Tajemnice, które skrywamy wśród cieni

1

Światło słoneczne wpadło przez okno, trafiając Margaret Brightwood prosto w plecy, gdy nieszczęsny zegar leżał zepsuty na podłodze pod nią.

Z jękiem Margaret podrapała się po plecach i odwróciła, gotowa zasnąć, gdy nagle poczuła, że coś jest nie tak.

Dlaczego słońce świeciło bezpośrednio na nią? Która była godzina? Czy jej zaufany budzik naprawdę przestał działać?

"Ahhhhh! Spóźnię się!

Spokojny poranek w Brightwood Manor został przerwany, gdy spanikowany krzyk Margaret rozniósł się echem po korytarzach. W jadalni jej ojciec, Sir Edmund Brightwood, i matka, Lady Amara Brightwood, odwrócili się na ten dźwięk. Wymienili rozbawione spojrzenia, gdy zobaczyli, jak ich córka potyka się, z włosami w nieładzie, ubrana w swój mundurek.

Margaret pośpiesznie wepchnęła do ust kawałek tosta, jedną ręką desperacko szarpiąc za buty, podczas gdy druga otworzyła drzwi i wybiegła na zewnątrz.

Brightwood naprawdę ma dziś rano dużo energii! Lady Amara powiedziała z wesołym uśmiechem, nalewając szklankę soku pomarańczowego dla Sir Edmunda, wyraźnie zadowolona z porannego chaosu.

Rzeczywiście! Sir Edmund odpowiedział zamyślony, spoglądając w górę znad swojej gazety. Miałaś tę samą iskrę, kiedy cię poznałem.

Przestań, ty!

Tymczasem na zewnątrz Margaret pędziła ulicą, ale zakrztusiła się tostem w ustach, prawie się krztusząc, gdy poślizgnęła się na pochyłości tuż przed domem. Tocząc się do przodu, przygotowała się na to, co uważała za komiczny upadek w drodze do szkoły. Ale gdy poczuła, że nabiera rozpędu, niespodziewanie zderzyła się z kimś, wpadając prosto na niego i lądując na górze.

Zawołała, krzywiąc się z bólu.

Gdy spojrzała w górę, zobaczyła uderzającą postać, którą przewróciła - nikogo innego jak Lorda Alarica, oszałamiającego chłopca, który wydawał się być w jej wieku, ale nosił lodowatą postawę, która sprawiała, że czuł się jak zimowa burza. Szok był wstrząsający i nie mogła powiedzieć, czy jest podekscytowana, czy przerażona.

'...'

Milczał, a jego głęboko osadzone oczy wpatrywały się w nią, promieniując intensywnością, która była zarówno urzekająca, jak i onieśmielająca.

Nagle Margaret poczuła, że jej oddech przyspiesza i ogarnęła ją fala strachu. Instynktownie odskoczyła od niego i ruszyła w kierunku szkoły, zdesperowana, by uciec od zimnego chłodu, który od niego emanował.

W jej przerażeniu adrenalina zadziałała, popychając ją do przodu w samą porę. Przebiegła przez bramę szkoły, docierając na miejsce na kilka sekund przed dzwonkiem, czując się zwyciężczynią tego, co było bliskie katastrofy.

Jednakże, bez jej wiedzy, chwilę później Lord Alaric pojawił się przy wejściu do szkoły, wpatrując się w zamknięte wrota, z cienką rysą irytacji tworzącą się na krawędzi jego opanowanej postawy.

...Przez nią spóźnił się na swój pierwszy dzień w szkole... ta wredna dziewczyna...



2

**Brightwood High School: Rozdział drugi**

Pierwszego dnia pierwszego roku w Brightwood High, do klasy dołączył uderzająco przystojny uczeń z klasy transferowej, tak zapierający dech w piersiach, że nawet nauczyciel zaczerwienił się podczas przedstawiania go.

Wszystkie dziewczyny w klasie wpatrywały się w niego zahipnotyzowane, niecierpliwie czekając na dzwonek, aby móc do niego podejść. Chłopcy, z drugiej strony, byli pełni irytacji, planując konfrontację z nim po zakończeniu zajęć. Była też Margaret Brightwood, która siedziała zamrożona na swoim miejscu, prawie tracąc zmysły.

Witam wszystkich, jestem Lord Vincent Grey. Nie mogę się doczekać, aby was poznać - powiedział chłodnym, spokojnym głosem, a jego przeszywające czarne oczy omiotły całą klasę. Kiedy wylądowały na Margaret, poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż jej kręgosłupa.

O nie... Lord Vincent tu jest. Serce Margaret Brightwood zatonęło. Wpadła na niego wcześniej bez słowa przepraszam, a teraz była pewna, że chce się zemścić.

Jak się okazało, Margaret miała rację; od pierwszego dnia, gdy Lord Vincent został przydzielony do siedzenia obok niej, jej życie zmieniło się na gorsze.

Dziewczyny lgnęły do Lorda Vincenta po zajęciach, a nawet Margaret, która początkowo chciała nadrobić zaległości w spaniu, została dosłownie przewrócona, gdy jedna z większych dziewczyn odepchnęła ją na bok, aby zbliżyć się do nowo przybyłego.

Od tego momentu Margaret często siedziała w kącie obok kosza na śmieci, rysując w rozpaczy.

Na lekcjach nie było lepiej. Pomimo tego, że Margaret była wyższa niż większość jej kolegów z klasy, jej mózg zdawał się zamarzać za każdym razem, gdy nauczyciel zwracał się do niej. W międzyczasie Lord Vincent bez wysiłku odpowiadał na pytania ze spostrzeżeniami, które zaskakiwały nawet nauczycieli. Za każdym razem, gdy był proszony o odpowiedź zaraz po Margaret, czuła się, jakby była puentą w nieśmiesznym dowcipie. Często słyszała, jak nauczyciel mówi: "Daj spokój, Margaret, naprawdę powinnaś wziąć przykład z lorda Vincenta Greya. Nie naśladuj Margaret, proszę".

Sprawę pogarszał fakt, że podczas egzaminów Lord Vincent kończył w pięć minut, po czym kładł głowę, by się zdrzemnąć, podczas gdy Margaret poświęcała pięć minut na przeczytanie pytań, zanim poczuła zawroty głowy. Kiedy papiery były oddawane z powrotem, jego były nieskazitelnie czyste, podczas gdy jej były morzem czerwonych znaków. Lord Vincent rzucał jej wtedy pełne politowania spojrzenie, które sprawiało, że Margaret miała ochotę zapaść się pod ziemię, upokorzona.

Plotka głosiła, że lord Vincent ukończył studia za granicą i był praktycznie doktorantem. Dlaczego w ogóle był w tym zwykłym liceum?

Przy stole obiadowym Margaret wściekle dźgała pałeczkami swój posiłek, wyobrażając sobie, że jajko na miękko to twarz lorda Vincenta, pragnąc roztrzaskać je na kawałki.

Margaret, kochanie, czy ktoś ci dokucza w szkole? Wygląda na to, że ostatnio mniej jesz - zapytała z troską jej matka, Lady Amara.

Gdy Margaret usłyszała słowa matki, łzy napłynęły jej do oczu, gdy wtuliła twarz w matczyny uścisk. "Mamo! Jestem prześladowana! To okropne!

Lady Amara była zaskoczona i szybko domagała się szczegółów. Margaret wylała swoje serce, a jej matka wpadła we wściekłość. Margaret, jak ja cię wychowałam? Jeśli ktoś ci dokucza, stań w swojej obronie! Nie możesz pozwolić, by chodzili po tobie!
"Ale mamo, nie mogę z nim konkurować! On już skończył studia!

"Moja głupia dziewczynko, jeśli nie możesz pokonać go w nauce, możesz przynajmniej pokonać go trochę sprawnością fizyczną! Prawdopodobnie jest tylko molem książkowym. Z twoją siłą mogłabyś wytrzeć nim podłogę!

"Ale on jest czarnym pasem judo i mistrzem w sprincie i biegach długodystansowych w naszej szkole!

Cóż, w takim razie graj mądrze! Znasz szkołę lepiej niż on; nie możesz znaleźć podstępnego sposobu, by zastawić na niego zasadzkę?

"Słuszna uwaga, mamo! Jesteś taka mądra!

Oczywiście! Jak myślisz, dlaczego twój ojciec ożenił się ze mną?

Margaret Brightwood była zbyt naiwna, by zapytać, co to w ogóle znaczy, a sir Edmund Brightwood utknął w pracy, przegapił kolację i nie był w stanie powstrzymać jej planu odwetu. Bez wahania napisała więc oficjalne wyzwanie, zapraszając lorda Vincenta na spotkanie w The Cellar po szkole w piątek.



3

Margaret Brightwood stała przy wejściu do The Cellar z psotnym błyskiem w oku, rozrzucając garść kulek po podłodze. Jej plan był prosty, ale diaboliczny: chciała, aby lord Vincent Grey poślizgnął się i upadł, gdy tylko wejdzie do środka. Jednakże, będąc osobą o dobrym sercu, położyła miękkie maty za kulkami, aby złagodzić jego nieuniknione uderzenie.

Na dodatek napełniła wiadro zimną wodą, gotowa wylać ją na niego, gdy tylko potknie się o kulki. Myśl o nim oblanym lodowatą wodą sprawiła, że parsknęła śmiechem - co mogłoby być bardziej zabawne niż trzęsący się Lord Vincent w tę mroźną pogodę?

Ale kiedy Lord Vincent przybył do Piwnicy, nie wszedł tak po prostu, jak to sobie wyobrażała. Zamiast tego stanął w drzwiach, a jego głos był chłodny i rozkazujący. Piwnica zostanie zamknięta o szóstej. Jeśli nie wyjdziesz teraz, będziesz tu uwięziona - zawołał, jego ton był niemal kpiący.

Drzwi zamknęły się z głośnym kliknięciem, pozostawiając Margaret w nerwowej ciszy. Spodziewała się dramatycznej konfrontacji, ale słyszała tylko bicie własnego serca. Słabe światło wpadające przez małe, zakratowane okna zapewniało niewielką widoczność, a gdy minuty zbliżały się do szóstej, ogarnęła ją nowa fala niepokoju. Czy on naprawdę czekał tam, by zastawić na nią zasadzkę?

Jej umysł szalał od myśli o Lordzie Vincencie knującym przeciwko niej, a w chwili wahania nie zauważyła ciemnej postaci skradającej się za nią. Nagle wyciągnęła rękę i chwyciła ją za nadgarstek!

Margaret Brightwood nie była może najbystrzejszym narzędziem w szopie, ale jej refleks był szybki. Natychmiast spróbowała odeprzeć napastnika, ale ten był szybszy. W szamotaninie zderzyła się z wiadrem, oblewając się całkowicie, zanim została przyszpilona do miękkiej maty pod nią. Tajemnicza postać spojrzała w dół i z lekkim rozbawieniem powiedziała: "Margaret, to naprawdę ty".

Skąd wiedziałeś, że to ja? - wykrzyknęła, jej irytacja wypłynęła na powierzchnię.

Mogłem przeczytać twoje pismo z odległości mili - tyle literówek jak na kogoś, kto powinien być w liceum - odparł zirytowany. Twój list z pojedynku był najeżony błędami jak na esej na trzysta słów.

Puść mnie, palancie! krzyknęła Margaret, jej zażenowanie zmieniło się w złość.

Palancie? To ty zaprosiłeś mnie na spotkanie w takim miejscu i zastawiłeś te wszystkie pułapki! Lord Vincent odpowiedział, puszczając ją i wstając, ale przerwał mu dźwięk dzwonka alarmowego. Zamarł na chwilę, po czym wykrzyknął: "Jest szósta!".

Margaret sapnęła. Co? Będziemy tu uwięzieni!

Chwyciła plecak, szukając telefonu, by wezwać pomoc, ale jej serce zamarło; nie było sygnału.

Przestań panikować. Twój telefon jest tu bezużyteczny. Jeśli twoi rodzice przyjdą cię szukać, może uda nam się wydostać przed poniedziałkiem - powiedział Lord Vincent, swobodnie siadając na macie obok niej.

Moja mama jest w Amazonii! Nawet nie pomyślą, żeby sprawdzić, czy nie ma mnie w domu! Margaret mruknęła z frustracją.
W takim razie możemy mieć przed sobą długą noc - odpowiedział, a na jego twarz wkradł się uśmieszek, gdy oparł się plecami o ścianę.



4

Gdzie jest twoja mama, Edmundzie Brightwood? Nie szukają cię? Brightwood zapytał z nadzieją, ściskając wilgotną Izoldę.

Mieszkam sam - odpowiedział bez ogródek.

'...'

Na chwilę zapadła cisza, ciężka i niezręczna. Brightwood, drżący i przemoczony, w końcu poczuł wkradający się chłód i głośno kichnął.

Powinieneś się rozebrać. W taką pogodę noszenie mokrych ubrań może wywołać chorobę.

Nie ma mowy.

Oczy Brightwood przyzwyczaiły się do ciemności i mogła dostrzec lorda Vincenta Greya siedzącego niedaleko niej. Nawet ona, ze swoją typową nieświadomością, rozumiała, że to niestosowne rozbierać się przed facetem. Ale było jej tak zimno... Wyglądało na to, że zrobienie czegoś lekkomyślnego było nieuniknione - chciała ochlapać Lorda Vincenta Greya wodą, a skończyła przemoczona. Ugh.

By się rozgrzać, Brightwood zdjęła buty i skarpetki i stanęła na miękkiej macie, podskakując, by otrząsnąć się z chłodu. Więc naprawdę wróciłeś sam z zagranicy, aby uczęszczać do liceum? - próbowała nawiązać rozmowę z Lordem Vincentem Greyem.

'...'

Ignorując jego milczenie, Brightwood mówiła dalej: - Więc skończyłeś już studia i prawie masz doktorat, a mimo to wróciłeś do liceum. Czy to nie wydaje się trochę dziwne? Oczywiście jesteś bardzo utalentowany. Dlaczego miałbyś chcieć utknąć z nami, zwykłymi ludźmi?

"...Nie jestem tak wspaniały, jak myślisz. Nie mogę znieść samotności, czując się nie na miejscu".

To zaskoczyło Brightwood; nawet geniusze mieli swoje zmagania. Przypomniało jej to, że bez względu na to, jak bardzo był wyjątkowy, wciąż miał zaledwie siedemnaście lat, tyle samo co ona. Nie mogła powstrzymać się od ostrożnego pytania: "Więc jak ci idzie w liceum?".

Pierwszego dnia zostałem przewrócony przez jakiegoś idiotę, który żuł tosta i to był mój pierwszy raz, kiedy się spóźniłem.

'...'

"Idiota nawet nie przeprosił i skończył w tej samej klasie co ja, siedząc tuż obok mnie".

'...'

"Na każdych zajęciach gapią się na mnie, rzucają we mnie gumkami, celowo mnie potrącają, a nawet wyrwali mi udko kurczaka z obiadu...

'I... Gumka po prostu wyślizgnęła mi się z palców! I nie chciałem cię potknąć; to tylko moje długie nogi! Poza tym, po tym jak zabrałem ci udko kurczaka, dałem ci słodko-kwaśną wieprzowinę!

"Aha.

Lord Vincent Grey odpowiedział tonem, który był zarówno zimny, jak i lekko rozbawiony. W końcu ten idiota napisał nawet do mnie list pełen literówek, w którym wyzwał mnie na pojedynek i zwabił mnie tutaj, by zastawić na mnie pułapkę, dlatego też utknąłem tutaj.

Wiedziałeś, że ochrona zamknie drzwi o szóstej. Po co w ogóle wchodziłeś? Brightwood krzyknęła, a jej policzki zarumieniły się z zażenowania.

Obawiałem się, że chcesz mi coś wyznać. Gdybym nie wszedł, mogłabyś spędzić całe swoje licealne życie ze złamanym sercem i smutkiem.

"Kto chce coś wyznać?!

Przepraszam, ale nie do końca rozumiem mentalność nastolatków. Myślałem, że kiedy kobieta zwabia faceta do cichego pokoju, zwykle oznacza to, że ma nadzieję na coś romantycznego".
'...To bezwstydne... Hah-choo!

Zdejmij ubranie - Lord Vincent Grey nagle wstał, otulając ją swoim ciepłem, pochylając się, by delikatnie dmuchnąć jej do ucha.

Brightwood była wysoka, miała ponad metr siedem, a podczas szkolnej oceny fizycznej lord Vincent Grey stanął z nią niemal oko w oko. Drażniła się wtedy z nim na temat jego wzrostu, co wprawiło go w zakłopotanie, gdy jąkał się, że wciąż rośnie. Teraz czuł się tak, jakby urósł na tyle, by całkowicie ją objąć.

Puść mnie...

Bycie trzymaną mocno przez chłopaka, zwłaszcza tak przystojnego jak on, sprawiało, że serce Brightwood przyspieszało, a jej policzki płonęły.

Zaraz powiem ci coś jeszcze bardziej bezwstydnego.

Lord Vincent Grey pochylił się i pocałował lekko zimne usta Brightwood, a jego dłonie powędrowały w górę jej munduru, zręcznie rozpinając guziki jeden po drugim.



5

Niewinność utracona (część V)

Margaret Brightwood nigdy wcześniej nie została pocałowana. Była oczarowana mieszanką chłopięcego uroku i męskiej aury, którą emanował Lord Alaric. Jego język wślizgnął się do jej ust, delektując się smakiem jej słodyczy. Jego długie, blade palce pilnie grzebały pod jej bluzką, rozpinając stanik i uwalniając jej miękkie, białe piersi.

Oszołomiona pocałunkiem Margaret nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje, dopóki dłoń Alarica nie objęła jej piersi, a jego kciuk nie drażnił różowych sutków. Zaskoczona, sapnęła i odepchnęła go.

Lord Vincent Grey, z drugiej strony, nie wydawał się spieszyć. Rozczochrał swoje nienagannie ułożone włosy, poluzował kołnierzyk munduru i zdjął krawat, a jego oczy śledziły pospieszną próbę ucieczki Margaret. Ta jednak potknęła się o rozsypane przez niego kulki i upadła z powrotem na miękkie poduszki.

Zdejmując buty, Vincent wspiął się na poduszki i chwycił ją za nadgarstki, wiążąc je nad jej głową krawatem. Przypiął ją, a gdy oczy Margaret rozszerzyły się ze strachu, szarpała się gorączkowo. Głos Vincenta pozostał spokojny: "Jeśli nie będziesz się szarpać, nic ci się nie stanie".

"Czego ode mnie chcesz?

"Chłopak i dziewczyna sami w taką noc, co o tym myślisz?

"Mam tylko siedemnaście lat. Czy to się w ogóle liczy? W oczach Margaret pojawiły się łzy.

Vincent chwycił ją za kostki, rozchylając jej nogi. Pochylił się między nimi, uśmiechając się: "Całkowicie legalnie".

Margaret zadrżała, gdy gęsia skórka pokryła jej skórę. Jego uśmiech był karygodny, pomyślała. Jak ktoś mógł zrobić coś tak nikczemnego, a jednocześnie uśmiechać się tak anielsko? Potrzebowała matki, ale lady Amara Brightwood była daleko w Amazonii.

Wykorzystując jej bezbronność, Vincent podniósł jej plisowaną spódnicę i zaczął całować i skubać jej nogi. Margaret nie mogła uwierzyć, jaki był silny; nie mogła nic zrobić, gdy dotarł do jej bielizny, powąchał ją złośliwie, a następnie polizał.

Uczucie jego języka na materiale wywołało u niej falę uderzeniową, pozbawiając ją przytomności umysłu. Jak w ogóle mogło dojść do tak oburzającej rzeczy? Chłopak liżący jej bieliznę - a co straszniejsze, jej się to podobało. Czy niebo było w ogóle sprawiedliwe?

"Proszę, przestań... Puść mnie..."

Całkowicie upokorzona Margaret czuła się, jakby się dusiła. Przeczytała tylko kilka ryzykownych książek, zachowując stosunkowo niewinną postawę. Nigdy nie była zakochana, nigdy nikogo nie pocałowała, nie mówiąc już o takiej intymności.

"Margaret, dlaczego nie pozwolisz mi odejść?

Vincent uwolnił jej nogi, które przestały się szamotać i zsunął jej majtki. Widok jej nagiej, różowej wrażliwości w świetle księżyca sprawił, że Margaret zaczęła niekontrolowanie szlochać.

"Przepraszam! Proszę, nie rób tego... Nigdy nie byłam zakochana. Chcę, żeby mój pierwszy raz był z kimś, kogo kocham". Otwarcie płakała.

Serce Vincenta zmiękło na widok jej łez. Zatrzymał się i pochylił blisko, jego głos był łagodny, gdy zlizywał jej łzy: - Margaret, to też mój pierwszy raz. Czy możesz myśleć o mnie jako o tym, którego kochasz?".



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tajemnice, które skrywamy wśród cieni"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈