Mężczyźni, którzy kradną moje serce

Rozdział pierwszy

ROZDZIAŁ JEDEN

D

Mimo że jestem wyższa niż przeciętna kobieta, wciąż nie mogę dosięgnąć górnej półki w mojej nowej szafie. Trzymając w ręku pudełko ze starymi fotografiami, wysuwam się na palce i próbuję je wyważyć wzdłuż krawędzi, zanim popchnę je do końca.

Cała nadzieja prysła, kiedy nie trafiłam i pudełko wyrzuciło się do przodu, a jego zawartość przelała się przez moją głowę i rozsypała wokół stóp.

Moje ręce chwytają boki, palce wbijają się w karton, a oczy się rozmywają. Drżące ręce wbijają pudełko w głąb szafy, zanim moje nogi się poddadzą i padnę na kolana w centrum bałaganu. Przez chwilę łzy przychodzą z ulgą; mój zamglony wzrok uniemożliwia mi przeżywanie każdego wspomnienia, gdy desperacko podnoszę zdjęcia jedno po drugim i układam je starannie.

Gdy tylko fotografie układają się przede mną w starannie zorganizowane półkole z małych stosów, zapora barykadująca moje łzy zaczyna słabnąć. Każdy starannie ułożony patyk i kamień trzymany razem przez idealnie wymieszane błoto zaczyna przeciekać. Kolejne uderzenie serca później, całość całkowicie pęka.

Kiedy ocieram łzy, Jude siedzi naprzeciwko mnie, opiera się o ścianę z głową do tyłu, wpatrując się w tę cholerną półkę i próbując okiełznać własne emocje. Pudełko, które wyrzuciłam w chwili złości i frustracji, leży obok niego, każde zdjęcie jest teraz starannie umieszczone w środku. Czy przyczyną jego przybycia jest mój stłumiony płacz, czy też to, że w jakiś sposób odczuwał negatywną energię mojego żalu, nie jestem pewna.

Kiedy moje drżące oddechy i pojękiwania nie wypełniają już ciasnej przestrzeni, on dostosowuje się i nasze identyczne ciemnobrązowe oczy spotykają się, równie identyczne złamane serce wisi cicho między nami. W tej ulotnej chwili kończy się jednak jego determinacja. Jude pochyla się do przodu, chwyta moją twarz między swoje dłonie i składa pocałunek na czubku mojej głowy, po czym wstaje i zostawia mnie, bym kontynuowała opłakiwanie w samotności - coś, co oboje ostatnio często robiliśmy w odosobnieniu.

Połowa mojego serca boli w chwili, gdy mój brat wychodzi, pragnąc, by został jeszcze trochę dłużej, by przytulił mnie trochę mocniej, by połamał się obok mnie trochę bardziej. Druga połowa rozluźnia się wiedząc, że jego nieobecność oznacza, że nie będziemy rozmawiać o naszym ojcu - cieszy się, że słowa o jego przedwczesnej i strasznej śmierci nie będą wymieniane.

Wycierając wilgoć z policzków, w końcu wstaję. Zamiast po raz kolejny - i bezskutecznie - próbować schować pamiątki na półce, podnoszę pudełko i chowam je bezpiecznie na podłodze w odległym kącie.

Z ostatnim drżącym oddechem wychodzę z szafy, gotowa do rozpakowania kolejnego pudła. Kiedy wchodzę z powrotem do mojej sypialni, ruch w drzwiach powoduje, że zaczynam się bać.

"Cholera, Porter! Przestraszyłeś mnie." Moja ręka przyciska się do klatki piersiowej, mając nadzieję na stłumienie natarczywego walenia.

Wchodzi najlepszy przyjaciel Jude'a, wieloletni partner w rodzinnym biznesie, mój były chłopak i nasz nowy współlokator. Cofam się do tyłu. "Jude prosił mnie, żebym przyszedł sprawdzić, co u ciebie" - stwierdza. Ponownie rusza do przodu, a ja robię kolejny krok do tyłu.

To jednak go nie powstrzymuje. Kiedy środek moich pleców uderza o krawędź szafy, kącik jego ust łaskocze w górę w wyrazie spełnienia.

Chciałabym zaznaczyć, że Jude właśnie był tutaj, sprawdzając mnie osobiście, ale zamiast tego wybieram bezpieczniejszą odpowiedź: "Dziękuję. Ja... nic mi nie jest. Tylko dostosowuję się, wiesz." Wsuwając ręce do kieszeni dżinsów, spuszczam wzrok.

Porter przeciąga palcem po moim czole i odgarnia włosy z oczu, po czym wsuwa mi go pod brodę. Z lekkim naciskiem przekierowuje moją uwagę z ziemi na swoje zimne, niebieskie oczy. "Zawsze kłamiesz", szepcze. "Wiesz, że nie musisz tego robić ze mną..." Reszta jego palców rozlewa się po mojej szczęce, jego chwyt się zacieśnia, a jego usta zbliżają się do mojego ucha. Głos obniżający się do zwykłego oddechu, grozi: "I tak znam wszystkie twoje sekrety i dobrze zrobisz, że nigdy o tym nie zapomnisz".

Jude nie wysłał tu Portera, żeby mnie sprawdził; wysłał tu siebie. Jude musiał wspomnieć mu o moim małym załamaniu, a on wziął na siebie obowiązek upewnienia się, że jest dostępny... jeśli będę potrzebowała odwrócenia uwagi od mojego bólu serca.

Jude nie tylko nie ma pojęcia, że Porter jest tutaj, imponując i grożąc, ale jest też wiele innych rzeczy, o których nie ma pojęcia. Na przykład o tym, że jego najlepszy przyjaciel pieprzył jego młodszą siostrę od dnia, w którym skończyła osiemnaście lat i mógł to robić legalnie, nie dając się przyłapać na molestowaniu nieletniej dziewczyny z opuszczonymi spodniami.

Nie żeby to nie powstrzymało go od warunkowania mnie, gdy byłam młoda i bezbronna w ciągu kilku lat poprzedzających moje osiemnaste urodziny. Nic nie powstrzymuje Portera przed zdobyciem tego, czego chce. Właśnie teraz wydaje się, że nie jest inaczej.

"Teraz spróbujemy tego jeszcze raz". Ton i wysokość jego głosu wraca do normy, a jego chwyt na moim podbródku rozluźnia się. "Tęsknisz za swoim tatą..." Opuszki jego palców rozchodzą się po moim policzku i wciskają się we włosy w pobliżu mojego ucha. Słysząc wzmiankę o moim ojcu natychmiast przywołuje wszystkie emocje, nad którymi tak ciężko pracowałem, by zostawić je w kałuży na podłodze szafy. "Pozwól mi pomóc zabrać twój ból" - szepcze, przeciągając kciukiem po mojej drżącej dolnej wardze. Pojedyncza łza kapie z kącika mojego oka, gdy jego usta dociskają się do moich, a jego język pries swoją drogę do środka.

Na szczęście dla niego, jestem na tyle głupia, że pozwalam mu na wszystko, co dotyczy mnie. Bo ma rację co do jednego... zna moje sekrety...

i zrobię wszystko, by pozostały one tylko między nami.




Rozdział drugi (1)

ROZDZIAŁ DRUGI

"M

orning." Jude daje mi szybki pocałunek na czubku głowy, jednocześnie podnosząc jedną z moich dłoni i szczotkując uchwyt gorącego kubka o moje palce. "Dobrze spałeś pierwszej nocy w swoim nowym pokoju?"

Przyjmuję jego ofertę, ale umieszczam kubek na blacie tylko na tyle długo, aby wskoczyć na górę, zanim podniosę go z powrotem i cupping go z obiema dłońmi. Przed zaangażowaniem się w rozmowę, podnoszę ciepły napój do twarzy, przechylam nos nad brzegiem i wdycham. "Mmmm," nucę z uznaniem, dmuchając w kubek z moim wydechem. "Tak... dobrze mi się spało. Kiedy skończę rozpakowywać wszystko, to poczuje się bardziej... ja... chociaż. A ty?"

Jude wzrusza ramionami, jego zmęczone oczy spotykają moje, gdy opiera się o kuchenny blat obok mnie. "Porter i ja zostaliśmy do późna próbując znaleźć jakieś informacje na temat lokalnej sceny ulicznej".

Moje oczy toczą się w kierunku sufitu. "Ugh... Powinienem był wiedzieć, że wybrałeś przeniesienie nas przez kraj tylko dla rzeczy samochodowych".

Jude chichocze, biorąc łyk swojego własnego napoju. "Muszę jakoś zapłacić rachunki, Remi. Wolałabyś, żebym pracował od dziewiątej do piątej w biurze nieruchomości lub ciągnął nadgodziny w tej pizzerii za rogiem?"

"Tak... Może." Jedna z ciemnobrązowych brwi Jude'a podnosi się. Nie ma mowy, że mój brat jest jeszcze w takim punkcie, w którym byłby skłonny zostać pracownikiem fizycznym. "Słuchaj, chyba... nie wiem... może myślałem - miałem nadzieję - że zostawimy to wszystko z powrotem w Cali".

Jude wzdycha i umieszcza swój kubek za sobą, zanim obróci się i oprze na swoim biodrze, aby stanąć naprzeciwko mnie. Ściska moje kolano i daje mi miękki uśmiech. "Nasze dziedzictwo nie będzie trwało wiecznie. Przemysł samochodowy jest tam, gdzie są dla nas pieniądze. To jest to, na czym się znamy. W tej chwili Porter i ja nie jesteśmy w stanie zmienić naszej sterówki. Po co tracić czas na dokładanie placków, skoro możemy iść do przodu i zacząć budować tu nowe imperium, hm?".

"Ale wyobraź sobie możliwości:" - włączam dramaturgię, wyciągając ręce na zewnątrz, aby wskazać hipotetyczną scenę przed nami - "Jude Delancey, premierowy agent nieruchomości Gulf Coast. 'Przejedź się, a on pokaże ci wnętrze'". Jude huff i podnosi z powrotem swój drink. "Pomyśl tylko... billboardy wszędzie przedstawiające ciebie i twój samochód. Tuż obok tych skąpo odzianych modelek w kostiumach kąpielowych; do diabła, założę się, że mógłbyś nawet nakłonić jedną z nich do rozłożenia się na masce dla ciebie. To mogłoby przyciągnąć inny typ klienta. Mężczyźni próbowaliby znaleźć sposób na dostanie się do wnętrza modelu, podczas gdy ich żony szukałyby wejścia do swoich nowych domów."

Jude się śmieje, a ja mam ochotę zamknąć to w butelce, żeby móc otworzyć pokrywę i słuchać tego za każdym razem, kiedy potrzebuję przypomnienia, jak wyglądało życie przed tym szaleństwem. "Wow... po prostu... wow. Naprawdę to przemyślałaś, co?"

"Co! Jestem... jestem urażony. Bracie, to było tylko z doskoku. Chcesz zobaczyć co jeszcze mogę wymyślić?" Odkładam drinka, klaszczę w dłonie i pocieram dłonie w kółko. Jude kręci głową i odwraca się do zlewu, żeby wypłukać swój kubek.

Nasza chwila z rodzeństwem zostaje natychmiast zrujnowana, gdy do kuchni wchodzi Porter, którego truskawkowo-blond włosy sterczą na wszystkie strony. Oczy wciąż zaszklone resztkami snu, ignoruje nas i kieruje się prosto do szafki najbliższej lodówce i wybiera pudełko płatków śniadaniowych, zanim zbierze mleko.

Jude, będąc ogólnie wspaniałym facetem, wyciąga miskę z jednego z nierozpakowanych pudełek po przeprowadzce na podłodze i spieszy się, żeby ją sprzątnąć, zanim półsenny Porter zacznie rozlewać swoje śniadanie po całej wyspie kuchennej. Był już wcześniej znany z tego, że to robi.

Porter otwiera płatki i rozwija plastikową torebkę. Jude przesuwa miskę na stół w momencie, gdy Porter zaczyna przechylać pudełko. Kawałki płatków brzęczą w szklanej misce, a mój brat wypuszcza westchnienie ulgi, rzucając mi mrugnięcie. Zaciskam wargi, żeby stłumić nadchodzący chichot.

Teraz, gdy mój napój jest wystarczająco chłodny, by go spożywać, podnoszę go z powrotem i biorę łyk, rozkoszując się ciepłem, gdy przesuwa się w dół mojego gardła i gromadzi się w moim brzuchu.

Jak tylko Jude skończy zajmować się niezdolnością Portera do funkcjonowania rano, wraca do mojej części lady. "Więc... żarty na bok..." zaczyna, rzucając ostrożne spojrzenie w moim kierunku. "Chcemy cię mieć na liście płac".

Jestem zaangażowany w branie kolejnego łyku mojego drinka, kiedy ujawnia tę informację, i zamiast płynąć gładko, płyn łapie mnie w gardle. Moje policzki nadymają się, aby to zrekompensować, zapobiegając próbie przełknięcia przed wypluciem wszędzie. Jedna z moich rąk przylega do ust jako środek ostrożności, podczas gdy ja próbuję odkrztusić przeszkodę. Dopiero gdy jestem pewien, że płyn jest bezpiecznie we mnie, robię wdech regeneracyjny. "Y-you chcesz mnie w biznesie? Żeby... co? Być twoim księgowym? Pieprzyć to. Nie mam zamiaru siedzieć za biurkiem cały dzień."

Jude przyciska do siebie wargi i zwęża na mnie swoje ciemne oczy. "Nie udawaj, że to też nie jest w twojej sterówce". Odrzucam głowę do tyłu i mamroczę ciąg wyrażeń pod sufitem. "Wiesz więcej o pojazdach niż większość mężczyzn. Poza tym... jesteś ładniejsza od nas. Nie chcemy, żebyś prowadził książki, Remi. Chcemy cię w terenie. Rekrutacja. Porter zatrudni jedną z tych modelek z billboardów, które chcą zarobić na boku, jeśli będziemy potrzebować księgowego."

Porter wstaje z martwych, decydując, że to jest czas, aby wyrazić swoje biznesowe spostrzeżenia. "Rekrutacja?" szydzi. "Spróbuj powiedzieć jej prawdę".

Podnoszę brew na mojego brata, który zazwyczaj nie ma problemów z mówieniem mi prawdy. Jude pochyla się do przodu i klepie Portera po głowie. "To się nazywa rozmowa, idioto. Może powinieneś kiedyś spróbować". Następnie zwraca się do mnie i krzywi brwi do wewnątrz. "Dochodziłem do tego, przysięgam".

Sam fakt, że Jude jest tak szczery i otwarty, ciąży mi na ramionach, gdy Porter odwraca się, opiera o wyspę, a jego błękitne oczy skupiają się na każdym calu mnie, gdy swobodnie dopasowuje swoją poranną chwałę. Biorąc kolejny łyk mojego drinka, wzrok pada na płyn w środku, mały ceramiczny kubek staje się tymczasową barykadą, za którą mogę się schować.




Rozdział drugi (2)

Jude kontynuuje swoje wyjaśnienia. "Potrzebujemy pomocy w poszukiwaniu pewnego podziemnego klubu wyścigów ulicznych".

No, no, no... niech mnie ktoś zaciekawi. "To znaczy, że niesławni Jude Delancey i Porter Davis... utknęli?" Gazuję, przenosząc kubek na kolana. Ponieważ przenieśliśmy się z obszaru znanego z podziemnych wyścigów ulicznych, gdzie zarówno Jude jak i Porter byli zaangażowani w scenę, to rzeczywiście jest szokiem. "Wiesz, że tata nie chciał, żebym się w to wszystko angażował. To było twoje powołanie, nie moje. Czy oni nie używają forów, tak jak inne kluby? Z pewnością znalezienie ich nie powinno być zbyt trudne. Plus, po tym jak zapewnisz sobie wystarczająco dużo spotkań z innymi graczami w branży, ktoś na pewno wspomni o wyścigach."

"Racja, ktoś w końcu coś powie... ale to może zająć trochę czasu. Zbyt wiele czasu poświęconego na to jest tym, czego mamy nadzieję uniknąć. I, tak, używają forum, każdy poważny klub wyścigów ulicznych to robi, ale Porter i ja nie możemy sobie pozwolić na spędzanie całych dni i nocy na zajmowaniu się robotą biurową, kiedy są inne rzeczy, które trzeba zrealizować. Więc... mamy nadzieję, że podejmiesz się tego zadania - postaraj się trochę pokręcić, poznać okolicę. Większość ulicznych rajdowców i tak jest bliżej twojego wieku".

"A co jeśli ich znajdę?" pytam. Wzrok Portera nadal dotyka każdego centymetra mojej nagiej skóry, dryfując między moimi nogami, gdzie spoczywa kubek. Zdając sobie sprawę z mojego błędu, krzyżuję moje wcześniej otwarte nogi w kostce i zamiast tego umieszczam kubek obok siebie.

"Kopiesz głębiej. Dowiedz się, o co im chodzi, ile pieniędzy przynoszą, gdzie mają tendencję do spotykania się, gdzie się ścigają i kto może szukać rozgałęzienia" - rozwija Jude, a każde słowo, które pada z jego ust, dodaje kolejny funt ciężaru do moich już ciężkich ramion.

"Więc, zamiast tworzyć własny klub... jesteś... co?... planujesz przejęcie?" huff, krzyżując ręce na mojej klatce piersiowej.

"Widzisz," wtrąca Porter, "Mówiłem ci, że jest kurewsko idealna do tej roboty."

Rozumiem... więc to jest genialny pomysł Portera.

Dorastając w cieniu przemysłu samochodowego, wiem wystarczająco dużo, by zrozumieć, do czego to zmierza. Ale jeśli chodzi o doświadczenie w terenie, to zawsze omijałem tę część.

"Nie bawimy się już zabawkami, Remi" - mówi Jude z westchnieniem. "Miesiące... za miesiące będziemy spłukani. Go big or go home, prawda? A my na pewno jak cholera nie chcemy iść do domu".

Spojrzenie Portera w końcu opuszcza moje ciało, przenosząc się zamiast tego na moje oczy. "Właśnie mówiłem Jude'owi wczoraj wieczorem, że nie było mowy, żebyś odrzucił tę pracę. Nie, kiedy konieczność pracy przez czterdzieści godzin w tygodniu jest twoją inną alternatywą."

Porter dobrze wie, że pracowałbym za minimalną stawkę każdego dnia, niż robiłbym to, co oni proponują. Ale jego pierwsze zdanie podkreśliło to, co naprawdę miał na myśli: nie dano mi opcji odmowy.




Rozdział trzeci

ROZDZIAŁ TRZECI

T

Słowa i obrazy na ekranie komputera zaczynają zmieniać się w wiry kolorów. Mrugam szybko, żeby oczyścić mój szybko mętniejący wzrok, ale to pomaga tylko na kilka kliknięć myszką, zanim obrazy znowu się rozmyją.

Porter i Jude mieli rację: ten pozorny klub wyścigów ulicznych jest dobrze ukryty. Wskaźnik, niestety, że są prawdopodobnie znaczącym graczem - jeśli nie głównym - w lokalnej scenie samochodowej i podziemnych kręgach wyścigów ulicznych. Co jest jeszcze bardziej interesujące, to fakt, że nie mogę znaleźć nic, co wskazywałoby na mniejsze kluby. To prawie tak, jakby ten niewidzialny podmiot całkowicie zmonopolizował okoliczne kluby pojazdów rekreacyjnych.

Wyzwanie przyjęte, chłopcy.

Możecie próbować się ukryć, ale ja was znajdę.

Prawie w 90% przypadków, brak informacji oznacza, że coś wielkiego jest ukryte. Sztuką jest znalezienie zapalnika.

Odchylam się w fotelu biurowym, zamykam oczy i wyciągam ręce nad głowę, ziewając. Kiedy moje oczy otwierają się ponownie, lądują na oprawionym w ramki panoramicznym wydruku, który Jude strategicznie zawiesił nad swoim wieloekranowym zestawem komputerowym. Usta wykrzywiają się w dół, moje spojrzenie pada na szczęśliwą nastolatkę i jej troskliwego ojca.

Jak tylko Jude zrobił zdjęcie, przysiągł, że wydrukuje je w dużym formacie i zachowa w swoim biurze. Nigdy tego nie zrobił. Aż do teraz. To były moje szesnaste urodziny; tata i ja staliśmy wokół mojego pierwszego - i jedynego - pojazdu. Od dnia, w którym mi go podarował, odmówiłem prowadzenia czegokolwiek innego.

"Jedź mądrze, Remi. Nie ma mowy, żebym dał twojemu bratu motocykl, kiedy miał szesnaście lat. Robię to, bo wierzę..." Kamień lokuje się w moim gardle, a ja przełykam ciężko, wytrząsając obraz i rozmowę z mojego umysłu.

Tak wiele się zmieniło od tamtego dnia. Teraz wszystko, co pozostało, to złamana dziewczyna i jej wierny rower.

Te ostatnie kilka dni bez niej, podczas gdy firma transportowa nie spieszy się z dostarczeniem naszych pojazdów, tylko pogłębiły agonię ropiejącą w moim sercu.

Z westchnieniem spuszczam wzrok, nie chcąc pozwolić, by to wspomnienie wbiło się w moje serce bardziej, niż już to zrobiło. Zamiast tego, opieram łokcie po obu stronach wielobarwnej klawiatury, ścieram plamy z oczu i ponownie skupiam się na ekranie.

Jedna dyskusja za drugą doprowadziła w końcu do konkretnego forum - niespodzianka, niespodzianka. Pewny, że to właśnie to, przeglądam każdy wątek i każdy komentarz po kilkanaście razy. Jedyne, co wydaje się choć trochę dziwne, to post o treści:

:grub4close:

Za każdym razem, gdy przewijam, moje oczy przykuwa ten jeden. Jego przypadkowość w połączeniu z tym, jak wiele kciuków w górę otrzymał od momentu umieszczenia go zaledwie kilka dni temu, podwaja moją ciekawość. Zdjęcie profilowe autora to rysunek czarnej wrony na białym tle.

Rozpaczliwie dla jakiegoś postępu, otwieram nową kartę przeglądarki i wpisuję "crow gulf coast" na przeczucie. Ku mojemu zaskoczeniu, pierwsza oferta, która się pojawia jest dla The Crowbar and Grill. Odchylam się w fotelu, wypuszczam ciężki oddech i stukam palcami o podłokietnik.

Grub4close. Grub4close. Grub4close.

Hmm.

Ponieważ jest to combo bar i restauracja, szybko wnioskuję, że "grub" musi oznaczać część restauracyjną, co oczywiście prowadzi do myśli, że być może przez "close" planują spotkać się, gdy restauracja zostanie zamknięta, co nie jest wcale niezwykłe dla klubów samochodowych.

Moje oczy śledzą prawy górny róg ekranu, gdzie wyświetlana jest godzina i data.

Dziś jest trzecia...

Jutro jest czwarty...

Być może liczba cztery w poście oznacza, że spotykają się jutro. Dźwięk moich dłoni klaszczących raz po raz odbija się echem po częściowo pustym pokoju.

Do diabła, nawet jeśli się mylę, przynajmniej daje mi to coś do zrobienia.

W końcu... jak to się mówi?

Gdzie jest dym... tam jest guma.

* * *

Sen nie przychodzi łatwo, mimo tego jak bardzo jestem wyczerpany po wyłączeniu i wpełznięciu do łóżka. Rzucam się i obracam, mój umysł na wpół marzy, na wpół rozmyśla nad wszystkim, co się dzieje. Od czasu do czasu te dwie rzeczy się mieszają i pojawia się dziwaczny, półkrwi kołowrotek. Gdy tylko robi się ciemno, wstaję z łóżka, pot pokrywa mi czoło, a serce grozi wyrwaniem z piersi.

W ten sposób znajduję się w kuchni o wiele za wcześnie rano, mentalnie jęcząc, że teraz muszę czekać cały dzień, zanim restauracja The Crowbar and Grill zostanie zamknięta.

Okazuje się, że nie tylko ja nie mogę zasnąć. Światło ulicy wpadające przez kuchenne okno zarysowuje wysoką, wypełnioną po brzegi ramę Jude'a. Po cichu kładę się obok niego i opieram głowę na jego ramieniu. Jego ręka natychmiast podchodzi do mojej głowy i mocniej przyciska mój policzek do siebie.

Drobne podziękowania - tu ściśnięcie kolana, tam pocałunek w głowę, krótkie uściski, wspólne ciche chwile - to pełny wymiar naszej żałoby. Rzadko mówimy o nim - o tym, dlaczego odeszliśmy. Bo to sprawia, że jest to zbyt realne. Zbyt trwałe. Zbyt... ryzykowne.

"Chyba znalazłem wskazówkę". Nawet jeśli przekazuję tę wiadomość szeptem, to i tak wydaje się ona zbyt głośna w tej późnonocnej, wczesnoporannej ciszy.

"Oczywiście, że tak", stwierdza Jude. "Nigdy nie wątpiłem w ciebie ani przez sekundę".

Tak bardzo jak nie zgadzam się z tym, co robią, myśl o zawiedzeniu Jude'a - o rozczarowaniu go - po części kieruje moimi motywacjami; jego aprobata i uznanie sprawiają, że wszystkie inne, bardziej nieprzyjemne, powody są łatwiejsze do przełknięcia.

Inną rzeczą, którą kocham w jego podejściu jest to, że nie naciska ani nie drąży tematu informacji z wyprzedzeniem. Jego umysł działa pod tym względem bardzo podobnie do naszego ojca. Jude woli poczekać, aż wszystko będzie zapakowane w jeden ładny pakiet, niż żeby było dostarczane kawałek po kawałku, żeby on mógł sobie to wszystko poukładać.

Nic więcej nie zostało między nami powiedziane. Ranek przebiega szybko, jak większość poranków. Porter budzi się i robi bałagan w kuchni, zanim on i Jude zbiorą się, by zająć się sprawami biznesowymi.

Pierwszą część dnia spędzam na rozpakowywaniu reszty moich rzeczy. Kiedy już to zrobię, moje popołudniowe i wieczorne godziny są wykorzystywane na robienie trochę więcej wstępnych badań. W tym, ale nie tylko, tworzenie nowych kont w mediach społecznościowych.

Kiedy planowaliśmy wydostać się z Cali, krok ten wiązał się również z pewną zmianą tożsamości. Niewiele, choć. Nie trzeba było zbytnio przesadzać. Aby utrzymać wszystko w ryzach, zarówno Jude jak i ja zaczęliśmy używać naszych imion. Dorastając, byliśmy głównie nazywani naszymi drugimi imionami na prośbę naszego ojca, gdy jego firma stała się wystarczająco duża. Używaliśmy również nazwy firmy jako nazwiska - ponownie, jako dodatkowy środek ostrożności. Nazwa firmy była jednak skrótem od naszego prawdziwego nazwiska, więc po prostu przestawiliśmy się na używanie naszego prawdziwego nazwiska.

Zakładając wszystkie swoje nowe profile towarzysko-koleżeńskie, robię duży skok i zakładam konto na tym forum. Jedną z moich ulubionych rozrywek jest wkręcanie facetów od samochodów. Moja nazwa? DoubleD - gra słów od marki i modelu mojego motocykla, oczywiście.

Z domyślnym obrazem kobiecego awatara, to równa się natychmiastowemu fandomowi. Ugh... faceci od samochodów.

A niech to... fuj, faceci w ogóle.

Jak tylko moje imię pojawia się jako "online", dostaję osobistą wiadomość od HazerBeam:

:Witamy na forum DoubleD. Daj mi znać, jeśli masz jakieś pytania..:

Niedługo potem przychodzi jedna od PocketRocket:

:Do ya keep dem puppies on a leash or let 'em loose?

W odpowiedzi na HazerBeam, wpisuję:

:Hej, cieszę się, że tu jestem. Szukam możliwości zrzucenia flagi. Czy możesz wskazać mi właściwy kierunek?

Kursor tekstowy miga, gdy najeżdżam palcem na przycisk enter. Eh... za bardzo do przodu, decyduję, uderzając w przycisk backspace i wybierając zamiast tego zignorowanie obu wiadomości.




Rozdział czwarty

ROZDZIAŁ CZWARTY

B

Kiedy już skończę przekręcać się na forum, szukać informacji o poprzednich spotkaniach czy innych tego typu rzeczach - i nie uda mi się to - jest już prawie czas, żeby wyruszyć w drogę.

Jak na dziewczynę, która generalnie woli trzymać się z dala od spotkań, mam sporo akcesoriów motoryzacyjnych i wyścigowych: koszulki i czapki z zabawnymi napisami, buty do jazdy na rowerze, tego typu rzeczy.

W ramach moich poszukiwań postanowiłam jednak sprawdzić wszystko w jak najmniej widoczny sposób. Idealny, nieładny kok, bardzo skąpe szorty i workowata koszulka. Do tego szczypta różowego błyszczyka. Dziewczęcość jest daleka od tego, co zwykle robię, ale poszukiwania wymagają ode mnie trochę udawania.

Gdybym nosiła to, co zwykle, w mgnieniu oka wzięliby mnie za dziewczynę z ulicy. Poza tym, nic tak nie pobudza silnika faceta od samochodów, jak możliwość zapoznania się z nową zabawką - porozmawiania o swoim pojeździe z kimś nowym i interesującym. Albo, naprawdę, porozmawiać o swoim pojeździe z każdym, kto chce słuchać.

"Headed somewhere?" Głos Portera przebija się przez moje myśli. Jego duże, zwaliste ciało opiera się o ramę moich drzwi, prawie wypełniając cały otwór, oczy śledzą klapki na moich stopach aż do dolnej krawędzi moich dżinsowych szortów.

Pomysł z noszeniem ich tak krótko wydawał się wtedy dobry, ale jego spojrzenie, które przybierało na sile podczas inspekcji, sprawiło, że zaczęłam kwestionować swój wybór. Wsuwam rękę za drzwi szafy i chwytam pierwszą torebkę, która dotyka moich palców, nie dbając o to, czy pasuje do mojego stroju, dopóki mogę się pospieszyć i wyjść stąd.

Przerzucam pasek torebki przez głowę w stylu crossbody, zgarniam telefon i portfel ze stolika nocnego i pośpiesznie wsuwam je do środka. "Tak, jestem pewna, że mam trop". Dmucham powietrze z boku moich ust, aby przesunąć zabłąkane włosy z moich oczu, zanim w końcu spotkam się z jego spojrzeniem i krokiem do przodu.

"Potrzebujesz podwózki?" pyta, gdy odsuwa się na bok, aby przepuścić mnie przez.

"Ach, nie, dziękuję. Mogę wziąć mój rower; to nie jest zbyt strasznie daleko. Trochę dalej niż byłbym skłonny chodzić, ale rower powinien być w porządku," wyjaśniam, czyniąc moją drogę w dół korytarza. "Jakieś wieści na temat wozu samochodowego?"

Jude, Porter i ja odbyliśmy podróż z Kalifornii na Florydę Mustangiem Portera, zatrzymując się po drodze na jak największej ilości pokazów i imprez samochodowych. Reszta naszych pojazdów jednak jeszcze nie dotarła.

"Jutro" - odpowiada, przechodząc obok mnie i popychając szklane, przesuwne drzwi, zanim zdążę wyciągnąć rękę i zrobić to sam. "Firma powiedziała, że ciężarówka została zatrzymana mniej więcej w połowie drogi".

"Och, założę się, że Jude jest wkurzony." I huff out chuckle jako I make my way off the deck and down the stairs. Kiedy jestem już na dole, odchylam głowę do tyłu, spoglądając w górę na szczudłowate drugie piętro w poszukiwaniu Portera, który teraz opiera łokcie na poręczy, patrząc na mnie. "Założę się, że z tego powodu dostanie jednak niezły kawał pieniędzy z dolnej linii".

"Już ma", potwierdza. "Jeśli nie są ostrożni, jestem pewien, że znajdziemy sposób, aby przekonać ich, że nie jest warte kłopotu, aby obciążyć nas w ogóle."

Prawdziwość tego stwierdzenia sprawia, że kręcę głową w rozbawieniu, gdy wyjeżdżam rowerem spod pokładu. Zarówno Jude, jak i Porter wychowali się pod skrzydłami taty; nauczyli się całkiem dobrze działać w kilku aspektach przemysłu samochodowego. To, że firma transportowa nie pochyliła się nad nami, żeby dostarczyć nasze pojazdy wcześniej niż obiecano, jest szokiem samym w sobie.

Chcąc zakończyć rozmowę i zostawić Portera w dobrym nastroju, wskakuję na rower, podpieram się kijem i podjeżdżam do krawędzi podjazdu. Z "See ya later" i szybkim machaniem przez ramię, pedałuję dalej.

* * *

Wiele do życzenia pozostawiała ilość chodników i ścieżek rowerowych w drodze do The Crowbar and Grill, co jest dość rozczarowujące, ponieważ obszar ten jest rzekomo znany jako cel podróży turystycznych. Można by pomyśleć, że wydają trochę tych ciężko zarobionych pieniędzy, aby lepiej zaspokoić ludzi, którzy nie mają zmotoryzowanych kół.

Jadąc pod gwiazdami, mijam po drodze co najmniej dwóch innych rowerzystów i jestem zmuszony skręcić na pas dla samochodów.

Jeszcze bardziej rozczarowujące jest to, że nie ma tu promenady równoległej do plaży, aby ludzie mogli podziwiać widoki. Zamiast tego, brzeg plaży jest wypełniony kondominiami i restauracjami. W ciągu dnia możemy zobaczyć wodę z naszego nowego domu, ale tylko przez skrawek przestrzeni pomiędzy wysokimi budynkami mieszkalnymi.

Na szczęście docieram do The Crowbar and Grill bez szwanku. Przynajmniej restauracja ma stojak na rowery. Zanim ją zamknę, robię szybką pętlę wokół parkingu w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby zdradzić tych facetów.

Jedynym pojazdem, który się wyróżnia, poza okazjonalnymi wypożyczalniami i furgonetkami soccer-mom, jest Monte Carlo z końca lat osiemdziesiątych. Wersja Super Sport, jeśli spojler i przednia powłoka są jakimkolwiek wskaźnikiem.

Zatrzymuję się na rogu i szybko przyglądam się bliżej, zauważając, że ma również szklany T-top i pokazuje bordowy kolor farby z tradycyjnym czerwonym paskiem - samochód z potencjałem wyścigowym, ale nie ma w nim nic krzykliwego.

Zadowolony z rezultatów moich dotychczasowych poszukiwań, wracam do wejścia, ustawiam rower w jednym z dostępnych stojaków, odblokowuję łańcuch, zaplatam go wokół wszystkiego i zatrzaskuję na miejscu.

Moje spojrzenie wędruje w górę budynku, gdy dopasowuję torebkę. Na podstawie logo firmy, słowo "łom" w tytule jest zdecydowanie grą z czymś mechanicznym i zapewnia mnie, że ta restauracja i bar przyciąga ludzi, którzy cenią sobie życie na drodze. A dokładnie motocykle; kierownica wsparta na anielskich skrzydłach to strzał w dziesiątkę.

Temat zgodny z sercem tej dziewczyny.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mężczyźni, którzy kradną moje serce"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści