Przeżycie ofiary

Prolog (1)

Prolog

"Blaire! Dostać swój tyłek na dół tutaj już!" Ethan hollers w górę schodów, gdy tłumię kolejne ziewanie, uruchamiając grzebień przez moje długie prawie-białe włosy po raz ostatni przed opuszczeniem mojej sypialni. Mój bliźniak i ja jesteśmy podobni pod wieloma względami, ale jego poranne słoneczne usposobienie zdecydowanie nie jest cechą, którą dzielimy. Gdyby nie Ethan wyciągający mój tyłek z łóżka każdego ranka, wiem, że spóźniałbym się do szkoły każdego cholernego dnia.

"Gdzie jest ogień?" pytam, gdy kilka minut później wchodzę do domowej kuchni. Moje nozdrza drgają przy pysznych aromatach unoszących się w powietrzu, a mój brzuszek dudni z uznaniem.

"Ugotowałam bekon i jajka, i nie chciałam, żeby wystygły". Mój jedyny rodzeństwo umieszcza ciepły talerz przede mną przed stridingiem do lodówki, jego długie nogi zjadają odległość w krótkim czasie.

Podciągam stołek przy urządzeniu wyspowym i siadam. "Wow. Naprawdę mnie dzisiaj rozpieszczasz", zauważam, zerkając na ułożony talerz z naleśnikami na blacie. Naleśniki, bekon i jajka? Coś jest na rzeczy. "Co to za okazja?" Ethan zawsze wstaje pierwszy, więc to on naprawia śniadanie, ale zazwyczaj nie zadaje sobie tyle trudu.

"Czy potrzebuję powodu, żeby rozpieszczać moją siostrę?" pyta, nalewając mi szklankę soku pomarańczowego.

Uśmiecha się, gdy mi ją podaje, ale coś w nim jest nie tak. Badam jego twarz, gdy popijam mój sok, obserwując dodatkową warstwę zarostu na jego brodzie i zauważalne worki pod oczami. "Hej." Odkładam moją szklankę i dotykam jego ramienia. "Czy wszystko jest w porządku? Wyglądasz jakbyś się nie wyspał".

"Nic mi nie jest. Przestań się martwić i jedz." Wyciska pocałunek na czubku mojej głowy, zanim zażąda stołka naprzeciwko mnie.

Mama i tata już wyszli do swoich miejsc pracy, więc jesteśmy tylko my dwaj. Jak zwykle. Jemy w ciszy, a w powietrzu czuć napięcie, które rzadko występuje między nami. Ethan i ja zawsze byliśmy sobie bardzo bliscy, tym bardziej od czasu, gdy wszystko się wydarzyło latem przed dziesiątą klasą, dlatego wiem, że coś go trapi.

Kiedy skończyłem jeść, wstaję, aby zanieść mój pusty talerz do zlewu. "Masz, możesz to wziąć." Ethan podaje mi swoje ledwo dotknięte śniadanie. "Chyba nie jestem głodny po tym wszystkim."

Odkładam oba nasze talerze na ladę obok zlewu i owijam ramiona wokół brata od tyłu. "Proszę, powiedz mi, co jest nie tak. Pozwól mi pomóc."

Bóg wie, że jestem mu to winna. Tamtego lata, kiedy czułem, że niszczę się od środka, Ethan był tam dla mnie. Pomagał mi przez to przejść, jeden dzień po drugim.

Obraca się na stołku, przyciągając mnie do swojej piersi. Opieram głowę na jego ramieniu i wzdycham. "Nic się nie stało, B. Jestem tylko trochę zestresowana. Nerwy pierwszego dnia i to wszystko."

Ethan jest nieskończenie opiekuńczy wobec mnie i zawsze pierwszy skacze do mojej obrony, kiedy tylko jest to potrzebne. Ale to działa w obie strony i chcę, żeby wiedział, że jestem tu dla niego. Boli mnie to, że najwyraźniej radzi sobie z czymś i celowo mnie od tego odcina.

Podnoszę głowę i patrzę na niego, wpatrując się w jego jasne, niebieskie oczy, tak podobne do moich własnych. "Jesteś jak antyteza zdenerwowania. Co daje? Poważnie. Co się dzieje?"

Jego jabłko Adama bobsobs w jego gardle, a on claws rękę przez jego krótkie blond włosy. Podczas gdy mój odcień blondu jest bardziej zbliżony do czystych, biało-złotych włosów mamy, Ethan ma taki sam kolor włosów jak tata. Rodzaj brudno-blond koloru, który kochają wszystkie dziewczyny.

Mojemu bratu nie brakuje wielbicielek, ale od dawna nie miał dziewczyny. Wciąż kocha Lucindę Jamison. Wciąż ma nadzieję, że zostawi dla niego tego dupka, z którym chodzi. Ona nie zasługuje na Ethana i nie jest dla niego wystarczająco dobra, ale spróbuj mu to powiedzieć. Zastanawiam się, czy jego obecny dziwny nastrój jest w jakiś sposób związany z nią. To nie byłby pierwszy raz, to na pewno.

"Wiesz, że cię kocham, prawda?" On kubkuje moją twarz. "Wiesz, że kocham cię bardziej niż kogokolwiek innego na tym całym świecie".

Wyciągam swoje ręce na wierzch jego. "Wiem i ja też cię kocham, w dokładnie ten sam sposób, ale nie możesz wiecznie mnie chronić. A ja mogę sobie z tym poradzić. Cokolwiek waży się na twoim umyśle." Ściskam jego ręce. "Jest mi dobrze, E. Jestem szczęśliwa i chcę tego samego dla ciebie".

Przyciska pocałunek do mojego czoła. "To jest coś, z czym muszę sobie poradzić sam, ale nie chcę, żebyś się martwiła. Kiedy ty będziesz zdrowa, ja też będę."

Krypto jak zawsze, ale wiem, że nie ma sensu tego drążyć. Ethan potrafi być uparty jak cholera, kiedy chce, a ja nie chcę skończyć kłótnią pierwszego dnia ostatniego roku. To kamień milowy dla nas obu, a ja jestem zdeterminowany, że ten rok będzie epicki.

"Ok, wygrywasz. Zrzucę to." Okrążam moje ramiona wokół jego szyi. "Kocham cię, wielki bracie. Tak bardzo, bardzo." Ethan urodził się sześć minut przede mną, a on nigdy nie pozwala mi o tym zapomnieć, ale zawsze wiem, że jego dokuczanie jest w dobrym humorze.

"Kocham cię też, mała sis." Przyciąga mnie do siebie, ściskając mnie tak mocno, że to cud, że mogę oddychać. "Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Jesteś wszystkim, co się liczy." Jego głos brzmi zatkany emocjami, a kiedy w końcu mnie uwalnia, jestem zaskoczony, aby znaleźć łzy gromadzące się w jego oczach.

"E, JA -"

Kładzie palec na moich ustach, uciszając mnie. "Nope. Ani słowa więcej. Scoot. Lepiej się ubierz, zanim Cam przyjedzie".

"Myślałem, że dzisiaj pojadę z tobą. Mogę mu przekazać wiadomość."

Ethan potrząsa głową. "Chcę dotrzeć do szkoły wcześniej, a wiem, że on chce cię podwieźć. Nigdy nie pozwoli mi przeżyć, jeśli mu to zabiorę."

Przewracam oczami. "Jesteś najlepszym przyjacielem z moim chłopakiem, odkąd miałeś trzy lata, E. Ty, ze wszystkich ludzi, wiesz, że on nie jest jednym z dramaturgów. Jeśli będę chciała z tobą jeździć, on będzie spokojny."

Delikatnie usuwa swoje ręce z okolic mnie, wysuwając się z naszego uścisku. "Jedź z Camem, B, i zobaczymy się w szkole". Zbolałe spojrzenie przemyka po jego twarzy, ale odchodzi tak szybko, że nie jestem pewna, czy sobie tego nie wyobraziłam.

Wciąż zastanawiam się nad jego dziwnym zachowaniem, gdy wędruję po schodach do mojego pokoju i łazienki. Przygotowuję się dziś bardzo starannie, nakładając błyszczyk na moje pełne usta, róż i tusz do rzęs. Dziewczyna patrząca na mnie w lustrze wygląda na szczęśliwą i tryskającą witalnością, a ja uśmiecham się do siebie, ciesząc się, że w końcu skręciłam za róg i zostawiłam przeszłość za sobą.



Prolog (2)

Siedzę na krawędzi łóżka, zakładając buty, kiedy subtelny dźwięk klikania kłuje moje uszy. Drewniane deski podłogowe skrzypią poza moim pokojem, a ja wstrzymuję to, co robię, marszcząc brwi. "E?" wołam. "Czy to ty?" Eerie cisza wita mnie, a wszystkie małe włosy na karku podnieść jak koc niepokoju pełza na mnie. Serce wali mi w piersi i nie mogę pozbyć się złowrogiego poczucia strachu, które pojawiło się znikąd. Jestem zakorzeniona w miejscu, chcąc, żeby moje ciało się uspokoiło. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuję, jest atak lęku przed szkołą.

Ryk silnika rozprasza mnie kilka minut później, a ja ścigam się do okna w czasie, aby zobaczyć SUV Ethana wysuwający się z podjazdu. Powietrze wydostaje się z moich ust, a ja potrząsam głową, gdy wracam do łóżka. Doprowadzę się do stanu wieńcowego, przesadnie myśląc o różnych rzeczach.

Odrzucając dziwne uczucie, kończę się szykować i sprawdzam godzinę na komórce. Cam jest spóźniony, co jest do niego niepodobne. Mój chłopak jest prawie tak samo przywiązany do przestrzegania czasu jak mój bliźniak. Dzwonię do Cama, ale nie odbiera od razu, więc wysyłam mu wiadomość. Oddzwania jakieś pięć minut później. "Zapomniałeś o mnie?" droczę się.

"Nigdy, kochanie. To wirtualna niemożliwość. Wiesz, że zajmujesz mi każdą wolną chwilę".

Uśmiecham się jak wariatka. "Więc przynieś tu swój seksowny tyłek".

Sfrustrowane westchnienie wycieka przez telefon. "Właśnie po to dzwoniłem, żeby ci powiedzieć. Coś jest nie tak z moją ciężarówką. Nie chce odpalić. Silnik po prostu ciągle się kręci. Będziesz musiał się przejechać z E."

"On już wyjechał, ale spoko. Wezmę dziś samochód mamy. Wychodzi z dziewczynami po pracy, więc namówiła mojego tatę, żeby podrzucił ją do gabinetu lekarskiego w drodze do szpitala."

"E poszła już do szkoły?"

Odbieram natychmiastowe napięcie w jego głosie. "Tak. Wiem, to dziwak, ale znasz E. Nie znosi spóźniać się na nic".

"Gdybyście nie byli tak podobni, czasem zapomniałbym, że jesteście bliźniakami".

"Jesteśmy bardziej podobni niż niepodobni," odpowiadam, skacząc w obronie bliźniaków jak zawsze.

"Ja też to wiem." Zatrzymuje się na chwilę. "Czy on, ah, był w porządku dziś rano?"

Najwyraźniej Cam wie, co dzieje się z moim bratem. Mimo że nie dziwi mnie, że Ethan zwierzył się swojemu najlepszemu przyjacielowi, w moich uszach zaczynają dzwonić dzwonki alarmowe. To niepokojące uczucie powraca. "Wiesz, co się z nim dzieje?"

Ciężarowa pauza ścieka po linii. "Tak." Wzdycha, a to niewiele robi, by mnie uspokoić. "Muszę iść, B, ale porozmawiam z tobą później. Love you."

"Też cię kocham", mamroczę nieobecnie, wpatrując się w przestrzeń, gdy linia zamiera. To okropne, złowieszcze uczucie powróciło, a ja ledwo trzymam swój niepokój na wodzy. Minęło już trochę czasu, odkąd miałam atak paniki, i jestem pewna jak cholera, że nie zamierzam tego robić dzisiaj. Kładąc głowę między kolanami, robię głębokie wdechy, wdech i wydech, przestrzegając siebie, by się uspokoić. To, że Ethan nie chce mi powiedzieć, co go gryzie, nie oznacza, że muszę przesadnie reagować. To pewnie tylko kłopoty z dziewczyną, jak początkowo podejrzewałam.

Po kilku minutach mój oddech się wyrównał i odzyskałam kontrolę. Chwytając torbę, kieruję się do drzwi, ale te nie chcą się otworzyć. Marszczę się, besztając drzwi, zanim spróbuję ponownie. Mocno przekręcam klamkę, potrząsając nią i grzechocząc, ale ona ani drgnie.

Co jest, do cholery?

Upuszczam torbę na podłogę, chwytam obiema rękami za klamkę i szarpię ją, wielokrotnie, agresywnie, bez skutku.

Wpatruję się w drzwi, a w ustach robi mi się sucho. Te niespokojne uczucia, które tak ciężko starałam się stłumić, ogarniają mnie i cała się trzęsę.

Jestem zamknięty w środku.

I nie mam co do tego dobrych przeczuć.

Choć wiem, że to daremne, znów chwytam za klamkę, potrząsając nią gwałtownie, raz po raz, bo frustracja bierze górę. Ale to nic nie daje. Jestem definitywnie zamknięty, uwięziony w mojej sypialni bez wyjścia. Gdyby nie było trzydziestu stóp spadku od mojego okna do poziomu gruntu, mógłbym zaryzykować przeskoczenie przez bok domu, ale nie ma mowy, żebym podjął taką szansę.

Opadam na podłogę, opierając się plecami o drzwi, wzdychając głośno.

Jest tylko jedna osoba, która mogła to zrobić.

Ethan celowo zamknął mnie w sypialni.

Ale pytanie za milion dolarów brzmi: dlaczego?




Rozdział pierwszy (1)

Rozdział pierwszy

Cztery miesiące później

Wychodzę na palcach z mojej nowej sypialni, cicho zamykając drzwi z wojskową precyzją, chociaż teraz, gdy szloch mamy ustał, nie ma chyba potrzeby odwoływania się do trybu stealth. Zwykłe kłótnie zastąpiły jej łzy. Krzyki moich rodziców wciąż odbijają się echem w moich uszach, gdy skradam się przez drzwi wejściowe i ruszam biegiem w kierunku miasta.

Biegnąc przez zniszczone przedmieścia, które teraz nazywamy domem, mogę trochę zrozumieć mamę. Ciężko jest przeprowadzać się przez kraj, oddalać się od jedynego miejsca, które znało się jako dom, tym bardziej, że ta nowa rzeczywistość jest tak zmieniona w stosunku do naszej poprzedniej egzystencji. Ale to nie jest tak, że mieliśmy jakikolwiek wybór.

Pozostanie w Amber Springs nie wchodziło w grę.

Nie po tym, co zrobił Ethan.

I gdyby moja ciotka i jej mąż nie zaoferowali nam koła ratunkowego, nadal byśmy tam tkwili, przeżywając nasze własne, osobiste piekło. Ciocia Jill i wujek Tom nie mieszkają tutaj, w Kentsville. Mieszkają na sąsiednich przedmieściach - od dwudziestu lat - a Tom jest właścicielem dobrze prosperującego biznesu związanego z nieruchomościami. Jego znajomości przydały się, gdy musieliśmy uciekać z Arizony. Jego przyjaciel próbował wynająć swój dom przez jakiś czas, więc z radością zaoferował nam go po zaniżonej cenie i decyzja została podjęta.

Jak ja sprintu przeszłości run-down domy, graffiti-strewn ściany, opuszczone magazyny i witryny sklepowe, a ulice w potrzebie trochę TLC, oferują się ciche podziękowania do Kentsville za oferowanie nam bardzo potrzebne schronienie, a ja żarliwie nadzieję Maryland pozostaje bezpieczną przystanią obiecuje być.

Zwalniam przed gminnym parkiem, opierając dłonie na kolanach i próbując przywrócić kontrolę nad swoim oddechem. Pot oblepia moje czoło, przyklejając moje nowo ufarbowane włosy do twarzy. Wyprostowałam się i spojrzałam na otoczenie. Jestem na obrzeżach głównego miasta, z dużym parkiem po prawej stronie i rzędem sklepów i firm po lewej. Ta część miasta jest o wiele bardziej zamożna, z nowoczesnymi budynkami, a ulice są czyste i zadbane. Śmiech dobiega z baru znajdującego się na rogu i jest to jedyna oznaka życia o tak późnej porze.

Wiążąc kaptur wokół talii, drżę mimo gorącej, śliskiej od potu skóry. Mroźne powietrze wiruje wokół mnie, szybko chłodząc mnie, gdy wchodzę do parku.

Jest nieskazitelnie czysty i dobrze utrzymany, z zadbanymi kwietnikami i świeżo skoszoną trawą. Oświetlenie jest trochę sporadyczne, ale nie jestem przerażony. Po tym, co przeżyłem, trzeba wiele, żeby mnie teraz przestraszyć. Jestem o wiele silniejszy i twardszy niż kiedyś, nawet jeśli moje słabości wciąż kryją się pod powierzchnią. Niektórzy mogą powiedzieć, że straciłam miękkie części siebie, ale to prostsze - bez Ethana jestem tylko w połowie osobą, którą byłam.

W niektóre dni jestem na niego zła, że mnie zostawił. Innymi dniami tęsknię za nim tak bardzo, że chciałabym, aby zabrał mnie ze sobą. Zawsze wszystko było w porządku, gdy byliśmy razem, a teraz czuję się zagubiona, pozbawiona celu i z trudem znajduję chęć do dalszego działania. Tylko dla moich rodziców to robię. Nie zasługują na utratę kolejnego dziecka, a w tej chwili jestem klejem trzymającym tę rodzinę razem.

Co jest śmieszne, bo jestem najmniej poukładaną osobą, jaką znam.

Podążam ścieżką do centralnej części parku i opadam na najbliższą ławkę, przeklinając swoją głupotę. Wymknąłem się z domu bez żadnych zapasów i chętnie wymieniłbym teraz kończynę na butelkę wody.

Zacząłem biegać dopiero w następstwie burzy w Amber Springs. To było albo to, albo znowu uciekać się do samookaleczania. Potrzebowałam jakiejś formy ujścia, a bieganie stało się moją zbawczą łaską. Gdyby Ethan tu był, wyśmiałby się na myśl o moim bieganiu. Nigdy nie byłam typem sportowca, chyba że liczyć cheerleaderki, ale z tego zrezygnowałam, gdy miałam piętnaście lat. Ethan był tym, który odziedziczył sportowe geny. Nie ja. Ja byłam tą akademicką, a on sportową. To były role, które odgrywaliśmy, a teraz czuję się, jakbym próbował być wszystkim, ale nie ma mowy, żebym kiedykolwiek zajął miejsce Ethana. Był zbyt cholernie wyjątkowy. Nie obchodzi mnie, co wszyscy o nim mówią. Nie wiedzieli kim był, a jego nie definiuje ostatni czyn na tej ziemi.

Ciężki ciężar uciska moją klatkę piersiową, a łzy kłują oczy, tak jak za każdym razem, gdy pozwalam mojemu umysłowi błądzić. Jak za każdym razem, gdy myślę o moim bliźniaku. Albo o tamtym poranku. I wszystkich różnych sposobach, w jaki mogło się to skończyć. Powinnam była go naciskać. Nalegać, żeby powiedział mi, co mu chodzi po głowie. Może mogłam temu zapobiec.

Ale teraz nigdy się nie dowiem.

Ponieważ Ethan odszedł i to my zostaliśmy, by pozbierać kawałki.

"Uważaj!" krzyczy głęboki, wyraźnie męski głos, a ja wyrywam się z mojego depresyjnego monologu wewnętrznego, obracając się na ławce w porę, by zobaczyć piłkę nożną, która zmierza w moją stronę. To nie jest wystarczające ostrzeżenie, aby uniknąć uderzenia, a piłka uderza we mnie z brutalną siłą, powalając mnie na ziemię, jakbym właśnie została zrównana z ziemią przez ciężarówkę.

Gwiazdy wybuchają za moimi oczami, a ból promieniuje na całą czaszkę i strzela w górę kręgosłupa. Skulam się na boku, a mały skowyt wymyka się z moich ust.

"Kurwa. Shit. Crap." Cień pojawia się nade mną, gdy do moich uszu dociera dźwięk dodatkowych kroków. Mam problemy ze skupieniem się, więc kiedy facet kucnie przede mną, widzę trzech z niego. Mogę jedynie rozróżnić, że ten facet jest duży. Masywne ramiona, potężne uda i falujące bicepsy. "Czy wszystko w porządku?" pyta, brzmiąc na zaniepokojonego.

"Nie zadawaj głupich pytań," mówi inny męski głos. "Ona wyraźnie nie jest w porządku. Pewnie ma wstrząs mózgu czy coś." On również pochyla się nade mną, a pierwsze oznaki samozachowawczości ustawiają się w.

"Odejdź ode mnie", zgrzytam, zmuszając się do siedzenia i odsuwając się trochę. W głowie mi się kręci, a ja nie czuję się zbyt gorąco, ale muszę opanować sytuację. Pomimo mojej wiedzy na temat samoobrony, jeśli któryś z tych facetów wykona ruch, wątpię, że będę w stanie zaangażować jakąkolwiek technikę ochronną. "Zostawcie mnie w spokoju, bo będę krzyczeć".




Rozdział pierwszy (2)

"Cofnij się, kurwa," mówi inny facet, jego głos niesie autorytet. "Tłoczysz ją".

Dwaj faceci prostują się, a chudszy z nich wyciąga rękę w moją stronę, oferując pomoc w podniesieniu się. "Nie chcemy cię skrzywdzić. Jesteś z nami bezpieczna. Obiecuję."

Mój wzrok staje się wyraźniejszy i patrzę na niego, badając jego twarz, aby zobaczyć, co mi mówi. W tym słabym świetle trudno jest rozróżnić jego dokładne rysy, ale wygląda na szczerego. Mimo to, nie ufam ludziom z jakiegoś powodu. Zwłaszcza nastoletnim chłopakom, którzy są przypadkowymi nieznajomymi. Ignorując go, wyciągam komórkę z tylnej kieszeni, prawie płacząc, gdy widzę pęknięty, czarny ekran. Tata wpadnie w apsydę, kiedy zorientuje się, że zepsułam komórkę. Będę miał szczęście, jeśli znajdą się pieniądze na nową. Próbuję stanąć, a ziemia kołysze się wokół mnie, a przynajmniej tak się wydaje.

"Ostrożnie." Chudy facet nieśmiało bierze mnie za rękę, pomagając mi ustabilizować się, gdy się prostuję.

"Nie dotykaj mnie!" Ale nawet gdy to mówię, chwytam się jego ramienia, by powstrzymać się przed upadkiem.

"Pozwól nam pomóc. Jesteś ranny i możesz potrzebować lekarza."

Śmiech wybucha z moich ust, zanim mogę go powstrzymać, a trzej chłopcy patrzą na siebie nawzajem, a potem na mnie jak na wariata. "Mój tata jest lekarzem. Muszę tylko wrócić do domu," wyjaśniam.

"Bez urazy, kochanie, ale nie pozwolimy ci wyjść samej, więc albo odprowadzimy cię do domu, albo pozwolisz nam zabrać cię na drugą stronę drogi, żeby się przebadać". Jego ton nie pozostawia żadnych argumentów.

"Co jest po drugiej stronie drogi?" pytam, patrząc przez jego ramię na pozostałych dwóch facetów, wiszących z powrotem w cieniu. "I dlaczego miałbym ci ufać? Nie znam żadnego z was."

Strzela mi oślepiający uśmiech, a teraz, gdy mój wzrok właściwie się skorygował, widzę go wyraźniej. Jest uroczy, ma niechlujne ciemne włosy, które wpadają w psotne oczy, mocną, gładką linię szczęki i cudowne usta. Kiedy trzymam się jego ramienia, zdaję sobie sprawę, że on też nie jest taki chudy. Nie jest tak nabuzowany jak pierwszy facet, ale nie jest chudym kolesiem - jest szczupły, ale silny.

"Jesteś nowy w mieście, prawda?"

Zwężam oczy. "Jak możesz to stwierdzić?" Czy mam newbie wypisane na czole czy coś w tym stylu? To znaczy, wiem, że Kentsville ma tylko piętnaście tysięcy mieszkańców, mniej niż połowa wielkości Amber Springs, ale wciąż.

"Znamy wszystkich, którzy chodzą do Kentsville High, i, uwierz mi, nie ma mowy, żebyśmy cię przegapili". On waggles jego brwi, grinning zalotnie, a moje usta wiszą otwarte.

"Czy ty poważnie uderzasz do mnie w tej chwili?" Usuwam rękę z jego ramienia, stawiając trochę dystansu między nami.

"Skeet. Porzuć to gówno i chodźmy", mówi wyższy z trio, robiąc krok do przodu. Ten facet ma dobrze ponad sześć stóp i jest naprawdę gorący, z ciemnymi włosami, stylizowanymi na długie na górze i ostrzyżonymi po bokach, oraz z linią szczęki, którą można by ciąć szkło. W przeciwieństwie do swoich dwóch przyjaciół, ma cienką warstwę zarostu na brodzie i policzkach. Wbija we mnie spojrzenie, które zdaje się przenikać do głębi skóry. W ustach robi mi się sucho i prawie chowam się pod jego intensywnym spojrzeniem.

"Axel, próbuję uspokoić dziewczynę", mówi Skeet. "Daj mi chwilę."

Drugi facet, ten, który uderzył mnie piłką, przewraca oczami, posyłając mi rozbawiony grymas. Moje oczy prawie wyskakują mi z głowy na sam jego rozmiar. Ma praktycznie głazy na ramionach i bicepsy tak duże, że nadwyrężają rękawy jego cienkiej kurtki. Jego ciemne blond włosy przypominają mi Ethana, a zwykły pang przeszywa moją klatkę piersiową.

Owijam ramiona wokół talii, moje spojrzenie odbija się między nimi trzema. Powinnam być przerażona, w ciemności, w nieznanym mieście, z trzema potężnymi obcymi otaczającymi mnie, ale nie jestem i nie mogę sobie tego wyobrazić. Być może moje instynkty są teraz lepsze i wyczuwam, że ci ludzie są szczerzy, kiedy mówią, że nie chcą mnie skrzywdzić.

"Jestem Skeet Taylor," mówi ten słodki, wskazując na siebie, zanim zwróci się do swoich kumpli. "Ten ponury drań to Axel Thorp", dodaje, szarpiąc palcem na gorącego, "a ten idiota, który rzucił piłkę bez sprawdzenia, to Heath Gilchrist. Mieszkamy w Kentsville przez całe życie i większość wszystkich wie, kim jesteśmy. Nie krępuj się wysłać przyjacielowi sms-a z naszymi imionami. W ten sposób, jeśli coś ci się stanie, będą wiedzieli, gdzie przyjść szukać." Strzela mi leniwy uśmiech przed mruganiem.

"Super," mówi Heath, przechadzając się w stronę swojego kumpla. "Jestem pewien, że teraz jest naprawdę spokojna".

"Ja stoję właśnie tutaj. Nie musisz mówić o mnie w trzeciej osobie".

"Masz rację i jest mi przykro." Heath przeciąga ręką przez włosy, psując staranną stylizację. "Co do kuli w twarz. Nie spodziewałem się, że ktoś będzie tu o tej porze".

"Przeprosiny przyjęte." Dreszcz pracuje swoją drogę przez moje ciało, a ja rozwiązuję bluzę z kapturem i zakładam ją, zapinając ją aż do brody.

"Masz," mówi Heath, zdejmując swoją kurtkę. "Załóż to. Ta bluza z kapturem nie zapewni ci ciepła. Sądząc po twoim akcencie i sposobie ubierania się, zgaduję, że nie jesteś przyzwyczajony do mroźnych zim w Maryland."

"Nie, nie jestem i nie zatrzymałem się, żeby pomyśleć, zanim poszedłem biegać". Ale to nie znaczy, że biorę jakąś obcą kurtkę, więc podsuwam mu ją z powrotem, udając, że nie widzę zakłopotania przecinającego jego twarz.

"Lubisz biegać?" Skeet pyta mnie, ale jego oczy automatycznie blokują się na Axelu.

Kiwam głową. "To pomaga mi zachować zdrowy rozsądek".

Co do kurwy nędzy, Blaire? Dlaczego, do cholery, przyznałam się do tego?

Skeet wygląda na zamyślonego, patrząc na Axela. "Myślę, że mogliśmy właśnie odkryć twoje kobiece alter ego," żartuje, a ja łukowato się uśmiecham.

"Nie." Axel warczy na to słowo. "Daj spokój. Odmrażam sobie tyłek na zewnątrz." Odwraca się i odchodzi, wkładając ręce do kieszeni swoich chudych dżinsów i podciągając kołnierz swojej zniszczonej przez pogodę czarnej skórzanej kurtki.

"Nie pozwól, żeby jego ponury wygląd cię odstraszył", mówi Skeet, oferując mi swoje ramię. "Axel ma swoje demony, ale to dobry facet".

"Jeden z najlepszych," zgadza się Heath.

"Gdzie idziemy?" pytam, odsuwając ramię Skeeta.

"Brat Axela, Griffin, zarządza barem na rogu," zaczyna tłumaczyć Heath, gdy idziemy. "I pozwala nam spędzać czas na zapleczu, żeby grać w bilard. Możemy tam zostać, dopóki nie poczujesz się na tyle dobrze, by wrócić do domu".

"Szczerze mówiąc, czuję się teraz znacznie lepiej," kłamię.

"Tak, nie kupuję tego." Skeet chodzi ochronnie przy moim boku, gdy posyła mi niedowierzające spojrzenie.

"Czy zawsze jesteś taki ... przekonujący?"

Chichocze. "Naprawdę nie chcesz wiedzieć." Jego oczy mrugają z mirtu, gdy uśmiecha się do mnie. "Mogę być niezwykle przekonujący, kiedy widzę coś lub kogoś, co mi się podoba."

Moje policzki ogrzewają się na jego oczywiste znaczenie i cieszę się, że jest ciemno i nie mogą zobaczyć. Minęło dużo czasu, odkąd ktoś ze mną flirtował, i to jest miłe uczucie. Normalnie.

"Założę się, że mówisz to wszystkim dziewczynom", ripostuję, pozwalając mu kierować mnie do głównego wejścia do parku.

"Tylko te, które uznaję za godne".

"Wow. Zdrowe ego właśnie tam."

"Ty naprawdę nie masz pojęcia. Nie zachęcaj do tego gówna," mówi Heath, uśmiechając się.

Przechodzimy przez drogę razem, a Skeet zatrzymuje się przy drzwiach do baru, jego ręka spoczywa na ścianie. "Zanim wejdziemy, myślę, że powinniśmy przynajmniej znać twoje imię".

Moje imię.

To powinno być proste. Tak łatwe jak oddychanie. Po prostu pozwolić słowom spłynąć z mojego języka.

Ale to nie jest proste. Jest tak skomplikowane, jak tylko może być. Poza tym moje imię nie definiuje już tego, kim jestem. Straciłam tożsamość w dniu, w którym zginął mój brat. Na więcej sposobów niż jeden.

Jestem świadoma, że obaj faceci obserwują mnie z odrażającą ciekawością wypisaną na twarzach. Muszę być w tym lepszy, bo inaczej moja prawdziwa tożsamość nie pozostanie długo ukryta. Przyklejam fałszywy uśmiech na mojej twarzy. "To jest Blaire. Blaire Adams."

Blaire Simpson zmarła w Akademii Amber Springs tego samego dnia, co Ethan Simpson.




Rozdział drugi (1)

Rozdział drugi

"Chodź za mną" - mówi Axel, gdy tylko wchodzimy do przytulnego baru. W środku jest zaskakująco nowoczesny, z krzesłami i stołkami obitymi skórą, skupionymi wokół błyszczących stołów z orzecha włoskiego. Oświetlenie jest słabe, a z głośników rozrzuconych po całym pomieszczeniu sączy się muzyka. Zostały tylko miejsca stojące i widać, że bar jest popularnym miejscem. Axel nie czeka na odpowiedź, obraca się na pięcie i przechodzi przez boczne drzwi.

"Przyjazny, prawda?" mówi Heath, nie udaje mu się ukryć uśmiechu.

"Jest chłodny. Rozumiem strzeżonego lepiej niż większość." I znowu to robię. Mówienie prawdy, kiedy moje przetrwanie zależy od tego, że żyję w kłamstwie.

"Cholera, Blaire," Skeet eksklamuje, gdy wchodzimy do jasno oświetlonego zaplecza. Przestrzeń jest mała z dużym stołem bilardowym zajmującym większość nieruchomości w pokoju. Podniszczona brązowa skórzana kanapa opiera się o ścianę przed małym, zamontowanym na ścianie ekranem telewizyjnym. "To jest gonna siniaki źle." wzdrygam się, gdy dotyka mojego policzka bez zaproszenia, a on natychmiast wycofuje rękę. "Przepraszam. Problemy z granicami czasami."

"Staraj się cały czas", zaopatruje Heath, rzucając swoją kurtkę na róg stołu. "Usiądź, Blaire."

Manewruję wokół nich, opadając na kanapę we wdzięcznej uldze.

"Weź to", mówi Axel, nie nawiązując ze mną kontaktu wzrokowego, gdy upuszcza kilka tabletek na moją dłoń. "Na ból." Podnosi oczy, gdy podaje mi butelkę wody, a ja muszę ciężko pracować, by stłumić mój gasp. Ma najbardziej przeszywające srebrzysto-niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałem. A moje wrażenie o nim w parku nie oddawało jego sprawiedliwości. Nie oddało sprawiedliwości żadnemu z nich, uświadamiam sobie, gdy szybko spoglądam na Heatha i Skeeta.

Jasna cholera. Ta trójka jest wspaniała. Każdy z nich jest wyjątkowy. Długie włosy Skeeta kręcą się wokół jego uszu i karku, aż się proszą, żeby je dotknąć. A słodki to zbyt proste słowo, by opisać, jak uroczo dobrze wygląda ze swoimi uderzającymi zielonymi oczami i zalotnym uśmiechem.

Heath wygląda na jeszcze większego w blasku tego światła, a jego bicepsy są dobrze zarysowane pod obcisłym Henleyem z długimi rękawami, który ma na sobie. Ma wygląd amerykańskiego chłopca i założę się, że dziewczyny z Kentsville High są zainteresowane jego osobą.

Nie da się ukryć, że Axel ma wygląd złego chłopca-buntownika. Teraz, kiedy zrzucił skórzaną kurtkę, widzę, że jest też zgrabny we wszystkich właściwych miejscach. Nie jest tak masywny jak Heath, ale większy niż Skeet. Z jego kolczykiem w brwi i tatuażami pnącymi się po szyi, emituje niebezpieczną atmosferę, która jest odurzająca.

Wszyscy trzej są wyraźnie niebezpieczni dla mojego zdrowia. Ale dobrze wiedzieć, że moje hormony wciąż działają. I że jestem zdolna do przyciągania męskiej rasy.

Po tym, jak Cam mnie rzucił - bezceremonialnie i bez żadnego wahania - zwątpiłam, że kiedykolwiek jeszcze poczuję coś do jakiegokolwiek faceta. Cam zawiódł mnie, kiedy najbardziej go potrzebowałam, rozbijając moje serce na nowo. Ethan byłby tak rozczarowany nim, gdyby nadal tu był.

"Podoba ci się to, co widzisz, Blaire?" Axel pyta, wyciągając mnie z mojej głowy. Zwęża oczy na mnie, a jego spojrzenie zawiera wyzwanie.

Mogłabym spróbować się z tego wykręcić, ale nie chcę już więcej kłamać, jeśli mogę pomóc. Tam, gdzie mogę być prawdomówny, chcę być szczery. "W gruncie rzeczy, tak. Jesteście poważnie gorący".

Heath odrzuca głowę do tyłu, wyjąc ze śmiechu. Spojrzenie Axela wyostrza się na mnie, a mięsień zaciska się w jego szczęce, ale poza tym jest pustym płótnem, nie dając nic od siebie. Skeet opiera swój tyłek o stół bilardowy, szczerząc się do mnie, jakby to były jego urodziny i Boże Narodzenie razem wzięte. "Wiedziałem, że jest jakiś powód, dla którego cię lubię. I myślę, że los postawił cię dzisiaj na naszej drodze".

Heath jęczy. "Stary, brzmisz jak totalna cipa, kiedy zaczynasz sypać te wszystkie bzdury o losie".

Skeet wzrusza ramionami, nie będąc w najmniejszym stopniu skonfundowany. "Czy wyglądam, jakby mi zależało?"

"Weź pigułki," rozkazuje Axel głosem, który mówi, że ma na myśli interesy.

"Skąd mam mieć pewność, że to nie rohypnol, który mi dajesz?".

Axel sadzi swoje duże dłonie na kanapie po obu stronach mnie, zanim pochyli się do mojej twarzy. Nie jestem pewien, czy chce być celowo agresywny, ale jest to onieśmielające jak cholera. Jego ciepły oddech unosi się nad moją twarzą, kiedy wpatruje się we mnie beznamiętnie. "Bo gdybym chciał cię przelecieć, byłoby to zgodne z zasadami. Nie muszę odurzać żadnej dziewczyny dla seksu."

Przełykam żółć zalewającą mi usta i ciężko pracuję, by zachować chłodne opanowanie. Po uspokojeniu tętna jestem w stanie ocenić to bardziej logicznie. Nie muszę znać Axela, żeby mu wierzyć. Po prostu tak jest i założę się, że dziewczyny pełzają po jego nastrojowym, seksownym tyłku.

Zauważam opakowanie tabletek na podłokietniku kanapy, to znajoma marka, która rozwiewa ostatnie wątpliwości. Powoli otwieram usta i wrzucam tabletki, po czym ostrożnie zbliżam butelkę z wodą do ust, zasysam wargi wokół górnej części i delikatnie wlewam zawartość do ust. Przez cały czas utrzymuję bliski kontakt wzrokowy z Axlem.

Skeet chichocze. "Gdzie do cholery byłeś przez całe moje życie?".

Axel prostuje się, przywracając dystans między nami, podczas gdy ja posyłam Skeetowi zalotny uśmiech, relaksując się po raz pierwszy od wielu godzin. "Ukrywasz się?" droczę się.

Och, ta ironia.

"Proszę, powiedz mi, że trzymasz się w mieście?" Skeet pyta, zatapiając się w kanapie obok mnie.

"Właśnie przeprowadziłem się tutaj z rodzicami i tak, nie planujemy przeprowadzki w najbliższym czasie". Chociaż to będzie całkowicie zależało od tego, czy nasz sekret pozostanie tajemnicą.

"Fajnie." Jego uśmiech jest szczery, a ja znajduję się uśmiechając się z powrotem do niego. Po raz pierwszy od miesięcy, uśmiecham się.

To prawie cudowne.

"Jeśli skończyłeś ją bić, muszę zająć się tym siniakiem". Axel szkli się na swojego przyjaciela, ale Skeet wzrusza dobrodusznie ramionami.

"Pracuj nad swoją magią, bruh".

Axel przykuca przede mną, a jego twarz łagodnieje. "Mogę?" Gestem wskazuje na mały zestaw medyczny spoczywający na jego kolanie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Przeżycie ofiary"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści