Nici mody i przeznaczenia

1

Wielki Finał Międzynarodowego Konkursu Projektantów Mody Montrose 2006 był w pełnym rozkwicie, powietrze było gęste od oczekiwania, gdy tłum wstrzymał swój zbiorowy oddech - kto zabierze do domu upragnioną nagrodę Merrick Award? Okrzyki radości wybuchały z każdego zakątka widowni, rezonując jak fale na brzegu naelektryzowanego morza. Na scenie, czarujący gospodarz, z jasnymi oczami i zaraźliwym uśmiechem, pochylił się do mikrofonu i ogłosił: "A teraz proszę powitać znanego projektanta mody, dr Edwina Hawthorne'a!".

W tej ulotnej chwili czas jakby się zawiesił...

Któż z obecnych na widowni nie darzył Lady Helene ogromnym szacunkiem i jej pozycji w branży modowej? To było niezwykłe, że ktoś o jej randze pojawił się na tak prestiżowym wydarzeniu! Plotka głosiła, że była dziś gościem honorowym dzięki swojemu podziwowi dla kolekcji wschodzącej gwiazdy, Rodericka.

Zdobycie uznania dr Edwina Hawthorne'a było łutem szczęścia znacznie przewyższającym zdobycie nagrody Merricka. Było to potwierdzenie, które osiągnęło niewielu - nawet wśród elity Montrose. Nikt jeszcze nie zdołał przykuć uwagi doktora Hawthorne'a tak, jak zrobił to aspirujący projektant!

Bycie wyróżnioną w ten sposób było równoznaczne z oznakowaniem Eleny Montrose pieczęcią poważnego talentu w świecie mody, zaszczytem niezachwianym przez bogactwo czy władzę!

Podczas gdy wszyscy z zapartym tchem czekali na wynik, dr Edwin Hawthorne, ze swoimi uderzającymi kasztanowymi lokami, wysportowaną sylwetką i wyrafinowaną charyzmą, wszedł na scenę, celowo ignorując szum podniecenia i zniecierpliwienia publiczności. Po kilku zabawnych żartach w końcu ujawnił nazwisko, które było przedmiotem zbiorowego myślenia życzeniowego: "Zwycięzcą tegorocznej Nagrody Merricka jest Elena Montrose!".

Pod bacznym spojrzeniem publiczności na scenę wkroczyła młoda kobieta o wzroście około pięciu stóp, z długimi do pasa włosami i ponętną sylwetką. Nerwowa energia iskrzyła w jej oczach, gdy brała olśniewające trofeum z rąk doktora Edwina Hawthorne'a - symbol uznania i świetlanej przyszłości...

Była nie tylko niezwykle utalentowana, ale także posiadała urodę rywalizującą z hollywoodzkimi gwiazdami. Gospodarz, chwilowo oczarowany, instynktownie cofnął się o krok, czując się przyćmiony blaskiem Eleny.

Dziękuję bardzo, doktorze Hawthorne, lady Helene... To zaszczyt otrzymać to... Elena zająknęła się, jej podekscytowanie sprawiło, że zaniemówiła. Od czasów jej obsesji na punkcie projektowania mody, spotkanie jej idola - doktora Edwina Hawthorne'a - było odległym marzeniem, a teraz to pragnienie tak szybko się spełniło!

"Sir Muir, jako członek zarządu Hawthorne & Locke, z całego serca zapraszam do zwiedzenia naszej siedziby... Lady Helene zaoferowała Elenie, wyciągając rękę z prawdziwym ciepłem. Czy przyjmie pan moje zaproszenie?

Publiczność, choć spodziewała się takiej możliwości, wybuchła wiwatami - to nie było zwykłe zaproszenie. Było to potwierdzenie niezaprzeczalnego uznania, brama do wspaniałej okazji... Bycie związanym z Hawthorne & Locke oznaczało wyruszenie w upragnioną podróż, do której niezliczeni projektanci tylko aspirowali. A oto Elena, tak młoda, a jednak bez wysiłku osiągająca szczyt hierarchii branży modowej!
Emocje sięgały zenitu, mieszając się z zazdrością...

Oczywiście! Elena odpowiedziała, jej podekscytowanie było namacalne, gdy chwyciła dłoń Lady Helene, rumieniec wkradł się na jej policzki z dreszczyku emocji. Zaproszenie do odwiedzenia Hawthorne & Locke to dla mnie spełnienie marzeń!

Gdy kamera zrobiła zbliżenie, zarumieniony i radosny wyraz twarzy Eleny podbił serca tłumu...



2

Wewnątrz Montrose Manor mężczyzna o imieniu Brat Cedric wystąpił naprzód, a jego twarz wykrzywił złowrogi wyraz. Nieświadomie wyciągnął rękę i lekko dotknął błyszczącego ekranu telewizora, gdzie czarujący kobiecy uśmiech zdawał się go kusić, a jego usta wygięły się w mrożącym krew w żyłach uśmiechu...

"Ojcze Alistairze, matko Matyldo, zrobiłem to. Naprawdę to zrobiłem. Niestety... nie będzie was tutaj, by podzielić się moim triumfem..."

Elena Montrose uklękła przed zimnym nagrobkiem, wpatrując się w uśmiechnięte twarze rodziców wyryte w kamieniu. Łzy spływały jej po policzkach; minął zaledwie miesiąc, odkąd wypadek samochodowy odebrał życie jej ukochanemu ojcu Alistairowi i matce Matyldzie, pozostawiając ją na zawsze samotną...

Ich związek był małżeństwem z rozsądku, pozbawionym głębokiej miłości, ale pielęgnowali ją - swoją jedyną córkę - jak najcenniejszy klejnot. Cokolwiek Elena zapragnęła, pozwalali jej na to, nawet jeśli realizowała swoją pasję do projektowania mody, całkowicie obojętna na korporacyjne imperium rodziny Montrose. Wierzyli w jej talent, często głosząc, że osiągnie wielki sukces. Ale w chwili, gdy w końcu osiągnęła ten sukces, odeszli...

Kiedy żyli, często uważała ich rady za męczące. Teraz, gdy pragnęła usłyszeć ich głosy, ucichły na zawsze. Poznała bolesną prawdę o tym, że "chcesz dbać o swoich rodziców, ale oni nie czekają na ciebie". Kiedyś obojętna na te słowa, teraz zbyt boleśnie odczuła ich ciężar, zdając sobie sprawę, że jest już za późno, by cofnąć czas.

"Evelyn Cloudborne, czas wracać - delikatna dłoń prześlizgnęła się przez jej ramię, delikatnie ją odciągając. "Ojciec Alistair i matka Matilda byliby załamani, widząc cię w takim stanie. Osiągnęłaś tak wiele, byliby z ciebie niesamowicie dumni. Chodź, wracajmy do domu.

Zanim Elena zdążyła odpowiedzieć, inna mocna dłoń owinęła się wokół niej, podnosząc ją na nogi. "Evelyn Cloudborne, proszę - nie tego chcieliby ojciec Alistair i matka Matilda. Musisz odpocząć; brat Cedric musi wkrótce złapać samolot.

"Clarice, Cedric, chcę tu zostać trochę dłużej... Z oczami wypełnionymi łzami, Elena spojrzała na dwie wspierające postacie obok niej - Cedrika i Clarice - nutę nadziei w rozpaczliwym błaganiu. "Tylko chwilę, proszę?

"Bądź rozsądna" - powiedzieli zgodnie, ciągnąc ją delikatnie za sobą.

Z westchnieniem Elena przestała się szamotać. Cedric i Clarice naprawdę mieli na uwadze jej dobro; nadszedł czas, by przestała ich ranić. Na tym świecie, poza nimi, nie miała już żadnej innej rodziny...

Oczywiście Cedric i Clarice nie byli jej krewnymi. Obojętność Eleny na interesy skłoniła ojca Alistaira i matkę Matyldę do adoptowania sierot i wychowania ich na swoich asystentów. Dzięki ich poświęceniu korporacja Montrose działała niemal bez zakłóceń w tym burzliwym okresie.

Gdy samochód wjechał do Homestead, natychmiast podszedł do nich dystyngowany mężczyzna po czterdziestce; był to Henry Montrose, zaufany zarządca rodziny.
Z troską wyrytą na twarzy, Henry przyjrzał się bladym rysom Eleny. "Duża mała Clarice, twój stan umysłu wydaje się dość ciężki. Dlaczego nie poświęcisz trochę czasu na regenerację? Moglibyśmy przełożyć twoją podróż do Królestwa F o kilka dni...".

"Absolutnie nie!" Zanim Elena zdążyła odpowiedzieć, jej przybrana siostra Clara przerwała: "A co z doktorem Edwinem Hawthorne? Okazał wielkie zainteresowanie Evelyn Cloudborne. Nie możemy pozwolić jej zwlekać i ryzykować, że go rozczarujemy!

Adoptowany brat William szybko dodał: "Zgadza się, wujku Haroldzie. Wszyscy martwimy się o Evelyn Cloudborne, ale jeśli będziemy ją teraz rozpieszczać, możemy zrujnować jej przyszłość".

"Nic mi nie jest, naprawdę - uznając, że obawy Clary i Williama były uzasadnione, Elena uśmiechnęła się pocieszająco do Henry'ego. "Po prostu doświadczam teraz... intensywnych emocji. Dobry nocny odpoczynek to naprawi. Zaufaj mi, wujku Haroldzie.



3

Henry Montrose zmarszczył brwi, patrząc na Clarę Montrose i Williama Montrose. "Myślę, że powinienem towarzyszyć Wielkiej Małej Clarice do Królestwa F."

"Wujku Haroldzie, martwisz się, że będziemy opiekować się Clarice?" Clara Montrose uśmiechnęła się uspokajająco: - Ochrona Evelyn Cloudborne to nasz obowiązek. Zawsze pamiętamy o naukach ojca Alistaira i matki Matyldy. Możesz nam zaufać, że się nią zaopiekujemy, dobrze?

William Montrose zachichotał i objął Henry'ego ramieniem. "Tak, wujku Haroldzie! Gdybyśmy nie uważali Evelyn Cloudborne za nasz najwyższy priorytet, nie zostawilibyśmy sir Muira, by razem wyruszyć do Królestwa F. To ma sens, prawda? To ma sens, prawda?

Elena Montrose w końcu odezwała się zdecydowanie: - Wujku Haroldzie, musisz zająć się sprawami w Zagrodzie.

Wujek Harold niechętnie zaakceptował ten układ. Po śmierci lorda Orena i jego pani, odpowiedzialność za prowadzenie Małej Clarice spadła na Clarę i Williama. Chociaż zostali wybrani przez Lady Oren jako pomoc dla niej, wujek Merrick nadal uważał, że zależność Małej Klarysy od nich nie jest odpowiednia...

...

W końcu niebo i piekło dzieliło zaledwie uderzenie serca!

Elena Montrose znalazła się związana i uwięziona w nieznanym pomieszczeniu, z trudem wierząc, że wydarzenia ostatnich dwóch dni naprawdę miały miejsce! Zaledwie wczoraj wygrała Międzynarodowy Konkurs Projektantów Mody Montrose 2006, zdobywając uznanie Lady Helene, najlepszej projektantki. Radość zalała ją, gdy stała się obiektem zazdrości rówieśników, uznana za jedną z tych, którym się poszczęściło. A już następnego dnia jej wolność została odebrana, pochłonięta przez ciemność!

Szarpała się gorączkowo przez wiele godzin, ale liny zaciskały się jeszcze bardziej, wyraźnie związane przez kogoś doświadczonego. Jeśli nie chciała się obezwładnić, jej jedyną opcją było pozostanie w miejscu i przeczekanie tego. Jednak uczucie czekania jak baranek na rzeź było torturą!

Nie mogła przestać martwić się o to, jak radzą sobie Clara i William. Po wyjściu z samolotu wzięli taksówkę do hotelu. Zmęczona podróżą zasnęła, by obudzić się w tym przeklętym miejscu - nie miała pojęcia, jak do tego doszło.

Nagle drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, ukazując Clarę Montrose wślizgującą się do środka z błyszczącym nożem w dłoni.

"Clarice... Gdy tylko Elena ją zobaczyła, jej serce podskoczyło z ulgi i zawołała podekscytowana. Ogarnięta emocjami, z trudem szukała słów.

Clara uśmiechnęła się do niej. "Przestraszona, co?"

"Tak. Elena skinęła głową, jej głos ledwo przekraczał szept. "A co z Cedrikiem?

"Jest na zewnątrz.

"Właśnie martwiłam się o Cedrika i ciebie, nie mogę uwierzyć, jak zdolne jesteście obie! Elena radośnie wyciągnęła związane ręce w stronę Clary, ale Clara szybko złapała ją za nadgarstek, mocno przyciskając nóż do jej skóry.

Krew trysnęła z jej nadgarstka w jednej chwili!

Elena wpatrywała się w Clarę z niedowierzaniem. Jej umysł był pusty; jak Clara, która zawsze o nią dbała, mogła to zrobić? Dezorientacja ogarnęła ją, przenosząc ją ze stanu szoku w zimną pustkę, w której nawet ból nie był rejestrowany.
"Zaskoczona? powiedziała Clara, ostrze prześlizgnęło się po skórze Eleny, a następnie szybko wbiło się w jej drugi nadgarstek. "Ostry ból w końcu przywrócił Elenę do rzeczywistości, wydając wstrząsający krzyk. Clara skrzywiła się, niezadowolona z jej krzyków, odrywając kawałek materiału, by zakneblować usta Eleny. Następnie nóż skierował się w stronę kostek Eleny, z wyrazem pustego przerażenia w jej oczach...

Przytłaczający szok i potworny ból sprawiły, że Elena straciła przytomność...

Obserwując drobną postać skuloną na podłodze, Clara odwróciła się i chwyciła wiadro z zimną wodą, oblewając nią Elenę. Uczucie zamarzania obudziło Elenę, która odkryła, że liny wiążące jej kończyny zostały usunięte. Ale jej dłonie i stopy bolały, jakby płonęły, były zbyt słabe, by nawet się poruszyć.

Jako projektantka mody, co to znaczyło, że jej ręce zostały zniszczone?!

"Dlaczego?" Ignorując ból, Elena spojrzała na Clarę z niedowierzaniem wciąż wyrytym na jej twarzy. Bez ojca Alistaira i matki Matyldy, Clara byłaby tylko kolejną niewykształconą wiejską kobietą wżenioną w potężną rodzinę. To właśnie jej uznanie skłoniło ojca i matkę do wychowania dziewczynki, którą zabrali z sierocińca; nie mogła pojąć, dlaczego Clara zwróciła się teraz przeciwko niej. Ta zdrada poczuła się jak ukłucie w sercu, które przyćmiło nawet fizyczną agonię, którą znosiła...



4

W słabym świetle dworu Clara Montrose patrzyła na swoją siostrę Elenę z mieszaniną pogardy i niedowierzania. Dlaczego? - zapytała, wyzywająco unosząc brwi. Chcę wiedzieć, dlaczego wszystko ci się należy, podczas gdy ja zostałam sama. Dlaczego ty jesteś Wielką Małą Clarice, a ja sierotą? Tobie wszystko przychodzi łatwo, podczas gdy ja muszę ostrożnie kroczyć przez życie.

To nie moja wina, w czym się urodziłyśmy - odparła Elena, jej ton był spokojny, ale stanowczy. Masz rację, jesteś sierotą, ale to moja mama i tata zdecydowali się cię adoptować. Dali ci miłość, tak jak mnie. Byłaś traktowana jak rodzina, więc jak możesz odpłacać im goryczą?

Clara zadrwiła, krzyżując ręce. Proszę! Naprawdę myślisz, że przyjęli mnie z dobroci? Zrobili to, żebym była twoją służącą, żebym była ci winna lojalność na całe życie. Ich uczucie było pozorne! Gdyby nie ty, nawet nie spojrzeliby w moją stronę. Wszystkie błogosławieństwa zdają się spadać u twoich stóp, podczas gdy ja zostałem pozostawiony na pastwę losu".

Serce Eleny zatonęło, gdy obserwowała zmianę zachowania siostry. I to jest powód, dla którego mnie krzywdzisz? Z powodu tego, co myślisz, że mam? - naciskała, mając nadzieję na odrobinę zrozumienia. Ale Clara tylko przewróciła oczami i odwróciła się na pięcie, idąc w stronę drzwi z lekceważącym machnięciem.

Co? To wszystko? Zamierzasz po prostu odejść? Elena zawołała za nią z desperacją w głosie, ale Clara nie zatrzymała się. Drzwi zamknęły się z ostatecznością, która wywołała dreszcz na kręgosłupie Eleny.

Jakże pragnęła, by to wszystko było koszmarem...

Chwilę później wszedł William Montrose, który stanowił uderzający kontrast dla swojej siostry. Zamiast jadowitych słów Clary, niósł małą apteczkę. Podszedł do Eleny z ponurą miną.

Cześć - powiedział łagodnie, klękając obok niej. Wiem, że Cedrik nie pilnował Clary tak, jak powinien. To stało się przez jego zaniedbanie, ale upewnię się, że jesteś pod opieką. Jego dłonie delikatnie nałożyły maść na jej rany, co było gestem zarówno czułym, jak i wyrachowanym.

Elena patrzyła na niego zdumiona. Jeśli nadal wierzyła, że William naprawdę się o nią martwi, to była całkowicie naiwna. Dynamika między nimi była jasna - on był dobrym gliną, a Clara złym gliną.

Słuchaj - westchnął, odgarniając kosmyk włosów z jej czoła - nie obwiniaj Cedrica. Nie chciał, żeby to się stało. Ale musisz skupić się na leczeniu. Wkrótce do ciebie wróci.

Tak jak Clara, myślisz, że ja i moi rodzice jesteśmy ci coś winni, prawda? - powiedziała z goryczą w głosie. Gdy odwrócił się, by odejść, nie mogła powstrzymać się od domagania się prawdy. Co tak naprawdę dzieje się między nami? Czy naprawdę myślisz, że mogę w to wszystko uwierzyć?

Nie - William potrząsnął głową, a na jego twarzy pojawił się smutek. Nie jesteś mi nic winien, ale żeby dostać to, czego potrzebuję... muszę to zrobić. Przykro mi, ale nie ma innego wyjścia. Cedrik chce, żebyś był szczęśliwy.

Szczęśliwy? Jaki rodzaj szczęścia mógłbyś mi dać, Williamie? Elena odparła, zwężając oczy. Jeśli wszyscy jesteście częścią tej okrutnej gry, po prostu mi powiedz! Oboje wiemy, że to nie jest prawdziwe.
Z ciężkim westchnieniem wstał i poszedł w stronę drzwi, zostawiając ją z górami pytań. Bez względu na to, jak głośno wołała za nim, nie odwrócił się, by odpowiedzieć.

"Zdrada przychodzi od tych, którym pomagamy" - pomyślała, czując ogarniający ją smutek.

...

Oczy Eleny rozszerzyły się z przerażenia, gdy mężczyzna z lubieżnym uśmiechem zbliżył się do niej. Spętane strachem ciało poczuło się unieruchomione, a ona mogła tylko patrzeć, jak otacza ją ramieniem, a jego dłonie zaczynają rozwiązywać materiał jej sukienki...

A więc to do tego odnosił się William, gdy mówił, że zapewni, że ktoś się nią zaopiekuje. To było to "szczęście", które obiecał.

Nie! Nie rób tego! Proszę! Puść mnie! Mogę dać ci wszystko, czego chcesz! Potworze! Zabieraj łapy... Szamotała się, ale w odpowiedzi usłyszała tylko złowieszczy śmiech, który zagłuszył jej rozpaczliwe błagania.



5

Ogłuszające wołanie o pomoc tylko wzmogło agresję mężczyzny. "Podoba ci się to, prawda, Mały Dziki Kocie? Krzycz! Krzycz najgłośniej jak potrafisz, im więcej krzyczysz, tym bardziej się nakręcam" - zaśmiał się maniakalnie.

"Jak możesz tak traktować bezbronną kobietę? Puste oczy Eleny Montrose wpatrywały się w sufit. Nie miała już siły walczyć; wszystko, co wypełniało jej umysł, to jedna myśl - "Chcę szybko umrzeć".

Myślała, że porwanie i zerwanie ścięgien to najgorsza rzecz, jaka może się przytrafić. Ale teraz, w porównaniu z jej obecną sytuacją, to było nic. Prawdziwe upokorzenie i ból dopiero się zaczynały.

Dlaczego?! Dlaczego?! Ogarnęła ją fala niedowierzania, zmieszana z przytłaczającym poczuciem zdrady. W tym momencie w jej sercu pojawiła się nienawiść, która doprowadziła ją do kwestionowania wszystkiego, nawet okoliczności śmierci Alaina Isabelli.

We mgle bólu odkryła, że w jakiś sposób jest w stanie zobaczyć własne ciało! Tak, widziała swoje zakrwawione ciało szeroko otwartymi oczami! A mężczyzna, który ją napadł, wściekał się, wybierając numer telefonu: "Kto pozwolił ci ją tak skrzywdzić? Chcę czterdzieści procent! Ani centa mniej, Alaricu Jr! Ani centa mniej!"

A więc o to chodziło - ona zawsze była częścią ich transakcji...

---

29 listopada 2006 roku, w Montrose: Gryzący wiatr wirował z płatkami śniegu, tańcząc wokół wejścia do Akademii Harbourtown, gdzie duża grupa chętnych dzieci przepychała się, czekając na szkolny dzwonek, gotowa pędzić naprzód, gdy tylko się rozlegnie.

Kwadrans później tętniąca życiem brama szkoły ucichła, gdy z gabinetu dyrektora wyłoniła się mała dziewczynka, której gruby szalik przesłaniał wszystko z wyjątkiem jej dużych, okrągłych oczu.

Staruszek Merrick, uprzejma postać w recepcji, wyjrzał na zewnątrz. "Charlotte Everhart, wracasz sama do domu w tym zimnie?

Charlotte ściągnęła szalik, by odsłonić swoją delikatną twarz, odpowiadając spokojnie: - Panie Merrick, moja matka Matilda jest zbyt zajęta, by po mnie przyjechać. Poza tym jestem teraz w szóstej klasie - nie mogę być od niej zależna".

Wiatr i śnieg szczypały ją w twarz, gdy staruszek Merrick szybko wycofał głowę, machając na pożegnanie. "Idź już, spiesz się do domu i ogrzej się!

"Do widzenia, panie Merrick".

Charlotte pomachała, wtuliła się w płaszcz i pospiesznie ruszyła zaśnieżonymi ulicami.

Staruszek Merrick potrząsnął głową, mrucząc do siebie: "Ta mała dziewczynka kiedyś wesoło ze mną gawędziła, ale teraz jest poważna - trochę dorosła. Nie jest już taka zabawna".

"Zróbcie miejsce, zróbcie miejsce! Jest zima, wszyscy, wciśnijcie się! Każdy, kto nie może się przecisnąć do przodu, po prostu trzymaj się stabilnie przy wejściu. . ."

Gdy Charlotte dotarła na stację, autobus gwałtownie się zatrzymał, a ona usłyszała entuzjastyczny krzyk kierowcy ponad hałasem. Obserwując zatłoczoną scenę na pokładzie autobusu, westchnęła. Z jej drobną sylwetką wchodzenie do środka byłoby męczarnią, więc spacer do domu wydawał się lepszą opcją - lepszą dla jej zdrowia i portfela.

Zimne i śliskie ulice zamieniły piętnastominutowy spacer w półgodzinną wędrówkę. Próbując otworzyć drzwi, jej zmarzniętym palcom brakowało koordynacji, której potrzebowała. Stojąc przy wejściu, Charlotte tupała nogami, dmuchając na dłonie, by je rozgrzać.
Skrzypienie...

Nagle drzwi obok niej otworzyły się i babcia o imieniu Luella uśmiechnęła się do Charlotte. "Mała Dance, pospiesz się do środka! Biedactwo, twoja buzia jest cała czerwona z zimna. Chodź się ogrzać; poczekamy, aż wróci twoja matka Matylda, zanim pójdziesz.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nici mody i przeznaczenia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈