Zwolnili ją.

1. Dominik (1)

1

==========

Dominik

==========

Młodsza redaktorka świergotała mi do ucha o kanarkowo-żółtych sukienkach i kubańskich sesjach zdjęciowych, podczas gdy styczniowy wiatr wbijał swoje lodowate palce w moje warstwy. Poruszałem się po krawężniku zakopanym pod wysokimi na stopę stosami tego, co kiedyś było śniegiem. Teraz była to szara breja zamarznięta w brudne, przygnębiające kępy.

Utożsamiałem się z tymi zamarzniętymi kępami.

Był tam facet, bezdomny z wyglądu w podartych trampkach i wytartym płaszczu, skulony w rogu opuszczonej witryny sklepowej. Miał psa zawiniętego w jeden z tych tanich polarowych koców, które domy towarowe praktycznie rozdawały na Boże Narodzenie.

Niech to szlag. Nienawidziłem, kiedy mieli psy.

Sam nigdy nie miałem żadnego, ale miło wspominam czarnego labradora mojej dziewczyny z liceum, Fonzie. Moje jedyne miłe wspomnienie z tego konkretnego związku.

Przechyliłem głowę w kierunku faceta, a mój kierowca, Nelson, dał mi znak skinieniem głowy. Znał zasady. To nie było z dobroci mojego serca. Nie miałem ani dobroci, ani serca.

Uznałem to za pokutę za bycie dupkiem.

Nelson schował się za tył SUV-a i otworzył klapę. Zrobił zakupy i "dystrybucję", podczas gdy ja finansowałem bieżącą operację.

Kiedy wrócę, facet będzie miał nowy płaszcz, kieszeń pełną kart podarunkowych i wskazówki dotyczące najbliższych schronisk i hoteli, które zezwalają na posiadanie zwierząt. A ten futrzany kundel, patrzący na swojego człowieka ze ślepym uwielbieniem, byłby w jakimś ciepłym, śmiesznym psim sweterku.

Skierowałam się w stronę tej cholernej pizzerii, na którą nalegała moja matka. Przebycie całej drogi do Village z Midtown w lodowaty wtorkowy wieczór nie było moim pomysłem na zabawę.

Ale zmuszanie mnie do robienia rzeczy, na które nie miałam ochoty, było pomysłem mojej matki na zabawę.

Jeśli był ktoś na świecie, dla kogo chętnie robiłabym gówno, którego nie chciałam, to była to Dalessandra Russo. Miała ciężki rok. Mogłam dać jej tłustą pizzę i moją nieprzerwaną uwagę, zanim Nelson zaciągnąłby mój tyłek do domu na Upper West Side, gdzie najprawdopodobniej przez kolejne trzy godziny wpatrywałabym się w ekran komputera, zanim zadzwoniłabym na noc.

Samotny.

Uratowanie rodzinnego nazwiska i ratowanie rodzinnej firmy nie pozostawiało zbyt wiele czasu na zajęcia pozalekcyjne. Zastanawiałem się, czy nie powinienem kupić psa.

Mój płaszcz trzepotał na lodowatym wietrze, gdy szłam w stronę pomarańczowego szyldu restauracji, a dyrektor artystyczny wtrącił się ze swoimi przemyśleniami na temat designerskich elementów na majową okładkę.

Zima na Manhattanie była przygnębiająca. Nie byłem typem faceta, który lubi swetry i gorącą czekoladę. Jeździłem na nartach, bo tak się robiło, gdy urodziło się w zamożnej rodzinie. Ale zamiast stoków narciarskich wolałem spędzić dwa tygodnie na Karaibach każdego stycznia.

Przynajmniej tak było w moim dawnym życiu.

Otworzyłem parne szklane drzwi George's Village Pizza. Mały dzwonek zabrzmiał nade mną, oznajmiając moje przybycie. Najpierw uderzyło mnie ciepło. Potem zapachy czosnku i świeżo upieczonego chleba, i może nie nienawidziłem tego, że mama ściągnęła tu mój tyłek.

"Co pan myśli, panie Russo?" zapytał młodszy redaktor.

Nienawidziłem, gdy nazywano mnie panem Russo. Nienawidziłem też tego, że nie mogłem na nikogo o to krzyczeć. To była najgorsza część. Nie móc dać upustu temperamentowi, który budował się od ponad roku.

Moją uwagę przykuły krągłości i loki.

Kobieta wyprostowała się od stolika najbliżej drzwi, upychając napiwek z gotówki w swoim przyprószonym mąką fartuchu. Jej oczy zamknęły się na moje, a ja poczułam coś... interesującego. Jakby duch rozpoznania. Jakby to ona była tą osobą, którą miałem tu spotkać.

Ale byliśmy nieznajomymi.

"Brzmi nieźle", zawyrokowałem do telefonu.

"Mogę przygotować dla ciebie tablicę," zaoferował pomocnie młodszy redaktor.

"Będę wdzięczna", powiedziałam z ulgą, że to ona zaoferowała, a ja nie musiałam tym razem prosić.

Wszyscy w końcu przyzwyczaili się do myśli, że muszę zobaczyć rzeczy razem, zanim będę mógł powiedzieć, czy działają, czy nie. Miałem nadzieję, że przyzwyczaili się również do myśli, że nie jestem moim pieprzonym ojcem.

Krzywe i loki były serwerem, według polo GVP, które nosiła nad termicznym z długim rękawem. Jej dżinsy były generykami. Trampki były co najmniej dwa lata poza funkcjonalnością, ale zrobiła coś artystycznego z Sharpies do białej przestrzeni na nich. Była o centymetr niższa i o milę bardziej krągła niż większość kobiet, z którymi ostatnio spędzałem czas.

W ciągu ostatniego roku uodporniłem się na legendarne, wiotkie modelki po dwudziestce. Co, szczerze mówiąc, było cholernie na czasie, biorąc pod uwagę, że miałem czterdzieści cztery lata. Było coś ujmującego w tym, że kobieta patrzyła na mnie, a teraz wskazywała na znak zakazu używania telefonów komórkowych umieszczony na tablicy korkowej tuż za drzwiami.

Interesująca twarz. Bardziej miękka, okrągła niż te diamentowe kości policzkowe, które zdobiły strony magazynu. Pełne usta, szerokie brązowe oczy, które wyglądały ciepło. Jak miód. Jej włosy, bardziej brązowe i kasztanowe tam, były długości szczęki i ułożone w leniwe, luźne fale, które sprawiły, że pomyślałem o włożeniu w nie rąk, podczas gdy ona oddychała pode mną moim imieniem.

Nie mogłem przestać się na nią gapić.

"Będę miał to dla ciebie z samego rana", obiecał młodszy redaktor.

Nie pamiętałem nazwiska redaktorki - bo byłem dupkiem - ale pamiętałem jej szczerą, chętną do pomocy twarz. Była typem pracownika, który bez narzekania zostałby w biurze do północy, gdyby go o to poproszono.

"Do jutra do południa jest w porządku", powiedziałem jej, ciesząc się z blasku, jaki Sex Hair mi posyłała, gdy nadal ignorowałem znak.

Sex Hair teatralnie oczyściła gardło i sięgając wokół mnie, stuknęła zawzięcie w ulotkę. Trio tanich, kolorowych bransoletek z koralików owinęło się wokół jej nadgarstka. Poczułem jasny, radosny posmak cytryn, gdy się nachyliła.

"Zabierz to na zewnątrz, kolego" - powiedziała gardłowym, bezsensownym głosem.

Kolego?

Najwyraźniej nie była zastraszona przez dupka w Hugo Bossie z fryzurą, która kosztowała więcej niż cały jej strój. Rozkoszowałem się jej pogardą. Było to dla mnie o wiele wygodniejsze niż przerażone spojrzenia i "Już, panie Russo", które spotykałem na korytarzach w pracy.




1. Dominik (2)

Zakryłam ustnik telefonu - nienawidziłam tych słuchawek i stanowczo odmawiałam ich używania. "Jest zimno. Będę za chwilę", powiedziałem jej szybko, nie pozostawiając miejsca na dyskusję.

"Nie stworzyłem pogody ani polityki telefonicznej. Na zewnątrz. Side." Powiedziała to tak, jakbym był trucicielskim trzylatkiem i zahaczyła kciukiem w kierunku drzwi.

"Nie." Nie brzmiałam jak marudzący maluch. Zabrzmiałem jak zirytowany, niewygodny patron, który miał prawo oczekiwać szacunku.

Odkręciłem telefon i kontynuowałem rozmowę.

Byłem złośliwym sukinsynem.

"Odłóż ten cholerny telefon, albo sprawię, że będziesz żałował, że tego nie zrobiłeś" - ostrzegła.

Ludzie zaczynali się na nas patrzeć. Żadne z nas nie wydawało się tym przejmować.

"Nie macie stolików, na których można poczekać?" zapytałem. "Czy może specjalizujesz się w krzyczeniu na klientów?"

Jej oczy były niemal złote pod fluorescencyjnym oświetleniem i przysięgam, że prawie się uśmiechnęła.

"Och, sam się o to prosiłeś, kolego". Pochyliła się ponownie, zbyt blisko jak na nowojorczyków, którzy cenią sobie naszą przestrzeń osobistą. Czubek jej głowy znalazł się na moim ramieniu.

"Proszę pana, jest pan tu po wyniki panelu chorób wenerycznych czy hemoroidów?" krzyknęła w pobliżu mikrofonu mojej komórki.

Ty gówniarzu.

"Oddzwonię do pani", powiedziałem do telefonu i rozłączyłem połączenie.

Sex Hair promieniała na mnie, cała w fałszywym uroku. "Witamy w George's Village Pizza. Posiłek sam dziś wieczorem, jak przypuszczam?".

"To był telefon z pracy," powiedziałem lodowato.

"Czy to nie wspaniałe, że możesz utrzymać pracę i być tak niegrzeczny?"

Minęło zbyt wiele czasu, odkąd zgniotłem lekceważącego podwładnego. Aż mnie swędzi, żeby zrobić to teraz. Wyglądała nie tylko na taką, która to zniesie, ale nawet na taką, której się to spodoba.

"Dominic."

Zerknąłem przez ramię Sex Hair i zauważyłem moją matkę machającą z zielonej winylowej budki w rogu. Wyglądała na rozbawioną.

Sex Hair spojrzał tam i z powrotem między mną a moją matką. "Och, ona jest o wiele za dobra dla ciebie," ogłosiła, klepiąc menu do mojej piersi i odchodząc.

"Mamo," przywitałem ją, pochylając się, aby pocałować ją w jeden nieskazitelny policzek, zanim wsunąłem się do kabiny naprzeciwko niej.

"To było niezłe wejście" - powiedziała, opierając brodę na dłoni.

Była obrazem pewności siebie w swetrze z kości słoniowej i czerwonej skórzanej spódnicy. Jej włosy były naturalnie srebrne, obcięte w krótkiej czapce na biodrach. Ta fryzura i gruby szmaragd na jej prawym środkowym palcu były jej prezentem dla samej siebie dzień po tym, jak wyrzuciła mojego ojca z ich kamienicy na Upper East Side o kilka dekad za późno.

Moja matka była piękną kobietą. Zawsze była. Rozpoczęła swoją karierę w wieku piętnastu lat jako długonoga, długowłosa socjeta, która została modelką, zanim zdecydowała, że woli biznesową stronę mody. Teraz, po sześćdziesiątce dziewiątce, już dawno porzuciła "słoniowe oczy" na rzecz ostrego umysłu i języka. Dobrze czuła się w branży, będąc zarówno kochaną, jak i obawiającą się.

"Była niewiarygodnie niegrzeczna" - upierałam się, patrząc jak Sex Hair nawiązuje rozmowę ze stolikiem po drugiej stronie chudej restauracji.

"Byłaś niewiarygodnie niegrzeczna" - kontrowała moja matka.

"To jest to, co robię", powiedziałem, zatrzaskując otwarte menu i skanując. Starałem się ignorować temperament, który kipiał we mnie jak obudzony śpiący smok. Spędziłem trzynaście miesięcy zamknięty, na moim najlepszym zachowaniu, i zaczynałem pękać.

"Nie zaczynaj znowu tego 'jestem dupkiem'". Westchnęła i wsunęła z powrotem swoje okulary do czytania.

"Prędzej czy później, będziesz musiał zrezygnować z nadziei, że jestem człowiekiem z sercem ze złota pod tym wszystkim".

"Nigdy", upierała się z lubieżnym uśmiechem.

Poddałem się. "Dlaczego tu jesteśmy?"

"Ponieważ chciałam spędzić czas z moim jedynym synem - światłem mojego życia - z dala od biura".

Nasz związek zawodowy był tak stary jak jej nowa fryzura.

To nie był przypadek.

"Przepraszam", powiedziałem i miałem to na myśli. "Byłam zajęta".

"Kochanie." Powiedziała to z przymrużeniem oka i było to uzasadnione.

Nikt nie był bardziej zajęty niż Dalessandra Russo, była modelka i obecna redaktor naczelna Label, magazynu o modzie, który nie tylko przetrwał nadejście ery cyfrowej, ale stał na czele tego przejścia. Co miesiąc moja mama nadzorowała setki stron z modą, reklamami, wywiadami i poradami, nie wspominając o treściach online, i dostarczała to wszystko czytelnikom na całym świecie.

Jeśli została sfotografowana w parze butów lub okularów przeciwsłonecznych, wyprzedawały się one w ciągu kilku godzin. Jeśli siedziała z przodu i w środku na pokazie, kolekcja projektanta była rozchwytywana przez każdego kupującego. Dzięki niej projektanci, modelki, pisarze i fotografowie stali się ważni, odnieśli sukces. Budowała kariery. Lub niszczyła je, gdy było to konieczne.

I nie prosiła ani nie zasłużyła na chaos ostatniego roku.

Za to też musiałam odpokutować.

"Przepraszam", powiedziałem ponownie, sięgając przez stół, by ścisnąć jej dłoń. Szmaragd mrugnął do mnie pod fluorescencyjnym światłem.

"Czy mogę podać ci drinka?" Rude Sex Hair powróciło.

"Nie wiem. Możesz?" odparłem.

"Jesteśmy świeżo po spożyciu krwi dzieci, szatanie. Co powiesz na coś, co pasuje do twojej osobowości?" Wypowiadała te słowa ładnie. Słodko nawet.

"Poproszę..."

"Niesłodzoną mrożoną herbatę," uzupełniła za mnie.

Gorzka. Nudna. Nijakie.

"Czy to jedno z tych miejsc, gdzie płacisz ludziom, żeby byli dla ciebie dupkami?" zapytałam mamę.

"Och, kochanie. Robię to za darmo." Sex Hair skąpała grubych rzęs w moim kierunku.

Otworzyłem usta, żeby ją zniszczyć.

"Będzie miał wodę. Kranówka jest w porządku," wcięła się moja matka.

"Absolutnie. A teraz, co z obiadem?" Sex Hair błysnął mojej matce szczerym uśmiechem.

"Słyszałam plotki o twoich skórkach do pizzy daleko i szeroko", powiedziała mama nieśmiało.

Sex Hair pochyliła się, jak przyjaciółka dzieląca się sekretami. "Każde słowo jest prawdą," powiedziała. "To jest perfekcja."

Znów poczułam zapach cytryn.

"W takim razie poproszę osobistą z zieloną cebulką i czarnymi oliwkami".

"Jest pani kobietą o doskonałym smaku" - oznajmił ustami serwer. "A co dla ciebie, Książę Uroczy?" zapytała.

"Pepperoni. Osobiste." Zamknąłem menu i trzymałem je na wierzchu, nie patrząc na nią.

"Bardzo kreatywne" - zażartowała.

Więc może to nie było fair z mojej strony. Ona oczywiście nie wiedziała, że naciska guzik. Że wciąż nie byłam pewna swoich zdolności do bycia kreatywną, do bycia dobrą w pracy, której potrzebowała moja matka. Ale ona to powiedziała. A ja zareagowałam.

"Czy ktoś w twoim wieku nie powinien już mieć prawdziwej pracy, Maleficent? Bo najwyraźniej nie jesteś dobra w tej".

Cały lokal zamilkł. Pozostali patroni zamarli, spojrzenia utkwione w naszym stoliku. Sex Hair spotkał moje oczy na jedno długie uderzenie. Boże, to było dobre uczucie, aby wypuścić niektóre z walki byłem butelkowania dla tak długo.

"Ponieważ poprosiłeś tak ładnie, będę pewien, aby dać swoje zamówienie dodatkową uwagę," obiecała. Mrugnięcie, którym mnie obdarzyła, było tak bezczelne, że prawie wyszłam z kabiny, żeby pogonić ją do kuchni.

"Nie waż się", powiedziała mama, łapiąc mnie za rękę, zanim zasuwałem.

"Nie może jej to ujść na sucho. Jesteśmy płacącymi klientami," powiedziałem jej.

"Masz tam siedzieć. Bądźcie grzeczni. I zjedzcie wszystko, co uzna za stosowne, aby wam przynieść" - nakazała mama.

"Dobrze. Ale jeśli mnie otruje, pozwę ją i całą jej rodzinę. Jej prawnuki poczują mój gniew".

Mama westchnęła teatralnie. "Kto cię skrzywdził, kochanie?"

To był żart. Ale obie wiedziałyśmy, że odpowiedź nie jest śmieszna.




2. Ally (1)

2

==========

Sprzymierzeniec

==========

Dekorowanie pizzy Charming było największą frajdą, jaką miałam w... Ugh. Nieważne.

Powiedzmy, że życie było ostatnio gównianym show. A zadawanie się z zrzędliwym facetem - jak to jest z tymi dupkami dzisiaj? - który wyglądał, jakby wyszedł prosto ze stron jakiegoś magazynu dla mężczyzn, było zdecydowanie punktem kulminacyjnym. Co mówiło wiele o mojej obecnej sytuacji.

Nie miałam czasu martwić się o konsekwencje bycia zbyt rozciągniętą. To był ten rodzaj kryzysu życiowego, przez który się przechodziło.

Kiedy to wszystko się skończy, zarezerwowałbym sobie wakacje na plaży, gdzie jedyną rzeczą, o którą musiałbym się martwić, było to, czy moja słomka jest wystarczająco długa, by sięgnąć dna mojego mrożonego koktajlu.

"Stolik Dwunastu chce swój czek, Ollie." George, mój szef i najbardziej zrzędliwy włoski dziadek, jakiego spotkałem w życiu, oznajmił brutalnie, jakbym ostatnie cztery godziny spędził na ignorowaniu dinerów, zamiast na nich czekać. Nie zadał sobie trudu, by nauczyć się mojego imienia, gdy zaczynałem trzy tygodnie temu. Ja nie zadałem sobie trudu, żeby go nauczyć. Facet przechodził przez serwery jak nowi rodzice przez chusteczki dla dzieci.

Przynajmniej czeki były poprawnie wystawione przez panią George. To się liczyło.

"Już się robi", powiedziałem mu.

Margarita z mango, zdecydowałem, podnosząc talerze i przepychając się przez wahadłowe drzwi kuchenne.

Zanim będę miała w ręku tę margaritę z mango, mogę mieć już sześćdziesiąt lat, a nie dojrzałe trzydzieści dziewięć - dzięki za zwrócenie na to uwagi, Charming - ale naprawię to, co wymaga naprawy. Nie było innej opcji.

Jadalnia, choć rozpaczliwie potrzebowała całkowitej zmiany i może przemysłowego szorowania, była ciepła i przytulna.

Może mogłabym zaoferować sprzątanie po godzinach za kilka dodatkowych dolarów?

"Proszę bardzo", powiedziałem, przesuwając pizze przed nimi.

Kobieta z to-die-for skórzana spódnica i I'm-a-badass fryzura wydawała się zatwierdzić mój topping uśmiechniętą twarz na jej. Śmiała się w ten sposób, w jaki robili to urodzeni bogacze. Nie za głośno i bez absolutnie żadnego parsknięcia.

Charming, z drugiej strony, wzdrygnął się na swoją pizzę. Miał twarz do złorzeczenia. Silna szczęka była jeszcze bardziej zarysowana, gdy jego zęby tak się zaciskały. Te lodowate oczy, które nie mogły się zdecydować czy są niebieskie czy szare, zwęziły się.

Ugh. Miał te mniam mniam małe zmarszczki w kącikach oczu.

Czy zrzędliwy i niegrzeczny nagle stał się nowym gorącym? Moja wagina wydawała się tak myśleć.

Nie minęło wiele czasu odkąd dałem jej trochę akcji. Ale najwyraźniej teraz podobają jej się dobrze ubrane dupki. Świetnie. Dzięki Bogu, że pracowałem na śmierć w najbliższej przyszłości i nie miałbym czasu na badanie jej nowych, nieodpowiednich preferencji.

"Czy mogę wam teraz podać coś innego?" Zapytałem, wzór uczynności.

"To wszystko," powiedział Charming, rzucając swoją serwetkę na stół i wysuwając się z budki. "Ty i ja będziemy mieli mały mecz krzyku o tym, jak traktować klientów z szacunkiem".

Stał i zamknął swoje długie palce wokół mojego nadgarstka.

Wiedziałam, że on też to poczuł. Ten niespodziewany wstrząs. Jakby wziął zastrzyk whisky albo wsadził palec w gniazdko elektryczne. A może jedno i drugie w tym samym czasie. Przez jedną chwilę czystego szaleństwa zastanawiałem się, czy zamierza wziąć mnie na kolana i czy mu na to pozwolę.

"Dominik, na miłość boską. Zachowuj się" - westchnęła kobieta w ekstazie.

W odpowiedzi obrócił swoją pizzę tak, by matka mogła ją przeczytać.

FU zaklęte w tłustym pepperoni.

"Czy jest jakiś problem, proszę pana?" zapytałem z przesłodzoną grzecznością.

"Ojej," powiedziała kobieta, przyciskając palce do ust i próbując stłumić śmiech. Tym razem prawdziwy.

"To nie jest śmieszne," trzasnął.

"Jest z miejsca, w którym stoję", powiedziałem.

"Jesteś serwerem. Twoim zadaniem jest zachowywać się jak jeden i służyć," powiedział.

Ass. And. Hole.

"Jesteś człowiekiem. Twoim zadaniem jest zachowywać się jak człowiek", odparłem. W każdym innym dniu, pewnie bym to wszystko odpuścił. Wiedziałem, że lepiej nie ryzykować wypłaty. Ale przychodziłem po zmianie obiadowej i zastawałem dziewiętnastoletnią pracownicę obsługi szlochającą w papierowe serwetki na zapleczu, bo jakiś kutas w garniturze wyładowywał na niej swój zły dzień.

Szaleniec George przyłapał mnie na próbie pocieszenia jej i krzyknął: "W pizzy się nie płacze".

"Chcę rozmawiać z kierownikiem" - oznajmił Dick 2 w garniturze.

"Dominic, musisz?" westchnęła jego randka.

"Och, musi", powiedziałem.

Miałem go na celowniku. Ten facet był jednym z tych ludzi. Wierzył, że każdy pod nim istnieje tylko po to, by mu służyć. Założę się, że miał osobistego asystenta i że nie miał pojęcia, że są ludźmi. Pewnie dzwonił do nich o 3 w nocy i kazał im biec do sklepu po lubrykant albo oko traszki.

"Tak się cieszę, że się zgadzasz", powiedział sucho. Wciąż trzymał mnie za nadgarstek. Ten elektryzujący zing wciąż skwierczał swoją drogą przez moje żyły. Jego oczy zwęziły się, jakby on też to czuł.

Stolik dwunasty, para wczesnych dwudziestokilkulatków, wyglądała, jakby zastanawiała się nad spożyciem posiłku i znojem. Shifty-eyed i niewygodne.

"Pozwól mi dostać ten stół ich czek, a następnie możemy kontynuować naszą bitwę royale," zaproponowałem, wyrywając moją rękę wolny.

"Usiądź z powrotem," nalegała pani Charming, wciągając go z powrotem do kabiny. "Wywołujesz scenę."

Zostawiłem ich, chwyciłem czek dla Dwunastki i nawiązałem z nimi poważny kontakt wzrokowy, jednocześnie dziękując im obficie za przybycie. To nie miał być dobry napiwek. Miałem instynkt w tych sprawach, odkąd kelnerowanie i barmaństwo stało się moim głównym źródłem dochodu. Ale przynajmniej nie zamierzali wyjść na czek.

"Mogę wziąć to dla ciebie teraz, jeśli jesteś gotowy", zaproponowałem.

Facet niechętnie wyciągnął portfel na łańcuszku i otworzył go. "Zatrzymaj resztę" - prychnął.

Dwa dolary. To było prawdopodobnie wszystko, na co było ich stać, i całkowicie to rozumiałem. Ale musiałem znaleźć prawdziwą pracę... jak sześć miesięcy temu.

"Dzięki, chłopaki", powiedziałem jasno i strzepnąłem pieniądze do mojego fartucha.




2. Ally (2)

Charming siedział, z założonymi rękami, wpatrując się w swoją nietkniętą pizzę FU, podczas gdy jego randka delikatnie kroiła swoją na kawałki.

"George, Stolik Ósmy chce z tobą porozmawiać".

"A teraz co ty kurwa zrobiłeś?" warknął, upuszczając widelec w podwójnej pomocy makaronu primavera, który sam zrobił. Zachowywał się tak, jakbym był tylko awanturnikiem, a ja rozważałem zrobienie mu jego własnej pizzy. Zastanawiałem się, czy dwunastocalowy placek jest wystarczająco duży dla "debila" wypisanego na kiełbasie.

"Facet był palantem" - powiedziałem mu, wiedząc doskonale, że George'a by to nie obchodziło. Stanąłby po stronie dupy. Dupy lubiły inne dupy.

Zrzucił swoją masę z chropowatego stołka, który lada dzień miał zrezygnować z walki z jego 300 funtami. Przy pięciu i pół stopach wzrostu, był zrzędliwą piłką plażową człowieka. "Chodźmy. Bądź kurwa grzeczny" - powiedział, wycierając ręce o poplamiony sosem fartuch. George przeszedł przez drzwi wahadłowe, a ja podążyłem za nim.

"Dziękuję za przybycie do George's Village Pizza. Jestem George," powiedział, cały oliwkowy urok. Facet był kutasem dla swoich pracowników, sprzedawców, nawet swojej żony. Ale wobec knajpy z grubym portfelem? George był prawie jak przyjaciel. "Rozumiem, że jest problem."

Bez słowa, Charming obrócił swój talerz z pizzą.

Oczy George'a zwęziły się.

"Czy to ma być jakiś żart, Ollie?"

Świetnie. Mogłem zobaczyć żyłę na jego szyi.

To nie był dobry znak. Widziałem to już dwa razy. Raz, kiedy zwolnił swojego dostawcę za to, że zatrzymał się, by pomóc w kierowaniu ruchem na miejscu wypadku, a drugi raz, kiedy pracownica obsługi poślizgnęła się na rozlanym na zapleczu smarze i zwichnęła nadgarstek. Zwolnił ją na miejscu i powiedział, że jeśli spróbuje odebrać odszkodowanie, spali dom jej matki.

Serwerka była jego siostrzenicą. Jej matka była siostrą George'a.

Wzruszyłem ramionami. "Może po prostu tak się urządzili pepperoni".

"Taki rodzaj obsługi jest nie do przyjęcia" - nalegał Charming.

"Oczywiście. Oczywiście," zgodził się George, z wszystkimi przeprosinami. "I obiecuję, że sytuacja zostanie naprawiona".

"Powinna zostać zwolniona," powiedział Charming, wyrównując mnie zimnym spojrzeniem. "Ona jest szkodą dla twojego biznesu. Nigdy tu nie wrócę."

I tak się stało.

Wiedziałem, że jestem bez pracy.

"Dobrze", powiedziałem. "Powinieneś trzymać się torturowania serwerów w mieście".

"'Ay! Nie w mojej restauracji," George bellowed. Jego trzeci podbródek wibrował z wściekłością. Jeśli nie wyjdę teraz, mogę spowodować koronę, a tego naprawdę nie chciałem mieć na sumieniu. Naprawdę nie chciałem też musieć podawać temu facetowi ust do ust. Rozsądnie, zapiąłem usta.

"Naprawdę uważam, że to przesada" - powiedziała gładko kobieta.

"Nie. To nie jest", powiedzieli razem George i Charming.

Mogliby dostać koszulki Team Asshole.

"Ollie, weź swoje rzeczy. Jesteś zwolniony."

Ten sukinsyn nie zamierzał nawet pozwolić mi zamknąć moich stolików. Miałem jeszcze co najmniej 30 dolców napiwku. Może powinienem spalić dom jego matki. Ale ta kobieta robiła cholernie dobre cannoli i przyłapała mnie na General Hospital, kiedy przyszła. Zamiast tego spaliłabym dom George'a.

"Nie sądzę, że to konieczne", powiedziała kobieta.

"Tak, to jest", Charming pstryknął.

"Jest zwolniona, a ja przyniosę ci kolejną pizzę. Na koszt firmy," nalegał George. "Dobre?"

Charming, wciąż patrząc na mnie, ale teraz z najmniejszym, zwycięskim skrzywieniem do swoich chrapliwych ust, przytaknął energicznie. "Dobrze."

Już wiedziałem, że George zabierze koszt tych dwóch pizz z mojej ostatniej wypłaty. Dupek.

Bez słowa skierowałem się z powrotem do kuchni. Chwyciłem płaszcz z wieszaka, zgarnąłem pieniądze z fartucha, zachowując swój bank i napiwki, a resztę rzucając na wierzch primavera George'a. Weź to.

"Zwolnili cię?" Kucharz zadzwonił zza blatu ze stali nierdzewnej, gdzie wałkował ciasto.

"Yep", powiedziałem, wzruszając się w mój płaszcz.

On skinął głową. "Dobrze dla ciebie."

Dałem mu zawadiacki uśmieszek. "Tak. Trzymając kciuki, będziesz następny. George chciałby mieć do czynienia z robieniem i podawaniem własnych pizz."

Dał mi mączny salut z dwóch palców, gdy wsunąłem plecak i wróciłem do jadalni. Mogłem wyjść tylnymi drzwiami na uliczkę, ale byłem już zwolniony, więc nie było nic złego w robieniu scen.

"Wy dwaj moglibyście się czegoś nauczyć o tym, jak traktować ludzi" - powiedziałem, wskazując palcem w ich kierunku.

Fizycznie nie mogliby się bardziej różnić. George ze swoim beczkowatym ciałem, przetłuszczonymi włosami i za małą koszulką polo. Charming ze swoim dopasowanym garniturem i wymyślnymi butami. Pewnie robił sobie manicure i zabiegi na twarz, a potem oskarżał personel spa o patrzenie mu w oczy.

"To może być dla was obu zaskoczeniem, ale wszyscy jesteśmy ludźmi. Nie jesteśmy tu tylko po to, by wam służyć. Mamy życie, rodziny i cele. I wasze życia mogłyby zacząć wyglądać o niebo lepiej, gdybyście o tym pamiętali".

"Wynoś się stąd, Ollie," syczał George. Wykonał ruch płoszący swoimi wołowymi rękami.

Charming uśmiechał się do mnie.

"Może się myliłem. Może nie ma dla ciebie nadziei" - powiedziałem do niego. Znałam jego typ. Cóż, nie osobiście. Ale z bezpiecznej odległości, w której mogłam go fotelowo ćwiartować. "Bogaty, nieszczęśliwy, pusty. Nic i nikt nigdy nie spełnia twoich oczekiwań. Włącznie z tobą."

Ta pyzata szczęka zacisnęła się, a ja wiedziałem, że trafiłem w dziesiątkę. Dobrze.

"Wynocha!" George krzyczał. "I nie wracaj!"

"Nawet nie myśl o wyłudzaniu ode mnie wypłaty," powiedziałem mu. "Wiem, gdzie mieszka twoja matka".

Zmienił się w niepokojący odcień purpury, a ja uznałem, że czas wyjść. Zamachnąłem się w kierunku drzwi i czułem się całkiem cholernie dobrze z moją przemową.

"Tutaj. Zasługujesz na to." Dziewczyny przy stoliku numer dwa wcisnęły mi w ręce chrupiące dwudziestki. "Kiedyś pracowałyśmy w gastronomii".

Chciałam tego nie potrzebować. Chciałam wymieść stąd z nienaruszoną godnością i wysoko podniesioną głową. Ale potrzebowałem każdego cholernego grosza.

"Dziękuję", powiedziałem cicho.

Młoda para ze stolika dwunastego przytrzymała dla mnie drzwi. "Proszę. Szliśmy do kina, ale zasłużyłaś" - powiedział facet, trzymając w górze kilka zmiętych dolarów.

"Weź to", nalegała jego dziewczyna. Uśmiechnęła się do mnie. I zdałem sobie sprawę, że danie mi ich ostatnich siedmiu dolarów sprawi, że poczują się lepiej niż ja odmawiający.

Nie mogłem sobie pozwolić na żadną dumę.

"Dzięki, chłopaki".

"Pay it forward", powiedział facet.

Przełknąłem wściekłość, strach i ten kęs Stromboli, który udało mi się zjeść godzinę temu.

Zrobię to. Pewnego dnia.




3. Ally

3

==========

Sprzymierzeniec

==========

Ustąpiłam miejsca na stalowej ławce autobusu kudłatemu facetowi w puchatej czerwonej kurtce narciarskiej, na której wciąż widniała naklejka z rozmiarem, i psu w różowym swetrze z golfem.

Miałem trzy godziny do wypełnienia przed następną zmianą. Nocny występ na barze w przeciętnym hotspocie w Midtown. To byli głównie turyści kupujący piętnastodolarowe Cosmosy, ale napiwki były dobre. To nie było wystarczająco dużo czasu, żeby uciec do domu do Jersey i zdrzemnąć się, jakbym chciała. Ale mogłam uderzyć do biblioteki i poszukać nowego koncertu na serwerze albo sprawdzić na stronie freelancerów, czy wylądowałam na jakimś projekcie.

Proszę bardzo, słodki Jezu.

Kiedy pierwszy raz tu przyjechałem, myślałem, że znalezienie pracy jako grafik będzie łatwe. Prowadziłem własną małą firmę w Boulder i dobrze mi szło. Okazało się jednak, że nowojorskie firmy nie lubią ryzykować z projektantem samoukiem, który potrzebuje elastycznego grafiku ze względu na "nagłe wypadki rodzinne".

Restauracje i bary jednak nie obchodziło, jakie godziny pracy wziąłeś, tak długo, jak pojawiłeś się, kiedy byłeś w harmonogramie. Brałem projekty freelancerskie, kiedy je dostałem i utrzymywałem pięć regularnych koncertów na pół etatu.

Zrób to cztery. Dzięki, Charming. I George.

Pozwoliłam sobie na małą fantazję.

Potentat przedsiębiorczości, który wdziera się do biura Charming, bo oczywiście je miał, i zwalnia go na miejscu, bo właśnie kupiłem firmę po tym, jak mnie wkurzył. Gdybym był szalenie bogaty, robiłbym takie rzeczy. Jasne, oddałbym. Ratowałbym psy. Wyeliminowałbym raka. Opiekowałbym się starszymi. Kupiłabym ładne stroje na rozmowę kwalifikacyjną dla kobiet, które potrzebowały lepszej pracy. Założyłabym spa, w którym kobiety mogłyby korzystać z masaży, badań ginekologicznych, mammografii i czyszczenia zębów. Z barem.

A dla zabawy wykupywałabym korporacje i zwalniała dupków.

Założyłabym szatańską czerwoną sukienkę i szpilki, a ochrona wyciągnęłaby go z krzesła. Potem dałbym wszystkim dodatkowy tydzień płatnego urlopu za to, że się z nim użerali.

Fantazja zakończona, włożyłam swoją energię umysłową w wybranie najlepszej trasy autobusu do biblioteki. Musiałem jak najszybciej zastąpić mój żałosny dochód z pizzy.

Wiatr kłuł moją odsłoniętą skórę jak tysiąc małych sztyletów.

Było cholernie zimno. Mój sprawiedliwy gniew trzymał mnie tak ciepło, jak tylko mógł. Ale styczeń na Manhattanie był arktyczny. I przygnębiający. Ostatni śnieg był ładny przez pięć minut. Ale korki i szara breja nie dały się wybielić. Dodatkowo, mój dojazd do miasta stał się jeszcze większym koszmarem.

Przesunąłem paski plecaka, podnosząc go wyżej. Mój starożytny laptop miał wagę śpiącego malucha.

"Przepraszam?"

debatowałem, udając, że jej nie słyszałem. Nowojorczycy nie nawiązywali rozmów na przystankach autobusowych. Ignorowaliśmy się nawzajem i udawaliśmy, że żyjemy w dźwiękoszczelnych, odpornych na kontakt wzrokowy osobistych bańkach.

Ale rozpoznałem czerwoną skórę pod bardzo ładnym zimowym płaszczem z wełny w kolorze kości słoniowej.

"Ollie?" zapytała nieśmiało randka Charming. Była wysoka, i to nie tylko dlatego, że była w parze zamszowych butów, za które sprzedałbym nerkę.

Długie nogi. Wysokie kości policzkowe. Zabójcza fryzura. Szmaragd wielkości znaczka pocztowego na jej środkowym palcu.

"Ally," powiedziałam ostrzegawczo.

"Jestem Dalessandra," powiedziała, sięgając do niemożliwie szykownej kopertówki. "Masz."

To była wizytówka. Dalessandra Russo, redaktor naczelna Label Magazine.

Whoa. Nawet ja czytałam wcześniej Label.

"Po co to jest?" zapytałam, wciąż wpatrując się w lnianą wizytówkę.

"Właśnie straciłaś pracę. Mam jedną dla ciebie."

"Potrzebujesz serwera?" zabezpieczyłem się, wciąż nie rozumiejąc.

"Nie. Ale przydałby mi się ktoś z twoją... osobowością. Pojaw się pod tym adresem w poniedziałek rano. O dziewiątej rano. Pytaj o mnie. Pełny etat. Korzyści."

Moje głupie, optymistyczne serce zaczęło śpiewać arię godną divy. Mój ojciec zawsze ostrzegał mnie, że jestem po prostu trochę zbyt Pollyanna i nie dość Pan Darcy.

"Po prostu pojawiam się, a ty dajesz mi pracę?" Naciskałem, próbując zgnieść nadzieję, która rozkwitła wewnątrz mnie.

"Tak."

Cóż, to było niejasne.

"Hej, paniusiu. Może masz tam dla mnie inną pracę?" zapytał z nadzieją zwalisty facet w podartych spodniach cargo i czapce narciarskiej w kolorze hunter-safety-orange. Miał efektowną brodę i zaczerwienione od wiatru policzki. Jego uśmiech był dziwnie urzekający.

Spojrzała na niego w górę i w dół. "Umiesz pisać na maszynie?"

Skrzywił się, potrząsnął głową.

"A może sortować paczki? Dostarczać rzeczy?"

"Teraz to mogę zrobić! Pracowałem w biurze pocztowym przez dwa lata w szkole średniej."

Szkoła średnia wyglądała dla niego jakby to było jakieś trzydzieści lat temu. Rozpoznałem kolegę z Pollyanny.

Dalessandra przygotowała kolejną kartkę i - używając długopisu, który wyglądał jak wykonany z prawdziwego złota - napisała coś na odwrocie. "Idź tu w poniedziałek i daj im tę kartę. Pełny etat. Korzyści" - powtórzyła.

Mężczyzna trzymał ją, jakby to był zwycięski los na loterii. "Moja żona w to nie uwierzy! Nie pracowałem od sześciu miesięcy!". Świętował, ściskając każdą osobę na przystanku, w tym naszą uroczą dobrodziejkę, a potem mnie. Pachniał tortem urodzinowym i spełniał życzenia.

"Do zobaczenia w poniedziałek, Ally", powiedziała przed przejściem w dół bloku i wsunięciem się na tylne siedzenie SUV-a z przyciemnionymi szybami.

"Czy to nie jest najwspanialszy dzień?" zapytał Guy Pollyanna, łokciem uderzając mnie w żebra.

"Najwspanialszy" - powtórzyłam.

Nie wiedziałem, czy właśnie trafiłem na loterię, czy to było ukartowane. W końcu kobieta była na randce z Czarem Wątpliwości.

Ale dosłownie nie mogłem sobie pozwolić na to, żeby nie skorzystać z szansy.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zwolnili ją."

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści