Alfa kowboj

Rozdział pierwszy

CHAD

"Trudniej. Nie możesz tego zrobić mocniej?"

Głos dziewczyny, którą Roger wygiął w łazience, odbija się echem w wysokich sufitach tego wiekowego domu na farmie. "O, kurwa, tak, zrób to mocniej". Ta laska lubi wydawać rozkazy. "W górę trochę. Nie, nie... tak! Zatrzymaj się tam, teraz. Zrób to teraz. Zrób to mocniej. Szybciej! Potrafisz szybko?"

Jestem w mieście ledwie dwie godziny, a już cieszę się, że się nie rozpakowałem, bo ponownie rozważam decyzję o przeprowadzce. Wciskam palce w brwi, próbując stłumić grzmiący ból głowy, który nabiera rozpędu, słuchając, jak mój najlepszy przyjaciel orał jakąś laskę po drugiej stronie drzwi do łazienki.

Przez drzwi jest teraz Roger. "Możesz, no wiesz, zamknąć się, kurwa?" Brzmi tak ciasno, jak lasso na szyi mustanga. Trzyma ją tam już zbyt długo jak na swój gust, a znam Rogera; chce wejść i wyjść, a wszystkie jej instrukcje powstrzymują go przed dotarciem do mety.

Jękliwy chichot zbiera się w moim gardle, aż nie mogę się powstrzymać.

Nie dlatego, że uważam to za zabawne. Wręcz przeciwnie, to dlatego, że Roger wcale się nie zmienił przez ten czas, kiedy mnie nie było. Ja sam nie dotknąłem kobiety od czasu, gdy opuściłem Michigan lata temu. Jak się nad tym zastanowię, to chyba minęło już pięć? Sześć lat, odkąd byłem na randce, a co dopiero na czymś innym.

A Roger wciąż stara się dotykać jak najwięcej kobiet. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale czasem zastanawiam się jak to możliwe.

W takim solidnym, stuletnim gospodarstwie można by się spodziewać, że ściany zagłuszą dźwięk, ale akustyka musi być inna, bo wszystko wydaje się być wzmocnione. Kurwa, gdybym zamknął oczy, mógłbym sobie wyobrazić, że urządzają sex show właśnie tutaj, obok starego davenportu jego matki.

Nawet nie zdaję sobie sprawy, że zaciskam zęby, dopóki moja szczęka nie pęknie, a wstrząs bólu nie przeszyje mojego mózgu. Kiedy Roger odebrał mnie z lotniska, powiedziałam mu, że chcę tylko prysznic i łóżko. Niestety, nie sprecyzowałam, że łóżko powinno być puste.

"Więc." Dziewczyna w łazience ma przyjaciela, a ona siedzi tutaj, odbijając się nogą i wpatrując się we mnie, jakbym mógł ustąpić i przelecieć ją tylko po to, żeby umilić sobie czas. To się nie stanie. Jeśli Roger chce mieć laskę do pieprzenia, to jego sprawa, ale ja nie jestem zainteresowany. Kiedy jej przyjaciółka usiadła obok mnie na sofie, znalazłem pierwszy powód, aby przekierować się do kuchni. Zaproponowałem jej szklankę wody lub coli, ale ona nie jest tu po płynne orzeźwienie.

Zrobiłam dla nas wieczorne plany.

Słowa Rogera obijają się w mojej głowie. Dziesięć minut po tym, jak wyrzuciłam torbę do pokoju gościnnego, a on zrzuca to na mnie.

Przyjaciółka jego dziewczyny patrzy na mnie wyczekująco, ale nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłabym jej powiedzieć. Small talk nigdy nie był w moim najlepszym dniu. Ale jestem dżentelmenem, mój ojciec dobrze mnie wychował, aby traktować wszystkie kobiety z szacunkiem i walczę, aby wymyślić coś do powiedzenia, nie zachęcając jej zbytnio.

Trudno jest wziąć oddech, a co dopiero prowadzić próżną pogawędkę, kiedy myślę o wizycie u mamy. Zrobiłem mój najważniejszy przystanek w drodze z lotniska do domu, kiedy wpadłem do niej do placówki, w której teraz mieszka. Nie żeby mnie widziała. Ona już nawet nie wie, kim jestem. W tym momencie chyba mam w dupie to, co robimy dziś wieczorem.

Popijam moją colę, kręcę głową na nikogo konkretnego. Roger jest taki od piątej klasy, kiedy udało mu się namówić Jane Wilkinson, żeby pokazała mu swoje majtki za stodołą dla świń na targach 4-H.

Z drugiej strony, w tym momencie osiągam cholernie bliski status mnicha i nie przeszkadza mi to. Nigdy nie byłem graczem, że tak powiem. Nie uważam, że jestem źle wyglądający, a kobiety dają do zrozumienia, że są dostępne, jeśli jestem zainteresowany, ale nie jestem. Nazwij mnie suką, ale potrzebuję czegoś więcej niż chętnego ciała. W tym momencie nie jestem pewna, czy kiedykolwiek je znajdę.

Blondynka na sofie nie ukrywa sposobu, w jaki wpatruje się bezpośrednio w moje krocze, a ja z trudem utrzymuję się w tym samym pomieszczeniu. "Więc." Próbuje ponownie otworzyć dialog.

Więc - powtarzam w milczeniu. Wydaje się, że to jej słowo go-to. Głęboka konwersacja. Jej perfumy przypominają mi Boone's Farm i wodę różaną mojej babci.

Przełykam kolejny łyk z mojej coli, grymasząc, gdy lodowata pianka uderza w tył mojego gardła. "Tak, więc."

Roger i brunetka podkręcają ścieżkę dźwiękową porno zza drzwi. Ta laska udaje, wrzeszcząc jak hiena na gazie rozweselającym. Dla mnie brzmi to jak "miejmy to już za sobą".

On chrząka uwalniając się, a ona mruczy kilka wymuszonych komplementów, po czym chwilę później toaleta spłukuje, jego pierwsza prezerwatywa tego wieczoru wiruje w otchłani.

Przez chwilę słyszę tylko bulgotanie coli w mojej butelce.

"Skąd jesteś?" Blond kanapowa dziewczyna pochyla się do przodu, jej wzmocniona silikonem rakieta prawie wylewa się z czarnego tank topu, uśmiech grający na jej ustach.

Sally. Jej imię w końcu rejestruje. Jest tlenioną blondynką, z dwoma calami czarnego odrostu. W szpilkach jest prawie tak wysoka jak kucyk szetlandzki, a makijażu ma tyle, że wystarczyłoby dla trzech drag queens gotowych do wejścia na scenę. Jestem uprzejmy, ale zdystansowany. To nie była noc, którą miałam w planach.

Zalotnie wzrusza ramionami, a klejnoty na jej bluzce błyszczą w sztucznym świetle.

Spotykam jej oczy przez ułamek sekundy, a potem odwracam wzrok. "Parę godzin na północ. Ale nie przez jakiś czas."

Jest kliknięcie i drzwi łazienki otwierają się za nią. Roger wyłania się, wyglądając jak kot z Cheshire, który właśnie zerżnął królową kier. Rzucam mu śmiertelne spojrzenie, ale wszystko, co dostaję w zamian, to grymas z otwartymi ustami, kiedy szarpie głowę w kierunku sypialni, odbijając wzrok między mną a sofą Sally.

"Gdzie byłeś?" Sally stara się jak może, aby utrzymać rozmowę, ale jedyną rzeczą, która płynie, są myśli o tym, że zabieram mojego najlepszego przyjaciela strzałem w szczękę.

Roger odpowiada za mnie. "Oklahoma, kochanie, on był w Oklahomie. Gdzie kobiety są rzadkie, a owce noszą obrączki". Roger szczerzy się, wsuwając ogon swojej koszuli w dżinsy. To cud, że nie macha kutasem w twarz Sally, prosząc o posprzątanie.

Przewracam oczami tak mocno, że pokój się kręci. Moje haki są w górze i gdyby nie był moim najlepszym przyjacielem, już bym go spłaszczyła. Dziś wieczorem nie jestem w nastroju na jego gówno. Sally robi ten "pssssffftt" dźwięk, jak ona sprężynuje z powrotem do pionu, rozczarowany, że nie jestem zainteresowany jej nadmuchiwane trzy Ds.

"Więc." Znowu to słowo, ale tym razem pochodzi od brunetki. "Wychodzimy czy co?" Podąża za Rogerem, marszcząc obszycie swojej czarnej sukienki. Chociaż "sukienka" jest hojnym określeniem, to, co ma na sobie, jest bardziej jak tank top, który jest rozciągnięty tylko na tyle, żeby nie dać się aresztować.

"Oczywiście, że tak." Roger wpycha portfel do tylnej kieszeni i rzuca mi boczne spojrzenie. Jego zęby znów są na widoku. "Co ty na to, Chad? Gotowy do wyjścia?"

Kiedy kiwa brwiami, prawie tracę panowanie nad sobą. Na szczęście dla niego stoję przy frontowym oknie i nie mogę się przejmować skokiem do drzwi wejściowych, żeby go znokautować. Jego uśmiech rozszerza się i chwyta swoje klucze, wskazując jeden na mnie.

"No i co, kolego?" Sprawdza się w lustrze, przebiega palcami przez swoją wojskową fryzurę. To prawie blond, powrót do skandynawskich korzeni jego rodziny. Moje, z drugiej strony, są brązowe jak syrop klonowy.

Tak nazywała je moja mama. Żaden szanujący się facet nie powiedziałby, że ma "brązowe włosy jak syrop klonowy". Myślę, że bycie z powrotem w moim rodzinnym stanie przywołuje myśli o mojej mamie i tacie.

Inne myśli też. Wspomnienia. Niektóre, które lepiej byłoby zapomnieć.

"Cóż, wiem, że jestem gotowy." Roger klepie mnie po ramieniu, gdy przechodzi obok. "A może chcesz najpierw ogolić to coś z twarzy?" Próbuje złapać mnie za brodę, a Bóg wie, że jest jej mnóstwo do złapania, ale odtrącam jego rękę z warknięciem. Odchylając się do tyłu, pocieram włosy na policzku środkowym palcem.

Roger chichocze i oddaje mi palec.

"Cóż, podoba mi się." Sally wstaje i kopiuje brunetkę, regulując brzeg swojej dżinsowej spódnicy w pokazie fałszywej skromności. "Uważam, że brody są seksowne".

Roger kiwa głową. "Uh huh. Oczywiście, że tak."

Uśmiecha się do mnie i trzepocze rzęsami, żartobliwa obelga Rogera przechodzi jej przez głowę.

"Gotowy, Chad?" Roger bawi się moim imieniem. Patrzy w moją stronę, spotykając moje oczy, mierząc tylko jak bardzo jestem wkurzony. Jego szczerbaty uśmiech rozprzestrzenia się jak mokra farba.

Moje pragnienie, aby wziąć go na ziemię, położyć go z pół-nelson, a następnie iść znaleźć cichy, puste łóżko jest zniewalające. Ale nawet jeśli jest półdupkiem, jest coś pocieszającego w byciu przy nim. Jest znajomy, a w tej chwili znajomy czuje się dobrze. Nigdy nie przestaje mnie bawić, to pewne. Pokazuje mi swój najlepszy, gównożerny uśmiech, odwraca się i bierze swój czarny Stetson z wieszaka na kapelusze.

Pękam z uśmiechem i potrząsam głową. "Chodźmy."

Roger rusza w stronę drzwi. "Panie, możemy?" Kiedy je otwiera, bryza przynosi ze sobą zapach bzu i świeżo skoszonego siana. Świerszcze zaczynają śpiewać, a pył gwiazd przeszywa szerokie wiejskie niebo.

Dziewczyny podrywają się i chichoczą ze sobą, gdy wychodzą przez drzwi, a Roger podąża za nimi tak blisko, że jest w stanie dać brunetce głośnego klapsa w tyłek, by wysłać ją w drogę.

Spogląda z powrotem przez ramię. "Więc teraz, kiedy wróciłaś, planujesz zachować swój wygląd Oklahomy? Ty channeling trochę starego Forrest Gump? Wiesz, bieganie od wybrzeża do wybrzeża. Mówię tylko, że ludzie będą mieli problem z określeniem, czy jesteś bezdomnym, socjopatą czy wikingiem."

Wyciąga mnie za drzwi i zatrzaskuje je za nami.

"Zamkniesz się, kurwa, w końcu? Gdzie my w ogóle idziemy?" Opadamy krokiem przez drewniane deski frontowego ganku w kierunku schodów.

Sally odwraca głowę, gdy idzie przed nami. "To chropowate spojrzenie jest gorące. Podoba mi się."

"Który samochód?" pyta Brunet. Roger nigdy nas nie przedstawił, a ja nie jestem na tyle zainteresowany, żeby zapytać o jej imię.

"Którykolwiek chcesz, panie, twój wybór."

Śmieją się i pędzą dalej przed siebie, zostawiając mnie i Rogera, byśmy szli razem. Przez chwilę jest jak za starych czasów. "Muszę przyznać, że dobrze sobie radzisz", mówię, kiwając głową na linię samochodów.

Z trzech pojazdów ustawionych przed nami, pickup Ford 350 byłby moim pierwszym i jedynym wyborem. Roger o tym wie, dlatego to właśnie nim odebrał mnie z lotniska. Jest tak duży jak pieprzony samolot, który mnie przywiózł, z czarnymi podwójnymi oponami, czterema drzwiami i silnikiem gotowym unieść ciężar tuzina Clydesdales.

Dziewczyny nie obdarzają ciężarówki drugim spojrzeniem; od razu kierują się do debaty między Mercedesem a Range Roverem.

"Tak, wiecie, radzę sobie dobrze. Wiesz, kiedy mama przeszła i sprzedałem starą farmę, to miejsce było idealne. Trochę bliżej cywilizacji z dostępem do autostrady dla klinik haul-in niż z powrotem do domu. Dwieście akrów, wszystkie areny i pastwiska ustawione. To działało idealnie. Dodaj do tego biznes związany z treningiem koni i wiążę koniec z końcem. Ale to wszystko już wiesz. Ale, mam franczyzę mojego systemu, czy mówiłem ci?"

"Twój system?"

Roger i ja zaczęliśmy trenować konie od czasu, zanim mieliśmy jakiekolwiek włosy na naszych jajach z powrotem w naszym rodzinnym mieście Meyer około dwóch godzin stąd. Od tego czasu mogliśmy obrać różne ścieżki, ale nasze korzenie tkwią w tym, czego nauczyliśmy się razem przez wiele lat i mnóstwo błędów. Jeśli potrzebujesz porcji skromnego ciasta, trenowanie koni jest dobrym miejscem, aby zacząć. Nie obchodzi ich, kim jesteś, ile zarabiasz, ani jak bardzo jesteś wyniosły. To wymaga cierpliwości, a co więcej, najlepiej sprawdź swoje ego, bo potrafią wyczuć fałsz jak tygodniowe zabójstwo na drodze.

Śmieje się, podnosi ręce. "Ok, masz mnie. Nasz system. Ale wiesz, mamy różne style, stary. Tak czy inaczej, spakowałem go, nadałem mu markę. Filmy, webinaria. Robię trzy seminaria miesięcznie. W całym kraju, z pełną stajnią chętnych uczniów za 12 stówek. Mam nawet własną linię sprzętu treningowego i suplementów."

Kiwam głową. "Dobrze dla ciebie, stary."

"Gdzie idziemy?" Sally krzyczy ze swojego miejsca przy Range Roverze.

Roger przykłada rękę do ust i odpowiada. "Murphy's."

"Nie." Zatrzymuję się na żwirowym podjeździe.

"Człowieku, co teraz?" Roger odwraca się i mruży oczy na mnie. "Daj spokój, nikt nie będzie wiedział, kim jesteś. Jesteśmy dwie godziny od miejsca, gdzie ktokolwiek cię zna. Nie musisz się o to martwić tutaj. A nawet gdybyśmy byli z powrotem w domu, nikt nigdy nie rozpoznałby cię z tymi wszystkimi włosami. I w tej czapce z daszkiem. Kto tu, kurwa, nosi czapkę z daszkiem? Chyba, że z napisem 'Mack' albo 'John Deere'." Roger parsknął na swój własny żart, ale nie ruszam się z miejsca.

"Nie idę do Murphy'ego." Moja skóra kłuje, wieczór nagle staje się chłodniejszy niż jeszcze chwilę temu. Murphy's to miejsce, w którym Roger i ja spędzaliśmy czas tuż przed moim wyjazdem do Oklahomy. To było dobre dziewięćdziesiąt minut drogi od naszego rodzinnego miasta, kiedy miał tu mieszkanie, a wtedy potrzebowałem tej odległości. To był rodzaj gównianego czasu w moim życiu i po prostu nie chcę wycieczki w dół uliczki pamięci.

"Dobra, dobra." Roger macha na mnie ręką. "Gdzie więc? Twoja decyzja, kolego."

"Głowa nad kilkoma miastami, może Plythesville. Mają to centrum z kilkoma barami. Jestem pewien, że nie tak wiele się zmieniło przez cztery lata".

"Fuck man, to całe czterdzieści minut drogi stąd. Zajmie nam to tyle czasu, że spotkamy się wracając".

"W takim razie idź śmiało do Murphy'ego, ale ja zostaję tutaj". Obracam się, aby skierować się z powrotem do domu.

"Dobra, dobra." Roger wzdycha i kręci głową. "Dobrze, dobrze, że jest ta gigantyczna stodoła z miejsca, wiesz," myśli przez chwilę. "Crutches. Tak, to jest to. Ma dobrą i awanturniczą mieszankę stałych bywalców, motocyklistów i wieśniaków."

"Dobrze." Jeśli ktoś mnie rozpozna, będzie to cudem tak daleko od domu, ale dziś wieczorem muszę mieć pewność, że jestem anonimowy. Poza brodą i włosami, od wyjazdu przybrałem dobre trzydzieści funtów mięśni. Moje życie w Oklahomie składało się z koni, obowiązków i dwóch godzin na ciężarach każdego dnia.

Roger zaczyna iść w stronę dziewczyn, naciskając w dłoni breloczek i światła Range Rovera ożywają.

"Jedźmy." Wydmuchuję śmiech, a przy tym wszystkim, co się dzieje, dobrze jest rozładować napięcie w ten sposób. "Potrzebujesz piwa".

"Tak?" Roger chichocze. "Jesteś pewien, że nie masz sześciopaka ukrytego w tej brodzie? Dlaczego nie zakorzenisz się tam i nie zobaczysz, co się wytrząśnie?".

Uderzam z półobrotu w jego szczękę, ale Roger wyskakuje do przodu. Chybiam o włos i jestem pewien, że musiał poczuć pęd powietrza, gdy moja pięść minęła jego twarz. Każdy, kto nas nie znał, pomyślałby, że to poważna sprawa, ale on śmieje się i gwiżdże, gdy odjeżdża w kant, pozostawiając mi kilka uspokajających oddechów późnoletniego powietrza Michigan.

Sięgam w górę, aby złapać grube włosy, które zwisają z mojej brody, i jest pustka, która dudni w moich jelitach. Bycie w domu bez pojęcia o przyszłości jest zarówno uwalniające, jak i przerażające.

Roger odwraca się i opiera o Rovera, podczas gdy dziewczyny wchodzą do tyłu. "Ponieważ nie wydajesz się zainteresowana prezentem z okazji powrotu do domu, który ci przyniosłem, widzę trójkącik w mojej przyszłości i może będziesz musiała znaleźć sobie drogę powrotną". Czubek jego kapelusza na mnie, a następnie clucks jego język. "Just sayin'."

On przytakuje, a ja odwzajemniam się tym samym, podchodząc do niego. Dziewczyny są z tyłu, dostosowując swoje spódnice do jakiegoś poziomu przyzwoitości.

"Hej." Ustawiam moją rękę na jego ramieniu, trzymając go sekundę dłużej od otwarcia drzwi kierowcy. "Dzięki, że pozwoliłeś mi zostać. Zejdę do miasta i jutro zacznę szukać mieszkania. Na pewno nie przeszkadza ci, że moje miejsce jest w pobliżu? Konkurencja?"

"Do diabła, nie. Kolego, cieszę się, że mam cię w pobliżu. Nie konkurujemy, myślę, że to pomoże obu naszym biznesom. A wiesz jak to jest tutaj, znalezienie własnej farmy ze stodołami, arenami treningowymi i wszystkim innym, czego będziesz potrzebował, cóż, to może trochę potrwać. Albo będziesz musiał znaleźć pustą przestrzeń i zbudować wszystko. To też może spowodować uszczerbek w twoim portfelu. Cena ziemi tutaj nie jest taka jak kiedyś. Miasto wkracza do akcji. Nie można zatrzymać postępu."

"Tak, poradzę sobie. Mój portfel jest w porządku."

"Przykro mi, stary." Jego zwykły lekki ton zniknął. "Wiem, że trudno jest wrócić. Z tym co się stało z Leanderem i farmą i wszystkim. Ale cieszę się, że tu jesteś." Roger wykręca usta w stronę, po czym kręci głową i obdarza mnie złośliwym uśmiechem. "Jesteś tym, kim chcę być, kiedy dorosnę i się zestarzeję! A teraz wsiadaj, kurwa, do samochodu i jedźmy się upić, ty cipo".

Yep, nie ma miejsca jak w domu.




Rozdział drugi

CHAD

Małe miasteczka są pełne klików i stereotypów. Wydaje się, że ulubioną rozrywką wszystkich jest przekazywanie informacji. Informacje o wszystkich innych są najlepszą formą rozrywki, a złe wiadomości są tak samo dobre. I właśnie dlatego nie wracam do Meyera.

Wspaniale było, gdy Roger się tu zadomowił. Wystarczająco daleko od domu, ale z nim tutaj czuje się jeszcze jakoś zakorzeniony. Kiedy Leander, mój przyrodni brat, miał proces, można było pomyśleć, że to znowu sprawa O.J.. Pamiętam, że ludzie jechali za nami samochodami do domu, gonili nas. Ten cały okres w moim życiu to coś, o czym wolałbym zapomnieć. Ale pamiętam ból na twarzy mojej mamy, sposób, w jaki mój tata stał się chudy i pociągły, zmęczony. Nigdy nie doszedł do siebie.

Pamiętam, że się wstydziłem. Do diabła, to nadal nie minęło.

Ale dzięki mojemu nowemu wyglądowi wikinga i dystansowi, jaki postawiliśmy między sobą a moim rodzinnym miastem, czuję, że zaczynam od nowa. A poza tym, lata spędzone na zachodzie zmieniają wszystko. Spędziłem swój czas zmieniając bezradnych w pełnych nadziei. Zagubionych w odnalezionych. Jasne, mieli cztery nogi, a zapach konia to nie dla każdego pomysł na perfumy, ale dla mnie to najbliższe niebo, jakie mogę znaleźć na planecie Ziemia.

Roger jedzie nieoświetlonymi drogami gruntowymi, rozmawiając z dziewczynami, a ja patrzę przed siebie, dopóki nie zobaczę świateł wielkiej stodoły.

Parking przy Crutches jest w połowie wypełniony motocyklami i pickupami. Tuzin lśniących Harleyów stoi przy wejściu, prawdopodobnie lokalny MC, ale wokół są inne motocykle wymieszane z płaskimi łóżkami wciąż ułożonymi z siana. Są tu też inne pojazdy. Hondy i Priusy, które przedostały się z nowych przedmieść na wschód. Jak mówi Roger, nie można zatrzymać postępu.

Gdy wjeżdżamy na parking, słyszymy muzykę, która pulsuje o szyby samochodów. Roger chwyta za kierownicę i ustawia Range Rovera w miejscu przy linii drzew, gdzie pojazdów jest mniej.

"Dlaczego zaparkowałeś tak daleko od drzwi?" Sally uderza w wysokie tony ze swoim niezadowoleniem i wypełnienia w tylnej części moich zębów to czują. "Nie lubię chodzić." Zerkam w moje boczne lusterko, by zobaczyć, że już odświeżają swoje twarze większą ilością makijażu.

"Będę cię niósł". Roger stawia samochód w parku i odwraca się do tylnego siedzenia. "Po prostu wskakuj." Spogląda w dół w kierunku swojego krocza, a następnie z powrotem na dziewczyny. Ich śmiech nie jest przekonujący, ale Roger nie przejmuje się tym.

Kiedy otwierają drzwi i zaczynają wychodzić, chwytam Rogera za ramię. "Musisz się nauczyć trochę manier, mój przyjacielu". Mój ton jest lekki, ale to prawda i czasami jego brak szacunku do kobiet mnie wkurza. Nigdy nie mówiłbym do dziewczyny w sposób, w jaki on to robi.

"Chad, stary, musisz nauczyć się rozjaśniać i zaliczać". Roger sprawdza się raz we wstecznym widoku, zanim chwyci klamkę i wepchnie breloczek do kieszeni.

Potrząsam głową, nie odpowiadając na jego gruff chuckle.

"Jesteś oficjalnie znowu dziewicą, wiesz o tym, prawda? Znam cię; nie dostałeś nawet kawałka tego słodkiego ciasta z Oklahomy, prawda?". Wyskakuje przez drzwi i zatrzaskuje je za sobą.

Dziewczyny są już dziesięć stóp przed nami, gdy wysuwam się z drzwi pasażera i reguluję czapkę z daszkiem w dół. Bycie z powrotem ma moje jelita węzeł. Nie powinienem czuć się gównianie z powodu tego, co się stało - to nie miało nic wspólnego ze mną. W jakiś sposób czuję, że bałagan Leandra wciąż na mnie ciąży.

Roger podnosi rant swojego kapelusza i kopie kamień na brudnym parkingu w kierunku dziewczyn, sprawiając, że obracają się i ziewają.

"Nie chodźcie sobie teraz. Mój przyjaciel potrzebuje trochę miłości".

"Zamknij się, kurwa, człowieku. Dość." Spojrzenie, którym strzelam do Rogera, uspokaja jego tyłek, bo jego żarty stają się cholernie stare.

"Dobra, dobra." On chuckles i potrząsa głową. Zamykamy przestrzeń w kierunku drzwi, a dziewczyny zwalniają, gdy widzą bramkarza zbierającego cover charge. "Hej, przyprowadzasz Arabelle z powrotem?"

Jestem zaskoczony, że jest zainteresowany - zaskoczony, że nawet pamięta jej imię - ale wtedy to jest Roger. W jednej chwili jest zarozumiałym wrzodem na tyłku, a w następnej jest szczery i solidny.

"Tak, w gruncie rzeczy jestem. Najpierw muszę znaleźć jakieś miejsce. Chyba nie mogę bez niej żyć. To moja dziewczyna." Moje serce zaciska się na samą myśl o jej powrocie do Oklahomy beze mnie. Odkąd ją dostałem, nie rozstawaliśmy się na dłużej niż kilka dni. Mam transport, który czeka, żeby ją odebrać, powinnam poprosić Rogera, żeby ją u niego zakwaterował. Nie wiem dlaczego się waham, może nadal nie jestem w stu procentach pewien, że powrót do Michigan to właściwy ruch.

"Pamiętam, jak odebrałeś ją na tej aukcji. Biedna klaczka była o włos od jedzenia dla psów. Masz sposób na te uszkodzone. Coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem."

Arabelle była cała w kości biodrowej i nienawiści, kiedy wyprowadziłem ją z ringu aukcyjnego. Ze wszystkich koni, które trenowałem, ona była dla mnie punktem zwrotnym. Widziałem ogień w jej oczach; wiedziałem, że jest wyjątkowa, ale nie znała nic poza smutkiem i okrucieństwem. Teraz jest czempionem koni wierzchowych, ale dla mnie to coś więcej. I tak bliskim związkiem, jaki kiedykolwiek miałem. Jest centrum mojego programu treningowego i jeździ ze mną na każdą klinikę i seminarium, które prowadzę.

Hulk strzegący drzwi baru wygląda jakby wyszedł ze starego Zachodu. Kowbojskie buty i Stetson, dżinsy tak obcisłe, że jego zwisająca z lewej strony paczka wywołuje chichot i podziw dziewczyn, które czekają, aż ich dogonimy.

Oboje sięgamy po nasze portfele w tym samym czasie, ale Roger kładzie rękę na moim nadgarstku. "Whoa, stary, mam to." Zatrzymuje się obok dziewczyn i wyciąga chrupiącą setkę. "Schowaj swoje pieniądze. Witaj w domu."

"Nie, mam to." Mój portfel jest wypchany zdecydowanie zbyt dużą ilością Benjaminów, żeby być w barze, ale nie pomyślałem o tym, kiedy wczoraj opróżniałem swoje konto czekowe. Większość pieniędzy zostawiłem na dwóch kontach inwestycyjnych, którymi się bawiłem, ale nie chciałem zostawiać kupki w Oklahoma State Bank & Trust. Nie wydaje się, żeby mieli oddział w Michigan.

The Electric Slide skręcił w stronę Zaca Browna, a Sally zaczyna pstrykać palcami w powietrzu i kręcić tyłkiem, gdy wszyscy wchodzimy do środka.

Roger wciska stówkę w rękę bramkarza i nie czeka na resztę.

"Daj spokój. Nie mam zbyt wielu zalet, więc przynajmniej pozwól mi zapłacić".

"Wiesz, nie jesteś dupkiem", mruczę obok jego ucha. "Po prostu bardzo się starasz, żeby wszyscy myśleli, że jesteś".

"Tak? Powiedz to Courtney. Nie sądzę nawet, żeby znała już moje prawdziwe imię. Nazywa mnie dupkiem, jakby to było na moim akcie urodzenia". Roger czubkiem kapelusza wskazuje na kilka pań, które przechodzą obok. "Ona może przyjść później. Chce się przywitać ze swoim bratem z innej matki."

Courtney jest siostrą Rogera. Jest prawie moją siostrą. Jest szorstka wokół krawędzi i trzyma tyłek Rogera w ryzach.

"Brzmi dobrze. Dobrze sobie radzi?"

"Jest dobrze. Właśnie zerwała ze swoją dziewczyną, więc jest trochę wredna, ale co tam. Tylko nie zdziw się wieczorem, gdy wejdzie przez drzwi z uściskiem dla ciebie. Tylko mówię, bądź przygotowany. Ona jest jak pieprzony huragan w szpilkach."

Z tym, jesteśmy w drzwiach. Bar to ogromna przestrzeń, nawet większa niż wtedy, gdy wychodziłem. Ogromne sklepienia ze starymi belkami stodoły podtrzymującymi szczyt dachu. Parkiet jest pokryty różnymi typami miejskimi i wiejskimi, wszyscy walczą o przestrzeń, a w powietrzu unosi się zapach piwa, testosteronu i zbyt dużej ilości perfum.

Niestety, nie cierpię barów. Nawet takich miłych, jak Crutches.

Kiedy Roger i ja mieliśmy po szesnaście lat, staruszek Reynolds, który pracował jako pomocnik na rodzinnej farmie Rogera, kupił nam piątą część Jacka pewnego piątkowego wieczoru. Wypiliśmy całą w ciągu kilku godzin, a ja rzygałem przez resztę nocy. Mówię wam, rzyganie w rowie na skraju pola kukurydzy z moim najlepszym przyjacielem obok mnie, jęczącym za swoją mamę, to nie jest mój pomysł na dobrą zabawę.

Od tamtej pory picie nigdy mnie nie interesowało, podobnie jak bezsensowne zaczepki. Roger, z drugiej strony, doskonale czuje się w tym lokalu, gdy przedzieramy się przez tłum do opuszczonego stolika niedaleko tylnego baru i na szczęście w sporej odległości od głośników na parkiecie.

"Chcę rum i dietetyczną colę." Sally ćwierka nam swoje zamówienie, odwraca głowę do Rogera, a potem z powrotem skanuje tłum wyglądając jak podekscytowany maluch.

Brunetka odwraca się i trzyma w górze dwa palce, a następnie pochyla się, aby szeptać i chichotać do ucha Sally, jak oni moczyć się obfitość męskiej selekcji w tłumie. Odsuwam krzesło od stołu i siadam na moim zrzędliwym tyłku.

Roger chichocze, gdy siada na drewnianym krześle obok mnie. Zmiata z głowy kapelusz z szerokim rondem i odkłada go na stół, po czym przeczesuje dłonią swoje krótko przycięte włosy i szczerzy się do Sally, która wgramoliła się na krzesło obok mnie.

Wypycham głęboki oddech, który wstrzymywałam, i wciskam palce w oczodoły. Nawiązanie kontaktu wzrokowego tylko by ją zachęciło.

"Czy możemy dostać tu jakąś obsługę?" Ona pstryka przez stół w tłum. Kiedy spoglądam w górę, widzę, jak niecierpliwie klapnie ręką na kogoś.

Patrzę tam, gdzie ona patrzy, ale widzę tylko tacę wypełnioną napojami, która jest manewrowana przez tłum. Przesuwam ciężar ciała, próbując zyskać kilka centymetrów więcej przestrzeni między sobą a Sally.

Jej ręka wystrzeliwuje wyżej w powietrze i tym razem jej głos przybiera suczy ton, który sprawia, że jestem zażenowana siedzeniem przy tym samym stole.

"Dziewczyno!" Jej dziąsła klapią razem z dłonią. "Hej, pracujesz czy nie? Jak długo musimy czekać, żeby dostać cholernego drinka?" Ona krzyczy teraz i ja shove moje krzesło z powrotem popping i z dala od niej. Nie będę siedział obok tego całą pieprzoną noc i Roger łapie spojrzenie w moich oczach. Rzuca mi współczujące mrugnięcie. Nawet dla niego to zbyt wiele.

Odwracam się, żeby odejść od stolika, ale nie ma mowy, żebym pozwolił jej przejść. "Hej," pstrykam, a potem sprawdzam siebie, pamiętając, że Sally jest kobietą i nawet jeśli wygląda jak blond Oompa-Loompa, zasługuje na szacunek. Zbieram moją powściągliwość, zanim kontynuuję. "Nie mów do ludzi w ten sposób". rapuję moje knykcie na stole przed nią, upewniając się, że zwraca uwagę. "Nie bądź niegrzeczny, jest tu tłoczno."

Wyrzucam z siebie głęboki oddech i rozważam wyjście na zewnątrz i podwiezienie do domu.

"Co cię to, kurwa, obchodzi?" Chrapliwy ton Sally napina mięśnie w dół moich pleców. "Ona jest kelnerką, na crissake." Sally śmieje się i nagle wyjście nie jest na porządku dziennym.

Ona musi nauczyć się trochę manier. Część mnie chce się na nią rzucić, ale łagodnie mówiąca, dżentelmeńska część mnie zajmuje miejsce po drugiej stronie stołu, bo niewiele rzeczy wkurza mnie bardziej niż ludzie decydujący o tym, jak powinni kogoś traktować w oparciu o jakąś fałszywą hierarchię ważności.

A na dodatek, z tego co usłyszałem z ich rozmowy w Roverze, Sally jest bezrobotna. Ironia działa mi na nerwy i mój bezpiecznik szybko się wypala. Mój zdenerwowany tyłek jest już na nogach, gotowy do ponownego spaceru, ale mam kilka słów, zanim pójdę.

"Każdy zasługuje na-" Jestem gotowy położyć się do niej z obu beczek, kiedy widzę tacę kelnerki rozpocząć naszą drogę i złapać pierwszy rzut oka na jej twarz.

Nigdy nie wiedziałem, co ludzie mieli na myśli, mówiąc, że czują, jak ziemia przesuwa się pod ich stopami, ale teraz na pewno tak jest. Nie proś mnie o wyjaśnienie tego, bo nie mogę, ale jest ten miękki wstrząs w mojej klatce piersiowej, podciągając mnie ostro do góry. I kiedy zamykam na nią oczy, widzę coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem.

Ale czułem to już wcześniej. Raz. W chwili, gdy tego dnia na ringu aukcyjnym spojrzałem na Arabelle, wiedziałem, że coś się wydarzy, tak jak teraz wiem, że coś się wydarzy. Tylko nie jestem kurwa pewien, co to dokładnie jest.

"Co mogę dla was zrobić?" Głos anioła dzwoni w mojej głowie jak dzwony kaplicy.

Możecie się pode mnie podciągnąć.

Słowa, które przebijają się przez moją głowę, szokują mnie. Najsłodsza twarz, jaką kiedykolwiek widziałem, patrzy na mnie. Ciepła, domowa niewinność i krągłości, które rozświetlają zbyt długo ciemne części mnie, sprawiają, że mrugam, próbując upewnić się, że to nie sen.

Jej imię brzmi Lori, ale ona nie wygląda jak Lori. Wszystko w niej mówi moje i potrząsam głową, próbując się opanować.

Wpatruje się we mnie, a jej oczy łapią moje przez długą chwilę. Nie tylko patrzą na mnie, ale tagują mnie, a mój kogut decyduje, że jego długa zima dobiegła końca.

Sally i brunetka odszczekują swoje zamówienia na drinki w jej stronę, a ona przyjmuje je z szybkim uśmiechem, po czym jej oczy wracają na moje.

Jestem pierwszym, który przyznaje, że jestem zdezorientowany tym, co się teraz dzieje, ale jestem bezsilny, aby to powstrzymać. Ta dziewczyna rzuciła na mnie czar w ciągu kilku sekund, a mój umysł szybko przechodzi do myśli o jej ubraniach leżących na podłodze mojej sypialni i moich palcach kopiących w jej biodra.

"A ty?" Jej ciemne rzęsy trzepoczą w moim kierunku i nie mogę pomóc w wyobrażeniu sobie tych oczu idących szeroko za pierwszym razem, gdy mój kogut wślizguje się między jej soczyste uda i w górę do tego, co mój umysł wierzy, że już należy do mnie.

"A co ze mną?" Przesuwam się i robię krok wokół oparcia krzesła Rogera. Przysięgam na chuj, że łapię jej zapach i przebiega on jak ogień po mojej skórze. "Powiem ci wszystko, co chcesz wiedzieć".

Jej pytający uśmiech i lekkie przewrócenie oczami nie zniechęca do tego, co to jest, co powołała do życia.

Kurwa, ona ma cholerny dołeczek. I rosnący boner w moich spodniach też to widzi.

Nagle zdaję sobie sprawę z każdego kutasa, który spogląda w jej stronę. Nie obchodzi mnie, czy chcą się tylko napić. Nie chcę, żeby ktokolwiek patrzył w jej stronę. Nawet nie chcę jej tu, kurwa, widzieć; to nie ma sensu, ale chcę ją stąd zabrać, żeby żaden inny mężczyzna nie mógł już nigdy spojrzeć na nią.

Trzeba super ludzkiego wysiłku, żeby ukryć wszystko, co dzieje się teraz w moim ciele i umyśle. Uczucia, których nie potrafię zidentyfikować, pełzną od palców u stóp, aż oplatają moją czaszkę. Uczucia nie są tylko w środku, ale także w moim kroczu, które jest gotowe do wyrwania się z moich Levisów.

Mogę się spuścić od samego patrzenia na jej dołeczek. Czy to możliwe? Mam to w dupie; mój hard-on widzi to samo co ja i prędzej czy później, ona będzie miała dobre spojrzenie na to, co jej dołeczek robi ze mną.

"Chad." Śmiech Rogera wyrywa mnie z mojego transu. "Zamierzasz zamówić czy po prostu sprawić, by biedna dziewczyna stała tam będąc niewygodną przez resztę nocy?"

Walczy z kolejnym uśmiechem, a ja nie widzę dyskomfortu. Widzę maleńkie iskierki rozświetlające jej czekoladowe brązowe oczy. Ona jest wspaniała i robię kolejny krok do przodu, do którego ona kontruje z powrotem.

"Chcesz drinka czy nie?" Ona traci uśmiech i widzę, jak przełyka.

"Nie, nie chcę drinka. Chcę twój numer."

Roger wydaje z siebie okrzyk, po czym przerywa. "Przepraszam. Spójrz, Lori, był w zacisznej górskiej chacie przez kilka zbyt wielu lat, więc jego umiejętności społeczne, choć brakowało wcześniej, teraz wydają się nieistniejące. Nie gryzie jednak. No, chyba że ty tego chcesz". Roger oblizuje wargi, a myśl, że patrzy na nią z czymkolwiek innym niż najczystsze wyobrażenia, sprawia, że mam ochotę go zrównać z ziemią.

"Dobrze." Ona przechyla głowę, próbując ustalić, czy jesteśmy tu skończeni.

Ona wypuszcza mały dziewczęcy chichot i tracę mój pieprzony umysł. Wszystko to seksowne z niewinną słodyczą na wierzchu i krople cum zaczynają moczyć moje bokserki. To tak, jakbym oszczędzał każdą pożądliwą myśl, którą powinienem był mieć przez ostatnie Bóg wie ile lat i wszystkie one przychodzą na zawołanie właśnie teraz wewnątrz mojego ognistego mózgu.

Nie chcę, żeby odeszła, ale nie jestem pewien, czy mogę związać jej tyłek i przewiesić przez ramię bez podniesienia brwi. Więc po prostu moczę ją i uśmiecham się.

"Cóż, wrócę z twoimi napojami." Ona odwraca się, a moje oczy podążają.

Jej talia jest idealnym rozmiarem dla moich rąk, jej tyłek jest idealnym rozmiarem do pieprzenia, ssania, gryzienia i oglądania. W rzeczywistości, nie ma części jej, która nie jest idealny rozmiar. Ona jest powolna w zakrętach i głębokich dolinach. Kto chce nudnej prostej; wezmę wszystko, co ma i wykorzystam każdy soczysty cal.

Pochylam głowę, by uzyskać lepszy kąt obserwacji jej ruchu przez tłum. Ma na sobie te błyszczące baletki w kolorze wiosennego nieba Oklahomy, a nie buty czy wysokie obcasy jak inne kelnerki. Jej dopasowana spódnica w kolorze baby-blue sięga jej do połowy uda.

Moje oczy podążają za krzywizną w dół jej wewnętrznej nogi, za kolanami, kiedy zgina je i podchodzi na palcach, jakby uważała, żeby komuś nie przeszkadzać, omijając kilka Barbie-barowych much z makijażem tak grubym, że wygląda, jakby nosiły maski na Halloween. Ale sposób, w jaki chodzi, daje mi tylko lepszą perspektywę i jedyne, co mogę sobie wyobrazić, to jak bardzo chcę prześledzić te krzywizny, zapamiętując je czubkiem języka, a potem zacząć wszystko od nowa palcami. Płukać i powtarzać.

Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, jaki jest mój "typ", ale widząc ją, dociera do mnie, że jest ku temu powód. Nie mam swojego typu.

To ona. Ona jest tym. Mój typ to ta jedna dziewczyna. Dojrzała, bujna i słodka jak szarlotka.

Nie wiem, czy ma chłopaka, czy jest mężatką, czy do cholery, z tego co wiem, może mieć żonę. Ale jedno jest jasne w moim umyśle, cokolwiek to jest, jest część mnie, która już zdecydowała, że muszę być częścią jej życia.

Przechodzi obok grupy pięciu miejskich chłopców ubranych w dżinsy bez metki Levi's lub Wrangler. W rzeczywistości myślę, że mogli źle skręcić i zrobić zakupy w damskim dziale dla tych wymyślnych spodni.

Jest coś takiego w kolesiu, który trochę za bardzo dba o swój wygląd, co mnie denerwuje. Jakby nie mieli wystarczająco dużo do zaoferowania od wewnątrz i to sprawia, że trochę za bardzo przejmują się tym, jak wyglądają na zewnątrz. Nie wysyłają prawdziwych męskich sygnałów, jeśli chodzi o mnie.

Nieważne, to co noszą nie jest moim zmartwieniem, ale to co jest moim zmartwieniem to sposób, w jaki skurwiele patrzą na nią, gdy próbuje się przecisnąć i nie dają jej cholernej uprzejmości, by się odsunąć i dać jej miejsce do przejścia.

Wymusza grzeczny uśmiech, ale widzę dyskomfort na jej twarzy. Jest wkurzona, ale jest zbyt grzeczna lub zbyt nieśmiała, żeby to powiedzieć. Zamiast tego widzę, jak wypowiada słowa 'pardon me', jej pełne usta kształtują każdą sylabę, jakby słowa były zrobione z pieprzonej gliny, ale patrol dublerów ją ignoruje i widzę czerwień.

Lekceważenie jej i nie dawanie ani cala w przeciwnym kierunku? To naciska wszystkie moje guziki. Zmuszają ją do przepychania się, powodując, że jej obfite cycki ocierają się o ramię jednego z nich, a moja krew zaczyna wrzeć. Musi podnieść swoją tacę nad głowę i mocno się schować. Jej zakłopotanie i desperacja pokazują w sposób, w jaki jej ramiona ciągną się w stronę uszu, a ona traci uśmiech.

Skurwiele. Ktoś może mieć lekcję bycia dżentelmenem nadchodzącą bardzo szybko.

"Chad, hej." Roger smaga tył mojego ramienia od tyłu. "Jezu, człowieku, będziesz się na to gapił całą noc?".

Zbieram swoją powściągliwość. Może być moim przyjacielem, ale w tej chwili to nie znaczy dla mnie zupełnie nic. Słysząc, jak nazywa ją "tym", sprawia, że moje pięści kulą się.

"Ostrożnie. Uważaj na swoje maniery." Chrząknąłem na mojego przyjaciela z dzieciństwa.

"Co jest kurwa?" Jego twarz rozjaśnia się w szczerbatym uśmiechu i uderza w stół, wysyłając pisk z dziewczyn, które, na szczęście, wydają się tracić zainteresowanie tym, co dzieje się za nimi. "Znasz ją? Huh? Jakiś stary płomień? Może kiedyś ją przeleciałeś, chociaż wątpię, żebyś pamiętał tak daleko wstecz".

"Lepiej zamknij swoją pieprzoną gębę. Powiesz jeszcze jedno pieprzone słowo, a wyślę ci zęby do migdałków".

Roger wpycha sobie język w policzek. Jego oczy nadal iskrzą się z rozbawienia, ale rozumie przekaz. To nic osobistego, ale miałem na myśli to, co powiedziałem.

"Dobra, kolego. Po prostu cieszę się, że widzę cię z powrotem w krainie żywych. Idź po to, co chcesz."

Odwracam się z powrotem, mrucząc pod nosem. "Zamierzam."

Ona jest dwa douches w tłumie chłopców miejskich teraz, próbując przecisnąć się przez pięć z nich, kiedy jeden krok za nią i blokuje mój widok. Jego załoga patrzy jak on sucho nurza się w powietrzu za jej tyłkiem i myślą, że to gówno jest zabawne, ale ja się nie śmieję. W mgnieniu oka kieruję się w ich stronę, ciepło zbierające się w mojej klatce piersiowej i promieniujące w dół moich ramion do zaciśnięcia moich pięści.

"Hej, gdzie jesteś-" Roger woła za mną, ale jestem na misji, gdy oczyszczam sobie drogę przez tłum. Nie znam tej dziewczyny, ale wiem, że w mojej obecności nikt nigdy nie będzie jej tak lekceważył.

Nadal są wcięci, jak w jakimś klubie komediowym, kiedy kłaniam się za skoczkiem powietrznym z jego zarozumiałą postawą i ulizanymi do tyłu włosami. Jestem cichym typem, ale nigdy nie byłem jednym z tych, którzy kurczą się przed walką.

Trzech chłopaków widzi, że się zbliżam, trudno mnie przeoczyć. Kutas, który ma zostać zaszkolony, jest odwrócony do mnie plecami, ale zajmuje mu to tylko ułamek sekundy, aby odebrać sygnały z twarzy swoich przyjaciół, że za nim dzieje się coś wielkiego.

Moja głowa wiruje od wariantów, jak mam to rozegrać. Brałem udział w bójkach, ale ten kawał gówna nie ma na to wpływu. Mam szósty zmysł, jeśli chodzi o ludzi, a on nie ma sobie równych.

Zanim się odwróci, decyzja jest już podjęta. Chcę położyć tego skurwiela i użyć obcasa mojego buta, żeby wbić mu trochę manier, ale wyrzucenie mnie z tego miejsca nie posłuży mojemu nowemu celowi na ten wieczór, którym jest pilnowanie jej.

"Czego ty kurwa chcesz?" Ten mały skurwiel nagle ma komplet jaj. Może i są wielkości kilku mysich odchodów, ale jaja jednak.

Uśmiecham się, i trzymam brodę, patrząc na niego z góry. Widzę, jak jego drużyna ustawia się w kolejce, by osłaniać jego tyłek, i jest mi za nich wstyd. To gówno nie będzie żadnym odstraszaczem.

"Pójdziesz i dasz napiwek tej kelnerce, która właśnie przeszła obok." Mój głos jest wyraźny, dudniący ze mnie jak jedenaste przykazanie.

"Co? Pierdol się." Zatrzasnął się z przesadnie dramatycznym przewróceniem oczami. "Lepiej się odsuń."

Opuszczam rękę z mojej brody i szczotkuję jakieś niewidzialne gówno z ramienia faceta opuszkami palców, wdzierając się w jego przestrzeń osobistą, jakby to było moje boskie prawo. Będąc wokół koni przez całe moje życie, jednej rzeczy się uczysz, zawsze zachowujesz spokój. Nieważne, co się dzieje wokół mnie, jestem nie do zdarcia.

Oczyszczam gardło i kiwam głową w stronę, gdzie wciąż widzę Lori poruszającą się przez tłum. "Ta kelnerka. Właśnie ją obraziłeś, a to gówno ze mną nie lata. Więc jeśli nie chcesz nosić dupy za kapelusz, masz ją przeprosić, grzebiąc w portfelu, wymyślając sto dolców, przejdź swoją żałosną dupę tam i połóż ją na jej tacy. Dasz jej napiwek, albo będziemy mieli inną rozmowę".

Opuszczam dłoń z jego ramienia i kciukiem ściskam sztywną rękojeść noża, który zawsze noszę w przedniej kieszeni. Zaciskam go między kciukiem a palcem wskazującym, wysuwając go, zanim z uśmiechem wepchnę go z powrotem do kieszeni. Jeśli mój ogólny rozmiar nie jest wystarczająco onieśmielający, z włosami prawie do ramion i brodą na styku, jestem pewien, że wyglądam przerażająco dla tych chłopców z miasta.

Jeśli ten facet ma choć trochę rozumu, potrafi odczytać szaleństwo w moich oczach i zdać sobie sprawę, że w jego najlepszym interesie jest załatwienie tego bez zadawania ciosów. Chcę spędzić resztę tego wieczoru na podziwianiu cudu, który właśnie wkroczył w moje życie, ale zrobię to, co muszę, żeby upewnić się, że traktuje ją z szacunkiem, na jaki zasługuje.

Jego czterej towarzysze flankują go, ale ja zamykam na nim oczy i powtarzam swój rozkaz.

"Sto dolców. Natychmiast, kurwa, teraz. Pójdziesz dać jej napiwek i może być po wszystkim. Albo..." Skręcam kark i wypuszczam głęboki oddech. "...ty i twoje druhny będziecie na podłodze próbując wyrwać sobie nawzajem zęby".

Daje mi swoje najlepsze Scarface nos twitch i jego kumple wyprostować za nim.

"Powiedziałbym, że dwieście to raczej to".

Nie muszę się odwracać, żeby poznać głos Rogera. Jest po mojej lewej stronie, dorównuje mi wzrostem i przewyższa mnie o kolejne dwadzieścia funtów, które nosi w jelitach, więc jesteśmy solidną ścianą stojącą naprzeciw ich dżetów i żelu do włosów.

"Spierdalaj". Głos dipshita traci nieco brawury. "Dam jej sto". Cała jego grupa przesuwa się do tyłu, ich klatki piersiowe się wypróżniają, a ramiona opadają. Wewnątrz mojej głowy śmieję się z dupy, wyobrażając sobie tę grupę brokatowych chłopców idących ramię w ramię ze mną i Rogerem.

Ale na zewnątrz jestem cały czas w interesie.

Muszę skupić się na nagrodzie, a w tej chwili wyprowadzenie z baru za wepchnięcie mu pięści do przełyku nie przybliży mnie do niej.

Sięga dookoła i grzebie w tylnej kieszeni, wyciąga portfel i macha mi przed nosem banknotem stu dolarowym.

"Dobrze?" Przełyka, a strach w jego oczach byłby widoczny ze stu kroków, ale próbuje ocalić część swojej dumy.

"Idź jej to dać, powiedz coś miłego, a ja będę obserwował z tamtego miejsca". Szarpię głową z powrotem w stronę, gdzie siedzieliśmy.

On przytakuje i odwraca się, by iść w jej stronę.

Ona jest w ogonku baru, dając zamówienia drinków do barmana i to grabie moje nerwy, że jej tank top jest wycięty zbyt nisko. Mogę powiedzieć, że jest słodki, miły i z resztą jej strój, ona nie jest typem do dangle jej towarów dla świata, aby zobaczyć, więc ta koszulka będzie musiał iść.

Inne kelnerki mają na sobie to samo, więc wiem, że to jednolita koszula baru, ale gówno mnie to obchodzi. Gówno mnie obchodzi ona, a każdy inny skurwiel, który ma na nią oczy, wysyła mój instynkt obrońcy w nadbieg.

Jej cycki są pełne i dumne, jak cholerna amerykańska flaga powiewająca nad wcięciem jej talii. I kurwa, jeśli nie czuję się teraz potężnie patriotycznie.

Samo patrzenie na to, jak jej tyłek pęcznieje i płynie, sprawia, że tarzam się w kurzu, myśląc o tym, jak mógłbym ją wytrenować, nauczyć rzeczy, których anioł taki jak ona sobie nie wyobraża. Jest swobodna i skromna, ale ubrana jak kucyk na pokaz. Schludna i starannie wypielęgnowana. Jej włosy zwisające nad ramionami błyszczą w świetle fleszy i nawet stąd widzę, że ma na sobie odpowiednią ilość makijażu.

Większość kobiet przesadza z tym gównem, ale ja lubię naturalny, czysty. Kurwa, jest tak doskonała, jak nigdy nie widziałem. Nigdy nawet jej nie dotknąłem, a już ta bujna mała gołębica mnie ubija.

Wyobrażam sobie, że zabieram ją na pole, rozkładam ją i brudzę jej włosy, wrzucam w nią, aż rozrywa trawę pod sobą, gdy próbuje się utrzymać. Chcę, żeby nosiła moje cum jak odznakę honorową. Chcę, żeby była we mnie pokryta, żeby wszyscy wiedzieli, że jest czymś więcej niż tylko wzięta przeze mnie - jest zrujnowana w najbardziej wspaniały i cudowny sposób.

Stuka stopą w rytm muzyki i smaruje usta ChapStickiem, czekając na zamówienie drinka, więc nie widzi, jak ten dupek przepycha się przez kilka ostatnich osób, żeby się do niej dostać. Zamyka się, gdy on podchodzi do niej, kładzie pieniądze na jej tacy, mówi kilka słów i odwraca się.

Znam ją od pięciu minut, ale wyłapuję wskazówki. To język ciała, a ja znam język ciała. To kolejny efekt uboczny mojej pracy z końmi. Są świetnymi komunikatorami, jeśli znasz ich język. A jeśli chodzi o ludzi, nie różnimy się aż tak bardzo. Ustawienie jej szczęki, nachylenie bioder. Myślę, że wiem co mówi lepiej niż ona sama.

Jest szczęśliwa. Widzę to w jej oczach, w jej ciele. A ja jestem szczęśliwy po prostu dlatego, że ona jest.

Wyobrażam sobie dotyk moich palców na tych pulchnych policzkach. Jaka musi być miękka, jak płatki polnych kwiatów. Jak przyciągnąłbym ją obok siebie, całując jej włosy po tym, jak ją zerżnąłem i zrobiłem jej rzeczy, których Bóg nie zamierzał. Ucząc ją znaczenia słowa przyjemność.

Jej twarz rozświetla się, gdy podnosi pieniądze z tacy, wpatruje się w nie w dłoni przez długą chwilę.

Potem to się dzieje.

Kiedy jej oczy w końcu podnoszą się spod rzęs, migoczą wśród masy ludzi i zapalają się na moim. Trwa to tylko sekundę, ale ona zrywa się do dołeczkowego uśmiechu, który zaczyna się na jej ustach, ale kończy w jej oczach i to gówno jest całe moje.

To jest mój nowy cel w życiu. Sprawić, żeby uśmiech był aż do jej oczu. W każdej pieprzonej minucie każdego dnia, tylko po to, żebym mógł zobaczyć ten dołeczek jeszcze raz i jeszcze raz.




Rozdział trzeci

RACHEL

"Poważnie?" Tabitha uśmiecha się wokół stron słomki, którą ssie. "Czy on tak jakby próbował cię poderwać?" Chichocze i przenosi się na grymas, podczas gdy ona siorbie swoją siódemkę.

"Nie sądzę. Po prostu podszedł, powiedział 'Dziękuję za wspaniałą obsługę', upuścił to na moją tacę i odszedł. Nie byłam nawet ich kelnerką."

Dreszcz powoduje, że moje ramiona drżą. Coś jest w powietrzu i nie mogę pozbyć się wrażenia, że ten góral, który na mnie patrzył, miał coś wspólnego z facetem, który dał mi ten napiwek. Ale nie mogę tego rozgryźć i to sprawia, że czuję się niepewnie w podniecający sposób.

Tabitha odcedza swojego drinka i potrząsa szklanką w moją stronę, sprawiając, że słomka stuka o boki.

Obdarzam ją matczynym spojrzeniem. "Nie prowadzisz?"

"Nie przez jakiś czas." Uśmiecha się. "Och daj spokój, nie jesteś zabawny. Mam na myśli, że pracujesz w barze i nawet nie pijesz. Jeszcze tylko jeden, potem kończę."

Trzyma w górze swój różowy palec, aby zilustrować ten punkt, a następnie popycha swoją pustą szklankę przez stół na mnie. Na tym końcu baru jest tylko personel, którym ona nie jest, ale to jej nie przeszkadza. Wysoki stół jest jej domem, kiedy tu jest.

Przewracam oczami i odwracam się do barmana, Leonarda, z pustą szklanką trzymaną wysoko. Kręci głową, ale i tak sięga po Seagram's, gdy chwyta czystą szklankę i napełnia ją lodem. Nie powinien dawać Tabithy darmowych drinków, ale wszyscy dają Tabithy darmowe drinki. Ona ma to coś. Coś, czego ja nie mam.

"Skończyłeś z tymi?" Pytam, sięgając po nadziane frytki z serem na talerzu Tabithy.

"Tak, częstuj się. Już zjadłem to, co chcę."

Trzymam pierwszą frytkę do ust, kiedy słyszę głos Lacy zza pleców.

"Chwila na ustach, dziewczyny." Jej śpiewny sarkazm grabi na moich nerwach. "A twoje biodra nie kłamią". Śmieje się z potrząsaniem swoim tyłkiem.

Lacy wygląda jak wytatuowana Barbie, która przeszła na Goth. Nie chodzi o to, że nie lubię tatuaży, po prostu na Lacy wszystko wydaje się brzydkie. Pracujemy razem od czterech miesięcy, a ona nie zagrzała się do mnie ani trochę.

"Zamknij się", szczeka Tabitha.

Tabitha jest nie tylko bardziej osobista niż ja, ale też twardsza. Obie wychowałyśmy się w przyczepie kempingowej dobre półtorej godziny na wschód stąd, ale jesteśmy tak różne. Ona ma te truskawkowe blond włosy w uroczych, małych kółeczkach. I już samo to jest stałym źródłem rozbawienia, gdy ludzie ją poznają.

Wygląda jak mała laleczka kewpie, ale za tym niewinnym wyglądem kryją się szpony. Jest o kilka centymetrów niższa ode mnie, ale nadrabia to wrednością. Lubię przebywać w jej towarzystwie, jest dobra w kontaktach z ludźmi, gawędzi z każdym jak ze starym przyjacielem. Ja? Mam problem z tym, jak połączyć rzeczownik i czasownik w większości sytuacji społecznych.

Po tych wszystkich latach bycia przyjaciółką, pomyślałabym, że część jej osobowości przeniesie się na mnie, ale nie. Nadal jestem tą nieśmiałą, pulchną dziewczyną, która uważa, że nic, co ma do powiedzenia, nikogo nie zainteresuje.

Sięgam do kieszeni spódnicy po ChapStick, a Tabitha obserwuje mnie, jak odkręcam nakrętkę i rozsmarowuję woskową dobroć na ustach. Następnie pocieram je razem i rzucam je figlarnie w jej kierunku.

"Ty i twój ChapStick." Pochyla się w swoim fotelu, bawiąc się jednym kolczykiem. "To jest uzależnienie. Na serio."

"Co. Ev. Er." Kręcę nosem i przesadnie całuję powietrze przy niej, po czym upycham czarno-białą tubę z powrotem do kieszeni.

"Mówię poważnie. Sprawdziłam to. Są strony internetowe i grupy wsparcia. Ty, mój przyjacielu, masz problem." Wskazuje na mnie, a ja odstawiam jej pustą szklankę na serwisowym końcu baru, po czym wracam w okolice małego wysokiego stolika, przy którym zasadziła się na wieczór.

Zachichotałem, w połowie z powodu absurdu, a w połowie dlatego, że to prawda. Sam to sprawdziłem. Ja i ChapStick sięgamy daleko wstecz. I ja też jestem szczególna. Tylko oryginalny może być. Nie miętowy. Nie wiśniowy. Oryginalny.

"Więc, czy dżinsy, które zamówiłeś pasują?" Pyta, gdy wstaje, aby pobrać drinka, którego Leonard postawił dla niej. Chwyta go i wsuwa się z powrotem na stołek przy stole.

"Nie bardzo." Toczę nieustanną walkę, próbując znaleźć dżinsy, które pasują. Zamówiłam je przez Internet w specjalistycznym sklepie, z nadzieją w palcach, gdy składałam zamówienie.

Kiedy ktoś mówi, że masz piękną figurę "klepsydry". Jasne, świetnie. Spróbuj znaleźć dżinsy, które pasują do tych proporcji. To nie jest łatwe. Zwykle ciocia Jessie zmienia te, które kupuję, ale kiedyś chciałabym, żeby jakaś firma wymyśliła, jak dopasować je do dziewczyny takiej jak ja prosto z wieszaka.

Siedzimy przy narożnym stoliku, ukrytym na końcu baru, gdzie kelnerki robią sobie przerwy w ciągu wieczoru. Cóż, w każdym razie po to tu są. Wiele z nich wychodzi zamiast tego na zewnątrz, by palić papierosy lub robić inne rzeczy. Przez większość czasu jestem jedyną osobą, która robi sobie tutaj przerwę.

Tabitha tu nie pracuje, więc nie powinna przebywać w tej części baru, ale nie lubi przestrzegać zasad, a poza tym właściciel zna nas oboje, odkąd znalazł nas pewnej nocy około północy, kiedy mieliśmy po siedem lat, ciągnąc za sobą walizkę i torbę z dwiema kanapkami z masłem orzechowym w środku, jak Huck Finn i Tom Sawyer.

Byliśmy tam, robiąc sobie drogę przez jego tylny trawnik w drodze Bóg wie gdzie, a Crutch zlitował się, przygarnął nas, a potem odwiózł do domu. Powiedział, że ucieczka nigdy niczego nie rozwiąże. Jego dom znajdował się kilka przecznic od parku przyczep, ale odkąd otworzył bar, przeniósł się w tę stronę. Kiedy zamieszkałam z ciocią Jessie, miło było go znowu zobaczyć. Więc Tabitha jest traktowana wyjątkowo i myślę, że to część powodu, dla którego Lacy nas nienawidzi. Ja.

Jest moją nemezis i z pewnością nie przychodzi mi do głowy żaden inny powód, dla którego miałaby mnie nienawidzić. To znaczy, jestem pierwszym, który przyzna, że nie jestem idealny, ale z tego, co wiem, nie ma we mnie całej masy rzeczy do znienawidzenia.

Biorę kęs frytki, ser i bekon kapią z końca, a moje policzki się rumienią. Lacy przewraca oczami i podchodzi do Leonarda, aby wykrzyczeć swoje zamówienie na drinka, po czym odwraca się i mruga do mnie.

"Jestem na tej nowej diecie", mówi, uśmiechając się, przynęcając mnie.

"Tak, słyszałam o niej", mówi Tabitha, stukając palcem w usta, jakby się zastanawiała, po czym rozszerza oczy z dramatycznym westchnieniem. "The New Bukkake Diet. Możesz połykać tylko to, co ląduje na twoim języku".

Parsknąłem śmiechem, a Lacy olśniło.

"Oh, ha ha." Trzepocze sztucznymi rzęsami, po czym odwraca wzrok, by przeskanować tłum.

Byłem na diecie. Zaczęłam, gdy miałam dziesięć lat i zrezygnowałam z nich dopiero, gdy zamieszkałam z ciocią Jessie. Nie chodzę na randki, w zasadzie nigdy nie chodziłam.

To znaczy, czy bycie małym amplem tu i tam jest absolutnie najgorszą rzeczą, jaką człowiek może być? Lacy nie praktykuje tego, co głosi w kwestii jedzenia. Jej żołądek może być płaski jak deska, a ona może odciąć jej Crutches tank top tak wysoko, że ledwo trzyma się pod stanikiem, ale raz widziałem, jak rzuciła się na potrójnego cheeseburgera z bekonem i frytkami w dziesięć minut, a potem dołożyła do tego trzy Budweisery. Tylko, że jej brzuch nigdy nie wypycha się ani trochę. Musi mieć puste nogi, jak mówi ciocia Jessie.

Lacy może być bardziej tym, co niektórzy uważają za ładne, ale są też jej brzydkie części. Ma pięciu lub sześciu facetów przez cały czas, kiedy gra. Jej rodzina nie rozmawia z nią i słyszałam, że ma dwoje małych dzieci, które nawet z nią nie mieszkają.

"Hej, widziałeś tego gościa tam? Jak Grizzly Adams." Lacy mówi, gdy kiwa się do masy ludzkości i nie muszę patrzeć, aby wiedzieć dokładnie, o kim mówi.

Coś sprawia, że czuję się ochronnie, a ja mówię, zanim mogę to sprawdzić. "Tak, jest przy moim stoliku".

"Myślę, że teraz to mój stolik." Lacy szydzi.

"Napij się, Lacy!" Leonard walnie ręką w dół na barze i Lacy podskakuje. "Wracaj do pracy, nie masz przerwy". Leonard mruga do mnie zza jej pleców. "I jak jeszcze raz przyłapię cię na kradzieży stolików, to tym razem wylatujesz. Jasne?" Leonard wyciera obszar obsługi lady do czysta, trzymając ją na linii wzroku.

Leonard jest dla mnie jak starszy brat. Pracuje tu od zawsze, on i Crutch znają się z czasów służby w marynarce. Crutch ma dziesięć lat nad Leonardem, może więcej, ale wiem, że zawsze jest w moim narożniku razem z Crutchem, i wiem też, że Lacy ma z tym problem.

"Nieważne." Lacy odrzuca włosy Morticii Adams na ramię i odrzuca mnie potrząsając głową. "Nie mogę się trochę zabawić? Poza tym, nie muszę czekać na jego stole, żeby dostać to, czego chcę." Ona rzuca arogancki smirk mój sposób.

Ona sashays away z jej taca na jej ramieniu, jej daisy dukes jazdy pół drogi w górę jej crack tyłek.

"Uggggh." Rzucam frytkę w dół na talerz.

"Jedz to, głupku. Nie pozwól, żeby cię niepokoiła." Tabitha pochyla się do przodu. "Nie możesz pozwolić, żeby widziała, że to do ciebie dociera. To wszystko, czego ona chce."

Odciągam usta na bok, odzyskuję panierowaną frytkę i wpycham ją do ust z zadowolonym westchnieniem.

"Widzisz?" Tabitha chichocze. "To jest tak dobre jak seks".

Przeżuwam i połykam, spoglądam w dół na zegarek. Moje dziesięć minut się skończyło.

"Jakbym wiedziała." I z tym, manewruję moją tacę do mojego ramienia i umieścić moją twarz gry z powrotem na.

"Zaufaj mi, większość facetów nie ma pojęcia, co robi". Podnosi swój napój do ust, po czym robi pauzę. "Frytki są lepsze", mówi, po czym ustawia usta z powrotem na słomce.

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, która z nich jest lepsza. Więc tylko zachichotałem i zrobiłem sobie drogę powrotną do tłumu.

Zrobiłam nie więcej niż trzy kroki, zanim mój brzuch zaczął się zaciskać. Ten wielki facet, ten od stolika z tymi dziewczynami, stoi tam jak wyrzeźbiony posąg. Jego przyjaciel jest obok niego, radośnie gawędząc ze swoimi randkami, ale on po prostu tam stoi.

Patrzy prosto na mnie.

Staram się jak mogę, by porzucić większość wstrętu do siebie z powodu mojej wagi, ale są momenty, gdy pojawia się on na horyzoncie. Właśnie teraz mój tank top wydaje się za mały, moja spódnica za krótka, a pasek w talii się wbija. To tak, jakby moje ciało przepełniało moje ubrania.

Nienawidzę tego, że Lacy dobiera się do mnie tak jak ona. Jestem całkiem pewna, że nie miała najłatwiejszego życia i nie wydaje się być miła dla nikogo, więc wiem, że to nic osobistego, ale nadal nienawidzę tego, że mnie dopada. Jedynym miejscem, w którym wydaje mi się, że mogę czuć się komfortowo, jest dom na farmie z ciocią Jessie.

Nauczyła mnie kochać siebie. Jestem tym, kim jestem dzisiaj dzięki cioci Jessie, pomimo krótkiego czasu, jaki tam spędziłam. Nie żeby to zawsze było takie proste. Mam te niepewności z mojej przeszłości i jest to walka w niektóre dni bardziej niż inne. Ale przynajmniej nie budzę się każdego ranka, chcąc być kimś innym. Albo w ogóle nikim.

Ale z tym, jak ten facet na mnie patrzy, wszystkie te niepewności wracają do światła na moich ramionach, szepcząc do ucha. Większość innych dziewczyn, które tu pracują, nosi krótkie szorty lub minispódniczki. Ale dress code mówi tylko o zakazie noszenia długich dżinsów, więc zwykle wybieram ładną, sięgającą kolan, lejącą się spódnicę. Po prostu nie jestem zbudowana na seks.

Wciąż się gapi, gdy idę do swojej sekcji. Przynajmniej wydaje mi się, że się gapi, trudno być całkowicie pewnym. Pomiędzy słabym światłem, migającym stroboskopem, jego czapką i zarostem mogę się mylić.

"Stoooop patrząc na mnie," mruczę pod moim oddechem, jak pracuję moja droga do przodu ślizgając ich napoje na stole mamrocząc o uruchomieniu karty.

Facet w kowbojskim kapeluszu mówi "tak" na moje pytanie, a ja odwracam się i wychodzę stamtąd, zanim całkowicie zawstydzę się w jakiś sposób.

Kiedy jestem w pracy, jestem tak otwarty, jak tylko się da. Jakbym był w charakterze, uśmiecham się i żartuję z klientami. Ale wciąż mówię do siebie. To chyba dlatego, że w prawdziwym życiu nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Książki są moimi przyjaciółmi. Uwielbiam je czytać i uwielbiam pisać.

Poza Tabithą i ciocią Jessie nie rozmawiam zbyt często z ludźmi poza pracą. Nie dla przyjemności, w każdym razie. Więc zamiast tego rozmawiam z samym sobą.

To małe miasto. Każdy zna tu każdego, ale ten bar rozrósł się i gromadzi ludzi z różnych stron. Stałem się bardzo sprawny w rozpoznawaniu, kto jest kim. Miasto, miasteczko, ranczer, robotnik rolny, itd. Ale ten facet, ze swoją brodą i długimi włosami, trochę mnie zaskoczył.

Pomimo moich najlepszych starań, patrzę w jego stronę. Natychmiast moja skóra się rozgrzewa i jakieś niskie napięcie przebiega w górę i w dół moich pleców. Moje oczy są przyciągane do niego i za każdym razem, gdy przegrywam walkę i spoglądam w jego stronę, jego oczy są przypięte do mnie.

Zajmuję się każdym stołem oprócz ich, w połowie mając nadzieję, że odejdą, a w połowie obawiając się tego samego. Mój żołądek jest związany na dziesięć różnych sposobów, ale w głębi duszy wiem, że nie mogę ich unikać na zawsze. Chwila przerwy i przyłapali mnie na tym, że patrzę w ich stronę. Dwie dziewczyny wyrzucają swoje puste szklanki w powietrze, jakby to był jakiś rodzaj salutu. Uśmiecham się i kiwam głową, ale one tylko unoszą brwi i wypowiadają coś, czego wiem, że nie chcę usłyszeć, wyglądając na zniecierpliwione.

Wciąż się gapi. Góral.

Ale kiedy dwie dziewczyny zaczynają machać do mnie i zachowywać się zirytowane, Góral przerywa swoje niekończące się spojrzenie na mnie, szczeka coś w kierunku dwóch dziewczyn. Ich ręce opadają i patrzą w dół na stół.

"Głęboki oddech, to tylko zamówienie na drinka" - mruczę.

Oszukuję się, jeśli myślę, że on rzeczywiście wpatruje się we mnie z czymś innym niż zniecierpliwienie. To znaczy, może być chropowaty, ale jest gorący. Jak wiking, przewieszam cię przez ramię i niosę, żebyś mogła urodzić dzieci. I ten typ faceta nie patrzy na tego typu dziewczyny. To nie jest sposób w jaki działa świat.

Ale on patrzy na mnie, i od sposobu, w jaki włosy stają na moich ramionach, nie tylko widzę, że on patrzy na mnie w tej chwili, czuję to.

I to jest całkiem niezłe uczucie.

Przez cały czas, kiedy tu pracuję, nigdy nie czułam czegoś takiego. Jasne, nawet przy moim dodatkowym puchu i zwykłym, domowym wyglądzie, dostaję swoją porcję flirtów od facetów z baru. Zawsze zakładam, że to przez te piwne okulary.

Ale ten jest inny. I może powinnam się bać, on jest bardziej niż trochę przerażająco wyglądający, ale z jakiegoś powodu nie jestem. Jestem zainteresowana. I moje ciało mówi mi, że to nie jest wszystko jednostronne, nawet jeśli mój mózg nalega na coś innego.

Oblizuję wargi i zmuszam się do uśmiechu, gdy docieram do strony ich stołu. Moje dłonie są lepkie i chyba nie wiem, gdzie patrzeć.

Jego przyjaciel siedzi, pochyla się i gawędzi z brunetką. Góral nadal stoi, przed nim puste krzesło, a ja zastanawiam się, dlaczego nie siedzi ze swoją randką.

Przyznaję, że trochę się cieszę, że tego nie robi, ale to tylko dodaje mu tajemniczości.

Zakładam moją szczęśliwą twarz i staję obok blondyna.

"Cześć, jesteś gotowa na kolejną kolejkę?". Pcham uśmiech na moje usta i trzymam go tam.

"Tak." Blondynka zaczyna chrapliwie, ale kiedy zerka w górę na stojącego wartownika zerkającego na nią, zmienia melodię. "Tak, proszę, jeszcze dwa rumy i diety. Dziękuję." Jej lepka, słodka zmiana sposobu bycia sprawia, że się uśmiecham.

"A dla was dwóch?"

"Tak, proszę pani. Gimme another Guinness on tap." Siedzący facet obdarza mnie ciepłym uśmiechem, jest zalotny, ale nie obcesowy.

Jest uroczy w zarozumiały, złośliwy sposób, ale nie czuję przy nim nic niebezpiecznego. "A ja próbuję wymyślić nazwę drinka dla mojego przyjaciela". Patrzy w górę na drugiego faceta, a następnie w kierunku mnie z pytaniem w oczach.

"Ok, postaram się pomóc," odpowiadam, starając się nie spuszczać z niego wzroku.

Czuję, że jego przyjaciel wpatruje się we mnie, a ciepło, które pokrywa moje policzki, spływa po moim torsie, sprawiając, że przesuwam nogi w wysiłku, by utrzymać mrowienie między nimi na dystans. "Co w tym jest?" pytam, próbując się skupić.

"Cóż, myślę, że ma coś o nazwie 'Relax', a następnie jest zmieszany z czymś innym o nazwie 'Rozjaśnij i baw się dobrze'." Odwraca się ode mnie tak, że jego słowa są skierowane do brodzącej góry stojącej po jego lewej stronie. Są kumplami w porządku, bez dwóch zdań. Uderza górala w bebechy i nie wybija mu zębów w odpowiedzi. "Mój przyjaciel potrzebuje podwójnego."

Biorę drżący oddech, zanim spojrzę w górę. To jedno, że spoglądam na niego z drugiego końca pokoju, ale tak blisko czuję, jakbym zapalił się w środku. Blask promieniuje z mojego wnętrza i jestem pewna, że każdy może go zobaczyć. Gdzieś głęboko w środku mam to dręczące uczucie, że zostanę jakoś upokorzona.

Mam zamiar zapytać, czy chce rzeczywistego drinka, kiedy pani sprzedająca róże wychodzi z tłumu po jego lewej stronie i pochyla się do stolika, aby obaj faceci mogli ją zobaczyć.

"Lubisz kupować róże dla swoich randek? Są po dolarze."

Dziewczyny obie odwracają głowy z nadzieją w oczach.

Jaka dziewczyna nie lubi dostawać róży?

I jest, dokładnie to, czego się spodziewałem. Góral sięga do tylnej kieszeni i serce mi się kraje. Wyciąga z portfela pięćdziesięciodolarowy banknot i sięga do róż, gdy wsuwa jej pieniądze do ręki.

Nie czeka na jego polecenie. "Zaraz wrócę z waszymi drinkami". Patrzę w dół na podłogę i pragnę odczołgać się. Gruba ściana ludzi blokuje mój odwrót, zmuszając mnie do zrobienia sobie drogi z tyłu stołu za oboma facetami.

"Daj spokój, Rachel, dlaczego cię to obchodzi?" szepczę do siebie, zwalczając ukłucie zazdrości o mężczyznę, którego nawet nie znam.

Jestem na tyle blisko, że odbieram radosne chichoty dziewczyny i wbrew mojemu lepszemu osądowi obracam głowę tylko na tyle. Kątem oka widzę, że każda z nich trzyma pod nosem czerwoną różę. Patrzę gdziekolwiek, byle nie na niego, gdy wysuwam się do przodu, robiąc jak najwięcej miejsca między mną a stołem, zanim będę musiała się odwrócić, by przejść za nim.

Moje mięśnie się napinają, gdy dłoń pojawia się znikąd, by spocząć na moim ramieniu. Jest tu tłoczno, a ja nie znoszę, kiedy klienci mnie dotykają.

Ręka jest stanowcza, nie siłowa, ale chodzi mi o to, żeby po prostu użyć głosu. Już trzęsę się z zażenowania, myśląc o wszystkich sposobach, w jakie mogę po prostu pójść wczołgać się do dziury.

"Co?" Pstrykam, moje usta drżą. Jestem gotowy, aby uwolnić się na kogoś, ale zapach uderza mnie.

Aromat róż i kwintesencja zapachu prawdziwego mężczyzny pochłaniają mnie i podnoszę oczy, by zobaczyć go stojącego tam.

Góra.

A on trzyma cały kosz kwiatów patrząc na mnie z czymś w oczach, co sprawia, że kalejdoskop motyli zaczyna trzepotać w moim brzuchu.

"Te należą do ciebie."




Rozdział czwarty

CHAD

Nigdy wcześniej nie kupowałem kwiatów dla kobiety. Teraz chcę kupić każdy kwiat, jaki znajdę i dać jej. Nie wystarczyło kupić jej róży; kupiłem je wszystkie, i kosz też.

A najlepsze jest to, kiedy wręczam je jej.

Znowu to samo.

Ten dołeczek.

Ten uśmiech.

I to nie tylko na jej ustach. Jest w jej oczach i wyobrażam sobie wszystkie sposoby, na jakie chcę wziąć te słodkie usta i wypełnić je brudnymi rzeczami. Ona jest po części miastem rodzinnym, po części aniołem i cała moja.

Mój kutas rozpala się wewnątrz moich dżinsów i sprawia, że jest cholernie niewygodny, ponieważ staram się powstrzymać od kradzieży jej i odkrycia, jak słodki jest ten domowy miód. Nie może ukryć sposobu, w jaki jej sutki obijają się o cienki materiał zbiornika, który ma na sobie. To dla mnie pieprzony sygnał godowy i nie mogę go zignorować.

Kurwa, ile to już lat minęło, odkąd kobieta dała mi solidne drewno od samego spojrzenia? Nie mam pojęcia. A teraz jestem twardy jak wiejski dąb i gotowy przekonać to piękno, że czas robić dzieci.

"Dziękuję." Jej dwa syropowato słodkie słowa wstrząsają ziemią pod moimi butami.

Nie tylko dlatego, że uważam, że wszystko co do mnie mówi jest magiczne, ale dlatego, że słyszę jak bardzo to znaczy. To nie jest tylko grzeczność, to coś więcej. Jest wdzięczna, że ktoś okazuje jej tę życzliwość, tę uwagę i to sprawia, że mam ochotę wypatroszyć kogoś za to, jak musiał ją traktować w przeszłości.

A jednocześnie sprawia, że jestem najszczęśliwszym facetem w tym pieprzonym barze.

Bar. Nigdy w życiu nie sądziłem, że spotkam kogoś takiego jak ona w barze. Do diabła, nigdy nie myślałem, że spotkam kogoś takiego jak ona gdziekolwiek.

Potrząsnęła głową, uśmiech zniknął. "Ale nie mogę ich zaakceptować".

Jak cholera, nie możesz.

Więc, można by pomyśleć, że koleś stojący z pełnym koszem róż i dziewczyna mówiąca mu, że ich nie przyjmuje, może rzucić trochę cienia na to, co myślał, że musi być jakimś kosmicznym połączeniem.

Nope.

"Nie musisz przyjmować czegoś, co już jest twoje". Widzę, że robi się niezręcznie, więc ograniczam to, zadowalając się mrugnięciem w jej oku. Ostatnią rzeczą na świecie, której chcę, jest to, żeby czuła coś innego niż szczęście. "Powiem ci coś." Usta zaczynają mi cieknąć. Być tak blisko niej... Oblizuję wargi. "Pójdę tam, gdzie siedziałeś. To twój przyjaciel?" Pstrykam głową i zapalam oczy na czerwoną głowę, z którą widziałam, jak chwilę temu rozmawiała i dzieliła się frytkami.

Odwraca się i patrzy tam, gdzie ja patrzę. "Tabitha." Jej oczy wracają do moich. "To znaczy, tak, ona jest moją przyjaciółką."

"Wtedy pójdę upewnić się, że ona ogląda je dla ciebie, podczas gdy ty pracujesz. Mam również zamiar upewnić się, że wie, że są one twoje i muszą iść do domu z tobą."

Biorę jej milczenie za akceptację i zamiast blokować jej drogę, postanawiam dać jej trochę przestrzeni. Nigdy wcześniej nie wchodziłem z nikim tak mocno i to mnie nawet trochę przeraża. Ale nie mogę tego tak zostawić, więc zanim odwrócę się, by odejść, wysuwam jedną różę z koszyka, zatrzaskuję zębami łodygę na wysokości sześciu centymetrów, sięgam i chowam ją za jej uchem.

"Zatrzymaj tę jedną na razie. Reszta będzie czekać."

Jej oczy rozświetlają coś wewnątrz mnie, co musiało być uśpione aż do teraz. Moje jelita wirują, moja klatka piersiowa jest jak piec, a moje jaja wysyłają wiadomość, że są gotowe i zdolne do służby. Wewnątrz mojego mózgu plemienny bęben wybija w kółko jedno słowo.

Mój. Mój. Mój.

Nie przeszkadza mi tak bardzo, że mój boner jest widoczny dla każdego, kto obdarzy go twardym spojrzeniem w słabym świetle baru, ale do diabła, jeśli zamierzam kremować moje dżinsy. Po raz pierwszy w życiu zdaję sobie sprawę, że jest tylko jedno miejsce, w którym chcę się spuścić i jest to jej cipka.

Albo jakiekolwiek miejsce na niej lub w niej, jeśli chodzi o to. Ona będzie nosić mnie wewnątrz i na zewnątrz, jeśli mam swój sposób.

Jej tag z imieniem przyciąga mój wzrok ponownie, a imię Lori nadal nie pasuje do mnie, więc wymyślić własne imię dla niej. Takie, które bardziej pasuje.

Cofa się, odwraca, a ja pozwalam jej odejść, mimo że to boli.

Roger wciska mi jakieś gówno, że stoi tam z koszem kwiatów, ale nie obchodzi mnie to. Obserwuję ją przez kilka minut, a potem błądzę po tylnej ścianie baru, torując sobie drogę do stolika, przy którym siedzi jej ruda przyjaciółka.

"Te należą do niej." Przechylam głowę w stronę, gdzie mój gołąb przyjmuje zamówienie klienta. "Upewnij się, że zabierze je do domu, dobrze?". Nie chcę o tym rozmawiać, więc odwracam się i zostawiam ją siedzącą tam z otwartymi ustami.

Następne kilka godzin to tortura. Muszę patrzeć jak faceci patrzą na nią, jak oddychają obok niej. Nie chcę nawet, żeby dzielili ten sam pieprzony tlen. Jeśli któryś z kolesi ją dotknie lub nie uszanuje, nie będę mógł się powstrzymać. To była jednorazowa transakcja. Następnym razem nie skończy się na kilku groźbach i soczystym napiwku z przeprosinami od obrażającego dupka.

W miarę upływu nocy osiadam na swoim krześle przy stole. Roger zamienia swój napój na wodę z lodem na resztę wieczoru, bo pomimo tego, że świetnie odgrywa rolę dupka, jest w gruncie rzeczy porządnym facetem. Po prostu łatwo rozpraszają go dostępne cipki.

Ona czeka na nas jeszcze kilka razy, ale ja na razie zadowalam się tylko patrzeniem.

Ten bar mnie męczy. Sally i brunetka, która teraz wiem, że jest Loretta, są niechlujny pijany i spędzają większość czasu spadając wszystko na siebie na parkiecie.

Roger i ja wpadają w nasz wygodny rowek. Żartując i mówiąc stare czasy. Jego ranczo ma się dobrze, a on zaproponował, że pozwoli mi się tam wprowadzić, dopóki nie znajdę własnego miejsca, ale nie jestem pewien, że czuje się dobrze.

Ten pociąg do powrotu do domu był silny przez kilka lat. Potem, kiedy ośrodek treningowy, który prowadziłem w Oklahomie, sprzedał biznes nowemu właścicielowi, uznałem, że nadszedł czas, aby dokonać kilku zmian w moim własnym życiu. Zacząłem trenować i rehabilitować konie wszelkiego rodzaju.

Podejmuję się spraw pro bono częściej niż powinnam i jestem frajerką w trudnych sprawach. Smutna historia. Ale w przeważającej części moja magia jest na sprzedaż.

Nie przechwalam się, kiedy mówię o magii, to po prostu moja umiejętność. Kiedyś widziałem ten dokument o artyście i powiedział, że może już zobaczyć obraz na pustym płótnie, nawet gdy jest to nic innego jak biała tkanina. Potem tysiące pociągnięć pędzlem i jego wizja ożywa. Dla mnie to fascynujące; jeśli poprosisz mnie o narysowanie postaci z patyka, to będę miał szczęście, jeśli uda mi się zamontować głowę na właściwym końcu. Ale zrozumiałem, o co mu chodzi, bo dla mnie to są konie. To w nich widzę arcydzieło.

Ludzie je spieprzają. Ranią ich i łamią ich ducha. Ale ja widzę przez to wszystko. Widzę piękno, majestat, istotę, która tęskni za pokojem i połączeniem. Tak jak ludzie, tęsknią za połączeniem. Aby czuć się bezpiecznie i być częścią czegoś wyjątkowego. Trzeba je tylko wydobyć na płótno.

Przez lata zdobywałem klientów z całego świata. Może wyglądam jak kowboj z gór, ale pracowałem z rodzinami królewskimi. Pod moją opieką znalazły się konie warte miliony. Ale dla mnie nie chodzi o to, z iloma królami siedzisz, ale o to, jak pocieszasz poległych. Zapomnianych.

Pieniądze dają mi wolność i bezpieczeństwo, ale nie czczę na ołtarzu złotego cielca. Nie mam interesu w tym, by je nosić lub używać, by komuś zaimponować.

Mój sukces jest cichy, pozwalam, by moja praca mówiła sama za siebie. Więc teraz wracam do domu i zaczynam od zera, ale mam już listę klientów. Więc kiedy znajdę odpowiedni obiekt, uruchomię go, kilka telefonów i gotówka zacznie płynąć. Ale coś wewnątrz mnie czuje, że muszę wrócić do swoich korzeni. Odetchnąć przez chwilę. Poświęcić kilka ciężkich godzin pod słońcem. Położyć się do łóżka z bolącymi mięśniami i pełnym brzuchem.

Mam trochę bagażu, z którym też muszę się uporać wracając, ale w tej chwili patrzę w przyszłość. I jestem cholernie pewien, że ta przyszłość obejmuje ją.

Nic o niej nie wiem. Moje jelita są napięte nawet na myśl, że ona może mieć gdzieś faceta. Nawet pieprzonego męża. Sprawdziłem jej palec, nie ma obrączki, ale to nie jest gwarancja, że nie jest zaczepiona.

Kurwa.

Potrząsnąłem głową odrzucając tę myśl. Kątem oka dostrzegam jej ruch i odwracam się, nawet gdy Roger wciąż mówi. Czeka na stole pełnym motocyklistów w skórzanych strojach, a oni traktują ją z szacunkiem, na jaki zasługuje.

Wyglądają szorstko, ale rozumieją szacunek. Wygląda na to, że dobrze się z nimi czuje, a to sprawia, że się uspokajam, zdając sobie sprawę, że muszą być stałymi bywalcami. Nawet się uśmiecha. A kiedy widzę ten dołeczek ponownie, mój kutas drga i boli mnie potrzeba. Śmieję się do siebie na myśl, że jej dołeczek wydaje się mieć mnie za jaja.

Przychodząc tu dziś wieczorem i widząc anioła z kręconymi jedwabistymi włosami i czekoladowymi oczami wiem, że jestem tam, gdzie moje miejsce. To jest nie do pomyślenia. Ta obsesja, która mnie dopadła, gdy na nią spojrzałem. Nie potrzebuję teraz w swoim życiu kobiety. Trzymam głowę prosto i trzymam się z dala od tego dramatu i dobrze mi to służy. Jestem na szczycie mojej gry w mojej branży i mam wystarczająco dużo finansowych rys, aby utrzymać mnie pływające wzdłuż, dopóki nie będę ustawiony. Wszystko jest na swoim miejscu. A teraz to małe, krzywe cudo wpieprza się w mój plan podróży.

Po raz pierwszy odkąd wysiadłem z samolotu, jestem szczęśliwy jak cholera, że wróciłem.




Rozdział 5

RACHEL

Tabitha pochyla się, żeby wetknąć twarz tak blisko, jak tylko się da, w kosz z różami siedzący między nami na ławce w moim pickupie. Odwożę ją do jej mieszkania w mieście. Nie mogłem pozwolić, żeby sama prowadziła, nie po tym, jak pochłonęła jeszcze dwie siódemki. Może odebrać swój samochód jutro lub podrzucę ją tam po niego.

"Czy ten facet jest prawdziwy?" Śmieje się i prycha.

Crutch wypuścił mnie wcześniej i to była ulga. Tabitha i ja wisiały w jego biurze przez dobrą godzinę strzelając breeze z nim, zanim wyruszyliśmy.

Cieszyłem się, że nie będę już na podłodze. Nie wiem, co robił pan Góra, ale mogę sobie tylko wyobrazić, że bawił się ze mną. Pewnie był pijany, mimo że przez całą noc nie podawałam mu alkoholu. Może Lacy podkradła się tam i dała mu kilka darmowych shotów z galaretki ze swojego dekoltu.

"Bije mnie na głowę. I byli tam z dwoma dziewczynami. Kiedy wyszedłem, ta blondynka miała na niego oko. Dwóch facetów, dwie dziewczyny. Tabitha, oni byli na randce. To dziwne i przypomina mi liceum. Pamiętasz jak Marcus Hanover zaprosił mnie na bal absolwentów, na pierwszym roku?" Kiwam głową i strzelam do Tabithy spojrzeniem, jednocześnie starając się utrzymać wzrok na drodze.

Ona upuszcza kilka róż, które zebrała z powrotem do koszyka i daje mi współczujący pół uśmiechu.

"Tak." Szydzi i spycha włosy z czoła. "Kurwa. Ten koleś był uprawnionym dupkiem. Wciąż jest uprawnionym dupkiem. Widziałeś go ostatnio?" Klika językiem. "Ta cała rodzina myśli, że jest lepsza od wszystkich innych".

"Nie wiem dlaczego to ja byłem tym, którego cały tłum się czepiał. Zaczęli na mnie w pierwszej klasie. Nie tylko on, ale on był najgorszy." Nawet wspomnienie sprawia, że mam dreszcze. Zaprosił mnie na randkę, po czym zostawił mnie siedzącą i czekającą, całą ubraną. Nigdy się nie pokazał. "Wiesz, użyłam wszystkich pieniędzy, które oszczędzałam przez całe życie, żeby kupić tę głupią sukienkę. I po co?" Potrząsam głową. "To był gówniany rok".

"On jest gównianym człowiekiem. Widzę go teraz i wtedy w banku. Przechodzi, nie rozmawia z nikim. Przydałoby mu się kilka lekcji o przywództwie. Wiem, że nie jestem nikim wyjątkowym, ale mój mały biznes się rozkręca i pewnego dnia będę miał w tym banku kupę kasy. Wtedy zobaczymy, kto jest kim."

Chichoczę. Tabitha jest przedsiębiorcą odkąd pamiętam. Zaczęła od sprzedawania lalek ze skarpetek naszej czwartej klasie. One też były słodkie; na każdej wyhaftowała oczy i nosy, wszystkie miały imię i małą historię o tym, skąd pochodzą. Jest dobra w marketingu i sprzedaży. Ludzie lgną do niej. Nawiązuje przyjaźnie, tak jak prysznice sprawiają, że jesteś mokry. Nie wymaga to od niej wysiłku.

W tej chwili ma rozwijający się biznes online, w którym sprzedaje usługi wirtualnego asystenta. Zaczęło się od tego, że oferowała swoje usługi za pośrednictwem innej strony internetowej o większym zasięgu - takiej, która ma na sprzedaż wszelkiego rodzaju usługi dla freelancerów. Ale Tabitha jest bystra; wyceniła się dobrze, dostarczyła więcej niż ją poproszono i to w krótszym czasie niż było to przewidziane. Zbadała rynek i znalazła niszę wśród pisarzy i autorów.

Nauczyła się wszystkiego, co mogła o tej branży, wyszła i pomogła kilku pisarzom, nie prosząc o żadne wynagrodzenie, pokazała im, co może zrobić i zanim się zorientowała, miała więcej pracy niż mogła obsłużyć. Teraz ma pięciu pracowników. Są z całego świata, w tym jeden w RPA i jeden w Izraelu. Ma teraz swoją własną stronę internetową i musi odrzucać biznes.

"Masz już w tym banku sterty gotówki. Przynajmniej jak na moje standardy." Zatrzymuję się na czerwonym świetle.

O tej porze ruch jest niewielki, ale praca w barze uświadamia mi, jak wiele osób pije i prowadzi samochód. Jestem zdumiony, jak wielu ludzi nadal to robi w dzisiejszych czasach. Boggles my mind. Odcinam ludzi w pracy cały czas, ale nie zawsze jestem pewien, kto jedzie do domu, więc trudno jest określić, komu służyć, a komu nie.

Crutch mówi mi, żebym się tym nie przejmował, ale widziałem, jak wcześniej zabierał klucze klientom wychodzącym na parking, więc wiem, że zależy mu tak samo jak mnie.

"Spędzasz noc?" Tabitha grzebie w swojej torebce i wyciąga telefon, żeby sprawdzić swoje teksty.

"Nie. Muszę wrócić do domu. Mamy tyle pracy do zrobienia na farmie. Mam worki z paszą w plecy dla kóz i owiec. Będą miały drgawki, jeśli nie zostaną nakarmione o piątej rano. A ja staram się pracować z Roosterem każdego ranka, jak tylko mogę. Człowieku, on jest zrzędliwy."

"To słodki chłopak w głębi duszy. Dojdzie do siebie. Z Tomahawkiem zdziałałeś cuda."

Tomahawk to drugi koń, którego mam. Ma już prawie trzydzieści siedem lat. Przesiaduje na pastwisku z Roosterem. Spotkaliśmy się, gdy pierwszy raz przyjechałem do Jessie. Był tam już od lat, ale ani Jess, ani wujek Dan nie byli fanami koni, więc przez większość czasu był tylko ozdobą pastwiska, dopóki ja się nie pojawiłem. Wujek Dan odszedł lata temu. Nie znałem go, ale Jessie powiedziała mi, że dostali Tomahawka od sąsiada, ale żadne z nich nic z nim nie robiło.

Rok temu odstawiłem go na emeryturę. Kilka problemów z jego przednimi łapami i dodając to do jego wieku, zdecydowałem, że dla starego Tomahawk'a będzie to powrót na pastwisko. Teraz, z drugiej strony, Rooster, do diabła, ten chłopak jeszcze nie dał mi się objąć nogą. Ale nie poddam się. Czasami modlę się, żeby nie przewrócił mnie na plecy, gdy próbuję go wyprowadzić na smyczy.

Tabitha wyciąga szyję, by spojrzeć przez tylne okno. Ciężarówka to stary Ford F 150 z 1972 roku. Kiedyś był czerwony, ale teraz jest bardziej kredoworóżowy i rozpadał się na kawałki, kiedy Jessie mi go dała, ale daje radę.

"Zawsze chciałam się wygłupiać z tyłu ciężarówki". Ona patrzy z powrotem na mnie z chytrym uśmiechem. "Te worki z paszą wyglądają tak, jakby mogły być wygodne leżąc na plecach. Szkoda, że nie ma tu górala, który dałby nam trochę akcji z brodą. Słyszałem, że to jest sposób, aby przejść." Ona bobs jej brwi z chichotem, i patrzy z powrotem na jej telefon.

Ignoruję seksualne odniesienie. Nie jestem pruderyjny, ale to wciąż sprawia, że się rumienię. "Kto ci wysyła SMS-y?"

"Och, nikt. Mam kilku klientów, którzy proszą o rzeczy. I tak muszę wrócić do domu i pracować. Jestem włączony dwadzieścia cztery godziny na dobę. Trzeźwy czy nie."

Światło przerzuca się na zielone, a lampka ostrzegawcza silnika migocze świecąc na czerwono, gdy przyspieszam. Ta stara ciężarówka dobrze mnie prowadziła przez kilka lat, ale należy jej się trochę TLC. Ol' Clifford sputters trochę, ale potem światło silnika ciemnieje i nucić do przodu.



Mieszkanie Tabithy jest za następnym rogiem przy RR 2, tuż na skraju miasta. Wciągam na jej działkę i osiadam pickupa przed jej drzwiami.

"Ok, jesteś pewien, że nie chcesz zostać?"

"Jasne." Uśmiecham się. Jestem senny, a kurczaki nie dbają o to, jak późno zostaję. Nadal chcą być karmione o piątej rano wraz z innymi czworonożnymi stworzeniami, w przeciwnym razie wszyscy stają się speszeni.

"Wejdź na chwilę, chcę ci pokazać moją nową stronę internetową. Pleeeeease? Jest to rodzaj dużej sprawy i chcę ci pokazać." Ona trzepocze rzęsami, a ja ustępuję.

"Dobrze. Najwyżej pół godziny".

Godzinę później, żegnam się i zrobić to z powrotem do korby starej ciężarówki do tyłu już żałując, jak późno zostałem i jak wcześnie muszę przeciągnąć się z łóżka.

Dziesięć minut później i kilka mil w dół RR 2 jestem chcąc poszedłem do przodu i spędził noc.

"Niech to szlag!" Walę dłońmi w kierownicę, wpatrując się w dół czarnej, gruntowej drogi.

Ciężarówka zaczęła wydawać dziwne odgłosy klapania około mili, a potem zatrzeszczała i zdechła. Dzięki Bogu miałem wystarczająco dużo miejsca, żeby zjechać na pobocze.

A teraz, gdy patrzę przez okno na to, jak się zatrzymałem, ol' Clifford jest pochylony w połowie drogi do rowu. Mam nadzieję, że ciężarówka nie przewróci się i nie wyląduje nas do góry nogami w wodzie z rowu. To byłoby idealne zakończenie wieczoru.

Stukam palcami w czoło. Zerkając w prawo, księżyc błyszczy na ekranie mojej komórki, którą właśnie wygrzebałam z torebki. Nie jestem wielką dziewczynką od telefonów komórkowych i częściej niż zwykle, kiedy wyciągam je, by ich użyć, są martwe lub umierające. To pierwszy raz, kiedy musiałam użyć go w nagłym wypadku i przeklinam siebie za bycie tak niezorganizowaną. Naciskam mocno na przycisk zasilania jeszcze raz myśląc, że zastosowanie większego nacisku może coś zmienić, ale w zakładzie pogrzebowym jest więcej życia.

"Zawiodłeś mnie, Clifford" - mamroczę, pocierając czoło.

Ta ciężarówka była na farmie z Jessie, kiedy tam dotarłem. Upewniła się, że mam prawo jazdy, a następnie dał mi go, i to jest behemoth. Zazwyczaj, kiedy sprawia mi kłopoty, mówię do niej miło, pocieram deskę rozdzielczą, a ona sobie spokojnie jedzie. Ale jeśli masz zamiar mówić miło do ciężarówki, to moim zdaniem potrzebuje ona nazwy. Więc w końcu zacząłem nazywać ją Cliffordem, wielką, czerwoną ciężarówką.

Patrzę tam i z powrotem w obu kierunkach, próbując ustalić, czy dalej jest iść w stronę miasta, czy w stronę domu. Znam tę drogę na tyle dobrze, że wiem, że w promieniu kilku kilometrów nie ma żadnych domów, a to tylko wtedy, gdy idę przez wieś. Po obu stronach mnie kukurydza jest wyższa ode mnie, więc to też nie wydaje się zbyt dobrym rozwiązaniem.

Więc albo wracam do miasta, albo idę do przodu w kierunku domu, a żaden z tych pomysłów nie wywołuje uśmiechu. Nie jestem w złej formie, ale nie jestem też Jane Fondą. Praca na farmie utrzymuje mnie w zdrowiu, ale Jessie uwielbia też gotować i karmić mnie, więc mam więcej niż trochę dodatkowych gratów w ciężarówce, które mogę przewieźć sześć lub siedem mil w bezpieczne miejsce.

"Widzisz? To wszystko twoja wina." Wpatruję się w kosz róż na siedzeniu pasażera, ale nie mówię do nich, mówię do niego. Człowiek z gór.

Nie wiem, dlaczego to jego wina, że tak się stało, ale czuję, że tak jest. Nienawidzę przyznawać się przed sobą, że podnieciło mnie jego pozorne zainteresowanie. Wciągnął mnie w jakąś głupią bajkę w mojej głowie, ale życie takie nie jest. Nie dla mnie. To jest moje życie, siedzę tu w środku nocy wąchając róże żartów.

"Drzwi numer jeden lub drzwi numer dwa. To będzie długi spacer po dupie, tak czy inaczej." Patrzę w górę i w dół ciemnej drogi ponownie przez szklane okna ciężarówki, przytulając ramiona nad klatką piersiową, gdy bryza wpadająca przez otwarte okno podnosi gęsią skórkę na moich nogach i ramionach. Nie mam nawet nic, co by pasowało do mojego tank topu.

O tej porze roku jest równie prawdopodobne, że będzie gorąco jak i zimno. Ten łuk między latem a jesienią, gdzie po prostu nie wiesz, co założyć.

Będę wyglądać jak dziwka bez poczucia kierunku. Nie mogę też zignorować faktu, że moje majtki trochę oberwały dziś z góralem.

Nigdy nie zareagowałam na nikogo w ten sposób. Kiedy próbował wręczyć mi kosz róż, poczułam, jak drgają mi jajniki, nie mówiąc już o tym, jak mój brzuch zrobił dwadzieścia somersaultów, i przemoczyłam moje białe, bawełniane Hanes.

To uczucie było tak silne, tak nagłe, że musiało być biologiczne. To było trzewne. Wyczuwalne.

Jestem młoda, nie powinnam być tak zdesperowana, żeby mieć faceta, ale to jedyne wyjaśnienie, jakie przychodzi mi do głowy. Ale gdyby to była prawda, to dlaczego nie miałam takiej reakcji na jego przyjaciela? Albo któregoś z innych dobrze wyglądających facetów, którzy wypełniali bar?

Nie.

Przestań.

To tylko kolejny rodzaj ciemnej drogi i to aż nazbyt znajomej. To tylko kolejny żart z grubej dziewczyny. Tylko tym razem byłam na tyle silna, żeby nie brać przynęty.

Yay me!

"Chodźmy", mruknęłam. Mój irytujący nawyk mówienia na głos do siebie jest czymś, czego nie udało mi się przełamać.

Ponieważ Jessie jest jedyną inną osobą, z którą zwykle przebywam, a ona wydaje się kochać mnie bez względu na wszystko, nie martwię się zbytnio o moje dziwaczne nawyki. W końcu, jeśli mówienie do siebie i nakładanie ChapSticka co dziesięć sekund to najgorsze nawyki, jakie kiedykolwiek będę miał, to zaliczę się do szczęściarzy.

Zbieram moją bezużyteczną komórkę, upycham ją w torebce i otwieram drzwi ciężarówki. Piszczy i skrzypi jak efekt dźwiękowy nawiedzonego domu. Co jest właściwe, bo to idealna sceneria dla filmu typu slasher.

Przez sekundę żałuję, że w zeszłym tygodniu nie wyjęłam ze schowka strzelby Jessie w grochy .22. Zeskakuję na zakurzony żwir, moje buty uderzają o drogę z chrzęstem, zatrzaskuję za sobą drzwi i zaczynam wracać w stronę miasta. Według moich obliczeń, mogę być o centymetr bliżej mieszkania Tabithy niż domu Jessie, więc ruszam w ciemność, zostawiając Clifforda samego.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Alfa kowboj"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈