Taniec z przeznaczeniem i oszustwem

Rozdział 1

Bystra współczesna adaptacja historycznego romansu z dwoma głównymi bohaterami, komediowymi napięciami i ekscentrycznymi osobowościami poruszającymi się w świecie intryg i uczuć.

W dniu wielkiego ślubu Sophie Ashford przypadkowo natrafia na romantyczną powieść - z bohaterem o tym samym imieniu i nazwisku, którego czeka tragiczna zagłada. Zmotywowana do przetrwania Sophie musi przebrnąć przez swoje intencje w świecie, w którym stawką jest życie i śmierć.

**Główna obsada:**

- Sophie Ashford**: Nowoczesna, ale bystra bohaterka, znana z szybkiego języka.

- Edward Gray**: Mroczny, złożony antagonista z tragiczną historią.

- Margaret Fairchild**: Oddana i ognista matka Sophie.

- Lord William Abernathy**: Ojciec Sophie, bardziej pobłażliwy, ale równie zatroskany.

---

Sophie Ashford nigdy nie sądziła, że zostanie wplątana w dramat tak żywo przedstawiony w historii, którą przypadkowo otworzyła późnym wieczorem. Z sercem przyspieszonym przez rollercoaster wydarzeń, które przeżyła jej fikcyjna odpowiedniczka, zastanawiała się, czy może zmienić los, który ją czekał.

Jej nowa rzeczywistość stała się surowa, gdy w drzwiach pojawiła się postać Edwarda Graya, przerażającego i zniewalającego antagonisty, którego sława wynikała zarówno z jego uroku, jak i okrutnych technik w sprawach sercowych. W tym świecie był nieślubnym synem cesarza i żywił urazę do rodziny Ashfordów. Sophie nie wiedziała, że wiele z jego goryczy wynikało z tego samego wygnania, z którym teraz musiała się zmierzyć.

Wkrótce po tym, jak Sophie ocknęła się z oszołomienia, znalazła się w Vance Manor, czując w powietrzu puls niepokoju.

"Wstawaj, musimy porozmawiać!" Margaret, jej matka, wpadła do pokoju, gestykulując dziko, szukając słów. "Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie!

"O co chodzi tym razem? jęknęła Sophie, próbując dostosować się do wiru swojego nowego życia.

"Mówią, że Edward Gray spiskuje, by przejąć tron, a ty jesteś celem! Jego reputacja gwałtownika nie jest czczą gadaniną. Bogaty głos Margaret zadrżał.

Po prostu mam szczęście - odparła sucho Sophie. Nie mogę złapać chwili wytchnienia?

W tym momencie na zewnątrz wybuchł chaos, a skrzypiące drzwi i stłumione krzyki wskazywały na zbliżającą się burzę. Był to rodzaj niepokoju, który przyprawiał ją o dreszcze - rodzaj, który wywoływał strach nawet u najbardziej stoickich arystokratów. Złowieszczy spisek Edwarda wydawał się bardziej żywy niż kiedykolwiek.

"Ściąć mu głowę! - rozległ się głos z dziedzińca, gdzie zgromadzony tłum stał na baczność.

Nie stójcie tak! - krzyknął zdenerwowany lord William, przechodząc obok nich - Musimy chronić Sophie!

Ale było już za późno; rozkaz Edwarda został wydany. Polowanie trwało.

W międzyczasie służba w Vance Manor krzątała się, szepcząc w cieniu przerażające wieści. Serce Sophie przyspieszyło, gdy została wciągnięta w plan przechytrzenia rozpętanego chaosu. "Co możemy zrobić?" - gorączkowo zapytał jeden ze służących, nerwowo zerkając na otwarte okna.

Doktor Jonathan jest w drodze! - zapewnił inny, próbując uspokoić sytuację.
W komnatach posiadłości Margaret tuliła nieprzytomne ciało syna, pogrążona w żalu i zrozpaczona. W swoim cierpieniu trzymała ciężar poprzednich błędnych diagnoz męża, licząc się z rzeczywistością przed nią. "Sophie, proszę, obudź się!

Dr Jonathan Crowe wszedł do gabinetu, jego szaty opadły w zamieszaniu. Położył ręce na nadgarstku Sophie, sprawdzając jej puls. Potrząsając głową, mruknął: - Wygląda na to, że obrażenia są zbyt poważne. Musimy działać szybko.

Serce Margaret pękło jeszcze bardziej, a łzy popłynęły po jej policzkach. Nie, nie moje drogie dziecko! Nie możesz na to pozwolić!

W miarę jak na zewnątrz narastał zgiełk, w powietrzu pulsowało poczucie pilności. Sophie, złapana w sieć intryg, które wcześniej krytykowała z anonimowości swojego salonu, teraz przygotowała się na przetrwanie. "Przygotuj się na wszystko", wyszeptała, a jej determinacja stwardniała.

Margaret, jeśli po niego przyjdą, będziemy walczyć - zapewnił stanowczo lord William, a jego oczy błyszczały ochronną furią.

Ale Sophie miała inne plany. Nie, skonfrontuję się z Edwardem. Sprawię, że zobaczy, że to nie musi tak wyglądać - mówiła stanowczo, choć serce jej waliło na samą myśl.

Mimo całej swojej złośliwości i instynktu opiekuńczego, życie rzuciło jej nieoczekiwane wyzwanie, które była zdeterminowana wygrać.

Gdy przygotowywała się do wkroczenia w burzę, która się rozpętała, w jej głowie rozbrzmiewały słowa fabuły, przypominając jej o skazanym na zagładę losie jej postaci. Z każdym zwrotem akcji czuła ciężar intrygi autora - być może mogłaby zmienić swoją historię.

Gdy słońce zanurzyło się pod horyzontem, sygnalizując nadejście ciemności, Sophie Ashford stanęła na krawędzi, gotowa stawić czoła nieznanemu.

Rozdział 2

Wszystko w porządku, synu? Lord Carrington obserwował, jak jego syn siedzi oszołomiony, wyczuwając, że coś jest nie tak. Zastanawiał się, czy może stracił rozum od wody.

Margaret Fairchild również zauważyła dziwne zachowanie syna. Doktorze Jonathanie Crowe, proszę sprawdzić, co z moim synem.

Starszy lekarz podszedł, by zmierzyć mu puls. Na początku zmarszczył brwi, ale potem rozluźnił się i w końcu wykrzyknął: "Niezwykłe! Jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że lord Charles Ashford ledwo żyje, a teraz wrócił do zdrowia!

Więc mój syn ma się dobrze? Lord Carrington odetchnął z ulgą.

Możesz być spokojna, lady Margaret, znam się na swoim fachu - odparł uspokajająco lekarz.

Ale dlaczego Sophie w ogóle nie reaguje? Lord Carrington wciąż czuł, że coś jest nie tak.

Prawdopodobnie jest w szoku. Przepiszę lordowi Charlesowi Ashfordowi zioła uspokajające, aby mógł dojść do siebie - zasugerował lekarz.

Łzy radości spłynęły po twarzy Margaret Fairchild, która natychmiast zarządziła hojną nagrodę dla lekarza.

Trzymając w ręku kilka sztabek złota, stary lekarz wyszedł z uśmiechem.

Sophie Ashford miała jednak zmartwiony wyraz twarzy. Przypomniał sobie, że dzisiejszy incydent w wodzie został zaaranżowany przez Pierwotnego po prostu jako żart przeciwko Edwardowi Grayowi, który doprowadził do wepchnięcia Sophie do wody.

Edward Gray, spodziewając się psoty, szybko się uchylił.

W rezultacie The Original niezdarnie wpadł do basenu i prawie utonął...

Teraz utknął jako trzecie koło u wozu Sophie Ashford. Jeśli nie uda mu się zmienić swojego losu, wkrótce będzie go to kosztować życie.

Zdając sobie z tego sprawę, Sophie w końcu zwróciła na niego uwagę. Gdzie jest Edward? - zapytał.

Dlaczego cię to obchodzi? Nie martw się, moja droga. Tym razem upewnię się, że mój syn dostanie to, na co zasłużył. Ten mały nieszczęśnik nie uniknie mojego gniewu - oświadczyła Margaret Fairchild, wyraźnie nadopiekuńcza wobec swojego jedynego dziecka.

Gdzie on jest? Sama się tym zajmę.

Sophie podjęła decyzję. Autor twierdził, że ma moc, by zmienić swój los, więc najpierw podejmie działania. Ponieważ Edward Gray jest obecnie bezbronny, jeśli uda mu się go teraz wyeliminować, jego kłopoty się skończą.

W końcu był sprytny.

Synu, nie bądź lekkomyślny. Skupmy się najpierw na twoim powrocie do zdrowia - błagał lord Carrington.

Starsza matrono Agnes, zabierz tam lorda Charlesa Ashforda. Każdy, kto ośmieli się tknąć mojego syna, przekona się, że nawet boska interwencja nie uratuje tego małego nieszczęśnika - powiedziała chłodno Margaret Fairchild.

Starsza Matrona Agnes niezwłocznie zaprowadziła Sophie Ashford do Podwórkowego Lochu...

Wilgotny, ciemny loch był przesycony chłodnym powietrzem.

Młody chłopiec, posiniaczony i obdarty, był przykuty do ramy, a brudna woda sięgała mu do pasa. Jego ciało było poobijane i poszarpane, nie było ani jednego miejsca nietkniętego bliznami.

Pod rozczochranymi włosami można było dostrzec młodą, upartą twarz, z kącików jego bladych ust sączyła się krew, kropelki spadały do mętnej wody poniżej, pozostawiając słaby metaliczny zapach w zjełczałym powietrzu.

Sophie Ashford rozpoznała tę scenę z romansu zatytułowanego *Królestwo otulone elegancją*. Autor tylko pominął ten fragment i nie uważał go wtedy za szczególnie tragiczny.
Jednak późniejsze czyny Edwarda Graya - zdrada ojca, uzurpacja tronu, unicestwienie rodziny królowej Izabeli i powieszenie setek głów przy Wschodniej Bramie, plamiąc krwią Radosną Ulicę - naprawdę napełniły królestwo Eldorii przerażeniem.

Ale teraz, będąc świadkiem trudnej sytuacji Edwarda Graya z pierwszej ręki, Sophie pomyślała, że gdyby znalazła się w takim położeniu, również pogrążyłaby się w ciemności...

Lordzie Charlesie Ashfordzie, co cię sprowadza do tego nędznego miejsca? Jeśli będziesz czegoś potrzebował, powiedz tylko słowo!" - przywitała się pieszczotliwie obsługa Backyard Dungeon.

On... nie żyje - powiedziała Sophie Ashford, wpatrując się w martwą postać na ramie, pozornie pozbawioną ducha.

Nie, wciąż trzyma się życia, choć ledwo. Co zamierza pan zrobić z tym małym nieszczęśnikiem, lordzie Charlesie Ashford? - odpowiedziała służąca.

Stan Edwarda Graya był rzeczywiście tragiczny, ale aby zapewnić sobie przetrwanie...

Jaki jest najszybszy sposób, by umarł? - zapytała Sophie.

W końcu nie żywił urazy do Edwarda, więc nie było potrzeby dodatkowego dręczenia go, gdyby zakończył swoje życie.

Poza tym, historia Edwarda była jeszcze bardziej żałosna.

Jego matka, Elena Gray, pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Ale z powodu konfliktów politycznych jej rodzina została niesłusznie oskarżona, co doprowadziło do ich śmierci z rąk paranoicznego króla Edmunda, człowieka, który obalił prawowite rządy i bezlitośnie polował na dysydentów.

Elena, wykształcona w sztuce i wyszkolona w różnych umiejętnościach, ostatecznie stała się sławną kurtyzaną znaną nad rzeką Eldorią.

Kiedy cesarz, przebrany za kupca, polubił ją podczas południowej podróży, sprowadził ją do stolicy z obietnicą małżeństwa.

Bez wiedzy Eleny, był on człowiekiem, który zaaranżował egzekucję jej ojca, a jej marzenia o szukaniu sprawiedliwości dla swojej rodziny rozpadły się, gdy prawdziwe intencje cesarza - zwykłe pożądanie - stały się jasne.

Rozdział 3

Gdy Elena Gray zorientowała się, że została oszukana, było już za późno - była w ciąży z Edwardem Grayem.

Elena próbowała zamordować Jego Wysokość Króla Edmunda, aby pomścić swoją przeszłość, ale kiedy plan się nie powiódł, wzbudziło to gniew króla i ściągnęło podejrzenia królowej Izabeli. Zmuszona do ukrywania się, została uratowana przez Sir Bennetta, rycerza, którego uratowała w młodości, gdy musiał stawić czoła zabójcom.

Kierując się poczuciem lojalności, Sir Bennett zapewnił jej schronienie w małym domku na swojej wiejskiej farmie, z dala od niebezpieczeństw dworskich intryg. Po nieudanym zamachu Elena stała się dość zgorzkniała; postanowiła wykorzystać swoje dziecko jako środek do zemsty na królu, egzekwując surową dyscyplinę wobec młodego Edwarda i zabraniając mu nazywania jej "matką".

Jednak gdy każdego dnia patrzyła w niewinne oczy syna, jej serce miękło. Błagała sir Bennetta, aby ukrył prawdziwą tożsamość Edwarda, mając nadzieję, że uda jej się uciec z tego królestwa zdrady i żyć spokojnie ze swoim synem.

Niestety, gdy przygotowywali się do wyjazdu, zostali odkryci przez królową Izabelę, która od dawna podejrzewała Elenę. W desperackiej próbie ochrony swojego dziecka, Elena dokonała ostatecznego poświęcenia, spadając z klifu, aby zakończyć swoje życie.

Zgodnie z jej życzeniem, Sir Bennett zabrał chłopca z powrotem do swojego domu, ale aby uniknąć wzbudzenia podejrzeń, przebrał Edwarda za towarzysza dla własnego syna. Wkrótce jednak wśród służby zaczęły krążyć plotki, jakoby Edward był nieślubnym dzieckiem sir Bennetta. Aby uniknąć nieporozumień z Lady Eleanor i synem, Sir Bennett zachował dystans, nieświadomie narażając Edwarda na dalsze trudności.

Dzieciństwo Edwarda stało się nieustannym cyklem udręki: kpiny ze strony pierwotnego spadkobiercy, kary fizyczne ze strony Lady Eleanor i upokorzenia ze strony służby, co sprawiło, że jego życie przypominało zwykłego psa stróżującego, ledwo wartego drugiego spojrzenia.

Gdy szepty się rozeszły, jeden szczególnie spostrzegawczy młody giermek, Oliver, nie mógł uwierzyć w surową rzeczywistość, która się przed nim rozwijała. Jednak znając temperament dziedzica, szybko zrozumiał zbliżające się niebezpieczeństwo.

"Trucizna czy szybkie dźgnięcie w serce - co woli dziedzic? - zawahał się, nerwowo poruszając mieczem.

Sir Jasper, spoglądając na bladą i młodzieńczą twarz Edwarda, poczuł wyrzuty sumienia. Jednak w tej okrutnej grze o władzę pozostawienie chłopca przy życiu mogło oznaczać zgubę dla całej jego rodziny.

Znajdź kogoś szybkiego i bezlitosnego - polecił, odwracając wzrok od ponurego widoku chłopca, gdy opuszczał Wodny Loch.

Młody giermek Oliver posłusznie wezwał lojalnego strażnika z Vance Manor, aby rozprawił się z Edwardem.

Z wyciągniętym mieczem strażnik ruszył w stronę Edwarda, celując w jego serce. Ale właśnie wtedy z tyłu rozległ się rozkazujący głos, który zatrzymał go w miejscu.

Stój.

W chacie za dworem panowały przerażające warunki. Sir Jasper wpatrywał się w rozpadający się budynek, który uchodził za rezydencję, nie mogąc pogodzić takiej nędzy z bogactwem Vance Manor.
Ziemia była błotnista, rozrzucone były na niej resztki wczorajszego deszczu, a z drewna ułożonego w stos wydzielał się nieprzyjemny, stęchły zapach. Nie było żadnych mebli - tylko dwie deski na zużytej słomie, ledwo wystarczające, by nazwać je łóżkiem.

To nie może być miejsce, w którym mieszka człowiek; to mniej niż nadaje się dla psa - mruknął.

Oliver odpowiedział: - Tak, mój panie. Dokładnie tak pan rozkazał - to tylko dziki bękart niegodny lepszych warunków. Dwór nie karmi bezużytecznych pysków; jeden posiłek dziennie w zupełności mu wystarczy. Nakarm go tym, co jedzą psy, i traktuj jak mniej niż człowieka...

Sir Jasper czuł się coraz bardziej obrzydzony. Pierwotny był aroganckim marnotrawcą, ale jak okrutnym można być? Nic dziwnego, że pewnego dnia Edward wymierzył mu tak brutalną karę; była jak najbardziej zasłużona.

Czekaj, powiedz mi, gdzie on mieszkał przed tym? Jasper wrócił do sprawy.

Zanim został umieszczony w stajniach, milordzie.

Użyj innego określenia. To może być nasz przyszły król, a obraza rodziny królewskiej jest ciężkim przestępstwem.

Podczas gdy sir Jasper rozważał położenie kresu groźbom chłopca, uznał, że zabicie niewinnego dziecka, które nie ma do niego osobistej urazy, wydaje się wyjątkowo bezwzględne. Co więcej, Edward był istotną postacią w narracji ich świata, a zgaszenie jego płomienia mogłoby spowodować rozpad tego sfabrykowanego wszechświata.

Westchnął, przypominając sobie, że Edward był kolejną ofiarą okrucieństwa pierwotnego bohatera. Szanse na to, że Edward nie wyłoni się jako pełen szacunku i godności młody mężczyzna, przyszły monarcha szanowany za swoje męstwo, były niewielkie.

A co, jeśli od tej chwili będą go pielęgnować i dbać o niego, prowadząc go do dojrzałości? Nie byłoby potrzeby konkurowania o uczucie bohaterki. Mogliby w końcu stworzyć więź - a nawet braterstwo - ukoronować go królewskim tytułem, nadać mu ziemie i pięknych zwolenników.

Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej wydawało mu się to genialnym planem.

Co? Oliver zamrugał, starając się przetrawić kierunek rozmowy.

Znasz jego imię?

Tak, ale... - jąkał się Oliver.

Nie zdradzaj chłopca! Sir Jasper warknął, a w jego głosie zabrzmiało przynaglenie. Słuchaj uważnie, trzeba go zabrać z powrotem do jego poprzednich warunków życia i wysłać lekarza, by go zbadał. Nie możemy pozwolić sobie na jego utratę.

Oliver, teraz całkowicie zdezorientowany, zastosował się do rozkazów, postanawiając sprowadzić lekarza i zabrać Edwarda do komnat sir Jaspera.

Czy było już za późno na okazanie uprzejmości?

Gdy sir Jasper wyszedł na świeże powietrze podwórza, został wezwany przez księcia Reginalda Vance'a, który wydawał się zaniepokojony losem Edwarda.

Po przybyciu na miejsce książę zapytał: "Co zrobiłeś z Edwardem Grayem?".

Niewiele. Uwolniłem go i wezwałem lekarza, by zajął się jego obrażeniami - odparł swobodnie sir Jasper.

Książę Reginald spojrzał sceptycznie, świadomy niechęci syna do chłopca. Dopiero niedawno wygnali Edwarda z głównego domu, rzucając go na podwórko jako gloryfikowanego sługę, często stającego się celem drwin.
Chociaż książę Reginald zdawał sobie sprawę z trudnego życia Edwarda w ich posiadłości, obawiał się konsekwencji zbytniego zaangażowania. Ostatnią rzeczą, jakiej chciał, było zwrócenie uwagi króla Edmunda i królowej Izabeli na dobro dziecka, które zdawali się ignorować.

Rozdział 4

W miarę jak zbliżał się czas, nie tylko Edward Gray znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, ale Vance Manor walczył o zachowanie jakichkolwiek pozorów bezpieczeństwa.

Im bardziej lord William Abernathy chronił Edwarda, tym bardziej nękali go lady Margaret i jej syn. Zmusiło go to do przymknięcia oka i zaplanowania odesłania Edwarda, gdy ten osiągnie pełnoletność za trzy lata...

Sophie Ashford skinęła głową.

Rozumiała, co myślał jej ojciec, lord Carrington. Wiedziała, że potajemnie oszczędzał pieniądze i majątek dla Edwarda, zamierzając go odesłać, gdy nadejdzie właściwy czas.

Jednak te plany poszły na marne, ponieważ tuż przed ukończeniem osiemnastego roku życia Edward poznał czarującą bohaterkę tej historii. To, co nastąpiło później, to wir zauroczenia, który doprowadził go do popełnienia niewyobrażalnych czynów - zdrady ojca, przejęcia tronu i publicznego zhańbienia.

Mówiąc współczesnym językiem, stał się podręcznikowym przykładem "simpa".

Oczywiście pierwotna właścicielka ciała Sophie sama nie była lepsza; jeśli już, to była gorsza.

Zwłaszcza po tym, jak dowiedziała się o zainteresowaniu Edwarda bohaterką, torturowała go w coraz bardziej okrutny sposób - zmuszając go do klęczenia, czołgania się jak pies i znoszenia tortur zarówno fizycznych, jak i emocjonalnych.

Biczowanie, trucie i kłucie palców były tylko częścią jej rutyny, a nawet zmusiła go do wykopania grobu matki...

To właśnie to bezlitosne znęcanie się ostatecznie sprawiło, że Edward stał się czarnym charakterem tej historii.

Gdy Sophie zastanawiała się nad tym, zaczęło do niej docierać, dlaczego była po prostu postacią drugoplanową w czyjejś opowieści...

Kiedy wcześniej czytała tę powieść, takie nieistotne szczegóły zostały pominięte przez autora. Sądziła, że pierwotna właścicielka była po prostu nieco przesadna, ale teraz zdała sobie sprawę z powagi sytuacji - jej czyny były na tyle haniebne, że zasługiwały na rodzinną zemstę...

Szczerze mówiąc, była hipokrytką. Kiedy wczuła się w punkt widzenia głównej bohaterki, działania pierwotnego właściciela wydawały się usprawiedliwione. W końcu od najmłodszych lat była rozpieszczona i arogancka, co musiało prowadzić do pewnych "ekstremalnych" zachowań.

Teraz, gdy oryginalne wspomnienia połączyły się z jej własnymi, Sophie zdała sobie sprawę, że była nie tylko rozpieszczonym bachorem, ale także naprawdę złośliwą osobą...

Naprawdę oskórowałaś go żywcem - zapytał ponownie zdumiony Lord Carrington.

Sophie szybko potrząsnęła głową: - Nie martw się, ojcze. Nie będę już dręczyć Edwarda Graya.

Lord Carrington był zaskoczony i wyciągnął rękę, by dotknąć jej czoła - Nie masz gorączki, prawda?

Sophie Ashford poczuła ukłucie frustracji. Tato, wcześniej byłam taka surowa dla Edwarda, bo wierzyłam we wszystkie paskudne plotki krążące po posiadłości. Ale po przeprowadzeniu własnego śledztwa dowiedziałam się, że nie jest z tobą spokrewniony. Postanowiłem więc od teraz traktować go dobrze, w ramach przeprosin za moje wcześniejsze zachowanie".

Lord Carrington rozważał jej słowa. Zawahał się przed ponowną próbą sięgnięcia do czoła Sophie, zauważając jej szczerą postawę, która rzeczywiście nie odzwierciedlała oznak gorączki.
"Czekaj. Przyjrzałeś się Edwardowi Grayowi?

Sophie ponownie skinęła głową.

Więc wiesz wszystko? - zapytał niepewnie.

Ponownie skinęła głową.

Twarz lorda Carringtona zbladła. Dobrze wiedział, jaką osobą jest jego córka. Gdyby dowiedziała się o prawdziwym pochodzeniu Edwarda, wieści szybko dotarłyby do cesarza. Nawet gdyby lady Małgorzata dowiedziała się o pochodzeniu Edwarda, królowa Izabela usłyszałaby o tym jeszcze przed zapadnięciem zmroku. Właśnie dlatego był tak ostrożny w ujawnianiu przeszłości Edwarda.

Nie martw się, tato. Nie jestem głupi. Tylko ty, ja i natura znamy ten sekret - nikomu innemu go nie zdradzę".

Lord Carrington odetchnął z ulgą: - A ci, którym się przyjrzałeś?

Wszystkim się zajęłam - uporządkowałam ich - zapewniła go.

Dobrze. A co z twoją matką? - zapytał.

Nie martw się. Nie wspomnę jej o tym - odpowiedziała Sophie.

Dzięki temu zapewnieniu lord Carrington poczuł się zupełnie swobodnie. Potem jednak spojrzał na córkę z nutą zakłopotania, przyglądając się jej z góry na dół. Sophie, nagle wydajesz się... inna.

Naprawdę? Sophie dała się zaskoczyć, na chwilę zapominając o tym, by zachować pozory pierwotnej właścicielki.

Tak. Kiedyś zwierzałaś się ze wszystkiego tylko swojej matce, nigdy nie stając po mojej stronie.

Sophie westchnęła wewnętrznie. To nie była jej wina; w końcu tata zawsze był takim popychadłem przy jej matce...

Podczas gdy zastanawiała się, jak zareagować, Lord Carrington nagle objął ją podekscytowanym uściskiem: "Sophie, w końcu dorosłaś. Zaczynasz rozumieć swojego staruszka!".

Sophie zaniemówiła. W jej ojcu było coś zabawnie zagmatwanego.

...

Późnym wieczorem Sophie weszła do swojego pokoju i ze zdumieniem odkryła, że ktoś leży na jej łóżku.

Edward Gray został umyty, opatrzono wszystkie jego rany i miał na sobie świeże ubranie.

Gdy na niego spojrzała, jej umysł na chwilę stał się pusty. Pomyślała sobie: nic dziwnego, że w książce opisano go jako jeszcze przystojniejszego niż główny bohater.

Miał uderzające rysy - jego oczy były urzekające, nos idealnie ukształtowany, a usta zachęcające - wszystko razem tworzyło nieodparty urok. Mimo że jego młodość zdradzała nutkę niedojrzałości, posiadał nieziemski urok. Jednak jego lekka kruchość tylko dodawała mu uroku...

Gdy Sophie zatraciła się w swoich myślach, usłyszała słaby szmer z łóżka.

Co powiedziałeś? - pochyliła się bliżej.

Edward był słaby, a jego głos ledwo wznosił się ponad szept.

Co? - pochyliła się jeszcze bliżej, aż jej ucho prawie dotykało jego warg, czując słabe ciepło jego oddechu na swojej skórze...

Potrzebujesz wody? - zapytała, wciąż nie mogąc go zrozumieć. Gdy odwróciła się, by wstać, nagle poczuła ostry ból w uchu, gdy ugryzł ją...

Auć! Sophie sapnęła z niedowierzaniem, próbując go od siebie odciągnąć. Puść - nie, rozluźnij uścisk!

Ale Edward nie miał zamiaru jej puścić. Jeśli już, to zacisnął mocniej, aż poczuła na sobie dziwny smak jego oddechu...
"Hej! To boli! Edwardzie Gray, czyś ty postradał zmysły?

Sophie nie mogła w to uwierzyć; czuła się tak, jakby miał odgryźć jej ucho. Nie widząc żadnych oznak, by puścił, rozpaczliwie wezwała pomoc.

Młody giermek Oliver wpadł do pokoju, chwilowo oszołomiony rozgrywającą się przed nim sceną. Potem szybko chwycił wazę z pobliskiego stołu, gotowy rozbić ją na głowie Edwarda.

Niczego nie rozbijaj! krzyknęła Sophie - Po prostu sprowadź tu strażników. Po prostu go znokautuj!

Rozdział 5

Mały Oliver nie mógł pojąć, dlaczego lordowi Charlesowi Ashfordowi nagle tak bardzo zależy na życiu Edwarda Graya, ale nie było mowy, by sprzeciwił się życzeniom swojego pana, zwłaszcza w tak tragicznej sytuacji...

To naprawdę boli, możesz rozluźnić uścisk? Obiecuję, że nie będę ci przeszkadzał i więcej cię nie uderzę. Przysięgam - błagał.

Oczywiście Edward Gray mu nie uwierzył; w końcu stracił już rachubę, ile razy Sophie go oszukała, pobiła i zrugała.

Dzisiejsze utonięcie było bliskie. Gdyby się nie przygotował, mógłby już utonąć.

Szkoda, że ten głupi idiota nie utonął.

W Vance Manor nieuchronnie czekały go męki, więc sensowniej było pozwolić mu poczuć trochę bólu, póki jeszcze mógł.

Z tą myślą ugryzł się mocniej.

Ty draniu... wykrzyknęła Sophie, a łzy napłynęły jej do oczu z bólu.

W tym momencie strażnik domowy wpadł do środka, uderzając Edwarda prosto i pozbawiając go przytomności.

Sir, wszystko w porządku? zapytał Oliver, wyraźnie roztrzęsiony.

Jak myślisz? Sophie jęknęła, wciąż w agonii.

Całe jego ucho było przesiąknięte krwią, co świadczyło o wściekłości Edwarda. Czy było już za późno, by wysłać mu trochę ciepła?

**Komnata Sophie

Natychmiast udam się poinformować lorda Reginalda i lady Eleanor.

Chwileczkę. Jestem ranna, powinieneś najpierw zobaczyć się z doktorem Jonathanem Crowe, rozumiesz?

Oliver skinął głową, nieco oszołomiony.

Sophie poczuła potrzebę dodania: "I nie informuj o tym moich rodziców".

Lord Reginald mógł być rozsądny, ale jego ciotka Doris bardzo kochała swojego syna. Gdyby dowiedziała się, że Edward go ugryzł, prawdopodobnie kazałaby mu zedrzeć skórę.

Doktor Jonathan Crowe przybył szybko, a gdy zajmował się raną Sophie, rzucał ukradkowe spojrzenia na nieprzytomną postać na łóżku. Ugryźć niesławnego wichrzyciela Eldorii? Doprawdy, było to igranie z losem.

Boli... to już koniec? Sophie zacisnęła zęby z bólu.

Już po wszystkim. Przez kilka następnych dni lord Charles musi unikać wody. Powinien trzymać się lekkich posiłków, a po nałożeniu maści przez około tydzień powinien ładnie się zagoić".

Tak długo?

Stary lekarz odpowiedział ostrożnie: - Cięcie jest trochę głębokie.

Nie tylko głębokie; prawie wyrwało kawałek ciała, wymagając dziesięciu szwów. Z pewnością pozostanie mu blizna, choć na szczęście nie był dziewczyną - w przeciwnym razie perspektywy małżeństwa byłyby ponure...

W porządku - przyznała Sophie, uważając się za pechowca.

Po cichu postanowił: Edward rzeczywiście był krwiożerczym szaleńcem. Na razie najbezpieczniej było zachować dystans, dopóki nie uda im się naprawić relacji.

W takim razie odejdę.

Czekaj.

Czy lord Charles ma więcej instrukcji?

Jego też sprawdź - Sophie wskazała na wciąż nieprzytomną postać.

Starszy lekarz zawahał się, ale nie śmiał pytać. Natychmiast podszedł do Edwarda, by sprawdzić jego puls.

"Jak on się czuje?"

Obecnie jest nieprzytomny i nie zagraża mu niebezpieczeństwo. Jednak ten młody człowiek ma poważne obrażenia i jest dość słaby. Musi odpowiednio wyzdrowieć, w przeciwnym razie grozi mu przewlekła choroba".
Potem wypisz mu kilka recept na poprawę zdrowia. Ponieważ nie mógł znaleźć serca, by go zabić, następną najlepszą opcją było trzymanie się jego wsparcia.

Chociaż Edward był bezwzględny i nieco obłąkany, narracja przedstawiała go jako niezwykle lojalnego - w przeciwnym razie nie trzymałby się wspomnienia zwykłego bochenka chleba podarowanego mu przez bohaterkę przez całe życie; nawet kilkakrotnie ryzykował życie w zamian.

Pod koniec Sophie uznała, że bohaterka jest nieco niewdzięczna.

W oryginalnym tekście była kwintesencją piękna, pozornie zwyczajna, niezbyt mądra, ale posiadająca świętą twarz, która pozwoliła każdemu znaczącemu bohaterowi zakochać się w niej po uszy.

Uwielbiali ją, szaleli za nią i rozbijali się o ściany, byle tylko znaleźć się w jej pobliżu.

Ostatecznie główny bohater Roland porzucił swoje wielkie plany stworzenia imperium, by wędrować z nią po świecie i wieść proste życie. Ale na początku starał się tylko wykorzystać ją do zarządzania różnymi męskimi rywalami.

Jak wszyscy wiedzą, w historiach, w których bohaterka jest nieustannie ścigana, zawsze dzieje się tak, że bez względu na to, ile razy główny bohater ją torturuje, ona traktuje go jak pierwszą miłość. Tak więc nawet jeśli postacie poboczne są świetne, ostatecznie okazują się opuszczone.

Weźmy na przykład Edwarda, który skończył bez serca i samotnie.

Jako trzecioplanowy, jego los był jeszcze gorszy - cała jego rodzina spotkała się z brutalnym końcem.

W udawanym współczuciu bohaterka zauważyła, że chociaż dostał to, na co zasłużył, to nie powinno to angażować jego rodziny w cierpienie.

Następnie pewnie usadowiła się z głównym bohaterem.

Sophie kontemplowała zarys "Złotego Wieku" i stanowczo postanowiła trzymać się z dala od bohaterki. Nie chciał popaść w nieszczęście...

-

Kiedy Edward w końcu się obudził, był już ranek.

Wciąż żył.

Lampa naftowa zgasła w przyciemnionym pokoju i chociaż świt jeszcze w pełni nie nastał, mógł słabo dostrzec otoczenie.

To nie był Wodny Loch ani Podwórkowa Szopa.

Gdy jego wzrok wylądował na parapecie, dostrzegł znajomą, odrażającą postać pochyloną nad biurkiem, najwyraźniej śpiącą.

Sophie.

To był jego pokój.

Kiedy Edward został przygarnięty przez Vance Manor w wieku pięciu lat jako towarzysz Sophie, dzielili posiłki i przestrzeń życiową, a Edward spał na małym łóżku w aneksie.

Od dzieciństwa Sophie nie interesowała się nauką, zawsze polegając na nim, gdy wykonywał jej zadania. Gdyby mistrz Alaric się zorientował, Edward wziąłby to na siebie.

Mistrz Alaric nie był głupi i często bagatelizował sprawę, pozostawiając Sophie niezadowoloną. Plotki o tym, że Edward jest bękartem, przypieczętowały ich wrogość.

Skończyło się na tym, że Edward został wyrzucony na Podwórko, gdzie wykonywał podrzędne prace, zredukowany do statusu służącego - był uwięziony, nie mógł uciec, czując, że życie jest gorsze od śmierci.

W oczach Edwarda błysnęło coś złośliwego i podniósł się, by zmniejszyć dystans do Sophie...

Sophie obudziła się gwałtownie, jego umysł szalał. Śniło mu się, jak Edward wstępuje na tron i nakazuje egzekucję całej rodziny Sophie, a nawet związuje go, torturuje, rozczłonkowuje, usuwa język i wydłubuje oczy, zamieniając go w żywą lalkę umieszczoną w słoiku na codzienną wystawę...
Serce przyspieszyło i obudził się, tylko po to, by spojrzeć prosto w ciemne i przeszywające oczy Edwarda.

Jasna cholera. Sophie instynktownie cofnęła się, prawie spadając z krzesła.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Taniec z przeznaczeniem i oszustwem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈