa. Nikomu. Obiecaj.'

'Oczywiście, że obiecuję. No dalej - wypluj to!' Podekscytowany grymas JoJo sprawia, że oczywiste jest, iż domyśliła się, co zamierzam powiedzieć. Zna mnie aż za dobrze.

Zerkam na kawiarnię, zatłoczoną przez szkolne mamusie i ich Bugaboos, obniżając głos do scenicznego szeptu. 'Myślę, że mogę być w ciąży'.

'Myślisz?'

Otwieram moją torbę wystarczająco szeroko, aby JoJo mógł rzucić okiem na pudełko z testem ciążowym. 'Zamierzam zrobić test dziś wieczorem, zanim Dom wróci do domu'. Widzę, jak coś przebiega przez jej twarz; wyraz zaniepokojenia. 'Co?'

'Jesteś pewna, że jesteś na to gotowa?'

'Oczywiście! Mam prawie trzydzieści cztery lata.'

'Mam na myśli "ty" w liczbie mnogiej. Czy Dom jest gotowy na bycie ojcem?

'Oczywiście, że jest.' Jestem świadomy, że brzmię defensywnie. Jest w tym samym wieku co ja.

'Nie chodzi mi o jego wiek. Słuchaj, oboje wiemy, że nie jestem ekspertem. W wieku 36 lat JoJo jest zdecydowanie samotna, jej najdłuższy związek nie przekroczył granicy 12 miesięcy. 'Ale jesteś mężatką... ile to już lat?'

'Zbliża się do trzech.'

'Dokładnie. Nie tak długo. A dopiero co się poznaliście, kiedy się pobraliście. Od tego czasu pojawiły się pewne wyzwania, delikatnie mówiąc. Sięga przez stół po moją rękę. Kochanie, bardzo się cieszę, że jesteś w ciąży; oczywiście, że tak. Mówię tylko, że posiadanie dziecka powoduje dodatkowy stres w związku".

Uśmiecham się do niej z zadowoleniem. 'To będzie nowy początek. Wspólny projekt. Tak na to patrzę. I rzeczywiście odkładaliśmy posiadanie dziecka przez jakiś czas, na początku naszego małżeństwa, kiedy Dom nie był gotowy. Ale kiedy ja osiągam połowę lat trzydziestych... cóż, nie możemy odkładać tego na zawsze, prawda?".

Płacimy za naszą kawę i JoJo rusza do swojego mieszkania w Notting Hill Gate, aby odebrać swoją pracę jako redaktor freelancer z radosnym: "Wracaj do pracy, laska!".

Ja wędruję na Kilburn High Road, kupując wybór serów, sałatkę i rzemieślniczy chleb z delikatesów, trochę okonia morskiego od naszego ulubionego sprzedawcy ryb, butelkę różowego szampana i kilka drogich czekoladek w pudełku w kształcie serca z oddziału ekspresowego supermarketu. JoJo wyśmiałaby ten ostatni zakup, ale ja widzę w nim przejmujący symbol nowego życia w naszym małżeństwie. Serce, tak jak to maleńkie, nowe, które może bić we mnie. A Dom zawsze był chocoholikiem w szafie. Znam najlepszy sposób, by go osłodzić.

I trudge z powrotem do Waverley Gardens z moimi zakupami w kilku torbach przewoźnika. Jak zawsze, serce mi się podnosi, gdy za zakrętem półksiężyca widzę dom. Mój dom.

Oczywiście teraz to nasz dom, ale przez kilka lat był tylko mój.

Ludzie często to komentowali. 'To dziwne', mówili do mnie, 'samotna dziewczyna mieszkająca w domu z czterema sypialniami, trzema łazienkami i ogromnym ogrodem, wszystko na własną rękę'.

W zależności od mojego nastroju w tamtym czasie, mogłam lub nie mogłam rzucić im wyzwanie. Odziedziczyłam dużą sumę pieniędzy - wystarczającą na zakup domu bez hipoteki i rozpoczęcie własnej działalności - kiedy moja matka zmarła na raka piersi. Miałem wtedy dwadzieścia pięć lat, a mój brat David dwadzieścia siedem. Pieniądze z majątku mamy trafiły prosto do nas, ponieważ osiem lat wcześniej straciliśmy ojca z powodu wrodzonej choroby serca.

Inną rzeczą, którą ludzie mi mówili, było 'Masz szczęście'. I znowu, w zależności od tego, jak się czułam, mogłam się po prostu zgodzić albo zaznaczyć, że miałam bezpieczeństwo tego pięknego domu na jednym z lżejszych przedmieść zachodniego Londynu tylko dlatego, że byłam sierotą. Czy oni uważali to za szczęście? Straciłam oboje rodziców, których bardzo kochałam. Straciłam ich ochronę. A bycie zamożnym w porównaniu z moimi zmagającymi się z problemami dwudziestokilkuletnimi rówieśnikami było bardzo izolujące. Ludzie używali słowa "dziedziczka" w stosunku do mnie w taki sam sposób, w jaki można powiedzieć "wilkołak".

Wydawałoby się, że posiadanie idealnego mieszkania na imprezę sprawi, że będziesz w centrum wydarzeń towarzyskich, ale imprezy, na które wtedy chodziłam, nadal odbywały się w obskurnych, wynajmowanych mieszkaniach. Właściwie straciłem przyjaciół z powodu mojego "szczęścia". Mój status finansowy stworzył przepaść społeczną. Wiedziałem, że mój dom jest za duży, żeby mieszkać w nim samemu i próbowałem wynająć pokój komuś - przyjacielowi przyjaciela - ale to nie wyszło. Traktowała to miejsce jak squat, więc przestałem. Nadal planowałam zapełnić to miejsce, ale z mężem i dziećmi zamiast lokatorów. Okazało się, że jest to o wiele trudniejsze do osiągnięcia niż przypuszczałam. Potencjalni chłopcy byli onieśmieleni tym, że mam większą siłę finansową niż oni. To raniło ich alfa dumę.



1. Alicja (2)

Ale nie Dominik. Nie przeszkadzało mu to w najmniejszym stopniu. Był inny niż wszyscy.

Wchodzę na wyłożoną kafelkami ścieżkę, wrzucam torby do ganku i szukam klucza, po czym kopnięciem otwieram drzwi, dźwigając zakupy przez hol i do kuchni. Zanim zrobię sałatkę, ułożę sery na desce i przygotuję rybę, jest już szósta. Piszę SMS-a do Dominika.

Kiedy będziesz w domu? X

Idę do łazienki z zestawem testów ciążowych, zmuszając się do poczekania z ich użyciem do czasu przygotowania kolacji. Gdy niecierpliwymi palcami zrywam celofanowe opakowanie, Dom odpowiada.

Już niedługo - może za 30-40 minut. X

Ustawiam się nad muszlą klozetową i sikam na plastikowy kij. Czekając wymagane dwie minuty, zaczynam brać kąpiel, wrzucając do niej obfitą ilość olejku zapachowego. Z patyczkiem testowym umieszczonym na krawędzi wanny, opuszczam się do ciepłej, pachnącej wody i pozwalam sobie na krótkie, błogie moczenie, zanim sięgnę po patyczek.

W drugim okienku widnieje jedno słowo: Ciąża.

Wpatruję się w niego przez kilka minut z głupim uśmiechem na twarzy, pozwalając, by woda wokół mnie ostygła. Potem wyholowuję się z wanny i wracam do sypialni. Mam zamiar położyć test na poduszce Dominika jako walentynkową niespodziankę, ale moje podniecenie bierze górę i wysyłam mu zdjęcie pozytywnego wyniku testu podpisane emoji kobiety w ciąży, emoji butelki dla dziecka i emoji zszokowanej twarzy. Zazwyczaj nie wdajemy się w tekstowe pogawędki w ciągu dnia pracy, ale dzisiaj nie jest normalnie. W ogóle.

Suszę się i nawilżam skórę na całej powierzchni, liżąc się z lekką krzywizną mojego brzucha. Następnie zakładam ładną koronkową bieliznę i wybieram sukienkę z szyny w garderobie. Nie zgadzam się na różowy kolor - zbyt oklepany, pomimo oklepanego tematu wieczoru - i wybieram winno-czerwoną sukienkę i szpilki w kolorze nude. Ostrożnie prostuję włosy w kolorze mysiego brązu, następnie skręcam je w niechlujne upięcie i tworzę makijaż, który magazyny kobiece określiłyby mianem "wieczorowego wyglądu". Czy Dominic to zauważy? Zastanawiam się. Prawdopodobnie. Nigdy nie lubił, gdy wyglądałam tak, jak on to nazywa, "spartaczona". Ale ostatnio bardziej się starał z komplementami i pozytywnym wzmocnieniem.

Zerkam na ekran telefonu w poszukiwaniu odpowiedzi na zdjęcie laski testowej, ale nie ma żadnych nowych powiadomień. Pewnie jest za kierownicą swojego samochodu i nie patrzy na swoje wiadomości.

Na dole dom czuje chłód, więc rozpalam ogień w salonie, dodając kilka świec na dobry początek. Nie ma już nic do przygotowania, więc wrzucam chipsy do miski i wyjmuję kieliszki do szampana.

Ale potem się waham. Problem z otwieraniem szampana - zwłaszcza różowego w walentynkową noc - polega na tym, że wymaga on publiczności. Wyglądałoby to trochę dziwnie, gdybym zaczęła go pić, zanim Dominic wróci do domu, a poza tym muszę teraz pilnować spożycia alkoholu. Zamiast tego wyciągam z drzwi lodówki na wpół opróżnioną butelkę białego wina i wlewam zaledwie centymetr do kieliszka, uzupełniając go wodą gazowaną. Nie na tyle, żeby zaszkodzić dziecku, myślę, tylko na spróbowanie. Zabieram szklankę, by wypić ją przed ogniem, podwijając nogi pod siebie na kanapie i przeglądając egzemplarz Elle Decoration.

Kiedy znów spoglądam w górę, jest już po siódmej. Dominic oficjalnie się spóźnia, co nie jest bynajmniej niczym niezwykłym. Jako dyrektor finansowy międzynarodowej firmy budowlanej, jego godziny pracy są długie i nieregularne i jest duża szansa, że ktoś złapał go na nieformalne spotkanie właśnie wtedy, gdy planował wyjść. Nie martwię się więc, ale jestem nieco poirytowana. Zwłaszcza, że wypuściłam ciążowego kota z worka, nie czekając aż wróci do domu. I dlatego, że opcja uzupełnienia kieliszka z winem i zablokowania irytacji nie jest już dla mnie otwarta.

Zerkam na telefon, ale nie ma żadnych nowych połączeń ani wiadomości. Wzdychając, idę do kuchni i włączam piekarnik w gotowości do pieczenia ryby. Kiedy ryba jest już starannie zapakowana, uzupełniam swój kieliszek do wina większą ilością wody gazowanej, mieszam sos do sałatki i ponownie sprawdzam telefon. Jest prawie siódma trzydzieści. Dominic miał być w domu około godziny temu. Mój komunikat ciążowy WhatsApp ma dwa niebieskie ticki, ale moje połączenie z jego komórką dzwoni, po czym ostatecznie trafia na pocztę głosową. Zamiast zostawić mu wiadomość, ucinam połączenie i FaceTime JoJo.

'Wow - wyglądasz świetnie,' mówi JoJo zaraz po odpowiedzi. 'Ładna sukienka.' Wskazuje na swoje własne combo w postaci swetra i legginsów, 'Bet you're glad I made the effort'.

'Zrobiłam test.'

Jej oczy się rozszerzają. I?

'Był pozytywny.'

'O mój Boże, to niesamowite! Powiedziałaś już Domowi?'

Zmuszam się do małego uśmiechu. 'Wysłałam mu wiadomość, ale nie odezwałam się. Powiedział, że będzie w domu godzinę temu.'

'Próbowałaś do niego dzwonić?'

'Nie odbiera.'

JoJo patrzy na ekran. 'Cholerny idiota. Powiem ci coś, przyjdę i będę z tobą świętować. Zjem też jego część posiłku. Co mamy?

'Okoń morski. I różowy szampan. Którego nie mogę teraz wypić, oczywiście.

Nawet lepiej: więcej dla mnie. Wezmę płaszcz.

Oboje wiemy, że żartuje, ale prawie chciałbym, żeby tak nie było. 'Prawdopodobnie byłoby to bardziej zabawne, szczerze mówiąc,' wzdycham. 'Spodziewam się, że wkrótce będzie w domu, ale trochę straciłam nerwy, jeśli chodzi o to całe ogłoszenie ciąży w Walentynki'.

'Jak myślisz, gdzie on jest?'

Wzruszam ramionami. 'Coś go pewnie zatrzymało w pracy. Byłoby miło, gdyby mi powiedział. W końcu są Walentynki.

'Jesteś pewna, że to wszystko? To nie jest tak, że Dom nie ma formy.'

To nie może mieć z nią nic wspólnego, myślę. Już po wszystkim: Dominic sobie z tym poradził. Wiem na pewno, że to zrobił, bo w tym czasie stałam tuż obok niego przy recepcji komisariatu.

'Jestem pewien,' mówię stanowczo. 'Teraz jest nam dobrze. Lepiej niż kiedykolwiek. Ale to jest trochę luz, nawet dla niego.'

'Dlaczego nie zadzwonisz do jego biura? Tak dla pewności.

Po półgodzinnym zastanawianiu się, posłuchałem jej rady i wybrałem numer do asystentki Dominica. Jak można było przewidzieć, poszła do domu. W końcu, po wypróbowaniu kilku numerów, udaje mi się połączyć z kimś z recepcji, kto mówi, że pan Gill na pewno opuścił budynek około szóstej piętnaście. Pojechał dziś do pracy z powodu strajku metra, więc proszę, żeby sprawdzili parking. Oczywiście, jego samochód zniknął. Jest już ósma piętnaście. Jazda do domu z Silvertown zwykle nie trwa dłużej niż dwadzieścia minut, trzydzieści, jeśli ruch jest szczególnie zły. Wkładam rybę z powrotem do lodówki i idę na górę do sypialni, gdzie zdejmuję sukienkę i szpilki, a zakładam dżinsy i bluzę z kapturem. Wracam na kanapę i siedzę tam, zdefektowana, nie chcąc już myśleć o tym, że noszę w sobie dziecko.

Dlaczego teraz? Myślę. Dlaczego, kiedy wszystko między nami jest takie wspaniałe, Dom musi wracać do domu późno? Dlaczego - choć raz - nie może trzymać się pierwotnego planu? Czy to oznacza, że wiadomość o dziecku w jakiś sposób go zdenerwowała? Ale dlaczego, u licha, miałoby tak być?

Żeby odwrócić uwagę, biorę laptopa i zaczynam przeglądać dziesiątki maili z pracy bez odpowiedzi w skrzynce odbiorczej Comidy.

W końcu, dziesięć po dziewiątej, słyszę samochód podjeżdżający na zewnątrz. Kieruję się do drzwi wejściowych i otwieram je. Ale osoba stojąca przede mną nie jest tym, kogo się spodziewałem.




2. Alice

----------

Dwa

----------

==========

Alice

==========

Następnie

Najpierw zauważam jego oczy.

Jego rysy są przystojne w niebanalny, konwencjonalny sposób. Jego ciemnoblond włosy są lekko przydługie, zakręcające się przy kołnierzyku koszuli i ułożone z użyciem większej ilości produktów, niż mi się wydaje. Ale te oczy! Tęczówki mają najbardziej niezwykły kolor, jaki kiedykolwiek widziałem, i taki, który trudno byłoby opisać. Są zbyt jasne, by być brązowe; raczej w kolorze café-au-lait. Albo taupe, jak skóra zamszowa, z pierścieniem bursztynowych plamek wokół krawędzi kolorowej części. Ma słabą opaleniznę i każda komórka jego ciała emanuje witalnością i dobrym zdrowiem. I pewność siebie.

Dzielimy windę w drodze na dół z ostatniego piętra budynku Ellwood Archer w Silvertown, na północnym brzegu Tamizy. Spotkałam się z asystentką zarządu, żeby wynegocjować dla mojej firmy, Comida, zapewnienie serii obiadów dla dyrektorów. Jeśli plan się powiedzie, będzie to duży krok naprzód dla mojej małej firmy cateringowej. Uśmiecham się więc, gdy mężczyzna wchodzi do windy za mną, akurat gdy drzwi się zamykają. Mimo że nie jest to skierowane do niego, on również automatycznie się uśmiecha.

Ubrany jest w garnitur, który jest trochę za mały na niego, jego krawat jest lekko niecentralny. To, oraz niezręczny sposób, w jaki trzyma swoją teczkę, sugeruje, że nie jest kimś, dla kogo strój biznesowy jest normą.

Pyta: "Dokąd?".

'Na ziemię, proszę'.

To powinno być sumą naszej interakcji, z wyjątkiem tego, że winda niespodziewanie się zatrzymuje. Mężczyzna wielokrotnie naciska przyciski, a kiedy nic się nie dzieje, naciska przycisk alarmowy.

Bezcielesny głos pojawia się przez interkom. 'Can I help you?'

'Um... utknęliśmy.'

'Które piętro, proszę?'

Chyba między 12 a 13.

'Poczekajcie chwilę...'

Zapada krótka cisza, podczas której mężczyzna i ja wymieniamy zdziwione spojrzenia, po czym głośnik znów zaczyna działać.

'Kazałem naszemu inżynierowi to sprawdzić: jeśli może pan wytrzymać, to powinno to potrwać tylko kilka minut'.

Mężczyzna zwraca się do mnie z olśniewającym uśmiechem. 'Utknąłeś kiedyś w windzie?' Ma słaby akcent, którego nie mogę do końca zlokalizować.

Kręcę głową, kurczowo trzymając mój trencz i torbę prymitywnie przez przód mojego ciała.

Wyciąga rękę. 'Dominic Gill. Miło mi cię poznać.'

Uścisnęłam ją. Alice Palmer.

Pracujesz tutaj?

Nie, byłam na spotkaniu. Prowadzę firmę cateringową i mam nadzieję, że zrobię kilka funkcji dla Ellwood Archer.'

'Wow, imponujące.' Uśmiecha się do mnie ponownie i to wszystko co mogę zrobić, aby zapobiec wpatrywaniu się w jego oczy. 'Bycie odpowiedzialnym za własną firmę, mam na myśli.'

'Cóż, to tylko małe.' Moim domyślnym ustawieniem, jak zawsze, jest skromność. Odrzucanie komplementów. 'Dopiero niedawno ją rozpocząłem'.

'Nawet tak.'

A ty? Chcę odwrócić jego uwagę i jego intensywne spojrzenie. 'Pracujesz tutaj?'

'Nie, jeszcze nie. Ale mam nadzieję, że wkrótce. Właśnie byłam na rozmowie kwalifikacyjnej.'

'Jak poszło?' pytam, bardziej dla zabicia czasu niż dlatego, że jestem naprawdę zainteresowany. Chociaż jest w nim coś przyciągającego uwagę.

'Och, wiesz... wydawało się, że poszło dobrze, ale zawsze trudno powiedzieć. I minęło trochę czasu, odkąd wykonałem pracę biurową. Pracowałem nad bardziej... praktyczną stroną budownictwa.'

Patrzę w dół na jego ręce, wyłaniające się spod zbyt małej marynarki garnituru. Są opalone i zwietrzałe, ze śladami brudu na paznokciach.

Winda znów zaczyna działać i kilka sekund później jesteśmy na parterze. Gdy drzwi windy się otwierają, zwracam się do niego ponownie. 'Powodzenia w pracy'. Zaczynam iść przez recepcję w kierunku drzwi na ulicy, z Dominikiem w moim śladzie. Wyczuwam, a nie widzę, że spieszy się, by mnie dogonić.

'Fancy grabbing kawy?'

Waham się. Patrzy prosto na mnie, nawiązując pełny kontakt wzrokowy.

'Może tylko szybką. Naprawdę powinienem wrócić do biura i spisać moje notatki".

Znajdujemy kawiarnię na Albert Road, w pobliżu skrętu na lotnisko London City.

Więc..." Dominic nie traci czasu na rozpoczęcie przesłuchania, "jesteś żonaty?".

Potrząsnąłem głową. 'Nie.'

'A czy mieszkasz w okolicy?'

'Mam dom w Queen's Park'.

Cały dom?

Cały dom, tylko dla mnie. Patrzę na swoje dłonie, na lewy palec serdeczny, gdzie był pierścionek zaręczynowy. 'Jestem bardzo szczęśliwa. Odziedziczyłam trochę pieniędzy.

Taupe oczy zwężają się lekko. 'Dużo odpowiedzialności za ciebie, chociaż, utrzymanie i tak dalej. Nie jestem pewien, czy bym się do tego nadawał, zwłaszcza nie na tym rynku.

'Dorastałeś w Londynie?' Kelner przynosi filiżanki cappuccino, a ja chwytam swoją, wdzięczny, że mam coś do roboty. Bezpośredniość tego mężczyzny sprawia, że czuję się wyraźnie niekomfortowo.

Dominic kręci głową. 'Szkocja.'

Jest Szkotem. To by wyjaśniało ten akcent.

'Nie mieszkam tu długo - i nie będę mógł zostać dłużej, chyba że zacznę zarabiać poważne pieniądze'. Uśmiechnął się lekko, jakby zdając sobie sprawę, że to zabrzmiało głupio.

'Cóż, mam nadzieję, że dostaniesz pracę w Ellwood Archer'.

'Taki jest plan...' Ściąga krawat, wkłada go do kieszeni marynarki i rozpina kołnierz. 'Tak jest lepiej. Nienawidzę nosić tych cholernych rzeczy. Więc, naprawdę mieszkasz sam w tym swoim domu?

Ponownie, bezceremonialność jest niepokojąca. Znów patrzę na swoje ręce. 'Tak... Słuchaj, przepraszam, ale naprawdę muszę iść'. Wstaję, przelewając na wpół wypitą kawę do spodka.

On uśmiecha się żałośnie. 'Ja też. Muszę coś zrobić. Podnosi się na nogi. 'Naprawdę chciałbym, żebyśmy mogli się znowu spotkać?'

'Rzecz w tym...' waham się. Już ujawniłam więcej o sobie niż zamierzałam. 'W pewnym sensie mam chłopaka'.

'Tylko tak jakby? Czy to powód do nadziei?

'Nie, mam. Mam chłopaka.

Nie jest to ścisła prawda, ale ponieważ nie mam zamiaru ponownie spotkać się z Dominikiem, mówię sobie, że białe kłamstwo nie ma znaczenia. Zaczęłam rozmawiać z kimś o imieniu Richard na Tinderze kilka tygodni temu i od tego czasu spotkaliśmy się osobiście, raz. Jedna randka, ale zakończyła się tym, że zgodziliśmy się spotkać ponownie, wkrótce. Ale, z tego co wie Dominic, mogę być w ekskluzywnym związku. Z Richardem, który jest trochę nudny i którego nazwisko teraz z trudem pamiętam.

'Ach, cóż,' brzmi jak nieporuszony. Może zobaczymy się w okolicy. W międzyczasie, trzymaj się z dala od podejrzanych wind.

Zakładałem, że to będzie ostatni raz, kiedy zobaczę Dominica Gilla. Myliłem się.




3. Alicja (1)

----------

Trzy

----------

==========

Alice

==========

Następnie

'Więc przetrwałaś podróż na najwyższe piętro?'

Jest prawie pięć tygodni później, a Comida organizuje swój pierwszy lunch dla dyrektorów w Ellwood Archer. W pełni poinformowałem mój zespół kucharzy i serwerów z wyprzedzeniem, ale postanowiłem pokazać się na imprezie, aby zarząd miał zaufanie do mojego zaangażowania. Żeby wiedzieli, że jestem przygotowany na to, że w razie potrzeby będę miał ręce pełne roboty. Właśnie wyszedłem z windy i zmierzam w kierunku kuchni sąsiadującej z salami konferencyjnymi.

'Oh. Hi.'

Staję się zakłopotana, gdy patrzę w górę i widzę Dominica Gilla, częściowo dlatego, że próbuję zrównoważyć ogromny stos pościeli stołowej w moich ramionach, a częściowo dlatego, że zapomniałam, jak bardzo jest atrakcyjny. Obciął włosy, zrezygnował z żelu i tym razem ma na sobie lepszy garnitur - taki, który naprawdę dobrze pasuje. Sprawia, że wydaje się jednocześnie wyższy i szerszy.

'Dostałeś tę pracę!' Mówię z zachwyconym uśmiechem. 'Gratuluję! Uścisnąłbym ci rękę, tylko...' wskazuję na stertę pościeli.

Tak. Wpatruje się we mnie swoimi płowymi oczami. A co z tobą? Myślałem o tobie".

'Tak? Boże. To kiepskie, ale jestem zbyt rzucony, by wymyślić lepszą odpowiedź. Kolor wdziera się na moje policzki.

'Jak się ma ten niby-chłopak?'

Zajmuje mi kilka sekund, aby zdać sobie sprawę, że ma na myśli Richarda z Tindera. Który w końcu zaaranżował drugą randkę, podczas której rozmowa była tak szokująco nieudolna, że wspólnie zdecydowaliśmy się nie iść na trzecią. 'Och, to... to już koniec.'

Dominic błysnął uśmiechem. Ma duże, kwadratowe zęby, które były na końcu dentystyki najwyższego lotu. 'Dobrze. W takim razie nie masz wymówki, żeby nie zjeść ze mną kolacji.'

'Więc idziesz z nim na randkę?'

Zadzwoniłam do JoJo, krzywiąc telefon o moje ramię, gdy rozłożyłam sukienki na łóżku, próbując podjąć decyzję.

'Cóż, nie, nie bardzo. Po prostu pójdziemy i złapiemy jakiś obiad'.

'A to nie jest randka, bo...?'

Chyba nie potrafię jej wyjaśnić, co takiego jest w Dominiku, że tak bardzo mnie niepokoi. Może dlatego, że minęło już tyle czasu odkąd poznałam kogoś w sposób naturalny, organiczny, przez to, że byli w tym samym miejscu i rozpoczęli rozmowę. Albo w ogóle nikogo nie spotkałam, tak naprawdę.

Z moim pierwszym chłopakiem, Joshem, związałam się, gdy miałam osiemnaście lat i jeszcze chodziłam do szkoły. Ten związek trwał prawie trzy lata, do czasu, gdy miałam dwadzieścia jeden lat. Zakończyliśmy go polubownie, zgadzając się, że w trakcie dorastania bardzo się od siebie oddaliliśmy. Ledwo zdążyłam przyzwyczaić się do bycia samotną, a już zostałam umówiona z Alexem przez wspólnego przyjaciela.

Alex Lockwood. Młodszy adwokat, był przystojny, ekscytujący, alfa. Byłam zauroczona od samego początku, a kiedy mama zmarła, byłam zdana na niego, by przeprowadził mnie przez labirynt żałoby. Stał się centrum mojego świata. Gdyby w moim mózgu było więcej miejsca, przestrzeni, która nie była zajęta powolnym traceniem matki na raka i uwielbieniem dla mojego imponującego chłopaka, dotarłoby do mnie, że z Alexem byłam ponad stan. Nie byłam alfą; byłam zdecydowanie beta.

Ale miałam założone emocjonalne mrugawki i nie dostrzegłam znaków. W moje dwudzieste szóste urodziny oświadczył się i zaczęliśmy planować nasz ślub na następny rok. A raczej ja to zrobiłam. Alex nie był zbytnio zainteresowany tym, kiedy i gdzie to się stanie. To była kolejna czerwona flaga, której nie dostrzegłam. Zamiast tego, przeciągałam się, obsesyjnie myśląc o faworkach i stojakach na ciasta. Znalazłam idealną sukienkę: piękną jedwabną szyfonową kreację Philippa Lepley.

I wtedy, mniej niż tydzień przed ceremonią, gdy wszystkie moje starannie przygotowane aranżacje były na miejscu, Alex odwołał zaręczyny. Powiedział mi, że nie był pewien. Nie był pewien, co będzie czuł do mnie za dziesięć, a nawet za pięć lat. Pomylił współczucie dla mojego statusu sieroty z miłością. Ale on mnie nie kochał. Albo nie "tak", jak to ujął. Cokolwiek to znaczyło.

Planowanie ślubu jest stresujące, ale uwierz mi, to nic w porównaniu z nieplanowaniem go. Zwracanie prezentów, dzwonienie do gości z wyjaśnieniami. Ukrywanie sukni w worku z kości słoniowej na strychu. Przez miesiące byłam targana zwątpieniem w siebie, sparaliżowana brakiem poczucia własnej wartości. Odmówiłam pójścia na spotkania towarzyskie, zamiast tego rzucając się w wir mojego biznesplanu dla Comidy.

Dwa lata później, kiedy świat kręcił się wokół mnie, a Alex ożenił się z kimś innym, zaczęłam umawiać się na randki online bez krzty entuzjazmu. Przeżyłam ciąg duszących, złych randek, z których żadna nie osiągnęła statusu związku. W niektórych przypadkach, była nutka iskry, która szybko zgasła. W innych, nie tylko brakowało iskry, ale brak atrakcyjności był tak skrajny, że graniczył ze wstrętem.

Był Paul, który spędził cały wieczór opowiadając mi o szczerze groteskowym asortymencie atramentów na swoim ciele. Był Urugwajczyk o imieniu Cristian, który nalegał na nauczenie mnie mówić po hiszpańsku i którego technika całowania polegała na lizaniu mojej twarzy. Był też Terry, który wyglądał jak wieloletni więzień z celi śmierci i który radośnie przyznał, że ściągnął zdjęcie przystojnego nieznajomego, by wykorzystać je na swoim profilu. I Hugh, który bardzo się upił i zaczął niekontrolowanie szlochać, gdy opowiadał historię zdrady swojej byłej dziewczyny. Jeszcze gorsze od tych - które przynajmniej dostarczyły zabawnych anegdot z przyjęcia obiadowego - były nie wyróżniające się mężczyźni, których imion już nie pamiętałam, lub których twarzy nie mogłam sobie przypomnieć.

'Dobra, może to jest randka,' przyznaję JoJo.

'Zdecydowanie jest.'

'Ale nie jest to randka online, i prawdopodobnie dlatego czuje się tak inaczej'.

'Prawdopodobnie.'

'Więc co mam na siebie włożyć? Nie chcę wyglądać zbyt starannie.'

'Nie pojawiaj się w imprezowej sukience i szpilkach. Będziesz się czuła, jakbyś wyłożyła się na talerzu', zauważa mądrze JoJo. A to sprawi, że będziesz sztywna i niewygodna. Postaw na stylowy, ale swobodny styl".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieznajoma leżąca w trumnie swojego męża"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈