Taniec z mrocznymi pragnieniami

1

Elena Fairweather była mile zaskoczona tym, jak dobrze pasował na nią miodowy cheongsam. Jej zgrabna sylwetka i porcelanowa cera podkreślały jej elegancję, a delikatne ramiona, przypominające łodygi lotosu, przyciągały wzrok wielu osób. Wyglądało na to, że jej ciało zostało zaprojektowane tak, aby było okryte takim ubraniem, a nie ukryte pod typową odzieżą.

Jednak właścicielka cheongsamu - Elena - miała spokojną postawę, często nieśmiało spoglądając w dół, co nieco osłabiało piorunujące wrażenie, jakiego można by oczekiwać od kogoś w tak pięknym stroju. Pomimo korzystnej figury przyćmiewającej wiele innych kobiet, z trudem udawało jej się uosabiać opanowanie i powab, które miał przekazywać ten strój.

Elena miała delikatnie łukowate brwi i oczy, które błyszczały jak spokojne wody. Jej uroda skłaniała się ku klasyce, emanując delikatnym wdziękiem, który był zarówno dostojny, jak i bezpretensjonalny. Jednak w otaczającym ją szybkim społeczeństwie takie piękno wydawało się pozbawione ducha - wydawało się przestarzałe, niewystarczająco modne i pozbawione ekscytacji nowoczesnością.

Noszenie cheongsam nie było czymś, do czego była przyzwyczajona, ani nie sprawiało jej to przyjemności. Jednak po raz pierwszy jej narzeczony, Christopher Alden, postanowił zabrać ją do ekskluzywnej sali tanecznej, co nie pozostawiło jej innego wyboru, jak tylko spełnić jego życzenia.

Christopher Alden był jej narzeczonym.

Ich zaręczyny zostały zaaranżowane, gdy Christopher miał zaledwie dwanaście lat, a Elena zaledwie dziewięć.

Elena pochodziła z rodziny uczonych, z której wywodził się wybitny uczony. Jej rodzina cieszyła się pewnym szacunkiem w Wuxi i miała długotrwałe więzi z Aldenami. Będąc najmłodszą córką w rodzinie, była delikatna, wyrafinowana i dobrze wykształcona - cechy, które zjednały jej Lady Margaret Alden, matkę Christophera.

Ich rodzice zaaranżowali zaręczyny, uznając, że jest to mecz stworzony w niebie między dwiema rodzinami o równej pozycji. W przeszłości taki układ był przedstawiany jako związek "złotego chłopca i pięknej panny". Jednak w dzisiejszym świecie takie konwencje były odrzucane jako "aranżowane małżeństwa" i kojarzone z "feudalnymi tradycjami" - etykietę, którą można by zastosować do samej Eleny Fairweather, czyniąc ją niezaprzeczalnie przestarzałą i staroświecką.

W przypadku każdego innego mężczyzny byłoby to nieistotne, ale w przypadku Christophera Aldena była to zupełnie inna historia.

Spędziwszy pięć lat studiując za granicą, Christopher wrócił do domu bogaty w wiedzę i elokwentny, posługując się kilkoma językami bez śladu akcentu. W ciągu sześciu miesięcy od powrotu do Sable podwoił wydajność należącej do rodziny Aldenów fabryki tekstyliów Gideon i założył luksusowy sklep z jedwabiem w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic miasta, obsługujący zamożnych klientów.

Elena Fairweather niewiele wiedziała o biznesie - powtarzała tylko to, co usłyszała od matki Christophera, która nazywała tekstylia przemysłem lekkim. Jednak Christopher Alden nie zadowalał się byle czym.

Gdyby młody uliczny sprzedawca namalował obraz Christophera Aldena, trudno byłoby pogodzić go ze słowami "zaaranżowane małżeństwo" lub "ustalenia rodzicielskie", które wydawały się tak przestarzałe. W tym zmieniającym się społeczeństwie jej obecność u boku Christophera stała się pośmiewiskiem.
Elena Fairweather zastanawiała się, dlaczego Christopher przyprowadził ją na takie spotkanie.

Posadził ją na pluszowej, czarnej, aksamitnej sofie, zamawiając dla niej kieliszek brandy serafinów. Zdenerwowana i niepewna, siedziała ze złączonymi kolanami, przypominając miodowy porcelanowy posąg.

Podczas gdy on angażował się w poważne dyskusje, ona milczała, zagubiona w swoich myślach.

Stojący obok niej Christopher Alden miał na sobie dobrze skrojony czarny garnitur, a jego szerokie ramiona przypominały wysoką górę. Wyglądał czarująco z delikatnym uśmiechem, ale mrok w jego bystrych oczach przedstawiał zupełnie inną historię.

Był człowiekiem rozmownym, zdolnym do dzielenia się humorem, który wywoływał uśmiech, ale zmieniał się nieregularnie i nikt nie mógł przewidzieć jego temperamentu.

Elena Fairweather czuła się całkowicie zagubiona.

Gdy rozmawiali o interesach, Christopher wplatał w rozmowę z Marcusem lekkie przekomarzanki, a jego słowa tańczyły w powietrzu. Ale w jej obecności wydawał się mieć niekończący się zapas pogardliwych uwag.

Kpił z niej, naśmiewał się z jej wychowania; obrażał jej brak wykształcenia i sposób, w jaki poruszała się przez życie jak marionetka, zawsze posłuszna wskazówkom starszych, nigdy nie ośmielając się zboczyć z wyznaczonej jej ścieżki.



2

Elena Fairweather czuła się tak, jakby jej serce zostało rozerwane. W chwili, gdy usłyszała ostre słowa Christophera Aldena, jej głowa opadła, a łzy zaczęły płynąć bez opamiętania.

Okrutna drwina Christophera: "Nawet nie na tyle odważna, by płakać" tylko pogłębiła jej rozpacz. Dał jej jasno do zrozumienia, jak bardzo jest zniecierpliwiony i pogardliwy w stosunku do niej.

Jego ostry język był skuteczny również w świecie biznesu; ci, którzy zwracali się do niego w sprawie transakcji, szybko zdawali sobie sprawę, że jest potężnym młodym mężczyzną.

Elena siedziała cicho z boku, nie do końca rozumiejąc szczegóły negocjacji, ale wyczuwając, że wszystko idzie gładko.

Christopher wypił za dużo whiskey sygnowanej przez Ralpha i wezwał kilka tancerek, by do niego dołączyły. Chwilę później powietrze wypełnił śmiech, gdy na parkiet wyszły ekstrawaganckie sylwetki kobiet w połyskujących sukniach.

Rozcięcie cheongsamu odsłaniało gładkie, delikatne uda, a każdy dotyk męskiej dłoni wprawiał kobiety w napady chichotu, a ich twarze rozkwitały z nieśmiałości.

Tancerki były kobietami, Christopher Alden był mężczyzną. Tak pochłonięte zabawą, nie zwracały uwagi na obecność Eleny.

Dla niej kobiety wydawały się piękniejsze niż róże w szklanym wazonie. Patrzyła, jak jedna z tancerek kręci ponętną talią, popija bursztynowego drinka, a następnie odwraca się, by namiętnie pocałować Christophera Aldena.

Christopher pozostał niewzruszony, jego jabłko Adama podskakiwało, gdy ciężko przełykał, a jego dłoń przesuwała się wzdłuż jej uda, zręcznie odpinając podwiązkę kobiety odzianej w odcienie Seraphiny, a następnie pochylając się, by złożyć żarliwy pocałunek na delikatnej krzywiźnie jej obojczyka.

Zachwycona tancerka wybuchnęła śmiechem, dźwiękiem słodkim jak melodia, gdy owinęła ramiona wokół Christophera, a jej spojrzenie prowokująco przeniosło się na Elenę.

W tym momencie Elena poczuła się jak rażona piorunem - to był powód, dla którego Christopher ją zaprosił.

Chciał zerwać ich zaręczyny, całkowicie zdystansować się od "starych zwyczajów", ale nie mógł znaleźć sposobu, by sprzeciwić się życzeniom swojej potężnej babci. Zamiast tego starał się ją osłabić poprzez ludzi, których powinien odrzucić.

Ten cios uderzył głęboko.

Policzki Eleny płonęły, jakby została spoliczkowana. Czując przypływ gorąca, przygryzła wargę, a ból w jej sercu stał się niemal nie do zniesienia. Łzy napłynęły, grożąc zalaniem.

Ale tym razem Elena je powstrzymała.

Wstała oszołomiona, dłonie miała wilgotne od potu, opuściła wzrok i powiedziała: - Lordzie Henry Aldenie, nie musisz mnie tak traktować.

Naśladowała sposób, w jaki zwracali się do niego inni, nazywając go "Henry Alden", a nie po prostu Alden.



3

Elena Fairweather stała przed lustrem, a złoty blask jej jedwabnej sukni mienił się, obejmując jej sylwetkę. Jej policzki były zarumienione, nie z zakłopotania, ale ze złości, przypominającej dojrzałe liczi. Bez względu na to, jak wściekła się czuła, jej łagodna natura pozostała nieugięta, a mieszanina litości i uroku promieniowała z niej.

Dlaczego lord Henry Alden traktuje mnie w ten sposób, skoro okazuje taką sympatię tancerzom? Nie zrobiłam nic złego. Nie jestem winna lordowi Henry'emu Aldenowi - oświadczyła, zaciskając mocno szczękę, a jej wyraz twarzy był stanowczy niczym krucha trzcina. Ale jej oczy błyszczały od nieuronionych łez, jak latarnia morska.

Otrzymanie tych zaręczyn nie było czymś, o co błagałam na kolanach. Nie jestem osobą, która zakłóca cudze szczęście. Jeśli chcesz się wycofać, po prostu powiedz to wprost; po co ciągnąć mnie przez kolejne sześć miesięcy agonii?" kontynuowała, jej głos drżał.

A dzisiaj...

Tego ranka założyła cheongsam podarowany jej przez Christophera Aldena, a jej serce trzepotało mieszanką nieśmiałości, zdenerwowania i więcej niż odrobiny radości, gdy podziwiała swoje odbicie. Myślała, że Christopher w pełni ją zaakceptował, ale wyglądało na to, że była teraz bardziej spleciona z bólem serca, niż kiedykolwiek sobie wyobrażała.

Szloch groził wydostaniem się z jej ust i czuła się tak, jakby krystaliczny smutek miał się zaraz przelać. Pobliscy tancerze rzucali jej zmartwione spojrzenia, zaskoczeni widokiem jej cierpienia.

Bojąc się rozpłakać przed Christopherem i narazić się na jego kpiny, szybko zebrała torebkę i uciekła na zewnątrz.

Opuszczenie rodzinnego domu nie było już tak efektowne jak kiedyś, ale jej rodzice nie mogli znieść widoku cierpiącej córki. Jej ojciec był wściekły, z klatką piersiową napiętą z oburzenia tym, jak Christopher ją skrzywdził, nalegając, by pomaszerował do domu Aldenów i zażądał wyjaśnień.

To Elena, na kolanach, błagała go o ponowne rozważenie sprawy. Przypomniała mu o długotrwałej przyjaźni między rodzinami i o tym, jak Lady Margaret Alden traktowała ją jak córkę. Napięcia doprowadziłyby tylko do smutku, a poza tym, czasy się zmieniły - pojawiły się ideały miłości i wolności. Christopher nie chciał jej niepotrzebnie wiązać...

W końcu złagodziła głos, uroczo nalegając, by poszukali dla niej bardziej odpowiedniego partnera.

Ta prośba stłumiła część gniewu jej ojca, zapobiegając żenującej konfrontacji.

Wkrótce wieści rozeszły się po okolicy: Biedna panna Fairweather stała się przedmiotem litości.

Elena obawiała się złamanego serca rodziców i potencjalnych drwin ze strony innych. W ciągu dnia udawała, że wszystko jest w porządku. Ale w nocy, leżąc samotnie w ciemności, czarujący, ale nikczemny uśmiech Christophera zaatakował jej umysł.

Gardziła sobą za to, że nie potrafiła o nim zapomnieć. Przez kilka nocy płakała cicho w poduszkę, zaciskając pościel, gdy jej ból serca powoli zaczął ustępować.


Ten dzień zaczął się pięknym, słonecznym popołudniem, aż niebo nagle pociemniało i rozpętała się ulewa, a wiatr uderzał ciężkimi kroplami deszczu o zimne szyby, tworząc rytm, który pasował do zawirowań jej serca.

W wolnym czasie próbowała zrobić na drutach szalik, ale ostatecznie zatraciła się w swoich myślach, poprawiając fragmenty poezji, które starała się poprawić. Dorastając w literackiej rodzinie, Elena potrafiła rozpoznać kilka słów, ale często czuła się nieadekwatna w obliczu bardziej wykształconego towarzystwa, unikając stania się pośmiewiskiem tłumu.

Christopher Alden był najgorszym z nich - łajdakiem, który nigdy nie przegapił okazji, by kpić z jej trudnej sytuacji, a to bolało jeszcze bardziej, gdy o nim myślała.

Przypominając sobie myśli o Christopherze, jej irytacja wzrosła i sfrustrowana zaczęła wściekle ciąć przędzę nożyczkami. Zdecydowana, wzięła książkę i usiadła przy oknie, słowo po słowie odtwarzając zdania, które często rozmywały się wraz z jej łzami.

Kiedy tak siedziała na zewnątrz, zauważyła Victora Blackwooda, ubranego w szorstką koszulę z materiału, ostrożnie odsuwającego doniczki orchidei od deszczu, chcąc chronić delikatne liście.

Bez zastanowienia wybiegła na zewnątrz, trzymając parasol nad głową Victora. Kuzynie, w tej ulewie zostaw je! Nie powinieneś zmoknąć, próbując je uratować!



4

"To nic takiego, tylko kilka doniczek. To wstyd widzieć je na deszczu w takim stanie. Panno Fairweather, powinna pani zostać w środku. Nie przeziębi się pani..."

Basil Stone, daleki kuzyn jej matki, nie był szczególnie blisko Eleny Fairweather, ale wciąż wołała: "Kuzynko!".

Przybył z Greenwood Village do portowego miasta Sable i schronił się u rodziny Fairweatherów. Aby odwdzięczyć się za ich dobroć, pracował dla nich niestrudzenie, wykonując dorywcze prace i załatwiając różne sprawy.

Basil był szczery i hojny, co zostało docenione przez ojca Eleny, który pożyczył mu nawet kilka srebrnych monet na zakup rikszy.

Każdego dnia Basil wyruszał, by zarobić na życie.

Dziś nie było inaczej i choć miał czas do stracenia, nie zapomniał o swojej pracy i sprzedawał kwiaty.

Elena Fairweather martwiła się, że może zmoknąć, więc trzymała parasol wysoko. Nie była tak wysoka jak Basil i nie mogła nadążyć za jego długimi krokami, wykonując kilka ruchów, nie dając mu zbytniej ochrony, pozostawiając własne ramię pokryte kroplami deszczu.

Widząc to, Basil poczuł się winny i zachęcił ją do powrotu pod okap: - Panno Fairweather, jestem przyzwyczajony do deszczu, nie przeszkadza mi to. Ty...

Jej delikatne rękawy podwinęły się, odsłaniając niewielki fragment śnieżnobiałego ramienia.

Gdy Basil spojrzał w dół, by się odezwać, nagle przypomniał sobie tamten wieczór na długiej ulicy, gdy Elena przeszła obok w swoim qipao z krótkimi rękawami, ze łzami w oczach, zupełnie nieświadoma, że jeden z jej guzików się rozpiął.

Serce Basila przyspieszyło, a on potknął się o swoje słowa.

Elena Fairweather podała mu chusteczkę: - W czym problem? Wytrzyj to.

Wziął ją nerwowo.

Kiedy Elena się uśmiechnęła, jej śmiech był miękki i słodki, rozpalając serce Basila. Drażniła się: "Są takie miłe dusze jak ty, które troszczą się również o kwiaty".

Bez zastanowienia odpowiedział: "Ale te kwiaty należą do ciebie, panno Fairweather".

Będąc spostrzegawczą, Elena wyczuła głębsze znaczenie w jego słowach.

Zamilkła i dopiero wtedy Basil zdał sobie sprawę, że przegiął. Zawstydzony, zaczerwienił się.

Panno Fairweather, nie miałem nic złego na myśli... Nie ośmieliłbym się... jąkał się, zdając sobie sprawę ze swojej pomyłki i szybko wymówił się od jej obecności, pospiesznie odchodząc.

Elena zawołała za nim kilka razy, ale kiedy spojrzała w dół i zauważyła chusteczkę wciąż w jego dłoni, jej twarz również zaczęła się rumienić.

Minął miesiąc odkąd Elena Fairweather odwiedziła Alden Manor.

Aldenowie wysłali zapytania, obawiając się, że może źle się czuć z powodu swojej nieobecności; minęło kilka dni, odkąd widzieli ją po raz ostatni, a starsza pani Alden zaczęła się martwić.

Elena nie mogła przestać myśleć, że Christopher Alden nie powiedział matce o swojej decyzji zerwania zaręczyn. Udawała więc, że jest chora, aby go opóźnić.

Jednak w tym czasie Christopher nie wspomniał o zaręczynach, zamiast tego wywołał skandal ze wschodzącą gwiazdą Sable, Seraphiną White, ozdabiając gazety ich zdjęciami.
Jeden z nich był bogatym biznesmenem, a drugi znaną aktorką. Pomimo podszeptów o pomówieniach, ich więź spotkała się z ogromnym aplauzem, a raporty nazwały ich nawet "parą stworzoną w niebie".

Elena Fairweather, która wylała tyle łez nad Christopherem, tylko spojrzała na wiadomości z obojętnością. Wróciła myślami do czasów, gdy jej rodzice reklamowali ich jako "złotą parę" i poczuła się głupio, że w to uwierzyła.

Miała cichą nadzieję, że panna Seraphina nie będzie naiwna.

Ale nie martwiła się o innych, ponieważ jej własne zakłopotanie było coraz większe; to nie Seraphina White ponosiła ciężar tego publicznego spektaklu, ale raczej ona, Elena Fairweather. Jej ojciec wściekł się, oskarżając Christophera Aldena o bezduszność, opadając z powrotem na krzesło z długim westchnieniem.



5

Elena Fairweather nie chciała dłużej przysparzać zmartwień swoim rodzicom, więc postanowiła zwrócić się bezpośrednio do Christophera Aldena.

Wykonała telefon, a sekretarka Christophera odebrała, informując ją, że spożywa on posiłek w The Triad Inn. Gdyby go potrzebowała, mogłaby go tam znaleźć.

Czując niepokój na myśl o samotnej konfrontacji z Christopherem, Elena zauważyła swojego kuzyna, Victora Blackwooda, zmierzającego do wyjścia i poprosiła go, aby towarzyszył jej w Triad Inn, gdzie wiedziała, że ktoś znajomy pomoże jej wzmocnić odwagę.

Gdy czekała na ulicy, szybko rozpoznała znajomego Chevroleta, który odebrał ją wcześniej. Kierowca stał z boku, paląc papierosa. Gdy ją zobaczył, pospiesznie zgasił papierosa i pozdrowił ją pełnym szacunku skinieniem głowy.

Po przeciwnej stronie ulicy czekał Victor, a gdy zobaczył numer rejestracyjny 9966, od razu zrozumiał, że czekała na Christophera Aldena.

Jego ciekawość wzrosła.

Widząc, że Victor się ociąga, Elena poczuła przypływ niepokoju i podeszła do niego. "Nie martw się o mnie. Porozmawiam tylko przez chwilę z lordem Henrym Aldenem, a potem wracam. Ty zajmij się tym, co musisz zrobić.

Victor niechętnie wyciągnął chusteczkę, a na jego twarzy malowało się wahanie i determinacja. "Wyprałem to dla pani, panno Fairweather.

Elena przyjęła ją, czując się nieśmiało. "Jesteś zbyt formalny, kuzynie.

Właśnie wtedy kierowca, zdyszany, podbiegł. "Panno Fairweather, Henry Alden czeka na panią w samochodzie.

Elena odwróciła głowę i przez okno dostrzegła profil Christophera Aldena. Chociaż jego rysy były niewyraźne, dostrzegła w nim chłód i surową przystojność.

Po pożegnaniu się z Victorem, wróciła do samochodu i zapukała w szybę, ale Christopher zdawał się być obojętny.

Gdy przygotowywała się do wyjaśnienia swojej obecności, kierowca skinął na nią, by weszła do środka.

Wewnątrz przestronnej kabiny, Elena czuła się dziwnie zamknięta, a przestrzeń dzielił z nią tylko Christopher Alden. Jego inspirowana jesienią obecność wydawała się przytłaczająca, nie pozostawiając jej miejsca, w którym mogłaby się ukryć.

"Czego chcesz? - zapytał kurtuazyjnie.

Gdy to mówił, poczuła woń alkoholu, co spotęgowało jej niepokój. Przygryzła wargę, a jej serce przyspieszyło.

"Mój ojciec zamierzał opublikować w gazecie odwołanie naszych zaręczyn, ale z szacunku dla twojej reputacji powstrzymał się. Chciałbym, żebyś wyjaśniła to swoim przyjaciołom, aby nie mylili już pojęć.

Pod pretekstem ojca zaczęła kłamać, próbując odzyskać kontrolę, ale jej zwykła pewność siebie wymknęła się jej spod kontroli, a jej policzki pokryły się rumieńcem. Jej ciemne rzęsy zatrzepotały, gdy zmierzyła się z zimnym spojrzeniem Christophera.

"Jakie nieporozumienie? - zapytał, spoglądając w stronę okna, a na jego twarzy pojawił się ponury cień.

Czując, jak wzbiera w niej gniew, Elena syknęła: - Zaręczyny między mną a lordem Henrym Aldenem są nieważne.

"Kto tak powiedział?


Christopher zwrócił na nią całą swoją uwagę, a jego przenikliwe oczy skupiły się na niej, sprawiając, że jej usta zamilkły. Przygryzła mocniej wargę, starając się zrozumieć jego ton.

"Przestań przygryzać wargę - powiedział, a w jego głos wkradła się irytacja.

Jego polecenie wywołało dreszcz na jej kręgosłupie, gdy poczuła napięcie w powietrzu. Starała się zrozumieć, co zrobiła źle, by go sprowokować, a mimo to stała się obiektem jego pogardy.

Czując się szczególnie skrzywdzona, odpowiedziała: "Kim jesteś, by dyktować mi, co mam robić? Nie jesteś moim mężem, nie masz do tego prawa".

Światło w jego oczach przygasło, zawierając ostrość, która ukłuła Elenę.

Poczuła dreszcz strachu.

Wtedy, niespodziewanym ruchem, pochylił się bliżej, wplątując palce w jej włosy i gwałtownie przyciągając ją do siebie.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Taniec z mrocznymi pragnieniami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈